Forum Kotatsu

Off-topic - Ale miałem piękny sen...

Xeniph - 04-05-2003, 09:22
Temat postu: Ale miałem piękny sen...
Śniło mi się że JPF zamierza wydać 30 tomów Slayersów... :D (wiem że ten topic jest od czapy, ale po prostu musiałem się tym podzielić)
ka_tka - 04-05-2003, 11:02
Temat postu:
A mi sie kiedyś śniło, że byłam zdaje się Amelią i musiałam szukać czegoś tam, żeby odkuć Linę i resztę z jakiś tam łańcuchów... Pamiętam, że jakaś pokojówka za mną latała i mnie chciała nozem zabić... Ja to jednak jestem nienormalna...
Xeniph - 04-05-2003, 13:02
Temat postu:
To jeszcze nic... kiedyś cały dzień bolały mnie plecy po tym jak przyśniło mi się że Lina kazała mi się wozić na barana...
Siri - 04-05-2003, 15:36
Temat postu:
A mmi się śnią hentajowce z Zelgadissem w roli głównej =P
Ryuu_Davis - 04-05-2003, 20:11
Temat postu:
Taaaa... Ciekawe macie sny ^^
Kiedy pierwszy raz obejrzałam Slayersów, o 7 rano i polozylam sie spac snilo mi sie ze ja jestem Lina, pewien... hmmm... kolega to Gourry a cały Slayersowy swiat to moje osiedle ^^
A co robilam nie powiem. Tyle ze gonili mnie bandyci ^^'
Xellia - 04-05-2003, 21:15
Temat postu:
XDDDDDDDDDDD Mnie po przeczytaniu R.D.D.(Romans Deo Delaline) śniło mi się że jestem Filią...... bosh koszmar^^
Serika - 04-05-2003, 23:05
Temat postu:
Mi się CIĄGLE śni, że jestem Filią... ^^" Nie, żebym miała coś przeciwko... :wink:
[tak, powód jest oczywisty - za dużo fików... ^^" A teraz jeszcze ten erpegoey bloczek doszedł... Jak mi wyrośnie ogon, to krzyczcie!]
g_v_s - 05-05-2003, 06:10
Temat postu:
A mi się śniła Filia :)

A ja się śniłem jako Gourry, tylko że z mocą magiczną Liny i razem z Filią sobie biegaliśmy po okolicach Krakowa ;)
Było całkiem fajnie tylko nagle jak rzucałem Dragu Slave w moją szkołę to kot wskoczył mi na łóżko i później cały dzień na niego byłem obrażony że mi taki sen zepsuł :(
Chibi Filia - 05-05-2003, 15:24
Temat postu:
nie będę oryginalna. Mi też sie sni Filia ;)
Irma - 05-05-2003, 15:29
Temat postu:
a mi się raz śnił ślub Amelii i Gourryego =P
Ami - 05-05-2003, 17:11
Temat postu:
A mi śniło się że Zel i Amelia wyznają sobie miłość,
Lina z Gorryim mają jakąś przygodę i że nagle pojawia się Naga i wtedy.......
.....obudził mnie budzik :(
Gaori Gabriev - 05-05-2003, 20:51
Temat postu:
A mi się raz śniło że ktoś we mnie strzelał.Takie trzy klatki w których ktoś we mnie strzela (w to samo miejsce!!!!!) i po obudzeniu bolało mnie właśnie to miejsce.Chyba sny mają coś wspólnego z rzeczywistością.

Teraz temat:
Mi to się czasami śnią hentaje. najdziwniejsze że z Sailor moon.A pozatym to rzadko śni mi się jakieś anime.

PS.A wiecie, że sny są zawsze.Każdemu człowiekowi dziennnie śni się kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt, snów.A to, że mówicie, że coś się wam śniło to kwestia zapamiętania snu po przebudzieniu.

Niezły jestem 8) , co?
Boski Miszcz - 05-05-2003, 21:04
Temat postu:
Muheheheheehe... ja co noc albo oglądam anime (ostatno w 3 dni zaliczyłem całe Lost Universe) (na promie jak go kumple obudzili to wrzasnął "Canal zostaw systemy podtrzymujące życie!" i położył się spać dalej. Ale mieli chryję dop.Naga) albo gram w Warcrafta (zawsze przegrywa dop.wiadomo kto (czyli Naga)).
raflik - 05-05-2003, 22:12
Temat postu:
a mi sie snilo ze amelie opentaly jakies zle ducy i zostala krolowa zwana Montero i rozsieala zlo i Lina co. miali ja nawrocic. wlasnie byla pienkna Finalowa walka i nagle.... obudzila mnie mama wolajanc ze zcas do szkoly
Seymour - 05-05-2003, 22:53
Temat postu:
Ja niestety nie mam sie czym pochwalic :| Jedyny sen majacy cos wpolnego ze Slayersami snil mi sie chyba z pol roku temu(na dodatek hentai z czego obrazony nie jestem ^_- ). Ogolem sny mam baaardzo rzadko. Jezeli juz to maksymalnie glupie(kiedys snilo mi sie, ze zamiast reki mam parowke, serio!)lub chore(dwa razy snil mi sie sen o tym, ze swiat wyglada jak po wybuchu bomby atomowej(Fallout). Wszystko toczylo sie dokladnie tak, jak w mym pierwszym snie).

Kiedys czytalem o tym, ze mozna kontrolowac swoje sny. Podobno trzeba skoncentrowac sie na czyms, co chcialbys ujrzec w swoim snie, wmawiac sobie "To mi sie dzisiaj przysni. Zapanuje nad snem", zalozyc sobie zeszycik w ktorym od razu po przebudzeniu zapisowaloby sie co snilo sie w nocy(podobno od razu po przebudzeniu mozg jest jeszcze w fazie pol snu. W tej wlasnie fazie najlatwiej sobie przypomniec co sie snilo) no i chodzic spac o 21.00 . Podobno efekty beda powalajace
Pisze to tylko jako ciekawostke. Sam nigdy nie probowalem czegos takiego i szczerze watpie, by to co napisalem dzialalo.

Boski Miszcz --> Ja sciagam wlasnie u kumpla z Kazzy Lost Universe. Jak narazie sciagnal mi sie pierwszy odcinek(ktory sciagal sie z dwa tygodnie), a drugi podobno dzisiaj wyladowal na twardzielu. Myslalem, ze go zatluke jak mi powiedzial, ze dzisiaj jest juz za bardzo zmeczony i, ze film przegra mi jutro :/
Mako-chan - 06-05-2003, 19:01
Temat postu:
Za to mi się śni tylko i wyłącznie Xellos, może to dlatego, że tak mnie wkurza?
Xellia - 06-05-2003, 19:40
Temat postu:
Mako - mnie też się on śni^_-
ka_tka - 06-05-2003, 20:53
Temat postu:
Heh, ja kiedys pamętam moją ostatnią mysł przed snem: coś o MKR... Sniło mi sie, że jestem Hikaru :P

A dzisiaj miałam mega głupi sen...

Oglądałam TV i trafiłam na program o tytule: dzieci przestają czytać! Przedstawiano w nim różne powody zanikania czytania... W pewnym momencie facet mówi: "jedna z ostatnio powstałych manii, która odciąga dzieci od książek jest mania Liny Inverse!" Facet wypowiedział te słowa, kładąc nacisk na ostatnie e w nazwisku Liny, czytając ofkorz po polsku, jak na rtl7 :P W czasie gdy to mówił pokazywali pokój cały oblepiony plakatami z Liną... O Lordzie, NA PRAWDE cos ze mna nie tak!
Szaman Fetyszy - 07-05-2003, 13:46
Temat postu:
Mnie zaś kiedyś się śniło, że widzę Zela i Amelię na polance patrzących sobie w oczy, ale nie chciałem im przeszkadzać, więc sobie poszedłem ^^'. Poza tym w jednym śnie rzuciłem Fireballa w gromadkę inteligentnych inaczej sprzed mojego bloku, nagminnie używałem Raywinga (np. żeby wlecieć do mojego mieszkania na drugim piętrze ^^'). Raz nawet rzuciłem Giga Slave'a i... zginąłem. Wylądowałem w zaświatach, które jak żywo przypominały te z "Sensu życia wg Monty Pythona" ^^'. Ech, coraz gorzej ze mną się zaczyna dziać, ale nic na to nie poradzę :D .
Siri - 07-05-2003, 16:41
Temat postu:
haha dzisiaj śniła mi się eris jadąca konno =P
MrBat - 07-05-2003, 17:42
Temat postu:
a mi sie nic nie śni :( ostatni sen jaki miałem był o Gothicu . Kurde szoda że to tylko sen :(
Anonymous - 08-05-2003, 15:52
Temat postu:
a mi sie trzy ostatnie noce Wampiry snią zapamietałam tyle że chodze z D (Vampire Hunter D Bloodlust) no że chodzę z nim po jakichś pustkowiach... i centralnie reszte zapominam zanim się obudzę...
Xeniph - 08-05-2003, 15:58
Temat postu:
Heh... mi się kiedyś śniło że razem z Liną dawałem (no, głównie to ona dawała a ja starałem się opanować sytuację za kulisami) koncert metalowy w mojej szkole... a maszyna do wytwarzania sztucznego wiatru się rozregulowała i działy się różne inne dziwne rzeczy... Kiedy indziej śniła mi się alternatywna wersja serii NEXT w której Lina i s-ka przedzierali się przez jakąś dżunglę a Seigram wysyłał na nich jakieś potworki.
Ryuu_Davis - 09-05-2003, 20:49
Temat postu:
*Ton Zelgadissa*
Ciekawe macie sny...
*Ton Amelii*
Bóg was ukarze za takie świństwa!
*Ton Sylpheel*
Ja nie powiem co mi się śni związanego ze slayers bo byście pospadali z krzeseł ^^
*Ton Gourry'ego*
Jare jare, to było chyba hentaii ^^
*Ton Liny"
GDZIEEEEEEEE ?!!?!?!?! HENTAAAAJEEE?!
*Ton Xellossa*
^_^
*znowu ton Zelgadissa*
Ech, znoooowuu dałem się podpuścić...
*Ton Nagi*
OOOHOHOHOHOHOHO!
*Ton Bogusia Lindy*
Ty stara [wiecie co ^.-] jesteś
*Ton Liny*
FIREBALL

*Ton Ryuu*
khekhekhekheeee.... cough cough
Lina_Inverse__ - 19-06-2003, 16:34
Temat postu:
A ja mam zawsze dziwne sny...ale czesto sni mi sie tez Alucard , Xellos ^^
ka_tka - 19-06-2003, 17:31
Temat postu:
A mi sie dzisiaj sniło, że ktoś chciał mnie i kumpelki zabic, cały czas za nami jezdził samochodem i chciał przejechać. W koncu się wkurzyłam i zaczęłam trenować magię, jak juz się nauczyłam w miarę to wyzwałam go na pojedynek za 3 dni. Potem okazało się, że akurat tego dnia straciłam moc (domyslacie się dlaczego :P) i niestety się obudziłam... A tak chciałam zobaczyc, czy mnie zabije czy nie ^^
Nirra - 19-06-2003, 18:42
Temat postu: Ale miałem piękny sen
mi sie kiedys snilo,ze Gourry bral slub z Xellossem,a pozniej gonilam go
<Gourrego rzecz jasna>z tasakiem w rece^^Amelia sie obrocila popatrzyla na nas i powiedziala:fajnie wygladaja razem^^ A Zel dodal:
pod wzgledem inteligencji zgodze sie...
To byl najglupszy sen w roli glownej z Slayersami:P najfajniejszy byl z Noire,Irenicusem,Crof....hihihihi
Yuby - 19-06-2003, 18:59
Temat postu:
No to załóżmy "Sennik Slayersów"
btw: Mnie prawie nigdy się nic nie śni, a jak już to zazwyczaj koszmary. :)
Crofesima - 19-06-2003, 20:17
Temat postu:
a ja wczoraj zasnęłam przed TV, zaraz po Slayersach i mi się przśniło, że jestem Zangulusem i że jestem dyrektorem szkoły... a sekretarką jest... Xellos!!! I jaki był..e e e... NAPALONY!!! To było straszne!!!

Nirra, a jaki to był sen ze mną i spółką? ^^""
Sore - 20-06-2003, 11:22
Temat postu:
LUDZIE, SMOKI I MAZOKU! JA też miałam sen... był jakiś bal w zamku Sayllun, i Zel tam był przebrany, a potem spadł z sufitu chyba żyraldol, czy coś takiego i perułka Zela spadła ( to był kiczowata część snu^^) a potem już tylko widziałam Zela i Amelię w lesie jakimś, przytulonych do siebie, a potem Linę która w takiej niebieskiej sukience zbiegała ze zbocza góry, pchając przed sobą wózek taki jakie mamy w supermarketach i śpiewając coś. Fajne, prawda?^^
( 100 % autentyczne!)
Nirra - 20-06-2003, 12:05
Temat postu: Ale miałem piękny sen
Crof,nie opowiadam:P
Noire - 20-06-2003, 12:52
Temat postu:
Nirra,ja ci dam śnic hentajowce (?)! o mnie, Zobaczysz teraz sie bede koncentrować i wyśnie tak sen o to bie że ci wara opadnie >:)
Kocham Raila Claymore'a - 20-06-2003, 22:27
Temat postu:
Niewiele snów pamiętam, ale oto te najważniejsze:


piątka klasa podstawówki: pocałował mnie w policzek koleś, w którym się podkochiwałam. (Moje uczucie wygasło w pierwszej gimnazjum)

potem było dość spokojnie przez szóstą jlasę. Najwyżej Black albo Severus (są mlusi)

pierwsza gimnazjum: nie pamiętam kiedy i jak, ale śniło mi się niewesołe zakończenie Resurrection - Xelloss znika, potem wraca o dwudziestu latach, kiedy Filia ma odchowane dzieci , męża i prawie o nim zapomniała. Herbatka, wspomnienie o dawnych czasach i wraca najstarsza córeczka do domu. Kłopoty - to córka Xellosa. Obudzili mnie.


druga gimnazjum: mało ważne (już teraz tak): kłóciłam się z Ryo o brak uczuć. Kłótnia zapowiada szczęścoe w miłości, więc się sprawdziło (było to krótko przed pamiętnym Suylwetsrem 2002/2003. Najpiękniejszy dzień mojego życia)

W zeszłym tygodniu: liceum. Siedziałam z ty.lu z jakimś chłopakiem o nieznajomej twarzy. Chyba to była trzecia klasa, a ja go kochała i z nim chodziłam. On mnie miał gdziwś. Cjhyba byłam w ciązy i bałam mu się powiedziec, powiedziałam, że usunę to dziecko,a on potem: Chgolera, co to dzwoni?!!!! Budzik?!!!! Do szkołuy?!!!! Masma, świadectwa wypisane!!!!!


spałam potem pół godziny, ale nic mi się nie śniło.


To był piękny sen
raflik - 21-06-2003, 08:58
Temat postu:
a mi sie snil... Pokaz bielizny 2002\2003...
a glownymi modelami i modelkami sa: POSTACIE ZE SLAYERS....
najpiew byly pokazy bielizny menskiej.. hm.. dziwne.. Xselos jakos smiesznie wyglandal w takich slipkach^^
A potem Damskie....
Of Koz Lina miala najwiencej koronkow.. no i sie obudzilem
Ryuu_Davis - 21-06-2003, 17:31
Temat postu:
Ja ostatnio jak już śpię, a coś bezsenność mnie męczy, to o kolejnych śmierciach bohaterow Slayersów... to w nawiązaniu do mojego psychopatycznego fanfika O_o już Xella mam na liscie, i mnie, teraz kolej na Amelicie ^^
Alira14 - 23-06-2003, 15:00
Temat postu:
Mi się zawsze śnią dziwne rzeczy...O_o
2 miesiące temu śniła mi się przez calusieńką noc... rozprawa sądowa. Koleś był oskarżony o zamordowanie murzyńskiej rodziny i co chwilę jego adwokat krzyczał "przeciw!" a sędzia mówił "wstrzymuję". Budziłam się, odkrywałam, ze to był tylko nudny sen, zasypiałam i wszystko od nowasO_O. Gdyby chociaż gadali ciekawie... Ale nie! To brzmiało jak lekcje języka łaciny i bełkotu naukowego=.=.
2 sen był jeszcze głupszy i też trwał całą noc... Śniło mi się, że mierzyłam World Trade Center...i to linijką!!!!
Jeśli tak mają wyglądać moje sny, to wolę chorować na bezsenność!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!><
Raz mi się śniło, ale naszczęście dosyc krótko, że zamieniam się w słonecznikO_o. To było nawet fajne jak mi na ręce zaczęły rosnąć liście^^''''''.
Ze Slayersów mi się tylko raz śniło jak Luna goniła Linę po całym moim mieszkaniu z tasakiem w łapkach. Ja tylko na to patrzyłam się przez chwilę sceptycznie i po chwili powiedziałam "Amatorzy". Później poszłam mojemu bratu dodać pieprz do kawy. Lina wlazła wtedy na szafę, a Luna próbowała ją złapać za nogę, ale szafa była za wysoka. I wtedy się obudziłam;)
Noire - 23-06-2003, 15:05
Temat postu:
Mi dzisiaj rano sniło sie że wstałam n poranny odcinek Slay'ów zaczoł sie openin i wtedy zadzwonił budzik który nastawiłam własnie na porranną emisje XD,głupie nie?
Lina_Inverse__ - 23-06-2003, 16:37
Temat postu:
a ja cosik ostatnyo nie pamietam swoich snow...hmmm...a moze ja wogole nie spie w nocy...juz sama nie wiem...
evil-witch - 27-08-2003, 20:09
Temat postu:
A mnie sie śnił czarny zamek. Nie wiem czemu XD. Ja to mam tak : jak mi sie śni jakiś sen to po przebudzeniu zawsze jestem śpiąca. A jak jakis koszmar to budze sie o 5 rano cała wyspana i gapie sie w okno w nadzieji zobaczenia Wenusa
Ryuzoku - 27-08-2003, 20:48
Temat postu:
No tak a mi ostatnio sie śniło że mogłem używać Rey Wing co było dosyć dziwne...Poza tym to dlaczego jak coś mi sie śni to ma wiele wspulnego ze Slayers?!
evil-witch - 27-08-2003, 23:42
Temat postu:
Ja mam jeszcze cos takiego ze jak oglądam jakies anime to mam o tym zawsze jeden i tylko jeden sen. o slayach jeszcze nie mialam ale już bylo z X, DB i CB.wszyscy bohaterowie zostali uśmierceni. ja mam zawsze takie sny. Albo jak piszę jakieś opowiadaine to też zawsze główny bohater umiera. hm...
Satsuki - 28-08-2003, 01:31
Temat postu:
Hmmm.. ja tez swoich snow nie pamietam.. a jak pamietam to zawsze koszmar.

Dzisiaj w nocy na ten przyklad śniła mi sie.. wojna. Trzecia, światowa. I straszne zniszczenia... Jakaś moja przyjaciółka, nawet nie wiem kto to był (albo nie pamietam) miala otwarte zlapanie reki i ja trzymalam na łóżku zeby sie nie rzucala.. a zaraz potem leciałam z rodzinką połazić po plaży.

Najgłupsze jest to że ja tych koszmarów nie cierpię ale jak na następny dzień żaden mi się :nie przyśni" po prostu źle się czuję i jestem zawiedziona...

Chciałabym, żeby mi sie przyśniło coś ładnego z jakiegoś anime :)

Zegarmistrz - 28-08-2003, 09:05
Temat postu:
Mi sie snilo, ze dostalem BANA z tego forum. Na serio.
evil-witch - 28-08-2003, 11:18
Temat postu:
Wierzysz w sny prorocze Zeg ? (just kidding)
Zegarmistrz - 28-08-2003, 11:34
Temat postu:
Gdybym snil o wodzu waszej organizacji to bym uwierzyl.
ka_tka - 28-08-2003, 13:15
Temat postu:
Sny się spełniają podobno na odwrót.

Mi się ostatnio śniło, że byłam Liną, uratowałam jakis zamek przed pozarem a wdzięczni mieszkańcy wybudowali mi łuk triumfalny i basen... W basenie znalazłam Gourry'ego zakletego w robaka...
Ryuzoku - 28-08-2003, 13:27
Temat postu:
No a mi sie śniło że walczyłem z Shabraningdo co zostawiam bez komenyarza...
A najbardziej mnie zdziwiło że byłem tam z Liną i całą resztą...
Pomijając to że ja zginąłem co mi sie tak nie zabardzo podobało...
Distant - 28-08-2003, 13:37
Temat postu:
a ja raczej nic nie snie ale jak juz mi sie sni...
to zazwyczaj budze sie zdziwiony ze te wydarzenia byly tak realistyczne, czesto potem kilka dni pozniej mam uczucie daja vu ze gdzies juz takie cos widzialem
kiedys udalo mi sie we snie rozwiazac trapiacy mnie problem programistyczny....
heh dziwne ale w sny prorocze nie wierze...
Ryuzoku - 28-08-2003, 13:42
Temat postu:
A ja nie wiem czy w sny prorocze wierzyć czy nie bo czasem coś mio sie przyśni a poem jest tak samo w realu...
Ale to może być tylko przypadek
A tak wogule to skoro by tak było to za rok lub dwa w tym świecie było by Kouma-Sensu i według mojego snu to ludzie sami by sie pokonali...
Irian - 28-08-2003, 14:08
Temat postu:
Mi się śniło niedawno, że jestem Liną, i że Xellos wbija mi nóż w wątrobę ^_^" A to dlatego, że miałam latarkę w śpiworze i wbiła mi się w brzuch, a wcześniej czytałam fik ze Slayersów, napisany przez koleżankę...
Zegarmistrz - 28-08-2003, 14:13
Temat postu:
Kiedys snilo mi sie, ze zjadl mnie smok... Fajna smierc, tak chcialbym umrzec.

A czesto zdarza mi sie snic, ze gram w Amberstar, takie cRPG, ktore usiluje przejsc juz ze szesc lat.
evil-witch - 28-08-2003, 16:16
Temat postu:
pomarzyc zawsze można. (chyba że naprawde cos zrobi).
Gato - 28-08-2003, 18:06
Temat postu:
Mnie niedawno się śniło, że w mojej szkole pojawił się Xellos i było wieeelkie zamieszanie...
Ryuzoku - 28-08-2003, 18:13
Temat postu:
A mi sie raz śniło że w mojej szkole pojawiły sie Smoki
To dopiero było zabawne...
Seshat - 28-08-2003, 21:45
Temat postu:
A mnie się śnią sny bardzo często i to czasami takie, że książki można by na ich podstawie pisać, gdybym tylko miała więcej czasu i większe zacięcie.
Dzisiejszy sen świetnie by się do tego nadawał
Wprawdzie śniła mi się jedynie "końcówka" i nie była to happy end - było tam dużo zimy i dużo wilków... - ale od czego wyobraźnia?
Gato - 29-08-2003, 23:26
Temat postu:
Wiesz co, Seshat - na podstawie niektórych moich snów też dałoby się książki napisać... jak na razie na podstawie jednego piszę fanfica ^^
evil-witch - 31-08-2003, 17:51
Temat postu:
Zanim zaśniesz możesz sobie fajne historie wymyślac. Własnie dlatego uwielbiam zasypiac (spac już troche mniej )
Szaman Fetyszy - 31-08-2003, 20:52
Temat postu:
Mnie ostatnio śnią się sny dosyć normalne, głównie jeżdżę środkami lokomocji po jakichś miastach ^^'''''. Ale też były pogięte. Boczy można uznać za normaly sen, w którym na swoim osiedlu spotykasz wielkiego jak wieżowiec Gargamela, który przygniata cię równie gigantycznym materacem? ^^''''. Albo jak lecisz rozcapierzony jak latająca wiewiórka i lądujesz na antenie Empire State Building? ^^''''' (wiem, pogięty jestem ;P).

A z niektórych snów czerpię inspirację do opowiadań. Czasem mi się śnią "odcinki" oparte na moich światach, a innym razem np. pomysł na fanfik ^^.
jadz_i_ka - 31-08-2003, 21:38
Temat postu:
niezbyt często miewam sny o Slayersach, ale jeśli już, to bohaterami są Zel, rezo, albo Amelia. to znaczy Zel jest zawsze, tylko, że albo z Amelią albo z Rezo.
jakiś czas teu śniło mi się młody Zel( tak z 14-15 letni) który był eee...molestowany (???) przez Rezo. cały sen był widzianytak jakby oczami młodego Zelgadissa i nie jestem pewna czy mimo to moge zaliczyć go do snów przyjemnych... Zwykle gdy miewam sny, nawet najbardziej okropne i makabryczne, to nie czuje w nich strachu, czy dyskomfortu psychicznego, tym razem bylo jednak inaczej...brrr... to było okropne, obudziłam się cała spocona z łzami w oczach o czwartej w nocy( położyłam się o drugiej) i nie spalam już więcej. skąd wziął mi się taki sen? Ano wymyślałam fanfick w którym Zel jest już czlowiekiem, lecz nie może mieć zwykłego i normalnego życia uczuciowego z powodu urazu z przeszłości.. to był zły pomysł.

drugi sen to był już dość normalny (jak na moje standardy^^) o Zelu i Amelii. nie był on taki smutny i przerażający, lecz tam też krew się lała. to było po opowiadaniu jakiejś dziewczyny. pisała jak to była jakaś wojna, którą przeyli jedynie Zel Amelia filia i sylpheel, oraz dzieci Liny i Gourryego. fajne, na prawde dobre opowiadanie!!!
nissa - 31-08-2003, 21:45
Temat postu:
mi się niedawno śniło coś fajnego ^^ mianowicie Lina była czarownicą i latała na miotle XD właśnie siedziałam w swoim pokoju i coś tam rysowałam, popatrzyłam w okno i zauważyłam właśnie ją jak lata sobie po mojej ulicy ^^ nagle podleciała blisko do mojego okna i zaczeła sie w nie wpatrywać jakby czegoś szukała (mnie? ^^) ale jakoś pomimo tego że moja szyba jak wszystkie jest przeźroczysta, nie zauważyła nic i dalej się rozglądała jak głupia XD wystraszyłam się nieco (Lina była jakby o jakieś 70 lat do przodu, z szarymi kłakami na głowie ^^ i w takim czerwonym fartuszku jakie noszą sprzątaczki w szkołach XDDDDDDD) poleciałam po mamę i.... sie obudziłam ^^'''' no cóż... krótki sen ale za to ile szczegółów XD
Gato - 31-08-2003, 22:25
Temat postu:
evil-witch napisał/a:
Zanim zaśniesz możesz sobie fajne historie wymyślac. Własnie dlatego uwielbiam zasypiac (spac już troche mniej )


Podpisuję się pod tym obydwiema rękami.

A w ogóle to ja czasem miewam normalnie porąbane sny, tyle że jak na razie nie było w nich Slayersów (tzn. byli tylko w tych normalniejszych... aż dziwne...)

Kiria: opowiedz im jeden! Opowiedz! Z tych porąbanych, znaczy się!

OK, opowiem... a więc (zdania nie zaczyna się od a więc) śniło mi się kiedyś, że moja szkoła była w szpitalu, i ja próbowałam w tym szpitalu kogoś ukryć, i weszłam do pokoju do którego nie wolno wchodzić, i pojawiło się dwoje tajnych agentów - facet i babka, i chcieli tam za mną wejść, ale ja opierałam się o drzwi i nie mogli wejść (co za siła!), więc poświecili latarką przez otwór po dziurce od klucza, i to światło uruchomiło magnetofon który stał tam na szafce, i to mnie miało zahipnotyzować, ale nie zahipnotyzowało, i ja tak tam stałam i stałam i w końcu stwierdziłam że oni już chyba sobie poszli, więc wyjrzałam i okazało się że rzeczywiście poszli, więc ja też sobie poszłam, a potem nagle byłam w jakieś restauracji w stylu McDonalds i stałam tam i czytałam nazwy miast z jakichś map i tam było miasto o nazwie Uz i to mi się skojarzyło z wróżką Uzu z gry Princess Maker 3, a potem popatrzyłam i zobaczyłam że Uzu tam była i to już koniec snu i bardzo dobrze bo to zdanie coś długie się chyba robi ^_^"
Ryuu_Davis - 04-09-2003, 20:56
Temat postu:
A mogę powiedzieć sen niezwiązany ze Slayers? Milczenie uznaję za znak zgody ^^

Na końcu lipca śnił mi się pomost w miejscu gdzie często wakacjuję. Była burza, a na pomoście ja i pełno ludzi, większość znajomych, bo rozpoznaję we śnie twarze. Ale pomost był chwiejny, zaczął się kiwać a w końcu runął do wody. Weług większości polskich senników wpadnięcie do wody oznacza ciężką próbę, jakieś cierpienie.
Dwa dni później dowiedziałam się że moja przyjaciółka i jej mama zginęły w wypadku samochodowym. Może się wydac patetyczne, ale ja na swój sposób to przeżyłam, a trudno nie cierpieć po utracie kogoś bliskiego. A sprawdzające się sny czasami mi się zdarzają ... I w tym przypadku nie fantazjuję.
Gato - 05-09-2003, 20:06
Temat postu:
Mnie też nieraz sprawdzają się sny - ale nie tak, jak pisze w sennikach, tylko bardziej dosłownie... (np. raz śniło mi się, że kupuję nowy numer jakiegoś pisma, nastepnego dnia sprawdzam w kosku - no i jest nowy numer...)
Irian - 05-09-2003, 20:15
Temat postu:
Mi kilka razy też się tak sprawdziło - np. pożyczyłam od koleżanki płytę z mp3, która za Chiny Ludowe nie chciała się odtwarzać. Żadnym programem - komputer znalazł tylko teksty piosenek, które powinny tam być. Przyśniło mi się, że odtwarzam ją w wieży. Zignorowałam głupi sen - gdzie, mp3 w wieży?? Po dwóch dniach znowu przyśniło mi się to samo, więc stwierdziłąm, że dla świętego spokoju sprawdzę. Odtwarzało...
Co się okazało - koleżanka nie nagrałą mp3, tylko CD Audio. No i nic mi o tym nie powiedziała...
Intuicja działa! ^__^
Ryuu_Davis - 05-09-2003, 20:33
Temat postu:
A deja vu? Czujecie czasami się wtakiej sytuacji, jakbyście raz to przeżywali? Bo mi, szczególnie w podstawówce, bardzo często się to zdarzało.
Wniosek:
Albo mutantka albo hinoto ^^
Lina_Inverse__ - 14-09-2003, 23:22
Temat postu:
piekne sny? ostatnio mi sie to raczej nie zdarza;(
ka_tka - 16-09-2003, 16:54
Temat postu:
Mi się ostatnio zdazają sny prorocze... Na przykład śniło mi się, że na obiad na obozie dali nam frytki i tego dnia rzeczywiscie dali...

Kiedy indziej (tez podczas obozu) we śnie rozmawialam z koleżanką... Mówiła cos o moim kocie, że zdechł i zmartwychwstał... Okazało się, że spadł z balkonu, poszedł "na spacer" i wrócił po czterech dniach, a ja o tym przeciez nie wiedzialam ^^''

Za to kilka dni temu śniło mi się, że leżę na stołku w łazience. Tego dnia w łazience zemdlałam, tylko niestety nie trafiłam na stolek :P
Szaman Fetyszy - 05-12-2003, 02:09
Temat postu:
Przypomniał mi się jeden sen... hmmm... złodziejski ;P. Ukradłem spod liceum BMW i jeździłem po wąskich uliczkach 200km/h. Sam nie wiem jak ^^'. Ten sen ma chyba związek z ukrytymi pragnieniami, bo mam tylko rower :P. A niedawno śniło mi się, że jeździłem na motorze. Król szos ze mnie, nie ma co :P.
Irian - 05-12-2003, 07:20
Temat postu:
Mnie jakiś czas temu chciano nakłonić do zrobienia prawa jazdy (kiedy jeszcze był niższy limit wieku). Poskutkowało to tym, że przez kilka nocy śniła mi się jazda samochodem bez hamulców... ^^

O tym już mówiłam, ale co tam... Czasami mam taki koszmarek, że wsiadam do windy i naciskam moje piętro (7, ostatnie), a ona dojeżdża i nie zatrzymuje się, tylko jedzie jeszcze wyżej, na jakiś dziwny strych, z którego nie ma żdnego wyjścia...
Jakiś czas temu byłam u koleżanki. Mieszka na blokowisku, w bloku 15 piętrowym, na 9 piętrze. Oki, wsiadam do windy, naciskam 9, jadę, jadę... Jadę... 8, 9, jadę... 10... Ups...
Dojechała na 15, zatrzymała się, a przed drzwiami nikogo nie było... Nawet nie wychodziłam, żeby sprawdzić, tylko od razy zjechałam na dół. Oj, miałam stracha...
Noire - 05-12-2003, 14:07
Temat postu:
Koszmar? Ja od kilku lat zadnych ie mam T___T.

Ostatni sen jaki pamietam to był z kotami ^^'.Bylo ich chyba ze 20,wszystkie moim mieszkaniu na dziewiątym pietrze,nie wiem skąd ale pojawiła się dziura w podłodze ,prostokątna ,dziwne bylo to,że pod nią nie było poprostu pokoju sasiąda,tylko normalna przestrzeń,tak jakby to mieszkanie wisiało w powietrzu ,ale nikt w nią nie wpadał,kilka kotów łaziło po balkonie,jeden mały kociak wypadł,jednak złapałam go w ostatnim momęcie..później budzik i wstawanko do szkoły :P

A,i pamietam jeden który był wynikiem zbyt długiego czytania Świata Dysku (chyba wtedy miałam "Ciekawe czasy") byłam Rincewindem,jakis nowy Patrycjusz wysłał za mną pościg.Uciekałam (<--widzicie?to dowód że to był Rincewind,a nie kto inny :P) aż do Imperium Agatejskiego,wyszłam na ląd,stratował mnie tłumek fanów Cesarza Cohena Barbarzyńcy...i ponownie czas na wstanie do szkoły
Gato - 06-12-2003, 00:04
Temat postu:
Ja miałam niedawno genialny sen... opis będzie trochę długi, ale nie mogę się powstrzymać...

Byłam aniołem, takim prawdziwym, chociaż wyglądałam raczej jakbym nosiła kostium... nieważne. Kilka dziewczyn z mojej klasy też było aniołami. Byłyśmy w jakiejś restauracji, która była bardzo wąska i baaardzo długa. Miałyśmy czarnego kota, który nazywał się Impmon (w skrócie Imp). No i ja o czymś do tego kota mówiłam (a on coś odpowiadał, bo to był gadający kot). A tam był jakiś starszy facet, któremu ileśtam lat temu lekarz powiedział że umrze albo następnego dnia, albo za właśnie te ileśtam lat... no i wyszło na to, że on właśnie tego dnia miał umrzeć. Dalej sen robi się pogmatwany i nie pamiętam jak to tam dokładnie było, ale Impmon mi gdzieś zniknął, więc pytałam ludzi w restauracji czy go nie widzieli, ale oni nie widzieli. Nagle reszta aniołków wybiegła jednym z bocznych wyjść, więc ja nie wiedząc po co pobiegłam za nimi. Coś mi mówiło, że jeśli będę dalej biec to ten facet (ten starszy) umrze, ale ja i tak biegłam. I nagle jakoś mi zabrakło siły i zaczęłam się przewracać do tyłu... i wiedziałam, że on umiera, a ja czuję to co on... Byłam spokojna, nie przejmowałam się tym... przewróciłam się na plecy, wszystko zrobiło się czarne i miałam dziwne uczucie - jakby jakaś płyta przyciskała mnie do ziemi, tak że nie mogłam się ruszyć ani oddychać, a jednocześnie coś próbowało mnie poderwać do góry... i wtedy się obudziłam... whoa...

Wiecie, może to głupie, ale od czasu tamtego snu przestałam się martwić tym, że kiedyś umrę... serio...
Ryuu_Davis - 06-12-2003, 15:05
Temat postu:
Ijhaaaa ^^" Jak wam powiem co mi się dziś śniło, będziecie się śmiać, na bank ^^" ja sama obudziłam się tylko dlatego że nie wytrzymałam ze śmiechu xD
Więc szłam zabudowaną uliczką, otoczoną beżowymi murami. Byłam Trinity (x
DDD), w ciele Miwako z różowymi kucykami i w czarnym lateksiku... cóż za zgrzytliwa scenorgafia ;>>>> Szłam i szłam, aż po lewej bodaj zobaczyłam poiczekalnie autobudową, też beżową, taką jakby wnękę w budynku, wyłożoną małymi beżowymi płytkami. Zobaczyłam, że zza kolumny wychodzi Neo, który był Xellossem z fryzem Squalla w amerykańskiej kurtce futobówce i dżinsach (xDDDDD) Wlazłam do poczekalni, i tam były takie jakby siedziska-murki wyłożone płytkami. Nad jednym takim murkiem pochylało si dwóch agentów Smithów (takich, jak wyglądali w Matrixie na szczęście ;)). Złapałam jednego z nich za ramię, i oboje odwrócili się, a ja zobaczyłam że wcinają twaróg z waiderka po popcoernie i są nim cali umazani (twarogiem ofkoz ;)))) Już powoli się budziłam ze śmiechu, ale zobaczyłam też takie jakby oszklone drzwoi a za nimi kolejnego Smitha. Otworzyłam ja a tam stała stara, niska sprzątaczka w nivebieskiem kwiecistym fartuchu i czepku, z miotłą w dłoni. Wpatrywała się we mnie ponuro, uniosła lekko miotłę,... I obudziłam się ;)))))))))

Wiem, moje sny są niesamowite. Jest to jedno z moich źródeł gawędziarskich w szkole czyli Co-Dziś-Się-Ryuu-Śniło-Czyli-Dramat-W-Trzech-Aktach ;)))))
Za dużo masmixa oglądałam, oj oj ;)))
Anonymous - 06-12-2003, 15:22
Temat postu:
Stoje na szczycie wzgorza, spogladam w dal. Piekny krajobraz, wzrok siega dalej, niz to mozliwe. Widze rowniny, pola lasy, ludzi, zwierzeta.....
A w tle Kiseki no Umi.... Naprawde, po przebudzeniu dziwilem sie, ze nie bylo w moim snie Deedlit :(

ps Rzadko kiedy pamietam, co mi sie snilo. Ten sen to pierwszy od mniej wiecej roku, ktory po przebudzeniu nie chcialem od razu zapomniec...
Inai Nerse - 06-12-2003, 19:11
Temat postu:
mnie się ostatnio cięgiem śni gundam... ^^ i albojestem Quatre, albo widzę wszystko z boku... z ostatniego takiego snu, w którym akurat patrzyłam z boku, było uciekanie z więzienia. Quatre, Duo i Trowa zostali zamknięci w jakimś więzieniu (tylko tę scenę ze snu pamiętam). Potem wbiegła tam Hilde i trochę czasu minęło, a wtedy... z celi wybiega Hilde, za nią rozwiązany Duo, potem na wpół rozwiązany Quatre, a na samym końcu Trowa komicznie skakał z związanymi nogami... i wtedy tata mnie obudził... :'( ale dla was to lepiej, bo nie zamęczę was resztą tego snu ;)
jadz_i_ka - 06-12-2003, 20:46
Temat postu:
mi podczas wakacji śniło się, iż mój kumpel ścina włosy (które zapuszczał) nie widziałam go wtedy od jakiegoś czasu, bo to ja gdzieś wyjechałam t on był w tej chwili za wycieczce w górach. przysniło mi się to raz, drugi, trzeci, czwarty... piąty, i tak śniłam o tym przez cały tydzień.w końcu nie mogłam wytrzymać i wraz z kumpelami poszłyśmy do niego (eskorta, w razie szoku:) bałam się, że sen będzie proroczy, no i był. gdy Mateusz wyszedł zza drzwi, ja jak ta głupia rozryczałam się na całego, że jak on mógł mnie tak zestresować.

teraz pokutuje. wiecie jak mu szybko wlosy odrosły?:P

opowiem jeszcze inny sen, tym razem dotyczący Slayersów.]

nie pamiętam go zbyt dobrze, więc będzie bardzo uogólniony. cały sen i postacie (czyli Zel i Amelia) byli w bardzo pastelowych i delikatnych barwach. Amelia klęcxała ubrana (owinięta?) w jakiś delikatny, chyba trochę przezroczysty materiał z bardzo długą, błękitną (granatową?) wstęgą (przepaską, sznurkiem, czymś?) owiniętą wokuł siebie, dość lużno. była ona zawiązana na jej lewym udzie w małą kokardkę.
obok Amelii znajdowal się Zel (chyba również klęczał). oboje klęczeli w całkowitym bezruchu, nie wydając żadnego dzwięku.(cały sen był niemy) w pewnym momencie, Zel zaczął bardzo powoli wyciągać przed siebie rękę,. Amelia zauwarzywszy to delikatnie rozwiązała kokardkę na nodze, przez co cały materiał zaczął falować wokół niej tworząc niesamowity efekt. cała ta akcja była o tyle nietypowa, bo postacie mimo tych zwykłych ruchów były jakby magiczne. wszystko co robiły było w spowolnionym tempie lecz nie wydawało się spowolnione. zupełnie jakby do wszystkiego byla przyłożona ogromna uwaga., nie było żadnych dzięków. najbardziej z całego snu pamiętam ten materiał (wstęgę?)

może ktoś z was wie, co to znaczy?
ka_tka - 07-12-2003, 10:03
Temat postu:
Polecam zajrzeć do jakiegoś sennika w necie, sprawdzić znaczenia poszczególnych przedmiotów/zdarzeń, a potem popróbować po swojemu złożyć to w jedną całość. Fajne rzeczy wychodzą :P
jadz_i_ka - 07-12-2003, 18:01
Temat postu:
ok, tylko skąd wziąść taki sennik? może adresik?:)
ka_tka - 07-12-2003, 18:04
Temat postu:
nie znam adresików, ale dam ci jeden: www.google.pl, tam masz wyszukiwarkę, wpisujesz "sennik" i viola! :P
Rurokesusu - 07-12-2003, 19:20
Temat postu:
http://www.polskiinternet.com/sennik/
Tu masz jeden, link umieszczony też na moim blogu.
Inai Nerse - 07-12-2003, 19:57
Temat postu:
Więzienie
~ być w nim - czeka cię przyjemna niespodzianka
~ widzieć je - zapewnione stanowisko
~ kogoś siedzącego w nim widzieć - zdawać egzamin

czeka mnie przyjemna niespodzianka, czyli zdam egzamin i dostanę jakieś stanowisko XD

może czeka mnie przyjemna niespodzianka i będę śpiewać solo cicha noc w szkolnym przedstawieniu? ^^
Gaori Gabriev - 07-12-2003, 22:38
Temat postu:
Siemanko
DAwno nie pisałem, ale ten temat przykuł mojš uwagę.
Sam próbowałem zinterpretować swoje sny.Zwłaszcze że czasami mam prorocze sny.
Jeoeli ktooe z was ma znaczenie słowa "dziewczyna"(ostatnio taki sen miałem)to nie napisze.
z góry dziękuje
Szaman Fetyszy - 04-01-2004, 14:09
Temat postu:
U mnie sny można podzielić na kilka typów: zwykłe, koszmary i fabularne.

Zwykłe nie są godne większej uwagi: albo jeżdżę autobusami i tramwajami, gdzieś łażę, tudzież jestem na uczelni (całe szczęśćie bardzo rzadko mi się to zdarza :D).

Koszmary: Upadki z dużych wysokości, pościgi kończące się często łaskotaniem, śmierć własna, psy, węże, pająki, gigantyczny Gargamel :P - to tylko nieliczne. Raz mi się nawet udało utopić. No, i jeden przypadek zobaczenia tego, co jest po śmierci, o czym wspominałem wcześniej. Ciekawy był jeszcze sen pościgowy, w którym rzucono we mnie... nóż elektryczny... po trafieniu poraził mnie prądem :P.

Fabularne: Tu różnie: Z reguły przygody w Czteroświecie z czasów dzieciństwa tudzież w świecie Slayersów. Raz mi się śniło że ratowałem Schalę :P... Teraz czekam na jakiś sen z Rinoą ;)))).
Rurokesusu - 04-01-2004, 14:32
Temat postu:
A mi się dzisiaj śniła taka wielka świątynia (w Krakowie?) Buddy, którą wybudował Konron XD hmm... z piasku ^^"

"Świątynia - znajdziesz pocieszenie" no zobaczymy ^^
Aria - 04-01-2004, 14:36
Temat postu:
wam też sie sniło coś zwiazanego z forum O_o'?

Bo mi sie śnił Distant (_^_) mówiący o Wielkim Planie Agendy.
Yumegari - 04-01-2004, 14:47
Temat postu:
Ach.... *____________* Sny, sny, sny... Jeżeli już pójść tropem Bambosha, to moje sny wyglądają podobnie, tyle że kategorie nazywaja się trochę inaczej:

1) Sny zwykłe: nic się w nich nie dzieje, po przebudzeniu zwykle ich nie pamiętam
2) Sny fabularne: dotyczą zwykle tego, co oglądnełam/przeczytałam/usłyszałam, oczywiście dostosowane do realiów snów. Co ciekawsze pamiętam i zapisuję. Najczęściej są fantastyczne, ale zdarzają się też bardziej realistyczne. Często na pograniczu koszmaru.
3) Sny kontrolowane: rzadko, ale jednak (skąś mam przecież ten nick Yumegari, co? ^^). Najczęściej zawierają odpowiedzi na dręczące mnie pytania, zawierają wskazówki i ostrzeżenia. Jeżelimają postac fabularną, to mogę ją dowolnie kształotować. Po prostu wiem, co się wydarzy i mam na to wpływ. cecha rozpoznawcza: wiem, że śnię i mogę w dowolnym momencie się obudzić.
4) Koszmary: Wachlarz jest szeroki. Najczęsciej giną w nich osoby, które kocham, ale pojawiało się w nich mnóstwo wampirów (dopóki nie przeczytałam książek pani Rice - teraz sny o wampirah zaliczam do przyjemnych XDDD). Ostatnio dużo śnię o tragedii osób mi nie znanych - szczególnie anonimowych małych dzieci.
5) Sny idiotyczne: Połączenie fabularnych i zwykłych. Pamiętam je, ale są tak debilne, że szkoda gadać^^"
6) Sny Prorocze: Baaaaardzo rzadkie. Mówiąc szczerze, to nie bardzo mam zdolności medium. Moje sny nieczęsto się sprawdzają... A szkoda.

Ogólnie rzecz biorąc - ja wolę sny interpretować. muszę się pochwalić, ze mi to całkiem nieźle wychodzi... XDDD
Distant - 04-01-2004, 15:00
Temat postu:
Aria -> ekhmm ... to raczej był tylko sen. Choć w sumie w pewnych okolicznościach proroczy.

Sny kontrolowane to moja specjalność. Już nie jeden dręczący mnie problem programistyczny rozwiązałem we śnie. Ma się wtedy takie fajne wrażenie jakby ktoś inny podawał rozwiązanie i to wszystko tłumaczył.

Koszmary nigdy. Raczej to ja we śnie jestem czyimś koszmarem... Nie pytać o szczegóły. ;]

Sny prorocze raczej mam myśli prorocze. Czasami nachodzą mnie dziwne przeczucia w stylu "to jest to " tak właśnie będzie i oczami wyobraźni widzę jak to będzie. Taki rodzaj snów na javie. Szkoda tylko, że zazwyczaj przeczucia dotyczą tzw. przeciwności losu. Całkiem spory procent się sprawdza.
Inai Nerse - 04-01-2004, 15:40
Temat postu:
ja jak w grze nie wiem co zrobić, to odkładam grę az do czasu, kiedy mi sie przyśni rozwiązanie ^^ działa prawie zawsze...
a poza tym, to ja mam prorocze sny. kiedyś mi się śniło, że moi rodzice pochylają się nad moim łóżkiem z podniesioną klapą i coś mówią. po pewnym czasie, kiedy ścieliłam, przyszli i zaczęli komentować, jaki ja mam bałagan pod klapą... no cóż... był to dla mnie taki rodzaj składzika na graty ^^"
Aria - 04-01-2004, 15:57
Temat postu:
nie mówcie mi o proroczych snach O_o, mi sie kiedyś sniła własna przyszłość a przy okazji śmierć.

miałam męża, dwójkę uroczych dzieci. ucałowałam męża gdy szedł odprowadzić dzieci do przeczkola a ja poszłam sie położyć spać.
budze sie (w śnie) a jakś kobieta stoi nademna ze sztyletem w ręce, mój brzuch cały we krwi... widze własne wnęczności..
"dlaczego...?" kobieta przytula sie do mnie i placze "bo kocham twojego męża..." uciekła zostawiając mnie w spazmach śmierci.

i nie żeby to był koniec! potem mi sie śniło że byłam duchem i 2 dni odwiedzalam moich bliskich którzy mnie nie widzieli <najgorsze było to że nie wiedziałam ze jestem ducham> nie widziałam swojego cieni ani odbicia w lustrze.. potem po pary komplikacjach z tymi na górze poszłam do nieba i tu sie sen skończył.

przez tydzień byłam przekonana ze wkrótce umre O_O
Szaman Fetyszy - 04-01-2004, 15:59
Temat postu:
Fakt, powinienem wspomnieć jeszcze o snach kontrolowanych, idiotycznych i proroczych.

Kontrolowane w przeciwieństwie do tych Yumi u mnie nie przynoszą z reguły żadnych rozwiązań. Po prostu są kontrolowaną wersją zwykłych, ew. fabularnych.

Z proroczych pamiętam tylko jeden: śniło mi się że mam w domu ślepego szczeniaka, który otworzył oczy. W parę godzin po obudzeniu się dowiedziałem się że szczeniak którego mamy wziąć otworzył oczy :P.

Idiotyczne są z reguły połączeniem zwykłych i koszmarów.

I fakt, niektóre koszmary mają fabułę, z tym że nie ma happy endu :P.

A jeszcze jak jesteśmy przy fabularnych, to mają zakończenie otwarte, zamknięte, tudzież urywają się w połowie akcji (co jest wnerwiające :P).
Inai Nerse - 04-01-2004, 16:02
Temat postu:
jak mnie fabularne sie przerywają w połowie akcji to zawsze kilka dni później mam ciąg dalszy ^^"
a czasem śni mi sie kilka razy ten sam fabularny...
ka_tka - 04-01-2004, 17:21
Temat postu:
Fabularne to fajne są... Mi się ostatnio śniło, że byłam na jakiejś dyskotece szkolnej (pomińmy to, że na takie nie chodzę oraz to, że odbywała się ona na dworze, i do tego na terenie podstawówki ^^'') i sama nie wiem skąd miałam w torbie płytki Megumi. Ktoś je wywęszył, puścił i przez cały wieczór nikt nie chciał słuchać nic innego O__o Potem (rano było - dziwne...) podjechał jakiś samochód, facet wyciągnął łapę i chwycił torbę mojej koleżanki. Złapałam za nią i przez jakąs chwilę ciągnęłam się za wozem, aż w końcu zamknęli okno ^^' Wtedy z koleżanką wyruszyłyśmy w ich poszukiwaniu w podróż po jakimś dziwnym, pustym, ale zarazem wyjątkowo ładnym świecie. Cały czas mam przed oczami śliczną scenę - ogromna równina, albo i pustynia, dookoła pasy drzew ze złotymi liściami a samym środkiem przelatuje chyba z tysiąc białych gołębi, jakby uciekających przed pociągiem (takim starym, sprzed wieków, czarnym, no jak on się nazywa? ^^''), a właściwie przed samą lokomotywą... Szkoda, że nie umiem malować, ładny obraz by powstał ^___^
Xella - 25-02-2004, 10:50
Temat postu:
Sny???? Hmm... ze Slayersami to chyba ze trzy, cztery miałam...
Jak Xellosik mi pomógł i siem ożeniliśmy^^
Potem jakoś śnił mi się ślub Zela i Liny^^ i jak Amelia wyraziła sprzeciw to Lina napuściła na nią meduzę^^ Ja byłam druchenką i stałam w parze z Xellem^^ (Xell!!!!! Leki na uspokojenie!!!!Szybko!!!).
A potem to w ogóle jakaś saga. Lina i Zel mają synka Phibiego a ja i Xell Gava!!!! I jakieś takie perypetie różne, już dokładnie nie pamiętam. Ale wiem, że końcówka tego snu była koszmarna!!!! Przyszła do nas Luna i zobaczyłam jej twarz!!! Jakieś pioruny zaczęły strzelać i ...się obudziłam bo mi grad zaczął walić w szyby:(...
A trzeci to tylko trochę Slayersowski. Śnił mi się polski (moja polonistka jest wariatką jak nie mazoku^^). I kazała mi zrobić referat o potworach. I zrobiłam... miał tytuł : "Świat, chronologia i mazoku">wiem, że debilne< na podstawie powieści "Slayers". I gadałam całą lekcję o Xellosie, płci, złości, mocach i tym podobnych. A najlepsze, że dostałam z tego 6!!!^^ Gdyby tak mogło być....
Ragnarok_666 - 29-02-2004, 01:46
Temat postu:
ja miałem fajny sen
ściło mi się że jestem automatem do coli i prowadzę konwersacje o świecie z parkometrem, a wszystko to w scenerii nuklearnej III wojny światowej. ten sen miałem 3 razy
Aria - 29-02-2004, 01:49
Temat postu:
mi sie dzisisj śnio ze byłam w obozie koncentracyjnym. ustawili nas w dwuszeregu i zazali sie rozdielić po pięć na drewniane przemoczone biegunką łóżko. Modliłam sie o nóż by sie zabić. Obmyśla;am plany ucieczki bo podpadłam kapo okradając go. na końcu powiedzieli mi że to wycieczka dydaktyczna _^_.
co za sen _^_
Mai_chan - 12-08-2004, 21:30
Temat postu: Reaktywuję temat... dlaczego? Bo tak!
Pozwolę sobie reaktywować ten topic, bo mi się niezmiernie podoba i basta!

Jeśli chodzi o sny stricte mangowe to miałam sny wyłącznie Slayersowe (a jeśli jakieś inne, to nie pamiętam). No to tak. Kiedyś sniło mi się, że Amelia została porwana przez jakiegoś wampira... i na tej podstawie powstał "Flame" XD Kilka dni później przysniło mi się, że Lina i Gourry wzieli ślub a potem robili sobie bachora ==' To był dziwny sen. I to tyle jeśli chodzi o sny mangowe.
Pozostałe moje sny nieraz są w scenerii mangowej, choć nie są związane z żadną serią. W ten sposób wyszło mnóstwo artów i pomysłów na opowiadania... Dokładnie dwa dni temu przyśniło mi się coś, co można nazwać "Koszmarem w krainie słodkich wróżek".
Lud "wróżkopodobnych" (które później nazywać będziemy Faerie ^^) to z pozoru szczęśliwe, piekne istotki, którym o świcie wyrastają motylkowe skrzydełka, a o zachodzi te skrzydełka im znikają. Jak to zwykle bywa, z pozoru. Ja byłam Faerie tuż przed osiągnięciem pełnoletności (przy czym NIE wiem, ile lat powinna mieć pełnoletnia Faerie ^^) i miałam sporo problemów. Kraina Faerie miała dwa zasadnicze problemy: zarazę i bestię. Pierwszy objaw zarazy to zmiana koloru skóry na dłoniach i przedtramionach, potem osłabienie organizmu, a nastepnie długa, powolna i bolesna śmierć ^^ I moja najlepsza przyjaciółka właśnie jest w stadium osłabienia organizmu :( Co do bestii - jest to wilkopodobna istota, która każdej nocy zżera conajmniej 10 Faerie ^^ Innymi słowy:sielanka. Każdej pełni Faerie mają szanse na ucieczkę - uprzednio wylosowana 15-ka rusza o zmierzhu na południe, gdzie podobno świat jest lepszy, nie ma zarazy ani bestii. Ofkorz to nie wygląda tak różowo. A więcej nie będę opisywać, bo napiszę opowiadanie na podstawie tego snu ^^ Resztę moich snów kiedy indziej, bo wam się nie będzie chciało czytać :P
Irian - 24-04-2006, 16:06
Temat postu:
Zreanimuję temat, bo miałam dzisiaj sen wybitnie fazowy... Otóż śniło mi się, że odwiedzili mnie Totem i Miya, przy czym Totem dał mi w prezencie czarnego kota, którego ja natychmiast zgubiłam, po czym z Miyą szukałyśmy tegoż kota na dworcu głównym w Gdańsku. Kota rozumiem, bo czytałam wczoraj fika o Krzywołapie, ale Totem z Miyą? :> Dziubki, przyznajcie się, kombinujecie coś? :>
Miya-chan - 24-04-2006, 18:25
Temat postu:
Nie wiem jak Totem, ale ja od razu przyznaję się bez bicia, że o niczym nie wiem ani (jeszcze) nie kombinuję! Chociaż jeśli Ci się kiedyś zgubi jakiś kot, daj znać, pomogę w szukaniu (taaa, gdzie Legnica, a gdzie Gdańsk, oł łel :P).

Chlip, a ja większości swoich snów nie pamiętam, zaledwie same porozrzucane skrawki.. T_T

wa-totem - 24-04-2006, 22:27
Temat postu:
>_>
<_<
<gwiżdże niewinnie, patrząc w inną stronę>
mm?
Dworzec główny w Gdańsku, powiadasz?
A właziliśmy do Empiku?
Tam obok jest taka dziwna winda, możnaby się w niej np. zgubić...
Albo może obok, na tym obniżonym placyku?
Czy łaziliśmy po peronach? ^__^
Irian - 25-04-2006, 02:30
Temat postu:
A wiesz, że nie pamiętam... Pamiętam tylko, że byłam przeświadczona, że to dworzec w Gdańsku. To pewnie trauma przez dwugodzinne dojazdy na zajęcia. >.>
Nezumi - 25-04-2006, 20:18
Temat postu:
moje sny są zawsze bardzo pomieszane, pełne dziwacznych zdarzen, niesamowitych przygód i wielu ciekawych rzeczy. może dlatego, że odzwierciedlają moje marzenia, związane głównie z ciekawym życiem. czasami mam inne marzenia i w tedy mam też inne sny
Keii - 31-08-2006, 09:58
Temat postu:
Śniło mi się dziś, że będąc w bliżej nieokreślonym mieście i wstępując do knajpy z chińskim żarciem trafiłem na zjazd około 10 taunków. Wiem, że byli tam Zeg i Seri chyba...
Jakoś się podczepiłem, a potem znalezliśmy się u mnie w domu, gdzie zjazd miał nocować (liczba osób powiększyła się chyba do 32). Co ciekawe mama nie miała nic przeciwko temu, żeby w m4 spało tyle ludzi, zaznaczyła tylko, żeby ludzie aby nie spać w parach mieszanych (było bodaj 20 przedstawicielek płci pięknej). Koniec końców jednak tanuki wybrały spanie w jakiejś większej budzie, którą we śnie posiadał przy domu jeden z moich znajomych z klasy. Zkaręcony sen strasznie, ale to u mnie standard (pominąłem parę wątków pobocznych :P
Ysengrinn - 31-08-2006, 10:01
Temat postu:
Zakręcony? Powiedziałbym, że realistyczny;p.
Anonymous - 31-08-2006, 10:18
Temat postu:
Cytat:
liczba osób powiększyła się chyba do 32)
Brzmi znajomo ==


Parę dni temu śniło mi się iż jestem bojówkarzem - terrorystą samobójcą (odpowiedni pas ze staromodnym dynamitem miałem) Młodzieży Wszechpolskiem.

Podobno obudziłem się z krzykiem >3
gadrael - 31-08-2006, 10:46
Temat postu:
Keii napisał/a:
Śniło mi się dziś, że będąc w bliżej nieokreślonym mieście i wstępując do knajpy z chińskim żarciem trafiłem na zjazd około 10 taunków...


Widze ze zjazdy pozostawiają lekkie zmiany w psychice ;), heh, może kiedyś tez się mi uda wybrać :)
Keii - 31-08-2006, 10:52
Temat postu:
gadrael napisał/a:
Widze ze zjazdy pozostawiają lekkie zmiany w psychice ;), heh, może kiedyś tez się mi uda wybrać :)

Tyle, że ja właśne nie byłem na zjeździe ;>
Zegarmistrz - 31-08-2006, 12:56
Temat postu:
Miałem przedwczoraj podobny sen, co Keii.

Wracaliśmy ze zjazdu wynajętym autobusem i postanowiliśmy się zatrzymac, żeby coś zjeść. Jako, że akurat jechaliśmy przez Lublin postanowiliśmy się zatrzymać na mojej stancji, a ja miałem coś ugotować. Nie szło mi najlepiej, bo gotowałem na kilku garnkach, a sublokatorzy przez wakacje poprzekładali mi wszystkie zapasy. Nic nie mogłem znaleźć, wszystko kipiało i wrzało, przez parę godzin chaotycznie miotałem się po kuchni.

Przez ten czas towarzystwo doszło do wniosku, że chyba nie jest już głodne, bo wróciło do autobusu i pojechało w diabły.

Gdy nastał wieczór (było ciemno) zostałem sam na stancji. Wraz ze mną był garnek jakiejś nieapetycznej cieczy. Byłem diabelsko głodny, więc zdołałem zjeść jedną łyzkę zanim postąpiłem tak, jak zawsze postępuje z niewypałami: wlałem potrawkę do kibla z pominięciem przewodu pokarmowego.

Jako, że nadal byłem bardzo głodny postanowiłem iść do Tesco (nieżle w podświadomości utkwiło mi moje życie w Lublinie, nie powiem). Niestety jak się okazało nie mam portwela . Został w autobusie... Podobnie karta do bankomatu, dokumenty, telefon...

Trzeci koszmar w przeciągu tygodnia. Cały rok mi się nic nie śniło, a teraz nagle... Prawdopodobnie przyzwyczaiłem organizm do tego, że Wrzesień = Sesja Poprawkowa = Podniesiony Poziom Stresu.
Ysengrinn - 01-09-2006, 11:05
Temat postu:
Piękny jak piękny, dziwny... Maieczka (ta multiświatowa, nie prawdziwa) rozmawia w Cephiro z jakąś nieznaną, zamaskowaną i ubraną w szary strój (kubrak, legginsy i peleryna z kapturem) panią uzbrojoną w sporą, dziwaczną kuszę, która to pani jej tłumaczy, że Miya strasznie się rozpanoszyła po różnych światach (czy opowieściach? Not sure...) i coś z tym trzeba zrobić. Wiedziałem, że nieznajoma jest w trakcie jakiejś misji, choć nei mam pojęcia jakiej. Nie wiem też, czy Miyaczek powinien się obawiać tej kuszy:P.
Mai_chan - 01-09-2006, 13:39
Temat postu:
A ja dzisiaj miałam koszmarka *____*

Byłam w szkole cholernie przypominającej moje gimnazjum, z tą jedną różnicą, że dało się wyjść przez okno w sposób banalny, a na zewnątrz były parapety na tyle szerokie, że dało się po nich biegać ;) A w szkole grasował Ktoś. Ktoś obdarzony bardzo silną mocą destrukcyjną i spaczonym umysłem psychopatycznego mordercy. Ja wiedziałam, że cholernik gdzieś jest i planuje "zabawę", tylko nie miałam bladego pojęcia gdzie i kiedy zaatakuje... Cóż, zaatakował pod sekretariatem, gdzie pokazał swoją Prawdziwą Twarz (blady, włosy czarniawe, szata czarna... Snape?) i zrobił rozwałkę. Maieczka uciekła przez okno i potem uzgadniała jakieś większe spiski z nauczycielką plastyki...
Pierwszy sen tego typu, w którym czułam, że mam nikłą przewagę nad "wrogiem" O_o
Irin - 01-09-2006, 15:46
Temat postu:
Ja ostatnio miałam jakieś dziwactwo. Byłam sobie dziewczem w mundurku (a może to nie byłam ja? Anyway, później już byłam ja na pewno.), które kierowało się w stronę nowej szkoły. Na początek roku. Normalne. Jednak dziwnym zrządzeniem losu okazało się, że zostałam zapisana nie do tej szkoły, do której chciałam pójść, tylko do jakiejś innej, zupełnie losowej. Mimo zdziwienia poszłam tam... To był statek. Dryfował sobie przycumowany do brzegu. Nazywał się Ouran.
Trudno, zostałam uczennicą Ourana. A byłam uczennicą bardzo dobrą, byłam popularna, zostałam adminką (czego i na jakich zasadach do tej pory nie wiem. Moje nazwisko było pomarańczowe). Zostałam ZA popularna. W niedługim czasie okazało się, że żeńska część Ourana mnie po prostu nienawidzi i planuje na mnie zamach. Dowiedziałam się tego od jakiejś jedynej życzliwej, która była po mojej stronie. Zwróciłam się do męskiej części Ourana o pomoc i pomoc dostałam. Na Ouranie zaczęła się wojna. Przy czym była to wojna wszystkim co było pod ręką... Tak więc walki były toczone na noże kuchenne i ja takim miałam być zamordowana. Nie wiem kto wygrał, obudziłam się.

Za to z tanukowych snów, które miewam dość często, zdecydowanie najciekawszy był ten, kiedy Xeniph zamiast głowy miał avatara deviantartowego Vanny.
IKa - 02-09-2006, 12:50
Temat postu:
w końcu udało mi się cośkolwiek zapamiętać...

Sadziłam kwiatki i warzywa. Dlaczego u licha sadzilam je w mojej PRL-owskiej, 3 metrowej meblościance, w dodatku na górnych półkach - nie mam pojęcia. Jakim cudem na tej półce, po otwarciu drzwiczek było pole pod Oleśnicą, z dwiema wielkim grządkami - też nie wiem. Wiem za to CO sadziłam. I z kim. Bo na półce obok to samo sadziła Ave i strasznie fukała, że jej nasiona jakiegoś kwiatka wykiełkowały w słoiczkach i nie ma tego jak upchnąć.
Sadziłysmy po kolei: wiekie marchewki w postaci pęczków z nacią, fasolkę razem z kijkami, potem miał być rządek bielunia, i te nasionka wykiełkowane, które pływały w słoiczkach po zupkach gerbera i miały nóżki... A w kolejce czekał len w prześlicznej kopertce z secesyjnym rysunkiem, oraz jakies kwiatki w kopertce kwadratowej, z rysunkiem skrzata ze starych dobranocek i napisem "Jak krecik polubił kopanie" seria "Poczytaj mi mamo"... Pamiętam, że zastanawiałam sie, gdzie to upchniemy, zwłaszcza, że z tyłu stał rządek książek...

A potem mnie obudzili.

oh well...
Ysengrinn - 14-09-2006, 11:42
Temat postu:
Śniło mi się, że byłem... Harrym Potterem... W Hogwarcie. Czemu w ciągu całego snu nie rzucono ani jednego zaklęcia nie wiem, podobnie jak nie wiem czemu Hogwart przypominał moją podstawówkę i czemu stronnicy Voldemorta (zapewne, bo któżby inny) napadli go uzbrojeni w karabiny maszynowe. W każdym razie najpierw pomagałem razem z Hermioną (poznaję po włosach) w ewakuacji jakichś partyzantów, by ci nie zostali wystrzelani przez napastników, a potem łaziłem po szkole z bardzo ładnym rewolwerem i straszyłem ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem jakiegoś starego dziadka_^_. Nie, nie miał brody i nie, nie Snape'a.

Wniosek - za wiele kontaktu z Harrym <*łyp łyp* na osobę post wyżej>.
Ysengrinn - 27-05-2007, 19:26
Temat postu:
OK, niniejszym dołączyłem do osób, którym śniła się Serika. Nie jako święta, tym bardziej nie jako zielone śluzorośle. Była komandoską i walczyła z mafią w jakiejś portowej metropolii (metropolia z jakiegoś powodu przypominała Sandomierz, który ni cholery nie jest ani portowy, ani metropolią). Z uśmiechem na ustach (i komandosem-Bezimiennym jako towarzyszem) ganiała za bandziorami i rozwalała kolejno ze snajperki.

Cóż, urozmaicenie w imydżu....
wa-totem - 27-05-2007, 20:25
Temat postu:
Śniło mi się że ścigam milczącą IKę i chichoczącą demonicznie Mai po kaziówce, co rusz natykając się na sterty pokrwawionych ciał. Z jakiejś niejasnej przyczyny czułem się zobowiązany odebrać ICe mój nóż, i wyposażyć Majeczkę w wiadro z wodą i mopa, które wybitnie przeszkadzały mi w pogoni. Ogromnie niepokoiło mnie, kto zmyje tą całą krew i wykropie te wszystkie doły w lesie, bo przecież kopanie to ciężka praca... W pewnym momencie potknąłem się o coś, i ocknąłem - zaplątany w prześcieradło.

Całość jest dziwna, bo zazwyczaj nie pamiętam snów.

Za dużo Higurashi i ostrych japońskich noży? o_O

W każdym razie, zaplanowaną na dziś rekultywację trawnika pod oknem odłożyłem na później, szpadel+upał==katorga.
Salva - 27-05-2007, 21:06
Temat postu:
A myślałam, że tylko recenzje sprawiają mi tyle radości. MYLIŁAM SIĘ. Mam łzy w oczach bo nie mogę się przestać śmiać, a im bardziej się śmieję tym bardziej mnie boli powiększony do nieludzkich rozmiarów węzeł chłonny. Potworność.

Uwaga, można się śmiać.

Mnie co jakiś czas prześladuje sen, że się spóźniłam do szkoły. Jest to jeden z najgorszych koszmarów. Mam 99,7% frekwencję od lat, przychodzę czasem wcześniej, czasem zostaję po. I ciągle dręczy mnie to samo, że się spóźnię, a nigdy się jeszcze nie spóźniłam. Katorgą był dla mnie dzień kiedy do szkoły nie poszłam (39 C... a i wtedy chciałam iść... tylko nogi jakby się dziwne zrobiły i nie chciały iść tam gdzie trzeba). Nie wiem czemu uważam to za koszmar, ale uczucia jakie mi wtedy towarzyszą są straszne. Takiego stresu nie przeżywam nigdy naprawdę, a we śnie owszem.

Regularnie też śnią mi się rzeczy z anime, ale nie bardzo pamiętam teraz co. Powinnam to zapisywać.
wiluS - 27-05-2007, 23:16
Temat postu:
Nie jest to piękna wizja lecz przynajmniej absurdu w nim nie brakuje.

Szkoła, ja o 3/4 lata młodszy. Wychodzę z domu do mojego starego, szarego gimnazjum pełnego udziwnień, analfabetów, degustatorów win i cud bogiń ze słomą w butach i rozgwiazdami we włosach. Przy pomocy zmyślnych technologii eksterminuje zastępy moich dawnych prześladowców(grono pedagogiczne), sprzątaczki, przedszkolaki a w dalszej kolejności woźnego i jego kochankę ukrytą w szafie z narzędziami. Następnie wraz z moimi klasowymi kolegami rozgrywamy mecz piłki nożnej. Oczywiście przegrywa moja drużyna wiec bez wielkich uniesień kontynuuje mord w mniej lub bardziej humanitarny sposób(pozwoliłem sobie darować szczegóły, o ile ciągłe zmiany ekwipunku można nazwać szczegółami). Ratuje wybrankę mojego serca, potem następną i tak wszystkie ładne dziewczyny by mieć z kim oglądać/penetrować dawne mury już nieistniejącej placówki(pamiętam tylko wybuch, nie wiem kto podłożył). Nie byłoby w tym nic specjalnego, ot zwykły sen nastolatka, gdyby nie fakt ze robiłem to wszystko bez majtek. Nie wiem czy tkwi w tym jakaś symbolika i jakoś mnie to nie interesuje:)
Serika - 27-05-2007, 23:30
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Nie jako święta, tym bardziej nie jako zielone śluzorośle. Była komandoską i walczyła z mafią w jakiejś portowej metropolii

Ysen, szczerze mówiąc już wolę być komandoską, niż zielonym śluzoroślem, ale tak czy inaczej fascynuje mnie, skąd Wam się takie skojarzenia ze mną biorą? :D
Udai - 28-05-2007, 21:05
Temat postu:
Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi. Otóż bardzo często śni mi się że wypadają mi zęby - nie jest z wizualizowane - do raczej odczucie w swojej istocie bardzo realne i dość intensywne - widzisz ciemność i czujesz jak pojedynczy ząb się rusza - czujesz jak się wykręca się z dziąsła (słyszysz ten dźwięk !!) i ostatecznie się go pozbywasz. Nie ma co ukrywać że nie jest przyjemniejsza rzecz jaka może się śnić :(

Drugim dość powszechnym motywem z moich snów są sceny w których ludzie których znam dostają nie realnych wprost zwierzęcych ataków furii - nie ukierunkowanych na żadne konkretne działanie - wygląda to jak jakiś akt demonstracja siły - towarzyszy temu duży ładunek emocjonalny i to mi się akurat bardzo podoba są w sumie energetyczne.

Dalej ludzie których nie cierpię biorących dożylnie heroinę i Ja próbujący ich powstrzymać (nawet w snach myślę o innych - prawdziwy altruista) - akcja obsadzona na dworcu głównym w Częstochowie ... w nocy - z reguły najpierw pogoń za delikwentem potem dzieją się już rzeczy naprawdę różne ...

... a wiecie to jest najgorsze śnią mi się jeszcze bardziej poronione rzeczy ....
Mara - 29-05-2007, 09:28
Temat postu:
Mój ostatni sen to czysty idiotyzm(podobnie jak parę wcześniejszych)
A więc akcja rozgrywała się w świecie Power Rangers'ów, sama byłam Kimberly(to ta różowa). Stałam się bardzo ważna dla grupy, ponieważ potrafiłam stworzyć Kamień Filozoficzny, myjąc ręce pewnym żółtym mydłem, wodą i zieloną konserwową papryką. Niestety z początku nie mogłam tego zrobić, ponieważ po pierwsze:
-Tommy spóźniał się z papryką
-po drugie: do łazienki szkolnej co chwila ktoś wchodził i przeszkadzał mi.
Po pewnym czasie, kiedy była już lekcja, papryka została dostarczona, więc w pośpiechu sypnęłam ją do umywalki i zaczęłam myć ręce wodą i mydłem. Coś jednak nie wypaliło. Papryka była czerwona, nie zielona, więc moje ręce zamieniły się w Kamień. <btw, pojawiła się tam też para tych gości, którzy w pierwszej serii PR próbowali zdemaskować rangersów i obrywali pod koniec odcinka, tutaj mnie podglądali i kiedy rozbłysło światło, przestraszyli się i zwiali>Jednak ja nie zrażając się właśnie za jego pomocą stworzyłam sobie nowe, piękne ręce, tamte kamienne po prostu odpadły. Nie oddałam ich jednak Tommy'emu mając przezucie, że oni knują coś złego apropo mnie<pomijając fakt, że podsłuchałam ich rozmowę> więc schowałam do szafki stare ręce i przy sobie trzymałam tylko mały palec w formie wisiorka.
DeadJoker - 29-05-2007, 17:41
Temat postu:
Cytat:

Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi. Otóż bardzo często śni mi się że wypadają mi zęby - nie jest z wizualizowane - do raczej odczucie w swojej istocie bardzo realne i dość intensywne - widzisz ciemność i czujesz jak pojedynczy ząb się rusza - czujesz jak się wykręca się z dziąsła (słyszysz ten dźwięk !!) i ostatecznie się go pozbywasz. Nie ma co ukrywać że nie jest przyjemniejsza rzecz jaka może się śnić :(


Wypadanie zębów i w ogóle zęby często się śnią niektórym ludziom. Niektórzy twierdzą, że to jakaś przepowiednia, że kryje się za tym jakaś symbolika, ale ja uważam, że ma to źródło w psychice. Mi raz śniły się wypadające zęby.
Anonymous - 30-05-2007, 15:20
Temat postu:
Cytat:
OK, niniejszym dołączyłem do osób, którym śniła się Serika.

Na Serikę jeszcze nie trafiłem, ale śniła mi sie już Miya przebrana za coś utenowego (ale za diabła nie pamiętam co)
Ysengrinn - 30-05-2007, 23:21
Temat postu:
Cytat:
Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi. Otóż bardzo często śni mi się że wypadają mi zęby - nie jest z wizualizowane - do raczej odczucie w swojej istocie bardzo realne i dość intensywne


Podobno ma świadczyć o złym stanie zdrowia, jak też o podświadomej obawie, że stracisz swoją pozycję w społeczeństwie. Poczuwasz się;)?
Humman - 31-05-2007, 14:00
Temat postu:
Mnie śnił się kiedyś wybuch nuklearny, stoje sobie samochodem w korku a nu nagle błysk, kolory zmieniły się na czarno-białe w oddali widzę grzyba z atomówki. Potem nadeszła fala uderzeniowa, zmiatająca samochody przede mną jak zabawki, chce wycofać i zwiewać ale się nie da bo taki tłok że nawet dzwi się nie da otworzyć. Jak fala doszła do mnie to film mi się urwał z tego snu i widze ciemność, pierwsza myśl umarłem, po 5 min w takim zawieszeniu wreszcie się obudziłem.
Za dużo telewizji to się takie bzdury śnią, bo latać to owszem fajnie jest we śnie ale żeby umrzeć.
eAthena - 31-05-2007, 14:09
Temat postu:
A mi śniło się dzisiaj że brałam prysznic za lodówką, w lodówce siedział mój chłopak. Potem otworzyłam szafkę z ubraniami i była tam kraina moich dawnych ubrań...od małego - wszystkie śpioszki, pieluszki etc.
No a później razem z moimi znajomymi siedzieliśmy w wannie i piliśmy herbatkę.

To był naprawdę dziwny sen xD.

BOReK - 02-06-2007, 11:40
Temat postu:
Dzisiejszy sen mnie powalił (o ile można powalić leżącego). Powalił tym bardziej, że przyszedł nad ranem, kiedy miałem wstawać, ale jakoś mi się oko przymknęło. Sen był typu "to nie jest sen". Oto akcja:

Budzę się, wstaję, oporządzam i idę do kuchni robić śniadanko. Odruchowo wyglądam przez okno i patrzę, czy samochód jeszcze stoi. Stoi, tylko ktoś mu wyrżnął tylne prawe drzwi. Nie wyjął całych, tylko wyciął środek - zostały zawiasy, dolny fragment i klamka. W środku nie ma równiez tylnej kanapy i w ogóle wnętrze jest zdemolowane. Pierwsza myśl - cholera, nie pojadę tym dzisiaj do szkoły. A w ogóle to która godzina? 13:45... coś tu nie gra, przecież był wczesny ranek. Ciężko się zastanawiam nad zaistniałą sytuacją i stwierdzam, że to chyba sen.
W tym momencie urywa się film, a moją ostatnią myślą jest "no tak, przecież w moim samochodzie NIE MA tylnych drzwi"...

Nie ma to jak zabawny początek dnia.
Salva - 02-06-2007, 12:04
Temat postu:
BOReK, właśnie dorobiłeś się fanki...
GoNik - 02-06-2007, 13:00
Temat postu:
Salva, pozostało ci tylko zbudować ołtarzyk z papieru toaletowego i modły wznosić: 'o BoRze, Wielki i Szumiący...' (to był hermetyczny dowcip niskich lotów)


Śniła mi się dziś ekipa Ourana. Sen miał dwa równoległe wątki:

W pierwszym mieliśmy Kyouyę i bodajże któregoś bliźniaka w czymś będącym połączeniem hipermarketu z hurtownią. Obaj biegali między półkami szukając najmłodszego z Ootorich, lat na oko 5, zresztą podobnego kropka w kropkę do Kyouyi. Urocze chłopię znane było jako człowiek-demolka i skrajnie spanikowany starszy brat chciał go odnaleźć zanim narobi szkód. Mina okularnika - bezcenna.
Wątek zakończył się tym, że dzieciak spokojnie siedział na podłodze i bawił się czymś bliżej niezidentyfikowanym w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Podejrzewam, ze mogłam to być Marysuiczna ja.

Wątek drugi zawierał Haruhi w domu wampirów. Ubrana w tró i gotycką suknię chodziła od jednej eleganckiej trumny do drugiej - otwierała je, przyglądała się śpiącym wampirom, szła dalej... Czego nie widziałam, a co wiem: gdzieś tam po korytarzach Tamaki, Mori i Honey próbowali ją znaleźć, w powietrzu wisiało niebezpieczeństwo (z którego Haruhi, jak zwykle, nie zdawała sobie sprawy) - w jednej z trumien spał wyjątkowo groźny wampir. Mam wrażenie, że Tamaki bardziej obawiał się jego legendarnej chuci niż kłów...
I na tej części się obudziłam, więc nie mam pojęcia co było dalej, bu.


Tak jak BoRkowi - śniło mi się tuz przed wstaniem, kiedy raz się obudziłam, ale nie byłam przytomna.

Salva - 02-06-2007, 14:19
Temat postu:
FANKI, nie wyznawcy...
eAthena - 02-06-2007, 14:42
Temat postu:
Salva napisał/a:
FANKI, nie wyznawcy...

Ale jednak podobne. To tak samo jak z fankami niejakiego Tokio Hotel (nie urażając nikogo)...one wyznają wiarę w ten zespół O.o


Dzisiaj śniło mi się, że rozmawiałam z czarno-zielonym kotem. Pokazał mi miejsce w którym koty odprawiają rytuały. Potem zawołała mnie (w śnie) mama na obiad i wtedy się obudziłam ^^'

Ysengrinn - 02-06-2007, 16:32
Temat postu:
Cytat:
FANKI, nie wyznawcy...


Wyznawcy dorobił się wóz Borka;p.
BOReK - 02-06-2007, 16:52
Temat postu:
Tiaaaaa... jak to mówią - chcesz problemów, kup samochód ^^'.

Generalnie nie lubię snów wprowadzających wysoki poziom stresu, z którym nie można walczyć. Ten jednak spodobał mi się z powodu ostatecznej konkluzji XD.
Anonymous - 03-06-2007, 09:28
Temat postu:
Niniejszym składam wniosek o ustanowienie Tanuczego Trybunału Inkwizycyjnego i sam siebie mianuje Wielkim Inkwizytorem.
Przyczyna: oskarżenie o czary.
Oskarżona: Mai-chan
Opis zdarzenia: podczas wczorajesz rozmowy na ircu wspomniałem coś o fikach Mai, budząc tym samym jej nieuzasadnioną niechęć. Gdy zasnąłem, we śnie goniła mnie Majeczka, która chciała mnie powieścić na wierzbie przy pomocy drutu kolczastego. Ani chybi czary!
W związku z mocno podpartym dowodami aktem oskarżenia, składam wniosek o Auto da Fe.
Ysengrinn - 03-06-2007, 17:55
Temat postu:
Ciekawie czemu akurat na wierzbie...

A swoją drogą yaaay - już drugą osobę moja twórczość (drut kolczasty jest mój, ©, ®, ™ i nie oddam) przyprawiła o senne koszmaryXD.
Salva - 03-06-2007, 21:24
Temat postu:
No dobra, ja się zaczynam powoli bać. Wy jesteście zupełnie nieobliczalni, to nic że w moim śnie...

Owszem, śniła mi się załoga Tanuki... Owszem, można to uznać za ciekawy sen... Zjazd tanukowy, niby sceneria bardzo ładna lasek, jeziorko, traweczka... Tylko dlaczego do cholery cała ekipa goniła mnie z ostrymi narzędziami w ręku drąc się jak opętana ...? Czy to prorocze ? Może za pomocą telepatii dawaliście mi subtelnie (...) do zrozumienia, żebym nie przbywała ...? Sen był naprawdę koszmarny, bo cały czas miałam wrażenie, że mnie za chwile cała gromada dopadnie (przy czym ja nie byłam do końca pewna Waszych intencji, nie wyglądaliście zachęcająco). A ja byłam cholernie zmęczona, bo właśnie przyjechałam. Przy czym ciekawa rzecz, część osób jechała na wieprzach... /ale to może dlatego, że robiłam sobie wczoraj wieczorem powtórkę z kilku odcinków Bleach, to były te jak pierwszy raz poznawali Ganju.../
Ysengrinn - 03-06-2007, 22:08
Temat postu:
Ehm... W jednej z piosenek Kaczmarskiego jest "a ja dosiadam świni i sto diabłów mnie goni", może słuchałaś tego ostatnio? Co do żądnych krwi tanuków - cóż, są dwie możliwości. Pierwsza, że w wyniku projekcji Higurashi tanukom odwali i sny Twój i Totema się spełnią.

Druga możliwość - khem...
Momoko - 03-06-2007, 22:47
Temat postu:
Czy mi sie wydaje, czy coś wisi w powietrzu? Mi też śnił się zlot jenotów. Jednakże, pomimo dosyc niepokojącej treści, moja podświadomiśc nieodebrała tego jako koszmaru. Ale i tak było dziwnie.

Zaczęło się od cosplay'u. Wszyscy byli popszebierani, w dodatku za takie wieelkie zwierzęta (Ysen, ty byłeś wilkiem i może dlatego początkowo wszystko wydawało sie byc rzeczywiste). Atmosfera była miła i ciepła...
Poproszono mnie o włożenie stroju Hamtaro. Nie zgodziłam się bo kostium był na mnie o wiele za mały. I wtedy zapadła grobowa cisza, wszyscy patrzyli na mnie. Z tłumu jenotów wyszła jedna osoba, przebrana za tego zwierzaczka, (kostium taki jak miała Nodame). Nie pamietam kto to był, ale we śnie wiedziałam. W każdym razie, to był głos żeński:
- bardzo nam przykro Momoko, ale musimy to zrobic
Ktoś z tłumu dodał coś w stylu:
- najwyższy będzie się gniewał
Wtedy zorientowałam się, ze znajdujemy się pod wodą. Wszyscy mhnie chwycili, podnieśli i wyżucili z jeziora. Gdy podniosłam się z ziemi zauważyłam, ze jestem przywiązana do wbitej w podłoże pali (nielogiczne, wiem) a przede mnią stoi... ogromna pstrokata mewa!

I wtedy obudził mnie mój stuknięty królik.

Ysengrinn - 04-06-2007, 00:21
Temat postu:
Wydało się, tanuki rządzi wielki... Ptak.
Salva - 04-06-2007, 00:26
Temat postu:
... na wieprzu...
Mai_chan - 04-06-2007, 12:29
Temat postu:
Buhaha... Uwielbiam sny fabularne!

Śniło mi się dzisiaj, że przybyłam do takiego niewielkiego miasteczka, jak w filmach Miyazakiego i, naturalnie, jestem tajemnicza jak uśmiech Xellosa. Najprawdopodobniej czegoś szukam, tylko nie bardzo wiem czego... Biorę udział w jakimś koncercie, na którym spotykam chłopaka, który coś może wiedzieć o celu mojej podróży. On daje mi wskazówkę (której sam nie rozumie...) o krainie "małych ludzi" pod miastem. Wejście do wyżej wymienionej krainy jest najbardziej klaustrofobicznym przeżyciem of ever - miejsca jest tyle, żeby się wczołgać, a i tego na styk... Przy okazji przypadkiem odblokowuję przejście do jeziora lawy, które, nie wiedzieć czemu, ma ogromne znaczenie dla tych ludków z podziemi. No i w tym momencie się budzę...

Jestem prawie pewna, że już raz śniło mi się coś podobnego X__x
BOReK - 04-06-2007, 12:44
Temat postu:
Bywa, że jeden sen śni się dwa razy. Sam nie tak dawno temu śniłem sen sprzed kilku lat XD. Albo deja vu, albo szansa zrobienia czegoś inaczej (ja za drugim razem razem nie wskoczyłem do rowu :P).
Mai_chan - 04-06-2007, 15:30
Temat postu:
Ja się trochę za wcześnie obudziłam, żeby coś zmienić... Bo taka "główna oś fabularna" poprzedniego snu kręciła się wokół tego jeziorka lawy, a tutaj była przesunięta na wydarzenia z miasteczka... (swoją drogą, ładne było...)
Caladan - 04-06-2007, 19:12
Temat postu:
Sen przed egzaminowe wczorajszy. Ciekawe co dziś mi sie przyśni
Śniło że jestem w grupie rozbitków na na jakimś wybrzeżu, z którą wedruje po plaży, a potem wchodzimy do lasu, bowiem przed nami był klif. Doszliśmy do ulicy, a tu nagle czołgi i żołnieże zaczynaja strzelać. Ogólnie totalna jatka i chaos. Mi udaje sie uciec na plażę, gdzie znajduje drewniane coś może drzwi. Biorę ją i wskakuje do morza. Wtedy zmienia mi sie perspektywa widzenia i widze siebie z góry, a podemną wielgachne cosik z dużym okiem, chyba kraken. Ja dopływam do bramy, która była żółta i jakby zrobiona z tworzywa do produkcji lego. Tam spotykam Osakę z Azumangi, która przeteleportowała mie do mojego pokoju. Tam wziełem świstek papieru i zaczełem latać jak szalony po całym mieszkaniu.

Prawdopodobnie są to skutki ogladania Lostów, amv z Osaką i Teledysku z Lego.
Udai - 16-06-2007, 18:56
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Podobno ma świadczyć o złym stanie zdrowia, jak też o podświadomej obawie, że stracisz swoją pozycję w społeczeństwie. Poczuwasz się;)?


mmm ... chyba się trochę spóźniłem z odpowiedzią ;) - na stan zdrowia nie narzekam - a co pozycji społeczeństwie - to ciężko stracić coś co po pierwsze jest jeszcze w trakcie poszukiwania co stanu aktualnego ze studiów mnie nie usuną chyba że sam odejdę - pozycję w grupach w których się znajduje mam z reguły bardzo wysoką ;) - chociaż o to zupełnie nie zabiegam. Mój przyjaciel ma mi podrzucić sennik i wtedy dowiem się co i jak :)
Ysengrinn - 22-06-2007, 08:16
Temat postu:
Olaboga...

Śnił mi się dziś trzy razy ten sam sen. A w nim Grisznak, próbujący albo podbić, albo zniszczyć świat. Raz był smokiem, a raz drowem...
GoNik - 22-06-2007, 11:23
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Grisznak (...) Raz był smokiem, a raz drowem...

Naprawdę nie wiem co gorsze O____o


Obudziłam się dziś o 5.30, kiedy deszcz zaczął w szybę bębnić, zamknęłam okno i potem jakieś dziwadła śniłam...

Pierwszy ciekawszy fragment zawierał Miyę, która fukała na ludzi żeby przestali jej ukochanego brata, Ysena, nazywać ZUYM Wilkiem. Bo gdzie oni wilka widzą?!

Drugi za to był lekko... niecenzuralny i zalatywał Simsami. Obudziłam się z wielkim lolem na pysku - pomysł sam w sobie był interesujący ¬_¬

Ysengrinn - 22-06-2007, 12:09
Temat postu:
Cytat:
Pierwszy ciekawszy fragment zawierał Miyę, która fukała na ludzi żeby przestali jej ukochanego brata, Ysena, nazywać ZUYM Wilkiem.


Khy khyyyyyyyy...

BTW, zapomniałem dodać, że w śnie podrzucili mi koszyk kotków pod drzwi. A Grisz, przebrany za śmierć, czyhał za drzwiami...
Anonymous - 22-06-2007, 12:19
Temat postu:
Coś w tym jest...woczraj z kolei goniłem z panzerfaustem Janka Kosa et consortes (choć psa nie pamiętam).
Enkidu - 22-06-2007, 14:39
Temat postu:
Dziś śniło mi się że pilotowałem mecha, była tam też moja koleżanka która pilotowała swojego, co się działo w środku mało pamiętam ale zakończenie było rozbrajające. Byłem poza mechem koleżanka też, podszedłem do niej a ona wyglądała na strasznie zmęczoną i wychudzoną i jadła tort. Powiedziałem jej że Ci źli się zbliżają i że musimy walczyć (dokładnie dwóch). Wsiedliśmy do mechów, pierwsze ona strzeliła do jednego, jakoś tak anemicznie bez żadnego efektu, po czym złapałem jednego z wrogich robotów i zasłoniłem się nim przed ostrzałem drugiego następnie rzuciłem nim w ziemie, ten leżąc jeszcze strzelał więc zrobiłem to samo z jego kolegą (zasłoniłęm się i nim) i po tym jak go uszkodził rzuciłem nim w leżącego i oba wybuchły. Za nic w świecie nie potrafię sobie przypomnieć co było potem, a mogło się to jakoś fajnie zakończyć ;/. Od razu mówie to nie ma nic wspólnego z tym że w środku nocy oglądałem końcowe odcinki RahXephona, chyba.
Tyczek - 23-06-2007, 10:42
Temat postu:
Śniło mi się dzisiaj, że trafiłem do woja pomimo grupy "D". Jeszcze tak realnego snu to nie miałem chyba. Zacząłem się kłócić z człowiekiem na wysokim stanowisku, jak to ja do wojska skoro grupa mi na to nie pozwala. Potem nagle pojawiłem się w mieście i przejeżdżał koło mnie wojskowy samochód.
chise - 23-06-2007, 11:53
Temat postu:
Dzisiaj miałam sen, który przebija *wszystko*.

Śniło mi się, że przygotowuję ... zamach na prezydenta Kaczyńskiego :D
Nie wiem czemu, ale zasadniczą rolę w zamachu odgrywała niebiesko-biała muszelka, nie wiem również czemu całość odbywała się w miejscu przypominającym świątynię zen i czemu wśród osób obecnych byli cesarz Japonii wraz z małżonką.
Liczy się motyw główny :D
BOReK - 23-06-2007, 12:32
Temat postu:
Ogólnie lubię koszmary, bo zwykle jest w nich to napięcie, ten niepokój i zagadkowa atmosfera, ale zwykle coś mogę zdziałać. Dzisiaj mój umysł pokazał mi, na co go stać...

Wstaję rano, idę do kuchni robić śniadanie, odruchowo patrzę za okno - samochód wcięło... Zakładam buty, schodzę na dół i widzę, że stoją jakieś dwa samochody w stanie "ktoś mnie zrzucił z ósmego piętra... 6 razy" i jeszcze trzeci złom na lawecie. Zapominając o braku mojego auta podchodzę do lawety i podziwiam wrak. Te klamki jakieś takie znajome... i maska... i co, do diabła, robi tu moja rejestracja?!
Po odczuciu swojej porcji rozpaczy i oprawcowaniu planu zemsty na sprawcy "stłuczki" obudziłem się, wstałem szybciej niż na jakimkolwiek treningu w życiu i poszedłem sprawdzić. Sen na szczęście nie był do tego stopnia realistyczny, żeby zmienił się w jawę. Jak to mawia mój brat - normalnie ciach >_>.
Tyczek - 23-06-2007, 13:20
Temat postu:
Borek ty to kochasz ten swój samochód ^^
Już chyba poprzednio miałeś sen z tym związany.
BOReK - 23-06-2007, 13:49
Temat postu:
Nie, nie miałem. A jak sobie kupisz jakiś fajny wózek, o którym będziesz marzył przez poprzedni rok, to zobaczysz jak to jest ^^'.
DeadJoker - 26-06-2007, 20:51
Temat postu:
Mi się jakoś podejrzanie często śni, że robię jakiś głupi dowcip. Często lwią część snu zajmują konsekwencje takiego dowcipu i muszę uciekać przed policją, czasem bardzo długo i daleko, nawet do innego miasta, cały czas mając świadomość, że wszystkie służby są w pełnej gotowości i wszyscy (policja, wojsko, a raz nawet mój tata) nie mają na głowie nic innego jak ganiać za mną po całej okolicy. Interesujące jest to, że w snach posiadam pomagającą w takich ucieczkach supermoc, mianowicie skaczę bardzo wysoko i daleko, mogę przeskakiwać wysokie ogrodzenia itp. więc wszystkim służbom trochę trudniej mnie złapać. Takie sny występują w bardzo różnych wariantach. Czy psychologia się do tego ustosunkuje?

Parę dni temu śniłam, że wyjechałam z tatą do Brazylii czy Argentyny na jakiś mecz między Polską, a właśnie Brazylią czy Argentyną piłki nożnej czy siatkówki, jakoś tak. Co ciekawe, na stadionie przed meczem, podobnie jak w kinie przed seansem, na takim dużym ekranie wyświetlano jakieś reklamy. Prawdę mówiąc reklamy były najciekawszą częścią programu, bo ja niezbyt lubię sport i przy pierwszej lepszej okazji zwiałam ta i wyszłam w ogóle ze stadionu. Ale naturalnie zaraz pojawiła się nieodzowna policja i zaczęła mnie ścigać. A to jest tylko początek.

Ja zwykle mam ciekawe sny i zwykle je pamiętam.
Ysengrinn - 29-06-2007, 10:23
Temat postu:
Nie pasuje do nazwy tematu, ale nie będę zakładał nowego na koszmary... Śnił mi się tanuk, grał na pianinie w japońskiej restauracji. Nie powiem CZYM grał, bo czytają nieletni, ale chyba łatwo się domyśleć...
Tyczek - 21-07-2007, 17:05
Temat postu:
Również muszę dołączyć się do Ysena.
Otóż... przyjęło się, że kolegi mieszkanie można traktować jak swoje. Czyli wchodzisz... siedzisz do Bóg wie której godziny itp. Jego rodzice trochę się złoszczą, ale się pogodzili z tym. Wczoraj była niezła zgraja około 6 osób... i podobno głośno się zachowywali. Jego rodzice się zdenerwowali przez co o 10 na wieczór już nie poszedłem z czysto oczywistych względów.
No i stało się... Śniło mi się, że rozmawiam z jego ojcem po czym zaczyna na mnie krzyczeć ^^. Psychika ludzka jest głupia!
BOReK - 21-07-2007, 18:03
Temat postu:
A ja podczs wcziorajszej drzemki miałem ciekawe doświadczenie - słyszałem wszystko, co się działo dookoła i to wszystko ewidentnie wpływało na sen. W telewizji leciało akurat coś o ciężko chorych dzieciach, więc śniły mi się różne inkubatory i inne podobne sprawy O_o.
Co śmieszniejsze, podczas snu dobrze wiedziałem, że "narracja" pochodzi z zewnątrz.
Enkidu - 22-07-2007, 00:14
Temat postu:
Miałem kiedyś coś bardzo podobnego, włączył się budzik w radiu o 6 30 a miałem wolne więc nie chciało mi się wstawać i wyłączać. Mówione było coś o Lepperze i śniło mi się że jadłem z nim śniadanie i potem parę podobnych momentów ale ten wbił mi się w pamięć najbardziej.
Yumiko - 22-07-2007, 21:29
Temat postu:
a mi się ostatnio śni że jestem w takim dziwnym czarno - żółtym ubranku i atakuje jakąś dziewczynę...potem podchodzi do mnie jakiś chłopak i łapie mnie za rękę mówiąc "zostaw ją ona jest dziewczyną naszego szefa" a najlepsze jest to że ten chłopak jest bajecznie przystojny xDD no i nagle przychodzi ten "szef" i widząc że właśnie ją zabijam chciał mnie uderzyć z jakiejś metalowej rury a tu nagle biała ręka mnie ochroniła....nie dość że ten sen jest bez sensu to nie mogę zrozumieć dlaczego śni mi sie już któryś raz z rzędu.... -.-'
Anonymous - 24-07-2007, 12:03
Temat postu:
Za dużo wczoraj wieczorem słuchałem "Tańca Wampirów". Skończyło się snem, w którym Majeczka robiła za von Kroloka, a Miyak za profesora. Reszty obsady nie pamiętam, może i dobrze.
Doreen - 24-07-2007, 13:08
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Za dużo wczoraj wieczorem słuchałem "Tańca Wampirów". Skończyło się snem, w którym Majeczka robiła za von Kroloka, a Miyak za profesora. Reszty obsady nie pamiętam, może i dobrze.


LOL. Nie znam nikogo z Was w realu, niemniej po samym czytaniu postów stwierdzam, że Miyę "obsadziłeś" idealnie.

A swoją drogą to buu - był taki czas, kiedy przez prawie dwa miesiące dzień w dzień słuchałam całej płyty przed zaśnięciem, i nigdy nic mi się tańco-wampirzego nie przyśniło.
Momoko - 25-07-2007, 13:56
Temat postu:
Hym, sen może nie piękny, ale z pewnością... interesujący.

No i pamiętam całkiem sporo:)

Śniło mi się, że żyje w jakimś świecie przyszłości. Mocno skomputeryzowanym etc, ale to ma niewiele związanego z fabułą.
W każdym razie, pewnego dnia budzę się (we śnie) i postanawiam zostać księciem. Uznaję, że w tym celu najbardziej potrzebny mi jest złoty rumak. Wchodzę więc na allegro w poszukiwaniu takowego. Kupuję coś o nazwie Waleczny Rumak Sprawiedliwości w kolorze złotym. Natychmiast materializuje sie w moim pokoju, a wtedy okazuje się, że nabyłam złotego łosia o imieniu Waleczny Rumak Sprawiedliwości.
Niezrażona tym, wyruszam zbawiać świat na łosiu. na początku próbuję zbawić członków mojej rodziny galopując na walecznym rumaku przez cały dom i po kolei męcząc wszystkich domowników, jednak na nic się nie przydaję, bo upieram sie nie zsiadać z łosia.
Z tego powodu, postanawiam szukać kogoś, kto potrzebuje pomocy w mieście. Niestety, zmechanizowany świat nie jest przystosowany do łosi i dlatego nic mi nie wychodzi. jestem przepychana z jednego miejsca w drugie, aż w końcu popycham jakąś osobę (i teraz muszę zaznaczyć, że nie potrafię sobie przypomnieć jakichkolwiek parametrów dotyczących tej osoby; nawet nie wiem, jakiej jest płci). Pomogłam jej wstać, co okazuje się równoznaczne z oświadczynami (?!).
Natychmiast następuje ślub, przenosimy się do sali, gdzie orkiestra gra i śpiewa: 'Peggy Brown' . Następuje ceremonia (a ja wciąż na łosiu!!), lecz budzę sie w jej trakcie, w bliżej nieokreślonym momencie.

(Utena + Łoś Superktoś + Myslowidz) x momocza psychika = dziiiiwny sen

I wszystko oczywiście późno w nocy.

Irin - 25-07-2007, 23:54
Temat postu:
Momoko, błagam, miewaj więcej snów, to mnie przyprawiło o prawie-spadnięcie-z-krzesła XD. Piękna wizja, toż to się na komiks nadaje. Chyba cię kiedyś poproszę o pożyczenie pomysłu.

<podjechała do posta Ysena> Boże, Nodame pom poko...

Mi się ostatnio śni klasa i się zastanawiam, czy to tęsknota za szkołą, czy wręcz przeciwnie...
longerowa - 26-07-2007, 10:08
Temat postu:
A mi się śniło, że zdawałam maturę z pływania... Eeee... NIE!!!!!!!!!!!!!!
moshi_moshi - 26-07-2007, 10:34
Temat postu:
Wyjątkowo pamiętam dzisiaj swój sen - razem z bratem i jego dwoma kolegami, włamaliśmy się do jakiejś szkoły w celu kradzieży pudełeczka kremu Nivea, zdążyliśmy zbiec policji. Najdziwniejsze jest to, że polazłam z nimi nie żeby kraść, ale żeby przypilnować brata, co by mu sie nic złego nie stało. W międzyczasie dowiedziałam się że to ich druga taka akcja, byłam mocno zaskoczona...
Momoko - 27-07-2007, 00:49
Temat postu:
irin napisał/a:
Momoko, błagam, miewaj więcej snów


Zrobię co będę mogła X3

w zasadzie okresowo pojawiają sie w mojej głowie cuda tego typu^^". najdziwniejszy sen jaki miałam był chyba o króliczkach wielkanocnych przeprowadzających inwazje na Marsa...

GoNik - 27-07-2007, 15:00
Temat postu:
Zobaczymy co będzie ci po zjeździe się śniło XD

U mnie faza przedzjazdowa i Tilk z Bamboshem knujący Ivil Plan w czymś, co było akademikiem, a miało puściutkie korytarze i śliczne, świeżo bielone ściany.

Ysengrinn - 27-07-2007, 15:33
Temat postu:
Mi się śniło, że ojciec na okularach mi usiadł, przy okazji też strącając na podłogę kubek z gorącą herbatą_^_. Ja naprawdę potrzebuję odpoczynku od pewnych spraw...
Skaman - 28-07-2007, 21:56
Temat postu:
Ja miałem sen taki durny że nie wiem czy nawet o nim pisać.
Dobra. Raz kozie śmierć.
Śniło mi się że ludzie którzy mnie znają słyszą moje myśli. Były tego plusy i minusy ;]
Zegarmistrz - 28-07-2007, 22:34
Temat postu:
Śniło mi się, że wypadły mi oczy. Tak po prostu, wypadły i już. I leżały na podłodze. Głupi sen. Mało fajny.
Salva - 29-07-2007, 00:01
Temat postu:
Momoko napisał/a:
Hym, sen może nie piękny, ale z pewnością... interesujący.

No i pamiętam całkiem sporo:)

Śniło mi się, że żyje w jakimś świecie przyszłości. Mocno skomputeryzowanym etc, ale to ma niewiele związanego z fabułą.
W każdym razie, pewnego dnia budzę się (we śnie) i postanawiam zostać księciem. Uznaję, że w tym celu najbardziej potrzebny mi jest złoty rumak. Wchodzę więc na allegro w poszukiwaniu takowego. Kupuję coś o nazwie Waleczny Rumak Sprawiedliwości w kolorze złotym. Natychmiast materializuje sie w moim pokoju, a wtedy okazuje się, że nabyłam złotego łosia o imieniu Waleczny Rumak Sprawiedliwości.
Niezrażona tym, wyruszam zbawiać świat na łosiu. na początku próbuję zbawić członków mojej rodziny galopując na walecznym rumaku przez cały dom i po kolei męcząc wszystkich domowników, jednak na nic się nie przydaję, bo upieram sie nie zsiadać z łosia.
Z tego powodu, postanawiam szukać kogoś, kto potrzebuje pomocy w mieście. Niestety, zmechanizowany świat nie jest przystosowany do łosi i dlatego nic mi nie wychodzi. jestem przepychana z jednego miejsca w drugie, aż w końcu popycham jakąś osobę (i teraz muszę zaznaczyć, że nie potrafię sobie przypomnieć jakichkolwiek parametrów dotyczących tej osoby; nawet nie wiem, jakiej jest płci). Pomogłam jej wstać, co okazuje się równoznaczne z oświadczynami (?!).
Natychmiast następuje ślub, przenosimy się do sali, gdzie orkiestra gra i śpiewa: 'Peggy Brown' . Następuje ceremonia (a ja wciąż na łosiu!!), lecz budzę sie w jej trakcie, w bliżej nieokreślonym momencie.

(Utena + Łoś Superktoś + Myslowidz) x momocza psychika = dziiiiwny sen

I wszystko oczywiście późno w nocy.



Momoko po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że po prostu kocham Twoje posty...

Zeg xD Mojemu bratu śniło się kiedyś że wyciągnął sobie oko łyżeczką, nie wiedział sam w jakim celu, a potem był cholernie wściekły bo nie mógł tego oka wsadzić z powrotem.
Yamu-kun - 29-07-2007, 00:14
Temat postu:
Z tymi oczami miałem podobny sen. Innym razem śniło mi się, że nie wiedzieć czemu znalazłem się na wojnie i postrzelili mnie właśnie w oko xD Sen jak sen i nie wiem jaki to ból w rzeczywistości gdy kogoś trafią w oko, ale nawet we śnie nikomu tego nie polecam ^^
Tyczek - 29-07-2007, 13:17
Temat postu:
Hmmm miałem dość ciekawy sen już 2 raz.
Więc drugi raz całowałem jakąś nieznajomą dziewczynę. Organizm widocznie się domaga- ale ja się nie dam xD
Poza tym śniło mi się, że byłem w podstawówce.... potem sen przetransportował mnie do liceum... Spóźniłem się na religię. Lekcja odbywała się w klasie wielkości 2:2 X_x
Sakura_chan - 07-08-2007, 13:00
Temat postu:
Śniło mi się że znalazłam się w jakimś ekskluzywnym pokoju hotelowym w którym było pełno żeglarzy pijących rum. Trochę się bałam bo mieli Death Note ale byli bardzo przystojni (jeden wyglądał jak Light) więc zostałam. Nagle drzwi się otworzyły i wpadła moja ciotka z pretensjami co ja tutaj robię i że mam natychmiast wracać. Musieli mnie wytransportowac bo miałam nogę w gipsie. Potem znalazłam się w drugim pokoju w którym się dowiedziałam że moja mama urodziła trojaczki. Stwierdziłam że z trójką dzieci to ja nie wytrzymam, na dodatek z samymi chłopakami i uciekłam. Obudziła mnie wiertarka sąsiadów.

deathnotowe klimatyxobóz żeglarskixprzyjazd ciotkixmoja zwichrowana psychika :)
tylko skąd te trojaczki

Momoko - 07-08-2007, 19:35
Temat postu:
Sakura_chan napisał/a:
tylko skąd te trojaczki


hmm... oglądałaś Shreka Trzeciego^^?
Sakura_chan - 09-08-2007, 13:45
Temat postu:
Tak, oglądałam. I wszystko jasne :)
GoNik - 15-08-2007, 08:44
Temat postu:
Bo jesteście źli i niedobrzy!

Dzisiejsza noc była wyjątkowo paskudna - na dobre zasnęłam po 5, budząc się wcześniej co godzinę (a to alarm wył, a to komary żarły...)
Za to śniły mi się dwa, oba równie nienormalne, sny o Jenotach.

W pierwszym dostałam laptop, wykorzystując do jego zdobycia mocno niekonwencjonalne metody. Z tego snu obudziłam się patrząc w sufit szeroko otwartymi oczami. Jesteście źli!

Drugi był zjazdem. W jakimś dziwnym miejscu. Przez 90% czasu działy się w nim rzeczy, które normalnie robią Tanuki wypuszczone na wolność - zapamiętałam jakąś niby-sesję i zbiorowe granie w Mocno Oldschoolowe gierki na emulatory. Na koniec Tomek udowodnił, że nie bez powodu mówią na niego Kijanka Chaosu i autorytatywnym tonem stwierdził: 'MYZIAĆ!'

Jesteście źli.....

Ysengrinn - 15-08-2007, 12:55
Temat postu:
Ten miałem Sen Zjazdowy i nawet mętnie kojarzę, że była tam Gonik (kojarzę też Maieczkę, Rathanna i Wiewióra). Zjazd był w dziwnym miejscu, w parterowych budyneczkach których nigdy nie widziałem i jak często w moich snach - gdzieś tam za ścianami czaiło się Zuo. że też nie miało nic do roboty tylko się czaić.

Potem zaczął się sen fabularny, w którym Coś Z Lasu kradło cenne irlandzkie krowy. Khem...
GoNik - 15-08-2007, 16:55
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
czaiło się Zuo. że też nie miało nic do roboty tylko się czaić.

Zuo się tylko czai, to jego życiowa misja.

Ysengrinn napisał/a:
Coś Z Lasu kradło cenne irlandzkie krowy

Khem. Czyżby seans irlandzkiego tańca + Wiewiór + Soczewka w środku lasu?


A mi zdarzył się kolejny sen jenoci! Nu pagadi, mam obawy, że póki faza pozjazdowa nie minie mi całkiem to będą tylko sny z Tanukami.

W każdym razie - zabrana z domu, po przyjeździe do babci znalazłam sobie miły i cichy kącik i poszłam spać dalej, bo jako żywo byłam nieprzytomna.

Tym razem Jenoty w liczbie sztuk kilku znajdowały się na jakimś dworcu kolejowym, czekając na pociąg. Pamiętam Irin, Inaika, Bamba, Tilka i Ysena. Rozmowa dotyczyła Maieczki i jej fetysza. Oraz wełnianych skarpet, które czyjaś babcia miała zrobić Tanuczej społeczności, coby nie marzła w nogi na sylwestrze.

Takius-kun - 15-08-2007, 17:51
Temat postu:
A mi się śniło, że mam zostać żoną Szatana Serduszko z DB. Nie za bardzo mi to odpowiada.
radgers - 15-08-2007, 19:02
Temat postu:
Tez miałem sen związany z DB. I dosyć dużo pamiętam. Śniło mi się, że w wiadomościach podawali informację o Cellu który zmierza do mojej rodzimej mieściny czyt. Leszna. Co więcej zmierzał w kierunku ulicy na której mieści się moja stara, dobra kamienica. ;) Żeby było mało jego celem była klatka schodowa na której mieszkam. Pamiętam, że pomyślałem sobie "What the Hell?" i zacząłem nie śpiesznym krokiem opuszczać miejsce zamieszkania. Po drodze spotkałem senną imitację mojego sąsiada pana Błażeja(taki siwy dziadzio z pieskiem) i zaczęliśmy razem "uciekać" niestety Cell nas dopadł. Pan Błażej nie robił sobie jednak z tego jakiegoś poważnego problemu i po prostu stał w miejscu. Ja zaś chciałem odlecieć i uciec ale nie mogłem wzlecieć wyżej niż parę metrów. I wtedy się obudziłem :P Warto zaznaczyć, że Cell zmaterializował się w odmętach mojej chorej jaźni w formie po wchłonięciu Androida 17 i nic nie mówił.
Ysengrinn - 15-08-2007, 19:34
Temat postu:
Cytat:
Khem. Czyżby seans irlandzkiego tańca + Wiewiór + Soczewka w środku lasu?


Nie, las był zupełnie inny, kojarzył się z Francją czy czymś. A akurat o kradzieży bydła jako narodowym sporcie Irlandczyków wiedziałem nim poznałem Wiewióra. Aha, okradziony rolnik mówił coś o równowartości krowy w kozach...
Nami - 16-08-2007, 16:02
Temat postu:
Śniło mi się że jestem arystokratką (piękny sen XD) a moi rodzice przynoszą mi wstyd przy wspólnym stole ze szlachtą -.-" (ożż)
Irin - 17-08-2007, 15:30
Temat postu:
Mnie też nawiedzają jenoty. Znów. Dziś mój sen zaczął się od postrzału. Któreś z was miało jakiś pistolecik i postanowiło go wypróbować. Nie pamiętam czy na moją prośbę, czy po prostu nie zgłaszałam sprzeciwu, ale celem zostałam ja. I zostałam postrzelona w ramię w taki sposób, że kula zatrzymała się gdzieś w okolicach łopatki...

Przez chwilę zastanawiałam się czy położyć się i skonać, ale stwierdziłam, że to nie ma sensu (wszak i tak nie żyję, ne?). I z malowniczą plamą na bluzce poszłam kilka pokojów dalej, gdzie bawiły się jenoty.
Ysengrinn - 17-08-2007, 18:54
Temat postu:
Położyłem się spać po pracy i śniła mi się bezustanna walka z nieśmiertelnym, ciągle powracającym Panem Ciemności, który zarażał świat Zuem za pośrednictwem soku malinowego i wielgachnego czerwonego walkmana (dwuosobowego). Rany...
Arashino Shiro - 18-08-2007, 11:04
Temat postu:
Zaczęło się od tego że diadem kapłana Cephiro był w rękach jakiegoś złego smoka i przez przypadek nasza drużyna ,w której byłam a dowódcą był Gryfith z Berserka, gdy łupiła wszystko co się rusza dorwała w ów diadem w swoje ręce. Ciekawa była sama bitwa. Mianowicie smoki wzbiły się w powietrze i popatrzyły na nas z góry baaardzo groźnie. Zagroziliśmy że jeśli go nie oddadzą to zaatakujemy. Smoki posłusznie zaczęły wysypywać z powietrza zawartość wszystkich skrzyń ze złotem ale ów przedmiotu nie było. Wtedy Gryfith się zdenerwował i krzyknął że już dość tej farsy. ( skąd takie słownictwo w śnie...) nasi konni uzbrojeni w kopie ruszyli na smoki (które dalej były w powierzu) a wszystko otoczył obłok kurzu. nagle z naszego kierunku w stronę smoków przemknął błękitny płomień, może laser i trafił w czoło tego zuego smoka. on zaczął świecić na niebiesko i zmienił się w pięć kuleczek na pla nie krzyża. ta pierwsza z góry potoczyła się w prawo a ta z lewego końca poszła do góry. w końcu zostały tylko te trzy w poziomej lini. Po chwili obydwie zewnętrzne zniknęły i została tylko ta środkowa, która zmieniła się w poszukiwany diadem z Cephiro. Gryfith go założył na szyję jak łańcuszek i ruszyliśmy dalej a w tle za naszymi plecami smoki spadały z nieba. Skądś wyskoczyła Emuralde i się do niego przykleiła płacząc " Gryfith..." później się jej jakoś pozbyliśmy bo jej już nie pamiętam. ^^"
Ruszyliśmy dalej ale smoki nie dały za wygraną. Teraz ten Prawie-najśliniejszy-i-najbardziej-zuy wypowiedział nam wojnę. ruszyliśmy na nich z pomocą chodzących drzew ( tych z władcy pierścieni, decoś) i rozgromiliśmy ich jak kręgle. potem trzech ( które zmieniły się w duże butle z sokiem w różnych kolorach) smoków zabraliśmy a czwartego poległego zostawiliśmy, bo Gryfith bredził coś o tym że zgodnie z równaniem matematycznym powinniśmy go zostawić. Prawie-najbardziej-zuy smok zapowiedział że decydująca bitwa jeszcze przed nami, podkulił ogon i zwiał. po dłuższej wędrówce zawitaliśmy do drewnianego domku w którym miała rozegrać się decydująca bitwa.weszliśmy całą gromadą. w środku, w półmroku pod ścianą siędział nasz przeciwnik. cały rząd wielkich pomarańcz który łypał na nas nieprzyjemnym spojrzeniem. wzajemnie oceniliśmy siły przeciwnika. Gryfith kazał atakować. najbardziej oberwała ta pomarańca w kącie. jej sąsiad oberwał tak że rozpłynął się na miazgę, ta pomarańcza zaśmiała się, by zaraz oberwać kolanem któregoś z nas, potem rzuciliśmy się na nich,póki byli ogłuszeni i próbowaliśmy zębami przebić się przez twardą skórkę ( coś jak Lina jedząca pieczeń). Na koniec Gryfith dorwał naszego prawdziwego wroga- małą bakterię którą potraktował domestosem. A my wyszliśmy z bitwy bez większych ofirar.

Wiem że część to skutek czytania całego topiku: "jak nie pisać fików" przed snem, ale reszta?
BOReK - 19-08-2007, 14:48
Temat postu:
Heh, miałem dzisiaj zabawny sen. Najpierw z niewielką Jenocią grupką (i mnie to dopadło) włamywaliśmy się w nocy do jakiegoś pilnie strzeżonego ośrodka, Bóg jeden wie po co. Oczywiście nie dało rady, ale okazało się, że ktoś ma pod ręką sporo zestawów małego włamywacza pro, czyli urządzenia zapewniające niewidzialność i gogle pozwalające się wzajemnie oglądać.

Część następna była już w ośrodku, gdzie znaleźliśmy się w liczbie sztuk prawie trzydziestu (był chyba każdy, kogo pamiętam z Soczewki). Wyposażeni w naszą supertajną technologię niewidzialności kręciliśmy się po ośrodku i płataliśmy personelowi figle, w czym przodowali Daer i Yuby ze swymi donośnymi głosami XD. Chyba się tam nawet zakwaterowaliśmy na dłużej, bo broniliśmy dostępu do kilku sypialni, w których część ekipy odpoczywała. Oczywiście o celu naszej wyprawy (którego sam nie znam) każdy dawno zapomniał, bo wszystkich bawiło straszenie żołnierzy. Zue Jenoty...

Kolejny kawałek był już zupełnie inny, traktował bowiem o grupce ludzi, którzy postanowili rozprawić się z ni to hieną, ni wilczycą, ale na pewno - uwaga - strzygą. Została ona zakatrupiona i jej dwójkę młodych (?) spotkałby ten sam los, ale były taaaaaakie kjutne i milutkie... co prawda tylko według mnie, ale brutalnie przekonałem resztę, że one mają przeżyć XD. Strzyga z młodymi, jeszcze takie bzdury mi się nie śniły. Ja chcę z powrotem moje całkiem udane koszmary, tam przynajmniej było porządne napięcie ^^.
moshi_moshi - 19-08-2007, 15:34
Temat postu:
Mój sen był krótki, ale też "jenoci" - Wiewiór robiła sok z marchwi, uśmiechając się złowieszczo, cały czas coś przy tym do mnie mówiła, ale nie pamiętam co...
Mara - 28-08-2007, 23:09
Temat postu:
Ostatnio zapadły mi w pamięci 3 sny. Dwa z FMA, jeden z Harry'ego Pottera.
Pierwszy:
Byłam Alphonse, tym z kinówki. Gonił mnie Envy, gdyż chciał mnie... ekhm(nie czytałam ff na ten temat, nie próbowałam uprawiać twórczości o tym i w ogóle to nie moja wina), Edwarda posiało. Prawdopodobnie z przyczyn że zapadło mi w pamięci że Al z anime to ciapa we śnie też byłam ciapą o straszliwym farcie tzn. kiedy za pierwszym razem się potknęłam wstałam i jakimś cudem byłam szybsza. Przy drugim upadłam na gładkiej posadzce na twarz i straciłam przytomność.
Obudziłam się wisząc na ścianie, dość wysoko. Że Envy ma wobec mnie zamiary jakie miał, po prostu wiedziałam. Dlaczego więc powiesił mnie na wysokości koło 20 metrów? Nie mam pojęcia. Wiem, że kiedy już podchodził do ściany wprost pode mną pojawił się znienacka Edward i zaczęli się bić. Wtedy się obudziłam.

Drugi z FMA już taki idiotyczny nie był, ale i tak dość fangirlsowy.
Działo się to na podwórku u moich dziadków, na wsi. Byłam tym razem Edwardem, który walczył z jakimś gościem o dwóch bogato zdobionych mieczach rodem z L2, pokonać go mogłam jedynie alchemicznie robiąc przed bramą do szopy dzwonek o kształcie układu słonecznego. Zrobiłam mały, tylko go spowolnił, później robiłam wiekszy, wtedy on skoczył, no i się obudziłam.

Trzeci sen z Harry'ego Pottera. Wtedy czytałam już Opowieści Trumienne, acz równolegle zaczęłam czytać ff który był na blogu na którym były linki. Jak ktoś chce moge podać adres, ale tragedia i czytałam tylko po to żeby udowodnić sobie ze wcale nie piszę jak pięciolatka.
Byłam(co oczywiste, ostatnio polubiłam role męskie) Harrym Potterem, oczywiscie było to o walce z Voldemortem. Jako Potter pomogłam chłopakowi koło 18 lat w stroju rodem z Trzech Muszkieterów z tym że jaskrawo zielonym, na dodatek kapelusz miał jeszcze wieksze rondo. Ten w dowodzie wdzięcznosci oczywiście mnie wychwalał i wywyższał za heroizm i czyste serce jak kryształ, ja(jako HP oczywiście) stałam koło zielonej lodówki gotowa się za nią schować. Miałam wyciągniętą różdżkę, byłam pełna zapału bojowego, gdyż wiedziałam, że to Voldemort się tak wydurnia. Nie zawiodłam się i w pewnym momencie doszło do tego, że na czworaka ja i czarnoksiężnik okrążaliśmy lodówkę- ja rzucałam drętwoty i Cruciatusy bo nic innego nie mogłam sobie przypomnieć, on zarzucał Imperiusami, Avadami i Cruciatusami. W końcu zauważyłam Dumbledore'a który z niewiadomych przyczyn przyprowadził garstkę uczniów i kazał mi zwiewać. Wychyliłam się specjalnie Voldemortowi z drugiej strony i uciekłam. On jako potęga oczywiście zamiast majestatycznie iść i przeprowadzić pojedynek kiedy zdał sobie sprawę, że ja już koło tej lodówki nie latam(a byłam przyciśnięta do ściany dokładnie po drugiej stronie) poszedł na czworaka w stronę wyjścia w które ja poszłam(poszedłem?). Ja przyparta do ściany nie wiedzieć czemu widziałam go po drugiej stronie, wystawiłam wiec różdżkę przez ścianę i rzuciłam Drętwotę na oślep- podziałało, Voldemort leżał w pozycji w jakiej leżały psy w starych kreskówkach kiedy umierały(łapy do góry) ja zdecydowałam się na heroiczny czyn- zwiałam. Jednak na Voldemorta drętwota zbyt długo nie działała więc zaraz wyskoczył kiedy byłam najbardziej odkryta. Dumbledore stał sobie z boku, uczniowie byli spanikowani i rozpierzchnięci(z niewiadomych przyczyn byliśmy na moście) a kiedy rzucił Avadę oczywiście się obudziła. Zdążyłam tylko zauważyć, że ktoś się rzuca(któryś ze spanikowanych uczniów) i staje się zywą tarczą a następnie spada z mostu. To tyle.
Ysengrinn - 29-08-2007, 08:31
Temat postu:
Bleh...

Dzisiejszy sen sponsorowały literki "s" jak "schiza" i "m" jak "maligna". Nie przypominam sobie, by mi się kiedyś coś takiego śniło - macki, podróże kosmiczne, powroty na Ziemię, gdzie jak się okazało ludzkość zdążyła wymrzeć, tonięcie w coli zastygającej w dżem, ganianie się z dziwacznymi ludźmi i nonstop zmiany lokalizacji - od ośrodka w górach po dziiiiiiiiiiiiiiwny statek kosmiczny. Oczywiście co chwila śniło mi się, że się budzę, a tu dalej ten sam burdel. Argh==. Paskudne to było, jakbym miał z 40 stopni gorączki...
Enkidu - 29-08-2007, 10:22
Temat postu:
Mój sen dziś poprostu mnie rozwalił. Śniła mi się wojna, nie wiem czy to wpływ ostatniego odcinka czterech pancernych (wydaje mi się że za dawno, teraz po niedzieli by mnie uderzyło) czy poprostu mój skołatany umysł to wymyślił (w to bardziej jestem w stanie uwierzyć). Jak by nie było miałem dużą broń i kolegę, z którym braliśmy udział w tajnej akcji szpiegowskiej. Początkowo dostałem zacięcia jak we śnie zaczęli do mnie mówić po niemiecku... no ale w końcu by mnie zastrzelili jak bym się nie odzywał albo zaczęli by coś podejrzewać. Nie pamiętam dokładnie jak nas zdemaskowano więc przystąpię od razu do ostatniej sceny rodem z filmu Wróg u bram, ja z kolegą siedzieliśmy w okopie byliśmy pod oszczałem przeciwnika, był tylko on jeden (nie wiem czy skojarzycie ale był to ten szpieg z czterech pancernych ^^ tyle że on był dobry tzn szpieg po stronie Polaków...), jeden czy nie miał snajperkę i nie mogliśmy się ruszyć, Przybiegł jeden szeregowiec i pytał nas o sytuacje po czym dostał kulkę i rozbryzgał sie na ścianie, ja zostałem postrzelony w nogę, i prawie zginąłem jak musło mi głowę gdy wyglądałem za mórek. Jednak dzielnie odkryłem że w mojej kieszeni znajduje sie zapalniczka która okazuje się być aparatem z fleszem, w tym momencie miałem plan. Jak trudno by się było domyślić po konsultacji z kolegą użyłem flesza żeby oślepić przeciwnika w tym momencie ten rzucił granat po czym tamten go odrzucił, ja wybiegłem z okopu podłożyłem mu go pod nos, a ta wredna mała kulka nie wybuchała, dopóki był oślepiony podniosłem go i rzuciłem go nim w głowę. Nie miał szans przy moim potężnym rzucie i padł tracąc przytomność kolega dla pewności odstrzelił mu głowę (strasznie porywczy). Potem dostałem medal i wszystko sie skończyło dobrze jak się obudziłem
Ysengrinn - 03-09-2007, 08:02
Temat postu:
Ghhh... Co jak co, ale ojciec Rydzyk to mi się jeszcze nie śnił... I walka z nim o siakąś Moc. I siakiś jedwabny gigantyczny wieloryb...
moshi_moshi - 03-09-2007, 12:23
Temat postu:
Byłam w podstawówce, siedziałam w ostatniej ławce i dzieci dziwnie się na mnie patrzyły. Poszły nawet do nauczycielki zwrócić jej uwagę, że tam jakaś pani siedzi i zostałam odpytana przez tą kobietą, że co robię w klasie i to przypominało przesłuchanie, po czym zostałam "chłopcem na posyłki"... To jeden z najkoszmarniejszych snów jakie miałam, oby już nigdy więcej, nic takiego mi się nie przyśniło, zwłaszcza że ja podstawówki nienawidziłam całym sercem, do tej pory uważam ją za jeden z najgorszych okresów w życiu...
Sakura_chan - 03-09-2007, 13:53
Temat postu:
Moshi, mnie się często śni, że jestem w szkole, ma być sprawdzian a ja nic nie umiem
Bezimienny - 03-09-2007, 21:12
Temat postu:
Ja tylko od czasu do czasu "przypominam sobie", że od dawna nie byłem na zajęciach i będę miał poważne problemy z zaliczeniem.
Bajachikoma - 03-09-2007, 21:20
Temat postu:
Kiedys jak układałem na akord pustaki na paletach ( paletyzowanie materiałow budowlanych, ładnie sie to nazywało, dawali 2 zl za palete która ważyła tone ) to mi sie sniło ze mam palety w pokoju :O. Budze sie a tu paleta, byłem troszke styrany i słabo widziałem i nawet po przebudzeniu zdawało mi sie ze mam palety pustaków w pokoju ;/
Ysengrinn - 26-09-2007, 08:17
Temat postu:
Ale miałem obrzydliwy sen... Mózg najwyraźniej odreagowywał ostatnie kilka tygodni, gdyż śnił mi się psychodeliczny koszmar o złodziejach, żulach, skarbach i Sknerusie Mckwaczu. Oraz niebieskiej i fioletowej kulce (sic, kulce), które nie chcą przestrzegać reguł i psują zabawę innym. Przez to wszystko prawie spóźniłem się do pracy...

A wczoraj śniło mi się szukanie czegoś w starożytnych grobowcach ._. ...
GoNik - 26-09-2007, 09:09
Temat postu:
Puchate króliczki. Śniłam o puchatych króliczkach wyskakujących spod śniegu...
Potem był pewien czerwony wąpierz powracający z wielką skruchą.

Skejri.

Tomekku - 26-09-2007, 12:55
Temat postu:
Śniło mi się że sobie okulary połamałem. Gdy się obudziłem to wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem zobaczyć czy może jednak połamałem :) Na szczęście są całe.
Sakura_chan - 28-09-2007, 17:26
Temat postu:
Nie wiem czy ten sen można nazwać pięknym ale śnił mi się Ziobro jako właściciel Death Note, nie wiem czy go użył, bo musiałam wstać do roboty...

Efekt nocnego wałęsania się po forach poświęconych DN...

Amarth - 29-09-2007, 11:04
Temat postu:
Na szczęście pamiętam tylko oderwane kawałki.
Śniło mi się, że mątwy zabijają ludzi i chcą opanować świat. Nie wiem skąd to się wzięło i dlaczego jeździłam motorówką po ulicy. Obudziłam się po stwierdzeniu, że naukowiec, który może wszystkich ocalić jest dobrym człowiekiem, bo ma Chupa Chupsy o moim ulubionym smaku.
Potem zasnęłam jeszcze na chwilę i tym razem śniła mi się pustynna przygoda z pewną dawką krwawych pojedynków, która z jakiegoś powodu zmieniła się w pseudo-familijny badziew...
Ysengrinn - 28-10-2007, 17:29
Temat postu:
Jak rany, nie pamiętam kiedy ostatnio miałem sen fabularny. A na pewno nie miałem snu o fabule rodem z J-RPG-a...

Nie pamiętam całości, tylko od końca Epickiej Batalii - drużyna bohaterów (mag, magiczka, kilku fyfów czy innych sordmenów) Demiurg Stwórca (w formie wielkiej chmury przysłaniającej całe niebo) i Zuy Duch Ciemności (w formie gigantycznej różowej dżdżownicy unoszącej się w powietrzu - don't ask...) pokonali Coś, czego zupełnie nie pamiętam, ale co musiało być iście przerażające, skoro wymagało zebrania równie doborowej koalicji. Chwilę potem demiurg pokazał jaka z niego małpa i zaczął bombardować dżdżownicę świetlistymi pociskami, chcąc rozwiązać problem raz na zawsze. Niestety wyszło mu niespecjalnie - robal wkręcił się w chmurę i zaczął się Jeszcze Bardziej Epicki Bój. Do tego stopnia epicki, że "naruszony został Porządek Wszechświata" czy coś w tym rodzaju, a co objawiało się tym, że drużyna kilkukrotnie została przerzucona do innej rzeczywistości i przebrana w inne stroje. W którymś momencie mag zadecydował, że kluczem do zwycięstwa (czyjego już nie raczył wyjaśnić...) jest tajemnicza Gra, Związana z Traumatyczną Przeszłością Głównego Bohatera. Gra wyglądała jak szachy dla przedszkolaków - po białożółtej szachownicy 5m x 5m, z najwyżej 25 polami, przesuwało się różne dziwne rzeczy (w tle pojedynek tytanów - wybuchy atomowe i świetliste niebo). Ostatecznie udało się coś w rodzaju zaszachowania i świat został uratowany. Przerzuciło do jeszcze innej rzeczywistości, gdzie pojawia się cała drużyna oprócz magiczki, która niestety została ciężko ranna na samym początku afery i zeszło jej się po drodze, a także... Demiurg, żyjący obecnie jako chłop z twarzą alkoholika i pogodnie przyznający się do błędu. Niestety nie wyjaśniono, kto w takim razie "trzyma kierownicę". Zapewne Zuy albo magiczka.

To było dziiiiwne. Acz najbardziej przeraża to, że znam sporo fabuł mniej spójnych i logicznych...
GoNik - 29-10-2007, 12:11
Temat postu:
Sen jak zwykle był zbiorem niepowiązanych ze sobą scen, acz jedna była TAK absurdalna, że dała się zapamiętać:
mianowicie były to IKa i Maieczka, które z szalonym błyskiem w ślepiach doczepiały swoim dwóm ofiarom sztuczne rude włosy. Ofiarami byli Ysen i Crack.

Niech ktoś na sylwestra zdobędzie rudą perukę! Ja to chcę naprawdę zobaczyć,wyglądali uroczo XD


Niestety biedny, spaczony przez kosmitów bizon się nie pojawił, bu.

Ysengrinn - 04-11-2007, 10:12
Temat postu:
Najpierw a la Rayearth - trzy niewiasty (tylko już takie pod trzydziestkę) zostają wezwane do krainy marzeń... I zapierają się rękami i nogami, bo one nie chcą. Czemu kraina marzeń tak je przeraża nie zostało wyjaśnione.

Potem "sen zjazdowy", których ostatnio mam sporo - polegają przede wszystkim na przebywaniu w tanukogronie w jakichś dziwnych miejscach oraz jeżdżeniu autobusami i szalonym bieganiu po dworcach. W tym wypadku co prawda po wiochach, gdzie odbywają się jakieś uroczystości quasipogrzebowe...

Wreszcie ostatni sen jaki pamiętam, "potopowy" - most na Wiśle w Sandomierzu (co prawda sądząc po przęśle zwędzony z Warszawy) wziął się "przegibał" i runął bokiem do wody, wywołując taaaką falę. Trochę mnie niepokoi, że tych potopowych też mam sporo==.
Ducu - 04-11-2007, 16:22
Temat postu:
mi ostanio puste autobusy i maciuś z klanu na treningu ju-jitsu :) (nie byłem na takich zajeciach pare lat ale faza została)
Caladan - 04-11-2007, 22:47
Temat postu:
dzisiaj prześniło się, że jestem w wanie na kółkach i klikam specjalnym pilotem, aby poruszyć się w kolejce do dziekanatu. Na szczeście nie byłem tam jedyny.
GoNik - 11-11-2007, 12:03
Temat postu:
Najpierw mieli mnie wydać za mąż za jakiegoś bizona... Później w mieście, w którym miała się odbyć ceremonia (GdańskoKraków - widziałam znajome miejsca gdańskiej starówki i przy tym w 100% byłam pewna, że to Kraków) ogłoszono stan klęski żywiołowej - woda z błyskawicznie topiących się śniegów podtapiała miasto coraz bardziej. Nie mam pojęcia skąd tam w ogóle śnieg się wziął. Kontynuując - zapakowano mnie w zdezelowany pociąg jadący, jak się okazało, w przeciwnym do zamierzonego kierunku (nie, żebym wiedziała dokąd chcieli mnie wysłać), o czym dowiedziałam się od konduktora. W jednej z mijanych wiosek do pociągu wsiedli źli bandyci i próbowali obrobić pasażerów. W następnej scenie wsadzałam na konie związanych sługusów Evil Overlorda, żeby odesłać ich do domu. I na to drzwi do pokoju skrzypnęły boleśnie, bo Blanka sprawdzała czy żyjemy...
Shizuku - 18-11-2007, 19:50
Temat postu:
Ten sen zrodzil mi sie przez te czekanie na przytanku na spozniajacy sie i wiecznie przepelniony 169.
Stoje razem z 2 kumpelami na autostradzie i czekamy na autobus? W koncu wyciagam kciuk i zatrzymuje sie jakis gruby facet w malym fordzie. Mowi, ze podwiezie tylko jedna na co ja, ze nie pojedziemy wszystkie 3 i pakujemy sie do srodka. Nagle wziela mnie obawa, ze nas wszystkie zgwalci. On zamyka drzwi i podaje mojej koleznace, papier do podpisania, na ktorym pisze: Zgadzam sie na okradzenie mnie i dalej nie widze. Zastanawiam sie goraczkowo:zgwalci nas czy tylko okradnie? On kaze nam oddac portfele, a ja wpadam w panike, bo mam tam 10zl(majatek!;D) i bilet semstralny. Mysle co ja teraz zrobie, jak ja bede dojezdzc do szkoly?! I przypominam sobie, ze to sen i sie budze. Matko co za ulga po przebudzeniu;D. Przekleta zkm. Przez nia mam stany lekowe;D
Ysengrinn - 19-11-2007, 12:27
Temat postu:
OK, ponownie sen zjazdowy. Zapamiętałem głównie postać będącą ni to Borkiem, ni to kumplem z dzieciństwa (no dobra, obaj są chudzi i Marciny, ale...), fakt, że ewidentnie zjazd był w domu moich krewnych oraz... inwazję małych czarnych kotków. Były ich całe dziesiątki i obsiadały wszystkie drzewa.
BOReK - 19-11-2007, 12:29
Temat postu:
Mówiłem, że znowu ktoś będzie miał sen zjazdowy... Chociaż fakt, nikt cię przynajmniej nie ganiał z ostrymi narzędziami w ręku :P.
Keii - 19-11-2007, 12:35
Temat postu:
Brr, mi śnił się jakiś egzamin/kolos z japońskiego, który polegał na przetłumaczeniu na polski około 60 "zdań" (zdania w "", bo jednym z nich był na przykład krótki dialog). Traumę miałem jeszcze po przebudzeniu >_>
Quan - 22-11-2007, 01:56
Temat postu:
Tak, ja miałem świetny sen, tylko pozazdrościć ( >.>...). Była noc, ktoś przed moim domkiem chciał mnie przejechać, jak się okazało to byli złodzieje, którzy chcieli mi ukraść bramę. Mój ojciec wybiegł mi na ratunek i bang, dostał kulkę w łeb, bosko. Ostatnio mam takie chore sny... Więcej takich poproszę, bleh ._>
Tyczek - 22-11-2007, 08:04
Temat postu:
LooL... Bezsenność jest zua, a jak już zaśniesz to dzieją się dziwactwa.

Zaczynamy. Jestem w szkole, typowa normalna lekcja przy komputerach. Nagle ktoś pożyczył sobie moje buty. Wychodzę z klasy. Szkoła wygląda teraz na podstawówkę a nie budek, do którego teraz uczęszczam. Mniejsza z tym. Chwile później podlatuje do mnie jakiś "chłop" wielkości 2 metrów i zaczynamy walczyć. Po dość długiej walce niby wygrywam ja. Uciekam, po czym sen zmienia sobie scenę. Widzę tłum ludzi, którzy zmieniają się w gliniane ludki (pamiętacie te z Power-rangers). Wszyscy uciekają. W tym momencie sen się urwał.
Melmothia - 22-11-2007, 16:17
Temat postu:
Sen sprzed jakichś dwóch dni, ale dalej za mną chodzi.
Mały budynek. Najprawdopodobniej nastawnia. Z okna widać tory i przejazd (wydaje mi się, że to może być obraz, jeszcze z nie tak dawnych czasów, gdy jeździłam do dziadków). Nie pamiętam dokładnie co to było, czy ciężarówka, czy autobus. W każdym razie jechało z dużą prędkością w stronę niezamkniętego przejazdu. Torami zbliżał się białawy pociąg, którego pierwszy wagon miał opływowe kształty. Też szybko. Miałam akurat tyle czasu, że przez myśl zdążył mi przemknąć obraz możliwego scenariusza zawierającego parę następnych sekund. Chwilę później w moją stronę leciały odłamki wszystkiego. I leciały dość długo, bo wyraźnie je widziałam i miałam czas spanikować i stwierdzić, że jak tu dotrą to na pewno zmiotą budynek z powierzchni ziemi a mnie wraz z nim. I nie, to nie przesada. Biorąc pod uwagę jak duże były te "odłamki" nie ulegało wątpliwości, że mogły zmieść, co im się żywnie podobało. Tak przerażającego snu już dawno nie miałam. Ja w ogóle rzadko kiedy pamiętam, co mi się śniło. Na pewno też to nie był cały sen, bo pamiętam, że przed zderzeniem było coś jeszcze. Niestety, w pamięci utkwiło mi tylko to jedno wydarzenie. Po przebudzeniu się (zgadnijmy, w którym momencie...) miałam bardzo nieprzyjemne wrażenie. A dokładniej wrażenie zbytniej realności tego, co się stało. Jakby to naprawdę miało/miało mieć miejsce >.> Wybitnie nieprzyjemne.
korsarz - 28-11-2007, 13:13
Temat postu:
Zazwyczaj śnią mi się szybko przelatujące obrazy, przywodzące na myśl część scen z Evangeliona...
Chociaż... Ostatnio mi się śniło, że ktoś zorganizował, całkiem spory, konwent mangii i anime w budynku gimnazjum w Resku >] widać, mieszkanie na prowincji za bardzo daje mi się we znaki... ^^'
Ysengrinn - 28-11-2007, 13:16
Temat postu:
Boromir napisał/a:
Mówiłem, że znowu ktoś będzie miał sen zjazdowy... Chociaż fakt, nikt cię przynajmniej nie ganiał z ostrymi narzędziami w ręku :P.


Ha! Wreszcie! Dzisiaj znowu coś w rodzaju snu zjazdowego, w trakcie którego Maieczka i bodaj Kropla ganiali po ciemnej piwnicy z siekierami, niemal pękając ze śmiechu. Co prawda nie mnie (ja próbowałem im wyperswadować cokolwiek robili), ale i tak zauważam postęp w odpowiednim kierunku.
Anonymous - 28-11-2007, 13:19
Temat postu:
A mi się Inai śniła. Jakiś wampir ją gonił i chciał porwać.
Za dużo gotyku słucham....
Ysengrinn - 28-11-2007, 13:21
Temat postu:
Wyglądał może tak?
Anonymous - 28-11-2007, 13:23
Temat postu:
Nie, wyglądał jak modelowy biznesmen.
moshi_moshi - 07-12-2007, 16:37
Temat postu:
Miałam dzisiaj kosmiczny sen - śniło mi się, że na moim "pięknym" osiedlu (które wyglądało jeszcze bardziej postapokaliptycznie niż zwykle) miała odbyć się procesja. Na pierwszy rzut oka, wyglądała jak ta na Boże Ciało, rzecz w tym, że zamiast monstrancji, główną rolę pełnił wizerunek The Beatles. Co więcej, uczestnicy procesji zabierali na nią swoje koty i psy, i do smyczy każdego z nich też był przyczepiony taki mały obrazek z zespołem. Ja zaspałam na uroczystość, obudziła mnie Inis (diabli wiedzą co robiła w moim mieszkaniu) i poleciałam ze swoim kotem na tą procesję. Tak jak na Boże Ciało, są cztery ołtarze, tak tutaj leciały cztery piosenki wyżej wspomnianych, zapamiętałam tylko dwie - All you need is love i Give Peace A Chance. Po uroczystości postanowiłyśmy robić z dziewczynami (okazało się, że oprócz Inis był u mnie jeszcze jeden Tanuk, ale nie mogę sobie przypomnieć kto) czekoladę mleczną z żelkami...

Nawet nie wnikam dlaczego mi się takie rzeczy śnią...
Mai_chan - 09-12-2007, 12:30
Temat postu:
Łorany boskie jaki miałam durny sen...

Otóż, śniło mi się, że oglądam anime. Fantasy. Drużyna dzielnych bohaterów, składająca się z: elfki, człowieka, małolaty, przepaka, damy w średnim wieku (podobnież magiczka) i paru innych statystów, wyrusza żeby ocalić miasto i przy okazji własne tyłki, bo za coś ich ścigają. Po przekroczeniu granicy (metodą "skok przez płot") dzielna drużyna dociera do lasu banshee. Banshee jest... no, jakby to ująć... nieco szalona. Odrobinkę. W każdym razie daje wskazówki naszym bohaterom ("czy ja wam czasem nie mówiłam, żeby NIE schodzić ze ścieżki? *wzdech*...") obdarowuje gadżetami (magicznymi kasetami video, cholera-wie-po-co) i wysyła w dalszą drogę. Przy okazji ostrzegając elfkę, żeby nie fikała za bardzo. W tak zwanym międzyczasie dowiadujemy się, że elfka ma kompleksy. Na punkcie stóp. Nie do końca wiadomo z jakiego powodu, ma jakąś deformację or smthg. No i z tego powodu 1. robi maślane oczka do człowieka, który ma te nogi normalne 2. ma myśli mordercze względem którejś statystki... Próba mordercza, polegająca na nie użyciu magicznej kasety video w momencie krytycznym, spala na panewce i w rezultacie elfka nawiewa z drużyny. I albo się goci, albo się tnie, cholera ją wie. Człowiek zresztą też ginie nieco później w nie do końca sprecyzowanych okolicznościach. Po śmierci głównego pairingu drużyna najwyraźniej stwierdziła, że w cholerę, rzucają tę robotę i spotykają się znowu po 13 latach na plaży i ratują wielką gadającą rybę, co to wypłynęła na brzeg. Głównym ratującym była tu córka Damy W Średnim Wieku, dziecko siły nadzwyczajnej. Przy okazji wyszło, że trzej inni statyści (w tym coś, co wyglądało na magika...) również "zginęli", a konkretniej utknęli "przyklejeni" do brzucha ryby. Dziecko ich ocaliło i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Z wyjątkiem elfki i ludzia oszywiście. W momencie, w którym stwierdziłam, że recenzja tego będzie ZUA, obudziłam się.

Popieprzone, tyle wam powiem...
Shizuku - 17-12-2007, 08:56
Temat postu:
Sama juz siebie w tym wkurzam, ale musze to napisac. Snilo mi sie zakonczenie Inuyashy. Najpierw czytalam mange i nagle zamienilo sie to w anime. Inuyasha gada z Kagome w jakiejs chacie i gadaja o tym, ze Inuyasha zostanie w naszym swiecie i bedzie chodzil do szkoly. Nagle sceneria zmienia sie na moj pokoj inuyasha wstaje i sie "dubluje". Widzimy wersje w czarnych i bialych wlosach z czego ta druga wstaje usmiecha sie(wiecie ten jego typowy usmiech) i odchodzi, a ja czuje taki zal. Pozniej widzimy jak Sango, Miroku, Kirara i Kohaku odchodza i wiem, ze Naraku zostal pokonany. Dalej nie ogladam, bo nie chce sobie tyle spoilerowac (jeszcze nie doszlam do tego momentu). Acha i pamietam, ze siostra co chwila wpadala do pokoju i sie podniecala Inuyasha, bo zaczela ogladac. To byl chyba najlepszy fragment z tego snu;D
BOReK - 17-12-2007, 15:00
Temat postu:
Taki kombajn to mi się już dawno nie przyśnił, nie mówiąc o tym, że dawno nie śniło mi się nic konkretnego. Mieszanina Harry'ego Pottera, Wiedźmina, a do tego motywy z ogólnie pojętych RPG, Haibane Renmei i Dominica Deegana. Od początku...

Na początku był chaos, zakończony śmiercią jakiejś Bardzo Zuej Baby Jagi z rąk wiedźmina wyglądającego trochę na filmowego Geralta. Następnie wiedziałem tylko tyle, że ów gdzieś się zawinął, a ja z kimś przypominającym Jaskra (i chcącym jeść zwłoki) miałem na biegu pozbyć się ciała, bo nadciągał silny Oddział Kogoś Tam. Zgodnie z nieznanym mi rytuałem, który znałem na blachę, przypaliłem zwłoki magicznym płomieniem, który zostawił czyściutki szkielet. Po szkielecie wciąż błąkała się duszyczka, więc została wypędzona przez "Jaskra" siakimś dziwnym zaklęciem, które w dodatku idealnie poczerniło szkielet (to chyba z Deegana) i na bank nazywało się Avada Kedavra. Resztki zostały zakopane (to chyba z HR, bo jakoś tak mi szkoda było Jagi) i wtedy okazało się, że wszystko dzieje się w moim pokoju, a do drzwi puka Oddział. "Jaskier" potraktował Oddział magią, ale te ludziki były jednak bardzo odporne (mechanizmu nie zapamiętałem, ale po jego zepsuciu było już za późno) i w przedpokoju zaczęło robić się ciasno jak w...

... w wejściu na aulę wykładową. Aula była o tyle zabawna, że piętrowa, ale na odwrót - ostatni rząd na dole, a katedra na górze. Ja oczywiście na tym dole gadałem sobie z nieznajomymi najlepszymi przyjaciółmi, przez co mój Dom zarobił -600 punktów (co było taką niezbyt wysoką liczbą). Wykład, jak się okazało, był z jakiejś magii, ale mniejsza o to. Wylądowałem również w drugim rzędzie, gdzie kontynuowałem pogaduszki. Wykładowczyni (ta, co w pierwszym Potterze uczyła latać na miotłach) się bardzo wkurzyła i dała mi popalić. Miała zadać pytanie, na które jeżeli odpowiem, to mam ocenę w dół o 1, w przeciwnym razie dodatkowo mój Dom znów obrywa -600 punktów (Krukoni łypali na mnie jak stado lwów na gazelę). Ja zgodziłem się, a pytanie brzmiało - jaki gest różdżką należy wykonać, by odeprzeć zaklęcie, którego gest wygląda tak (tu cholernie zawiłe ruchy patykiem)? Na to ja wyciągam swoją różdżkę i z uśmiechem na twarzy pokazuję odpowiedni gest, machając z gracją, pewnością siebie i kompletną pustką we łbie. Dobrze wymachałem... "Pan to jednak ma talent, tylko się panu nie chce - ocena o jeden w dół ;)".

Następnie były jakieś gonitwy powietrzne (na różnych przedmiotach i bez nich), trochę gromienia jakichś demonów, spóźniona pobudka, błyskawiczny lot na uczelnię mieszczącą się w moim bloku i próba wlecenia w pustą framugę okienną auli na... oknie wydobytym skądinąd. Udana, ale trzeba już było udać się na prawdziwą uczelnię, a tam radosne laboratorium komputerowe i nicnierobienie.

Że tak powiem - khe XD.
Ysengrinn - 23-12-2007, 11:00
Temat postu:
Dzisiejszy sen sponsorowała literka H jak hardkor...

Początek niknie w pomroce zapomnienia, acz mętnie kojarzę jakieś przygody i utarczki z dziwnymi zbirami. W każdym razie pamiętam, że w którymś momencie znalazłem się na staroegipskiej procesji z faraonem i kapłanami, idącej w stronę Nilu. Procesja szła sobie wśród taaaakich krokodyli (na szczęście najedzonych, jak usłyszałem, toteż nikogo nie zeżarły w trakcie). Następnie grupa skręciła w górę zbocza i magicznie, nie wiadomo kiedy, zamieniła się w zjazd tanuków, a okolice Nilu w zielone wzgórze z laskiem na szczycie (o ile się nie mylę krokodyle zostały). U stóp wzgórza nie było już Nilu, lecz wielki ekran, na którym jenociarnia zamierzała oglądać anime. I oglądała, najpierw najnowszego Gundama (łypie na Punyana i Gonik), następnie, khym, jedną z Tych Serii, Które Tanukoniewiasty Tak Lubią TM (jak ja lubię ten sposób w jaki sen korzysta z zasobów pamięci; brakowało tylko, żeby "Te Serie" były o hodowaniu kolorowych stworków). W trakcie oglądania grupka się uroczo ze-SD-czkowała i aż żałowałem, że nie mam aparatu (widać uznałem, że jenotom SD-czkować wolno i nie ma w tym nic dziwnego...).

Edit = a dziś był sen fabularny którego nie pamiętam poza jednym motywem - Zelgadisem, który nie był już chimerą, a skunksołakiem.
GoNik - 23-12-2007, 16:55
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Zelgadisem, który nie był już chimerą, a skunksołakiem.

Pur fangirlsy....
Yuusuke - 25-12-2007, 22:41
Temat postu:
A mi się śniło że Moją dziewczyną jest Futaba Kutsuki z Green Green :D

Ysengrinn - 12-01-2008, 11:28
Temat postu:
Śniło mi się, że z rodzicami łażę sobie po jakiejś zaśnieżonej dziczy w Bieszczadach (dawno tam nie byłem, psia kość). W pewnym momencie gdy już zbliżaliśmy się do zabudowań, pojawiły się wilki, wielkie jak diabli. Pierwszy raz w życiu chyba mi się śniły, łiii!

Kij, że łasiły się do mnie jak osiedlowe kundle...
Yumiko - 12-01-2008, 17:15
Temat postu:
A więc, mój sen był przedziwny...jeszcze nigdy nie śniło mi się nic tak bardzo "dziwnego". Tak, wiem że się tego nie spodziewacie, ale muszę powiedzieć, iż byłam wspólniczką Hitlera. Jacyś dziwni faceci z giwerami próbowali nas zabić, a Hitler który był we mnie zakochany bronił mnie za wszelką cenę. W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewała...
Rhey - 12-01-2008, 22:25
Temat postu:
Ostatni sen jaki miałem:
Razem z całą klasą udaliśmy się do urzędu gminy w moim mieście a tam zacząłem po kolei wykańczać całą męską część. Najczęściej zastawiałem rożne dziwne pułapki np. kilka poskręcanych kabli pod napięciem zamiast włącznika światła w ciemnym pokoju.
W połowie roboty obudził mnie budzik a szkoda bo moja pomysłowość zaskakiwała mnie coraz bardziej. (może sen nie jest specjalnie piękny ale za to ciekawy)
Ras Zielin - 13-01-2008, 11:49
Temat postu:
Dzisiaj śniło mi się, że z jakimiś ludźmi wybrałem się na wycieczkę na pustynię i tam był ośrodek wypoczynkowy, który prowadzili moi rodzice! :P A potem ludzie zaczęli znikać było nas coraz mniej i nasze rzeczy też znikały, co uniemożliwiało ucieczkę ^^...
Ostatecznie kilka osób uciekło nie mając na sobie nawet majtek...

(Nie ma to jak przed snem naoglądać się kabaretów i horror potem jeszcze ]:-> )
korsarz - 14-01-2008, 08:48
Temat postu:
W końcu od jakiegoś czasu sen z fabułą, a przynajmniej pozorem fabuły... ^_^
A mianowicie - byłem detektywem badającym sprawę morderstwa jakiegoś gostka na dworcu. Jednym ze świadków, którego miałem przepytać, był właściciel tresowanej gołębicy, który, jak tylko usłyszał "chciałbym ci zadać kilka pytań", wyrzucił ptaka (żywego!) to kontenera ze śmieciami i zamknął go, mówiąc, że "nikomu nie będzie już potrzebny". Tłumaczenie, że tak się nie powinno traktować żywych istot nie docierało i facet sobie poszedł. Z trudem udało mi się wyciągnąć ptaka ze śmietnika i w drodze do weterynarza... Zamienił się w kota. Sam nie wiem, w jaki sposób. W tym momencie się obudziłem.

Tak to jest, jak się przed snem ogląda CSI:Las Vegas/NY/Miami + opening z "Excel Sagi" na dokładkę... :}~~
Melmothia - 14-01-2008, 19:15
Temat postu:
Znowu miejscem, w którym osadzony był sen, były okolice domu moich dziadków. W jakimś bliżej niezidentyfikowanym sklepie miałam znajomych (równie niezidentyfikowanych), konkretnie matkę z córką, które tenże sklep prowadziły. Któregoś razu przychodzę, a tu matka do mnie z płaczem, że jej córkę (na oko starszą ode mnie) porwano i zabrano do jakiejś posiadłości, żeby karmiła węże. Posiadłość i węże należały podobno do jakiegoś starszego bogatego zdziwaczałego osobnika. Wybrałam sie tam w celach ratunkowych (oczywiście nikogo o tym nie powiadamiając, sama i bez żadnej broni, a jakże...). I tu zaczynaja sie schody... Nie wiem w jakim momencie pojawiły się Jenoty, ale pamiętam, że rozpętała się zażarta dyskusja na temat wiszących przy wejściu tablic, które nawiązywały do historii posiadłości, do tego, czyją niegdyś była ona kwaterą i jakie zasługi należą sie jej mieszkańcom. Musiało to być strasznie głupie, bo historycy (tak, panowie, którzy najczęściej na tematy związane z polityką i historią się wypowiadają) zaczęli po kolei obalać to, co było tam napisane tudzież wyciągać na światło dzienne różne mroczne fakty związane z domostwem, chyba było nawet coś o kolaborantach. To wszystko nie zmienia faktu, że do środka weszłam sama... O dziwo, nikt mnie nie zatrzymał. Dotarłam do pokoju, w którym znalazłam leżącego na łóżku i pogrążonego we śnie małego zeschłego staruszka, przy nim węże, a przy wężach zaginioną córkę sprzedawczyni... Staruszek zaczął coś majaczyć, prosząc jednocześnie o te węże (zabijcie mnie, nie mam zielonego pojęcia do czego były mu one potrzebne). Gdy nieszczęsna córka (z szaleństwem w oczach, bladą cerą i jakby mokrymi rzadkimi włosami) mnie zobaczyła, zaczęła pokazywać palcem na swoją stopę (tak, napięcie wzrasta, bo zaczynam rozumieć, że coś tu jest nie tak). Dziewczę na stopie miało bowiem wielką czarną dziurę. Którą wygryzały węże, posilając się mięsem (nie, nie wiem czym obgryzały...). Moje przerażenie sięgnęło zenitu i w panice wybiegłam na zewnątrz, wrzeszcząc do przechadzającego się koło jakiegoś drogiego czerwonego samochodu Teukrosa, żeby dzwonił na policję. Co było dalej - nie mam pojęcia. Nie obudziłam się, ale mam braki w pamięci. Za to później pamiętam jeszcze sen (którego miejsce akcji było niedaleko od poprzedniego), w którym miałam przed sobą olbrzymie schody. Bez ścian, bez niczego oprócz poręczy, jedne kręte, drugie zygzakowate, wielkie jak te z pałaców, prowadzące Bóg wie dokąd, bo znikały w chmurach. Zdołałam się dowiedzieć tylko tyle, że powinny kończyć się w tym budynku obok, równie wysokim (jego też wzrokiem nie obejmowałam), w którym miał być jakiś koncert.
Ale ten moment ujrzenia wyżartej czarnej dziury w stopie był straszny ._.
GoNik - 20-01-2008, 13:02
Temat postu:
Jak zwykle nie pamiętam całości, jedynie urwane fragmenty, ale co tam...

Kawałek dzisiejszego snu zawierał jenocią grupkę, która wybrała się szturmować japoński konwent. Totem chciał przebrać mnie w kostium meido z nekomimi i ogonkiem.... najstraszniejsze jest to, że mu się udało.


Z kolei sen wczorajszy, również w 100% jenoci, skończył się "spłonioną dziewicą z krwawym rumieńcem na policzkach"....... po czym GoNik obudził się i kwiknął głośno.

Vodh - 20-01-2008, 14:30
Temat postu:
Dzisiaj miałem dość mocno pokręcony sen. Wędrowaliśmy po górach z grupką jenotów, od bliżej nieokreślonego czasu, do bliżej nieokreślonego celu. Kiedy zaczęły się jakieś jęki w rodzaju "jestem zmęczona/ny" nagle napadli nas rozbójnicy. Otoczyli nas o wzięli na zakładników. Następnie odbyła się rozmowa na temat środka transportu, którym przecież mieliśmy jechać. Tak, wszyscy naraz, tak, po wąskich górskich ścieżkach. W końcu Crack zadzwonił zapytać co się z owym środkiem transportu stało (tak, rozbójnicy stali dookoła i bawili się w lazy animation, nie pamiętam, żeby się choćby słowem odezwali) i po chwili przyjechało coś na kształt Sandstreamera z Triguna....

Sama podróż mi się nie przyśniła, grunt, że dotarliśmy do jakiegoś schroniska, którego wnętrze łudząco przypominało sylwestrowe lokum w Nowym Dworze.... W środku już czekały na nas kolejne jenoty. Parę osób kłębiło się w kuchni. Pamiętam, że Moshi coś czytała, Wiewiór robił herbatkę, a Tilk się kręcił i chyba jakieś jedzenie przygotowywał. Odbyła się krótka rozmowa na temat tego, kto zostaje na całość, a kto jedzie wcześniej (nie, nie mam pojęcia ile to miało trwać xD grunt, ze każdy zapytany zostawał na całość)
Następnie Moshi, która, nie wiedzieć czemu, przefarbowała włosy na blond, opowiedziałą nam historię, jak to ledwo parę dni temu dostała pracę w jakiejś szkole, ale cośjej się stało z nogą i musiała pojechać na leczenie do innej szkoły (tak, szoły, nie szpitala. Ponadto lokalizacja owych szkół była pokazywana na jakimś dziwnym animowanym planie miasta, a szkoły wyglądały tak, jak ten budynek ze Starcrafta, w którym produkuje się jednostki latające Terran). Nie wiem, co jej się stało z nogą, nie wiem, dlaczego leczyli ją w szkole i nie wiem, czy już wyzdrowiała, ale wiem, że cieszyła się, że nie musiała łazić po górach.

Następnie Wiewiór zapytał, gdzie Moshi ma talerz, po czym wybuchła lekka panika (bo to był talerz, który został Moshi ofiarowany jako dar od całej lokalnej społeczności =.= nie pytajcie...) i rozbiegliśmy się po całym domku szukać talerza. Szukanie wyglądało tak, że wchodziliśmy do wszystkich pokojów, patrzyliśmy, co kto robi, chwile się przyglądaliśmy, pytaliśmy, czy nie widzieli talerza, po czym wychodziliśmy. Absolutnie wszystkie jenoty bez wyjątku grały w czasem dość egzotyczne planszówki.

Po przeszukaniu domku wróciliśmy do kuchni, gdzie lekko podłamana Moshi pokazywała palcem dwie kupki talerzy, które przeszukała po 5 razy i nie znalazła swojego. Talerz znalazł się chwilę później, był na stole przykryty jakąś plastikową reklamówką.

Następnie akcja przeniosła się do mojego domu. Z Teukrosem i Bezimiennym dyskutowaliśmy o D&D. Sen trafił akurat na moment, kiedy tematem była Klasa Pancerza. Stwierdziłem, że w D&D działa dziwnie, na co Teukros odpowiedział "Nie, dlaczego?" po czym przedstawiłem śliczny dowód z dwoma łucznikami bliźniakami w rolach głównych, wykazałem głupie działanie KP(nie pamiętam już dokładnych zasad Dedeków xD ) i się obudziłem.....

Now that's a strange dream...
moshi_moshi - 20-01-2008, 15:13
Temat postu:
Informuję (będąc w ciężkim szoku), że z moją nogą (każdą) wszystko jest w porządku, na blond przefarbuję się kiedy piekło zamarznie, a mój ukochany talerzyk (owszem, mam taki, chociaż nie jest darem od lokalnej społeczności) jest cały i zdrowy, w przeciwieństwie do mojej bluzki, która miała spotkanie trzeciego stopnia z soczkiem jagodowym po lekturze snu Vodha. I ja lubię chodzić po górach!

Swoją drogą, to bardzo jenoci sen jest...
Ysengrinn - 25-01-2008, 08:59
Temat postu:
Dobra, ostatnio miewam sny, delikatnie mówiąc, popitolone...

Ze cztery dni temu śniło mi się, że oglądam skrzyżowanie Agent Aika, Cutey Honney i WITCH, w wersji wyjątkowo krwawej - gdy walka przeniosła się na osiedle domków jednorodzinnych rzeź cywili zaczęła przybierać absurdalne rozmiary. Ale takie naprawdę absurdalne.
Wczoraj śniło mi się jakieś magical boys/girls/nie wiem co. Parka bohaterów, chłopiec i dziewczynka, walczyli z "czymś", chłopiec miał moc zmieniania się w lwa (skrzyżowanie Kimby, Mufasy i Rayeartha) , dziewczynka miała moc zmieniania go (tak, chłopaczka, nie siebie) w lwicę (pocałunkiem!). Nie, nie wiem, jakie było praktyczne zastosowanie tej niepokojącej mocy. Więcej nie pamiętam, ale wystarczy...
Dziś śniło mi się najpierw (klasyczne już) bieganie po dziwnych dworcach i jeżdżenie dziwnymi autobusami, w nadziei, że wreszcie dotrę tam gdzie powinienem (mój mózg chyba na okoliczność, że od paru lat regularnie jeżdżę PKS-ami na duże odległości, reaguje bardziej histerycznie niż mi się wydawało). Chyba tym razem mi się udało - w następnym śnie jestem na zjeździe (co prawda kręci się tam moja rodzina, bliższa i dalsza) i instruuję jakiegoś szczeniackiego Francuza (tak twierdził, kij, że mówi z dziiiwnym akcentem i wygląda jak skrzyżowanie Ziemka, syna Piasta i Rzepichy, z Keiiem) co może robić by się dobrze bawić. Francuz zaczyna żonglować (wyjątkowo nieumiejętnie) jakimiś puszkami w pobliżu mojego laptopa, za co dostaje OPR.
Następnie śnił mi się, o zgrozo, Chuck Norris. Na prośbę jakiejś babuni starał się przetransportować baranki (wolał na nie "bah, bah", co lektor tłumaczył jako "baś, baś"), z dużej ciężarówki do czyjegoś obejścia. Tak, baranki - dodajmy, że unosiły się w powietrzu jak baloniki i były przywiązane do ciężarówki płachtami folii.

Ja chyba nie powinienem jeść przed snem... Ale profilaktycznie - proszę Was bardzo, by nie zapraszać na zloty żadnych nieopierzonych Francuzów bez konsultacji z resztą, plz.
Mai_chan - 25-01-2008, 11:21
Temat postu:
A ja miałam pierwszy od dzieciństwa PRAWDZIWY koszmar! Ale taki najprawdziwszy, że tym razem nie obudziłam się z myślą "faaaaajne" tylko "omg, nigdy więcej!"
Ras Zielin - 25-01-2008, 12:16
Temat postu:
A ja miałem taki głupi sen, że aż się obudziłem ze śmiechu ^^'

Otóż śniło mi się, że byłem w jakimś lesie u podnóża wysokiego i stromego wzgórza pokrytego drzewami. Byłem tam z kimś jeszcze ale nie wiem z kim.
Nagle zjawił się "On" (nie mam pojęcia kto to był). Był ubrany prymitywnie i tak też się zachowywał. Chciał we mnie rzucić wielkim pniakiem, ale nie trafił.
Zirytowany tym faktem podniósł kamień i rzucił w moją stronę, ale kamień odbił się od drzewa stojącego obok mnie i uderzył go w kolano urywając mu tym samym nogę...
Ale wstał i stojąc na jednej nodze powtórzył tę czynność co właściwie skończyło się tym, że drugą nogę też mu oderwało... ^^' A ja tylko stałem i nie mogłem się przestać śmiać, aż mnie pół twarzy bolało ze śmiechu jak się obudziłem w środku nocy -_-'

Potem jak znów zasnąłem śniło mi się, że wyglądam przez okno w moim pokoju i śmieciarka podjechała śmieci zabrać. Rano jak szedłem do sklepu faktycznie śmieciarka przyjechała ^^
Shizuku - 25-01-2008, 14:59
Temat postu:
Mi sie snilo ostatnio, ze bylam na koncercie Jay-z (dobra nie iem jak sie to pisze). Bylo ledwie z 20 osob wiec scena zmienila sie w tor wyscigowy. Nagle pojawil sie Clarkson (ten najwyzszy prowadzacy z Top Gear) i razem z nim testowalam najnowsze ferrari. On jechal w takim czerwonym, a ja w ferrari Jay-z. Komentowal strasznie smiesznie cos co chwila, wiec smialam sie jak nienormalna. Potem sie dowiedzialam, ze smialam sie przez sen.
Ysengrinn - 01-02-2008, 11:08
Temat postu:
Agencja detektywistyczna, prowadzona przez Rahzel z Hatenkou Yugi - to jeszcze do przeżycia. Ale Lelouch Lamperouge, z uczepioną jego ramienia "Sailor Venus" z najnowszego Gundama...
Ras Zielin - 01-02-2008, 22:22
Temat postu:
Śniło mi się, że patrzę sobie przez okno... niebo było pokryte ciemnymi chmurami...
a przede mną mknęło tornado.... gigantyczna trąba powietrzna, która zamiast wzbudzać we mnie strach wzbudzała zachwyt...
Alira14 - 04-02-2008, 00:57
Temat postu:
A mi się śnił pasztet z króliczka Playboya==. Nie dość, że nikt nie zdjął z tego kostiumu przed..."przeróbką", to jeszcze zachowało "pierwotny" kształt. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba dziabałam jej widelcem po twarzy==. Nigdy więcej niszowe serie ecchi. Nigdy.

Śniło mi się też, że jestem polską wersją Cutey Honey. Zamiast duzego dekoltu, miałam wcięcie w okolicach pępka, w kształcie serca. Po całym mieście gonili mnie członkowie Panther Claw, wersja z lat 1973 (wiecie, niebieskie kocie uszy, niebieskie czapeczki...). Fajnie się ich dematerializowało*_*. W pewnym momencie role się odwróciły, sesese...

korsarz - 04-02-2008, 01:09
Temat postu:
Alira14 napisał/a:
jestem polską wersją Cutey Honey

Fajnie ^_^V nigdy dość dobrego old-schoolu :)
Anonymous - 04-02-2008, 10:19
Temat postu:
Alira Honey...no nie...

A mi sę śnił jakiś dziwaczny zlot jenotów, pamiętam, że było to w jakiejś wsi pod Lublinem. Niewiele pamiętam szczegółów, ale utkwiło mi to, że graliśmy w jakąś grę i przegrała Majeczka, która zgodnie z zasadami, musiała opowiedzieć o swojej pierwszej miłości. Dobrze, że więcej nie pamiętam...
Shinigami-san - 05-02-2008, 21:09
Temat postu:
Po wczorajszej rozmowie na ircu miałam diznwy sen
W rolach głównych: Ysen (niewyraźnie kojarzy mi sie zdjęcie Ysena z Waszych Zdjęć ale nie ejstem pewna) w wilczych uszach i w różowym storoju primabaleriny
oraz Borek jako piaskowy lud z jakimiś diznwymi oczami i wygladał jak Buka z muminków(tyle ze z piachu)
Rozwój sytuacji
Więc byłam operatorem na ślubie pary gejowskiej, siedze sobie i filmuje w błękitej ostrydze i czekam na państwa młodych. Nagle drzwi się otwierają z hukiem i wpada Ysen tańcząc cośtam (możliwe ze jezioro łabędzie) w różowym czymś co wsyztsko opinało (bleee) a za nim Borek-Piaskowy-Lud z czymś co miało być muszką chyba. Przyszedł pastor, który wygladał jak ten gostek z Soku z Żuka.. Ceremionia się zaczęła, Ysen cały czas tańczy w miejscy, a Borek sie ślini piaskiem. Ceremonia zakończona, Toast, Wchodzą wiewiórki (płci męskiej) w lateksie i zaczynają śpiewać sto lat podrzucając parę młodą. Borek przydusił je piachem który z niego spadł. No a później taniec państwa młodych... *Cenzura* i koniec bo mnie schlali piwem i zasnęłam po czym wylano na mnie kubeł zimnego piasku i sie obudziłam

Co jak co ale ja miewam naprawde głupie sny...
Ysengrinn - 27-02-2008, 10:48
Temat postu:
W "Waszych Zdjęciach" mam na sobie habit o. Robaka. Swoją drogą, jeśli faktycznie Ci się to śniło, to masz wyjątkowo podatną na sugestie podświadomość...

Grisznak napisał/a:
A mi s kę śnił jakiś dziwaczny zlot jenotów, pamiętam, że było to w jakiejś wsi pod Lublinem.


Mi się śnił na stacji kosmicznej. Pamiętam wyjątkowo dużo osób - Maieczkę, Ciebie, Xenipha, IKę, Ryuzoka i jeszcze kogoś [ciekawostka - czemu nigdy nie śnili mi się Zeg, Avellana, Daer czy Yuby, a powyżsi już kilkakrotnie?]. W którymś momencie zaczął nam grozić atak xenomorphów [obcych z "Obcego"] więc IKa [któżby inny?] otworzyła szafkę i zaczęła rozdysponowywać broń - karabiny, szczelby i miotacze jakich starczyłoby dla czterech FPS-ów. każdy zlot, jak widać, musi mieć odpowiednie wyposażenie i środki BHP. Dalszego ciągu nie pamiętam, potem śniło mi się jakieś wypaczenie Kim Possible.

BTW - nawiasy piszę kwadratowe, bo na UMCS-e nie szyje górny rząd klawiszy, w tym nawiasy klasyczne...

EDIT =

O-K, ostatnio mam nad ranem koszmary, trzeba przyznać, że oryginalne - np. wczoraj budził się Cthulhu i było bardzo niefajnie. Dzisiaj jenociarnia grała w skrzyżowanie LARP-a i jakiegoś sportu z PiS-wcami. W którymś momencie Zbigniew Ziobro (!) przycisnął mi do gardła nożyk do papieru, łamiąc zasady gry i prawie zabijając; po czym ja miałem ochotę zabić jego...

W tle Melmothia, IKa i ktoś jeszcze komentowały (głośno i chichocząc) jakiegoś przystojnego katechetę, który grał w pobliżu z jakimiś dziećmi. Dokładnie tak, jak na ircu tanucze niewiasty komentują bizony z anime. I tak, katecheta miał szanse to słyszeć. Zuo...
korsarz - 27-02-2008, 13:24
Temat postu:
Ostatni sen, jaki pamiętam, był... straszny. Śniło mi się, że zostałem zmuszony przez terrorystów do podpisania zgody na wysadzenie się w powietrze, mając do wyboru albo się wysadzić za dwa dni w tłumie ludzi, albo od razu zarobić kulkę w łeb x_X .

Nigdy więcej filmów o terrorystach na AXN przed snem, nigdy więcej... x_X'
Azag - 05-03-2008, 16:35
Temat postu:
Wczoraj śniło mi się, że spotkałem się z redakcją Tanuka - poróżniłem się lekko z Avellaną - sam nie wiem o co, a wa-totem miał czarną skórę (choć rysy twarzy europejskie) - nic więcej nie pamiętam :) :) :)
tai - 05-03-2008, 22:15
Temat postu:
A mnie się śniło że byłam na jakiejś wycieczce i ścigał mnie psychopata który robił moje klony z gipsu, które groziły mi tasakami... Może powinnam się przejść do psychiatry...
Ysengrinn - 23-03-2008, 11:11
Temat postu:
OJezusMaria. "Utena" z duuużą ilością krwi, flaków i tentakli... CO ja jadłem, że mam takie sny?!
BOReK - 23-03-2008, 11:13
Temat postu:
No właśnie, co ty jadłeś? Nie chodzi mi dokładnie o Utenę i resztę, ale też chcę koszmar XD. A może to kwestia bujania się po imageboardach...
Anonymous - 23-03-2008, 12:26
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
OJezusMaria. "Utena" z duuużą ilością krwi, flaków i tentakli... CO ja jadłem, że mam takie sny?!

Utenalied?
GoNik - 25-03-2008, 10:38
Temat postu:
Póki nie zapomnę do końca... Zaznaczam, że nie mam pojęcia CO tak na mnie podziałało, ale dziś wieczorem chciałabym to jeszcze raz zjeść na kolację. Sen był wyjątkowo bez sensu i fazowy.

Sen zawierał: pusty basen, w którym woda falowała jak na morzu, lekcję polskiego z Tereską w jakiejś szopie oraz przetrzymywany w szufladce w wyściełanym pudełeczku Crackolaptop, dzięki któremu mieliśmy uratować świat przed zagładą...

Kto mi zrobi tego analizę psychologiczno-okultystyczną?

Ysengrinn - 25-03-2008, 11:57
Temat postu:
Basen z wodą jak w morzu to znak, że Cthulhu się budzi. Zapewne przed nim macie uratować świat, ale jak wiadomo se ne da, więc dalszą analizę sobie daruję.
BOReK - 25-03-2008, 12:12
Temat postu:
Bzdura! Ten basen symbolizuje nadciągający niczym fala przypływu wyjazd do Japonii, gdzie jest przecież taka konstrukcja :P. Lekcje w szopie - będzie to wyjazd w ramach stypendium, ale z pewnością nie do żadnego wielkiego miasta. Crackolaptop, hm hm... marzenia erotyczne? Misja ratowania świata się nie liczy jako zainspirowana dużą częścią anime i nie tylko XD.
Juri - 25-03-2008, 22:23
Temat postu:
W sobotę bodajże śniło mi się, że byłam na koncercie rockowym. Niestety nie był to zwykły koncert, wokalistą był gej. Przystojny, długowłosy metal, w strasznie obcisłych spodniach i z ogoloną, błyszczącą klatą. Śpiewał piosenkę o homoseksualizmie. Prawie jak koszmar.
Całe dwa razy w snach 'słyszałam' jakąkolwiek muzykę, za każdym razem zachwycała mnie ona we śnie, budziłam się z przekonaniem, że była piękna. Jednak brzmienia nie pamiętam, ciekawe...

I ostatnio miałam marę senną, bo tak to się chyba zwie.. Obudziłam się i zobaczyłam starszego faceta stojącego przy ścianie. Soczewki kontaktowe są złe! Bo nie dość, że po dniu ich noszenia bolała mnie głowa, to potem takie coś mnie nawiedziło >.>
Anonymous - 26-03-2008, 10:52
Temat postu:
Cytat:
W sobotę bodajże śniło mi się, że byłam na koncercie rockowym. Niestety nie był to zwykły koncert, wokalistą był gej. Przystojny, długowłosy metal, w strasznie obcisłych spodniach i z ogoloną, błyszczącą klatą. Śpiewał piosenkę o homoseksualizmie. Prawie jak koszmar.

Hammerfall jak nic.
Juri - 26-03-2008, 17:36
Temat postu:
Oho, aż musiałam poszperać w necie, bo zespół kiedyś słyszałam. "(..) wyśmiewają ich za kicz i rzekomy muzyczny homoseksualizm.", ciekawe, ale przynajmniej wokalista wygląda dostatecznie męsko. Nie to co ja widziałam, brr~
Vodh - 26-03-2008, 22:00
Temat postu:
Grisz, mało nie spadłem z krzesła po tym podsumowaniu.


A ja z kolei nie o śnie, ale o momencie tuż po obudzeniu.

Otóż wstałem, ubrałem się, stwierdziłem "dobra, idę po tę skrzynię i wracam na moment do łóżka". Chwila chwila. Jaką skrzynię? Uyp na zegar - 3 w nocy. Okeeeeej? Przynajmniej domowników nie pobudziłem xD (tak, śniła mi się jakaś durna skrzynia, którą miałem "przynieść z dołu" xD)
BOReK - 27-03-2008, 12:25
Temat postu:
Miałem dzisiaj zdecydowany nadmiar pięknych snów, przez co zapamiętałem tylko ostatni (a szkoda, bo poprzedni był "podróżniczy" i zawierał kilka Jenotów, co mi się rzadko zdarza). W każdym bądś razie w tym ostatnim skądś wytrzasnąłem konsolę i telewizor, po czym odpaliłem Gran Turismo 2 i cieszyłem się jak dziecko, że intro tak pięknie brzmi. Co ciekawe, mój mózg prawidłowo odtworzył tę melodię XD. A początek melodii fajny jest, na pianinku ~~.
Shizuku - 27-03-2008, 19:57
Temat postu:
Piękny to on nie był, wręcz odwrotnie, ale i tak opowiem. Byłam jakby w pół śnie. Siedziałam w pokoju mojej siotry, było zimno i ciemno. Nagle ktoś wszedł do pokoju, krzyczał, oczy miał zaciśnięte, trząsł się dziwnie, a z ust wydobywała się krew. Nie wiem czy to była kobieta czy mężczyzna, ale wiek oceniam na około 20 lat. Nie wiem czemu wiedziałam, że ta osoba jest opentana, a ja jestem świadkiem egzorcyzmów. Migneła mi w rogu pokoju jakaś postać, ale nie jestem pewna czy to był ksiądz.

To wszytsko przez Kryminalne zagaki Las Vegas.
BOReK - 10-04-2008, 10:46
Temat postu:
Śnił mi się dzisiaj kot. Taki zwykły mruczek. No nie do końca zwykły - był idealnie czarny i dwukrotnie większy niż zwykły dachowiec, a przy tym niesamowicie smukły i jakiś taki elegancki. Gdzieś w głowie miałem zakodowane, że to jaguar (X_x), a poza tym z zachowania przypominał nieco owego kota szamana (wiwat książki XD). No, nie do końca... Jakimś cudem zmieścił się razem ze mną w fotelu (nie na mnie, tylko obok) i ni to się bawił, ni to mnie drapał, ni to się przeciągał - wszystko na raz. Na poczęstunek oczywiście zareagował należycie, znaczy wziął i był dźwięczny. Ale ogólnie pięęęękny był. I strasznie zagadkowy, zachowywał się ogólnie tak, jakby coś mi mówił.

Tak, wiem, według senników mam przesrane, trudno XD.
GoNik - 15-04-2008, 09:59
Temat postu:
Miałam dzisiaj tanuczy sen, w którym Xeniph ratował świat. Nie, tym razem nie przy pomocy Crackolaptopa. W każdym razie ratował go przed jakąś nieokreśloną bliżej apokalipsą: zaczął od nałożenia energetycznej bariery, żeby mieć więcej czasu na zbudowanie... czegoś. Coś było Potężną Bronią Do Uratowania Ludz... Jenotów i wymagało grupki przyczepionej do płotu i trzymającej się za łapki, wyglądało to równie idiotycznie jak brzmi.
Nie wiem czy Xen spełnił swoją misję, bo sen został przerwany sygnałem budzika.

Amarth - 19-04-2008, 09:14
Temat postu:
Śniło mi się... mnóstwo rzeczy, które niestety (albo stety) pamiętam jak przez mgłę.
Najjaśniej pamiętam moment, w którym byłam w szatni mojej starej podstawówki, gdzie kroiłam kopytka. Problem w tym, że nie z ciasta, a z kręgosłupa jamnika.
Były jeszcze inne rzeczy, jak ucieczka przez jakieś tunele, przez które wywoziło się śmieci i odpady toksyczne. Skąd mi się to wszystko wzięło - nie mam pojęcia.
GoNik - 20-04-2008, 11:54
Temat postu:
Kiedy patrzę na to, co niektórzy w temacie wypisują, zastanawiam się co takiego jedli przed snem i gdzie to kupili, bo ja też bym chciała.

W każdym razie: kolejny sen na tyle realny, żeby jego nierealność łypła zza rogu i trzasnęła młotem po oczach. Oczywiście sen jenoci, tym razem z Meluś jako statystką :3
Spacerowałyśmy sobie radośnie ulicami Poznania, kiedy naszym oczom ukazał się... pet z subety. Meluś, zapalona subecistka, schwyciła aparat i ziuuu! za zwierzakiem. Skończyło się tym, że pety wyskakiwały z uliczek, a Mel z szaleństwem w oczach robiła im tony zdjęć.

Straszne jest, że poza 'dlaczego właśnie Mel?!' potrafię wyjaśnić sobie i poznań i subetę ==''''''

BOReK - 20-04-2008, 12:24
Temat postu:
GoNik napisał/a:
Kiedy patrzę na to, co niektórzy w temacie wypisują, zastanawiam się co takiego jedli przed snem i gdzie to kupili, bo ja też bym chciała.

Jak się dowiesz, to podziel się wiedzą.

GoNik napisał/a:
Straszne jest, że poza 'dlaczego właśnie Mel?!' potrafię wyjaśnić sobie i poznań i subetę ==''''''

Jest tam Subeta, a ty nie wiesz skąd się wzięła Mel? To się nazywa brak domyślności. XD
Ysengrinn - 20-04-2008, 12:26
Temat postu:
Ja też miałem sen zjazdowy, niestety pamiętam głównie oglądanie jakiegoś filmu oraz wysiadkę na dziwnym (kojarzył się z dziką Rosją albo "Polską B") przystanku kolejowym, w czasie którego Inis bardzo chciała kupować miód malinowy (tak, malinowy; z malin) w potłuczonym słoiku od jakiegoś leśnego dziada.

EDIT = <zauważa, że powyższy akapit składa się z jednego zdania> Khhhhhhh...
GoNik - 20-04-2008, 12:35
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Jest tam Subeta, a ty nie wiesz skąd się wzięła Mel? To się nazywa brak domyślności. XD

Jest subeta bo jest Mel. Pytanie skąd Mel?
BOReK - 20-04-2008, 12:53
Temat postu:
To nie tak idzie. Jest Subeta, bo się o niej wciąż mówi na IRCu. Jest Mel, bo jest Subeta. Proste? :P
Melmothia - 20-04-2008, 14:02
Temat postu:
Ten tego... jak subeta pada, to ja znikam? XD

I ja chcę aparat... Miło by było, gdyby rzeczywistość zgadzała się z tym elementem snu.
Shizuku - 21-04-2008, 18:10
Temat postu:
Moje sny już zachaczają o jasnowidztwo. Śnił mi się 3 odcinek Code Geassa. Nie oglądałam go przed snem, nawet tej końcówki, która przeciekła. Pamiętam, że rzecz działa się w szkole i Lulu miał z kims (może z Rollo?) tak jakby pojedynek. Partia, w której szachownicą była szkoła, a pionkami uczniowie. Nie pamiętam o co dokładnie tam chodziło, ale było coś z chemią i próbówką (skojarzenie z 1 odcinkiem) i Lulu wygrał! Było jeszcze dużo zwrotów akcji i dowiedziałam się kilku zaskakujących rzeczy, ale pamiętałam je tylko kilka sekund po obudzeniu, potem wypadły mi z głowy. Niemniej pamiętam, emocje jakie przeżywałam "oglądając" ten odcinek.
GoNik - 22-04-2008, 09:22
Temat postu:
Rany kota, znowu kradłam laptop...

Nie pamiętam kompletnie o co chodziło, ale ciekawi mnie jedna rzecz: skoro ja śnię o tym, jak próbuję laptop zdobyć, to czy Crack miewa koszmary z rodzaju Wielki Mroczny Potwór Z Oczkami Kradnie Mi Laptop?

Crack - 22-04-2008, 10:35
Temat postu:
Na szczęście nie miewam takich snów. Zastanawiam się tylko co brałaś...
GoNik - 22-04-2008, 10:49
Temat postu:
Poszłam spać o trzeciej.
Irin - 22-04-2008, 16:09
Temat postu:
Ostatnio wyjątkowo często śnią mi się łódki, autobusy, tramwaje i pociągi, a także dużo spacerów w dziwnych miejscach. Nierzadko z jenoctwem różnej maści. Ale to na razie pomińmy.

Jedyne co pamiętam z dzisiaj to to, że mama kupiła/dostała cztery sukienki, białą, czarną, czerwoną i pomarańczową. Wszystkie były śliczne, wszystkie do siebie dołożyłam przed lustrem, a przed chwilą postanowiłam sprawdzić, co na to sennik i oto rezultaty:

Mieć dużo sukien - braki finansowe. Ale kupować suknie - spełnienie marzeń i polepszenie warunków życia.

Biel - czystość, niewinność świętość etc., ale tez małżeństwo i śmierć.

Czerń - tłumiona część jaźni, gwałtowne przeżycia (śmierć, wypadek...) pierwiastek kobiecy, nieświadomość, zejście do piekła, miara czasu.

Czerwień - krew, życie, ciało, rany, śmierć, zwierzęca natura, namiętność, materializm, płodność, ogień, aktywność, energia etc...

Pomarańcz - duma, ambicja, egoizm, okrucieństwo, płomienie.


Ktoś chętny do wyciągnięcia wniosków :)?
BOReK - 22-04-2008, 16:18
Temat postu:
Tak, ja! Czeka cię intensywne życie! :P
Irin napisał/a:
Mieć dużo sukien - braki finansowe. Ale kupować suknie - spełnienie marzeń i polepszenie warunków życia.

Hmmm, z tego wynika, że twojej mamie będzie się wiodło lepiej. Jeśli te sukienki były dla ciebie, to ty je potem miałaś, zatem chroń swój portfel. XD

Cytat:
Poszłam spać o trzeciej.

To nie działa.
Zegarmistrz - 24-04-2008, 23:46
Temat postu:
Zaczęło się od tego, że miałem dwa frankensteiny. Oba pozszywane były z ludzkich zwłok, były lekko zamroczone, w sumie normalne, ale bardzo wyraźnie miały w sobie dusze osób, z których je pozszywano. Dusze te walczyły w nich o dominacje (nawet wiem z czego wziął mi się ten sen) i wyraźnie wygrywało w nich czyste zło. Oba frankensteiny były osiłkami. Jeden był bardzo głupi i spokojny, drugi trochę sprytniejszy i mniej spokojny.

Chciałem się jak najprędzej pozbyć tego chłamu, więc chodziłem od budowy do budowy, od agencji pracy do agencji i sprzedawałem. Ten spokojny poszedł szybko, ktoś zgodził się mu dać dom w zamian za prace i 800 zł. brutto jako upośledzonemu. Ten inteligentniejszy sprawiał problem, ale w końcu opchnąłem go do tartaku. Kiedy finalizowałem transakcje było już późno. Nagle zgasło światło (transformator się spalił), a frankenstein się zbuntował.

Robotnicy natromiast zrozumieli, że wciskam im potwora i trochę się wkurzyli. Nie wiedziałem, jak im się wytłumaczyć i pewnie byłoby ze mną krucho, gdyby nie zadzwonił budzik.
Miya-chan - 01-05-2008, 19:38
Temat postu:
Rzadko zapamiętuję swoje sny, ale jak już mi się zdarzy, to... Śniło mi się, że Grisz miał władzę nad słońcem, które o poranku posłał tuż za moje okno, przez co nie mogłam wyjść z domu. Opuściłam więc wszystkie żaluzje i z kotem na kolanach siedziałam w kącie za kanapą, odpowiadając na jego złowieszcze smsy i wściekając się, bo groziło mi spóźnienie do pracy...
Taak, miałam w tym śnie kociaka *_* Taką szarą przytulaśną kulkę w roli pozytywnego elementu :D

Anonymous - 01-05-2008, 20:43
Temat postu:
*Grisznak przeczytał i omal nie zachichrał się na śmierć*
Ork jako bóstwo solarne, dodatkowo wysyłające smsy (a ja nie mam komórki!). Oh well, nie wnikam, czemu to akurat ja objawiam się w Miyakowych snach...
Katsumi32 - 01-05-2008, 23:19
Temat postu:
Hmm śniło mi się chyba, że mnie ktoś zgwałcił XD a potem stado potworów chciało mnie zabić, a potem z tymi samymi z potworami grałam w tennisa *.*
Anonymous - 02-05-2008, 08:53
Temat postu:
Żem wczoraj na ircu wypaplał...i sie spełniło.
Śniła mi się szkoła, ni to liceum, ni to gimnazjum. Szkoła była żeńska. Do szkoły chodziły jenoty. Dalej pamiętam już słabo (bo sny mają to do siebie, że raz - dwa wylatują, więc zapisuję to od razu po wstaniu z łóżka), ale na pewno Zegarmistrzyni i Ysengrinna były złymi babsztylami, które strzelały do innych z procy, Teukros był nauczycielem matematyki, który znęcał się nad Ave, zaś IKa chodziła i była smutna. Litościwie (albo - niestety) więcej nie pamiętam.
BOReK - 12-05-2008, 19:07
Temat postu:
Nareszcie przyśniło mi się coś, co zapamiętałem! Nawet dwa cosie, ale po kolei.

Sen pierwszy polegał na tym, że ubrany podobnie do złodzieja Lupina (zielona marynarka, czarna koszula i spodnie, żółty krawacik) siedziałem za stołem w jakimś pubie i gawędziłem z jakimiś dwoma typkami. Nie byłem jednak w roli mistrza przywłaszczania sobie cudzego mienia, ale strzeleckiego asa wyposażonego w pistolet... Walter P-38, czyli również po Lupinowemu. XD

Sen drugi zawierał dużo ostatnio widzianych jenotów, co u mnie jest o tyle dziwne, że ja takich snów nie miewam. Tutaj również siedzieliśmy przy wielkim stole i gadaliśmy o zupełnych bzdurach, czyli wszystko w normie. Tylko sceneria była inna - coś w rodzaju restauracji ustawionej na wprost dworca Łódź Fabryczna. Pod gołym niebem. Restauracja. Dobrze pamiętam. XD
Ysengrinn - 14-05-2008, 12:51
Temat postu:
Sen pamiętam tylko od pewnego momentu - gdy Policja Galaktyczna chciała powstrzymać kosmiczny wyścig urządzany przez Sknerusa McKwacza (bo trasa szła w poprzek intergalaktycznej autostrady). Ale kij z wyścigiem. Najdziwniejsze było, że z okolicznych głośników dobywał się głos Distanta-gwiazdy popu, który śpiewał o tym jak odbił żonę Bamboshowi.
Alira14 - 16-05-2008, 14:30
Temat postu:
W końcu przestało mi się śnić, że Doktor House przeprowadza operacje na głoskach rosyjskich!^^v Tego rosyjskiego "u", mającego atak padaczkowy i fikającego nóżką długo nie zapomnę...

Sny o lekcjach higieny dla zombie wróciły==. Tym razem krztuszą się gąbką do mycia, bo wyglądała jak mózg (różowa i falistaXD). Wiecie jak trudno wyjąć takie draństwo facetowi, którego oddech mógłby robić za broń biologiczną i to jeszczcze gdy trzeba odpychać jego "kumpli" bo też chcą kawałek tego mięciutkiego "mózgu"?!? ...chyba użyłam szczypczyków do kostek cukru.... I kurcze, muszą mi w tym śnie naprawdę nieźle płacić za tą robotę, skoro jeszcze nie wybiegłam wrzeszcząc z klasy.

korsarz - 16-05-2008, 17:18
Temat postu:
*po przeczytaniu snu Aliry z trudem wstaje z podłogi*
Zombie usiłujące zjeść gąbkę... Zmysł dotyku i smaku im nie działa, skoro gąbki od mózgu nie rozróżniają? XD
Alira14 - 17-05-2008, 00:00
Temat postu:
Korsarz - mówimy tu o ZOMBIE. Tępych, niehigienicznych, powolnych ZOMBIE! Podejrzewam, że bardzo trudno jest mieć "aktualne" zmysły, gdy gnijesz. Spokojnie. Póki nie uczę ich savoir vivre'u, mój mózg czuje się bezpieczny.
... Podejrzewam, że jakby dać im kalafior to by też się o niego biły...

Anonymous - 17-05-2008, 04:14
Temat postu:
Skakanie po kamienicach w centrum Wrocławia, gdy radosna banda forumowiczów do mnie strzela/próbuje zadźgać/zrzucić. Takoż, na ulicach zombie, Pan Jan w Ratuszu, a na niebie coś, co zadziwiająco przypominało kilka Gwiazd Bojowych robiących Adama Drop.

A z surrealizmu - co prawda nie śni mi się nic w tym temacie, niemniej poranne pozycje mojej kotki spokojnie łapią się pod ten gatunek sztuki.
I w sumie cieszę się iż tych snów nie pamiętam.
Naćpany kocią sierścią...
korsarz - 17-05-2008, 10:58
Temat postu:
Alira14 napisał/a:
Podejrzewam, że bardzo trudno jest mieć "aktualne" zmysły, gdy gnijesz.

Myślałem, że skoro widziały gąbkę, to pozostałe zmysły też pewnie działają... Przynajmniej częściowo.
Nami - 17-05-2008, 11:21
Temat postu:
Mi się ostatnio śnił pluszowy gryf w windzie! XDD
Ysengrinn - 22-05-2008, 17:05
Temat postu:
ŁAŁ.

Takiego snu nie miałem już dawno - magiczne krainy, przepiękne zamki na brzegach mórz, walki, rycerze, królowie, księżniczki, gumisie (khyyyym), urocze miasteczka i niezwykłe stworzenia latające. Oszywiście gdzieś w tle przewinęło się trochę jenotów. Kij, że nie pamiętam już o co dokładnie chodziło (ale przecież w fantasy zawsze chodzi o z grubsza to samo;p), ale na pewno o jakiegoś epickiego questa i walkę ze złym. Kij, że zły wyglądał co najmniej niepoważnie...
moshi_moshi - 27-05-2008, 08:28
Temat postu:
Spałam dzisiaj wyjątkowo podle, wstawanie o piątej rano, to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej... Poza tym miałam głupi sen o śwince. Był cypelek, morze, jakieś emotki, bisz z traumatyczną przeszłością. Potem akcja przeniosła się w bliżej nieokreśloną przyszłość, była dziewczyna, z dobrego domu i miała ukochaną świnkę, która "wychowywała" się w restauracji (lol). Wielkimi krokami zaczął się zbliżać jakiś poważny konflikt zbrojny (tego nie było widać, to się czuło), dziewczyna musiała uciekać, ale wcześniej poszła pożegnać się ze świnką. Nie wiem dlaczego, ale po jakiejś poważnej rozmowie bohaterki z kimś z restauracji, świnka (miała nawet obrożę) w widowiskowy sposób zakończyła swój żywot w chłodni. Generalnie całość przypominała klimatem Delicatessen, jak ktoś oglądał to wie o czym mówię.

Głupi sen, nie podobał mi się, ale już dawno żaden nie utkwił mi tak w pamięci...
korsarz - 27-05-2008, 13:40
Temat postu:
Usagi Yojimbo w Evangelionie (Shinji znowu niedyspozycyjny...) atakujący Mink ze zgrają Neko Ninja na środku Teotichuacanu w czasie deszczu meteorytów wywołany przez próbującej czarnej magii Alitę zanoszącą się złowieszczym śmiechem na tle piorunów... Krótko mówiąc śnił mi się chaos @_@
Shizuku - 28-05-2008, 21:14
Temat postu:
Śniło mi się, że robiłam coś na moim laptopie w pokoju na poddaszu, który pełnił funkcję mojego pokoju. Była 1 w nocy i ja właśnie miałam się brać za oglądanie jakiegoś filmu (to było chyba "5centymetrów na sekundę"), aż tu nagle wpada do mnie moja wychowaczyni i tym samym nauczycielka biologi. Zaczyna mi grzebać w komputerze i mówi, że za godzinę przyjdzie tu moja klasa, puści nam jakąś prezentację czy film, a my mamy robić notatki i robić zdjęcia(?). Zaczeła mi się krzątać po pokoju, a ja pomyślałam, że chyba nie pójdę, bo wolę se film obejrzeć. (Wiem, jak mogłam nie przyjść, skoro to w moim pokoju się działo?) Jak zaczeły pojawiać się pierwsze osoby to sobie to uświadomiłam. A zaraz po tym obudził mnie budzik.
Amarth - 30-05-2008, 09:50
Temat postu:
Zazwyczaj jedyne co pamiętam ze swoich snów to wrażenie (np., że był nudny, ciekawy, zabawny, albo że to był koszmar) lub jakieś urywane fragmenty (np. jamnik). Tym razem udało mi się zapamiętać ciut więcej.

Ogólnie wyśniłam dzisiaj trzy sny.

Jeden uwzględniał ucieczkę przed morderczymi osami.

W drugim byłam nauczycielką i miałam udać się do pobliskiego więzienia w poszukiwaniu innej nauczycielki. Nie wiem tylko co dyrektorka gimnazjum robiła w liceum i czemu jedna moja znajoma była tam uczennicą i próbowała dać mi marchewkę.

Trzeci był najciekawszy, z całkiem szczegółową narracją, ale obudziłam się zanim się skończył. Głównymi bohaterami byli Snake i Otacon z MGSa, którzy mieli jakąś bliżej nieokreśloną misję w kosmosie (przypuszczam, że jakaś wroga nam rasa kosmitów budowała Metal Geara i chłopcy musieli go unieszkodliwić). Gdziekolwiek mieli się udać, podróżowali z załogą jakiegoś wojska, której przewodził kapitan Kirk ze Star Treka. Przy czym największym problemem Otacona była źle utrzymana ubikacja, zaś Snake'a, a jakże, brak papierosów i zakaz palenia. O ile na stan ubikacji nie dało się nic poradzić to przynajmniej Snake miał szczęście, bo Spockowi i jego małemu oddziałowi udało się przemycić na pokład kilka paczek papierosów.
Ale nie mogli się chłopcy długo nacieszyć dymkiem, bo na statku mieli szpiegów wroga. Ci zaś po wypiciu jakiejś mikstury zmieniali się w potwory. Jeden na ten przykład zmienił się w olbrzymiego tygrysa z zestawem conajmniej ośmiu tylnych łap, które ciągnęły się za nim jak ogon.
Sen miał jeszcze jedną cechę - zakończenie wyśniłam przed początkiem. Z tego wiem, że Snake i Otacon bezpiecznie wrócili na Ziemię w myśliwcu. Podejrzewam więc, że przygoda zakończyła się jak to często bywa z horrorami - umarli wszyscy poza głównymi bohaterami.
GoNik - 04-06-2008, 08:49
Temat postu:
Najpierw nocowałam u kogoś znajomego i goniłam mężczyznę, który się tam zakradł w celu niewiadomym. Ale biegłam za nim, a on uciekał. Okazał się być wyjątkowo sprytny i niebezpieczny, musiałam zachować szczególne środki ostrożności, w dodatku zaczął stosować jakieś magiczne sztuczki - kiedy już miał wygrać, pojawiłam się ja, w postaci czegoś w rodzaju projekcji astralnej i ostrzegłam siebie przed zdradzieckim iluzjonistą, którym pan był w rzeczywistości. Kazałam też w momencie kiedy pani będzie wypowiadać zaklęcie wymamrotać swoje, a zobaczę 'prawdziwą twarz' pana.
Jakimś cudem z panem wygrałam i znalazłam się na kanapie przy stoliku, a z drugiej strony siedziała czarnowłosa wróżka w srebrnym, błyszczącym stroju i najwyraźniej próbowała przepowiedzieć mi przyszłość. Kobieta, co wiedziałam po spotkaniu z widmem, była iluzją, jak i całe otoczenie. Idąc za radą powiedziałam po cichu zaklęcie (nie mam pojęcia JAKIE) i śliczny obrazek przede mną zaczął się rozpadać... Po chwili siedział przede mną facet z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Dokładnie w tym samym momencie przed oczami pojawiło mi się menu jak z jrpga i Głos Znikąd polecił zaszlachtować pana mieczem, a później dobić zaklęciem - co też uczyniłam, wyzwalając przy tym chmurę różowych gwiazdek.
I się obudziłam. Gdzieś. Radosna jak skowronek wypełzłam na autobus, na przystanku spotkałam dwóch kolegów z roku i zaczęłam im opowiadać jaki miałam dziwny sen, i jak się strasznie cieszę, że już się obudziłam... Na co jeden z panów zaczął mnie dźgać palcem i nie zwracał uwagi na moje protesty.
Dźgnięta o raz za dużo - obudziłam się naprawdę. Otaaaaakie 'wtf?!' miałam na twarzy. Przy tym byłam całkowicie odrętwiała i musiałam okno otworzyć, bo było mi gorąco.

Drugiego snu nie pamiętam tak dokładnie, na pewno zawierał staruszków tańczących walca i evil overlorda, który porwał jakiegoś bliżej niesprecyzowanego faceta. Był tam też fragment o kupowaniu piżamki, czyli moja trauma z niedawnego szukania piżamki właśnie - mianowicie producenci piżamek z bluzkami na ramiączkach nie uwzględniają u kobiety czegoś takiego jak biust i piżamka jako taka JEST dobra, ALE... Również zuo.

Vodh - 04-06-2008, 12:49
Temat postu:
GoNik, co Ty jadłaś przed snem?!


Ja najpierw wszedłem na IRCa z jakimś genialnym pomysłem, który koniecznie musiałem przekazać Salvie. Problem w tym, że na IRCu było około 30 osób, które spamowały jak najęte, a połowa ich aktywności wszystkich jenotów polegała na ciągłej zmianie nicków. Reszta spamu była o tyle denerwująca, że z jakiegoś powodu wszystkie zapytania /whois wyświetlały mi się w oknie Tanuka. Nawet mi tam Salva mignęła parę razy, ale kiedy próbowałem priva otworzyć, momentalnie następowało przetasowanie na liście i zmiana nicka =.= Durny sen.

Drugi sen miał miejsce na jakiejś ładnie przystrzyżonej łące. Leżałem na trawie i obserwowałem ogromnego ptaka, wykonanego z czegoś, co wyglądało na stadium pośrednie między trzciną, a liniami energii planety z openingu do Final Fantasy VII: AC. Kształtem najbardziej przypominał Quetzalcoatla z FF VIII. W pasie przewiązany był grubym, białym prześcieradłem.
Z jakiegoś powodu rzeźba ta (bo zdecydowanie nie było to zwierzę, już bardziej roślina) napełniała mnie wielkim szczęściem. Miałem świadomość, że identyczny, tylko fioletowy ptak istniał już od co najmniej kilku lat, ale pojawienie się zielonego zwiastowało prawdziwą radość. Czułem się jak bóg, któremu właśnie udał się świat. Wiem, że to głupio brzmi, ale we śnie doskonale wiedziałem, jak się czuję i że pojawienie się zielonego ptaka było zdarzeniem o znaczeniu fundamentalnym.
Salva - 04-06-2008, 13:22
Temat postu:
Vodh i Ty twierdzisz, że JA miewam dziwne sny... ? ^^


Mnie się śniło coś wyjątkowo idiotycznego. Zazwyczaj większości moich snów nie pamiętam, ale ten jakoś mi zapadł w pamięć, a tak bardzo chciałam miec śliczny sen z Satoshim... Jechałam na jakimś koniu, w nieznanym kierunku (nie wiem skąd mi się to wzięło, bo na konia wsiadłam chyba tylko dwa razy w życiu). Nagle zorientowałam się, że ktoś mnie goni z jakimś wiechciem, nie wiem co to było, miotła ? W każdym razie ktoś za mną biegł (jakim cudem dotrzymywał tempa galopującemu koniowi - nie wiem), i coś się darł. Po chwili znalazłam się we własnym pokoju, tym razem ktoś się na mnie darł, że nie wolno mi siedzieć przy komputerze i że mam go wyrzucić przez okno, a ja protestowałam bo akurat oglądałam Marmoladkę o_O
GoNik - 05-06-2008, 00:23
Temat postu:
Vodh napisał/a:
GoNik, co Ty jadłaś przed snem?!

Tosty z kremem orzechowym. A twój sen wcale nie gorszy XD
Irin - 08-06-2008, 21:14
Temat postu:
Noce weekendowe są zdaje się dużo bardziej owocne niż reszta. A dzisiaj to już mi w ogóle naowocowało...

Rzecz działa się w Krakowie. Diabli wiedzą, czemu akurat tam, szczególnie, że miasto to odwiedziłam po raza ostatni kiedy miałam 3 lata. Czyli pamiętam aż, że tam byłam... Ale do rzeczy.

Funekai zostało przeniesione z Łodzi do Krakowa. Odbyło się w 1/3 wielkiego, pięknego zamku. W dwóch pozostałych częściach był bardzo luksusowy hotel i ruiny/budowa.

Część Funekaia - przy wejściu zamiast 25zł zapłaciłam tylko 16,50. Kasjerka za cholerę nie mogła dobrze zapisać mojego nicka. Ale kiedy sobie pogadałyśmy, w końcu mi wyrysowała identyfikator... na wewnętrznej stronie lewej dłoni, niebieskim długopisem.

Część hotelowa - tam się najpierw plątałam z random jenoctwem, a później z nieznaną mi kobietą w czarnych lokach. Musiałyśmy wyczyniać jakieś akrobacje na schodach, wspinać się po poręczach i takie różne. W pewnym momencie spadła. Ja stwierdziłam, że zajmę się nią później i poszłam sobie gdzieś. Kiedy wróciłam, leżały na niej trzy bezwładne, również czarnowłose dziewczyny. Jedna w czerwonym, druga w białym, a trzecia w czarnym wdzianku. Po odsunięciu ich na bok (właściwie odtoczeniu) udało mi się uratować kobietę.

Część ruinowa - Tam plątałam się najpierw sama, potem z Alirą. Był to jakiś sposób, żeby ominąć główne wejście na Funekaia, niestety nie wychodził, bo ruiny były dość zawiłe. Ale urocze. Zwisające druty, kurz, gołe cegły, urwane podłogi... I zejście w podziemia. Przez chwilę tam zagościłyśmy, spotykając wkurzonego Grisznaka. Już nie pamiętam, co go tak zdenerwowało.

Część krakowska ogólnie - po pierwsze, gdy wyszłam przed zamek zaczął padać śnieg. Duży, gęsty, biały, puszysty śnieg, na co zareagowałam bardzo entuzjastycznie. Później na przemian był i go nie było. Spotkałam kilka koleżanek z klasy ze swoimi znajomymi. Przywitanie było krótkie i nieszczególnie emocjonalne. Jeździłam sobie z Borkiem po okolicy i nie wiem, czy się zgubiliśmy, czy może to był jakiś kaprys, w każdym razie ciągle trafialiśmy w to samo miejsce. Był to placyk w pobliżu zamku, na środku którego znajdowała się sadzawka. A pływały w niej... zielone gołębie...
Poza tym poruszałam się komunikacją miejską razem z jenoctwem. Trochę się w pewnym momencie pogubiliśmy, ale koniec końców razem ruszyliśmy w stronę Funekai. Tylko nie wiedzieć czemu Vodh (który był akurat w sandałkach) wlazł w kałużę... Głęboką kałużę, taką do 1/3 łydki.

No i jeszcze 56. Nie zapominajmy o 56. Nie, tym razem nie mam pojęcia co to było (gwoli wyjaśnienia - od czasu do czasu śnią mi się numerki - autobusy, tramwaje, numery butów, a nawet data śmierci).
GoNik - 22-06-2008, 08:07
Temat postu:
Jesteście ŹLI!

Śniła mi się produkcja laya do Tanuka oraz wiadomy pociąg widmo. Było to na tyle zue, że kompletnie nie pamiętam o co w tym wszystkim chodziło, a wymęczyło mnie okropnie - od 4 budziłam się regularnie co godzinę i za każdym razem śniłam to samo.
A, był jeszcze niewiadomego pochodzenia bizon pałętający się w tą i z powrotem.

/wraca do łóżka pomęczyć się z książką.

BOReK - 22-06-2008, 09:55
Temat postu:
GoNik napisał/a:
oraz wiadomy pociąg widmo

Meeeeep! Pożycz, dawno nie śniło mi się nic kolejowego! XD

Dzisiejsza noc była... dziwna. Zasnąłem gdzieś o 2:30, obudziłem się kompletnie wyspany o ósmej. Mimo tego zdążyłem sobie wyśnić, m. in. zabawę moim popieprzonym samochodem w puzzle - w składaniu pomagało ładnych 20 osób, w tym sporo różnych jenotów i "znajomych od Civica". I udało się, wyszedł jak z fabryki! XD
Zegarmistrz - 22-06-2008, 09:59
Temat postu:
Notka Ariego została usunięta na podstawie 9 punktu konstytucji. Brzmi on:

9. Jakości posta nie mierzy się linijką/liczbą znaków. Niemniej stawiajmy raczej na jakość, a nie ilość postów. Do dyskusji pojedynczymi zdaniami służy GG.

Notki jednozdaniowe, bezsensowne, niezrozumiałe, pozbawione zasad interpunkcji na poziomie wymaganym przez program nauczania 3 klasy szkoły podstawowej, wewnętrznej logiki i związku z tematem będą usuwane, jeśli tylko moderacji starczy życia i sił.

Podpisano: talibowie z ugrupowania "Mądre Notki" pod przywództwem Zegarmistrza.

Ari - 22-06-2008, 11:05
Temat postu:
Jaki temat takie posty :) pisze co mi się śniło, to jest temat o tym, więc nawet jeżeli będą to różowe słonie w stroju płetwonurka to niestety nalezy to zaakceptować. Chyba, ze Zegarmistrzu oczekujesz tu nadwyraz inteligentnych postów, po to zaglądasz do topicu 'ale miałem piekny sen' xD

Nie offtopowałem, napisałem na temat, składnie, przepraszam że nie mam wpływu na to co mi się wyśni. Teraz będe czytał encyklopedię przed zaśnięciem, myślę że jak mi się przyśni Salvia divinorum, to już będe mógł o tym napisać... czy może jednak nie?

Bo chciałbym wiedziec o czym mogę tu pisać i uniknąć tak przykrych sytuacji w przyszłości ;( ;( ;( widocznie nie zrozumiałem nazwy topicu i ktoś musi mi ją wytłumaczyć.
Bezimienny - 22-06-2008, 11:29
Temat postu:
Ari napisał/a:
Nie offtopowałem, napisałem na temat, składnie, przepraszam że nie mam wpływu na to co mi się wyśni.

Jednolinijkowe zlepki wyrazów nie stanowiące nawet jednego poprawnego zdania zwykle są traktowane jako spam. Spam zwykle (z wyjątkiem kilku topiców, jak np. Skojarzenia) jest usuwany. Jeśli przejrzysz powyższy temat, to zauważysz, że poprzednie osoby miały w nim "nieco" więcej do powiedzenia, i robiły to "nieco" sensowniej. Treść samego snu nie ma tu nic do rzeczy (o ile nie narusza któregoś z punktów konstytucji forum, oczywiście).
Ari - 22-06-2008, 11:31
Temat postu:
a widziałeś pierwszy post w temacie?
BOReK - 22-06-2008, 11:36
Temat postu:
Jak wiele pierwszych postów w innych tematach. Zauważ, że pozostałe posty są bardziej rozbudowane, poza tym od roku 2003 forum się trochę rozwinęło.
Bezimienny - 22-06-2008, 11:38
Temat postu:
Ari napisał/a:
a widziałeś pierwszy post w temacie?
Tak. Widziałem też wywalony twój.
Zdanie swoje podtrzymuję.

PS: Tak swoją drogą, radzę zwrócić uwagę na punkt 15-ty konstytucji forum...
IKa - 22-06-2008, 12:58
Temat postu:
Ari napisał/a:
a widziałeś pierwszy post w temacie?

Pierwszy post w temacie:
Cytat:
Wysłany: Nie 04 Maj, 2003 9:22 am Ale miałem piękny sen...

Konstytucja Forum:
Cytat:
Wysłany: Wto 17 Sty, 2006 9:50 am Konstytucja Forum Tanuki a.d. 2006

Tyle na temat powyższego argumentu.

Proszę zapoznać się z punktem 11, 13 i 15 KF.

Temat zostanie wyczyszczony wieczorem.

IKa
Zua Biurokratka


Tyczek - 22-06-2008, 13:08
Temat postu:
Kot, śnił mi się kot. Nie wiem dlaczego. Nie chce drugiego kota w domu.
Akcja działa się w byłej szkole, lekko zdeformowanej (schody nie były po tej stronie co trzeba). Nie wiedzieć dlaczego, trzymałem małego kota i szedłem z nim po korytarzu. Gdy już cała szkoła się na mnie zaczęła głupio gapić, to sen się urwał.
Agon - 23-06-2008, 15:09
Temat postu:
A mi się śniło, że jezdziłam po moim mieście samochodem.
Bez prawa jazdy, poza tym to była moja pierwsza jazda, a wychodziło mi to z taką łatwością... Bez problemu, bez żadnej kraksy. Dziwny sen, tym bardziej że cel mojej jazdy nie jest mi znany, chyba przed kimś uciekałam.

Zazwyczaj moje sny są dziwne i nie do końca zrozumiałe. Może to znak, że bedę w przyszłości dobrym kierowcą? ^^'
Mortimern - 23-06-2008, 15:29
Temat postu:
Słuchajcie bracia miałem sen !
Piekny sen o tym że czanrne dziecko i Białe..... e to nie ten sen

W moim snie ktos wytruł wszystkie "Zmrock darcnes emo głupo bunto funk dzieci" i świat był lepszy prostszy, znikneły wojny , hipokryzja, i podziały na zamkniete alenujące sie nolaifowe kółka społeczne
GoNik - 26-06-2008, 08:48
Temat postu:
Sen pierwszy zawierał Herosa, Który Ma Uratować Świat... ale mu sie nie udaje i widzimy go uciekającym przed kulami ognia z nieba w towarzystwie jego własnej księżycowej boginki ubranej w prześcieradło. Cóż, bywa...

Sen drugi jak nic przesiąkł wczorajszą opowieścią Ave o zawiązaniu fabuły w Kimi ga Nozomu Eien: był pan i był jego harem. Harem mocno zdesperowany i ze wszystkich sił starający się zwrócić na siebie uwagę - a bizon nic, tylko cały czas zimny i nieczuły... Co ciekawe nawet panienka z góry wygrana musiała obejść się smakiem, bo pan, jak się okazało, kochał się na zabój w nieśmiałej i niepozornej dziewczynce na wózku... Tak, w typie autystyczno-rozczulającym.

Ysengrinn - 05-07-2008, 14:29
Temat postu:
Wczoraj śniło mi się duuużo dziwnych rzeczy, acz w pamięci utkwiły mi głównie kolumna pancerna Space Marines i mój ojciec jako dowódca Imperialnej Gwardii.

Dzisiaj śniło mi się podróżowanie wieeeeelkim tirem z jakimś zespołem indywiduów, handel końmi przez granicę i walka z wielkim wężem. A po drodze chyba jeszcze uciekanie przed jakimiś sługusami zuego imperium...
Mai_chan - 11-07-2008, 11:46
Temat postu:
Panie i panowie, śniły mi się jenoty! *fanfary*

Pamiętam Biancę, GoNika, IKę i coś, co mogło być skrzyżowaniem Ka_tki z Noire. Jechałyśmy rowerami na jakąś wycieczkę do random miasteczka. Wpakowałyśmy się do jakiegoś domku, gdzie miała być wielka czekoladowa impreza (na stoliku leżała ogromna biała czekolada, której kot zakazał ruszać). Po drodze ktoś ukradł mi rower (zarżnę łyżeczką!!) i pół snu spędziło się na poszukiwaniach cholery. A drugą połowę graliśmy w karty.

Dziwny sen, powiadam wam.
Irin - 12-07-2008, 19:55
Temat postu:
Coś, co podchodziło pod koszmar. Śniło mi się, że dziś jest 11 czerwca i nagle dowiedziałam się, że od jutra są matury! Polski 12, matematyka 13, angielski 14 i fizyka dwudziestego-któregoś... Angielski miał się zaczynać o 7.15 (yay!). Poza tym dostałam dużo grubiutkich, niebieskich książeczek, z których treścią przydałoby się zapoznać przed napisaniem czegokolwiek. Nie dałabym rady, nawet gdybym była po kursie szybkiego czytania...

Rozmyślanie o klasie maturalnej, maturze i studiach jest najwidoczniej szkodliwe.
Agon - 17-07-2008, 09:21
Temat postu:
Miłym snem to bym tego nie nazwała... Kilka nocy z rzędu śnią mi się same koszmary...

Najpierw zaczęło się od pożaru, a dokładniej że byłam na wakacjach i grasował tam jakiś podpalacz, który podpalał ośrodki wypoczynkowe. I cały czas musiałam ewakuować się z jednego do drugiego, dopóki się nie obudziłam...
Drugi sen był o tym, że ktoś z mojej rodziny umiera, a dokładniej został zamordowany...
Przedwczoraj śnił mi się jakiś gwałt...
A dzisiaj duchy (khem), które zaserwowały mi lot w powietrzu...

Naprawdę to nie jest miłe, kiedy budzisz się w środku nocy zlany potem i z sercem, które wali jak oszalałe >___> Brrr.
Melmothia - 17-07-2008, 12:27
Temat postu:
Nie pamiętam... Nie pamiętam całej fabuły! Bu. A śnił mi się sen długi, skomplikowany i fabularny. I Lulusiowy. Jakaś organizacja mająca swoje laboratoria w czymś, co przypominało szpital, Lulusiek pod obserwacją, próbujący uratować jakichś ludzi i szwendający się po tymże szpitalu, złe pielęgniarki/laborantki, które chciały mu przeszkodzić w znalezieniu właściwego "oddziału", jakieś zwroty akcji, przebieranki, demaskacje oraz wzhuszająca i thhagiczna scena Luluśka wyznającego Suzakowi, jak to naprawdę było z Euphie (mam nadzieję, że nie chlipałam przez sen, wszystko z perspektywy Luluśka widziałam, a wynurzając się przed Suzakiem ryczał tak jak bóbr ==).
Zyll666 - 03-08-2008, 12:51
Temat postu:
Apropo Code Geass to dzisiaj śniłem,że jestem w jakimś supermarkecie,i najpierw natknąłem się na swoją koleżankę,a potem przyszła... C.C :D Nie wiem,co powiedziała,ale odchodząc pokazałem jej środkowy palec!Pamiętam,że później w śnie myślałem,że ją przeproszę :)
Agon - 11-08-2008, 19:34
Temat postu:
Khem... Ostatnio, jakieś 3 dni temu, śniło mi się, że grałam w hokeja na lodzie, w ataku bodajże. Działo się to na Igrzyskach Olimpijskich, yay. Sen był co najmniej dziwny (żadna nowość). Poza tym to ja takie słabiutkie i drobniutkie chucherko jestem, że zaraz by mnie połamali - chociaż we śnie szło mi całkiem nieźle.
Ysengrinn - 08-09-2008, 07:47
Temat postu:
O Jezu...

Od jakiegoś czasu śnią mi się nieprawdopodobne bzdury, ale dzisiejsze majaki to nowa jakość. Pół nocy śnił mi się gigantyczny, transmutujący, pożerający się od środka potwór który zjadał wszechświat*, na przemian z Kazimierą Szczuką twierdzącą, że google to męskie narzędzie opresjonowania kobiet. Sam nie wiem co gorsze.

*nie, niestety nie była to sympatyczna ameba z wiadomej gry...
de99ial - 08-09-2008, 11:13
Temat postu:
A mi się ostatnio śniło, że pracowałem na platformie wiertniczej. Tylko, że na tej platformie stosowano wiertła grawitacyjne, któe czasami doprowadzało do Rozwarstwienia - innymi słowy ocena w poziomie się rozstępował i zalewał wyższe poziomy platformy. Ja byłem osobą odpowiedzialną za infrastrukturę aparatów tlenowych, wykorzystywanych w takich sytuacjach bo sama platforma miała architekture raczej otwartą, więc woda zalewała wszystko. A i jeszcze zajmowałem sie edukacją a dokładniej pochodzeniem dokłądnym poszczególnych słów.

No mam takie wizje.
Wiewiór - 10-09-2008, 10:40
Temat postu:
A ja wczoraj miałam koszmar. znaczy niby nie był straszny, ale obudziłam się z dziwnym uczuciem, które mnie prześladowało potem przez cały dzień. Śniło mi się monstrum: skrzyżowanie Voldemorta i Orochimaru z Naruto, które miało w długim rękawie rękę zbudowaną z gałek ocznych z jakimś hakiem mechanicznym z zębami na końcu.
Ganiał po ośrodku wczasowym który prowadziła kiedyś moja babcia, za jakimiś zdrajcami czy coś. A ja wcielałam się w jego ofiary, tyle że moja świadomość opuszczała ich ciała gdy ten wyżerał im ręką twarz. A potem zmieniłam się w Linę Inverse i była bitwa na szurikeny.
Jego źli kontra moi niby ninja. To była rzeźnia. Krew i ucięte kawałki były wszdzie. Pamiętam uczucie, gdy wszędzie zaczęły latać ostre przedmioty najróżniejszych kształtów, które w dodatku "zalatywały" człowieka od tyłu i go siekały. Coś jak Resident Evil.

A potem (i tu nastąpiło wielkie WTF?!) okazało się, że Lina była mu do czegoś potrzebna i ją sobie porwał do jakiejś kwatery w lesie. I zaczął się zachowywać jak miły bizon! i się uśmiechał i był wiotki.
A lina prowadziła jak zwykle inteligentna/złośliwą rozmowę. Na szczęście na tym etapie sen się skończył.
I nie, nie piłam ani nie jadłam niczego podejrzanego przed snem!
Keii - 16-09-2008, 21:25
Temat postu:
Zwykle śni mi się parę snów jednej nocy. Dziś zapamiętałem końcówkę ostatniego. Ogólnie był o elfach i jakiejś ichniej wojnie, której wyniku niestety nie zdążyłem poznać, gdyż obudził mnie telefon. W każdym razie w pamięć zapadła mi jedna scena.
Dwa oddziały elfów spotkały się na morzu. Płynęli w dużych łódkach, z dowódcami stojącymi na dziobach. No i właśnie. Dowódcy zaczęli na siebie kląć, wyzywając się od najgorszych. W pewnym momencie, kiedy ich łodzie były bardzo blisko siebie, objęli się i zaczęli płakać i się przepraszać. Okazało się, że byli braćmi. Potem chyba połączyli siły i wszystkie łodzie popłynęły w jednym kierunku.
Nanami - 17-09-2008, 09:54
Temat postu:
O ja, mój dzisiejszy sen był tak fazowy, że obudziłam się, ale ze śmiechu. Z początku byłam z jakaś większa grupa ludzi na wycieczce, ja się gdzieś trzymałam od nich z dala i zwiedzałam sama, pamiętam taki duuży stary dom z duża ilościa schodów. Potem mi się przypomniało, że trzeba by dołączyć do grupy - okazało się, że w takiej dużej sali jest coś a'la kino i właśnie zaczynają oglądać... Sword of the Stranger. No to też się przysiadłam, a w międzyczasie gadałam z moją dawną znajomą, co to się nagle okazało, że ona anime też ogląda. A teraz najlepsze! Przerwa! A jako przerywnik puścili reklamę Koutetsu Sangokushi i w tle było słychać utwór "Kuon" i natchniony głos Mamorka i miszcza... A pół sali zgodnie i chóralnie wydało odgłos "ooonjjeeee" :D Pamiętam też, że szukałam enevil na sali jako specki od tego tytułu ;) Potem przeskok w anime, tym razem padło na Code Geass, lekko zmiksowany z Gurren Lagann - tak, tak, knightmare frames i "combine!"... w moim śnie Lulek dostał w ciry, potem okazało się, że Cornelia postanowiła dołączyć się do niego, a potem wspomniała o strasznym i mhrocznym planie braciszka Sznycla [tm] , potem wspomniała o Kanonie, że jakoś do tej pory nie odgrywał większej znaczącej roli, a potem połowa dziewcząt zaczęła się zachwycać pairingiem Schneizel x Kanon i w tym momencie obudziłam się, śmiejąc się. O kwik :D
Ysengrinn - 23-09-2008, 17:18
Temat postu:
Sen zawierał... Wampiry. Konkretnie dwa zespoły wampirów toczące ze sobą śmiertelny bój, z czego jeden z jakiegoś powodu regenerował się w świetle księżyca. Drugi niedawno pojawił się na terytorium pierwszego, ukrywał się w jakimś kościele, nie lubił ciemności (!) i najwyraźniej znalazł sposób by ową moc regeneracji wyłączyć. Pierwszy zespół jakiś czas głowił się nad sposobem wyjścia z sytuacji, wreszcie poprosił o pomoc... Jenoty. Tworzące zespół a la Żółwie Ninja czy inne Power Rangers. Pamiętam siebie, Tilka i Bambosha, reszty nie jestem pewien. W każdym razie na pewno akcja przeciwko światłolubnym wampirom się powiodła, choćnie pamiętam jak.

Później śnił mi się jakiś retro film (taki w stylu lat 60.), w którym facet i nastolatka podróżują po świecie pełnym dinozaurów na wózku zaprzężonym w wielbłąda.
Irian - 23-09-2008, 17:36
Temat postu:
Śniła mi się herbatka u Avellany, na której jedliśmy krewetki... Ale to nie były zwykłe krewetki, o nie - to były Chińskie Krewetki z Wróżbą. Khem. Wróżby zdaje się były cokolwiek złośliwe, ale pamiętam tylko Majeczkę, wymachującą paskiem z tekstem i tłumaczącą z oburzeniem, że wcale nie jest żadnym kujonem. X_X'
Alira14 - 29-10-2008, 20:15
Temat postu:
Mi się śniło, że na ćwiczeniach z Historii Literatury Rosyjskiej w ramach rosyjskiego romantyzmu analizowaliśmy symbolikę...."Trylogii mrocznego elfa".
Obudziłam się w momencie, gdy cała grupa uznała, że pantera to metafora prawdziwej, wyzwolonej miłości. X_x Dzięki Bogu nie pamiętam co symbolizował lawendowy kolor oczu Drizzta.

...Niestety pamiętam podsumowanie analizy koloru oczu u reszty drowów "bo w nich pragnienie krwi jest!"

JahJah - 31-10-2008, 19:21
Temat postu:
podobnie jak Ysengrinn też ostatnio miałem sens z wampirami ale troszke innaczej się to potoczyło.

Wszystko zaczeło się od kolacji z jakaś nieznajomą pieknością, po dość porządnym posiłku zaproponowała mi abym się udał do niej i ja jako facet, oczywiscie nie mogłem zmarnować takiej sytuacji. Kiedy już byliśmy u niej w domku to akcja zaczynała robić się coraz bardziej gorąca, przy rozpalonym kominku była kanapa a w okol unosiła się dość przerażająca atmosfera, po krotkiej rozmowie ta dziewczyna przejęła inicjatywę i rzuciła mnie na tą kanape. I niby wydawało by się że cały sen zakończy się bardzo miłymi wspomnieniami z rana które musiał bym porządnie z cenzurować jeśli chciałbym je tutaj opisać no ale jednak nie skończyło to się tak pięknie... po kilku dość interesujących chwilach spędzonych na łózko ta piękność słodkimi pocałunkami zaczęła zbliżać się do mojej szyji, tylko po to by po chwili wbić w nie swoje kły.
Uczucie jakie w jednym momencie mnie uderzyło było strasznie dziwne, ciężko mi to opisać słowami. No bo w końcu wyobraźcie sobie jakby to było gdyby ktoś wysysał z was krew :). Odziwo prócz dziwnego niepokoju i skrępowania, bylo to w dość specyficzny sposób przyjemne, a kiedy już ona zakończyła sączyć ze mnie krew to niespodziewanie mnie naszła podobna ochota aby to zrobić, więc kiedy zbliżyłem się do jej uda i już miałem sie wgryźć i odpłacić się jej za cała sytuacje, no tak... jak łatwo można się domysleć obudziłem się momentalnie... Cały sen był dość anormalny ale muszę przyznać po cichu że to wszystko mi się w dziwny sposób podobało :)
Irin - 16-11-2008, 13:51
Temat postu:
Było dużo sklepów, było bieganie po schodach, był dym, ptasie mleczko i pomyłki. Jednak najciekawszy z tego wszystkiego był... mors. Mors się wziął nie wiadomo skąd, ale zaczął nas (nie wiem jakich nas, byłam ja, Inai i kilka innych) gonić po schodach na zapleczu sklepu. Niestety schody się musiały skończyć, mors nas dogonił. Ale uratowały nas hula-hopy. Złapałam za jeden, różowo-biały i kazałam morsowi skakać. Mors skoczył i tak się zaprzyjaźniliśmy.

A wczoraj mi się śnił podręcznik do fizyki wydany pod patronatem Tanuka... Wiem tylko, że chciałabym taki mieć, był duży i kolorowy :D.
Melmothia - 23-11-2008, 19:29
Temat postu:
Nie pamiętam dokładnie początku, ale był jakiś statek, na nim zaś jacyś dwaj osobnicy w ciężkich zbrojach (bardziej przypominało to miniaturowe mechy) – Zły Starzec i Młody. Mieli laski (dość mocno przyozdobione, błyszczące, z rzeźbionymi zawijasami i pokaźnych rozmiarów), którymi się tłukli, a ich siła tkwiła w umieszczonych na szczycie tych lasek magicznych kulach. Młody paladyn w lśniącej zbroi (no skąd wiedziałam, że to on jest tym dobrym?) wygrał, ale wszystko zakończyło się spektakularnym wybuchem mocy z kul i nic więcej nie było widać. Potem był przeskok czasowy i Młody żyjący sobie spokojnie w chałupce przy brzegu z jakimś Dobrym Starcem i małą blond dziewczynką. Nagle jednak morze zaczęło się zachowywać, że tak powiem, agresywnie. Wiosce groziło zalanie (jeśli tylko, nie pamiętam dokładnie, ale coś tam jeszcze straszniejszego wisiało w powietrzu). Przyjaciele (jakaś para) próbują wyperswadować Młodemu to, co chciał zrobić (cokolwiek chciał). Młody odwraca się do nich (widać jego twarz, a raczej ja ją widzę, bo jakoś do tej pory to była albo kupa złomu, albo z perspektywy samego bohatera - … nie… on zdecydowanie był wyższy wcześniej! to nie mógł być Jacuzzi… ._.) i z determinacją na twarzy prawi, że on musi ich uratować, że to jego wina, bo morze jest złe na niego, że je opuścił, więc musi ponieść tego konsekwencje, po czym lezie do wody i znika w falach. Znowu mamy przeskok czasowy. Wracamy do momentu wybuchu i widzimy Dobrego Starca, który wyczuł (tak, wyczuł, on też miał jakąś moc, tylko udawał niewiedzę) moc walczących i przyszedł na miejsce zdarzenia. Zobaczył wrak statku chybocący się na wodzie przy brzegu. Wlazł na niego i znalazł tam kupę zbroi i resztki Złego Starca. Podniósł i ze zdziwieniem obejrzał nieaktywną już kulę (jakoś ją nazwał, bo znał się na tych mocach). Drugą kulę i kawałek zbroi Młodego też znalazł, samego paladyna zaś zlokalizował dryfującego za burtą (tak, dryfował opatulony w tę swoją zbroję niemalże po zęby). Młody się właśnie ocknął, ale Dobry Starzec kazał mu tam zostać, bo chciał mu coś powiedzieć. Odpiął jakiś pakuneczek, który znajdował się przy resztce Złego Starca (a dokładniej - przypięty do jego pasa). Pakuneczek zakwilił, Dobry Starzec wyjął z niego niemowlę i powiedział Młodemu, że to jest jego dziecko, dokładniej córka. Wtedy wszystko zaskoczyło i okazało się, że tym dzieckiem z chatki było właśnie to niemowlę…

Kwik, że tak powiem. Było oglądać Baccano! przed snem…
Ysengrinn - 02-12-2008, 10:56
Temat postu:
Śniło mi się... Coś. Niestety z całego snu pamiętam tylko jeden szczegół, a w zasadzie Error przez duże Er. I zapewne za przytaczanie zginę albo przydarzy mi się znikoza konta i postów, ale raz się żyje.

W pewnym momencie snu zaczęło się coś w rodzaju herbatki u Avellany. Zgromadzonemu towarzystwu (zabijcie mnie, nie pamiętam jakiemu) Ave opowiadała, że wreszcie przemogła się i obejrzała Code Geass. Niemiłosiernie jej się spodobało, do tego stopnia, że zrobiła sobie fryzurę ala Luluś*. Rozpływała się nad postaciami, nad fabułą, poszczególnymi scenami, na koniec zaś stwierdziła, że na sylwestrze poprowadzi sesję opartego na CG RPG-a. Tak - Avellana. Poprowadzi. Opartego na Code Geass.

Nie muszę chyba tłumaczyć, że zaraz po przebudzeniu miałem oczy jak talerze.


* oddychaj, spokojnie. Nieómierai.
Achmed - 03-12-2008, 14:34
Temat postu:
Ysengrinn, co ty wcinasz że masz takie sny ? :)

Miałem ze dwa tygodnie temu dziwny sen, budząc się pamiętałem tylko urywek. Mianowicie, pani od biologii(nie mam pojęcia dlaczego akurat ona -.-) siekała uczniów w klasie tasakiem. Oczywiście jej oczy wyglądały jak oczy bohaterów Higurashi no Naku Koro Ni gdy popadali nagle w psychozę. Nawiasem mówiac, tasak też wyglądał jak ten którego używała Rena ^^
Costly - 03-12-2008, 14:42
Temat postu:
Ee, to trochę osobiste pytanie, ale nie mogę się powstrzymać - u was naprawdę czymś normalnym są sny zawierające postacie z anime, albo dotyczące anime? ;p
GoNik - 03-12-2008, 14:46
Temat postu:
Costly napisał/a:
Ee, to trochę osobiste pytanie, ale nie mogę się powstrzymać - u was naprawdę czymś normalnym są sny zawierające postacie z anime, albo dotyczące anime? ;p

Nie, czemu?
Na przykład dzisiaj śniła mi się wesoła rodzinka, gdzie pan skręcił pani kark szarpiąc ją za włosy, a synka utopił w wannie. I niestety pani z synkiem nie mogli skonsumować romansu... (bo to nie był pani rodzony synek, tylko przybrany, w dodatku pani była młoda i piękna, a z synka niezłe ciacho...)

Nie chcę wiedzieć SKĄD.

Ysengrinn - 10-12-2008, 11:22
Temat postu:
O zgrozo pamiętam aż trzy sny... Najpierw śniło mi się, że jakaś magical girl ukrzyżowała na szczycie wieżowca trzech hamerykańskich superherosów - Supermana, Wolverine'a i Archangela (tego ostatniego jak w mordę strzelił przez wczorajszą dyskusję z Lunarem na ircu). Później jeden z niekończącej się serii snów o miotaniu się po szkole podobnej do liceum, które w ostatnim czasie powraciły, tylko z random jenotami (today's guest appearance - Alira, zapewne w związku z poprzednim snem).

Ostatni sen, krótko przed przebudzeniem, był najfajniejszy. Wyglądał jak kampania w Heroes of M&M 5, której należało podbić kilka różnych zamków i uzyskać komplet magicznych mieczy (każdy zamek miał dwa, dzierżone przez parę herosów). Jak w to piątych Herosach było jedwabiście kolorowo, baśniowo i walczyło się ze smokami i demonami. I miało fajne przerywniki filmowe.
Highlander - 16-12-2008, 16:39
Temat postu:
No to i ja się podzielę:)

Była sobie bardzo dziwna wyspa-państwo, miała jakieś takie śmiesznie wysokie brzegi, ni to klify ni urwiska, jakoś tak śmiesznie zaokrąglone przy górze, dostęp do samej wody był dosyć trudny. Na tym dziwnym czymś żyła jakaś nacja, no i oczywiście gdzieś tam byłem i ja. Z reguły mam tak, że ten senny świat jest jakiś popaprany czaso-przestrzennie, kiedy jestem bierny wszystko jakoś się tam toczy, ale jak zaczynam działać czas drastycznie zwalnia i praktycznie nic nie udaje mi się zrobić. To był sen rodzaju full consciousness, czyli full wypas :) Więc miałem świadomość śnienia i wielki plan... Gdzieś tam byli sąsiedzi i miałem zamiar podbić jakąś inną nację. Niestety nie byłem liderem, był tam jakiś książę sprawujący formalną władzę i król na emeryturze, który ostro poczynał sobie w haremie młodego księcia, chociaż już mu nie przysługiwał (ale o tym dalej);-) Siedziałem sobie w bardzo dziwnym pomieszczeniu wewnątrz wyspy, było tam pełno wiary, miejsce przypominała jakiś spory bar z zupełnie dziką architekturą w studencki czwartek w Krakowie. I tak kiedy próbowałem tworzyć armię (Nie pytajcie jak, czym i z kim, nie mam zielonego pojęcia) Okazało się, że skurczybyki już wykonali pierwszy ruch i na nasza wyspę zaczął spadać grad bomb, w wyniku czego cała sala zap... ;) I tak dziwny bar zaczął się zupełnie sypać, w wyniku czego gdzieś z sufitu coś odpadło i ukazało się przejście na górę... Więc tam wbijam, patrzę, a tam mały pokoik i kilka atrakcyjnych kobiet:-) I najdziwniejsze, że w tym pokoiku nie było łóżka, a to była właśnie harem księcia. Więc wyczajam o co biega, a panienka na to, że np. stary król nic nie płaci a co dzień lata. Dziewczyny oczywiście całkiem ładne. I w tym momencie, oczekując kolejnej fali bombardowania czas śmiertelnie zwalnia i nie byłem w stanie opuścić pomieszczenia, do tego samo pomieszczenie było na pół rozwalone i bardzo dziwnie przechylone na prawo, tak, że nie dało rady ustać i cały czas miałem wrażenie, że zaraz się oberwie i wszyscy polecimy. Plastyczne wrażenie było takie, jakbym znalazł się na obrazie Salvadora Dali i czuł presje tych dzikich zakrzywień przestrzeni, po prostu masakra nie do opisania. W takich momentach się z reguły budzę, tak też było teraz. Często też mam potworne problemy z wizja, jakbym miał wodę w oczach, wszystko się zamazuje i kompletnie tracę orientację.

Niestety, gdybym napisał to rano na pewno pamiętałbym więcej detali, tak tylko ogólniki.
JJ - 26-12-2008, 10:08
Temat postu:
Prawdopodobnie pod wpływem tego newsa wyśniłem pierwszy odcinek Code Geass R3.

Luluś został wskrzeszony, na razie żadnych wyjaśnień. Mieszka sobie chłopak na jakiejś prowincji, chodzi do normalnej szkoły, a tu nagle przybywa Główny Zuy. Ten Zuy, jak się łatwo domyślić, ma Geassa. Takiego bardzo specyficznego - podobnie jak Luluś kontroluje ludzi, ale po pierwsze nie musi patrzeć im przed tym głęboko i namiętnie w oczy, a po drugie (i to jest chyba najważniejsze) działa tylko na innych Geassowców. I ma ze sobą oddziałek żołnierzy. No ale Luluś, jak to Luluś, potrafi o siebie zadbać, ucieka. Pakuje się do pociągu, chce gdzieś jechać - najwyraźniej jak zwykle wszystko z wyprzedzeniem przewidział i przygotował jakiś super-tajny plan. Tyle że w pociągu dopada go kolejna zua postać, Pani Żołnierka, strasznie fanserwiśna, w mundurze krótkim i obcisłym. Najwyraźniej na usługach Głównego Złego. Pakuje Lulusia do samolotu. Ale Luluś już w powietrzu jakoś się uwalnia, ostatnia scena odcinka jest taka - stoi naprzeciw Pani Żołnierki (za nią uzbrojeni podwładni, ale robią tylko za tło) i patrzy na nią, w oczku widać mu Geassa. Tyle że Pani Żołnierka, jak się okazuje, też takiego ma. Ciąg dalszy nastąpi.
Ysengrinn - 26-12-2008, 12:56
Temat postu:
Ciekawe co RIAA powie na taką metodę piracenia...
Anonymous - 26-12-2008, 13:09
Temat postu:
A ja ciekaw jestem, która grupa to subbowała. Chyba, że to był raw.
korsarz - 05-01-2009, 17:45
Temat postu:
No cóż. Mnie się śniło, że wróciłem do poprzedniego mieszkania (przed przyłączeniem kompa do netu mieszkałem na innej ulicy). W moim pokoju rozgościł się mój starszy brat, co było do wywnioskowania po masie sprzętu elektronicznego i części do komputera walających się po wszelkich możliwych miejscach, chyba oprócz sufitu...
I w takim właśnie miejscu komórka spadła mi na podłogę, pękając na wiele części. Gdy te części pozbierałem, ułożyło się urządzenie, które nijak nie może się zmieścić w obudowie komórki o_O (dobra, ja wiem, że w snach prawa fizyki i logiki nie mają zastosowania...). Komórka ma wymiary 2x8x1 centymetrów, natomiast wymiary urządzenia, to jakieś 12x20x5 centymetrów o_O . Dodałem parę elementów i wyszło z tego coś, co przypomina po części antenę satelitarną, a po części kalkulator z dyngsami. I całą masą świecących diod. I przełączników rodem z syntezatora Mooga.
Po włączeniu połączyło się ze mną biuro podróży ze Śląska...

W tym momencie mój mózg uznał, że wystarczy tego dobrego i się obudziłem...
Loko - 05-01-2009, 20:19
Temat postu:
Może nie mi się to śniło ale kumplowi, w każdym razie warto opowiedzieć. Otóż mamy w szkole dziewczynę która jest, lub pozuję na gothkę, kumplowi śniło się że biegnie po ulicy przed szkołą z maczugą (której jestem dumnym posiadaczem) wołając "Pipiri piru piru pipiru pi"....
Keii - 06-01-2009, 08:37
Temat postu:
Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, ale dziś śniło mi się, że Meru miała zostać moim instruktorem prawa jazdy na 1,5 roku, jazdy 3 razy w tygodniu. Przyszedłem do jej mieszkania z mamą, były tam też jakieś bliżej niezidentyfikowane Tanuki zupełnie do siebie niepodobne.
Ysengrinn - 06-01-2009, 10:07
Temat postu:
... "O! Za tamtym kotkiem, jedź pan za tamtym kotkiem!"
BOReK - 06-01-2009, 11:45
Temat postu:
"Hamuj, HAMUJ!!! Nooooo, i po kotku... ;_______;"
Melmothia - 06-01-2009, 12:28
Temat postu:
...

Wasza wyobraźnia mnie przeraża.

Hmm, w Twoim śnie miałam prawo jazdy? Gdyby to był chociaż częściowo proroczy sen... Nie to, żebym miała zamiar zdawać (a przynajmniej nie w najbliższym czasie), ale a nuż widelec.
Anonymous - 12-01-2009, 12:04
Temat postu:
PierniCon, na dodatek w tej badziewnej szkole, w której odbywała się pierwsza edycja, a jakby tego było, pamiętam jenoty, dokładniej na pewno Serikę i Krew, z których pierwsza miała prowadzić panel o rysowaniu, a druga robiła jakiś cosplay.
tilk - 12-01-2009, 12:13
Temat postu:
Jak pewnie niektórzy z was wiedzą, wyjątkowo rzadko mi się zdarza, żebym pamiętał cokolwiek ze swoich marzeń sennych. Normalnie po prostu wstaję z pustką w głowie, i tak dzień w dzień. Ale dziś było inaczej i nie dość, że wstałem ze świadomością tego, że śniłem, to jeszcze - że śniłem o Tanukach. Było to coś sylwestropodobnego, lecz w zupełnie nieznanej lokacji. W sumie niewiele z tego zapamiętałem, jak zwykle, choć wiem na pewno, że pewne zue stworzenia zdecydowanie coś knuły... Tak czy owak, jest postęp we właściwym kierunku ;)
moshi_moshi - 14-01-2009, 21:08
Temat postu:
Sen z przedwczoraj, ale dopiero teraz dzięki rozmowie z Nanami, przypomniałam sobie, że miałam go tu opisać.

Śniło mi się dwóch bizonów - blondynów, o czymś rozmawiali i mieli na sobie fartuchy jak laboranci. Potem nagle sceneria się zmieniła i bizony zamieniły się w Sama Neila (taki aktor) i chyba Eda Harrisa (też aktora). Stali w ciemnym laboratorium z ogromnym oknem, za którym panowałą totalna ciemność, ale nie taka jak w nocy, ale jak przed potężną burzą. Wokół kręcili się pomniejsi naukowcy. Toczyli zaciekły spór o to, że nadchodząca ogromna trąba powietrzna niesie ze sobą zwłoki zaginionego mężczyzny. Na dole siedziała jego żona, w takim starym kostiumie z lat 40-tych i płakała. Nagle zrobiło się jeszczcze ciemniej, szyby w oknach posypały się w drobny mak (Sam Neil uśmiechnął się w taki opętańczy sposób) i zobaczyłam tą trąbę - była piękna! Najlepsze w całym śnie było to, że widziałam tą trąbę przez kilka minut (jestem pewna że to trwało dugo), oglądałam ją z każdej strony w ogromnym przybliżeniu - widziałam drobne kamyczki i żwir, które "w sobie niosła". I nagle wszystko stanęło... Przed oczami miałam puste, zdewastowane laboratorium, a potem pod oknem w wielkim leju (na jego środku) leżały zwłoki tego mężczyzny, o którym wszyscy mówili.

Cudny sen, dawno nie miałam takiego wspaniałego, a najbardziej podoba mi się to, że nadal jestem w stanie przypomnieć sobie większość scen.
Amarth - 14-01-2009, 21:25
Temat postu:
Moshi, pierwszy raz mam szczerą ochotę zobaczyć cudzy sen! Brzmi naprawdę świetnie. W sam raz na film krótkometrażowy.
JJ - 15-01-2009, 17:13
Temat postu:
Znów dziwny sen z anime w roli głównej, tym razem alternatywne zakończenie Death Note. Nie mam pojęcia dlaczego. Rzecz utrzymana była w konwencji horroru-slashera (tak się nazywa ten gatunek, w którym psychopata powoli wybija grupkę bohaterów?), tyle że rolę mordercy pełnił... L. Postanowił, nie wiedzieć czemu, wybić rodzinkę Lighta (który z nieokreślonych przyczyn zamieszkał w wielkiej, pięknej posiadłości) rozpoczynając od siostry i matki. Sam Light, kiedy odkrył ich ciała, zamiast uciekać i wzywać policję postanowił działać na własną rękę. Ale nie wyszło, bo w miejscu przypominającym niewielką szklarnię, L zeskoczył mu na głowę z sufitu (albo jakiejś palmy) i poderżnął gardło. W końcu ojciec-policjant w jakiś sposób powstrzymał złego L-a, ale już nie pamiętam jak. Cały sen był strasznie krwisty i mocno bezsensowny, a do tego nie mam pojęcia, dlaczego właściwie mógł mi się przyśnić. Dziwne.
Ysengrinn - 23-01-2009, 09:50
Temat postu:
Najpierw śnił mi się Napoleon (!) z jednym ze swoich generałów (chyba Lannesem, tylko z jakiegoś powodu w mundurze kawalerzysty nie grenadiera... nieważne) odpierający ataki jakichś zabójców - rzucających noże, trucicieli i takie tam.

Drugi był ewidentnie sponsorowany przez wiadomą Wiewiórkę, bo zawierał Kaczogród w początkach osadnictwa, Sknerusa Mckwacza i irlandzkich imigrantów (a także Czające się Gdzieś Zło, które równie dobrze mogło być Hasturem). Nie do końca wiem czemu Sknerus (na czele, khem, kaczogrodzkiej gwardii narodowej) wiódł z imigrantami regularną wojnę, ale podejrzewam, że poszło o jego konfliktową naturę.

Ogólnie wesoło, dużo strzelania i mundurów. Ja chcę tak częściej.
fm - 23-01-2009, 11:33
Temat postu:
Sen rozpoczął się obiecująco, ponieważ spotkałem Irin (ubraną w długą, czarną suknię) i uciąłem sobie z nią krótką pogawędkę na temat Władcy Pierścieni i Silmarillionu (najprawdopodobniej wpływ gondorskiego questu w Multiświecie). Idąc korytarzem weszliśmy do większej sali, gdzie grupa facetów tańczyła do Hare Hare Yukai (końcówka z Melancholii Haruhi Suzumiyi), a osoba odpowiedzialna za choreografię zastanawiała się głośno, czy następnym razem powinni wystąpić w listkach figowych, czy z przypiętymi słonikami.

Zanim zdążyłem rozpoznać któregoś z tancerzy, moja podświadomość wykonała manewr awaryjny i wyrwałem się ze snu.
Ysengrinn - 24-01-2009, 11:02
Temat postu:
A dzisiaj śniło mi się Daburuou i Celestial Being na akcji w AEU, konkretnie w Monako. Prawo europejskie rzuca mi się na łeb, mówię Wam__^__.
Paweł - 24-01-2009, 11:20
Temat postu:
Brrrr, śnił mi się poniedziałkowy dyskurs filozoficzny, Boże przecież ja tam zejdę na tym egzaminie w poniedziałek, a jeżeli będę się czuł tak jak w tym śnie to będzie iście komediowo...
Mara - 29-01-2009, 21:27
Temat postu:
My name is Bond. James Bond.
Podejrzewam, że senniki raczej szczegółowo by nie opisał znaczenia tego snu. Szczególnie, że doszło w nim do zmiany płci(a może nawet formy), na dodatek wszystko opierało się na niesprecyzowanym śledztwie Jamesa Bonda(w tej roli Pierce Brosman) podczas międzyplanetarnych igrzysk organizowanych przez kosmitę, który trochę kojarzył się z Jabbą z Gwiezdnych Wojen(acz nie przypominał w takim stopniu wpół strawionej pizzy).
No, ale od początku, w końcu wszyscy chcą przeczytać.
Otóż byłam... Albo byłam samym Bondem albo kamerą, która go filmowała właściwie zawsze od frontu. Po dłuższym namyśle stwierdzam jednak, że raczej tą kamerą. Wracając jednak do wątku głównego, Bond otrzymał chyba zadanie związane z panem którego nazwę roboczo jabbamanem, prawdopodobnie miał obadać jego szemrane interesy. Standard. Po tym wszystkim nasz przystojny i jakże szarmancki bohater dobrowolnie oddał się do niewoli jabbamana(co było zapewne częścią planu acz wyglądało trochę jak transakcja) i tam rozmawiał z nim o wielkim przedsięwzięciu - igrzyskach międzyplanetarnych. Bond, jako król światowej agentury, idealnie nadawał się do udziału w takich igrzyskach jako jedyna istota z Ziemi(klasyczne) i także spokojnie na tę propozycję nie do odrzucenia przystał wiedząc, że tylko w taki sposób dojdzie jakie szemrane interesy prowadzi jabbaman. Pamiętam, że raz podsłuchał rozmowę która była bardzo podejrzana, jej treść przepadła jednak niestety we mgle mojej podświadomości. Potem były zawody. Kosmitów zbytnio nie widziałam, tak czy inaczej Bond walczył o życie jadąc na nartach wodnych po rzece o wodzie błękitnej niczym w basenie. I w istocie - czuć było chlor. W międzyczasie pojawiła się bardzo atrakcyjna kobieta którą uratował, zniknęła jednak w pewnym momencie. Potem 007 walczył z jabbamanem w tejże śmierdzącej chlorem wodzie, dukając mu jak w przyzwoitym planie akcji jego zły plan dotyczący igrzysk. Nie pamiętam tego planu i, co gorsza, nie przypominam sobie jak Bondowi udało się mówić, walczyć i nie tonąć. No, ale mówimy tu o agencie MI6... No i się obudziłam. W podłym humorze. A sen nie był niepozytywny.

A i jeszcze niedawno byłam Raymanem i jeździłam Monster Truckiem.
Ysengrinn - 29-01-2009, 21:32
Temat postu:
Mara napisał/a:
podczas międzyplanetarnych igrzysk organizowanych przez kosmitę, który trochę kojarzył się z Jabbą z Gwiezdnych Wojen(acz nie przypominał w takim stopniu wpół strawionej pizzy).


To pewnie był Pizza Hatt z "Kosmicznych Jaj", parodii "Gwiezdnych Wojen":P.
Bezimienny - 30-01-2009, 00:38
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Mara napisał/a:
podczas międzyplanetarnych igrzysk organizowanych przez kosmitę, który trochę kojarzył się z Jabbą z Gwiezdnych Wojen(acz nie przypominał w takim stopniu wpół strawionej pizzy).


To pewnie był Pizza Hatt z "Kosmicznych Jaj", parodii "Gwiezdnych Wojen":P.
Pizza the Hatt
RepliForce - 30-01-2009, 21:06
Temat postu:
Mi się przyśniło iż wychodzę na ulicę i spotykam dawno nie widzianą znajomą
Ona coś mówiła o jakiejś magii którą posiada jeden z rycerzy albionu oraz ja
obejrzałem sie za sibie i dziwnym trafem znalazło sie tam lustro
Wyglądałem jak Jiraja tylko zamiast czerwonego paska pod oczami miałem 3 Fioletowe obok oczu
Idąc dalej zauwarzyłem że ktoś bije jakiegoś maga
wykonałem technike <co mnie ucieszyło> Darkrira <patrz na moje spoilery>
Potem szedłem dalej i zobaczyłem Mojego kumpla ubranego w ubrania Saito oraz z tym mieczem Den
Wyzwał mnie na pojedynek
ostatnie co pamiętam to to że wykonałem Darkrira i rzuciłem nim w strone kolegi
potem się obudziłem
Loko - 30-01-2009, 22:14
Temat postu:
To mi się śniło dawno, ale ciągle pamiętam.

Otóż miałem opiekować się Setsuko (Grobowiec Świetlików) w tym problem że ona wyglądała jak dziewczyna z Angel's Egg i miała rude włosy (wyglądała jak z anime mimo że cały świat był realny). Wiem że w pewnym momencie trzymałem w ręku termometr i wiedziałem że ona ma gorączkę, po chwili zobaczyłem ją siedzącą na tylnym siedzeniu samochodu znajomego, z przodu dostrzegałem moją siostrę, nie widziałem kierowcy. Tylna szyba była z folii i ostatnie co pamiętam to to, jak wstrzykiwałem dziewczynce stimpaka (taki środek leczący z Fallout 2)
Sonfire - 02-02-2009, 17:53
Temat postu:
Może to nie ma za dużo wspólnego z tematem, ale powiem Wam jak najlepiej i najłatwiej zapamiętywać sny. Od 4 dni stosuje afirmacje (czyli wmawianie sobie, że coś jest prawdą. Ten sposób niby wydaje się łatwy, ale potrafi nawet wyleczyć ciężko chore osoby). Wygląda to tak:
-kładę się wygodnie na łóżku
-nie ruszając się (chyba, że coś mocno nas swędzi itp.) zaczynam intensywnie myśleć "zapamiętam sen/zapamiętam sen i będę potrafił go rano szczegółowo opisać (różnie)
-i tak kilka razy (chyba, że zasne w trakcie ;)) powtarzając przestaje i wyciszając głowę z myśli czekam na sen

Od 4 dni zapamiętuje przynajmniej 2 sny : ). Wczoraj mi się nie udało bo zacząłem przesadzać i starałem sobie udogodnić. Zacząłem myśleć i wmawiać sobie trzy rzeczy
-zapamiętam sen
-przyśni mi się wspinaczka w górach
-szybko usnę (muszę przyznać, że odkąd uświadomiłem sobie sprawę, że w nocy zapamiętam sen zacząłem się niecierpliwić ;) )

Dlatego nie polecam na początku "wmawiać" sobie tylu rzeczy. Musze dodać, że od tego sposobu łatwo potem osiągnąć LD ;). To tyle, przepraszam za całokształt, ale zawsze przy "długich" wypowiedziach popełniam wiele błędów składniowych (albo jakoś tak).
Altramertes - 02-02-2009, 22:14
Temat postu:
Ale miałem piękny sen... Było to ze dwa miesiące temu, a pamiętam do dziś, bo... rzadko zapamiętuje jakiekolwiek sny, ale te które potrafię sobie przypomnieć są zazwyczaj wyjątkowe. Ale do rzeczy. Wszystko działo się zimie, a wokoło sceny głównej ( na którą moja percepcja przywiodła mnie niczym kamera, lecąc w powietrzu, ale powoli ) lśniło mnóstwo kolorowych świateł, które były płatkami śniegu. Widziałem wysoki betonowy mur, z ogrodzeniem na szczycie, a raczej balustradą, dość szeroki, z czymś w rodzaju ławki ( kłania się Warhammer DoW ). Za murem widać było miasto trochę podobne do tego z Kanona ), a mimo to wiedziałem, że to Berlin! Kątem oka, nie wiedzieć jak zobaczyłem Bramę Brandenburską. Ale nie to jest najistotniejsze. Na ławce na murze siedziała dwójka młodych ludzi. Chłopak i dziewczyna, ubrani w ciepłe kurtki w kratę. Ona miała długie włosy, koloru nie pamiętam, ale chyba szary. On miał krótkie. Obejmowali się i wyraźnie płakali, bo mieli się już nie spotkać. I nagle przeskok do innej scenerii. Mamy miasto i długą ulicę, słońce świeci, a ta sama dwójka idzie jej środkiem. Rozmawiają, nie pamiętam o czym, ale nagle dochodzą do rozwidlenia. Chłopak patrzy w inną stronę, po czym znów spogląda na nią i widzi, że jest już na końcu jednego rozwidlenia. Uśmiecha się do niego i kręci głową, po czym znika. Znów zmiana scenerii, to samo miasto, ale podczas krwawego zachodu słońca. Chłopak spogląda na horyzont i odwraca się, trzymając w ręku... chyba Neostada, albo Jackhammera, nie pamiętam dokładnie. Zaraz po tym się obudziłem. Wiem że dziwne, nie moja wina.
Shizuku - 03-02-2009, 13:58
Temat postu:
Ostatnio mam wiele fajnych snów i wiele z nich zapamiętuje, co mnie niezwykle cieszy. Dzisiaj miałam dość fantastyczny sen. Wiem, że było dużo magii i jakiś świat, w którym jest ona zjawiskiem powszechnym. Na początku oglądałam byłam jakimś wojownikiem(tak byłam mężczyzną) i walczyłam głównie mieczem. Walczyłam z jakimś Głównym Złym, a ten co chwila podsyłał mi jakiś nowych przeciwników. W końcu przyszedł czas na finałową walkę. Wiem, że odbywała się na dachu jakiegoś budynku, nikogo nie było tam prócz nas, a niebo było purpurowo - czerwone i zachmurzone. Zdziwiłam się, bo teraz byłam jakby bardziej obserwatorem i widziałam jak wojownik walczy. Zaczął używać czarów, tak samo jak Główny Zły. Zaklęcia były naprawdę potężne i ciekawe, jednak nie zobaczyłam roztrzygnięcia, bo nagle ja jako ja -zwykła dzieczyna znalazłam się na niższej parti budynku za jakąs barierką. I wtedy się obudziłam. Może wojownik mnie wygonił ze snu?
Vodh - 15-02-2009, 13:33
Temat postu:
Ja w skrócie... Dzisiaj prześniłem dwa własne śluby, oba nieudane, po czym oskarżenie o morderstwo i późniejsze oskarżenie o zabójstwo 5 policjantów. Wszystko inspirowane widzianą przez okno autobusu katedrą, wczorajszymi kilkoma wzmiankami na IRCu o ślubie, paroma własnymi wspomnieniami (chociaż one raczej miały wpływ na poszczególne rozmowy i szczegóły) oraz nowym Batmanem (na moim procesie prokuratorem był Harvey Dent...)

trochę kiepsko się wieczorem czułem, więc łyknąłem witaminę C. Ranyboskie, to też tak działa?!
Irin - 15-02-2009, 14:59
Temat postu:
Mi też się śniły dwa śluby - jeden własny (za cholerę nie wiem z kim), jeden Maieczki (też nie wiem kogo złapała). Ciekawy był rytuał "ostatniego przechodzenia po półce". Kobietom zamężnym robić tego już nie wypada. A półka była zagracona i utrzymanie się na niej było nie lada wyzwaniem. Ale dało radę.

Potem była studniówka, a raczej przygotowania do niej i bieganie w poszukiwaniu butów (no bo białe ze ślubu nie pasują!) i rajstop. Oraz jakiś partner, który się niecierpliwił - kompletny random. Do samej studniówki w końcu nie doszło.
Amarth - 16-02-2009, 14:12
Temat postu:
Mi się z kolei śnił prawdziwy film o zombiakach z rodzaju "straszkiwy wirus szaleje".
Z tego, co udało mi się zapamiętać, byłam facetem typu "główny bohater" i w bardzo krótkim czasie zostałam jedyną nie "zzombifikowaną" osobą w mieście (które, na marginesie zlokalizowane było w kanałach). Zombiaki wyróżniały się właściwie tylko niecodzienną bladością skóry, ewentualnie raną szarpaną tu czy tam. Zachowywały się jak zwykli praworządni obywatele - chodziły na zakupy, do pracy, do szkoły. Dopiero jak na horyzoncie pojawił się zwykły człowiek zmieniały się w żądne mięsa monstra typowe dla kiepskiej klasy horrorów.

Przywódcą zombiaków był mój stary przyjaciel, który najwidoczniej chciał mnie sprowadzić na drogę cnoty i nakłonić do przyłączenia się do społeczności. Miała też miejsce walka, która została chyba ocenzurowana, bo następne co pamiętam to to, że ów dawny przyjaciel leży umierający (znaczy, bardziej niż już był), a ja trzymam go za rękę i wysłuchuję ostatniej spowiedzi. W pewnym momencie tej walki musiał mnie zmienić w zombiaka. Nie wiem jak i kiedy, ale z jakiegoś powodu jestem tego pewna. Ostatecznie decyduję się zamieszkać z pozostałymi w kanałach.

Na koniec zaś zostały puszczone najzabawniejsze scenki z filmu, w tym jedna, której nie pamiętam, żeby w ogóle miała miejsce - jak do basenu z rekinem wpada jakiś mebel (krzesło lub stół).


Edit (co by nie pisać posta pod postem):

Zbudzona o nieludzkiej porze SMS-em, który mógł poczekać jeszcze z godzinę, zapadłam w krótką drzemkę, która to drzemka zaowocowała moją kolejną zmianą płci. Tym razem byłam Snake'm z MGS 2 podczas jakiejś ważnej misji. Poza standardowymi przeciwnikami w postaci żołnierzy i latających działek, na mojej drodze stanęły również tańczące delfiny i krwiożercze pingwiny (rozmiar XXL). Zwykła metoda, czyli kulka w łeb, zadziała i po paru chwilach mogłam zbierać, co paszczury upuściły - amunicję (choć niech mnie demony, jeśli wiem, gdzie ją chowały). Szkopuł w tym, że po prezenty trzeba było nurkować, a po zakończeniu misji wydobywczej Snake, mimo że miał na sobie swój sławetny kombinezonik, narzekał na to, że mu stopy oblazły mułem i musi go teraz wydłubywać z pomiędzy palców u nóg... Ten ostatni kawałek był straszny.
Enevi - 23-02-2009, 12:38
Temat postu:
To już parę dni minęło, ale sen BYŁ ciekawy. Otóż, swego czasu Evil oglądała Hrabiego i Wróżkę... Anime było "be" i niezbyt mi się podobało, ale sen snem... Lydia i Edgar kontynuowali swoją podróż w poszukiwaniu "czegoś". Nie pamiętam dokładnie co to było: jakiś skarb chyba znowu. Zatrzymali się oni w pobliskiej gospodzie i serca obecnych tam niewiast zabiły szybciej na widok jasnowłosego bizona. Jednak nie to jest istotne. Edgar postanowił sam wybrać się po ów skarb i po jakimś czasie Lydia dowiaduje się od Nico, że hrabia "wrócił", lecz oszalały potwór (skrzyżowanie lwa i seledynowego puchatego boa) strzegący tego sssskarbu, odgryzł szanownego bizonowi nogi... A potem... się obudziłam. W każdym bądź razie pamiętam jeszcze tyle, że Lydia zajęła się swoim dzielnym "rycerzem"...

XD
Shizuku - 23-02-2009, 15:29
Temat postu:
Miałam ostatnio dość fajny sen, tylko przerwany w najgorszym momencie. Otóż pamiętam, że zostałam zaproszona do wieczornego programu na jedynce albo dwójce traktującego o M&A. Wiem, że w studiu była też inna redaktorka Otaku, nie wiem jednak jaka. Studio straszyło wszechobecną bielą. Na stole i kanapie leżały jakieś amerykańskie komiksy, a ja przeraziłam się, co też ci producenci sobie myśleli, czy oni w ogóle wiedzą, o czym mają robić ten program? Po naradzie z dziewczyną i wybraniem nadających się do czegoś materiałów, zostałyśmy zaproszone do innego pomieszczenia już z kamerą. Usadowiłyśmy się na kanapie, obok nas prowadząca, kamera najeżdża i... obudziłam się! Strasznie jestem ciekawa jakbym sobie poradziła z tym programem, może jeszcze mi się to kiedyś dośni...
Avellana - 23-02-2009, 20:56
Temat postu:
No to lecimy... Sen trochę przeterminowany, bo z soboty.

W każdym razie śniło mi się, że z jakichś przyczyn byłam gdzieś dość daleko na mieście. Jakieś zajęcia, które miałam, skończyły się później niż miały się skończyć, a najgorsze było to, że metro właśnie zamknęli do remontu, więc pozostawało mi czekać na tramwaj. Pogoda była mocno taka sobie, zimowa, chociaż na szczęście nie było mrozu. No i jeszcze nie zmierzchało się. Czekałam na ten tramwaj bitą godzinę i w sumie byłam już zła na siebie, że nie poszłam pieszo. Ale w końcu przyjechał, oczywiście ludzie się wepchali, ale właśnie dlatego, że było tyle ludzi, a to metro zamknięte, tramwaj miał nie dwa, tylko pięć wagonów. Wsiadłam z rozpędu do ostatniego, nawet nie patrząc na numer no i oczywiście okazało się, że to nie jest mój tramwaj - zaraz sobie skręcił zupełnie nie tam, gdzie chciałam, a jeszcze do tego jak na złość się okazało, że ma wyjątkowo długie przystanki. Zastanowiłam się i obejrzałam ten rozkład, co zawsze jest w środku tramwaju. Doszłam do wniosku, że nie ma cienia sensu wysiadać na najbliższym przystanku, bo wtedy musiałabym cały ten kawałek jechać z powrotem (i jeszcze znowu czekać), a potem się przesiadać. Za kilka przystanków będzie większy "węzeł" połączeń, to sobie tam spokojnie wysiądę i przesiądę od razu w coś, co będzie jechało do mnie.

Ale zanim tam dojechałam, tramwaj dotarł do Wisły i musiał wziąć ostry zakręt, żeby jechać wzdłuż nabrzeża. Jeszcze w dodatku miał te pięć wagonów zamiast dwóch, i to napchane ludźmi - więc się nie wyrobił i wleciał do wody. Znaczy, wleciały przednie wagony, ale ja jechałam sobie na samym końcu w ostatnim, więc zanim i jego wciągnęło, zdążyłam całkiem spokojnie wysiąść. Natomiast te pięć wagonów wpadając do wody (tam było coś w rodzaju portu, nabrzeże i mnóstwo śmiecia po wodzie pływało, jakieś belki i inne takie) zamieniło się w pięć kotów. Na brzegu byli jacyś ludzie, ale jakoś się tym wszystkim nie interesowali, a ja pomyślałam, że przecież jak się te koty potopią, to ludzie, którzy byli w tych wagonach, zginą. Więc trzeba je wyłowić i poczekać, żeby przyszedł ktoś, kto je z powrotem pozamienia w wagony tramwajowe (byłam pewna, że jest do tego jakaś specjalna funkcja). No więc wyłowiłam cztery, jednego za drugim, trzy wręczyłam jakimś przechodniom i kazałam im siedzieć z nimi i pilnować, żeby nie uciekły. Czwartego trzymałam sama i rozglądałam się za piątym, którego nigdzie nie było widać. Już się prawie poddałam, ale w końcu zauważyłam, że zniosło go pod jakąś przewróconą łódź. Wlazłam do wody (było mniej więcej do piersi, nie tak głęboko, bo ja mała jestem) i wyłowiłam, mokrego jak szczura. Najbardziej irytujące było to, że przez ten czas ten kot, którego trzymałam wcześniej i musiałam odstawić na chwilę, próbował mi zwiać... Więc pogoniłam za nim i złapałam też jego. Obudziłam się w momencie, kiedy siedziałam sobie z tymi dwoma kotami na rękach, w towarzystwie jakichś ludzi, którzy trzymali trzy pozostałe i czekałam na tego przeklętego specjalistę od zamiany kotów w tramwaje, trochę poirytowana o to, że straciłam tyle czasu.

Nie, nie objadałam się niczym dziwnym przed snem. Ja tak czasem mam.
Dragoness - 01-03-2009, 17:21
Temat postu:
A ja rysowałam przed snem. I taaką fajna fryzurę narysowałam.
Idę spać. No, i mi sie śni że mam takowe coś na głowie. Jestem ,,wery hepi" skaczę sobie, ide do budy. I wszyscy mają wronie gniazda (dosłownie-z pisklakami). Ryję się.
Budze się. Jestem przekonana, że chce miec fryza z anime. Lalalala.

Takie totalnie bez sensu. Totalnie. I skad mi we łbie wyciskanie z siebie snów o głowach? ><

Aha, piekne były te wronie gniazda.
Doktor J - 03-03-2009, 14:00
Temat postu:
Uwaga, uwaga... sen o "Hellsingu".

Śniło mi się, że Integra Hellsing jest moją krewną. Sama nie miała dzieci, więc całą swoją wiedzę na temat wampirów przekazywała mnie. Jakoś dziwnie było z Alucardem - raz był dla mnie miły, a drugi raz potrafił być wrogo nastawiony. Niemniej jednak pod koniec snu razem przeprowadziliśmy szturm na jakąś złą świątynię, gdzie atakował nas facet z inkrustowaną kamieniami szlachetnymi maczugą. Potem obudziłem się nie wiedząc czy świątynię zdobyliśmy czy nie...

Na koniec jedna rada: nie czytać na przyszłość "Hellsinga" przed snem.
RepliForce - 06-03-2009, 07:11
Temat postu:
Oj miałem sen
Śniło mi się, że trafiłem do psyren (chociaż świat ten przypominał bardziej pobojowisko niż to co było w mandze) i starałem się przetrwać ataki potworów(nie wiem czemu przypominały mi królową os z Fable). Po chwili zobaczyłem dziewczynę podobną do Amamyi tylko była bardziej podobna do mojej koleżanki( też blondynki) oczywiście zaatakowała "osy" i upadła, pośpieszyłem jej na ratunek. Po podaniu jej napoju uzdrawiającego, pojawił się portal. Oczywiście przeszedłem przez niego. Było tam miasto podobne do tego z Gothic'a 3( chyba spowodowało to że nagrałem się w 4story), ale stali tam moi koledzy. Duka z nich była charakterystycznie ubrana ponieważ jeden miał identyczny dres co Saito, a drugi ubrania ero-senina. W moim ręku jakimś cudem znalazł się miecz i ruszyliśmy do boju. ostatnią rzeczą jaką pamiętam to atak z wielkiej różdżki który wykonał jeden z moich kolegów( był on ubrany w szate) , z tym że zaklęcie te przypominało mi " Strzał szarży" którego użył kilku krotnie. Po tym się obudziłem
GoNik - 06-03-2009, 14:22
Temat postu:
Z Kropkiem i jeszcze jedną dawną znajomą bawiłam się w eksplorację jakiegoś opuszczonego domu, goniły nas gigantyczne kolorowe ślimaki (zupełnie niegroźne chowańce właścicielki domu), właścicielka domu okazała się być matką dawno zaginionej córeczki jakiegoś Ważnego Pana, wszyscy się spotkali na nowo, wszyscy byli szczęśliwi iwogule... Tylko dlaczego ŚLIMAKI?! Na Jeża! ŚLIMAKI?!
Ysengrinn - 07-03-2009, 11:26
Temat postu:
Wczoraj czy przedwczoraj była na ircu rozmowa o tym, że przydałaby się strategia jak z serii Total War tylko w świecie fantasy. Otóż właśnie taka strategia mi się śniła - szalone coś pomiędzy Total War, Warcraftem i jRPG-ami, z wielkimi armiami zawierającymi magów i magiczne bestie. Odjazd, choć osobiście wolałbym się porządniej wyspać niż pół nocy grać w głupią gręXD.
Zegarmistrz - 28-03-2009, 10:21
Temat postu:
Dobra, dochodzę do wniosku, że moja podświadomość ma bardzo poważnie narąbane od różnych gier i anime.

Śniło mi się, że razem z moją mamą trafiliśmy do domku w lesie. W domku był także seryjny morderca (o którym wiedzieliśmy, że jest niebezpiecznym typem), który wyglądał jak Jozef Fritzl i mówił z niemieckim (austryjackim) akcentem. Pod groźbą użycia noża zaprowadził nas do swojej piwnicy. Piwnica była duża, miała dwa piętra (łączyła się z dużym garażem na parterze i składem narzędzi). Zawierała między innymi stół z zestawem noży rzeźnickich i przywiązaną do słupka, wystraszoną kobietę, którą psychol planował się zająć w pierwszej kolejności.

W pewnym momencie facet-wyglądający-jak-Fritzl sobie wyszedł, a nad moją podświadomością wzięły góre odruchy wyćwiczone w trakcie lat grania w gry. Zacząłem od wezwania policji przez telefon komurkowy. Gliny oznajmiły, że już jada. Jako, że akcja snu działa się w Polsce trzeba było jeszcze przeżyć do ich przybycia. Zacząłem więc szukać broni. Znalazłem dla siebie wielką piłę łańcuchową (z paliwem), a dla mojej mamy ostre nożyce do żywopłotu (czyli jak widzicie wszystko było w konwencji horroru). Jako, że piłe mogłem trzymać w jednej ręce w drugą wziąłem lampkę nocną, którą planowałem użyć jako maczugi.

Tak wyposażeni ruszyliśmy na psychopatę.

Ten uciekł nam po krótkiej walce.

Uwolniliśmy więzioną kobietę, ale cały czas musieliśmy się wydostać z jego piwnicy. Moja mama bała się, że gdzieś może się czaić przed nami i że skoczy nam z nożem na plecy. Wzniosłem więc kilka okrzyków w rodzaju "Krew dla boga krwii", "Idę po ciebie w imię Szatana" czy "I jak to jest z myśliwego stać się ofiarą?", bo czytałem gdzieś, że seryjni mordercy swój brak pewności siebie i tchurzostwo kompensują sobie właśnie mordując ludzi. Miałem więc nadzieje, że w konfrontacji z uzbrojonym i zdeterminowanym przeciwnikiem puszczą mu nerwy.

Nie zadziałało.

Austryjacki psychol uciekł nam i zatrzasną za sobą drzwi, które zablokował dodatkowo własnym ciałem. Wziąłem więc moją wierną piłę mechaniczną i zaatakowałem na wysokości jego głowy. Drzwi były ze sklejki, więc piła przeszła je jak papier, chybiając o centymetry. Podczas, gdy zbol uciekał, ja wyciąłem nam przejście na wolność.

Jak się okazało jego ucieczka była jedynie odwrotem na z góry upatrzone pozycje. Ukrył się na półpiętrze za winklem, a kiedy wychodziłem rzucił mi się na plecy z rzeźnickim nożem. Ja jednak zauważyłem ruch i zdołałem uruchomić piłę w rezultacie czego odciąłem mu dłoń, w której trzymał nóż na wysokości łokcia...

Co było dalej nie mam pojęcia, bo w tym momencie dostałem takiego kopa adrenaliny, że nie dość iż się obudziłem, to potem ładnych kilka godzin nie mogłem zasnąć.
RepliForce - 28-03-2009, 11:15
Temat postu:
Śniło mi się, że byłem w szkole. Nie było w tym nic dziwnego, poza tym że było to miejsce od którego nie chodzę od zerowej klasy, bo zostało zlikwidowane. Rzecz która się tam wydarzyła na długo zapadnie mi w pamięć. Zaczęło się normalnie siedziałem na murku, moi koledzy grali w piłkę( dziewczyny grały z nimi) . Piłka wpadła im do piwnicy i jedna z dziewczyn pobiega po nią. Usłyszeliśmy krzyk. Zacząłem biec do wcześniej wymienionego miejsca. Po zejściu po schodach zobaczyłem leżącą bluzę mojej koleżanki. Podniosłem ją i zacząłem biegać po całej piwnicy, próbując ją znaleźć. Bezskutecznie. Wyszedłem z piwnicy i oznajmiłem, że została porwana. Podjechał radiowóz, co mi się wydało dziwne z matką tejże dziewczyny. Następne co pamiętam to to, że zabrali mi bluzę z ręki i kazali się rozjeść. Pierwsza myśl jaka mi przyszła< podobna do "detektywów" z serialu> "czy miała jakiś wrogów". Wtedy był taki przeskok jakimś cudem znalazłem się w jej domu, a jej matka była dla mnie strasznie miła. Spytałem się w/w pytanie. Powiedziała, że nic nie wie. Wtedy spytałem czy jej córka miała jakiś pamiętnik. Wyciągnęła spod kanapy <o.O szybki zapłon> zaczęła czytać (nie na głos). Powiedziała mi ksywkę jakiegoś jej znajomego. Postanowiłem ją szukać. Ostatnie co pamiętam to duży ruch na jednej z ulic Świdnicy, i tego chłopaka który ja porwał. Dałem mu kopa, po czym złapałem ją za ramię i zacząłem uciekać. I to był koniec.
aliaren - 07-04-2009, 00:04
Temat postu:
Swojego ostatniego snu nie pamiętam zbyt dobrze, ale zabiły mnie osoby, które mi w nim towarzyszyły.

Madonna.
Gandalf.
Jack Bauer z serialu 24 Godziny.

Mieszanka wybuchowa i nie mam pojęcia, skąd mi się wzięła :) Bauera od biedy zrozumiem, bo serial oglądam, ale Władcę Pierścieni ostatni raz czytałam kilka lat temu, a Madonny nie słuchałam nigdy, nic też o niej ostatnio nie czytałam, ani nie widziałam.

W każdym razie Madonna występowała jako sado-maso domina w skórzanym wdzianku, na samym wstępie zabiła Gandalfa, a potem z mordem w oczach ruszyła za mną. Zwiewałam dzięki pomocy Jacka Bauera. Nie chcę wiedzieć, co bym o tym powiedział Freud... >_>
Ysengrinn - 07-04-2009, 01:21
Temat postu:
Śniło mi się, że kupuję mieszkanie od Baracka Obamy. Bardzo wypasione mieszkanie, wszystko było na pilota. Niestety raczej nie Biały Dom, choć można pomarzyć.
moshi_moshi - 07-04-2009, 15:10
Temat postu:
Śniło mi się dzisiaj jakieś nieznane czasopismo o mandze i anime. Na okładce był bardzo ładny art z Bokura Ga Ita, ale nie to było najciekawsze. Głównym tematem numeru był Tanuk, a konkretnie jakieś mroczne tajemnice Avellany dotyczące receznji. Miałam to pismo w łapkach, odwracałam kartkę i już miałam poznać całą prawdę o Tanuki i Ave, kiedy obudził mnie cholerny budzik! Dawno nie byłam tak wkurzona...
Sola - 07-04-2009, 21:50
Temat postu:
Ja snów nie miewam, a jak już są, to się denerwuję, bo mnie tylko męczą i się przez nie nie wysypiam. Natomiast dzisiaj miałam taki jeden i był bardzo miły, wiec się podzielę.
Śniłam, że jestem na wakacjach. Mieszkałam z rodzinką w jakimś starym domku gdzieś głęboko w lesie. Wszędzie las i zero cywilizacji. No i zwierzęta tam były, które co noc podchodziły pod nasz dom. Wśród tych zwierzaków były trzy wilki z którymi się zaprzyjazniłam. Doszło nawet do tego, że razem z nimi biegałam po lesie. W końcu jednak trzeba było wrócić do domu. Trudno było mi się rozstać z moimi wilkami więc inteligentnie postanowiłam jednego sobie wziąć. Wracaliśmy do domu pociągiem, przez całą podróż wilk był bardzo grzeczny, tylko pasażerom przeszkadzał. I nie dlatego, że to dzikie zwierze, tylko dlatego bo jak mówili: "strasznie śmierdzi". Potem pamiętam, że kłóciłam się z pasażerami, że wystarczy go tylko wykąpać i wtedy obudziłam się.
Naraku_no_Hana - 23-06-2009, 10:15
Temat postu:
Wow, Sola, to mamy podobne sny. Ostatnio często mi się śni, że łażę po drzewach z lampartami...
Ysengrinn - 23-06-2009, 10:20
Temat postu:
Wczoraj śniło mi się, że biję z żulami, to chyba nie jest zdrowy objaw. I żadnemu nie zabrałem punktów, bu.
Vodh - 05-07-2009, 12:04
Temat postu:
Śniło mi się, że oglądam House'a. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przyśnił mi się calutki odcinek, który zdecydowanie nie był emitowany. Szło to mniej więcej tak:

(Jak ktoś nie oglądał House'a to poziom abstrakcji będzie jeszcze większy, niż dla fanów serialu, z góry uprzedzam xD)

House z Foremanem płyną jakąś łódką po jeziorze. Po jednym z zakrętów natknęli się na stojącą na brzegu (wyciągniętą na brzeg) motorówkę - chyba rozwaloną, ale nie jestem pewien - i dryfującego w wodzie, nieprzytomnego Chase'a. House nie chciał się tym babrać, więc kazał Foremanowi zadzwonić do szpitala a sam zawrócił łódkę i odpłynął, akurat tak, żeby dotrzeć z powrotem na miejsce wypadku razem z karetką.

W tym momencie akcja się przeniosła - okazało się, że z Chasem wszystko w porządku i to jednak NIE będzie temat odcinka. Tym razem House z Trzynastką pojechał na przedmieścia, do jakiegoś domku na uboczu, połączonego z dość ciekawie wyglądającym warsztatem. Okazało się, że właściciel albo konstruuje od podstaw, albo naprawia, jakiś konkretny model Ferrari. Trzynastce udało się go namówić, żeby pozwolił się House'owi przejechać. Jadąc trochę gadali, House go jakoś obraził, nic szczególnego.

Kiedy wrócili do szpitala, House niósł pod pachą czarnego Ratlerka (taki piesek). Wparował do pokoju Chase'a (Chase odpoczywał po wypadku, siedział sobie na łóżku, podłączony do aparatu tlenowego), za nim (nie wiedzieć czemu czarnoskóry) syn konstruktora Ferrari. House stwierdził enigmatycznie, że udowodni dzieciakowi, że ten pies to nie ten sam piesk, którego mieli jeszcze kilka dni temu. Piesek jakoś dziwnie zareagował na Chase'a, po czym wyszedł z pokoju i natknął się na Konstruktora. Konstruktor wziął go na ręce, po czym po chwili upuścił i zaczął się dusić, skarżąc się na łaskotanie w płucach. Wkrótce dołączyła do niego jego żona i ktoś z odwiedzających, a House nalegał, żeby uznać to za jakąś chorobę zakaźną i próbował jeszcze powiązać to z wypadkiem Chase'a.

Po pewnym czasie Chase dostal od Cameron jakąś czapkę, bo mu było zimno. Stwierdził jednak, że nie potrzebuje i nie chce jej nosić. Cameron odparła, że w porządku, ale jeżeli zobaczy go w kapturze i szaliku to się obrazi. W tym momencie do pokoju wparowała jakaś była dziewczyna Chase'a, która bardzo czule pocałowała go w policzek i założyła mu na głowę kaptur, który przyniosła i obwiązała szyję szalikiem, który sama zrobiła na drutach...

Cameron, choć obrażona, ciągle siedziała przy Chasie, Foreman i Trzynastka kombinowali w pokoju, w którym leżała reszta pacjentów z dusznościami. Pozostałych pupilków House'a nie było nigdzie, a Cuddy pojawiła się tylko ze dwa razy, kategorycznie odmawiając uznania tych kilku przypadków za powiązane ze sobą, a tym bardziej za jakąś dziwną epidemię. Kiedy tak Foreman z Trzynastką kombinowali, gadali oczywiście nie o pacjentach - między innymi Foreman wyznał jej, że jest zazdrosny o kobiety i że House trafił w czuły punkt, kiedy go do tej zazdrości podpuszczał, na co Trzynastka go przytuliła i odparła, że nie ma o kogo być zazdrosnym. House natomiast, z nieco demonicznym wyrazem twarzy, jak to wtedy, kiedy wie co musi koniecznie zrobić, ale nikt by nie zrozumiał, doczłapał z wyraźnym trudem (większym, niż tylko spowodowanym nogą) do skrzynki z bezpiecznikami i za coś złapał, zaiskrzyło. Nic innego się jednak nie stało, więc House złapał za jakiś wózek inwalidzki stojący na korytarzu i wpakował nań syna Konstruktora.

Akcja znowu przeniosła się do pokoju z trójką chorych. Trzynastka zasugerowała jakiegoś pasożyta, na co Foreman się żachnał, że tego nie da się nigdy wykluczyć. Odparła, że tłumaczy wszystkie objawy. W tym momencie obudził się Konstruktor i podszedł do nich. Po krótkiej rozmowie okazało się, że w ewidentny sposób nie potrafi zrozumieć, co do niego mówią lekarze - do głowy wpadały mu jakieś zupełnie inne słowa, a on odpowiadał na to, co wydawało mu się, że usłyszał. Po dość wielu próbach komunikacji okazało się, że przynajmniej rozróżnia melodie - komuś udało się nakłonić go do powtórzenia jakiejś krótkiej melodii. Za to do objawów dołączyła wysoka gorączka. W tym momencie akcja przeniosła się do Chase'a, któremu najpierw pogorszyła się duszność, po czym zemdlał. To samo spotkało jakąś pielęgniarkę.

W tym momencie Foreman, Trzynastka i Cuddy zebrali się w gabinecie dyrektorki i zaczęli się mocno niepokoić, co się dzieje, a nade wszystko gdzie podział się House. Ów zaś, w pokoju, który przypominał kostnicę, usadził dzieciaka na jakimś łóżku, po czym sam, gadając kompletnie od rzeczy i obficie pocąc się na twarzy ogolił się na łyso, potem odkręcił jakąś płytę w podłodze i wycelował w wielki, świecący prostokąt z pistoletu, przypominającego bardziej pistolet plazmowy z Fallouta, niż cokolwiek innego. Przytknął go dwa razy do płyty i pociągnął za spust, po czym wstał, wylał zawartość shakera na podłogę i stając w kałuży wycelował sobie w głowę. Kiedy pociągnął za spust trafił go wychodzacy z pistoletu piorun, akurat w takim momencie, że zdążył go złapać Foreman wbiegający właśnie do sali.

Potem nastąpiła krótka dyskusja z Taubem na temat zasadności golenia się i wylewania mieszanki jajek i mleka na podłogę, a także okazało się, że House'owi chodziło o poparzenie mózgu, i choć nie dowiedzieliśmy się, co tym wszystkim ludziom dolegało właśnie to im pomoże. Przy okazji z rozmowy wynikało, że Konstruktor jechał sobie Ferrari z tym pieskiem i przywalił w stojącą na poboczu motorówkę Chase'a, który uderzając się w głowę wypadł do wody. Piesek zginął niestety w tym wypadku, więc przypuszczalnie House'owi bardziej zależało na ściągnięciu do szpitala rodziny, niż pokazaniu nowemu psu Chase'a.

W tym momencie dźwięki wygasły, włączył się jakiś spokojny utwór, kamera po kolei pokazywała uśmiechniętych ludzi, golonych w przygotowaniu na parzenie mózgu za pomocą pistoletu plazmowego...

Edit: ojesu, długie to było... xD
Shizuku - 05-07-2009, 15:51
Temat postu:
Vodh świetny odcinek, powinieneś wysłać ten sen do twórców;P Szkoda, że Wilsona i Kutnera w nim zabrakło;P
Keii - 08-07-2009, 16:56
Temat postu:
Czuję dyskomfort psychiczny. Właśnie obudziłem się po popołudniowej drzemce, podczas której śniło mi się, że posiadam dwumetrowego krokodyla jako zwierzątko, który biega sobie radośnie po mieszkaniu (miał tylko smycz) i trzeba go nakarmić. Żeby w trakcie mnie nie zjadł, przygotowywałem sobie zwinięte gazety, gdyby zaszła potrzeba przywołania go do porządku. Trochę się bałem, więc przez cały sen jak najszybciej przemieszczałem się od jednego łóżka do drugiego i jeździłem na krześle na kółkach - grunt to być "wysoko". Koniec końców bydlęcia nie widziałem ani przez chwilę, bo czaił się pod łóżkami i przede mną uciekał. Brr...
wa-totem - 08-07-2009, 17:54
Temat postu:
Keii napisał/a:
śniło mi się, że posiadam dwumetrowego krokodyla jako zwierzątko

...ale przecież ty nie grasz w menelgame... o_O;
Salva - 10-07-2009, 19:48
Temat postu:
Keii, musimy ograniczyć Twoje sypianie z Figą w objęciach, źle na Ciebie wpływa...
Ysengrinn - 12-07-2009, 12:18
Temat postu:
Jak już pisałem w stosownym temacie ostateczna konfrontacja z wrogiem w Mrocznych Materiach była nieco rozczarowująca, więc wygląda na to, że dośniłem sobie lepszą.


Spoiler: pokaż / ukryj
Metatrona niet, za to był jakiś "Autorytet", wyglądający jak Jabba albo Kingpin (a najbardziej jak gość z pewnego obrzydliwego hentaia; nie, nie miał tentakli), władający magią.


Wzbogaconą o motywy z "Sarantyńskiej Mozaiki" (akcja toczy się w jakimś Konstantynopolopodobnym mieście-molochu), mojego własnego fika (wieczny ogień, miecz, łuk i różdżka, tylko tu władały nimi trzy różne niewiasty) oraz... nie mam zielonego pojęcia czego. W każdym razie ostateczne zwycięstwo odniesiono przy pomocy szarży wybuchających świń. Nawet. Nie. Pytajcie.

Potem była scena z tyranozaurem, który gonił mnie na dachu (epicko wielkiego) pałacu, ale zahaczył o wielki Bardzo Ostrzy Miecz (nóż Willa 2.0?), uciął sobie nogę i rymnął w przepaść. Wkrótce potem się obudziłem.
Meido - 19-07-2009, 18:35
Temat postu:
A mi śniło się dzisiaj, że zostałam rozjechana przez tramwaj. Po prostu, przebiegałam przez ulicę, a tramwaj mnie szast! I się obudziłam.
Sasayaki - 19-07-2009, 21:49
Temat postu:
Meido napisał/a:
A mi śniło się dzisiaj, że zostałam rozjechana przez tramwaj. Po prostu, przebiegałam przez ulicę, a tramwaj mnie szast! I się obudziłam.
Au... makabra!

Hm... a mnie się śnił mi się Envy. Czyżbym przesadziła z Fullmetal Alhemistem?
GoNik - 25-07-2009, 12:33
Temat postu:
Pisałam fanfika, który był disneyowskim romansem skrzyżowanym ze Światem Dysku i Power Rangers oraz jeszcze czymś, czego nie pamiętam.
Vodh - 25-07-2009, 15:34
Temat postu:
Ja z dzisiejszego snu pamiętam tylko jedno zdanie, wypowiedziane głosem lektora telewizyjnego:


"Jeżeli chcesz, aby Agata Buzek została Valkirią w serialu "Ranczo" wyślij SMS..."

obudziłem się z krzykiem xD
Amarth - 25-07-2009, 21:13
Temat postu:
Ja z kolei znowu miałam sen kilkuczęściowy.

Najpierw musiałam schronić się z jakimiś ludźmi w kawiarni i wstrzymywać oddech, bo zaatakował nas czarny dym, który dusił grzeszników.

Potem musiałam uciekać z jakąś parą, która przekonywała mnie zacięcie, że nawet babci i dziadkowi ufać nie mogę (chyba chcieli mnie złożyć w ofierze).

Później musiałam obserwować jak wiedźma jakaś kazała swoim podkomendnym trolom złapać Froda i Sama, a ci dwaj idioci dali się przekupić żołędziami.

Na koniec zostałam ze znajomymi uwięziona w jamie gębowej Króla Koopy, a jedynym sposobem, żeby się stamtąd wydostać było połaskotanie czerwonego szczebla drabinki, dzięki czemu obniżała się platforma, czyli język. Obudziłam się, gdy jako pierwsza wydostałam się z gęby, po czym wbiegłam do kościoła, żeby przez konfesjonał przekazać tą kluczową informację pozostałym uwięzionym.
Ysengrinn - 28-07-2009, 12:09
Temat postu:
Śniło mi się, że jestem znowu w szkole, na lekcji "historii Poznania" (żeby było śmieszniej to na pewno była szkoła w Sandomierzu, więc nie wiem skąd ten Poznań) i zastanawiam się gorączkowo co tu robię, skoro mam już za sobą magisterkę. Z jakiegoś powodu nie przeszkadzało mi tak, że otaczają mnie koledzy z podstawówki i liceum, którzy kończyli szkoły razem ze mną.

A potem śniło mi się, że jadę z rodzicami obejrzeć kolonię fok rzecznych...
Sasayaki - 20-08-2009, 08:05
Temat postu:
Śniła mi się gra planszowa o zombie... Polegała na uciekaniu przed umrzykami po jakimś domu. Z jakiegoś powodu jeden pokój miał być niby ecchi O___o A co najgorsze czytanie instrukcji przypominało takie filmy gdzie w w czasie czytania pokazują co się dzieje. No więc postaci było chyba z 5, ale ja pamiętam tylko niewielką blondynkę i faceta po 40, który wyglądał jak jakiś aktor... hmm...
Dred - 20-08-2009, 09:42
Temat postu:
Cytat:
jeden pokój miał być niby ecchi

Widzicie? Trzeba było wczoraj tyle gadać o ecchi? Teraz biednym dziewojom się śnią koszmary... ;]
Amarth - 20-08-2009, 10:34
Temat postu:
Absolutnie nie wiem dlaczego, ale śniły mi się alijenoty (plus dodatki) pracujące w imię rozwoju nauki. Praca polegała na sprawdzeniu, jak blisko ślepy lew morski (i inne podobne zwierzątka) może podejść do naszpikowanej ruchomymi kolcami i ostrzami dziury zanim jego super-ultra-zmysły sprawią, że wyczuje niebezpieczeństwo i od owej dziury odskoczy. Jednakowoż jenoty szybko się znudziły i zaczęły układać wierszyki i piosenki, które Eaś zapisywała na małej tablicy. Ku mojej wielkiej rozpaczy nie potrafiłam ułożyć ani nic sensownego, ani nic do rymu...
Sakura_chan - 30-08-2009, 19:40
Temat postu:
Sen jenoci. Byliśmy w jakimś ośrodku. Użalałam się Amarth na jakiegoś faceta który mnie rzucił. Moshi psioczyła na jakąś Kryśkę. Zeg biegał przebrany za kobietę i straszył dzieci, kucharka tak się przestraszyła że dała nam śniadanie za darmo
Avalia - 30-08-2009, 19:58
Temat postu:
Nie często miewam sny a już tym bardziej takie co mają jakąś konkretną treść, o!
Co prawda sen spisałam ze względu na inne forum to i tak postanowiłam go tu dać.

ekhm....ekhm...
Tak więc rzecz działa się w Japonii (ale szok). Jakiś czas temu się tam przeprowadziłam z rodzicami (chociaż w śnie miałam trochę innych rodziców).
Moja koleżanka która była fanką NEWS zachorowała i poprosiła abym ja pojechała za nią na koncert aby bilet się nie zmarnował. Ponieważ ja tam raz na jakiś czas słuchałam tego uroczego zespołu zgodziłam się i pojechałam.
Przenieśmy się do kolejki po te "wachlarze" z twarzami panów (jakkolwiek by się to nie nazywało). Za mną stała pani co widać, że ma rodzinę, dzieci i tak wyglądała dobrze po czterdziestce. Za nią stała grupka dziewczyn (z serii jesteśmy ah i oh....tak wspomnę, że ja byłam ubrana bardziej jak na koncert deg'a niżeli NEWS). No i te dziewczyny zaczęły się tak trochę za głośno "nabijać" z pani co sobie za mną stała. I tak jakoś zaczęły się kłócić a ja się do tego wtrąciłam i oczywiście stanęłam po stronie "starszej" pani no i jakoś tamte dziewczyny się odczepiły.
Przyszła nasza kolej na kupienie tego czegoś....ja kupiłam jedną z Ryo i to dlatego, że koleżanka jego fanką bo ja nawet w śnie go nie trawię. Za to moja "towarzyszka" (na którą zresztą zaczęłam mówić Onee-san) kupiła jedno z Masu.
Kiedy tak szłyśmy zając sobie dobre miejsce na sali koncertowej rozmawiałyśmy i wyszło na to, że Onee-san przyszła na koncert zobaczyć syna, chociaż brzmiało to tak jakby jej syn był jeszcze mały i świeżo upieczony w agencji.
Koncert się zaczął a mój sen przeskoczył już na akcje po koncercie hehe xd
Zapytałam się Onee-san gdzie jest najbliższy hotel bo nie mam do rana żadnego dojazdu do domu i bym musiała gdzieś przenocować. No i tak jakoś zostałam zaproszona do niej do domu na noc ^o^
Tak oto też akcja przenosi mi się do momentu minięcia plakietki z nazwiskiem której nie doczytałam bo tak jakoś już ciemno było.
Poznałam oczywiście męża Onee-san i postanowiłam jej pomóc przy kolacji, ale w trakcie powiedziała, że już sobie poradzi a ja poszłam wziąć prysznic. Ubierając już się w łazience usłyszałam, że ktoś przyszedł i tak dla mnie w domyśle był to syn mojej znajomej. Ubrałam się w żółtą sukienkę (jakaś sugestia do Masu?). Idę do części jadalnej i w sumie lekki szok bo synem okazał się Koyama Keiichiro. Bez jakiś pisków czy czegoś usiadłam i zjadło się razem kolacje....w między czasie nadeszły ciemne złe chmury (i tu jakoś zaczyna się nawiązanie do Ourana). Usadowiono mnie w pokoju siostry Keii-chana której akurat nie było. Zaczęłam się szykować do snu kiedy bum! oberwanie chmury i mega burza. Owszem trochę boję się burzy ale tu była typowa reakcja na Haruhi o...tak więc skulona usiadłam przy łóżku (przypomnijcie sobie piękną randkę Haruhi i chyba Hikaru(?) oraz akcje w kaplicy). Bo tak oto do pokoju wchodzi Keii-chan aby zobaczyć czy aby wszystko u mnie w porządku i widząc mnie popłakaną na ziemi z takim troskliwym uśmiechem wychodzi z pokoju aby wrócić z większymi słuchawkami i jakimś odtwarzaczem mp3. No i oczywiście zostałam otulona kołderką, słuchawki mi nałożono na uszy i Koyama usiadł koło mnie, "przytulił" lekko i mi się tak jakoś zasnęło (oparta o jego ramię) no i potem on usnął i tak sobie spaliśmy.
A potem taki przeskok jak Keii-chan i jego mama mnie żegnają na dworcu no i wracam do domu.

Szczerze chciała bym kontynuacje takiego snu :D
Sakura_chan - 30-08-2009, 20:16
Temat postu:
Mamusiu, te wachlarze to uchiwa. Ryo poproszę przywiezc w wersji live. Obiecuję przepisać Ci majątek :P
Avalia - 30-08-2009, 20:32
Temat postu:
Sakura_chan napisał/a:
Mamusiu, te wachlarze to uchiwa. Ryo poproszę przywiezc w wersji live. Obiecuję przepisać Ci majątek :P
Odnoszę dziwne wrażenie, że i tak nie zapamiętam tej nazwy, ale dziękuje za oświecenie mnie. A co do Ryo to w ostateczności jak będę kraść eee....całego NewS'a to ci jakoś to maleństwo Nishikido podrzucę do domu ;)
moshi_moshi - 31-08-2009, 12:32
Temat postu:
Opłacało się dzisiaj pospać dłużej. Znowu miałam jeden ze swoich genialnych snów.

Rzecz działa się w nocy na peronie metra. Grupa ludzi, chyba około dziesięć osób, została poproszona o zmianę peronu. Po prostu nagle w ścienie otworzyło się przejście na dodatkowy peron, jeszcze bardziej obskurny od tego, na jakim byli przed chwilą. Oczywiście byli tam sami (nie liczę wielkiego, ożywionego kaktusa w kapeluszu kowbojskim, palącego papierosa w ciemnym kącie), wokół walały się jakieś śmieci, stały duże kontenery, część jarzeniówek w ogóle nie działała i w tej uroczej atmosferze, zdali sobie sprawę, że członkowie grupy powoli znikają. Nie rozpływają się w powietrzu, tylko co jakiś czas, kogoś zaczyna brakować. Usiedli sobie w kółeczku i zaczęli debatować, co zrobić dalej. W pewnym momencie jedna z osób stwierdziła, że te zniknięcia to robota pantery. I bum, nagle na jednym z kontenerów pojawia się piękna pantera i uśmiechając się, zeskakuje do bohaterów. Z przerażenia nikt nie mógł się ruszyć, tymczasem pantera usiadła, zalożyła nogę na nogę, wyjęła gazetę i zaczęła sobie z nimi od niechcenia rozmawiać. Wyjaśniła, że owszem, gdyby chciała, zeżarłaby ich wszystkich (tu nastąpił pokaz siły, pantera skoczyła do przodu, dosłownie pochłonęła dwie kobiety, przy czym jedną po chwili wypluła - nienaruszoną), ale niestety to nie jej robota i w tym świecie powinni się spodziewać dużo gorszych rzeczy. Po czym rozłożyła gazetę i zaczęła im pokazywać różne zwierzęta, które potrafią przybierać ludzką formę, po to, żeby zwodzić biedne ofiary. Jednym z największych drani jest małpa, która uwodzi nieszczęsne kobiety w wiadomym celu. W tym momencie pantera znikła, a akcja przeniosła się do jakiejś ciemnej restauracji (moje sny są niedoświetlone, praktycznie zawsze). Ta sama grupa osób tym razem słuchała opowieści o tajemniczym morderstwie popełnionym w tejże knajpie. W miarę rozwoju opowieści staruszki, sceneria zmieniła się i mogłam zobaczyć kobietę, która idąc do toalety została zaczepiona przez swojego przyszłego oprawcę (cudowny psychopata w brązowym garniturze, pod krawatem i w długim popielatym trenczu), niestety sceny morderstwa nie widziałam. Potem akcja znowu skupiła się na głównych bohaterach, którzy już w mocno okrojonym składzie, siedzieli bardzo podpici w tej samej knajpie i przejmowali się jakimś występem, który ich czekał. Genialna była atmosfera: wszyscy rozmawiali na temat przedstawienia, podczas gdy naprawdę martwili się czy w ogóle do niego dożyją, tylko nikt nie odważył się powiedzieć tego głośno. Ostatnia scena przypominała wielką popijawę na tonącym statku...

PS Żeby nie było wątpliwości, to nie był sen "animowany".
DeadJoker - 31-08-2009, 16:52
Temat postu:
A ja miałam dziś krótki, acz treściwy sen, chyba najbardziej polewkowy od czasu, kiedy przyśniło mi się, że jestem adwokatem Husajna...Otóż ja, moja dwunastoletnia koleżanka, jej mama i pełen skład Akatsuki pracowaliśmy w charakterze służby w domu Ciela (tego z Kuroshitsuji). Jakimś cudem posiadłość stała na obrzeżach miasta Kielce, do którego centrum urządzaliśmy sobie całą paczką (ja, koleżanka, jej mama, Akatsuki oraz dwaj główni bohaterowie Kuroshitsuji) wycieczki w bliżej nieokreślonym celu.

Kilka dni temu z kolei śniło mi się, że trafiłam do więzienia za obrażanie jakigoś dyktatora i siedziałam w celi z bandą polskich imigrantów (w celi obok siedzieli Szwedzi w marynarskich ubrankach). Później do naszego więzienia przybyła Madonna (której nie cierpię), żeby nagrać tam teledysk. Wyobrażacie sobie moją wściekłość, kiedy mnie POCAŁOWAŁA. Musiałam jej zdrowo przywalić. Niestety, w tym momencie sen się urwał.
JJ - 31-08-2009, 18:51
Temat postu:
Sen był z jenotami, więc o nim napiszę. Właściwie były dwa, ale z pierwszego nie pamiętam nic poza tym, że Meru wprowadziła się do mojego mieszkania (O_o?).

W drugim kupowałem bizona. Z Salvą, w jakiejś galerii handlowej. W ciemnym zaułku (nie wiem, skąd wziął się ciemny zaułek w galerii) niski starszy pan próbował sprzedać przechodniom czerwonowłosego biszonena, a właściwie pół-biszonena - miał taką dziwną właściwość, że w zależności od tego, jak zaczesał grzywkę, wyglądał jak superprzystojny, zniewieściały młodzieniec albo jak zwyczajny, nawet niezbyt ładny facet. Taki (H)Alleluja któremu twarz zmienia się zamiast osobowości. Salva się targowała, ja zastanawiałem się, o co z tą grzywką chodzi, a sen nagle skończył się bez żadnej konkretnej konkluzji.
Asthariel - 31-08-2009, 19:00
Temat postu:
Czym się kończy oglądanie Umineko na zmianę z Sayonara Zetsubou Sensei?

Horrorem, w którym bohaterki Sayonary po kolei giną w mieście, w którym wyłączono prąd. Kaere wpadła pod samochód, Nami ucięto ucho, Chiri została zastrzelona... Trauma, bałem się potem zasnąć, żeby nie przyśnił mi się kolejny odcinek...
Easnadh - 31-08-2009, 19:09
Temat postu:
Mnie się śniła Crof, która w jakimś ogrodzie, pod łukiem z pomalowanego na biało drewna, oplecionego czerwonymi różami, dawała koncert, ubrana w tiulową różową spódniczkę. Śpiewała "Piosenkę o uke", pamiętam tylko kawałek refrenu: "Coś tam coś tam coś tam defenceless uke~!". Ładnie jej to wychodziło.
Sakura_chan - 09-09-2009, 23:37
Temat postu:
Mnie się śniło, że Salva zabrała mi yaoi i tak się zaczytała że nie chciała oddać. Proroctwo ? :P
Vodh - 11-09-2009, 12:27
Temat postu:
Ja pod wpływem maratonowanych ostatnio gundamów SEED (mnoga bo obie serie maratonuję ;) ) miałem przedziwny sen, w którym pamiętam że na pewno była jakaś wojna, natomiast najbardziej wypaliła mi się w pamięci krystalicznie wręcz czysta i bardzo realistyczna scena, w której z rannym Andrew Waltfeldem leciałem w luku bagażowym jakiegoś wojskowego transportowca. Najciekawsze było to, że drzwi (o ile ta nazwa pasuje do tej "bramy" z tyłu, przez którą wjeżdżają czołgi i wchodzą mechy :P) były otwarte (pamiętam że kłóciłem się z pilotem żądając, żeby je natychmiast zamknął bo mam tu rannego i zaraz wypadnie, ale jak zobaczyłem widoki to mnie zatkało i się kłócić przestałem xD) i transportowiec z jakiegoś powodu leciał tyłem, więc clue sceny stanowiło podziwianie naprawdę prześlicznego, wiejsko/miejskiego krajobrazu. Pamiętam, że na polach rosła masa zielonego, więc była pewnie wiosna - oprócz tego kwitły żółte kwiaty. Pogoda była śliczna - ciepły, troszkę pochmurny wieczór *___* A sam transportowiec leciał na wysokości jakichś 25 metrów, więc oglądałem wszystko z dość bliska. Bardzo ciekawy sen, realizmem prawie dorównuje mojemu najbardziej realistycznemu, więc przeżycie (czy raczej prześnienie) było naprawdę niesamowite :D
Ysengrinn - 13-09-2009, 12:50
Temat postu:
Śniło mi się, że "Arkę Noego" założyli członkowie zespołu "Vader". Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło.
Anonymous - 13-09-2009, 12:55
Temat postu:
Nie byłeś nawet aż tak daleko. Założył ją m.in. były gitarzysta Acid Drinkers.
Mai_chan - 13-09-2009, 13:49
Temat postu:
Mi się śniło, że wróciłam do podstawówki (z nieznanych przyczyn znajdującej się w budynku mojego liceum) i uczyłam się od nowa pisać literek. Przy moim obecnym (21 lat) wieku. Odjazd, tyle wam powiem
Sakura_chan - 13-09-2009, 16:21
Temat postu:
Bardzo często mam sen że jestem w szkole, ma być klasówka a nic nie umiem i strasznie się boję
korsarz - 17-09-2009, 11:33
Temat postu:
Mój ostatni sen był trochę dziwny... Poszedłem do parku i spotkałem czarnego gadającego kocura, który miał zwyczaj włazić na drzewo, gdy się robi chłodniej... A przy obecnej pogodzie, gdy chłodniej się robi za każdym razem, gdy jakaś chmura przesłoni słońce, co pięć minut był na drzewie.
Jakby tego było mało, przez park przebiegło stado koni o_O (nie mam zielonego pojęcia, skąd się tam wzięły), radośnie taranując wszystko, łącznie z placem zabaw. I próbowały wleźć na drzewo, by dostać się do kota o_O.
W tym momencie się obudziłem.
GoNik - 17-09-2009, 11:50
Temat postu:
Hmmm... Dobrzy piraci ścigali inny statek, złupili ich iwogule... a w tym czasie zdobyczny koń lokalnych dzikusów (we fioletowo-białe ciapki) niezauważony wracał truchcikiem do domu, wlokąc za sobą nadobną niewiastę pana kapitana. Lokalni dzicy zauważyli, że coś dziwnego dzieje się na ich kawałku ziemi i baaaardzo powoli i ostrożnie zmierzali w kierunku obozu piratów.
Pewnie po drodze przejęli panienkę, ale budzik zadzwonił i nie dowiem się kto ostatecznie wygrał. BU!
JJ - 17-09-2009, 11:52
Temat postu:
Byłem u fryzjera, a pani, która mnie strzygła, musiała się na chwilę oddalić - bodaj telefon zadzwonił. Czekałem i czekałem, aż nagle ni stąd ni zowąd zacząłem siwieć. Potem włosy zrobiły się czarne i zaczęły moknąć same z siebie, wydłużyły się i okazało się, że z głowy próbuje mi wyjść dziewczynka z "The Ring". Klepałem ją w czoło, żeby weszła z powrotem i przestała mnie oblewać wodą.
GoNik - 17-09-2009, 11:58
Temat postu:
JJ napisał/a:
z głowy próbuje mi wyjść dziewczynka z "The Ring"

Aha. To już wiemy skąd masz tyle wewnętrznego mhoku.
zonk486 - 17-09-2009, 20:46
Temat postu:
a ja kiedyś miałem sen, w którym szedłem na kurs prawa jazdy, w którym "jazdy" odbywały się na komputerze na którym była zainstalowana jakaś gra z serii "Tom & Jerry", a kierownica była podobna do kierownicy dla dzieci. Oprócz tego miałem kolegów, którzy się zachowywali jak baka trio z green green-a, i musiałem ich powstrzymywać, a i tak dostawali zawsze w dupę od jednej z koleżanek.
Sasayaki - 18-09-2009, 08:08
Temat postu:
Śniło mi się że bawię się z siostrą lalkami w małżeństwo profesorów, podróżujących łodzią podwodną w jeziorze lawy. Ja bawiłam się starym "Kenem" (co to mu daaaawno temu zgubiłyśmy spodnie i od tamtej pory był szkotem w spódnicy) a ona "Śpiącą królewną".
Hisayo - 18-09-2009, 15:54
Temat postu:
A mnie śniła się istna psychoza. Miałam ten sen dawno, ale dopiero teraz mi sie przypomniał.
No więc, upalne popołudnie, zapewne dzień powszedni. Niedziele są inne. Razem z koleżanka i moimi psami jechaliśmy tramwajem. Jedziemy, jedziemy. Wszystko jest jakieś takie dziwne, milczące, w tramwaju tylko kilka osób siedzi, w dodatku są jak skamieniali i tylko patrzą na nas, nie mówią, nie oddychają (!). Kolory jakieś takie dziwne, lekko podkolorowana sepia... Przynajmnije tyle pamiętam z widoku.
Nagle wstaję (mam na sobie dżinsową spódnicę i legginsy, koszmar) podchodzę do kasownika i kasuję bilety. Ale ile tego było! Z dwadzieścia sztuk. Później siadam i znowu jedziemy. Ciiiisza i nic się nie rusza, ale wiem, że jedziemy. Rozmawiam o czymś z koleżanką, ale tak jak w niemym filmie - nic nie słychać. Psy stoją, czasem obwąchają podłogę.
Tramwaj skręca.
I nagle widzę, że chociaż jedziemy po torach (miezy torami jest normalna trawa i ziemia) to jakimś cudem wpadamy do wody. Woda jest przejrzysta i neibieska, widać słońce z powierzchni, i dwie rury. Nie wiem skąd one się tam wzięły, nie było żadnego mostu ani nic. Wydostajemy sie z tramwaju przez okna, psy również wydobywamy, wypływamy na powierzchnię...
Znowu to samo upalne popołudnie, tym razem w kolorze. I cała nasza czwórka jest sucha. Puste ulice, ale dziwny szum. I limonkowozielona trawa.
Kiedy się odwróciłam, nie było tramwaju, ludzi, rzeki. Tylko tory i trawa, i jeszcze horyzont chyba...
Strasznie dziwny sen i zastanawiam się dotąd, co też on może oznaczać...?
Nanami - 19-09-2009, 10:37
Temat postu:
Piękny może nie koniecznie, ale fazowy. Śniło mi się, że już wszystko wszystko wykułam na egzamin. Przychodze, a tu psor zasuwa mi pytania z pogranicza fizyki, na które nie znam odpowiedzi. Przeplatane z pytaniami z gier Final Fantasy typu "Opisz stwora na obrazku" (Leviatan z ósemki na nim był o_o) i w ogóle WTF.
Salva - 26-09-2009, 08:07
Temat postu:
Miałam przepiękny sen, że jestem z Irinem na pirackim statku. Dookoła jest woda, w wodzie pływają różne farfocle, których ja się panicznie bałam (podejrzewam, że swoje miały tu do powiedzenia wspomnienia z pobytu nad Morzem Czarnym gdzie tych farfocli od cholery i trochę, ale wtf, czemu teraz?!). Z tym, że dziwna sprawa bo w różnych ujęciu śpię. Okazało się, że spałam, z Irinem, na pirackim statu, po Iriniemu (tak, dla mnie to koszmar jak się budzę we śnie o 11 xD). I nagle jakiś random filler z tymi farfoclami, moje wszystkie strachy przed wodą wyszły w tym. Chyba nie trzeba było oglądać Kyou Kara przed snem...

A i tak wiedz, że to wszystko przez Ciebie Borze! Ciebie, Twoje dziury i wyjące "briiight" króliki! Nie pamiętam na teraz królików, ale musowo tam były i wyły.
Sasayaki - 27-09-2009, 11:53
Temat postu:
Mój sen był mocno pokręcony. Śniło mi się że na WOS-ie mamy się uczyć dyplomacji, dlatego każdy ma się wcielić w jakieś bóstwo. Następnie podzielono nas na grupy, rozdano karteczki z bardzo nielogicznymi propozycjami i kazano porozmawiać z przedstawicielem jakiejś innej drużyny. No i tak wylądowałam w parze z... tutaj poproszę o jakieś mroczne: Ta-ta-tam!... Zegarmistrzem. Wyglądał on jak postać z jego avatara, a ubrany był w strój pirata. A w czasie tego spotkania dyplomatycznego, chodziliśmy sobie po zamarzniętej rzece.

O_____o ... koniec z Chitosami przed snem...
moshi_moshi - 27-09-2009, 12:28
Temat postu:
Śniły mi się Jenoty, dużo Jenotów. Siedzieliśmy na dworcu PKP, ale takim bardzo nierealnym: był czysty, wielopiętrowy i architektonicznie stanowił mieszankę kolei austro węgierskiej oraz nowoczesności, poza tym było tam sporo zieleni. Na środku takiego dużego patio, na ogromnym wiklinowym fotelu, siedziała Ave i podejmowała jakieś ważne decyzje zjazdowe. Natomiast ja z góry obrzucałam wszystkich szyszkami i Ave na mnie łypała O_____O Potem akcja przeniosła się na peron, gdzie wspólnie z Meru z ławeczki, patrzyłyśmy jak JJ zaczepia pociągi: skakał sobie po kałużach (akurat mocno padało) i krzyczał do nich, że i tak go nie ochlapią, bo jeżdżą po torach i nie mogą w żadną wjechać, i pokazywał im język. Ale największy odlot był na koniec: JJ, Keii i Vodh tańczyli na peronie w tych strugach deszczu jak boysband, mieli taki fajny układ i bardzo machali łapkami. Biedna Meruś, która siedziała obok mnie spadła z ławki ze śmiechu...
Odie - 27-09-2009, 21:28
Temat postu:
[delete]
Zegarmistrz - 19-10-2009, 12:25
Temat postu:
Och, naprawdę niesamowity sen miałem...

Generalnie to był crossover. Śniło mi się, że jestem w krainie techno-fantasy dość deaselpunkowej. Przypominała coś pomiędzy Europom, a Kreacją. Była w niej Polska, ZSRR, Hitlerowskie Niemcy, bardzo współczesne USA (konkretnie Teksas) leżało na południu, za giblartarem. Zasadniczo większość kontynentu była pod okupacją Nazistów, z którymi walczyli bliżej niesprecyzowani Alianci. Naziści mieli wszystko: piechotę, czołgi, gestapowców, SS-manów, samoloty, czarnoksiężników, technomantów, klony - mutanty, zombie, upiory, nemisariuszy z Exalted, wampiry, Abyssali, Neverbornów (bardzo wyraźnie ichni Hitler służył Oblivionowi), mechy, latające statki, produkty Insane Science, magitechu i nekrotechu... Alianci też byli nieźli. Nie widziałem ich za bardzo, ale na pewno mieli voroxy, terminatorów, ninja, własne statki powietrzne i mechy (takie bardzo amerykańskie z designu), działa laserowe, Ważki Bojowe (tzn. takie magitechniczne samoloty w kształcie ważek), a nawet space marines...

Ja natomiast byłem kapitanem statku powietrznego (o!) z bardzo dziwną załogą (o!), w której na 100% miałem kosmicznego marines, voroksa, kilka mutantów i przynajmniej jednego, klasycznego bohatera przygodowego anime, który w trakcie snu uratował panienkę więzioną na nazistowskim statku wojennym (groziłem mu za to wyrzuceniem za burtę). Moja wspaniała, dumna jednostka powietrzna leciała do Polski ukrywając się między chmurami przed eskadrami powietrznych u-botów i wiozła...

...Bolo dla ruchu oporu. Z tym Bolo też była masa przygód, bo najpierw ja i moi dzielni piraci z pomocą kogoś, kto wyglądał jak Indiana Jones odbiliśmy je SS-manom i ich czarnoksiężnikowi z inkaskich ruin na pustyni.
0rdi - 19-10-2009, 20:41
Temat postu:
Tak czytając kilka postów z całego tematu(dosłownie to chyba 5) czuje się zazdrosny, gdyż albo nie mam snów, albo ich najzwyczajniej nie pamiętam.
Strange.
BOReK - 24-11-2009, 11:58
Temat postu:
Nieczęsto mi się to zdarza, ale dzisiaj miałem maraton. Najpierw zjazd jenoci w cholera-wie-gdzie-ale-ślicznie. Okolica była leśna i mocno pagórkowata (domy na zupełnie róznych poziomach), a podłoże soczyście zielone i zaopatrzone w wiele silnie ukwieconych zakątków. Sny jednak bywają piękne, bo na żywo bym sie tak nie zachwycił. :D

Drugi z kolei był sen o życiu realnym, czyli mieszkaniu ze współlokatorstwem - tyle ze w Łodzi, w mieszkaniu mojej babci (bez babci) wyposażonym w coś, co chyba zaraz sobie opiszę i naszkicuję, a potem opatentuję i sprzedam, bo jest banalnym pomysłem.

Trzeci był wyjazd na jakieś targi ze znajomymi. Nie wiem czego dotyczyła impreza, ale jakimś cudem dobrze rozumiałem japońską mowę, której tam było dużo (ale to nie był konwent animkowy). I owszem, tylko rozumiałem i tylko mowę, zupełnie jakbym się nauczył oglądając animacje.
Loko - 24-11-2009, 15:08
Temat postu:
Nie pamiętam całego snu, tylko jeden jego malutki (ale niewątpliwie ciekawy) fragment. Siedziałem w szkole na jakiejś lekcji. Nauczycielka podniecała się jakimś rysunkiem przypiętym na tablicy. Kazała mi podejść i się mu przyjrzeć, zupełnie nie wiem po co. W jakiś sposób wykręciłem się moją nogą, więc zamiast mnie poszedł...Karel. Ostatnie co pamiętam to jak mija moją ławkę i staje przy tablicy =='
Velg - 24-11-2009, 15:10
Temat postu:
Loko, dalej zapewne budynek szkolny został rozwalony jakąś supermocą ;)

A jak wyglądał Karel? :D
Loko - 24-11-2009, 15:25
Temat postu:
Karel wyglądał mniej więcej tak jak sobie wyobrażam jego postać w FR, bardzo wysoki, długie czarne włosy. Ubrany w swoją kurkę z napisem "Lightning", układającym się z błyskawicy. Kurtka zapewne kiedyś była czarna, ale przez różne czynniki lekko wyblakła. Twarzy nie opiszę bo widziałem go tylko z tyłu.
Karel - 25-11-2009, 01:19
Temat postu:
Przyznam że jest to miał niespodzianka że ktoś o mnie śni....hmmm. Kurtka wyblakła. Widać mój senny ja nie używał proszku xxxx. Jak wiadomo proszek xxxxx jest o 30% skuteczniejszy od zwykłego proszku i nie powoduje wy....<trzask>.
Ok już mi lepiej.
Ysengrinn - 25-11-2009, 10:24
Temat postu:
Jak ja nienawidzę snów w których widzę jakąś fajną książkę, staję na uszach żeby ją ucapić, otwieram i... Budzę się. Naprawdę, nie ma nic bardziej frustrującego niż uświadomić sobie, że wielce pożądany obiekt nam się tylko przyśnił i nigdy więcej się go nie zobaczyXD.
Sasayaki - 25-11-2009, 10:41
Temat postu:
A ja miałam raczej nieprzyjemny sen. Najpierw wdepnęłam w dżunglowe błocko. Paznokieć na dużym palcu lewej stopy zaczął mi zanikać. Wtedy nagle znalazłam się z siostrą w naszym sadzie i zobaczyłam że zbliżają się rodzice, ubrani w szorty i czapki z daszkiem, machając kijami nordic walking i chcąc nas wyciągnąć na jakąś wycieczkę, na którą w ogóle nie mamy ochoty. Wykręcam się więc zanikiem paznokcia. Nagle mama blednie i przerażona mówi mi że zapadłam na rzadką chorobę. Gdy mój paznokieć całkiem zniknie moje krew miała mi przestać krążyć i wyparować. Wtedy się obudziłam...
Karel - 25-11-2009, 14:19
Temat postu:
Śniło mi się że walczę z Harrierem na szczycie Sears Tower z pomocą czegoś co wyglądało na Stingera(nie jestem pewien). W pewnym momencie Harrier się rozbił i wieżowiec zaczął się walić a ja uciekłem na pokładzie sterowca(?!) którego kapitanem był Bonta-kun(?!?).
Slova - 25-11-2009, 22:03
Temat postu:
W zeszłym tygodniu przyśnił mi się jeden z najbardziej cholernie strasznych snów w ostatnim czasie. Właściwie, to pierwszy po kilku latach całkowicie bezsennych snów (dziwnie to brzmi).
Pojechaliśmy gdzieś z... Klasą? Nie wiem, w każdym bądź razie w śnie znałem ludzi, ale nie mogłem ich rozpoznać. W nocy wybraliśmy się na jakieś pole, nie umiem dobrze określić pory roku, bo było ciepło, na polu stogi siana, a na drzewach brak liści... Szliśmy tak przez noc... za czymś, nie wiem, co to było, ale po coś poszliśmy na to pole. Zaczęliśmy się wygłupiać czy coś robić, nagle wszyscy cisza, patrzymy, a tam na horyzoncie coś biegnie, bardzo szybko, zatacza krąg wokół nas, zgraja dzikich psów. Siedzimy cicho, to może pobiegną i nie usłyszą. Zrobiły już wokół nas pół okrążenia, były przy linii przydrożnych drzew, kiedy jeden odłączył się od watahy i zaczął biec w nasza stronę. Zanim ktokolwiek zdarzył zareagować, skoczył m do gardła i tak to zastygło w bezruchu, potem się obudziłem... Cholera, to było w tym swoim braku niezwykłości tak chore, że aż mnie przytłacza.
R2D2 - 30-11-2009, 23:29
Temat postu:
Ze snów które uznałbym za piękne, to szedłem drogą w chmurach (coś w stylu tej w Dragon Ballu, tylko fotorealistyczne i ogólnie fajniejsza) wszystko skąpane w promieniach zachodzącego słońca, daleko na horyzoncie widać przebijające się przez obłoki górskie szczyty, jakiś kolosalny posąg wyższy nawet od tych gór. W pewnym momencie zorientowałem się że droga się skończyła a ja szybuję w przestworzach...

Miałem ten sen w wieku pięciu lat, ale nadal mam go świeżo w pamięci :).

Z mniej przyjemnych, to śniło mi się kiedyś że obudziłem się w trumnie, ale szybko się obudziłem na szczęście :D.
GoNik - 01-12-2009, 12:18
Temat postu:
Jak cholera piękny... O 5 rano udało mi się wybudzić z koszmarnie zaplątanego snu we śnie - co najmniej 4 poziomy zamotania. Do kuchni po wodę szłam zygzakiem, nie do końca kojarzyłam co się dzieje, padłam na łóżko jak ścięta i... witaj, godzino jedenasta!
Mać.
Sasayaki - 01-12-2009, 13:45
Temat postu:
Śniło mi się że gram w Harry Potterową grę, przy czym to ja jestem Harrym (trochę tak jak bym się w niego "wcieliła"), i gonię czekoladową żabę najpierw po lochach, potem po jakiejś fikuśnej, zaśnieżonej, świątecznej scenerii z gigantycznymi cukrowymi laseczkami i cukierkowymi drzewami. Ostatecznie w tej dziwnej scenerii zamknięto mnie razem z żabą w trumnie.
Ponury - 01-12-2009, 18:19
Temat postu:
Nie ma to jak wstajesz rano, jesz śniadanie, myjesz się, ubierasz, już masz wychodzić i...
budzisz się. Pierwsza reakcja "kurde, znowu?"
Miałem tak perę razy, to nawet lepsze od deja vu.
Albo ten stan niepewności rano czy już się obudziło, czy się jeszcze śni, wspaniałe odczucie ^^
Ysengrinn - 10-01-2010, 17:24
Temat postu:
Miałem sens zjazdowy, jak zwykle nie do końca wiem gdzie zlokalizowany, ale poznałem przynajmniej kilka jenotów (oraz kilka zdecydowanych niejenotów, ale to się wytnie). Większość snu kręciła się wokół pięknie ilustrowanej książki o... Drinkach i barmanach. Można było z niej dowiedzieć się mnóstwa ciekawych rzeczy - oprócz rzeczy oczywistych, jak przepisy na drinki i opisy znanych barów były portrety i historie znanych barmanów, historia poszczególnych drinków, typy psychologiczne klientów i sposoby w jakie barmani odczytują z twarzy nieszczęścia trapiące klienta i wiele innych. W ogóle zresztą okazało się, że barmani to niemalże elitarna kasta myślicieli i filozofów.

Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale wyjątkowo fazowy pomysł...
fm - 10-01-2010, 17:53
Temat postu:
Można by było pomyśleć, że zainspirował Cię seans tego anime. Jak widać, fazowe pomysły są już często wykorzystane.
RepliForce - 10-01-2010, 18:36
Temat postu:
Sen wyśniony dziś
Pierwsze co pamiętam, to to, że miał przyjść do mnie jakiś mistrz, aby poddać mnie egzaminowi. Gdy zaszedł w progi naszego mieszkania, zacząłem się z nim o coś kłócić. Ten odwrócił się i wyszedł. Mama mówiła, abym pobiegł go przeprosić bo nie zostanę Jedi. (tak od siebie: WTF?)Ten jednak traktował mnie jak powietrze. Następnego dnia, wychodząc z dworca we Wrocku (O_o) i skręcając w prawo, zobaczyłem grupę walczących klonów. (Za dużo SW Battle Front). Wyklinałem na mistrza, i powiedziałem, iż " Gdybym wczoraj został Jedi i dostałbym miecz, to dziś byłbym w tej walce". Postem pamiętam, że już w Świdnicy wbiegłem do jakiejś bramy, paliło się w niej światło, ponieważ była noc. Zobaczyłem Mame i mistrza. Ten kliencik od Jedi mówił, że ukryje tu miecz, a mama da mi go w odpowiednim momencie. Ale oni sobie poszli, a ja podebrałem broń. I gdy już miałem go otworzyć, już trzymałem palec na przycisku, Obudziłem się.

No, ale przynajmniej inspiracje wyciągnąłem i napisałem Fanfic :P
Mirror - 10-01-2010, 20:00
Temat postu:
Więęęęęc... Śniło mnie się, że matka zszywała mi głowę. Normalną białą nitką i zwykłą igłą. A w którymś momencie pyta "Może teraz spróbujesz sama?".
Było też coś o tym, że wybrałam się z kłusownikami na polowanie i zabrałam strzelbę taty. A kiedy przyszła sobie policja czy tam ktoś, zaczęłam się chwalić, że to broń taty i, że ma na nią pozwolenie.
JJ - 19-01-2010, 15:49
Temat postu:
Sen dość... abstrakcyjny, wystąpiły jenoty, więc piszę. Sporo (a przynajmniej więcej niż zwykle) zapamiętałem, co nie znaczy, że będzie z sensem. W każdym razie bardziej pasowałby do tematu "ale miałem chory sen".

Zaczęło się od sceny rozmowy na random tematy z Alijenocicami w jakimś pokoju hotelowym. Podczas tej rozmowy Evil powiedziała z wyrzutem, że jestem dla niej zimny i nieczuły. Odpowiedziałem, że wcale że nie; ona na to - że wcale że tak. Postanowiłem więc się zmienić i od tej pory okazywać więcej czułości i ciepła. W tym postanowieniu trwałem przez kilka minut, po czym zapomniałem o nim i poszedłem samotnie oglądać dzikie koty.

Dzikie koty były jedną z atrakcji turystycznych miasteczka, w którym przebywaliśmy. Siedziały sobie ciasno upakowane w klatce z dziwną nadbudówką na górze, były to drapieżniki wszelkiego rodzaju - jakaś lwica, tygrys, czarna pantera, jaguar i tym podobne. Były - przynajmniej tak mówiono - oswojone i zupełnie niegroźne dla ludzi. Żeby to sprawdzić, ktoś wsadził do klatki małą dziewczynkę, która radośnie czochrała panterę i lwicę. Z początku stwierdziłem, że to słodkie, ale potem koty zaczęły warczeć i szczerzyć kły - najpierw te czochrane przez dziewczynkę, potem wszystkie. Spytałem panów pilnujących klatki czy to na pewno bezpieczne - odpowiedzieli że jak najbardziej, a poza tym w tym momencie i tak nie da się stamtąd wyjąć dziewczynki. Zauważyłem kota, którego wcześniej nie było - był biały, całkiem spory, gatunku nie rozpoznałem (zoolog ze mnie słaby), w każdym razie uśmiechał się dość złowieszczo, drapieżnie, złośliwie i jakby ironicznie. I wpatrywał się we mnie. Pozostałe koty zresztą też zaczęły się uśmiechać i odwróciły głowy w moją stronę, co trochę mnie przeraziło. Poczułem, że za chwilę rozszarpią dziewczynkę na kawałki i krew będzie bryzgać na wszystkie strony. Nie chciałem przy tym być, więc odszedłem na moment. Kiedy wróciłem, w klatce byli już tylko panowie sprzątający. Powiedzieli, że wypuścili koty na czas czyszczenia klatki, ale to nie jest niebezpieczne, bo przecież są oswojone. Na pytania o dziewczynkę nie chcieli odpowiedzieć. Z podłogi zmywali krew i kawałki mięsa. Pojawiła się policja, z którą chciałem porozmawiać o tym, co zaszło przed chwilą; niestety, mieli własne sprawy do załatwienia. Szukali grasującego w okolicy mordercy-truciciela, a tak się złożyło, że podejrzany mieszkał w nadbudówce nad klatką, do której można było przejść tylko po drabince w środku. Policjanci zaczekali na porę czyszczenia klatki, bo bali się kotów. Nie wiedzieć czemu był z nimi mój znajomy z liceum. Weszliśmy na górę, policjanci zaczęli palić papierosy i pić kawę, a ja przystąpiłem do przeszukania. Pokój wyglądał jak zaplecze szkolnej sali od chemii, w szafkach znalazłem notatki z nazwami dziwnych związków, jakieś teksty na temat szamanów i voodoo oraz dziwne figurki w podobnych klimatach. Wszędzie porozrzucane leżały też malutkie czekoladowe gwiazdki. Znajomy z liceum stwierdził, że tutaj jest nudno i pójdzie teraz do szpitala dla psychicznie chorych. Przypomniałem sobie, że chodzi tam już od jakiegoś czasu i postanowiłem zobaczyć, czy to rzeczywiście takie ciekawe miejsce.

W szpitalu przytłoczyła mnie dość ciężka atmosfera - miałem wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą i że ktoś zaraz rzuci się na mnie z nożem. Przeszedłem tylko parę metrów wgłąb korytarza, po czym postanowiłem, że muszę uciekać. Wtedy przez drzwi wpakował się do środka dziwny pochód - na czele szła pani w starej, rozłożystej sukni "z epoki" (nie wiem której, bo nie znam się na historycznej modzie, ale na pewno wcześniej niż XX wiek), prowadząca śliczną, góra dwunastoletnią dziewczynkę. Za nimi podążały trzy śmiejące się kobiety w podobnych strojach, prowadzące na smyczy starszego pana, łypiącego na wszystkich tak, że miało się wrażenie, iż gdyby puściły go wolno, rzuciłby się pierwszej lepszej osobie do gardła. Wybiegłem na ulicę, żeby zaczerpnąć powietrza i prawie wpadłem przy tym na kolejne osoby w pochodzie - dwie modelki w takich wymyślnych i niepraktycznych sukniach, które widuje się tylko na pokazach mody. Modelki niosły na dużej tacy obciętą ludzką głowę. Przebiegłem kilka metrów i wpadłem do jakiejś bocznej uliczki nie zwracając już uwagi na ten dziwaczny orszak. W uliczce spotkałem jenoty. Ktoś zauważył, że niektórzy z idących w pochodzie mają przy sobie narty, na co Meru odparła, że faktycznie po części jest to kurort narciarski. Gdzieś o tym czytała i opowiedziała nam historię szpitala - otóż pewnej pani, dziedziczce bogatego rodu, sąd nakazał z jakiegoś powodu trzymać swoją córkę w zakładzie zamkniętym razem z psychopatycznymi mordercami (nie chcę wiedzieć, co mała przeskrobała). Matka z początku walczyła z tą decyzją, ale w końcu musiała się poddać. Stworzyła więc luksusowy kurort zimowy dla wszelkiej maści szaleńców i ściągała tam najdziwniejszych wariatów z całego świata, żeby jej córka miała "towarzystwo na poziomie".

Wróciliśmy do hotelu, gdzie usiadłem na fotelu i zacząłem czytać. Pojawiła się moja babcia, która wezwała do siebie mnie i Evil (która zajęta była rysowaniem w towarzystwie jakiejś nieznanej dziewczyny, wcześniej nie wyszła na ulicę z pozostałymi jenotami). Powiedziała, że to najwyższy czas, aby nauczyć ją (Evil, nie babcię) grać w karty. Zaprowadziła nas do ciemnego pokoju, w którym zaczęła czegoś szukać na półce z książkami (tyle że szukała za książkami). Wtedy się obudziłem.
Vodh - 19-01-2010, 16:01
Temat postu:
...masz dziwne sny xD

Ale fajny, bardzo rozbudowany :D

Mi się z kolei przypomniał jakiś zupełnie losowy urywek snu, w którym okazało się, że z jakiegoś tajemniczego powodu Zegarmistrz postanowił składować u mnie w łazience (tak, w Edynburgu) papier toaletowy. Tak na oko z tysiąc rolek. I tyle, zacząłem układać go przy ścianie i się obudziłem z wielkim WTF...
Miyomi - 27-01-2010, 13:40
Temat postu:
Cytat:
O 5 rano udało mi się wybudzić z koszmarnie zaplątanego snu we śnie - co najmniej 4 poziomy zamotania.


Mam dobrą wiadomość. Nie jesteś sam. Też to miałam i co dziwne, też 4 poziomy :D

Mi się śniło kiedyś tam, że obudziłam się w jakimś wypasionym pałacu, gdzie było wszystko, o czym można sobie wymarzyć. Po chwili weszła jakaś kobieta i ogłosiła (jakże uroczystym tonem), że goście przybyli i poprosiła mnie, bym się ubrała w ciuchy, które mi przygotowała i zeszła na śniadanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zwracała się do mnie per. Księżniczko albo Panienko. Robi się dziwnie? To słuchajcie dalej. Po kilku minutach zeszłam na to rzekome śniadanie, gdzie czekali na mnie: Ktoś podobny do mojego taty, dwie siostry - starsza i młodsza - których w rzeczywistości nie posiadam i... Rycerze Okrągłego Stołu z Code Geass. Myślę sobie "Co do licha?", ale siadam obok moich "sióstr"... Później się okazuję, że jestem drugą księżniczką Zjednoczonego Polskiego Królestwa =.= i że w roku 2011 obalono nasz wspaniały rząd wstawiając w to miejsce monarchię. Dalej pamiętam tylko, że było jeszcze dziwniej. Coś z balem z okazji zawarcia pokoju pomiędzy Polską i Brytanią. Coś, że nie chciałam na niego iść. Coś z jakimś Deszczowym Festiwalem (cokolwiek to było) itd... Więcej grzechów nie pamiętam xD Wniosek? Za dużo CG ^^

A jak patrzę na wasze sny, to tylko chce się normalnie zazdrościć ^^
Vodh - 28-01-2010, 15:41
Temat postu:
Maratonuję ostatnio Bleacha, więc naturalnie przyśniła mi się Moshi. Rzecz się działa w świecie będącym swoistym crossoverem Bleacha i Księżniczki Mononoke, a spora część akcji miała miejsce w lesie otaczającym Brzeziny. Otóż, Moshi była w świetnej komitywie z dzikami. Posługiwała się wręcz dwoma z nich jako 'bronią'. Akcja snu zaczęła się w momencie, kiedy ja z bliżej niezidentyfikowanym osobnikiem (choć mam przypuszczenia że był to Abarai Renji) przyglądaliśmy się w dość tajemniczej jaskini temu, jak z jednym z dwóch Dzików Moshi dzieje się Coś Złego. Nastąpiła bardzo długa wymiana spojrzeń na przemian groźnych i zdziwionych, dla mnie jako uczestnika była o niebo bardziej pasjonująca niż mogłaby być dla potencjalnego widza. Pooskarżawszy się nawzajem w końcu doszliśmy do tego, czyją sprawką jest to, co się dzieje z Dzikiem Moshi (acz ten szczegół niestety mi umknął). Wybiegłszy z jaskini wpadliśmy na samą Władczynię Dzików, z jednej strony bardzo zmartwioną o swojego pupilka, a z drugiej z dość tajemniczą miną próbującą nam wybić z głów próby ratunku i konfrontacji z Tym Zuym. Ostatecznie po dość długiej rozmowie (która, mam wrażenie, w sporej części przypominała rozmowy z Moshi w pociągu, czyli była względnie niesfazowana i całkowicie niezwiązana z dzikami i zagrożeniem) stwierdziliśmy, że w takim razie koniecznie trzeba się dowiedzieć czy Ukitake ma z tym coś wspólnego. Ukitake miał groźny wyraz twarzy i władał w Brzezińskim lesie wilkami. Tak. Następnie doszło do naszej konfrontacji z Wilkami Ukitake, które okazały się bardzo chytre, wygadane, źle im z pysków patrzyło ale w jakiś przewrotny sposób doszedłem do wniosku, że one po prostu tak mają i jest to niezbity dowód na niewinność ich i ich pana. Skończyło się obrazem naszej trójki (Moshi, Renjiego i mnie) jadących na wielkim dziku Ku Przeznaczeniu.
Ysengrinn - 28-01-2010, 17:20
Temat postu:
Cytat:
Otóż, Moshi była w świetnej komitywie z dzikami. Posługiwała się wręcz dwoma z nich jako 'bronią'.


Powiedziałbym, że sen absurdalny, gdyby jakiś czas temu nie śniło mi się, że na jenoci zjazd robi nalot mafia kufrów podróżnych.
moshi_moshi - 28-01-2010, 21:40
Temat postu:
Cytat:
Moshi była w świetnej komitywie z dzikami.

Ale, ale... Dlaczego dziki?! Dlaczego to nie mogły być jakieś bardziej tru zwierzątka? Nie lubiem ciem!
Irian - 01-02-2010, 14:32
Temat postu:
Wiedziałam, że nie należy oglądać horrorów przed snem, ale Alirka w roli dziewczynki z The Ring to jednak overkill. Było ją widać tylko w lustrach i obudziłam się autentycznie wystraszona. Khy...
Loko - 01-02-2010, 18:22
Temat postu:
Śniła mi się matka kumpla, stojąca w nocy przy jakichś ruinach, trzymająca w ręku kawałek gruzu. Twarz zachlapana krwią wskazywała na to, że przed chwilą kogoś rzeczonym kawałkiem zatłukła.
Karel - 01-02-2010, 18:29
Temat postu:
Uhhh biorąc pod uwagę niektóre wypisywane sny wnoszę o utworzenie kontr-tematu bo pinkne to one nie są.
Slova - 01-02-2010, 20:10
Temat postu:
Karel napisał/a:
pinkne to one nie są.

Zależy od interpretacji.
Loko - 09-02-2010, 20:41
Temat postu:
Trzy sny, dwa dosłownie sprzed chwili, jeden już trochę odleżał.

1. Z jakichś niewyjaśnionych przyczyn jednej mojej znajomej urwało obie ręce. W mieszkaniu w którym stałem oprócz mnie była zapłakana (i zakrwawiona) poszkodowana, dwóch policjantów i inna znajoma. Jeden z funkcjonariuszy kazał mi iść po urwane kończyny. Ruszyłem z tą zdrową znajomą, przez cały mój blok. Rączki były w foliowej torebce, na fotelu w pokoju rodziców. Wziąłem je czym prędzej i ruszyłem z powrotem, na pytanie mamy co niosę, odpowiedziałem tylko "nie chcesz wiedzieć". W korytarzu przez który trzeba przejść aby dostać się do drugiej części bloku, stała grupka dziewczyn których zbytnio nie trawimy w naszym towarzystwie, co za tym idzie postanowiliśmy przejść dworem. Schodzimy klatką schodową w dół, gdy nagle naszym oczom ukazuje się stojący za oknem Alien. Uznaliśmy że lepiej będzie jednak pójść korytarzem. To było ostatnie co pamiętam.

2. Wszystko zaczęło się od tego że Ysen wrzucił do tematu "Humor" filmik prezentujący jego ucieczkę przed potworem w grze będącej hybrydą Obliviona i Morrowinda. Nim się obejrzałem zostałem głównym bohaterem tego filmiku. Stworem tył był niebieskawy tauren, który w dodatku był nieśmiertelny. W panicznej ucieczce przez obóz pełen taurenów obok bloku w którym mieszka Ponury, wpadłem na genialny pomysł: otworzyłem konsolę i w pisałem komendę "kill". Tauren padł, po chwili podniósł się, ale przestał mnie gonić. Radość nie trwała długo, bowiem po chwili zaczął biec za mną drugi (przynajmniej nie był niebieski), jego też załatwiłem komendą "kill", którą również przeżył. Polazł pilnować jednego przejścia w lesie, ja oczywiście musiałem się przez nie przedostać. Udało mi się przedrzeć lasem nieopodal, po wejściu na małą górkę moim oczom ukazał się obóz. Był praktycznie identyczny jak ten w grze S.T.A.L.K.E.R. Czyste Niebo, z tym że jedna knajpa była wzięta z filmu Tarantino (Grindhouse: Planet Terror). W obozie łaziło pełno znajomych osób, w dzień życie płynęło sobie zwyczajnie, ale za to w nocy wszyscy zbierali się we wspomnianej knajpie i ćpali. Wstrzykiwali sobie niebieską ciecz z dziwnych strzykawek (takich jak w Bioshocku). Jeden ziomal z naszej szkoły strasznie się tym chwalił, brał też jakieś niebieskie tabletki. Wszystkie te prochy można było kupić z maszyn przypominających automaty z Colą (te z kolei były wzięte z Borderlands). Po jakimś czasie postanowiłem wyjść poza obóz do tzw. Bagien, które były przerażającym miejscem wokół którego narosło sporo legend. Wyszedłem poza siatkę, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem tory. Po dłuższym biegu dotarłem do dziwnego, zaśnieżonego miejsca w którym siedziały sobie dwie moje koleżanki i zastanawiały się co będą robić w weekend. Nie miałem tam nic do roboty, więc zacząłem biec z powrotem do obozu, w pewnym momencie coś mnie minęło, wystraszony rzuciłem się na ziemię i zobaczyłem sporych rozmiarów wilka. W głowie odezwał się głos koleżanki mówiący, że to jej pies oraz delikatnie podkreślający fakt, że jest dużo szybszy ode mnie (koleżanka miała takiego psa, szkoda tylko że na sesji RPG). Wilczur wskoczył na druty rozciągające się nad torami i ruszył w stronę obozu, siejąc tyle iskier, że rozświetlił nocny las. Biegnąc tak za nim, usłyszałem za sobą pociąg, był bardzo daleko, ale ruszyłem szybciej. Pies zeskoczył obok mnie i zaczęliśmy się ścigać, ciągle był o krok przede mną. Po tym gdy prawie wpadliśmy na stojący na torach wagon, psiak pognał przed siebie stając się definitywnym zwycięzcom. Dotarłem do obozu, zobaczyłem faceta kierującego się do knajpy. Był to ojciec tego ziomala (co ciekawe w realnym świecie nim nie jest). Dotarłem do baru przed nim, całe towarzystwo siedziało zaćpane w różnych kątach, wraz z nimi była rudowłosa dziewczyna w zielonej sukience (nie mam pojęcia kto to mógł być), a chłopak którego ojciec właśnie przyjechał, rozpaczliwie chował tabletki i strzykawki, będą w tym wspomagany przez sklepikarkę z mojej szkoły. Na tym się skończyło.

3. Cała nasza szkoła została zaproszona do podstawówki, by obejrzeć jakiś mecz. Ci którzy nie byli nim zainteresowani (w tym ja) usiedli sobie na ławce z tyłu. Chwilę tam o czymś gadaliśmy, była nawet z nami jedna nauczycielka. Powiedziała mi, że hala w której się znajdujemy jest połączona ze szpitalem w którym pracuje moja mama. Skoro i tak nie interesuje mnie mecz, to mogę iść ją odwiedzić. Tak też zrobiłem, piętro niżej spotkałem kumpla który zastanawiał się kogo da na wolne miejsca w zespole, bowiem dwie osoby odeszły. Minąłem go i ruszyłem do szpitalnego tunelu, zawróciłem już na schodach, bo pomyślałem że mama może mieć pacjentów i nie wypada jej przeszkadzać. Gdy wracałem z powrotem na balkon hali, usłyszałem bardzo głośny strzał. Wbiegłem czym prędzej po to żeby zobaczyć rozłożonego ziomala, o którym wspominałem w śnie nr 2. Niektóre osoby klęczały obok jego zwłok i płakały, inne wyraźnie śmiały się i cieszyły (w tym moja wychowawczyni). Pozostała kwestia: kto zabił? Jeden chłopaczek ode mnie z klasy (niski, w ogóle się nie odzywa, cichy, przyczajony i wredny, ale ogólnie jeden z normalniejszych) zaczął przesypywać śmieci z jednego kosza do drugiego. Było to co najmniej dziwne, więc wszyscy zaczęli się na niego gapić. Ten odwraca się z pistoletem większym od dłoni dorosłego faceta i zaczyna go przeładowywać. Natychmiast wszyscy zaczęli go pytać, czemu zabił tamtego drugiego. Nie dosłyszałem odpowiedzi, gdyż jak zwykle wypowiedział się bardzo cicho. Wiem, że dostałem po niej napadu śmiechu i ległem w róg. Podbiegła do mnie jedna dziewczyna i myśląc najwyraźniej że płaczę, zaczęła mnie pocieszać. Tu właśnie sen się urwał.

Dodam jeszcze tylko że sny 2 i 3 nastąpiły praktycznie zaraz po sobie.
Sasayaki - 10-02-2010, 08:10
Temat postu:
Śniło mi się że dołączam do jakiejś multigrupy, w której członkowie posługują się nie komputerami ale pacynkami i skarpetynkami (czyli pacynkami ze skarpetek ;P). Motywem przewodnim grupy była straż miejska. Moja skarpetka była niebieska z włosami z czarnej włóczki z różowym pasemkiem. Oprócz mnie była tam też Avalia- żółta skarpetka z brązowymi kucykami i grzywką, Costly- pamiętam tylko że był ciemnoczerwony i Ysengrinn posługujący się pacynką Grovera z Ulicy Sezamkowej oraz kłócący się z nieznaną mi osobą, kierującą Misiem Fozzie.
Tren - 10-02-2010, 18:46
Temat postu:
A mnie się jakimś cudem udało dzisiaj przypomnieć kawałek snu który miałam (zwykle odchodzą one w zapomnienie natychmiast po przebudzeniu).

Szłam ulicą jakiegoś obcego miasta (w celu którego nie pamiętam, ale chyba je zwiedzałam). Miałam przy sobie moją szarą torbę (której przybyło parę dodatkowych kieszeni), w której miałam najpotrzebniejsze rzeczy. Tak więc szłam tą ulicą w lekko rozproszonym tłumie i nagle zobaczyłam, że jakaś postać przy pomocy nożyka ucięła ramię torebki osoby idącej przede mną. Natychmiast zdałam sobie sprawę, że to złodziej/kieszonkowiec, który zaraz ruszy na mnie w celu zdobycia torebki. Chwyciłam ją więc przed siebie, trzymając mocno rękami i gotowa bronić niczym konstytucji. Tymczasem złodziej zaczął przemieszczać się slalomem między ludźmi, którzy byli niedaleko mnie i zabierać im rzeczy. Mnie też chciał dwa razy zaatakować (co ciekawe pojawiał się wtedy tuż przede mną), ale widząc moją determinację dał sobie spokój. Następnie zniknął gdzieś. Zaczęłam latać między okradzionymi ludźmi i pytać czy nic im nie jest. Wtedy nadszedł policjant, natychmiast podbiegłam do niego i zaczęłam z zapałem wyjaśniać, że ci ludzie zostali okradzeni i że trzeba natychmiast biec za złodziejem, by odzyskać ich rzeczy. Nagle okradzeni podeszli i jeden facet zaczął wyjaśniać, że nie ma potrzeby i poradzą sobie. Byłam zszokowana tym stwierdzeniem i chciałam protestować, ale wtedy kątem oka zauważyłam, że ten mężczyzna włożył mi coś do kieszeni torby. Coś co było należącą do mnie MP3...
Później jechałam jakimś środkiem transportu, chyba pociągiem i przeglądałam swoje rzeczy. Okazało się, że są one poprzekładane jak gdyby ktoś je wyją i włożył z powrotem. I wtedy wydedukowałam co się stało. Złodziej nie mógł wyjąć tych rzeczy z mojej torby ponieważ cały czas ją trzymałam i obserwowałam zarówno ją jak i tego kieszonkowca. Jednak po jego zniknięciu przestałam zwracać uwagę na moje rzeczy. Dlatego ci ludzie korzystając z nieuwagi ukradli mi po jednym przedmiocie ze złości, że sami zostali okradzeni. Tyle, że później widząc jak przejmuję się ich losem poczuli się głupio i potajemnie włożyli te rzeczy z powrotem do mojej torby.

I chyba gdzieś po tym rozumowaniu się obudziłam. Przy czym jestem pewna, że wcześniej śniło mi się więcej i było tam między innymi wyjaśnione dlaczego odwiedzałam to miasto, ale niestety nie pamiętam tego.
Ysengrinn - 17-02-2010, 17:36
Temat postu:
Oż... Dawno nie miałem tak złożonego i jednocześnie pogibanego snu. Generalnie wszyscy coś ode mnie chcieli - Zeg kazał mi się ubierać i przyjeżdżać, bo za chwilę zacznie się jakaś sztuka, rodzice pultali się, że coś rozwaliłem, random jenoty chciały żebym wziął udział w szkolnym przedstawieniu, rodzina wampirów (Wu? Te? Ef?) żądała, żebym zagrał główną rolę w Eugeniuszu Onieginie*. Ponieważ nie przygotowałem się ani do przedstawienia, ani do roli Oniegina (zapewne zbyt zajęty zastanawianiem które wybrać), to z pierwszego zrezygnowałem (zbierając ciężki OPR od Mai za bumelanctwo), a problem wampirzej rodziny rozwiązałem rozsuwając żaluzje i wpuszczając światło słoneczne (lamest vampire death ever). Pamiętam jeszcze, że potem członkowie SLD mieli do mnie pretensje, że zgubiłem dokumenty Angeli Merkel, która w związku z tym nie może kandydować do sejmu.

Ogólnie sen przeraźliwie intensywny, dziwny i randomowy, że aż niesamowity.



* Jak potem wyczytałem na wiki jest to opera. Super, nie dość, że grać, to jeszcze śpiewać miałem.....
Slova - 17-02-2010, 20:17
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Pamiętam jeszcze, że potem członkowie SLD mieli do mnie pretensje, że zgubiłem dokumenty Angeli Merkel, która w związku z tym nie może kandydować do sejmu.

Śmiechłem hardo.
Paweł - 17-02-2010, 22:18
Temat postu:
Wczoraj chyba była jakaś fazowa noc, bo takie głupoty mi się śniły, że szok. Bo o ile porąbane sny to raczej u mnie żadna nowość, tak wątki nadprzyrodzone i owszem.

Zaczęło się od tego, że wybraliśmy się z kumplami popływać nad jakąś wodę. Zaopatrzyliśmy się w tabun trunków, które zamierzaliśmy skonsumować pod wodą (tak, to jest głupie). Żeby nas panowie policjanci nie dorwali, przepłynęliśmy pod jakimś mostem, który znajdował się za wielgaśnymi krzakami i rozpoczęliśmy imprezę. W pewnym momencie okazało się, że ukryte bajoro wcale nie jest takie ukryte, po prostu nie było do niego prostej drogi, a jedynie jakiś spad, po którym jednak dało się zejść. W pewnym momencie przyuważyliśmy stadko emerytów, którzy odziani w stroje kąpielowe i koła do pływania, żwawo nadlatywali się wykąpać. Postanowiliśmy zmienić miejscówę - w czym pomogła nam córka właścicielki owej wody (tak, toto miało właściciela, a córka wzięło się krowie spod ogona. No ale OK, wątek z piękną dziewoją musi być). Zaprowadziła nas więc do jakiegoś składzika, gdzie mogliśmy kontynuować spożywanie wyskokowych napojów. Postawiła nam jednakże jeden warunek - nikt nie może się dowiedzieć o naszej obecności w tym miejscu. Wtem usłyszeliśmy pukanie do drzwi - okazało się, że była to właścicielka we własnej osobie. Kiedy uchyliliśmy lekko wrota, ta okazała się być wampirem. Wleciała do środka, po czym próbowała mnie ugryźć - jako że mnie tym rozzłościła, to ugryzłem ją też (w myślach się wtedy zastanawiałem, czy jak ja ją ugryzę, to czy przypadkiem też nie stanę się wampirem...). No dobra, zamknęliśmy ją w jakimś drugim pomieszczeniu, a następnie obrzuciliśmy kamieniami. Na koniec poleciały w jej stronę pięciolitrowe butelki obwiązane folią, które podpaliliśmy i które spłonęły razem z niesforną wampirzycą (sam odpalałem zapałki).

W zasadzie na tym się sen skończył i aż dziw, że tak go dobrze pamiętam... Nawet nie chcę wiedzieć, co by sobie wujek Freud pomyślał...
Mirror - 17-02-2010, 22:29
Temat postu:
Paweł napisał/a:
wybraliśmy się z kumplami popływać nad jakąś wodę (...) przepłynęliśmy pod jakimś mostem, który znajdował się za wielgaśnymi krzakami i rozpoczęliśmy imprezę.


Jak to powiedziała moja przyjaciółka po lekcji religii na której mowa była o Mojżeszu i "krzaku gorejącym"... Gdzie się objawia Bóg? W krzaczkach! xD
Za dużo Junjou Romantica. Za dużo yaoi. Za dużo fan book'ów Togainu no Chi.
Mara - 18-02-2010, 01:10
Temat postu:
Ekhm. Ponieważ ostatnio mam totalną fazę na dziwne komiksowe przygody, mój najciekawszy sen musiał się wiązać z jakąś animacją. A takową było nie co innego jak Batman Beyond, jedna z moich ukochanych serii animowanych (a Terry to ciachon).

Chociaż teoretycznie jestem Random Extra, w tym śnie miałam nawet więcej niż główną rolę. Pamiętam swój wizerunek jak wzięty żywcem z serii - czarne wdzianko, charakterystyczne gadżety, ten sam głos, podobna gadka. Mrachnie, byłam po prostu super. Nie byłam jednak sama - towarzyszyła mi (nie ja jej, no w życiu) jakaś pani szpieg, złodziejka, ogólnie dość kontrowersyjna osóbka przypominająca swoim podejściem do mnie relacje Catwoman - Batman (tyle, że ja nic nie odwzajemniałam chyba), ale wyglądała raczej jak Huntress. Cóż, fajnie. Nawet zbyt wiele o niej nie myślałam.
Pierwszym krokiem było pozbycie się strażników. Nie udało mi się ich znokautować tymi bardziej precyzyjnymi, cichymi ciosami, zrobiłam więc (czy też zrobiłem...) trochę rabanu. Chyba mnie za to próbowała Prawie Jak Huntress dyscyplinować, ale, jak to bywa w fabule komiksowej - stwierdziłam, że "on" i tak wie. "Nim" był dyrektor firmy do której w biały dzień się włamywaliśmy aby wykraść obciążające go informacje i który był ultrazły, trochę jak zderzenie Powersa i Kingpina (interesy w stylu tego pierwszego, ale wyglądał trochę jak ten drugi - tyle, że był czarny... nie jestem rasistką, żeby nie było). Podzieliliśmy się więc - ona poszła hakować komputer aby wykraść informacje, ja postanowiłam zrobić odwracający uwagę raban aby dać jej czas. Żeby było bardziej realistycznie, jako cel wyznaczyłam sobie gabinet dyrektora.
Jak to klasycznie, przyszło mi się zmierzyć z superzłymi. Było ich ładnych paru, kilku mnie walnęło, radziłam sobie raczej sposobem. W końcu doszło do gościa, który strzelał we mnie wielkimi, srebrnymi kulami, ha, odbiłam na niego i oberwał nieźle. Po drodze przewinęła się Liga Sprawiedliwych - wszyscy stwierdzili, że jestem dobra i sobie poradzę. Bezsens. Potem pojawił się taki chudopachołek wśród złych - gość, który słał na mnie... złe kółka na wózku. Jedno eksplodowało, niemalże zrobiło mi krzywdę, ale potem to on zaczął być w opresji. Nie przeze mnie, pozostali źli go wyśmiali. Wystosował więc przeciwko mnie swój ostatni i najbardziej męczący atak... pluszowe kółko na pluszowym wózku. Delikatnie stuknęło moją prawą nogę i nic. On padł nieprzytomny, ja jakoś (nawet nie pamiętam jak) pozbyłam się pozostałych.
Prawie Jak Huntress nie dawała znaku życia. Poleciałam na górę na moich wypaśnych bucikach (po drodze przez otwarte drzwi widziałam prezesa, jakoś nie skojarzyłam, że on też mnie widzi). Przez korytarz dotarłam do pokoju związanego z księgowością, gdzie stało jedno biurko, jeden komputer i siedziała jedna PJH zapatrzona jakby grała w Icy Towera. Powiedziała coś w stylu "jeszcze chwilę". Postanowiłam więc zrobić ofensywę na gabinet. Mocny rozpęd, odrzutowe buty... sru, jestem w gabinecie. A tam i prezes, i biurko zniknęło. Zrobiłam dziwną minę, pamiętam, że byłam tym nieźle zdumiona i komiksową pseudologiką dochodziłam do tego, że naturalnie tam i krzesło, i prezes powinny być. Dopiero po chwili zauważyłam kotarę, za którą ON leżał.
Był ponoć ciężko chory. Faktycznie, wyglądał gorzej niż wcześniej (zszarzały, pomarszczony) a i obok niego stała pielęgniarka. Zarzuciłam mrocznym tekstem albo o pozbywaniu się go albo wpakowaniu go za kratki, tak czy inaczej coś w stylu "dostanie to, na co zasłużył". Pielęgniarka postanowiła stanąć mi na drodze. Zamachnęłam się z pięści, zablokowała cios i walnęła mnie tak, że aż wypadłam z gabinetu. Wtedy już miała strój pokojówki. Jedyna prawdziwie nielogiczna rzecz to było jej wdzianko, przynajmniej w tej części. Na początku mnie goniła, nie wiem jak doganiała mnie zbiegając po schodach na tych obcasikach które miała na sobie... tak czy inaczej, trzymała tempo. Jak próbowałam ją wziąć i walnąć z boku i rozpędu, oddała mi tak, że ledwie wtoczyłam się pod schody. Dramatyzmu całej walce dodał fakt, że wezwała do siebie syna, który był karkiem (i miał koszulkę jak Sandman). Wtoczyłam się pod schody i włączyłam niewidzialność.
Nie zadziałała. Głupi synalek i tak mnie nie zauważył dopóki nie skopałam mu tyłka, czym zaalarmowałam matkę, która zdążała już aby mnie zniszczyć. Wiedziałam, że odkręci mi głowę. Postanowiłam zrobić strategiczny odwrót.
Jej w tym czasie zmienił się strój (tym razem przypominała trochę Ms Marvel). Kiedy jednak opuściłam jakoś budynek, ona nie mogła już wyjść dalej - zamieniła się w sekretarkę. A Batmanem okazał się być nie kto inny jak JA. Nie Terry, wiedziałam, że to ja, nawet widziałam jaką miałam na sobie spódnicę. Jakoś tak znałyśmy już swoje tożsamości, co mnie zaniepokoiło. Odeszłam i, idąc przez jakąś stację benzynową zastanawiałam się, czy kolejne moje alter ego - Hanna Montana (?!) ma zaplanowane niedługo jakieś koncerty...
Następna część snu to Terry, składana deska surfingowa i morze, na którym sobie surfował. W ten sposób dostał się do szkoły, spóźnił się, został zjechany przez nauczyciela, usiadł obok swojej dziewczyny i spojrzał na Prawie Jak Huntress, czy raczej jej alter ego. On wiedział, że ona jest PJH, ona nie znała jego batmanowej tożsamości. Buhahaha. Koniec. Obudziłam się chyba kiedy miałam (?) zapytać ją o dane z włamania.
Ysengrinn - 24-02-2010, 08:05
Temat postu:
Śnił mi się zjazd jenoci gdzieś w górach, na który postanawiają wpaść Red i Varda. Brrrrrr...
Mirror - 28-02-2010, 18:28
Temat postu:
A śniło mi się, że moshi_moshi organizowała tu, na tym forum, konkurs na coś co kojarzyłoby się jej z paringiem IchiRuki. Cokolwiek. Byle by się kojarzyło.
Coś z pomarańczowym i czarnym, dała jakiś przykład, ale nie pamiętam.
I autor najciekawszej "pracy" miał iść z nią na konwent, ona organizowała dojazd, wszystko opłacała i tak dalej.
Więc ja, zachęcona wizją wybrania się z nią na konwent, zabrałam się za myślenie. Po jakimś czasie postanowiłam ugotować zupę. Pomidorówkę i wrzucić tam coś czarnego. Pierwsze na myśl przyszły mi pieczarki (czarne? czarne pieczarki? xD), ale później doszłam do wniosku, że po prostu wsypię całą paczkę pieprzu, takiego nie mielonego.
Sasayaki - 02-03-2010, 16:36
Temat postu:
Śniła mi się baaaardzo romantyczna historia o Karelu i Kitkarze, co to nie mogą być ze sobą naprawdę, więc spotykają się tylko w Multiświecie. A samo Multi przeszło ewolucję i było wyjątkowo rozbudowanym MMO.

Co ja takiego wczoraj wsypałam do tej herbaty...?
Tyczek - 06-03-2010, 19:08
Temat postu:
Drugi już raz śniła mi się bitwa Jedi, w tym ja grałem główną postać. Tylko nie wiem czemu zamiast Darth Vadera wystąpił Shredder. Chyba długie godziny spędzane kilka lat temu przy Jedi Academy wyszły. :)
Loko - 06-03-2010, 20:02
Temat postu:
Śniło mi się że siedzę sobie w moim pokoju z Ponurym. W pewnym momencie wyjrzałem za okno, na gałęzi która szła dokładnie na moją głową był ptak (podobny do małego kurczaka). Leżał na grzbiecie (?) i miał ludzkie oczy. Ponury stwierdził że wygląda jak litera M, choć zupełnie jej nie przypominał. Gapił się na nas przez jakiś czas, po czym przewrócił się łapy i wszedł przez okno do środka. Przelazł na swoich (kaczych) łapach do przedpokoju i zaczął kierować się w stronę kuchni, gdy znalazł się przy drzwiach, mój tata (który zajął miejsce Ponurego) zawołał mamę, żeby go zobaczyła. Mama wyleciała z kuchni, złapała ptaka i wystawiła go za okno. Na nasze zapytanie dlaczego to zrobiła, odparła że właśnie robi naleśniki, a ten ptak dzień wcześniej ukradł takowe sąsiadce z dołu i nie będzie jej się chciało drugi raz smażyć. To tyle...
GoNik - 11-03-2010, 10:07
Temat postu:
Otóż wybierałyśmy się z Mai do Poznania na jakieś targi, wystawy, czy inszy pies. Ciapągiem. Zaczęło się od tego, że wylądowałyśmy na dworcu Gdańsko-Wileńskim i zwiały nam chyba ze trzy kolejne pociągi, bo pani z okienka poszła rwać chwasty i nie dało się kupić biletu. Kawałek, w którym jednak dostajemy się do miasta i człapiemy gdzie miałyśmy, jest nieważny, ale w drodze powrotnej tłumaczę komuś, jak wyjątkowo fazowe było parę lat wcześniej wjeżdżanie do miasta autokarem po nowej autostradzie, kiedy obok pociąg musiał wlec się baaaaaardzo ostrożnie na słynnym Czarnym Moście.

Bo tak, otóż w bezpośredniej okolicy Poznania zbudowano niegdyś, prawdopodobnie przy użyciu dużej dawki złego wudu, Czarny Most - nie dość, że mający złą sławę z powodu masy wypadków i samobójców, to jeszcze w tej chwili rozpadający się w losowych miejscach i zapadający w grunt, bo stoi na podmokłych łączkach. A władze miasta mają z mostem dodatkowy problem, bo nikt nie jest w stanie go wyremontować, a ta ruina jest głównym wjazdem do miasta. W dodatku szpeci krajobraz: widać go z daleka jak złowieszczy cień zwiastujący mrok i zagładę. Mgły, dymy i martwe krówki pod spodem.

Kiedy tak radośnie snułam swoją wizję, nasz pociąg wjechał w jakieś górki i maszynista zauważył inny skład - w połowie zamarznięty - i postanowił pomóc w rozbijaniu lodu. Zasadniczo w górach Beskidach to całkowicie normalne, że pociągi spontanicznie zamarzają, wiec nikt się nie zdziwił. (Oraz całkowicie normalny jest powrót z Poznania do Warszawy przez Beskidy)
Cały sen skończył się, kiedy Irin, Mai i ja wspólnymi siłami starałyśmy się nie dopuścić do zamarznięcia NASZEGO pociągu.
Anonymous - 11-03-2010, 15:53
Temat postu:
Zaczynam się bać. W ciągu minionych tygodni trzy razy śniła mi się już IKa. Pierwszy raz zwiedzałem jakieś muzeum, w którym siedziała wyżej wspomniana, opatulona w czarny płaszcz i czytająca coś, co nosiło tytuł "Księga Wiedźm". IK nie wyściubiał z niej nosa i dopiero po uprzejmym spytaniu, co takie wertuje, otrzymałem odpowiedź, połączoną ze spojrzeniem z gatunku "idźciewymiwszyscystąd".

Drugi raz IKa pojawiła się w moich snach jako kierująca różowym Porshe (nie mam pojęcia, co to za auto, ale na pewno było Porsze), którym wiozła mnie podczas ucieczki przed jakimiś smutnymi panami.

Trzeci raz IK jawił się jako Zielona Królowa w w alicjopodobnej krainie, w której kazała innych ścinać przy pomocy książek. Mi przypadła tam rola kata...
Tohunga - 31-03-2010, 13:27
Temat postu:
Dzisiejszy sen:

Byłem w mojej szkole i podczas przerwy przechodziłem przez łącznik(moja szkoła jest złożona z paru budynków połączonych "tunelami"). Jako że o dziwo znajdował się tam wielki basen postanowiłem się wykąpać. Wskoczyłem w ubraniach i zacząłem pływać. Po chwili przyszła banda dresów i zaczęli robić chaos na tym basenie, więc wyszedłem do łazienki żeby się wysuszyć. W łazience znajdowała się scena na której był jakiś włoski zespół metalowy. Kiedy zaczęli grać utwór "Kat - Wyrocznia", z jednej z kabin wyszedł Orion(basista z Behemotha) i zmienił się w 5 metrowego demona. W tym momencie cała akcja przeniosła się do łazienki w innej szkole do której kiedyś chodziłem. Wokalista, zespołu który grał Kata, również zmienił się w demona. Zaczęła się walka, w której zniszczyli pół szkoły. Ja nadal siedziałem w tej łazience i przyglądałem się temu ze spokojem i suszyłem włosy. W końcu kiedy utwór dobiegał końca, Orion wyrwał kawałek ściany i lekko mówiąc zmasakrował tego wokalistę. Ostatnia scena ze snu, wyglądała tak, że głowa wokalisty uciekła ze szkoły a Orion wrócił z powrotem do kabiny.

Sen, który przyśnił mi się z tydzień temu, ale jako że go jeszcze pamiętam to go tu umieszczę:

Sen zaczął się, gdy przechodziłem jedna z ulic mojego miasta z zamiarem znalezienia ładnego kwiatka. Nie wiedziałem dokładnie jaki on ma być, po prostu go szukałem. Miałem już wejść do kwiaciarni, ale wyszła z niej jakaś pani i powiedziała nam (bo chodziłem po mieście z jakąś znajoma mojej mamy), ze już się tam kwiatki skończyły. Poszliśmy więc na kręgielnie. Tam na schodach spotkałem kolonie. Były to może dzieci z podstawówki. Opiekunką tej koloni była moja dobra znajoma, tyle, że byłą ona już dorosła. Miałem ją, już spytać czy nie widziała kwiatka w okolicy, ale nagle podeszła do niej ona sama tyle że już w postaci nastolatki. Zaczęły one ze sobą rozmawiać i szybko się oddaliły olewając resztę ludzi, w tym mnie. Wyszedłem więc, i udałem się do kawiarni, która byłą w tym samym budynku co kręgielnia. Tam zastałem rodziców Loka, pijących kawę. Kiedy jego matka zaczęła narzekać na kiepską jakość kawy i ból brzucha, jego ojciec wstał i powiedział, że zabije szefa i załatwi jakieś środki przeciw bólowe. Olałem tą sytuacje i poszedłem wgłąb kawiarni. W końcu znalazłem kwiatki! Niestety nie podobały mi się one. Stwierdziłem, że nigdzie w moim mieście nie znajdę ładnych kwiatków, i wróciłem do domu. Kiedy wszedłem do mojego mieszkania, mama z jej mężem zaczęli szykować się na jakaś imprezę. Kazali mi wyjść do bankomatu po pieniądze. Kiedy znowu wyszedłem przed blok, stwierdziłem że jest bezwietrzna zimowa noc. Choć byłem w samej bluzie nie czułem się tragicznie zimno. Wręcz bardo mi się podobała pogoda. Czułem lekki chłód na rękach. Zacząłem spacerować w poszukiwaniu tego bankomatu i tak sen się skończył.
Hisayo - 01-04-2010, 09:57
Temat postu:
Jakiś kretyn wystawił na środku drogi między blokami pomnik syrenki. Ogromniasty. Całe osiedle wygległo ten pomnik obejrzeć... I nagle ni z tego, ni z owego wyskakują Niemki w rosyjskich mundurach i hopsasa, mamy wojnę. Później znalazłam się w takim małym domku na bocianich nóżkach. W owym domku była baza tych Niemek, a ja siedziałam w pokoiku razem z wa-totemem i Sasayaki. Totem (twarzy nie widziałam, ale drobnej postury to on raczej nie był) czyścił broń z narzekał na wojnę i syrenkę, Sasayaki (ta z kolei była szczupłą i miała proste ciemnbrązowe włosy) również, tylko bez narzekania. Najlepszy był moment, w którym wyjrzałam przez okno na polankę. Otóż na polance dwie Niemki w strojach tenisowych grały rakietkami w siatkówkę...
Wiewiór - 01-04-2010, 14:30
Temat postu:
Byłam zawodniczką żeńskiego zespołu piłki ręcznej. Byłam dobra, byłam szczupła, byłam ostrą zawodniczką. Podczas treningu trener mi robił wykłady monologowe o tym,z e nie powinnam w ten sposób faulować albo rzucać. Dziiiiiiiwny seeeeeen. Moja kariera bramkarza zakończyła się wszak w szóstej klasie podstawówki. Ale jakie to fajne uczucie być sportowo szczupłym!
Majo-san - 01-04-2010, 16:34
Temat postu:
Nienawidzę snów, w których się cała trzęsę, a dziś któraś noc z rzędu, które mnie przerażają. Śniły mi się węże, pełno wężów, a ja do tego byłam właścicielką największego wyglądającego jak anakonda. Czułam się jakbym była do niego przyczepiona, a on mknął przez jakieś pomieszczenia i zjadał każdego węża, którego napotkał. Na końcu spotkał węża mojej koleżanki i próbowałam go powstrzymać, ale zjadł go. Po tym się obudziłam...
Tohunga - 04-04-2010, 10:58
Temat postu:
Mój dzisiejszy świąteczny sen >.>

Sen zaczął się, jak zostałem wyrzucony z samoloty razem z moim oddziałem na oblężenie klasztoru Monte Casino. Zostaliśmy zrzuceni w sam środek walk. Wbiegliśmy do okopów i czekaliśmy na dalsze rozkazy. Podczas wszystkich wybuchów usłyszałem miauczenie kotka. Zaplątał on się w drut kolczasty niedaleko mnie. Przebiegłem do niego i go uwolniłem. Kotek bardzo mnie polubił i biegał dalej za mną. W końcu kiedy walki ustały zacząłem się nim bawić i odkryłem, że ma łaskotki :D Jako, że nigdy nie widziałem kota z łaskotkami, zacząłem łaskotać go bardzo długo, a on się panicznie śmiał. Zabawę trzeba było przerwać bo dostaliśmy rozkazy żeby wracać. Wypuściłem kotka a on radośnie pobiegł przez pole na którym walczyliśmy. Ostatnie co pamiętam to takie wielkie bum, po tym jak radosny kotek wszedł na minę przeciwpancerną...
Sasayaki - 06-04-2010, 15:49
Temat postu:
Hisayo napisał/a:
a ja siedziałam w pokoiku razem z wa-totemem i Sasayaki. Totem (twarzy nie widziałam, ale drobnej postury to on raczej nie był) czyścił broń z narzekał na wojnę i syrenkę, Sasayaki (ta z kolei była szczupłą i miała proste ciemnbrązowe włosy) również, tylko bez narzekania.

Oooo... śniłam się komuś. Nawet podobnie wyglądałam w dodatku :D

Niedawno miałam sen że z Ichi chcemy coś ukryć i ustawiamy szachy- były wielkie, wysokie na długość dłoni, ceramiczne, białe i czerwono-brązowe. Ja je ustawiam chaotycznie (by wyglądało że grałyśmy), a Ichi je układa jakbyśmy rozpoczynały grę. Ostatecznie wszystkie stanęły w rządkach, elegancko, a ja byłam strasznie poirytowana i wyrzucałam siostrze, że teraz stanie się coś złego. I nagle drzwi się otworzyły. Tyle pamiętam.
zonk486 - 08-04-2010, 22:27
Temat postu:
Nie wiem, czy ten sen należy do kategorii pięknych, ale skoro to sen...

Spotkałem się w centrum Piotrkowa z jedną z bohaterek mojego opowiadania, która zaczęła do mnie krzyczeć:"Maciek, Dlaczego nie wracasz do domu? Przecież tak za tobą tęsknimy!!", po czym wpakowała mnie do samochodu łudząco podobnego do Golfa II Country (dla ciekawskich zdjęcie: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/09/Vw_golf_country_h_sst.jpg). Gdy dojechaliśmy do domu, okazało się, że jakimś cudem mój dom jest na tyle duży, że zmieścił się do niego mój harem (tego też dowiedziałem się ze snu). Gdy wszedłem do domu, zobaczyłem sześć dziewczyn, które widząc mnie rzuciły się na mnie, po czym stwierdziły, że zabierają mnie gdzieś. Nadal nie wiedząc, o co tym dziewczynom chodzi poszedłem za nimi. Gdy wszedłem za nimi do małego pomieszczenia, zawiązały mnie do jego rogów, po czym powiedziały:"Teraz kochanie my się tobą zajmiemy". Byłem tak zaskoczony, że jeszcze bardziej chciałem uciec. Jednak one miały inne zdanie na ten temat, i moje liny zaczęły się skracać powili kładząc mnie na ziemię. w tym momencie ten etap snu się kończy, po czym pojawiam się w "serwerowni", po czym wchodzi do niej ta sama bohaterka, po czym opowiada mi o czymś, czego nie byłem w stanie zapamiętać. Jednak i to zostało przerwane. bo się obudziłem...
Caladan - 20-04-2010, 18:44
Temat postu:
Jadę Jeepem wraz Marinsami po pustynii. Każdy ma gnata, a ja aparat fotograficzny. Przypięty mam miecz u boku. Nad niebiem jest pełno błyskawic, a coś z góry zbliża się nieuchronie. Nie wiem czy był to inny glob czy coś. Gdy jeżdzę po tej pustynii zbliżają się szybko banda archeologów z rodem Indiany Jonesa. Są mocno zasuszeni, a jeden Marinesów dajemu łyka wody jednemu, który pokazuje na górzyste tereny. Jedziemy tam i zaczyna się jazda. Nasz Jeep atakują tubylcy, tacy pigmaje z włoczniami, którzy strzelają kwasem. Moja ekipa bez problemu z nimi rozprawia i podchodzimy do ogromnej głowy, która zaczyna gadać. Wygląda jak te posągi z Wysp Wielkonocnych. Zaczynał gadać o końcu świata. Wziełem Bazookę i strzeliłem jego głowę, która wybuchła. Odkopowaliśmy gruz wokół posągu i znależliśmy tajemne przejście do jaskiń. W jaskiniach biegali niebieskie stworki(smerfy?), które uciekały na nasz widok i odteleportowały się na swój statek. Po jakimś czasie usłyszałem wielki wybuch oddali, złapałem za kryształ, które przesłał mnie do studenckiego pokoju, gdzie siedział Harry Potter mający depresję, bo nie mógł czarować. Zagadałem z nim i razem polecieliśmy nad ciuchcią, gdzie czekała reszta zgrai, która badała drzewa na pociągu. Z drzewa wyskoczył robak, który wbił się zębami w głowę i przejął nad mną kontrole. Stałem się cieniem i zaczełem wszystko niszczyć dookoła. W końcu przybył jednorożec wraz Marinsami, którzy strzelili mnie z broni myśliwskiej i zamieniłem się w jeża.
The End
Hisayo - 24-04-2010, 12:35
Temat postu:
Ostatnio mam coraz bardziej nienormalne sny.
Przed moim blokiem siedziała gruba kotka z papierosem w pyszczku, skrzecząc jak ropucha i do tego w tle radośnie tańcowały sobie dwa zakochane bizony (i powiewające płatki sakury, i "umpa paa, tralala~"). Potem pojawiła się jakaś jenocica (kurde, jak mi się forum śni to chyba zaczynam się uzależniać) i zaczęła tej kocicy czytac paragrafy zabraniające kotkom karmiącym i ciężarnym zażywać tytoniu, no, chyba, że kotka jest tylko gruba i udaje. Wtedy zwierzę się obraziło i na znak, że owszem, JEST w ciąży, zdjęła uszy. Tak normalnie. Widziałąm kota bez uszu, łał. Nie zdążyłam nawet kwiknąć, a już przeniosłam się do swojej kuchni. Siedziałam na blacie, a obok ni mniej, ni więcej tylko Break smarujący kanapki kocim żarciem z puszki i tłumaczący mi sprawy dziewictwa i kocich uszu (dodam, że miał na sobie KILT). Na krzesłku za to zainstalował się Gilbert, który próbował nożykiem do masła zdrapać sobie tatuaż robiony korektorem...
...i chyba coś przedawkowałam.
Sasayaki - 24-04-2010, 13:07
Temat postu:
Często mam sny przypominające film- takie w których nie ma mnie, ponoć to dziwne, ale cóż...

Otóż śniło mi się że czarnowłosa kobieta, przemieniona w smoka (too much Divinity?) leci ponad jakąś krainą do zamku demonów w chmurach. Zamek wygląda jak prostokątna płyta, a korytarze tworzą na niej wzory, ma kolor cyjanowy. Kobieta ląduje i pragnąc raz na zawsze unicestwić klan demonów, przeszukuje komnaty w poszukiwaniu kluczy. Trafia do łazienki, o wyglądzie szkolnej toalety, i znajduje dwa pod drzwiami i dwa na parapecie. Nagle ktoś wchodzi, więc chowa się w kabinie. Rudowłosy chłopak-demon, który właśnie wkroczył do szaletu, znajduje ją jednak. Okazuje się że jest on przeciwny zamiarom klanu i pragnie jej pomóc. Razem wylatują z zamku, ale o dziwo, to chłopak jest teraz smokiem, a kobieta trzyma go za nogi w ludzkiej postaci...

O i jeszcze, koleżanka opowiadała mi swój sen... matko jak bym na jej miejscu już chyba nie zasnęła więcej. Mianowicie śniło jej się że szatan objął ją ramieniem i powiedział: "Cieszę się że jesteś moja."
Ysengrinn - 29-04-2010, 07:03
Temat postu:
Śniło mi się ni mniej ni więcej tylko ratowanie wszechświata. Zawierało dużo polityki, genetyki, buntujących się sztucznych inteligencji, mitologii wszelakiej, reinkarnacji pradawnych bóstw, stacji orbitalnych z odrzutowymi mackami i plotholi. Nie za wiele było natomiast sensu, ale kto by się tym przejmował. Były też przebłyski ze zjazdów jenocich i szukania pracy.

Ostatecznie udało się uratować wszechświat, gdyż ktoś okazał się reinkarnacją czegoś (świecącego pana z brodą, więc zapewne solara), a Kielce (!?!) najświętszym z miast, w którym każdą budowlę uświęcono wmurowując w nią czaszkę ludzką (i w kulminacyjnym momencie czachy zaczęły świecić przez ściany, wyraźnie pokazując, że w takie bloki osiedlowe wmurowano więcej niż jedną - wolę nie wiedzieć).

Już nie pamiętam co zagrażało wszeświatowi, odnoszę jednak wrażenie, że w trakcie snu zdążyło ewoluować z problemu raczej fizycznego i czysto naukowego do mocno mystycznego i demonicznego (co niewątpliwie pomogło w ostatecznym zwycięstwie).
Mirror - 29-04-2010, 14:06
Temat postu:
Otóż, mój sen o płonącym liceum w Tomaszowie, przekształcił się w... gotowanie makaronu w czajniku. Bosko.
Na dodatek w srebrnym czajniczku woda choć długo stała na gazie, zagotować się nie chciała, więc musiałam przełożyć wszystko do innego czajnika. O.
moshi_moshi - 02-05-2010, 15:25
Temat postu:
Wczorajsza ircowa, krótka dyskusja o przewadze Ewoków nad szturmowcami (zamilknijcie chromosomy Y) zaowocowała boskim snem.

Mianowicie śnił mi się R2D2, który w wyniku jakiejś awarii wylądował na tajemniczej, praktycznie wyludnionej planecie. Przypominała ona ogromne, opustoszałe miasto, w którym nie było ludzi, tylko dziwne statki powietrzne o najróżniejszych kształtach. Otóż mój ulubiony robot podczas eksplorowania planety natrafił na rodzaj stacji badawczej z potężną kopułą, w której mieszkała chyba jedyna istota ludzka - urocza pani doktor. Wytłumaczyła ona R2, że statki, które poruszały się jakby po powietrznej autostradzie, lecą w stronę miejsca gdzie kiedyś znajdował się cyrk (w rodzaju Koloseum), w którym miały miejsce zawody takich kosmicznych gladiatorów. Co prawda, teraz wszystko stoi puste, ale statki codziennie przebywają tę drogę z przyzwyczajenia.

Tu następuje przeniesienie do wnętrza stacji badawczej, gdzie pani doktor ogląda statek R2 i w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach, upija się w trupa. Kompletnie zalana wsiada do już naprawionego statku i uruchamia go. Po czym traci przytomność, kopuła otwiera się i maszyna zaczyna dryfować w stronę kosmosu. Po drodze mija olbrzmi model jakiegoś układu planet podwieszony pod sufitem i leci, leci, leci... I koniec, mama mnie obudziła. Fajowy sen, fazy ircowe dobre są! ^__^
Caladan - 03-05-2010, 22:58
Temat postu:
Śniło mi się, że jestem starym człowiek mieszkający gdzieś na jakiejś północnej krainie i ukrywam dzieci przed złymi ludżmi, którzy wysyłają je ciężarówkami do jakiejś bazy daleko w górach. Gdy wracałem z zakupów zobaczyłem facetów w mundurach i ciężarówkę. Zaczęli mnie przepytywać , bo dostali od kogoś donos. Po jakimś czasie wypuścili mnie z braku dowodów i zaczęli bacznie obserwować mój dom,a dzieci nie było nigdzie. Pod koniec snu jednego zauważyłem jednego chłpoczyka dziupli i poszedłem dalej, ponieważ jakiś typ za mną szedł.
Tohunga - 06-05-2010, 17:36
Temat postu:
Dziś w nocy nie mogłem spać, przez ból pleców więc co chwila się budziłem jak już mi się udało zasnąć. Dzięki temu zapamiętałem parę ciekawszych snów co mi się śniły jeden po drugim.

1) Leżałem w łóżku w jakiejś gospodzie. Byłem strasznie chory i nie mogłem praktycznie nic zrobić. Kazałem mojemu bratu (którego nie mam... no ale w śnie jakiś sie znalazł :P), żeby pilnował drzwi i nie wpuszczał do mnie nikogo. Chwilę później do mojego pokoju weszła znajoma (którą poznałem praktycznie wczoraj na wycieczce) ze swoją koleżanką. Jedna była ubrana jak czerwony kapturek, a druga niosła koszyk. Wkurzony, że ktoś wszedł do pokoju, rzuciłem jakieś zaklęcie i obie spaliłem żywcem. Brat oczywiście wpadł w panikę co ja zrobiłem itd chwile później przebudziłem się na chwile, aby kontynuować sen dalej
2) Kiedy znowu udało mi się zasnąć, byłem w tej samej gospodzie. Kazałem bratu posprzątać popiół po ich ciałach, a sam prze teleportowałem się do lasu w którym mieszka Loko. Tam byli wszyscy z mojej szkoły bo umarł jakiś dzieciak co chodził do klasy obok i postanowili go pochować niedaleko bloku Loka. Mój znajomy - Mikołaj, szybko znudził się pogrzebem i postanowił pochodzić sobie po starym budynku, który stoi niedaleko. Wszedł tam z toporem, który pożyczył mu loko. Chwilę potem spadł z budynku i zaczął krzyczeć coś o zoombie i o innym "złu i niedobru" jakie tam było. Kiedy zorientował się, że zgubił topór postanowił po niego wrócić. Nie chciałem mu na to pozwolić. Dotknąłem go laską która miałem paraliżując go. Znowu się obudziłem
3)Po zaśnięciu znalazłem się już w domu Mikołaja. Jego mama zrobiła nam herbatę a ja naprawiałem mu komputer. Bardzo miło nam się siedziało i gadało, do póki nie przyszła jego siostra. Zaczęła wydzierać się na mnie, że jej koleżanki się pozabijały prze zemnie i Loka, bo się "znęcaliśmy nad nimi" i że na pewno pójdziemy siedzieć w wiezieniu i takie tam. Znudziło mi się siedzieć i słuchać histerii jego siostry więc poszedłem do kolejnego kolegi aby pożyczyć grę Neverwinter Nights bo coś tam mi sie zepsuło z moją płytką. Obudziłem się
4)Jak już zasnąłem znajdowałem się przed klatką Ersza(tego kolegi) Kiedy wszedłem na ostatnie piętro okazało się, że nie mieszka on tu. Za to na klatce było mnóstwo pijanych ludzi. Wyszedłem stamtąd i zacząłem go szukać w innych klatkach schodowych. Wszędzie było tak samo. Za to w ostatniej do jakiej wszedłem, drzwi pewnego domu otworzyła mi moja znajoma i zaprosiła mnie na wspólne odrabianie lekcji, bo już siedzi u niej z 10 osób i robią wszyscy prace domową. Nie chciało mi się tam wchodzić więc poszedłem prosto do mojej szkoły
5) W szkole nie zastałem nikogo, za to było pełno trupów porozrzucanych po kontach. Wychodząc z budynku spotkałem mojego brata ciotecznego. Poszliśmy razem do domu i zaprosiłem go na grilla, którego rozstawiłem na balkonie. Po zjedzeniu kiełbasek poszliśmy razem na lodowisko które było jakiś czas temu u mnie w mieście. Ja nie lubię żadnych sportów więc stanąłem sobie obok i patrzyłem jak mój braciak jeździ na łyżwach. Ziemia zaczęła się trząść. Całe miasto zaczęło się rozpadać. Mój brat nie zdążył wyhamować i spadł do wielkiej dziury w ziemi.

Po tym ostatnim śnie stwierdziłem, żę nie chce mi się już spać i zacząłem czytać sobie książkę...
Ysengrinn - 08-05-2010, 11:16
Temat postu:
Ostatnio mam genialne sny, co jeden to bardziej fantastyczny. Dzisiaj śniła mi się historia pokazana w grafice... Disneyowsko-mangowej. Tak, miało takie kolorki i sparkle, że wypalało oczy (duszy, oszywiście). Akcja działa się na tropikalnych wyspach, będących żywymi istotami w rodzaju wielorybów*, zamieszkanymi przez wielorasowe społeczeństwo, które musi stawić czoła... Już nie pamiętam czemu. Było tam niemiłosiernie pięknie i mieli latające stwory. Nie pamiętam zbyt wielu szczegółów poza momentem, gdy lokalny Batman uratował główną bohaterkę. Tak - Batman. W dżungli. Na żywej, ruszającej się wyspie.

Potem śniło mi się, że drugi raz czytam książkę o Indianach, którą już kiedyś śniło mi się, że czytałem. NIENAWIDZĘ takich snów - dają zajawkę świetnej książki/komiksu filmu, po czym człowiek budzi się i okazuje się, że nigdy jej nie przeczyta ani nie obejrzy. BU!!!

* dopiero po obudzeniu zauważyłem, że podobny koncept był w Hyperionie.
Karel - 08-05-2010, 11:49
Temat postu:
Śniło mi się że jestem w wielkiej.....nie OGROMNEJ bibliotece. Półki pod sam sufit (na oko 5-cio metrowy) i ciągnące się po horyzont. Sięgnąłem po pierwszą lepszą książkę z brzegu i ku mojemu przyjemnemu zaskoczeniu była to poszukiwana przeze mnie biografia Christophera Lee. ucieszyłem się i oto przede mną dosłownie z powietrza pojawił się bibliotekarz który wyglądał jak skrzyżowanie łupieżcy umysłów i Kame-senina z DB (ale nie był tak obślizgły). Okazał się całkiem sympatyczny i gdy zapytałem o jakąś książkę (nie pamiętam jaką) poprowadził mnie i wcisnął mi w łapki książkę o starożytnych Chinach (Epoka Walczących Królestw itp.) bardzo się ucieszyłem i wtedy mackowaty zaprowadził mnie na dach. O dziwo tż tam były półki ale rosły na nich zielska a pogoda była śliczna. Zaprowadził mnie do jakiegoś fotela (wolna przestrzeń z fontanną). Gdy już usiadłem i chciałem zacząć czytać pojawił się sm00k wyrwał mi książkę i zaczął uciekać z nią naokoło fontanny. Goniłem go i dopiero wtedy zorientowałem się że są tam inne Jenoty( w wydaniu Multiświatowym). Była Serika którą Velg przekonywał że miotły to przeżytek i trzeba pójść z duchem czasu i zainwestować w mopa. Był Ysen który łypał na mnie groźnie. Był Loko otoczony przez kelnerki( a właśnie...bar też był) i który usilnie usiłował im wytłumaczyć że on nie może nic pić. Był Altruista tańczący w fontannie(o dziwo nie nago) i Costly który każdy odrzucony przez Loka drink natychmiast wlewał w siebie. Była pochrapująca na leżaku Kitkara ( otoczona w stosie książek). Potem pojawił się trochę starych Jenotów (na pewno GoNik i Irian reszty nie pamiętam) którzy narzekali i wspominali o starych dobrych czasach. Nagle Deus Ex machina pojawił się na spadochronie Zegarmistrz oświadczając że zawiesza emeryturę(?!) i bierze wszystkich na zakładników. Wtedy sm00k się potknął ja rzuciłem się na niego wyrwałem mu książkę......
I wtedy się obudziłem.
Tohunga - 13-07-2010, 13:44
Temat postu:
A wiec kolejny paro częściowy sen.

1) Jak to zwykle bywa w moich snach, jest zmierzch. Spaceruje po moim osiedlu z Łosiem(ksywa mojego znajomego), i Lokiem. Sam nie wiem czemu ale ukrywaliśmy się przed kimś więc byliśmy dość zdenerwowani. Szukaliśmy lustra, aby przyjąć jakąś potężniejszą formę. Stało ono koło śmietnika, a przy nim 2 ludzi którzy nas szukali. Zaczęliśmy więc biec w ich stronę z nadzieją, że zdążymy się zmienić. Oczywiście złapali nas przy samym lustrze, ale zdążyłem się w nim przejrzeć i zyskałem jakieś dziwną super moc(>.>). Z ust zaczęły wyrastać mi rogi, a tamci co chcieli nas załapać uciekli. Tu sen się urywa, budzę się z powodu ciepełka...

2)Wchodzę do domu. Wyglądam już normalnie. Zacząłem czegoś szukać w pokoju, kiedy zorientowałem się, że moja mama leży przywiązana do podłogi(?) i coś krzyczy. Olałem to i wyszedłem do Łosia który czekał na mnie w klatce schodowej. Loko gdzieś sobie poszedł. Pobudka

3) Idziemy z Łosiem do mojej babci. Po chwili zorientowaliśmy się, że on ma ciało Rona Weasleya, a ja ciało Harrego Pottera. Jako, że nam to nie przeszkadzało, poszliśmy dalej. Przed blokiem mojej babci czekało na nas tych samych 2 ludzi co stało przy lustrze, i smok(taki jaki można kupić w miejscu startowym DK, do latania w World of Warcraft).
Tych dwóch ludzi udało nam się pokonać ale ze smokiem było już gorzej. Walczyliśmy dobre parę minut. W końcu roztrzaskał się on o ziemię. Pobudka


4) Staliśmy nad ciałem tego smoka zastanawiając się co robić. Coraz więcej zaczęło schodzić się ludzi oglądać to miejsce gdzie rozbił się smok. Pobiegliśmy do piwnicy mojej babci, a tam znaleźliśmy portal. Wszyscy przez niego przebiegliśmy.
Pojawiliśmy się na jakiejś wielkiej arenie zbudowanej z drewna. Znowu mieliśmy swoje ciała. Za to przed nami siedziała Hermiona i płakała, że ona i Ron muszą się poświęcić, żeby Harry mógł wygrać. W końcu wyszła ona na środek areny a 9 Nazguli zaczęło ją rozrywać.

5) Wyszliśmy z łosiem i Hermioną z jakiejś biblioteki w Toruniu. On razem z Hermioną, poszedł coś zjeść, a ja poszedłem do jakiejś ukrytej kwiaciarni. Na środku małego pomieszczenia stała złota róża zamknięta w starym zegarze. Sprzedawca kazał mi oglądać z nim jakiś film przyrodniczy, a potem dał mi klucz. Włożyłem go do tego zegara. Poczułem jak moje ciało rozrywa się na kawałki i już po chwili widziałem cały kosmos, naszą planetę, wiele gwiazd itd. Obudził mnie telefon...

Ostatni widok kosmosu był naprawdę niesamowity. Jeden z kolejnych momentów w śnie, które będę jeszcze długo pamiętał
zombie_kitten - 13-07-2010, 14:08
Temat postu:
To jest jeden z ciekawszych snów jakie miałem, już jakiś czas temu. Zaczął się od tego, że byłem w takim dziwnym mieście. Było ogromne, ciągnęło się aż po horyzont we wszystkie strony. Nie było takie jak współczesne miasta. Większość budynków to były niewielkie domy, co najwyżej jednopiętrowe. Czasami zdarzało się coś większego, ale rzadko. Ale z drugiej strony, wszystko było takie czyste i schludne. Gładziutkie ściany, chodniki, itp. Równo skoszone trawniki. Niedaleko mnie płynęła rzeka. Po obu jej stronach było chodniki po których łazili ludzie, a trochę dalej był kamienny mostek.

Na początku miasto mi się wydawało prawie puste, ale z czasem zaczęło się w okolicy pojawiać coraz więcej ludzi. Po krótkim czasie zwiedzania, zacząłem sobie tak jakby przypominać co to jest za miasto. Wcześniej o nim nic nie wiedziałem, ale w pewnym momencie po prostu zacząłem wiedzieć, a uczucie było jak przy przypominaniu sobie czegoś z odległej przeszłości.

Najpierw poznałem jego nazwę - Miasto w Centrum Czasu i Przestrzeni. Tak się po prostu nazywało. Było to miejsce, do którego może trafić każdy, nie ważne skąd i nie ważne kiedy, jeśli odnajdzie do niego właściwą drogę. Wszyscy, którzy znaleźli drogę, spotykali się w nim w jednym momencie. A opuszczając Miasto, każdy trafia z powrotem do miejsca i czasu, w którym żyje na co dzień.
Ysengrinn - 19-07-2010, 11:10
Temat postu:
Ha, sesje RPG zaczynają rzucać mi się na mózg. Łii!

Sen był w konwencji Changelinga - wszyscy byli faeriepodobnymi dziwolągami. W tymże śnie widziałem Serikę, która opowiadała mi o przygotowaniach do jakiejś ważnej misji, w którym miała wziąć udział z oddziałem innym Changelingów. Wymagało to trudnego i ciężkiego szkolenia, którego szczegółów już nie pamiętam, ale zapamiętałem, że do początkowych siedmiu sztuk dołączyło jeszcze sześciu ochotników.
BoginiMarzeń - 23-07-2010, 19:42
Temat postu:
Dziś śniło mi się cos zwiazanego ze szkołą, zreszta, moje ostatnie sny sa prawie wszytskie o tym
reiji777 - 24-07-2010, 00:18
Temat postu:
Ja ostatnio miałem poryty sen, a mianowicie że zadzwonił do mnie Krzysztof Ibisz i powiedział żebym oddał krew. Co więcej następnego dnia zrobiłem to.
BoginiMarzeń - 24-07-2010, 08:21
Temat postu:
Strasznie dziwne rzeczy mi się snia, dzis sniło mi się ze moja kotka umierała
IKa - 24-07-2010, 10:33
Temat postu:
BoginiMarzeń napisał/a:
Strasznie dziwne rzeczy mi się snia, dzis sniło mi się ze moja kotka umierała

A tytuł tematu przeczytałaś ze zrozumieniem? To ma być "piękny sen"? Wolne żarty... I przestań pisać jednozdaniówkami, to nie gg, tu się preferuje dłuższe formy wypowiedzi.
Ysengrinn - 30-07-2010, 10:27
Temat postu:
............. Dzień przed wyjazdem wakacyjnym przyśniło mi się, że właśnie się kończy, no bez jaaaaj.

Also - polska kreskówka o Optimusie Prime i Megatronie. W której mieli przygody niczym Bolek i Lolek.
moshi_moshi - 06-08-2010, 18:44
Temat postu:
Miałam absolutnie mroczny i dziwaczny sen. Rzecz działa się na moim osiedlu, gdzie zjechały zjazdować się jenoty. Mieszkaliśmy w dziwnym budynku, w ktorym rozkład pokoi przypominał wielki labirynt z dzwiami i oknami w najróżniejszych, najmniej odpowiednich miejscach. Była późna godzina nocna, prowadzilam jakieś dyskusje z Ave i IKą, kiedy zachciało mi się ciasta. No to trzeba było potuptać do sklepu po składniki, które miałam zamiar dostać w osiedlowym kiosku... Kiosk okazal się opustoszały, ale otwarty. Nic, jakims cudem zdobyłam śmietanę i coś tam jeszcze, i zabrałam się do dzieła. Wszystko pięknie, ciasto zrobione, ale trzeba je w czymś upiec, a to duży problem, bo na osiedlu są całe dwa piekarniki. Jeden w szpitalu psychiatrycznym dla kobiet (nie, nie ma u mnie czegoś takiego), a drugi w owym kiosku. Ponieważ po krótkiej wizycie w szpitalu doszłam do wniosku, że kogoś obudzę, postanowiłam skorzystać z kiosku. Weszłam, zostawiłam ciasto i poszłam śpiewać z Borkiem jakieś piosenki (tak, to byla mroczna część). Jenocia młodzież bardzo głośno oglądała anime, a ponieważ bylo późno, postanowiliśmy ich ochrzanić, co się udało. A potem przypomnialam sobie o wypieku i pobiegłam do mrocznego kiosku, który został w tym czasie obłożony płytami z kafelków, ale przezorni właściciele widząc, że ktoś coś piecze, zostawili drzwi otwarte. Wyszedł keks, został skonsumowany przeze mnie i IKę. To był evil sen...
Hisayo - 06-08-2010, 19:09
Temat postu:
Moshi, przez ciebie i twój evil sen zachciało mi się sękacza.

Ostatnio śnił mi się cokolwiek rąbnięty sen, który dział się przed moim blokiem, gdzie jest też przystanek. Otóż czterej pancerni, pies i Marusia dorwali wóz drabiniasty, tylko o trochę bardziej trwalszej konstrukcji. Z tego wozu bezczelnie wystawała sobie najprawdziwsza, czołgowa lufa, a ponadto pojazdem sterowała Marusia, za pomocą joysticka. Ja byłam zdjęciej Janka w skali 1:1, które nogami opierało się o puste miejsce obok Marusi, a głową o jakiś mur (ja NIE WIEM skąd u mnie mur). Kiedy wóz ruszył, naturalnie zaczęłam się zsuwać, więc przestałam być zdjęciem i jakoś się podciągnęłam do wozu, na co Marusia poirytowana, że "Nie przeszkadzaj mi w nawigacji, dobrze?". Potem, jak już wracałam z przejażdżki, trzymałam paznokciami obranego kartofla i przechodząc obok ogrodzenia zobaczyłam moje koleżanki ze starej klasy, które widocznie bawiły się w Harry'ego Pottera, bo machały patykami i krzyczały coż o różdżkach (co dziwne, w powietrzu śmigały zielone i różowe promienie - okej, zielony to avada, ale różowy? To też pewnie jakieś Niewybaczalne).Zrobiło mi się smutno, że bawią się beze mnie, a mama, która jakimś cuidem zjawiła się obok, zaczęła się ze mnie wyśmiewać. W końcu się wściekłam i przed domem rzuciłam ziemniakiem o ziemię. Po przebudzeniu dręczyły mnie wyrzuty sumienia i nawet się popłakałam... Ten ziemniaczek był NIEWINNY~!!
anulka406 - 07-08-2010, 12:23
Temat postu:
A mi to się śniło, że byłam ojcem Aanga (O.o) z Avatara: Legenda Aanga i ten trzyoki (Bum Bum Iskra Bum Ziom), wielki facet chciał mnie zabić, a potem dorwać Aanga! Oczywiście ja z nim walczyłam, ale nie mogłam go dobić, bo on cały czas wstawał, a ja tak się go bałam! Aż w końcu już prawie zdychał ale mógł mi jeszcze coś zrobić, to ktoś go przekonał, że nie ma mnie za co ścigać, i on już w to uwierzył, ale jednak zaraz się skapnął, że to przeze mnie wykonuje to zadanie (znaczy polowanie na ludzi). Dziwny sen, nieprawdaż?
Ysengrinn - 16-08-2010, 11:54
Temat postu:
Najpierw śniło mi się, że jestem Gandalfem (...) i walczę z powodzią (czy raczej robię przygotowania do walki z nadchodzącą powodzią). Potem zjazd jenoci w zimie, na którym robiliśmy dziiiwne rzeczy, jak ślizganie się w dół strumienia i łapanie wracających do morza łososi.
Serika - 16-08-2010, 17:47
Temat postu:
...

Śniło mi się, że mam już licencjat, i przydałoby się dorobić magistra. Z parzenia herbaty (!). Największym moim życiowym problemem był brak kasy na odpowiedni serwis do herbaty, bo miałam same niepozbierane resztki, a moim wielkim marzeniem był czarny w malutkie białe kropeczki. Sen obejmował kombinowanie, skąd by tu wziąć taki zestaw - o ile pamiętam, obejmowało to dogadywanie się z obsługą jakiegoś cmentarza, pewnie na takiej samej zasadzie, jak pozyskiwanie czaszek przez studentów medycyny, ale pewności nie mam, bo ta akurat część szybko wyleciała mi z głowy. Ale ta rozpacz, że mnie nie stać na serwis do herbaty... >.>

Don't ask. Też nie rozumiem.
Sasayaki - 19-08-2010, 09:51
Temat postu:
Śnił mi się doktor House, który próbował powstrzymać ludzi kradnących ciała. Robili to kładąc ci rękę na czole i wyrzucając twoją duszę na zewnątrz. House na wózku inwalidzkim, razem z Arakawą Hiromu, przemierzał nocą las w poszukiwaniu ludzi, którzy uciekli złodziejom. Po znalezieniu kilku usiedli przy stole (wciąż w lesie) i omawiali strategię. Potem House wziął mnie (skąd się tam wzięłam, nie mam pojęcia...) i powiedział, że będzie mnie pilnował. Zabrał mnie do jakiegoś dziecięcego pokoju i kazał spać. Gdy wstałam z łóżka, okazało się, że w tym domu odbywa się zjazd rodzinny i rozdają szczeniaki. Wybrałyśmy z siostrą jednego, po czym błagałyśmy mamę by pozwoliła go zatrzymać, a ona jak zwykle się nie zgodziła... koniec.
Tren - 19-08-2010, 12:23
Temat postu:
Mnie się dzisiaj śniły wakacje życie... wyjechałam z kimś na jakąś działkę, gdzie mieliśmy jakiś domek połączony z takim dużym namiotem. Najpierw mieliśmy straszną pogodę, rozbijaliśmy ten namiot gdy strasznie wiało, a później była chyba nawet burza. Gdy pogoda się poprawiła przyszła dwójka złodziei, którzy chcieli zwędzić mi laptopa, a ponieważ akurat przyłapałam ich na tym to przyszpili mnie stołem do ściany... nad drzwiami. Nie pytajcie jak. Na szczęście zaczełam wołać pomocy i ta osoba z którą mieszkałam i jeszcze ktoś przybyli na miejsce przepłaszając złodziei, którzy praktycznie rozpłynęli się w powietrzu. A ja dostałam ochrzan, że przywiozłam ze sobą taką wartościową rzecz, bo aż się prosi o kradzież ==". Ostatnią pechową rzeczą było nagłe pojawienie się takiego dziwnego psa, z którym coś było wyraźnie nie tak (on mruczał!). Próbując go jakoś powstrzymać przed wejściem na podwórko zostałam pogryziona. Pies miał wściekliznę.
Vodh - 19-08-2010, 17:48
Temat postu:
Najpierw śniło mi się, że jestem jakimś ekscentrycznym arystokratą, który żyje w pisanych przez bliżej nieokreślonego autora książkach - ale autor bardzo zdecydowanie nie miał tam nic do gadania, chyba trochę się mnie bał. Zabawa polegała na tym, że miałem cztery tomy do dyspozycji, w każdym akcja ruszała od początku, a do wesołej gromadki w jakiś sposób wplatałem kolejnego mordercę. Główna akcja snu działa się w czwartym tomie, kiedy rozmawialiśmy z dwoma z morderców (nie wiem co się stało z pozostałymi dwoma, ale ci z którymi rozmawiałem zostali zaproszeni w dwóch ostatnich tomach) o tym, jak ładnie rozwijała się historia z książki na książkę i że w zasadzie w czwartej mamy taki klimat, że policja się boi w okolicę w ogóle zapuszczać, więc nawet nie trzeba się wymiarem sprawiedliwości przejmować. Klimat faktycznie był miażdżący, a mordercy co najmniej epiccy.

Potem sceneria się zmieniła z ogarniętego burzą południa Ameryki Północnej w czasach kolonialnych na scenerię dzienną i współczesną, kiedy to wtopiony w tłum gapiów podążałem za jakimś bliżej nieokreślonym wariatem-mordercą, który zdążył zabić jedną osobę i szukał kolejnej ofiary. Morderca był w przeciwieństwie do poprzednich dość nieporadny i wyraźnie działał pod wpływem emocji, więc udało nam się go dość szybko złapać. Trochę mnie to zirytowało, więc najzwyczajniej w świecie cofnąłem czas do chwili sprzed pierwszej zbrodni, znalazłem drania, obezwładniłem i zabrałem mu taki dłuuuugi pilnik do drewna którym zabijał - już wtedy wiedziałem, kto jest moim celem. Pierwsze trzy ofiary padły bez najmniejszego problemu, ale ludzie też już się zorientowali kto jest celem mordercy (w trwającej obecnie alternatywnej wersji rzeczywistości w sumie moim celem) więc spotkaliśmy się w pół drogi ja i tłum gapiów prowadzony przez policjantów - mocno surrealistyczna scena. Udało mi się w tłum wmieszać, po czym konsekwentnie przesuwając się na czoło grupy dopadłem nieco zaskoczonej ofiary numer cztery i z uśmiechem triumfu wbiłem jej pilnik parę razy w plecy po samą rączkę - policja i gapie jęknęli z zawodu, że nie udało im się mnie powstrzymać i sobie poszli. Pamiętam uczucie które towarzyszyło mi po skończonym cyklu morderstw.

Sponsorowane przez morderców i liczbę "4" sny zostawiły po sobie całkiem ciekawy posmak, chyba jeszcze nigdy tak nie miałem. Trochę creepy.
JJ - 30-08-2010, 11:10
Temat postu:
O bu.

Miałem sen jenoci, wystąpiły m. in. Meru, Mono i Moe-chan, ale z fabuły zapamiętałem tylko jeden wątek poboczny:

Oddział rewolucjonistów pod wodzą Ysena planował zamach stanu. W tym celu przebierali się za pracowników remontowych i kradli klamki w mojej okolicy. Brali tylko te od zewnętrznej strony drzwi. Nikt nie chciał mi wytłumaczyć, w jaki sposób pomoże to ich Słusznej Sprawie.
JJ - 31-08-2010, 16:03
Temat postu:
Kolejny sen, który udało mi się w miarę szczegółowo zapamiętać.

Zaczęło się od wyjścia bodajże z Mono na koncert związany ze szkołą mojej siostry. Zdziwiłem się, bo przy fortepianie siedziała moja znajoma z liceum i stroiła skrzypce. Po wypytaniu publiczności okazało się, że miała być akompaniatorką... i grać na skrzypcach jednocześnie, bo skrzypek zachorował. Zerknąłem na zegarek i stwierdziłem, że musimy się zmywać, bo dokądś bardzo nam się śpieszy (a koncert nawet nie zdążył się zacząć! bardzo chciałem zobaczyć, jak dziewczyna poradzi sobie z graniem na dwóch instrumentach jednocześnie - niektórzy sądzili, że na czas występu wyrosną jej dodatkowe ręce). Mieliśmy jeszcze dwie Bardzo Ważne Sprawy do załatwienia.

Pierwszej nie pamiętam, ale drugą okazał się wyjazd na wakacje nad zupełnie losowe jezioro. Tam na pojedynek szermierczy wyzwał mnie dziwny facet o bardzo romantycznym usposobieniu, miało to coś wspólnego z tym, że zraniłem jego wrażliwą duszę. Czy coś. Walka odbyła się na plaży i była bardzo nudna, pamiętam, że w wolnej ręce trzymałem książkę (Pratchett jakiś) do której od czasu do czasu zerkałem i parskałem śmiechem, co mocno przeszkadzało szermierzowi-romantykowi. Trzymał mnie na dystans i zamiast walczyć opowiadał o tym, jak bardzo właśnie go uraziłem. Trwałoby to bardzo długo, gdyby z wody nie wyłoniła się nagle grupka murzynów (wyszła, nie wypłynęła - wyglądało to tak, jakby zrobili sobie spacerek po dnie). Patrzyli na nas przez chwilę, po czym wyszli na ląd i zniknęli gdzieś w krzakach.

Znienacka pojawił się Vodh i powiedział, że musimy iść - nie sprecyzował dokąd. Po drodze opowiedział mi pradawną legendę o ryboludziach z jeziora i wspomniał o swojej teorii, że wodno-lądowi murzyni to dzieci ze związków ryboludzi z mieszkańcami okolicy. Dotarliśmy do jaskini, w której było trochę wody - Vodh wskoczył na główkę, ja za nim. Kiedy wypłynąłem, okazało się, że jesteśmy zamknięci w zalanej prawie do sufitu windzie. Jakoś się stamtąd wydostaliśmy, ale w wyniku tej przygody zacząłem telepatycznie odbierać myśli jakiejś starszej kobiety narzekającej na swoje małe dzieci. Poza tym okazało się, że jesteśmy spory kawałek drogi od ośrodka. Pobiegłem, po drodze mijając scenerie które kojarzyłem z innych moich snów i Crofesimę, która przefarbowała włosy na blond, ogólnie wyładniała, a do tego miała zajedwabiście wielki kaptur (mogłem się pod nim schować jak pod parasolem). Minąłem ją i życzyłem powodzenia w czymkolwiek co tam ma w planach

Sen skończył się powrotem do ośrodka - w barze odebrałem klucze do pokoju, wszedłem, zajrzałem do kuchni i zjadłem czyjś chleb tostowy. Nie wiedzieć czemu dręczyło mnie z tego powodu poczucie winy.
Crofesima - 31-08-2010, 16:44
Temat postu:
JJ napisał/a:
Pobiegłem, po drodze mijając scenerie które kojarzyłem z innych moich snów i Crofesimę, która przefarbowała włosy na blond, ogólnie wyładniała

No to rzeczywiście fajny sen.
Nanami - 01-09-2010, 14:12
Temat postu:
JJ, ja naprawdę do tej pory byłam święcie przekonana, że Crof JEST blondynką... zakrzywiasz mój światopogląd XD

A żeby się nie wyrywać z konwencji mi też się dzisiaj śniły alijenoty wrocławskie. I nie żebym wstała o 11, choć specjalnie poszłam wczoraj spać wcześniej żeby aż tyle nie spać... W każdym razie zapamiętania szczegółów mogę Wam pozazdrościć. Pamiętam tylko tyle, że byliśmy na jakiś wypadoqueście, akcja toczyła się na takim starym pirackim statku. Miał on taką dużą wnękę w środku, w której hodowali sobie... jakiegoś dużego potworka. Coś a'la wyrośnięta kałamarnica skrzyżowana z rekinem z czymś. A ja miałam do swojej dyspozycji uroczego smoka, coś jak Toothless. Pamiętam że wpadlismy do wody, a ten dziwny stwór uwolnił się z tego statku i się łapaliśmy desek, żeby nie utonąć i żeby to coś nas nie zjadło... Już już miałam wrażenie, że nas zje, gdy nagle wyskoczyło z wody i zamieniło się w puchate, przyjazne stworzonko. I don't even... nagle wszyscy zaczęli się śmiać i dalej nie pamiętam.
JJ - 01-09-2010, 14:49
Temat postu:
Nanami napisał/a:
Crof JEST blondynką...

W takim razie przefarbowała na blond Bardziej XD
Loko - 30-09-2010, 22:58
Temat postu:
Śniło mi się, że byłem w jakimś postapokaliptycznym świecie i miałem kota w worku. Foliowym. W tym worku była dziura, żeby kot mógł oddychać, i jakiś biały proszek, który kot mógł jeść. Zostawiłem go przy jakimś zniszczonym ołtarzu i zacząłem włazić na jakieś wzniesienie. Na jego szczycie znajdowała się dawno opuszczona akademia, porośnięta jakimiś chaszczami (bluszczem chyba). Na ścianie przybudówki, która była niegdyś siedzibą woźnych, znajdowała się złota tablica, na której wygrawerowany był tekst. Dokładnie nie pamiętam, ale chodziło w nim o to, że jakiś mój wujek myślał że pali marihuanę, a palił kocimiętkę... Nagle nie wiadomo skąd zjawił się jeden mój znajomy, niejaki Niger (nie, nie jest murzynem, ale kiedyś chciał być, stąd pseudonim) i oznajmił, że to był też jego wujek. Ucieszyliśmy się, że jesteśmy rodziną i poszliśmy na dół po mojego kota. Gdy już go wzięliśmy, wyjąłem go z worka i zacząłem się z nim bawić. No i razem w trójkę poszliśmy w dal...
Sasayaki - 03-10-2010, 10:44
Temat postu:
Śnił mi się quest multiświatowy. A wszystko było widoczne jak w filmie. Moja postać była potężnym, upadłym paladynem na pulchnym, białym koniku. Pozostali gracze naradzali się co z nim począć, aż postać Velgowa- inny paladyn (może nawet Lysander) wstał podszedł do mojego, wziął go w ramiona jak w szonen-aiu i odlecieli na moim pulchnym rumaku. A ja się zaczęłam zastanawiać dlaczego dopuściłam, że mój paladyn mi uciekł.
Wiewiór - 14-10-2010, 12:15
Temat postu:
Pobiłam swój kolejny szczyt absurdu jeśli chodzi o sny. Śniło mi się mianowicie, że jestem w Australii (obszar na którym sen się rozgrywał podejrzanie mocno przypominał moje podwórko) i polowałam na króliki. Między innymi oczywiście. W pozostałym czas biegałam ukrywając się w pustostanach przed wrogiem. No idea o co chodziło. Podczas jednego pościgu za rodziną królików (chciałam złapać małego puchatego, ale nie wiem w sumie po co) udało mi się odciąć drogę maluchowi od reszty rodzinki i już chciałam go złapać. Niestety rodzina zawołała na pomoc pluszowego kangura =.= I zaczęliśmy się bić. Pluszak w pewnym momencie zmienił się w normalnego kangura mojego wzrostu i zaczął mnie kopać. Jakiś komentator całej sceny mówił, ze torbacz jest jeszcze młody i niedoświadczony, dlatego wygrywam z moją morderczą siłą tarana O_O
Całość zakończyła się rzewnym pożegnaniem z siakimś Australijczykiem, który chciał mi t-shirt ofiarować, ale niestety udało mi się go założyć tylko na jedną rękę... Weird. Więcej nie jem ciasta przed snem.
Hisayo - 14-10-2010, 21:00
Temat postu:
Śniło mi się nama Dasoka. I Dasok oświadczający się Moce. No, zdarza się. Stanowczo za dużo myślenia o kotach.
Ysengrinn - 20-10-2010, 11:39
Temat postu:
Sen generalnie był o czymś zupełnie innym, ale w którymś momencie trafił się telewizor, w którym był reportaż o jakichś zawodach sportowych, organizowanych przez UW. Pokazali tłum biegnących ludków, wśród których zauważyłem o dziwo m.in. Mai, Vodha i wyraźnie wkurzonego Bezimiennego -zapewne tym, że z jakiegoś powodu był przystrzyżony niemal do skóry i do udziału w biegu był praktycznie zmuszany siłą.

Trauma...
Loko - 11-12-2010, 18:10
Temat postu:
Śniło mi się, że jestem w szpitalu z Leslie Nielsenem który już umierał. Ciągle miał jednak dobry humor i ze swoją kamienną twarzą pisał coś na kartce z zeszytu. Potem mi ją wręczył, zobaczyłem że były tam jego ostatnie słowa. Pamiętam, że czytając je bardzo się wzruszyłem, a pielęgniarki naokoło płakały. Niestety samych słów nie mogę sobie przypomnieć.
Sasayaki - 14-12-2010, 16:55
Temat postu:
Miałam sen o tym, że Serika i GoNik, która z jakiegoś powodu była długowłosą blondynką, wraz z dwoma tajemniczymi jenotami płci męskiej, przyszły by przetestować mnie, czy nadaję się do czegoś, czego nie pamiętam. Poczęstowałam wszystkich herbatą i starałam się sprawić wrażenie dobrej gospodyni, ale ostatecznie oblałam sprawdzian bo na mojej MALowej liście nie było Sonica.
Serika - 14-12-2010, 17:15
Temat postu:
Nie nadajesz się! Nie masz Sonica!

(a tak serio - o wielki LOLu... :D)
Loko - 29-12-2010, 15:59
Temat postu:
Sniło mi się, że musiałem pojechać w jakiejś bliżej nieokreślone miejsce z bliżej nieokreślonego powodu. W każdym razie był tam Ysen, z którym miałem coś załatwić. Aktualnie nie miał czasu bo jechał gdzieś ze swoją dziewczyną, więc zadzwonił po kumpla żeby mnie gdzieśtam podrzucił. Podjechał po mnie przystojny, rudy bisz w wypasionej furze. Tu nie pamiętam kawałka snu. Następnie siedziałem sobie w samochodzie koło bloku sąsiadującego z moim. Poza mną były jeszcze dwie osoby z którymi siedzieliśmy we trojkę na dwóch przednich miejscach (?) - ja, dziewczyna Ysena i John Bon Jovi. Na tylnych siedzeniach były dwa koty, z czego jeden miał widocznie zły humor bo zaczepiał drugiego. Gadaliśmy o jakiś pierdołach, gdy nagle usłyszeliśmy z tyłu odgłos rozpruwania. Jeden kot dość bestialsko zabił drugiego, w dodatku szykował się na nas. Dziewczyna Ysena uciekła do bloku, ja wyskoczyłem za nią i odwróciłem się żeby zobaczyć co zrobi Bon Jovi. Zdążyłem tylko zobaczyć jak kot odpala piłę mechaniczną którą po prostu zmasakrował Bon Joviego, razem z samochodem. Kot następnie rzucił się w stronę bloku i wleciał przez szybę. Usłyszałem tylko wrzaski dziewczyny Ysena.
Udało mi się zbiec do mojego domu. Kot zaczął czatować na mnie przed wejściem do klatki schodowej, nijak nie dało się go ominąć. Pod blok podeszła grupa spacerujących dzieciaków wraz z moim znajomym z klasy. Zacząłem im krzyczeć żeby coś zrobili temu kotu (który w międzyczasie zaczął gryźć jednego dzieciaka). Zadzwonili więc po straż pożarną, która zjawiła się w następnej sekundzie. Strażacy zwinęli ogromny niebieski brystol w rulon i wrzucili kota do środka. Na moją propozycję by go ubić, jeden z nich odparł, że kot po prostu przez cały dzień słuchał beznadziejnej muzyki i dlatego miał zły humor. Uznał że zagra mu coś fajnego i zaczął wygrywać smyczkiem na krawędzi brystolu przeboje Bon Joviego...
Po chwili wyrzucili stamtąd kota, który po prostu rozlał się na chodniku (w sensie jakby przytył ze 200kg i przejechał po nim walec). Unieszkodliwiony, gruby, koci dywanik leżał sobie mrucząc. Jednak jedna sąsiadka wystraszyła się go na tyle, że zaczęła rzucać w niego doniczkami. Trzecia z nich była dla puchatego śmiertelna.
Potem pamiętam że siedziałem sobie w internecie i nie dało się wejść na basha i inne takie, bo Ysen będący adminem tego wszystkiego, poblokował je na znak żałoby po dziewczynie. Na końcu pamiętam że jakoś natknąłem się na facebooka tego rudego bisza z początku i okazało się że to Sm00k. Koniec.
Ysengrinn - 08-01-2011, 12:49
Temat postu:
W pierwszym śnie który pamiętam płynę z rodzicami w dół Irtyszu - albo Obu, w każdym razie jakiejś syberyjskiej rzeki. Irtysz jest piękny, cholernie wielki, cholernie zimny i mocno oblodzony, a my ubrani jak na plażę i siedzimy na przezroczystym dmuchanym... czymś. Po jakimś czasie dotarliśmy do ujścia do jakiejś innej rzeki, która była jeszcze większa.

Potem śniła mi się m.in. taka scenka - fanatyczny mnich misjonarz (nie chcę nawet wiedzieć jakiej wiary...) gości u rodziny pogańsko-ateistycznego pastora (?!!) i grzmiącym głosem tłumaczy niewiernym, że jedzenie dżemu jest grzechem śmiertelnym i powinni zadowolić się suchymi bułkami. Żona pastora nie chce obrazić szanownego gościa, jej mąż jednak zawzięcie broni swej doktryny i dowodzi wyższości dżemu nad bułkami.
Issina - 14-01-2011, 10:07
Temat postu:
Od 2 dni robię sobie re-watching drugiej serialówki GITS'ów.
No i dziś śniło mi się, że pomykałam mechami z Sekcją 9 Oo
Nosiłam seksowny beżowo-szary kombinezon, skakałam po ścianach, trochę strzelanin i nawet ujrzałam siebie w nowej fryzurze, z której najprawdopodobniej w najbliższym czasie skorzystam!
Czasem sen jednak może być pożyteczny ^_^
nagat0 - 16-01-2011, 19:59
Temat postu:
Ostatni sen który zapamiętałem... seks z dawną nauczycielka muzyki z gimnazjum. Dawne czasy, lecz psorka wciąż HOT as hell.
BOReK - 04-02-2011, 12:14
Temat postu:
Sen nie był może piękny, ale za to jak epicko przebiegł.

Z reguły jak mam koszmar, to w pewnym momencie się otrząsam i urządzam polowanie na niego, po czym się budzę. Dzisiaj jednak normalny sen zamienił się w opowieść o zombie w kostnicy, całkiem podobną klimatem i bohaterką do Sadako. Stwierdziwszy, że mi się nie podoba, obudziłem się i... sen nadal trwał. Widzę i słyszę moje mieszkanie, jestem całkiem świadomie rozbudzony, ale paraliż senny wciąż działa, słyszę swoje przyspieszające tętno, a mózg nakłada chore wizje na rzeczywiste bodźce... Cool, ale to już drugi raz w życiu i ja wiem, co się dzieje później, więc przerwałem tę zabawę. ^_^

Oczywiście później ze dwa razy prawie znowu wpadłem w to otępienie, uporczywe myśli sa uporczywe.
Slova - 04-02-2011, 13:04
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
jedzenie dżemu jest grzechem śmiertelnym i powinni zadowolić się suchymi bułkami.

Poległem.
Studenci, będziecie zbawieni!
Wiewiór - 20-02-2011, 22:17
Temat postu:
Ze dwa dni temu miała jeden z najbardziej wyjechanych snów ever (nigdy więcej nie będe jadła ciastek w nocy!). Otóż śniło mi się, ze wcieliłam się w dorosłą, dwudziestoparo letnią wersję Liny Inverse i musiałam ratować świat (krainę) przed maniakalnym złym blondynem (udało mi się jego miecz zabrać!), który histerycznie isę śmiał i robił z dzieci zombie (creeeepy...) dopóki nie odkryłam, ze to ja moge sterować postacią Liny długo kminiłam czemu laska nie używa magii. Ale poważnie, dorosła Lina, wyższa nieco i z kręconymi loczkami to był zły image....
Loko - 21-02-2011, 16:17
Temat postu:
A więc, razem z Daerianem szukaliśmy w mojej okolicy grobowca, w którym Dida pochowała swojego kota. Znaleźliśmy go i włamaliśmy się do środka, wnętrze rozświetlała mała żarówka. Nagle usłyszeliśmy dochodzące z dworu głosy - dwóch złodziei planowało ograbić grobowiec do którego się włamaliśmy. Uznaliśmy że najlepiej będzie wyłączyć światło i ich nastraszyć, problemem było to, że nie mogliśmy znaleźć wyłącznika...
W końcu Daerian zasłonił żarówkę rękami, a ja wyskoczyłem na złodziei z wrzaskiem. Ci najpierw spanikowali, a później zwyzywali nas od debili i sobie poszli.
W grobowcu odkryliśmy nieoświetlony korytarz. Po udaniu się wgłąb niego, okazało się, że prowadzi on do sierocińca w którym wychowała się Dida. Sprawiał on wrażenie opuszczonego, jednak kręciło się po nim kilka osób, które kompletnie nie zwracały na nas uwagi. Daerian zaczął przeszukiwać łóżka. Chciał znaleźć to, które kiedyś należało do Didy, bowiem ta coś w nim ukryła. Okazało się, że tym czymś, jest fragment samolociku, zrobiony z pudełka zapałek i kostek do gitary.

W tym momencie się obudziłem, ale wiem że planowaliśmy szukać reszty samolotu.
Sasayaki - 21-02-2011, 17:01
Temat postu:
Nie pamiętam dokładnie snu, ale wiem, że niezwykle istotnym było dla mnie zrobienie klusek ze szpiku (takich pulpecikowatych kulek). Niestety, gdy właśnie je gotowałam zaciągnięto mnie na parking z beemwicami i zawracano mi głowę jakimiś bzdetami, a ja chciałam koniecznie wrócić zanim kluski zaczną wypływać na powierzchnię, co znaczy, że są gotowe. Zdaje się, że wśród przeszkadzaczy był Ysen w łososiowej koszuli...
Ysengrinn - 21-02-2011, 17:54
Temat postu:
We śnie organizowałem zjazd jenotów. Wszystko szło zgodnie z planem, specjalnie pojechałem do ośrodka wcześniej, by wszystko dogadać i przygotować. Niestety, dopiero na miejscu i po opłaceniu całego pobytu przypomniało mi się, że zjazd nie zaczyna się jutro, a w sierpniu.
Enevi - 22-02-2011, 23:01
Temat postu:
Sny z serii tzw "fabularnych" są fajne, bo nieważne, co by się w nich działo, zawsze stanowi toto jakąś logiczną całość... Ten był dziwny, ale nie zapomnę piosenki, którą śpiewały dwie uczennice jakiejś magicznej szkoły... Do melodii a la najładniejsze utwory Yuki Kajiury i ten wokal (w sumie dwa)... Piosenka śpiewana na dwa głosy, wysokie, ale niezwykle mocne. Nie pamiętam dokładnie jak to szło, ale z pewnością było przecudowne. A najciekawsze jest to, że zarówno tekst i melodia były całkowicie improwizowane, a mózg wymyślał mi wersy po japońsku... To jakieś zboczenie zawodowe normalnie ==.
Ysengrinn - 23-02-2011, 10:49
Temat postu:
Sen zdecydowanie nie był piękny, raczej mocno dołujący. Otóż wylądowałem, wraz z grupą jenotów w jakimś niemożebnie obskurnym akademiku czy czymś*, w którym absolutnie nic nie działało jak trzeba i mieliśmy Studiować. W zasadzie nie mam pojęcia co, poza tym, że nigdzie nie mogłem zdobyć podręczników ani skryptów i w ogóle nie wiedziałem o co chodzi. Do tego akademik, ze szczególnym uwzględnieniem naszych pokoi, był nieludzko zapchany zupełnie obcymi ludźmi, którzy pchali się wszędzie. Do tego właściciel był zupełnie nieuchwytny i nie wiadomo było kiedy/czy się w ogóle pojawi, żeby można było zapytać czemu tu taki szajs.

Obrzydliwy sen, taki kafkowskiXD.


* co ciekawe był w Warszawie, więc niespecjalnie mi i paru innym osobom był potrzebny (ba, pamiętam, że dojechałem tam SKMką), ale kto by się przejmował takimi detalami.
Karel - 24-02-2011, 05:00
Temat postu:
Śniły mi się wymarłe trąbowce. Byłem wściekły że nie zabrałem długopisu i notesu.
To już któryś z moich snów "paleontologicznych".
Fergard - 24-02-2011, 10:14
Temat postu:
Moje sny wahają się od przerażających do totalnie absurdalnych. Niedawno zainstalowałem "Overlorda", który chyba wpłynął przynajmniej po części na absurdalność wzmiankowanego snu:

Tytułowy bohater otrzymał list od swojego doradcy, w którym wzmiankowany doradca kazał mu pojawić się w jakimś dziwnym miejscu(Miejscowość nazywała się bodajże "Łysica"). Było tam drewniane podwyżsżenie, dość wysoko, bo chyba ponad chmurami... Nasz bohaterski złoczyńca czekał na swojego doradcę, gdy wtem nagle... Otrzymał bełtem kuszy w plecy. Wyglądało na to, że to jego własny doradca właśnie go zdradził. Mówił on coś o usuwaniu mięśni policzkowych, po czym wycelował w swego ex-pana, chcąc zakończyć sprawę... Gdy nagle dosłownie znikąd pojawił się(Tamtararam!) Greil Sutcliffe
Spoiler: pokaż / ukryj
(Czyli biseksualny, przystrojony w czerwień i zbrojny w piłę mechaniczną Shinigami)
! Akurat w momencie, by odwrócić uwagę doradcy, co Overlord wykorzystał, łapiąc go za nogę i podnosząc do góry... Tu sen się urwał.

(Chowa się, przerażony nieprawdopodobieństwem swego własnego snu)
moshi_moshi - 11-03-2011, 10:58
Temat postu:
Na początku był kotek, a właściwie film z kotkiem zwanym lwem, ktory na lwa jednak nie wyglądał... A potem była wysoka kamienica i burza, i latający fortepian. Spacerując z koleżanką i podziwiając jego akrobacje powietrzne, wyrażałayśmy obawę, że jak zejdzie niżej to utnie komuś głowę klapą. A na końcu bylo zaliczenie jakiegoś biednego studenta na tymże latającym fortepianie, i kwaśna mina profesora, jak dowiedział się że student nie zna jakiegoś kompozytora. I ja, bohaterka, która załatwiła mu wpis stwierdzeniem, że ja i tak podziwiam, bo sama potrafię zagrać tylko "Wlazł kotek na płotek" jednym palcem...

Fajny sen, a latające fortepiany wymiatają!
Karai - 25-03-2011, 15:28
Temat postu:
Yup, mi się kiedyś śniło, że z koleżanką wygoniłyśmy plastiki z pobliskiego centrum >:D
A w jeszcze bardziej zamierzchłym śnie: ktoś (khem) ucieka przed dwoma ktosiami (khem khem) i ten jakże piękny odgłos: SEEEBAS-CHAAAN~!
Hisayo - 28-03-2011, 10:20
Temat postu:
Sen był zaiste piękny i bardzo przyjemny, mry~

Zaczęło się istną sielanką: przedszkolne podwórko, piaskownica, a w tej piaskownicy ja i DSK. Nie wiem, czemu przedszkolne, w każdym razie ja siedziałam W piaskownicy, a on na brzegu. I robiliśmy babki, ja taką większą, kanciastą, a Dasok mniejszą, ale za to "drożdżową". Babka drożdżowa polega na tym, że ciasto robi się w morkego piasku, a potem sypie się na to piasek suchy. No, nieważne. W każdym razie, na ławce obok siedziała moja rodzicielka i wypiełniała jakieś Strasznie Upierdliwe Papierzyska. W którymś momencie jednak zapragnęła się pokomunikować z Dasokiem, iiiii... no właśnie. Poradziłam uprzejmie, że "In English, bo inaczej nie da rady". No i sobie gadali in engrisz.

Druga scenka działa się w mojej szkole. Nie mam ZIELONEGO POJĘCIA co ten facet w mojej szkole robił, no aaaale nie czepiajmy się szczegółów. Właściwie nie była to scenka, tylko cały dzień w urywkach. W każdym razie opadła mi szczęka, kiedy na rzucone przez jakiegoś randomowego ucznia "Dzień dobry" Dasok również odpowiedział "Dzień dobry". Idealną polszczyzną.
Na obiad było spaghetti i pamiętam tylko, że nie siedzieliśmy przy tym samym stole. I nikt się nie dziwił, że nagle w szkole pojawił się troszkę starszy Japończyk i na przerwie obiadowej radośnie wcinał sobie spaghetti. Pałeczkami.

Na koniec, kiedy już wychodziłam, zaczepiła mnie jakaś starsza dziewczyna z liceum (szczupła, długowłosa blondynka) i powiedziała, że ona Dasoka zna, i on owszem, jest fajny, tylko *tutaj kilka(naście) wad wymienionych na jednym wydechu* i że ona widziała takiego a takiego, który *cośtamcośtam*. Pffft, wiem, co chciałaś powiedzieć =.=

(Błagam, nie przestańcie się do mnie odzywać)
Nanami - 28-03-2011, 12:28
Temat postu:
...Dsk to bardzo wdzięczny element snów. Nie wiem czemu, ale już jeśli mi się jakiś utaite śni, to zazwyczaj on albo on pośród gromadki innych. Jego leniwcowa natura po prostu sama się pcha do podświadomości. I najbardziej zabawne w moich snach takowych jest właśnie... którego języka używać. Ja używam z reguły bardzo dziwnej mieszanki angielskiego z japońskim, kwik... Zresztą, że mi się nie chciało wrzucać swojego tutaj, to sobie streściłam go po angielsku tutaj. Czy Dasoku robiący babkę z piasku był... w tej swojej formie 34 latka? Kwiiiik. Pedo.
Hisayo - 28-03-2011, 13:45
Temat postu:
Nanami napisał/a:
Czy Dasoku robiący babkę z piasku był... w tej swojej formie 34 latka?

No ależ OCZYWIŚCIE~! Cały czas. I miał na sobie taki łaaadny, kremowy sweterek. Babki z piasku to srs bsns jest.

Kwik, Gero-gitarzysta. I kwiiiik, Pokota i jego perverted aura, lepiej się tego nie dało ująć xD I o Boże, tańczący utaite...? Jak ja ci tego snu zazdroszczę~
Ysengrinn - 28-03-2011, 13:48
Temat postu:
Pokota?
Karai - 09-04-2011, 21:05
Temat postu:
Zacny sen z dzisiaj: mundial z Hetalią u 300 Spartan, ja robiłam za dostawcę wody, ach, a w drugiej części chomik mi się utopił w akwarium ;_;
Ło, i jeszcze gdzieś jechałam na rolkach, chyba najpierw do plastycznego, a potem biegiem w te pędy na Pyrkon :D *Undertaker mode*
Hisayo - 10-04-2011, 14:29
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Pokota?

xD

Kolejny sen z serii utattemitowatych. Ja to niedługo zacznę je spisywać... acz ostrzegam, że mój sen jest, owszem, fazowy, ale obawiam się, że nie uda mi się tej całej fazowości oddać.

Byłam sobie początkującą, acz znaną utaite i miałam wyjechać na jakiś międzyutaitowy wyjazd do Japonii (subtelnie pominę fakt, że nie znam japońskiego), coś typu praca z drugim utaite ver. senpai-kohai. Oczywiście w życiu nie zgadniecie, jakiego senpaia mi przydzielili, o nieee, to za trudne.

Na początku było klasyczne "Dzień dobry, jestem X, a to są Y, W i Z" (co trochę długo trwało, bo utaite było dość sporo), a potem najbardziej epicka chyba część tego snu, mianowicie wybitnie inteligentna gra. Mieliśmy grać w parach, a pary wybierało się TAK: każdy musiał powiedzieć nazwę jakiegoś zwierzątka, a jeśli dwie osoby powiedziały tę samą nazwę, były razem w grupie. Proste, prawda? No to byłam w parze z Kogetanem (większość: NEKO~!). Gra polegała na tym, że przez określony czas należy wydawać dźwięki typowe dla wybranego zwierzątka. TYLKO. Wobec tego nie wolno się śmiać, kasłać, kichać i tak dalej. Kto wyda dźwięk niezwierzęcy, odpada. Banał.

Pierwsza runda: psy VS koty. Kogetan i ja - norma, hau hau, wrr wrr i tym podobne. Drużyna kotów bardzo przekonująco miauczała. Znaczy, częściowo. Bo DSK mruczał. CIĄGLE. Wszyscy próbowali go jakoś nakłonić, żeby zamiauczał. Na to Dasok, że okej, że zamiauczy, tylko że definicje miauknięcia jego i innych trochę się... em, różniły. W każdym razie obie drużyny radośnie przegrały, bo Dasoku skrzypiący niczym nienaoliwione drzwi i jeszcze twierdzący, że całkiem nieźle mu wyszło był letko wrong. A wycie ze śmiechu jest bardzo niezwierzęce. Było hienę wybrać, hmpf.

Wszystkich zabił clear, i to tak na śmierć, bo wybrał sobie... jastrzębia. Tak. I mu wyszło!...

A potem zmiana scenerii, bo Dasoku poszedł do pracy, ja zostałam u niego w domu i ganiałam Mokę, he he.

(Jeszcze gdzieś tam w międzyczasie przepełzła ubrana w biało-różowe tiule Kuriko. TO. BYŁO. COŚ.)

A pod koniec snu już w niczym nie brałam udziału, tylko patrzyłam na genialną drużynę super sentai 'PointFive'. Tak, ja nic nie brałam - pięciu facetów (plus jeszcze jeden facet i owca) w biało-kolorowych obcisłych wdziankach strzelająca różowymi laserami z oczu (Miichan), władająca piorunami (Amu) i biegająca z prędkością światła (Jack). Dasok miał fioletowy miecz świetlny, ale go nie używał, bo mu się nie chciało. I mecha prowadził. W kwiatki.
Tren - 10-04-2011, 14:34
Temat postu:
Hisayo, powiedz co piłaś przed snem - bo też bym chciała mieć takie pozytywnie fazowe sny (i je pamiętać).
Hisayo - 10-04-2011, 14:38
Temat postu:
Supradyn piłam, w ramach rozrywki, bo smaczny on xD
Hisayo - 16-04-2011, 11:57
Temat postu:
Utattemitowy był tylko kawałek, bo reszta snu była nienormalna i niefajna, w przeciwieństwie do tego kawałka.

Bo śnili mi się Ren i Dasok jako senseje. Tańczący. W parze. Ren w swoim wdzianku pielęgniarki (?) a Dasok w cudnej pinku kiecce. I kucający Miichan liczący upadki. LOL! ...jak do dziesięciu doliczył, to padł na plecki i się chichrać zaczął. Tak kjutaśnie. Kjutaśny Miichan, ludzie. A viptencio cały czas chichotał i wyglądał jak Azusa ze Starry Sky. Straszne xD
Sasayaki - 27-07-2011, 09:36
Temat postu:
Śniło mi się, że stoję pod kioskiem, w kolejce, a tu nagle okazuje się, że dwóch facetów, którzy stoją przede mną to David Tennant (ubrany jak na filmiku z premiery Harrego Pottera i Zakonu Feniksa) oraz... to będzie skomplikowane... człowiek, który wygląda jak dziesiąty Doktor (czyli David Tennant) z tą różnicą, że byłam pewna iż nazywa się Terry Pratchet. Chłopcy byli bardzo mili i podpisali mi się na teczce na kserówki (jakaś dziwna bo nie nadniszczona, a wszystkie moje teczki niszczą się w tempie ekspresowym). A po tym spotkaniu poszłam na pizzę z koleżankami.

Ech, chciałabym mieć więcej snów z Davidem :D
Headless - 08-08-2011, 02:19
Temat postu:
A ja, od jakiegoś czasu oczarowana wieścią, że już w październiku będę miała pierwszy tom Kuro' po polsku na swojej półce, śniłam dzisiaj, że moja kuzynka zabrała mi telefon i pokazała wszystkim rozkrzyczanym koleżankom jakieś roznegliżowane fan arty Sebastiana i potem w sumie poszłam na jakiś maraton biegać i zamiast skupiać się na torze przeszkód, ciągle bałam się, że pójdą do empiku i wykupią mi mangę.
Koranona - 24-08-2011, 20:19
Temat postu:
No więc śniło mi się, że jenoctwo wprawiało bal na Olimpie. Nie wiem, z jakiej okazji, po prostu bal. Wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi, do momentu, kiedy Zeus nas powiadomił, że nie wszyscy bogowie wyrazili aprobatę dla naszego balu. Troszkę się przestraszyliśmy, ale Zeus nas uspokoił, że jeśli nie będziemy wychodzić z tego pałacu (lol, jakiego pałacu?) ani nie będziemy robić nic podejrzanego to nic się nie stanie, a jeśli coś przeskrobiemy to Zeus zabierze kogoś od nas żeby złożyć nas w ofierze innym bogom. Już nieco pokorniej wróciliśmy do imprezy.
Ja wyszłam na balkon gdzie siedział Loko i Hestia. Sobie siadłam obok Liścia, a Hestia nam pokazała listy od Pana (nie pamiętam żeby Pan podrywał Hestie, ale kij, to był sen). Stwerdziliśmy oboje z mężem, że te listy trzeba spalić. Bogini spaliła je w dłoni powiedziała, że jak wróci to gdzieś tam ten popiół wysypie. Ja stwierdziłam, że nie ma się co cackać, wzięłam od niej ten popiół i wysypałam do płynącej w dole rzece, no bo co by się miało stać. Hestia spanikowała i powiedziała, że ta rzeka to Styx (płynący przez Olimp – sny są dziwne), a te popioły w rzecze mogą zdenerwować panią Hadesu (którą w śnie nie była Demeter tylko Nemezis). Postanowiliśmy nic nie mówić towarzystwu, no ale informacja wyciekła i zasiała panikę, Do sali wlazła nie wiadomo skąd Pinkie Pie (xDDDD) i powiedziała, że za chwilę będziemy się ratować, tylko ona musi się upić. Haustem wypiła coś ze dzbanka stojącego na stole. Reszta jenotów pospiesznie zaczęła się pakować, planując chyba ucieczkę z Olimpu.
Ja sobie powiedziałam, że nie ma co panikować, tylko jakoś ogarnąć sytuacje. Wyszłam na balkon, gdzie nei było ani Liścia ani Hestii i zobaczyłam idącą rzeką, kilkumetrową Nemezis. Gdy była już przy balkonie pogłaskałam ją po nodze, żeby zwrócić na siebie uwagę. „Pewnie mnie zabijesz” tutaj już się schyliła, żeby mnie chwycić „ale mnie najpierw wysłuchaj”. Gdy się wyprostowała powiedziałam, że głupio i beżmyślnei wrzuciłam ten popiół do rzeki, że przepraszam i w ogóle. Ona machnęła ręką, powiedziała „no co ty, nie ma sprawy” i sobie gdzieś polazła, najwyraźniej nie przyszła się zemścić.
Ja zadowolona wróciłam do sali, żeby powiedzieć, że sytuacja została opanowana. Zobaczyłam, że Gonik przegląda forum. Zajrzałam jej przez ramię i zobaczyłam jakieś dziwne scalone konto forumowe i spytałam o co chodzi. Gonik powiedziała mi, że Ysen, Punyan i Latacz gdzieś wyszli i do tej pory ich nie widzieli. I tutaj mi się sen urwał, tzn zostałam obudzona.

Nie wspomnę, że wczoraj oglądałam ostatni odcinek kucyków, neeee@_______@
Mai_chan - 24-08-2011, 23:26
Temat postu:
Co dowodzi tylko, że Nona jest the cutest thing ever i nawet Nemezis jej krzywdy nie zrobi
(super sen, ja też chcę :D)
Ysengrinn - 25-08-2011, 17:12
Temat postu:
Miałem sen, w którym Sm00k gościł "nas" (czyli standardowy random tłum random jenotów) na swoim jachcie, zresztą diabelnie wielkim. Z jakiegoś powodu w którymś momencie doszliśmy do wniosku (który oszywiście wydawał się całkowicie logiczny), że Sm00k chce nas zabić, zaczęliśmy się więc uzbrajać w pozostawione tu i ówdzie łopaty i siekiery, a w końcu daliśmy nogę na małej łódce. Dopłynęliśmy do gospodarstwa jakichś ludzi, którzy dla odmiany chcieli nas zjeść, ale udało się ich wystraszyć na tyle, by odpuścili. Dalej niestety nie pamiętam...
Sasayaki - 12-11-2011, 08:19
Temat postu:
Sen miałam naprawdę epicki, ale niestety nie pamiętam zbyt wielu szczegółów...

Ok, mamy więc stylizację dziewiętnastowieczną, przynajmniej jeśli chodzi o ubrania. Dwie dziewczyny błąkają się po znajdującym się na ok. trzecim piętrze jakiegoś budynku sklepie, rozsianym po pokojach, które miejscami przypominają zwykłe sklepy, a miejscami wnętrza dziewiętnastowiecznych rezydencji. Zdają sobie sprawę, że ludzie naokoło nich to członkowie jakiejś sekty, czy czegoś w tym rodzaju, a rządzi nimi pewna starsza dama- czarownica. Wiedzą też, że są w niebezpieczeństwie. Zachowując jednak spokój starają się znaleźć jakieś wyjście, lecz wszystkie drzwi są zablokowane, a jedyne otwarte okno znajduje się zbyt wysoko nad ziemią, by przez nie wyskoczyć. Nagle podchodzi do nich wspomniana wcześniej dama i bardzo uprzejmie o coś prosi (nie pamiętam o co, ani co było dalej, ale ta część zawierała dużo błąkania się oraz dywanów i szuflad). W wyniku dalszych wydarzeń lądują one w wiosce, typu "cholerna-mała-angielska-dziura-na-końcu-świata-gdzie-wszystkim-odbiło-i-na-pewno-ktoś-zaraz-spróbuje-cię-zabić", gdzie zamknięte w chacie próbują wymyślić plan ucieczki. Za chwilę bowiem ma się stać coś bardzo złego, składanie w ofierze, albo coś w ten deseń... I wtedy, na ramieniu jednej z nich siada sroka (która jest postacią, którą kiedyś wymyśliłam do opowiadania, a więc nie prawdziwą sroką, a zaklętym w tę postać mężczyzną). Dziewczyny wiedzą już, że są ocalone- sroka to symbol śmierci, więc żaden krwiożerczy kultysta się do nich nie zbliży. Sen skończył się na tym, jak idą drogą, obstawioną kulącymi się ze strachu wieśniakami, a sroka kracze co pewien czas.
moshi_moshi - 26-11-2011, 18:08
Temat postu:
Cóż, piękny to on był specyficznie... Zasadniczo powinnam się obudzić zlana zimnym potem, ale na przekór wszystkiemu miałam takiego wtf-a i ubaw!

Śniła mi się historia dwóch chłopców (wiek na oko około 10 lat), którzy z jakiegoś mało istotnego powodu zamieszkali sami w uroczym, drewnianym domku, gdzieś w leśnej głuszy. Za oknem piękna "polska jesień", w domu śliczny pręgowany kot i wyłożony drewnem, schludny, czysty strych... no właśnie. A na strychu dwa cosie: jeden bizoniasty o długich, jasnych włsach, a drugi klasycznie podejrzany z krótką czupryną. Oczywiście dzieciaczki wlazły na ten strych, a właściwie kotek je zaprowadził. Wesoła rozmowa z cosiami zakończyła się walką, w wyniku której z bizona została ręka i gałka oczna, a z brzydkiego ucięta głowa (ręka z głową podwieszone niczym lampion pod dachem strychu, a oczko pod nimi na podłodze). Ale... to dopiero początek. Cosie jednak nie umarły, a kotek okazał się największym sukinkotem w domu, którego evil plan był prosty - zeżreć chłopaczków. Ale chłopaki dzielne, na drugi dzień jak gdyby nigdy nic gotują sobie parówki, starszy podnosi pokrywkę z garczka i co widzi? Pływające razem z parówkami oczka! Młodszy stwierdza, że on tego nie tknie, a starszy twardo, że zje te parówki, chociażby miał zdechnąć, a cosie niech turlają dropsa! (tak, mnie też później dobił absurd tej sytuacji). Wkurzone dzieciaczki, świadome kociego zagrożenia, postanowiły raz na zawsze pozbyć się cosiów i kotka, ide więc przed dom i wywołują czarownicę. Oczywiście ta się pojawia, ostrzega ich, ale i zdradza sposób na pokonanie złych lokatorów. Ma w tym im pomóc jakaś deseczka z bazgrołami, i ogień (tak, to zawsze jest dobre rozwiązanie). Ale pech chce, że kotek podsłuchuje i przygotowuje obronę! Wieczorem, jak chłopaczki wbijają tabliczkę i podpalają kawałek podłogi, okazuje się że w domu jest jakaś bariera, ale wpadają na pomysł, że da się jeszcze jakoś inaczej podpalić chałupę. Ogień, ogień, ogień.... pobudka!

PS Był jeszcze epicki fragment, który widziałam jakby oczami jednego z chłopców, który leżał centralnie pod tą zawieszoną rączką i główką, z gałką oczną obok. Ołsom...

PS 2 Nigdy więcej jajek z majonezem przed snem...
BOReK - 26-11-2011, 19:00
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
PS 2 Nigdy więcej jajek z majonezem przed snem...

Na mnie to już tak nie działa! .______.

Zdrzemnąłem się przed momentem, a zwykle tak bywa, że w procesie utraty świadomości człowiekowi przychodzą do głowy różne dobre pomysły. Wcześniej grałem w krasnoludzką fortecę, więc pomysły dotyczyły planowania tuneli (i oczywiście nic już z tego nie pamiętam). Sen wyszedł jednak wyborny - niczym bóg krwi Armok obserwowałem sobie istoty zgodnie żyjące w czeluściach góry. Tak, istoty te po bliższej inwigilacji okazały się forumowym stadem i szczęśliwie nie praktykowały tak głupich zachowań, jak krasnoludy...

Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to jest to efekt zupki chińskiej (rosół pikantny by Winiary chyba) przed snem. >]
Sasayaki - 30-11-2011, 08:09
Temat postu:
Śniło mi się, że oglądam program o zwycięzcy programu ala XFactor, czy inne Must be the Music. A tym zwycięzcą był Vodh. Który wyglądał trochę jak Dasok, z szarymi włosami i w fioletowej koszuli. I robili wywiad z jego ojcem, zawiedzionym, że syn nie chce robić kariery bo to zbyt męczące. Była tam też scena jak Vodh stoi śpiewając, otoczony małymi dziewczynkami.
Smk - 30-11-2011, 09:22
Temat postu:
Naprawdę nie wiem który z powyższych opisów wywołuje u mnie więcej niepokoju==
Nanami - 30-11-2011, 14:11
Temat postu:
Mi się za to też głupoty śniły, a mianowicie, że był jakiś event i podróżowałam sobie z utaite. I na pewno pamiętam, że siedziałam w jednym samochodzie na tylnym siedzeniu vis a vis z Michanem. Który się świetnie bawił w dokuczanie (poprzez wywalanie za okno różnych dupereli) Dasokowi. A potem dorwali krzyżówki i było tam hasło do wpisania "hagrid", którego nie potrafili wpisać. "Hagurido" hahahaha. Więc ja jakoś starałam się im wytłumaczyć. Że to musi mieć 6 cyferek - roku, roku!... Skąd ja w ogóle pamiętałam japońskie zwroty we śnie?! A potem z kącika wyszła Nana-chan. Taka maluśka. I zaczęła mruczeć jak ją zaczęłam drapać z "Chiisai, kawaiiii!~". I wtedy się obudziłam. Khy.
Sasayaki - 01-01-2012, 11:01
Temat postu:
Miałam napisać wczoraj, ale zapomniałam...
Śniło mi się, że siedzę sobie w ogrodzi, przy japońskim stoliku jedząc coś pałeczkami z utaite. Nie wiem kim bylo trzech/czterech po mojej lewej, wiem tyle, że to byli utaite. Ja za to próbowałam jakoś porozmawiać siedzącym obok mnie z Asamaru, ale nic nam z tego nie wyszło i chłopak się speszył, może nieco obraził. I wtedy Faneru (dlaczego Faneru? przecież ja go nic a nic nie obczaiłam) zaczął mi tłumaczyć, że Asamaru ni w ząb nie zna angielskiego.
A potem zaczęła się dziwna część, w której dwumetrowy lis chciał pożreć moje króliczki (?!), które pasły się otoczone maleńkim płotkiem pod drzewem.
Loko - 02-01-2012, 17:05
Temat postu:
Hmm...

Ostatnie co mi się śniło to bunkier. W bunkrze nagle zaczął wyć głośny alarm, a ja rzuciłem się do ucieczki. Po chwili się obudziłem i stwierdziłem że alarm dalej głośno wyje.

Velg, masz niefajny budzik.
Koranona - 21-01-2012, 11:00
Temat postu:
Rzadko coś mi się śni (tzn rzadko sny pamiętam), ale jak już to są to mocno pokręcone sny. Otóż:
Mieliśmy planowane warsztaty w szkole, czyli 3 dni nocowanie w budynku szkoły. Z tym, że zamiast śpiewać byliśmy porozbijani na różne grupy, które miały za zadanie wcielić się w któreś z barbarzyńskich plemion, które plądrowały Euroazje po rozbiciu Rzymu. Półwyspem Apenińskim, o który mieliśmy walczyć była duża sala gimnastyczna, a my porozstawiani po różnych miejscach szkoły mieliśmy, zdobywając poszczególne sale i walcząc ze sobą, zdobyć Rzym. Oprócz standardowych plemion takich jak Wandale czy Hunowie w moim śnie pojawiło się plemię Wotańczyków (silny wpływ czytanego dzień wcześniej podręcznika do Wolsunga), którzy w moim śnie byli zalążkiem późniejszych Japończyków, a ja chcąc zachować tradycje słowiańską poszłam do plemienia Monteskiuszy (O____o). A potem przyszłą mama i mnie obudziła ._.
Mai_chan - 31-01-2012, 12:18
Temat postu:
Otóż, drodzy państwo, śniło mi się, że Kotatsu połączyło się z Azunime i - sądząc z layoutu - przejęło Tanuka. Z tej okazji nazwa Nowego Lepszego Portalu została zmieniona na Anime Suck (sic!), które z jakichś przyczyn technicznych (chyba autocenzura) na layu notorycznie zmieniało się na Anime Scuk. Layout też zresztą został zmieniony na jakiś koszmar pijanego grafika - z grubsza przypominający pierwsze zielone laye WB:Anime, z tym że z typografią rodem z blogaska. Naczelną Nowego Lepszego Portalu została Gonik, która z okazji fuzji walnęła niusa na cztery strony z rozważaniami filozoficznymi rodem z przystanku metra i głęboką analizą dzisiejszego rynku mangowego. Z jakiegoś powodu analiza ta zawierała straszliwe objeżdżanie Watanukiego.

...strach się bać.
Ysengrinn - 31-01-2012, 17:20
Temat postu:
Akurat dziwna typografia jest normalna w snach, literki nigdy nie stoją tak jak powinny, podobno to wina tego, że prawa półkula śpi bardziej i lewa przejmuje pałeczkę;P.

A wizja sama w sobie piękna i niewątpliwie kusząca. Zwłaszcza to trollerskie "Anime Suck".
BOReK - 31-01-2012, 22:14
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Akurat dziwna typografia jest normalna w snach

Żeby tylko. Kiedyś we śnie widziałem wolnostojący zegar z cyfrowym wyświetlaczem, którego część była w pionie a część w poziomie i wyświetlał znaczki bardziej pokopane niż alfabet Predatorów. Dobrze jednak wiedziałem, że jest kwadrans po dwunastej i solidnie zaspałem na zajęcia.

Potem naprawdę otworzyłem oczy i niestety była siódma rano ==
Easnadh - 02-02-2012, 08:32
Temat postu:
Okazało się, że u mnie w mieszkaniu został urządzony jakiś mini-zjazd jenoci, na całe szczęście nie pamiętam dużo, tylko to, że jedynie Vodh przewidująco przytargał ze sobą namiot (mogący pomieścić, tak na oko, jedną, zwiniętą bardzo ciasno w kulkę osobę), który rozbił u nas w kuchni, Nanami śpiewała w kółko: "Maila hiii maila haaaa maila ha haaaaaa~!!", a ja dostałam ataku dzikiego śmiechu pod koniec następującej rozmowy:
Martyna (moja współlokatorka): A zmieścicie się wszyscy w tym namiocie?
Vodh: <głupia mina>
Jakiś jenot (rozsuwając poły wejścia do namiotu): Skoro Vodh może spać na tym, to się zmieszczą...
Eaś (patrzy na łóżko rozmiaru stojaka na gazety i osuwa się na podłogę): HAAAAAAAAHAHAHAHAHAHA!!!
BOReK - 13-02-2012, 11:45
Temat postu:
Dzisiejszy sen był epicki.

W dużym skrócie - byłem blisko polowania na czarownice w świecie współczesnym. Rzecz działa się w jakimś wielkim mieście, gdzie niewątpliwie kręciły się osoby obdarzone mocą oraz ci, którzy na nie bardzo zawzięcie polowali. Moce były różne i raczej dość klasyczne - nieduża prekognicja, telepatia, rozszerzone postrzeganie czy mobilność. Powodem łowienia takich ludzi zwykle był strach i zazdrość, a karą oczywiście unicestwienie człowieka. Co ciekawe, osoby obdarzone Mocą bardzo krytycznie reagowały na oblanie jakimś roztworem (kwasem?) z dużą zawartością kobaltu, normalnym ludziom nie robiło to krzywdy. "Krytycznie" od "critical hit".

Postanowiłem uziemić kilku zawziętych łowczych, ponieważ nie uznawałem posiadania Mocy za powód do ukarania (nie ja jeden zresztą). Wśród obdarzonych zdarzali się przestępcy, ale należało ich sądzić klasycznie i uczciwie. Dlatego wkurzały mnie metody tych bardziej zapalczywych prokuratorów, którzy w ferworze sądowej dyskusji (ta, te sądy były jakieś takie mroczne, a podejrzany o "bycie obdarzonym" był traktowany jak mebel) potrafili w ramach dowodu oblać człowieka roztworem kobaltowym - jeśli wyparował wrzeszcząc, to był "winien posiadania Mocy", a sąd się zamykał ponieważ nie było już człowieka. Oczywiście zagrywki polityczne były na porządku dziennym, bo nawet samo podejrzenie bardzo mocno uderzało w człowieka pod każdym względem - pomijając zagrożenie utraty własnego życia przerąbane miała rodzina, a majątek konfiskowano (i rzadko oddawano po uniewinnieniu), imię człowieka natomiast na zawsze było zbrukane, amen.

Z kilkoma osobami zacząłem więc Polowanie na Prokuratorów i rychło okazało się, że ja też mam Moc. Bardzo dobra mobilność, teleportacja i telekineza powodowały, że przyprawiałem prokuratorów i ich wszelkie służby o napady paniki, płaczu i ogólną depresję, bo zwyczajnie psułem im krew. A do tego pouczałem na potęgę, żeby się opamiętali i przestali traktować obdarzonych Mocą niczym odnóżki szatana. Oczywiście przy okazji pomagałem im łapać prawdziwych przestępców niezależnie od tego, czy mieli Moc czy nie.

Sen skończył się tak, że w pogoni (bez augmentacji Mocą) za jednym badguyem wpadliśmy do autobusu linii 136, gdzie... dyspozytor poprosił mnie o doprowadzenie autobusu na pętlę i jeszcze kawałek, bo za dwa przystanki obecny kierowca musi wysiąść, a następny będzie dopiero później (ot, taki fail komunikacyjny). Oczywiście żwawo siadłem za kółko i zupełnie nie znając trasy ani miasta do samej pętli narobiłem 10 minut straty. Z pętli ruszyłem już na autopilocie, bo stwierdziłem, że w takim śnie bez GPSu to ja jeździć nie będę.


EDIT: inspirację snu zwalam na drugiego Holmesa, Nocarza i blog Sub Iudice, o.
BOReK - 25-02-2012, 09:11
Temat postu:
2nd post!

Szedłem sobie przez moje rodzime osiedle, gdy zaczął zacinać delikatny deszcz. Niebo teoretycznie było błękitne, ale... zza jednego bloku wychylała się wysoko umieszczona płachta chmury. Już pierwsza myśl brzmiała "omg, pewnie to szczyt burzowej", więc wybiegłem za ten blok, akurat w stronę pobliskiego wiaduktu. Oczywiście tam już widać było, jak chmura zwęża się ku dołowi obiecując widok pięknej podstawy burzowego kowadła. Niestety zasłonięta była przez dalsze budynki.

Wspiąłem się więc na wiadukt i wyciągnąłem aparat, by uwiecznić zupełnie fajną chmurę. Musiała być chyba pełna pyłów, bo była raczej beżowa niż biała czy granatowa na dole. Zacząłem przeglądać widnokrąg obiektywem i w pewnym momencie wręcz zamarłem - na horyzoncie oprócz tej burzowej chmury były widoczne wielkie cosie kojarzące mi się z twierdzami. Kilka beżowych chmur o kształcie ogromnych nierównych kopuł, zakrywające dobre pół horyzontu. Zacząłem się miotać po wiadukcie, żeby je sfotografować, ale niestety drzewa skutecznie przeszkadzały w strzeleniu dobrego ujęcia. :D
Ysengrinn - 18-04-2012, 22:16
Temat postu:
Wczoraj tuż przed snem się nażarłem, czego konsekwencją były dość szalone sny. Było tego sporo, m.in. próby zaprzyjaźnienia się z wielką głodną mureną (?), ale...

Wszystko przebiła scena z dwoma wampirami w hawajskich koszulach, miło sobie gawędzącymi po zmroku na plaży, gdy tymczasem ich armia krwiożerczych białych króliczków masakrowała turystów.

Om.
So_Dakki - 19-04-2012, 07:30
Temat postu:
Ja ostatnio "doświadczyłam" ataku zombie na mój dom. Jeden z truposzy zapytał, czy może skorzystać z internetu, heh -_-
Saga - 25-04-2012, 19:22
Temat postu:
Okazuje się, że Nurarihyon no mago to seria bardzo snogenna. Po całodniowym oglądaniu drugiej serii przyśniło mi się, że należę do klanu Nura i razem z dwojgiem youkai, Kubinashim i Kejoro mam do wykonania jakąś misję, a mojej siostrze, że zbiera własną bandę stu demonów...
Xeniph - 23-05-2012, 15:27
Temat postu:
Nie wyspałem się dzisiaj. Całą noc gonił mnie jakiś mech :/
Sasayaki - 15-07-2012, 13:43
Temat postu:
Przysnęło mi się wczoraj w samochodzie... sen był krótki i tylko o jednej rzeczy: odświeżaczach powietrza (takich jak pachnące drzewka do auta) w kształcie rycerzy na koniach, które prawdziwi rycerze noszą pod pachami, by świeżo pachnieć.

Chyba za dużo Gry o Tron ostatnio czytałam...
Ysengrinn - 17-07-2012, 06:11
Temat postu:
Śniła mi się wariacja na temat "Secret of NIHM", z tym, że fabuła kręciła się wokół romansu samczyka myszy i samiczki nornicy. I pod koniec wszyscy zgodnie zamieszkali w wielkiej wędzonej świni, co we śnie nie wydawało się takie groteskowe jak po przebudzeniu.
BOReK - 17-07-2012, 08:03
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
I pod koniec wszyscy zgodnie zamieszkali w wielkiej wędzonej świni,

Coś jak chatka z piernika. >D
GoNik - 17-07-2012, 09:27
Temat postu:
Dzielna czwórka naukowców miała wysadzić tajemniczą bombę w okablowanym szybie - coś nie zagrało i jeden z panów musiał poświęcić się dla dobra sprawy, ręcznie podpinając kabelki i tym samym ginąc w wybuchu.... Ale nie zginął, bo nie wybuchło z wielką kulą ognia i to chyba nie była jednak bomba.
Spadł tylko na dno i się poturbował z większego.

Na dnie znalazł odchodzący od szybu korytarz, wszedł w niego i w którymś momencie zza zasłonki zobaczył błyski coś jakby ognia i przeraźliwe wrzaski (standardowo jak w filmach post-apo, kiedy wraże siły szczelają do przechodniów). Zatrzymał się. I wtedy najpierw zza zasłonki, a potem ze znajdujących się w ścianie korytarza drzwi, wyleciały kule do prania. Tyle, że odpowiednio większe, zajmujące prawie cały korytarz i każda z kamerką na środku. Rozejrzały się dookoła, zignorowały pana i wróciły skąd przyszły. Pan wyjrzał za zasłonkę... Gdzie kule do prania garniturem zębów i rurami jak odkurzaczowe harmonijki mordowały ludzi i faktycznie zachodziło porządne post-apo.

Dlaczego nie ruszyły pana? Bo jakimś cudem nie miały kodu genetycznego wszystkich ludzi i nie mogły automatycznie w nich celować, ale na to pomogła pozostał trójka naukowców, którzy w międzyczasie zleźli w dół żeby sprawdzić dlaczego nie wybuchło i co stało się z dzielnym kolegą - i dali się wciągnąć jako próbki w rury megawielkiej białej kuli, masterminda całego ataku na Ziemię.

Całość kończy się mastermindem, mówiącym panu standardowym grobowym i dochodzącym nie wiadomo skąd głosem villaina, że teraz już nic ich nie uratuje, teraz on ma ich wszystkich... Buhaha.


Zaciukają nas zmutowane kule do prania =____=
alosza - 17-07-2012, 09:42
Temat postu:
Mnie w piątek, wczesnym rankiem, śniło się, że jest już sobota i mogę się wyluzować i nie iść do pracy. Mega sen. Niestety jak się przebudziłem, to musiałem zacząć analizować czy to prawda i wyszło, że nie. :(
Tren - 19-07-2012, 20:27
Temat postu:
Spanie w namiocie spowodowało standardowo masę dziwnych snów, których oczywiście w znacznej części nie pamiętam, ale jeden utkwił mi w pamięci.

Mianowicie jenoty robiły prezentacje na różne losowe tematy. Była olbrzymia sala z podwyższeniem gdzie stała czarna tablica, na której szczycie w jakimś dziwnym języku wypisny był temat prezentacji. Co ciekawe kolejne wchodzące osoby od prezentacji zmieniały tylko pojedyńcze litery w nazwie, by uzyskać tytuł swojego tematu i ogólnie starały się jak najmniej zmazywać z tej tablicy, pisały zresztą niezbyt dużo, bo prezentacje były krótkie - maksymalnie 5 minutowe. W efekcie na podium była straszna rotacja. Sen zresztą był krótki, więc widziałam tylko jedną prezentację - Deara o tym jak prowadzić sesje, jenot przed nim nie utkwił mi w pamięci, bo sen zaczął się jak akurat schodził z podium, a potem ku mojej frustracji obudziłam się nim na scenę weszła osoba z kolejną prezentacją.
Tym co jednak najbardziej utkwiło mi w pamięci była widownia tych prezentacji. W śnie ja sama siedziałam przykucnięta i cichcem oglądałam wszystko zza drzwi. Co jak się obudziłam stwierdziłam, że było cokolwiek nielogiczne, bo sala była dosłownie wypełniona rzędami pustych krzeseł. Jak wspomniałam praktycznie wszystkie były puste, z jednym wyjątkiem dwóch krzeseł dokładnie w samym środku. Na nich to z kamiennymi twarzami siedzieli Punyan i Ysen. Obaj siedzieli tam bez słowa i oglądali prezentacje bez mrugnięcia okiem. Wydaje mi się, że mieli też podkładki do notowania, ale ani razu z nich nie korzystali.

Cała ta sytuacja była w jakiś nie do końca wytłumaczalny sposób niezmiernie fazowa.
Muchozol - 19-07-2012, 21:00
Temat postu:
So_Dakki napisał/a:
Ja ostatnio "doświadczyłam" ataku zombie na mój dom. Jeden z truposzy zapytał, czy może skorzystać z internetu, heh -_-


Gdybym mogła, przyznałabym Ci medal za ten sen :D. To w sumie nie byłby kiepski motyw w parodii kina gore.
Swarga - 20-07-2012, 00:59
Temat postu:
Ja to wczoraj sobie drzemkę zrobiłem i mi się przyśniło, że odwiedziłem Polaków na Litwie. No i Polacy mieszkający na Litwie powiedzieli, że mają u siebie nadwyżkę młodych niezamężnych kobiet, za to w kraju jest nadwyżka mężczyzn. Wiadomo jak tam jest, Litwinom nie chcieli ich wydać, więc przyjąłem propozycję.
Muchozol - 20-07-2012, 15:00
Temat postu:
Swarga napisał/a:
Ja to wczoraj sobie drzemkę zrobiłem i mi się przyśniło, że odwiedziłem Polaków na Litwie. No i Polacy mieszkający na Litwie powiedzieli, że mają u siebie nadwyżkę młodych niezamężnych kobiet, za to w kraju jest nadwyżka mężczyzn. Wiadomo jak tam jest, Litwinom nie chcieli ich wydać, więc przyjąłem propozycję.


Wziąłeś te wszystkie baby ;)?
Swarga - 20-07-2012, 17:31
Temat postu:
A już nie pamiętam czy sam, czy się podzieliłem z innymi, ale kobitkę dostałem.
Silla - 22-07-2012, 09:48
Temat postu:
Po obejrzeniu 2 epów "Walking Dead" śniło mi się, że zombie-gosposia w fartuszku rozwiesza mi pranie w ogrodzie. Boję się, co będzie, kiedy obejrzę cały serial...
BOReK - 23-07-2012, 08:48
Temat postu:
Najlepsze sny się trafiają, gdy człowiek ma coś na głowie. Dzisiaj mi się śniło, że zamówiłem od kogoś silnik krokowy do samochodu (nie żeby mój obecny źle działał), a do paczki dorzucił gratis jeszcze kompletne sprzęgło i dwumasówkę. Się cieszyłem jak dziecko, bo ten gratis byłby wart jakieś 3k. O_o
Muchozol - 23-07-2012, 13:51
Temat postu:
Echh ja mam z kolei najciekawsze sny albo gdy jestem chora albo na kacu. Dzisiejszej nocy niestety zdarzyło mi się troszku to drugie, więc i sen był niecodzienny. Pojechałam na wycieczkę po mieście o zachodzie słońca i podziwiałam chmury. Później stałam na przystanku z dwoma koleżankami i podjeżdżał autobus. Spytałam "a czy tu trzeba bilety kasować?" na co koleżanka odparła "tutaj nie, bo ten autobus jest... magiczny".
>:)
BOReK - 23-07-2012, 14:21
Temat postu:
Wsiadasz na cyku do magicznych autobusów... Uważaj, to niesie bardzo różne przygody ze sobą. >D
alosza - 24-07-2012, 10:10
Temat postu:
To chyba nie ten temat, bo śniło mi się, że się ustawiłem z Agnieszką Szulim... T_T
Tren - 07-08-2012, 19:18
Temat postu:
Śniło mi się, że szłam jakimś podziemnym przejściem, nie pamiętam już za bardzo czemu. Wokół były sklepy, w większości zamknięte i niezbyt dużo ludzi. Wydaje mi się, że szukałam jakiegoś konkretnego miejsca (domu?). Tak czy inaczej dotarłam do stromych schodów prowadzących na górę. Zaczęłam się po nich wspinać, ale gdzieś w połowie drogi zmęczyłam się i stanęłam na wpół schylona, oparta o barierkę, zipiąc. Wtedy też usłyszałam znajomy głos, spojrzałam w górę, by ujrzeć szczupłą dziewczynę z krótkimi czarnymi włosami, która w tym śnie była moją enigmatyczną koleżanką z klasy. Zamieniłyśmy parę słów, nieprzesadnie ciepłych o ile kojarzę, gdyż byłam zmęczona wchodzeniem po schodach, a ona nie była typem, który wyraża się zbyt ciepło. Dziewczyna wróciła do wspinania się po schodach i po chwili zniknęła mi z oczu. Ja również po chwili oddechu zebrałam się w sobie i dotarłam do znajdujących się na końcu schodów metalowych drzwi. Za nimi znajdowała się wiodąca wzdłuż stawu pokrytego nenufarami ziemna dróżka, w oddali zaś widać było rząd wysokich budynków. Ja niestety natychmiast wiedziałam, że nie jest to miejsce którego szukam, więc po chwili zawróciłam i zaczęłam schodzić. Wtedy znów zatrzymał mnie znajomy głos. Dziewczyna, którą spotkałam wcześniej dogoniła mnie i wyglądając nieco niepewnie spytała czy nie zechciałabym się u niej na chwilę zatrzymać. Niewiele myśląc zgodziłam się. Nie wiedziałam jak daleko jest miejsce którego szukam, więc pomysł zatrzymania się gdzieś na odpoczynek wydawał mi się sensowny. Dziewczyna znów pobiegła na górę znikając mi z oczu, a ja niewiele myśląc ruszyłam za nią. Tym razem gdy otworzyłam drzwi widok który mi się ukazał był nieco inny…

OMG, JAK TAM BYŁO TERAZ PIĘKNIE!

Przede wszystkim nie wiedzieć kiedy zapadł wieczór (wcześniej gdy otwierałam drzwi było jeszcze całkiem jasno). W półmroku ten staw z nenufarami po obu stronach drogi był absolutnie urokliwy. Na dodatek jakimś cudem przegapiłam stojącą po prawej stronie tej dróżki na stawie orientalną chatkę, która teraz nieznacznie oświetlona wyglądała przepięknie na tle wieczoru. Jakby tego było mało moja koleżanka stała teraz na środku tej dróżki niedaleko domku, trzymając czerwony lampion, który stanowił najbardziej rzucające się w oczy źródło światła, przez co wyglądała z oddali niemal eterycznie, jak duch. Budynki, na które wcześniej zwróciłam uwagę, teraz niknęły w mroku. Całość wyglądała jak przepiękny obrazek. Nawet w śnie stanęłam i przez dobry moment kontemplowałam scenerię, nim koleżanka mnie nie zawołała. Razem z nią podeszłam do chatki, gdzie przywitała mnie jej rodzina – para przesympatycznych staruszków, niebotycznie ucieszona faktem, że ich wnuczka przyprowadziła znajomą. Weszłam na taras domku, gdzie siedzieli staruszkowie (pamiętam, że zdejmowałam przed wejściem buty) i zaczęłam z nimi rozmawiać. Koleżanka przez większość czasu milczała, wtrąciła się tylko raz, gdy babcia palnęła coś o tym czemu dziewczyna nie ma zbyt wielu przyjaciół, a czego w tamtym momencie nie złapałam. Pewnie dlatego, że sama byłam w tym czasie nieco zajęta faktem, że moja dłoń pokryta była pajęczyną i chodziły po niej jakieś drobne pajączki. Nie odczuwałam jednak żadnego dyskomfortu z tego powodu, gdyż byłam świadoma, że jest to coś w rodzaju daru od bogini pająków za to, że dobrze traktowałam te ośmionogi. Czy może raczej oferty pracy, gdyż wiedziałam, że użycie tej mocy uzależni mnie od rzeczonej boginki. W każdym razie siedzimy sobie i gadamy, jest fajne, kiedy nagle wyczuwamy, że zbliża się niebezpieczeństwo. Nie wiedziałam co dokładnie, ale byłam zdecydowanie świadoma, że trzeba wiać, co niniejszym uczyniłam ruszając sprintem w stronę metalowych drzwi. Jednocześnie wciąż podświadomie bałam się, że użyję pajęczej mocy, więc skoczyłam do stawu, by zmyć pajęczyny. Przy okazji za rękę złapał mnie rak, ale nie przejęłam się zbytnio. Koleżanka pomogła mi wyjść z wody, ja chwyciłam raka w rękę (w drugiej cały czas trzymałam szklaną butelkę z piciem, którą wzięłam z chatki). Trzymałam chyba coś jeszcze, ale nie pamiętam dokładnie co. W każdym razie staranowałam drzwi i niewiele myśląc skoczyłam omijając schody i co ciekawe nie robiąc sobie specjalnej krzywdy. Tu jedynak zaczęły się problemy, bo na dole znajdował się niewielki oddział najemników. Ominęłam ogień pierwszego z nich przy okazji rzucając w niego raka, ten uszczypnął go w dłoń przerywając atak. W kolejnego rzuciłam butelką, po czym razem z koleżanką zaczęłam uciekać korytarzem. Kawałek dalej natknęłyśmy się na komendanta oddziału, który stwierdził, że nie chce z nami walczyć i zaproponował nam współpracę w ramach wspólnego przebijania się przez tunel. Zgodziłyśmy się. Kawałek dalej dotarliśmy do miejsca, gdzie organizowane były walki z facetem z przerostem ego i obleśnym charakterem, który walczył wyciągając duszę z przeciwniczek (bo z tego co widziałam walczył głównie z kobietami). Wyciągał ją w postaci długiej nitki. Widzieliśmy końcówkę jednej walki i całą kolejną, gdzie kobieta trafiła na ring wbrew swej woli i próbowała faceta poderwać, by przeżyć. Efekt nie był piękny. Sama wycofałam się do toalety, by nie oglądać końcówki. Gdy wróciłam już rozpoczynała się walka naszego teamu. Okazało się, że osobą wystawioną jest moja koleżanka. Zdziwiona spytałam szefa najemników czemu ma walczyć ona. Na co odpowiedział, że ma największe szanse, gdyż tak naprawdę jest przecież lalką, więc technicznie nie ma duszy. Dopiero wtedy do mnie dotarło, że to w istocie prawda i że jest ona mechaniczną lalką stworzoną przez parę staruszków. Dziewczyna wyszła na ring, gdzie facet od razu się zorientował, że nie jest człowiekiem i zaczął z niej szydzić. Kolezanka nie wiedzieć czemu dawała mu się pomiatać i czekaliśmy na moment kiedy wreszcie wyprowadzi kontratak. Ja sama zaczęłam rozważać efekt połączenia oferowanych mi pajęczych mocy, by lepiej sterować jej mechanicznym ciałem – mogłybyśmy stworzyć niepokonaną drużynę.

W tym momencie się obudziłam.
Sasayaki - 30-08-2012, 08:05
Temat postu:
Śnił mi się wielki jenoci biwak w moim ogrodzie (choć okolica trochę inna). Razem z Salvą pomagałam Punyanowi przyrządzić, w warunkach polowych, smażoną rybę z majerankiem i banany, które miały zastąpić trudniej dostępne ziemniaki.
Cepelia - 03-11-2012, 19:27
Temat postu:
To zdecydowanie nie był sen z kategorii "pięknych", ale co mi tam...

Albo nie zapamiętałam początku, albo mózg zafundował mi rozpoczęcie in medias res, bo się zaczęło w doprowadzonym do ruiny Krakowie, który to stan był skutkiem inwazji Armii Czerwonej.
Będąc ofermą (co za realistyczny sen), przetrwałam jednak pierwszy atak, dzięki pomocy rosyjskiego dezertera o złotym sercu i równie złotych włosach, który to stwierdził, że "jest za młody na zabijanie", więc będzie ratował wrogie kobiety.
Ponieważ spodziewał się przemarszu drugiej armii, dobroczyńca postanowił ukryć mnie w pobliskim kościele, który jakoś się ostał. W kościele pomieszkiwał jedyny ocalały klecha, tłusty biskup, który bardzo uradował się widząc żywych ludzi. Powodem radości było jednak tylko to, że w końcu miał publiczność do pochwalenia się swoją kolekcją gigantycznych skrzypów i widłaków (takich z ery karbonu). No i biskup zaczął wyciągać te swoje skrzypy z zakrystii, podczas gdy ja niecierpliwie czekałam kiedy znajdzie mi schronienie. Paplanina jednak nie zapowiadała się ku końcowi, więc chciałam wyjść, ale wrota zagrodził mi, bynajmniej nie pułk Armii Czerwonej, a... biały jednorożec.
Biskup też go spostrzegł i stwierdził, że róg zwierzęcia będzie ukoronowaniem kolekcji skrzypów i rzucił się na zwierzę.
Nie wiedzieć czemu, uznałam to za koronny dowód, że biskup jest agentem KGB i muszę wiać, więc korzystając z zamieszania zaczęłam uciekać. Bieganie, jak to zwykle w snach bywa, mi nie wychodziło, więc się zestresowałam tak, że się obudziłam.

Wniosek: nie oglądać ruskich filmów w czasie gorączki. Nigdy.
BOReK - 03-11-2012, 21:38
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Wniosek: nie oglądać ruskich filmów w czasie gorączki. Nigdy.

/me zapisuje kolejny sposób wywoływania koszmarów. Life has never been so much fun ~

Jak widać nie samymi pięknymi snami człowiek żyje, a te przeciwne też są pożądane! Dziękować bardzo. >]
moshi_moshi - 15-11-2012, 20:03
Temat postu:
Sieciarz, na bogów, ja rozumiem, że niektórzy mają dziwną definicję piękna, ale spójrz na nazwę tego tematu, pomnij że część użytkowników zagląda na forum pogryzając małe co nieco i opamiętaj się. Tak, bywamy delikatni jako te mimozy i nie mamy ochoty czytać o Twoich żołądkowych rewelacjach. Post leci w niebyt...

fm - 08-02-2013, 19:33
Temat postu:
Sen bardziej dziwny niż piękny. Śniło mi się, że w związku z tym, że przy jakimś szkoleniu plastycznym do niektórych obrazów (np. Nocnego Marka) potrzeba było czerniejszego odcienia czerni, wyrabialiśmy z bratem ołowki. Głównymi składnikami była wołowina (sądząc po rozmiarach machiny do mielenia i tego, co w niej zostawało, niektórzy wrzucali tam krowy w całości), półtorametrowego barszczu Sosnowskiego (co do którego miejscowi twierdzili, że to selery) i czegoś normalnego (w związku z tym składnika X nie zapamiętałem).
shugohakke - 08-02-2013, 19:41
Temat postu:
A mnie się dzisiaj śniło, że siedzę w banku, a do bólu uprzejmy kasjer/urzędnik o aparycji Zygmunta Chajzera wyjaśnia mi, że właściwie to zupełnie nie mają pojęcia, gdzie są moje oszczędności. Proponował jakieś wyszukane konta i usługi, ale na pytanie czemu nie mam żadnych pieniędzy odpowiadał, że nie wie. I że to najprawdopodobniej moja wina, bo moje hasła były za mało silne, a bankowy system skojarzeniowy (nie mam pojęcia, co to jest) stwierdził, że wszystkie są tak oczywiste i silnie powiązane z moją osobą, że każde dziecko by je zgadło.
Makabrycznie dziwny sen.
Ysengrinn - 14-02-2013, 20:58
Temat postu:
Pośród innych rzeczy śniło mi się, że Totem był w odwiedzinach u Melmothii i niechcący rozwalił jej szafkę...
Sasayaki - 07-03-2013, 09:23
Temat postu:
Śniło mi się coś jakby jenoci spęd. Jakby, bo część osób była np: z mojej klasy w gimnazjum, lub stanowiła syntezę kilku znajomych. Rzecz działa się w lesie, a dookoła walało się mnóstwo drewnianych utensyliów kuchennych (miniwałek i rozgniataczka do ziemniaków). Razem z Gonikiem doszłyśmy do wniosku, że fajnie by było zagrać w Munchkina, więc zaczęłyśmy szukać w miarę płaskiego miejsca by rozłożyć tam koc. Pomagali nam Borek (okazjonalnie bywający Crackiem) i Nona. Szliśmy gęsiego niosąc koc nad głową, a Nona miała nas prowadzić. Niestety, złośliwa bestia, zamiast robić co należy, biegała w kółko po całym "obozie". W końcu Gonik straciła cierpliwość i zaczęła gonić Nonę, robiąc jej wymówki. Borek gdzieś się ulotnił (chyba by rzucać frisbee na wzgórzu z jakimiś ludkami), więc sama rozłożyłam koc, a potem zaczęłam szukać chętnych do gry. W czasie szukania Nona wciąż podbiegała by spytać mnie gdzie jest jej dżdżownica zawiązana w supeł, na co za każdym razem padała odpowiedź, że leży na kocu.
Ysengrinn - 01-04-2013, 14:24
Temat postu:
Parę dni temu śniło mi się po kolei kilka snów o superbohaterach. Najbardziej w pamięci utkwił mi ten z "ulepszonym" Wolverinem - wyposażony był w jakieś ustrojstwo pozwalające latać i czerwoną pelerynkę.
Cepelia - 08-04-2013, 20:32
Temat postu:
Śniło mi się, że zastrzeliłam Kim Dzong Una i cały jego sztab. Tj. najpierw Kim dostał kulkę między oczy z rewolweru, a z resztą się już nie patyczkowałam, tylko pociągnęłam serią z kałacha (niezbędny sprzęt w każdej damskiej torebce). I jeszcze po wszystkim odczuwałam dziką satysfakcję.

Za dużo gazet czytam -_-
shugohakke - 08-04-2013, 20:39
Temat postu:
American Dream ^^
kokodin - 08-04-2013, 21:37
Temat postu:
Ja kiedyś miałem podobny sen, chociaż bardziej szalony, prawdopodobnie po nadużyciu Gunma.
Ja widziany z kamery trzeciej osoby, byłem dosyć ładną kobitką z długim brązowym kucykiem na głowie. A tak w ogóle to byłem zamaskowanym androidem. I w tej postaci prowadziłem burdy z gangsterami tylko po to by być zaciągniętą przed oblicze bossa tejże mafii. W tych okolicznościach usilnie próbowano mnie zastrzelić (scena podobna do pierwszego filmu Kruk) dla rozbawienia tego bossa, jednakże moje alter ego nie było skore do współpracy i spod skóry przedramion wysuwały się dwa obusieczne miecze, którymi mordowałem wszystkie osoby w pomieszczeniu na bossie kończąc. I w ten sposób zwiedziłem całą Rosję i USA niszcząc kolejne gangi jeden po drugim (powiększając swoją legendę) Każdy następny gang zapraszał do swojej krwawej łaźni szybciej i obstawa bossa była większa. Policja mnie ścigała ale nie wiedzieli kogo ścigają a moja postać na co dzień pracowała jako strażak.
Wiewiór - 14-04-2013, 07:56
Temat postu:
śniło mi się, że pożyczyłam/ukradłam super wypasiony jacht. Żeby sobie popływać, bo mam legitymację studencką, więc mi wolno. I kimałam w łóżku kapitana, które miało kolumienki i zasłonki. a potem doszło do policyjnego abordażu, bo jednak tej łódki pożyczać sobie nie można.
Ysengrinn - 14-04-2013, 09:45
Temat postu:
Wiewiórczy pirat...

Mi się śnił zjazd w jakimś mroźnym i zapuszczonym miejscu. Było zimno jak cholera, warunki mocno spartańskie, toteż musieliśmy mocno kombinować jak to przeżyć. Jednym z koniecznych elementów kombinowania było uruchomienie jakichś zdezelowanych samochodów, czego dokonywało się przez wpychanie pod maskę żywych zwierząt. Do jednego na pewno wszedł wielbłąd, koza i zając.
Wiewiór - 18-04-2013, 16:40
Temat postu:
Już dawno nie miałam tak stresującego koszmaru, który by mnie wybudził ze snu. Po przebudzeniu miałam wrażenie, że ktoś chodzi po mieszkaniu, a potwór spod łóżka za chwilę wyciągnie mackę, i mnie porwie...

Śniło mi się, że zajechałam ciemną, zimną, mglistą i deszczową nocą na jakieś przedmieścia, krajobraz raczej przemysłowo-fabryczny. Miałam się zatrzymać w "domku pracowniczym", taki piętrowy budynek pełen rodzin osób pracujących w okolicy. Wszyscy jak z amerykańskiego obrazka. Zaprosili mnie do środka. Na pytanie gdzie jest moja walizka (tak, moja słynna czarna walizeczka), miła pani z zakłopotaniem stwierdziła, że wziął ją jakiś Peter czy inszy John. Na me głośne wezwanie podejrzanego o zwrot walizki, u szczytu schodów pojawił się karzeł, który rzucił moją walizeczką w plecy młodej dziewczyny siedzącej na schodach. Laska zleciała w dół, a mnie szlag trafił i poszłam na górę nauczyć karła zasad dobrego wychowania. Po chwili wróciłam z jego odciętą i zniekształconą lekko głową w ręku. Głowę dodatkowo skopałam i z całą siłą walnęłam nią o schody. Bynajmniej nie było mi z tym źle, ale zrobiło mi się niedobrze, jak czaszka chrupnęła i zaczęło z niej coś ciec. Zapakowałam więc ją do żółtej siatki, nabiłam na patyk i wrzuciłam do rzeki.
Do teraz nie mogę patrzeć na chińskie ananasy. obrane kawałki są właśnie nabijane na patyk i pakowane w żółte reklamówki. Wszystko skończyło by się dobrze, gdyby na obiekcie nie pojawiła się cała ekipa z Castla i nie wyciągnęła tej zmasakrowanej głowy z rzeki.

The end.
kokodin - 14-05-2013, 00:01
Temat postu:
do sennika akademii wpisuję:
Z serii tych dziwnych

Śniło mi się, że jestem w szkole. Miejscami moja podstawówka, stara i obdrapana lamperia a miejscami duża jasna szkoła. Mnóstwo dziewczyn w mundurkach. Nie widzę siebie, ale towarzyszy mi uczucie osaczenia, jakby coś było nie tak, lub jak bym się zaraz miał zdradzić z bycia szpiegiem. Trzymam w ręce śrubokręt. Jestem na sali gimnastycznej, jest przerwa albo już po lekcjach , zaczynam biec. Wbiegam w korytarz na którym jest mnóstwo drzwi, wszystkie pol lewej stronie. Muszę wybrać klub szkolny. Wchodzę w któreś drzwi i obchodzę salę od drzwi do tyłu i potem do okna. W klasie siedzi jak na lekcji kilka dziewczyn , ubranych w różne pastelowo białe mundurki, przypominające cosplay z gry morpg (konkretniej Phyllis , class Herbalist z Tale of Pirates online) Jest ich ok 3-4 i siedzą tylko w środkowym rzędzie. Niestety jedno je łączy. Wszystkie kostiumy miały głębokie wycięcia na plecach, przez które było widać dwurzędowe zapięcia staników.
Później pokazał mi się ja, jako zdecydowanie za wysoka dziewczyna w podobnie tandetnych ciuchach, długich blond włosach w fale i kompletnie zdziwionym wyrazie twarzy. Coś pomiędzy głębokim zachwytem a niewypowiedzianym strachem. Ostatnie co pamiętam to dotykanie swojej twarzy potęgujące poczucie niepokoju, bo to nie była moja twarz. I to był moment gdy się obudziłem.

W przeciwieństwie do wielu moich snów dziejących się w kreskówce, ten był zdecydowanie w świecie prawie rzeczywistym. W każdym razie nie kreskówkowym.
Tren - 18-07-2013, 22:16
Temat postu:
Śniło mi się, że późną, deszczową porą (było już ciemno) wracałam z okolic mojego wydziału. Zastanawiałam się czy nie pojechać do domu tramwajem, ale ponieważ nic nie jechało wsiadłam na rower. Dojechawszy do skrzyżowania zaczęłam jechać podziemnym przejściem (które w rzeczywistości nie istnieje i nie, nie wiem czemu do niego zjechałam). Jadąc nim minęłam grupkę nie mającej nic do roboty młodzieży, która postanowiła mnie rzeczonego roweru pozbawić. Po krótkiej rozmowie w trakcie której odmówiłam oddania mojego pojazdu wywiązała się między nami... epicka bitwa, w trakcie której latałam na miotle. To musiało być naprawdę duże i wysokie przejście podziemne, bo nie miałam żadnego problemu z manewrowaniem i omijaniem magicznych(?) ataków. Walka zakończyła się chyba remisem, bo wrogowie nie mogli mnie trafić, ale jednocześnie ja nie mogłam im uciec. W związku z tym po wylądowaniu wszyscy zapakowali się do mojego pojazdu, który na tym etapie z roweru stał się samochodem. Więc tak jedziemy sobie (przejściem podziemnym?), ja włączyłam radio, które akurat nadawało program o Dangan Ronpa, ale po jakimś czasie wyłączyłam go, bo wyglądało że zaczną spoilerować. W tym momencie zauważyła przede mną parę policjantów (na tym etapie byłam już na placu na powierzchni i było całkiem jasno na dworze), więc zatrzymałam się i zawołałam do nich, że mam w aucie gromadę, która chciała mi ukraść pojazd. Słysząc to grupa pośpiesznie ewakuowała się z mojego auta, a ja skończyłam uprzejmie wyjaśniając policjantom co zaszło. W tym momencie się obudziłam.
JJ - 14-08-2013, 20:12
Temat postu:
Rzecz działa się na wakacjach z jenoctwem, w państwie Czarnoruś, w okolicach rzeki Rio i góry Ysen (na górze było schronisko, w schronisku absurdalnie drogie pierogi). Główną atrakcją wyjazdu były Sas z Ić, wyposażone w niekończący się wór czekoladowych ciasteczek, oraz jakaś nowa panienka. Ruda, ogólnie szeksi, poza tym trochę nieśmiała i - co istotne dla fabuły - wpadała w nastrój melancholijny za każdym razem, kiedy ktoś żartował na temat martwych dzieci. Co Sas robiła nagminnie, rozdając swoje niekończące się ciasteczka. Aż pewnego razu Ysen czytając jakąś historyczną knigę wpadł na trop Tajemniczego Zdjęcia, na którym widać było naszą rudą towarzyszkę w roku 1944 bodajże. Potem było śledztwo, którego szczegółów nie pamiętam, ale ustaliliśmy co następuje: ruda to tak naprawdę Elżbieta Batory, która uzyskała wieczną młodość i piękno kąpiąc się w krwi dziewic. Zaczęła się ogólna panika i rozkminianie jak ubić potworę. Natomiast ja (uznając przy tym siebie za ostoję zdrowego rozsądku, oszywiście) poszedłem... wytłumaczyć Elżbiecie że wszystko wiemy, ale naprawdę nie ma problemu. Że jest fajną laską, wszyscy ją lubią, wszyscy tutaj jesteśmy buddies i gdyby chciała nam o czymś powiedzieć, na przykład o zamordowaniu paru dziewic i spuszczeniu ich krwi do swojej wanny, to niech wali śmiało, nam to nie przeszkadza. A w ogóle to dawno było i nikt nie chowa urazy, zapomnijmy o sprawie i będzie okej.

Niestety, obudziłem się zanim zdążyłem zobaczyć jej reakcję.
Irian - 14-08-2013, 20:41
Temat postu:
JJ, zakrztusiłam się piernikiem. Rządzisz.
JJ - 16-08-2013, 11:48
Temat postu:
Ostatnio coś intensywnie śnię...

Filmowo, postapo: rzecz działa się w świecie, w którym ludzkość dogorywa i tylko przedstawiciele wyższych sfer mogą sobie pozwolić na posiadanie potomstwa. MC był facetem pod czterdziestkę, zamkniętym w odrapanej, syfiastej więziennej celi. Było sugerowane, że trafił tam za zrobienie nielegalnego dziecka. W celi były mniejsze klatki, ale we wszystkich poza tą należącą do bohatera siedziało coś, co przypominało zombiaki. Bohater potrafił bez problemu wymsknąć się ze swojej klatki, planował ucieczkę z więzienia, ale pewnego dnia spadło mu na głowę Zawiązanie Fabuły w postaci małolaty, która wlazła do celi z własnej woli próbując się ukryć przed kimś. Na początku podchodziła do bohatera nieufnie, potem było rozwijanie relacji między nimi i przy okazji przemycanie w rozmowach realiów świata. Okazało się, że ludzkość dziesiątkuje wirus utrudniający rozpłód, do tego jednocześnie wirus zombi oraz... olbrzymy. Srsly, takie z Shingeki. Przy czym było sugerowane, ale nie do końca pewne że dwa pierwsze to w gruncie rzeczy to samo (dzieci rodzą się jako zombi czy coś? nie zapamiętałem szczegółów). Pojawiła się Główna Antagonistka - pani arystokratka z wielkim kołnierzem, która chciała znaleźć ukrywającą się dziewczynkę żeby zrobić na niej jakieś złowrogie eksperymenty i odkryć sposób na załatwienie olbrzymów, kosztem życia dzieciaka ofkoz. Antagonistka wszędzie ciągała za sobą swoją małomówną córkę, która wlazła nawet do celi bohatera i nakryła poszukiwaną, ale nie powiedziała o tym matce. Dzieci zaprzyjaźniły się i główny bohater wykorzystał to, żeby zapewnić sobie pomoc w dostarczaniu wszelkiej maści przedmiotów, które miały przydać się w ucieczce. Ale jako że w tajemnicy wcale nie był dobry, planował w finale skorzystać z córki Antagonistki jako zakładnika. W dniu ucieczki zamknął ją w swojej celi i wysłał do Antagonistki wiadomość: ma pojawić się w więzieniu w przebraniu zwyczajnej kobiety ze slumsów. W tym momencie nastąpił twist - zaatakowały olbrzymy pod wodzą czegoś, co do złudzenia przypominała kobiecego tytana z SnK. Po raz pierwszy pokazano więzienie i miasto nad więzieniem z zewnątrz, okazało się że wszystko do tej pory działo się w gigantycznym wieżowcu, którego piętra w okolicach ziemi były mocno zapuszczone i brudne, natomiast te na szczycie wyglądały zupełnie futurystycznie. Ten jeden wieżowiec ostał się wśród ruin wielu podobnych. Olbrzymy zaczęły go burzyć, zaczynając od górnych pięter, bo były przekonane że tam znajduje się dziecko skrywające tajemnicę ich pokonania. Jednocześnie na dolnych piętrach bohater uciekał z więzienia walcząc ze strażnikami, w porywie dobrej woli ocalił nawet Antagonistkę z jej córką i zostawił je w jakimś bezpiecznym miejscu. Film kończył się sceną w której bohater odchodzi w stronę zachodzącego słońca, niosąc na rękach dziewczynkę z celi. Ujęcie w stylu "cool guys don't look at explosions", w tle widać dymiące ruiny i włóczące się po nich olbrzymy. Fin.

I nie, nie grałem jeszcze w The Last of Us. ;D

Fajny motyw: po tym śnie obudziłem się, stwierdziłem że jest jeszcze za wcześnie żeby wstawać i zasnąłem jeszcze raz. Kolejny sen zaczął się scenami końcowymi z tego powyżej, po czym pojawiły się napisy, "kamera" oddaliła się i okazało się, że to film który oglądamy w telewizji, w towarzystwie częściowo stąd.
Swarga - 16-08-2013, 14:02
Temat postu:
JJ napisał/a:
Okazało się, że ludzkość dziesiątkuje wirus utrudniający rozpłód, do tego jednocześnie wirus zombi oraz... olbrzymy. Srsly, takie z Shingeki.

Masz na myśli Shingeki no Kyojin? Poszło dalej? Ja czytam na centrum mangi i tam się kończy na tym jak
Spoiler: pokaż / ukryj
Ymir porwała Christę
. Nic nie wiem jeszcze o tym, że to wirus sprawił, że pojawili się tytani.

Spoilery!
Bezimienny

Bezimienny - 16-08-2013, 14:11
Temat postu:
Swarga napisał/a:
Nic nie wiem jeszcze o tym, że to wirus sprawił, że pojawili się tytani
Nie martw się, na razie o tym nikt nie wie - tzn. o genezie tytanów nadal niewiele wiadomo. Można co najwyżej zgadywać. Sny JJ'a mogą być co prawda silnym tropem!
Ysengrinn - 24-08-2013, 10:56
Temat postu:
Głównego wątku snu nie pamiętam, poza tym, że były tam siakieś spiski i intrygi, ale w którymś momencie w jenocim towarzystwie wylądowaliśmy w jakimś mieszkaniu, gdzie nad kanapą w salonie zwisały dwa WIELKIE żółtawe pająki i jeden duży żółtawy żółw, który najwyraźniej nauczył się od pająków wytwarzać sieć.
kokodin - 01-09-2013, 15:56
Temat postu:
Sen z tych koszmarnych.
Obudziłem się , poszedłem do pracy, gdzieś w alternatywnym świecie, duże miasto. Po pracy Szwendałem się po mieście i trafiłem na "wielką wyprzedaż, wszystko po 1 zł" Olbrzymia hala, stylowe stanowiska, nastrojowe oświetlenie, wszystko w kolorach rdzy, żółci, brązu i purpury,dużo przeszklonych stanowisk.
Z pólek wybrałem wisiorek, sukienkę dla lalki w stylu barbie (czarno czerwono srebrna krata w stylu goth z falbanami z czarnej siatki długa z bufiastymi rękawami.), oraz białą suknię-koszulę nocną coś takie długie to było. Długo też przebierałem kosmetyk, oraz inne bzdety do makijażu (szminki, tusze i cienie) inni ludzie brali patelnie, odkurzacze i masę ciuchów. Później do kasy gdzie była tylko jedna kasjerka i obsługiwała tylko po jednej osobie, w innych stanowiskach było po 2 osoby obsługiwane parami. W każdym razie w kasie pani podliczała, później pokazała mi, że sukienka dla lalki to tak na prawdę opakowanie beżowej szminki w kształcie benzynowej zapalniczki, zapytała jakiego rozmiaru ma być biała sukienka. Powiedziałem "dla mamy 41". A pani napisała to długopisem na metce i odcięła kawałek metki czarnymi nożycami. Wypełniłem formularz przez niebieską nakładkę, podpisem się, zapłaciłem 3 zł i do domu. I teraz część horrorowa. W drodze do domu odkryłem, że paragon to brązowy kwitek z urzędu celnego z napisem opłata celna 90 zł. Więc poszedłem do ambasady (tych obcokrajowych sprzedawców) i pytam co i jak a ten cholerny kanciarz wszystko wytłumaczył. Że płaciłem 1 zł za obsługę a za towar z importu trzeba zapłacić zgodnie z umową, w której zrzekłem się wszystkich praw do odmowy, wpisałem pesel i jeszcze parę krzyżyków przez niebieską maskownicę. i jakbym nie był głupi, to bym umowę przeczytał. A że sklepy były na terytorium ich kraju to nie mam praw konsumenckich z naszego. No to ja mu na to, że jak się ludzie dowiedzą, to będą mieli niezłe zamieszki. I rzeczywiście, po chwili samochody za 1 zł zaczęły wbijać się w oszklone wystawy sklepowe, koleś się speszył i zaczął uciekać a ja w przebraniu Hato-chan + Pinkie Pie (różowy ogon :]) w chustce na gębie i przebraniu ekspedientki tego sklepi poszedłem podmienić swoje dane na podobne. I tak stalem się posiadaczem darmowej koszuli nocnej . (drugiej, bo kwitek i pierwszą zostawiłem w sklepie)

Zastanawia mnie tylko po co?

Obudziłem się dzisiaj o 7 rano, zlany potem w przekonaniu , że ściga mnie policja podatkowa i że ten sen był prawdziwy i miał miejsce wczoraj :] I dopiero jak oprzytomniałem, dotarło do mnie, że to było niemożliwe. Prawdziwy horror.
Ysengrinn - 12-10-2013, 11:32
Temat postu:
Śniło mi się jRPG, wybitnie w stylu Final Fantasy. Zawiązaniem fabuły było porwanie Elisabeth z gry Bioshock: Infinite, z jakiegoś powodu przyjaźniącej się z przyszłą drużyną postaci. W kolejnych questach drużyna spotyka kilka... nimf? Wróżek? Dziwnych creepy niewiastek, wyglądających jak dziwnie ubarwione dzieci, które w trakcie rozmowy wskakiwały do zbiorników wodnych i najwyraźniej zaczynały odbarwiać, bo woda nabierała ich koloru. Nie doszedłem do tego czy one zatruwały te studnie i bajorka, czy po prostu była to Symbolika przed wielkie Sy.

A twórcą intrygi (bo na pewno była tam jakaś intryga, nawet jeśli jej nie pamiętam) okazał się Józef książę Poniatowski...
BOReK - 13-11-2013, 06:46
Temat postu:
Dawno nie śniłem na jawie, czyli o tym, jak własny mózg chciał mnie zrobić w balona...

Ogółem oglądałem ze znajomymi jakieś dziwne rzeczy na wideo (VHS nadal żyje!). Dziwne o tyle, że budziły jakiś mój niepokój - rzecz typowa dla koszmarów. Sięgnąłem po ostatnią taśmę, leżącą na zupełnie osobnej półce, i zacząłem się zastanawiać czy w ogóle ją oglądać. Naklejka głosiła "Zagłada świata", w mojej głowie zaczęły świtać sceny nieprzyjemne nawet jak na moje koszmary (a ja lubię moje koszmary), a niepokój rósł... Na tyle, że otworzyłem oczy. Ciemny pokój, w nogach łóżka drzwi otwarte na ciemny przedpokój - ok, lekko się przebudziłem i jest bezpiecznie, więc spróbujmy jednak z ciekawości zobaczyć o co biega z tą kasetą. Wracam do snu i wsuwając taśmę do odtwarzacza widzę coraz nieprzyjemniejsze sceny. Chwila moment... Od dłuższego czasu drzwi w moim pokoju są białe, zamknięte, a nawet gdyby nie, to nie mam już widoku na ciemny przedpokój. Budzę się więc znów - drzwi otwarte, ciemny przedpokój... Oż ty w zwoje kopany!

Tu scena ulega zmianie, drzwi są zamknięte, tym razem to jest mój pokój i na pewno się obudziłem...
Kiedyś mi to powiedziano, a teraz sam się przekonałem, że faktycznie sypiam z otwartymi oczami. Czekają mnie halucynacje i śmierć głodowa. :D
lukim - 26-11-2013, 11:07
Temat postu:
Śniło mi się, że coś łomotało za ścianą.... a nie to sąsiad z akademika testował w środku nocy możliwości swojego sprzętu audio. Chwila spokoju. Już zasypiam. Zaraz będzie piękny sen. Ooo współlokator chrapie... pewnie bardzo zmęczony. Mmm poranek, a dobra idę na zajęcia.
kokodin - 28-11-2013, 21:19
Temat postu:
Sen z tych krótkich w dziwnych miejscach.
Wczoraj przysnąłem w wannie, niby nic nadzwyczajnego, ale obudziła mnie zimna woda :] Ale dzięki temu zapamiętałem bardzo dziwne urządzenie ze snu.
Otóż przyśnił mi się rzekomo wynalazek polskiej Unitry. Telewizor kolorowy w typowej drewnopodobnej okleinie z szufladką do zmiany programów i jednym jajowatym głośnikiem. Niby nic dziwnego ale ktoś w tym śnie mówił "że nie chce odtwarzać" Odtwarzać czego? W każdym razie ja mówiłem że "przecież działa" Okazało się, ze telewizor ten miał na dole wielki otwór jak w skrzynce na listy a głos podał mi olbrzymią kasetę betamax, trzeba ją było trzymać w dwóch rekach. Wsadziłem to w ten telewizor coś puściłem z taśmy.. Kucyki? .. i się obudziłem z nieprzyjemną świadomością, że jest mi zimno :P
Enevi - 21-12-2013, 09:23
Temat postu:
Sen pokazujący, jak to zmienia się myślenie człowieka na przestrzeni lat. Kiedyś straszne były sny, w których gonił cię obleśny potwór, a tu nagle budzisz się spanikowana, bo przyśniło ci się, że twój kochany samochód zniknął z parkingu i gdy się go już znalazło był mocno pogięty i wypatroszony jak ryba. Starzeję się mentalnie?
BOReK - 21-12-2013, 13:20
Temat postu:
Nie, po prostu boisz się innych rzeczy. Według mnie to bardzo dobrze. >]
Tabris - 23-12-2013, 13:53
Temat postu:
Ostatnio miałem dziwny sen, a mianowicie przyśnił mi się proces norymberski podczas którego naziści zdradzili, że ukryli złoto na zamku w Będzinie. Pamiętam jeszcze tylko, ze od razu po tej wiadomości chciałem się zapakować z łopatą i kilofem do tramwaju i na zamek. Heh, tak na marginesie to się zastanawiam jeszcze po co mi tam ta łopata była?
Ysengrinn - 29-12-2013, 17:33
Temat postu:
Dziś nad ranem, gdy wydawało mi się, że już się obudziłem, śniło mi się, że na piersi usiadła mi opasła stara kobieta i zaczęła mnie dusić. To było creepy >.>...
Saga - 29-12-2013, 19:09
Temat postu:
Zmora jak nic. :)
Ysengrinn - 18-01-2014, 06:14
Temat postu:
Śniły mi się dwie gry - w pierwszej Mario mordował małe zwierzątka w survivalu a la Tokyo Jungle, w drugiej była jRPGiem i Aangh (młody idealistyczny, nie stary "jestem okropnym ojcem") z Avatara robił za mentora grupy. Reszta drużyny była mocno porypana, składała się m.in. z młodej kapłanki, walczącej kijem bo ze zwierzołakiem przywiązanym na każdym końcu.
kokodin - 14-02-2014, 10:29
Temat postu:
niepokojący sen wieloczęściowy

śniło mi się coś w trzech odsłonach, mianowicie podróż do Warszawy z trzech punktów widzenia i nie po kolei (chociaż o kolei lepiej by było nie pisać)

Część pierwsza to jak ja, doktor Emmet Brown i ktoś jeszcze wsiadamy do pociągu pkp na mojej miejscowej stacji kolejowej. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie pewna rzecz. Całą drogę musieliśmy wkładać koła lub raczej całe osie pociągu na tory jadąc w środku. Z komentarzem, że pkp wstawia tylko większość kół na tory , tyle żeby pociąg jechał. Pociąg wyglądał wtedy z zewnątrz jak kolejka elektryczna w skali N a zatrzymał się jak kolejka górska oparta o ścianę w grze Rollercoster Tycon.
Z tego miejsca przenosimy się do wspólnego elementu , czyli miejsca, gdzie wypożyczało się deskolotko/lifting board przy teksańsko wyglądającym budynku otoczonym piękną trawiastą pagórkowatą łąką ze skarpami ala coral(ian). Do tego miejsca dało się też dotrzeć później przeskakując przez moją wannę w łazience (warunek nie spuścić wody w kibeku) lub dojechać busem, którym jechało się z miejsca postoju pociągu do Warszawy i z Warszawy do Nałęczwa (pomijając pociąg)
trzeci niepokojący element, to "czekanie na busa lub gości" w lasku za moim domem. (Mamy takie zalesione pagórki z długim zielonym tarasem/polanką wchodzącym do lasu. Pozostałość po starej drodze tarasowej. Gdzie organizujemy ogniska. Całość w krajobrazie wąwozowym) Tam to wyszedłem z mamą i pobiegłem dalej w las by skorzystać z krzaczka, jednak w okolicy było pełno biegających jeży, co mnie przeraziło i obudziło.
Ysengrinn - 14-04-2014, 16:42
Temat postu:
Snila mi sie powodz i zombi apokalipsa na poznanskiej starowce. Zeby bylo smieszniej nie mam pojecia jak poznanska starowka wyglada...
Raul - 15-04-2014, 12:57
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Snila mi sie powodz i zombi apokalipsa na poznanskiej starowce. Zeby bylo smieszniej nie mam pojecia jak poznanska starowka wyglada...

Taka mniejsza i brzydsza wersja Starego Rynku Wrocławskiego.

Mi się śniła pewna osoba która ze mną nie rozmawia, we śnie wszystko sobie wyjaśniliśmy. Szkoda, że to tylko sen.
Koranona - 17-04-2014, 12:08
Temat postu:
Nie wiem, czy można to nazwać pięknym snem, ale zdecydowanie zapadł mi w pamięć.
Śniła mi się dzisiaj historia rodziny, której losy były osadzone w jakimś nieistniejcym mieście w nieistniejących zcasach, podobnych do naszych współczesnych. Pan funkcjonariusz policji mający na koncie syna poprzedniego małżeństwa wyszedł za młodą kobietę, z którą dorobił sie jeszcze dwóch małych, uroczych synów w odstepie kilku lat. Wszystko by było pięknie, gdyby nie fakt, że podobnei jak w Chinach istniało rygorystyczne ograniczenie liczby możliwych do posiadania dzieci, a w tym wypadku mozna było miec ich tylko dwoje. Małzeństwo udało się więc do jakieś szemranej starowinki za miastem, zeby sie proadzić, co zrobić. Ona powiedziała, ze zabic któreś z dzieci, na co ojcice stwierdził, ze nie ma mowy, nei moze ani jako policjant ani jako człowiek. W związku z czym starowinka zaproponowała, ze jednego z chłopców zamieni w psa. Mężczyzna poszedł na ten układ, a ze najstarszy syn był dosyć neizdarny i mało ambitny to właśnie jego wskazał na zamienienie. O tym wiedziała tylko starowinka, on i jego żona. Reszcie swoich synów powiedział, ze najstarszy miał wypadek,a któregoś dnia do domu przyprowadził psa. Tu zmeiniła mi się perspektywa snu, bo byłam włąśnie tym psem. Tzn sen widziałam z tej perspektywy, ale była jednoczesnei obok, bo sama nie potrafiłam ocenic sytuacji, ale cuzłam to zdezorientowanie chłopca zamienionego w psa. Miał, swoja drogą 7 lat i nei bardzo wiedział co się stało. W tym większy szok wpadł, jak sie okazało, ze musi jeść obok, a nie moze z rodziną przy stole, że nie moze spać na łóżku, musi na podłodze ceterasque. Wiedział, że mężczyzna jest jego ojcem (nie traktował go jak pana, w każdym razie), a kobieta jego matką, ale dziwnie na neigo patrzyli i dziwnie go traktowali. I inaczej nazywali.
Pewnego razu do garażu rodziny zostały podrzucone mocno zmasakrowane zwłoki. Była to wiadomość od seryjnego mordercy, którego ten mężczyzna przymknął kilka lat temu, ze uciekł i chce zemsty. Zwłoki zostały zabrane, dzieci i żóna o niczym sie nie dowiedziały, ale coraz częściej zwłooki nagle pojawiały sie gdzies na posesji. Częstotliwość narastała, co funkcjonariusz słusznie odczytał jako zapowiedź pojawienia sie samego sprawcy. Któregoś dnia wysłał zone z dziećmi na prywatne przedstawienie do teatru a sam ze swoim synem-psem został w domu. Wtedy zjawił sie zabójca. Ojciec, choć powinien byc przygotowany na konfrontacje uciekł tylko do jakiejś kryjówki. Ja, z perspektywy tego psa, czułam jakiś bezpodstawny strach, ze zabójca wie, z jestem synem tego gościa i mnei też zabije, więc pobiegłam za ojcem. Ale nie zmieściłabym sie z nimw kryjówce, zresztą zamknął sie zanim zdążyłam podbiec. Wadłam do jakiś innych drzwi, które okazały sie byc wejściem do teatru, w którym siedziała rodzina i oglądała jakieś przedstawienie. Siadłam, obejrzałam razem z nimi. Pod koniec ktos d nas przybiegł i powiedział, ż ojciec nie żyje, że cos się stało i lezy cały pocięty w domu. Rodzina wpadła w panikę i pobiegła zobaczyc co sie stało, a ja podświadomie wiedziałam, zę zabójca dalej jest w domu i ich też zabije. Z jednej strony czułam, ze to mój ojciec, ze tez powinnam pobiec, pomóc. Z drugiej strony jestem psem, więc co to mnei w sumie obchodzi. Oni pobiegli a ja wyszłam i już nie wróciłam do domu.
_^_
Ysengrinn - 21-04-2014, 11:04
Temat postu:
Oglądanie Hell on Wheels do późna w noc jest zue. Przyśnił mi się Szwed. Szwed jest postacią bardzo nietuzinkową, na tyle nietuzinkową, że potrafi wzbudzać w człowieku napięcie i niepokój po prostu siedząc i jedząc zupę, a w serialu robił dużo mroczniejsze rzeczy. No i ów Szwed we śnie ukrył mi się w szafie w mieszkaniu, nie dawał się za cholerę wyciągnąć, a nigdy nie było wiadomo, czy z niej nie postanowi wyjść w nocy by wszystkich pozabijać. To był bardzo niefajny sen...
BOReK - 22-04-2014, 16:49
Temat postu:
Ta pierwsza fotka to taki piękny trollface from Trollhättan. :D
kokodin - 29-04-2014, 01:08
Temat postu:
Seria sny w dziwnych miejscach.
Tak więc miałem sen w wannie, przysnąłem, podtopiłem się i obudziłem. Niemniej w trakcie tego krótkiego snu (no woda wystygła, więc trwał ok 1,5 godziny)przyśniła mi się przerażająca wizja.
Sepia, niebieski portal , wir magiczny, na starym statku kosmicznym. Szaro, rudo, czarno, mnóstwo nitowanych grodzi i dziurkowanych pordzewiałych paneli. Przy portalu smerfy i kucyki. Kłóciły się i zaczęły przechodzić przez portal. Po tym była świecąca piaskowo-beżowa chmura w której byłem wnętrzu i ukazała mi się głowa Gajusa Baltara z battlestar galactiki, przebranego za szympanca z klasycznej planety małp. Coś gadał , chyba głównie o byciu bogiem.
No i bum, obudziłem się.

Czy ten sen jest jakiś proroczy czy co? Mam się zacząć bać?
Sasayaki - 07-05-2014, 10:20
Temat postu:
Miałam sen, o tym że mianowano mnie królową wszystkich Żydów. Z jakiegoś powodu ubierałam się jak biskup...
kokodin - 09-05-2014, 00:28
Temat postu:
Co jest? Zawsze kiedy śnią mi się pociągi, są jakieś dziwne! Albo krótkie, albo płaskie albo uciekają od pasażerów lub są tylko na pół szerokości torów.
Tym razem pociąg pożerał ludzi z okolicy torów!! Stałem sobie grzecznie na peronie (który był na moście?) a tu podmiejszczak, z wagonów bez lokomotywy z otwartymi drzwiami na przedniej ścianie, przeleciał przez ten peron i wciągną mnie do połowy bocznymi drzwiami w biegu. Kiedy już wgramoliłem się do środka, chciałem go zatrzymać. więc spytałem jedynego pasażera z wagonu, gdzie jedzie ten pociąg? Zamiast odpowiedzi nad głową kolesia zaświecil się kwadratowy przycisk z numerkiem, oraz na niewidocznym telewizorze pojawił się obraz z kamery. W tle leciał tekst propagandowy o tym, że pociągi są nowoczesne i wspaniale wyposażone. Ja naciskałem przycisk z numerkiem, żeby zmienić widok z kamery , co pokazywało innych pasażerów. Na telewizorku pojawił się obraz innego wagonu, ludzie leżeli na podłodze, wzdłuż wagonu stał wielki płaski telewizor z reklamówką pociągu, która zacinała się na mpgu i mrygało niebieskie tło. Postanowiłem uciec, i gdy w głośnikach powiedziało "warszawa wschodnia" wyskoczyłem przez przednią ścianę wagonu pod pociąg.

bez sensu
BOReK - 19-05-2014, 08:04
Temat postu:
Często sen bywa kontynuacją rozmyślań wieczornych. Nic więc dziwnego, że we śnie próbowałem zbudować jakąś stację kosmiczną - przed snem mocowałem się ze Space Engineers... Uznałem, że małe stacje nie są widowiskowe, a duże są trudne w budowie, więc ja zbuduję ogromną. Tylko ogromną w porównaniu z czym? O, może z tym czymś widocznym na tle Ziemi. Zoom. Zoom more - o, anioły atakować Ziemia!

Sahaquiel runął w dół prosto na NeoTokio... No, nie tak prosto, pomylił się o paręset mil i musiał zasuwać poziomo nad Pacyfikiem. Żeby go przypadkiem Evangeliony nie dopadły, odpalił sobie jakieś dodatkowe silniki i rozpędził do tego stopnia, że tarcie rozgrzało go do białości. W ułamku sekundy pokonał Zatokę Tokijską, instalacje potraktowane falą dziobową momentalnie i dosłownie wtopiły się w krajobraz. Miasto w wyniku uderzenia zyskało natomiast zyskało nową atrakcję - krater obejmujący ponad połowę metropolii (i tak nieźle, że coś w ogóle zostało). W dodatku krater nieco dziwny, bo głęboki na dobry (ledwie?) kilometr i mający pionowe ściany, tak jakby ktoś po prostu wyciął kawał miasta z całym uzbrojeniem terenu. Na dnie krateru widoczna była niewielka, zasypana gruzem dziura, a obok dziury leżał mocno uszkodzony Evangelion. Skąd się tam wziął? Czyżby ktoś jednak był szybszy od anioła?

Rumowisko wokół otworu poruszyło się. Na powierzchnię wyjrzała jedna ręka, potem druga, a po chwili ponad otwór wynurzył się... Bóg Offler... Tak, ten ze Świata Dysku - duży człowiek z paszczą krokodyla. Podszedł do Evangeliona z nadzieją na wchłonięcie duszy* pilota, już sięgnął ręką do głowy robota. Eva złapała tę rękę. Tylko że to już nie była Eva. Teraz był to wielki, całkowicie biały, niemal świecący humanoid z parą czerwonych oczków. Na widok oczków Offler skulił się w sobie i zaskomlił:
- Ale jak to? Przecież tylko ja mam pozwolenie na pożeranie dusz. ;___;

Ende? I sure hope not...


* Tak, wiem, że Pożeraczem Dusz był Bel-Shamharoth. Pozwijcie mnie. :D
kokodin - 20-06-2014, 09:43
Temat postu:
Nie będę opisywać całego snu, ponieważ był zbyt kompleksowy i nie dało by się go w całości przekazać osobom z poza mojego miasta (Warszawy Lublina i Nałęczowa na raz), więc tylko najciekawsze.

Przede wszystkim byłem w pracy ale równocześnie byłem uczniem mojego liceum. Liceum znajdowało się w miejscu lokalnej piekarni i pizzerii i mieliśmy obydwie sale gimnastyczne, tą obecną i tą wyburzoną 10 lat temu. Kiedy chodziłem po szkole, rzucało się w oczy że jeden korytarz był zamknięty drzwiami wyjściowymi z obydwu stron (takie L z holem głównym i jednym korytarzem) W środku byli zamknięci jacyś uczniowie i chodzili jak Zombie. Ja poszedłem do "swojego pomieszczenia" które było w innym miejscu niż w rzeczywistości. Było na parkingu, mała szopa wielkości kontenera na śmiecie. W środku mieściło się pomieszczenie rozmiarów połowy sali lekcyjnej, były tam stare stoliki szkolne, oraz obs..ne przez ptaki komputery klasy BabyAT i stare monitory. I teraz najciekawsze.
Zostałem zawołany do obrony szkoły przed ruskimi w czasie jubileuszu szkoły!
Broniłem jej grając w tenisa, na boisku do siatkówki z siatką wysoko.
Moim oponentem był Putin!!!
Wygrałem z nim jednym punktem i poszedłem bez żadnego świętowania do domu.
Następnego dnia otrzymałem paczkę, w której był futerał na rakietę tenisową. Po otwarciu futerału znalazłem list, butelkę szampana i smyczek.
W liście było napisane , że Putin uznaje moje zwycięstwo i z wyrazami szacunku przesyła prezent.
Ja powiedziałem "Aha, na pewno jest zatruty! ale i tak postawię go na półce jako trofeum"
(z racji że nie piję alkoholi to jedyne co mogłem z nim zrobić)
i to by było na tyle.
Koranona - 20-06-2014, 10:22
Temat postu:
Kto nie pije szampana ten nie ryzykuje! Piękny gest. A jaki symboliczny!
kokodin - 20-06-2014, 16:10
Temat postu:
Mnie tylko zastanawia co w tam robił ten smyczek, nie gram na niczym smyczkowym.
BOReK - 20-06-2014, 17:17
Temat postu:
Smyczkiem można rzępolić na gitarze. ;)
kokodin - 09-08-2014, 19:14
Temat postu:
Właśnie sobie przypomniałem niedawny urywek snu. Było to dosyć realistyczne ale nie pamiętam twarzy i imion, więc mogę tylko opowiedzieć kawałek który pamiętam.
Otóż wydaje mi się, ze moja młodsza siostra zaprosiła do nas do domu kogoś z młodszego pokolenia, albo z mojej pracy (wśród tegorocznych absolwentów mamy paru wspólnych znajomych) albo nawet z pokolenia mojej bratanicy (11lat)
Nie wiem kto to był ale bawił się trzema figurkami G.I.Joe, które kiedyś miałem, z tą różnicą że miał je jak nowe. Co prawda ja mam w szufladzie jeszcze dwie nogi ale on miał kompletnie nowe figurki z lat 80-tych. A gdy zapytałem skąd, odpowiedział "po prostu dobrze sie nimi opiekuje" ja byłem bardzo speszony, bo chciałem się bardzo pobawić moim starym przyjacielem z blond czupryna ułożoną w stojący płasko obcięty trójkąt. Ba ten koleś miał wszystkie moje ręczni zrobione akcesoria. Namiot moro przybity do podręcznika od polskiego z 5 klasy podstawówki, skórzane kurtki, spodnie i kapelusz, miecze i karabiny wystrugane z drewna i tektury, pasy, noże, granaty, bury, zbroje kosmiczne z modeliny (mimo że w trakcie zabawy rozbijałem je scyzorykiem na figurkach). To niestety nie wszystko. Gdy go zapytałem czy mogę się pobawić usłyszałem, "jasne a gdzie jest twój?" Po czym natychmiast zwróciłem się do mojej szuflady skarbów, której wiedziałem, ze nie mogę otworzyć przy tym kimś. (niestety mój "ludzik kontra" zaginął na dworze, na mojej posesji, pozostawiając po sobie jedynie jedną wyłamaną nogę. Po niefortunnym rzucie o chodnik i odbiciu na ponad 5 metrów w powietrze, zaginął w słońcu i nie potrafiłem go już odnaleźć, mimo że podejrzewam gdzie może leżeć- prawa strona posesji czyli kwietniki, drzewka owocowe i byliny)

Kurcze teraz nostalgia mnie bierze na G. I Joe, mimo że miałem w życiu tylko 3 figurki na spółę z młodszym bratem. (odziedziczone) i nawet nie wiem jak ie to były figurki.
123Nowy! - 09-08-2014, 19:32
Temat postu:
Sympatyczny miałeś sen,kokodin. Ja jak śnię o swoich młodzieńczych czasach to zazwyczaj o pisaniu matury.:)
JJ - 17-09-2014, 08:59
Temat postu:
We śnie miałem brać udział w sesji RPG w klimatach superbohaterskich, zacząłem szukać inspiracji kreskówkach. Jedna, która szczególnie przykuła moją uwagę, opowiadała o bohaterze III Rzeszy obdarzonym pajęczymi mocami, walczącym ze zuymi amerykańcami. Opening szedł mniej więcej na melodię tego, tylko z nieco zmienionymi słowami:

Spider-German
Spider-German
can do whatever Spider-man does


:D
123Nowy! - 21-09-2014, 20:42
Temat postu:
Jednej nocy miałem trzy sny. Jak często wam się to zdarza?

W pierwszym jakaś kobieta usiłowała zakłuć mnie nożem. Obudziłem się cały spocony i zaplątany w kołdrę.

W drugim łasił się do mnie sympatyczny piesek, taki uroczy kundel. Głaskałem go, a jemu nie było dość. Fajnie.:)

Trzeciego snu nie pamiętam, szkoda. Ale już dawno nie miałem pod zamkniętymi powiekami takiej rewii.
Ysengrinn - 16-10-2014, 12:02
Temat postu:
Inwazja kosmitow majacych postac kamerek internetowych... Kto by pomyslal, ze wizyta w Saturnie bedzie tak traumatyczna.
123Nowy! - 26-12-2014, 16:57
Temat postu:
Dzisiaj odsypiałem nockę i miałem bardzo fajne sny. Kto by pomyślał? Po nocce?

Ogólnie niewiele już pamiętam, ale ogólne wrażenie było takie, że obudziłem się z uśmiechem na gębie.

Pamiętam tylko jeden fragment. Jakiś karzełek wyglądający jak krzyżówka Smeagola z Thorrinem Dębową Tarczą (kolczuga i broda) dostawiał się do karlicy. Na moje pytanie "czemu?" odpowiedział z obleśnym uśmiechem, że "gromadzi się dobra energia". I co tu z takim zrobić?
kokodin - 28-12-2014, 12:12
Temat postu:
Do sennika akademii wpisuję (urywki)

Pierwsza część to mój dom. We śnie połowa była "pusta w środku" znaczy się w środku była to większa niż na zewnątrz stodoła z resztkami siana i dodatkowym poziomem podłogi gdzieś wysoko. Ściany gołe dechy.
W tym domu mieliśmy jakichś gości (przypuszczalnie rodzina z warszawy na święta) i musiałem przenosić z jednej części domu do drugiej stare telewizory. Głównie czarno-białe wraki, ale wśród nich był też z niewiadomych powodów mój kolorowy unitrowy helios. A w moim warsztacie na rowery było wyjątkowo pusto i zakurzono , tam na stole, zrobionym z drzwi postawionych w poprzek dwóch wersalek, stawiałem te telewizory z karteczkami, które działają.
Trzecia dziwna rzecz to niebieska maź na dachu. Ta maź przenikała przez dach i zamarzała puchnąc. Przynajmniej na werandzie przenikła, sfalowała i powyginała deski sufitu, oraz utworzyła wielki niebieski stalagnat, którego wszyscy się bali.( i tutaj pamięć mi się urwała bo nie pamiętam co było dalej, ale dużo z tymi telewizorami i niebieską wodą się działo)
Potem nagle zrobiła się bardzo ładna, ciepła , późnowiosenna pogoda. Było sucho i słonecznie ale jeden z moich wujków miał rozłożony w jednym z kwietników biały plastikowy stolik z przedłużaczem o dodatkowych dziwnych wtyczkach. W tym przedłużaczu zbierała się woda z deszczu i trzeba ją było wylewać, żeby nikogo nie poraziło. Ja jako elektryk postanowiłem to zmienić. Wszystkim przy okazji rozpowiadając, że w takim miejscu powinny być gniazdka z zatyczkami od deszczu. I wtedy coś dziwnego, jeden z moich najbardziej nielubianych współpracowników przyszedł do mnie do domu z miotłą i zaczął narzekać że w kablu pod schodkami niema prądu (pod tymi schodkami niema kabla i ja to wiedziałem) ale kazałem mu sobie włączyć na tablicy, gdzie wszystkie bezpieczniki są dobrze opisane.
Pojechałem rowerem do sklepu, ale po drodze wjechałam do szpitala, w którym jeździłem po korytarzach rowerem, głównie na pierwszym i drugim piętrze między drzwiami lekarzy, oraz po klatce schodowej, która była ogromna. (wielkości sali lekcyjnej z podwójnymi spiralami schodów, gdzie pół obwodu klatki to było jedno piętro, w środku dużo wolnej przestrzeni do obserwowania co się dzieje z drugiej strony, na innym piętrze)
Zjechałem do piwnicy, spotkałem przy wyjściu w poczekalni moje dwie ciotki i wujka od przedłużacza. pogadaliśmy o moich planach co do przedłużacza i wróciłem na drogę.
Po raz kolejny spotkałem tego kolesia z pracy i znowu się czepiał , że niema prądu w kablu pod schodkami. Znowu mu wytłumaczyłem o bezpiecznikach, ale on powiedział "że ie będzie mi w domu w bezpiecznikach grzebać, bo to nie jego broszka"
Pojechałem dalej do tego sklepu. Asfalt się zmienił w żwir i można było rowerem jechać jak motorem żużlowym na zakrętach. Przejechałem tak kilka wiosek, kilka przejazdów kolejowych i wyraźnie się z kimś ścigałem, po czym mało nie wpadłem na jakieś dziecko na różowym rowerze jadące pod prąd.
Zdałem sobie sprawę, że jestem w innym miejscu niż powinienem (tak jakby obrócić mapę o 90*) bo znałem to miejsce. i... się obudziłem.

Dużo literków ale we śnie to było bardzo szybkie.
nowa - 20-01-2015, 12:14
Temat postu:
Takiego snu dawno nie miałam:

Postanowiłam pojechać do Japonii i zrobić mojej koleżance, która tam mieszka niespodziankę i ja odwiedzić. Tylko nie wiem czemu pojechałam z moja babcią ale oki xD Ogólnie zaraz po przyjeździe okazało się, że Anki w domu nie ma i mieszka z 7 innymi osobami w całkiem sporym mieszkaniu w którym tylko drzwi były jakies takie małe. Po tym jak ona wreszcie wróciła okazało się, że jest problem bo prawo japonskie zakłada, że jesli mieszkanie zostało wybudowane dla 7 osób to może w nim przebywac 7 osób więc zaczęłam szukac jakiegoś hotelu, ale reszta pozwoliła mi i babci przespać się tam przez jedną noc.

Babcia ogólnie zafochana, bo nikt nie wyszedl nas powitać jak przybyłyśmy do kraju no i teraz musimy spać na kanapie zamiast na łóżku... no ale potem już było nawet całkiem znośnie bo pojechałysmy na wycieczkę i znalazłyśmy hotel, ale podczas tej wycieczki podeszła do nas jakaś grupa japonczyków i zaczęła wypytywać czy w mieszkaniu wynajmowanym przez Ankę jest czysto. Było ale powiedziałam, że czasem jak otwierają balkon to wpada dużo dymu, ale oni sobie póxniej zamiataja i wymiatają to wszystko więc no jest czysto. Po czym okazało się, że właściciel domu w którym mieszkała moja koleżanka stwierdził, że jest u nich brudno i zamierzał ich wszystkich przenieść do jakiegoś swojego innego domu gdzie były gorsze warunki a tamtych (grupa japończyków) do ich aktualnego mieszkania dać. Jak się skończyła sprawa nie wiem bo babcia się gdzieś zgubiła i jak juz zaczęłam jej szukac to zadzwonił budzik Xd
JJ - 21-01-2015, 12:10
Temat postu:
Miałem długi i rozbudowany sen, obejmujący wczasy w dziwnym kurorcie kryjącym mroczną tajemnicę - jak się później okazało został zbudowany na mojej podstawówce - następnie rozbijanie się po tejże podstawówce, a na koniec próbę wyjazdu z dworca PKP w Gdańsku, przez który przejeżdżała kolej miejska, ale dało się stamtąd odjechać tylko autobusem... (Mieli też jednopokojowe miejsce do spania, które wyglądało jak kiosk i było biblioteką.)

Ale rzeczą, która najbardziej zapadła mi w pamięć był gościnny występ Sas w trzecim akcie, tym na dworcu. Z jakiegoś powodu była blondwłosą fanką Szybkich i Wściekłych. W pewnym momencie zastanawialiśmy się nawet, co w naszej sytuacji zrobiłby Vin Diesel.
kokodin - 01-02-2015, 10:30
Temat postu:
Sen z tych nie do końca pamiętanych.

Wyszedłem z domu do pracy, ale po drodze zdecydowałem pójść do lekarza. W połowie drogi skręciłem gdzieś i wyszedłem z lasu w zupełnie innym miejscu. Tam zajechali mi drogę jacyś uczniowie na domowej roboty quado-skuterze śnieżnym. Trochę za nimi poszedłem i znalazłem się na typowo wiejsko-podmiejskiej drodze. (płoty, domki jednorodzinne, pojedyncza droga aż po horyzont, dosyć duże działki i płaski teren ale pofałdowany wzdłuż drogi) ok idę prosto, po dłuższej wędrówce dotarłem do skrzyżowania pomiędzy moją pracą i ośrodkiem zdrowia i poszedłem do lekarza. Siedziałem sam w wielkim pomieszczeniu z wielkim oknem i rzędami krzeseł aka korytarzu w kolejce. Po dłuższej chwili zaprosiła mnie doktórka, dostałem receptę na polopirynę i poszedłem do miasta. Spotkałem bliżej nieokreślonego znajomego, pogadaliśmy po czym przypomniałem sobie że nie wszystko załatwiłem u lekarza więc wróciłem do ośrodka zdrowia. Tym razem bez kolejki przyjął mnie jakiś facet w okularach. Powiedziałem co i jak a on zaczął mi zachwalać lek ze skondensowanego cukru A jak mu powiedziałem że piję dużo cukru w herbacie, to się koleś zamknął i obraził a ja się obudziłem.
Ysengrinn - 08-02-2015, 15:28
Temat postu:
Śniła mi się scena której zabrakło w "Thor 2", czy jak Loki faktycznie
Spoiler: pokaż / ukryj
przejął władzę nad Asgardem. Otóż wziął był Odyna za kabaty i wrzucił do jakiejś dziury. Potem niestety się okazało, że Odyn go wycyckał i wrzucił tylko jego iluzję, z czego wniosek, że ojczulek Thora kiedyś wróci.

123Nowy! - 13-05-2015, 14:43
Temat postu:
Śniło mi się, że gram w grę strategiczną, taką w stary stylu, z żetonami jednostek. Moja jedna kompania weteranów zmasakrowała liczne oddziały przeciwnika, a sądząc po kamerze w odwodzie czekały inne oddziały i porządne zaplecze logistyczne.
Nie najgorszy sen i pierwszy od dłuższego czasu, który zapamiętałem.
Tren - 22-07-2015, 12:27
Temat postu:
Zapewne inspirowane tym, że przedwczoraj oglądałam z Daerem drugi raz najnowszy odcinek Gravity Falls. Śniło mi się kolejne nie wspomniane wcześniej backstory Grunkle z którego wynikało, że to on przypadkiem odpowiada za to, że rodzice Gideona się zeszli, przy okazji antagonizując Buda. Nie pamiętam już dokładnie sytuacji, ale była ona rozegrana na tyle prawdopodobnie, że dopiero jakiś czas po przebudzeniu dotarło do mnie, że to przecież nie jest kanon...
Sasayaki - 27-07-2015, 19:44
Temat postu:
Śniła mi się walka z bossem (prawdopodobnie w GW2), ale moja postać i boss - wielki facet z wielkim mieczem, walczyli na pudełkach, które wyglądały trochę jak opakowania kosmetyków. Pauzowałam i otwierałam je na bieżąco, by sprawdzić czy nie wyskoczył jakiś boost, by mi pomóc walczyć z bossem. No więc najpierw wypadła mi miksturka, która dodała 24 dopalacze czegoś tam, co pomogło mi skopać bossa niemal w 75%. Potem zorientowałam się, że z pudełek wypadają też inne itemki (bo wypadła mi miniaturka Princess Doll, kto gra ten wie). Kazałam więc postaci zbierać więcej pudełek. Niestety ktoś wlazł po schodach i obudził mnie na tycio przed wykończeniem bossowi hapeków :<

PS: po obudzeniu i odżałowaniu niezabicia dziada moją pierwszą myślą było "Ale w GW nie można pauzować!"
BOReK - 27-07-2015, 21:04
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
"Ale w GW nie można pauzować!"

Sny bywają tak irracjonalne, że nawet tego nie zauważasz. >D
JJ - 28-07-2015, 10:58
Temat postu:
Śnił mi się sylwester, na który z niedoboru mocnych wrażeń pojechaliśmy do dystopijnego państwa-szkoły, w którym rozrywka była zakazana i na stosach palono książki (ale tylko te ciekawe), gry, komiksy etc, a ludzi zmuszano pod groźbą śmierci do pisania rozprawek, przy czym za słabe oceny z rozprawek też rozstrzeliwali. Rozprawki były w jakiś mistyczny sposób związane z rosnącym w centrum państwa magicznym drzewem, które nie wypuściło naturalnych korzeni, dlatego robiono mu "korzenie" z długich powiązanych sznurów wypracowań na tematy typu "Dlaczego Drzewo jest najważniejszym filarem kultury (tu nazwa państwa)". Sen rozgrywał się w wieczór sylwestrowy, kiedy wszyscy chcieli znaleźć sposób żeby rozerwać się, skombinować jakieś alkohole (też zakazane, bo rozrywka) jednocześnie nie wzbudzając podejrzeń regularnie wpadającej do nas służby bezpieczeństwa, którą trzeba było przekonać, że cały czas grzecznie piszemy rozprawki.

W sposób bliżej niewyjaśniony dystopia zmorfowała w starożytny Rzym z Gladiatora - miałem jakiś zatarg z cesarzem Kommodusem i byłem zmuszony wystąpić w wyścigach rydwanów. Do tego szef drużyny rydwanowej naciskał na mnie, żeby osiągnąć dobry czas dla teamu, a jakby tego było mało w ręce trzymałem talerz z obiadem, którego nie chciałem odłożyć żeby nie wystygnął. Jazda na czas ewidentnie mi nie szła, ale z jakiegoś powodu uznałem, że zrobię dobre wrażenie jeśli zaparkuję rydwan tyłem, w wąskiej uliczce, pod balkonikiem cesarzowej. I rzeczywiście, cesarzowa była tak zachwycona moim skillem w parkowaniu, że aż postanowiła mnie adoptować i załatwiła nawet jakiś mniej dystopijny kurort.
Irian - 28-07-2015, 20:01
Temat postu:
Pierwsza część brzmi jak znakomita sesja w Paranoję.
JJ - 14-08-2015, 17:22
Temat postu:
Rzecz fascynująca: sen filmowy w konwencji słabej amerykańskiej komedii romantycznej. Takiego jeszcze nie miałem :D

On był Zwyczajnym Facetem™, Ona okularnicą wiecznie z nosem w książce. Poznali się - a jakżeby inaczej - w bibliotece i od razu polubili, ale Ona była dość nieśmiała i niepewna siebie. Postanowiła więc podreperować swoje kompleksy za pomocą magii. Przetrząsnęła stosy książek i znalazła w nich rytuał, który przenosił człowieka do zamku wróżki spełniającej ukryte marzenia. Wróżka okazała się raczej wiedźmą, z wyglądu ewidentnie inspirowaną Maleficent, ale marzenia faktycznie spełniała. Dała dziewczynie zielony kryształ, który miał uczynić ją piękniejszą, pewniejszą siebie itp. Następnego dnia dziewczyna w nowej postaci przebojowej, seksownej supermodelki (acz dalej dało się poznać, że to Ona) spotkała wybranka swojego serca i korzystając z nowo nabytej pewności siebie zaprosiła go na ślub... ich dwojga. On trochę zdziwiony, ale zaproszenie przyjął.

Potem był drugi akt, w którym trwają przygotowania do ślubu. Ona nie jest do końca szczęśliwa w swoim nowym życiu, a On na siłę próbuje jej zaimponować, ale generalnie robi z siebie błazna bo nie pasuje do środowiska bogaczy i ludzi sukcesu, w którym Ona się teraz obraca. On zawiązuje kilka przyjaźni ze służącym, pokojówkami i szeroko pojętą biedotą o dobrym sercu. Ona smuci się, bo On (przynajmniej w jej obecności) zachowuje się jak nie On.

W trzecim akcie On dowiaduje się o wiedźmie i sam postanawia skorzystać z jej pomocy. Ona rozmawia z pokojówkami etc. i upewnia się że On wciąż w głębi serca jest dobrym człekiem. On odprawia rytuał, Ona próbuje go powstrzymać w ostatniej chwili, ale jej nie wychodzi. Okazuje się jednak, że życzenie nie zmieniło Jego w playboya, tylko cofnęło czas do jakiejś wcześniejszej sceny w bibliotece, w której Ona nie jest jeszcze przemieniona. On łapie ją w drzwiach kiedy Ona wychodzi, są wyznania, jest pocałunek. Kamera pokazuje, że Ona dalej ma magiczny zielony kryształ, ale kiedy przechodzą po moście, wyrzuca go do rzeki. I żyli długo i szczęśliwie, niosąc przesłanie samoakceptacji, realistycznych oczekiwani względem partnera i takich tam.

Film w sumie słaby, ale dawno nie śniło mi się coś tak spójnego i "logicznego". W sensie faktycznie mającego logikę amerykańskiego filmidła, gdzie np. czytanie książek w dużych ilościach to jak wiedza tajemna i czarna magia (tutaj dosłownie) :D
123Nowy! - 19-08-2015, 15:19
Temat postu:
Śniło się mnie, że razem z kilkoma kolegami uciekliśmy z poprawczaka. Nie pamiętam za co mnie ten tego, ale razem zwialiśmy, uciekliśmy, zamietliśmy ogonami. W pewnym momencie dotarłem do domu. Nie wiem czemu, ale byłem pewien, że jak dotrę do domu i stamtąd zadzwonię gdzieś z komórki to cofnie się czas i będę bezpieczny. Niestety, moja komórka była tak przedpotopowa, że rozpadała mi się w rękach. Opanowało mnie przemożne uczucie, że zaraz mnie dopadną. I wtedy...
kokodin - 03-09-2015, 19:13
Temat postu:
Wczoraj przed snem przypomniał mi się jakiś starszy sen. To było dziwne uczucie.

Przypomniany sen opowiadał dwie historie
1 historia dzienna
W piękne letnie popołudnie wyszedłem z pracy idąc wprost w czerwono-pomarańczowe słońce, cały świat był opromieniony na ładny ciepły pomarańczowo-różowy kolor. Po bokach dróg przylegających do płotów na około mojej pracy(dla większości osób lokalnego liceum lub gimnazjum) rosły dziwne palmy w odstępach ok 3 metry od siebie w rzędach. Palmy były różowe a na ok 5 metrowym szczycie pnia znajdował się pompon z liści. Poszedłem gdzieś w lewo wzdłuż tego płotu by nagle wskoczyć na wolno jadący wagon towarowy i zacząłem rzucać granatami w budynki szkoły, które były dziwnie puste, jak papier na rusztowaniach i wszystko było pokryte śniegiem po kolana. Gdy pociąg dojechał do stacji próbowałem przejść przez tory z rowerem niszcząc płotek między peronami.
Na koniec dotarłem do środkowej górki , na której stała mała latarnia morska, znowu było piękne pomarańczowe słońce. W latarni mieszkał mój nieznany przyjaciel z którym razem patrzyliśmy w dół urwiska siedząc na wielkiej tafli szkła.

2 historia nocna
Wyszedłem z domu w nocy i wspinałem się bocznymi uliczkami miasta wzdłuż bardzo wysokich płotów z olbrzymimi niebieskimi latarniami. Było czarno, z poświatą niebieskiego. Błąkałem się tak przez dłuższy czas aż dotarłem do wielkiej górki z kolorowymi dywanami z trawy, które przypominały układem ściankę z klocków lego. Zaczynało świtać. Zlazłem na dół tej górki i wsiadłem na rower. Pojechałem na autostradę . Po chwili jazdy dotarłem do miejsca budowy przed olimpiadą, ale było już po olimpiadzie. Droga urywała się na ...pagórku z trzema kamieniami. Dołem jechała druga droga w poprzek, ale tylko kawałek. zszedłem z roweru i poszedłem niedaleko na zagrodzony kawałek ziemi na którym była skończona autostrada, pusta i prosta. Zacząłem się wkurzać, że zamiast robić nową autostradę powinni kupić tą skończoną. Poszedłem zobaczyć co jest na końcu tej autostrady. Doszedłem do mostu i noga wpadła mi w dziurę w autostradzie. Okazało się, że doszedłem do miasta i wszędzie były dziury po bombach. Pojawił się tam też jakiś szary człowiek, który wytłumaczył mi dlaczego nie kupili tej autostrady. Bo na końcu była wojna!!

I to był już koniec.

Dlaczego mi się to przypomniało i czy był to jeden sen, czy może dwa?

Edit na 7 września

Przyśniłomisie coś dziwnego. Dokładniej to tej nocy.
Miasto Nałęczów, Park Zdrojowy. Szedłem gdzieś w pośpiechu w pobliżu stawu. Wody było mało, była fioletowa i ludzie łazili i zbierali ryby w wodzie po kolana. A ryb tych było tyle, że nie mieściły się w wodzie i skakały na boku. Przełaziłem przez jakieś zasieki z biało czerwonej taśmy w pobliżu dwóch wielkich świerków, po czym przyłączyłem się do jakiejś wycieczki znajomych nieznajomych uczniów. Dotarliśmy na alejce do rozpłaszczonego białego kota, wszyscy myśleli że rozjechał go samochód, ale ja powiedziałem że jest to mój kot i jest rozwałkowany specjalnie. Zmieniłem mu kształt i zrobił się okrągły. Z reszta jest plastyczny jak plastelina wiec kształt się zmieniał. Potem już tylko patrzeliśmy jak alejki się przesuwają i koniec, sen się skończył.
kokodin - 11-09-2015, 10:06
Temat postu:
Sen polityczno robotniczy?

Więc zaczęło się tak jakbym normalnie poszedł do pracy. Liceum w którym pracuję było jednak wielce poruszone końcem/początkiem roku szkolnego i wyborami. Z jakiegoś powodu nasz wiecznie odpałowy dyrektor zapewniał nas o czymś , że będzie dobrze i tak dalej a ja na niego nakrzyczałem w stylu : Zamknij się pan i posłuchaj, nie będzie dobrze boś pan spie... szkołę. A jak się coś nie podoba to szukaj pan nowego pracownika bo jak tylko raz pan krzykniesz to chcę podwyżkę albo odchodzę. Po czym wyszedłem z pracy i ukrywałem się w lesie przez tydzień.
Po tygodniu wróciłem zabrać z parkingu swój samochód (którego w rzeczywistości nie posiadam, nawet prawa jazdy) Było to coś na kształt szaro-niebieskiego skrzyżowani golfa3 i starego fiata pandy. Postanowiłem to umyć niebieską wodą z woskiem aby odzyskało kolor i połysk. Woda płynęła z węża przyczepionego do schodów wejścia głównego pod oknem dyrektora.
Po chwili wyskoczyła do mnie woźna i wysłała mnie na przeszpiegi do domu kultury gdzie odłam naszych uczniów pod kierownictwem naszego obecnego prezydenta zaczynał nowy rok szkolny (podczas gdy w naszej szkole zostało koło 20 uczniów) Dyrektor Duda przemawiał z wielkiej mównicy na środku placyku, wszyscy byli na około mównicy ustawieni w 3 rzędy , na baczność ok 10 metrów od tej mównicy. między mównicą a tymi uczniami była niezwykle pusta przestrzeń. Poszedłem wiec do domu kultury za plecami Dyrektora Dudy gdzie natknąłem się na grupkę młodzieży szkolnej ubranej na czerwono w bordowych kaszkietówkach , śpiewających patriotyczno-komunistyczne pieśni na cześć Prezydenta Dudy.

Co to wszystko może oznaczać?
kokodin - 13-01-2016, 10:05
Temat postu:
Urywek snu, który zapamiętałem dzisiaj był dość intrygujący. Intrygujący na tyle aby go opisać.

Otóż śniła mi się paczka słodyczy, w której to znajdowała się pewna tajemnicza zielona guma do żucia. Guma ta była pakowana w opakowania podobne do starej czekolady, po 4 duże listki, koloru zielonego, takie jakby włochate, w parach wzdłuż opakowania. Przez środek paczki, przez krótszy bok przechodził pasek sreberka, oddzielający kawałki gumy.
I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby guma do żucia nie miała nazwy i opisu na opakowaniu
"Guma do żucia, do depilacji nóg"
sposób użycia to
żuć aż zrobi się miękka i straci smak
wyjąć z paszczy i zacząć rolować po owłosieniu
JJ - 13-01-2016, 19:57
Temat postu:
Fascynuje mnie ta dokładność w opisie pudełka, kurczaku.

Coby nie offtopować, śniła mi się yandere Koreanka bez rączek. Od ramion w dół nie miała. Słała mi lawinowo maile wypełnione wyznaniami miłosnymi, aż tu nagle pewnego dnia zapomniałem zapłacić za internet i odłączyli na trzy dni. Koreanka, jak na yandere przystało, stwierdziła że skoro nie odpowiadam na maile to należy mnie zamordować... Ale jak przyszło co do czego, to nie wiedziała jak. Bo nie miała rączek. Stała więc tylko i wściekle machała kikutkami.
kokodin - 13-01-2016, 20:18
Temat postu:
Wiesz, ja bym to umiał narysować tak mocno utkwił mi w głowie ten obraz, bo nad tą otwartą paczką gumy siedziałem dłuższy wydawało by się czas, patrząc w dół na otwarte opakowanie. W tym śnie nie robiłem nic innego.

ciekawe stworzenie z twojego jander-mordera :]
kokodin - 18-01-2016, 14:03
Temat postu:
Ostatnio zauważyłem, że zawsze gdy śni mi się budowanie jakiegoś domu, to zawsze dolna kondygnacja wychodzi dziwnie niska i przebywanie w pomieszczeniach z tej kondygnacji, wiąże się z uczuciem strachu, że za chwile cały budynek poleci mi na głowę i mnie zabije.

Niedawno znowu miałem taki sen. Wybudowałem 3 kondygnacyjne coś w stylu szkielet drapacza chmur (piwnica, parter, 1 piętro, czerwona kratownica z 9 równych sześcianów) i zakopałem na adekwatną głębokość. Wylałem stropy, przykleiłem ściany i nagle cały budynek był gotowy. Pomieszkałem sobie na wyższych piętrach i musiałem po coś iść do piwnicy, gdzie stojąc musiałem przechylać głowę na bok i cały czas miałem wrażenie, że sufit się obniża i zaraz mnie zmiażdży.

A dzisiaj miałem podobny sen i kota na poduszce rano. Przypadek?
Sasayaki - 19-01-2016, 22:33
Temat postu:
Uczyłam się pół nocy, więc organizm oznajmił mi po południu, że nope, dalej nie jedziemy, idź się przespać. I tak zrobiłam. A śniło mi się, że się uczę. Dosyć wyraziście, wiem nawet które notatki w rękach miałam. Sesja bardzo.
Xeniph - 19-01-2016, 22:41
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Uczyłam się pół nocy, więc organizm oznajmił mi po południu, że nope, dalej nie jedziemy, idź się przespać. I tak zrobiłam. A śniło mi się, że się uczę. Dosyć wyraziście, wiem nawet które notatki w rękach miałam. Sesja bardzo.

Nie umieraj dżdżownico \o/
Tren - 20-01-2016, 21:27
Temat postu:
Xeniph napisał/a:
Sasayaki napisał/a:
Uczyłam się pół nocy, więc organizm oznajmił mi po południu, że nope, dalej nie jedziemy, idź się przespać. I tak zrobiłam. A śniło mi się, że się uczę. Dosyć wyraziście, wiem nawet które notatki w rękach miałam. Sesja bardzo.

Nie umieraj dżdżownico \o/

DŻDŻYJ!!!
Sasayaki - 20-01-2016, 22:55
Temat postu:
Dziękuję za wsparcie. Kolokwium napisane na zal. Nie wiem jak bo dżdżownice nie mają rączek.
Ysengrinn - 21-01-2016, 01:02
Temat postu:
Za to mają bazooki!
123Nowy! - 21-01-2016, 11:14
Temat postu:
I bomby w kształcie owcy. Pluszowej.
BOReK - 21-01-2016, 15:49
Temat postu:
I obchodzą Dzień Babci w dość niecodzienny sposób...
JJ - 28-01-2016, 15:07
Temat postu:
Dość regularnie śnią mi się sny filmowe, nawet kilka już w tym temacie spisałem. Miewam też sny będące odcinkami anime czy seriali, ale tym razem pierwszy raz śniło mi się, że byłem (byłam?)... bohaterką shoujo.

Autorzy poskąpili mi wymyślnych fryzur, ubrań i różowych włosów niestety, miałam jasnobrązowe proste włosy z grzywką i standardowe szare seifuku. Był to ewidentnie pierwszy odcinek, a ja miałam zostać uczennicą jakiegoś słynnego senseja od tradycyjnej japońskiej kaligrafii. Niestety, dom senseja był trochę na odludziu, dobry kawałek jazdy rowerem od miasta. Co gorsza, okazało się że od roweru którym poruszałam się na co dzień jakiś dziad ukradł mi koła i kierownicę! Ale ponieważ w dzieciństwie liznęłam coś jazdy na unicyklu, ruszyłam przez japońskie miasteczko na swoim jednokołowym rowerku bez kierownicy, wyglądając przy tym dość zabawnie. W pewnym momencie, podczas przejazdu przez ewidentnie europejski (albo i nawet polski) ryneczek miasta, ludzie uznali mnie nawet za performera i zaczęli rzucać monety. Zaczął gonić mnie jakiś nadgorliwy japoński policjant, próbujący mi wlepić mandat za stan techniczny roweru i większość odcinka zeszło na próbach uciekania przed kolesiem.

Ostatecznie wlazłam do pierwszego lepszego sklepu, który okazał się księgarnią i tam spotkałam gościa, który tę księgarnię prowadził. Łatwo było się domyślić że ma on być w założeniu pairingiem dla głównej bohaterki. Oczywiście jak na pierwsze spotkanie przystało, było dużo nieporozumień: zwymyślał mnie za pakowanie się z rowerem do księgarni, uznał że trzeba być idiotką żeby jeździć na tak wybrakowanym rowerze itd., ale ostatecznie okazał się chłopiną o złotym sercu i pomógł schować się na zapleczu przed policjantem. A kiedy usłyszał, że próbuję dostać się do senseja nawet zaproponował podwózkę samochodem. Po drodze nawijał trochę o tym, jaki to sensej jest fajny, a na miejscu (what a tweest!) okazało się, że sam jest jego wnuczkiem, a przy okazji uczniem i kaligrafuje po godzinach! Oczywiście zrobił się markotny, że sensej przyjmuje nową uczennice, że nic o tym nie powiedział etc. Odcinek skończył się wprowadzeniem irytującej postaci wujka, który zajmował się domem senseja, pairing rzucił jeszcze sztampowym tekstem z cyklu "I won't lose to you!" i poleciał ending.

Daję 7/10, za ładną grafikę i emocjonujące sceny pościgu policyjnego :D
123Nowy! - 28-01-2016, 16:01
Temat postu:
Co za wyobraźnia. Gwizdy i oklaski.:)
Sasayaki - 29-02-2016, 22:00
Temat postu:
Byłam zmęczona, znużona i zemdlona, bo komunikacja miejska czasami jest okrutna dla ludzi z chorobą lokomocyjną... więc zdrzemnęłam się po powrocie do mieszkania. Ukrywam w spoilerze bo trigger warning samobójstwo/morderstwo.

Spoiler: pokaż / ukryj

I przyśniło mi się anime, które opowiadało o ciągu tajemniczych samobójstw, głównie dziewcząt i jednego chłopaka, który chodził z jedną z nich, a rzucił drugą. Z jakiegoś powodu gdy osoby dowiadywały się o śmierci poprzedniej ofiary, same zostawały znalezione powieszone. Wcześniej wykazywały olbrzymie poczucie winy. Fabuła snu głównie oscylowała wokół znalezienia pierwszej ofiary, od której rozpoczął się ciąg. Z jakiegoś powodu byłam przekonana, że to Elfen Leid (którego nie widziałam, ale czytałam recenzję i streszczenie parę lat temu).

Dlaczego, to był piękny sen? Bo to było cholernie wciągające. Ktoś zna może serial o podobnej fabule i może polecić?
Tren - 01-03-2016, 00:48
Temat postu:
Nie aż tak bardzo podobne fabularnie, ale zdecydowanie poleciłabym Mouryo no Hako, jeśli szukacie czegoś klimatycznego i zaczynającego się od zabójstwa dziewczyny (acz bez hetero trójkąta, a z yuri subtekstem).
Ysengrinn - 01-03-2016, 00:59
Temat postu:
Czy pisanie "trigger warning", jeśli nie wiadomo przed jakim triggerem w zasadzie ostrzegamy, ma jakikolwiek sens*? Czy jest sens ostrzegać przed czymś, co nam się wydaje triggerujące, jeśli istotą triggera są indywidualne uwarunkowania i traumatyczne wspomnienia może przywoływać w zasadzie wszystko? Czy w ogóle zostało naukowo potwierdzone, że czytanie o triggerze może wywołać podobną reakcję jak zobaczenie/usłyszenie go?

Ja wiem, że intencje szczytne, ale nie chciałbym, żeby się tu rozniosła ta pseudonaukowa maniera z tumblra i żeby wszystkie posty składały się w 90% ze spoiler tagów i słów "trigger warning".


*tym bardziej w temacie o snach, które z definicji mogą zawierać absolutnie wszystko.
JJ - 01-03-2016, 07:08
Temat postu:
Nie traktujesz tego nieco zbyt poważnie Ysę? (I mówię to z perspektywy kogoś, kto też nie chce żeby tu się rozniosła maniera z tumblra. Ta, czy jakakolwiek inna.)

Tren napisał/a:
Nie aż tak bardzo podobne fabularnie, ale zdecydowanie poleciłabym Mouryo no Hako,

Też mi się skojarzyło!

I Sas, podoba mi się jak kolejny sen zaczynasz od opisu traumatycznych okoliczności które doprowadziły do zdrzemnięcia się :D Podbija dramatyzm.
Sasayaki - 01-03-2016, 07:57
Temat postu:
Ojej, nie chciałam ludzi straszyć po prostu. Normalnie ludzie by uznali ten sen za koszmar >.>
JJ napisał/a:
I Sas, podoba mi się jak kolejny sen zaczynasz od opisu traumatycznych okoliczności które doprowadziły do zdrzemnięcia się :D Podbija dramatyzm.

Grunt, to budować napięcie!
A anime brzmi dobrze. Na pewno zerknę.
Irian - 01-03-2016, 12:11
Temat postu:
Ysen, w kolejności: nie (wypadałoby chociaż ogólnie opisać przed czym ostrzegasz); tak; nie wiem jak naukowo, ale z osobistego doświadczenia mogę Ci powiedzieć że owszem, jak najbardziej.
Sasayaki - 01-03-2016, 22:08
Temat postu:
Hm tru, powinnam była napisać o co kaman, ale wciąż lekko derpiłam.

Swoją drogą, to ciekawe, że wątpliwości Ysena wywołały u mnie wątpliwości w moje indywidualne doświadczenia z triggerem, który działał przy słyszeniu jak i przy czytaniu, a tak przynajmniej sądziłam, a później zwątpiłam. A potem przyszła Irian. Asertywność, yay >.>

Toteż podbijam słabo to co powiedziała Irian, mówiąc, że doświadczyłam czegoś, co uznałam za triggering, zarówno przy słuchaniu jak i przy czytaniu.
123Nowy! - 22-03-2016, 08:31
Temat postu:
Śniło mi się, ze trafiłem do przechowalni dla młodocianych, w której organizowano turnieje piłki nożnej. Był to, co tu dużo mówić, krwawy sport. Chłopaki obnosili sińce, rany i otarcia. Był tam też jeden chłopak o niesamowitych umiejętnościach. Gdy podczas treningu próbowałem zablokować jego strzał (grałem na obronie) kopnął piłkę z taką siłą, że poczułem tylko świst powietrza.
Po tym pierwszym treningu zaprowadzono mnie do celi gdzie spało już dwóch chłopaków. Pamiętam jeszcze, że pokazano mi grafik ("grasz od jutra") i finisz. Obudziłem się.
Rating snu 8/10

Cheers
Anonymous - 01-04-2016, 12:52
Temat postu:
Śniło mi się, że rozmawiałem ze Stanisławem Lemem...
Sasayaki - 04-04-2016, 20:54
Temat postu:
Specjalnie dla JJa ze wstępem:
Wzięłam dziś dużo tabletek przeciwbólowych to ciśnienie mi spadło. I przestało boleć, hura! No ale ciężko być przytomnym, toteż niespodzianka - poszłam spać.

Nie pamiętam dokładnie snu, ale wiem, że miał złożoną fabułę. Rzecz działa się na jakiejś mocno przeludnionej wyspie, w scenerii bardzo średniowiecznej. Główny bohater próbował namówić swojego ojca by w jedynym miejscu w jakim mógł posadzić drzewo zasadził świerk, albo jałowiec, bo można sporo zarobić na przyprawach. Z jakiegoś powodu zasadzili jednak modrzew. I żyli w biedzie, aż matka postanowiła, że wyda główną bohaterkę (bo bohater nagle stał się dziewczyną) za mąż. Ta nie chciała. Uciekła więc ze swoim siedmiomilowym wilkiem do lasu, by tam żyć razem w jaskini długo i szczęśliwie. Wilk był siedmiomilowy bo bardzo daleko skakał. Cały czas śniłam, ze świadomością, że głosu komuś we śnie użyczać miał Benedict Cumberbatch.

Powinnam przestać spać w dzień...
kokodin - 05-04-2016, 07:36
Temat postu:
Mały koszmar.

backstory
Ostatnio oglądam Startreka ds9, jestem gdzieś za połową. W związku z czym obejrzałem trochę medycyny niekonwencjonalnej. Na przykład, żona cheefa Obrayana , Keiko, jest w ciąży. A raczej była , bo na skutek wypadku jej ciąża została przetransportowana do brzucha Major Kiry, która jest najzwyklejszą kosmitką. Druga część "inspiracji snu" to genetycznie zmodyfikowani żołnierze Dominium.

A przyśnił mi się następujący koszmar:
Byłem niewidzialnym obserwatorem porodu dziecka Obrayanów. Które po pierwsze nie miało ochoty wyjść i rodząca kosmitka strasznie opadła z sił, prawie śmiertelnie. Kiedy dziecko już wyszło okazało się martwe, ale nagle ożyło. Dodatkowo miało dwie głowy, jedną normalną , drugą od ET jakby na końcu grubego ogona. A samo dziecko było jakby z przeźroczystej żelatyny z niebieskimi rękami i nogami oraz oczami. Doktor nie chciał pokazać dziecka rodzicom, natomiast dziecko zaczęło pełzać po podłodze tyłem z głową ET wysoko i siejąc falami telepatycznymi zabijało ludzi mówiąc że przybywa w pokoju.
kokodin - 30-04-2016, 02:02
Temat postu:
koszmar o bateriach

Więc zostałem sam w domu - zdarza się
Testowałem ogniwa li-ion z popsutych baterii laptopowych - zdarza się
świeciłem po oczach jednemu z naszych nauczycieli (P.O.) dużą pistoleto-podobną latarką ledową, przez las pomiędzy moim domem a internatem szkoły - generalnie proporcje złe, ale jeszcze "realistycznie", z tym, że w kompletnie innej rzeczywistości.
No i zdechła mi bateria w tej latarce, to więc wyjąłem z niej 2 ogniwa li-ioni wsadziłem do ładowarki a obok na kołdrze ładowało się jeszcze ok 6 szt w uchwytach po 2 baterie.
Sprawdzałem jak się ładują i chyba wlazłem nogami pod tą kołdrę (w odwrotnym kierunku niż moralnie, nogi na poduszce)
Wszystkie baterie były zimne, zapisałem coś w zeszycie i postanowiłem poruszać ciemnoniebieską parą baterii.
Zasyczało , huknęło, myślę no nic, zrobiłem zwarcie. Z jednej baterii odlazła część papiera. Poprawiłem baterie w ładowarce i zobaczyłem żółty dym z jednej z tych baterii. Nie mogłem wyjść spod kołdry a baterie jedna po drugiej zaczynały dymić i wybuchać. Kołdra zaczęła się zwijać i palić a ja miotałem się pod nią i nie mogłem nic mówić. W końcu z poparzonymi nogami i brzuchem w końcu udało mi się zrzucić z siebie kołdrę i uciec. Po czym widziałem dziwny mój film na youtubie z żołnierzami w mundurach galowych amerykańskiej marynarki salutującymi komuś wysiadającemu z samolotu po chromowanych schodkach. Będąc na wózku i w tle mój komentarz z przestrogą o tych bateriach.
W ogóle jakby cała historia w retrospekcji do tego filma.
Why?
kokodin - 25-06-2016, 09:04
Temat postu:
Wczoraj miałem fajny sen. Śniło mnie sie, iż byłem uczniakiem okolic 6 klasy podstawówki lub wczesnej gimbazy, oraz że byłem chory w szkole. Leżałem rozpłaszczony na ławce z łapami do przodu i nie chciałem wykonywać poleceń nauczycielki, "bo byłem chory".

Jak się już obudziłem, byłem przekonany, że nadal jestem chory i że z powodu bólu gardła nie pójdę do pracy, ale po dłuższym namyśle okazało się, że jednak to był sen.
JJ - 07-10-2016, 14:34
Temat postu:
Sen... polityczny?

Trafiłem do więzienia, w którym główny pokój wyglądał jak szkolna świetlica, nie wiedzieć czemu, bo wszyscy więźniowie byli dorośli. A przynajmniej tak mi się wydawało. Tyranicznym naczelnikiem więzienia był natomiast Donald Trump. Czasem odwiedzał nas z chodzącą za nim królewską (!) świtą.

Po paru twistach i zawirowaniach fabuły okazało się jednak, że Don jednak cały czas był bohaterem pozytywnym: infiltrował system więzienny żeby uwolnić zamkniętą bezprawnie grupę małych dziewczynek. No i zinfiltrował tak dobrze, że został naczelnikiem :D Potem pomagałem mu pilnować drzwi, jak cichcem te dziewczynki wyprowadzał, żeby któryś z właściwych więźniów też się nie wyśliznął.
BOReK - 07-10-2016, 15:43
Temat postu:
Innymi słowy był to sen imigranta o nieodległej przyszłości? :>
kokodin - 10-12-2016, 04:33
Temat postu:
muszę to zapisać teraz bo inaczej zapomnę

śniło mnie się, że snułem się po mieście z bardzo chudym portfelem. Z jakiegoś powodu byłem blondynką z wielkim końskim ogonkiem i była zima. ubrany chyba bylem w ciemną bluzę dresową z kapturem i oliwkowe dżinsy. Dotarłem do podejrzanego budynku z okienkiem w którym boksowało się sprzedawcą za pieniądze, ala gra hazardowa do pierwszego nokautu. z przebitką chyba 10:1 za pokonane sprzedawcy. Oczywiście ten młody przystojny facet oszukiwał, bo okienko było oszklone, a po otwarciu go do walki rama waliła kandydata w kark , tak że mdlał zanim pobił sprzedawcę. Tak więc ja poszedłam tam najpierw zagadać, podflirtować a potem zrobić kolesiowi zakład, że go pokonam ale jak postawię 10 zł to on da mi 1000, jedyny warunek, ja będę walczyć ze środka budynku. koleś się zgodził. położyłam 10 zł na ladzie od środka i pociągnąłam za sznurek otwierający okienko, po czym zaczęliśmy się szarpać ze sprzedawcą. On wyciągną mnie do połowy przez to okienko i trach , rama walnęła mnie w łeb. Ja se myślę"a więc to tak działa" i zaparta gołymi stopami o kaloryfer w środku za okienkiem zacząłam wciągać koleśia do środka i obróciłam okienko z dużym impetem. Walnęło kolesia w kark , że aż zemdlał z przekrwionymi oczami, wypadł na zewnątrz w śnieg i tak leżał krwawiąc z karku. Ja oczywiście też ranna w stopę od tego kaloryfera, chciałam przyłożyć kolesiowi lud z zamrożonych kubeczków jednorazowych, leżących na parapecie okienka obok ale jak zobaczyłam krew to uciekłam z myślą że go zabiłam.
chciwość wzięła górę, wróciłam do kolesia do domu z pretensją, że nie odebrałam wygranej kasy. koleś był już żywy, zaprosił mnie do siebie do domu na śniadanie i dał mi chyba 70zł, bo nie mógł dać więcej a ja usmażyłam mu jajecznicę.

O co chodzi z tymi snami, czemu ja zawsze jestem dziewczyną?

nic to, idę spać dalej
Sasayaki - 12-01-2017, 11:50
Temat postu:
Sen z dedykacją dla geeków:

Rzecz działa się w świecie Elder Scrolls, z tym mykiem, że zawierał asury z Guild Wars. Byłam asurą i należałam do Dark Brotherhood, ale zamordowano wszystkih moich współbraci, więc musiałam udać się do zakonu, pełnego, kto by pomyślał, zakonnic, by jakoś tę sprawę rozwiązać. Przydzielono mi więc nową przełożoną, też asurę i jej pomagiera, wielkiego norda, byśmy wspólnie doprowadzili do użytku stary kościół. Oczywiście tym użytkiem miała być nowa siedziba gildii zabójców. Sen skończył się na tym, jak dyskutowałam z moją nową, asurzą przełożoną nad tym, czy powinniśmy zamieć psa do obrony. Stanęło na tym, że nie, bo kościół z psem mógłby wzbudzić za duże podejrzenia.
kokodin - 13-01-2017, 18:39
Temat postu:
A ja się tylko pochwale jednym dziwnym odkryciem.
Coraz częściej mam sny pseudo prorocze, znaczy się takie, że po przebudzeniu jestem przekonany, że to było prawdziwe.
W repertuarze do tej pory miałem ucięty palec
Pożyczkę u providenta
Powyrywane zęby
oraz jedną rzecz, której nawet nie odważę się przytoczyć.
Niemniej do tej pory nie zdarzyło mi się sprawdzać po przebudzeniu skrzynki pocztowej i stany konta, albo ze strachem liczyć palce a ostatnio tak.
Trochę się boję co będzie dalej.
Xeniph - 13-01-2017, 22:27
Temat postu:
Idąc dalej tym torem...
kokodin napisał/a:
oraz jedną rzecz, której nawet nie odważę się przytoczyć.

...obrzezanie?
kokodin - 15-01-2017, 20:58
Temat postu:
To akurat nie była ucięta część ciała ale nie wiem czy by to nie było "przyjemniejsze"
kokodin - 19-02-2017, 10:08
Temat postu:
ale miałem dzisiaj dziwny sen.

Początek był w miarę nudny miałem być pilotem samolotu pasażerskiego wiozącego 91 osób gdzieś. Aby udowodnić moje umiejętności pilota latałem zdalnie sterowanym modelem nad własną działką. Ok lecimy tym samolotem i musimy lądować bo samolot był mały i nie mógł zabrać wystarczającej ilości paliwa na raz, przy okazji ma być coś szybko naprawione i mamy lecieć dalej. Niemniej wtedy zamieniłem się w nastolatkę i z dwiema przyjaciółkami zaczęliśmy kryć się w jakichś barakach/magazynach. Otworzyłyśmy magiczny portal do domu ciotki jednej z przyjaciółek (krótkie blond włosy i grube okulary oraz niebieska sukienka z białymi falbankami a druga to klon Sucy) i wtedy już wszystkie byłyśmy wiedźmami ale trójka złych chłopaków przelazła przez portal za nami. Blond przyjaciółka rzuciła na nich czar ognia i dwóch mniejszych chłopaków zaczęło się smażyć. Ja usiłowałam rzucić czar lodu aby ich zamrozić ale coś nie wyszło i herszt bandy przelazł do mnie i zaczął opowiadać jak to jego ojciec pokazał mu jak "takie jak ja"(dziewczyny) trzeba traktować i że zaraz spuści nam taki łomot , że będziemy posłuszne.
I wtedy coś we mnie wstąpiło. Po słowach "mam dla ciebie lepsze czary" koleś dostał serię silnych kopów w krocze, po tym jak padł na plecy, 3 skoki na klatę, serię kopów w nerki, po czym trzymając za ręce wykopałam mu obydwa stawy barkowe przez pachy, tak że się rozeszły, rozbiłam łokcie o podłogę oraz skręciłam obie nogi w kostkach.
ostatnie co pamiętam to jak tego kolesia przywieźli do szpila i lekarze z uśmiechem pytali się nawzajem od czego zaczynają

tyle agresji we śnie już dawno nie pamiętam
123Nowy! - 20-02-2017, 15:57
Temat postu:
W imieniu wszystkich, którym śniło się cos fajnego i nie zapamiętali.

Cheers!

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group