FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
  Poezja
Wersja do druku
Kyon Płeć:Mężczyzna
Jean Arthur Rimbaud


Dołączył: 18 Sie 2010
Status: offline
PostWysłany: 24-08-2010, 17:05   Poezja

Zainteresowanie poezją, szczególnie wśród ludzi młodych, rokrocznie spada, liczę jednak na to, że na forum znajdą się jeszcze osoby, dla których poezja to nie tylko przespana lekcja języka polskiego i nudne dociekanie "co poeta miał na myśli?". Czy drodzy forumowicze mają jakiś ulubionych poetów? Za co ich cenicie? Czyje liryki polecacie?

Może ja, jako założyciel tematu, wypowiem się pierwszy. Oczywiście, nadal jestem młodym osobnikiem i zdaje sobie sprawę, że w przyszłości poznam wielu wybitnych poetów i moja obecna wiedza stoi na niezbyt wysokim poziomie.
Obecnie do poetów, których cenię najbardziej zaliczam:
Jean Arthur Rimbaud, Charles Baudelaire, Paul Verlaine, Pablo Neruda, George Gordon Byron, Seamus Heaney, Aleksander Puszkin, Siergiej Jesienin, Konstantin Balmont, Aleksander Błok, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Stanisław Korab-Brzozowski, Stanisław Przybyszewski, Tadeusz Miciński, Jan Kasprowicz, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Leopold Staff, Kazimiera Zawistowska, Julian Tuwim, Jan Lechoń, Antoni Słonimski, Tadeusz Różewicz, Zbigniew Herbert, Stanisław Grochowiak, Rafał Wojaczek, Andrzej Bursa, Józef Wittlin i Marcin Świetlicki.

Kolejność przypadkowa.

Myślę, że zamieszczenie jakiś wierszy, które szczególnie są nam bliskie czy też mogłyby zainteresować forumowiczów mile widziane. Może ja zacznę : )

Jean Arthur Rimbaud - Zło

Gdy czerwone plwociny starego żelastwa
Świszczą dzień cały w błękit nieba niezmierzony,
Kiedy w ogień, przed królem, co gromami chlasta,
Szkarłatne czy zielone biegną bataliony;

Kiedy szał przeraźliwy sto tysięcy ludzi -
Nieszczęsnych! - w jedną stertę dymiącą zamienia
Śród traw, gdzie się, Naturo, twoja radość budzi -
W świętości ulepione przez ciebie stworzenia!

Jest wtedy pewien Bóg, który śmieje się błogo
Do kielichów ze złota, kadzideł, ołtarzy
W adamaszkach, zasypia w kołysach hosanny

I budzi się, gdy matki, przypędzone trwogą,
W zniszczonych czarnych czepkach, ze łzami na twarzy,
Grosz mu podają gruby, z chustki wysupłany.


Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej

Taki tam spokój... Na gór zbocza
światła się zlewa mgła przezrocza,
na senną zieleń gór.

Szumiący z dala wśród kamieni
w słońcu się potok skrzy i mieni
w srebrnotęczowy sznur.

Ciemnozielony w mgle złocistej
wśród ciszy drzemie uroczystej
głuchy smrekowy las.

Na jasnych, bujnych traw pościeli
pod słońce się gdzieniegdzie bieli
w zieleni martwy głaz.

O ścianie nagiej, szarej, stromej,
spiętrzone wkoło skał rozłomy
w świetlnych zasnęły mgłach.

Ponad doliną się rozwiesza
srebrzystoturkusowa cisza
nieba w słonecznych skrach.

Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
przepaść rozwarła paszczę ciemną -
patrzę w dolinę, w dal:

i jakaś dziwna mię pochwycą
bez brzegu i bez dna tęsknica,
niewysłowiony żal...
Przejdź na dół Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
4208911
Sasayaki Płeć:Kobieta
Dżabbersmok


Dołączyła: 22 Maj 2009
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
WOM
PostWysłany: 24-08-2010, 18:04   

Jakoś poezja nigdy mnie szczególnie nie pociągała, głównie przez postawę poetów, którzy wychwalali swoją profesję ponad wszystko inne, co bardzo mnie irytowało. Dlatego poezja która mi się spodoba musi mieć w sobie "coś". Owo "coś" ciężko jednak sprecyzować...

Mogę chyba powiedzieć, że lubię Tuwima. Jego wiersze bywały przewrotne i nie można powiedzieć, że nie miał poczucia humoru. Szokujące wiersze Charlesa Baudelaire'a również przypadły mi do gustu. Zwłaszcza najsłynniejsza Padlina:

Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na scieżce żwirem zasianej.


Bardzo cenię sobie Gałczyńskiego, choć wolę jego sztuki. Już jako dziecko czytywałam Teatrzyk Zielona Gęś. No i bajkopodobny charakter utworów Leśmiana przypadł mi do gustu.

A na koniec (bo przecież nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła). Wstawię mój, chyba ulubiony wiersz w jedynym słusznym przekładzie!

Dżabbersmok
Maciej Słomczyński


Było smaszno, a jaszmije smukwijne
Świdrokrętnie na zegwniku wężały,
Peliczaple stały smutcholijne
I zbłąkinie rykoświstąkały.

"Ach, Dżabbersmoka strzeż się, strzeż!
Szponów jak kły i tnących szczęk!
Drżyj, gdy nadpełga Banderzwierz
Lub Dżubdżub ptakojęk!"

W dłoń ujął migbłystalny miecz,
Za swym pogromnym wrogiem mknie…
Stłumiwszy gniew, wśród Tumtum drzew
W zadumie ukrył się.

Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!

Raz-dwa! Raz-dwa! I ciach! I ciach!
Miecz migbłystalny świstotnie!
Łeb uciął mu, wziął i co tchu
Galumfująco mknie.

"Cudobry mój; uściśnij mnie,
Gdy Dżabbersmoka ściął twój cios!
O wielny dniu! Kalej! Kalu"!
Śmieselił się rad w głos.

Było smaszno, a jaszmije smukwijne
Świdrokrętnie na zegwniku wężały,
Peliczaple stały smutcholijne
I zbłąkinie rykoświstąkały.

_________________
Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
9349483
Saga Płeć:Kobieta
Półdiablę


Dołączyła: 01 Lut 2007
Skąd: Poznań, zasadniczo
Status: offline
PostWysłany: 24-08-2010, 20:06   

Podobnie jak Sasayaki nie jestem wielką wielbicielką poezji, wolę prozę. Zdarza się, że pojedynczemu wierszowi uda się wywrzeć na mnie wrażenie, ale nie mam ulubionego poety może z wyjątkiem Szymborskiej, której twórczość bardzo cenię. Podoba mi się parę utworów Poświatowskiej, kilka Gałczyńskiego i Staffa, uwielbiam "Modlitwę" Villona (zwłaszcza w wersji śpiewanej do muzyki Okudżawy).
Z kolei "Die Lorelei" Heinricha Heine to utwór, który przekonał mnie, że uwaga herezja niemiecki potrafi być naprawdę romantyczny koniec herezji i jakoś sam mi się nauczył na pamięć.
Z Jenotami podzielę się moim ulubionym wierszem Szymborskiej:

Kot w pustym mieszkaniu

Wisława Szymborska

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.

_________________
Ci, którzy śnią za dnia widzą wiele rzeczy niedostępnych tym, co śnią nocą.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Vivian Płeć:Kobieta
La Fleur du mal


Dołączyła: 27 Lip 2009
Skąd: from Darkness
Status: offline
PostWysłany: 24-08-2010, 22:54   

Przyznaję, poezja nie cieszy się obecnie szczególną popularnością, jednakże mnie to osobiście nie zraża, zresztą ja zawszę chadzam własnymi ścieżkami a że niekiedy bywają to drogi samotne albo dawno nieuczęszczane, no cóż... Dla mnie poezja to jedna z najpiękniejszych form wyrażających sztukę, ba! to sztuka sama w sobie, porażające piękno! Przyznaję jednak, że trzeba umieć się w niej w pewien sposób zanurzyć, przeniknąć przez słowa, mieć pewien zmysł interpretacji a także wyobraźnię. Wydaje mi się niekiedy, że poezja tworzy obrazy słowami. Poza tym - język poetycki, jestem osobą lubującą się wręcz w pięknych wyrazach i malowniczych metaforach. Czasami aż zanadto:P Co do ulubionych poetów, hmm wszystkich wymieniać nie będę, ale uwielbiam modernistów, zresztą to moja ulubiona epoka literacka. O Baudelaire pisałam pracę w liceum, czytałam jego biografie, przeczytałam ,,Poemat o haszyszu" całe ,,Kwiaty zła" - ,,Ta książka pozostanie świadectwem mego wstrętu i nienawiści do wszystkich rzeczy(...) Czy mam ci powiedzieć, że w tę książkę włożyłem całe moje serce, całą moją czułość, całą religię i całą nienawiść". Uwielbiam te wiersze, tak, ,,Padlina" jest przepyszna, sielankowa i idylliczna scena przemieniona w okrutną turpistyczną makabrę, twierdzę, ze tłumaczenie Jastruna jest najlepsze, najbardziej oddaje klimat. Hmm poza tym Rimbaud,Kasprowicz, Miciński, Tetmajer. Hmm oni najbardziej działają na moją wyobraźnię^^. Poza tym lubię E.A.Poe'go, P.B. Shelleya i O.Wilde'a a ostatnio poznaję T.Gray'a. Przyznaję jednak całkowicie szczerze, że jestem w takcie odkrywania poezji, więc zapewne jeszcze wiele przede mną;)
Hmm na koniec może Oda do wiatru zachodniego, nie....Ha! Może coś bardziej mrocznego, w moim stylu, fragmencik ,,Ballady o więzieniu w Reading" O.Wilde w tł. A. Włodka
Z rozdz. 1
Nie nosił już munduru szkarłatnego,
Czerwieni było dosyć w krwi i winie.
I krwią, i winem miał splamione ręce,
Gdy go pojmali po tym strasznym czynie:
Swą ukochaną, w jej własnym posłaniu,
Zabił w nagłego szaleństwa godzinie.

Z rozdz. 2
A jednak, choć nam i Głód, i Pragnienie
Wiją się w trzewiach jak dwie wściekłe żmije,
Nie o więziennej strawie wciąż myślimy,
Tutaj się w większym udręczeniu żyje:
W strachu, że kamień za dnia podżwignięty
W nocy ogromem swym serce zabije.

I w każdym sercu ciągła noc panuje,
I w każdej celi półmrok stale gości,
Rwiemy powrozy, kręcimy korbami,
Każdy w swojego Piekła samotności;
Mocniej, niż dźwięki mosiężnego dzwonu,
Cisza przyprawia nas o lęku mdłości.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Kyon Płeć:Mężczyzna
Jean Arthur Rimbaud


Dołączył: 18 Sie 2010
Status: offline
PostWysłany: 25-08-2010, 17:14   

Sasayaki napisał/a:
głównie przez postawę poetów, którzy wychwalali swoją profesję ponad wszystko inne, co bardzo mnie irytowało.

Mi właśnie zawsze to imponowało, skrajny indywidualizm, odrzucenie wszelkich konwenansów, pogarda dla filistrów.


Cytat:
Z kolei "Die Lorelei" Heinricha Heine to utwór, który przekonał mnie, że uwaga herezja niemiecki potrafi być naprawdę romantyczny koniec herezji i jakoś sam mi się nauczył na pamięć.

Przeczytałem Lorelei w oryginale i nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, nadal niemiecki wydawał się zbyt szorstki. Żaden ze mnie jednak znawca niemieckiego, moja wymowa, mimo już czterech lat nauki, pozostaje koszmarna. "Die Lorelei" recytowane przez Niemca zabrzmiałoby pewnie lepiej, może nawet by mi się spodobało. W poezji nie podoba mi się też angielski, starałem się kiedyś przeczytać "Giaura" w oryginale, jakoś nie porwał mnie pięknym brzmieniem. Angielskie tłumaczenie "Pana Tadeusza" wydało mi się straszne, cały czar inwokacji prysł, takie tłumaczenia polskiej poezji nie przysporzą jej fanów poza naszym krajem, nasza rozpasana mowa to nie lada wyzwanie dla tłumaczy.

O Lithuania, my country, thou
Art like good health; I never knew till now
How precious, till I lost thee.


Fascynacja Baudelaire'em jest, powiedziałbym, powszechna, oczywiście wśród osób lubiących poezję. Większość moich znajomych, deklarujących umiłowanie poezji wymienia Charlesa Baudelaire'a wśród swoich ulubieńców. Ogólnie rzecz biorąc poètes maudits cieszą się dosyć dużą sławą. Swoją drogą, widział ktoś może film Agnieszki Holland "Całkowite Zaćmienie", opowiadający historię skomplikowanego związku Verlaine'a (grany przez Thewlisa, znanego z roli m.in. Remusa Lupina) i Rimbauda (w tej roli świetny Leonardo DiCaprio)? Jeszcze wracając na chwile do Baudelaire'a, francuski piosenkarz Damien Saez nagrał piosenkę, w której wykorzystał tekst jednego z wierszy Charlesa (będąc dokładnym, do "Femmes Damnées" z "Kwiatów zła").

Odwrotnie do poètes maudits sprawa ma się z Szymborską, która mam wrażenie niezbyt jest lubiana przez młodych miłośników poezji. Zarzuca się jej przede wszystkim hipokryzję(początkowo pisała wiersze socrealistyczne), mi to jakoś nie przeszkadza, nie powinno IMO mieszać się sztuki z osobistymi poglądami autora. Szymborską cenię za ironię, humor i niewątpliwy kunszt, "Kot w pustym mieszkaniu" to jeden z moich ulubionych wierszy tej autorki : )


Na koniec wiersz, który myślę powinien się Wam spodobać. Napisał go Stanisław Korab-Brzozowski (jeden z pierwszych tłumaczy Baudelaire'a), młodopolski mistrz poetyckiej formy. Wiersz ten pod wieloma względami przypomina utwory francuskiego poety - jest równie szokujący, nostalgiczny, desakralizujący obraz śmierci, jednocześnie będąc bardziej subtelnym. Ten wiersz to jeden z moich ulubionych wierszy polskich.

Stanisław Korab-Brzozowski - O, przyjdź!


O przyjdź, jesienią -
Wdziej szatę lekką, białą, zwiewną,
pajęczą;
Rzuć na hebanowe swoje włosy
perły rosy,
Lśniące zimnych barw
tęczą.

O przyjdź, jesienią -
Owiana skargą tęskną, rzewną
żurawi,
W dal płynących szarą niebios tonią,
tchnącą wonią
Kwiatów, które mróz
krwawi.

O przyjdź, jesienią -
W chwilę zmierzchu senną, niepewną -
i dłonie
Swe przejrzyste, miękkie, woniejące
na cierpiące
Połóż mi skronie
o Śmierci!...
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
4208911
Sasayaki Płeć:Kobieta
Dżabbersmok


Dołączyła: 22 Maj 2009
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
WOM
PostWysłany: 25-08-2010, 17:22   

Kyon napisał/a:
skrajny indywidualizm, odrzucenie wszelkich konwenansów

To swoją drogą. Do indywidualistów mam spory szacunek i uwielbiam łamanie konwenansów, ale odrzuca mnie wywyższanie się.

_________________
Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
9349483
Vivian Płeć:Kobieta
La Fleur du mal


Dołączyła: 27 Lip 2009
Skąd: from Darkness
Status: offline
PostWysłany: 25-08-2010, 22:26   

Kyon napisał/a:
W poezji nie podoba mi się też angielski, starałem się kiedyś przeczytać "Giaura" w oryginale, jakoś nie porwał mnie pięknym brzmieniem.


A ja wręcz przeciwnie, bardzo lubię, szczególnie ich rytmikę, chociażby taki ,,Kruk" najlepiej brzmi w oryginale, najbliżej oddania charakteru tego wiersza był chyba Przesmycki, chociaż i u niego czegoś mi brakuje. Jednakże przyznaję, że w ogóle przepadam za brzmieniem języka angielskiego, więc może to dlatego.

Once upon a midnight dreary, while I pondered weak and weary,
Over many a quaint and curious volume of forgotten lore,
While I nodded, nearly napping, suddenly there came a tapping,
As of some one gently rapping, rapping at my chamber door.
`'Tis some visitor,' I muttered, `tapping at my chamber door -
Only this, and nothing more.'

Kyon napisał/a:
Swoją drogą, widział ktoś może film Agnieszki Holland "Całkowite Zaćmienie", opowiadający historię skomplikowanego związku Verlaine'a (grany przez Thewlisa, znanego z roli m.in. Remusa Lupina) i Rimbauda (w tej roli świetny Leonardo DiCaprio)?


Widziałam... Jednak przyznam, że nie oglądałam tego filmu ,,z przyjemnością", hmm po pierwsze nieustannie w mojej głowie pojawiało się pytanie,, Czy ten Verlaine był tak samo obleśny, jak aktor, który go gra?" Po drugie, DiCaprio był w roli Rimbauda rewelacyjny, jednakże jego postać nie wzbudziła mojej sympatii. Hmm, no cóż, czytając biografię Baudelaire miałam wrażenie, że jest ona niespokojna, pełna dramatów, namiętności, ale jednak objawiała ona jednostkę wybitnie wrażliwą, pełną sprzeczności. Natomiast, po filmie Całkowite zaćmienie, miałam podobne odczucia, jak po przeczytaniu biografii Przybyszewskiego, którego twórczość lubię czytać, natomiast jego samego uznaję za skończonego, egoistycznego drania, który tak naprawdę miał spaczone pojęcie o jakichkolwiek głębszych uczuciach. Nie zagłębiłam się aż tak bardzo w żywoty Rimbauda i Verlaine, żeby móc ich tak samo czy też równie surowo ocenić, jednakże ich postawa, zachowanie no cóż wydało mi się nieco odstręczające, ja wiem ,,artyści", nie chodzi mi bynajmniej o ich związek, raczej sposób, w jaki go traktowali, a także sposób, w jaki traktowali życie a także jakaś taka pogarda, lekceważenie, abnegacja. Hmm trudno mi to określić, jednakże taki Byron czy chociażby Wilde, oni wydali mi się intrygujący, kuszący, tacy estetyczni dysydenci, którzy wzbudzali sensację i budowali wokół siebie atmosferę skandalu. W rzeczywistości jednak mieli do siebie dystans, ich słowa bywały przewrotne, po prostu uwielbiali grać. Natomiast Rimbaud był wyzywający, gardził elokwencją, kichał na wiele rzeczy, były bezczelny, nie wiem jakiśtaki nieprzyjemny...

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Kyon Płeć:Mężczyzna
Jean Arthur Rimbaud


Dołączył: 18 Sie 2010
Status: offline
PostWysłany: 26-08-2010, 18:19   

Cytat:

To swoją drogą. Do indywidualistów mam spory szacunek i uwielbiam łamanie konwenansów, ale odrzuca mnie wywyższanie się.

Często powód owego wywyższania był bardzo infantylny, dla przykładu - Juliusz Słowacki, którego egocentryzm jest wręcz legendarny. Jego wywyższanie się miało trochę charakter: "jeśli nikt mnie nie docenia, to sam siebie docenię!". W jego przypadku mogę to akurat wybaczyć, był bardzo utalentowany, jednocześnie pozostając w cieniu Mickiewicza, z którego za życia nie udało mu się wyjść. Co z resztą poetów-egocentryków? Jakoś szczególnie mi nie przeszkadzali, jeżeli, rzecz jasna, posiadali to "coś", "coś co potrafiło mnie zaintrygować, zaciekawić, zmusić do refleksji.


Vivian napisał/a:
przepadam za brzmieniem języka angielskiego

U mnie wręcz odwrotnie, język angielski zapewne z powodu swojej wszechobecności, zdaje mi się czymś naturalnym, pospolitym, jakoś ciężko mi się tym ekscytować. Inna sprawa, że angielski towarzyszy mi od pierwszej klasy podstawowej, nigdy nie był moją mocną stroną, jego nauka była obowiązkowa, zauważyłem, że rzadko kiedy lubię rzeczy narzucane odgórnie, ot, wrodzony, irracjonalny bunt : )


Vivian napisał/a:
,, Czy ten Verlaine był tak samo obleśny, jak aktor, który go gra?"

Zewnętrznie, raczej nie, przynajmniej na obrazie Gustave'a Couberta nie wyglądał tak koszmarnie. W rzeczywistości Paul był starszy od swojego kochanka o 10 lat, w chwili pierwszego spotkania z nim miał lat 27, w filmie Verlaine wyglądał na jakieś 40. Co do jego cech wewnętrznych, to nie mam pojęcia, ale faktem jest, że pani Holland ukazała go jako łysiejącego, niezdecydowanego zboka, którego interesowało wyłącznie zaspokajanie swoich żądz. Mało w tym filmie było poezji, kilka krótkich fragmentów utworów Rimbauda, dodatkowo w koszmarnym tłumaczeniu( oglądałem wersje z lektorem), tłumaczenie Miriama to dla mnie świętość. Świętość, która na stałe zapisała się w polskiej kulturze, klasyczny przekład poezji Francuza. Mimo tych wad, film naprawdę mi się podobał, ma w sobie to niewyrażalne w słowach "coś", doskonale według mnie oddaje klimat epoki. Bardzo podobała mi się scena, gdy Rimbaud przybył złożyć wizytę swojemu kochankowi w Brukseli, ta pewność siebie, nonszalancja, bezczelność w stosunku do żony Verlaine'a - to właśnie tak wyobrażałem sobie Arthura.

Co do Przybyszewskiego, postać równie fascynująca co ww. panowie. Kult jakim otaczany był przez młodopolan, owa wielka popularność i oddziaływanie bodaj na wszystkich poetów swojej epoki - coś niezwykłego, postać barwna, lecz niestety zapomniana. Mało kto dzisiaj czyta jego utwory, nawet dostęp do nich jest utrudniony, niestety, dla polskich polonistów Przybyszewski to tylko Confiteor. Dziwi mnie też to, że do "dzieci szatana" przynależał Tadeusz Boy-Żeleński, indywidualista i również bardzo oryginalna postać. Widać jak wielką estymą cieszył się ten człowiek, jak wielką miał moc przekonywania do siebie ludzi. Pozwolę zacytować sobie ciekawy ustęp z przedmowy Mieczysława Jastruna do "Poezji Młodej Polski":

"[...]Gdyby Przybyszewski miał talent pisarski równy swoim zdolnościom magicznym, gdyby jego sztuka równa była jego woli narzucania własnych poglądów otoczeniu, wszystko byłoby jasne. Tetmajer oddziaływał siłą swego talentu poetyckiego, Kasprowicz wzruszał swym współczuciem dla cierpiącego człowieka, Brzozowscy mogli przekonywać czystym artyzmem, ale Przybyszewski?
Przybyszewski pracował dla Ducha Czasu i oddał mu wielkie usługi, zrobił dla spopularyzowania "nowej sztuki" więcej niż ktokolwiek inny. Stworzył atmosferę. [...] Nie ulega wątpliwości, że dopiero od wystąpienia Przybyszewskiego wchodzi w polskie życie ów artysta niezależny, człowiek sztuki, w pelerynie, w kapeluszu z szerokimi skrzydłami, upojony własną misją i alkoholem.[...]"


Ciekawe jest też to, że Przybyszewski to postać, która jako jedna z nielicznych odniosła sukces(krótkotrwały, ale zawsze) poza granicami naszego kraju, niektórzy badacze niemieckiej literatury nazywają go nawet najciekawszym z poetów publikujących w języku niemieckim w tamtym okresie. Pisząc o biografii Przybyszewskiego, miałaś na myśli tę Helsztyńskiego? Książka ta stoi na mojej półce już jakiś czas i prosi się o przeczytanie, ale jakoś nie mam teraz czasu na opasłych ksiąg czytanie : )

Myślę, że całe zachowanie Rimbauda to był jeden wielki krzyk o pomoc, podobnie sprawa ma się z Wojaczkiem. Obaj byli mistrzami autokreacji, specami od wizerunku, którzy zapewne nierzadko sami reżyserowali owe heroiczne wydarzenia w swoim życiu. Chcieli szokować, to był ich cel nadrzędny, porównanie do Byrona wydaje mi się nie na miejscu. Byron to dandys, panicz z bogatego domu, który jak powiedziałaś bawił się swoim wizerunkiem, który był bardziej otoczką dla równie szokującej twórczości. Mam wrażenie, że życiorys Byrona nie jest tak bardzo "zżyty" z jego twórczością, jak to jest w przypadku "kaskaderów literatury". Życiorysy tych artystów dopełniały twórczość, objaśniały sposób życia, aby zrozumieć ich sztukę wypada znać też ich burzliwe perypetie (może wyłączając Baudelaire czy przede wszystkim Mallarmego, który z usposobienia jakoś wcale taki "przeklęty" nie był).

Swoją drogą, Wojaczek, film "Wojaczek", widział ktoś? Co o nim myślicie? No i najważniejsze czy miał ktoś kiedyś do czynienia z filmem Koprowicza "Przeznaczenie", opowiadającym dzieje Tetmajera? Szukam tego filmu od jakiegoś czasu, ale niestety nie mogę nigdzie go znaleźć : (
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
4208911
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group