FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony 1, 2  Następny
  Densetsu no Majonez czyli pewnie coś dziwnego.
Wersja do druku
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 04-06-2006, 02:07   Densetsu no Majonez czyli pewnie coś dziwnego.

Pewnego deszczowego dnia nad bagnami zawisło widmo niesamowitego nieszczęścia. Ze Świątyni Bagiennej Dziewicy zaginą Słoik.
Nikt, poza starym kapłanem, nie znał jego zawartości, a kapłan uznał za stosowne zemrzeć wyrzekając pierwsze zdania starej, zapomnianej acz wszystkim znanej Przepowiedni.
"Do słika palec włóż..."
Ale co dalej? Czy jest to wskazówka? Przepowiednia? Czy może bełkot niewydażonego starca?
W każdym razie zdecydowano że słoik należy odnaleźć. Ale jak?
Zwołana w tym celu rada wioski nioe miala żadnego pomysłu. Mieszkańcy, acz młodzi duchem, byli jednak tylko emerytami ktory przepuszczali oszczedności calego rzycia w tym luksusowym bagiennym kurorcie.

Ale jednak spęd wszystkich mieszkanców nie poszedl na marne. Pewna zgrzybiała starowinka wpadła na genialny pomysł:
- Jesteśmy do jasnej cholery nieprzytomnie bogaci! Ktoś może to zrobić za nas! - to mowiąc żuciła na stół swoją sakiewkę z ktorej wyturlały się duże, złote i srebrne dukaty z wizerunkiem zakapturzonej postaci na awersie i całkowicie gładkim polem na rewersie.
Jak było do przewidzenia dziadygom pomysl spodobal się aż za bardzo dzieki temu następnego dnia w różnorodnych czasopismach w róznych cześciach kosmosu ukazały się odpowiednie ogłoszenia:

"Grupa starszych ludzi poszukuje chętnych do wykonania pewnego zadania. Szczeguły zostaną podane bezpośrednio. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy"

Wszystkie dziadygi uznały tresc za dosć neutralną i postanowiły czekać na odzew...

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 04-06-2006, 12:17   

Następnego dnia, dziadygi sprawdzając skrzynkę mailową, oprócz zwykłego spamu znaleźli mail od niejakiego Nezumiego. Jego treść brzmiała następująco:
Cześć, bando starych dziadów. Przeczytałem wasze ogłoszenie w gazecie "Dziennik i Nocnik Międzygalaktyczny". Zwykle nie pracuję jako najemnik, a szczególnie dla jakiejś bandy moherów, ale brak mi płynności finansowej, więc przyjmę waszą ofertę Powiedzcie tylko, czego mam szukać i gdzie a macie pewność że to znajdę o ile nikt nie zapłaci więcej.
Pozdro,
Nezumi

Dziadygi ucieszyły się i jednogłośnie stwierdziły:
-Mamy idiotę który poszuka za nas tego słoika. Żońidźimy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 04-06-2006, 14:14   

Ale ich radosć nie potrwala dlugo. Zawsze znajdzie się jakiś Czarnowidz-Realista który cieżkim kopem sprowadzi wszystkich na ziemię.
- Wspułturnusowicze! Ale co nam po jednym młodym napaleńcu!? W dodatku zadufany w sobie i bezczelny. Wylezie sam w bagna i już po nim...
- Racja - zgarbiona starowinka wgryzła się z zapałem w czerwoniutką marchewkę - Ja proponuję podac współżędne i czekać na więcej chętnych.
- A jak się nie pokażą? - dziadunio zabawial się podsmajając zapalniczką własny palec i regenerując go zaniem jeszcze skończył sie palić.
- Chyba nie poślemy w Bagna jakiegoś samotnego narwańca co? Pomyślcie jaką to zrobi reputację kurortowi!
- Ale przyjmujemy ofertę? - ubrany w wyświechtane szmaty, długwłosy dziadyga rozprostował palce nad klawiaturą i czekał.
- Tak, tak. Odpisz mu.

Po upływie pięciu minut w Interskrzynce Istoty zwanej Nezumi znalazła się taka informacja:
Dziekujemy za odpowiedz na zgłoszenie. Prosimy zjawić się w Czwartej Filii Kurortu Bagiennego tak szybko jak to tylko mozliwe. Zapewniamy osprzętowanie, wyżywienie i inne tego typu rzeczy.
[Proszę to dobrze zrozumieć. Nie NALEŻY przywozić z sobą ŻADNEGO typu osprzętowania a przlecieć wyporzyczonym statkiem. Nie rzyczymy sobie ŻADNYCH problemów celnych]

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 06-06-2006, 19:24   

Na następny dzień w kurorcie wylądował wypożyczony statek jakiejś mało znanej, półlegalnej firmy. Wysiadł z niego młody chłopak. Zgromadzony wokół tłum starców spojrzął na niego ze zdziwieniem.
-Ty masz nam pomóc? Taki chudy jakiś, niedożywiony... - powiedziała jakaś baba.
-I jeszcze tą rękę masz jakąś taką dziwaczną - powiedziała inna.
-Co tam. Miejmy nadzieję, że nie było problemów celnych - powiedział stary dziadyga.
-Nie było. Mam ze sobą tylko mechaniczną rękę i katanę, z nimi się nie rozstaję - wyjaśnił Nezumi. - To kiedy wyruszam?
-Tego jeszcze nie wiemy. Na razie poczekamy, może ktoś inny się jeszcze zgłosi... - wyjaśnił dziadyga.
-Mnie to nie przeszkadza. Oczywiście, jeżeli będę mieszkał i jadł w waszym kurorcie na wasz koszt.



I tak, przez około miesiąc, Nezumi żył w kurorcie na koszt staruszków. Raczej nie sprawiał problemów, ponieważ albo siedział zamknięty w swoim pokoju albo też przebywał poza terenm kurortu trenując walkę. A starcy niecierpliwili się.
-Co do diabła? Czemu nikt się nie zgłasza? Nezumi wyżera nam całe zapasy a nie wyruszył jeszcze - awanturowała się jakaś staruszka.
-Może powinniśmy wysłać go samego. Bagna go wciągną albo coś go zje i będzie spokój - zaproponował jakiś staruszek.
-Nie wiem, może. Zrobimy tak jeżeli nikt się nie zjawi.
I tak, staruszki uśmiechnęły się na myśl wyeliminowania darmozjada i poszły spać
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 07-06-2006, 15:24   

POranek miną jak zwykle w spokjnych odmętach Czwartej Filii Bagiennego Kurortu. Jak zwykle poza tym że do tolatety plątała się jeszcze jedna istota która według widoku obecnych starcow była malym dzieckiem.
Bardzo im ta sytuacja nie pasowała, a poza tym pojawiło się ryzyko że zemrą ze starości zanim odnają słoik więc...

- Dobra, dość tego dobrego! Młokos zorniusł na strzępy ulubionego jaszczura dyrektora! Jak my się mamy z tego wytłumaczyć!? - dziad, chodząc w kółko po pokoju rwałby sobie włosy z głowy gdyby jakies miał.
- A poza tym obsługa chotelowa skarży się że molestuje seksualnie pokojówki... - dodał inny dziadyga głosem pełnym świego obużenia ale przerwała mu zgarbiona babeńka.
- Raczej one jego z tego co widziały moje oczy. Stanowczo trzeba go stąd odesłać. I powiedziałbym że dzisaiaj.
- Racja - dziadyga przed komputerem wskazał na stos ekwipunku usypany na kablach - Zaczęło mi to to przeszkadzać...
- No to wzywamy dzieciaka i niech idzie z bogiem...

Godzinę później, przy śniadaniu dziadki wpatrywały się z napięciem w jedzacego wyrostka. Oczywiście ciężko to było znieść więc...
- Czego?
- Chcemy żebyś po śniadaniu wyruszał...
- Nareszcie do jasnej... Ileż można czekać!? I powiem wam że mało kto...
- Tak, tak. Chcieliśmy tylko zaprezentować ci ekwipunek bo naprawdę nie uważamy...
- Dziadzie. Ja jestem Łowcą Nagród chwilowo! Czy wyglądam na małe dziecko!?
- Tak - stwierdził zgarbiony babsztyl - A jak zjesz chodź z nami.

Oczy Nezu rozśzeżyły się z przerażenia na widok dwumetrowego stosu najróżniejszego ekwipunku. Od maczugi, aż do supernowoczesnej laserowej maszynki do mięsa i dalekosiężnego magicznego stabilizatora pola.
- I... i ja mam to wszystklo z soba targać po niebezpiecznym, nienanym ale za to na pewno grząskim terenie? - z niedowieżaniem wlepił wzrok w rozchichotaną babuleńkę.
- Nie, twój plecak stoi tam mości Nezumie - wskazała na odległy kąt pokoju - W środku jest nieprzemakalna odzież z wbudowanym stabilizatorem temperatury, skrzynka z generatorem racji podłączona nadprzestrzennie z naszą spiżarnia, namiot magnetyczny i taka mała, różowa kuleczka która po nagżaniu do odpowiedniej temperatury będzie robiła za komunikator. Jeśli chodzi o uzbrojenie to wybież obie coś. Map nie ma, chyba ze interesuja cię nasze prywatne bochomazy ale zastrzegam że Bagna mają tendencję do zmiany struktury fizycznej bardzo czesto. Dodałam też od siebie skrzyneczkę z przeróżnymi potrzebnymi żeczami - babka chwyciła nezu za kołnież i zmusiła by się pochylił - Nie polegaj na tym co dostałeś, rozglądaj się. Już wielu poszło w te bagna i pewnie szczątki po nich bedą całkiem sporo warte jeśli nie dla techników to dla zbieraczy staroci. nie radze nic wyżucać. Gdzies na tych bagnach podobno żyją Banshee. Unikaj ich. To ochydne stwożenia i bardzo łase na świerze mieso. Różowa kulka kontaktuje się ze mną. Radze z tego kożystać...
Wygłaszając ostatnią kwestję puściła rozmówcę i skierowała się ku wyjściu.
- Za martwego zostaniesz uznany dziesieć dni po zerwaniu kontaktu. Zadanie zostanie uznane za niewykonane jeśli wrucisz bez słoika. W Różowej kulce masz zapisaną starą piosenkę którą nucił nasz kapłan przed śmiercią. Jest wstrętna ale to chyba wskazówka. Nie ma sensu dawać ci żadnyego pojazdu. Spakuj się i do widzenia.

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 07-06-2006, 18:33   

Z leżącej wokół broni Nezumi wybrał sobie jeszcze jedną katanę oraz dwa sztylety. poza tym, wziął lekką kolczugę, magiczny uwardzacz gleby i podręczny wykrywacz magicznych istot. przebrał się w nieprzemakalną odzież i ruszył na bagna.


Kiedy już tam doszedł, wziął do ręki utwardzacz gleby i nastawił jego działanie na maksimum.


I tak szedł, szedł i szedł przez długie godziny. Zmęczył się i postanowił na chwilę usiąść, gdy nagle zobaczył nieduży owalny ślad.
-To wygląda jak dno słoika... - pomyślał na głos.
Spojrzał i zobaczył, że obok przebiega dużo niedużych śladów stóp. Postanowił za nimi podążać.

I znowu szedł, szedł i szedł przez długie godziny. Nie działo się nic, aż nagle zobaczył jakiś ruch w krzakach. Zanim pomyślał, wyciągnął sztylet i rzucił. Cichy pisk świadczył o tym, że trafił. Nagle, usłyszał szelest i dostrzegł, że coś się porusza. Wyciągnął katanę, ale było za późno. Coś powaliło go na ziemię.


Nezumi spojrzał prosto na istotę, która go przewróciła. Jego oczy przepełnił strach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 09-06-2006, 09:07   

Wielka żaba o nisamowicie badziewnych, różowych wasach wpatrywała się w niego z wyżutem. Wielki, czerwonoróżowy jęzor zwisał jej z pyska a lepkie łapki wciskały się w żołądek Nezu.
Żaba zaczęła skrzeczeć i wymachiwać jęzorem. Sytuacja robiła się niebezpieczna, bo wszyscy wiedzą jaką siłę ma żabi jęzor ale, na szczęście Nezu, z krzaków wyturlała się druga żaba, wyglądająca na znacznie młodszą i rechotała sobie wesoło wywijając językiem zaopatrzonym w sztylet.
Wielka zaba jeszcze mocniej przydusiła Nezu, prawdopodobnie ku pamięci i poskakała zbesztać mniejszą żabę po czym obie odskikały w bliżej nie znanym kierunku pozostawiając naszego Nezu w stanie ciężkiego osłupienia.
- Babol dosypał mi czegoś do żarcia... TO mają być te bagienne potwory?! - zaśmiewając się do rozpuku ruszył dalej, ale w rozbawieniu zapomniał o utwardzaniu gleby i...

Do świata przytomnych powracał bardzo powoli. A kiedy ocknął się jego zmysł węchu uznał że może to i lepiej.
Dookoła panował smród. Makabryczny odur rozkładających się ciał i daaawno nie opróżnianego szamba. Nezumi, jako że nie zaopatrzył się w podręczny, automatyczny odświeżacz powietrza wkładany bezpośrednio do nosa, musiał cierpeć w tym smrodzie całe pieć minut zanim nie przyplątało się coś co cuchneło jeszcze bardziej... A wtedy już chciał umrzeć...

<<Tu mi przerwano, teraz kontynuuję>>

Poczwara miała Cztery bardzo silne odnóża. Przednie były umieśnione i niesamowicie pazurzaste a tylne dodatko zaopatrzone w gigantyczne błony które w razie potrzeby mogłyby chyba służyć za skrzydła. Gigantyczna grzywa była posklejana niesamowitymi ilościami różnego guana a z pyska uposażonego w trzy żędy zebów jadowych kapało coś mętiebiałego.
Była to, jak przypomnial sobie Nezu z Krutkiego Zapoznania Z Tym Co Może Na Ciebie Wyleżć Na Bagnach, Wernyhora.
Uzywał rodzajników żeńskich tylko ze względu na przyzwyczajenia językowe, pamiętał że jeden z dziadów wspominał ze płeć Wernyhory można poznać po zbadaniu budowy jej kloaki ale na samą myśl o "badaniu budowy kloaki" Nezu czuł jak jego myśli szybują do jakiegoś odległego miejsca.
Znalazł się w dziwnej sytuacji. Unieruchomiony w zwałach czegoś o czym wolał nie mysleć w toważystwie zdziwionej Wernyhory...
Co teraz?

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Irin Płeć:Kobieta

Dołączyła: 09 Kwi 2005
Status: offline

Grupy:
House of Joy
WIP
PostWysłany: 10-06-2006, 10:48   

Tymczasem daleko, daleko od bagien, na pewnej uroczej ścieżce, wędrowała istota, uparcie wgapiając się w gwiazdy. I wędrowałaby spokojnie dalej, gdyby nie przeszkodziło jej Coś. Coś nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, wpadło jej pod nogi, zmuszając do oderwania wzroku od gwiazd.

- Hmm - wzięła Coś do ręki - Dorba stary. Jesteś słoikiem. Świecisz się. Plątałeś mi się pod nogami. Wiesz co, wezmę cię ze sobą. Nie pytaj czemu, też nie wiem. - po czym włożyła słoik do kieszeni i wyprostowała się.

- A może by tak odwiedzić Błękitną Herbaciarnię? - zastanowiła się na głos.

- Jabarilla stella de ia lo... - zanuciła i poszła


Ostatnio zmieniony przez Irin dnia 10-06-2006, 15:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 10-06-2006, 10:56   

Jak łatwo się domyslić słoik który znalazł się w posiadaniu Irin był bardzo podejżany. Jej uwagi nie przykuły jeszcze dziwaczne wzory które dopiero wyłaniały się spod warstwybłota, ale prawdopodobnie kiedy będzie siedziała w cieplutkiej herbaciarni i popijała smakowity płyn ciekawość każe jej oskrobać sloik z blota i obejżeć jego półpłynną, mlecznożółtą po bliższym zbadaniu zawartość. Właściwie pytanie nie brzmi skąd wzią się słoik, ani czym jest. Pytanie brzmi gdzie się podziala powlowa zawartości!

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 12-06-2006, 15:35   

Tymczasem na bagnach, Wernyhora postąpiła zgodnie z podstawowym mechanizmem obronnym. Nie wiedziała kim jest Nezumi, więc postanowiła że stanowi on zagrożenie i musi go zniszczyć. Podniosła przednie nogi i zaatakowała pazurami.
Nezumi pomyślał to samo i ruszył na nią z kataną, którą wziął z kurortu. Jednym uderzeniem odrąbał pazur stworzenia, przy okazji łamiąc miecz. Wernyhora zawyła z bólu. Nezumi też zawył z bólu, bo odłamek miecza zranił mu lewą rękę. Po chwili jednak zarówno Nezumi jak i Wernyhora byli gotowi do walki.
Chłopak wziął sztylety i rzucił Wernyhorze prosto w oczy. Stworzenie zawyło i zaczęło pluć jadem i gryźć na oślep. Uniosła się na swoich błonach i poleciała niszcząc wszystkie zarośla na swojej drodze, po chwili wróciła lecąc prosto na Nezumiego.
W głowie chłopaka zapanował chaos. Wiedział, że użycie katany lub mechanicznej ręki nic nie da, ponieważ Wernyhora była bardzo odporna Nagle, przypomniał sobie o magii.

Wykonał dziwny ruch rękami. W powietrzu przed Wernyhorą pojawił się symbol nieskończoności. Nezumi wiedział, że zaklęcie będzie zbyt słabe żeby pokonać Wernyhorę, więc uderzył w symbol kataną. Strumień energii uderzył Wernyhorę tak, że legła martwa.

Chłopak podszedł do martwego zwierzęcia i wyjął z jego oczu sztylety. Miał iść dalej, kiedy poczuł, że smród narasta.

Wyjął małą kulkę i rozgrzał ją w rękach.
-Przyjaciele moi moherowi, powiedzcie mi, co mam zrobić, kiedy zbliża się do mnie co najmniej 10 Wernyhor? - zapytał nerwowo.


Ostatnio zmieniony przez Nezumi dnia 13-06-2006, 15:15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 12-06-2006, 22:07   

Babulinka przy kokpicie wzdrygnela się odrobinkę słysząc określenia "mochery", ponieważ kojażyło jej się to z włochatym kawałkiem czegoś, a niestety, z włosami u babuleńki było kruchutko... lae nie o tym mowa.
- Ludzie zgadujcie do dzieciak zrobił! - wydarła się babka a jej skrzeczący głos niusł się i niusł w nieskończoność.
- Co takiego? Zabił Matkę Wernychorę i nie wie co robić? - dziad komputerowiec zakpił sobie bezpiecznie wierząc ze nie ma siłyt by ktokolwiek był tak głupi by zabijać Wernychorę.
- Dokładnie.
Zapadła ciężka cisza.
- Chygba go stracimy wiecie o tym nie? Mówi coś jeszcze? Nie ma... Zatrutego układu krwionośnego?
- Mówi. Ze idzie jeszcze 10.
Kolejna chwila ciszy. Do pomieszczenia z komputerem weszła grupa dziadków.
- Ja bym mu poradził zeby zwiewał jak ma jak... I to zwiewał szybko...
- Tak... Tylko do kąd zwiewał? Skoro zabił Matkę Wernychorę to chyba jest w Gnieździew nie? A jak jest w gnieździe to znaczy że ma nad sobą, pod sobą i wokuł siebie miliony ton...
- Dobra. Czy jest możliwe żebyśmy go stamtąd w2yciągneli tak żeby się nie zorientował?
Cisza.
- Powiedziałbym że tak. Jest inteligentny, ale nie zbyt inteligentny... - Skiną głową babuni z nadajnikiem różowej kulki wszczepionym w ucho - Czyń honory.
- Czemu ja!?
- Bo to twoje znalezisto ten Nezumi i twuj podopieczny.
Babunia poburmotała jeszcze chwilę po czym splotła palce i zapadła w dziwaczny rodzaj transu.

Nezumi widział zbliżające się zaslinowe, tak to ujmijmy, pyski, czyli był obezwładniony wzrokowo. Czuł odrazający smród, tak odrazający ze jego wech odmawiał posłuszeństwa. Nie mówiąc o żołądku któy ulżył sobie chilę temu. W dodatku Wernychory chyba próbowały się porozumiewać raz po raz wskazując truchło leżąc u jego stup. I zdawały się być obużone co absolutnie nie poprawiało brzmienia icj ochydnych gardeł.
W dodatku grunt rozmywał mu się pod nogami...
Stracił przytomność. Właściwie juz pożegnał sie z życiem...

Coś uwierało go w kark. Po śmierci nic nie powinno uwierac w kark do najjaśniejszej...
Spróbował się poruszyć... i o dziwo całe ciało nie wybuchło bólem. Coś nowego. Rozejżał się dookoła po zwoim sprzątniętym do czysta namiocie magnetycznym. Wszystko, wszystko jest. A w ręku wciaż ściskał małą, różową, niesamowicie badziewną kólkę...
Kto by pomyślał...
Cóż. Ale może lepiej nie pytać tylko iść dalej co też zrobił.

<<Masz trzy takie możliwości. Jeśli wpakowujesz się w za duże **wno. Powiem tylko że gdybyś nie zabił tej Wernychory to rozwiązałabym to zupełnie inaczej>>

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.


Ostatnio zmieniony przez IT. dnia 14-06-2006, 13:00, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 13-06-2006, 15:44   

[usunięte. i dzięki za takie możliwości]
Nezu szedł, trapiony wyrzutami sumienia po zabiciu Wernyhory. Zastanawiał się, czy nie mógł jej tylko obezwładnić. Ale wiedział, że rozważania nic nie dadzą. Stracił jeden miecz, obydwa sztylety i utwardzacz gruntu. Wiedział, że teraz będzie ciężko więc miał oczu i uszy szeroko otwarte.

Dlatego też, zobaczył, że na najbliższym drzewie jest wyryty symbol. Był to słój pokryty dziwnymi symbolami wpisanymi w pentagram.
-A, czyli jakaś sekta... Sekta wyznawców słoika? Dziwne.
Stał tak i myślał, gdy nagle coś wyrwało go z zamyślenia. Kątem oka zobaczył cień człowieka. Pobiegł w tamtą stronę. Słyszał wyraźnie poruszających się ludzi. Pobiegł w kierunku głosów....

To, co zobaczył wielce go zdziwiło
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 14-06-2006, 13:12   

Grupka pigmejów w podnieceniu rozprawiała o czymś w wymagającym częstego splówania i charczenia języku. Inna, mniejsza grupa z obawą wpatrywała się w symbol słoika w pentagramie wyryty na co większych drzewach.
Nezu rozejżał się zaciekawiony co też mogło tak poruszyć prymitywy z Bagien i ku swojemu zdumieniu ujżał...
Słoik.
Wbity aż do połowy w chatę jednego z mieszkańców który padłszy na kolana starał się uratować jakieś pozostałości.
Nezu zmarszczył brwi. Coś tu się nie zgadza... Coś tu jest nie tak.
Nie dbając za bardzo o ostrożność coraz bardziej zbliżał się do dziwacznego słoja zastanawiając się co też mu nie pasuje. Słoikowaty kształt, słoikowata zakrętka, słoikowate gwinty...
Słoik był drewniany. I nie wydrążony w środku.
Wyglądało to tak jakby ktoś mniej więcej zorientował się jak wygląda słoik, ale zgłębianie funkcji, idei słoika już nie przyszło mu na myśl.
Nezumi popatrzył na ten dziw jeszcze chwilę po czym odwrucił się by przyjżeć się dokładniej pentagramowi.
Na oguł nie dotykła okultystycznych symboli nieznanego pochodzenia ale tym razem złamał tę zasadę i lekko poskrobał paznokciem teoretycznie nabazgrany sadzą okrąg.
Był wtopiony w drzewo.

Usiłując zrozumieć co się dziejde podszedł do zgromadzenia pigmejów i zapytał, próbując możliwie po każdym słowie splunąć.
- Dlaczego ten słoik zniszczył jego dom?
Odpowiedział mu cały chór cienkich, wysokich głosików piejących skargi na niezidentyfikowaną postać owiniętą w płaszczki która cisnęła ten dziwaczny pal i rozwiała się w powietrzu.
"Ciekawe", uznał Nezu, "nawet batrdzo ciekawe. Mam tu jakiegoś nieprzystosowanego kulturowo i ideologicznie młota starającego się utrudnić mi poszukiwania. Co to ma kurna być?"
Zarzucił plecak na ramię i poszedł dalej w Bagna rozmyślając nad następnym posunięciem.

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Nezumi Płeć:Mężczyzna
Wieczny i Nieskończony


Dołączył: 11 Lut 2006
Status: offline
PostWysłany: 14-06-2006, 18:30   

Nezumi szedł dalej, kiedy z daleka zobaczył kolejne drzewo pokryte symbolami. Z daleka trudno zobaczyć symbole, ale było ich tak dużo, że bez trudu zorientował się, że to symbole słoika. Podbiegł do drzewa, nie patrząc pod nogi.


Na drzewie były te same "słoje okultystów", jak to nazywał, jakie znalazł przy wiosce pigmejów. Obok drzewa leżał słoik. Nezumi podszeł do niego. Tym razem był metalowy.

Nagle, Nez poczuł, że coś wciąga go pod ziemię. Był zanurzony po kostki. Szarpał się, ale coś wciągało go coraz mocniej. Zanurzył się po kolana. Coś wciągało go coraz mocniej. Był zanurzony po szyję. Spróbował złapać się drzewa, ale był już za głęboko.

Nagle, ktoś go wyciągnął.
-Kim ty jesteś? - zapytał się Nezumi patrząc człowiekowi w oczy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 20-06-2006, 14:12   

Kim ty jesteś?! - kulturalnie zapytał Nezu, nie zawżając że jest cały w błocie i... błocie tak to ujmijmy.
Człowiek, okazał się nie tak do końca ludzki. Miał wielkie czarne oczy i jeszcze większe fioletowe pazury. I patrzył na nezumiego z politowaniem. Był też, jak zauważył Nezu z pewnym zdziwieniem owinięty w płaszczki. Ptawdziwe, żywe płaszczki.
- Zatrudniłeś się u dziadyg i poszukijesz majonezu tak? - zagadną niedostosowany kulturowo typ.
- Ano tak... I bardzo ędę wdzięczny jeśli mi zabierzesz z przed oczy te pazużyska...
- Bardzo miło mi cię poznać... Ale byłbym też bardzo wdzięczny gdybyś zażucił poszukiweania...
Co powiedziawszy nieznajomy uśmiechną się ukazując rządek mocnyhc, biłaych zebópw.

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 2 Idź do strony 1, 2  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group