FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
  Strajk!
Wersja do druku
Yumiko Płeć:Kobieta
Child Prey


Dołączyła: 08 Maj 2006
Skąd: Crystal Ship
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Lisia Federacja
PostWysłany: 14-03-2008, 17:16   

Yumiko czuła się zaszczycona, gdy Avalia przydzieliła ją do grupy, która miała za zadanie sprowadzenie Marie z powrotem. Uszczęśliwiona podbiegła w podskokach ku kapłance.
- Gotowi? Zapytała różowo włosa.
- Tak. Odpowiedziała Yumiko wraz z Panbem. Zdążyła się jeszcze do siebie uśmiechnąć i lekko podskoczyć, kiedy wokół rozsypał się magiczny pył kreślący spore koło. Avalia użyła swego młoteczka i cała trójka znalazła się w celi okopywanej przez Marie.

Kiedy kapłanka starała się obudzić pół wilczyce, Yumiko czuwała, aby ostrzec resztę na wypadek wpadu niespodziewanych gości. Odwróciła się na chwilę i czekała wraz z resztą na Marie. Wtedy nad głową przeleciała jej sporej wielkości kula ognia, która uderzając w ścianę zrobiła w niej sporej wielkości dziurę. Yumiko złapała się za głowę, aby uchronić ją przed spadającymi "resztkami" ściany. Kiedy się odwróciła ujrzała maga, którego twarz wybitnie wykazywała ogromny gniew i złość. Panbe użył jakiegoś dziwnego czaru, którego Yumiko nie potrafiła określić (spójrzmy prawdzie w oczy...ona się wogule na tym nie zna) Jednak mag nie dawał za wygraną "na ogień odpowiadał ogniem", "na szpadę szpadą". Yumiko uznała że skoro mag jest jeden, a ich czworo to na niezbyt wiele im się przyda. Wskoczyła w dziurę po kuli za którą znajdował się jakiś ciemny korytarz i schowała się za część stojącej jeszcze ściany, wychylając tylko głowę.

Gdy się odwróciła, ujrzała na ścianach rozwieszoną smoczą skórę, kilka kłów i ogromny smoczy łeb. Yumiko fascynowały smoki... Kiedy podeszła do owej głowy ujrzała piękny szczerozłoty medalion, z diamentem który według niej mógł mieć niewyobrażalną wartość. Leżał on w miejscu przypominającym ołtarzyk. Oczy Yumiko rozświeciły się jaśniej od tegoż diamentu kiedy go ujrzała. Była nim zachwycona. Odrazu do niego pobiegła, uniosła go leciutko i głaszcząc delikatnie po jego powierzchni cmoknęła sam środek medalionu. Zawiesiła go na swojej szyi i schowała pod ubraniem tak aby nikt go nie zauważył.
Wróciła na miejsce w którym znajdowała się wcześniej, weszła za "ściankę" i przypatrywała się drużynie.

_________________
"Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)"
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1496242
Mara Płeć:Kobieta
High


Dołączyła: 05 Maj 2007
Skąd: spod łóżka
Status: offline

Grupy:
House of Joy
Lisia Federacja
PostWysłany: 14-03-2008, 20:39   

- Tak, tak... Kupcie ze dwie bułki... Avalia? Co do jasnej anielki ty tu robisz?
- No więc...
- Cóż za heroizm- powiedziała Marie siadając na niezwykle wygodnym siedzisku. Rissa zaczęła próby przecięcia więzów przy okazji nie uruchamiając zaklęcia alarmującego. Pół wilczyca w myślach sobie powtarzała, że samej by jej się udało. O, nie. Ona bezużyteczna nie jest.
Driada popełniła niestety błąd. Ciche "cyk!" zakończyło działanie zaklęcia które blokowało zarówno ruchy jak i magię Marie, przy okazji jednak alarm się włączył. Pierwsza kula z niewiadomych przyczyn poleciała w stronę Yumiko, która swoim yumikowym zwyczajem gdzieś zniknęła. Bardzo po złodziejsku. Marie odskoczyła, zobaczyła lecący w jej stronę własny ekwipunek i popełniła niewybaczalny błąd. Mianowicie usiłowała go złapać w locie.
Ciężar i pęd przedmiotów zmienił jej trajektorię lotu tak, że poleciała z dużym impetem w bok. Miała jednak miękkie lądowanie, które zawdzięczała magowi. Ten zajęty w jakiś sposób walką z Avalią nie zauważył(może to pod wpływem też Panba- rzucił niezbyt trafne ogłuszenie, które walnęło maga w rękę) nie dostrzegł pół wilczycy napędzanej przez własny rynsztunek bojowy lecącej wprost na niego. Stracił przytomność.
- Pięknie. Teraz będziesz miała pewien problem- powiedziałam kapłance wkładając swój dobytek- nie można się stąd deportować. No chyba, że ich portalem, ale to także ryzykowne. Rissa, nie mów, że aż tak sie denerwowałaś aby im pozwolić?
- Nie umiem blokować teleportacji- odfuknęła driada i uniosła rękę nadal nieco przypominającą splot pnącz do góry. Wystrzeliło z nich kilka ziarenek. Te zaraz po uderzeniu o podłogę zaczęły błyskawicznie wypuszczać młode roślinki wbijając korzenie w podłogę. Po chwili cały pokój był w wszelkiego rodzaju łodygach, korzeniach, gałęziach i innych tego typu częściach. Momentalnie powietrze wypełniło się aromatami wszelkiego rodzaju kwiatów i owoców. Widać było jednak, że rośliny dalej się rozrastają, tworząc korytarz prowadzący na zewnątrz zamku. Parę pięter nad ziemią.
Poczuli kilka wstrząsów. Marie zakręciła palcem, na którym pojawiła się wodna bańka.
- Musimy wyjść- powiedziała rzucając w stronę przeciwległej ściany, której w momencie uderzenia wody buchnęła para zmieszana z dymem- najpierw eksperymentalnie rzucają kilka ognistych kul, później pewnie wytoczą ciężką artylerię.

_________________
"Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
5928978
Yumiko Płeć:Kobieta
Child Prey


Dołączyła: 08 Maj 2006
Skąd: Crystal Ship
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Lisia Federacja
PostWysłany: 14-03-2008, 22:18   

Panbe stał przyglądając się reakcji Marie, nagle poczuł na szyi coś bardzo ostrego, kiedy się odwrócił ujrzał Yumiko drapiącą go po karku smoczym kłem.
- Dobra to było głupie. Dodała rzucając za siebie "ząbka" biednego smoka. Dziewczyna przyglądała się uważnie roślinkom "zasianym" przez Risse.
- Musimy wyjść. Powiedziała Marie. Yumiko w pędzie urwała liść rośliny i schowała go do sakiewki, po czym podbiegła do drużyny.
- najpierw eksperymentalnie rzucają kilka ognistych kul, później pewnie wytoczą ciężką artylerię.
- No to będzie hardcore... Skomentowała złodziejka. Marie spojrzała na nią dość wymownym spojrzeniem. Yumiko podniosła ręce do góry starając się przekazać, iż się poddaje. Z niecierpliwością czekała na następny ruch Marie. Oglądała ją od stóp do głów, starając się dokonać jakiejkolwiek analizy. ~ A mama mówiła żebym jadła więcej zielonego ~.

_________________
"Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1496242
Mara Płeć:Kobieta
High


Dołączyła: 05 Maj 2007
Skąd: spod łóżka
Status: offline

Grupy:
House of Joy
Lisia Federacja
PostWysłany: 14-03-2008, 23:44   

Marie zaczęło zastanawiać dlaczego Yumiko zgodziła sie na wyprawę. Jako złodziejka raczej nie miała predyspozycji ku otwartym starciom. Pół wilczyca westchnęła ciężko i klasnęła w dłonie, którymi następnie potarła energicznie. Rozległ się cichy szelest zagłuszający jej szepty po kolei wymawianych zaklęć. Raz po razie spomiędzy dłoni wyskakiwały niewielkie iskierki różnych barw(zazwyczaj odcienie pomarańczu, żółci i czerwieni) które wciskały się pomiędzy wszelkiego rodzaju pnącza.
- Yumiko, nie radzę ci zbierać tych roślin- powiedziała cicho. Liście i łodygi które złodziejka podkradła wyszły z sakiewki o własnych siłach, pomachały jej i zeskoczyły na podłogę.
Iskierki kiedy przedzierały się w rośliny przechodziły w różnobarwne ogniki. Te w zależności od sytuacji zmieniały się czy to w ogniste strzały, czy kule, czy też inne żywioły jak woda lub ziemia. Byle ich zdekoncentrować, kiedy Rissa będzie tworzyła następne warstwy tunelu.
- Działać defensywnie- mruknęła chimera unosząc lewą rękę do góry- defensywnie.
Machnęła ręką nakreślając przed sobą świetlistą krechę. Szybko zaczęła rysować runę, która rozbłysła i rozpłynęła sie w powietrzu. Kolejny wstrząs. Kula energetyczna lecąca w ich stronę zniknęła tuż przed Panbem, który odsunął się lekko zdenerwowany. Robota Avalii, która tworzyła tarcze niestety raz po razie przełamywane przez kogoś, kto za bardzo aż lubił czarną magię. Co lepsze, ten ktoś nie był sam.
Marie uaktywniła runę dopiero gdy wszyscy wbiegli do tunelu roślinnego. Teraz wstrząsy były bardziej odczuwalne, pół wilczyca jednak w biegu skrzyżowała ręce i uderzyła w ściany. Tymi niemal rzucił jeszcze potężniejszy wstrząs, dało się usłyszeć trzaski łamiącego się drewna. Chimera jednak westchnęła z ulgą i wykreśliła kolejny, nieco inny znak, który rozjarzył się błękitnawym blaskiem. Znów runa rozpłynęła się w powietrzu, tym razem jednak na każdym pnączu pojawiała się ona jakby wypalona na roślinie, wstrząsy zaś nieco zmalały.
Marie poczuła, że zaczyna się męczyć. Od czasu do czasu musiała zatrzymać się gdyż nie chciała rozpraszać się biegiem skupiona na rzuceniu jakiegoś zaklęcia. Iskierki zaczęły fruwać wokół tunelu, Rissa pogrubiała cały czas ściany przejścia. Pół wilczyca za to biegła nieco z tylu grupy od czasu do czasu przystając lub wywracając się tylko po to aby rzucić jakieś zaklęcie odwlekające działanie klątwy. Czasem uprzedziła ją Avalia, rzadziej Panbe, druidka jednak nie myślała o czymkolwiek innym jak zaklęcia, które w przeważającej części były dość skomplikowane i trudne. Szczególnie dla niej.
Byli w połowie drogi mniej więcej, jak jej telepatycznie obwieściła Rissa prosząc równocześnie aby się sprężyli- na zewnątrz było niezłe piekiełko, chociaż driada przekabaciła na swoją stronę kilka zwierzątek hodowlanych łowców i zasadniczo nie bolało jej. Ale działo się wszystko, co mogło tylko utrudnić rzucenie choćby najprostszego zaklęcia, ponoć przy niektórych zaklęciach blask oślepiał samych magów.
Grupka posuwająca sie akurat wtedy dość szybko usłyszała stłumiony ryk wiwierny i poczuła kolejny, dość szybko wstrząs. Marie wiedziała, że niedługo się naprawdę zmęczy. W końcu przyszła jej do głowy pewna myśl. Otóż Avalia tworzyła akurat zaklęcia defensywne, Yumiko nie korzystała z magii zaś Panba największą bronią była chyba ta miksturka nawigacyjna... Westchnęła cicho. Można było po prostu użyć wiatru i wywiać ich poza tunel, sama po prostu by zmieniła się w jakiegoś zwierzaka latającego i uniosła się w górę tak szybko jak się da.
Trochę ryzykowne. Na wszelki wypadek przedstawiła plan Rissie, która powiedziała tylko, że potem nie będzie jej wyciągać i żeby po prostu sie streścili.
Pół wilczyca więc się zdecydowała. Nakreśliła ostatnią defensywną runę i machnęła ręką, tak, aby i ją zaczęło odwiewać na koniec. sobie zapewniła jedynie odrzucenie na odległość parę metrów. Grupka poleciała dalej i wyrzuciło ją już za tunelem- znaleźli się w jakiejś głuszy. Zwierząt brak. W oddali widzieli dziką zwierzynę napierającą na zamek. Dziwaczny, nieco pokręcony z daleka wyglądający na drewniany tunel eksplodował w bardzo efektowny i jeszcze bardziej fioletowy sposób. Panbe na wszelki wypadek oblał grupkę miksturką zapewniającą ukrywanie aury magicznej.
Marie spadała. Kawałek tunelu niedaleko z tyłu wyleciał w powietrze, ona miała osmalone uszy a po fali uderzeniowej dziękowała losowi za ocalone bębenki. Zmieniła postać na całkiem neutralnego gołębia i wyleciała przebijając sie przez próchniejące już drewno. Rissa po rozpadzie tunelu zajęła sie koordynowaniem hordy zwierząt i ochroną ich. Kiedy zobaczyła, że Marie leci jako gołąb w górę jak szalona, przez chwilę zaostrzyła atak, po czym odpuściła. Zwierzyna zniknęła równie nagle jak się zjawiła. Magom pozostało szukać nieprzytomnych/gorzej lub też się zawieźć- aury magiczne zniknęły zupełnie, no, driada gdzieś w oddali...
Oczywiście szybko się połapali i zalecili poszukiwania. Oczywiście większość zbuntowanych zwierząt uciekła i oczywiście byli wściekli. Nie ponieśli dużych strat, ale miejsce, nad którym przed chwilą rozciągał się dziwny tunel wyglądało jak pobojowisko.
Przed grupką pojawiła się driada, na momencik.
- Przyszłam tylko powiedzieć, że zaczęli poszukiwania a Marie szukajcie pod postacią gołębia, przynajmniej na razie. Będzie ciemnosiwa z dwoma odstającymi nieco piórami na głowie w miejscach uszu. Ja zaś nie mogę ściągać swoją aurą uwagi. Nie używajcie telepatii. Tym bardziej teleportu.
Wskoczyła w drzewo. No i tyle o jakiejkolwiek możliwości rozmowy grupki z Rissą.

_________________
"Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
5928978
Avalia Płeć:Kobieta
Love & Roll


Dołączyła: 25 Mar 2007
Skąd: mam wiedzieć?
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 15-03-2008, 11:44   

- Ważne, że Marie jest bezpieczne - mruknęła Avalia, sprawdzając w jakim stanie są jej towarzysze. Trochę zadrapań, lekkie zmęczenie, nie był to stan tragiczny, bynajmniej dla nich. Teleportacja strasznie ją męczyła, i teraz nawet gdyby chciała nie dala by rady jej wykonać - Nie ma na co czekać - powiedziała sama do siebie, szybko wzmocniła towarzyszy prostymi zaklęciami i wyleczyła większe zadrapania ~to na razie musi starczyć~ pomyślała i kiwnęła głową aby na znak, ze trzeba ruszać ~I to szybko, jesteśmy dość daleko od grupy, a skontaktować się z nią nie można, bynajmniej nie telepatią, nawet ta najbardziej bezpieczna z Die może być ryzykowna...chyba, że...~ po tej myśli Avalia przystanęła na chwili, widząc zwalniającą Yumiko machnęła tylko ręką, żeby biegli dalej; ona sama zaczęła wykonywać do sporo pieczęci mamrocząc zaklęcie, zmarszczyła czoło co oznaczało, ze naprawdę musiała się skupić. To był długi czar, dopiero po dwóch minutach dziewczyna wyciągnęła rękę, tak aby przed jej dłonią pojawiła się mała biała kulka - Posłaniec Bogów - mruknęła, a z białej kulki zaczęła tworzyć postać. Mała biała dziewczynka przypominająca anioła kiwnęła głową i rozprysła się niczym bańka mydlana.
- Przyśpieszenie - mruknęła kapłanka. Dzięki temu dosyć szybko dogoniła Panabe i Yumiko - Już jestem - powiedziała, dobiegając do Yumiko.
- Co cie zatrzymało?
- Wysłałam Die informacje, o tym co się zdarzylo i zapytanie do Marie, gdzie moglibyśmy jej szukać lub gdzie się spotkać.
- Ale - Panbe już chciał dać uwagę o telepatii ale Avalia tylko pokiwała głową
- Nie martw się, nie użyłam telepatii, tylko niemożliwego do złapania przez śmiertelników posłańca...Posłańca Bogów - Na pytające spojrzenie towarzyszy, ciągnęła dalej - Posłaniec Bogów to niezwykle zaawansowane zaklęcie neutralne, niegdyś znane wyłącznie Bogom, aniołom i demonom, do bezpiecznej komunikacji. Teraz uczy się go też tych którzy mają "boską krew"...Kiedy posłaniec zostanie wysłany wiadomość może usłyszeć tylko ta osoba do której było to adresowane, nawet Bogowie nie mieli takiej mocy aby wymusić od posłańca informacji. Dlatego jest tak pewny, jednak niezwykle trudny do przywołania. Kolejną jego cecha jest, ze osoba do której doleci może przekazać mu informacje które chce przekazać adresatowi.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Pan B Płeć:Mężczyzna
hmm....


Dołączył: 16 Gru 2007
Skąd: ehhhh...szkoda gadać
Status: offline
PostWysłany: 15-03-2008, 18:24   

Wszystko działo się szybko. Bardzo szybko. Panbe jeszcze nigdy nie widział tylu różnych rzeczy w tak krótkim czasie. Trójka towarzyszy biegła przez gęsto zarośnięty las wymijając zwinnie drzewa. 'Marie jako gołąb? No to gołębie nie są już znakiem pokoju.'- pomyślał Panbe. Spoglądał co chwila na buteleczkę kierując biegiem grupy. Las zaczął się lekko przerzedzać. Gdy dobiegli do małego strumienia spływającego ze wzgórza Panbe wskazał kierunek w górę. Zaczęło się ściemniać. Biegnąc w górę strumienia Panbe rzekł:
- Marie powinna być za tym wzniesieniem.
- Pamiętajcie. Będzie ciemnosiwa z dwoma odstającymi nieco piórami na głowie w miejscach uszu. ->przypomniała Avalia.
Panbe pogrzebał pod szatą i rzucił Avali fiolkę z napisem "mniam".
- Wypij. Poczujesz się lepiej. Te wszystkie zaklęcia muszą cię wykańczać. (a już w myślach - to moja ostatnia porcja napoju na regenerację mocy. Kosztował fortunę. Ehhh.... czego się nie robi dla drużyny.)
Szczyt wzgórza był nie zalesiony. Roztaczał się z niego piękny widok. Słońce właśnie zachodziło. Było widać nawet twierdzę łowców. Gdy zchodzili ze wzgórza Yumiko krzyknęła:
- STAĆ!!!
Wszyscy stanęli jak wryci.
- Pułapki. Łowcy musieli je tu zastawić aby nikt niepostrzeżenia nie dostał się do ich twierdzy. Są nawet na i w drzewach.O, nawet cieniutkie linki tuż nad ziemią.
- Potrafisz nas przeprowadzić? -spytała Avalia.
- Pewnie.
- Ale tak abyśmy wyszli w jednym kawałku. -dodał Panbe.
- Eeeee.... tak.
Trójca powoli z Yumiko na czele poczęła omijać pułapki.

Wysoko nad nimi dwie mroczne postaci przypominające kukusklan w czarnych strojach lewitowały w powietrzu tocząc rozmowę.
- Czy teraz?
- Jeszcze nie. Poczekajmy aż znajdą druidke.
- A co ze złodziejką?
- Phi. Nawet nie ma pojęcia co zabrała. Błędem było ukrycie 'TEGO' u łowców.
- Mistrzu. Pozwól mi pomścić brata Grifixa.
- Jeszcze nie. A poza tym on dalej żyje tylko jest zamknięty. Posiada go ta kapłanka. Grifix jest głupcem, chciał stać się częścią przepowiedni. Nie można zatrzymać przepowiedni. Można ją jedynie przekładać na inne tory. Potrzebujemy jedynie informacji, od nich.
- Tak mistrzu.
- I jeszcze jedno. Wyślij wiadomość do władcy smoków. Nie musi już im pomagać. Znaleźli to czego szukali. Chociaż może jeszcze o tym nie wiedzą.
Od jednej z postaci szybko odleciał jastrząb z przywiązanym do nogi listem. Panba przeszły dreszcze. Spojrzał w górę. Nie zobaczył nic.

_________________
Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
11631847
Mara Płeć:Kobieta
High


Dołączyła: 05 Maj 2007
Skąd: spod łóżka
Status: offline

Grupy:
House of Joy
Lisia Federacja
PostWysłany: 15-03-2008, 19:56   

Marie tymczasem uciekała. Była gołębicą. I co? I nagle zaczął ją ganiać jakiś jastrząb z listem przywiązanym do nóżki. Pocztowy, a mało posłuszny. Posłaniec Bogów przyniósł wiadomość, gdzie grupka jest z zapytaniem o miejsce spotkania. Pech chciał, że nie miała czasu akurat o tym myśleć, posłańca musiała puścić z kwitkiem, gruhnęła tylko coś o tym, żeby nie ruszali się z miejsca w nadziei, że zaklęcie rozumie mowę zwierząt.
- Gruh!- wymsknęło sie dziewczynie gdy przelatywała nad wzniesieniami. Zobaczyła Yumiko i innych i zaczęła dziękować losowi za swoje szczęście. Zobaczyła także pułapki.
~ No to teraz mały się nabijesz na mały kocioł.
Zanurkowała. Wszyscy mogli zauważyć ciemnoszarą gołębicę, której uszowate piórka trzepotały na głowie jakkolwiek zmieniła trajektorię lotu. Nurkowała tak szybko jak gołąb potrafi. Za nią leciał jastrząb z do nóżki przywiązanym liścikiem, wyraźnie wyglądający na głodnego. Gołębica zbliżała się do pułapki paraliżującej z dużą prędkością.
W końcu jednak musiała zawrócić. Zamachnęła skrzydłami, okręciła się i dostrzegła tuż za sobą jastrzębia. Zamachała wątłymi nóżkami drapiąc drapieżcę w dziób i oczy, po czym "przebiegła" po nadal rozpędzonym ptaku, który wleciał w pułapkę. Nastąpił krótki błysk i jastrząb sparaliżowany padł na ziemię tuż pod stopami Yumiko. Marie zamachała skrzydłami i rozpędziła się w kierunku Panbe. Ten chciał odskoczyć, nie umknął jednak przed gołębicą. Wleciała mu w płaszcz i stłukła buteleczkę z miksturką kryjącą aurę magiczną. Potem zniknęła(a raczej zmieniła sie w muchę, żeby jej Panbe nie złapał) aby pojawić się już w formie ludzkiej, oblepiona miksturką.
- No cóż. Z taką ilością płynu jestem magiczną czarna dziurą- powiedziała nieco kąśliwie otrzepując się- Wygodnie się leciało?
- Coś ty zrobiła? Moja miksturka się.... Zmarnowała!
- Jakbym nie miała w tym celu, nie wskakiwałabym do tego czegoś, co potocznie zwie się płaszczem- prychnęła cicho- bez tej miksturki nie mogłabym się zmienić w człowieka a wątpię, aby moje gołębie sugestie były w stanie do ciebie dotrzeć. Ale to się klei.
Spojrzała na grupkę i wzruszyła ramionami.
- Nie kazałam siebie ratować. Dobra. A teraz się może trochę przydam.
Avalia zdjęła jastrzębiowi liścik z nóżki. Na nim znajdowała się dość zmyślna pieczęć ze sztyletem o dwóch ostrzach. Czy Avalii wiele ona mówiła, nie dało się zauważyć, ale jastrząb już wcześniej pojawił się nad grupką. I nie był wtedy sam.
Marie w tym czasie zmieniła trochę postać. Zmieniła się w dość dużą czarną klacz i machnęła głową wskazując, żeby pozostali wsiedli. Po niedługiej chwili mknęli wokół placka zieleni lasem, a klacz sama z siebie wymijała wszelkie pułapki.
W końcu opuścili okolice zamku. Klacz dobiegła do południowego traktu którym, co ciekawe, już podróżowali i minęła ze sporą prędkością karczmę w której Michel pewnie nadal korzystał z toalety. Galopowała szybko, przegoniłaby zwyczajne konie, ba, nawet wyścigowy mógłby mieć problem. Po paru minutach gdy się upewniła, że jest już daleko od twierdzy, zatrzymała się i zasugerowała ruchem łba, żeby z niej zsiąść. Na szczęście usłuchali, gdyż chwilę później stanęła dęba i zamieniła sie w człowieka.
- No. Są już dostatecznie daleko, aby nie byli w stanie wykryć słabo zaawansowanych zaklęć- powiedziała dysząc.

_________________
"Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
5928978
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 11 z 11 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group