FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 30, 31, 32  Następny
  Mangi (ew. komiksy) aktualnie czytane
Wersja do druku
moshi_moshi Płeć:Kobieta
Szara Emonencja


Dołączyła: 19 Lis 2006
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
Fanklub Lacus Clyne
WOM
PostWysłany: 24-10-2010, 22:05   

Skończyłam ostatnio He Dedicated to Roses i z rozpędu zabrałam się za Cutie Boy, które wyszło spod tej samej ręki. Mam bardzo mieszane uczucia. Komiks jest bardzo nierówny i zawiera tyle samo momentów przezabawnych co wręcz idiotycznych, i skrajnie irytujących. Główna bohaterka w jednym rozdziale potrafi być genialna, silna i urocza, by w następnym doprowadzać do szału swoją nieudolnością i głupotą. Jedyne co się nie zmienia to jej naiwność i zbytnia ufność, zwłaszcza w swoją "najlepszą" przyjaciółkę, do której idealnie pasuje określenie "suka". Zupełni powalił mnie rozdział, w którym
Spoiler: pokaż / ukryj
koleżanka umówiła ją, jako kapitana szkolnego gangu, na pojedynek z jakimś psychopatą. Bohaterka, która akurat miała "kryzys tożsamości", dała sobie nakopać aż miło. A owa przyjaciółka wraz z resztą gangu patrzyły się jak ciele na malowane wrota. O przepraszam, "najlepsza psiapsiółka", która wkopała ją w to całe bagno, z pełną premedytacją, w ramach dywersji próbowała rozkojarzyć przeciwnika swoją oszałamiającą urodą, co nie powiodło się, gdyż rzeczony pan okazał się gejem...
W takich momentach mam ochotę rzucić to w diabły, ale ponieważ niedużo mi zostało do końca, ciągnę dalej. Zwłaszcza, że główna postać męska i jego gang są absolutnie rewelacyjną bandą idiotów (z wyjątkiem pewnego evil okularnika, którego ubóstwiam).

_________________
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
CainSerafin
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 04-11-2010, 08:21   

Morfina
Czyli kolejna babska manga od Hanami. Ogólnie nie jest zła, ale jest w niej parę rzeczy które irytują. Bohaterka jest nijaką osobą, żyjącą traumą z dzieciństwa i groteskową klątwą ojca. Główny wątek się ślimaczy aż do ostatniego rozdziału, by nagle zaskoczyć czytelników zwrotem akcji i jego absurdalnym wyjaśnieniem, powiązanym z traumą bohaterki. W dodatku przydało by się dokończyć wątek Kuze i jego żony, oraz lepiej przedstawić narzeczonego bohaterki. Kreska nie zachwyca, choć podoba mi się sam pomysł na nieco bardziej realistyczną kreskę shoujo. W sumie tytułowi bardzo zaskoczyło ograniczenie treści do jednego tomu, gdyż gdyby autorka zdecydowała się na dokończenie otwartego głównego wątku i lepsze przedstawienie postaci to Morfina mogłaby być naprawdę dobrą mangą, a nie tytułem "na raz", czyli do jednokrotnego przeczytania i odłożenia na półkę.


Aqua całość + Aria tom 1
Pamiętacie anime o gondolierkach z Neo Wenecji? Tak, te tomiki to pierwowzór tej serii. Na razie seria wypada (tylko lub aż, w zależności od oczekiwań) dobrze, głównie dzięki fantastycznemu, utopijnemu klimatowi opowieści, oraz miejscu akcji - czyli (!) Marsie, który po dziesiątkach lat terra-formacji zmienił się z planety pustynnej w wodną. A żeby zbytnio nie słodzić to dalej sobie ponarzekam. Kreska jest dobra, ale tła pokazujące miasto pojawiają się zbyt rzadko. A szkoda, bo Neo Wenecja jest ponoć pięknym miastem, a na kadrach mangi tego po prostu nie widać. Poprawia się to dopiero w Arii. Nie lubię także sposobu w jaki rysowane są koty, w szczególności prezes Arii, który wygląda jak jakiś mutant, a nie kot marsjański.


Koudelka całość
Zaskakująco udana (choć nie rewelacyjna) trzytomowa manga , której akcja dzieje się na przełomie XIX i XX wieku w Anglii. I tak, skojarzenia z Pandora Hearts i Kuroshitsuji są słuszne, choć nie do końca. Histora zaczyna się od ucieczce tytułowej bohaterki ucieka z zakładu psychiatrycznego prowadzonego przez szalonego doktora, po czym akcja przenosi się do Londynu gdzie główne postacie rozwiązują zagadkę porwań ciężarnych prostytutek, a kończy się na jakimś odludziu, gdzie pewna organizacja szaleńców próbuje wcielić w życie swój plan. Akcja toczy się szybko, fabuła kilkakrotnie zaskakuje (szczególnie w drugim tomie).

Szczególnie podobały mi się dwie rzeczy. Po pierwsze - nieco nietypowa kreska, charakteryzująca się w miarę realistycznym rysunkiem postaci, choć dzieci i kobiety są rysowane w sposób nieco przesłodzony, oraz całkowitym zrezygnowaniem z rastrów na rzecz odręcznego cieniowania. Bardzo udane są także projekty postaci, dzięki czemu bohaterów nie sposób ze sobą pomylić (dotyczy to nawet statystów). BTW - dawno nie widziałem tak pięknych sukni i chyba tylko Kawaler Miecza może się pod tym względem równać, Kreska ma jedynie jedną poważną wadę - autor ewidentnie nie radzi sobie z kolorem, przez co kolorowe strony i okładki prezentują się o wiele gorzej niż sama manga. I druga rzecz - postacie. Warto wyróżnić głównie prostytutki z Club Mary u których Koudelka mieszka podczas pobytu w Londynie, a w szczególności Pacey, która jest wręcz ideałem młodej matki, pomimo swego zawodu. Całkiem ciekawy jest także doktorek Hans, którego powinno się zamknąć w celi psychiatryka i z daleka od wszelkich nożyczek, ale niestety pod koniec go popsuto.

A wady? Tych jest parę, począwszy od słabości fabularnych (odzyskanie pamięci, wprowadzenie jakiegoś podstarzałego maga w trzecim tomie itd), na typowych dla shounenów failach w stylu cięć miecza "rozbierających" bohaterkę. Choć jeśli chodzi o fanserwis to jest nienachalny, ani nie jest go dużo, a same bohaterki są naprawdę atrakcyjne.


Karakuri Odette tomy 1-4 (z sześciu)
Ciekawe i nieobrażające inteligencji shoujo z androidem w roli głównej. Główna bohaterka - Odette, prosi swego konstruktora o możliwość chodzenia do szkoły by przekonać się czym się różni od ludzi, a ten się zgadza pod warunkiem że Odette będzie utrzymywać w tajemnicy to że jest androidem. Efektem jest standardowa komedia szkolna z kreską przypominającą biedniejsze Fruits Basket i udanymi postaciami.Odette trochę przypomina Alphę z genialnego Yokohama Kaidashi Kikou.


Ghost in the Shell tomy 1,1.5 i 2
Ponownie przeczytałem wszystkie tomiki, tym razem po kolei. Odnośnie pierwszego tomu nie zmieniłem zdania - wciąż jest to raczej luźny zbiór one-shotów z sekcją 11 w roli głównej i starającym się pretendować do miana wątku głównego wątkiem Władcy Marionetek. Kreska postaci jest paskudna, a chwilami ze stron leje się pseudonaukowy bełkot, który nawet Star Treka wprowadziłby w kompleksy swoją bzdurnością, ale ogólnie jest to dobra manga. Tom 1.5 traktuję głównie jako dodatkowe rozdziały pierwszego tomu. Poziom jego rozdziałów jest zbliżony do oryginału, a kreska wygląda nawet lepiej. No i ta fenomenalna muzyka na płycie CD.

Natomiast tom drugi to wielkie rozczarowanie. W sumie to jeden wielki ciąg bijatyk i całkowicie abstrakcyjnych pojedynków hakerów z fabułą nie trzymającą się kupy. Motoko zmienia artyciała jak rękawiczki i przenosi się z miejsca na miejsce by kogoś pobić/zhakować a czytelnik się zastanawia o co w tym wszystkim do diabła chodzi. No i to absurdalne zakończenie w którym dwie Motoko postanawiają się zająć wspólnie jakimś wyciągniętym z kapelusza super-organizmem.


Usagi Yojimbo (kilka tomów)
W tym tytule szczególnie podoba mi się jedna rzecz - pomimo epizodycznej konstrukcji rozdziałów kolejne historie okładają się razem w spójną całość i często w późniejszych tomach spotykamy postacie epizodyczne by zobaczyć ciąg dalszy lub zakończenie ich historii. W dodatku jest to komiks bardziej japoński niż większość wydanych w Polsce mang. Fantastyczny i godny polecenia komiks.
Powrót do góry
Tren Płeć:Kobieta
Lorelei


Dołączyła: 08 Lis 2009
Skąd: wiesz?
Status: offline

Grupy:
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 06-11-2010, 15:55   

Ao no Futsumashi do 16 rozdziału
A mrrryyy. Znalazł się porządny shounen o egzorcystach. I dobrze, bo po ostatnich idiotyzmach D.Graymana brakowało mi czegoś z nieco bardziej sensownym podejściem do tematu. Co prawda i tutaj sporo elementów jest naciąganych, ale na ten przykład samo szkolenie wyglądało już profesjonalnie. Zwłaszcza nacisk na współpracę i spora ilość teorii do nauki nim bohaterowie przystąpili do pierwszych egzaminów.
Poza tym postacie. Nawet jeśli mamy standardowego narwanego bohatera i czystą, jako lelija dziewuszkę to oboje są znośni. Protagonista jak to zwykle bywa jest idiotą, ale idzie mu wybaczyć, zwłaszcza gdy macha ogonkiem i się uśmiecha jako ten demon. Przynajmniej w całej swojej głupocie ma nieco klasy. Za to dziewuszka bynajmniej nie służy tylko za obiekt do ratowania i podczas egzminów uratowała wszystkim skórę dzięki swoim umiejętnościom. Jakoś łatwiej taką znieść gdy się przydaje. Z kolei brat protagonisty jest cudny. Nosi okulary (nie, to wcale nie jest główny powód...). I jest typem, który umie przywołać sparkla na zawołanie. Oprócz tego myśli i rówież posiada klasę. A poza tym niejaki Mephisto Pheles, czyli obvious demon is obvious. Bardzo mnie ciekawi co on takiego zrobił, że przyjęli go w poczet egzorcystów i dali stanowisko...

Podsumowując - chcę więcej. Ech... dlaczego musiałam się wziąć za miesięczną serię?

_________________
"People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź blog autora Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Sasayaki Płeć:Kobieta
Dżabbersmok


Dołączyła: 22 Maj 2009
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
WOM
PostWysłany: 16-11-2010, 21:04   

Rust Blaster

Co za szkoda... rysunki są genialne, projekty postaci też, założenie fabularne ciekawe... ale co z tego? Manga jest tak upiornie krótka, że nie załapałam o co chodzi, chodź intryga zapowiadała się na niezłego szońca. Postaci wydawały się intrygujące, naprawdę miały potencjał, ale jesteśmy w stanie jako tako poznać jedynie głównego bohatera. Żal mi tego niewykorzystanego potencjału...

_________________
Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
9349483
Urawa Płeć:Mężczyzna
Keszysta


Dołączył: 16 Paź 2010
Status: offline
PostWysłany: 12-12-2010, 17:26   

Kaze to ki no uta: Sanctus
Pierwsze dwa tomiki. Ciekawe doświadczenie. Pierwszy raz przeczytałem mangę (a w zasadzie czytam, bo rzecz długa) z gatunku yaoi ("MW" Tezuki nie liczę, bo choć o gejach, nie jest yaoi) i nie zacząłem wołać o wiadro po kilku stronach. Zresztą, chociaż niby seksu tu jest trochę, to jego przedstawienie stanowi ciekawy materiał do analizy - geje bowiem uprawiają seks w identycznych pozycjach co ludzie hetereoseksualni, a w zasadzie tylko w jednej pozycji - leżą jeden na drugim twarzami do siebie. A ja myślałem, że to takie pomysłowe towarzystwo... Wynika to chyba z faktu, że scenki "kukurydziane" są tu jakoś tam dopełnieniem historii a nie sensem samym w sobie - w takim przypadku zapewne odpadłbym po dwóch - trzech stronach. Oczywiście, lepiej by było, gdyby je darowano. Znamienne, w mangach yuri autorki są bardziej subtelne.
Ale zostawmy już kukurydzę i przejdźmy do rzeczy. Na tyle na ile przeczytałem, mogę stwierdzić, ze to bardzo fajny, oldschoolowy dramat, taki typowy dla lat 70, kiedy tworzono historie smutne, tragiczne, ale bez mechów, supermocy i innych cudów - niewidów. W kresce widać wpływy Tezuki (godne uwagi, w jednym z kadrów bohaterowie czytają "Astroboya" - a akcja toczy się we Francji końca XIX wieku...). Co do bohaterów, na razie mam odczucia podobne do anime - główny bohater, Serge, wypada naprawdę dobrze, idzie wbrew temu, co na niego zwala los, ma charakter i osobowość. Gilbert jak był szmatą, tak szmatą jest. Mam nadzieję, że w mandze pokażą, jak skończył (obstawiam - marnie).
Kreska - mniam, mniam, taką kreskę lubię, co nie jest tajemnicą. Widać, że rzecz powstawała w podobnych czasach co "Adolfowie" czy "Lady Oscar". Dopracowane tła, szczególiki architektoniczne. Projekty postaci - cóż, bishonen w liczbie 1, do tego jeden androgyn, reszta mieści się w normie. Podejrzewam, że mała liczba bizonów to jeden z powodów, dla których komiks ten mimo wszystko nie cieszy się wielką popularnością wśród jaoistek. Niemniej, to kolejny dowód na to, jak wielki wpływ Tezuka miał na komiks japoński, nawet w tych nurtach, których sam nie uprawiał zbyt intensywnie.
Natomiast co mnie lekko ubawiło - mam wrażenie, że była to jedna z lektur podstawowych Chiho Saito. Podobnie jak autorka "Uteny", pani odpowiedzialna za "Kaze..." postanowiła upchnąć w jednej mandze wszystkie możliwe zboczeństwa, jakie się tylko da. Zresztą ponoć dlatego przez lata nikt nie chciał tego wydać... Może i dobrze, że trzyma się realizmu, bo inaczej nie zdziwiłby mnie tu nawet yaoi macki. Stanowczo, z racji tego, że niemal 2/3 bohaterów tej mangi to zboczeńcy, nie dziwi mnie niechęć japońskich wydawców z tamtych lat, biorąc pod uwagę, że docelowym czytelnikiem "Kaze..." miały być młode dziewczęta.
W zasadzie, jeśli ktoś lubi mangowy oldschool w dobrym wydaniu i nie zaczyna rzygać na widok homo-niewiadomo (a Gilbert jest bardzo niewiadomo...), to polecam, bo dziś takich historii raczej się już nie tworzy.

_________________
http://www.nationstates.net/nation=leslau
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora
NiBl Płeć:Mężczyzna
Seeker of Truth


Dołączył: 23 Lut 2010
Skąd: Equestria
Status: offline
PostWysłany: 13-12-2010, 22:04   

Kimi no Iru Machi 1-53
Okej... Romanse nie moja rzecz (chociaż True Tears mi się bardzo podobał). Szczególnie że wydaje się, że to będzie tasiemiec. No już mógłby się w tym czasie skończyć (ze 2 razy), ale zawsze jest jakiś twist leci dalej "bo czytają".
Para głównych bohaterów zdecydowanie beznadziejna. "Dziewczyna mebel" - ładnie wygląda, nic nie potrafi, głupia jak but, nie daj Boże się ruszy, bo upadnie.
"Gościu obłąkany rycerz" Rzuci się za każdą damą o ile ta jest w jakiejś opresji. Czyli idealnie pasuje do "Dziewczyny mebel", ponieważ ta jest stanowczo zbyt ruchliwa, na coś co powinno tylko stać i dobrze wyglądać.
Do tego dochodzi obietnica z dzieciństwa (tm), oczywiście zapomniana (tm) przez "obłąkanego rycerza". Czyli wszyscy wiedzą do czego to zmierza (chyba, że nie starczy twistów, kiedy japońskie nastolatki powiedzą dość i będzie trzeba zamykać serię, bo siekiera będzie się zbliżać). Tym bardziej, że to na tej parze koncentruje się właściwie cały wątek.
Kolejną postacią jest "ukochana rycerza", mimo że przez pierwszy semestr stanowi trzecie ramię trójkąta romantycznego, nie dane jest nam bliżej jej poznać. Chociaż trzeba wiedzieć, że pomimo usilnych jej prób i olewania jej przez obłąkanego, który ją kochał, nie udało się im zejść. No i jako jedyna zrobiła jedyny rozsądny krok (który był przy tym najzabawniejszy), czyli dała "obłąkanemu" to co mu się należało od samego początku.
Do tego dochodzą przyjaciele z dzieciństwa "obłąkanego", pojawiający się czasem często w parze. I tylko zastanawiać się kiedy zostaną parą.
Kolejny na liście jest "Obłędny rycerz" walczący o "dziewczynę mebel", wydaje się, że w drugim semestrze on będzie robił za shwarccharakter. A wojna pewnie zakończy się epickim starciem pomiędzy nim, a "obłąkanym", który w końcu zakochał się w "dziewczynie mebel".
Co nie chroni go przed atakimi jakie serwuje zdradziecka okularnica, czy siostra "mebla" (która zresztą pomimo, że strasznie denerwująca, jest strasznie fajną postacią).
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
NiBl Płeć:Mężczyzna
Seeker of Truth


Dołączył: 23 Lut 2010
Skąd: Equestria
Status: offline
PostWysłany: 16-12-2010, 15:36   

Kimi no Iru Machi 54-90
Koniec arcu drugiego ("lets be friends"), króciutki arc trzeci ("lets have long distance relationship"), duży kawałek arcu czwartego ("I am comming for you!")...
Ugh... Moje przypuszczenia, że gościu jest obłąkany sprawdzają się. Gezzz... To jest najgorszy, najbardziej creepy typ stalkera jakiego widziała manga. Do tego sposób w jaki rozmawia z dziewczynami, nic dziwnego, że żadna nie może mu się oprzeć. Zostawi za sobą las złamanych serc.
Kobieta mebel, okazała się być Dziw..."ną panią". Wbija szpile w obłąkanego rycerza, który i tak nie chce odejść. Przegnać go próbuje będąc dla niego miła... Ehhh... Powinna dać po pysku i powiedzieć, że jeśli go jeszcze raz zobaczy to wezwie policję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Urawa Płeć:Mężczyzna
Keszysta


Dołączył: 16 Paź 2010
Status: offline
PostWysłany: 25-12-2010, 13:05   

Terra E... vol. 1
Niespodzianka. Okazało się, że autorka mang yaoi potrafi stworzyć naprawdę niezłe, rasowe science fiction w starym stylu, takie jakie lubię. Zmaskulinizowana obsada i delikatne rysy co poniektórych bohaterów co prawda straszą lekko, ale w informacjach o mandze nie zauważyłem śladów kukurydzy, więc czytam bez obaw, że nagle na kolejnej stronie bohaterowie zaczną sobie robić brzydkie rzeczy. Sama historia zacna, ciut przypomina "Locke Superczłowiek", aczkolwiek autorka nie popełniła dwóch błędów autora Locka - nie stworzyła omnipotentnych herosów i miała pomysł na historię. Dzięki temu całość trzyma sie kupy i czyta bardzo przyjemnie, a stylowa kreska umila lekturę tego tytułu. Mamy co prawda babski fanserwis, czyli bohaterów z gołymi klatami, ale nic poza tym.Gorzej jest z postaciami - o ile w "Kaze..." tej samej autorki część postaci budziła sympatię (Serge, Rosemarine, Pascal), część antypatię (Gilbert, Carl), tak tu bohaterowie są, póki co, dość nijacy. Cóż, Keiko Takemiya nie jest jednak Riyoko Ikedą i nie potrafi stworzyć tak barwnych bohaterów jak "królowa mangi". Mimo tych uwag, "Terra E..." to przyzwoite science fiction, takie, których dziś się już nie robi. A szkoda.

_________________
http://www.nationstates.net/nation=leslau
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora
Salva Płeć:Kobieta
Prince Charming


Dołączyła: 29 Paź 2006
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
Fanklub Lacus Clyne
WOM
PostWysłany: 28-12-2010, 12:35   

Nana, do 80 chaptera.

Zastanawia mnie dlaczego autorka tak upiornie nie lubi swoich bohaterów. Nawet nie chodzi o to, że niszczy im życie. Ona tworzy charaktery postaci w taki sposób, że po prostu nie ma nadziei na happy ending. Od samego początku... Bardzo mocno pod względem emocjonalnym działa na mnie klimat tej mangi. Od wielu chapterów już nawet drobne przebłyski pozytywnych zmian cieszyły. Już nawet nie nadzieja na coś dobrego, zwykły przebłysk. Bo widać było, że wszystko się coraz bardziej stacza. Nana wciąga niesamowicie i nawet, mimo że wywołuje tak mocne i negatywne emocje nie mogę przestać jej czytać.
Spoiler: pokaż / ukryj
Obiektywnie ta śmierć mogłaby być niezłym posunięciem, ale zrujnowała doszczętnie życie tylu ludzi...
To nic, że wiedziałam od niej od zakończenia serii anime ponad pół roku temu. Przeczytanie tego to była inna sprawa. Yazawa za mocno potrafi oddziaływać na emocje czytelnika. Ale też jest genialna w tym co robi. Niech tylko przestanie tak kopać swoich bohaterów.

_________________

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
NiBl Płeć:Mężczyzna
Seeker of Truth


Dołączył: 23 Lut 2010
Skąd: Equestria
Status: offline
PostWysłany: 28-12-2010, 16:14   

Kimi no Iru Machi "na aktualnie"
Kobieta mebel znika w końcu. Pewnie i tak kiedyś się pojawi znowu by rozbić związek Rycerza (aktualnie całkiem przyjemna chłopczyca).
Chociaż Obłąkany i tak zachowuje się jak ostatni D***L i musiałem kilka razy uderzyć głową w mur w rozdziale 115. Jaki idiota dotrzymywał by słowa danego takiej S**E (która właściwie go zmusza do tego) i właściwie robił wszystko by całe jego środowisko (na które w 90% składają się same kobiety) go znienawidziło (jak jakiś EMO gościu siebie by ciachał). Oczywiście bohaterki pomocnicze są na stanowisku i od razu rozpoznają kłamstwo i pomocnicza ukochana wybacza mu wszystko.
Rozdział 117 mógłby być rozstrzygający, ale nie był. W końcu miejsce u boku Obłąkanego zarezerwowane jest dla Kobiety Mebel i piszę że tak to się skończy.
Ogólnie romans fajny poza momentami kiedy trzeba coś namieszać by napięcie wzrosło, bo wtedy bohater wykonuje jakieś cudaczne sztuczki, jakich jakiś koczkodan by się powstydził.

Suzaka do koło połowy (drugi rok - walentynki)
O tutaj jest znacznie lepszy romans. Napisany wcześniej przez tego samego autora.
Bohater nie jest miłującym kobiety, miłym dla wszystkich osób z dwoma buforami z przodu rycerzem obłąkanym.
Tutaj bohater tytułowy jest samcem jakich mało, posiadających wszystkie cechy "prawdziwego mężczyzny":
- Ma gdzieś swoje partnerki, jak długo są całe dla niego jest dobrze, byleby tylko nie wymagały zbyt wiele od niego (drogie panie zapomnijcie o ważnych datach itp.)
- By osiągnąć cel jest gotów na wiele wyrzeczeń.
- po osiągnięciu celu (zdobyciu samicy) leży rozleniwiony na kanapie
Tytułowa bohaterka (i już wszyscy wiedzą jak to się skończy -> przynajmniej jeszcze tyle przyzwoitości wtedy było) tsundere. Lubię tsundere, tutaj szczególnie fajne jest to, że musi czasem pokazać tę swoją "Dere dere" stronę, szczególnie jak przegięła wcześniej w stronę "Tsun Tsun".
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
NiBl Płeć:Mężczyzna
Seeker of Truth


Dołączył: 23 Lut 2010
Skąd: Equestria
Status: offline
PostWysłany: 04-01-2011, 12:21   

Suzaka do końca
Hmm... Fajny romans. Chociaż końcówka pozostawia drobną nutę, że nie był to Happy End dla wszystkich. O ile bohater zdobył to co było dla niego najważniejsze, o tyle tytułowa bohaterka nie będzie miała okazji spełnić swoich marzeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Urawa Płeć:Mężczyzna
Keszysta


Dołączył: 16 Paź 2010
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2011, 15:20   

One Piece, tom 1
Zaskakująco dobre. Spodziewałem się czegoś dużo gorszego, dlatego mile się rozczarowałem. Mocno, bardzo mocno przypomina wczesnego Dragon Balla, zwłaszcza humorem, który w shonenach wcale nie jest czymś obowiązkowym, a który ja bardzo siebie w takich tytułach cenię. Rzecz zupełnie afanserwiśna, walki dość krótkie, nie mam loli ani cyców - zastanawiam się nawet, czemu to jest takie popularne w Japonii. Aha, drobnym minusem są omnipotentni bohaterowie - dobra, Songo też był czołgiem, ale nie był niezniszczalny, a Luffy... No nic, na razie wyroku skazującego nie wydałem, dam tej mandze dwa - trzy tomy i się zobaczy.

_________________
http://www.nationstates.net/nation=leslau
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora
CainSerafin
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 14-01-2011, 10:05   

Osiedle Promieniste
Niezła jednotomówka autorstwa Inio Asano, znanego u nas z Solanina. Manga jest zbiorem przeplatających się wzajemnie historii mieszkańców tytułowego osiedla, których głównym motywem jest śmierć, zbrodnia i... życie codzienne ludzi którzy nieraz wydają się mieć wszystko, a pomimo to nie są szczęśliwi. Oczywiście wszystko oprawiono świetną kreską i charakterystycznym dla autora humorem.

Usagi Yojimbo: Youkai
Tomik specjalnie stworzony na rocznicę powstawania głównej serii. Nie wybija się fabularnie ponad jej poziom i kończy się bardzo szybko, a przebieg akcji dziwnie przypomina mi pewnego shounena z powodu przywoływania przez Sasuke wielkiej żaby oraz walk z wykorzystaniem magii. W sumie jest to bardzo prosta historia o króliku - ochroniarzu przypadkiem ratującym świat która parokrotnie nawet zaskakuje, ale naprawdę zadowoleni z niej mogą być tylko fani Usagiego. Osoby chcące poznać przygody tytułowego bohatera powinny zacząć od głównej serii.

Kenshin tomy 1 i 2
Kolejny shounen, ale tym razem zaskakująco ciekawy z powodu przeniesienia akcji do czasów Ery Meji oraz wzbudzającym sympatię (a nie irytację) postaciom. Na razie brakuje mi jedynie dobrych walk, bo w pierwszym tomie tytułowy bohater ani razu nie natrafił na godnego siebie przeciwnika i choć w drugim wreszcie pojawił się silny wróg to pomysł z jego przemówieniami w stylu: "obecnie pokonałbym Cię jednym palcem, więc obudź w sobie GNIEW" był tak głupi, że aż chciało mi się śmiać.

Samotny wilk i szczenie
tomy 1-7
Spodziewałem się jakiegoś starocia, który jest kultowy wyłącznie z racji wieku i sentymentu czytelników a tu niespodzianka - ta manga jest naprawdę dobra. Pomimo że choć fabuła jest epizodyczna i rozdziały najczęściej można czytać w dowolnej kolejności (choć z czasem się to zmienia i w późniejszych rozdziałach są wspominane niektóre wcześniejsze wydarzenia), to trzyma ona bardzo wyskoki poziom i autor nie ma problemu z przedstawieniem spójnej historii w jednym rozdziale. Podoba mi się także realistyczna szata graficzna, wykorzystująca ręczne cieniowanie, która znakomicie oddaje dynamikę krótkich walk. Natomiast chyba największym plusem jest przedstawienie trudnych relacji głównego bohatera z paroletnim synem, który musi mu towarzyszyć w tułaczce i podczas wykonywania zleceń zabójstw. I tylko wkurza mnie to że, podobnie jak w przypadku Vagabonda, mangę będę musiał "doczytać" z mniej oficjalnego źródła bo polski wydawca upadł.

Hetalia tom 3
Ha! Wreszcie Polska dostał jakiś rozdział wyłącznie dla siebie i mamy okazję zobaczyć zawarcie unii z Litwą, konflikt z Krzyżakami i trudy bycia państwem rolniczym. Szkoda tylko że historyjki poświęcone Polsce nie mają specjalnie wysokiego poziomu, a po "Pokaż ptaszka!" wielu czytelników będzie miało traumę. W dodatku bitwę pod Grunwaldem starano się przedstawić dramatycznie, co jak zwykle autorowi się nie udało. Już wolałbym Polskę w ostatniej chwili wyciągającego zza pazuchy patelnię (kto widział Zaplątanych ten wie o co chodzi) i nokautującego zakon Krzyżacki, niż TO. Natomiast pozostałe rozdziały, których akcja dzieje się najczęściej w średniowieczu, trzymają w miarę równy poziom.Jakość wydania jest dobra, choć na okładkę muszę patrzeć przez okulary przeciwsłoneczne których na co dzień używam do czytania Arigato (dzięki JJ!), bo jest tak pstrokata że inaczej się nie da. Szkoda także że przypisy tłumacza zamieszczono na zaledwie jednej stronie, bo są napisane tak drobną czcionką, że za parę lat będę potrzebował okularów (ale nie przeciwsłonecznych!) by rozpoznać co tam właściwie pisze.

One Piece tom 1
Pierwszy tom mnie nie zachwycił niczym specjalnym, choć z drugiej strony udało mu się uniknąć wielu typowych dla shounenów wad. Główny bohater - Luffy jest zwyczajnie tępy, ale za to nie ma nawyku wypowiadania moralizatorskich gadek, ani syndromu "muszę w ciągu chwili być 9 tysięcy razy silniejszy". Kreska również nie jest zła, choć autor ma problem z proporcjami (radzę przyjrzeć się dłoniom), oraz z rysowaniem "ładnych" dziewczyn, które wyglądają bardzo podobnie. Większości osób pewnie nie spodoba się również to że większość postaci jest zwyczajnie brzydka. Fabułka na razie rozwija się powoli, ale przecież Luffy by wybrać się po one piece musi najpierw zebrać całą załogę i zdobyć statek co musi zająć co najmniej kilkadziesiąt tomów.

Meago Saga tom 1
Po pierwsze - postacie tak mnie wkurzają że miałem ochotę je udusić. Prawie wszystkie zachowują się infantylnie i nie mają w zwyczaju wykonywania tak prostego działania jak myślenie. Zazwyczaj w takim wypadku kończę lekturę po najwyżej kilkunastu stronach, jednak udało mi się przeczytać cały tomik, co pewnie oznacza że zarówno kreska jak i fabuła w jakiś sposób potrafiły mnie zaciekawić i nadrobić wady postaci, a to spory sukces. Pora przeczytać drugi tom.

Trace całość
Ostatnie dwie części Last Day przeczytane, więc pora ma podsumowanie. Pomysł na zakończenie był fazowy bo zaczyna się od zapowiedzi zagłady, po czym mamy zakończoną klęską próbę ujawnienia prawdy o tym co władze robią z ludźmi o nadludzkich umiejętnościach i ich rodzinami, a całość kończy się wielkim zagrożeniem™, inspirowanym twórczością Lovecrafta. Tego to się nie spodziewałem, tym bardziej że finałowa, wieloetapowa walka jest wyjątkowo dobrze poprowadzona i widowiskowa. I gdyby nie ten końcowy patent rodem z Dragon Balla...
Powrót do góry
vries Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 13 Cze 2007
Skąd: Gliwice
Status: offline
PostWysłany: 25-01-2011, 08:49   

W tym roku dopiero skończne zostąły tłumaczenia dla dwóch bardzo dobrych mang o tematyce samurajskiej.

Shigurui - Dzieło oparte o powieść. Chyba jedna z ciekawszych mang. Raz, ze ma niesamowicie odrażających bohaterów. Dwa, ma niesamowite podejście do śmierci. Wszystko tu oscyluje wokół potrzeby zabijania i krzywdzenia innych. Ba! Zabijanie jest przedstawione jako cnota i obowiązek wojownika. Postacie są ciekawe. Paradoksalnie do upadku każdej z nich doprowadziły ich cechy nadrzędne:
- Mie - szaleństwo spowodowane trudnym dzieciństwem
- Kogan - ambicja związana z Kogan-ryu i brak szacunku życia i zdrowia innych
- Irako - szalona wręcz ambicja i kompleks niższości, który ją napędzał
- Fujiki - bezgraniczne oddanie i dbałość o zachowanie honoru
- Iku - ślepa miłość
Końcówka tragiczne, ale ciekawa.

Bamboo Samurai - pisałem trochę o tej mandze w innym wątku. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to styl rysunku. Manga jest stylizowana na rysunki z okresu japońskiego średniowiecza. Postaciom często brakuje proporcji, a tła są zakrojone do minimum. Czy to znaczy, że kreska jest słaba? Paradoksalnie nie. Wręcz przeciwnie. Anglicy nazwali by ten styl "artsy" - uartystycznionym. Zwykłe wydarzenia są przedstawione dość niemrawo, ale momenty grozy są niesamowite. Kreska wtedy wchodzi w zupełnie inną przestrzeń artystyczną budując demoniczne oblicza postaci.
Sama fabuła nie jest może zbyt odkrywcza, ale sposób jej prowadzenia jest niezwykle ciekawy. Wszystko toczy się w miarę spokojnej i beztroskiej atmosferze. Czasem przerywane jest tylko przez groźne incydenty.
Połączenie części fabularnej z artystyczną nadaje temu tytułowi niesamowity siłę oddziaływania. Musze przyznać, ze na początku miałem wątpliwości, co do tytułu, ale ostateczny wynik w pełni mnie usatysfakcjonował.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
NiBl Płeć:Mężczyzna
Seeker of Truth


Dołączył: 23 Lut 2010
Skąd: Equestria
Status: offline
PostWysłany: 05-02-2011, 10:18   

Postanowiłem nadrobić zaległości, w niegdyś mojej ulubionej serii (czego to się nie robi by tylko nie robić tego co się powinno robić).

Hayate no Gotoku
Po zakończeniu arcu z A-tan idziemy dalej. przymusowa przeprowadzka wprowadzenie 2 nowych postaci płci odmiennej (czarownica (coś w stylu Atheny), oraz idolka bez szczęścia (?nie szczęśliwa?)), oraz nową postać płci bardziej odmiennej (dojuin (za chiny ludowe nie potrafię tego słowa napisać) evil master, bo Nagi potrzebuje antagonistę (przynajmniej na razie zanim trafi do (prawdopodobniej) jej haremu)). Powrócił jeden stary znajomy i od razu stworzył trójkąt z Katsurą-sensei. A sama A-tan przeszła bolesny zabieg LOLIZACJI, bo wcześniej była za mało loli na tę serię.
Odwiedziliśmy w tym czasie konwent mangi (razem z tymi dojuinami czy jak im tam). Okazało się, że połowa bohaterów z nagła zaczęła się interesować mangą. Jedna bohaterka gdzieś mi uciekło kiedy przestała pracować i zamieniła się w otaku. Dowiadujemy się jaki styl, życia prowadzi Hayate.

Ogólnie nie jest źle, ale po przeczytaniu TWGOKa nic nie jest takie jak kiedyś (chociaż z drugiej strony TWGOK nie uderzył nawet w 150 rozdziałów, a HnG jest już ponad 300). Poza tym TWGOK ma cel, a HnG tego celu nie ma (at jakoś leci, puki są czytelnicy, jak ich zabraknie to ostatnie 5 rozdziałów będzie jakimś banalnym na prędce skleconym zakończeniem).
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 24 z 32 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 30, 31, 32  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group