[alosza]

Ten fragment "Michnikowszczyzny" Ziemkiewicza przeczytałem mniej więcej wtedy, kiedy zaczynało się URze. Dlatego zacząłem ze szczególną uwagą patrzeć na to, jakie tam są reklamy. Nie jest tak, jak mówicie, że to pismo nie wiadomo jak zarabia na reklamach. Jest wręcz przeciwnie.

Popatrzcie na to, jakie to są reklamy.
1) Przede wszystkim ich własne, "Presspubliki" - Rzeczpospolitej, URze Historia, dodatki do tych gazet, konferencje, kursy; sporo reklam samego URze na tablecie;
2) Reklamy a'la "Telezakupy Mango Gdynia". Czyli taka typowa drobnica, a to maść na bóle pleców (s. 13), a to foteliki schodowe (s. 19), cukierki szałwiowe (s. 29) <- z tego nie ma kasy; bardziej to taki zapychacze, mające pokazać, że jest miejsce na reklamy, choć nie przeczę, że na tym też sobie dorobią;
3) Reklamy małych przedsiębiorstw typu Cerdrob, Oknoplus - czasem nawet na stronę;
4) Pełnowartościowe reklamy silnych firm, którym można podbijać cenę i umieszczając je na łamach - spychać drobnicę z punktów 1, 2 i 3. Tutaj mamy Volvo na okładce (wcześniej to były zegarki Lacroix czy coś takiego), RMF Football się pojawiło po raz pierwszy, to samo z z pismem "Sukces", tym razem mała reklama SKOK-ów, która im towarzyszyła od samego początku, bo to jest firma PiS-owców.

I tu faktycznie mamy b. ładny rozwój pisma, coraz więcej reklam, choć początki mieli ciężkie. Zresztą dalej nie można powiedzieć, że są pod względem marketingowo-reklamowym ustabilizowani. Nie uświadczycie tu molochów od państwowych spółek typu Orlen, KGHM, LOT czy banki z państowym kapitałem. Ba, nawet prywatne wielkie firmy tu jeszcze się nie pojawiają.

Generalnie, jeśli zaliczać drobnicę, to i w GaPolu, i w Naszym Dzienniku znajdziecie dużo. Tylko że u nich właśnie sporo autopromocji i reklam podmiotów powiązanych. Z tego nie ma kasy. Jeśli ND reklamuje projekty "Lux Veritatis", to z tego kasy nie ma. Pożądanym kontrahentem są właśnie spółki państwowe lub jakieś inne akcyjne z potężnym kapitałem.

Dlaczego tu nawet nie uwzględniono URze:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/magazyny-11-proc-wiecej-z-reklam-swiat-kobiety-i-twoj-styl-mocno-w-gore-top-10

Dla informacji wyniki sprzedaży:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/przekroj-i-wprost-sporo-stracily-newsweek-do-gory

Problem nie jest wydumany:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gosc-niedzielny-tylko-15-mln-zl-z-reklam-dystans-marketerow-i-grupa-czytelnicza

Tylko to wytłumaczenie jest takie średnie. O ile można machnąć ręką na uzasadnienie niskich wpływów z reklam u Gościa Niedzielnego (no, że mohery, wiocha i w ogóle oszołomy, kto by chciał się u takich podludzi reklamować), o tyle jak to się ma do URze? Przecież to czyta głównie inteligencja, tyle tylko, że prawicowa.

[Ysengrinn]

Unijna krynica mądrości znowu ma pomysł na nowe lepsze internety.

... zaś Kanada trafia pod falę krytyki na forum ONZ. Jak absurdalnie by to nie brzmiało.

[Urawa]

[Morg]

[BOReK]

[wa-totem]

[Morg]

[vries]

Rzepa zwyczajnie nie wie o co chodzi (niestety informatyka to nie jest ich dobra strona. Pewnego dnia postanowili zreformować informatyzację kraju w swoich artykułach i była naprawdę śmiesznie).
Cyfrowy dowód jest rzeczą cholernie przydatną. Rząd w ramach e-dowodu udostępnia usługę autoryzacyjną. I owszem, ma wtedy pojęcie, ze się zalogowałeś na witrynę X, ale i tak wie to na dzień dzisiejszy dzięki bilingom, więc nie jest dla niego wiedza nowa. Ale dla właściciela witryny X jest to nowa jakość, bo ma pewność, co do twojej tożsamości (i jakąś tam pewność, co do bezpieczeństwa usługi). Działa to trochę jak kwalifikowany podpis elektroniczny połączony z zestawem danych dotyczących danej osoby. Mogą z tego korzystać samorządy przy tworzeniu oprogramowania wspierającego swoją pracę, mogą korzystać banki, mogą korzystać serwisy służące do pożyczania sobie pieniędzy, serwisy aukcyjne i inne serwisy, gdzie autentyczność twojej osoby ma znaczenie (choć pewnie zacznie się od serwisów rządowych i samorządowych). I to jest e-dowód i jego przeznaczenie. A fakt, że dzieje się to w skali europejskiej da nam możliwość zidentyfikowania się jako danej osoby w prosty sposób na terenie całej Unii. Rzepa pewnie wyrwała coś z kontekstu i pochwaliła się, że znalazła nowe ACTA.

[Morg]

[alosza]

http://wiadomosci.wp.pl/kat,8771,title,BBC-donosi-o-rasistowskich-incydentach-na-Euro-2012,wid,14558232,wiadomosc.html

"Reuters poświęca incydentom dużo mniej miejsca, na pierwszy plan wysuwając kontrowersje wokół procesu Julii Tymoszenko. Pisze jednak, że Donald Tusk zjadł obiad w domu pierwszego czarnoskórego posła Johna Godsona, żeby udowodnić, że w Polsce nie ma problemu rasizmu."

Padłem. XD

[Cepelia]

No to Tusk udowodnił :)

[shugohakke]

[alosza]

http://www.youtube.com/watch?v=C7D0fNtIdW0

Hahahahahhaa, jakie komentarze. xD
Ta zadyma 12 czerwca wisi w powietrzu. To naprawdę idiotyzm puszczać ich w tak skrajnie prowokacyjnej sytuacji. Przecież ja nie jestem w stanie wówczas ręczyć za polskich dresiarzy, a co dopiero rosyjskich. A Tusk mówi: "maszerujmy razem z Rosjanami! "

[Ysengrinn]

12 czerwca to dzień w którym Federacja Rosyjska przestała być częścią ZSRR. IMHO jest to bardzo dobra okazja dla Polaków do świętowania;p.

[alosza]

Maaaaaaaan...

O Godsonie pomyślałem już w chwili oglądania tego filmiku i konstatowałem, że to w pierwszym rzędzie parlamentarzysta powinien był powiedzieć podobny słowa i przychojrakować. Zatem zgoda co do tego, że powinien być wykorzystany.

Nie oznacza to jednak, że każdy sposób jego "wykorzystania" zasługuje na aprobatę i winien być oceniony pozytywnie. Zjedzenie z Godsonem obiadu przez premiera jako wydarzenie medialne jest trochę... z dupy. W ogóle nie wiem, co chciano przez to powiedzieć? Że polski przywódca nie brzydzi się jeść z czarnoskórym? Albo że jada z własnym kolegą z partii? Bo że to takie nadzwyczajne? No WTF, a w dodatku kompletnie brak tutaj siły medialnego rażenia. Obiad jak obiad.

Wisieńką na torcie natomiast jest ta argumentacja: