Forum Kotatsu

Kroniki Multiświata - Kampania MAC na ziemiach Gondoru - Komentarze

Costly - 15-01-2009, 18:36
Temat postu: Kampania MAC na ziemiach Gondoru - Komentarze
Bezimienny napisał/a:
Komentarz: (tu, bo nie ma tematu z komentarzami do questa). Nie zamierzam tak szybko czegoś pisać, przypominam jednak, że Aragorn przebywa nadal z Hobbitami, Boromirem, Legolasem i Gimlim u Galadrieli, gdzie drużyna pierścienia zatrzymała się po wyjściu z Morii (i gdzie odebrano jej pierścień). Szczerze wątpię, by pozwolono mu ot tak odjechać.


Jako, że Gandalf udał się otworzyć sklep z fajerwerkami do Shire, to chyba nie jest zbyt odważnym stwierdzenie, że Aragorn udał się do Gondoru.

Gwoli ścisłości - to takich dziur w fabule jest sporo. Choćby Grima zostający władcą, choć nie ma krwi królewskiej. Następny w kolejce do tronu jest Eomer, a lud Rohanu otwarcie mówi, że ufa tylko rodowi Eorla. Zresztą, Grimie bardziej zależało na Eowinie, niż władzy. Saruman gromadzący Uruk-Haie z okolicy, gdy owe były jego wynalazkiem i powinien je tworzyć. Król Spod Góry czy Sauron wiedzący o posiadaczach Trzech Pierścieni, z zupełnie nie wiadomych źródeł. "Skorumpowane" orły (czym zostały przekupione...?).

I wiele, wiele innych, wymieniam tylko to, co pamiętam bez czytania.

Takich sytuacji uniknąć nie możemy, to multiświat, a nie stricte Tolkienowskie śródziemie. Co prawda mogę dostosować się i do takiej konwencji. Ale nie o to chyba w tym chodzi.
Morg - 15-01-2009, 18:41
Temat postu:
Costly napisał/a:
Jako, że Gandalf udał się otworzyć sklep z fajerwerkami do Shire, to chyba nie jest zbyt odważnym stwierdzenie, że Aragorn udał się do Gondoru.

Seridr... znaczy Galadriela mogła go wypuścić.
Cytat:
Choćby Grima zostający władcą, choć nie ma krwi królewskiej. Następny w kolejce do tronu jest Eomer, a lud Rohanu otwarcie mówi, że ufa tylko rodowi Eorla. Zresztą, Grimie bardziej zależało na Eowinie, niż władzy.

Grima nie został władcą - to Theoden wydał rozkaz.
Costly napisał/a:
Saruman gromadzący Uruk-Haie z okolicy, gdy owe były jego wynalazkiem i powinien je tworzyć.

Może niektóre rozpierzchły się podczas ataku?
Costly napisał/a:
Król Spod Góry czy Sauron wiedzący o posiadaczach Trzech Pierścieni, z zupełnie nie wiadomych źródeł.

Król spod Góry nie wie o posiadaczach Trzech Pierścieni, a o Siedmiu Pierścieniach (krasnoludzkich) i o Jedynym. Sauron dowiedział się w chwili w której Galadriela włożyła pierścień na palec.
Ysengrinn - 15-01-2009, 18:49
Temat postu:
Cytat:
Jako, że Gandalf udał się otworzyć sklep z fajerwerkami do Shire, to chyba nie jest zbyt odważnym stwierdzenie, że Aragorn udał się do Gondoru.


Gandalf jeszcze nigdzie się nie udał, jedynie przymierza się do tego. Siedzi w Lorien, podobnie jak powinien Aragorn i reszta. Jest różnica między drobnymi modyfikacjami i wyciąganiem z nich konsekwencji (na przykład to, że Gandalf w ogóle trafił do Lorien z resztą to "zasługa" Saurona, który wyciągnął wcześniej z Morii Balroga) a tworzeniem cudów na kiju typu Aragorn pod własnym imieniem na gondorskim żołdzie czy Aragorn obalony przez Denethora.

Pomijam już bezsens wysyłania posłania za pośrednictwem prawowitego następcy, którego samemu się obaliło, a co najwyraźniej uczynił Denethor.
Costly - 15-01-2009, 18:56
Temat postu:
Morg napisał/a:
Seridr... znaczy Galadriela mogła go wypuścić.


Co nie jest napisane pozostaje w sferze domysłów.

Morg napisał/a:
Grima nie został władcą - to Theoden wydał rozkaz.


Grima zasiadł na tronie Gondoru.

Morg napisał/a:
Może niektóre rozpierzchły się podczas ataku?


Było by to sprzeczne z opisem najazdu entów.


Morg napisał/a:

Król spod Góry nie wie o posiadaczach Trzech Pierścieni, a o Siedmiu Pierścieniach (krasnoludzkich) i o Jedynym. Sauron dowiedział się w chwili w której Galadriela włożyła pierścień na palec.


Sauron mógłby się dowiedzieć, gdyby to on włożył go na pamięć. Tutaj to działa raczej w drugą stronę - Galadriela może zaglądać w umysł Saurona teraz i poznać jego plany. Król Spod Góry faktycznie o Trzech nie wspominał. Wspominał za to o posiadaczu jedynego.

Może nie rozbijajmy się tutaj o każdą jedną sporną sytuacje, która została przytoczona, bo to na pewno nie doprowadzi do niczego dobrego. Starałem się tylko pokazać, że realia fabularne są zaburzane dość znacznie w niemal każdym poście. Tak długo, jak długo nie występuje tutaj psujące zabawę absurdy, to moim zdaniem nie ma co narzekać. Do tej pory takiej sytuacji raczej nie było. No...może to nieszczęsne wskrzeszenie Sarumana. Ale to na dłuższą metę może wyjść na korzyść całej zabawie.

*Edit*

Nie obejdzie się widzę bez komentarzy w tym guście.

Ysengrinn - padło stwierdzenie "Gandalf jedzie". Niejako jest to sprzeczne z stwierdzeniem, że Gandal nigdzie się nie udał. Jeżeli zależało ci na kwestii stwierdzenia jeszcze, to w naturalny sposób wypadało by to stwierdzić w poście, a nie dopiero, gdy ktoś się odnosi do tej wypowiedzi. Gdy pisze staram się uważać na takie stwierdzenia. Jeżeli w wyniku mojej nieuwagi potem coś wychodzi w sposób nie zgodny z moimi planami, to nie mam o to pretensji do innych.
Ysengrinn - 15-01-2009, 18:59
Temat postu:
Cytat:
Grima zasiadł na tronie Gondoru.


no Gondoru sobie mógł, co to obchodzi Rohirrimów?
Cytat:

Sauron mógłby się dowiedzieć, gdyby to on włożył go na pamięć.

Bzdura, kłania się końcówka książki. Samego założenia Sauron owszem nie dostrzeże, ale co innego jeśli noszący ogłosi się Władcą Pierścienia.

Cytat:
Tak długo, jak długo nie występuje tutaj psujące zabawę absurdy, to moim zdaniem nie ma co narzekać.


Totalny absurd opisałem w poprzednim poscie. Nie żebym zamierzał brać udział, ale litości, taka nielogiczność?
Costly - 15-01-2009, 19:02
Temat postu:
Dość, jeżeli tak bardzo interesuje cię ta dyskusja, to (niezbyt) chętnie będę ją kontynuował na PM.
Morg - 15-01-2009, 19:03
Temat postu:
Costly napisał/a:
Dość, jeżeli tak bardzo interesuje cię ta dyskusja, to (niezbyt) chętnie będę ją kontynuował na PM.


Wtrącę się - to nie jest raczej dobry pomysł, bo te sprawy to nie jest prywata, a rzecz dotycząca questa. I nie dotyczy tylko was obu. Tyle mojej opinii.
Costly - 15-01-2009, 19:07
Temat postu:
Ja natomiast uważam ją za prywatną. Kwestii fabularnie ułomnych w całości nie brakuje, a dodatkowo przybywa ich z czasem. Ocenianie poszczególnych jest dla mnie nudne i podpada pod robienie zamieszania. Jeżeli dla kogoś jest to naprawdę ważne, to mogę z nim prywatnie o tym porozmawiać.
Ysengrinn - 15-01-2009, 19:16
Temat postu:
Costly - ale co mnie obchodzi Twoja prywatna opinia na ten temat? Ja tu, na oczach wszystkich zainteresowanych, wytykam nielogiczności i szukam rozwiązania problemu, a Ty próbujesz mi zamknąć gębę. Nieładnie.

Costly napisał/a:
Ysengrinn - padło stwierdzenie "Gandalf jedzie". Niejako jest to sprzeczne z stwierdzeniem, że Gandal nigdzie się nie udał. Jeżeli zależało ci na kwestii stwierdzenia jeszcze, to w naturalny sposób wypadało by to stwierdzić w poście, a nie dopiero, gdy ktoś się odnosi do tej wypowiedzi.


Wybacz, zostałem opacznie zrozumiany. Stwierdziłem, że "jedzie" w post scriptum, gdyż nie było jeszcze tematu z komentarzami. Nie była to część posta sensu stricte, jedynie żartobliwa odautorska glosa i gdybym wiedział, że przysporzy jakieś problemy interpretacyjne nie umieszczałbym jej.
Norrc - 15-01-2009, 19:25
Temat postu:
Ojej. Pojawią się latająca twierdze, ląduje ogromna armia która przylazła z jakiejś Nibylandii, a wy macie problemy typu: "Aragorn nie mógł być tutaj, bo wczoraj skręcił kostkę i jego drużyna porusza się trochę wolniej, niż było w planach".
To jest multiświat...
Costly - 15-01-2009, 19:26
Temat postu:
Rozwiązania problemu? Nie rozumiem.
Velg - 15-01-2009, 19:30
Temat postu:
Norrc - E tam, przesadzasz.
Costly & Isengrinn - Nielogiczności występują, w mniejszym lub większym nasileniu, u obu stron. Sam chociażby pędziłem po Gondorze z nadświetlną ;) Żeby je wyeliminować, musielibyśmy długo dyskutować nad każdym postem. A IMHO to Aragorn akurat nie jest takim wielkim przegięciem - oprócz oczywiście tego, iż był w barwach Gondoru. Może się odłączył od drużyny, uciekając przed wyciągniętym Balrogiem? :P

A wyrzucenie przez Denethora Aragorna to zupełnie inna sprawa. I tu nie chodziło o naszą manipulację - lecz o coś zupełnie innego. Zresztą - możesz mi powiedzieć, czy każda przemowa naszych demagogów musi zawierać prawdę i tylko prawdę? :P
Bezimienny - 15-01-2009, 19:40
Temat postu:
Norrc napisał/a:
Ojej. Pojawią się latająca twierdze, ląduje ogromna armia która przylazła z jakiejś Nibylandii, a wy macie problemy typu: "Aragorn nie mógł być tutaj, bo wczoraj skręcił kostkę i jego drużyna porusza się trochę wolniej, niż było w planach".
To jest multiświat...
To że pojawiają się elementy obce Tolkienowi (jak latające twierdze), czy że czyny postaci mają swoje konsekwencje w świecie gry (albo nawet, że niektóre wydarzenia są interpretowane/opisywane przez postacie inaczej niż u Tolkiena - zgodnie z Yeskowowym "historię spisali zwycięzcy") to jedno. To że coś urąga logice (jak np. właśnie pojawianie się Aragorna znikąd mimo, że wcześniej był w Lorien i z niczego nie wynikało, by miał stamtąd się szybko zabierać) to zupełnie co innego. Natomiast, jeśli chcecie stwierdzeniem "to jest multiświat" pokrywać fakt, że ktoś nieuważnie czytał wcześniejsze posty to cóż... bez komentarza.
Ysengrinn - 15-01-2009, 19:41
Temat postu:
Cytat:
Ojej. Pojawią się latająca twierdza, ląduje ogromna armia która przylazła z jakiejś Nibylandii, a wy macie problemy kwestii: "Aragorn nie mógł być tutaj, bo wczoraj skręcił kostkę i jego drużyna porusza się trochę wolniej, niż było w planach".


Jest dość istotna różnica między niemożliwościami natury fizycznej (inaczej - fantazja) a niemożliwościami natury logicznej (inaczej - nonsens). Tekst zawierający niemożliwości fizyczne jest tekstem fantasy, tekst zawierający nielogiczności - absurdem.

Velg napisał/a:
Costly & Isengrinn - Nielogiczności występują, w mniejszym lub większym nasileniu, u obu stron.


No, właśnie dyskusja polega na tym, że staram się udowodnić (chyba skutecznie, skoro ostatnim "argumentem" Costly'ego było "chodź z tym na priva") iż nielogiczności są przede wszystkim po stronie MAC. Costly podał przykłady nielogiczności Waszych przeciwników (?) które z Morgiem obaliliśmy. Grima nie został królem Rohanu lecz Gondoru (do której linia Eorla nie rościła sobie pretensji), Gandalf jeszcze nie wyruszył, a Sauron o uzurpacji Galadrieli musiał się dowiedzieć (jak wyżej - vide koniec trylogii).
Norrc - 15-01-2009, 19:45
Temat postu:
Ha! Ja znam bardzo logiczną i wygodną odpowiedź. Ten Aragorn w Lorien, to tylko kicowa iluzja, a prawdziwy się na orzełku przemknął do Gondoru.
Ysengrinn - 15-01-2009, 19:47
Temat postu:
No, dochodzimy do jakichś konkretów. Co prawda w dalszym ciągu nie wyjaśnia to czemu pojawia się w stroju Gondoru i jako posłaniec.
Bezimienny - 15-01-2009, 19:54
Temat postu:
Norrc napisał/a:
Ha! Ja znam bardzo logiczną i wygodną odpowiedź. Ten Aragorn w Lorien, to tylko kicowa iluzja, a prawdziwy się na orzełku przemknął do Gondoru.
1) Po co?
W momencie w którym wychodził z Morii (bez kłopotów, bo orki i Balrog dawno sobie stamtąd poszły), Gondor był w stanie "normalnym" - tzn takim, jak u Tolkiena. Gdy już trafił do Lorien, możliwości "ucieczki" miał jakby mniejsze (powód też - zgodnie z logiką świata jedyną osobą która według niego może pokonać Saurona powinna być Galadriela, która ma Jedyny. Bez pierścienia opuszczanie Lorien nie ma dużego sensu.)
2) Kic nie wiedział jak wygląda Aragorn, gdzie on jest, czego chce i czy mu w ogóle do czegoś potrzebny (poza byciem wygodnie zaginionym, co uzasadniało próby detronowania Denethora). Jak niby miał użyć iluzji? Po co? musiałby się wpierw w jakiś sposób z Aragornem kontaktować.

Velg napisał/a:
A IMHO to Aragorn akurat nie jest takim wielkim przegięciem - oprócz oczywiście tego, iż był w barwach Gondoru. Może się odłączył od drużyny, uciekając przed wyciągniętym Balrogiem? :P
Odpowiedź na to powyżej, w punkcie 1-szym.

Velg napisał/a:
A wyrzucenie przez Denethora Aragorna to zupełnie inna sprawa. I tu nie chodziło o naszą manipulację - lecz o coś zupełnie innego. Zresztą - możesz mi powiedzieć, czy każda przemowa naszych demagogów musi zawierać prawdę i tylko prawdę? :P
A, tego akurat się tak bardzo nie czepiam - bo z jednej strony demagogia, z drugiej Tolkiena traktuję jako historię spisaną przez zwycięzców. kto wie? Może naprawdę Denethor był okrutnym tyranem?

Gdy się wprowadza nagle coś co jest nielogiczne w świetle wcześniejszych danych, dobrze przynajmniej spróbować to jakoś uwiarygodnić

PS: jeśli wyjaśnieniem wszystkiego ma być "nieprzenikalna i nierozpoznawalna iluzja" to ja dziękuję...
Velg - 15-01-2009, 19:56
Temat postu:
Wiesz, Grima też nie był specjalnie popularny - i to, czy Rohirrimowie poszliby na bądź co bądź historycznego sojusznika z jego podpuszczenia jest dla mnie kwestią wybitnie dyskusyjną. I nie chodzi tu tylko o roszczenia linii Eorla. To wszystko znalazło zaś swój wyraz w jednym (!) poście.

Analogicznie jak Isengard. Odrobinę jego wojsk mogło się uchować - jednakże wydaje mi się, że Fei dowodził tak, aby resztki te były na tyle niewielkie, że rekonstrukcja armii Sarumana byłaby w sferze marzeń.

Można to uzasadniać - niemniej tak samo można dysputować nad okolicznościami opuszczenia Drużyny Pierścienia przez Aragorna. Może ów zgubił drogę w korytarzach Morii i odłączył się? Może wreszcie spacerował po Lorien, kiedy Galadriela wydała owe rozkazy?

Wiem, iż jest to nieprawdopodobne (ba! - sam jestem przeciwnikiem sprowadzania Aragorna), lecz nie jest to coś, co nie może zostać wytłumaczone. Jest to błąd najwyżej tego samego kalibru, co wskrzeszenie Sarumana.

Edit: W stanie "normalnym"? Teoretycznie, bowiem nie zostało to nigdzie sprecyzowane. Tak jak nie zostało sprecyzowane, skąd biorą się handlarze z AntyWiPu w normalnym Gondorze ;)
Bezimienny - 15-01-2009, 19:57
Temat postu:
Velg napisał/a:
Analogicznie jak Isengard. Odrobinę jego wojsk mogło się uchować - jednakże wydaje mi się, że Fei dowodził tak, aby resztki te były na tyle niewielkie, że rekonstrukcja armii Sarumana byłaby w sferze marzeń.
To akurat wyjaśniłem w moim poście gdy odbijałem Isengard - większości wojsk Sarumana nie było, bo oblegały Helmowy Jar. Może właśnie wróciły. Fei nigdzie nie napisał, że gdy atakował, były tam WSZYSTKIE wojska - zresztą wiemy, że w książce Entom bezpośredni szturm wyszedł głównie dlatego, bo twierdza była prawie pusta - a i tak ostatecznie skończyło się na zatapianiu twierdzy.
Velg - 15-01-2009, 19:59
Temat postu:
Cóż, wtedy określenia Daeriana były nieadekwatne. Mógł po prostu napisać, iż ściągnął armię z Helmowego Jaru - nie byłoby nieporozumień. Za które przepraszam, jeśli akurat o to Daerianowi chodziło ;)
Bezimienny - 15-01-2009, 20:01
Temat postu:
Velg napisał/a:
Edit: W stanie "normalnym"? Teoretycznie, bowiem nie zostało to nigdzie sprecyzowane. Tak jak nie zostało sprecyzowane, skąd biorą się handlarze z AntyWiPu w normalnym Gondorze ;)
Prawdopodobnie stąd, skąd armia MAC ;)
Velg - 15-01-2009, 20:03
Temat postu:
Ano, prawda. ;) Ale sądzę, iż dowodzi to pewnego stopnia zmian w wydarzeniach wcześniejszych. ;)
Zegarmistrz - 15-01-2009, 21:32
Temat postu:
Costly napisał/a:
Gwoli ścisłości - to takich dziur w fabule jest sporo. Choćby Grima zostający władcą, choć nie ma krwi królewskiej.


Grima nie jest władcą (jeszcze). Włądcą jest Theoden. Ja tylko realizuje jego wolę...

Costly napisał/a:
Grima zasiadł na tronie Gondoru.


Tron to taki mebel. Symbolizuje władzę, owszem, ale głównie służy do siedzenia.

Grima USIADŁ na tronie Gondoru. Nie ogłosił się władcą. Nie został mianowany legalnym królem. Nie uzurpował sobie władzy. Wszedł do sali tronowej, zabił Namiestnika, a następnie USIADŁ na jego tronie i stamtąd wydawał rozkazy. Nie zrobił tego po to, żeby być królem. Taki głupi nie jest.

Robiąc to dał do zrozumienia, że teraz on, oficjalnie w imieniu króla Theodena rządzi Gondorem, oraz żeby stłamsić dumę, honor i poczucie własnej wartości oraz ostatecznie zmiażdżyć morale obrońców Białego Grodu swymi pryszczatymi czterema literami.

Velg napisał/a:
Wiesz, Grima też nie był specjalnie popularny - i to, czy Rohirrimowie poszliby na bądź co bądź historycznego sojusznika z jego podpuszczenia jest dla mnie kwestią wybitnie dyskusyjną. I nie chodzi tu tylko o roszczenia linii Eorla. To wszystko znalazło zaś swój wyraz w jednym (!) poście.


Z pierwszego tomu jasno wynika, że w przedeniu Wojny o Pierścień stosunki między Rohanem, a Gondorem były bardzo napięte. Gondorczycy i Elrond obawiali się sojuszu Rohanu z Mordorem..[/quote]
kic - 15-01-2009, 21:36
Temat postu:
Rozwiązania są dwa (jak na razie). Do wyboru do koloru:
1. Podczas walki z Gondorskim patrolem Velg dowiedział się o Aragornie. Wtedy to kic zechciał wiedzieć coś więcej o nim. Zdobył pierwszego lepszego wojaka, dowiedział się o nim i spreparował jego postać, wzorowaną na sondowanych myślach. Wysłał tą postać w teren i sprowokował działania, a potem przybył do MAC robiąc całą szopkę.
2. Gdy Aragorn dowiedział się o zuchwałości Rohanu, postanowił wyruszyć na pomoc swojej ukochanej ojczyźnie. Rusza więc natychmiast na ratunek (w szczególności, że „Drużyna Pierścienia” została rozwiązana)*, ale okazuję się, że jest już za późno. Postanawia więc przegrupować oddziały Gondoru na zachodzie, a tam dowiaduję się o nowej potędze jaką jest MAC. Postanawia więc rozeznać się w tym, czego oni chcą, co zakończyło się przymierzem jego a Patriarchą.

Skoro ograniczeniem mocy fizycznej w „Multiświecie” jest wyobraźnia, to tak naprawdę ograniczenia nie jest logika, ale kreatywność osoby. Dalej idąc tym tropem, błędów nie ma, bo i wyobraźnia jest nieograniczona. Trzeba tylko chcieć.

* Jeżeli chodzi o „Drużynę Pierścienia”, to nie widzę sensu jej trwania bez pierścienia. To jest tak jakby ktoś powiedział „Kot w butach, bez butów”. I właśnie to się nazywa błędem logiczny, inaczej nazwany – absurdem.
Serika - 15-01-2009, 22:45
Temat postu:
Nie bardzo tylko rozumiem, jak w tak krótkim czasie zebrał sobie armię.
Na razie macie wersję uprawdopodabniającą - że odłączył się od Drużyny Pierścienia ZANIM ta dotarła do Lorien, wtedy miałby jakieś szanse, żeby się zakręcić i zebrać ludzi. Ale jeszcze jeden taki numer, a ostrzegam - "deus ex machina" okaże się iluzją Galadrieli.
Costly - 15-01-2009, 22:50
Temat postu:
Motyw Aragorna zostanie rozwinięty.
Bezimienny - 15-01-2009, 22:56
Temat postu:
Costly napisał/a:
Motyw Aragorna zostanie rozwinięty.
Zdecydowanie zostanie. Możecie na to liczyć.
kic - 15-01-2009, 23:00
Temat postu:
Serika napisał/a:
Nie bardzo tylko rozumiem, jak w tak krótkim czasie zebrał sobie armię.

Jeżeli mimo wszystko nie znalazłaś jakiego konkretnego wytłumaczenia, to śpieszę z propozycją:
Powiedzmy, że Gondor po ataku na Minas Tirith postanowił się przegrupować właśnie na zachodzi, gdyż była to bezpieczna pozycja. W międzyczasie przybył Aragorn, który zaczął dowodzić powstałym już oddziałem.
Bezimienny - 16-01-2009, 00:32
Temat postu:
Pewna osoba w moim poście to oczywiście Aragorn, powiadamiany o obecnym miejscu pobytu Arweny. Nie muszę chyba dodawać, jak to wpłynie na jego postępowanie. Nie chciałem oryginalnie tego pisać, byście nie wykorzystali tej wiedzy pomimo teoretycznego jej braku przez wasze postacie, ale po namyśle zdecydowałem się tą informację zamieścić by potem nie było nieporozumień.

Dodatkowo: o przyczynach wybuchu wojny o pierścień w danym momencie mało wiadomo. (cóż, było to ponad 5 tys lat wcześniej). Większość wiadomości o jedynym pierścieniu z tego okresu pochodzi od Kelebrimbora, który niedługo po tym zmarł. Znaczna częśc ważniejszych osób z tego okresu też już zdążyła zginąć. Inna wiedza zatarła się w pamięci. Postępuję zgodnie z założeniem, że to co wiemy o historii (Silmarillion) to spisane legendy i zeznania świadków, którzy niejednokrotnie nie posiadali wiedzy z pierwszej ręki. Innymi słowy uprawiam Yeskowa (patrzcie "Ostatni władca Pierścienia") i robię wolną interpretację na podstawie znanych faktów - tyle, że widzianą z drugiej strony.
I tak - zakładam, że wbrew powszechnej wiedzy, całe 5 tysięcy lat wojen było rezultatem pomyłki - tak jest zabawniej, nie sądzicie? ;)
Serika - 16-01-2009, 01:11
Temat postu:
Kic, to następnym razem piszcie proszę takie rzeczy, to NIE jest oczywiste, kiedy nagle wyskakuje nie wiadomo skąd postać, która powinna być gdzie indziej, w dodatku z podręczną armią.
Co do Gandalfa, to sprawa jest przecież jasna - przeszedł przez Morię nietknięty, bo Balrog wyruszył wcześniej z Morii tłuc drzewce (o tym, że go w Morii nie ma, było we wcześniejszym poście Bezimiennego). Przecież się nie teleportował do Isengardu 2 minuty.

Szeptu, Szeptu, Szeptu (nie ignorujcie mocy Pierścienia :>).

PS. Drogi Sauronie, na odpowiedź sobie chwilę poczekasz, bo mnie jutro wieczorem pewnie nie będzie i nie będę miała kiedy napisać. Trudno, będziesz cierpiał :P
Costly - 16-01-2009, 12:28
Temat postu:
Serika napisał/a:
Kic, to następnym razem piszcie proszę takie rzeczy, to NIE jest oczywiste, kiedy nagle wyskakuje nie wiadomo skąd postać, która powinna być gdzie indziej, w dodatku z podręczną armią.
Co do Gandalfa, to sprawa jest przecież jasna - przeszedł przez Morię nietknięty, bo Balrog wyruszył wcześniej z Morii tłuc drzewce (o tym, że go w Morii nie ma, było we wcześniejszym poście Bezimiennego). Przecież się nie teleportował do Isengardu 2 minuty.


Cóż, można to było faktycznie wyjaśnić szybko i kulturalnie. Po części to moja wina, nerwy mi strzeliły, gdy przy tylu wcześniejszych fabularnych uproszczeniach czy uchybieniach zobaczyłem nagły atak na nie odbiegającą od reszty sytuacje. Dałem się w to wciągnąć na tyle, żeby nawet dla jednego z "wojujących" wysyłać zebranie najciekawszych bzdur fabularnych w PM.

Mimo wszystko quest przyciągnął sporo ludzi i mocno ożywił multiświat. Dlatego ku dobru przyszłej zabawy było by dobrze, gdybyśmy wrócili do tonu w jakim toczony był quest wcześniej.
Bezimienny - 16-01-2009, 19:20
Temat postu:
...
to w sumie co mogę powiedzieć o ostatnim poście kica.
Mam szczerą nadzieję, że Mozarus został wysłany po pierścień zaręczynowy do jubilera a post jest w formie żartu.
Costly - 16-01-2009, 22:48
Temat postu:
Avalia ma dziś urodziny, a Kic jest jej mężem w końcu ;) Chyba nie trzeba tu dodawać nic więcej ;)
Bezimienny - 16-01-2009, 22:55
Temat postu:
W zasadzie bezpieczniej jest wtedy dodać jakieś wyjaśnienie, zanim ktoś coś źle zrozumie ;)
Costly - 16-01-2009, 23:04
Temat postu:
W taki dzień chyba można wybaczyć takie uchybienie, intencje w końcu były jak najlepsze ;)
Avalia - 16-01-2009, 23:23
Temat postu:
Costly napisał/a:
W taki dzień chyba można wybaczyć takie uchybienie, intencje w końcu były jak najlepsze ;)
Nawet ja je jakoś wybaczyłam, mimo iż pojawiłam się w queście dość nieoczekiwanie i gdyby nie pewien informator pewno bym nie wiedziała o tej akcji. W takim razie jutro i ja postaram się coś skrobnąć małego i prostego aby wam tam nic nie namieszać.
Costly - 16-01-2009, 23:33
Temat postu:
Avalia napisał/a:
Nawet ja je jakoś wybaczyłam, mimo iż pojawiłam się w queście dość nieoczekiwanie i gdyby nie pewien informator pewno bym nie wiedziała o tej akcji. W takim razie jutro i ja postaram się coś skrobnąć małego i prostego aby wam tam nic nie namieszać.


Będziemy zachwyceni :)
Morg - 16-01-2009, 23:33
Temat postu:
Informator melduje się i przy okazji powiadamia, że z braku czasu i weny dzisiaj nic nie napisze. Postara się za to jutro.
Costly - 17-01-2009, 10:59
Temat postu:
Nie chce mi się robić nowej zadymy - ale Aragorn stosujący truciznę? W kontekście Rohimów sprzymierzonych z Orkami może to nie wygląda na tak brutalny gwałt, ale mimo wszystko opanujmy się trochę. Przyjmijmy może coś, dla dobra przyszłej rozgrywki - wydawało mi się przez większość czasu, że przyjmujemy dla npc charakter taki, jaki im nadał Tokien. Ale w tym kontekście to raczej niemożliwa niemożliwość. Przyjmujemy więc, że charakter nacji i bohaterów tworzymy sami, czy wrócimy w tym punkcie do realiów Tolkienowskich? Taka decyzja bardzo by ułatwiła rozgrywkę na przyszłość.
Ysengrinn - 17-01-2009, 11:53
Temat postu:
Skąd się Wam wzięło, że Aragorn jest paladynem bez skazy i zmazy? Tolkien może i był człowiekiem z innej epoki, ale bynajmniej nie napisał nigdzie, że syn Arathorna był harcerzykiem i zawsze postępował honorowo. Biorąc pod uwagę, że przez kilkadziesiąt lat prowadził w Eriadorze wojnę podjazdową, nierzadko z wrogiem przeważającym liczebnie, jest to raczej wykluczone.
Costly - 17-01-2009, 11:57
Temat postu:
Ysengrinn, chcesz powiedzieć, że Aragorn taki, jakim był u Tolkiena mógł by otruć dziesiątki ludzi? Powiedz po prostu "tak" albo "nie".

Ale jeżeli aż tak karykaturalne rozbieżności zachodzą między oceną charakteru poszczególnych postaci w konwencji Tolkiena, no to chyba odpowiedzenie na pytanie, które zadałem nic nie zmieni...
Ysengrinn - 17-01-2009, 12:04
Temat postu:
Tak.

Aragorn Yeskova otrułby nawet tysiące ludzi, gdyby musiał, ale Yeskov to Yeskov.
Costly - 17-01-2009, 12:09
Temat postu:
W takim razie odwołuje pytanie, które postawiłem wcześniej. Odpowiedź na nie w tym kontekście nie ma żadnego sensu i absolutnie nic nie zmieni.

btw. wiem, że to bezcelowe, nie mogę się powstrzymać. Jeżeli stawiać w Gondorze pod broń mają się ludzie zarabiający powyżej 50 marek srebra, to obawiam się, że nie stawi się nikt. Jedna marka to pół funta czystego srebra. Jeżeli choć jeden mieszczan w Gondorze zarabia tyle, to kraj to zaiste mlekiem i miodem płynący. Jeżeli używamy jakiś pojęć, to z głową.
Zegarmistrz - 17-01-2009, 12:28
Temat postu:
Costly napisał/a:
btw. wiem, że to bezcelowe, nie mogę się powstrzymać. Jeżeli stawiać w Gondorze pod broń mają się ludzie zarabiający powyżej 50 marek srebra, to obawiam się, że nie stawi się nikt. Jedna marka to pół funta czystego srebra. Jeżeli choć jeden mieszczan w Gondorze zarabia tyle, to kraj to zaiste mlekiem i miodem płynący. Jeżeli używamy jakiś pojęć, to z głową.


Tak i nie. Nazwa "marka" wywodzi się od łacińskiego słowa oznaczającego "oznaczenie". W rzeczywistości jego znaczenie nie znaczy jedynie jednostki masy, ale po prostu każdy, oznaczony przez kompetentnego urzędnika lub inną, cieszącą się zaufaniem społecznym osobę. Marka srebra nie znaczy, że to coś ma masę między 190-280 g srebra. Marka srebra w użytym przezemnie kontekście oznacza, że mamy do czynienia z monetą srebrną (prawdopodobnie o masie 5 gramów stopu srebra, cynku i ołowiu) noszącą oznaczenie (właśnie markę) potwierdzającą jej wartość.

Właśnie od tak określanych monet pochodzą nazwy takich walut, jak "marka niemiecka".

Cennik wojsk Gondoru oparłem na autentycznym rozporządzeniu wydanym przez cara Iwana IV Groźnego podczas reformy wojska przeprowadzonej przed 3 wojną kazańską.

Tak samo jednostka wagi nazywana "marką" pochodzi od nazwy urzędowo zatwierdzonych i opieczętowanych obciążników.

Przepraszam za nieporozumienie. Jeśli chcesz mogę zmienić nazwę na bardziej oklepaną "sztukę" srebra.
Costly - 17-01-2009, 12:39
Temat postu:
Nie trzeba, jeżeli pojęcie jest wyjaśnione w należyty sposób, wyjaśniąc nieporozumienia, to jest to wystarczające.
Bezimienny - 17-01-2009, 12:54
Temat postu:
Może ja dodam też swój komentarz.
1) Aragorn owszem, użyłby trucizny gdyby musiał. Jest wojownikiem z wieloletnim doświadczeniem (zwłaszcza w wojnie podjazdowej - więc stosowaniu zasadzek i podstępów) a nie rycerzem-idiotą. Martwi to martwi - czy się ich otruje, zaszlachtuje w trakcie snu czy podczas "uczciwej" krwawej walki wewnątrz miasta - z tym, że pierwszy wariant spowoduje najmniej ofiar wśród wojsk własnych.
2) Może sam by się nie zdecydował na takie zachowanie, ale tak się złożyło, że wiadomości o "masakrze" w pobliskiej wiosce dostał niedługo po informacji, że jego ukochana Arwena jest w rękach Saurona - i że Sauron wymaga od niego pomocy przy kampanii przeciw MACowi. Obie te wiadomości razem wystarczyły, by uznał że chwilowo MAC jest większym problemem. Zachowanie takie pozwala mu czekać - którakolwiek ze stron ostatecznie wygra, będzie osłabiona, a wtedy, być może, coś się wymyśli. Dodatkowo Aragorn ciągle myśli, że Jedyny podąża z resztą drużyny do Mordoru, co daje mu szansę wyplątania się później z tego przymierza. W wypadku MACu na nic takiego liczyć nie może.
3) Aragorn w wersji Tolkiena prawdopodobnie nie zgodziłby się na żądania Saurona. Z drugiej strony nie zgodziłby się również na współpracę z MAC. Nie byłby też na tyle naiwny, by jakichś obcych najeźdźców prosić o pomoc.
4) co do chłopów współpracujących z orkami to
a) na razie do bezpośredniej współpracy nie doszło - chłopi, resztki oryginalnych sił Gondoru oraz siły Mordoru działają jak na razie niezależnie. Chłopi z oczywistych względów słuchają się tych, którzy wydają im rozkazy z bronią w ręku (przynajmniej tak długo, póki ci sobie z wioski nie pójdą).
b) Ostatnim razem orki na tym terenie widziano ponad 1000 lat wcześniej, podczas poprzedniej wojny.
c) Gondor jest społeczeństwem feudalnym, z podziałami klasowymi. Milicję chłopską i pospolite ruszenie zwołuje się tylko w stanach wyższej konieczności - Gondor nie zdążył jeszcze w tej wojnie ogłosić takiej mobilizacji (u Tolkiena też tego nie zrobił) więc stosunkowo mało chłopów Gondorskich miało okazję zginąć z ręki orków - pomijając ziemie na wschód od Anduiny, polożone w cieniu Mordoru (ale tam nawet podczas stosunkowo pokojowego tysiąclecia osiedliło się mało ludności, z której większość zdołała się bezpiecznie ewakuować zanim orki w okolicy stały się poważniejszym zagrożeniem)
d) zwróć uwagę na kwestie geograficzne - Gondor jest dość dobrze chroniony górami. Dodatkowo najwyraźniej w górach pomiędzy Gondorem a Rohanem nie mieszka zbyt dużo orków (przynajmniej Tolkien o tym nie wspominał - jest to logiczne, gdyż sąsiedztwo jest dla nich raczej nieciekawe). Bez zdobycia Minas Tirith orkom trudno dostać się do południowo-wschodniej części Gondoru, więc istnieje spora szansa, że większość chłopów tam zna orki tylko z bardzo starych legend.
e) dodatkowo okazuje się, że (surprise surprise) Denethor faktycznie był tyranem-okrutnikiem (na dodatek szalonym od patrzenia w palantir), tylko go późniejsze kroniki wybieliły, a legendy o orkach okazały się być nieco przesadzone - grisznakowe orki są karne a w oddziałach trzymana jest (za pomocą bezwzględnych metod) żelazna dyscyplina. Zabawę zostawiają na bitwy (i po nich) - zresztą to bitwy właśnie są tym, co lubią najbardziej. Wpuszczeni do wioski nie zachowują się gorzej niż każda normalna armia najeźdźców (pod niektórymi względami lepiej, bo mają mniejsze potrzeby - nie interesują ich na przykład pieniądze i dobra wymienialne). Dodatkowo zachowanie orków przynajmniej częściowo jest odzwierciedleniem woli Saurona. Przy poprzedniej wojnie był pod wpływem własnego pierścienia, więc i orki zachowywały się mało przyjemnie. Teraz czuje się o wiele lepiej i nie zieje już nienawiścią do wszystkiego co żyje - więc i zachowanie orków jest o wiele mniej krwawe.

w kwestii Zega: przypominam, to społeczeństwo klasowe. Wyższe kategorie pieniężne są ustalane dla szlachty. Dla chłopstwa są kategorie "zbożowe". Ogłoszenie to mówi ni mniej ni więcej, jak to, że szlachta ma się stawić w uzbrojeniu (lub dać zastępstwo), a zwykli chłopi wybrać po kilku silniejszych z wioski (choć w kwestii rynsztunku dla grup uboższych Zeg nieco przesadził - imo powinna być tylko włócznia, tarcza, zbroja skórzana i zapasy żywności dla chłopów)

PS: tym, którzy czytali Tolkiena, polecam "Ostatniego Władcę Pierścienia" Yeskowa - przedstawia wydarzenia zaraz po upadku Mordoru, widziane oczami drugiej strony. Przy queście tego typu lektura wręcz obowiązkowa - a na dodatek jest to świetna książka.
Teukros - 17-01-2009, 15:18
Temat postu:
Cytat:
Dodatkowo najwyraźniej w górach pomiędzy Gondorem a Rohanem nie mieszka zbyt dużo orków (przynajmniej Tolkien o tym nie wspominał - jest to logiczne, gdyż sąsiedztwo jest dla nich raczej nieciekawe).

Uwaga tolkienologiczna - w Górach Białych (tych pomiędzy Gondorem a Rohanem) za czasów Wojny o Pierścień orków nie było już od dawna. Z tego co pamiętam, ostatnie zostały wytępione tuż po wielkiej wojnie krasnoludów z orkami, jakieś 200 lat przed Wojną o Pierścień. Co ciekawe, orki w Mordorze też były relatywną nowością (po wielu latach opuszczenia) - siły Saurona zaczęły się w nim gromadzić dopiero po jego odwrocie z Dol Guldur (po Bitwie Pięciu Armii i interwencji Białej Rady). Wcześniej Gondor miał problemy przede wszystkim z Haradrimami i z Korsarzami z Umbaru, i mniejszym stopniu, z mieszkańcami Dunlandu od północy.
Costly - 17-01-2009, 15:54
Temat postu:
Bezimienny - Tolkienowe śródziemie było czarno-białe. Aragorn był jednym z symboli dobra, Mordor jednym z symboli zła. Jakikolwiek alians tutaj usprawiedliwić logiką się nie da, więc proszę, darujmy to sobie. Realia Tokiena to nie świat Sapkowskiego, gdzie postacie kierują się ludzkimi pobudkami, tylko idealistyczna kraina, gdzie bohaterzy jednoznacznie stoją po którejś ze stron konfliktu dobra ze złem.

Przytoczona retoryka zwyczajnie ma się nijak do opisanego tam świata.

btw. Daerian - obawiam się, że bombardowanie nie istniejących wozów jest działaniem nieroztropnym. Choć nie, pewne istnieją - wspomnieliśmy o działaniach komorzych armii. Ci jednak - o czym mówiliśmy - znaleźć prochu dla nas odpowiedniego znaleźć tutaj nie są w stanie Dodatkowo był bym wdzięczny gdybyś nie kierował naszymi działaniami. Jak i nie negował istnienia zakonu Velga. Zakon opisany jest w odpowiednim dziale na forum multiświata, niejako jego całkowita destrukcja przez NPC jest wbrew zasadom multiświata. Był bym też BARDZO wdzięczny, gdybyś postarał się wejść w fabułę, a nie pisać osobną powieść. Jeżeli zamierzasz walczyć z siłami MAC, to najpierw traw proszę w miejsce jego przebywania, a nie twórz armie z niczego w jednym poście i jednocześnie nie przeprowadzaj w tym samym poście zarówno przemieszczenia armii, namierzenia celu, skutecznego ataku i zamknięcia kwestii. Gdzie to zamknięcie wlicza też wszelakie nasze kontrdziałania czy konsekwencje jakie twoje działania mogą przynieść dla ciebie. Niszczysz zabawę innym, nie tylko tym po stronie MAC.
Daerian - 17-01-2009, 16:15
Temat postu:
1) Interesuje mnie, jak przewozisz zapasy bez wozów. Wyjaśnij mi to proszę, najlepiej z historycznym przykładem, bo mam wrażenie, że nie do końca zdajesz sobie sprawę jak wyglądał rzeczywisty przemarsz wojsk w czasach średniowiecza, będącego odpowiednikiem rozwoju społeczno - technologicznego aktualnie prowadzonych działań wojennych.
2) Zakon zniszczony nie został, jednak z postu Bezimiennego wyraźnie wynika, że jego wysłany oddział został usunięty - innymi słowy, póki nie napiszecie o dosłaniu posiłków, Wasze siły powietrzne traktuję jako unieruchomione i nie widzę powodów, aby postępować inaczej. Ewentualnie możesz uznać, ze orły są o wiele szybsze od pegazów (co nawiasem mówiąc jest całkowicie pewne, biorąc pod uwagę budowę, sposób odżywiania i tryb życia obu ras).
3) "a nie twórz armie z niczego" - czy mam z tego wnioskować, że Wasze armie podążają ku celowi w formie jednoosobowych oddziałów? Bardzo chętnie, to tylko ułatwi ich eliminację... inaczej, nawet jeśli podzieliliście je na n kolumn, muszą wystąpić wśród nich zwarte oddziały.
4) Przykro mi, że metoda kontrdziałania "na iluzję" stała się tak przewidywalna, że od razu podejmuję odpowiednie środki w celu zabezpieczenia się przed nią.

A nawiasem mówiąc - jak postacie takie jak Denethor czy Boromir wpisują się w ową czarno-białą wizję? Dziwnym trafem świat Tolkienia wcale a wcale nie jest taki prosty, za jakiego wielu uparło się go uważać.
Ysengrinn - 17-01-2009, 16:17
Temat postu:
Costly napisał/a:
Bezimienny - Tolkienowe śródziemie było czarno-białe. Aragorn był jednym z symboli dobra, Mordor jednym z symboli zła.


To Twoja nadinterpretacja, tak naprawdę nieuzasadniona. Owszem, był wiernym kompanem i wojownikiem gotowym do poświęceń, jednocześnie jednak potrafił podejmować racjonalne decyzje i przejawiał sporo sprytu. W książce nie było ani jednego przypadku, gdy rezygnuje z jakiegoś skutecznego rozwiązania dlatego, że jest zbyt niemoralne.
Costly - 17-01-2009, 16:24
Temat postu:
...czy to co napisałeś było poważne?

Dearian, weź proszę mape śródziemia. Zobacz gdzie jest Isengrad i zobacz gdzie jesteśmy my. Teraz powiedz mi proszę co ma wspólnego działanie "przeciw iluzją" z twoim działaniem, które obejmuje pokonywanie owego dystansu w jednym poście, negowaniem wszelakich konsekwencji tego działania, dokonywaniem w tym samym czasie ataku, opisywaniem jego skutków, zamykaniem nam wszelakiej opcji na odpowiedź, wymyślaniem naszych odpowiedzi (owe strzelanie do orłów) i które obejmuje jeszcze kilka innych oczywistych bzdur. Wszyscy inni wysilili się, aby grać, a nie niszczyć grę innym i swoje ruchy przedstawili w sposób naturalny. Jeżeli zamierzasz grać tak dalej, to ja twoją obecność tutaj będę po prostu ignorował, już dość i tak nerwów mi napsułeś swoimi działaniami do tej pory.

Biorąc pod uwagę, że zapasy sprawdzam osobiście nie opuszczając kościoła, to można chyba przy odrobinie zdrowego rozsądku dojść do wniosku, że i owe się tam znajdują.

Zakon ma przysłać posiłki? Z kościoła? Do którego to ponoć dotarłeś (choć ja zwyczajnie takiej formy opowieści nie uznaje i z tym się licz)? To jest kpina?

I co do naszych oddziałów - nie mam pojęcia do czego piłeś. Ty chyba też nie.
Bezimienny - 17-01-2009, 16:29
Temat postu:
Costly napisał/a:
Bezimienny - Tolkienowe śródziemie było czarno-białe. Aragorn był jednym z symboli dobra, Mordor jednym z symboli zła. Jakikolwiek alians tutaj usprawiedliwić logiką się nie da, więc proszę, darujmy to sobie. Realia Tokiena to nie świat Sapkowskiego, gdzie postacie kierują się ludzkimi pobudkami, tylko idealistyczna kraina, gdzie bohaterzy jednoznacznie stoją po którejś ze stron konfliktu dobra ze złem.
Najwyraźniej czytaliśmy innego Tolkiena. Znaczna część postaci jakie pamiętam, wcale nie była taka jednoznaczna (weźmy chociaż Boromira i Denethora - czy też z drugiej strony takiego np. Golluma). postacie u Tolkiena opowiadały się jednoznacznie po jakiejś stronie bo Sauron był absolutnym uosobieniem zła - a przynajmniej, tak jak go opisano (na potrzeby questa traktuję Tolkiena jako historię spisaną po fakcie, gdzie oczywiście własną stronę się wybiela, a przeciwnika maksymalnie oczernia). Niemniej to, że ktoś opowiadał się przeciw Sauronowi, nie znaczyło wcale, że musiał od razu być nieżyciowym paladynem o kryształowo czystym sercu (takiej postaci w Trylogii nie znalazłem tak naprawdę ani jednej).

PS: odnośnie Velga i jego zakonu - nie, nie była to całkowita destrukcja. IIRC zakon ma około 500 osób, podczas gdy z Velgiem było ich tylko 200. Oznacza to, że jeszcze jakieś trzy setki mu zostały.
Serika - 17-01-2009, 16:30
Temat postu:
Kic, dziękuję ślicznie, że tak ładnie się podłożyłeś :> Wiedziałam, że zastosujesz metodę "moja iluzja jest silniejsza od Twojej iluzji" (bo zawsze tak robisz), mam nadzieję, że nie powtórzysz tego numeru w kolejnym poście, to byłoby nudne i powtarzalne. Nie kopiujmy w nieskończoność tych samych pomysłów, nie na tym zabawa polega! Jak chcecie się bronić, wymyślcie coś nowego. Póki co jesteście wzięci w dwa ognie: albo Wasi ludzie będą nosić te osłonki i "świecić" obcą magią, albo nie będą, a wtedy mam wolną drogę do ich umysłów. Maskowanie nic nie da, maskowanie też będzie świecić.
Oczywiście zakładam, że ścisłe szefostwo MACu daje po oczach obcą magią niezależnie od osłonek (zresztą na Was moje podszepty stanowczo nie działają).
Poza tym założyłam, że czar nie chroni od wpływu samego Patriarchy, potraktujcie to proszę jako ukłon w Waszą stronę - jeśli jest inaczej, bardzo chętnie zmienię :]


Niezależnie od tego świat Was nie lubi, mam nadzieję, że liczyliście się z tym, gdy wyruszaliście do krainy przepełnionej magią :] I na to ja już w tej chwili nie mam wpływu, potraktujcie to jako utrudnienie wynikające z settingu.

(a poza tym biedny Sauron XD)

Tak, jestem wredna. Chyba pozazdrościłam charakterku Galadrieli.
Bezimienny - 17-01-2009, 16:37
Temat postu:
PS: właśnie doczytałem

Costly napisał/a:
Dearian, weź proszę mape śródziemia. Zobacz gdzie jest Isengrad i zobacz gdzie jesteśmy my. Teraz powiedz mi proszę co ma wspólnego działanie "przeciw iluzją" z twoim działaniem, które obejmuje pokonywanie owego dystansu w jednym poście, negowaniem wszelakich konsekwencji tego działania, dokonywaniem w tym samym czasie ataku, opisywaniem jego skutków, [...itede]
Mam przypomnieć post Feia, w którym w jednym poście poleciał, nałapał entów, zdobył Isengard i pokonał Sarumana w centrum jego mocy (na dodatek w pojedynku na wolę, czyli czymś w czym Saruman był mistrzem)? Czy jesteś pewien, że chcesz teraz Daerowi robić zarzuty?
Morg - 17-01-2009, 17:48
Temat postu:
Cytat:
Mam przypomnieć post Feia, w którym w jednym poście poleciał, nałapał entów, zdobył Isengard i pokonał Sarumana w centrum jego mocy (na dodatek w pojedynku na wolę, czyli czymś w czym Saruman był mistrzem)? Czy jesteś pewien, że chcesz teraz Daerowi robić zarzuty?


Dodam, że to samo zrobił teraz kic.

Kic - ja też mogę napisać "W tym momencie wojska MAC popadły w rozsypkę, zaczęły zabijać siebie nawzajem, a nad Kościołem przestano panować". Tylko, że to jest nudne. Tak samo jak nudne jest używanie przez Ciebie po raz n-ty chwytu "moja iluzja jest bardziej iluzyjna niż twoja". Jeśli nie potrafisz tego zrozumieć i masz zamiar psuć mi zabawę, to ja z tego questa odpadam.
Costly - 17-01-2009, 17:52
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Mam przypomnieć post Feia, w którym w jednym poście poleciał, nałapał entów, zdobył Isengard i pokonał Sarumana w centrum jego mocy (na dodatek w pojedynku na wolę, czyli czymś w czym Saruman był mistrzem)? Czy jesteś pewien, że chcesz teraz Daerowi robić zarzuty?


Zgadza się, była to akcja w nie najlepszym duchu, nawet biorąc pod uwagę, że Fei nigdzie lecieć nie musi, po prostu pojawia się gdzie chce. Sytuacja tutaj była o tyle odmienna, że chodziło o kraj nie uczestniczący w tamtym momencie bezpośrednio w rozgrywce (wtedy siłami kierowanymi przez graczy był tylko Mordor i MAC) i nie związany z żadnym graczem, jako, że w role Sarumana wcielono się dopiero potem (wskrzeszając go przy okazji). Niejako była to akcja obok głównej linii fabularnej.

Morg napisał/a:
Dodam, że to samo zrobił teraz kic.


Niestety, fakt. Kica łatwo sprowokować, co nie jest tajemnicą. Chyba teraz jedyne co można zrobić, to liczyć na to, że nie skończy się to wszystko serią rewanży.
Daerian - 17-01-2009, 18:08
Temat postu:
Kilka uwag więc:
Akcja dotycząca Sarumana była całkowicie atakiem na jednego z graczy, biorąc pod uwagę, że jego siły w tym momencie fabularnym stanowiły jeden z dwóch bastionów Mordoru po drugiej stronie Gondoru (za drugi należy uznać Morię, której los nie był jeszcze ustalony - tym samym Isengard mógł być jedynym puntem militarnym Mordoru w tej części świata).
Czas przelotu - zmierz odległość między Wrotami Mordoru, a Orodruiną - odcinek ten orły pokonały w ciągu najwyżej kilku godzin, jak wynika z "Powrotu Króla". Tymczasem działania bitewne od momentu, gdy pisałem o gromadzeniu sił i ich szykowaniu minęło wielokrotnie więcej czasu - w moim odczuciu nawet kilka dni, biorąc pod uwagę skalę. Odległość od Isengardu do Minas Tirith (a Wy jesteście bliżej) jest około 2,5 raza większa niż od Wrót do Orodruiny. Wniosek jest taki, że przy intensywnym locie (lub nawet nie) oraz doskonałym wywiadzie zapewnianym przez palantir, osiągnięcie celu było więcej niż możliwe.
Sam atak także nie unicestwił Waszej armii, jedynie spowodował istotne straty w zaopatrzeniu, oraz pewne szkody w samym wojsku. To typowy przykład szybkiego uderzenia i wycofania - poprzez pojedynczy nalot. Biorąc pod uwagę, że przy całym założeniu nie trwał więcej niż kilkadziesiąt minut i całym jego sensem było zaskoczenie, a celem osłabienie i opóźnienie Waszego marszu, nie wiem dlaczego widzisz w tym szczególny problem. Jest to typowy przykład ataku partyzanckiego, tylko nieco bardziej skoordynowanego.
Z Twojego o wiele wcześniejszego posta, w którym działa kościoła przepędzają oddziały orków wywnioskowałem, że znajduje się on niedaleko Waszych wojsk. Nie wiem więc, jakie miałeś ku temu zastrzeżenia, musieliśmy się źle zrozumieć.
Nadal będę jednak utrzymywał, że zapasy dla tak licznej armii przynajmniej częściowo musiały być przewożone poza kościołem - inaczej musiałby on być jednak trochę za duży ;-)
Weź proszę pod uwagę, że jestem w tej chwili najsłabszym z graczy - i w związku z tym muszę prowadzić pojedyncze, skuteczne i punktowe uderzenia, zadające maksimum strat - choć nie będące w stanie tak naprawdę bardzo poważnie zaszkodzić Waszym siłom.
Mam nadzieję, że ta sprawa została wyjaśniona i nie będziemy musieli już do niej wracać :-)

W odpowiedzi natomiast na post Kica - czy mam zrozumieć, że dysponujecie mocami odwracania czasu? Bo nigdzie wcześniej nie było to wspomniane i zastanawiam się, czy w tej sytuacji my również możemy z tego skorzystać.
Nie pisałem też nic o majstrowaniu przy iluzjach - mogą one być, natomiast palantir pokazuje prawdziwą wizję okolicy, zaś orli wzrok jest inny niż ludzki, wielokrotnie dokładniejszy, oraz w tym wypadku - wyraźnie magiczny. Orków natomiast mylić nie trzeba, oni wykonują jedynie komendę "bomba w dół".
"Niezbyt mądre ptaki" są rasą równą elfom w świecie Tolkiena, a ich przywódca ranił w walce samego Morgotha. Prosiłbym jednak o jakieś trzymanie się informacji o świecie.
Costly - 17-01-2009, 18:15
Temat postu:
Cóż, rozumiem reakcje kica. Zamknąłeś drogę twierdzy do odpowiedzi. Postawiłeś kwestie tak - kościół nie ma się czym bronić i Orły czynią spustoszenie bez przeszkód. Czynność zamknięta. Tymczasem w kościele znajdowała się większość zakonu (Velg wyruszył z mniej więcej 200 jeźdźcami, co opisał i o czym byś wiedział, gdybyś poświęcił chwile na lekture), ukochane przez Norrca gryfy, szereg graczy posiadających tak możliwości jak i chęci do walki w powietrzu, jak i kilka innych środków, których kic nie użył (a mógł).

Kic zachował się równie fair co ty. I uważam, że zrobił źle zniżając się do takiej reakcji.

btw. Isengard nigdy nie był bastionem ani częścią armii Mordoru...
Anonymous - 17-01-2009, 18:18
Temat postu:
Daerianie, akcja dotycząca Sarumana nie była atakiem na gracza. Była atakiem na npc . Saruman był dla nas zagrożeniem które chcieliśmy wyeliminować. Nie wiedziałem nic o tym, że go sobie zaklepałeś. Ujawniłeś to dopiero później, gdy napisałeś swoje opowiadanie.
Także wiec nie miej o to pretensję.
Morg - 17-01-2009, 18:22
Temat postu:
Costly - nie zgodzę się. Daerian wykonał po prostu szybki atak partyzancki, którego jedynym skutkiem było opóźnienie Waszego marszu. Kic natomiast jednym postem pozwolił sobie wprowadzić zamęt w siłach przeciwnika. Bo tak i już. W mojej opinii - chociaż nie lubię szafować paragrafami - to łamie punkt Ia) Regulaminu Multiświata:

Avalia napisał/a:
Nie można tego używać jako środka nacisku, zmuszającego ludzi by robili rzeczy, których w innych warunkach by nie zrobili.


Nie wspominając już o pierwszej złotej zasadzie. Ode mnie to tyle. Conajwyżej wyłączę się z questa - za iluzjami Kica płakać nie będę.
Daerian - 17-01-2009, 18:25
Temat postu:
Wyjaśniłem kilka spraw w poście powyżej, dokonując jego modyfikacji. Proszę o zapoznanie się :-)
Saruman chciał zdradzić Saurona - jednak nadal pomagał mu w kampanii, ze strachu. Tymsamym jego siły były bezproblemowo do wykorzystania przez Bezimiennego, odkrywającego Saurona. Zwróć uwagę, że zależało mu na ich odzyskaniu, jeszcze zanim wcieliłem się w rolę Sarumana.
Anonymous - 17-01-2009, 18:27
Temat postu:
Rozumiem cię, ale wtedy ubieglismy Bezimiennego Alias Saurona.
Daerian - 17-01-2009, 18:31
Temat postu:
Powodując zniszczenia nieporównywalnie większe, niż te, które zadały moje orły. Nie zostawiając żadnej możliwości reakcji, a czas Waszego ataku musiał wynieść wiele godzin, biorąc pod uwagę marsz entów.
Mieliście też pretensje, że wszystko jest w porządku. My pogodziliśmy się z tym, prowadząc stopniową odbudowę zadanych strat. Wykażecie się identycznym honorowym podejściem, czy nie stać Was na to? Zwłaszcza, że staram się tutaj rozwiać wszystkie wątpliwości.
Costly - 17-01-2009, 18:32
Temat postu:
Morg - chodzi ci rozumiem o kwestie propagandy. Zauważ, że już wcześniej inni pisali, jak to cały naród zgodnie nazywa MAC potworami, bo w wiosce spłonęły dwa budynki. Biorąc pod uwagę, że Kic swoje efekty osiąga mocną akcją propagandową, nie zdając się na plotki, tylko je rozprzestrzeniając aktywnie i agresywnie - to można go tu bronić.

Ale tego nie będę robił. Dla mnie po prostu przesadził. Dał się sprowokować wcześniejszym akcjom w podobnym tonie i sam taką wykonał.

Postarałem się o neutralizacje zresztą tego - sam potem wspomniałem, że ludzie pod wpływem sprzecznych propagand zaczynają tracić wiarę w wszystkie te docierające do nich informacje. Co chyba jest najprawdopodobniejszym efektem przy takich działaniach z obu stron.

Daerian napisał/a:
Mieliście też pretensje, że wszystko jest w porządku. My pogodziliśmy się z tym, prowadząc stopniową odbudowę zadanych strat. Wykażecie się identycznym honorowym podejściem, czy nie stać Was na to? Zwłaszcza, że staram się tutaj rozwiać wszystkie wątpliwości.


Nie zareagowaliśmy na zniszczenie Entów. Choć wzięte został frontalnie i "prawie bez strat" - choć wedle opowieści dobrze obsadzona obrona Isengardu była praktycznie nie do zdobycia. Nie zareagowaliśmy na wskrzeszenie Sarumana i sugestie jakoby Fei dał się nabrać, choć lektura karty postaci Fei'a kazała by w to powątpiewać. Nie ratowaliśmy też oddziałów Velga zniszczonych przez Aragorna, choć zupełnie bez sensu dla mnie był przebieg tej akcji. A przypominam, że Isengard nie został odbudowany stopniowo. Został odbudowany w jednym poście. Nie siląc się nawet na fabularne wyjaśnienia, na zasadzie "bo tak". Chyba tylko te nieszczęsne orły dostały jakieś fabularne wyjaśnienia. A obecność Uruk-Hai (którzy przecież zostali stworzeni, więc nie mogli zostać zebrani z okolicy) czy zebranych orków (choć żaden miał nie wyjść żywo z masakry entów) nie dostały żadnego fabularnego wyjaśnienia, ot, po prostu Isengard ni z gruchy ni z pietruchy w jednym momencie otrzymał armie takowych.
Morg - 17-01-2009, 18:37
Temat postu:
Ok, w kwestii agitacji masz rację. W takim kształcie jak jest, dla mnie moze to pozostać. I żeby była jasność - nie mam nic przeciwko buntowaniu wieśniaków/mieszczan/etc., ale dobrze by było jednym postem nie wszczynać wojny domowej we wrogim obozie.
Costly - 17-01-2009, 18:39
Temat postu:
Morg napisał/a:
Ok, masz rację. W takim kształcie jak jest, dla mnie moze to pozostać. I żeby była jasność - nie mam nic przeciwko buntowaniu wieśniaków/mieszczan/etc., ale dobrze by było jednym postem nie wszczynać wojny domowej we wrogim obozie.


Też tak uważam. Quest wymaga teraz koniecznie stonowania nastrojów.
Anonymous - 17-01-2009, 18:41
Temat postu:
Daerian, daj na luz, nie apeluj do honoru. Ja cały czas tłumacze, że wtedy nikt Sarumana wraz z jego siedzibą nie zaklepał. Gdyby tak było Fei by takiego opowiadania nie napisał.
A my byśmy się odnieśli do tej sytuacji całkiem inaczej. Ja twoje wskrzeszenie Sarumana zaakceptowałem.
Daerian - 17-01-2009, 18:43
Temat postu:
Isnegard nie jest odbudowany do tej pory. Jest posprzątany. Załatany i funkcjonalny. A odbudowa trwa nadal. Sama wieża nie została zniszczona, podobnie podziemne tunele, gdzie mieściła się większa część warsztatów. Nigdzie nie pisałem, że twierdza jest w pełni sprawna. To zresztą jeden z powodów, dla których sytuacje swojej postaci uważam za złą.

Uruk - hai zostały stworzone już dawno, a zbierane z okolicy oddziały to armia samego Isengardu, stacjonująca w innych punktach strategicznych, zwiad i insze poddziały. Cała armia nie mogła stacjonować w samej twierdzy, bo zwyczajnie by się nie zmieściła. Bezimienny już to tłumaczył, nie wiem, czemu do tego wracasz.

Dobrze obsadzona twierdza oznacza armię. A w twierdzy były tylko enty. Drzewce. Naprzeciwko istoty stworzonej z ognia, jednego z duchów na poziomie Maia. Która mogła normalnie przelecieć/przeskoczyć przez mury, w zależności od wyobrażenia.
Bezimienny - 17-01-2009, 22:54
Temat postu:
OK... po kilkugodzinnej nieobecności wracam do domu i co widzę? ktoś pstrykając palcami przejmuje mi (tzn siłom Mordoru - przypominam, że wylądowały tam też oddziały Umbaru) miasto, rozwala flotę (no, część floty), używa masowo magii (mimo wcześniejszego postu Seriki ostrzegającego przed konsekwencjami jej nadużywania), ubija Nazgula, lata olbrzymią górą tam i z powrotem, używa jednego komunikatu do rozproszenia plotki która dawno zaczęła już krążyć, a na dodatek cofa czas (pomijam już fakt porwania Aragorna przez Feia, w kilku zdaniach - niczego innego się nie spodziewałem, więc jakoś to przeżyję).
Mam jedno pytanie - czy mogę uznać, że post kica mogę zignorować, czy muszę na niego zareagować? (w sposób odpowiedni do samego postu - by nie było niejasności).
Costly - 17-01-2009, 23:47
Temat postu:
Sprawa została wyjaśniona. Oby dalszy rytm wyjaśnień nie wymagał.

*EDIT*

Zegarmistrz napisał/a:

Oczywiście zostało to zauważone w Komnacie Luster. Natychmiast więc go o tym poinformowano. Norrc obrócił się by wydać odpowiednie rozkazy, lecz - czy to za sprawą oporu, jaki moc Śródziemia stawiała ich mocy, czy też zwykłego pecha - wiadomość ta dotarła doń o sekundę za późno.


Wyjaśnienie odnośnie Lustrzanej Komnaty - jak pisałem wcześniej, pozwala ona na obserwacje przestrzeni znajdujących się w bliskiej odległości od kościoła. Jako, że oddział Norrca w tej sytuacji znajdował się w pobliżu rzeki Blackroot (czyli prawie w Belfalaście), a kościół nadal wraz z głównymi siłami przy Serelondzie (w Anfalasie), tak też wydarzenia te nie mogły być widziane za jej pośrednictwem. Tak samo jak nie istniała możliwość wysłania wiadomości na temat tego, co obecnie w Komnacie widać do Norrca, drogą naziemną te miejsca dzieli w końcu około 150 mil. Przytoczenie tutaj Komnaty nie było potrzebne.

Na uboczu - doceniam mobilność Rohanu, ale może w przyszłości niech nie przemierzają w jednej chwili 300 mil, gdzie większość dystansu prowadzi jeszcze przez góry, gdzie konie niezbyt są użyteczne.
Bezimienny - 18-01-2009, 01:50
Temat postu:
...wasze siły nadal są przy Selerondzie?
Myślałem, że przeszliśmy nad tym do porządku dziennego (jak i nad paroma innymi elementami z obu stron).

Pytam, bo nigdy bym nie wyciął numeru z Arathornem gdyby pod murami miasta siedziała mu armia. Aż takim idiotą nie jestem. Zresztą teraz nawet wasze posty opisują armię w ruchu.

PS: dzięki za wyjaśnienia odnośnie Komnaty Luster - postaram się jej istnienia nie ignorować w przyszłych postach.

Z mojej strony nadmienię, że Sauron dysponuje palantirem, z którego często korzysta (obserwując waszą armię i swoje ważniejsze akcje)
Palantir - taka kryształowa kula, pokazująca tylko prawdę. Oznacza to, że da się ukryć oddziały np. maskowaniem czy w lesie, ale iluzje zostaną przez użytkownika palantiru przejrzane (dlatego Sauron musiał dręczyć Denethora pokazując mu prawdziwe, ale specjalnie dobierane wydarzenia). Dodatkowo palantir może służyć jako system komunikacji z innymi palantirami (W Orthanku, u Sarumana i w Minas Tirith, u Grimy)

Sauron jest też w stanie wydawać bezpośrednie, umysłowe rozkazy Nazgulom, niezależnie od odległości.
Zegarmistrz - 18-01-2009, 02:03
Temat postu:
Costly napisał/a:
Wyjaśnienie odnośnie Lustrzanej Komnaty - jak pisałem wcześniej, pozwala ona na obserwacje przestrzeni znajdujących się w bliskiej odległości od kościoła. Jako, że oddział Norrca w tej sytuacji znajdował się w pobliżu rzeki Blackroot (czyli prawie w Belfalaście), a kościół nadal wraz z głównymi siłami przy Serelondzie (w Anfalasie), tak też wydarzenia te nie mogły być widziane za jej pośrednictwem. Tak samo jak nie istniała możliwość wysłania wiadomości na temat tego, co obecnie w Komnacie widać do Norrca, drogą naziemną te miejsca dzieli w końcu około 150 mil. Przytoczenie tutaj Komnaty nie było potrzebne.


Uczciwie mówiąc byłem przekonany, że Komnata Luster to dużo potężniejszy artefakt. Po drugie: myślałem, że jesteście już przynajmniej w Lamedonie. Nie sądziłem, że jeszcze nie posunęliście się w ogóle do przodu.
Costly - 18-01-2009, 02:03
Temat postu:
Do Selerondu udał się Velg na skrzydłach swojego zakonu. Wraz z Aragornem, który w pobliżu posiadał pewne nieliczne zebrane oddziały. W tym czasie główny trzon armii dopiero wyruszał. MAC porusza się w czasie rzeczywistym, dlatego dla nas upłynęło mało czasu od wymarszu. Zwłaszcza, że zostaliśmy prawie całkiem zatrzymani przez okoliczności.

Odległości w Gondorze są naprawdę wielkie, przykładamy sporą wagę do realistycznego ich przemierzania. Podobnie zresztą traktujemy upływ czasu. Może i jest to trochę zaskakujące, ale dzięki temu nasze ruchy można realnie rozpisać. Myślę, że to ułatwi rozgrywkę także innym uczestnikom. Postaramy się od tej pory przywiązać większą wagę do określenia naszego położenia precyzyjniej, żeby lepiej to jednak zobrazować.

W sumie wyruszyliśmy trzy dni temu, lądowaliśmy lekko na zachód od Lond Galen. Przemierzyliśmy więc zaledwie dystans pokroju 40 mil. Wygląda to niezbyt imponująco, ale okoliczności takie były. Jednak gdyby nawet cała droga była wolna, to dostanie się do Lamedon w trzy dni jest całkiem niemożliwe.
Zegarmistrz - 18-01-2009, 02:08
Temat postu:
Aha. Jutro rano przeedytuje post. Zostawię was z samymi Haradrinami, bez Rohańczyków.
Bezimienny - 18-01-2009, 02:14
Temat postu:
OK, to, że wszystko u was odbywa się w czasie rzeczywistym przeoczyłem - pewnie dlatego, że jest to dość nietypowe w questach, i spora część innych postów się do tego nie stosuje.

PS: mój ostatni post omija niejako fakt że pod Selerondem stoi wasza armia. Z drugiej strony post kica pominął całkowicie fakt obecności oddziałów Umbaru w mieście, więc jakoś to muszę rozwiązać.

PS2: jeśli obecność Rohanu, czy konnych Haradrimów wam nie odpowiada, możemy zamienić to na orczych jeźdźców na wargach.
Costly - 18-01-2009, 09:46
Temat postu:
Znaczy trochę zaskakujące było przeprowadzenie kontrataku przygotowanymi wcześniej siłami w sytuacji, gdy pościg Norrca jak i akcja na rzece były niemal improwizowane i wykonane tylko ze względu na możliwość błyskawicznego przemieszczenia się oddziałów lotniczych. Konno w życiu takiej akcji byśmy nie podjęli, taki pościg rozpisać trzeba by było na dni. To i wcześniej przygotowane na to oddziały, które na dodatek namierzyły od razu miejsce zasadzki wydały się trochę w tym kontekście naciągane. Ale z perspektywy ostatniego odbicia Serelondu raczej nie mam pozycji do stawiania tutaj takich komentarzy niestety.
Zegarmistrz - 18-01-2009, 11:01
Temat postu:
Cytat:
OK, to, że wszystko u was odbywa się w czasie rzeczywistym przeoczyłem - pewnie dlatego, że jest to dość nietypowe w questach, i spora część innych postów się do tego nie stosuje.


Swoją drogą: jak w takich warunkach Aragorn dotarł z Lorien na wybrzeże Gondoru w czasie rzeczywistym? Przecież to na oko 600 kilometrów marszu przez wrogie terytorium.

Edit: około 200 lig. Jako, że liga lądowa = 4828,032 metra musiał pokonać około 1000 kilometrów. Aragorn szedł skrótami, czy ma w kieszeni maszynkę do teleportacji?
Costly - 18-01-2009, 11:09
Temat postu:
Serika zasugerowała, że Aragorn opuścił drużynę jeszcze przed wejściem do Morii. Jednocześnie gdy włączyła się do rozgrywki, to drużyna już znajdowała się w Lothien. Od czasu więc gdy Aragorn wyruszył w stronę Gondoru, a naszym pojawieniem się na ziemiach śródziemia domyślnie musiało minąć trochę czasu. Równie dobrze znaleźć tam się mógł przed nami - choć przyznam szczerze, że nie rozważałem tego zbyt uważnie. Swoją drogą - ciężko tu mówić o wrogim terytorium, skoro Aragorn nie wszedł do Morii, tylko udał się w stronę Anfalasu, to udał się Dunlandem, krainą dla strażników będącą domem. Trochę natomiast naciągany tu jest fakt, że pokonać musiał Białe Góry. Ale w sumie nie wyszło to chyba tak strasznie, w końcu strażnicy byli podróżnikami doświadczonymi, a Aragorn najlepszym z nich.
Morg - 18-01-2009, 11:44
Temat postu:
To ja mam pytanie w jakim czasie (rzeczywistym, czy przyspieszonym, a jeśli przyspieszonym, to jak bardzo?) należy pisać posty? Wypadałoby to z grubsza uzgodnić, żeby nie było nieścisłości. Tyle, że jeśli czas będzie rzeczywisty, to przypominam, że ze względu na dlugie marsze, długości bitew, et cetera to może ciągnąć się latami - i w takim przypadku DUŻO bardziej prawdopodobne jest że nam się to znudzi.

I bardziej przyziemne pytanie - jak to:

Altruista napisał/a:
Altruista siedział w fotelu i spoglądał w licznie zwierciadła. Widział właśnie jak do głównej armii powrócił Norrc ze swoim niewielkim oddziałem.


ma się do tego?

Costly napisał/a:
Wyjaśnienie odnośnie Lustrzanej Komnaty - jak pisałem wcześniej, pozwala ona na obserwacje przestrzeni znajdujących się w bliskiej odległości od kościoła. Jako, że oddział Norrca w tej sytuacji znajdował się w pobliżu rzeki Blackroot (czyli prawie w Belfalaście), a kościół nadal wraz z głównymi siłami przy Serelondzie (w Anfalasie), tak też wydarzenia te nie mogły być widziane za jej pośrednictwem.


On wrócił "w czasie rzeczywistym" do Anfalas? Bo Kościół raczej do niego nie przyleciał...
Costly - 18-01-2009, 11:50
Temat postu:
Morg napisał/a:
On wrócił "w czasie rzeczywistym" do Anfalas? Bo Kościół raczej do niego nie przyleciał...


Tak. Właśnie dlatego, że Gryfy jako jednostki latające mają dużo większe możliwości w przemieszczaniu się, dlatego też i Norrc z nimi został wysłany w pościg. Wczoraj było starcie, dziś Norrec powrócił.

Co do uzgadniania czasu - biorąc pod uwagę, że w niektórych postach mija od razu tydzień (znaczy w tym samym poście jest taki przeskok czasowy), to ciężko mi wyobrazić sobie tutaj jakieś ogólne dostosowanie wszystkich.
Morg - 18-01-2009, 11:54
Temat postu:
Chodzi mi raczej o to, żeby nie było nieścisłości w stylu "Armia X według posta A zaczyna marsz i przebywa 100km drogi. 5 minut później według posta B armia Y podobna do armii X zaczyna marsz i przebywa 1000km drogi".
Anonymous - 18-01-2009, 11:56
Temat postu:
Do tego to by musieli się wszyscy odnieść. Ja nie chce pisać za kogoś jak i w jakim czasie przesuwa swoje armie.
Serika - 18-01-2009, 12:29
Temat postu:
Altruista napisał/a:
- W końcu jakieś posiłki, Gondorczycy łatwo się dali zwieść Kicowi.

Serika napisał/a:
Lecz równie nienawistni i obcy zdawali im się Nieznajomi, którzy swoją obecnością bezcześcili tereny Śródziemia.
Galadriela Szeptała w Snach, wprowadzając ziarno nieufności do Obcych w sercach wszystkich tych, do których docierał jej głos.

Może by tak wziąć pod uwagę poprzednie posty? ŁATWO to się na pewno nie dali zwieźć, mieszkańcy Śródziemia CZUJĄ, że z tym "Aragornem" jest coś mocno nie tak.

Skoro piszecie, że "sprawa wyjaśniona" w kwestii postu kica, który CAŁKOWICIE zignorował mój post (już mniejsza o to, że posłużył się starym numerem "moja iluzja jest lepsza od waszej zdolnośći przeglądania iluzji", co, jak już pisałam, jest nudne i świoadczy o kompletnym braku wyobraźni), to miałam nadzieję, że od tej pory będziecie się starać brać pod uwagę także te czynniki, które są Wam nie na rękę - -"
Anonymous - 18-01-2009, 12:36
Temat postu:
Spokojnie, wziąłem.
Napisałem ze sprowadził niewielką armią, bo na większą sile nie mogliśmy liczyć.
Sprytnie to wcześniej zablokowałaś. No i kic musiał się osobiście starać by kogoś zwieść.
Także więc łatwo nie było.
Serika - 18-01-2009, 12:37
Temat postu:
Ok, w takim razie przepraszam :)
Costly - 18-01-2009, 13:04
Temat postu:
Serika - odnosić się do ciebie możemy tylko subtelnie. Bo i choć wspominamy o dziwnych efektach, to nie możemy ich powiązać z wrogimi siłami, bo fabularnie MAC nie ma pojęcia o istnieniu Lorien czy sytuacji jaka tam obecnie jest. Jesteś postacią, której nasze siły nadal nie znają.
Serika - 18-01-2009, 13:11
Temat postu:
Oczywiście, i o subtelne odnoszenie się mi chodziło :) Jeśli będzie - to dla mnie bomba. Fajnie jest sobie tak po cichu poknuć :>
Bezimienny - 18-01-2009, 13:50
Temat postu:
Pytanie natury technicznej - czy wierzchowce wasze też są objęte taką tarczą ochronną? (przypominam, że w wypadku wierzchowców konsekwencją będzie niemożność - a przynajmniej poważne utrudnienia - karmienia ich lokalną paszą. Ludzie mogą zmusić się do wepchnięcia w siebie strawy, która im nie smakuje. Ze zwierzętami tak się nie da.)
Costly - 18-01-2009, 14:10
Temat postu:
Szczerze, to głodny wierzchowiec raczej zje i coś, co mu nie smakuje. Tak czy inaczej nie brałem pod uwagę zwierząt przy działaniach Seriki. Trochę zbyt odważnym dla mnie jest założenie, że zwierzęta śnią, albo że posiadają pacyfistyczne zapędy.
Zegarmistrz - 18-01-2009, 15:42
Temat postu:
Costly napisał/a:
Szczerze, to głodny wierzchowiec raczej zje i coś, co mu nie smakuje.


Oczywiście, że nie, aż taki głupi to on nie jest. Konie nie są odpornymi potomkami padlinożernej małpy. Zwłaszcza kawaleryjskie i bojowe. To delikatni mieszkańcy stepów o ubogiej roślinności, nie potrafiący trawić wielu roślin. Dodatkowo hodowani tak, że resztki naturalnej odporności znikły, a na to miejsce pojawiła się siła, rozmiar i wytrzymałość.

Przykro mi: koń nie tknie czegoś, co jest dla niego niesmaczne. Bo wie, że jeśli to zje, to zdechnie. Dodatkowo, jeśli chcecie na tych koniach jeździć, to musicie karmić je czymś, co jest wysokoenergetyczne i lekkostrawne. Najlepiej owsem. Jeśli tego nie zrobicie to wam pozdychają.

Na trawie i kiepskim żarciu możecie utrzymać co najwyżej kucyki (albo woły pociągowe). To niezwykle odporna rasa.

Costly napisał/a:
Trochę zbyt odważnym dla mnie jest założenie, że zwierzęta śnią, albo że posiadają pacyfistyczne zapędy.


Tak zwierzęta śnią. Przynajmniej ssaki.

Wszyscy Maiarzy, wiele starych elfów, a nawet niektórzy ludzie w Śródziemiu posiadali umiejętność jedno lub nawet dwustronnej rozmowy ze światem natury (w tym także roślin i obiektów nieożywionych). Niektóre z nich posiadały też mniej lub bardziej ograniczony Dar Mowy.

Co do pacyfistycznych zapędów: zwierzęta (w naturze) nie mają zapędów wojowniczych. Nie walczą, chyba, że bronią się przed czymś, polują lub konkurują o samicę. Zagrożone raczej uciekają, a nie walczą, chyba, że przyparte do muru. Tak naprawdę agresję lub przydatność bojową uzyskuje się dzięki treningowi i tresurze. Nie są one wrodzone nawet dla drapieżników czy koni bojowych.
Costly - 18-01-2009, 15:51
Temat postu:
I w tym momencie mamy mały konflikt realiów śródziemia z rzeczywistością. Mi mimo wszystko ciężko wyobrazić sobie, aby zwierzętom odbierano chęć do walki poprzez sny.

Co do tych pacyfistycznych zapędów - nie precyzyjnie się wyraziłem, to o czym mówi Zegarmistrz jest oczywiste. Chodzi mi o to przesłanie opisane przez Serike - wstręt do wojny, okrucieństwa, etc. Rozumienie takich pojęć raczej dla zwierzęcia jest niemożliwe, ono po prostu wykonuje rozkaz. Ciężko tutaj mówić o świadomości toczonej na około wojny, czy świadomości okrucieństwa wykonywanych działań.

Co do koni - jak już pisałem, kościół gromadził zapasy na wielotygodniową kampanie. Tym czasem nie minął nawet jej tydzień, a pewne zapasy udało też się zdobyć działaniami Velga. Stawianie nas teraz w obliczu problemów z żywieniem jest raczej nie na miejscu. Tym bardziej, że inne strony konfliktu nie przywiązuje do kwestii własnych zapasów żadnego znaczenia. Tutaj raczej problemem może być owy wpływ Seriki, a nie sama obecność zapasów. Na pewno będzie trzeba się nad tym zastanowić.
Serika - 18-01-2009, 15:53
Temat postu:
Zeg, daj spokój. Nawet, jeżeli szepczę do koni, to przecież nie w sposób "dobra, kochane zwierzaki, a teraz na moją komendę zrzucacie jeźdźców", to co teraz robię jest znacznie bardziej subtelne. W związku z tym istotnie nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego kic miałby się męczyć i obejmować swoim czarem wierzchowce. Jak mniemam, pytanie Bezimiennego było tylko "na wszelki wypadek", żeby potem nie było "ale my przecież konie też zaczarowliśmy" albo odwrotnie.
Bezimienny - 18-01-2009, 15:54
Temat postu:
Costly napisał/a:
Szczerze, to głodny wierzchowiec raczej zje i coś, co mu nie smakuje. Tak czy inaczej nie brałem pod uwagę zwierząt przy działaniach Seriki. Trochę zbyt odważnym dla mnie jest założenie, że zwierzęta śnią, albo że posiadają pacyfistyczne zapędy.

1) jak Zeg zauwazył, zwierzęta zasadniczo nie tkną czegoś co uznają za niejadalne. Smak jest właśnie taką informacją o "jadalności" potrawy.
2) Nie mówiłem koniecznie i tylko o snach Seriki. Było to pytanie, jak Serika wyżej zauważyła, "na wszelki wypadek". W szczególności byłem ciekaw czy "zawłaszczone" pegazy mi wyzdychają czy nie.
3) kwestia zapasów - jak na razie mam nienaruszoną linię zaopatrzeniową. Nie piszę tego wprost, ale można spokojnie założyć, że na każdego orka, haradrima czy Easterlinga czy innego Wariaga przypada 5 razy tyle orków którzy nie zajmują się niczym innym jak tylko dbaniem o aprowizację. Dlatego właśnie wysyłam stosunkowo niewielkie jak na potencjalne możliwości siły (jeśliby się wczytać w tolkiena, to Sauron powinien był być w stanie nakryć cały zachód czapkami, jeśliby tylko porównywać proporcje całkowitych sił). Dodatkowo ja się nie troszczę specjalnie o to, czy mi połowa wysłanych wojsk zdechnie z głodu, o ile zrobią to po wygranej bitwie. Większość oddziałów orków wysyłanych teraz na was podjazdowo z założenia jest na stracenie.
Co więcej, orki mają znacznie mniejsze wymagania żywieniowe. Nie znaczy to, że jedzą mniej, ale że są w stanie strawić rzeczy, których człowiek by nie przełknął - w tym np. żywić się ciałami przeciwników (w skrajnych przypadkach występuje też kanibalizm, choć akurat z tego nawet orki nie są dumne).
z drugiej strony przyjmuję do zrozumienia, że macie nieco więcej zapasów niż przypuszczaliśmy, i że własnych wam na jakiś czas starczy - z tym, że (jeśli wasze zwierzęta też są okryte zaklęciem) starajcie się uwzględnić, że wszystkie oddziały operujące z dala od waszych składów zaopatrzenia muszą się liczyć z problemami aprowizacyjnymi.

PS: zauważyłem coś w poście Feia - jakie enty? nie było ich dużo już na starcie, i z opisu Feia wszystkie zaprowadził do Isengardu i tam zostawił. Nie zabierał żadnych ze sobą.
ps2: armia Morii, razem z Balrogiem, przeszła przez Fangorn (zamierzałem enty wykończyć na starcie, fei mnie wtedy trochę ubiegł) - z lasu prawdopodobnie pozostały już tylko zgliszcza. Jeśli były gdzieś jeszcze jakieś enty po drodze, to z Balrogiem raczej szans nie miały (było nie było, wyciągnąłem go właśnie specjalnie na nie)
Costly - 18-01-2009, 17:06
Temat postu:
Właśnie przejście Balroga do Isengardu mocno mnie bolało. Po pierwsze, właśnie ze względu na Fangorn po drodze. Po drugie - Balrog podróżujący po powierzchni? W świetle? Trochę to dziwne. Fei jednak zaznaczył w swoim poście, że część Entów udała się z nim, jest to jasno powiedziane w ostatnim poście.

Pytanie techniczne do Zegarmistrza - pokazany Eomerowi sztylet jak rozumiem nie jest tym samym, którego użyli zamachowcy, tylko po prostu jakimś zdobytym na MAC? Odebranie Fei'owi tego sztyletu było by zdecydowanie nie wskazane, jak łatwo zauważyć w opisie nie jest to zwykły sztylet.
Ysengrinn - 18-01-2009, 17:08
Temat postu:
Cytat:
Po drugie - Balrog podróżujący po powierzchni? W świetle? Trochę to dziwne.


Borze, przecież przez całą pierwszą część Silmarilionu balrogi biegały po powierzchni, bez większej różnicy czy w dzień czy w nocy.
Costly - 18-01-2009, 17:10
Temat postu:
Tu bym się kłócił. Światło wtedy było domeną Valarów, słońce jakim go widzimy powstało nie od razu.
Fei Wang Reed - 18-01-2009, 17:22
Temat postu:
Gwoli ścisłości...

Tylko "idiota" zostawiłby sztylet na miejscu zbrodni... Albo ktoś, kto robi to celowo.

Druga sprawa, bardziej istotna. A głowa służki to niby jak została ścięta? Tajnym ciosem kung-fu? Chyba oczywiste, że Fei użył w tym celu swego sztyletu, no i że wziął go ze sobą...

Czy mam też pisać, że Fei oddycha? Zaczynam obawiać się, że zaraz ktoś się znajdzie, kto powie, że jako że nigdzie nie pisze, że Fei oddycha, to udusił się i nie żyje...

Generalnie więc... albo ten znaleziony sztylet nie jest moim (tzn. Feia), albo Twój post, Zegarmistrzu, nie odnosi się do opisanej rzeczywistości...
Teukros - 18-01-2009, 17:27
Temat postu:
Uwaga tolkienologiczna - Słońce i Księżyc (Arienna i Tilion) zostały przez Valarów wysłane na niebo tuż po wylądowaniu Noldorów w Beleriandzie. Tylko dwie pierwsze z Bitew o Beleriand były toczone przy świetle gwiazd - wszystkie pozostałe odbyły się już przy "normalnym" oświetleniu. W Silmarilionie wielokrotnie pojawiają się wzmianki o późniejszej obecności balrogów (np. w zdobyciu Gondolinu, w którym zginął Gothmog - wódz balrogów albo w Bitwie Nieprzeliczonych Łez). Nigdzie natomiast nie ma wzmianki, jakoby przeszkadzało im światło Słońca lub Księżyca.
Zegarmistrz - 18-01-2009, 19:00
Temat postu:
Costly napisał/a:
Pytanie techniczne do Zegarmistrza - pokazany Eomerowi sztylet jak rozumiem nie jest tym samym, którego użyli zamachowcy, tylko po prostu jakimś zdobytym na MAC? Odebranie Fei'owi tego sztyletu było by zdecydowanie nie wskazane, jak łatwo zauważyć w opisie nie jest to zwykły sztylet.


Jest to przypadkowy sztylet znaleziony na polu walki. Grima użył go, żeby dodać dramatyzmu sytuacji.

Tak naprawdę nie było to konieczne. Każdy rodzaj zgonu Theodena zostałby automatycznie powiązany z MAC. Powód jest prosty: organizacja jako jedyna miała powód.

Nawiasem mówiąc, w imieniu Grimy pragnę podziękować. Grima miałby prawdziwy problem, gdyby Theoden zmarł śmiercią naturalną lub zginął na polu bitwy.
Costly - 18-01-2009, 19:33
Temat postu:
Jasne, rozumiem sytuacje. Po prostu upewniam się, ze względu na nie przypadkowy charakter użytego przez Fei'a przedmiotu.
Morg - 18-01-2009, 21:19
Temat postu:
Pytanie - gdzie leży Serelond? Proszę o mapę Śródziemia i zaznaczenie jego położenia. Bo kanoniczne źródła nic o takim mieście nie mówią. Na mówiące o tym źródła niekanoniczne nie trafiłem. Jeśli wymyśliliście miasto, to ok, ale pokażcie chociaż gdzie to dokładnie jest.
kic - 18-01-2009, 21:32
Temat postu:
Serelond leży wzdłuż rzeki Lefnui ok. 10-20 mil na północ od Lond Galen.
Morg - 18-01-2009, 21:35
Temat postu:
Dobra, jakoś sobie to już mniej-więcej wyobrażam. Dzięki.
Serika - 19-01-2009, 00:32
Temat postu:
Cytat:
- Fei osobiście udał się rankiem z Entami do Fangornu, prosto z międzywymiarów.

No i dokładnie w tym momencie się na Ciebie wkurzyły na dobre. A z Fangornu do Lorien nie jest specjalnie daleko.

Swoją drogą znowu się podłożyliście - macie przeciwko sobie moc Yavanny, w takim układzie próba dogadania się z Entami to tak trochę samobójstwo :) Oczywiście nic nie możecie o tym wiedzieć, ale...
Costly - 19-01-2009, 00:52
Temat postu:
Mhm, czyli jak rozumiem mamy motyw z cyklu "bo tak".

Ale nie to jest ważne. Serika - prosił bym cię o wyjaśnienie twojej idei obcej magi MAC. Znaczy zależności na linii białej, czarnej i obcej magii. Bo na ten moment z twoich słów rozumiem, że istoty Tolkienowskie porzucając wszelakie antagonizmy raźno grupują się przeciw MAC, który nie podjął jak do tej pory żaden akcji determinującej jego charakter w sposób zdecydowany.
Serika - 19-01-2009, 00:58
Temat postu:
Fei się udawał do Fangornu - a raczej tego, co z Fangornu zostało po przemarszu Balroga (pamiętacie?). Do Złotego Lasu nie jest stamtąd daleko, a w większości dłuższych postów sprawę się tak czy inaczej załatwia metodą "...a kiedy w końcu dotarli, to". Zwłaszcza, że po drodze nie powinno być większych przeszkód w postaci tych czy innych armii, orkowie z Balrogiem przeszli i nie podejrzewam, żeby tam stacjonowali w większych ilościach, bo tam po prostu nic nie ma.

Co do Entowych żon - po pierwsze, jeśli Fei może nie wiadomo skąd wytrzasnąć enty, które zginęły w bitwie o Isengard (a przynajmniej tak z postów wynikało - gdyby nie wynikało, położyłabym na nich łapkę wcześniej), to czemu niby mam nie wyciągać wątku ich żon? To znacznie mniejszy poziom absurdu.
O Entowych żonach wiadomo tyle (popraw, jeśli się mylę), że odeszły w niewiadomym kierunku i słuch po nich zaginął. Oraz że Entowie próbowali je odnaleźć, ale nie wyszło (ja już widzę, jak przeczesują to Śródziemie...). Wiadomo również, że mówiące drzewo widziano w Północnej Ćwiartce. One mogły albo dostać się jakimś cudem za morze, albo odejść gdzieś daleko, przy czym północne Shire to wcale nie jest blisko.
Oczywiście do dość swobodna interpretacja, ale opierająca się na tym, co wiadomo z książek :)

*edit* Co do magii - bingo!
Wkroczyliście do zamkniętego, obcego świata. Chyba się nie spodziewacie, że to tak po prostu przejdzie? To jest świat SILNIE MAGICZNY, o czym zdaje się zapomnieliście.
Poza tym jeśli nagle ktoś całkowicie obcy bierze się z powietrza, dysponując najwyraźniej mocami, których nikt nigdy nie widział, to nie dziw się, że WSZYSTKIE strony konfliktu poczuły się zagrożone.
Daerian - 19-01-2009, 01:08
Temat postu:
Radagast już wie - znajdował się w lesie, którego znaczną część spalono podczas bezsensownej akcji wyniszczania przyrody, nazwanej potem "testami nowej broni". Tak to mniej więcej wygląda z jego strony. I jest mocno zdenerwowany.
Tak, to o nim pisałem w poście :-)
Costly - 19-01-2009, 01:15
Temat postu:
Serika napisał/a:
Wkroczyliście do zamkniętego, obcego świata. Chyba się nie spodziewacie, że to tak po prostu przejdzie? To jest świat SILNIE MAGICZNY, o czym zdaje się zapomnieliście.
Poza tym jeśli nagle ktoś całkowicie obcy bierze się z powietrza, dysponując najwyraźniej mocami, których nikt nigdy nie widział, to nie dziw się, że WSZYSTKIE strony konfliktu poczuły się zagrożone.


Jak rozumiem dzikie ludu przybyłe zza gór, o których wcześniej nikt nie słyszał także doprowadzają do podobnej reakcji?

Ale nie o to mi chodziło. Jak rozumiem, odpowiedziom na moje pytanie jest "Tak", wszelakie strony konfliktu tolkienowskiego porzucają swoje antagonizmy, jeżeli chodzi o MAC, tak rozumiesz swoją idee obcej magi?

Daerian, postać ta nie mogła znaleźć się w takim miejscu bez naszej wiedzy (Lustrzana Komnata). Z naszej strony to trochę nie przyjemne. Ale to nic w porównaniu z przemieszczaniem wszelakich postaci wedle życzenia ignorując czas na odległości setek kilometrów.
Serika - 19-01-2009, 01:16
Temat postu:
Daer, połapałam się, ale to nie znaczy, że Driela wie, że on wie. Dostanie potwierdzenie.

Notabene specjalnie przysiadłam i wygrzebałam fragment o drzewcach widzianych jakoby w Shire, żeby nie było, że sobie podstawy do interpretacji wymyślam:

Tolkien napisał/a:
- Prawda! - rzekł Sam śmiejąc się razem ze wszystkimi, - Ale co powiesz o tych drzewoludach, o tych olbrzymach, czy jak ich tam nazwać? Powiadają, że jednego takiego widziano niedawno za Pólnocnymi Moczarami i że był wyższy niż drzewa.
- Kto powiada?
- Choćby mój krewniak Hal. Pracuje u pana Boffina za Pagórkiem i chadza na polowania do Północnej Ćwiartki. Hal widział tego olbrzyma.
- Gada, byle gadać. Hal zawsze niby coś widzi, a najpewniej to, czego wcale nie ma.
- Ten był podobno wysoki jak wiąz, a co krok robił, to siedem łokci przeskoczył tak lekko, jakby to był jeden cal.
- Bo też pewnie to nie był nawet jeden cal. Założę się, że chłopak widział po prostu wielki wiąz.
- Kiedy bo on szedł, mówię ci! - odparł Sam. - A zresztą, na Pólnocnych Moczarach nie ma wiązów.


Wyprawa, rozdział 2 (Cień przeszłości), tłumaczenie Skibniewskiej.


Cytat:
Ale nie o to mi chodziło. Jak rozumiem, odpowiedziom na moje pytanie jest "Tak", wszelakie strony konfliktu tolkienowskiego porzucają swoje antagonizmy, jeżeli chodzi o MAC, tak rozumiesz swoją idee obcej magi?

Ideę obcej magii rozumiem tak, że magia Śródziemia (ta od Valarów itp.) może popaść w konflikt z czymś, co tak się nagle pojawiło nie z tego świata. To jest zamknięty magiczny "ekosystem", interwencje z zewnątrz raczej nie będą mile widziane - podobnie zresztą, jak nie jest mile widziana moc ciemności. To NIE znaczy, że prowadzi to automatycznie do nagłego sojuszu wszystkich sił na MAC.
Galadriela poczuła się zaniepokojona nową siłą i zrobiła dokładnie to, co na jej miejscu każdy by zrobił - pokazała ją palcem "tyc, tyc, to coś jest intruzem". Tyle. Poza tym obawiam się, że Was olewa, jej przeciwnikiem w tej rozgrywce jest Sauron.
Daerian - 19-01-2009, 01:24
Temat postu:
Wytłumacz mi, bo za głupi jestem - jeśli dzięki Lustrzanej Komnacie nie jesteście w stanie stwierdzić, czy w lesie nie ma oddziałów orków, to czemu jest ona w stanie namierzyć siedzącego tam od kilku tygodni samotnego, nie wadzącego nikomu i zlewającego się z otoczeniem starca?
Przypominam, że Radagast pojawia się po raz pierwszy w queście, ów las jest jego "pozycją startową".
Costly - 19-01-2009, 01:32
Temat postu:
Eh...

Stwierdzić się to dało. Co prawda w tym queście za wiele razy to nie zostało jeszcze pokazane, ale od dawna w multiświecie widać, że postać Najwyższego Kapłana jest hm lekko inna. Niektórzy powiedzą, że jest niezrównoważona. Rozbija lustra w kościele, chodzi w maskach, każe mi strzelać po lasach i regularnie wykonuje inne wesołe akcje. Jeżeli kojarzysz postać Akito z Fruits Basket, to masz już mniej więcej pojęcie o czym mówię.
Serika - 19-01-2009, 01:36
Temat postu:
Cytat:
Dwa tysiące srebrzyście-sosnowych Entów ruszyło na północ.

O, a ciekawe dlaczego? Ścigać kilkanaście czy tam kilkadziesiąt entów?
Logiczne wyjaśnienie proszę, bo nie macie żadnych podstaw, żeby sądzić, że na północ od Fangornu jest coś wartego uwagi.
Costly - 19-01-2009, 01:40
Temat postu:
O ile dobrze zrozumiałem post Feia - wyruszyły tam, bo tak im rozkazał. A jakie ma zamiary, no to to już wie tylko on.
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 01:43
Temat postu:
Serika napisał/a:
Cytat:
Dwa tysiące srebrzyście-sosnowych Entów ruszyło na północ.

O, a ciekawe dlaczego? Ścigać kilkanaście czy tam kilkadziesiąt entów?
Logiczne wyjaśnienie proszę, bo nie macie żadnych podstaw, żeby sądzić, że na północ od Fangornu jest coś wartego uwagi.


Fei mógł sobie oglądać w swoim lustrze (z którego już nie raz korzystał) wydarzenia, w konkretnym miejscu. Akurat tak się "złożyło", że dobrze wiedział, w którym dokładnie miejscu znajdowały się Enty, które go "opuściły". Nie było więc problemów, by podążać jakiś czas za nimi (tzn. patrząc w lustro). Stąd wiadomo, że poszły na północ.

A jeśli takie wyjaśnienie Ci nie pasuje to mam jeszcze alternatywne, bardziej "przyziemne":
Fei wrócił do Fangornu dokładnie w to samo miejsce, skąd niedawno uciekał (pisałem już w którymś z postów w temacie "Poza świątynią", że jeśli wie się, gdzie się przenieść, a Fei już raz tam przenosił Enty/zna się to miejsce dobrze, to nietrudno jest tam powrócić w praktycznie to samo miejsce). Odszukanie śladów kilkudziesięciu Entów nie stanowiło by już problemów nawet dla byle mieszczucha.

No, a po trzecie - tak jak mówi Costly. Jeśli oba powyższe wyjaśnienia to dla Ciebie mało, zawsze mogę powiedzieć, że "Fei taką miał zachciankę". Aczkolwiek wydaje mi się, że wyjaśniłem to wystarczająco.

Ja o logiczne wytłumaczenie pewnych "paradoksów" prosić nie będę, bo ich wyjaśnienie jest pewnie niemożliwe... ;)
Serika - 19-01-2009, 01:50
Temat postu:
Tyle to i ja wiem. Ale jakoś podejrzanie wygląda na "oho, trzeba by dokopać Serice, bo ma za dobrze" - dlatego proszę w najbliższym czasie o logiczne wyjaśnienie fabularne.
Notabene enty się z elfami przyjaźnią od zawsze, gdzie miały pójść.

Notabene Fei, piszesz "prawdziwej i odwiecznej ojczyźnie Entów, martwej ojczyźnie". Fengorn jest tylko fragmentem terenów niegdyś zamieszkałych przez enty (wcześnie występowały na znacznie większych obszarach, zamieszkiwały cały teren Eriadoru), więc trudno raczej mówić o jakiejś wyjątkowo specyficznej magii tego terenu.

*edit* A, czyli mam rozumieć, że stworzyłeś 2 tysiące stworzeń po to, żeby nakopać kilkorgu uciekinierom? PIĘKNE _^_
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 01:59
Temat postu:
Z tego co wiem, od pewnego czasu Enty żyją już tylko w Fangornie (pomijając żeńskie przedstawicielki). Pomimo tego, że ani "WP" nie czytałem, ani nie widziałem żadnego z filmów, staram się, zanim coś napiszę, uzbierać jak najwięcej informacji na temat tego, co chce napisać. Oczywiście to i tak mało, bym miał prawdziwy przegląd sytuacji, ale cóż...

Nie wiem, czy trzeba tu dużo wyjaśniać. Enty chciały zabić Feia ("modrzew"), a nawet swój zamiar postanowiły wcielić w życie. A nawet jeśli nie zabić to takie potraktowanie przez niedawnych towarzyszy Fei traktuje jako zdradę. Jest to wystarczający powód do tego, by chcieć się na nich zemścić (zakładam, że Fei nic nie wie, o "podszeptach i działaniach" z zewnątrz, tzn. może się domyślać, ale na razie nic więcej).

Ja mam swoje plany... Tzn. miałem. Chciałem pierwotnie te Enty wykorzystać inaczej, ale cóż... sytuacja się "trochę" zmieniła - z obrońcy Entów stałem się ich wrogiem.

Jak już stworzyłem te sosnowe Enty to nie tylko po to, by dokopać jakiejś grupce "bezdomnych" Entów...
Serika - 19-01-2009, 02:06
Temat postu:
Ja pytam o zasadność wysyłania ARMII w poszukiwaniu kilkunastu/kilkudziesięciu entów. Bo to, że możesz się na nich mścić, jest dość oczywiste, nie wnikam też w techniczne możliwości wytropienia ich.

Uh, Fei... Na Twoim miejscu bym szybko nadrabiała zaległości. Włącznie z pozostałymi książkami Tolkiena (Silmarillion, Niedokończone Opowieści).
Costly - 19-01-2009, 02:06
Temat postu:
Serika napisał/a:
Notabene enty się z elfami przyjaźnią od zawsze, gdzie miały pójść.


Przypominam, że grana przez ciebie postać zdradziła niejako system wartości reprezentowany przez elfy czy enty zakładając pierścień. Było by miło, gdybyś czasami rozważyła pewne konsekwencje tego.
Bezimienny - 19-01-2009, 02:07
Temat postu:
Costly napisał/a:
Jak rozumiem dzikie ludu przybyłe zza gór, o których wcześniej nikt nie słyszał także doprowadzają do podobnej reakcji?
Właśnie o to chodzi. W tym świecie nie ma już wielu "dzikich ludów przybyłych zza gór" - tzn takich, by żadna strona wcześniej o nich nie słyszała.

Tu przybywają obcy - tacy, których nie da się zaklasyfikować jako lokalnego problemu, których przybycie ma światowe konsekwencje. Przybywają z Zachodu (ale ewidentnie NIE są wysłannikami Valarów) - wszystkie inne ludy przybywają ze wschodu (i od czasów końca Pierwszej Ery z tych wschodnich przybyszów chyba tylko Rohańczycy nie byli poddanymi Saurona). Władają magią która jest obca wszystkim ludom Śródziemia. Nie mają błogosławieństwa Valarów (bo nie są częścią pieśni Iluvatara).

Dodatkowo: na samym starcie atakiem na Gondor ustawiają się w konflikcie przeciw Ludom Zachodu. Elfy nie będą patrzeć miło na kogoś kto atakuje ostatnie wolne królestwo Numenoryjczyków. Podobnie Isztari. Nawet, jeśli Denethor faktycznie był tyranem.
W oczywisty sposób są też przeciwnikami Saurona - on nie lubi niespodzianek, a na Gondor miał właśnie napadać (lubi też być osobą z największą armią w okolicy - czuje się wtedy bezpieczniej)

Co do sojuszy - wprowadziliście spore zamieszanie, więc wszyscy czują się niepewnie. w dodatku ruszył się Mordor, co jeszcze potęguje chaos. Omówmy sytuację po kolei.
Mordor atakuje teraz najsilniejszego (najgroźniejszego) wg. niego przeciwnika, więc chętnie się będzie układał z wszystkimi innymi. Dodatkowo sprawa pierścienia (i zaszłości historyczne ^^) powoduje jego ostrożność w stosunku do elfów - atak na nich pewnie (ale nie na pewno) pozwoliłby mu odzyskać pierścień, ale militarnie kosztowałoby to Saurona sporo - i mógłby z wami przegrać. Woli więc, póki może, rozwiązywać kwestie dyplomatycznie. Jeśli byście szybko zostali wyeliminowani, mogłoby się to zmienić, ale chwilowo nie widać na to szansy.
Gondor - gondor chwilowo został najechany i podzielił się na n frakcji, z których każda robi co innego - część przecież was popiera, część (Dol Amroth jak na razie) broni się przed wszystkimi, część wita Rohirrimów jako zbawców od tyranii Denethora (Rohan tu lubią). na orków patrzą krzywo lub bardzo krzywo, ale te przynajmniej starają się nie popełniać jakichś strasznych czystek w pobliżu większych miast ( bo mają taki rozkaz - że w terenie się różne rzeczy mogą zdarzyć, to osobna sprawa - Grima jest dobry w gładkich gadkach i zwalaniu winy na innych.
Saruman mógł był się z wami sprzymierzyć (zanim dotarły do niego moje posiłki i Balrog - to też było uwzględnione w moim planie), ale teraz, po ataku Feia wie, gdzie jest jego wróg. Lepiej dla niego utrzymywać istniejące przymierze z Sauronem. Poza tym liczy na uszczknięcie sporej części Gondoru.
Galadriela uległa pokusie, i ma Jedynego. Ma "zaszłości historyczne" z Sauronem. Was też nie lubi (patrz wyżej, kwestia ataku na Gondor). W tej chwili stara się coś robić w jednej i drugiej sprawie, bez angażowania się militarnego. Dodatkowo ma problemy z pierścieniem, co wpływa na jej zachowanie.
Krasnoludy - lubią dobry handel, a Morię chciały odzyskać od dawna. Jeden z pierścieni im wysłanych, to pierścień Królewski (należał do któregośtam Daina). Ufać mi pewnie nie ufają, ale chcą się teraz dobrze ustawić, a potem wejdą do Morii i zamkną bramy od środka. Wy z nimi wcześniej nawet nie próbowaliście rozmawiać (zresztą, wasze "argumenty dyplomatyczne" które dotychczas stosowaliście wobec innych nie były zbyt przekonywujące)
Rohan - Thranduil był na początku questa warzywkiem, i Grima mógł mu wmówić co chciał. Być może, gdybyście zaczęli z nim rozmawiać wcześniej, by próbował grać na więcej stron i z wami też się układać (zanim wziął go Zeg, bo akurat tu dużych szans nie mieliście). Zresztą, Zeg jako Grima robi całkiem dobrą robotę - ja na pewno nie planowałem się dzielić Minas Tirith z nikim. Mnie też tu ubiegł.
To chyba wszystkie strony aktualnie uczestniczące.

Ogólnie - świat was potraktował jakby przybył drugi Mordor, równie niebezpieczny ale mniej przewidywalny, który nie gra wedle tych zasad które gracze dotychczasowi znają. Każda strona chce was wykopać przy możliwie najmniejszym koszcie własnym (i największym u tradycyjnych przeciwników), z wyjątkiem może Mordoru, który chce was po prostu wykopać szybko, zanim jego plany się zawalą. Potem będzie można wrócić do starej i znanej gry (z możliwie jak najlepszą pozycją własną).
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 02:14
Temat postu:
Owszem, powstała z tego armia. Wyszło dwa tysiące? Samych zarodników było dużo więcej, a, magicznie zmienionym (albo i niemagicznie), dużo łatwiej było się "przyjąć", niż to jest w rzeczywistości.

Seriko, jak na razie napisałem tylko, że podążam na północ. Jeszcze nie wiadomo, co się stanie, jakie będą okoliczności. Przecież Fei cały czas nie wie o "Tobie". To, co się wydarzy, to, jak na razie, otwarta księga.

Hmm... Obecnie mam książki "zaklepane" na jakieś 2 lata do przodu (tzn. tyle ich chciałbym przeczytać...). Być może kiedyś przeczytam "Władcę", ale kiedy...?
Serika - 19-01-2009, 02:19
Temat postu:
Cytat:
Przypominam, że grana przez ciebie postać zdradziła niejako system wartości reprezentowany przez elfy czy enty zakładając pierścień. Było by miło, gdybyś czasami rozważyła pewne konsekwencje tego.

Z konsekwencjami się liczę. Nie wiem natomiast, skąd do entów miałaby dotrzeć informacja, że Galadriela ma pierścień.
Notabene to nie jest zagadnienie czarno-białe - we Władcy Pierścieni wielokrotnie było powtarzane, że pierścień może zostać użyty w szlachetny sposób i dopiero po jakimś czasie przejmuje władzę nad właścicielem. Wiele stron - i to tych "dobrych" rozważało, czyby jednak nie użyć go do własnych celów. W tym kontekście oczywiście zachowanie Galadrieli sprzeniewierza się postanowieniom Elronda, Gandalfa i spółki, ale to NIE znaczy automatycznie, że przechodzi na "ciemną stronę mocy". Po prostu uznała, że tak będzie lepiej, a potem się będzie martwić, co zrobić z pierścieniem (zniszczyć zapewne, tylko jeszcze nie teraz). A co do tego, że ta pani ma wściekle silną osobowość, własne zdanie i nie waha się robić tego, co sama uznaje za stosowne, mam nadzieję nikt nie ma wątpliwości.
Daerian - 19-01-2009, 02:37
Temat postu:
Biorąc pod uwagę, że część osób wyraźnie nie docenia, a część przecenia możliwości Waszej Sali - chciałbym poprosić o dokładny opis możliwości.
Chciałbym też prosić o opisanie mi sposobu transportu zapasów z kościoła na ziemię, gdyż jak rozumiem 90% zapasów znajduje się właśnie w kościele, co musi oznaczać częste, jeśli nie codzienne ich przerzucanie - interesuje mnie to z wiadomych powodów.
Morg - 19-01-2009, 06:45
Temat postu:
Zgadzam sie w tej sprawie z Bezimiennym - zignorowaliście potencjalne strony konfliktu, które poczuły się zastraszone waszymy akcjami, a teraz macie pretensje, że wszyscy przeciwko wam.
Ze swojej strony jeszcze dodam, że od czasu napisania przeze mnie posta i próby targowania się z Sauronem do mojego kolejnego posta, który rozstrzygnął po której stronie stoję minęły niecałe dwa dni. NIKT w tym czasie nie przysłał jakiegokolwiek poselstwa z jakąkolwiek ofertą. Patrząc na próbę obalenia Sarumana wielkiego wyboru nie miałem - jeszcze jakieś enty by mi do domu weszły. Gram krasnoludami, więc proszę się nie dziwić. Nie zmienia to oczywiście faktu, że sojusz z Mordorem jest wyłącznie taktyczny i że kiedy zmieni się strategiczna sytuacja i moja pozycja może się zmienić. Na razie robię za handlarza z niemałą armią, który dobrze dogaduje się z Sarumanem i przestrzega umowy z Sauronem, a w międzyczasie chce się dobrze ustawić ekonomicznie i militarnie (Moria - poza tym, że jest kopalnią, - to świetna twierdza obronna) - krasnoludy umów dotrzymują (zazwyczaj), ale rzadko cokolwiek ponadto.
Costly - 19-01-2009, 08:31
Temat postu:
Daerian - Kościół może opuszczać się bez problemu w stronę ziemi wystarczająco, aby zapasy spuszczać zwyczajnie za pomocą lin i platform. I jedna rzecz - nie chce słyszeć od kogoś, kto w jeden post dokonał "negocjacji" (?!) z pająkami i jednocześnie sprowadził je przez te wszystkie kilometry do Isengardu (nadal ten sam post) uwag odnośnie transportu.

Opis możliwości Lustrzanej Komnaty był zawarty wcześniej. Lustra pokazują teren w pobliżu kościoła (widać z nich mniej więcej tak daleko, ile zobaczylibyśmy stając na blankach z lupą). Nad lupą natomiast ma taką przewagę, że widzimy teren z wszystkich stron (w tym też pod i nad kościołem). Wynika to z faktu, że komnata przede wszystkim służy do nawigacji w czasie lotu, jest zastosowanie militarne jest drugorzędne.

Ja natomiast nie spytam cię jakim to sposobem wyjąłeś pająki z ich ekosystemu i wysłałeś na wojnę. Zwyczajnie w kontekście skorumpowanych orłów, czy "nie odbudowanego Isengardu", który działa bez zupełnie żadnych realnych skutków tego nie dziwi mnie to wcale. Choć zastanawiam się ile orków zostanie przy życiu po 2-3 dniach przebywania tych istot na twoim terenie.

I pytanko techniczne odnośnie Radagasa - czy mogę uznać go za martwego? Postawiłeś go w końcu w płonącym lesie.

Morg - popraw mnie, jeżeli się mylę. Kolczuga z mithrilu warta była tyle, co jedna ćwiartka Shire? W tym kontekście jaką wartość przedstawia sobą 5 000 sztuk broni z mithrilu? To absurd nawet większy niż Eomer na na ścieżce umarłych. Poza tym, jak to sobie wyobrażasz? Krasnoludy docierają Spod Góry do Morii. W powieści ekspedycji krasnoludów udało się odnaleźć mithril w okresie pierwszych 3 lat przebywania w Morii. Dokonują wydobycia. Wysyłają materiał do obróbki Pod Górę (chyba, że już odbudowały kuźnie Khazad-Dun?). Liczymy tu już dystans w setkach (jeżeli już nie więcej) mil. To są działania zajmujące miesiące, a i stwierdzenie "lata" nie jest przesadą...

Choć trochę rozsądku, błagam. Sama idea tworzenia broni dla regularnej armii z kruszcu, który występuje w tak ograniczonych ilościach jest już wystarczająco inna, nie trzeba dodawać do tego jeszcze tej całej dobijającej otoczki.

Naprawdę ciężko mi nad sobą panować, gdy w kontekście takiego ignorowania czasu, dystansu czy wszelakich zagadnień logistycznych słyszę zarzuty pod naszym kątem, że zaczyna nam brakować zapasów gromadzonych na wielotygodniową kampanię TRZY DNI po wyruszeniu z plaży. Nie mogę się doczekać co usłyszę dziś.

Gdybyśmy dostosowali się do waszej koncepcji, to wyprawa na Minas Trith zamknęła by się w dwóch postach, a quest nazywał by się "Gondor: Czyli tam i z powrotem".

Kwestia magii - przypominam, że to wasza interpretacja faktów. Równie dobrze mógłbym się upierać, że magia MAC jest zgodną z magią śródziemia. Magia wszak nie może być uniwersalna? Naturalnie, że może, to są zagadnienia które rozważamy sobie w teorii i które opierają się jedynie na naszym widzi mi się. Przyjmujemy jednak waszą koncepcje, jak widać w quescie i w komentarzach, umiemy mimo wszystko się bawić.

Swoją drogą - zdecydujcie się, wydarzenia opisane w Silmalirionie uznajemy za realne, czy nie? Bo wcześniej je podważano, jako zapiski przekazywane z niezbyt pewnych źródeł, a teraz literalne ich zastosowanie było podstawą argumentacji.
Bezimienny - 19-01-2009, 09:26
Temat postu:
Costly napisał/a:
I pytanko techniczne odnośnie Radagasa - czy mogę uznać go za martwego? Postawiłeś go w końcu w płonącym lesie.
Trudno mi się wypowiadać za Daeriana, ale Radagast raczej był gdzieś w pobliskim lesie, a nie tym samym - został "ustawiony" dopiero PO waszym ataku - trudno by nie zauważył że stoi akurat w płomieniach.

Costly napisał/a:
Morg - popraw mnie, jeżeli się mylę. Kolczuga z mithrilu warta była tyle, co jedna ćwiartka Shire? W tym kontekście jaką wartość przedstawia sobą 5 000 sztuk broni z mithrilu? To absurd nawet większy niż Eomer na na ścieżce umarłych.
Tu się muszę całkowicie zgodzić. Żaden krasnolud nie złożyłby takiej obietnicy, nawet gdyby był w stanie jej dotrzymać. to nie DeDeki, mitryl tu jest niesamowicie cenny i dość rzadki. Sugeruję poprawienie tekstu jakoś.

Costly napisał/a:
Swoją drogą - zdecydujcie się, wydarzenia opisane w Silmalirionie uznajemy za realne, czy nie? Bo wcześniej je podważano, jako zapiski przekazywane z niezbyt pewnych źródeł, a teraz literalne ich zastosowanie było podstawą argumentacji.
Literalne zastosowanie? Których konkretnie?
I ogólnie: Można uznać, że to co w Silmarillionie się wydarzyło, wydarzyło się naprawdę - ostatecznie żyją nadal świadkowie tych wydarzeń (choćby Galadriela czy Sauron), nawet jeśli jest ich niewielu. Reinterpretowanie przeszłości zwykle dotyczy rzeczy drobnych (nawet jeśli ich konsekwencje tak drobne nie są), które mogły pozostać niezauważone lub źle zinterpretowane, oraz motywacji różnych osób (to dlaczego ktoś coś zrobił jest niekiedy równie ważne, jak sam czyn).
Dodatkowo, weź poprawkę na to, że wydarzenia są opisywane z punktu widzenia ich obserwatorów, którzy też mają prawo nie znać całej historii, albo widzieć te same wydarzenia w zupełnie innym świetle (czy wręcz, jak w wypadku Saurona np. mieć tendencje do wybielania działań swojego byłego szefa nawet we własnych myślach).

PS: odnośnie postu feia, i "bezpowrotnego wysysania magii krainy"...
Czy zdajecie sobie sprawę, że po raz pierwszy w tym queście daliście nam (a przynajmniej części osób - zwłaszcza Serice) zupełnie uzasadnioną możliwość zakończenia wojny (a przynajmniej tej części wojny która was dotyczy) jednym postem? Wojny militarne, pierścienie itepe to jedna sprawa. Niszczenie samego świata (nawet w drobnym kawałku) to coś, czego nigdy jeszcze w Śródziemiu nie było i co otwiera drogę do odwoływania się do pomocy Valarów. Saurona (który uważa że wszelka "pomoc" Valarów skończyłaby się najpewniej zatopieniem części kontynentu, i ew. uratowaniem tylko garstki starannie wyselekcjonowanych "wiernych") właśnie wpędziliście w panikę. Teraz to już na pewno będzie się układał z wszystkimi - i może nawet dotrzymywał umów - byle tylko pozbyć się was zanim jakiś idiota pośle statek na zachód.
Serika - 19-01-2009, 10:17
Temat postu:
Cytat:
odatkowo, weź poprawkę na to, że wydarzenia są opisywane z punktu widzenia ich obserwatorów, którzy też mają prawo nie znać całej historii, albo widzieć te same wydarzenia w zupełnie innym świetle

Patrzcie chociażby na wersje Saurona i Galadrieli. Wydarzenia te same, a interpretacje zupełnie inne, prawda? :> Przy czym moja jest zgodna Silmarilionem, pomijając drobny fakt obrączki-podarunku, ale to w sprzeczne z książką w żadnym miejscu nie jest.

... a poza tym Bezimienny ma niestety rację. Zrobiliście coś, czego w Śródziemiu NIGDY nie było i o ile Sauron ma szansę wpaść w panikę, to wyobraźcie sobie, w co jest w stanie wpaść Galadriela (zwłaszcza, że armia tego waszego czegoś maszeruje sobie w jej kierunku). W takim układzie dlaczego niby miałby się patyczkować i nie wezwać na pomoc sił boskich w sposób bardziej bezpośredni, niż robiła to do tej pory? Jeśli robicie coś takiego, to jakoś nagle fakt, że nie pozwolono jej do Valinoru wrócić, robi się trochę mało istotny, wobec zagłady świata z rąk bliżej niesprecyzowanych obcych byłaby zapewne gotowa poświęcić bardzo wiele (ze sobą włącznie, liczyłaby się jak najbardziej z tą możliwością).

*edit* dobra, po przemyśleniu sprawy stwierdzam, że jestem w stanie znaleźć argumenty za tym, żeby tego NIE robić. Więc spoko.
Costly - 19-01-2009, 10:20
Temat postu:
Ergo - robi się coraz ciekawiej.
Ysengrinn - 19-01-2009, 10:27
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Ogólnie - świat was potraktował jakby przybył drugi Mordor, równie niebezpieczny ale mniej przewidywalny, który nie gra wedle tych zasad które gracze dotychczasowi znają.


W całej historii Śródziemia tylko raz pojawiła się istota spoza świata, zapewne także niestworzona przez Iluvatara - Ungoliantha. Biorąc pod uwagę, że jakieś legendy o niej przetrwać musiały to podejrzewam, że całkowicie obce istoty potraktują tu baaaardzo nieufnie.

Fei w quescie napisał/a:

Ziemia zaczęła się delikatnie poruszać, wychynęły z niej lękliwie malutkie sosenki, rosnące z każdą chwilą. Po dwóch kwadransach osiągnęły wysokość od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Około dwóch tysięcy srebrzystych sosen, magicznie zmienionych przez Feia, czerpało z mocy tej upadłej krainy, bezpowrotnie ją wysysając. Płynące w nich soki stopniowo powoływały je do życia - nowy rodzaj Entów: żywych, choć stworzonych, mających własny umysł, lecz podległych Feiowi. Takie stworzenia mogły powstać tylko w tym jednym miejscu - prawdziwej i odwiecznej ojczyźnie Entów, martwej ojczyźnie.


Uwaga tolkienologiczna - "prawdziwą i odwieczną ojczyzną Entów" jest całe Śródziemie. Fangorn to zaledwie ostatnia pozostałość olbrzymiej pradawnej puszczy pokrywającej całe Krainy Zachodu (pozostałe lasy są o wiele młodsze) i być może ostatnie miejsce, gdzie żyją Entowie.

Ergo - właśnie napisałeś, że wysysasz magiczne soki ze Śródziemia.
Daerian - 19-01-2009, 10:39
Temat postu:
Cytat:
zapowiadało się, że pająków przybędzie cała armia

Przybędzie. Nie przybyła. Czytaj proszę uważnie. Olbrzymy też jeszcze nie przybyły, zanim zaczniesz dyskusję o tym. W jaki sposób natomiast je wyrwałem? Tak, jak Wy przekonaliście do siebie Gondorczyków. Może nie zauważyłeś czytając książki, ale gigantyczne pająki w świecie Tolkiena obdarzone są inteligencją zbliżoną do ludzkiej.
Cytat:
"nie odbudowanego Isengardu"

Wiesz, znudziło mi się to wyjaśniać. Twierdza nie jest sprawna militarnie, bo jej umocnienia zostały w znacznym stopniu zniszczone. Było to już wielokrotnie wspominane. To z czego korzystam, to wspomniane wcześniej przez Bezimiennego podziemne warsztaty i laboratoria, oraz sam Orthanc.
Natomiast jeśli faktycznie jeszcze raz wysuniesz jakieś komentarze w tej sprawie, to naprawdę, pójdę Ci na rękę i w jednym poście odbuduję cały Isengard. Będziesz miał wtedy uzasadniony powód do narzekań, którego Ci wyraźnie brak, gdyż starasz się wymyślić cokolwiek (patrz sprawa z pająkami).

Cytat:

Opis możliwości Lustrzanej Komnaty był zawarty wcześniej. Lustra pokazują teren w pobliżu kościoła (widać z nich mniej więcej tak daleko, ile zobaczylibyśmy stając na blankach z lupą). Nad lupą natomiast ma taką przewagę, że widzimy teren z wszystkich stron (w tym też pod i nad kościołem). Wynika to z faktu, że komnata przede wszystkim służy do nawigacji w czasie lotu, jest zastosowanie militarne jest drugorzędne.

Nadal nie wiem takim razie, dlaczego możecie wykryć Radagasta w lesie, nie wiedząc o nim nawet. Co innego, gdybyście szczególnie i uważnie akurat jego wypatrywali.
I nie, nie możesz uznać go za martwego, chyba, że stanie w płonącym lesie wykończyłoby Feia czy Altruiste. Jest to logika podobnej klasy. Pomijając już fakt, że znajdował się w części, która nie płonęła, oddalony o bliżej niesprecyzowana odległość. Musze ponownie prosić o dokładne czytanie postów.

Dziękuję za wyjaśnienia dotyczące transportu. Możesz też podarować sobie złośliwe komentarze, gdyż osobiście mogę się założyć, ze gdybym to ja napisał o zniżaniu lotu kościoła natychmiast czepiałbyś się, ze nigdy byście tego nie zrobili, a pakunki przewozili gryfami.

Do wypowiedzi Bezimiennego chciałem też dodać, że sam Eru (Iluvatar) również interweniował w wydarzenia świata po jego stworzeniu.

Na temat zaś obcej magii - bardzo prosty przykład. Znajdź proszę choć jeden kawałek, w którym u Tolkiena magowie zalewają wroga deszczem ognia, piorunów i kwasu... a to jest Wasza podstawowa taktyka. Pomijając już fakt, że właśnie bezpowrotnie zniszczyliście część świata, co już zupełnie wyklucza jakiekolwiek dyskusje w sprawie "zgodności" waszej magii z miejscową.
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 11:15
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:

PS: odnośnie postu feia, i "bezpowrotnego wysysania magii krainy"...
Czy zdajecie sobie sprawę, że po raz pierwszy w tym queście daliście nam (a przynajmniej części osób - zwłaszcza Serice) zupełnie uzasadnioną możliwość zakończenia wojny (a przynajmniej tej części wojny która was dotyczy) jednym postem?


Po pierwsze:

Co ma wspólnego wysysanie soków z części spalonego Fangornu, a kończenie wojny (a tym samym questa?) jednym postem???
Bezimienny - jest tyle ścieżek przyszłości, które mogą się otworzyć, nawet w zaistniałej sytuacji...

Po drugie:

Nagle okazuje się, że wszyscy są pewni, że Fei ze swoimi Entami reprezentuje wojska MAC. A skąd niby mieliby to wiedzieć? Jedynie w przypadku powiązania zeznań strażnika z Pałacu, doświadczeń Sarumana i opowieści Entów, można by to jakoś posklecać.

Jeżeli każdy łączy coś przez niego dotąd niespotykanego z MAC-iem, bez względu na wszystko, nawet jeśli niekoniecznie musi posiadać jakieś konkretniejsze informacje na temat jego i obecnie prowadzonej kampanii, to powiedz to. Chętnie to wykorzystam na swoją korzyść.

Ysengrinn napisał/a:

Ergo - właśnie napisałeś, że wysysasz magiczne soki ze Śródziemia.


Skoro Fangorn jest częścią Śródziemia, to oczywiste jest, że wysysanie soków z fragmentu Fangornu można opisać jako wysysanie soków z fragmentu Śródziemia. Logiczne.
Costly - 19-01-2009, 11:24
Temat postu:
Prosił bym, aby chwilo nie odnosić się do postu Grisznaka. Są pewne dość zdecydowane i ciężkie do zaakceptowania dla nas rozbieżności między miejscem, gdzie armia MAC się znajduje, a miejscem, gdzie bitwa się odbyła. Postaramy się szybko dojść do jakiegoś rozwiązania.

*EDIT*

Daerian napisał/a:

Przybędzie. Nie przybyła. Czytaj proszę uważnie. Olbrzymy też jeszcze nie przybyły, zanim zaczniesz dyskusję o tym. W jaki sposób natomiast je wyrwałem? Tak, jak Wy przekonaliście do siebie Gondorczyków. Może nie zauważyłeś czytając książki, ale gigantyczne pająki w świecie Tolkiena obdarzone są inteligencją zbliżoną do ludzkiej.


Nie rozumiesz. Dlaczego pająki opuścił swój przyjazdy ekosystem i udały się wojnę, dlaczego to zrobiły? I jak w niej będą uczestniczyć? Będą szarżować w formacji klina?

Jeżeli nie widzisz różnicy między tym, a ludźmi ratującymi własne domy i życie, wziętymi między dwa ognie i nie posiadającymi prawie żadnego wyboru, no to zaiste ignorancja twoja siłą jest potężną.

Co do Isengardu - odbuduj sobie go w jednym poście. Co to za różnica? Chodzi mi o to, że owe rzekome zniszczenia w żaden sposób nie wpływają na twoje akcje. Więc jeżeli odbudujesz go w jednym poście, to nie, nie będę miał nic przeciwko. Bo absolutnie nic się nie zmieni.

Co do Lustrzanej Komnaty - chyba dość wyraźnie było napisane, że zadaniem zebranych tam ludzi jest szukanie wroga. Kim on jest, to bez różnicy. I nie, przyrównanie sytuacji NPC do sytuacji gracza jest całkiem nie na miejscu.

Co do magi - jak mówiłem, nie zamierzam się kłócić, choć to kwestia do oceny i mam całkiem niezłą pozycje do tego. Akceptujemy koncepcje Seriki.
Bezimienny - 19-01-2009, 11:25
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Nagle okazuje się, że wszyscy są pewni, że Fei ze swoimi Entami reprezentuje wojska MAC. A skąd niby mieliby to wiedzieć? Jedynie w przypadku powiązania zeznań strażnika z Pałacu, doświadczeń Sarumana i opowieści Entów, można by to jakoś posklecać.
To, co zrobiłeś by je stworzyć wystarczy. Każda osoba dysponująca jakąkolwiek mocą NATYCHMIAST będzie wiedziała, że to co zrobiłeś było absolutnie obce, i żadna istota ze śródziemia by tego zrobić nie mogła. Nie chodzi o to, że nie chciałaby tego zrobić, po prostu nie byłaby w stanie. Nawet Morgoth by tego nie potrafił.

Nawiasem mówiąc, Sauron jeszcze nie wie o entach, na razie wie, że zaraz niebo spadnie mu na głowę, i że jedyną grupą którą może o spowodowanie tego podejrzewać na razie jesteście wy - innych obcych w tym świecie nie zauważył.

Costly napisał/a:
Prosił bym, aby chwilo nie odnosić się do postu Grisznaka. Są pewne dość zdecydowane i ciężkie do zaakceptowania dla nas rozbieżności między miejscem, gdzie armia MAC się znajduje, a miejscem, gdzie bitwa się odbyła. Postaramy się szybko dojść do jakiegoś rozwiązania.

Możemy założyć, że bitwa rozegra się później - gdy dojdziecie do rzeki (w końcu dojdziecie, nie?).
Zegarmistrz - 19-01-2009, 11:32
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Co ma wspólnego wysysanie soków z części spalonego Fangornu, a kończenie wojny (a tym samym questa?) jednym postem???


Fei: zadeklarowałeś sie jasno, że wysysasz siły z "pradawnej ojczyzny Entów". Napisano ci już chyba 5 razy, że ojczyzną Entów nie jest Fangor, tylko CAŁE ŚRODZIEMIE. Dotarło? Zwyczajnie niszczysz świat. Prawie każdy dysponujący magiczną mocą w tym świecie (czyli jakieś 20% populacji) jest w stanie to wykryć.

Po drugie: Nawet zakładając, że niszczysz jedynie Fangor oznaczałoby to, że pochłaniasz bardzo duży kawałek świata (tak na oko: 40 000 kilometrów kwadratowych. To bardzo poważna rana. Co gorsza: nikt nigdy tego jeszcze nie zrobił. Nawet Morgoth i Ungoliatha.

Taka skala zniszczeń i ich natura może mieć tylko jedną, logiczną konsekwencję: Gniew Valarów. Interwencję boską. Poprzednie dwa razy ściągnęły ją wielokroć mniejsze zbrodnie.

A dlaczego wszyscy nienawidzą MAC? Kto w ciągu tygodnia zabił więcej osób, niż trzej etatowi sukinsyni Śródziemia razem wzięci?

I mam gorącą prośbę: zapoznaj się z realiami zanim napiszesz kolejny post.

Cytat:

Nie rozumiesz. Dlaczego pająki opuścił swój przyjazdy ekosystem i udały się wojnę, dlaczego to zrobiły? I jak w niej będą uczestniczyć? Będą szarżować w formacji klina?


Mroczna Puszcza nie jest przyjaznym miejscem dla pająków. Nie po odejściu Cienia z Dol Guldur. Za dużo leśnych elfów w okolicy.
Costly - 19-01-2009, 11:39
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:

A dlaczego wszyscy nienawidzą MAC? Kto w ciągu tygodnia zabił więcej osób, niż trzej etatowi sukinsyni Śródziemia razem wzięci?


Tutaj akurat powtarzasz propagandę. Do tej pory MAC nie zabił ani jednego cywila. Velg rozprawił się dość nieprzyjemnie z grupą Gondoryjczyków podczas przelotu do Mordoru. Walczymy z oddziałami, które nas atakują. Dodatkowo Kitkara zabiła grupę orków w jednej z wiosek.

Są jeszcze akcje Fei'a, ale ciężko zabite przez Entów Orki wiązać z MACem.

Rohimowie podczas samej rzezi w Minas Trith zdecydowanie przewyższyli dokonania MAC.
Zegarmistrz - 19-01-2009, 11:41
Temat postu:
Cytat:
Tutaj akurat powtarzasz propagandę. Do tej pory MAC nie zabił ani jednego cywila.


A Theoden to kim może był? Młodym szeregowcem służby liniowej?

I naprawdę biedni jestesteście. Przypłynęliście z wielką armią, najechać Gondor... A tu tubylcy śmią się źle zachowywać i napadać waszych żołnierzy.
Bezimienny - 19-01-2009, 11:45
Temat postu:
Costly napisał/a:
Są jeszcze akcje Fei'a, ale ciężko zabite przez Entów Orki wiązać z MACem
Fei się specjalnie przy swoich akcjach nie ukrywa. Aż dziw, że jeszcze nie rozlepiają plakatów z jego twarzą.
Poza tym, jeśli tak liczyć, to główne "moje" wyczyny, czyli Selerond, też są nikomu poza mną i MACem nie znane.
Costly - 19-01-2009, 11:46
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
A Theoden to kim może był? Młodym szeregowcem służby liniowej?


Powiązanie tego zdarzenia z bractwem jednoznacznie nie jest możliwe. Nawet Grima przedstawił w końcu fałszywy dowód. Kto wie, czy wierzy w winę MAC.
Bezimienny - 19-01-2009, 11:47
Temat postu:
Costly napisał/a:
Zegarmistrz napisał/a:
A Theoden to kim może był? Młodym szeregowcem służby liniowej?


Powiązanie tego zdarzenia z bractwem jednoznacznie nie jest możliwe.
Przecież daliście się zobaczyć strażnikowi podczas skoku w okno wymiarowe... jest to na tyle niecodzienne, że osoby dysponujące pewną wiedzą natychmiast będą wiedziały kto za to NIE jest odpowiedzialny.
Zegarmistrz - 19-01-2009, 11:47
Temat postu:
Cytat:
Powiązanie tego zdarzenia z bractwem jednoznacznie nie jest możliwe.


Prawda. Mógł jeszcze popełnić samobójstwo.
Costly - 19-01-2009, 11:48
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Przecież daliście się zobaczyć strażnikowi podczas skoku w okno wymiarowe...


Dwóch obcych mężczyzn. Jak rozumiem tylko w MAC istnieją mężczyźni? Strażnik zobaczył obcych i coś, co wyglądało jak czarna magia. Dla mnie równie dobrym tropem może być tu Mordor.
Mai_chan - 19-01-2009, 12:00
Temat postu:
Na litość boską.

Czy KTÓRYKOLWIEK z MACantów czytał Władcę Pierścieni? Czy zdajecie sobie w ogóle sprawę z tego, o czym piszecie?
Czarna magia? Co to takiego jest czarna magia? NIE MA czegoś takiego jak czarna magia.

Magów sensu stricto w Śródziemiu jest słownie pięciu. Saruman, Gandalf, Radagast i jeszcze dwóch na wschodzie. Żaden z nich nie jest człowiekiem, choć może takiego przypominać. Poza nimi magią posługują się wyłącznie elfy i krasnoludy, z czego krasnoludy wyłącznie w rzemiośle. Od biedy jeszcze Nazgule, ale one TEŻ nie posługują się wrotami międzywymiarowymi.

Dwóch facetów używających magii, którzy nie są elfami ani Istari. No zgadnijmy, kto to może być? Hmmmm...

Nie wspominając już o tym, że to, co zrobił Fei rzeczywiście powinno ściągnąć interwencję z Valinoru... I nie ma co się dziwić, że stworzenie dodatkowych entów zostało powiązane z MACem - czegoś takiego nie byłby w stanie zrobić nikt w Śródziemiu, wliczając w to Yavannę (czyt. oryginalną stwórczynię entów).

PS. Nie, nie zamierzam pchać się wam do questa, czytam go dość pobieżnie. Ale rozbraja mnie quest w realiach tolkienowskich prowadzony bez znajomości tych realiów...
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 12:04
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Fei Wang Reed napisał/a:
Co ma wspólnego wysysanie soków z części spalonego Fangornu, a kończenie wojny (a tym samym questa?) jednym postem???


Fei: zadeklarowałeś sie jasno, że wysysasz siły z "pradawnej ojczyzny Entów". Napisano ci już chyba 5 razy, że ojczyzną Entów nie jest Fangor, tylko CAŁE ŚRODZIEMIE. Dotarło? Zwyczajnie niszczysz świat. Prawie każdy dysponujący magiczną mocą w tym świecie (czyli jakieś 20% populacji) jest w stanie to wykryć.

Po drugie: Nawet zakładając, że niszczysz jedynie Fangor oznaczałoby to, że pochłaniasz bardzo duży kawałek świata (tak na oko: 40 000 kilometrów kwadratowych. To bardzo poważna rana. Co gorsza: nikt nigdy tego jeszcze nie zrobił. Nawet Morgoth i Ungoliatha.


W pierwszym akapicie piszesz to, o czym dobrze wiem, omijając odpowiedź na pytanie (retoryczne zresztą)...

Trudno, żeby w ciągu co najwyżej kilku godzin wyssać "soki" z całego Fangornu, szczególnie że to były "drzewa". Raczej przyjmij, że ten "wyjałowiony" teren obejmuje przestrzeń przeze mnie opisaną, a więc o promieniu kilkuset metrów. Nawet przyjmując go rzędu 900 m, to powierzchnia obejmuje około 2,5 km². Nie przesadzajmy...

Bezimienny napisał/a:
Costly napisał/a:
Są jeszcze akcje Fei'a, ale ciężko zabite przez Entów Orki wiązać z MACem
Fei się specjalnie przy swoich akcjach nie ukrywa. Aż dziw, że jeszcze nie rozlepiają plakatów z jego twarzą.


Bezimienny, owszem, nie ukrywam specjalnie twarzy, bo taką mam naturę (tzn. Fei), ale jak do tej pory widziały go: Enty (z czego większość nie żyje), od biedy można powiedzieć, że strażnik (zakładając, że w tamtym pokoju było wystarczająco jasno, a sam strażnik nie był zbyt zaspany..., bo wydarzenia działy się bardzo szybko), i...? ewentualnie można by pomyśleć o Sarumanie, ale skoro zabiłem nieprawdziwego Sarumana, to nie ma pewności, że on mnie widział.
Dlatego Twoją "uwagę" uważam za dość dziwną...
Costly - 19-01-2009, 12:12
Temat postu:
Mai_chan, przeciętny człowiek nie wie kim są istarii i nie rozumie magi. Pamiętasz pojęcie hobbitów z powieści o magi? Ich rozmowa o tym z Galadrielą? Strażnik, prosty człowiek, widząc taką scenę po prostu nie rozumie tego co widzi i myśli - magia. A powiązanie jej z konkretnymi siłami przechodzi jego pojęcie.
Zegarmistrz - 19-01-2009, 12:16
Temat postu:
Costly napisał/a:
A powiązanie jej z konkretnymi siłami przechodzi jego pojęcie.


I właśnie od tego ma Grimę, który ma gotową odpowiedź.
Bezimienny - 19-01-2009, 12:20
Temat postu:
Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
Przecież daliście się zobaczyć strażnikowi podczas skoku w okno wymiarowe...


Dwóch obcych mężczyzn. Jak rozumiem tylko w MAC istnieją mężczyźni? Strażnik zobaczył obcych i coś, co wyglądało jak czarna magia. Dla mnie równie dobrym tropem może być tu Mordor.


Zapominacie - magów jako takich jest bardzo niewielu, i właściwie wszyscy są znani z imienia (z wyjątkiem Czarnoksiężnika). Ich możliwości też są mniej więcej znane - przynajmniej innym osobom w tej samej grupie. Strażnik może by nie wiedział, ale jeśli powtórzył co widział komu trzeba - a powtórzył, to szybko dotarło to do osoby która wiedziałaby co jest grane. jeśli strażnik wcześniej usłyszał od kogoś o obcych posługujących się dziwną magią (a od takich plotek jest Grima) to też by skojarzył. Nawet Mordor dla przeciętnego mieszkańca kojarzy się raczej z hordami orków niż z "czarną" magią. Ba, o Nazgulach wie stosunkowo mało osób. Już bardziej magiczne w postrzeganiu zwykłych ludzi są elfy - ale ich nikt nie będzie podejrzewał o zamachy w środku nocy (zresztą, elfy łatwo rozpoznać).

Co śmieszniejsze, gdybyście nie dali się zaobserwować uciekając (albo zrobili to w mniej efektowny sposób), to pierwsze podejrzenia padłyby na Sarumana, Mordor lub ostatecznie resztki Gondorczyków. Grima musiałby się wtedy o wiele bardziej napracować.
Costly - 19-01-2009, 12:59
Temat postu:
Eh to jest sródziemie, tu nie ma prasy, radia, telewizji etc. Plotki po państwie rozchodzić będą się przeróżne. Najczęściej będą związane z znanymi siłami, Bractwo jest tu ledwo kilka dni, większość ludzi o nim nadal nie słyszało.

...ale i tak Król Theoden cywilem nie był. Dlatego nadal mówię, że nie zabiliśmy nikogo z cywili. Walczymy z wojskiem i jego władcami. Nie mam nic przeciwko wysyłaniu propagandy do ludzi na temat naszego okrucieństwa, to rozsądne działanie. Ale poza questem już propagandy uprawiać nie musimy.

A nie, sekundę. Ja wczoraj zabiłem cywila. Co prawda rękoma bandytów i tutaj już bez żadnej szansy na powiązanie tego z MAC. Jak i bez szans na wzbudzenie jakiegokolwiek zainteresowania tą śmiercią. Ale fakt, jeden był.
Ysengrinn - 19-01-2009, 13:06
Temat postu:
Cytat:
Eh to jest sródziemie, tu nie ma prasy, radia, telewizji etc. Plotki po państwie rozchodzić będą się przeróżne. Najczęściej będą związane z znanymi siłami, Bractwo jest tu ledwo kilka dni, większość ludzi o nim nadal nie słyszało.


W poł.-zach. Gondorze ląduje olbrzymia armia, używająca nieznanej technologii, magii, posługująca się przedziwnymi stworami latającymi i, jakby tego było mało, ciągnąca ze sobą jedwabiście wielki latający kościół.

Ja wiem, że Śródziemie składa się ze stepowych pustkowi, leśnych pustkowi, górskich pustkowi i pustkowi, a także leżących tu i ówdzie miast, ale na litość - Wasze pojawienie się i tak wywołałoby wśród prostych ludzi panikę i poruszenie na cały kontynent. Po prostu dzięki poczcie pantoflowej. A że Was nie znają to tylko oznacza, że plotka doda Wam ostre zęby i ogień buchający z uszu.
Bezimienny - 19-01-2009, 13:16
Temat postu:
PS: Sprawdziłem na mapie - faktycznie, lokalizacja wydarzeń z postu Grisznaka jest kłopotliwa. Postaram się to z nim przedyskutować, ale raczej nie wcześniej niż dziś wieczór na IRCu.
Anonymous - 19-01-2009, 13:20
Temat postu:
Bezimienny byłbym wdzięczny jakby to można było poprawić. Grisz nas za bardzo rzucił do przodu, aż tak dobrzy nie jesteśmy.
Costly - 19-01-2009, 13:20
Temat postu:
Zostawiłem mu na pm informacje odnośnie naszego położenia. Powiedział, że zajmie się tym gdy znajdzie czas. Więc chyba sprawa wkrótce będzie jasna.
Anonymous - 19-01-2009, 14:37
Temat postu:
Ok, myślałem, że skoro idziecie na Minas Tirith, to jesteście bliżej. No nic, to i owo poprawiłem, więc wszystko może iść dalszym torem.
Przy okazji, mapa to niezły pomysł. Może by ją tu wkleić, wraz z notowaniem kolejnych ruchów?
Costly - 19-01-2009, 15:30
Temat postu:
Grisznak, "Potok na zachód od Rondalph" posiada strzeżoną przez twierdzę Serelond przeprawę, jak możesz zauważyć na mapce którą ci wysłałem. Po to rozbijaliśmy się tak o tą twierdze tyle dni, po tym całym wysiłku niestety nie mogę przejść nad faktem, że został on całkiem zignorowany. Jeżeli chcesz nas zaatakować w tym punkcie - to musisz zaatakować twierdze. Obawiam się, że sytuacja w którą wpadłeś nie może być załatwiona zmianą kilku nazw geograficznych, potrzebna będzie odrobinę większa ilość wysiłku ;) Czekamy na twoje zmiany z swoimi postami, bo nie chcemy zamykać ci drogi do działania, dlatego było by dobrze, gdybyś zastanowił się nad tym jeszcze dziś.
Morg - 19-01-2009, 16:12
Temat postu:
Już spieszę wyjaśniać zarzuty względem posta. Kolczuga warta była tyle co ćwiartka Shire w chwili w której kopalnie Morii były zamknięte, w związku z czym mithrilu nie szło wydobywać. Ile w Morii mithrilu zostało? Tego nikt nie wie. Zastosowałem więc prawo popytu i podaży w połączeniu z założeniem, że mithrilu starczy. Nigdzie nie słyszałem, aby metal ten był cięższy w wydobyciu, niż dajmy na to węgiel. Przypominam też, że mithrilu w swoim czasie wydobywano wystarczająco dużo, aby z niego samego utrzymać całą Morię i wszystkich jej mieszkańców. Sporny kawałek posta jednak usuwam (jako że jest to najprostsze rozwiązanie - nikt się jeszcze do niego nie odniósł) dochodząc do wniosku, że większego znaczenia dla moich planów to nie ma (czyt.: znajdę zastępniki). Bardzo możliwe, że walnąłem dużą głupotę. Za lekkie zamieszanie przepraszam.
Costly - 19-01-2009, 16:30
Temat postu:
Eh wydobywanie mithrilu musi być niezwykłe ciężkie - skoro to metal twardszy niż jakakolwiek inna substancja w śródziemiu. Mnie mniej bolała już ta skala, co właśnie czas. Wydarzenia zajmujące miesiące, albo i lata zostały ujęte ot, tak. Jakby stało się to z dnia na dzień. Ale trudno, takie przeskoki czasowe występują tutaj regularnie, widać będę musiał po prostu zacisnąć zęby i po prostu dalej grać swoje.
Morg - 19-01-2009, 16:41
Temat postu:
Co do szybkości, to średnio zbroja rycerza waży 27 kg. Pięć tysięcy takowych to 135 ton. Przy kopalni z załóżmy ośmioma tysiącami pracujących osiągnięcie dość dużego wydobycia nie powinno być problemem. Zgadzam się natomiast, że szybkość powinna i tak być dwu-trzy krotnie wolniejsza. Nie wykonałem po prostu potrzebnych obliczeń, w związku czym wystąpił spory błąd. Teraz już chyba jednak problemu nie ma.

Cytat:
Eh wydobywanie mithrilu musi być niezwykłe ciężkie - skoro to metal twardszy niż jakakolwiek inna substancja w śródziemiu.


Nie do końca tak. To krasnoludowie umieli z rudy mithrilu wytwarzać najtwardszy metal śródziemia. Noldorowie na przykład z rudy mithrilu tworzyli ithildin służący do zapisywania różnych rzeczy (brama Morii ma inskrypcje z ithildinu). Ogólną charakterystyką było jednak to, że mithril nie rdzewiał, nie śniedział - po prostu wraz z upływem czasu nie tracił swojej wartości.
kic - 19-01-2009, 16:54
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Ok, myślałem, że skoro idziecie na Minas Tirith, to jesteście bliżej. No nic, to i owo poprawiłem, więc wszystko może iść dalszym torem.

Byłbym zobowiązany, gdybyś zechciał czytać nas dokładniej...

Grisznak napisał/a:

Przy okazji, mapa to niezły pomysł. Może by ją tu wkleić, wraz z notowaniem kolejnych ruchów?

Czyli ten punkt miałby się odnieść do wszystkich? Jeżeli tak, to pomysł jest warty uwagi.

Grisznak, co do gryfów. Jest to elitarny oddział bractwa i nie lata sobie na niepewne akcje. Zresztą po ostatnich wydarzeniach Gryfy muszą również wypocząć. Dlatego też prędzej posłalibyśmy pegazy, albo jeszcze lepiej byłoby skorzystać z mocy armat kościoła niźli ryzykować na tak oczywistą pułapkę. Ostatnio pozwoliliśmy Ci zaatakować "wyciągnięty" do przodu oddział Norrca, choć teoretycznie powinien być chroniony przez zdolności bojowe kościoła. Tym jednak razem prosiłbym Cię o zmianę pewnych faktów niezgodnych ze strategia MAC.
Costly - 19-01-2009, 17:04
Temat postu:
Morg napisał/a:
Teraz już chyba jednak problemu nie ma.


Morg. Kurde, zaakceptowałem już wersje wydarzeń taką, jaką podałeś. Ale trochę boli mnie ciągle fakt, że z twoich odpowiedzi wynika, że nie rozumiesz do czego pije. W powieści ustabilizowanie koloni w Morii i odnalezienie złóż mithrilu odbyło się w ciągu trzech lat. Gdzie zapiski na temat mithrilu były jednymi z ostatnich z owego okresu. Tymczasem u ciebie zarówno dotarcie do Morii jak i ustabilizowanie tam koloni prowadzącej prężną działalność odbyło się z dnia na dzień. To mnie boli.
Morg - 19-01-2009, 17:14
Temat postu:
Ok, tutaj postudiuję bardziej. Niemniej jednak czekanie trzech lat to nie jest to. Jaką masz więc propozycję - dotychczasowo zużyte ilości są śladowe (trochę dla Sarumana i to wszystko), więc nie powinno być to problemem. Chyba, że sugerujesz, żeby zostawić ten aspekt w spokoju. Bo to w tym momencie jest dość ciężka kwestia (nie, to nie jest ironia) i sam mam problem co z tym fantem zrobić - mogę obejść się innymi surowcami, zużywając niewielkie ilości prawdziwego srebra (nie do wydobycia, a po prostu małe ilości, które raz uda mi się znaleźć [parę-paręnaście kilo] gdzieś tam pozostawione) i w świetle Twoich uwag, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Jeśli pasuje Ci to, to w kolejnym moim poście postaram się wyklarować sytuację.
Costly - 19-01-2009, 17:28
Temat postu:
Jak już mówiłem, zaakceptowałem sytuacje taką, jaka jest. Po prostu staram się wskazywać takie aspekty z nadzieją, że w przyszłości trochę więcej refleksji zostanie poświęcone nie tylko samym pomysłom, ale też ich wykonaniu.
Zegarmistrz - 19-01-2009, 20:00
Temat postu:
kic napisał/a:
Ostatnio pozwoliliśmy Ci zaatakować "wyciągnięty" do przodu oddział Norrca, choć teoretycznie powinien być chroniony przez zdolności bojowe kościoła. Tym jednak razem prosiłbym Cię o zmianę pewnych faktów niezgodnych ze strategia MAC.


Uczciwie mówiąc Mi (historyk wojskowości) Grisznakowi (historyk inny) i Bezimiennemu (pasjonat historii) nawet nie przyszło na myśl, że - jeśli ktoś już wylądował - nie posuwa się do przodu najszybciej, jak tylko może. Niemniej jednak myślę, że bez trudu dostosujemy się do tej wizji strategii. Jest ona nam nawet bardzo na rękę: w końcu to my mamy rezerwy ludzkie i materiałowe oraz skąd podciągnąć posiłki. Zwłoka jest nam jak najbardziej na rękę...
Costly - 19-01-2009, 20:07
Temat postu:
Tutaj nie o to chodziło. Sęk w tym, że armia podróżowała razem, skupiona w jedną formacje. Tym czasem zaatakowany został oddział 4 000 ludzi pod komendą Norrca, znajdujący się gdzieś na przodzie. Nigdy takiego oddziału nie wysłaliśmy, a Norrc dowodził głównymi siłami. To był problem. Ale po prostu przeszliśmy nad tym. Choć drugi raz raczej się już nie zmusimy, chodzi mi oczywiście o dzisiejszą kwestie przeprawy przez rzekę.
Ysengrinn - 19-01-2009, 20:23
Temat postu:
Ja dobrze rozumiem, że Wy w ogóle nie wysyłacie rekonesansu?
Daerian - 19-01-2009, 20:34
Temat postu:
Mam kilka uwag co do pająków, które Fei napotkał na swej drodze. Przede wszystkim, z opisu wynika, ze są wyraźnie o wiele za duże. Sheloba była wyjątkowo wielkim, jedynym okazem, tymczasem wszystko wskazuje na to, że podróżujące stworzenia są co najmniej jej rozmiarów - jeśli nie większe.
Dalej - pająki na pewno nie dałyby się zaskoczyć tak licznej armii na otwartej przestrzeni, szczególnie w dzień. A już na pewno nie ruszałyby do walki, tylko usiłowały uciekać lub się kryć. Powodów jest kilka - nie są samobójcami. Preferują napadanie na ofiary z zaskoczenia, nie lubią otwartej walki. I wreszcie nienawidzą światła słonecznego. Innymi słowy, w środku dnia spałyby w jakiejś kryjówce.
Dlatego nie wiem, na co natrafił Fei na swojej drodze, ale stanowczo nie były to pająki z Mrocznej Puszczy. Osobiście stawiam na jakieś dziwne mutanty powstałe w wyniku jego skażenia okolicy przez wysysanie magii z krainy.

Nawiasem mówiąc mi, jako kolejnemu historykowi - amatorowi też Wasza taktyka wojenna wydaje się dość dziwna, ale to w końcu Wasza decyzja.
Anonymous - 19-01-2009, 20:41
Temat postu:
OK, ok, dziś miałem hc dzień i mało czasu na cokolwiek. Powoli wracam do rzeczywistości, więc spokojnie.
Cytat:
Ja dobrze rozumiem, że Wy w ogóle nie wysyłacie rekonesansu?

Nie zauważyłeś, że oni używają tylko inteligencji?

Prosiłbym, jeśli łaska, o pewną precyzję historyczną. Nie, nie chodzi mi o zwiady itd. Mianowicie, gramy, o ile się orientuję, w czasach LoTRowskich, tymczasem mapa i terminlogia, którym się MAC posługuje, pochodzą ze znacznie wcześniejszego okresu. Na mapach z okresu wojny o pierścień żadnego Serelondu nie ma:
http://home.agh.edu.pl/~evermind/Mapy/gondor_2.jpg
http://larsen-family.us/~1066/maps/LotRmap.jpg
Może ustalmy, w jakim Gondorze my tę wojnę toczymy, co?
Daerian - 19-01-2009, 20:47
Temat postu:
Ja natomiast chciałem się spytać, czy Wy na poważnie chcecie kontynuować wskrzeszanie zmarłych w Śródziemiu?
Morg - 19-01-2009, 20:50
Temat postu:
Ja mam jeszcze dodatkowo pytanie gdzie jest Rondalph? Atlas Śródziemia, który posiadam nie wykazuje tej lokalizacji.
Co do wskrzeszania, to jeśli chcemy zachować realia świata, to to ściągnie prędzej czy później interwencję Valarów. Teoretycznie postacie multiświatowe są podobnymi do nich przepakami, ale chyba nie o to chodzi...
Avalia - 19-01-2009, 21:01
Temat postu:
Toż to dla tego nie wskrzesiłam wszystkiego co popadło. I nie zrobiłam tego od tak, ze pstryk i wszyscy są happy (ja się nie lubię rozpisywać). I raczej wskrzeszać już nie będę. Tylko dlatego, że to są NPC a i tak je zaraz zabijecie, więc sensu to z leksza nie ma (co najwyżej pojedyncze istnienie w razie czego przywróci się do życia jeżeli będzie możliwość i potrzeba - z słówka wyjaśnienia nie uznaje wskrzeszenia człowieka z którego została ręka, głowa i palec u nogi).
Costly - 19-01-2009, 21:04
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Ja dobrze rozumiem, że Wy w ogóle nie wysyłacie rekonesansu?


"Rekonsans" 4 000 ludzi, pod komendą głównodowodzącego armią? Nie, takich nie wysyłamy. Za to opisane jest wcześniej jak wygląda u nas kwestia zwiadu. Velg poświecił sporo wysiłku na dokładny opis tego.

Daerian, pająki przede wszystkim nie ruszają na wojnę. W kontekście tego ich starcie nie wydaje się tak dziwne.

Grisznak, chodzi ci o moją mapkę. To była jedna z wielu jakich używam, fakt, trochę mało aktualna. Ale dokładna. Położenie większych ośrodków ludzkich w zachodnim Gondorze w radykalny sposób zmienić się raczej nie mogło i tak - bo i wojna tych terenów nie nawiedzała. Z map które wstawiłeś, to pierwsza w ogóle nie obejmuje Anfalasu, a druga nie przedstawia prawie żadnych miast ani twierdz. Ale poszukam zatem dokładnej mapy pod tym względem z okresu wojny pierścieni.

I swoją drogą - sytuacja względem twojego postu z tego co widziałem to jeszcze się skomplikowała, bo moi nie zdzierżyli oczekiwania i ruszyli z akcjami zaplanowanymi na dziś.

Morg, mniej więcej w pół drogi między Anfalasem a Belfalasem (ale nadal na terenie tego pierwszego). Miasto leży blisko brzegu, na szlaku handlowym łączącym Lond Galen (stolica Anfalasu) i Lond Ernil (stolica Benfalasu).
Bezimienny - 19-01-2009, 21:11
Temat postu:
Komentarz do mojego posta - Sauron wyleciał zanim fei zmienił kierunek drogi. W którejś chwili pewnie to zauważy - ale z palantiru w locie korzystać raczej nie będzie, więc chwilę to potrwa

A inaczej - posta skończyłem i wkleiłem nie odświeżając strony, co zwykle robię. tym razem zapomniałem, ale uznałem że nie ma tu istotnego konfliktu.

Cytat:
Morg, mniej więcej w pół drogi między Anfalasem a Belfalasem (ale nadal na terenie tego pierwszego). Miasto leży blisko brzegu, na szlaku handlowym łączącym Lond Galen (stolica Anfalasu) i Lond Ernil (stolica Benfalasu).
Jak to się ma do Edhellondu, Linhiru i Dol Amroth, czyli właściwie jedynych istotnych miast w rejonie Belfalas w czasie wojny o pierścień?
...a, jedno już widzę. Lond Ernil to stara nazwa Dol Amroth
Anonymous - 19-01-2009, 21:13
Temat postu:
Bezimienny, jest ok.
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 21:48
Temat postu:
Daerian napisał/a:
Mam kilka uwag co do pająków, które Fei napotkał na swej drodze. Przede wszystkim, z opisu wynika, ze są wyraźnie o wiele za duże. Sheloba była wyjątkowo wielkim, jedynym okazem, tymczasem wszystko wskazuje na to, że podróżujące stworzenia są co najmniej jej rozmiarów - jeśli nie większe.
Dalej - pająki na pewno nie dałyby się zaskoczyć tak licznej armii na otwartej przestrzeni, szczególnie w dzień. A już na pewno nie ruszałyby do walki, tylko usiłowały uciekać lub się kryć. Powodów jest kilka - nie są samobójcami. Preferują napadanie na ofiary z zaskoczenia, nie lubią otwartej walki. I wreszcie nienawidzą światła słonecznego. Innymi słowy, w środku dnia spałyby w jakiejś kryjówce.
Dlatego nie wiem, na co natrafił Fei na swojej drodze, ale stanowczo nie były to pająki z Mrocznej Puszczy. Osobiście stawiam na jakieś dziwne mutanty powstałe w wyniku jego skażenia okolicy przez wysysanie magii z krainy.


Mutanty same od siebie nie powstają ot, tak. Sam Fei, mimo posiadania dużej mocy magicznej, potrzebował do "stworzenia" Entów kilku składników - szyszki, którą "potraktował" dziwną substancją (nie będę jeszcze ujawniał jaką, w tej chwili zresztą to nie ma znaczenia), swojej magii, odczekać musiał trochę czasu, no i wykorzystał naturalną magię Natury, silnie związaną z Entami w lesie Fangorn (byłym lesie).

Może więc dla niewprawnego obserwatora wyglądać jakby powstały w jednej chwili, jednak przygotowań pod ich pojawienie się podjąłem już jakiś czas temu. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak właśnie potoczą się wydarzenia (las Fangorn, zdrada Entów), więc nie jest to do końca tak, jakbym tego chciał, ale jednak uważam, że ciąg czasowo-logiczny został zachowany.

Po drugie (tu bardziej do Bezimiennego) - ostatni raz powtarza: teren, objęty tym "waszym skażeniem" (czyli po prostu wyssaniem magicznych soków) obejmuje maksymalnie obszar 2,5 km². Bodaj Zegarmistrz szacował wielkość lasu na jakieś 40 000 km². Nie mówcie więc proszę, że doszczętnie zniszczyłem Fangorn, bo choć może to byłoby Wam na rękę, tak nie było. A jeśli faktycznie jesteście tak dobrymi magami, to bez problemów powinniście to wyczuć.

Daerian - pająki nie dały się zaskoczyć, bo jako stworzenia szybsze niż Enty (tak zakładam) bez problemów na otwartej przestrzeni mogłyby uciec. One same zaatakowały (myślę, że dość jasno to wynika z mojego postu). Dlaczego? Któż to może wiedzieć... Może po prostu wpadły w szał wojenny, a walka opanowała ich umysły? W końcu ktoś je zawezwał na wojnę. Ja (Fei) nie może oczywiście być pewien, że te pająki są z Mrocznej Puszczy, a jego wnioskowanie oparte jest na informacjach, które posiada i logicznym łączeniu wniosków (tok rozumowania też przytoczyłem w poście). Pająki przybyły ze wschodu, więc i tam udał się Fei z Entami. Nie wiadomo jeszcze, co tam spotka.

Prosiłbym jednak, by w miarę możliwości nie stwarzać tych pająków, jako konsekwencja wyssania magicznych soków. Już choćby dość prosta logika każe w to wątpić:
Jeśli soki wyssane były tylko z powierzchni 2,5 km², na której uprzednio nie znajdowało się nic (w końcu ktoś postarał się, żeby las spłonął doszczętnie, a przynajmniej w tym miejscu), a już na pewno nic żywego nie było w całej okolicy, to nie mogły tam być pająki, które to "wykorzystały do mutacji", a potem jeszcze szybko podążyły za Entami, wyprzedzając je by przyjść ze wschodu.

No i wyssanie oznacza "odebranie czegoś", a nie "dostarczenie czegoś", co określa słowo "skażenie". O żadnym skażeniu nie może więc być mowy.

Bezimienny, mam rozumieć, że Twoi ludzie przybyli pod las Lorien, by bronić go przed "moimi" Entami (choć i tak jak się okazało "niepotrzebnie", choć może i dobrze wyszło - przynajmniej nie jest tak, że w czasie rzeczywistym znasz każdy ruch Feia i jego Entów, co wydaje się być dość realistyczne...)?
Bezimienny - 19-01-2009, 21:59
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Bezimienny, mam rozumieć, że Twoi ludzie przybyli pod las Lorien, by bronić go przed "moimi" Entami (choć i tak jak się okazało "niepotrzebnie", choć może i dobrze wyszło - przynajmniej nie jest tak, że w czasie rzeczywistym znasz każdy ruch Feia i jego Entów, co wydaje się być dość realistyczne...)?
W pewnym sensie. Sauron potrafi być dość paranoiczny, i ponieważ nie wiedział dlaczego idziesz na północ, zaczął podejrzewać, że chodzi o Pierścień. W tej sytuacji uznał, że lepiej będzie mieć w okolicy jakieś siły, na wszelki wypadek. Jeśli pierścień miałby zmienić właściciela, to tylko na niego samego.
Zegarmistrz - 19-01-2009, 22:01
Temat postu:
Costly napisał/a:
"Rekonsans" 4 000 ludzi, pod komendą głównodowodzącego armią? Nie, takich nie wysyłamy. Za to opisane jest wcześniej jak wygląda u nas kwestia zwiadu. Velg poświecił sporo wysiłku na dokładny opis tego.


To się nazywa fachowo Przednia Straż, albo Awangarda. Jeśli tak wam na tym zależy, możemy uznać łaskawie, że tego nie posiadacie.
Costly - 19-01-2009, 22:15
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:

To się nazywa fachowo Przednia Straż, albo Awangarda. Jeśli tak wam na tym zależy, możemy uznać łaskawie, że tego nie posiadacie.


Jako, że nie chcieliśmy robić zamieszania wobec pomyłki Grisznaka, to właśnie uznaliśmy fabularnie, że było to starcie z przednią strażą (o czym napisałem w quescie w spoilerze). Inna rzecz skąd wzięły się wojska Grisznaka przy naszej przedniej straży, skoro chwile potem Grisznak swoje armie ustawił na linii rzeki Sirith, oddalonej bagatela o dobre 400 mil od naszej pozycji. Ale i tak w kontekście ruchów armii Rohanu, która przybyła na odsiecz wycofującym się wtedy oddziałom Grisznaka spod Minas Trith wyprzedzając na kilkukrotnie dłuższym dystansie wielokrotnie szybsze gryfy było to tylko drobne naciągnięcie.


Bezimienny napisał/a:
W pewnym sensie. Sauron potrafi być dość paranoiczny, i ponieważ nie wiedział dlaczego idziesz na północ, zaczął podejrzewać, że chodzi o Pierścień. W tej sytuacji uznał, że lepiej będzie mieć w okolicy jakieś siły, na wszelki wypadek. Jeśli pierścień miałby zmienić właściciela, to tylko na niego samego.


Ino, że Fei poszedł w stronę mrocznej puszczy. Ale co tam. W sumie nawet miło, że tamtejszy garnizon został prawie oczyszczony.
Teukros - 19-01-2009, 22:19
Temat postu:
Panowie, nie pomieszały się Wam ery? Bor, Ulfang i Ulfast to pierwsza era, ładnych parę tysięcy lat temu. Nie żebym coś miał przeciwko, bogowie bronią, tak tylko offtopiczę.
Costly - 19-01-2009, 22:20
Temat postu:
Teukros napisał/a:
Panowie, nie pomieszały się Wam ery? Bor, Ulfang i Ulfast to pierwsza era, ładnych parę tysięcy lat temu. Nie żebym coś miał przeciwko, bogowie bronią, takt tylko offtopiczę.


Esterlingowie rodu Bora występowali w trzeciej erze. Jako lud prześladowany zarówno przez Saurona jak i "złych" Esterlingów, sprzymierzonych z Sauronem. Natomiast jest możliwe, że nazewnictwo w trzeciej erze nie było do końca takie. Tutaj mogłem faktycznie popełnić błąd. Jeżeli posiadasz informacje na ten temat, to będę bardzo wdzięczny za uwagi.
Anonymous - 19-01-2009, 22:27
Temat postu:
Co do postu Avalli, to faktycznie jest tam lekka przesada. Nie bierzcie pod uwagę tego wskrzeszania. Swoją drogą wiara w mac, czasami czyni cuda, ale chyba nie aż takie ;-)
Bezimienny - 19-01-2009, 22:31
Temat postu:
...tak swoją drogą, gratuluję dobrego pomysłu, ale:
Ludu Bora już nie ma - został wyrżnięty do nogi podczas Nírnaeth Arnoediad w trakcie Pierwszej Ery (teraz mamy Trzecią - tak lekko licząc 5-6 tysięcy lat później).
Ludu Ulfanga też już nie ma - jacyś potomkowie żyją w Eriadorze, militarnej siły praktycznie nie posiadają.
Obecnie Easterlingowie to nazwa zbiorcza na wiele ludów wschodu - w większości niezbyt dużych, prymitywnych plemion. Tereny te wpadły we władzę Saurona w Drugiej Erze - w większości bezkrwawo, metodami podobnymi do tych, które zastosował do skażenia Numenoru. Szeroko jest tam rozpowszechniona wiara w Saurona jako boga. Z tego powodu w sporej części tych terenów ludziom nie żyje się specjalnie źle (Sauron, w przeciwieństwie do Morgotha, pragnie dominacji, a nie zniszczenia).
Prawdopodobnie da wam się przekabacić jakieś z bardziej wojowniczych plemion do ataków na Rohan - ale już przekonanie do wystąpienia przeciw Sauronowi może być trudniejsze.
Costly - 19-01-2009, 22:35
Temat postu:
Muszę przejrzeć źródła. W domu ich niestety nie posiadam i opierać się muszę na własnej pamięci. Ale kręci mi się w głowie wyraźnie motyw prześladowanych przez Saurona w trzeciej erze grupy Esterlingów. Chyba nawet Aragorn wspomina na kartach LotR, że naród ten nie cały jest zły i nie wszyscy służą Sauronowi.

Jeżeli weryfikacja da negatywne efekty, to wprowadzę poprawki.
Fei Wang Reed - 19-01-2009, 22:47
Temat postu:
Krótkie pytanie:

Czy las Fangorn spłonął całkowicie, czy też ostało się z niego coś - a jeśli tak to jaka część. To może być istotne, więc wolałbym wiedzieć.
Bezimienny - 19-01-2009, 23:15
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Krótkie pytanie:

Czy las Fangorn spłonął całkowicie, czy też ostało się z niego coś - a jeśli tak to jaka część. To może być istotne, więc wolałbym wiedzieć.
Coś prawdopodobnie się ostało - Balor szedł przez środek(niech będzie - nieco bliżej gór), czasem zbaczając na boki (w pewnej odleglości ZA orkami jakby się ktoś pytał. połaczyli się dopiero po wyjściu z lasu), a wszystko czego się tknął stawało w płomieniach. Ogień się dalej rozprzestrzeniał, ale już w sposób naturalny - można założyć że spore kawałki po prawej stronie mogły ocaleć (a pewnie i jakieś mniejsze i większe kępki tu i tam).
Avalia - 20-01-2009, 05:54
Temat postu:
Altruista napisał/a:
Co do postu Avalli, to faktycznie jest tam lekka przesada. Nie bierzcie pod uwagę tego wskrzeszania. Swoją drogą wiara w mac, czasami czyni cuda, ale chyba nie aż takie ;-)

Mój drogi bracie ja pragnę przypomnieć, że co najmniej dwie osoby czytały tego posta przed wysłaniem i nie słyszałam, żadnego ale. Jednej jeżeli nawet ciebie już to boli to ja mogę to zmienić, dla mnie to wpisanie innej cyferki.
Serika - 20-01-2009, 07:37
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Coś prawdopodobnie się ostało

Trzeba było powiedzieć, ja zakładałam, że się po drodze upewniłeś, że tam kamień na kamieniu nie został...
Bezimienny - 20-01-2009, 09:19
Temat postu:
Serika napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
Coś prawdopodobnie się ostało

Trzeba było powiedzieć, ja zakładałam, że się po drodze upewniłeś, że tam kamień na kamieniu nie został...
Chodziło mi, owszem, o wyeliminowanie entów jako siły militarnej, ale jednak pośpiech też był ważny. Las sam w sobie mnie specjalnie nie interesował - jego zniszczenie to niejako skutek uboczny obecności Balroga. Wtedy liczyłem się z tym, że będę musiał podbijać Rohan, i to w możliwie szybkim tempie, więc ganianie po lesie z podręcznym miotaczem ognia kategorii Średni Majar (które zajęłoby mi pewnie z tydzień - dwa) raczej w grę nie wchodziło.
Serika - 20-01-2009, 09:23
Temat postu:
Dobra, to zakładam, że moje wredne Zwierciadełko pokazało mi to, co chciało, a zwiadowcy specjalnie dobrze nie szukali. I tak, jestem BARDZO wściekła o Fangorn (na Saurona). Zakładam, że nie mam bezpośrednich podstaw, żeby wiązać obecność "obcych" entów z tą wyrwą w strukturze świata, którą poczułam, mogę najwyżej podejrzewać, że są za to odpowiedzialne te same siły.
kic - 20-01-2009, 15:00
Temat postu:
Daerian, przecież Radagast znajdował się w lesie, który został zniszczony przez najnowszą próbę broni MAC. Skoro znajdował się w lesie, to spłonął tam żywcem i zakończył się jego udział w tym queście...
chyba że...
Radagast nie znajdował się lesie, ale to wtedy dostrzeżono by go z Lustrzanej Komnaty, a jakby dostrzeżona, to by złapano, a jakby złapano, to by zabito.
Czyli de facto też by zginął. To którą możliwość wybierasz?
Morg - 20-01-2009, 15:12
Temat postu:
Przypomnę, że Radagast jest Majarem. I jako taki nie może być zabity (jego ciało - owszem, on sam - nie). Jak chce, to może również zdjąć cielesną powłokę.
Bezimienny - 20-01-2009, 15:35
Temat postu:
Morg napisał/a:
Przypomnę, że Radagast jest Majarem. I jako taki nie może być zabity (jego ciało - owszem, on sam - nie). Jak chce, to może również zdjąć cielesną powłokę.
Niezupełnie. Isztari są Majarami, ale ich moc jest mocno ograniczona. Nie bardzo wiadomo, co się z nimi dzieje po śmierci - zginąć nie powinni, ale wrócić też raczej nie mogą. Być może lądują spowrotem w valinorze. Gandalf to był unikalny przypadek - dostał drugą szansę bo był potrzebny, i na nią zasłużył.
Niemniej z pierwszego postu Daera wynika kilka faktów:
a) radagast jest w lesie, gdzieś w centralnym Gondorze
b) nie jest w tym samym lesie który się palił - z postu wynika, że jest raczej bliżej Fangornu (bo wyczuł pojawiające się "niedaleko" drzewce)
c) żadne inne informacje o jego lokalizacji się nie pojawiły (chyba, że coś przeoczyłem - jeśli tak, z góry przepraszam)
Nie widzę ani jednego powodu by uważać, że był on w tym samym lesie który został spalony.
Anonymous - 20-01-2009, 17:34
Temat postu:
Daerian widzę sprzeczność twojego postu z postem Feia. Mam na myśli historie pewnych pajączków. Jeśli znajdziesz trochę czasu, to prosiłbym o wyjaśnienie. Bo albo ja coś, źle przeczytałem, albo tyś czegoś nie doprecyzował.
Costly - 20-01-2009, 18:06
Temat postu:
Mniejsza o Radagasta, jakimi by sposobami nie znalazł się za górami. Póki nikt tu nie ściągnie Morinehtara i Rómestámo, Toma Bombadila, albo innej postaci w tym guście, to jeszcze jestem w stanie to przetrwać. Choć encie żony już pomału podchodziły pod tą kategorie szczerze mówiąc. Oby one ostatnie.

Bezimienny - to, że nazywamy go generałem wynika po prostu z tego, że jako obcy nie znający świata po prostu nazywamy wszystko na naszą modę. Nie był to pierwszy taki przypadek, nie ma co robić złośliwości na ten temat. Swoją drogą, gdy jesteśmy przy nazewnictwie. Siły Mordoru używające określenia "Nieprzyjaciel" są trochę mylące.

I pytanko techniczne. Którędy Orki z Morii dostały się do Gondoru? Mam nadzieję, że nie usłyszę, iż Eomer wpuścił armie Mordoru do swojego kraju, którego większość sił akurat znajdowała się na froncie? ;p
Daerian - 20-01-2009, 18:39
Temat postu:
Oczywiście, mogę wyjaśnić.
Pająki z postu Feia są kilkukrotnie za duże. I zachowują się zupełnie inaczej niż pająki z Mrocznej Puszczy.
Gdy zwróciłem na to uwagę, w zasadzie nie obeszło Was to, co przy Waszej trosce o szczegóły zachowania pająków (wielokrotnie już pokazywanej), oraz Waszych wojsk uznałem za dość dziwne. Nie podejrzewam Was w końcu o podwójną moralność, w zależności od tego, do kogo zasady mają się stosować. Dlatego zastosowałem najprostsze i najlogiczniejsze wyjście - były to jakieś inne, naprawdę gigantyczne pająki. Co prawda takich w Środziemiu nie stwierdzono, ale ujdzie to bez problemów przy wprowadzanych zmianach. Tym samym Fei zamordował jakieś inne pająki, które prawdopodobnie też bym chętnie zwerbował, więc faktycznie, jest to zysk dla Was.
W końcu jak Fei sam napisał:

Cytat:
Ja (Fei) nie może oczywiście być pewien, że te pająki są z Mrocznej Puszczy, a jego wnioskowanie oparte jest na informacjach, które posiada i logicznym łączeniu wniosków (tok rozumowania też przytoczyłem w poście). Pająki przybyły ze wschodu, więc i tam udał się Fei z Entami.


I tak, pająki nie idą na wojnę. Pająki idą przechwytywać Wasze mniej liczne patrole, porywać nocą ludzi z obrzeży obozu i prowadzić cała masę innych działań partyzanckich. A do tego są wręcz jak stworzone.
Bezimienny - 20-01-2009, 18:46
Temat postu:
Costly napisał/a:
Mniejsza o Radagasta, jakimi by sposobami nie znalazł się za górami. Póki nikt tu nie ściągnie Morinehtara i Rómestámo, Toma Bombadila.

Ja na pewno nie zamierzam.

Costly napisał/a:
Bezimienny - to, że nazywamy go generałem wynika po prostu z tego, że jako obcy nie znający świata po prostu nazywamy wszystko na naszą modę. Nie był to pierwszy taki przypadek, nie ma co robić złośliwości na ten temat.
Nawet nie pomyślałem, że tak to odbierzecie. Sauron też nazywa go generałem, tyle że nie gdy zwraca się do orków.

Costly napisał/a:
I pytanko techniczne. Którędy Orki z Morii dostały się do Gondoru? Mam nadzieję, że nie usłyszę, iż Eomer wpuścił armie Mordoru do swojego kraju, którego większość sił akurat znajdowała się na froncie? ;p
Nawet Eomera nie pytałem - i wątpię, by już wiedział. Pewnie się trochę powścieka, gdy się dowie że przemaszerowałem mu armię pod bramą Dunharrow bez pytania (nie bardzo kto tam miał mnie zatrzymać - ci co mieli schronili się w środku i nie myśleli specjalnie o atakowaniu). Z drugiej strony w momencie w którym się o tym dowie, dowie się też, że armia przeszła nie wyrządzając żadnych szkód, więc powinno mu po jakimś czasie przejść. tak, to w połączeniu z twoim postem o buntowaniu Easterlingów (pomińmy kwestie zgodności historycznej teraz) może spowodować, że Eomer odeśle część wojsk do domu.

PS: nie zdążyłem umieścić tego w moim poście, będzie dopiero w następnym, ale można założyć że po wylądowaniu obok Lorien i zorientowaniu się w sprawie odesłałem rena z wojskiem z powrotem do Dol Guldur

PS2: jakby to kogoś interesowało: nie ma kanonicznych imion dla Nazguli (Tolkien wymienia z imienia tylko Khamula), natomiast część z nich jest nazwana w różnych późniejszych "oficjalnych" produktach wykorzystujących markę. Potrafią między nimi występować pewne, drobne różnice - ja trzymam się wersji z karcianki Middle-earth: The Wizards
Nazgule (poza pierwszymi dwoma kolejność nie gra roli)
1. Witch-king of Angmar
2. Khamul the Easterling (Black Easterling, Shadow of the East)
3. Uvatha the Horseman
4. Hoarmurad of Dir
5. Akhorahil
6. Ren the Unclean
7. Indur Dawndeath
8. Dwar of Waw
9. Adunaphel
Costly - 20-01-2009, 18:54
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:

PS2: nie zdążyłem umieścić tego w moim poście, będzie dopiero w następnym, ale można założyć że po wylądowaniu obok Lorien i zorientowaniu się w sprawie odesłałem rena z wojskiem z powrotem do Dol Guldur


Czyli one JUŻ dotarły do Lothien i naturalnie przed Fei'em dotrą spowrotem na swoje pozycje? Eh, błagam, ogarnijcie jakoś to podejście do przestrzeni i czasu. Jakbyśmy mieli w tej konwencji prowadzić grę, to MAC już powoli by sobie wracał na kontynent.


Daerian napisał/a:

Pająki z postu Feia są kilkukrotnie za duże. I zachowują się zupełnie inaczej niż pająki z Mrocznej Puszczy.


Twoje pająki też nie zachowują się jak te z mrocznej puszczy. Od podstaw idąc - IDĄ NA WOJNE. NADAL słowem nie wyjaśniłeś w JAKI sposób przekonałeś pająki, nie mające absolutnie żadnego logicznego powodu do takiego postępowania, opuściły swój dom. "Skorumpowane" orły nie były nawet tak złe, choć już one przetrwały jako symbol "fabularnie alternatywnych" rozwiązań. W normalnych okolicznościach było by to zresztą w ogóle niepotrzebne - bo i my mamy dużo bliżej do minas trith, niż pająki z mrocznej puszczy. Wszlaką logiką dotrzeć przed nami tam nie mogą. Ale nie wątpię, że to ci w żaden sposób nie będzie przeszkadzać.
Bezimienny - 20-01-2009, 19:00
Temat postu:
Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:

PS2: nie zdążyłem umieścić tego w moim poście, będzie dopiero w następnym, ale można założyć że po wylądowaniu obok Lorien i zorientowaniu się w sprawie odesłałem rena z wojskiem z powrotem do Dol Guldur


Czyli one JUŻ dotarły do Lothien i naturalnie przed Fei'em dotrą spowrotem na swoje pozycje? Eh, błagam, ogarnijcie jakoś to podejście do przestrzeni i czasu. Jakbyśmy mieli w tej konwencji prowadzić grę, to MAC już powoli by sobie wracał na kontynent.
Nie, oczywiście że nie dotarły. Pewnie jeszcze Anduiny nie przekroczyły - ale jest wśród nich Nazgul, co daje mi możliwość wydawania im rozkazów bezpośrednio.
Daerian - 20-01-2009, 20:02
Temat postu:
Namówiłem je dzięki możliwości zaoferowania im dużych ilości ludzkiego mięsa, wspaniałej okazji do polowań (są urodzonymi myśliwymi) i zaoferowałem po walce nowy dom wolny od elfów.
Trzeba było powiedzieć, że domagacie się argumentów, jakich użyłem :-)
Fei Wang Reed - 20-01-2009, 20:09
Temat postu:
Ja mam prośbę...

Wspominano już kiedyś o możliwości ukazania na mapie aktualnych ruchów, położeń wojsk, twierdz, miast i krain znajdujących się aktualnie pod czyimś panowaniem.

Jeśli nie stanowiłoby to wielkiego kłopotu to prosiłbym, aby w postach o znaczeniu strategicznym, w których następuje przemieszczanie wojsk, itd., zaznaczyć co i gdzie się dzieje. Szczególnie ja mam kłopoty z rozeznaniem się w sytuacji, bo większość nazw po prostu nic mi nie mówi, a i sądzę, że w ten sposób inni by na tym skorzystali (można by wtedy uniknąć wielu nieporozumień natury "geograficznej").

PS.

Te mniejsze pająki mi nie przeszkadzają. Wygląda na to, że ani Fei nie wie, skąd się wzięły (tzn. jego podejrzenie jest fałszywe), a i same siły szeroko pojętego Mordoru nie wiedzą skąd. Niech więc tak będzie. Być może zagadka ta zostanie fabularnie jakoś wyjaśniona. W przyszłości.
Velg - 20-01-2009, 20:17
Temat postu:
Owszem, mapa to bardzo dobry pomysł...

ALE - trzeba wcześniej ustalić jakąś używaną przez nas wizję Śródziemia. W świetle używanych przez nas miejscowości mapa wyjściowa nie wchodzi raczej w rachubę. Wobec czego proponowałbym, aby ktoś spróbował znaleźć jakąś dobrą mapę - aby była kompromisem pomiędzy wprowadzonymi zmianami, a wiernością realiom Śródziemia.

Jak wcześniej zauważył Grisznak - należałoby stwierdzić, jaką wojnę w końcu toczymy. Niemniej, usunięcie np. Serelondu (jak w poście w kampanii uprzednio wspomnianego - zupełnie zresztą nie mający w chwili obecnej uzasadnienia, skoro nawet Bezimienny zaznaczył, że Aragorn truł mnie już PO przekroczeniu przez nasze siły rzeki w owym mieście) zniszczyłoby ostatnie pozory logiki w tym queście. Jednakże, kiedy dokładniej spojrzałem na używaną przez nas mapkę, zauważyłem nadzwyczaj ciekawe lądy (choćby południowy wschód jest "iście Tolkienowski") - wobec czego stwierdzam, iż przydałaby się nam jakaś spójna wizja.

To tyle - teraz czekam na jakieś propozycje. IMHO źle, że wizji nie ustalono na samym początku - bo teraz ustalanie wizji to iście syzyfowa praca.
Teukros - 20-01-2009, 20:37
Temat postu:
O! To jakaś bardzo nieortodoksyjna mapa :) Najlepiej zastosujcie mapę z któregoś polskiego wydania. Nie są tak ładne, ale nie ma w nich takich cudów na kiju jak np. Minas Brethil czy Minas Arthor. Aczkolwiek, jeżeli skala została zachowana, to fajnie się dowiedzieć, gdzie kiedyś był Thangorodrim (proporcje Beleriandu do reszty Śródziemia zawsze mnie zastanawiały). Chociaż, z drugiej strony... taka "fanfikowa" mapa jest w sam raz do Multiświata!

EDIT:
Gorzej, że nie ma na niej jak najbardziej "kanonicznych" miejsc, jak np. Cirith Ungol, Durthang, Barad-Dur (sic!), Edoras, Dunharrow... To może być problem.
Velg - 20-01-2009, 20:43
Temat postu:
Mapa pochodzi ze strony jakiegoś projektu RPG w Śródziemiu. Toczy się za panowania Tarondora w Gondorze (XVII-XVIII w. Trzeciej Ery) ;) Ale i tak najlepszy jest "Sultanate of Raj" ;)

W każdym razie - bym poparł zastosowanie tych map (tzn. z wydania polskiego LotR)... Lecz problemem nie jest to, że takie miasto jak np. Serelond czy Edhellon istnieje i ma się dobrze - lecz to, iż ma znaczenie strategiczne, które już zostało uwzględnione w posunięciach. Dlatego jestem za tym, by pozostawić wszystko, co już wprowadzono ;)

Edit:

Rohanu też nie ma. :P
Bezimienny - 20-01-2009, 20:43
Temat postu:
Velg napisał/a:
Owszem, mapa to bardzo dobry pomysł...

ALE - trzeba wcześniej ustalić jakąś używaną przez nas wizję Śródziemia. W świetle używanych przez nas miejscowości mapa wyjściowa nie wchodzi raczej w rachubę. Wobec czego proponowałbym, aby ktoś spróbował znaleźć jakąś dobrą mapę - aby była kompromisem pomiędzy wprowadzonymi zmianami, a wiernością realiom Śródziemia.

Jak wcześniej zauważył Grisznak - należałoby stwierdzić, jaką wojnę w końcu toczymy. Niemniej, usunięcie np. Serelondu (jak w poście w kampanii uprzednio wspomnianego - zupełnie zresztą nie mający w chwili obecnej uzasadnienia, skoro nawet Bezimienny zaznaczył, że Aragorn truł mnie już PO przekroczeniu przez nasze siły rzeki w owym mieście) zniszczyłoby ostatnie pozory logiki w tym queście. Jednakże, kiedy dokładniej spojrzałem na używaną przez nas mapkę, zauważyłem nadzwyczaj ciekawe lądy (choćby południowy wschód jest "iście Tolkienowski") - wobec czego stwierdzam, iż przydałaby się nam jakaś spójna wizja.

To tyle - teraz czekam na jakieś propozycje. IMHO źle, że wizji nie ustalono na samym początku - bo teraz ustalanie wizji to iście syzyfowa praca.

Mogę, ze względów fabularnych (by nie psuć tego co już w queście było), zgodzić się na istnienie wymienionych dotychczas miast i portu (Selerond, Lond Galen i to trzecie, coście ostatnio zdobyli)
w trosce o dalszą zgodność z realiami geograficznymi śródziemia zamieszczam mapy z których korzystam ja i Daerian
Velg - 20-01-2009, 20:50
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Mogę, ze względów fabularnych (by nie psuć tego co już w queście było), zgodzić się na istnienie wymienionych dotychczas miast i portu (Selerond, Lond Galen i to trzecie, coście ostatnio zdobyli)
w trosce o dalszą zgodność z realiami geograficznymi śródziemia zamieszczam mapy z których korzystam ja i Daerian

Cóż, ja zaś mogę uznać, ze Edhellond wbrew moim informacjom nie został opuszczony ;) W każdym razie proponowałbym uznać wszystkie miejsca stworzone, a na przyszłość nie dodawać już nowych. Tak będzie chyba najzdrowiej.
Costly - 20-01-2009, 21:07
Temat postu:
Zegarmistrz - było by bardzo miło, gdybyś wyciął z swojego ostatniego postu akcje z cyklu godlike.

Kilka słów Grimy i nagle WSZYSCY Gondoryjczycy stracili wątpliwości i wymazali z pamięci rzeź Minas Trith? Atak kilkoma ludźmi na nasze żywy inwentarz armii MAC? Możesz wskazać jakąś - choćby pokraczną - logikę, którą to można usprawiedliwić?
Bezimienny - 20-01-2009, 21:47
Temat postu:
Velg napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
Mogę, ze względów fabularnych (by nie psuć tego co już w queście było), zgodzić się na istnienie wymienionych dotychczas miast i portu (Selerond, Lond Galen i to trzecie, coście ostatnio zdobyli)
w trosce o dalszą zgodność z realiami geograficznymi śródziemia zamieszczam mapy z których korzystam ja i Daerian

Cóż, ja zaś mogę uznać, ze Edhellond wbrew moim informacjom nie został opuszczony ;)
Ależ został, tyle że przez elfów ;). Potem przejęli port Gondorczycy.
Fei Wang Reed - 20-01-2009, 21:48
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Już wiecej nikt nie zdezerterował.


I jeszcze przewidywanie przyszłości...? A nawet nie tyle jej przewidywanie, co jej określanie... bo jak inaczej to określić - nikt więcej nie zdezerterował w tym dniu/miesiącu/roku?
Zegarmistrz - 20-01-2009, 21:54
Temat postu:
Costly napisał/a:
Zegarmistrz - było by bardzo miło, gdybyś wyciął z swojego ostatniego postu akcje z cyklu godlike.


Jakie akcje Goodlike?

Costly napisał/a:
Kilka słów Grimy i nagle WSZYSCY Gondoryjczycy stracili wątpliwości i wymazali z pamięci rzeź Minas Trith?


Jaką rzeź?

Costly napisał/a:
Atak kilkoma ludźmi na nasze żywy inwentarz armii MAC?


W trakcie pierwszej wyprawy Kazańskiej Tatarom się udało. Podczas najazdu na Chanat Nagojski Ruskim się udało. Podczas I Dymitriady Ruskim udało się powtórzyć ten manewr. Podczas II Dymitriady zrobili to Kozacy. Kradzież koni to standardowa zaczepka konnych koczowników. Ja dodatkowo miałem oddelegowanego Nazgula.

Natomiast, jeśli za akcje godlike uważasz wygłoszenie przemówienia do tłumu, to proszę ja ciebie zdefiniuj czym są przemówienia Patriarchy i innych Macantów?

Costly: ja rozumiem, że brakuje Wam elementarnej wiedzy o dawnych metodach walki, realiach Śródziemia, zasadach Multiświata, oraz to, że LOTR oglądało u Was góra 2 osoby (o czytaniu książki lub czegoś więcej nie wspominając), a Wikipedie blokują Wam wredni dostawcy netu oraz, że ogólnie przegrywacie... Jednak twoje ciągłe, metagrowe i metasystemowe kontry są zwyczajnie irytujące. Powoli mam dość faktu, że więcej czasu spędzam kłócąc się, bo ktoś z MAC znowu nie doczytał / nie wiedział / nie zrozumiał, niż questując.
Costly - 20-01-2009, 22:14
Temat postu:
Twoje zrozumienie robi wrażenie, jestem wdzięczny za twoją wyrozumiałość dla naszej niekompetencji.

Podczas III krucjaty w bitwie pod Jaffą ciężka jazda Saladyna w liczbie około 7k została przepłoszona z pola przez szarżujących kuszników.

I co z tego?

Fakt, że coś kiedyś komuś się udało wcale nie oznacza, że można to powtórzyć w każdych okolicznościach. Zanegowałeś nasze zabezpieczenia na zasadzie "bo tak", po prostu negując ich skuteczność. Wyprowadziłeś oddziałem ludzi przerzucanych jeden po drugim na takim dystansie konie wielotysięcznej armii. Ilu ludzi w ten sposób mogło zostać przerzuconych, jeden po drugim? 20? 30? Już to przy spojrzeniu na dystans jest mało prawdopodobne. Zastanawiam się jak ci ludzie przekradli się przez cały obóz tej armii i wyjechali potem z niego żywi.

Za akcje o boskiej mocy uważam przekonanie całego kraju, który wcześniej podbiło się niszcząc 1/5 stolicy i prowadząc rzeź na ulcach (przeczytaj swój post odnośnie zdobycia Minas Trith, to informacje z niego) kilkoma słowami do absolutnej wierności, bez ograniczeń. Na dodatek wszystko to w ogniu propagandy rozprzestrzenianej przez obie strony.

I mała uwaga. Człowiek inteligentny nie mówi o rzeczach, o których wiedzieć nie może. Między innymi odnośnie naszych lektur.

Z swojej strony mogę cię jednak pocieszyć - przez czytanie niektórych postów tak twoich, jak i innego skorumpowanego gracza, także mam szczerze dość tego questu. Podobnie jak wiecznych argumentacji tutaj.

Tak czy inaczej widzę, że jakiekolwiek porozumienie cię w ogóle nie interesuje. Oszczędzę więc sobie i tobie zabawy.
Fei Wang Reed - 20-01-2009, 22:20
Temat postu:
Zapewne brakuje nam wszystkiego...

Jednak jako osoba szczycąca się wiedzą historyczną powinieneś wiedzieć, że same przemowy to chyba jednak za mało, by jednoznacznie, bez wszelkich wątpliwości i "dozgonnie" określić postawę żołnierzy czy w ogóle ludności. Szczególnie, że sytuacja w Gondorze wcale nie wygląda muszą czy chcą popierać Grima.

Nie mówiąc o tym, że stawiając takie twierdzenia, jak wcześniej przeze mnie cytowane, faktycznie stawiasz się jako bóg, który wie wszystko...

I mimo wszystko nie można jednoznacznie realia historii naszego świata przenieść na świat Tolkienowski. Może i taktyka jako tak słuszna, ale jest jeszcze magia (którą zresztą sam wykorzystałeś w swojej akcji...).
Velg - 20-01-2009, 22:29
Temat postu:
Taaa...

Ogólnie wspaniale jest podać kilka przykładów. Potrzeba przebić się kilkudziesięcioma kawalerzystami? Mówimy, że pod Somosierrą się dało. Potrzeba opanować wielki kraj? Mówimy o Czyngis-Chanie, Aleksandrze Wielkim, Turkach Seldżuckich - czy innych.

Nie wiem, czemu na wzór Aleksandra Wielkiego nie odnosimy wielkich zwycięstw - w końcu mamy do podbicia tylko kraj w wewnętrznym chaosie (argument, że przykład nie przystaje, odrzucamy - bo czemu mamy przyjmować?), broniony przez dość skłócone ze sobą siły. W końcu komuś się udało...

Ale wiesz - może oszczędzimy sobie retoryki? Może napiszemy po prostu "Wygraliśmy" i podamy przykład zwycięskiej bitwy, aby uzasadnić swoje zwycięstwo?

To co do uzasadniania przykładami... Więcej będzie, jak trochę ochłonę.

Zaś miałbym osobistą prośbę - Zegarmistrzu mógłbyś powstrzymać się od atakowania nie naszych poglądów, a nas? Już dostatecznie psujesz mi humor pisaniną w sesji.
Ysengrinn - 20-01-2009, 22:40
Temat postu:
Zeg nie podał jednego przykładu, ale kilka, nie tylko by ukazać, że się da, ale też by pokazać, że tak robiono i to dość często. Nie widzę więc czemu się wściekacie.

Cytat:
Nie wiem, czemu na wzór Aleksandra Wielkiego nie odnosimy wielkich zwycięstw


Bo idziecie powoli jak żółwie?
Anonymous - 20-01-2009, 22:45
Temat postu:
Wrrrr, proszę złagodzić ton. Jesli ktoś chce coś mocnego powiedzieć może to robić na pm.

Ysenn, to jest nasza maksymalna prędkość ;-)
Zegarmistrz - 20-01-2009, 22:45
Temat postu:
Costly: bardzo interesujący jest fakt, że w całym swoim poście nie odniosłeś się ani razu do żadnego z moich argumentów.

Cytat:
I mała uwaga. Człowiek inteligentny nie mówi o rzeczach, o których wiedzieć nie może. Między innymi odnośnie naszych lektur.


Człowieku, mam przecież oczy, umiem czytać, a nawet wiem, czym znaczenie wyrazu "argumentacja" różni się w języku polskim i angielskim. Nie umknęło mi, że:
- nie jesteście nawet w stanie rozpoznać fanfikowej mapy od prawdziwej
- nie znacie charakteru postaci pierwszoplanowych
- gubicie się w momencie pojawienia się postaci drugoplanowych
- popełniacie poważne błędy w wiedzy o settingu

Zamiast tego zwalacie się do Śródziemia z:
- byczą armią na pegazach i gryfach, z magami ala Dragonball, działami i Patriarcha Jeden Wie, czym jeszcze
- mega wypaśnym, latającym kościołem
- człowiekiem - teleportem
- porywającym tłumy swą charyzmą Kicem
- wskrzeszeniami
- masowo produkowanymi ognikami

Urządzacie sobie Diablo z Numerończykami w miejsce szkieletów i dwa razy oman nie niszczycie tego świata. I mnie śmiecie oskarżać o brak logiki i akcje godlike?
Daerian - 20-01-2009, 22:48
Temat postu:
Przypomnę też, że część z Was wprost pisała, że nie czytała książek, ani nie oglądała filmu. W tym kontekście nie wiem, czemu zarzucasz Zegowi, że Was obraża - on tylko stwierdza fakt, o którym sami napisaliście.

PS: Wyjaśnij mi, co rozumiesz przez słowo "skorumpowany", bo że nie jest to słownikowa definicja, to wiem - ale nie rozumiem Twojej wypowiedzi, a chciałbym wiedzieć, o co się mnie oskarża.
Serika - 20-01-2009, 22:56
Temat postu:
A ja mam małą uwagę:
kic napisał/a:
Dlatego też motywacja ich do walki z przeciwnikami: Morodor i orki, Rohan i kawaleria, resztki Gondoru i materialiści, Isengard i spiskowcy, czy nawet wspierający ich Lorien i elfy, lub Moria i krasnoludy.

Fajnie wiedzieć, że ktoś postrzega Lorien jako wsparcie jakichś ludzkich sił... Dla ogromnej większości ludzi jest to las, do którego nie można wejść, a jak już się wejdzie, nie można wyjść. Nawet osoby wysoko postawione, które powinny wiele wiedzieć, mają bardzo mgliste pojęcie o tym, co się w nim znajduje, a nawet jeśli coś wiedzą, to podchodzą do Lorien z dużą nieufnością.
Na przykład na początku 2 tomu Eomer po spotkaniu z drużyną:

Tolkien napisał/a:
A wiec w Złotym Lesie naprawdę żyje pani, o której bają stare legendy! - rzekł. - Jak słyszałem, mało kto wymyka się z jej sideł. Dziwne czasy! Jeżeli u niej jesteście w łaskach, zapewne także snujecie sieci i rzucacie czary.


Albo Faramir snujący podejrzenia, że pobyt w Lorien przyniósł Boromirowi pecha i doprowadził go do śmierci.

Tolkien napisał/a:

Ludzie, którzy mają do czynienia z Mistrzynią Magii mieszkającą w Złotym Lesie wiedzą, że czeka ich mnóstwo dziwnych zdarzeń. Niebezpieczne jest dla śmiertelnego człowieka wychodzić poza granice podsłonecznego świata, dawnymi laty mało kto wracał stamtąd nieodmieniony, jak to teraz mówią... Boromirze! Boromirze! - krzyknął nagle. - Cóż rzekła Ci piękna pani, nad którą śmierć nie ma władzy? Co ci przepowiedziała? Co zbudziła w Twoim sercu? Czemuś zabładziłeś do Laurelindorenan zamiast prostą, własną drogą pocwałować konno przez step Rohanu i stanąć o poranku w progu rodzinnego domu?


Warto zauważyć, że Lorien sobie jest i dopóki nikt się do niego nie pcha, jest całkowicie niegroźne.
Costly - 20-01-2009, 23:31
Temat postu:
Ze względu na szacunek dla Alta wszystkie zarzuty skomentowałem za pośrednictwem PW. I tam też będę mógł podjąć dyskusje na ten temat, nie tu.
Zegarmistrz - 20-01-2009, 23:49
Temat postu:
Ja chciałbym jedno zauważyć w sprawie tych koni. Otóż opracowany przezemnie pomysł udał się tylko dlatego, że a) miałem nazgula - koniarza b) miałem odpowiedni personel c) korzystałem z planu, który podsunął mi biolog, a konsultował drugi.

Co do reszty nie będę się kłócił, ale nie sądzę, żeby wam udało się tak błyskawicznie opanować konie. To się da robić jedynie tak długo, jak stanowią pędzone stado. Teraz, kiedy się zatrzymały rozbiły się na grupki i każdą musicie łapać osobno.
Velg - 20-01-2009, 23:53
Temat postu:
Dlatego właśnie dwie setki koni nam uciekło. A reszta na wąskiej drodze w górzystym (wciąż) terenie nie miała jak szybko uciec.

A jak chcesz, mogę Ci jeszcze dwie setki uciekających koni podarować.
Bezimienny - 21-01-2009, 00:33
Temat postu:
Komentarz - bycie pod Okiem Saurona można wykryć (zwłaszcza jak się ma własną moc) - nie wiem jak to się ma do różnicy magii, ale myślę że można założyć że Fei czuł, że przez chwilę ktoś obdarzony mocą skądś na niego patrzył.

PS: odnośnie Uvathy - i przyszłych spotkań z Nazgulami. Nazgule właśnie dostały (a właściwie dostaną jak do mnie biedny Uvatha dotrze) rozkaz by nie strugać herosów, ale, jeśli będą musiały, jakby co, wycofywać się ze świata materialnego i tak uciekać. Czas na walkę jeszcze przyjdzie, a odtwarzanie materialnych form Nazgulom trochę czasu zabiera (a to już drugi przypadek w ciągu ostatnich dni... w sumie nadal mniej niż całą dziewiątkę na raz, jak w książce pod Rivendell, ale w obecnej sytuacji i tak nieco za dużo)
Zegarmistrz - 21-01-2009, 10:39
Temat postu:
Velg napisał/a:
Dlatego właśnie dwie setki koni nam uciekło. A reszta na wąskiej drodze w górzystym (wciąż) terenie nie miała jak szybko uciec.


Wy się teleportujecie z tą armią, czy co? Przypominam: ostatnio byliście w Anfalas, dzień drogi od Ethelondu. Znajdujecie się na nizinie i równinie. Trzy dni drogi na wschód są Góry Białe. 10 dni na północ: takoż. 10 dni drogi na zachód: Pinnath Gelin.

Ile wy konnych macie? Jaki procent waszej armii stanowią?

Tu macie normalną mapę:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/5/59/Middle-earth.jpg
Bezimienny - 21-01-2009, 11:01
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
10 dni drogi na zachód: Pinnath Gelin.
Pinnath Gellin to nie góry, a wzgórza.

Informacja odnośnie Edhellondu - moje wojska dostały tam rozkaz by was możliwie wykrwawić i spowolnić, a nie by tam bohatersko zginąć - przy czym przede wszystkim chodzi o przeprawę. Miasto jest drugorzędne. Oznacza to, że większość sił będzie pilnowało umocnionego brodu (jeśli był tam jakiś most, to już go raczej nie ma) - i że jeśli stwierdzą, że dalsza walka nie ma sensu, zaczną się wycofywać w kierunku Linhiru. Biorąc pod uwagę warunki "meteorologiczne" (zanim dojdziecie, mrok zacznie się już rozszerzać na Anfalas, co powinno dość ograniczyć skuteczność kawalerii powietrznej i szybkość waszego poruszania - o ile oczywiście nadal będziecie chcieli unikać zasadzek) może im się to udać.

PS: wedle moich informacji, Dol Amroth jest twierdzą, ale nie jest portem - dlatego zostało zignorowane. Trafiłem co prawda na różnych stronach na kilka cytatów dotyczących elfich statków wypływających za morze z Dol Amroth, ale jest to wyraźny błąd - przystanią z której odpływały elfy (w tym sam Amroth) był Edhellond.
Velg - 21-01-2009, 12:23
Temat postu:
Niech i Ci będzie. Wprawdzie ja nie mam Nazgula, więc mi powinno konie opanowywać być łatwiej aniżeli Tobie (groza w końcu robi swoje), lecz wydłużyłem czas od walki do powrotu do półtorej godziny. I zwracam uwagę, że nigdzie nie pisałem o przechwyceniu w kilka sekund - większość czasu na powrót w zamyśle de facto zajęło łapanie koni.

A teren górzysty zmieniony na okoliczne pagórki - kilka powinno się w pobliżu znaleźć.
Zegarmistrz - 21-01-2009, 12:33
Temat postu:
Ile tych koni macie i w ogóle jak liczna jest wasza armia?
Costly - 21-01-2009, 12:54
Temat postu:
Mamy opis naszych sił naszykowany "na wszelki wypadek". Nie planowałem jednak jego zamieszczania, bo i wszyscy inni unikali liczebnego określania swoich sił.

Jak rozumiem twoje pytanie oznacza, że koncepcja ta zostaje zmieniona i swoje siły sprecyzują tez inni gracze? Nie zamierzamy wychodzić przed szereg, jeżeli zrobimy to sami, w ten sposób tylko stracimy. Bo zamkniemy się w przygotowanych wcześniej granicach, jednocześnie zostawiając innym pełne pole do popisu i modyfikowania swoich możliwości wedle potrzeb. Preferujemy grę na równych zasadach.
Zegarmistrz - 21-01-2009, 13:00
Temat postu:
Cytat:
Mamy opis naszych sił naszykowany "na wszelki wypadek". Nie planowałem jednak jego zamieszczania, bo i wszyscy inni unikali liczebnego określania swoich sił.


Liczebność naszych sił jest ogólnie znana... Przynajmniej dla tych, co czytali książkę.
Costly - 21-01-2009, 13:03
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:

Liczebność naszych sił jest ogólnie znana... Przynajmniej dla tych, co czytali książkę.


Nie. Rohan wyruszył do Gondoru z mniej więcej 12k jeźdźców w powieści. Tym czasem w czasie ataku na Minas Trith mowa była o "20-sto krotnej przewadze" Rohanu nad siłami Gondoru. Możliwości Mordoru, który cofa siły z rejonów takich jak Mroczna Puszcza czy Moria też są dla mnie zagadką. Nie mam pojęcia na co może liczyć Isengard, którego rdzenna armia gdzieś zaginęła, była masakrowana, a potem ponownie zbierana z dość dziwnych źródeł. Nie mam też pojęcia jakie siły Gondoru w waszym pojęciu zostały zebrane po drugiej stronie barykady.
Velg - 21-01-2009, 13:05
Temat postu:
Nie pamiętam też choćby niczego o siłach skorumpowanych orłów, czy pająków.

Oprócz tego, możliwości choćby krasnoludów stanowią dla mnie zagadkę - po lekturze książki nigdy bym nie przepuszczał, że są tak liczne, żeby iść na wojnę, równocześnie reaktywując Morię itd. :P
Anonymous - 21-01-2009, 13:13
Temat postu:
Po pierwsze, wy wylądowaliście, więc jesteście ograniczeni do tego, co macie ze sobą, zaś władcy Śródziemia mogą w każdej chwili mobilizować nowe siły - Mordor jak do tej pory walczy jedynie skromną, ok 20 tysięczną armią, będącą forpocztą, trzymając gros swoich sił w zapasie, nie weszły też do użycia jednostki z Haradu, olog hai i mumakile, które są obecnie porządkowane i szykowane (żadna armia, poza waszą, nie działa w jednej kupie). Całość sił Mordoru i krajów z nim sprzymierzonych to ok. 50-80 tysięcy. Nie wiem, jak krasnoludy i elfy, ale ich powinno być nie za dużo (armię Samotnej Góry obstawiam na nie więcej niż 10 tysięcy, elfy z Lorien i Królestwa Thandruila na niewiele więcej, o ile nie mniej), jednak w tych przypadkach jakość równoważy ilość. Rohan zostawiam do uznania Zega, bo w końcu te siły zostały rozdzielone, ale całość wojsk Rohanu to jakieś 10-15 tysięcy, do rozdysponowania między wszystkie fronty. Gondor został właściwie rozbity, z jego wojsk zostały szczątki, dlatego sformowane jednostki Gondoru przez obie strony nie powinny przekraczać po ok. 5 tysięcy na każdą ze stron - chyba, że pójdziemy w pospolite ruszenie.
Dane wziąłem z "Wojny o Pierścień" Encore, książki i głowy
Costly - 21-01-2009, 13:21
Temat postu:
Jednostki Haradu w quescie już używane były. Co do tej mobilizacji - naturalnie, ale w granicach rozsądku. Na przykład Rohan wyruszając na Gondor w powieści większością sił za dużo do mobilizacji za sobą nie zostawił. Była mowa o tych, co zostali do obstawienia kluczowych pozycji, a także informacja, że armia nie czekała na maruderów (choć tutaj okoliczności wymarszu były inne, nie wiem więc, czy tu ta sytuacja ma jakieś znaczenie).

Liczebność Mordoru natomiast pewną zagadką była nawet w powieści, bo siły te rozrzucone był w wielu miejscach śródziemia i w ich skład wchodziły jednostki wielu krajów, sporo tam jest miejsca do interpretacji.
Zegarmistrz - 21-01-2009, 13:26
Temat postu:
Costly napisał/a:
Nie. Rohan wyruszył do Gondoru z mniej więcej 12k jeźdźców. Tym czasem w czasie ataku na Minas Trith mowa była o "20-sto krotnej przewadze" Rohanu nad siłami Gondoru.


Dane te są mocno przesadzone. Rohand dysponował znacznie mniej licznymi oddziałami. Zaatakował jednak z zaskoczenia, zajmując szybko Minas Thirith dysponujące jedynie garnizonem miejskim. W Gondorze (podobnie jak w książce) nie przeprowadzono pełnej mobilizacji. W książce ostatnie oddziały ściągano dosłownie w przededniu bitwy. Ja wyprzedziłem mobilizacje Gondoru o kilka tygodni. Dlatego zająłem miasto bronione przez szkieletowy garnizon.

Obecnie dysponuje znacznie większymi siłami, niż w chwili ataku. Są one prawdopodobnie większe, od książkowych.

Costly napisał/a:
Jednostki Haradu w quescie już używane były. Co do tej mobilizacji - naturalnie, ale w granicach rozsądku. Na przykład Rohan wyruszając na Gondor w powieści większością sił za dużo do mobilizacji za sobą nie zostawił.


Użyliśmy niepełnej roty kawalerii Haradu. Większość sił tej potęgi pozostaje nienaruszona.

W książce Rohan przeprowadził bardzo pośpieszną mobilizacje (głównie dlatego, że była ona bardzo spóźniona). Prawdopodobnie nie zebrał więcej, niż 1/3 dostępnych sobie wojsk.

Swoje siły oceniam na około 15 000 żołnierzy. Około 6000 stacjonuje pod Minas Thirith, 6000 znajduje się w Rohanie i maszeruje na terytorium Gondoru. Pozostałe 3000 osłania Rohan przed atakiem ze wschodu. Są to moje najmniej wartościowe wojska.

Dodatkowo dysponuje okło 12 000 żołnierzami Gondoru. 2,500 z nich to Lojaliści Namiestnikowscy: najczęściej starzy "ubecy", funkcjonariusze trzymani przez strach przed Aragornem i gniewem ludu. Pozostałe oddziały to pospolite ruszenie Gondoru o niskiej wartości bojowej.

Dodatkowo dysponuje jeszcze 10 000 Dragonblooded Exalted pod dowództwem 300 Solarnych Lawgiwers, wszystko w Warstriderach klasy Colosus, a na morzu mam klucz amerykańskich lotniskowców przybyłych z 2050 roku. Na razie trzymam je w rezerwie. Zostaną one wprowadzone do bitwy, jeśli wracając z pracy nie zobaczę OKREŚLONEJ i REALISTYCZNEJ armii MAC.
Costly - 21-01-2009, 13:35
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
W książce Rohan przeprowadził bardzo pośpieszną mobilizacje (głównie dlatego, że była ona bardzo spóźniona). Prawdopodobnie nie zebrał więcej, niż 1/3 dostępnych sobie wojsk.


Jak to się ma do mobilizacji przeprowadzonej przez ciebie? Przebiegała ona zupełnie inaczej niż w powieści, więc nie wiem, czy dane podane tu przez ciebie dotyczą także questu.
Anonymous - 21-01-2009, 13:37
Temat postu:
Dlatego też korzystam ze zdrowego rozsądku. Naturalnie, mógłbym sobie dać 200 000 armię orków i rozjechać wszystko samą liczbą, ale nie o to tu chodzi. Mordor wziąłem z "Wojny o Pierścień", polskiej wersji planszowej gry strategicznej, której oryginał dostępny jest także w Polsce. Tam siły Mordoru i Haradu to właśnie ok 50-80 tysięcy. Uważam to za liczbę odpowiednią - raz, muszą być one znacznie większe od wojsk sprzymierzeńców, inaczej ci rozjechali by Mordor wojskami i nie byłoby potrzeby bawić się w quest z pierścieniem, dwa - muszą być w granicach logiki, abym nie mógł po MACu przejechać walcem drogowym stu tysięcy orków.

Obecna sytuacja sprawia, że nikt nigdzie nie może używać całości swoich wojsk. Część sił Rohanu poszła na Isengard, część stacjonuje w Minas Tirith. A co z Macem? Wasze siły liczyłbym na ok. 30 tysięcy żołnierzy, co i tak, przy transporcie morskim jest maksimum (bo nigdzie nie było powiedziane, że transportujecie wojsko swoim latającym Licheniem). Do tego dolicz te 4-5 tysięcy gondroczyków, a odliczcie konieczność obsadzenia zajętego terenu, zabezpieczenia tyłów, dróg zaopatrzenia, straty poniesione do tej pory. Wychodzi mniej więcej 25 000 żołnierza.
Velg - 21-01-2009, 13:51
Temat postu:
Brawo! Wszystko dobrze - poza kilkoma szczegółami ;) Obsadzanie zajętych już terytorium - prawie tego nie czynimy. W Rondalph pozostawiliśmy głównie rannych, którzy powinni wydobrzeć do czasu waszego przybycia. I to IMHO było jedna z największych naszych akcji obsadzania terytorium zdobycznego. Poza tym, poważniejszy garnizon jest raczej tylko w Serelondzie i Lond Galen. I tak, wiem, że nie tak wyglądały typowe działania wojenne zdobywców. Ale my też typowymi zdobywcami nie jesteśmy ;) Przez to liczebność sił w teraźniejszości może się trochę różnić - lecz dobrze odgadłeś naszą przybliżoną liczebność w momencie lądowania.

Twierdza transportuje oddziały mojego Zakonu. A oprócz tego całkiem sporą ilość personelu - przez co transport nią pokaźniejszej ilości innych oddziałów wojskowych nie wchodzi w rachubę.
Costly - 21-01-2009, 13:55
Temat postu:
Armia MAC składa się z czterech dywizji krzyżowych (regularnych) i kilkunastu samodzielnych jednostek organizacyjnych (między innymi nasz zwiadowczy batalion gryfów). Każda kompania składa się z mniej więcej 8,8k ludzi. Samodzielne dywizje dają troszkę ponad 3k "ludzi" (w cudzysłowu, bo m. in. Gryfy liczę także w te liczby). Konnica stanowi mniej więcej 34% każdej z dywizji (dodatkowo istnieją trzy samodzielne specjalne oddziały kawalerii, dają w sumie około 600 kolejnych jeźdźców). Koni przygotowano o 30% więcej niż jest jeźdźców, uzupełnienia prowadzone miały być dodatkowo na lądzie. W każdej kompani znajdują się też brygady medyczne, saperskie, magiczne i zaopatrzenia.

W skład armii nie wliczam Zakonu Velga, nie jest on częścią regularnych sił Bractwa (który swoją drogą i tak stracił ponad połowę stanu posiadania od początku kampanii). Nie wliczam też w to załogi i obsługi kościoła (ok. 1,6 k ludzi). Nie opuszczają oni twierdzy i tak.

To jest stan wyjściowy, czyli taki jaki mieliśmy lądując. Strat jeszcze nie liczyłem - przyznam szczerze, że po prostu odkładam to tak długo, jak długo nie zaistnieje konieczność stoczenia większej bitwy, bo to strasznie niewdzięczna robota. Nie zastanawiałem się jeszcze nad kwestią możliwych do zdobycia do tej pory koni, ale jeżeli to konieczne, to przeanalizuje to.

Co do sił Gondoru - na ten moment z nami jest ich może 2,5k, jako, że zostawione za sobą miasta obstawiamy właśnie Gondoryjczykami (czyli zostawiliśmy ich do 2k maksimum za sobą).

btw. określenie "Lojaliści Namiestnikowscy" można by zastąpić jakimś bardziej fortunnym, Rohan w końcu namiestnika zabił.
Velg - 21-01-2009, 14:00
Temat postu:
Co do strat - mój zakon stracił 200 najlepszych rycerzy, otrutych w Serelondzie.
Kolejnych 200 (tym razem konfratrów) padło podczas szturmu Rondalphu. W tej samej twierdzy padło zresztą ponad 400 ludzi ze zwykłej piechoty.
Ogólnie, po złożeniu pełnych ślubów zakonnych przez 100 konfratrów, Zakon liczy sobie 100 pełnoprawnych rycerzy oraz 200 konfratrów. To co do strat sił powietrznych ;)

PS. A jak ktoś bardzo chce, to pełnoprawnych rycerzy może być 98, bo ostatnio dwóch zabił Nazgul ;P

Edit:

@Grisznak - czy przypadkiem nie zasugerowałeś się tym, że wzięliśmy Ci Rondalph? Od tego trochę czasu już upłynęło i jesteśmy niedługo przed Edhellondem ;)
Daerian - 21-01-2009, 15:33
Temat postu:
Siły Sarumana:
Zgodnie z interpretacją siły Sarumana pod Helmowym Jarem wynosiły prawdopodobnie ponad 10 tysięcy orków oraz 2-3 tysiące Dunledingów. Do tego dochodzi garnizon Orthanku w owym czasie.
Zgodnie z linią fabularną nim ustaliliśmy dokładnie okres, armia kierująca się Helmowego Jaru była już wysłana (przy czym wyraźnie była też podzielona również na inne poddziały, co pozwala to jakoś uzasadnić fabularnie). Garnizon Othanku został w większym stopniu zlikwidowany, ocaleli głównie technicy, skryci przed gniewem Entów w podziemiach. Ściągnięte dodatkowe siły Dunledingów oceniam na jakiś 1 do 1,5 tysiąca, a siły patroli i mniejszych oddziałów orków - na dwa.
W końcowym wniosku, Saruman dysponuje w sumie około 12 tysiącami orków, w znacznym stopniu Uruków, oraz jakimiś 4 tysiącami ludzi z gór. Z tego 5 tysięcy orków pozostaje w Isengardzie, reszta wyruszyła na front. Razem z nimi wędrują pełne siły Dunledingów, około dziesięciu maszyn bojowych Sarumana (opis zamieszczę gdy wkroczą do walki). Oczywiście, maszyny te są specyficzne - poza nimi występuje też wiele różnych pomysłów technologicznych, jednak nie wyszczególnianych jako samodzielne. Dołączyć do nich mają siły olbrzymów, prawdopodobnie około 40-50 sztuk, a do Isengardu podąża oddział wielkich pająków - 50-80 sztuk. Orłów jest prawdopodobnie około 60.

Siły w sumie:
Isengard: 5 tysięcy orków, goblińscy inżynierowie i technicy, 10 maszyn bojowych Surumana (ilość może się zwiększać), nie do końca określone siły Saurona, część orłów, podążają tu pająki (50-80)
Armia w drodze: 7 tysięcy orków, 4 tysiące Dunledingów, 10 maszyn bojowych Sarumana, wkrótce 40-50 olbrzymów, część orłów
Tereny Gondoru: W chwili obecnej jedynie siły podjazdowe orłów
Rozmieszczenia sił orłów nie precyzuję, gdyż zmienia się ono ciągle dzięki ich mobilności.
Anonymous - 21-01-2009, 15:51
Temat postu:
Velg wrzuć swój post z kampanii do komentarzy.
Daerian - 21-01-2009, 15:55
Temat postu:
Uprzedzając pytanie Velga, zdążyłem je przeczytać:

Orzeł podlatuje, jeździec bierze w łapę odpowiednik granatu i rzuca. Ewentualnie używa prymitywnej wersji wyrzutni, która na razie jest w fazie eksperymentalnej, więc jeszcze nie w pełni stosowana. Przez deszcz kusze nie mogą być skutecznie użyte do kontrataku. Orki w ciemności widzą doskonale, jeśli o to chodzi.
Velg - 21-01-2009, 15:55
Temat postu:
Daerianie, z łaski swojej mógłbyś mi powiedzieć, jak sobie wyobrażasz bombardowanie celów powietrznych (dodatkowo w ruchu)?

I to jeszcze w ciemności...
Bezimienny - 21-01-2009, 16:04
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Cytat:
Mamy opis naszych sił naszykowany "na wszelki wypadek". Nie planowałem jednak jego zamieszczania, bo i wszyscy inni unikali liczebnego określania swoich sił.


Liczebność naszych sił jest ogólnie znana... Przynajmniej dla tych, co czytali książkę.

No. niezupełnie. Książka tak naprawdę daje dość niewiele informacji. Część oczywiście można wyliczyć, z książki, iz innych opublikowanych notatek.

Wiadomo, że Rohan przybył z mniej więcej 12 tys jazdy.
Wiadomo, że droga Rohirrimów była blokowana przez silniejszy od nich oddział Mordoru, który w bitwie na polach pelennoru nie wziął udziału.

Wiadomo, że w bitwie "The Men of Rohan (Rohirrim) were thrice outnumbered by the Haradrim alone." - a więc przynajmniej 35 tys samych Haradrimów.
Prawdopodobnie w bitwie po stronie Mordoru wzięło udział łącznie ok 90-100 tys sił Mordoru z orkami, Variagami i innymi plemionami Easterlingów.
Wiadomo, o tej armi że była "the greatest to issue from that vale since the days of Isildur's might, no host so fell and strong in arms had yet assailed the fords of Anduin; and yet it was but one and not the greatest of the hosts that Mordor now sent forth."

Umbarczycy nie dotarli, ilość nie jest znana - wiadomo, że flota atakująca Pelargir (nie jedyna z flot Umbaru - większość wojsk Dol Amroth i innych prowincji południowych została w domu by strzec się przed ich najazdami) liczyła "50 great ships and smaller vessels beyond count"

Nie bardzo wiadomo, ile było sił Gondoru. Wiemy, że z południowych prowincji największym kontyngentem jaki przybył było 700 żołnierzy i kompania rycerzy z Dol Amroth. Opócz nich przyszło 200 toporników z Lossarnach oraz:
"Syn władcy doliny Ringlo, Dervorin, prowadził trzy setki pieszych. Z wyżyny Morthrondu, z wielkiej Doliny Czarnego Korzenia, smukły Duinhir, z synami Duilinem i Derufinem, wiódł
pięciuset łuczników. Z Anfalas, z odległego Długiego Wybrzeża przymaszerowali rozciągniętą kolumną myśliwcy, pasterze, ludzie z wiosek, lecz z wyjątkiem przybocznej straży władcy Golasgila nędznie odziani i uzbrojeni. Z Lamedonu przyszła garstka zawziętych górali, bez wodza. Z Ethiru ponad setka rybaków, tylu, ilu można było zwolnić ze służby na wojennych statkach. Hirluin Piękny z Pinnath Gelin, z Zielonych Gór, przywiódł trzystu dzielnych wojaków w zielonych mundurach. Ostatni zjawił się najdumniejszy książę Dol Amrothu, Imrahil, krewny Namiestnika, pod złocistymi chorągwiami, na których błyszczały godła jego rodu: Okręt i Srebrny Łabędź, z pocztem rycerzy w pełnych zbrojach, na siwych koniach; za nimi z pieśnią na ustach szło siedmiuset pieszych, a wszyscy wysokiego wzrostu jak ich książę, siwoocy i ciemnowłosi.
Na tym się skończyło, naliczono razem nie więcej niż trzy tysiące żołnierzy. nie było już na co czekać."
Prawdopodobnie łącznie sił Gondoru w bitwie wzięło udział nie więcej jak 10-15 tys (z tekstu wynika, że oddziały Rohanu stanowiły jeśli nie większość, to przynajmniej bardzo znaczącą część wszystkich sił) + ew. 2-3 tysiące przybyłe z Aragornem

Wiemy też, że po bitwie zgromadzono jeszcze około 8-10 tys sił z południowych prowincji.

W bitwie pod bramą Morannon Sauron użył przynajmniej 60-70 tys wojsk, prawdopodobnie więcej - i to nadal nie były jego wszystkie siły.

Moria: w bitwie pod bramami Morii, krasnoludy zabiły ponad 10 tys orków - biorąc pod uwagę, że znaczna część (pewnie ponad połowa) orków uciekła z pola bitwy, i że było to jakieś 150 lat wcześniej, można spokojnie założyć, że armia morii(wzmocniona o część sił z Dol Guldur) liczy teraz jakieś 20 tysięcy.
Garnizon Dol guldur - pewnie nie więcej jak 5 tysięcy, + 1 Nazgul


Skoncentruję się na swoich wojskach:
A więc - główne moje siły idące z minas tirith - te zorganizowane, to 10 tys Haradu, 10 tys easterlingów i 30 tys orków (w tym pewnie z 5 setek olog hai). Kolumna Haradu atakująca Pelargir od południa, to jakieś 20 tys haradu i 8 tys Wariagów. Następne 7-8 tys haradu jest rozbite pomiędzy Edhellondem i Linhirem (mniej więcej po połowie). W edhellondzie jest jeszcze w tej chwili z 6-7 tys orków. W linhirze mniej - z 3-4 tys. Pod Erech jest jakieś 15 tys goblinów z Morii (i balrog) - 5 tys zostawiłem Sarumanowi. niedługo powinni do nich dołączyć Umbarczycy (ok 2000 ludzi, w tym ze 200 "ukradzionych" pegazów)
Pod Lorien mam jakieś 350 lotników (wszyscy to Czarni Numenoryjczycy z Umbaru). Łącznie wszystkich lotników jest pewnie dwa razy tyle (ale cała reszta to orki).
W dol Guldur 5 tysięcy (jak Ren tam wróci) orków.
Dodatkowo jadąca do Lorien kawaleria - ok 8 tys Haradrimów, Wariagów i Orków na wargach.
Grisznak dysponuje jakimiś 50 tys orków (w większości lekkozbrojnych - zbieranina z różnych miejsc) w mniejszych i większych bandach naokoło Gondoru.
Dodatkowo codziennie z samego Mordoru przybywa mi z 2-5 tys orków (i z 1-2 tys ludzi łącznie z Rhun, Khandu i Haradu)

Co nadal (pomimo ściągania rezerw z miejsc z których Sauron w książce nie korzystał) zostawia mnie z armią mniejszą niż opisywał tolkien - i to o wiele mniejszą.
kic - 21-01-2009, 16:34
Temat postu:
Serika napisał/a:
A ja mam małą uwagę:
kic napisał/a:
Dlatego też motywacja ich do walki z przeciwnikami: Morodor i orki, Rohan i kawaleria, resztki Gondoru i materialiści, Isengard i spiskowcy, czy nawet wspierający ich Lorien i elfy, lub Moria i krasnoludy.

Fajnie wiedzieć, że ktoś postrzega Lorien jako wsparcie jakichś ludzkich sił...

Pisząc to, opisywałem stan faktyczny. Nie przypinałem tych słów nikomu - same fakty. Nie sądziłem, że takie stwierdzenie może być nieprzyjęte. Już to poprawiłem..

Quest:
Daerian napisał/a:

(...)jednak dzięki przewadze prędkości i zasięgu wzroku orłów okazał się on nieskuteczny.

Komentarze:
Daerian napisał/a:
Przez deszcz kusze nie mogą być skutecznie użyte do kontrataku.

Przepraszam. Nie rozumiem.
Velg - 21-01-2009, 16:36
Temat postu:
Dobra, wreszcie przeczytałem odpowiedź Daeriana... Prymitywna wersja wyrzutni? Wiesz, że choćby średniowieczna artyleria miała spore tendencje do wybuchów?

Nie mówiąc już o wątpliwej celności takiej broni... No, chyba że masz również prymitywne systemy namierzania ;)
Fei Wang Reed - 21-01-2009, 16:54
Temat postu:
Jeśli już mowa o liczebności wojsk to chciałbym też od siebie coś dodać.

Jak wiadomo mam około 2tys. Entów. Nie planuję też "przywoływać" czy "stwarzać" już nikogo więcej (co nie znaczy, że w ogóle magii nie będę wykorzystywał - to by było tak, jakby miecznik wyrzucił miecz i powiedział, że odtąd będzie chodził bez niego..., mam też jeszcze kilka przedmiotów, które zabrałem swego czasu ze świątyni). Początkowo chciałem "podróżować" z Entami z Fangornu, ale w sytuacji, kiedy ta możliwość znikła, miałem dwa wyjścia:
- zostać sam, a więc liczyć się mogłem już tylko jako osoba, dysponująca potężną mocą (wykorzystywanie wymiarów byłoby nieodzowne),
- stworzyć sobie armię wystarczającą, aby nikt w jednej chwili nie zniszczyłby mi ich (efektem tego byłby powrót do pierwszej możliwości, której jednak za bardzo nie chciałem wykorzystywać).

Owszem, ciągle mogę się przenosić między wymiarami, ale jestem ograniczony (przez co tego nie robię) - w obecnej sytuacji (czyli w pełni wypoczęty, w pełni sił) byłbym w stanie stworzyć wyrwę wymiarową wystarczającą, do przeniesienia około 200-300 Entów, i to w jedną stronę - tzn. do międzywymiarów (już samo przeniesienie kilkudziesięciu Entów do Fangornu było wyczerpujące).

A więc mój oddział poruszać się może obecnie w sposób wyłącznie normalny - lądowy, jeśli nie chcę ich porzucić (a nie mam takiego zamiaru, jeśli sytuacja nie będzie tego wymagała). Enty, nie spiesząc się specjalnie poruszają się z prędkością jakichś 25kmph, na dodatek nie potrzebują za wiele odpoczynku (w ogóle sytuacja Entów jest dość niezwykła, bo to stworzenie czystej fantasy, na dodatek zupełnie innego rodzaju niż elf czy troll, którego potrzeby można jakoś sprecyzować), a więc w ciągu dnia (24h) mogłyby przebyć jakieś 600km. Droga jaką miały do przebycia do Mrocznej Puszczy to jakieś 150, góra 200 mil (a więc maks. 320km). Zajęło mi to 1,5 dnia, bo (poza przeprawą) reszta zajęła mi ćwiczenia i ewentualne potyczki z nielicznymi pająkami-olbrzymami.

Tego też mniej więcej będę się trzymał: na otwartym terenie średnia prędkość to 25kmph, w biegu: 40kmph, a na krótkich dystansach do 50kmph.

Ewentualne zastrzeżenia proszę zgłaszać - rozpatrzę uzasadnione.
Costly - 21-01-2009, 18:19
Temat postu:
Enty nie biegają, więc prędkość w biegu możesz wykreślić. Co do potrzeb fizjologicznych - enty muszą pić wodę. Nie byle jaką, musi to być czysta, wolna od zanieczyszczeń woda. Najlepiej dla entów było by pić z źródeł płynących przez Fangorn, gdzie płynie woda którą zazwyczaj spożywają. Ale można założyć, że póki mają dostęp do czystej wody, to poradzą sobie. To w zasadzie wszystko odnośnie entów.
Bezimienny - 21-01-2009, 18:26
Temat postu:
Biorąc pod uwagę, że twoja prędkość marszowa jest ponad trzykrotnie większa niż średnia prędkość marszowa człowieka na dobrym terenie (zwykle przyjmuje się 7km/h) to lepiej rzeczywiście biegi wykreślić. Poza tym jakieś potrzeby enty powinny mieć - potrzebują wody, no i prawdopodobnie od czasu do czasu się "zadrzewiają" - jak często, nie mam pojęcia. Twój oddział w marszu na normalnym terenie i tak należy pewnie do najszybszych jednostek w okolicy (wyłączając latające). Na dłuższych dystansach już na pewno ustępuje wyłącznie latającym.
Costly - 21-01-2009, 18:40
Temat postu:
Swoją drogą, Daerian - dobrze zrozumiałem opis? Orły są tak szybkie, że są obok przeciwnika zanim tez się zorientuje. Podczas tak szybkiego ruchu ork wystrzeliwuje pocisk, który zawsze trafia. Dodatkowo trafia latający i ruszający się cel. Wszystkie trafiają bezbłędnie za pierwszym razem. Dobrze zrozumiałem ten opis? Jeżeli tak, to przebiłeś swoimi prymitywnymi wyrzutniami komputerowy system naprowadzania.

Naprawdę można zrobić taką samą akcje i opisać ją w sposób, od którego człowiekowi nie będą się włosy jeżyły na głowie. Miej dla nas litość i spróbuj to zrobić następnym razem.
Fei Wang Reed - 21-01-2009, 18:58
Temat postu:
Ok, przyjmę, że prędkość Entów to 25kmph na otwartym terenie, i odpowiednio mniej na trudniejszym.
Zajmę się też ich potrzebami - tak więc co jakiś czas będą musiały zapuścić korzenie (uziemić się), by nabrać wody. Jednocześnie przyjmę, że jakaś tam fotosynteza w ich liściach zachodzi, choć akurat ona nie będzie przeszkadzała w ich marszu, i nie jest też głównym źródłem energii.
Zastanawiam się tylko, jaki sensowny czas Enty musiałyby się zakorzeniać... Oczywiście zależy to od rodzaju gleby (o np. wilgotności). Jestem gotów przyjąć, że na "normalnym terenie" (nie zagłębiając się w jej strukturę), czyli równiny pokryte trawą, krzewami i gdzieniegdzie kępami drzew, w klimacie umiarkowanym (a chyba taki panuje w Śródziemiu - zresztą miejscami dość wilgotny) to jakieś 4-5 godzin.

Uzupełniłem wpis w queście, biorąc na to poprawkę.
Velg - 21-01-2009, 19:00
Temat postu:
Bywa. Ta technika zaskakuje, nieprawdaż?

Jeszcze tylko 268 rycerzy do czasu, w którym będę mógł wycofać się do twierdzy. A tam ze spokojem ducha chrupać popcorn i kibicować MACowi ;)
Bezimienny - 21-01-2009, 19:08
Temat postu:
Eeee. Faktycznie, trafianie granatami w latających podczas deszczu...

Dodatek do mojej listy armijnej (bo zauważyłem że zapomniałem o tym wspomnieć:
jazda (to co podaje wlicza się do jednostek już wymienionych, łączna liczba pozostaje więc niezmieniona)

Kolumna 1 (idąca z minas tirith): 2k ciężkiej jazdy Haradu (i jeszcze 1k niewspomnianych wcześniej "pożyczonych" Rohirrimów - zapomniałem o nich)

kolumna 2 (pod pelargirem): 6k jazdy Haradu (w tym 1k ciężkiej), 3k jazdy Wariagów, 60 mumakili

Edhellond, Linhir - brak jazdy w samych garnizonach
Erech - wojska Morii nie posiadały jazdy, nie było jej też wśród jednostek dosłanych z Dol Guldur (to samo dotyczy tych które są jeszcze u Sarumana)
Grisznak - jakieś 7-8 k jazdy (wargi)
Dol Guldur - 500 jazdy wilczej (tzn też wargi)
Daerian - 21-01-2009, 19:30
Temat postu:
Cytat:
Orły są tak szybkie, że są obok przeciwnika zanim tez się zorientuje.

Słowa "przelot" użyłem niefortunnie i to przyznaję, chodziło mi o szybkie starcie punktowe, przerywane po chwili niezależnie od wyniku. Orły korzystają z zaskoczenia, które umożliwiają im warunki atmosferyczne. Atakują na różne sposoby, zależnie do sytuacji. M.in. poruszając się pod osłoną chmur. Zakładam też możliwość dużego zbliżenia się do celu przez orły, gdyż z powodu deszczu broń zasięgowa jeźdźców (kusze) musi być albo zabezpieczona (odbezpieczenie wymaga czasu) lub cięciwa zamokłaby przed walką, uniemożliwiając skorzystanie z niej.

Cytat:
Podczas tak szybkiego ruchu ork wystrzeliwuje pocisk, który zawsze trafia.

Nigdzie nie jest napisane, że każdy pocisk trafił w cel. Po to atakowało pięć orłów w jednej grupie, aby trafiła przynajmniej część. Prawdopodobnie w niektórych sytuacjach ani jeden pocisk nie trafił za pierwszym razem. Nie napisałem nawet, że każda dwójka została wyeliminowana w całości.

Wspomnienie o wyrzutniach jest mocno na wyrost, główną metodą jest normalne rzucanie. Wyrzutnie były testowane w pojedynczych przypadkach, aby wypróbować je w warunkach bojowych. I akurat zakładam, że się zbytnio nie sprawdziły.

Po tej argumentacji oddaję post pod głosowanie wszystkich uczestników questu. Przyznaję, że pisałem go dość zdenerwowany faktem, że tuż po moim zadeklarowaniu w komentarzach wykorzystania pająków do cichego usuwania patroli, patrole MAC w queście otrzymały nagle dodatkowe wsparcie powietrzne, mające zapobiec ich eliminacji z ziemi, która to taktyka nie była do tej pory stosowana przez tę stronę.
Costly - 21-01-2009, 19:57
Temat postu:
"Głosowanie". Odmawiam wzięcia udziału w czymś takim. To są twoje słowa i tylko ty jesteś za nie odpowiedzialny. Zresztą - to bez sensu, zbierając graczy MAC uczestniczących w quescie mamy większość w każdym głosowaniu, chyba, że zdania wewnątrz Bractwa będą podzielone.

Jak jesteśmy przy irytacji - mnie np. irytuj, że pająki z mrocznej puszczy dotarły do naszej armii szybciej niż my do minas trith, mimo braku możliwości poruszania się za dnia i większej odległości (a wszystko to mimo jawnej kpiny na ten temat, którą wcześniej nie omieszkałem zawrzeć, w nadziei, że z przyzwoitości nie zrobisz tego). Każdego widać coś irytuje.
Velg - 21-01-2009, 20:06
Temat postu:
Daerian napisał/a:
Słowa "przelot" użyłem niefortunnie i to przyznaję, chodziło mi o szybkie starcie punktowe, przerywane po chwili niezależnie od wyniku. Orły korzystają z zaskoczenia, które umożliwiają im warunki atmosferyczne. Atakują na różne sposoby, zależnie do sytuacji. M.in. poruszając się pod osłoną chmur. Zakładam też możliwość dużego zbliżenia się do celu przez orły, gdyż z powodu deszczu broń zasięgowa jeźdźców (kusze) musi być albo zabezpieczona (odbezpieczenie wymaga czasu) lub cięciwa zamokłaby przed walką, uniemożliwiając skorzystanie z niej.

Nigdzie nie jest napisane, że każdy pocisk trafił w cel. Po to atakowało pięć orłów w jednej grupie, aby trafiła przynajmniej część. Prawdopodobnie w niektórych sytuacjach ani jeden pocisk nie trafił za pierwszym razem. Nie napisałem nawet, że każda dwójka została wyeliminowana w całości.

Wspomnienie o wyrzutniach jest mocno na wyrost, główną metodą jest normalne rzucanie. Wyrzutnie były testowane w pojedynczych przypadkach, aby wypróbować je w warunkach bojowych. I akurat zakładam, że się zbytnio nie sprawdziły.


Ponieważ deszcz był na tyle mocny, że korzystanie z kuszy było uniemożliwione, nie sądzę, aby warunki atmosferyczne pozwoliły Ci trafić. Wiatr, deszcz - to o wiele silniej działa na broń miotaną, aniżeli łuki i kusze. Zresztą - te orły atakowały z jednej, czy z kilku stron? W pierwszym przypadku nawet wobec rzekomego lepszego wzroku orłów trudno byłoby nie zauważyć takiej formacji. A zbliżanie się takiej formacji = jeździec w miejscu nie stanie. Będzie latał jak mucha, żeby nie zostać porażonym jakimś atakiem. A w przypadku kilku stron - IMO to Twoim orłom też by się dostało.

Nawet zapominając o ryzyku trafienia w swego oraz wielkości formacji pięciu orłów... Zasięg takiej broni w deszczu to chyba kilka-kilkanaście metrów (góra). A jeździec do tego czasu zauważy taki przelot (ślepców przecież nie brałem) i zacznie robić uniki. A warunki atmosferyczne akurat utrudniają Ci wykrycie moich mniejszych grup w taki sam stopniu, jak mi Twoich większych.

Daerian napisał/a:
Po tej argumentacji oddaję post pod głosowanie wszystkich uczestników questu. Przyznaję, że pisałem go dość zdenerwowany faktem, że tuż po moim zadeklarowaniu w komentarzach wykorzystania pająków do cichego usuwania patroli, patrole MAC w queście otrzymały nagle dodatkowe wsparcie powietrzne, mające zapobiec ich eliminacji z ziemi, która to taktyka nie była do tej pory stosowana przez tę stronę.

Przyznajesz sobie za duże znaczenie... Ja nawet nie pamiętałem, że cokolwiek z tymi pająkami zrobiłeś. 8) Inna sprawa, że to chyba normalne, że jak nam kilka patroli ginie, to zaczynamy ich bardziej pilnować?
Zegarmistrz - 21-01-2009, 20:07
Temat postu:
Daerian napisał/a:
Po tej argumentacji oddaję post pod głosowanie wszystkich uczestników questu. Przyznaję, że pisałem go dość zdenerwowany faktem, że tuż po moim zadeklarowaniu w komentarzach wykorzystania pająków do cichego usuwania patroli, patrole MAC w queście otrzymały nagle dodatkowe wsparcie powietrzne, mające zapobiec ich eliminacji z ziemi, która to taktyka nie była do tej pory stosowana przez tę stronę.


Czytajcie obaj posty. Sauron spuścił Ciemność. Panuje noc. Wsparcie powietrze dużo nie da, chyba, że ci jeźdźcy mają noktowizory. Orły też nic nie dadzą: to są Orły, nie Sowy.
Daerian - 21-01-2009, 20:07
Temat postu:
Cytując swój własny post z dzisiaj:
Cytat:
do Isengardu podąża oddział wielkich pająków - 50-80 sztuk.


Nawet nie wiem, skąd wziąłeś pomysł, ze pająki już dotarły do Waszej armii, skoro jeszcze nie doszły nawet do Isendardu. I jest to napisane wprost i dosłownie w poście o rozmieszczeniu i liczebności moich sił, o który prosiłeś, więc powinieneś go przeczytać dokładnie.
Mnie zaś irytuje fakt, że wyraźnie nie czytasz moich postów, szukając jedynie czegoś, do czego możesz się przyczepić. Wyraźnie to właśnie pokazałeś.

Zeg - na ile zrozumiałem Bezimiennego, w te okolice Ciemność jeszcze nie dotarła.

Velg - dziękuję za rzeczową dyskusję :-)
Po rozmowie z Velgiem na GG ustaliliśmy, że post zostaje, przepraszam wszystkich za zamieszanie :-)
Costly - 21-01-2009, 20:08
Temat postu:
Nieważne. Daerian, zostaw ten post jak jest, jeżeli taki ci drogi. Po prostu na przyszłość - dla zdrowia nerwów innych graczy - pisz na spokojnie, a nie w afekcie.

Co do braku pająków na froncie - cóż za miła niespodzianka. Z zasady piszesz o czynnościach dokonanych, więc o pomyłkę nie trudno.

Zeg - ciemność panuje w całym Gondorze? I ile będzie panować? W powieści bodajże wytrzymała, póki wiatr się nie odwrócił...
Zegarmistrz - 21-01-2009, 20:22
Temat postu:
Cytat:
Zeg - ciemność panuje w całym Gondorze? I ile będzie panować? W powieści bodajże wytrzymała, póki wiatr się nie odwrócił...


Sauron ją w powieści wycofał.

Ciemność ma swoje źródło w Orodruinie i w rzeczywistości jest po prostu chmurą dymu wulkanicznego. Najprawdopodobniej zakryła bardzo duży obszar.
Velg - 21-01-2009, 20:43
Temat postu:
A ja ponownie prosiłbym Grisznaka o edycję geografii w jego poście - gdyż my od zamku już bardzo daleko jesteśmy... Zaś linię wzgórz, o której zapewne mówisz, już dawno przekroczyliśmy.

Kilka zmian (jak choćby wycofanie się za Ringlo czy wsparcie Bezimiennego na przeprawie zamiast ustawienia się na linii wzgórz) przyda postowi aktualności - i sprawiłoby, że nie będziemy musieli go ignorować.
Bezimienny - 21-01-2009, 21:38
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Cytat:
Zeg - ciemność panuje w całym Gondorze? I ile będzie panować? W powieści bodajże wytrzymała, póki wiatr się nie odwrócił...


Sauron ją w powieści wycofał.

Ciemność ma swoje źródło w Orodruinie i w rzeczywistości jest po prostu chmurą dymu wulkanicznego. Najprawdopodobniej zakryła bardzo duży obszar.
To trochę bardziej skomplikowane. Wpływ Orodruiny w pobliżu Mordoru i wokół na pewno jest duży, ale dodatkowo Sauron najwyraźniej potrafi mieszać w pogodzie - w książce ciemność nad Rohanem pojawiła się wcześniej, i była oddzielną chmurą, nie związaną z mrokiem idącym z Mordoru.

Chmura się przesuwa (i jest utrzymywana) częściowo przez naturalne warunki atmosferyczne, częściowo przez Wolę Saurona - oczywiście, w pewnych granicach - silny wiatr jest w stanie przynajmniej na jakiś czas rozgonić chmury. Z tym, że w chwili obecnej Sauron posiada Vilyę (pierścień powietrza), więc i jego kontrola nad sytuacją jest o wiele lepsza.

Można uznać, że Ciemność jest olbrzymim efektem kontroli pogody, wspomaganym przez chmury wulkaniczne z Orodruiny. Dodatkowo efekty jej na morale wykraczają nieco ponad zwykłe przygnębienie spowodowane ciemnością - ona naprawdę odbiera nadzieję i wolę oporu, oraz sieje strach i zwątpienie.
Costly - 21-01-2009, 21:59
Temat postu:
Taki wpływ ciemności to dość obusieczny miecz - walczący po stronie Mordoru ludzie z Rohanu czy Gondoru raczej też nie czują się pod nią dobrze.

Tak czy inaczej mniej więcej tak samo sobie to wyobrażałem. Jedna tylko kwestia - ciemność sięga już domyślnie do terenów osiągniętych przez MAC? I pod nią znajduje się dalsza część Gondoru na zachód?
Bezimienny - 21-01-2009, 22:09
Temat postu:
Costly napisał/a:
Taki wpływ ciemności to dość obusieczny miecz - walczący po stronie Mordoru ludzie z Rohanu czy Gondoru raczej też nie czują się pod nią dobrze.

Prawdopodobnie tak (choć w mniejszym stopniu, bo nie czują tego dodatkowego efektu, albo czują go słabiej).

Costly napisał/a:
Tak czy inaczej mniej więcej tak samo sobie to wyobrażałem. Jedna tylko kwestia - ciemność sięga już domyślnie do terenów osiągniętych przez MAC? I pod nią znajduje się dalsza część Gondoru na zachód?
W tej chwili mija Edhellond, albo niedawno minęła. Tereny Gondoru na wschód (i część wód na południe od nich) już są pod spodem. Pewnie niedługo stanie - nie chcę wytężać mocy za bardzo.

Edit: usunąłem oczywistą pomyłkę
Fei Wang Reed - 22-01-2009, 00:00
Temat postu:
Pytanie do Seriki:

Swego czasu wspominałaś coś o żeńskich Entach - jakby miały się gdzieś pojawić. Co z nimi jest? Faktycznie są gdzieś niedaleko? A jeśli tak to gdzie, bo się trochę pogubiłem.

PS.

Heh... Tamtym nieszczęsnym postem nieźle mnie ubiegłaś. W tamtym momencie miałem zamiar wybrać się z grupą Entów z Fangornu (a że akurat ktoś go spalił no to raczej z tymi, którzy byli pod ręką) na poszukiwania ich "żon". I właśnie dlatego się teraz pytam, bo być może Feiowi także i teraz taki pomysł w głowie może się wylęgnąć (w końcu co nieco już słyszał).

Przypuszczam też, że nawet jeśli gdzieś w okolicy pojawiły się ich "żony" to tylko niewielka ich część. Nie wiem dokładnie kiedy opuściły "mężów", ale jeśli to kilkaset lat to mogły się w międzyczasie potworzyć grupki (część została w jednym miejscu, inne poszły dalej). Choć trudno mi akurat zagłębić się w psychikę Entów...
Serika - 22-01-2009, 00:24
Temat postu:
Na podstawie dość wątpliwych tolkienowskich przesłanek założyłam, że jakaś ich populacja (zapewne jej niewielka część zresztą) dobrze się kryje w okolicach Północnej Ćwiartki Shire - szukaj na północnym zachodzie mapy, dosyć daleko od miejsca, gdzie jesteś. Podejrzewam, że im dalej w tym kierunku, tym większe szanse, że można się na nie natknąć.
Notabene gdzieś być musiały, chyba że wyemigrowały (jak?) za morze albo w inny sposób jakaś siła zabrała je z tego świata.

Ja określiłam tylko, że istnieją (i gdzie ich mniej-więcej szukać) plus poprosiłam Radagasta o przekazanie wiadomości. Nie robiłam nic dalej w tym kierunku, mam znacznie ważniejsze sprawy na głowie. Dalej wątek pociągnął Daerian:
Daerian napisał/a:
Radagast wiedział, że nie ma czasu do stracenia. Natychmiast wyruszył w kierunku północnego wschodu. Teraz tylko on mógł namówić Entiany do powrotu... a byc może, porozumieć się z kimś jeszcze.


Losowy komentarz na dziś: "Fajnie jest dać komuś w mordę, ale dzieci, nie próbujcie tego w domu..."
Fei Wang Reed - 22-01-2009, 00:28
Temat postu:
Dzięki. Wygląda na to, że ten wątek fabularny jest dla mnie zamknięty. Zanim bym się tam dostał to i quest by się zakończył...
Serika - 22-01-2009, 00:32
Temat postu:
To w sumie dość logiczne - gdyby były bliżej, enty pewnie miałyby jakieś szanse same je wytropić... Ale oznacza to też zapewne, że żadna ze stron nie skorzysta z ich pomocy. No chyba, że Radagastowi się uda tam dotrzeć i je ściągnąć, ale to potrwa.
Costly - 22-01-2009, 09:06
Temat postu:
Przesłanki zawarte u Tolkiena na ten temat z raczej z gatunku tych, które mogą wskazywać na obecność entowych żon w okolicach Shire, ale też zupełnie nie muszą. Więc pewne pole do interpretacji tu jest.
Ysengrinn - 22-01-2009, 11:02
Temat postu:
Serika napisał/a:
TO miała być armia?! Zaledwie czterystu jeźdźców, może nawet nieco mniej.


Drobna uwaga tolkienologiczna, Seri - elfy mają absurdalnie dobry wzrok i wiedziałyby dokładnie ilu ich jest. Legolas swego czasu w krótkim czasie ocenił, że oddział Eomera ma bodaj 105 jeźdźców i ileśtam wolnych koni.
Costly - 22-01-2009, 11:52
Temat postu:
A pomijając już to - Galadriela ma swoje kapryśne zwierciadło do tego.
Morg - 22-01-2009, 16:17
Temat postu:
Jestem raczej mocno do tyłu z questem i nie chce mi się przekopywać. Ponadto wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że z braku czasu będę jeszcze bardziej się opuszczał, w związku z czym wycofuję się z questa. Miłoby było jakby ktoś krasnoludy zaadoptował, ale nie wiem czy będzie chętny.
Anonymous - 22-01-2009, 23:34
Temat postu:
A ja bym poprosił o umiejscowienie aktualnej pozycji wojsk MAC na tej mapie http://img444.imageshack.us/my.php?image=pozycjawojskik2.jpg Swoją obecną pozycję zaznaczyłem krzyżykiem, przy czym na przeciwko głównych sił MAC jest w tym momencie jedna dywizja (5 tysięcy orków, sto trolli), stosująca działania opóźniające zaś druga, wraz z brygadą kawalerii, umocniły się na przełęczy (zaznaczonej na mapie krzyżykiem).
Velg - 22-01-2009, 23:46
Temat postu:
Wedle życzenia, nasza pozycja zaznaczona purpurowym krzyżykiem.

Znaczy się, jesteśmy bardzo blisko rzeki - ale wolałem nie kreślić tak, bo wyglądałoby, iż w Edhellonie jesteśmy (a go nie szturmujemy). Niemniej - potencjalny atak jest kwestią raczej minut czy godzin aniżeli dni, jeśli chodzi o dystans.

Edit:

Teraz wiadomo, dlaczego go nie szturmujemy 8)
Bezimienny - 23-01-2009, 00:09
Temat postu:
Pisałem, wcześniej w komentarzach:
http://forum.tanuki.pl/tematy21/4359,210.htm#171673
że koncentruję się głównie na obronie brodu, a miasto planuję porzucić jak tylko uznam że przejścia obronić nie zdołam. Większość wojsk była na zewnątrz pomagając przy układaniu fortyfikacji. W środku pewnie było góra 3 tys wojska (2k haradu 1k orków), w tym, niestety dla mnie, spora część wyższych oficerów oddziałów Haradu. W mieście była też cała ludność cywilna która przeżyła szturm (czyli większość - jak pisałem Indur przeszkodził zbytnio rozochoconym orkom)
Costly - 23-01-2009, 00:13
Temat postu:
A mówiłem, żeby walnąć w przeprawę :] No nic, nie będę narzekał na nieprzytomnego Patriarchę.
Anonymous - 23-01-2009, 00:15
Temat postu:
E tam Costly, mielibyśmy wtedy za łatwo. Ano narzekać nie będziesz, boś gdzie indziej polazł ;-)
Bezimienny - 23-01-2009, 14:30
Temat postu:
Tak swoją drogą, lepiej szybko zacznijcie propagandę, zanim resztki waszych Gondorczyków które były z głównymi siłami wam zdezerterują - właśnie zdmuchnęliście z powierzchni ziemi jedno z większych miast Gondoru, razem z mieszkańcami - z aktualnie zamieszkanych było czwarte co do wielkości (po Minas Tirith, Pelargirze, i Dol Amroth)
Costly - 23-01-2009, 15:01
Temat postu:
Dużo mieszkańców to tam zostać nie mogło - w obliczu dwóch armii zbliżających się z obu stron zostać mogli tylko ci, którzy nie mieli nic do stracenia, albo byli strasznie głupi. Pewnie i z takich jednostek uzbierała się nie najgorsza liczba, ale do całkowitej populacji miasta raczej niewymierna.

A miasto, cóż...ci, którzy sprzymierzyli się z orkami dosięgnięciu zostaną ręką sprawiedliwości. Był to najlepszy dowód na to :]
Bezimienny - 23-01-2009, 15:22
Temat postu:
Costly napisał/a:
Dużo mieszkańców to tam zostać nie mogło - w obliczu dwóch armii zbliżających się z obu stron zostać mogli tylko ci, którzy nie mieli nic do stracenia, albo byli strasznie głupi. Pewnie i z takich jednostek uzbierała się nie najgorsza liczba, ale do całkowitej populacji miasta raczej niewymierna.

A miasto, cóż...ci, którzy sprzymierzyli się z orkami dosięgnięciu zostaną ręką sprawiedliwości. Był to najlepszy dowód na to :]
Po pierwsze: gdzie mieli uciekać? Ludzie w takich wypadkach chronią się właśnie za murami. Miasto było najprawdopodobniej zapchane po szwy uchodźcami.
Po drugie - nie bierzecie tu pod uwagę własnej propagandy - to miasto było blisko was, więc część pewnie się dała nabrać i czekała na was, aż ich "wyzwolicie" (tak by przynajmniej wynikało z tego co sami pisaliście ;) )
Po trzecie, a co to ma do rzeczy? Wasi Gondorczycy widzieli, jak zdmuchnęliście właśnie lekko licząc 10-15-tysięczne miasto. Dość szybko dodadzą dwa do dwóch i zaczną podejrzewać, że dla Minas Tirith szykowaliście to samo. orków przez to nie polubią, ale do was mają szansę się gwałtownie zniechęcić.
Sauron nie jest idiotą. Świadomie powstrzymuje orki przez masakrami nie dlatego, by jakoś specjalnie kochał ludzi, ale dlatego, że jego celem jest dominacja, nie zniszczenie.
Costly - 23-01-2009, 15:26
Temat postu:
Bezimienny - ty więc praw ludziom to, co powiedziałeś mi teraz. A my będziemy im prawić to, co usłyszałeś wcześniej :] Chyba nie będziemy tutaj próbowali udowadniać sobie nawzajem kto jest "dobry"?
Velg - 23-01-2009, 16:01
Temat postu:
Dobrzy jesteśmy my! Bo mamy przyszykowaną większą giwerę ;)

A tak na poważnie - jak dla mnie oznacza to tyle, iż Sauron przestał hamować się - i rozpoczął masakrę, nim zdołaliśmy ruszyć. I tyle oznacza to dla naszej propagandy. :P
Costly - 23-01-2009, 16:42
Temat postu:
Swoją drogą - sprawa poselstwa Grimy mnie zniszczyła. Tyle czekałem, aż wreszcie Rohan będzie chciał podjąć rozmowy, a akurat musiał zaproponować to stojąc na przeciwko szarżującej armii...i co my teraz mamy kurde z tym fantem zrobić? Okazja jaka może się nie powtórzyć, a w żaden logiczny sposób nie widzę jak możemy ją wykorzystać...
Anonymous - 23-01-2009, 18:23
Temat postu:
Nic. To tylko kolejny dowód waszego poszanowania praw i zwyczajów wojennych.
Zegarmistrz - 23-01-2009, 18:25
Temat postu:
Eee... Wiecie, że nawet przy tym stosunku sił (ponad 10:1 na waszą korzyść) na waszą korzyść taki szturm byłby niewiarygodnie wręcz krwawy? Z dużym prawdopodobieństwem straciliście w tej walce więcej żołnierzy, niż Tomek w ogóle wystawił do walki...
Velg - 23-01-2009, 18:34
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Nic. To tylko kolejny dowód waszego poszanowania praw i zwyczajów wojennych.

Ty próbuj powstrzymać 2k zrozpaczonych Gondorczyków, którym wcześniej nakazano szturmować. Ja tam wolę zrobić dobrą minę do złej gry.

A co do Zegarmistrza - straciliśmy dużo lepszych żołnierzy aniżeli to, co wystawił Mordor. Gondorczycy, których mieliśmy ze sobą, byli dość zaprawionym wojskiem - a wojska MACa są ogólnie elitą. Poza tym, należy dodać straty z powietrza - z mnogich armat kościoła. Niezależnie od woli Saurona, morale też macie raczej niskie - bowiem SKĄD ludzie mają wiedzieć, czy zaraz nie zniszczy ich następny strzał?

Edycja:

A teraz proporcje strat mogą się zmienić.
Zegarmistrz - 23-01-2009, 18:38
Temat postu:
Velg napisał/a:
A co do Zegarmistrza - straciliśmy dużo lepszych żołnierzy aniżeli to, co wystawił Mordor. Gondorczycy, których mieliśmy ze sobą, byli dość zaprawionym wojskiem - a wojska MACa są ogólnie elitą. Poza tym, należy dodać straty z powietrza - z mnogich armat kościoła. Niezależnie od woli Saurona, morale też macie raczej niskie - bowiem SKĄD ludzie mają wiedzieć, czy zaraz nie zniszczy ich następny strzał?


Wiesz... Na dobrą sprawę wasz stosunek strat powinien wynosić 2 do 1 nawet licząc, że to fantasy i to bardzo heroiczne. Bardziej realistycznie: 3 do 4 na jednego. I to prawie wyłącznie zabitych, głównie utopionych.

Na morale też nie ma się co licytować. Po tym, co wydarzyło się w trakcie tej bitwy nasi żołnierze są pewnie zastraszeni skutkami działania waszej broni, wasi: totalnie pozbawieni ducha bojowego i zaufania dla dowódców.
Velg - 23-01-2009, 18:44
Temat postu:
To fanatycy. Tacy, którzy prędko w kica nie zwątpią. :P

A co do strat - ja tam nigdy nie wiedziałem, ile warty jest latający zamek strzelający niemal w dół. Ale stwierdziłem, że to są b. dobre pozycje strzeleckie, co niemal uniemożliwia utrzymanie szeregów (bo w szeregi ciągle wpada kula). Inna sprawa, że nie jestem pewien, czy mamy dostatecznie dużo prochu, żeby robić drugą taką kanokadę.
Bezimienny - 23-01-2009, 18:54
Temat postu:
Costly napisał/a:
Swoją drogą - sprawa poselstwa Grimy mnie zniszczyła.
Nie ukrywam, że moi żołnierze też byli "nieco" zaskoczeni.
Swoja drogą, szkoda mi tylko, że w trakcie waszego ataku nie zdążyłem użyć jeszcze jednego rodzaju "zabawek" które specjalnie na tą okazję przygotowywałem. Oh well. Jeszcze zdążę ;)

BTW: strzelający niemal w dół? macie xxi-wieczne działa? no, to faktycznie mamy przerąbane.
Anonymous - 23-01-2009, 19:21
Temat postu:
Nasi gondorczycy, którzy mieli jeszcze jakieś wątpliwości zostali wycięci. Armia MAC-u składa się głownie z fanatyków. Są to żołnierze którzy chcą umrzeć za ideę kica. Ideę lepszego świata, za którą bez wachania się poświęcą. Więc nasi ludzie raczej nie będą pozbawieni ducha bojowego. No chyba, że kica ktoś załatwi. Wtedy by się to wszystko rozpadło ;-)

Velg, amunicji mamy pod dostatkiem. Zwłaszcza, że ta jatka była pierwszą okazją do poważnego wykorzystania naszych dział.

Bezimienny, jakieś działa mamy. Opiszemy je niedługo, zaraz po twoich zabawkach.
Zegarmistrz - 23-01-2009, 19:27
Temat postu:
Velg napisał/a:
A co do strat - ja tam nigdy nie wiedziałem, ile warty jest latający zamek strzelający niemal w dół.


Jeśli nie macie dział z XX wieku: nic. Zwyczajnie obsuwa się ładunek, a kule wypadają z lufy... Tak ustawione działa jest też wyjątkowo trudno ładować. Nie mówiąc już, że przez naturę używanych pocisków musielibyście w tej pozycji celować w pojedynczych ludzi... Ewentualnie moglibyście użyć kartaczy, ale to grozi rozsadzeniem dział, a w zabudowaniach pożarem i wybuchem prochowni.

Jeśli nie macie minimum XVIII wiecznych dział z gwintowanymi lufami i porządnym systemem celowniczym, to ostrzał artyleryjski stanowić może jedynie wsparcie. Jest zbyt niecelny i ma za mały zasięg, żeby w tak krótkim czasie zniszczyć wrogie pozycje.

Biorąc pod uwagę, że zasięg dział to jakieś 600-800 metrów (faktycznie nawet do 2 kilometrów, ale na taki dystans najpewniej nie macie możliwości mierzenia), to przez większość czasu szturmu pociski zabijałyby waszych ludzi.
Bezimienny - 23-01-2009, 19:40
Temat postu:
Swoją drogą, z ciekawości - na jakiej wysokości zwykle lata wasza kaplica?
Fei Wang Reed - 23-01-2009, 21:03
Temat postu:
Bezimienny (bo to raczej do Ciebie), wiem, że raczej jesteś zajęty czymś innym, ale wydaje mi się, że twierdza Dol Guldur jest Twoja (sam to pisałeś). Nie wiem, czy się nią jeszcze interesujesz czy nie, ale, jak może zauważyłeś, Enty przybyły pod nią i najprawdopodobniej Fei ma zamiar ją zdobyć.

W obecnej chwili czekam jeszcze na ewentualny Twój ruch, czy chociaż opisanie, ile i jakich jednostek tam masz w środku (jeśli oczywiście chcesz). Jeśli nie będzie odpowiedzi to jutro tę twierdzę szturmuję i raczej zamknę to w jednym poście. Gdybyś jednak chciał ją bronić, szturm może zostać rozbity na parę postów - tak, byś sam miał możliwość przeprowadzania odpowiednich działań.

PS.

Jeszcze jedna sprawa, którą trzeba by ustalić. Zdecydowanie przesadziłem, przy powstaniu Entów (choć w sumie mogłem tak zrobić) - miały mieć wysokość do kilkudziesięciu metrów, na tej też podstawie opisywałem ich dalsze przygody (jak przeprawa przez rzekę). Jednak obecnie zmniejszyłbym je do wysokości 5-15 metrów (w zależności od osobnika), choć i to jest więcej niż "normalne" Enty z "WP". Choć mogę jeszcze negocjować.
Bezimienny - 23-01-2009, 21:10
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Bezimienny (bo to raczej do Ciebie), wiem, że raczej jesteś zajęty czymś innym, ale wydaje mi się, że twierdza Dol Guldur jest Twoja (sam to pisałeś). Nie wiem, czy się nią jeszcze interesujesz czy nie, ale, jak może zauważyłeś, Enty przybyły pod nią i najprawdopodobniej Fei ma zamiar ją zdobyć.

W obecnej chwili czekam jeszcze na ewentualny Twój ruch, czy chociaż opisanie, ile i jakich jednostek tam masz w środku (jeśli oczywiście chcesz). Jeśli nie będzie odpowiedzi to jutro tę twierdzę szturmuję i raczej zamknę to w jednym poście. Gdybyś jednak chciał ją bronić, szturm może zostać rozbity na parę postów - tak, byś sam miał możliwość przeprowadzania odpowiednich działań.
Już pisałem, w komentarzach i w moim poście ostatnim:
W twierdzy mam 5 tys orków, (Nazgula już nie powinno być gdy zaatakujesz, po waszym szturmie na Edhellond i zniszczeniu miasta zwołałem je wszystkie z wyjątkiem Dwara na front). Gdy zaatakujesz, po symbolicznej obronie (płonące strzały itepe) wycofam się do lochów pod górą, gdzie enty (ze względu na rozmiary) nie wejdą. Napisałem też w poście, że ten, kto myśli że zdobędzie i utrzyma twierdzę będzie miał niespodziankę.
Fei Wang Reed - 23-01-2009, 21:13
Temat postu:
Heh... Nie wiem, czy do mnie ta niespodzianka będzie. Szczerze mówiąc, nie miałem zamiaru zajmować tej twierdzy - co najwyżej zrównać ją z ziemią, plus ewentualne pomysły Feia.

PS.

Choć nie wiadomo co mi przyjdzie do głowy, jeśli odkryję lochy. ;)
Bezimienny - 24-01-2009, 00:00
Temat postu:
Ups, zdaje się, Velg, że mnie ubiegłeś - możemy potraktować, że twoje wydarzenia następują po moich, czy raczej powinienem tekst przerobić?
Velg - 24-01-2009, 00:03
Temat postu:
Ok - zwłaszcza, że obie strony odniosły duże straty, co wynika z wcześniejszych postów. ;)

BTW: wdzięczny byłbym za info, co z nami walczy dokładniej ;)
Bezimienny - 24-01-2009, 00:09
Temat postu:
W tej chwili walczycie jeszcze tylko z Orkami pod wodzą Grisznaka - w okolicy jest ich jak wspomniałem około 50 tys (minus ostatnie straty), ale część jest nadal gdzie indziej - więc macie przeciw sobie (na razie) jakieś 30 tys orków w tym 5k na wargach. Powinny już dotrzeć Wiwerny które wcześniej ochraniały marsz wojsk z Minas tirith (jakieś 300 sztuk), a zaraz dolecą też jednostki latające które Sauron miał ze sobą (jakieś 300 wiwern i 50 latających bestii). Z mgły wyszło 2k jazdy wargów, 200 konnicy elfiej i 2 tysiące elfich łuczników z lorien. Awangarda to jakieś 4 tys lekkiej jazdy (Harad i Wariagowie).

PS: w mroku, przy szczątkowym oświetleniu może się wam wydawać, że orkow jest dużo więcej - kic śpi i jego "świetliki" nie bardzo wam w tej chwili pomagają.
Nie jestem też pewien, jakie straty poniosły obie strony - możemy to jakoś ustalić (ale zakładam, że w panujących warunkach udało się nam wyjść nieco do przodu - zdobywanie brzegu rzeki po ciemku to bardzo, bardzo krwawa zabawa).

PS2: ja od postu w komentarzach opisującego liczebność moich wojsk starałem się dość dokładnie opisywać ich ruchy, także można się mniej więcej domyślić, gdzie są
Anonymous - 24-01-2009, 13:09
Temat postu:
Straty wojsk Mordoru w bitwie to ok 6-7 tysięcy zabitych (2 000 w pierwszej linii i wybita dywizja Ghoulasha - ok 3000 - 4000). Straty MAC oceniam na jakieś 3 000 - 4 000, ale niech to potwierdzi (lub skoryguje) ktoś z tamtejszych dowódców.
Costly - 24-01-2009, 13:14
Temat postu:
Chwilowo po ostatniej akcji odegnaliśmy zagrożenie od nas. Choć już zbliża się Lorien wraz z oddziałami Bezimiennego.

Oceniamy, że na ten moment, po dość powalonej akcji wyjęcia nas z defensywy podjętej przez kościół i starciu z mocno roztrzepanym przeciwnikiem stan naszej armii w tym momencie wynosi około 50% stanu wyjściowego, podsumowując wszelakie starcia do tej pory. Dzięki ostatniej akcji mamy jednak chwile na przegrupowanie się i podjęcie konkretnych działań, Grisznak został odparty, a kolejne nadchodzące oddział nadal znajdują się w pewnej odległości.

Oceniamy też, że niemal wszyscy ludzie Gondoru padli podczas szaleńczej przeprawy, gdy przyjęli na siebie główny impet obrony.

Choć zdecydowanie wyżej liczymy straty po stronie Mordoru. Wyżej też zresztą policzyliśmy straty po naszej stronie niż Grisznak, jak widać wyżej.
Velg - 24-01-2009, 13:19
Temat postu:
Zwłaszcza, że wywiązała się teraz walka oddziałów wręcz desperacka. Więc obie strony mają większe straty - a siły Grisznaka uznaję za nie tyle zniszczone, co rozbite.
Costly - 24-01-2009, 13:21
Temat postu:
Cóż, na pewno ich ponownie zebranie i zorganizowanie zajmie trochę czasu, nawet, jeżeli ciężko tu mówić o jakiś niesamowitych liczbach zabitych.
Bezimienny - 24-01-2009, 13:22
Temat postu:
... znów mnie ubiegliście, a taki miałem świetny plan... (i tak, znaczna część oddziałów naprawdę mi się rozbiegła, zebranie ich chwilę mi zajmie)
Anonymous - 24-01-2009, 13:23
Temat postu:
Bezimienny, pewna elfka cie zajęła ;-)
Bezimienny - 24-01-2009, 13:26
Temat postu:
Altruista napisał/a:
Bezimienny, pewna elfka cie zajęła ;-)
Wyprysnęliście z twierdzy akurat gdy kończyłem pisać mój Wielki Plan - zamierzałem z twierdzą wysłać cały edhellond do morza, teraz to oczywiście nie wyjdzie, i nie uda mi się zgnieść większości sil bractwa za jednym zamachem.
Dobra, chyba poprawiłem wszystko
ps: nie lubię przerabiać postów już napisanych, bo się sytuacja zmieniła, jesteście źli, w planach mi mieszacie ;)
PS2: sorry, po prostu nie mogłem wam zostawić latającej mi nad głową broni masowej zagłady
PS3: na wypadek, gdyby ktoś nie wierzył, że Galadriela jest zdolna do takiego zaklęcia:

Dodatek B: Kronika Królestw Zachodnich: marzec 3019 napisał/a:
Po upadku Czarnej Wieży i zniknięciu Saurona cioeń rozwiał się i wszyscy jego przeciwnicy odetchnęli swobodnie, lecz strach padł na jego sługi i sojuszników. Z Dol Guldut trzykrotnie atakowano Lorien, lecz elfy broniły się mężnie, a ponadto czarodziejska moc tej krainy zbyt była potężna, by ją mogły zwyciężyć inne siły, chyba że Sauron we własnej osobie wziąłby udział w walce. Piękne drzewa na skraju lasu ucierpiały srodze, napaść wszakże odparto, a gdy cień przeminął, Kelebortn poprowadził zastęp elfów z Lorien, przeprawił się na łodziach przez Anduinę i zdobył Dol Guldur.
Galadriela zaklęciem zburzyła mury twierdzy i zamknęła ziejące szyby. Las został oczyszczony.

Serika - 24-01-2009, 13:50
Temat postu:
Uffff.. Uprzedziliście nas o dosłownie kilka minut, musieliśmy posty zmieniać.

Ale tak, biorąc pod uwagę, że wcześniej kaplica rąbnęła o ziemię i zapewne się trochę uszkodziły ewentualne czary defensywne, a Driela poza własną mocą (do czego zdolną, patrzcie post wyżej - a wtedy ona nie miała ŻADNEGO pierścionka) plus dwa pierścienie elfie plus Jedyny, byłaby do tego zdolna, nawet jakby ją to miało sporo kosztować.

Notabene mgiełka też jest tolkienowska, żeby nie było, że sobie nagle teleportację z powietrza wymyśliłam.
Costly - 24-01-2009, 14:06
Temat postu:
Chwila. Twierdza jest absolutnym centrum mocy całego Bractwa. Posadzenie jej na ziemie przez Galadriele jest stwierdzeniem równoznacznym z określeniem mocy Galadrieli jako potężniejszej i przewyższającej całość tego, czym sobą reprezentuje moc MAC, wraz z całą wiarą setek tysięcy ludzi skupioną wokół Bractwa. To niejako zniszczenie samego serca Bractwa samą wolą elfiej królowej.

Na takie jednostronne rozwiązanie zgodzić się nie możemy. Ale jesteśmy naturalnie otwarci na dialog. Choć łatwiej było by go przeprowadzić na ircu, albo w jakiś podobny sposób, dogadanie się przez komentarze zajmie za dużo czasu.
Velg - 24-01-2009, 14:09
Temat postu:
Ogólnie prosiłbym o wstrzymanie się z postami do czasu rozwiązania tej kwestii...

No i poza tym - wydawało mi się, iż w moim poście oddziały MAC walczyły, wymieszane, z oddziałami Mordoru. Mógłbyś co najwyżej większość OBU armii zniszczyć, Bezimienny.

Co zaś do waszej mocy... To jest kwestia do dyskusji. Ale wiecie, nasi magowie i kapłani to też COŚ jest. Po coś przecież robiono całego questa, żeby znaleźć odpowiednie artefakty, nieprawdaż? I to NIE po to, by rozpadały się po pierwszym ataku wroga.

Więcej, jak trochę ochłonę i będę gotowy do racjonalnej dysputy.
Bezimienny - 24-01-2009, 14:14
Temat postu:
Costly napisał/a:
Chwila. Twierdza jest absolutnym centrum mocy całego Bractwa. Posadzenie jej na ziemie przez Galadriele jest stwierdzeniem równoznacznym z określeniem mocy Galadrieli jako potężniejszej i przewyższającej całość tego, czym sobą reprezentuje moc MAC, wraz z całą wiarą setek tysięcy ludzi skupioną wokół Bractwa. To niejako zniszczenie samego serca Bractwa samą wolą elfiej królowej.

Na takie jednostronne rozwiązanie zgodzić się nie możemy. Ale jesteśmy naturalnie otwarci na dialog. Choć łatwiej było by go przeprowadzić na ircu, albo w jakiś podobny sposób, dogadanie się przez komentarze zajmie za dużo czasu.

"Posadzenie na ziemi" było banalnie proste - cała twierdza jest unoszona mocą i WOLĄ kostki - która ma własny umysł. Jeśli na chwilę się zajmie kostkę na tyle, by przestała myśleć o czymkolwiek innym niż swoja obrona, to kaplica po prostu spadnie w dół (kilkaset ton skał i wielkie gmaszysko - konsekwencje możesz sobie wyobrazić chyba sam). I to jest właśnie takie genialne w moim planie - nie muszę używać wielkich mocy, nie muszę neutralizować całej magii twierdzy, muszę tylko przez kilkanaście sekund zająć czymś jeden umysł - a jest to czas zbyt krótki, by ktoś inny zdołał się włączyć do gry.
Gdy Galadriela użyła magii, wasza twierdza była już w ruinach spowodowanych upadkiem, jakakolwiek moc w niej była, została poważnie naruszona (moc, by się kumulować musi mieć jakieś ogniska - runy, konstrukty itepe, jeśli się ich strukturę naruszy, efekt słabnie, lub niknie).

PS: odnośnie wojsk - zgodnie z waszymi postami udało się już wam moje wojska od siebie odgonić, więc pod spodem mogły być już tylko wasze - na pewno był to tylko ich fragment, więc nie spowodowałem strasznych zniszczeń w waszej armii. efekt psychologiczny jest tu ważniejszy.
Ysengrinn - 24-01-2009, 14:16
Temat postu:
Costly napisał/a:
To niejako zniszczenie samego serca Bractwa samą wolą elfiej królowej.

Na takie jednostronne rozwiązanie zgodzić się nie możemy.


a) you forgot Pola... Sauron;
b) bynajmniej. Tak naprawdę twierdza została zniszczona podstępem.
Costly - 24-01-2009, 14:16
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:

"Posadzenie na ziemi" było banalnie proste - cała twierdza jest unoszona mocą i WOLĄ kostki - która ma własny umysł. Jeśli na chwilę się zajmie kostkę na tyle, by przestała myśleć o czymkolwiek innym niż swoja obrona, to kaplica po prostu spadnie w dół (kilkaset ton skał i wielkie gmaszysko - konsekwencje możesz sobie wyobrazić chyba sam). I to jest właśnie takie genialne w moim planie - nie muszę używać wielkich mocy, nie muszę neutralizować całej magii twierdzy, muszę tylko przez kilkanaście sekund zająć czymś jeden umysł.
Gdy Galadriela użyła magii, wasza twierdza była już w ruinach spowodowanych upadkiem, jakakolwiek moc w niej była, została poważnie naruszona (moc, by się kumulować musi mieć jakieś ogniska - runy, konstrukty itepe, jeśli się ich strukturę naruszy, efekt słabnie, lub niknie).


Przeczytaj opis rytuału. Artefakty Północy, Kościół i Patriarcha zostali całkowicie połączeni. Są jednością. Napisany jest rytuał na 2500 słów, aby to właśnie wyjaśnić bez żadnych wątpliwości. Anka czy kostur już nie istnieją, są częścią kościoła, tak mocno z nim związaną jak jego fundamenty. Funkcjonują jednak ciągle ich awatary, używane do kontroli ich działania. I są one jedynie pod kontrolą Patriarchy, choć jeżeli jest to zgodne z jego wolą to może też im rozkaz wydać Najwyższy Kapłan, jako bezpośredni zastępca Kica. A to zostało teraz całkiem zanegowane, nie możemy tego zignorować.

Nasze stanowisko się nie zmienia, chcemy negocjować, bo wersji obecnej nie akceptujemy.

To nie jest podstęp, tylko po prostu nie zapoznanie się z mechaniką zjawiska. Jeżeli możecie zmusić do posłuszeństwa - nieważne na jak długo czy w jaki sposób - Ankę, to jest to równoznaczne z posiadaniem możliwości wydania rozkazu Kicowi, albowiem jest to jeden, spójny byt.
Bezimienny - 24-01-2009, 14:22
Temat postu:
Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:

"Posadzenie na ziemi" było banalnie proste - cała twierdza jest unoszona mocą i WOLĄ kostki - która ma własny umysł. Jeśli na chwilę się zajmie kostkę na tyle, by przestała myśleć o czymkolwiek innym niż swoja obrona, to kaplica po prostu spadnie w dół (kilkaset ton skał i wielkie gmaszysko - konsekwencje możesz sobie wyobrazić chyba sam). I to jest właśnie takie genialne w moim planie - nie muszę używać wielkich mocy, nie muszę neutralizować całej magii twierdzy, muszę tylko przez kilkanaście sekund zająć czymś jeden umysł.
Gdy Galadriela użyła magii, wasza twierdza była już w ruinach spowodowanych upadkiem, jakakolwiek moc w niej była, została poważnie naruszona (moc, by się kumulować musi mieć jakieś ogniska - runy, konstrukty itepe, jeśli się ich strukturę naruszy, efekt słabnie, lub niknie).


Przeczytaj opis rytuału. Artefakty Północy, Kościół i Patriarcha zostali całkowicie połączeni. Są jednością. Napisany jest rytuał na 2500 słów, aby to właśnie wyjaśnić bez żadnych wątpliwości. A to zostało teraz całkiem zanegowane, nie możemy tego zignorować.

Nasze stanowisko się nie zmienia, chcemy negocjować, bo wersji obecnej nie akceptujemy.
Jeśli tak, to wasz kościół spadł gdy kic stracił przytomność po ataku na edhellond. Zresztą, post altruisty w którym wyraźnie steruje twierdzą za pomocą kostki, a kic mocy nie ma zdecydowanie twojemu twierdzeniu przeczy.

(i tak, rytuał przeczytałem. Można go było interpretować na n różnych sposobów, musiałem się więc opierać głównie na informacjach z innych źródeł)

Zresztą, jeśli kostka jest "awatarem" kościoła, to mój post nadal działa - tyle tylko że musiałem się o wiele bardziej wysilić.
Ysengrinn - 24-01-2009, 14:27
Temat postu:
Hymm... Czy ja dobrze rozumiem, że kostka której używacie ma już zupełnie inne właściwości niż te które opisaliście? W takim razie obok nieaktualnego opisu wypadałoby dodać też obowiązujący.
Serika - 24-01-2009, 14:28
Temat postu:
Przed napisaniem przetrzepaliśmy dokładnie Wasze opisy, do ostatniej chwili szukaliśmy argumentów, którymi możecie nam plan podważyć - dlatego to tyle trwało. I tak, rytuał TEŻ czytaliśmy.

Przypominamy - kic był POWAŻNIE OSŁABIONY po użyciu różdżki. Poza tym znajdujecie się na terenie, na którym magia działa na Waszą niekorzyść. No i robicie rzeczy, które na bank powinny ściągnąć Wam na głowę interwencję porządnych bogów, a nie "tylko" naszej dwójki...

Ja WIEM, że zepsuliśmy Wam zabawkę, ale szczerze mówiąc prosiliście się o to bardzo. Pierwotny plan był taki, że ja odstawiam tylko mgiełkę i jak to ja, nie ruszam się z Lorien. O zwaleniu Wam na głowę kaplicy trochę myśleliśmy, ale aż do czasu Edhellondu traktowaliśmy to raczej jako "marzenia nie do napisania". Ale to zniszczone miasto z cywilami to BYŁO przegięcie i nie tylko moją postać, ale i mnie szlag trafił (nie tylko mnie zresztą. Jak multiświat multiświatem, masakr cywilów tu nie było i być nie powinno - zresztą komentarze do tego sami widzieliście).

Poza tym - wy możecie wymyślać dowolne artefakty, nas ograniczają materiały źródłowe.
Velg - 24-01-2009, 14:29
Temat postu:
Bezimienny, już wielu rzeczy nie pamiętam, jednakże w jednym z poście kica było powiedziane, że wyruszył z Kościoła.

A to, co pozostawił w kościele to tylko mamidło. Trzeba czytać posty dokładniej i wiedzieć, że kic to nowy Aragorn.

To co do nieprzytomności po Edhellondzie - jedynie mamidło z 2/3 mocy było nieprzytomne. Sam Patriarcha ma się dobrze.
Bezimienny - 24-01-2009, 14:31
Temat postu:
Że się zacytuję:
Cytat:
Zresztą, jeśli kostka jest "awatarem" kościoła, to mój post nadal działa - tyle tylko że musiałem się o wiele bardziej wysilić.

By zastosować to co zrobiłem nie muszę mieć umysłu o wiele silniejszego od umysłu po drugiej stronie - nie chcę go permanentnie zdominować, ani złamać, a tylko na chwilę przyblokować. Nawet, jeśli umysł jaki zaatakowałem był umysłem "kicokaplicy" to i tak byłem w stanie coś takiego zrobić.
Costly - 24-01-2009, 14:31
Temat postu:
Nie. Kic padł sparaliżowany, ponieważ Kostur uwolnił całą skumulowaną moc. Część jego duszy została opróżniona i stała się równie bezsilna jak kostur, póki ten nie odzyska swojej mocy. Odbija się to na stanie zdrowia Patriarchy. Kostka pozostała silna, na jej moc to nie wpłynęło. Kic też zachował świadomość, jako, że jego byt nie ogranicza się do Kostura.

Kościół może spaść, gdy Kic umrze. Choć zabicie ciała Kica też go w chwili obecnej całkiem nie zniszczy.

Alt (Najwyższy Kapłan) reprezentuje Kica. Wydając rozkaz awatarowi Kica może on zostać spełniony, bo i tak wola Kica jest czynnikiem sterującym kościołem. Staram ci się to wyłożyć, nagięcie woli Anki jest równoznaczne z nagięciem woli Patriarchy. Bo to połączone magią byty.

Bezimienny napisał/a:
Zresztą, jeśli kostka jest "awatarem" kościoła, to mój post nadal działa - tyle tylko że musiałem się o wiele bardziej wysilić.


Jeżeli Galadriela "wysiłkiem" może tego dokonać, to oznacza, że może też "o wiele bardziej wysilając się" kontrolować Kica. Nie akceptujemy takiej wizji całkowicie.

Nie posuniemy się ani o krok dalej w quescie, dopóki nie uwzględnicie rytuału i struktury mocy kościoła. Wychodzi to w ogóle poza wszelakie granice które możemy akceptować, to już nie godzi w MAC w tym quescie, tylko w Bractwo jako organizacje na multiświecie, neguje jej założenia i podstawy.
Velg - 24-01-2009, 14:34
Temat postu:
A nagięcie woli Patriarchy - to sztuczka porównywalna z tą, jakbyśmy wam percepcję nagięli i by się okazało, że "wszystko jest iluzją i walczyliście z własnymi oddziałami".
Bezimienny - 24-01-2009, 14:37
Temat postu:
Cóż, jeśli okaże się, że umysł jaki napotkałem był silniejszy niż umysł Saurona (najsilniejszego z Majarów), to faktycznie pozostaje nam tylko wezwać Valarów - bo to znaczy, że do Śródziemia przybyli bogowie.
Anonymous - 24-01-2009, 14:38
Temat postu:
Wiecie, ale alternatywą dla tego, co wyczyniacie (mordowanie jeńców, masakrowanie cywili) jest tylko interwencja Valarów, a w porównaniu z nią to co zrobiła Serika to naprawdę pikuś.
Serika - 24-01-2009, 14:39
Temat postu:
A poza tym z postu kica (specjalnie jeszcze raz przeczytałam):

Cytat:
Nie było to jednak do końca prawdą. Osłabione ciało Patriarchy pozbawione było możliwości czarowania. W ciągu następnych paru minut udało się Kicowi stanąć pewnie na swoich nogach.
[...]
- Wszystkie figury zajęły już własne pozycję. Niech więc zacznie się gra… - Rzekł Kic rozsiadając się najwygodniej i najpewniej jak mógł na tronie.

Fei Wang Reed - 24-01-2009, 14:41
Temat postu:
Interwencja bogów...? Coś dla mnie... Fei bardzo nie lubi bogów... ;)

PS.

Od początku można było przewidzieć, że o tyle, o ile sam quest może być ciekawy, to już dojście do porozumienia w tak istotnych sprawach może być prawie niemożliwe... Bo czy ktoś zgodzi się na porażkę...? Wątpię...
Bezimienny - 24-01-2009, 14:41
Temat postu:
Costly napisał/a:
Jeżeli Galadriela "wysiłkiem" może tego dokonać, to oznacza, że może też "o wiele bardziej wysilając się" kontrolować Kica. Nie akceptujemy takiej wizji całkowicie.
Jaka Galadriela? Ona zużyła praktycznie całą swoją moc, by zniszczyć już rozpadający się na kawałki kościół. Atak na "kostkę" (czy też kościół) przeprowadził Sauron. Zakładam, że kic należy do tej niewielkiej grupy osób która byłaby w stanie długo opierać się Woli Saurona (i jest to ukłon w waszą stronę) - ale tylko, jeśli użyje do tego całej swojej mocy. Jeśli część wstrzyma do czegoś innego...
Przypominam, że w książce Sauron właściwie nigdy nie użył pełni swoich mocy - zbyt był zajęty rozstawianiem pionków na szachownicy i obserwacją ważnych punktów świata. Poza tym, był daleko.
Costly - 24-01-2009, 14:46
Temat postu:
To jest multiświat. Nawet, jeżeli walczymy w śródziemiu, to nadal kontrolowanie jednego gracza przez drugiego jest niedozwolone. Nie akceptujemy żadną modłą kontroli Kica przez innego gracza (nieważne czy gra Saurona czy zwykłego orka).

Co do Valarów - wychodzi nam po jednym na głowę, biorąc pod uwagę aktywnych MACowców w quescie. Patrząc na wasze dotychczasowe akcje liczymy się i z takim rozwiązaniem, pasowało by pod kontekst.

Nie będę powtarzał po raz czwarty dokładnie tych samych słów, przepisanych w innym tonie. Galadriela nie może kontrolować Kica. Kościół jest centrum obcej magi, która tak na śródziemiu zawadza. Jego zniszczenia dokonać może tylko porównywalnie potężne źródło magi. A zakończyło by się to zapewne implozją po której z Gondoru i krajów w okolicy nie zostało by zgoła nic poza wielką dziurą wypełnioną wodą.
Ysengrinn - 24-01-2009, 14:48
Temat postu:
Costly napisał/a:
To jest multiświat. Nawet, jeżeli walczymy w śródziemiu, to nadal kontrolowanie jednego gracza przez drugiego jest niedozwolone.


... Jest? Nie widzę takiego punktu w regulaminie (abstrahując już, że nikt tego nie próbował).

EDIT:
... Za to widzę ciekawy punkt:
Cytat:

i) Jeżeli quest dzieje się w świecie z anime, książki itd. należy stworzyć osobny temat na portrety postaci, noszący odpowiednią nazwę: "[Nazwa Questu]: Postacie"


Czy to znaczy, że Sauron, Drielcia i reszta ferajny powinna mieć własne karty postaci:D?
Costly - 24-01-2009, 14:52
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
... Jest? Nie widzę takiego punktu w regulaminie (abstrahując już, że nikt tego nie próbował).


Owszem, próbował, powtarzam po raz piąty (eh). Kic i Anka są jednym bytem. Mają jedną wole.

a) Nie można tego używać jako środka nacisku, zmuszającego ludzi by robili rzeczy, których w innych warunkach by nie zrobili.

Kic z własnej woli nigdy by nie spuścił na ziemie kościoła.

d) KATEGORYCZNIE ZABRANIA SIĘ rozwiązywania fabuły jednym postem! Nie można zapomnieć, że Multiświat jest miejscem do zabawy i jego zadaniem nie jest samo znalezienie artefaktu etc. lecz jego szukanie, przeżywanie przygody, długiej zabawy itd.

Zniszczenie kościoła to nawet nie rozwiązanie questu, co zniszczenie Bractwa jako organizacji w multiświeciie. To nawet wykracza poza ramy tego punktu.
Morg - 24-01-2009, 14:54
Temat postu:
Wtrącę się.

Costly napisał/a:
Owszem, próbował, powtarzam po raz piąty (eh). Kic i Anka są jednym bytem. Mają jedną wole.


Zatem Kościół spadł po omdleniu Kica. Iluzja raczej nie byłaby w stanie rzucić tak potężnego czaru.

Costly napisał/a:
a) Nie można tego używać jako środka nacisku, zmuszającego ludzi by robili rzeczy, których w innych warunkach by nie zrobili.


Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Ten punkt tyczy się umieszczania wypowiedzi innych osób w swoich postach.

Costly napisał/a:
Zniszczenie kościoła to nawet nie rozwiązanie questu, co zniszczenie Bractwa jako organizacji w multiświeciie. To nawet wykracza poza ramy tego punktu.


Chcesz powiedzieć, że wasze bractwo nie jest w stanie zbudować kościoła? oO
Serika - 24-01-2009, 14:55
Temat postu:
Nadal nie rozumiem, w którym miejscu Galadriela kontrolowała kica, ale mniejsza o to.

Jeżeli zakładamy, że rozgrywka ma być uczciwa, to siły muszą być względnie zrównoważone. Największa potęga MAC (SAMI napisaliście, że osłabiona, a tego, że kic się ruszał z kaplicy, NIE NAPISALIŚCIE, czytałam te posty kilka razy) kontra dwie największe potęgi Śródziemia to chyba uczciwe starcie. Gdyby kic był w pełni sił i skupił się tylko na naszym ataku - to powinien być remis. Ale sorry, sami się podstawiliście.
Zwłaszcza, że tak jak napisałam - nie planowaliśmy tego robić, bardzo starannie nas do tego sprowokowaliście.

Jeżeli Wy możecie mieć ze sobą odpowiednik bomby atomowej, to my MUSIELIŚMY coś zrobić, I nie poczuwamy się do zamykania questa jednym postem.

Jeśli zakładamy, że MAC dysponuje potęgą na miarę Valarów, to sorry, wzywamy Eru i zamykamy questa.
Ysengrinn - 24-01-2009, 14:57
Temat postu:
Cytat:
Owszem, próbował, powtarzam po raz piąty (eh). Kic i Anka są jednym bytem. Mają jedną wole.

a) Nie można tego używać jako środka nacisku, zmuszającego ludzi by robili rzeczy, których w innych warunkach by nie zrobili.

Kic z własnej woli nigdy by nie spuścił na ziemie kościoła.


Yyy... Prawnik który zastosowałby tak szeroką interpretację przepisu zostałby wyśmiany. Nic mi nie wiadomo, by funkcjonowała tu wykładnia per analogiam w tym kształcie.

Cytat:
Zniszczenie kościoła to nawet nie rozwiązanie questu, co zniszczenie Bractwa jako organizacji w multiświeciie. To nawet wykracza poza ramy tego punktu.


Questu bynajmniej nie kończy, a o organizacjach punkt nic nie wspomina.
Mai_chan - 24-01-2009, 14:58
Temat postu:
Costly, sorry. Valarów gram JA. Wkroczenie Valarów oznacza zakończenie tematu. I nie, nie wypada wam "po jednym na głowę". Valarów jest czternastu. Plus majarowie. Plus armia elfów. Jeśli naprawdę chcecie drugiej Wojny Gniewu... A może replay z zagłady Numenoru?

NIE WIERZĘ i NIE UWIERZĘ, że MAC jest zdolny do pokonania Valarów. Zwłaszcza, że Manwe w każdej chwili może wezwać moc Iluvatara. Na litość boską, nie będziecie chyba walczyć ze stwórcą Ardy?
Bezimienny - 24-01-2009, 14:59
Temat postu:
Serika napisał/a:
Jeśli zakładamy, że MAC dysponuje potęgą na miarę Valarów, to sorry, wzywamy Eru i zamykamy questa.
Pytanie tylko, jeśli się porównujecie do valarow, to po co wam była armia?
kic - 24-01-2009, 15:10
Temat postu:
Serika napisał/a:
SAMI napisaliście, że osłabiona, a tego, że kic się ruszał z kaplicy

Przepraszam ale niezbyt zrozumiałem ten zwrot.

Jeżeli natomiast chodzi o zdolności lotne fortecy MAC, to są one "trochę" potężne. Kościół unosi się mimowolnie, posiadając własne "spore" pokłady energi jakie uzyskały podczas rytuału. Dlatego też zdolności fizyczne Patriarchy w żaden sposób nie wpływają na możliwości lotnicze wyspy. Swoją drogą kic z przyzwyczajenia tworzy iluzje Anki, która pełni rolę wyłącznie estetyczną. Swoją drogą Patriarcha kontroluję kościołu swoją wolą. Kic nie musi czarować by kontrolować ogniki, czy kościołu. A kontrola nad tą mocą jest wyłącznie w rękach nienaruszonego kica.
Costly - 24-01-2009, 15:11
Temat postu:
Myślicie o tym w złych kategoriach. Wszystko przez to, że wszyscy gracze poza MAC wcielili się w postacie śródziemia i niejako postrzegają całość rozgrywki tylko z tej perspektywy.

Jesteśmy graczami spoza śródziemia. Jesteśmy istotami tutaj obcymi. Nie można powiedzieć, że mamy moc "jak valarowie", czy "jak majarowie". Nie wchodzimy w tutejsze standardy i nie możemy być klasyfikowani wedle realiów stricte Tolkienowskich. I nie zamierzamy się dawać zamknąć w tych realiach, wkroczyliśmy tutaj z buta z możliwościami nie powiązanymi z Tolkienowskimi. Nie jesteśmy stworzeni przez Eru i nie korzystamy z jego mocy, reprezentujemy całkowicie obcą, w realiach stricte Tolkienowskich nie istniejącą rzeczywistość.

Jednak przez was samych zostaliśmy uczynieni organizacją tak potężną, że rasy jak Elfy i Orki (gdzie te ostatnie stworzone zostały na kpinę tym pierwszym i sama ich obecność razem bez walk oznacza obecność naprawdę niesamowitego i całkiem niewyobrażalnego impulsu) ramie w ramię idą z nami walczyć. Teraz nagle to Straszne Bractw, które połączyło całe śródziemie, ugięło się pod wolną Galadrieli. Zatopiona została forteca, będąca centrum jego mocy i skupieniem całej wiary setek tysięcy ludzi. Gdzie tu jest spójność?

Nie posuwamy się ani o krok do przodu jak do tej pory.
IKa - 24-01-2009, 15:11
Temat postu:
Costly napisał/a:
Galadriela nie może kontrolować Kica.

Ja powiem to tylko raz, i nie będę się więcej powtarzać: Galadriela NIE kontrolowała kica.
Bezimienny napisał/a:
Jaka Galadriela? Ona zużyła praktycznie całą swoją moc, by zniszczyć już rozpadający się na kawałki kościół. Atak na "kostkę" (czy też kościół) przeprowadził Sauron.

CO w słowach Bezimiennego jest niejasne?

*więcej się nie zamierza wtrącać*
Ysengrinn - 24-01-2009, 15:12
Temat postu:
Kic napisał/a:
Jeżeli natomiast chodzi o zdolności lotne fortecy MAC, to są one "trochę" potężne. Kościół unosi się mimowolnie, posiadając własne "spore" pokłady energi jakie uzyskały podczas rytuału. Dlatego też zdolności fizyczne Patriarchy w żaden sposób nie wpływają na możliwości lotnicze wyspy. Swoją drogą kic z przyzwyczajenia tworzy iluzje Anki, która pełni rolę wyłącznie estetyczną. Swoją drogą Patriarcha kontroluję kościołu swoją wolą. Kic nie musi czarować by kontrolować ogniki, czy kościołu. A kontrola nad tą mocą jest wyłącznie w rękach nienaruszonego kica.


... Sorry, ale tego to już na pewno nie było nigdzie zapisanego.
Mai_chan - 24-01-2009, 15:15
Temat postu:
Kic. Ja mam prośbę w takim razie.
PISZ WCZEŚNIEJ, CO JEST ILUZJĄ.
W tym momencie każde zagranie możesz zbyć "to tylko iluzja". Jeżeli ten quest ma dalej żyć, to druga strona (piszący, nie postacie) muszą wiedzieć, co atakują. Bo inaczej wychodzą kwiatki jak teraz - "bo to tylko iluzja Anki była". A gdzie to napisane było?
Ja rozumiem, że Patriarcha działa wyłącznie za pomocą iluzji. Ale jak tak dalej pójdzie, to naprawdę ściągnie sobie na głowę całkowicie nieiluzoryczną interwencję Valarów. Z którymi sobie nie poradzi, bo taki Mandos na przykład, jest całkowicie na iluzje odporny. CAŁKOWICIE, rozumiemy się?
Costly - 24-01-2009, 15:17
Temat postu:
Mai_chan - czytałaś treść rytuału? Napisane jest wyraźnie, że kostka jak i kostur są częścią kościoła, nie istnieją już same.
Mai_chan - 24-01-2009, 15:19
Temat postu:
Ale ja nic nie mówiłam o kosturze. Piję do tego:
Cytat:
Swoją drogą kic z przyzwyczajenia tworzy iluzje Anki, która pełni rolę wyłącznie estetyczną.


"Bo Sauron to wcale nie Ankę dziabnął, tylko iluzję Anki, o!"
No sorry, to już jest niepoważne...
Morg - 24-01-2009, 15:19
Temat postu:
Kic- tak samo odporny na iluzje jak Mandos jest Palantir. Palantir, który jest w posiadaniu Saurona. Paniał?

Costly - to czemu Kościół nie spadł, jak Kic zemdlał, co? Bo to wygląda mi trochę na odpowiedzi w stylu "Coś nam nie wyszło, to powiemy, że było inaczej".
Serika - 24-01-2009, 15:21
Temat postu:
No i?

Założyliśmy, że Sauron ma potęgę mniej-więcej kica. ZASKOCZYŁ GO. NIE pokonał, tylko zajął całkowicie jego wolę na KILKA SEKUND. Nigdzie nie napisaliśmy, że gdyby tak się dłużej pospierali (czytajcie: gdyby nie było interwencji Galadrieli), to na pewno by wygrał.

Krótko mówiąc - nie powaliliśmy kaplicy przewagą mocy, tylko PODSTĘPEM.
Ysengrinn - 24-01-2009, 15:21
Temat postu:
Cytat:
Napisane jest wyraźnie, że kostka jak i kostur są częścią kościoła, nie istnieją już same.


Nie jest napisane, że nie istnieją fizycznie, a Kic stwarza tylko iluzję, bo ma taki kaprys.

Nie wiem czy piszecie niejasno przypadkiem, czy też celowo teraz zmieniacie znaczenie wcześniejszych postów. Sauron i Galadriela rozwalili twierdzę wiernie opierając się na tym co zostało napisane - jeśli chcieliście napisać co innego to Wasz problem, nikt nie jest Duchem Świętym.

Morg napisał/a:
Kic- tak samo odporny na iluzje jak Mandos jest Palantir. Palantir, który jest w posiadaniu Saurona. Paniał?


........................

Fakt.
Costly - 24-01-2009, 15:22
Temat postu:
Mai_chan, czyli nie czytałaś rytuału. Kostka i Kostur pełniły w nim taką samą role. Rozdzielenie tych dwóch kwestii jest niemożliwe.

Morg odpowiedziałem na to pytanie wcześniej.

Ysengrinn napisał/a:
Nie jest napisane, że nie istnieją fizycznie, a Kic stwarza tylko iluzję, bo ma taki kaprys.


Owszem, JEST. Przeczytaj rytuał.

Serika napisał/a:
Założyliśmy, że Sauron ma potęgę mniej-więcej kica. ZASKOCZYŁ GO. NIE pokonał, tylko zajął całkowicie jego wolę na KILKA SEKUND. Nigdzie nie napisaliśmy, że gdyby tak się dłużej pospierali (czytajcie: gdyby nie było interwencji Galadrieli), to na pewno by wygrał.


Czyli przyjął kontrole nad Kicem (na czas krótki). Taki jest wydźwięk tego co tutaj przeczytałem. Mylę się?
Ysengrinn - 24-01-2009, 15:25
Temat postu:
Ale to nie ma znaczenia, Morg słusznie przypomniał, że palantir jest na iluzję odporny, więc Sauron by nierealnej kostki nie zaatakował.
Costly - 24-01-2009, 15:26
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Ale to nie ma znaczenia, Morg słusznie przypomniał, że palantir jest na iluzję odporny, więc Sauron by nierealnej kostki nie zaatakował.


Jasne. Sauron nie miał żadnych podstaw aby wiedzieć o istnieniu, działaniu czy pozycji kostki zaczynając od podstaw. A ja tu czytam jak Sauron nie dał by się zwieść na iluzje, nosz...
kic - 24-01-2009, 15:27
Temat postu:
W mojej karcie postaci opisane jest, że sam tworzę takie iluzje (eteryczne postacie - czy jak chcecie nazwijcie to) przedmiotów z których korzysta. Było to już napisane. Jakby ktoś przeczytał moją postać to by wiedział.

Natomiast z rytuału wynika, że moce artefaktów połączyły się z samym kościołem. Jedyną możliwością obalenia kościoła, to zniszczenie jego mocy.

Swoją drogą kostka nie posiada zdolności stricto magicznych. Więc żadne zaklęcie nie zerwie działania tych mocy.
Serika - 24-01-2009, 15:27
Temat postu:
Cytat:
Czyli przyjął kontrole nad Kicem (na czas krótki). Taki jest wydźwięk tego co tutaj przeczytałem. Mylę się?

Właśnie w tym problem, że się mylisz. Sauron nie przejął kontroli nad kicem, do niczego go nie zmusił przecież. Sauron sprawił, że zaatakowana wola kica musiała się pełną parą bronić, a to oznaczało, że siła rzeczy musiała stracić kontrolę nad tym, co w danym momencie robiła na boku. Choćby na chwilę - i dokładnie tę chwilę wykorzystaliśmy na zwalenia kicowi i spółce iluś ton magmy na głowy.

Cytat:
Swoją drogą kostka nie posiada zdolności stricto magicznych. Więc żadne zaklęcie nie zerwie działania tych mocy.

W opisie kostki jest napisane, że jest tworem zadziwiającej technologii i równie zadziwiającej magii. opis kostki TEŻ czytaliśmy.
Bezimienny - 24-01-2009, 15:31
Temat postu:
Serika napisał/a:
Cytat:
Czyli przyjął kontrole nad Kicem (na czas krótki). Taki jest wydźwięk tego co tutaj przeczytałem. Mylę się?

Właśnie w tym problem, że się mylisz. Sauron nie przejął kontroli nad kicem, do niczego go nie zmusił przecież. Sauron sprawił, że zaatakowana wola kica musiała się pełną parą bronić, a to oznaczało, że siła rzeczy musiała stracić kontrolę nad tym, co w danym momencie robiła na boku. Choćby na chwilę - i dokładnie tę chwilę wykorzystaliśmy na zwalenia kicowi i spółce iluś ton magmy na głowy.

No. chyba że uznamy, że kic przed atakiem się nie bronił - wtedy faktycznie zostałby zdominowany.

Cytat:
Swoją drogą kostka nie posiada zdolności stricto magicznych. Więc żadne zaklęcie nie zerwie działania tych mocy.
Było też napisane, że efekty są sterowane umysłem i wolą kostki - że musi chcieć coś poruszyć. Nie musiałem wcale "zrywać działania mocy" - musiałem stworzyć warunki, gdy tej woli do podtrzymywania kościoła zabraknie - na kilkanaście dosłownie sekund.
Velg - 24-01-2009, 15:35
Temat postu:
A możecie najpierw powiedzieć, skąd wzięliście trochę zaskakującą wiedzę, jak funkcjonuje nasz kościół i co należy popsuć, aby spadł?
Costly - 24-01-2009, 15:36
Temat postu:
...

Postaram się uspokoić i pisać spokojniej, bo się robi z tego zwykła awantura.

Fabularnie w żaden sposób ani Galadriela, ani Sauron nie mają żadnego prawa wiedzieć w jaki sposób działa i funkcjonuje kościół. Pomijając fakt, że zastosowane sztuczki mają dziur tyle co szwajcarski ser. Samo ich zastosowanie jest całkowicie sprzeczne i nieadekwatne do posiadanej przez was wiedzy.

Wasza akcja też wszelaką logiką musiała zabić Kica (w ramach magicznego efektu zniszczenia kościoła) jak i innych graczy na pokładzie (w ramach fizycznych efektów zniszczenia kościoła). Zniszczono centralną lokacje MAC (nie tylko dla tego questu).

W żaden sposób nie możemy ani o centymetr posunąć się dalej w quescie dopóki nie zostanie to zweryfikowane.
Serika - 24-01-2009, 15:39
Temat postu:
Z OPISÓW, Velg, z opisów. Waszych własnych. Przetrzepaliśmy wszystko co się dało i uznaliśmy, że jeśli czegoś nie napisaliście, to już Wasz problem.

A jako Galadriela i Sauron: Wy macie ogniki, my Zwierciadło i Palantir. Oboje Was dokładnie obserwowaliśmy, także rozmowy pomiędzy członkami bractwa, a nie wierzę, żeby nikomu się nie wymsknęło, że kic za pomocą kostki tym wszystkim kieruje, skoro w każdym Waszym poście jest napisane, jak to jego moc czcicie. Zarówno Zwierciadło, jak i Palantir pokazują tylko prawdę. Poza tym nietrudno Was palantirem namierzyć, latacie po okolicy i rzucacie się w oczy straszliwie.
Ysengrinn - 24-01-2009, 15:41
Temat postu:
Biorąc pod uwagę moc Zwierciadła Galadriela mogła być nawet świadkiem samego rytuału.
Costly - 24-01-2009, 15:41
Temat postu:
Przepraszam, nie rozumiem. Chcesz mi powiedzieć, że obserwowaliście wydarzenia w kościele? Jak to się ma do kwestii obcej magi, którą sama stworzyłaś?
Velg - 24-01-2009, 15:41
Temat postu:
Bo Sauron to akurat miał możliwość siedzieć przed kompem i czytać nasze opisy...
Anonymous - 24-01-2009, 15:42
Temat postu:
Może inaczej - nasz kościół nie jest potężniejszy od Saurona czy Galadrielli.
Moc kościoła wraz z jego wyznawcami jest na równym poziomie. My nie jesteśmy w stanie nic zrobić swoja mocą Galadrielli czy Sauronowi. Tak samo oni nie są w stanie nic nam zrobić (mam na myśli kościołowi, znaczy można go ostrzelać itp ale rozwalić czy roztrzaskać o ziemie bez woli anki czy kica nie można). Nie jesteśmy bogami nie przesadzajcie, choć wyznawcy MAC uważają kica za boga.

Co do Anki ona steruje kościołem i jest zespolona z Kicem. Steruje kościołem nawet jeśli fizyczna postać Kica jest uśpiona. On jest jakby związany dodatkowo duchowo z artefaktem. Jeśli ktoś czyta nasze pokopane posty W Figurois Cordis to wie co mam na myśli.
Serika lekko namieszała i ze względu na szacunek jaki mam do niej chce negocjować jej post bez żadnych złośliwości. Nie chce komuś mówić jak i co ma pisać.
Ale kurcze rozbicie kościoła jest lekką przesadą ;-)
Co do masakry ludności, podchodźcie do tego z dystansem to mulltiswiat.
Specjalnie użyliśmy artefaktu na tym mieście żeby wam pokazać czym dysponujemy. Byście byli gotowi na to w przyszłości. Bo akurat moc tego artefaktu inteligentnie można zablokować.

I mam prośbę - niech na razie do tego problemu odnoszą się ludzie związani z questem, bo się robi małe zamieszanie.
My nie mamy moc bogów, wyście nam inteligentnie rozwalili polowe armii. Musimy się przegrupować teraz.
Jeśli Serika nie zmodyfikuje swojego stanowisko, to ja to oczywiście zaakceptuje. Rozumiem ją, że pewne rzeczy mogą się jej nie podobać lub mogą się wydać naciągane. Quest się wtedy prawdopodobnie zakończy, bo my nie zmienimy swojego stanowiska względem rozbicia kościoła. Argumenty swoje już podaliśmy, mogą was one bawić ale je poznaliście.
Ale mimo wszystko nawet jak się quest zakończy ja zły nie będę. Przynajmniej się nie nudziliśmy w multi ;-)
Bezimienny - 24-01-2009, 15:42
Temat postu:
Za swoim postem:
Cytat:
Sauron długo czekał na ten dzień, przygotowywał się, planował, podsłuchiwał palantirem, składając kawałki usłyszanych informacji w jedną całość.


Costly napisał/a:
Przepraszam, nie rozumiem. Chcesz mi powiedzieć, że obserwowaliście wydarzenia w kościele? Jak to się ma do kwestii obcej magi, którą sama stworzyłaś?

Przecież wielokrotnie pisałem, że obserwuję was w palantirze...

A co do kontynuacji - biorąc pod uwagę, że możecie wygrać całą wojnę samym kościołem (i mogliście od początku), to bez jego wyeliminowania Sauron może się jedynie odwołać do mocy Valarów i mieć nadzieję że fakt, że on ich wezwał a nie czekał aż świat się sam rozleci nieco złagodzi ich gniew, i pozwoli mu ocalić życie. Jeśli możecie odpalać ten swój artefakt co 2 dni (jak wynikało z waszych postów), to żadna armia z wami wygrać nie da rady - bo nawet jak wam wytniemy siły naziemne, to po prostu będziecie atakowali i się wycofywali niezdobytą placówką.
Gdyby moc unosząca kościół była zupełnie niezależna - jakiś magotechniczny silnik w środku, to nie byłbym w stanie nic zrobić - a tak w konstrukcji kościoła była jedna słabość, którą postanowiłem wykorzystać. Innej metody nie miałem miałem (zabicie kica jak wiemy nie wchodzi w grę - i nie tylko z powodu reguł Multiświata, ale też z tego, że zawsze się okaże, że to było tylko "mamidło"). Jeśli ten atak by mi nie wyszedł, to następne co robię to wołam Manwego, bo nie będę miał innego wyjścia.
Serika - 24-01-2009, 15:44
Temat postu:
Biorąc pod uwagę, że Zwierciadło nie jest kamerką, a raczej rodzajem wieszcza, który pokazuje także przeszłość i PRZYSZŁOŚĆ, to jak najbardziej.
Zresztą dlatego pisałam, że potrzebuję potwierdzenie informacji ze Zwierciadła w postaci raportów zwiadowców - nie mogłam być na 100% pewna, czy to, co pokazuje, dzieje się w czasie teraźniejszym.
Costly - 24-01-2009, 15:47
Temat postu:
Czyli wasze magiczne gadżety mogły oglądać wydarzenia zachodzące w centrum naszej magi? Fajnie, pomyśleć, że ja swojej postaci odebrałem prawie całą moc po oddaleniu się od kościoła i przybliżeniu do Lorien, aby być wiernym waszej wersji wydarzeń odnośnie magi. I po co ten wysiłek, skoro wy sami to zignorowaliście?
Fei Wang Reed - 24-01-2009, 15:52
Temat postu:
Ja także Feia ograniczyłem, by nie "denerwował" za bardzo swoimi właściwościami - niby czemu miałbym się tak ograniczać w przechodzeniu między wymiarami? Staram się dostosować w miarę do realiów - tak samo z wiedzą, jaka moja postać posiada. Fei także posiada zwierciadło, w którym sobie może oglądać dowolne wydarzenia, lecz jego użycie ograniczyłem do minimum...

A Wy piszecie, że kierowane przez Was postaci wiedzą wszystko - nawet to, co było na długo przed questem...

A twierdzenia, że Valarowie są potężniejsi od nas, to pewnie też Wam ukazano w Waszych lustrach, kulach, czy czymkolwiek...?
Serika - 24-01-2009, 15:56
Temat postu:
O Lorien wiadomo, że jest ukryte przed magicznym wzrokiem - z wyjątkiem palantiru, palantirem by się mnie dało podejrzeć (Sauron zresztą próbował kilka postów temu). Podejrzewam, że na te wasze ogniki też nie byłabym odporna, gdyby przedarły się przez zaklęcia ukrywające, którym Lorien jest obłożone.

Notabene - Costly, bariera Lorien właśnie się powoli rozmywa, bo nie ma tam mnie, żeby ja podtrzymywać.

Barad-Dur nie jest chronione i znowu - moglibyście podglądać, nikt by nie protestował.

*edit* Do postu Feia:
- Zwierciadło jak najbardziej może pokazywać przeszłość. Zakładam, że nie pokazałoby mi przebiegu rytuału, gdyż nie odbywał się w świecie Śródziemia, ale wydawanie rozkazów Ance już owszem.
Tak jak napisałam wcześniej - my jesteśmy z góry ograniczeni realiami. Jedyne, w czym tak naprawdę możemy mieć przewagę, to wyciąganie z materiałów źródłowych kruczków, na które mogliście nie wpaść. Wszystko, co wykorzystujemy, jest w książkach. Sami się wpakowaliście do tolkienowskiego świata...

Cytat:
A twierdzenia, że Valarowie są potężniejsi od nas, to pewnie też Wam ukazano w Waszych lustrach, kulach, czy czymkolwiek...?

Przy innych założeniach quest zwyczajnie nie ma sensu. Jeżeli chcecie się iść tłuc z Valarami, proszę bardzo, my się wyniesiemy z tematu i obiecuję, że już nigdy nie będziemy się do Waszych zabaw mieszać :)
Costly - 24-01-2009, 16:08
Temat postu:
Nie możemy. Ogniki giną oddalając się od centrum magi MAC. Nigdy nie opuściły Gondoru. Staramy się dostosować do realiów, które nam narzuciłaś. Ale jak tak to czytam to zastanawiam się coraz mocniej po co to robię.

Cała ta dyskusja starcza się coraz dalej od kwestii właściwej. To co zrobiliście niszczy jako takie Bractwo i zabija przynajmniej kilku bohaterów (na czele z kicem). Nie możemy tego zaakceptować.

Bezimienny - nie, nie możemy wygrać wojny kościołem. Możemy zaatakować garnizon, możemy palić miasta. Ale co z tego? Nie dokonamy żadnego podboju, nie podporządkujemy sobie ludzi. Bractwo potrzebuje wyznawców. Zabici cywile to dla nas ogromna strata. Prowadzenie wojny w ten sposób jest dla nas stopniowym pogrążaniem się w porażkę.
Serika - 24-01-2009, 16:13
Temat postu:
...zaraz, kto powiedział, że na pewno zabija?
My z góry założyliśmy, że pozbawiliśmy go na jakiś czas cielesnej powłoki oraz wsparcia moralnego, jakie daje kaplica.
Costly - 24-01-2009, 16:17
Temat postu:
Jak kilkaset ton skał może zapaść się nam na głowy nie zabijając nas? Gdyby nawet w jakiś niesamowity sposób udało się to osiągnąć, to Kic zginie i tak - jest połączony magicznie z kościołem poprzez rytuał. Gdyby nawet i to wszystko zanegować, to nadal kościół jest skupiskiem magicznej energii tak silnym, że wszelaka technologia tam wariuje, a włosy stają dęba. Jego zniszczenie oznacza implozje wystarczającą, aby szlag trafił wszystko i wszystkich w promieniu ładnych kilkudziesięciu kilometrów.
Fei Wang Reed - 24-01-2009, 16:17
Temat postu:
Serika napisał/a:

Cytat:
A twierdzenia, że Valarowie są potężniejsi od nas, to pewnie też Wam ukazano w Waszych lustrach, kulach, czy czymkolwiek...?

Przy innych założeniach quest zwyczajnie nie ma sensu. Jeżeli chcecie się iść tłuc z Valarami, proszę bardzo, my się wyniesiemy z tematu i obiecuję, że już nigdy nie będziemy się do Waszych zabaw mieszać :)


Ech... Nie o to chodzi, i pewnie dobrze o tym wiesz.
Bezimienny - 24-01-2009, 16:19
Temat postu:
Costly napisał/a:
Cała ta dyskusja starcza się coraz dalej od kwestii właściwej. To co zrobiliście niszczy jako takie Bractwo i zabija przynajmniej kilku bohaterów (na czele z kicem). Nie możemy tego zaakceptować.
Zakładaliśmy, że żadna z waszych postaci nie zginie (zresztą, kica podobno nie było w twierdzy... - nie sądziliśmy, że sprzęgnie swoje życie z kaplicą)

Dajecie nam opcję: "możecie walczyć z naszą mało istotną armią, ale nie tykajcie gwiazdy śmierci, bo to by wyszło poza ramy questa"
Co do potrzeby posiadania armii - nie przesadzajcie. Sądząc z tego co się dotychczas działo, po zniszczeniu naszych sił przy pomocy waszej WMD nie musielibyście nic okupować - kic by po prostu wszystkich bałamucił.
Velg - 24-01-2009, 16:21
Temat postu:
A wy dajecie nam opcje "Możecie walczyć z naszymi czołgami za pomocą pistoletu, bo armata jest zbytnio przegięta".

A i owszem - lecz czy i w teraźniejszej sytuacji równowagi nie naruszają niezliczone wojska Mordoru?
Costly - 24-01-2009, 16:24
Temat postu:
Eh. Ja sam widzę dwie opcje na zneutralizowanie kościoła bez jego niszczenia. Podpowiadać nikomu nie zamierzam. Ale gdyby na zagadnieniu skupić się, zamiast fanatycznie bronić Jedynego Słusznego Rozwiązania, to bez problemu odnaleźlibyście alternatywne rozwiązania. Dla mnie jest to problem braku chęci, a nie możliwości z waszej strony.
Serika - 24-01-2009, 16:26
Temat postu:
Velg, napiszę jeszcze raz - założyliśmy względnie równe siły. Wasza Gwiazda Śmierci kontra moc Galadrieli i Saurona, sprzymierzonych (do czego, jak już napisałam, miało nie dojść, przynajmniej nie w takim zakresie, Ale inaczej nie dalibyście nam ŻADNYCH szans).

Opis rytuału czytaliśmy i nie wynikało z niego wprost, że życie kica jest związane z kaplicą. Nie liczyliśmy na to, że go zabijemy. Zakładaliśmy, że zdąży się w jakiś sposób ewakuować, diabli wiedzą w jaki, z Was są takie przepaki, że coś na pewno macie.
Velg - 24-01-2009, 16:29
Temat postu:
Serika napisał/a:
ŻADNYCH szans

Z powodu tej fortecy? Ja tam widzę kilka dróg, aby wygrać wojnę (grając waszą stroną). I to bez kosmicznych przegięć.

A za to nie widzę szans dla nasz w tym przypadku.

A swoją drogą - z JAKIEGOŚ POWODU chyba nie polecieliśmy wprost nad Minas Tirith, ignorując okoliczne armie?
Bezimienny - 24-01-2009, 16:31
Temat postu:
Velg napisał/a:
A i owszem - lecz czy i w teraźniejszej sytuacji równowagi nie naruszają niezliczone wojska Mordoru?
Wiesz, dlatego właśnie na samym początku questa pisałem, że jak chcecie możecie mój post zignorować. Wtedy napisałem go wyłącznie dlatego, bo zauważyłem że planujecie inwazję na Gondor tuż przed atakiem Mordoru, ale istnienie Mordoru kompletnie ignorujecie - jakby się nie liczył. To miało być oryginalnie tylko takie delikatne przypomnienie że w tym świecie są też inne potężne armie, których obecność najwyraźniej ignorujecie.
Serika - 24-01-2009, 16:34
Temat postu:
Velg, zlituj się... Po tym, jak dla zabawy zabijacie kilkanaście tysięcy osób, z jakiej racji mielibyśmy uznać, że nie przelecicie się tą twierdzą po całym Śródziemiu niszcząc wszystko, co napotkanie na swojej drodze, tak po kolei (powiedzmy strzał raz na trzy dni, żeby kic sobie odpoczął). Jeżeli dysponujecie taką bronią i nie macie żadnych ograniczeń moralnych, żeby jej używać (co wielokrotnie podkreślaliście w queście i poza nim), to nie pisz proszę, że mamy jakikolwiek inny sposób na wygranie, niż zdjąć Waszą "wunderwaffe".

Z drugiej strony Wy teraz jak najbardziej macie - zająć najbliższy budynek i uczynić go nową kaplicą MACa na przykłąd i poczekać, aż się Wam Patriarcha zregeneruje?
Bezimienny - 24-01-2009, 16:35
Temat postu:
Velg napisał/a:
Serika napisał/a:
ŻADNYCH szans

Z powodu tej fortecy? Ja tam widzę kilka dróg, aby wygrać wojnę (grając waszą stroną). I to bez kosmicznych przegięć.
Wiesz, rozwalić wam armię mogę bez problemu, bez użycia żadnych mocy ani nic. Mogę to nawet zrobić nie angażując wystarczająco dużych sił byście strzelali ze swojego terraformera - zabijając was po kawałku. Tyle, że nic mi to nie daje. Nadal mam latającą po niebie superfortecę, której nic bym nie mógł zrobić (nawet jakbym mógł), a która mogłaby np. podlecieć i zniszczyć mi barad dur.
Zresztą, jeśli ta latająca kaplica może sobie wylecieć i bez użycia superbroni rozproszyć mi 30-tys armię...

Od samego początku w każdym poście podkreślaliście, jak to kaplica stanowi główną siłę bractwa - naprawdę trudno, byśmy to mogli zignorować.

widzę, że faktycznie mamy sytuację patowa
Costly - 24-01-2009, 16:36
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Wiesz, dlatego właśnie na samym początku questa pisałem, że jak chcecie możecie mój post zignorować. Wtedy napisałem go wyłącznie dlatego, bo zauważyłem że planujecie inwazję na Gondor tuż przed atakiem Mordoru, ale istnienie Mordoru kompletnie ignorujecie - jakby się nie liczył. To miało być oryginalnie tylko takie delikatne przypomnienie że w tym świecie są też inne potężne armie, których obecność najwyraźniej ignorujecie.


Nie chce wklejać spoilera odnośnie naszych planów, to miała być niespodzianka. Ale czytając posty z kościoła i łącząc zawarte tam różne uwagi z naszym wyruszeniem tu można domyślić się dlaczego przybyliśmy do Gondoru, jaki jest nasz cel tu i także dlaczego nie wnikaliśmy wcześniej szczególnie w sytuacje polityczna na tych ziemiach (dopóki nie weszła w bezpośrednio w naszą drogę). Pamiętaj, że my uważamy, aby odgrywać role obcych, którzy tutejszych realiów nie znają.

Trudno jednak, doczytałem posty wstawione w między czasie, będzie spoiler (ale tylko mały). Kościół nie poleci ni metra dalej niż stoi Minas Trith. MAC nie pozostanie na tych ziemiach na tyle, aby ustabilizować realną władze na dowolnym terenie. A wszystko ma bardzo konkretne i logiczne usprawiedliwienie fabularne, które można zresztą przy odrobinie analizy wyciągnąć z informacji jakie są w naszym temacie domowym.

Na dobrą sprawę wycofując się już teraz i podejmując pewne działania moglibyśmy osiągnąć nasze fabularne cele. Może więc warto zastanowić się (jeżeli obie strony koniecznie nie ustąpią) nad pokojowym zakończeniem questu w tym momencie.
Velg - 24-01-2009, 16:38
Temat postu:
Choćby... Teraz mógłbyś szybko wyciąć nam armię lądową - a gdyby to się udało, musielibyśmy się oddalić. Bo patrząc na szybkość waszej mobilizacji, to ZANIM byśmy dolecieli do Barad-Dur czy Minas Tirith, to mielibyście tyle lotnictwa, że moglibyście wziąć kościół szturmem - wszak ktoś już pisał "a próbowali orła z armaty trafić" czy jakoś tak.

Może kosztowałoby to was wiele tysięcy ludzi - lecz w ostatecznym rozrachunku i tak wygralibyście.
Bezimienny - 24-01-2009, 16:43
Temat postu:
Velg napisał/a:
Choćby... Teraz mógłbyś szybko wyciąć nam armię lądową - a gdyby to się udało, musielibyśmy się oddalić. Bo patrząc na szybkość waszej mobilizacji, to ZANIM byśmy dolecieli do Barad-Dur czy Minas Tirith, to mielibyście tyle lotnictwa, że moglibyście wziąć kościół szturmem - wszak ktoś już pisał "a próbowali orła z armaty trafić" czy jakoś tak.

Może kosztowałoby to was wiele tysięcy ludzi - lecz w ostatecznym rozrachunku i tak wygralibyście.
Nie będę mial więcej lotnictwa - mam (miałem, przed ostatnimi stratami) dokładnie 600 wiwern, 50 latających bestii z Numenoryjczykami z Umbaru, 200 ukradzionych pegazów i 9 nazguli. Dopóki nie rozpocznę hodowli, więcej nie będzie.

Mam kilka sztuczek antylotniczych w zapasie, ale do szturmu się nie nadają.
Velg - 24-01-2009, 16:45
Temat postu:
O, dodaj 60 orłów Daeriana.

A ja mam 223 konfratrów i 88 (Już-Nie-Tak-Superelitarnych-Jak-Pierwsi) pełnoprawnych rycerzy zakonnych.

Przegrałbym przez liczność - a jak mnie ktoś zmiażdży... Wiecie, że na jednym wierzchowcu moglibyście przewieźć kilka osób? Znaczy się, wiwerna powinna trochę więcej osób udźwignąć.
Anonymous - 24-01-2009, 16:48
Temat postu:
Odnośnie przepaków.
Przepakiem jest nas kościół z morzem wyznawców w środku. Nasza siła jest w jedności.
Ty Seriko, wraz z Bezimiennym alias Sauronem jesteście potężnymi jednostkami.
Fei i Kic indywidualnie, też są potężni, ale od waszej dwójki są nieco słabsi. Natomiast kic w kościele otoczony wiarą swoich wyznawców, dodatkowo zjednoczony z Anką jest na waszym poziomie.

Broń naszej gwiazdy śmierci jest na razie nieaktywna. Chcieliśmy ją na razie zablokować, by były równe szanse. Bo jakbyśmy ją non stop używali, zepsułoby to całą zabawę. A właśnie zniszczyliście polowej naszej armii, a my nawet nie doszliśmy do stolicy Gondoru. Więc i my też ponosimy olbrzymie straty.

Tak Bezimienny jest sytuacja patowa. Rozwalenie kościoła oznacza naszą porażkę. Dlatego na razie zatrzymaliśmy questa. Hipotetycznie Serika mogłaby, nas odepchnąć na jakąś odległość, ale na pewno nie rozwalić.
Zegarmistrz - 24-01-2009, 16:49
Temat postu:
Costly napisał/a:
Chwila. Twierdza jest absolutnym centrum mocy całego Bractwa. Posadzenie jej na ziemie przez Galadriele jest stwierdzeniem równoznacznym z określeniem mocy Galadrieli jako potężniejszej i przewyższającej całość tego, czym sobą reprezentuje moc MAC, wraz z całą wiarą setek tysięcy ludzi skupioną wokół Bractwa. To niejako zniszczenie samego serca Bractwa samą wolą elfiej królowej.


Galandriela ma 8 000 lat. Była w Valinorze (krainie bogów), uczyła się magii od Valarów (samych bogów). Jak na mnie powinno to wystarczyć do wysadzenia waszej twierdzy. Do tego miała do dyspozycji 3 artefakty mocy o skali boskiej.

Sauron jest Mayarem (czyli bogiem), jednym z najpotężniejszych sług Aulego, dodatkowo dzierzącym też moc Morgotha. Na Południu i Wschodzie Śródziemia posiada dziesiątki tysięcy wyznawców. Dodatkowo posiada do swej dyspozycji 14 potężnych artefaktów dających boską moc.

Oboje działają na swoim gruncie, korzystając z magii krainy, która jest przeciwna wam.

Costly napisał/a:
d) KATEGORYCZNIE ZABRANIA SIĘ rozwiązywania fabuły jednym postem! Nie można zapomnieć, że Multiświat jest miejscem do zabawy i jego zadaniem nie jest samo znalezienie artefaktu etc. lecz jego szukanie, przeżywanie przygody, długiej zabawy itd.


To były dwa posty.

kic napisał/a:
Swoją drogą kic z przyzwyczajenia tworzy iluzje Anki, która pełni rolę wyłącznie estetyczną. Swoją drogą Patriarcha kontroluję kościołu swoją wolą. Kic nie musi czarować by kontrolować ogniki, czy kościołu. A kontrola nad tą mocą jest wyłącznie w rękach nienaruszonego kica.


Zarówno Mayarowie jak i potężne elfy, nosiciele pierścieni i palathiry dysponują mocą "prawdziwego wzroku" pozwalającego odróżnić prawdę od fałszu. Zdolność ta, jak i umiejętność zaćmienia wzroku, wskazania wybranych aspektów rzeczywistości stanowi jedną z podstaw mocy Śródziemia.

Velg napisał/a:
A możecie najpierw powiedzieć, skąd wzięliście trochę zaskakującą wiedzę, jak funkcjonuje nasz kościół i co należy popsuć, aby spadł?


Drugą z podstaw magii Śródziemia jest Mądrość. Mądrość nie książkowa, tylko płynąca z serca i intuicji. Pozwala ona przejrzeć plany przeciwnika, zajrzeć w jego serce, odgadnąć przyszłe losy i zaplanować przyszłe wydarzenia.

Dodatkowo po naszej stronie są Zwierciadło i Palathiry. Obydwa potrafią czytać przyszłość i udzielać rad, mówiących, co trzeba robić.

Fei Wang Reed napisał/a:
A twierdzenia, że Valarowie są potężniejsi od nas, to pewnie też Wam ukazano w Waszych lustrach, kulach, czy czymkolwiek...?


Tak. To jest Multiświat. Gracze w Multiświecie są podróżnikami. Mimo, że dysponują wielkimi mocami, nie są panami tego kosmosu, ani jego bogami. Tylko, wyłącznie odwiedzającymi go gośćmi. Niektórzy z nich w ogóle nie mają mocy nadprzyrodzonych, jak Distant czy Avellana.

Co więcej: w Cieniach Multiświata żyją tysiące lub nawet miliony bytów przekraczających swą mocą, mądrością, bogactwem, potęgą militarną i możliwościami KAŻDEGO, pojedynczego podróżnika. Niektóre z nich mają moc wyższą nawet od Moderatorów czy Administratorów (jak choćby Demon Płonących Serwerów czy Straszna Ewcia).

Sauron i Galandriela należą do potęg minimum równych Podróżnikom Multiświata.
Costly - 24-01-2009, 16:49
Temat postu:
Dodaj proch wynaleziony przez Sarumana. Kościołowi można uniemożliwić przybliżenie się do jakiś lokacji poprzez ostrzał. Opcji jest od groma.
Velg - 24-01-2009, 16:52
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Velg napisał/a:
A możecie najpierw powiedzieć, skąd wzięliście trochę zaskakującą wiedzę, jak funkcjonuje nasz kościół i co należy popsuć, aby spadł?


Drugą z podstaw magii Śródziemia jest Mądrość. Mądrość nie książkowa, tylko płynąca z serca i intuicji. Pozwala ona przejrzeć plany przeciwnika, zajrzeć w jego serce, odgadnąć przyszłe losy i zaplanować przyszłe wydarzenia.


A jak to się ma do tego, że podobno jesteśmy Obcy, niszczymy Pieśń itd.? Nasz element IMO jest zbytnio wam nieznany, abyście "z serca" wzięli nasze plany.
Morg - 24-01-2009, 16:54
Temat postu:
Costly napisał/a:
Kościołowi można uniemożliwić przybliżenie się do jakiś lokacji poprzez ostrzał.


Skoro mówicie, że Kościoła nie można zniszczyć, to ostrzał moglibyście ex definitone ignorować.

Velg, dalsza część wypowiedzi mówi o Palantirach... nie cytuj wybiórczo, proszę.
Zegarmistrz - 24-01-2009, 16:54
Temat postu:
Velg napisał/a:
A jak to się ma do tego, że podobno jesteśmy Obcy, niszczymy Pieśń itd.? Nasz element IMO jest zbytnio wam nieznany, abyście "z serca" wzięli nasze plany.


Ale z serca możemy wyczuć wasze źródło mocy. Ponadto mamy do dyspozycji jeszcze lusterko i zestaw palanthirów.
Bezimienny - 24-01-2009, 17:01
Temat postu:
Mogę ostatecznie zgodzić się na unieruchomienie kościoła - takie naruszenie jego struktury, wywołane upadkiem, że może się rozpaść przy starcie. Ale o ile będę miał w okolicy latającą górę która może mi po prostu wojska miażdżyć, nawet nie musząc strzelać, to trochę ciężko mi będzie coś zrobić. Tak naprawdę możecie mi dowolną armię rozgonić kiedy zechcecie, nawet bez oddania strzału. A dodanie jej uzbrojenia tworzy element który naprawdę trudno zignorować.

Artylerię mam starego typu, i niewiele. głównie na statkach (ta która była pod edhellondem to były działa ze statków, i słownie kilka dział ogniowych). W głównej armii która na was ciągnie dział nie ma wcale.
Serika - 24-01-2009, 17:04
Temat postu:
Cytat:
Skoro mówicie, że Kościoła nie można zniszczyć, to ostrzał moglibyście ex definitone ignorować.

Właśnie. Założyliśmy, że jeśli nie zdejmiemy potęgi ochraniającej kościół na chwilę, o to jakimkolwiek działaniu przeciwko twierdzy możemy tylko pomarzyć. Nie rozumiem, dlaczego twierdzicie, że niemożliwe jest pirzgnięcie mocą, a możliwe jest na przykład obrzucenie kościoła jakimiś Sarumanowymi materiałami wybuchowymi - bo przecież sami piszecie, że jest chroniony przed atakami.

Dodatkowo, napiszę po raz chyba trzeci dzisiaj - do takiego ataku by NIE doszło, gdybyście nie wymyślili sobie bomby atomowej, której nie jesteśmy w stanie w żaden sposób powstrzymać. Nie wiem, czy zauważyliście, ile osób NATYCHMIAST po jej użyciu na miasto poleciało do komentarzy pytać się, czy naprawdę zdajecie sobie sprawę, co robicie. Bo wszystkich równiutko zatkało. także osoby, które nie biorą udziału w queście, na czele z moderacją, która o mało co z miejsca nie zamknęła tematu.
Costly - 24-01-2009, 17:07
Temat postu:
Takie było założenie zanim powstał ten quest. Wcześniej przez miesiąc przeprowadzaliśmy akcje zakończoną rytuałem, która miała uczynić z kościoła coś na wzór Damoklesa z CG. Kostur pełni role Frei.

I nie, nie będziemy się czepiać ostrzału kościoła. Nie będziemy się nawet czepiać jego zniszczenia, jeżeli doprowadzi do tego fabularne rozwiązanie, któremu zarzucić nie możemy bzdur - bo i jakie ku temu mielibyśmy podstawy?. Ale powalenie kościoła wolą Galadrieli, która złamała wole Kica jest absolutnie poza wszelakimi granicami tolerancji i z naszego punktu widzenia w tej formie nie jest w żaden sposób związane z prowadzoną rozgrywką.

Zamiast ślepego bronienia dziurawego na wszystkie strony rozwiązania, co do którego wątpliwości zaczynają się już na etapie wiedzy jaką mieć musicie do wymyślenia w ogóle toku działania może lepiej zastanowić się nad fabularnie pełniejszym i zwyczajnie lepszym rozwiązaniem?
Bezimienny - 24-01-2009, 17:09
Temat postu:
Costly napisał/a:
Ale powalenie kościoła wolą Galadrieli, która złamała wole Kica jest absolutnie poza wszelakimi granicami tolerancji.
Po raz kolejny albo nie zauważasz, albo nie czytasz, albo ignorujesz nasze posty.
1) nie mocą Galadrieli, tylko Saurona
2) nie złamana, tylko przytrzymana na chwilę.
Costly - 24-01-2009, 17:11
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
1) nie mocą Galadrieli, tylko Saurona
2) nie złamana, tylko przytrzymana na chwilę.


Niech więc będzie Sauron. Nie zmienia to nadal faktu, że tego rozwiązania nie zaakceptujemy. A żeby przetrzymać wole kica najpierw trzeba było ją złamać. To chyba naturalne?
Morg - 24-01-2009, 17:12
Temat postu:
Cytat:
A żeby przetrzymać wole kica najpierw trzeba było ją złamać. To chyba naturalne?

Nie. Wystarczy wykonać wystarczająco silny atak psychologiczny przed którym aby się obronić musiałby skupić całą uwagę na tejże właśnie obronie.
Anonymous - 24-01-2009, 17:14
Temat postu:
Odnośnie bomby, daliśmy komunikat w poście kica, że dalsze jej wykorzystywania może być dla nas fatalne w skutkach. Zgadza się, że odgrywane przez was postacie mogą o tym nie wiedzieć. Ale nasz komunikat był kierowany do graczy.
Kościół można ostrzelać, niszczyć jego artylerie itp. Można nawet dokonać na niego abordażu. Ale nie ma takiej siły która by go roztrzaskała o ziemie(no chyba, że moderacja się wkurzy). Ale odeprzeć go można, wierzcie mi.
My np nie wiemy co można zrobić Sauronowi, głowimy się nad tym.

Morg proszę nie olewać mojej prośby, ok?
Costly - 24-01-2009, 17:17
Temat postu:
Morg napisał/a:

Nie. Wystarczy wykonać wystarczająco silny atak psychologiczny przed którym aby się obronić musiałby skupić całą uwagę na tejże właśnie obronie.


Już to słyszałem. Ze dwa razy. Kic odniósł się do tego na poprzedniej stronie.
Morg - 24-01-2009, 17:20
Temat postu:
Ostatni post kica:

kic napisał/a:
W mojej karcie postaci opisane jest, że sam tworzę takie iluzje (eteryczne postacie - czy jak chcecie nazwijcie to) przedmiotów z których korzysta. Było to już napisane. Jakby ktoś przeczytał moją postać to by wiedział.

Natomiast z rytuału wynika, że moce artefaktów połączyły się z samym kościołem. Jedyną możliwością obalenia kościoła, to zniszczenie jego mocy.

Swoją drogą kostka nie posiada zdolności stricto magicznych. Więc żadne zaklęcie nie zerwie działania tych mocy.


Która z tych wypowiedzi przeczy możliwości całkowitego zajęcia uwagi kica?

Edit:

Altruista napisał/a:
Morg proszę nie olewać mojej prośby, ok?


Nie widzę powodu dla którego nie miałbym wytykać ewidentnych braków w logice.
Zegarmistrz - 24-01-2009, 17:24
Temat postu:
Costly napisał/a:
I nie, nie będziemy się czepiać ostrzału kościoła. Nie będziemy się nawet czepiać jego zniszczenia, jeżeli doprowadzi do tego fabularne rozwiązanie, któremu zarzucić nie możemy bzdur - bo i jakie ku temu mielibyśmy podstawy?. Ale powalenie kościoła wolą Galadrieli, która złamała wole Kica jest absolutnie poza wszelakimi granicami tolerancji i z naszego punktu widzenia w tej formie nie jest w żaden sposób związane z prowadzoną rozgrywką.


Z mojego punktu widzenia natomiast to, co teraz robicie wygląda jak brak umiejętności przegrywania oraz próba cheatowania.

Zlekceważyliście zarówno warunki Śródziemia jak i Multiświata, totalnie zignorowaliście przeciwnika i wyruszyliście uzbrojeni w totalnie nieadekwatną broń na wyprawę ala Diablo z Numerończykami zamiast szkieletów. Na swojej drodze spotkaliście dwie lokalne potęgi. Mimo, że dysponowały wiele mniejszymi środkami od waszych po pojedynku z nimi zwyciężyły Was w starym, dobrym, multiświatowym stylu dzięki sprytowi, inteligencji, przebiegłości, wykorzystując lepszą znajomość realiów oraz - przedewszystkim - wasze własne błędy. Co więcej zwyciężyły nawet mimo tego, że cały czas otrzymywaliście fory: zostaliście kilkakrotnie ostrzeżeni, że dajecie im możliwość zakończenia fabuły jednym postem, zrezygnowano z części pomysłów, po tym jak zgłosiliście protest (co nawiasem wykorzystywaliście bezwzględnie jako kontrę), ani Sauron, ani Galandriela ani nawet Grima nie wykorzystali przeciwko wam pełni sił... Nawet teraz - zapewne dla podtrzymania dobrej atmosfery gry - Bezimienny proponuje wam wyjście pośrednie, satysfakcjonujące obydwie strony... Nie mam pojęcia po co.

Panowie: naprawdę pora złożyć broń, pogodzić się z losem i zrezygnować z zacietrzewienia i tonu agresji.
Bezimienny - 24-01-2009, 17:28
Temat postu:
tak offtopic: Jeśli was dobrze zrozumiałem, to podczas tego rytuału kic wchłonął moc inteligentnego artefaktu, w wyniku czego osobowość tego artefaktu zanikła i przejawia się tylko jako iluzja tworzona przez kica wedle jego woli (a na dodatek artefakt w tym mu pomagał).
Muszę powiedzieć, że o artefaktach-samobójcach jeszcze nie słyszałem
Velg - 24-01-2009, 17:29
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Panowie: naprawdę pora złożyć broń, pogodzić się z losem i zrezygnować z zacietrzewienia i tonu agresji.

...
Może wreszcie zrobisz to ostatnie?
Zegarmistrz - 24-01-2009, 17:54
Temat postu:
Cytat:
Może wreszcie zrobisz to ostatnie?


W tym momencie mnie obraziłeś, wiesz?

Prawdopodobnie nie wiesz, ale pomimo, że większa część użytkowników jest do Was negatywnie nastawiona do tej pory raczej stawałem w Waszej obronie tłumacząc to brakiem znajomości realiów i nowością w towarzystwie. Kilka razy się nawet o to pokłóciłem z osobami, które generalnie cenię i lubię bardziej od Was. W tym minimum jeden raz BARDZO OSTRO.

Jak widzę pomyliłem się i niepotrzebnie obraziłem przyjaciela.

Ja wycofuję się z Questa, a od MAC umywam ręce. I naprawdę: jeśli szybko nie zmienicie podejścia, to wkrótce będziecie mieli osobny dział Multiświata tylko dla siebie...
Fei Wang Reed - 24-01-2009, 18:05
Temat postu:
Zegarmistrzu, to chyba wszyscyśmy Cię obrazili, bo nie raz odnoszę wrażenie, że w Twoich postach skierowanych w "naszą" stronę jest ten ton agresji, za którego ukazanie poczułeś się obrażony.

Ewentualna "wina" bardzo rzadko stoi tylko po jednej stronie...

Jeśli uważasz, że Cię obraziliśmy (nie tylko Velg, ale i ja, bo myślałem tak samo) to jesteśmy gotowi ponieść tego "konsekwencję"...
Costly - 24-01-2009, 18:10
Temat postu:
To ciekawe, bo i my sporo kłótni mieliśmy w MAC odnośnie tolerancji dla waszych działań i kontynuowania rozgrywki w przyjętym tonie mimo sprzeciwu wielu ludzi.

Ale oddać muszę niektórym honor - przede wszystkim Grisznak, ale także Bezimienny czy Serika prowadzili rozgrywkę bardzo konsekwentnie i spójnie. Czasami jakieś rozbieżności występowały, ale z zasady mogliśmy je zaakceptować. Sytuacja z kościołem jest chyba pierwszą, przy której naprawdę wygląda na to, że się nie dogadamy. Głównym powodem do starć i kłótni u nas były działania pozostałych graczy, niesprawiedliwym z mojej strony było by wrzucać tutaj wszystkich do jednego worka.

Mamy inne spojrzenie na wydarzenia jakie do tej pory zaistniały w tym quescie. Jeżeli nas broniłeś, to robiłeś to z własnej woli. Nie czuje się z tego powodu zobowiązany do wzajemności. Tym bardziej, że nie zgadzam się z przesłankami które do tego cię doprowadziły.
Serika - 24-01-2009, 18:14
Temat postu:
Panowie, czy jest jakaś szansa, żeby tego typu utarczki osobiste rozstrzygać na priwie? - -"
Costly - 24-01-2009, 18:16
Temat postu:
Jest, przepraszam za wycieczkę osobistą. Kolejnych nie będzie.
Anonymous - 24-01-2009, 18:17
Temat postu:
Zgadzam się z Seriką, na privie to można rozstrzygać.
Anonymous - 24-01-2009, 19:01
Temat postu:
Dobra, pokuszę się o podsumowanie...
MACanci popełnili jeden, zasadniczy błąd. Nie wiem, w czyjej głowie ulągł się pomysł godzien Rydza - Śmigłego czy Dęba - Biernackiego, aby używać najpotężniejszej posiadanej broni, będącej na dodatek siedzibą dowództwa, do działań zupełnie nieistotnych z punktu widzenia militarnego, których jedynym skutkiem musiało być wystawienie owego wunderwaffe na cel. Póki wasza latająca Częstochowa siedziała sobie na zapleczu, zwyczajnie ignorowaliśmy ją, zakładając, że jest fajnym bajerkiem, który macie pełne prawo posiadać. Natomiast w chwili, w której z LuftLichenia zdigimorfowała w Gwiazdę Śmierci, interwencja była konieczna. Nie użyliście tej broni rozsądnie - wasz problem, ale użyliście jej jednak.

Dobra, jestem w stanie bez większego problemu pokonać wasze armie lądowe - nie jakimiś tam finezyjnymi manewrami, ale zwykłą brutalną i chamską wojną na wyczerpanie, w której straciliście już połowę swoich sił, a w kolejnych starciach raz dwa wytracicie resztę. Zrozumiałbym zatem, gdybyście np. ściągali posiłki - to, że tego nie robicie, to też wasz problem. Natomiast w chwili w której wprowadzanie do użytku broń zasadniczo zaburzającą równowagę sił - mogę co najwyżej spoglądać z obawą w kierunku Valinoru. Ale wtedy całą zabawę szlag trafi.

Sugeruję przyjąć następujące rozwiązanie - kaplica spadła, ale nie została zniszczona, jeno wbiła się w ziemię i tak stoi. Nie lata, jej moc została poważnie osłabiona (zatem w o kolejnym "złotym strzale" można na razie zapomnieć), ale wszystkie postaci, której w niej siedziały - żyją.
Costly - 24-01-2009, 19:11
Temat postu:
Kwestia latania twierdzy jest dla nas dość istotna - przede wszystkim dlatego, że my tutaj nie zamierzamy zostawać, jakoś wrócić do domu musimy.

Proponuje inne rozwiązanie - skoro Galadriela wedle opisanych realiów potrafi wywierać wpływy o zasięgu kontynentalnym niech więc wpłynie swoją mocą na naturę. Kostur w swoim działaniu wywołuje na wąskiej przestrzeni ogromne, niesamowite w skutkach katastrofy naturalne. Jej moc mogła by w jakiś sposób (konkretnie jak to opisane będzie to już kwestia wyobraźni władczyni elfów) sprawić, że natura odmówiła "współpracy" z kosturem. Została w jakiś sposób zabezpieczona przed jego działaniem. W ten sposób kostur nie może być użyty w ten sposób ponownie.

Czyli w tej wersji kościół dalej lata, ale walkę prowadzić może tylko jako platforma z której wyrusza Zakon (coraz bardziej zdziesiątkowany swoją drogą) i platforma artyleryjska. Nie ma więc możliwości bycia realną siłą militarną, jest tylko jednostką wsparcia dla naszej armii.

To dość korzystne ustawienie dla was - każdy widzi w jakim położeniu są nasze jednostki. Taktycznie macie sporą przewagę.
Anonymous - 24-01-2009, 19:18
Temat postu:
Nie powiedziałem, że szlag trafił latanie na stałe - natomiast na pewien czas, póki nie zbierzecie odpowiednio dużej mocy, Kaplica może być uziemiona. To wymaga od was ciut rozsądniejszego gospodarowania własnymi siłami, zapewnienia jej ochrony, zaopatrzenia itd.

... i na litość boską, do tej pory nie rozumiem, czemuście nie opanowali choćby jednego dużego portu i nie ściągacie zaopatrzenia - wasze wojsko niedługo wymrze z głodu, bo, jak było powiedziane wcześniej, moja armia stosuje taktykę spalonej ziemi, a miasto, w którym mogliście wyżywić żołnierzy, samiście zrównali z powierzchnią ziemi.

Tego, czego wam brakuje najbardziej, to choćby jednej osoby, która by przeczytała cokolwiek o prowadzeniu wojen - i nie mówię tu o Conanach itd, ale o rzetelnej literaturze historycznej. Naprawdę, to nie boli, a ilu śmiesznostek da się uniknąć?
Velg - 24-01-2009, 19:25
Temat postu:
Mamy Lond Galen. A co do portów i zaopatrzenia - sprawa jest skomplikowana ze względu na zmiany światów itd.
Costly - 24-01-2009, 19:28
Temat postu:
Tutaj jest sporo rozbieżności - bo i mamy inne podejście do czasu i przestrzeni w naszej grze. Dla nas upłynęło ledwo kilka dni. U was raczej tak mówić się nie da, skoro przybyły tu już jednostki z tak oddalonych ziemi jak Harad czy Rhun. W założeniu na pokładzie kościoła są zapasy zgromadzone na kilka tygodni kampanii.

Mamy pod kontrolą port Lond Galen w Anfalasie. Jednak przyjęliśmy założenie, że "kontynent" z którego przybyliśmy znajduje się w znacznej odległości od Śródziemia. Jak inaczej wytłumaczyć brak przybyszów z zewnątrz w Śródziemiu? Przy takiej koncepcji realistycznie rzecz biorąc wysłanie wieści do naszych ziem macierzystych zająć musi od groma czasu, nie mówiąc już o oczekiwaniu na posiłki.

Dodatkowo wy sami gromadzicie coraz więcej armii i coraz bliżej nas ją przesuwacie. Uziemienie kaplicy dla nas jest w zasadzie końcem kampanii. Stając w tym momencie w miejscu jesteśmy na łasce Bezimiennego i Seriki, którzy mogą nas zwyczajnie zalać przewagą liczebną. Jest kilka ruchów które możemy wykonać. Ale nie wykonamy ich z kościołem na ziemi - właśnie ze względu na zapasy i jego funkcję jako centrum dowodzenia.

Nasze działania nie wynikają z braku wyobraźni, tylko z przyjętej przez nas koncepcji. Rozwiązanie które proponowałem wcześniej dawało by wam sporą przewagę ciągle, zostawiając też pewne plusy dla nas. Było by więc uczciwym kompromisem moim zdaniem.
Bezimienny - 24-01-2009, 19:41
Temat postu:
Mogę się jeszcze zgodzić na taką wersję:
kościół spadł i się nieco uszkodził. od tej pory superbroń nie działa, a kościół owszem, latać może, ale porusza się z szybkością zdychającej krowy (tzn bez ganiania za wojskami po polu w kółeczko, jak ostatnio) - i wystartowanie z kilka godzin powinno wam zająć.
biorąc pod uwagę to, co jeszcze macie w zapasie (np te niewidzialne, latające bomby kica, które może produkować jak widzę w ilościach hurtowych) to i tak sporo.
Zresztą, w momencie w którym "swietliki" obserwacyjne zmieniły się w broń ofensywną, to też nieco przegięte się stały.
Costly - 24-01-2009, 19:48
Temat postu:
"Bomby kica" są kwestią dość sporną nawet wewnątrz MAC i ich używanie raczej ograniczone będzie do roli estetycznej.

To znaczy tak. "Uszkodzenie" superbroni raczej bym wyciął. Z założenia jest ona częścią kościoła, nie mniej istotną dla niego niż fundamenty, dlatego ciężko mi technicznie wyobrazić sobie tutaj kwestie "uszkodzenia" tegoż artefaktu (nie znajduje się on w jakimś konkretnym miejscu, po prostu jego moc jest obecna w kościele) jak i hm "naprawy". Wyłączenie go w sposób jaki proponowałem wcześniej był by fabularnie dużo bardziej spójny dla nas. A efekt był by ten sam - a chyba o to wam głównie chodzi w końcu.

Uziemienie kościoła na kilka godzin hm. Mam tutaj ciągle wątpliwości. Znaczy czy w ciągu tych "kilku godzin" w cudowny sposób nie zostaniemy otoczeni z wszystkich stron, a w nasze okolice nie ściągnie kolejna armia. Bez obrazy, ale przy waszym tempie przesuwania sił to mniej więcej tak to zazwyczaj wygląda.

Ogółem - możemy taką wersje zaakceptować. O ile wydarzenia jakie zajdą w tym okresie w świecie będą faktycznie swoim efektem odpowiadać kilku godzinom czasu, a nie kilku dniom. No i tempo poruszania zamieńmy "zdychającą krowę" na "tempo marszu przeciętnego człowieka". Zapewne będzie to mniej więcej taka sama prędkość co w twoim wyobrażeniu, ale ja zwyczajnie nie umiem sobie wystawić w jakim tempie porusza się zdechła krowa.
Anonymous - 24-01-2009, 19:59
Temat postu:
Co do świetlików, może to nie jest jakieś przegięcie(to przecież fantastyka;p), ale na pewno jest to dyskusyjna sprawa.
Jednak nie będziemy już ich więcej jako broń wykorzystywać. Więc proszę w przyszłości ich jako bomby pod uwagę nie brać. Rezygnujemy z tego.

Co do waszych propozycji. Upadek z wielkimi stratami wchodzi w grę. Podniesienie kościoła za kilka godzin, także. Jednak nie pasuję nam prędkości z jaką byśmy się poruszali. Ale przemyślimy te wasze propozycje.
Bezimienny - 24-01-2009, 20:03
Temat postu:
Costly napisał/a:
To znaczy tak. "Uszkodzenie" superbroni raczej bym wyciął. Z założenia jest ona częścią kościoła, nie mniej istotną dla niego niż fundamenty, dlatego ciężko mi technicznie wyobrazić sobie tutaj kwestie "uszkodzenia" tegoż artefaktu (nie znajduje się on w jakimś konkretnym miejscu, po prostu jego moc jest obecna w kościele) jak i hm "naprawy".
A, to akurat proste - struktura kościoła uległa takiemu naruszeniu przy upadku, że następny "strzał" (który z opisu wywołuje spore siły w samym kościele) mógłby się bardzo źle skończyć - czyli, strzelić raz możecie, ale ryzykujecie że się wam kościół do reszty rozpadnie (i to pewnie w trakcie strzału).

Costly napisał/a:
Uziemienie kościoła na kilka godzin hm. Mam tutaj ciągle wątpliwości. Znaczy czy w ciągu tych "kilku godzin" w cudowny sposób nie zostaniemy otoczeni z wszystkich stron, a w nasze okolice nie ściągnie kolejna armia.
Otoczeni z wszystkich stron nie zostaniecie - kontrolujecie ruiny Edhellondu (choć przypominam, że na zewnątrz są ciągle moje okręty) oraz bród. Od strony brodu nic do was nie podejdzie - moje wojska musiałyby się pchać strasznie naokoło, Sarumanowi byłoby bliżej, ale pewnie zajęłoby to ze dwa dni.
Z pozostałych wojsk - moje główne siły są w Linhirze - czyli w ciągu kilku godzin nie zdążą dojść (kawaleria już jest, piechota nie ma szans tak szybko podejść - zajmie im to minimum dzień). W okolicy jest pełno drobnych oddziałów orków, więc ze 2-3 tys pewnie się jeszcze pojawi.

Co do "zdychającej krowy" - chcę uniknąć sytuacji, w której mam nad głową latającą zgniatarkę, która samym przelotem rozpędza mi 20 tysięczną armię, albo zgniata po kolei oddziały.
Serika - 24-01-2009, 20:06
Temat postu:
A, co do kostura - może zauważyliście, że Galadriela pominęła w wysłanej wizji sam moment niszczenia miasta? A to dlatego, że nie ma pojęcia, jak dokładnie tego dokonaliście, takiej wiedzy mogłoby jej ewentualnie dostarczyć zwierciadło - a i to niekoniecznie, ono jest kapryśne. Założyłam, że jest na tyle inteligentna, żeby połączyć zburzenie z całego miasta z dużym latającym obiektem nad nim, ale czy to sama twierdza miała jakieś hiperdziało, czy jakiś potężny artefakt - tego wiedzieć nie mogła.
Stąd nie bardzo sobie wyobrażam, jak miałabym "kierunkowo" zdesynchronizować kostur z magią. Wasza magia działa nieco kapryśnie, ale nie do tego stopnia.

A poza tym całkowicie podpisuję się pod postem Grisznaka - jeśli szpanujecie superbronią, to nie dziwcie się, że będziemy próbować wymyślić sposób, żeby ją zdjąć. My z głównym uderzeniem czekaliśmy do ostatniej chwili, nie chcieliśmy odsłaniać kart na wypadek, jakbyście się nie doczytali, do czego jesteśmy zdolni.
Velg - 24-01-2009, 20:07
Temat postu:
Zgniatarki po kolei nie będzie - podobno kościół jest uszkodzony. IMHO uszkodzenia raczej wykluczają wszelkiego typu "jazdę bez trzymanki".

A zależy nam raczej na rozsądnej prędkości - abyśmy nie szli krótkich odcinków dwadzieścia lat.
Costly - 24-01-2009, 20:11
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Co do "zdychającej krowy" - chcę uniknąć sytuacji, w której mam nad głową latającą zgniatarkę, która samym przelotem rozpędza mi 20 tysięczną armię, albo zgniata po kolei oddziały.


To była sztuczka, przy której logiczne było, że użyć tego możemy jeden raz, przecież drugi raz na ten sam numer nikt się nie nabierze. Swoją drogą, to nie było tak, że forteca tak szybko się porusza. Po prostu została "zwolniona" na pewnej wysokości i opadała swobodnie. Wyhamowano ją w ostatniej chwili (co było na pewno nie miłym doświadczeniem dla załogi). I forteca nikogo nie zgniotła, nie dotarła do ziemi. Miała po prostu wywołać panikę, a wojska w tym momencie miały uderzyć. Byliśmy niejako zmuszeni do tego, staliśmy plecami do rzeki, a nadchodziła już twoja armia, więc choć ten krok może wyglądać faktycznie trochę szalenie, to jednak okoliczności (znaczy wy) wymusiły na nas takie działania.


Bezimienny napisał/a:
A, to akurat proste - struktura kościoła uległa takiemu naruszeniu przy upadku, że następny "strzał" (który z opisu wywołuje spore siły w samym kościele) mógłby się bardzo źle skończyć - czyli, strzelić raz możecie, ale ryzykujecie że się wam kościół do reszty rozpadnie (i to pewnie w trakcie strzału).


To jest do zaakceptowania. Choć ryzykujecie, że w pewnym momencie dokonamy wystarczających napraw aby dalej używać broni. Moje rozwiązanie było permanentne (no, chyba że z jakiś powodów postać Galadrieli by znikła, ale to raczej bez jej woli niemożliwe). Ale nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.

W wersji jaką przedstawiłeś ja się na to zgadzam. Skonsultuje się jeszcze szybko z innymi w Bractwie, jeżeli nikt nie będzie miał jakiś większych uwag to tak to zostawimy.

Serika napisał/a:
A poza tym całkowicie podpisuję się pod postem Grisznaka - jeśli szpanujecie superbronią, to nie dziwcie się, że będziemy próbować wymyślić sposób, żeby ją zdjąć. My z głównym uderzeniem czekaliśmy do ostatniej chwili, nie chcieliśmy odsłaniać kart na wypadek, jakbyście się nie doczytali, do czego jesteśmy zdolni.


Gwoli ścisłości - to zrobiliśmy to w dokładnie przeciwnych celach. Spodziewałem się oburzenia po użyciu tego. I się doczekałem. Ale było by ono nieporównywalnie większe, gdybyśmy zrobili to zgodnie z pierwotnym planem i odpalili broń dopiero w Minas Trith. Myślę, że na dłuższą metę wyjdzie, że miałem racje.
Anonymous - 24-01-2009, 20:18
Temat postu:
Wy idziecie - jako armia. Kaplica wlecze się za wami. Kiedy się bierze na wojnę ciężką broń, to trzeba się liczyć z tym, że będzie spowalniała ruchy armii.

Zatem - armia się wlecze w tempie ok 8 km na dzień, albo kaplica zostaje z tyłu, unosząc się nad ziemią (czyli nie możemy jej zdobyć), ale zostaje na tyłach.
Costly - 24-01-2009, 20:21
Temat postu:
Mała uwaga - nie używajcie proszę określenia "kaplica". W naszych standardach referuje ono do innego obiektu niż kościół.

Co do tempa - musi być w stanie poruszać się w tempie w jakim maszerują wojska piechoty. Poniżej tego tempa schodzić nie chcemy. Z warunków przedstawionych przez Bezimiennego wywnioskowałem, że taka możliwość będzie.
Anonymous - 24-01-2009, 20:31
Temat postu:
Zgoda, odtąd kaplica lata w tempie piechoty i robi za sztab. Przy tej opcji pozostajemy i prosimy się jej trzymać. Średnie tempo marszu piechoty to 20 kilometrów na dzień.
Costly - 24-01-2009, 20:33
Temat postu:
Kościół nadal posiada pewną siłę ognia - choć naturalnie na pewno mocno ograniczoną w wyniku uszkodzeń. To przypomnienie wstawione "na wszelki wypadek".

Czekam nadal na innych, nie chce akceptować zgody sam w imieniu Bractwa, jeżeli jednak nikt większych uwag mieć nie będzie, to będzie to wersja obowiązująca.
Anonymous - 24-01-2009, 20:36
Temat postu:
Jeśli wszyscy(z waszej strony) na to przystaną, ja to zaakceptuje, i zamkniemy tą sprawę.
Serika - 24-01-2009, 21:46
Temat postu:
Dobra, ja w takim razie przerabiam posta... Twierdza kończy na ziemi ze znacznymi uszkodzeniami, ale w półpłynny koktajl skalny się nie zamienia.


Natomiast ode mnie, tak zupełnie na marginesie i offtopic (chociaż pewnie i tak nie zrozumiecie):

Ja wiem, że to jest fikcja, że to wszystko nie istnieje i że można robić sieczkę z dowolnej ilości NPCów, bo to tylko kilka pikselków na forum. Ale mimo wszystko sama myśl, że kogoś może bawić uśmiercenie iluś tysięcy cywilów ot tak sobie, bez nawet większego celu ("pokazać moc Bractwa" można było zrobić w jakikolwiek sensowny sposób, chociażby walnąć w tę nieszczęsną przeprawę, gdzie rzeczywiście były głównie wojska), jest dla mnie po pierwsze niezrozumiała, po drugie wyjątkowo obrzydliwa. Ruszyłam na Waszą Twierdzę głównie dlatego, że mnie osobiście (jako Serikę, nie jako Galadrielę) bardzo, ale to bardzo wpieniliście, co zapewne było widać. I tak wystarczy, że sama idea MACu jako bandy fanatyków dążących do odbierania ludziom wolnej woli jest, jaka jest. Jak do tego dochodzi absolutny brak poszanowania dla ludzkiego życia, bo to nie fanatyczni wyznawcy... Na określenie tego typu ludzi zasób cenzuralnych słów mi się kończy.
Jeżeli nie zaczniecie liczyć się z tym, że nawet w głupim queście na forum poza zabawą w strategię można by było zostawić jakiś margines na ludzkie odruchy i moralność, to ja się z Wami zwyczajnie nie będę w stanie bawić, bo nie umiem.
Costly - 24-01-2009, 21:57
Temat postu:
Wedle naszych założeń miasto było praktycznie pozbawione ludności cywilnej. Wobec dwóch armii nadchodzących z obu stron ucieczka ludzi (choćby w góry, gdzie i w realiach Tolkienowskich mieszkańcy Gondoru uciekali) była jedynym logicznym wyjściem. Co prawda liczyliśmy się z tym, że nie każdy będzie w stanie po prostu porzucić swój dobytek. Ale zakładaliśmy, że to będą liczby liczone na dziesiątki, a nie na tysiące.

Cóż, nasz błąd polegał na tym, że nie uwzględniliśmy tego w opisie - co wykorzystali inni dodając tą otoczkę. Zabijanie cywili nie było naszym celem, a i nie było też tylko "efektem ubocznym". Powtarzałem nie raz, każdy cywil to dla nas potencjalny wyznawca i wzmocnienie wiary. Wedle założeń religii MAC konieczne jest, aby każdy uwierzył. Jeżeli wszyscy uwierzą w lepszy świat, jaki chcemy stworzyć i każdy zacznie go budować zaczynając od siebie, to on powstanie. A przynajmniej taka jest idealistyczna wizja, bo przecież charakter organizacji jest dość wymowny, jak i fakt, że nie wszyscy gracze Bractwa naprawdę do tego dążą.

Nie krytykuj może więc nas tak poważnie, stosy trupów (fakt, przez nasz błąd i naszą nieuwagę) dodali nam inni gracze.
kic - 24-01-2009, 22:00
Temat postu:
Pozwólcie, że napiszę własne zdanie…

1. Istotną sprawą był „teleport” elfów. Mimo wszystko śmiały ruch, który nie zakończył się żadnymi stratami w mocy.
2. Od akcji wystrzelenia zaklęcia, do kontrataku z ruin miasta nie minęło więcej niż 4-5 godzin. Chcieliśmy ruszyć wojska, jednak kolejne posty wprowadziły kolejny dzień i uziemienie nas przez całą noc w ruinach, choć mieliśmy inne plany. Natomiast sprzymierzona armia maszerowała chyba całą nocą.
3. Opuszczenie kościoła była (IMHO) jednak niepoprawna, czego przyjąć nie mogłem. Podkreślałem wiele razy, że moc unoszenia się kościoła jest zawarta w samym budynku, a kontrolę nad tym sprawuję Patriarcha. Dlatego też Patriarcha nie mógłbym korzystać z mocy kościoła, gdyby on nie był gdzieś w pobliżu. Dlatego też zasłabnięcie Patriarchy w żaden sposób nie mogło wpłynąć na możliwości lotne kościoła. Natomiast moc, która byłaby w stanie przerwać możliwości lewitacyjne kościoła nie dość, że musiałaby być olbrzymia (sam kic tego dokonać nie może, a nigdy nie pisałem, że jego moce są małe), to jeszcze taka postać musiałby rozumieć strukturę rytuału oraz sposobu działania kostki. Wątpię by ktoś ze Śródziemia to umiał.

To byłyby wszystkie moje obiekcje, co do ostatnich działań uziemienia kościoła i spraw z tym związanych. Mimo iż przygwożdżenie kościoła jest dla mnie nieprzyjętą niedorzecznością, to jednak gotów jestem pójść na ugodę w imię dalszej dobrej zabawy. W związku z czym oficjalnie potwierdzam stanowisko Bractwa Melior Absque Chrisma: Gotów jesteśmy przyjąć wasze wcześniej ustalone postulaty i się do nich stosować. Jeżeli druga strona również zgadza się na nie, to chciałbym ogłosić wznowienie Questu.

PS. Avi dostaniesz najlepszego wierzchowca czarnej maści jaki może być. ;)
Anonymous - 24-01-2009, 22:01
Temat postu:
Tak, akurat jeśli chodzi o to miasto, to się pomyliliśmy. Założyliśmy że wszyscy uciekną w strachu przed Sauronem. I będzie tam stacjonowała ino armia Mordoru.
Ysen, sadziliśmy, że Sauron wyrznie wszystkich i przejmie miasto. A ci co zdąża to czmychną. Ale przyznaje, że nie było to wszystko do końca doprecyzowane. Bezimienny później opisał jakie były jego prawdziwe intencję.
Ysengrinn - 24-01-2009, 22:14
Temat postu:
Cytat:
Tak, akurat jeśli chodzi o to miasto, to się pomyliliśmy. Założyliśmy że wszyscy uciekną w strachu przed Sauronem.


Heh, to jest pseudośredniowiecze, ludzie nie mają samochodów osobowych i poruszają się wolniej niż podjazdy wojska. Miasta po to właśnie mają mury by się za nimi chronić, więc na przyszłość zakładałbym, że właśnie w ich obrębie będą uciekinierzy z całej okolicy (bo przecież oprócz mieszczan w grę wchodzą także okoliczni chłopi).
Costly - 24-01-2009, 22:18
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:

Heh, to jest pseudośredniowiecze, ludzie nie mają samochodów osobowych i poruszają się wolniej niż podjazdy wojska. Miasta po to właśnie mają mury by się za nimi chronić, więc na przyszłość zakładałbym, że właśnie w ich obrębie będą uciekinierzy z całej okolicy (bo przecież oprócz mieszczan w grę wchodzą także okoliczni chłopi).


Na miasto szły dwie armie. Gdy na Minas Trith szedł Sauron, to mieszkańcy uciekali w góry. A tu sytuacja była jeszcze bardziej krytyczna. Mieliśmy podstawy do takiego założenia.

Ale nie róbmy offtopa, czekamy jeszcze na info czy ostatecznie wszyscy zgadzają się z tą wersją wydarzeń, którą zaproponował Bezimienny.
Anonymous - 24-01-2009, 22:27
Temat postu:
Dobra, skoro ustaliliśmy już co i jak, to wróćmy do questa.
Costly - 24-01-2009, 22:34
Temat postu:
Naturalnie. Czekamy tylko na poprawki wprowadzone w posty odnośnie upadku twierdzy. Musimy mieć pewien obraz tego, aby móc się odnieść.
Anonymous - 24-01-2009, 23:44
Temat postu:
A właśnie Fei, bym zapomniał. Szturmuj tam szturmuj!
Fei Wang Reed - 25-01-2009, 00:23
Temat postu:
Ok, skoro "wszystko" ustalone, to mogę działać dalej.

PS.

Mam bardzo wiele wątpliwości co do pewnych zachowań niektórych postaci, ale niech już tak będzie. Pamiętajmy jednak, że mimo wszystko gramy postaciami a nie sobą.

PS2.

Przy filmie, z jakiego przed chwilą wróciłem ten quest jest zaiste superrealistyczny...
Serika - 25-01-2009, 01:07
Temat postu:
Poprawki wprowadzone, chyba można jechać dalej.

Maieczko - angst specjalnie dla Ciebie, zgodnie z zamówieniem :>
Bezimienny - 25-01-2009, 01:20
Temat postu:
Cytat:
Twierdza nie była silnie obsadzona. A co bardziej istotne - wyglądała, jakby była naprędce postawiona z ruin. Fortyfikacja była dość prymitywna i prowizoryczna. Fei bez trudu znalazł miejsce, skąd orkowie wzięli niezbędne drzewo.

Dol Guldur było solidną, kamienną twierdzą, a nie tymczasową robotą z drewna (przypominam, że została odbudowana przed Barad Durem, i później była też istotną twierdzą, a nie zapomnianą placówką daleko od stolicy), ale to detal.
Uznam, że po prostu tam jakieś drewniane budowle były.
Fei Wang Reed - 25-01-2009, 01:22
Temat postu:
Bezimienny, z tego co się dowiedziałem Dol Guldur zostało swego czasu zniszczone, a dopiero Ty je odbudowałeś. Opierając się na tym doszedłem do wniosku, że nie miałeś wystarczająco dużo czasu, by "zrobić ją na cacy".

Podobno w "WP" nie ma za wiele odnośnie tej "lokacji" powiedziane.
Bezimienny - 25-01-2009, 01:27
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Bezimienny, z tego co się dowiedziałem Dol Guldur zostało swego czasu zniszczone, a dopiero Ty je odbudowałeś. Opierając się na tym doszedłem do wniosku, że nie miałeś wystarczająco dużo czasu, by "zrobić ją na cacy".

Podobno w "WP" nie ma za wiele odnośnie tej "lokacji" powiedziane.
Tak, zostało odbudowane (tzn część nadziemna, podziemia pozostały niezniszczone) - dużo przed Bitwą Pięciu Armii (Hobbit).
Zresztą, to nie ma znaczenia - nie zrobi to istotnej różnicy.

PS: post będzie jutro, nie dałem dziś rady dokończyć.
Fei Wang Reed - 25-01-2009, 17:16
Temat postu:
Ech, no właśnie. Jeśli Sauron nie wykorzystałby teraz sytuacji, by zdjąć pierścień byłby największym głupcem pod Słońcem - nawet większym niż Galadriela...

Niestety w żaden sposób nie jestem w stanie usprawiedliwić głupoty Galarieli (tzn. jest coś, co by to """usprawiedliwiało""", ale nawet nie chce mi się o tym pisać, bo to już z samym questem niewiele ma wspólnego) . Nie pisałem o tym wcześniej (tzn. nie wprost), by całkiem nie zniszczyć ten jednej na milion szansy, że może Sauron tego "nie zauważy"...

PS.

Nie dwa tysiące, lecz 1,5 tysiąca (nie doczytałeś).

PS2.

Cóż... Zaczynam mieć wątpliwości, co do tego, czy jakiekolwiek ograniczanie Feia ma sens... Oczywiście atak był przewidziany, dokładnie rozpracowany - no i wszystko było gotowe do "wybuchu"... Zastanowię się, co z tym zrobić.

PS3.

... (po zastanowieniu zmieniłem w kropki)
Velg - 25-01-2009, 20:23
Temat postu:
No i mamy najdroższą koronę w dziejach. ;)

A co do Galadrieli - może lepiej to zostawmy? Pamiętajmy, że Pierścień chce wrócić do swego Pana, więc polaryzację planów w stronę sojuszu z Mordorem możemy zwalić na ów artefakt.
Bezimienny - 25-01-2009, 22:58
Temat postu:
Fei Wang Reed napisał/a:
Nie dwa tysiące, lecz 1,5 tysiąca (nie doczytałeś).

Fakt, zaraz poprawię.

Fei Wang Reed napisał/a:
Cóż... Zaczynam mieć wątpliwości, co do tego, czy jakiekolwiek ograniczanie Feia ma sens... Oczywiście atak był przewidziany, dokładnie rozpracowany - no i wszystko było gotowe do "wybuchu"... Zastanowię się, co z tym zrobić.
Cóż, ja napisałem że czeka na ciebie niespodzianka, a ty nie zauważyłeś żadnych problemów. Nie napisałeś nic o tym że jakieś pułapki wykryłeś i się przygotowałeś (nawet ogólnie), tylko zrobiłeś szturm frontalny. Mogłem jedynie założyć, że nie przyjrzałeś się wystarczająco dokładnie.
A pułapka sama w sobie była częścią normalnego funkcjonowania twierdzy, tylko zmodyfikowaną. Mogłeś ją przegapić nawet jeśli twierdzę dokładnie obejrzałeś - bo zobaczyłbyś podziemia, broniące twierdzy orki, i magazyny na poziomie gruntu i kilku pierwszych poziomach podziemi. To że składowane na pierwszym poziomie podziemi materiały łatwopalne mogą służyć do zrobienia tego co zrobiłem mogło ci po prostu nie przyjść do głowy nawet jeśli je zauważyłeś i zidentyfikowałeś. To, że poziom jest wypełniony metanem też było łatwe do przeoczenia - jest on bezwonny i nie ma koloru. Dodatkowo było tam ciemno - gdybyś zapalił światło by się przyjrzeć uratowałbyś enty, wysadzając twierdzę i siebie.

Velg napisał/a:
A co do Galadrieli - może lepiej to zostawmy? Pamiętajmy, że Pierścień chce wrócić do swego Pana, więc polaryzację planów w stronę sojuszu z Mordorem możemy zwalić na ów artefakt.
Galadriela miała wiele powodów by uznać, że wasze zniszczenie może być warte nawet oddania pierścienia Sauronowi (nie będę tu już ich wymieniał, było całkiem sporo postów na ten temat) - a na dodatek jak słusznie zauważyłeś, pierścień wpływał na jej zachowanie już od chwili, gdy go założyła (pewnie o wiele bardziej, niż sama sobie z tego sprawę zdawała).
Poza tym, jeśli nie zauważyliście, cały wątek SauronxGaladriela od początku był pomyślany jako humorystyczny. Być może ten humor jest zbyt hermetyczny - jeśli tak, przepraszam. Ja i Seri się świetnie przy nim bawiliśmy.
Costly - 25-01-2009, 23:30
Temat postu:
Daerian - czy "Ścieżka" w twoim opowiadaniu to Ścieżka Umarłych?
Serika - 25-01-2009, 23:38
Temat postu:
Cóż, ja mogę się tylko podpisać pod tym, co napisał Bezimienny.

Po pierwsze zachowanie Galadrieli JEST uzasadnione fabularnie. Nie pamiętam, czy to gdzieś padło, jeśli nie, to przepraszamy - założyliśmy, że pierścień ma na nią ZNACZNIE większy wpływ niż powinien, bo sporo z tych emocji, które przelał w niego Sauron było skierowane bezpośrednio do niej.

Po drugie - wątek był zaplanowany jako humorystyczny i w sposób tak oczywisty, że naprawdę nie rozumiem, jak można było podejrzewać, że to wyszło przypadkiem (polecam zerknięcie na nagłówek mojego drugiego posta w queście). Chcieliśmy się ze sobą pobawić, po prostu - zwłaszcza, że szczerze mówiąc same działania wojenne niespecjalnie mnie interesują. Wydaje mi się, że wystarczająco konsekwentnie z obu stron, żeby dało się zauważyć, że po prostu bawimy się w absurdalny pairing. Nie bardzo rozumiem, w którym miejscu jest to bardziej absurdalne, niż Sauron w hawajskiej koszuli, Grisznak zakochany w Eowinie albo twierdza ściągnięta z Code Geass na środku Śródziemia.
Velg - 25-01-2009, 23:44
Temat postu:
Zauważyliśmy humor - jednakże humoru nie traktujemy jako przyczyny wielkiej akcji politycznej ;) Dlatego Fei szukał innego uzasadnienia. A kwestię Pierścienia sam podniosłem, aby inaczej uzasadnić owe posunięcie - więc nie rozumiem tonu odpowiedzi. Za wszelkie kwestie, które można było zinterpretować inaczej, niż było moim zamierzeniem - przepraszam.

Niemniej, sam się nie dziwię zdziwieniu Fei'a.
Daerian - 26-01-2009, 00:05
Temat postu:
Tak. Wcześniej pisałem o wkroczeniu na nią (jeszcze przed sprawą z kościołem).

W związku z możliwością szybkiego użycia maszyn w bitwie:

Broń ta, określania mianem MECH (Mechaniczny Elfo Ciachający Humanoid) stanowi w rzeczywistości zmienioną i usprawnioną wersję średniowiecznej wieży oblężniczej, przystosowanej do walki na polu bitwy w formie ruchomej fortecy. Nazwa pochodzi od ostrzy i pierwotnej wersji, gdy maszyna była planowana w formie humanoidalnej. Pomysłodawca został usunięty z oddziałów inżynieryjnych za takie pomysły...
Do rzeczy jednak. Maszyna ma budowę w formie wieży, zaopatrzoną w osłonięte pancerzem platformy. Pancerz na dwóch pierwszych poziomach zaopatrzony jest w odpowiednio ustawione 30 centrymetrowe kolce, uniemożliwiające wspinaczkę - podejmujące taką próbę osoby zamienią się w poszatkowane zwłoki. Ewentualne chwytanie za kolce oznacza zaś utratę palców.

| Piętro miotaczy goblińskiego ognia
| Piętro artylerii
/ Piętro wylewających
| Poziom ziemi

Na schemacie widać rozłożenie pięter. Uzbrojenie wieży stanowią: na poziomie ziemi umieszczone są otwory wylotowe prymitywnych miotaczy ognia (przypominających te z czasów greckich). Do innych otworów przystawione są armaty ładowane siekańcami. Wszystkie otwory mogą być zamknięte. zamieniając pancerz w jednolity.
Na drugim piętrze znajdują się wychodzące poza pancerz rynny, umożliwiające wylewanie goblińskiego ognia na głowy przeciwników. Otwory doprowadzające mogą być zamknięte od wewnątrz.
Na trzecim piętrze znajdują się pozycje artyleryjskie. Załoga jest osłonięta przed atakami przy pomocy zasłon między stanowiskami - tu po raz pierwszy występują przerwy w pancerzu większe niż stosunkowo niewielkie otwory. Służy to możliwości ustawienia odpowiedniego kąta ostrzału, choć otwory można zamknąć przy pomocy specjalnych płyt. Armia wyposażona jest w zwykłe kule, wybuchowe oraz kartacze.
Na ostatnim poziomie znajduje się stanowisko trzech balist, miotających pociski wypełnione goblińskim ogniem. Dzięki odpowiedniemu ustawieniu przerw w pancerzu, obejmują one ogniem obszar 100x100x100 stopni. Te otwory nie mogą być zasłonięte. Platforma ta przykryta jest spiczastym dachem, również opancerzonym.

Pancerz wykonany jest z czarnej stali, bardzo twardej oraz trudno topliwej. Jest także mało aktywna chemicznie. Po zaobserwowaniu ataków błyskawicami w wykonaniu wrogiej armii, postarano się o izolację pancerza od załogi. orki nie do końca rozumieją znaczenie tego faktu, jednak decyzje taka podjął Saruman. Całość pochyłości zaprojektowana jest tak, by utrudnić wspinaczkę, oraz powodować zsuwanie się wystrzelonych pocisków po pancerzu, w celu zmniejszenia siły uderzenia.

Napęd twierdzy - na dolnym poziomie znajdują się liczne wielkie koła, napędzane przez pedałujące orki (przy pomocy specjalnych przekładni). Podłoga twierdzy zaczyna się półmetra na ziemią. Zmiana kierunku i/lub skręcanie dokonywana jest bardzo powoli, przez przekrzywienie kilku nielicznych kół sterujących. Proszę myśleć o bardzo dużym samochodzie z napędem na dziesiątki pedałów. Możliwy jest ruch tyłem, ale wymaga to 2-3 minut na przestawienia stanowisk napędowych.
Główną oś nośną stanowi nie pancerz, ale potężny żelazny słup w centrum mobilnej fortecy. Dla jego wzmocnienia obudowany jest on również przekładniami, dodatkowo wzmacniając jego niższe partie. Poziomy są połączone drabinami. Wejścia znajdują się na najwyższym poziomie, oraz awaryjna klapa na najniższym.
Załoga liczy około 100 orków. Z tego 60 obsługuje najniższy poziom (armaty z siekańcami, miotacze i napęd), 5 - wylewanie ognia (dokonuje się to przy pomocy specjalnych mechanizmów). Kolejnych 20 obsługuje armaty na trzecim poziomie, a 15 - balisty. Wszystkie orki są średnio opancerzone i uzbrojone, szczególnie oddziały na wyższych piętrach, posiadające dodatkowo włócznie do spychania zbyt wścibskich delikwentów. W razie skończenia amunicji/ognia/unieruchomienia, poziom jest całkowicie blokowany, zamykany i porzucany, a załoga przenosi się wspomóc obronę wyższych poziomów. W razie konieczności opuszczenia fortecy w czasie bitwy stosuje się klapę na dole. Podczas normalnego wkraczania do fortecy wchodzi się przy pomocy przysuwanej platformy na poziom z balistami.
Anonymous - 26-01-2009, 11:11
Temat postu:
Cost, komentarze są tutaj ;-)
Costly - 26-01-2009, 11:12
Temat postu:
Zegamistrz - zastanawiam się do kogo wysłany był opisany przez ciebie list, a także kim są "wy" do których referujesz w tym liście. Na logikę to chyba do mnie miało być, ale treść zupełnie i całkowicie temu zaprzecza, więc się zgubiłem.

A także zastanawiam się dlaczego bogu w duchu winny Rohańczyk, który nic nie wiedział umarł. I zagrano jego głową w polo.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 11:25
Temat postu:
Wybacz: to ja się zgubiłem. I totalnie nie rozumiem, co chciałeś osiągnąć swoim postem, tak jest wyrwany z jakiegokolwiek sensu.

Kilka dni temu zabiliście mojego posłańca, który miał złożyć wam propozycje pokoju i uznania wolności waszego wyznania w Rohanie i Gondorze. To co zrobiliście wtedy podpada pod zbrodnie wojenne. Jedynym, logicznym wyjściem z takiej sytuacji jest CAŁKOWITE zerwanie wszelkich kontaktów dyplomatycznych z waszym stronnictwem. Oraz uznanie za zdrajców wszystkich tych, którzy robić będą inaczej. Zdrajców natomiast każe się śmiercią. Nawet dziś, nawet w Polsce.

W tej chwili jedyne siły w Śródziemiu, które nie mają jeszcze powodu, by Was zabić to: Hobbici, mieszkańcy Bree i Tom Bombadil. Radziłbym do nich kierować swe akcje dyplomatyczne.
Anonymous - 26-01-2009, 11:28
Temat postu:
Mroczny kapłan pisał list jako życzliwy. Reprezentował anonimową grupę w rohanie.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 11:31
Temat postu:
Altruista napisał/a:
Mroczny kapłan pisał list jako życzliwy. Reprezentował anonimową grupę w rohanie.


Eomer nie jest debilem. Myślicie, że tak trudno to powiązać? Wiesz, że w sytuacjach realnej wojny takie "anonimowe grupy" zgarnia kontrwywiad 24 godziny po wysłaniu listu?

Porozmawiamy na ten temat za jakieś 7-8 godzin, jak wyjdę z pracy.
Costly - 26-01-2009, 11:31
Temat postu:
Zegarmistrz - nie czytasz moich postów. Moja postać od wielu dni przebywa w Rohanie, gdzie działa niezależnie od Bractwa. W żaden sposób nie reprezentuje go sobą w tym momencie, a wszelaki mój związek z nim jest ściśle utajniony. Podkreślam to nieustannie. Wysłany list pochodził od wymyślonej przeze mnie grupy zwolenników krwi królewskiej, którzy przekonują króla do zagrożenia z strony Grimy. Przypisałem już Grimie zabójstwo Theodena, spiskowanie z sauronem czego efektem są taki na wschodnią granice Rohanu, a także zorganizowanie zamachu na Eomera - który to moja grupa odkryła i dała Eomerowi informacje pozwalające na uniknięcie tego.

Cóż - więc może niech wasz kontrwywiad mnie zgarnie. Do tej pory w żaden sposób na mnie nie reagował, a ja mogłem działać. I robiłem to. A przed wykryciem się dość szczelnie zabezpieczam, zastanawiam się więc jak tego dokonają owi.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 11:33
Temat postu:
To poproszę cię o wycofanie się z tych akcji godlike.
Costly - 26-01-2009, 11:37
Temat postu:
Nie napisałem, że Eomer w nie uwierzył na słowo. Podkreślałem to w swoich postach. Staram się po prostu zasiać ziarno nieufność. Zmusić go do rozważenia takiej możliwości, że mogę mówić prawdę. Nie robię tego jak robiłeś to ty - sprawiając, że na kilka słów Grimy wszyscy padają na kolana i wierzą w każdą bzdurę. Prowadzę od kilku dni tą akcje na różne sposoby udowadniając własną prawdomówność i dość przewrotnie zwalając własne działania na innych po to, aby podburzyć zaufanie Eomera do Mordoru.

Widzisz tą subtelną różnicę? Dodatkowo - jestem dopiero w połowie wykonywania zadania.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 11:38
Temat postu:
Mówiłem: porozmawiamy o tym za 7-8 godzin, jak wyjdę z pracy.
Bezimienny - 26-01-2009, 12:21
Temat postu:
Costly napisał/a:
Nie napisałem, że Eomer w nie uwierzył na słowo.
Zapomniałeś, albo nie pomyślałeś - u tolkiena nie jest to podane wprost, ale można się domyśleć, (teraz, jak i przy poprzednim liście) o jednym, drobnym detalu. Zeg ci na niego pewnie zwróci uwagę jak przyjdzie z pracy.
Costly - 26-01-2009, 12:27
Temat postu:
Nie mogę się doczekać :] Już nawet zrobiłem zakład co do jego treści :]
Bezimienny - 26-01-2009, 19:06
Temat postu:
kic napisał/a:
Oddziały powietrzne opuszczające zamek zostały pokryte niewidzialnością. W ten sposób bez problemu mogli wykonać swoje nowe zadanie.
I znów ktoś zapomniał, że niedaleko ma Nazgule (i Balroga) które się tak łatwo nie nabiorą... oh well

PS: jakby ktoś chciał wiedzieć : Nazgule ze mną to Khamul, Hoarmurad i Dwar (ten ostatni cały czas był w Orodruinie)
Zegarmistrz - 26-01-2009, 20:08
Temat postu:
Cytat:
Nie mogę się doczekać :] Już nawet zrobiłem zakład co do jego treści :]


Wiecie... Jeźdźcy Rohanu posiadają dość konkretny pierwowzór. Mianowicie oparci są o Franków z przed epoki Karola Wielkiego. Theoden oparty jest o postać jednego z królów z rodu Merowingów. Sam Eomer: na Karolu Młocie. Tolkien był specjalistą od języka i historii tego okresu (wykładał je na uniwersytecie) oraz miał potwornego wręcz hopla na ich temat (takiego, że aż tworzył sztuczne języki, które mogłyby mu pasować do teorii). Niestety w tej epoce (V do VIII wieku) sztuka pisania nie była szczególnie rozpowszechniona. Chyba żaden z królów tego okresu nie był piśmienny. Niestety: nikt w Rodzie Eorla też nie wybijał się z tej tradycji. Jeśli chcemy zachować realia Śródziemia, to niestety musimy przyjąć, że także w Gondorze, a nawet Numenorze mało kto tą sztukę posiadał.

Oczywiście nie przeszkadza to mu prowadzić bogatej korespondencji.

Listy pisze mu i czyta Grima.

Jak myślicie, skąd on się na dworze Theodena wziął? To sługa i uczeń Sarumana. Został najpewniej przysłany z Isengardu (jednego z dwóch centrów kształcenia w tej części Śródziemia) zapewne na specjalne życzenie Theodena, który potrzebował skryby, nadwornego medyka i doradcy jeszcze w czasach, gdy między Rohanem, a Sarumanem panowała przyjaźń.

Odbyło się to zapewne na tej samej zasadzie, na której Karolingowie i Merowingowie sprowadzali pisarzy z Irlandii.

O tu mam nawet odpowiedni cytat:

Cytat:
"They are proud and willful, but they are true-hearted, generous in thought and deed; bold but not cruel; wise but unlearned, writing no books but singing many songs, after the manner of the children of Men before the Dark Years. — The Lord of the Rings, The Two Towers "

Costly - 26-01-2009, 20:46
Temat postu:
Ot, jestem o czteropak warki do przodu.

Punkt dla ciebie, to faktycznie najsłabsza część całego mojego założenia (poza samym motywem manipulowania jednostką, wobec której jest się po części narratorem).

Założenie, że treść listów trafi do Eomera bez udziału Grimy oparłem na dwóch przesłankach. Po pierwsze - Eomer gadziemu językowi nie ufa. Nie ufał mu zanim został władcą i także Zegamistrz pokazał, że nie ufa mu też i po przejęciu władzy. Inny tok wydarzeń zresztą był niemożliwy. Grima znajduje się przy królu, bo jest użyteczny, ale na zaufanie władcy nie ma co liczyć. Eomer może nie chcieć dopuszczać do swojej korespondencji kogoś, komu nie ufa. Choć sztuka czytania i pisania przed Karolem Wielkim pośród Franków była rzadkością, to jednak przesadnie odważnym jest wniosek, że dwór zawierał jedną uzdolnioną w ten sposób osobę. Dla własnego bezpieczeństwa Eomer mógł powierzyć to zadanie komuś innemu. Druga przesłanka natomiast to już wykorzystanie narracji Zegamistrza. Eomer pojawia się w Minas Trith. Natomiast nigdy nie jest opisywany potem. Za to pojawia się informacja, że przy froncie jest Grima (gdy posyła posła przed szarżujących żołdaków...). W normalnych okolicznościach oczywistym było by założenie, że Eomer wyruszył na czele swojej armii. Ale brak jakiejkolwiek jego aktywności (choćby pojawienia się) jak i fakt, że opisane oddziały Rohanu nie mogły być jego głównymi siłami (były za mało liczne na to) może prowadzić do wniosku, że znajduje się z głównymi siłami w Minas Trith albo w innym miejscu, gdzie prognozowano wcześniej rozegranie się decydującej bitwy z siłami przybyszów (jako, że nie powierzono miejsca w narracji tym wątkom, to ciężko mi jednoznacznie się wypowiadać). Oddzielony od Grimy. Który w ten sposób takiej roli spełnić nie może.

Obie moje przesłanki są oczywiście subiektywne. Można je interpretować i podważać. Ale tak samo podważać można wykonywanie tego zadania przez Grime. Mimo wszystko nie dość, że mówimy o śródziemiu i ciężko sklasyfikować jednoznacznie Rohan jako Franków konkretnej epoki (nawet jeżeli sam Tolkien nie ukrywał, że byli oni wzorem dla niego, to nie jest to jednoznaczne z określeniem ich jako dokładnie takiej samej nacji), to na dodatek o śródziemiu, którego realia już i tak dość mocno zostały przetrzepane w quescie.

Przypominam w końcu, że prosty farmer jakim był Sam też umiał pisać i czytać. Nie była więc to tak stricte elitarna umiejętność w śródziemiu.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 21:10
Temat postu:
Zapominasz o kilku rzeczach:

1) Pamiętajcie, że mam palanthir z Minas Tirith. Magiczny kamień, który pozwala przejrzeć iluzje i kłamstwa, zajrzeć w zamysły wrogów, patrzeć na odległość, w przyszłość i przeszłość. Można - jak mówił Gandalf w 3 tomie - ujrzeć prezeń nawet Feanora przy pracy, a być może nawet Królestwa Zachodu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś pokroju Eomera (czy granego przezemnie Grimy) nie zawłaszczył go na potrzeby głównodowodzącego.

Oczywistym jest, że Eomer za grosz nie ufa Smoczemu Językowi. Na 100% więc zajrzał w Palanthir, żeby sprawdzić, czy Grima kłamie (kłamał) i jak to naprawdę wyglądało...

Kamień Rządzący jest w posiadaniu Saurona. Wszystko, co można ujrzeć w klejnotach jest obecnie wypaczone przez jego Wolę i zawiera jego kłamstwa. Eomer otrzymuje więc wizję zgodną z potrzebami waszego największego wroga, a naważniejszego sojusznika Grimy w Śródziemiu.

I zobaczył, kto zabija mu wuja (tego wuja, którego kochał, jak nic innego na świecie) i go prawdopodobnie diabli wzięli. Potem widział, jak niszczycie bezbronne, cywilne miasto, zabijacie posła Grimy... Wiecie, w jakim on musiał być szoku widząc to na własne oczy?

Nie zdziwiłbym się, gdyby w pewnym momencie nie zadał pytania: "Jaka będzie ich kolejna zbrodnia?"

2) Inna sprawa, że nawet analfabeta by się domyślił, że to wy...

Costly napisał/a:
Przypominam w końcu, że prosty farmer jakim był Sam też umiał pisać i czytać. Nie była więc to tak stricte elitarna umiejętność w śródziemiu.


Sam był hobbitem. Hobbici stanowili bardzo odrębną cywilizację. Żyli też stosunkowo blisko i w żywych stosunkach z Elfami i Krasnoludami.
Costly - 26-01-2009, 21:46
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
2) Inna sprawa, że nawet analfabeta by się domyślił, że to wy...


To nie jest takie pewne - logicznie rzecz ujmując nie mieliśmy jak się dostać do Rohanu. Oddziela nas od niego cały front. Naszą obecność tam ciężko usprawiedliwić i przez to powiązanie jej z Bractwem nie jest takie proste. Jedyną osobą z Bractwa która się tam znajduje jest moja postać, która nie dość, że schowana pod Pantaleonem, to jeszcze zupełnie nie znana wam.

Co do palantiru - nawet Sauron nie jest w stanie zmusić go do pokazania kłamstwa. Może podsuwać swoją wolą zaglądającemu w niego obrazy które wybierze, ale będzie to zawsze prawda. To techniczna uwaga, natomiast co do konkretów. To nie jest tak, że Palantir pozwala ci na zobaczenie myśli innych, czy pozwoli na przejrzenie poprzez iluzje czy kłamstwa. Nigdzie na stronach Władcy Pierścieni nie pada takie stwierdzenie. Powiedziane jest, że pozwala on na wymianę myśli pomiędzy używającymi kryształów (a i też z ograniczeniami - tylko jeden kryształ mógł łączyć się z wszystkimi). Pozwala widzieć rzeczy odlegle, tak czasem jak i przestrzenią. Sauron widząc Pippina w krysztale nie mógł się dowiedzieć, że kryształ opuścił Isengard, ani nie mógł dokładnie nawet wiedzieć kto w niego zagląda, póki naciskany wolą Nieprzyjaciela hobbit sam mu tego nie powiedział. To nie jest satelita szpiegowski. Ile można zobaczyć w krysztale zależy w dużej mierze od siły woli zaglądającego. Sauron swoją drogą pod tym względem ograniczył się przybierając materialną postać - nie trzyma kryształu w swojej mocy non stop (ba, oddał go nazgulom, do ich użytku, mocno ograniczając w ten sposób możliwości reszty).


Zegarmistrz napisał/a:

Sam był hobbitem. Hobbici stanowili bardzo odrębną cywilizację. Żyli też stosunkowo blisko i w żywych stosunkach z Elfami i Krasnoludami.


W czasach ówczesnych dla powieści kontakt z Elfami był czymś niezwykłym. W plotkach mówiło się, że Bilbo z elfami się spotyka, a dla innych (patrz, rozmowa młynarza z Samem w karczmie) niekiedy nawet sam ich fakt istnienia nie był taki pewien. Z krasnoludami było inaczej, faktycznie, ich bytność od czasu do czasu w Shire była podkreślana. Ale ciężko mi uznać krasnoludów, żyjących w ciemności, za lud szczególnie wyróżniający się na tle innych wykształceniem (w tym kierunku naturalnie, podważać ich wiedzy z zakresu techniki nie zamierzam).
Bezimienny - 26-01-2009, 22:06
Temat postu:
Kilka uwag:
Costly napisał/a:
Sauron swoją drogą pod tym względem ograniczył się przybierając materialną postać - nie trzyma kryształu w swojej mocy non stop (ba, oddał go nazgulom, do ich użytku, mocno ograniczając w ten sposób możliwości reszty).

1) U Tolkiena Sauron miał materialną postać (Pippin nawet jakąś sylwetkę zobaczył), tyle tylko, że nigdy nie wyszedł z wieży. bez materialnej postaci Sauron jest bardzo słaby - taki był przez ostatnie 1000 lat po tym jak został pokonany.
(swoją drogą, zniszczenie pierścienia nie zabija Saurona, ale właśnie odbiera mu na zawsze możliwość przybrania materialnej postaci).
2) Sauron nie był w stanie pokazać Denethorowi kłamstw, bo Denethor miał zbyt silną wolę. Jest to punkt o tyle interesujący, że praktycznie wymaga, by książkowy Sauron miał dostęp do palantiru Osgiliath (czyli palantiru głównego, kontrolującego pozostałe). Eomer ma wolę o wiele słabszą. Niemniej jest to punkt malo istotny - patrz dwa niższe.
3) palantir z Osgiliath (obecnie w Barad Durze) kontroluje w tej chwili Rzecznik Saurona (Mouth of Sauron), który nie dysponuje odpowiednią wiedzą i siłą, by manipulować obrazem w innych palantirach.
4) palantir z Minas tirith został przejęty przez Saurona gdy tam sprowadził się na chwilę Czarnoksiężnik. Obecnie jest kontrolowany przez siły Mordoru. Nie ważne jak odważny jest Eomer, szanse że poprosi o jego udostępnienie są niewielkie.
PS: biorąc pod uwagę, że właśnie Minas Tirith jest punktem zbornym dla posiłków Mordoru, prawdopodobnie Rohan już jakiś czas temu stracił faktyczną kontrolę nad miastem.
5) Natomiast jeśli byli jacyś inni skrybi u Theodena, to najprawdopodobniej Grima pozbył się ich dawno. Eomer po prostu nie ma innej osoby pod bokiem (przyjechał do Rohanu tylko z wojskiem przecież). Nie zaufa też obcemu. Zanim się kogoś takiego dorobi, minie kilka tygodni, albo wręcz miesięcy. Potem oczywiście Grima będzie musiał o wiele bardziej uważać.
kic - 26-01-2009, 22:23
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:

Ja wycofuję się z Questa, a od MAC umywam ręce. I naprawdę: jeśli szybko nie zmienicie podejścia, to wkrótce będziecie mieli osobny dział Multiświata tylko dla siebie...

Ja tu jedynie stwierdzam fakty... Wrażenie pozostawiasz sam po sobie...

Bezimienny, co do akcji z Nazgulami... Pegazy miały znieść te paczki na ziemie i zacząć stawiać te miny. Całe to działanie miało na celu oszukanie prawdopodobnego zwiadu, który skrywał się wśród puszczy. Może i Nazgule, czy Balrog widzą przez niewidzialność, ale wątpię żeby takie zdolności posiadali wasi zwyczajowi zwiadowcy. Chyba trochę źle się zrozumieliśmy i chciałbym Cię prosić o poprawę tej akcji, a na przyszłość życzyłbym sobie, byś nie podejmował decyzji militarnych w imieniu Bractwa.
Costly - 26-01-2009, 22:24
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
2) Sauron nie był w stanie pokazać Denethorowi kłamstw, bo Denethor miał zbyt silną wolę. Jest to punkt o tyle interesujący, że praktycznie wymaga, by książkowy Sauron miał dostęp do palantiru Osgiliath (czyli palantiru głównego, kontrolującego pozostałe). Eomer ma wolę o wiele słabszą. Niemniej jest to punkt malo istotny - patrz dwa niższe.


Gandalf opisuje Pippinowi działanie palantiru w drodze do Gondoru. Tam pada stwierdzenie, że Sauron nie może zmusić Palantiru do pokazania kłamstwa. Nie ma znaczenia kto w kryształ zagląda, do tego trzeba by przełamać moc kryształtu, a nie wolę rozmówcy. Sauron podsuwał Denethorowi obrazy doprowadzające go do rozpaczy, ale to była zawsze prawda.

Choć to można do pewnego stopnia interpretować, możesz więc mieć racje w tym punkcie też. Nie rozstrzygniemy tego raczej jednoznacznie.

To faktycznie interesujące odnośnie posiadania przez Saurona palantiru przewodniego - bowiem napisane jest jednocześnie w powieści, że Palantir Saurona to Palantir z Minas Ithil. Który nie był najważniejszym. Nie pamiętam akurat teraz czy opisano losy palantiru z Osligath.

A tak na uboczu - nie wiem, czy założenie, że Eomer był słabszy wolą od Denethora jest dobre. Ale tutaj ciężko coś powiedzieć, nie poznaliśmy Denethora takim, jakim był zanim jego wola została złamana. Znowu raczej zdani jesteśmy na niepewność.

Bezimienny napisał/a:
3) palantir z Osgiliath (obecnie w Barad Durze) kontroluje w tej chwili Rzecznik Saurona (Mouth of Sauron), który nie dysponuje odpowiednią wiedzą i siłą, by manipulować obrazem w innych palantirach.


Znaczy Sauron posiada Palantir z Osligath? Pojawia się wzmianka na ten temat także w powieści, nie przypominam sobie tego?

Bezimienny napisał/a:
4) palantir z Minas tirith został przejęty przez Saurona gdy tam sprowadził się na chwilę Czarnoksiężnik. Obecnie jest kontrolowany przez siły Mordoru. Nie ważne jak odważny jest Eomer, szanse że poprosi o jego udostępnienie są niewielkie.


Czyli jest różnica w wersji podanej tu przez ciebie, a podanej przez Zegarmistrza. Wyjaśnijcie to jakoś proszę, jak widać to dość istotna sprawa z punktu widzenia mojej postaci.

Bezimienny napisał/a:
PS: biorąc pod uwagę, że właśnie Minas Tirith jest punktem zbornym dla posiłków Mordoru, prawdopodobnie Rohan już jakiś czas temu stracił faktyczną kontrolę nad miastem.


Było by dobrze, gdyby w narracji na przyszłość poświęcić takim kwestiom jakieś wzmianki. Jak widać są one istotne fabularnie.

Bezimienny napisał/a:
5) Natomiast jeśli byli jacyś inni skrybi u Theodena, to najprawdopodobniej Grima pozbył się ich dawno. Eomer po prostu nie ma innej osoby pod bokiem (przyjechał do Rohanu tylko z wojskiem przecież). Nie zaufa też obcemu. Zanim się kogoś takiego dorobi, minie kilka tygodni, albo wręcz miesięcy. Potem oczywiście Grima będzie musiał o wiele bardziej uważać.


To bardzo możliwe, masz tutaj sporo racji. Liczę tutaj głównie na antagonizm pomiędzy Eomerem a Grimą. Król jest porywczy, jego charakter w powieści był pokazany dość wyraźnie. Porwał się wszak z armią za orkami, mimo zakazu króla, gdyż tak mu serce radziło. Porwał się też z mieczem na samego Grime, gdy odkrył, że ten chce zagarnąć dla siebie Eowinę. Na pewno sam podejrzewa Grime o nie jeden zły zamiar i informacje o takowych z nawet nie pewnego źródła weźmie pod rozwagę. Nie mówię, że w nie uwierzy. Ale na pewno weźmie je pod rozwagę. Tym bardziej, że informacje od obcego okazują się pożyteczne - uchronią go przed stratą życia. Fakt w ogóle, że Grima pod rządami Eomera nadal posiada jakąś władze, jest dość dziwny.

Ciekawi mnie bardzo swoją drogą postępowanie Grimy, gdy dowie się o relacjach na linii Eowena - Grisznak.
Bezimienny - 26-01-2009, 22:55
Temat postu:
kic napisał/a:
Bezimienny, co do akcji z Nazgulami... Pegazy miały znieść te paczki na ziemie i zacząć stawiać te miny. Całe to działanie miało na celu oszukanie prawdopodobnego zwiadu, który skrywał się wśród puszczy. Może i Nazgule, czy Balrog widzą przez niewidzialność, ale wątpię żeby takie zdolności posiadali wasi zwyczajowi zwiadowcy. Chyba trochę źle się zrozumieliśmy i chciałbym Cię prosić o poprawę tej akcji, a na przyszłość życzyłbym sobie, byś nie podejmował decyzji militarnych w imieniu Bractwa.
W tej chwili w powietrzu wokół was jest zawsze przynajmniej jeden Nazgul z obstawą. Gdy zauważył coś, czego nie widzieli jeźdźcy na wiwernach, poinformował "szefa", zwołał resztę i zaatakowali myśląc, że jest to coś ważnego. Być może przesadzili, ale cóż, zdarza się. Jeśli zauważą oddalające się dalej od twierdzy inne jednostki lotnicze i pomyślą, że mogą je łatwo wyeliminować, to też zaatakują - bo zniszczenie wam reszty sił powietrznych jest jednym z moich priorytetów.

Costly napisał/a:
To faktycznie interesujące odnośnie posiadania przez Saurona palantiru przewodniego - bowiem napisane jest jednocześnie w powieści, że Palantir Saurona to Palantir z Minas Ithil. Który nie był najważniejszym. Nie pamiętam akurat teraz czy opisano losy palantiru z Osligath.
[...]
Znaczy Sauron posiada Palantir z Osligath? Pojawia się wzmianka na ten temat także w powieści, nie przypominam sobie tego?
Pisałem już, że Sauron posiada palantir z Osgiliath. W książce faktycznie była mowa tylko o tym z Minas Ithil - z drugiej strony sam palantir z Morgulu nie powinien pozwolić Sauronowi na manipulowanie obrazem w palantirze Denethora - a jednak to robił, co sugerowałoby, że Rządzący też ma. Jest to jeden z tych punktów o który do dziś się fani spierają.

Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
4) palantir z Minas tirith został przejęty przez Saurona gdy tam sprowadził się na chwilę Czarnoksiężnik. Obecnie jest kontrolowany przez siły Mordoru. Nie ważne jak odważny jest Eomer, szanse że poprosi o jego udostępnienie są niewielkie.


Czyli jest różnica w wersji podanej tu przez ciebie, a podanej przez Zegarmistrza. Wyjaśnijcie to jakoś proszę, jak widać to dość istotna sprawa z punktu widzenia mojej postaci.
Pisałem, że po zabraniu ze sobą przez Saurona palantiru z Minas Morgul generalicja Mordoru przenosi się do Minas Tirith by wykorzystywać tamten. Raczej wątpliwe mi się wydaje, by Sauron ot tak oddał potem palantir, zwłaszcza że od początku zamierzał zająć Minas tirith - zanim jeszcze się o was dowiedział.

Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
PS: biorąc pod uwagę, że właśnie Minas Tirith jest punktem zbornym dla posiłków Mordoru, prawdopodobnie Rohan już jakiś czas temu stracił faktyczną kontrolę nad miastem.


Było by dobrze, gdyby w narracji na przyszłość poświęcić takim kwestiom jakieś wzmianki. Jak widać są one istotne fabularnie.

Postaram się. Z drugiej strony nie działo się tam w mieście nic specjalnie istotnego, co dałoby mi okazję do wspomnienia tego mimochodem - zresztą sytuacja taka była już praktycznie od wejścia do miasta Grisznaka ze swoimi orkami. Istnieje oczywiście możliwość, że Eomer się sam jeszcze w tym fakcie nie zorientował.

Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
5) Natomiast jeśli byli jacyś inni skrybi u Theodena, to najprawdopodobniej Grima pozbył się ich dawno. Eomer po prostu nie ma innej osoby pod bokiem (przyjechał do Rohanu tylko z wojskiem przecież). Nie zaufa też obcemu. Zanim się kogoś takiego dorobi, minie kilka tygodni, albo wręcz miesięcy. Potem oczywiście Grima będzie musiał o wiele bardziej uważać.


To bardzo możliwe, masz tutaj sporo racji. Liczę tutaj głównie na antagonizm pomiędzy Eomerem a Grimą. Król jest porywczy, jego charakter w powieści był pokazany dość wyraźnie. Porwał się wszak z armią za orkami, mimo zakazu króla, gdyż tak mu serce radziło. Porwał się też z mieczem na samego Grime, gdy odkrył, że ten chce zagarnąć dla siebie Eowinę. Na pewno sam podejrzewa Grime o nie jeden zły zamiar i informacje o takowych z nawet nie pewnego źródła weźmie pod rozwagę. Nie mówię, że w nie uwierzy. Ale na pewno weźmie je pod rozwagę. Tym bardziej, że informacje od obcego okazują się pożyteczne - uchronią go przed stratą życia. Fakt w ogóle, że Grima pod rządami Eomera nadal posiada jakąś władze, jest dość dziwny.

Niewątpliwie masz rację - długoterminowo Grima jest w dużych tarapatach, z których wydostać go może pewnie tylko Saruman (albo śmierć Eomera - Eowina była na oddziaływanie Sarumana nieco bardziej podatna). Zresztą, widać że Grima sobie z tego zdaje sprawę - chciał przecież zamienić zachodni Gondor wraz z Minas Tirith w prowincję Mordoru (a nie Rohanu) z nim jako namiestnikiem.

Z tym, że zanim się zorientujecie, że wasze listy do króla nie docierają, może chwilka minąć.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 23:07
Temat postu:
Costly napisał/a:
To bardzo możliwe, masz tutaj sporo racji. Liczę tutaj głównie na antagonizm pomiędzy Eomerem a Grimą. Król jest porywczy, jego charakter w powieści był pokazany dość wyraźnie. Porwał się wszak z armią za orkami, mimo zakazu króla, gdyż tak mu serce radziło. Porwał się też z mieczem na samego Grime, gdy odkrył, że ten chce zagarnąć dla siebie Eowinę. Na pewno sam podejrzewa Grime o nie jeden zły zamiar i informacje o takowych z nawet nie pewnego źródła weźmie pod rozwagę. Nie mówię, że w nie uwierzy. Ale na pewno weźmie je pod rozwagę. Tym bardziej, że informacje od obcego okazują się pożyteczne - uchronią go przed stratą życia. Fakt w ogóle, że Grima pod rządami Eomera nadal posiada jakąś władze, jest dość dziwny.

Ciekawi mnie bardzo swoją drogą postępowanie Grimy, gdy dowie się o relacjach na linii Eowena - Grisznak.


Cała trójka (Eomer, Grima, Grisznak) jest dość sprytna. Póki są sobie potrzebni nie ruszą się z miejsca.

Grima jest zwierzęciem politycznym. Wie, że jest w totalnej kloace i został zapędzony w kozi róg. Tak naprawdę może liczyć tylko na to, że któraś z potęg (najpewniej Sauron) go ocali. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że Eomer powinien go zabić, ale nie może przeciwko niemu wystąpić. Tak naprawdę jedynym, co mu pozostało, to uciekać do przodu i liczyć na odmianę losu, której dostarczył mu MAC mordując Theodena.
Ponownie wpadł w kloake, gdy nie wypalił jego plan w bitwie o bród. Prawdopodobnie nie ocali pozycji. Obecnie Grima gra na uniesienie głowy w całości.

Eomer w Queście jest postacią dynamiczną. Na początku nienawidził Grimy, bowiem ten wykorzystywał jego wuja (a być może go nawet podtruwał). Wuja natomiast kochał jak nikogo na świecie. Stracił go. Został zabity od waszego sztyletu. Eomer prawdopodobnie całkowicie wykluczył Grimę (doskonale wiedział, że dla Smoczego Języka śmierć Theodena też była katastrofą, po tym wydarzeniu Grima był całkowicie zdany na łaskę Eomera). Nie wiem, czy uwierzył w wersję Grimy.
Potrafię sobie jednak wyobrazić, co czół. Utratę bliskiego w takich okolicznościach odczuwa się jak wyrwanie serca rozpalonymi do białości kleszczami i to nie jest metafora. W tej chwili Eomer jest przepełniony nienawiścią i rozpaczą. Nie myśli o niczym innym, niż zemście. Zaprząta mu ona głowę do tego stopnia, że może nie zauważyć, że nie spał trzy noce, nie jadł, albo, że dom wokół niego się pali.
Co więcej: myśli bardzo intensywnie i bardzo, bardzo, bardzo racjonalnie (ale monotematycznie). To, co czół do kogokolwiek innego (może poza siostrą) jest dla niego obecnie nieważne. Ważne jest, czy ten ktoś może posłużyć mu za narzędzie zemsty.
Doskonale też zdaje sobie sprawę z tego, że to nie Grima zabił Theodena (bo nic na tym nie zyskał, tylko stracił, byłby głupcem popełniając taki błąd). Grima dał mu cel. Tak naprawdę Eomera nie obchodzi, czy MAC zabił czy nie Theodena. Jest to prawdopodobne (zresztą: nikt inny nie miał motywu) jednak wystarcza mu to, że ma na kim się mścić.
Naprawdę nie doceniacie krzywdy, jaką wyrządziliście temu człowiekowi.
Gdy Grima przestanie mu być potrzebny prawdopodobnie się go pozbędzie.

Grisznak... Grima jest tchórzem i egoistą. Przede wszystkim zależy mu na własnej skórze. Najpierw musi ocalić życie. O resztę będzie martwił się później. Grima nie kocha Eowiny klasyczną miłością. Nie wielbi jej, nie chce obsypywać jej kwiatami, nie chce stworzyć z nią związku partnerskiego, dzielić uczucia lub przyjemności, nie chce mieć z nią dziecka. Jest zbyt skoncentrowany na sobie jak na takie uczucia. Pożąda jej, ale na najniższym poziomie. Jednak nie na tyle, żeby oddać za to życie.

Zarówno Grima jak i Eomer są osobami bardzo, ale to bardzo inteligentnymi. Obaj potrafią patrzyć dalekosiężnie i zawsze planują o dwa kroki do przodu. To naprawdę nie są osoby, które da się przekonać jednym, naiwnym listem.
Costly - 26-01-2009, 23:17
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Z tym, że zanim się zorientujecie, że wasze listy do króla nie docierają, może chwilka minąć.


Zorientuje, a nie zorientujemy. To akcja którą prowadzę sam, bez uwagi bractwa. Nikt się ze mną nie kontaktuje. To dość istotne z punktu widzenia ewentualnego wykrycia mnie. W takim przypadku nadal mogę grać osobę od bractwa niezależną, przynajmniej dopóki nie zostanę postawiony przed kimś wrażliwym na magie.

I tak też może być, że zorientować się nie będę mógł w kwestii efektów, uważam na takie rzeczy. Ostatnio np. wybierałem się do Lorien. W czasie tego Galadriela opuściła je. Ale że nie miałem prawa o tym wiedzieć, to konsekwentnie do końca to poprowadziłem (tracąc sporo czasu zresztą). Tak i teraz moja postać nie jest tak naprawdę świadoma, czy jej działania przynoszą efekty. Mogę taką wiedzę uzyskać tylko wnioskując z ruchów jakie Rohan wykonuje - bo i przecież nie daje szansy na odpowiedzenie mi, wysłany losowy posłaniec nie wie ani od kogo list dostał (w sensie prawdziwej tożsamości), ani nie zapamięta jego twarzy (przez Pantaleon, opisany w mojej karcie postaci, choć dla czytających Sapkowskiego raczej działanie jest jasne i bez tego). Liczę się z tym o czym mówisz i nie zamierzam poza to wykraczać.

A co do Palantirów, w skrócie - Eomer (czyli też Grima) takowym nie dysponuje. Sauron za to posiada palantir kontrolujący inne.

Ale chyba mimo wyjaśnienia tego nadal nie mamy spójnej wizji, czy Eomer mógł przeczytać moje listy bez pośrednictwa Grimy (już narazie odstawiając na bok kwestie ich ewentualnych efektów). A to jest dla mnie w tym momencie najważniejsze. Był bym więc wdzięczny Zegarmistrzowi za info jak się zapatruje na moje przesłanki po wyeliminowaniu palantira z tego.
Zegarmistrz - 26-01-2009, 23:28
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Ale chyba mimo wyjaśnienia tego nadal nie mamy spójnej wizji, czy Eomer mógł przeczytać moje listy bez pośrednictwa Grimy (już narazie odstawiając na bok kwestie ich ewentualnych efektów).


Nie mógł. Nawet, gdyby mógł, to po kilku linijkach tak piekielnie by się wkurzył, że nie dałoby się tego opisać. W tej chwili on nawet już nie czuje klasycznego gniewu. Każda jego myśl, każdy jego oddech podporządkowany jest temu, żeby was wymordować.

Naprawdę: nie doceniacie ciężaru zła, które brudzi wasze ręce.

Bezimienny: zwyczajnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić, by Czarnoksiężnik nie poinformował Grimy i Eomera o tym, kto zamordował Theodena, o zniszczeniu Edhellondu i całej reszcie dokonań MAC. To zbyt dogodne okazje propagandowe, żeby ich nie wykorzystać. Na ich tle Czarny Władca wypada jak mąż opatrzności, buduje swoją opinię obrońcy Śródziemia, Annatara Władcy Darów. Szczerze mówić może sobie na tym zbudować tak wielki autorytet, że obaj panowie Rohanu uznają bezkonfliktowo jego władzę.

Jeśli nie Czarnoksiężnik, to ktokolwiek inny. Tam muszą być jacyś oficerowie polityczni.
Ysengrinn - 26-01-2009, 23:31
Temat postu:
Fei napisał/a:
Przez chwilę obaj tak stali, w milczeniu, w bezruchu, po czym Fei ruchem dłoni otworzył szczelinę wymiarową, po drugiej stronie której ku osłupieniu Elfów ukazał się ich stolica.


Zobaczyli po drugiej stronie ratusz i fontannę?
Bezimienny - 26-01-2009, 23:42
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Bezimienny: zwyczajnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić, by Czarnoksiężnik nie poinformował Grimy i Eomera o tym, kto zamordował Theodena, o zniszczeniu Edhellondu i całej reszcie dokonań MAC. To zbyt dogodne okazje propagandowe, żeby ich nie wykorzystać. Na ich tle Czarny Władca wypada jak mąż opatrzności, buduje swoją opinię obrońcy Śródziemia, Annatara Władcy Darów. Szczerze mówić może sobie na tym zbudować tak wielki autorytet, że obaj panowie Rohanu uznają bezkonfliktowo jego władzę.

Jeśli nie Czarnoksiężnik, to ktokolwiek inny. Tam muszą być jacyś oficerowie polityczni.
Ależ oczywiście, że zostali poinformowani. Ze szczegółami i odpowiednim naświetleniem sprawy. Zresztą Grima pewnie miał okazję korzystać z palantiru zanim nie wyjechał na front - on się wszędzie potrafi wślizgnąć. Jeśli "rozsądna" argumentacja nie podziała, zawsze może kłamać, grozić, przekupywać czy wręcz się płaszczyć przed kimś by osiągnąć cel. Natomiast nie wyobrażam sobie dumnego Eomera błagającego kogoś z Mordoru o dostęp do palantiru.
Costly - 27-01-2009, 00:21
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Naprawdę: nie doceniacie ciężaru zła, które brudzi wasze ręce.


Nie doceniamy. Uczynki Mordoru zostały wybaczone przez Rohan, Lorien czy nawet Gondor w niektórych wersjach przez was w momencie. To skutecznie oducza takich reakcji.


Zegarmistrz napisał/a:


Nie mógł. Nawet, gdyby mógł, to po kilku linijkach tak piekielnie by się wkurzył, że nie dałoby się tego opisać. W tej chwili on nawet już nie czuje klasycznego gniewu. Każda jego myśl, każdy jego oddech podporządkowany jest temu, żeby was wymordować.


Eh, nie jesteś człowiekiem dialogu. To komplikuje sprawę. Ja mam swoje przesłanki, ty masz swoje. Jakiś pomysł jak to rozwiązać?

Swoją drogą - mamy więc już Eomera bardziej złego niż Saurona. Zaskakujące są wyniki tego questu momentami.

Na uboczu - Ysen, forum jest wolne, każdy pisze gdzie chce i to co chce, póki to nie łamie regulaminu. Ale naprawdę, te notoryczne uwagi z strony kogoś kto w zabawie nie uczestniczy są irytujące momentami. Ani nic nie wnoszą, ani nie mają wartości merytorycznej. Masz jakiś konkretny cel w ich kontynuowaniu, czy to po prostu "ten typ tak ma"?
Ysengrinn - 27-01-2009, 00:28
Temat postu:
I tak słucham o tym quescie w kółko od dłuższego czasu, więc przynajmniej sobie pogadam.
Zegarmistrz - 27-01-2009, 00:38
Temat postu:
Costly napisał/a:
Nie doceniamy. Uczynki Mordoru zostały wybaczone przez Rohan, Lorien czy nawet Gondor w niektórych wersjach przez was w momencie. To skutecznie oducza takich reakcji.


Przykro mi, ale jak pisaliśmy już wiele razy: od złych uczynków Mordoru minęły setki lub wręcz tysiące lat. To państwo odrodziło się nie dalej, niż jeden wiek temu. Żyją zaledwie pojedyncze osoby, które pamiętają jego zbrodnie. Nowych nie zdążył jeszcze popełnić, bo weszliście między młot, a kowadło...

Costly napisał/a:
Eh, nie jesteś człowiekiem dialogu. To komplikuje sprawę. Ja mam swoje przesłanki, ty masz swoje. Jakiś pomysł jak to rozwiązać?


Na początku proponowałbym rozważyć wartość życia ludzkiego. Potem zacząć ćwiczyć empatię. Na końcu: nauczyć się nie zabijać bez potrzeby. Nawet NPC-ów. Bo wiecie: kiedy ktoś umiera, to ktoś inny robi się smutny, kto inny się denerwuje, a ludzie tracą szacunek dla zabójcy.

Costly napisał/a:
Swoją drogą - mamy więc już Eomera bardziej złego niż Saurona. Zaskakujące są wyniki tego questu momentami.


Zabiliście mu najważniejszą osobę na świecie, w służbie której poświęcił nawet swoje dobre imię i poczucie własnej wartości i wiele wycierpiał. Zmarnowaliście mu cały dorobek życia (a przynajmniej on to tak postrzega). I dziwicie się, że się wściekł i nie chce z wami gadać...

No naprawdę niespodzianka...
Costly - 27-01-2009, 07:53
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Przykro mi, ale jak pisaliśmy już wiele razy: od złych uczynków Mordoru minęły setki lub wręcz tysiące lat. To państwo odrodziło się nie dalej, niż jeden wiek temu. Żyją zaledwie pojedyncze osoby, które pamiętają jego zbrodnie. Nowych nie zdążył jeszcze popełnić, bo weszliście między młot, a kowadło...


Człowieku, mówisz o kraju reprezentowanym głównie przez orki, które jedzą ludzkie mięso i nie mają większej przyjemności na wojnie ponad torturowanie jeńców i odbieranie życia. Czy ty zdajesz sobie sprawę na jakie okropności patrzeć muszą ludzie Rohanu stając obok nich? Nasz atak na Edhellond to przy tym nic. A to wasz jedyny argument o naszym okrucieństwie.


Zegarmistrz napisał/a:
Na początku proponowałbym rozważyć wartość życia ludzkiego. Potem zacząć ćwiczyć empatię. Na końcu: nauczyć się nie zabijać bez potrzeby. Nawet NPC-ów. Bo wiecie: kiedy ktoś umiera, to ktoś inny robi się smutny, kto inny się denerwuje, a ludzie tracą szacunek dla zabójcy.


Nie wiem jaki to ma związek z kwestią przechodzenia listów przez ręce Grimy. A o to pytałem w zacytowanym przez ciebie fragmencie. Dlatego za rady dziękuje, ale będę wdzięczny też za odpowiedź na pytanie.


Zegarmistrz napisał/a:

Zabiliście mu najważniejszą osobę na świecie, w służbie której poświęcił nawet swoje dobre imię i poczucie własnej wartości i wiele wycierpiał. Zmarnowaliście mu cały dorobek życia (a przynajmniej on to tak postrzega). I dziwicie się, że się wściekł i nie chce z wami gadać...


I niech nie gada z Bractwem. Nie oczekuje tego od niego. Bractwo w żaden sposób nie kontaktuje się ani z Rohanem, ani z Eomerem. Ani też nikt z kontaktujących się z nim nie próbuje nastawiać go przychylnie do Bractwa. Zresztą - jego zabójstwo przypisała nam postać, której nie ufa. Regularne i częste rzucanie mu powodów do wątpliwości pod nogi tutaj może mieć różne efekty. Zmarnować mu dorobku życia nie zmarnowaliśmy - król umarł w hańbie, nie jak w powieści. Ale Eomer nie jest dzieciakiem machającym mieczem - nie rzuci całego świata dla niszczenia Bractwa. Ma własny kraj i własnych ludzi, za życie i los których jest odpowiedzialny. Nie poleci na hurra niszczyć Bractwa z zemsty, gdy za nim zajęte ziemie już przejmuje Mordor (Gondor), a na jego kraj napadają dzicy (i tu znowu kwestia moich listów dochodzi, gdyby założyć, że je dostaje, to może mieć podstawy do podejrzewania Mordoru o udział w tym).
Bezimienny - 27-01-2009, 09:41
Temat postu:
Costly napisał/a:
Zegarmistrz napisał/a:
Przykro mi, ale jak pisaliśmy już wiele razy: od złych uczynków Mordoru minęły setki lub wręcz tysiące lat. To państwo odrodziło się nie dalej, niż jeden wiek temu. Żyją zaledwie pojedyncze osoby, które pamiętają jego zbrodnie. Nowych nie zdążył jeszcze popełnić, bo weszliście między młot, a kowadło...


Człowieku, mówisz o kraju reprezentowanym głównie przez orki, które jedzą ludzkie mięso i nie mają większej przyjemności na wojnie ponad torturowanie jeńców i odbieranie życia. Czy ty zdajesz sobie sprawę na jakie okropności patrzeć muszą ludzie Rohanu stając obok nich? Nasz atak na Edhellond to przy tym nic. A to wasz jedyny argument o naszym okrucieństwie.
Dlatego właśnie orki były siłami które z Minas Tirith zostały wysłane na starcie. Przez ostatni czas Eomer zapoznawał się z siłami Mordoru w osobach dobrze wykształconych Numenoryjczyków z Umbaru, nieco mniej wykształconych, ale nadal ogólnie cywilizowanych Haradrimów, oraz Easterlingów, którzy w sporej części są brutalni i mało przyjemni w obejściu, ale są dalekimi krewniakami Rohańczyków. Orków widział mało, i w kontrolowanych warunkach. Te które są po tej stronie Anduiny są w większości zajęte kampanią przeciw wam, a nie najazdami na słabo bronione granice - zwłaszcza u "sprzymierzeńców". Dzięki temu Eomer na co dzień widzi, że nie taki Mordor straszny, jak go malują.
Jest to w sporej części efekt zamierzony - Sauron zdaje sobie sprawę, że, po upadku Gondoru, ma spore szanse na skuteczne użycie metod jakich użył w czasach Numenoru (z Denethorem u władz Gondoru by to w grę nie wchodziło), więc nie ma po co psuć sobie opinii bez powodu. Gdyby musiał zdobywać Minas Tirith metodami tradycyjnymi, to by pewnie inaczej wyglądało. Gdyby Rohan został przeciwnikiem, a nie "sprzymierzeńcem", i musiał "gościć" orki na swoim terytorium, też by mógł odnieść znacznie gorsze wrażenie.
Zresztą, umówmy się, Mordoru nikt w okolicy nie kocha - nawet przy najlepszej możliwej kampanii propagandowej jest on postrzegany w najlepszym wypadku jako niebezpieczny, ekspansywny i stanowczo zbyt silny sąsiad.
Anonymous - 27-01-2009, 11:08
Temat postu:
Cytat:
Nasz atak na Edhellond to przy tym nic. A to wasz jedyny argument o naszym okrucieństwie.

Mam przypomnieć o wieszaniu bezbronnych jeńców już na samym początku questa?
Velg - 27-01-2009, 15:27
Temat postu:
JEDNEGO jeńca, drogi Grisznaku. W świetle wyglądu większości walk to nic wielkiego.
Mordor ma na sumieniu trochę więcej - przynajmniej jeśli przyjąć, że jego zła sława ma jakieś uzasadnienie. Trochę dziwnym by było, że wasze Pełne Miłości Państwo ma taką złą famę, jeśli chce tylko zastąpić jednych ciemiężców drugimi.
Fei Wang Reed - 27-01-2009, 16:07
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Fei napisał/a:
Przez chwilę obaj tak stali, w milczeniu, w bezruchu, po czym Fei ruchem dłoni otworzył szczelinę wymiarową, po drugiej stronie której ku osłupieniu Elfów ukazał się ich stolica.


Zobaczyli po drugiej stronie ratusz i fontannę?


Ehm... I co mam na takie pytanie odpowiedzieć?

Pokaż mi sensowny opis, to Ci powiem, co mogli zobaczyć (oparty na oryginale) albo po prostu spytaj się jednego z Elfów - może Ci odpowie...
Fontanna? Proszę bardzo - może być bijące źródło. Ratusz? Czemu nie? Może o innym zastosowaniu, zdecydowanie bliższy Naturze, ale i taki mogę stworzyć - to żaden problem.

Stolica Elfów z Mrocznej Puszczy to miejsce, gdzie swoją "siedzibę" ma król. I tyle, sam jej wygląd ma zdecydowanie mniejsze znaczenie (jeśli w ogóle)...
Anonymous - 27-01-2009, 16:11
Temat postu:
Fei, czy ty czytałeś cokolwiek Tolkiena? Przypomnę ci, że w "Hobbicie" drużyna Bilba trafia to siedziby króla mrocznej puszczy. Było tam kilka informacji na ten temat, dość istotnych w kontekście tego, co zamierzasz zrobić.
Teukros - 27-01-2009, 16:15
Temat postu:
Fei, pewnie problem w tym, że elfy z Mrocznej Puszczy nie miały stolicy. Czymś, co w pewnym sensie robiło za stolicę, była królewska siedziba, znajdująca się całkowicie pod ziemią w kompleksie jaskiń. Dokładniejszy opis tej siedziby możesz znaleźć w "Hobbicie".
Fei Wang Reed - 27-01-2009, 16:34
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Fei, czy ty czytałeś cokolwiek Tolkiena?


A czy Ty czytałeś komentarze? Znałbyś wtedy odpowiedź.

PS.

Jakby nie chciało Ci się szukać to podpowiem - nie, nie czytałem Tolkiena i w najbliższym czasie nie mam zamiaru. I mimo że jest to pewnym stopniu moim utrapieniem w queście, to jakoś staram się z tym poradzić, dostosowując się do realiów Śródziemia.
Wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, biorącą czynnie udział w queście, która nie czytał Tolkiena (ani nie widziała filmów), a pomimo tego bawię się na razie wystarczająco dobrze, by zabawę kontynuować. Jeśli jednak większość stwierdzi, że moja obecność, niepoparta rzetelną "wiedzą", psuje zabawę innym, to się wycofam... ... ...

Grisznak napisał/a:
Przypomnę ci, że w "Hobbicie" drużyna Bilba trafia to siedziby króla mrocznej puszczy. Było tam kilka informacji na ten temat, dość istotnych w kontekście tego, co zamierzasz zrobić.


Ale czy Ty wiesz lepiej ode mnie, co zamierzam zrobić...?

Teukros napisał/a:
Fei, pewnie problem w tym, że elfy z Mrocznej Puszczy nie miały stolicy. Czymś, co w pewnym sensie robiło za stolicę, była królewska siedziba, znajdująca się całkowicie pod ziemią w kompleksie jaskiń. Dokładniejszy opis tej siedziby możesz znaleźć w "Hobbicie".


Teukros, ale ja właśnie to napisałem poprzednio - że za stolicę uważam siedzibę króla... Druga sprawa - w poście w queście:
- nie opisywałem wyglądu stolicy, właśnie dlatego, że nie wiedziałem, jak wygląda (i mimo wszystko nie jest to niezbędne),
- skoro siedziba króla (stolica) znajduje się w jaskiniach to Elfy ujrzały właśnie to.
Anonymous - 27-01-2009, 16:49
Temat postu:
Cytat:
Wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, biorącą czynnie udział w queście, która nie czytał Tolkiena (ani nie widziała filmów), a pomimo tego bawię się na razie wystarczająco dobrze, by zabawę kontynuować. Jeśli jednak większość stwierdzi, że moja obecność, niepoparta rzetelną "wiedzą", psuje zabawę innym, to się wycofam... ... ...

Większość zapewne wykaże miłosierdzie, ja osobiście uważam, że owszem, jeśli nie masz pojęcia o świecie, bohaterach itd to powinieneś się wycofać. By grało się lepiej - wszystkim.
Fei Wang Reed - 27-01-2009, 16:52
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Większość zapewne wykaże miłosierdzie, ja osobiście uważam, że owszem, jeśli nie masz pojęcia o świecie, bohaterach itd to powinieneś się wycofać. By grało się lepiej - wszystkim.


Chciałem tylko dodać, że miłosierdzia to ja nie potrzebuję, niech ludzie okazują je tym, którzy faktycznie tego "potrzebują".

EDIT:

To nie jest nic osobistego, gwoli ścisłości...
IKa - 27-01-2009, 17:36
Temat postu:

Wycieczki osobiste proszę sobie przekazywać przez PM. Ten temat nie został stworzony w tym celu.

IKa
Zua Biurokratka

Slova - 27-01-2009, 18:06
Temat postu:
Przepraszam, ze się wtrącę, ponieważ w queście nie jestem, ale w miarę na bieżąco śledzę poczynania jego uczestników. Sam chciałem dołączyć, ale stwierdziłem, że moja znajomość tolkienowskich realiów jest zbyt mała, by móc się dobrze bawić. Także, Fei, przemyśl to jeszcze raz. Już na pierwszy rzut oka ten quest wykracza daleko poza samą trylogię i nie wiem, czy na hobbicie się zamyka. Może nie powinienem tego pisać, bo dla questowiczów jestem osobą postronną, ale takie jest moje zdanie. To zbyt zaawansowany quest, by podchodzić do niego bez gruntownej wiedzy, albo przynajmniej bez dokładnej znajomosci trylogii. Wierz mi, może ty się bawisz dobrze, ale samolubność cnotą nie jest, twoje wpadki mogą psuć frajdę innym.
To nie jest wycieczka osobista, tylko komentarz co do questa.
Velg - 27-01-2009, 18:37
Temat postu:
Dlatego właśnie najlepiej jak mogę, staram się pomóc Fei'owi w dostosowaniu się do realiów Śródziemia. Że czasami mnie nie ma - czy coś zapomnę, to już inna sprawa ;) A pisanina Fei'a IMO prezentuje całkiem dobry pomysł - co jest dla mnie znacznie ważniejsze, aniżeli całkowita wierność realiom.

Analogicznej pomocy dostarcza też Costly - więc jak dla mnie nie ma powodów, by Fei wycofywał się z questa.
Serika - 27-01-2009, 21:37
Temat postu:
Fei, ja powiem tak: jeśli masz wystarczająco dużo odwagi, żeby brać udział w queście dotyczącym kompletnie nieznanego Ci świata, w dodatku świata skomplikowanego, z bogatą historią, mitologią i kulturą, to nie pozostaje nic innego, jak zazdrościć nieprzeciętnej pewności siebie. Musisz się jednak w takim przypadku liczyć z tym, że nie zawsze uda Ci się "wcelować" w realia, a tymczasem Ty wszelkie uwagi traktujesz jako czepianie się.

Ja generalnie poczuwam się do odgrywania w tym queście elfów, ale szczerze mówiąc po przeczytaniu Twojego ostatniego posta się kompletnie "zawiesiłam". Nie tylko ze względu na nieszczęsną "stolicę".

Przede wszystkim elfy z Mrocznej Puszczy są bardzo nieufne wobec wszelkich obcych - czy to będzie człowiek, czy krasnolud, czy hobbit. Nie lubią gości. Jeśli ktoś taki wejdzie na ich teren, to z reguły wieją aż się kurzy, jeśli podejdzie za blisko, atakują. Problem w tym, że gdzieś na początku questa pisałam do ich władcy, że idziesz z "entami" w ich kierunku i żeby nie dały po sobie poznać, że cokolwiek wiedzą, tylko traktowały Cię jako potencjalnego sojusznika. Z pewnością nie byłyby na tyle nieostrożne, żeby łazić za Tobą od granicy lasu i budzić podejrzenia (notabene one się raczej nie zbliżały do Dol Guldur, rezydowały dużo dalej na północ!), a potem pakować w Ciebie strzałę. Niezależnie od tego, co od Ciebie czuły.

Mogę to pociągnąć dalej, ale w tym przypadku musiałbyś się pogodzić z moją interpretacją zachowań elfów (zapewne tego nie planowałeś), albo całkowicie zignorować wątek i baw się z nimi sam, skoro już sobie te elfy wymyśliłeś pomimo istnienia konkretnego ich opisu - bo sądząc po Twoim dotychczasowym zachowaniu krytyki nie przyjmujesz do wiadomości.
Fei Wang Reed - 27-01-2009, 22:10
Temat postu:
Tak siedzę i myślę... i zastanawiam się, co tu odpowiedzieć.

Mnóstwo rzeczy przychodzi mi do głowy - od przyznania Ci racji, poprzez milczenie, aż po uargumentowanie mojego stanowiska... Chyba jednak nie skorzystam z żadnego pomysłu.

Nie chcę już w nic więcej wnikać... nie chcę.

I tak jak mówiłem wcześniej - nie chcę też psuć nikomu zabawy, więc mówię: Dziękuję - dziękuję wszystkim uczestnikom questa i życzę dobrej zabawy.

Tym samym zamykam ten wątek.
Costly - 27-01-2009, 22:43
Temat postu:
I tak kwestia czy list mój dotrzeć mógł do Eomera bez pośrednictwa Grimy, czy nie, została całkiem zignorowana i ja z akcjami mojej postaci stoję w miejscu - bo staram się być fair wobec innych graczy. Był bym wdzięczny za odrobinę dobrej woli w zamian i jakiś komentarz do ostatniego pytania które zadałem.
Bezimienny - 27-01-2009, 22:43
Temat postu:
Odnośnie tych modłów - jeśli źle zrozumiałem, że wasze wojska teraz 30 razy dziennie się modlą (chyba nie w trakcie marszu?), to powiedzcie, usunę ten fragment.

Costly napisał/a:
I tak kwestia czy list mój dotrzeć mógł do Eomera bez pośrednictwa Grimy, czy nie, została całkiem zignorowana i ja z akcjami mojej postaci stoję w miejscu - bo staram się być fair wobec innych graczy. Był bym wdzięczny za odrobinę dobrej woli w zamian i jakiś komentarz do ostatniego pytania które zadałem.
Szanse na to że list wogóle do Eomera dotarł, są niewielkie. Szanse że to nie Grima (czy ktoś kogo Grima podstawił) go czytał (bo na pewno nie Eomer - z całej rodziny o umiejętność czytania i pisania podejrzewałbym tylko Eowinę), jeszcze mniejsze. Zakładając nawet że list dotarł do Eomera omijając Grimę, znalezienie jakiegoś zaufanego skryby zajmie królowi minimum kilka - kilkanaście dni (będzie go musiał szukać w Edoras lub Dunharrow - na miejscu na pewno nikogo nie ma).
Anonymous - 27-01-2009, 22:44
Temat postu:
Ten mój apel był kierowany do akolitów, personelu kościoła.
Bezimienny - 27-01-2009, 22:49
Temat postu:
Altruista napisał/a:
Ten mój apel był kierowany do akolitów, personelu kościoła.
A, to poprawiam.
Costly - 27-01-2009, 23:16
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Szanse na to że list wogóle do Eomera dotarł, są niewielkie. Szanse że to nie Grima (czy ktoś kogo Grima podstawił) go czytał (bo na pewno nie Eomer - z całej rodziny o umiejętność czytania i pisania podejrzewałbym tylko Eowinę), jeszcze mniejsze. Zakładając nawet że list dotarł do Eomera omijając Grimę, znalezienie jakiegoś zaufanego skryby zajmie królowi minimum kilka - kilkanaście dni (będzie go musiał szukać w Edoras lub Dunharrow - na miejscu na pewno nikogo nie ma).


Kwestie dostarczenia listu pominąłem. Z prostej przyczyny - na wzór innych, nie widziałem powodu, aby wychodzić przed szereg. Jak się okazuje jednak nie wszystkich to dotyczy.

Moje założenie polegało na tym, że Eomer nie musi szukać doradcy do takich spraw w zastępstwie Grimy - bo i Gadzi Język jest daleki od pozycji pierwszego doradcy króla pod rządami Eomera. Nadanie mu takiej roli przez nienawidzącego go króla było by śmieszne. Zresztą, relacje Eomera i Grimy przedstawione w ich rozmowie tuż po śmierci Theodena wskazywały jasno, że tutaj od realiów powieści mocno quest nie odbiega. Więc nikogo szukać nie trzeba było, osoba odpowiednia do tego była na miejscu.

Swoją drogą - kto formalnie jest władcą Gondoru? Z punktu widzenia Rohanu znaczy.
Zegarmistrz - 27-01-2009, 23:43
Temat postu:
Costly napisał/a:
Człowieku, mówisz o kraju reprezentowanym głównie przez orki, które jedzą ludzkie mięso i nie mają większej przyjemności na wojnie ponad torturowanie jeńców i odbieranie życia. Czy ty zdajesz sobie sprawę na jakie okropności patrzeć muszą ludzie Rohanu stając obok nich? Nasz atak na Edhellond to przy tym nic. A to wasz jedyny argument o naszym okrucieństwie.


Stosunek Rohanu do Mordoru wyjaśnił Gandalf w trakcie narady u Erlonda. Dla przypomnienia: kraje te były do siebie tak wrogo nastawione, że aż krążyły plotki, jakoby Rohan dostarczał Mordorowi konie i zaopatrywał jego wojska.

Owszem, w historii Rohanu i Mordoru były prawdopodobnie liczne konflikty. Szczerze mówiąc spędziłem dziś 3 tygodnie wczytując się w źródła, lecz nie znalazłem wzmianek o nich ani w kanonicznych, ani nie-kanonicznych materiałach. Musi to więc pozostać w geście "prawdopodobnie". Zważywszy jednak na to, że kraje te ze sobą nie sąsiadują (dzieli je trudna do sforsowania przeszkoda naturalna w postaci Martwych Bagien) można dojść do wniosku, że jest to mało prawdopodobne.

Nawet, jeśli założymy, że do takich waśni dochodziło i orkowie z Mordoru popełniali tam zbrodnie nikt nie ma powodu, by winić zań Saurona. Ten w Mordorze pojawił się dopiero po Bitwie Pięciu Armii, czyli jakieś 100 lat temu, a ujawnił się tuż w przededniu Wojny o Pierścień. Fakt, by ktokolwiek w Rohanie związał jego imię z Cieniem wygnanym z Mordoruy 3000 lat temu (czyli - porównując do skali ziemskiej - 500 lat przed upadkiem Troi) wydaje mi się mało prawdopodobny.

Kolejnym powodem dla którego Eomerowi zależy na dobrych stosunkach z Mordorem jest fakt, że możliwości mobilizacyjne tego kraju są minimum 10 razy większe od Rohańskich.

Nawet jeśli, to zbrodnie i przestępstwa ulegają przedawnieniu. Jako, że większość tych popełnionych przez Saurona miała miejsce ponad 30 lat temu można uznać, że powinny zostać mu zapomniane. Jeśli zaś chodzi o pozostałe, to planuje po zakończeniu wojny odbyć spotkanie na szczycie z moimi sojusznikami i korzystając z ocieplenia stosunków załatwić ich kwestię na drodze dyplomatycznej. W prawdzie nie wróci to życia ofiarą, ale myślę, że uda mi się nakłonić Mordor do ustępstw, wydania winnych i wypłacenia odszkodowań.

Costly: odnoszę wrażenie, że w swoich zarzutach zapominasz o jednym. Mianowicie: Eomer nie jest żołnierzem MAC. To znaczy, że:
- nie jest zaślepionym fanatykiem z klapkami na oczach
- nie akceptuje skrytobójstwa jako metody politycznej
- potrafi myśleć samodzielnie i elastycznie, szukając nowych rozwiązań i dostosowując się do sytuacji na bieżąco.

Cytat:
Swoją drogą - kto formalnie jest władcą Gondoru? Z punktu widzenia Rohanu znaczy.


Nie wiadomo. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Formalnie Gondorem rządzi Grima z ramienia Saurona. Formalnie jednak Grima jest doradcą królewskim, więc podporządkowany jest rozkazom Eomera. Faktycznie jednak zapewne Grima utracił poparcie Mordoru, a jego rola może się ograniczyć wyłącznie do wnoszenia protestów.

Prawdopodobnie sprawa zostanie rozwiązana po wojnie. Mało prawdopodobne mi się jednak wydaje, by Grima trzymał się na tym stanowisku.

Jak wspominałem: obecnie Smoczy Język gra wyłącznie na uniesienie cało głowy z sytuacji. Jeśli sytuacja nie ulegnie nagłej odmianie będzie robił wszystko, by po wojnie zostać zesłanym na prowincję i objętym aresztem domowym, a nie straconym za zdradę.
Costly - 28-01-2009, 00:03
Temat postu:
Jestem pod wrażeniem. Odpisałeś mi w czterech akapitach, przytaczając wzmianki z literatury związanej z śródziemiem, wstawiając daty i wyciągając wnioski. Nie odnosząc się WCALE do zacytowanego przedtem fragmentu mojej wypowiedzi. To już swoista sztuka.

Historia stosunków Rohanu i Mordoru w żaden sposób nie zmienia natury orków. I faktu, że orki jak się zachowują na wojnie, to Tolkien opisał baardzo obrazowo. Z zjadaniem ludzkiego mięsa i "zabawianiem się" z jeńcami włącznie. O tym pisałem w zacytowanym fragmencie, to oglądają twoi żołnierze na froncie, na podstawie tego mogą tworzyć sobie obraz "sojusznika".

Bezimienny odniósł się za to do tego konkretnie - ale nie wyjaśnił też w pełni moich wątpliwości. W końcu Rohan pojawia się też na froncie, a nie tylko w Minas Trith.

Jako, że przechodzisz z kwestii interwencji Grimy już do kwestii reakcji Eomera na moje słowa mam rozumieć, że dotarcie owych do niego akceptujesz?

No, ale gwoli porządku, choć to już nie istotne dla mnie, to do ostatniej części też się odniosę:


Zegarmistrz napisał/a:
- nie jest zaślepionym fanatykiem z klapkami na oczach


Zegarmistrz napisał/a:
W tej chwili on nawet już nie czuje klasycznego gniewu. Każda jego myśl, każdy jego oddech podporządkowany jest temu, żeby was wymordować.


Zdecyduj się na jedną wersje.

Zegarmistrz napisał/a:
- nie akceptuje skrytobójstwa jako metody politycznej


Nie wątpie. Dlatego staram się zasiać wątpliwości co do prawdziwych sprawców tegoż zdarzenia.

Zegarmistrz napisał/a:
- potrafi myśleć samodzielnie i elastycznie, szukając nowych rozwiązań i dostosowując się do sytuacji na bieżąco.


To dla mnie bardzo dobrze. W końcu cała gra z twojej perspektywy opiera się na kontrolowaniu Eomera przez Grimę. Przy tych cechach czeka cię bardzo ciężkie zadanie. Choć w twojej narracji Eomer jest w zasadzie pomijany, pomyślał by kto, że Grima sprawuje jedyną realną władzę w Rohanie.

Swoją drogą - odpowiedź na moje pytanie wkrótce mi już potrzebna nie będzie. Bo wszystko w czasie przedłuża się tak, że nie zdążę przeprowadzić pewnie kolejnych akcji i napisać kolejnych listów przed wyznaczonym czasem. Skończy się więc pewnie wszystko na samym wstępie do tworzenia motywu. Mała nauczka dla mnie za nadmierne przejmowanie się zdaniem graczy, którzy zupełnie nie liczą się z zdaniem innych.
Zegarmistrz - 28-01-2009, 00:39
Temat postu:
Costly: uczciwie mówiąc straciłem nadzieję, co do sensu tej dyskusji. Najwyraźniej nie potrafisz zrozumieć, że:
- podejmowane przez MAC próby wpłynięcia na politykę Rohanu były wręcz żenująco naiwne, nieporadne, źle przeprowadzone, bezsensowne i zwyczajnie głupie
- mordowanie staruszków jest złe
Wydajesz się całkowicie odporny na dowody i logiczną argumentację. Nie da się ukryć, że odgrywanie religijnego fanatyka wychodzi ci naprawdę świetnie. Pragnę pogratulować talentu.
Nie widzę jednak powodów, by ją dalej kontynuować.
Costly - 28-01-2009, 08:46
Temat postu:
Ja też, bo nie zamierzasz odpowiedzieć na moje pytanie. W tej sytuacji jakakolwiek dyskusja nie ma sensu, nie prowadzi do niczego, a uprawianie sztuki dla sztuki w formie kłótni jest - delikatnie mówiąc - mało zajmujące. Akcji w Rohanie kontynuować tak czy inaczej nie zamierzam, straciłem na te dyskusje za dużo czasu, zanim mógłbym osiągnąć jakiś realny wpływ na Eomera w tym tempie, to doszedł bo quest już do czasu gdy straci to znaczenie z punktu widzenia Bractwa. Nie będę więc tracił czasu swojego i twojego.
Anonymous - 28-01-2009, 10:54
Temat postu:
Choć mój i Seriki posty nieco się rozmijają z w kwestii interpretacji postaci Lebensborna (który już dostał nominację za najlepszą rolę drugoplanową), zmieniać chyba nie musimy niczego, co?
Bezimienny - 28-01-2009, 11:27
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
W prawdzie nie wróci to życia ofiarą, ale myślę, że uda mi się nakłonić Mordor do ustępstw, wydania winnych i wypłacenia odszkodowań.
Ja na miejscu Eomera (czy Grimy) bym bardzo na te odszkodowania (o wydawaniu jakichkolwiek sprawców nie mówiąc) jednak nie liczył.

Costly napisał/a:
Swoją drogą - kto formalnie jest władcą Gondoru? Z punktu widzenia Rohanu znaczy.
Gondor jest terytorium okupowanym. Oficjalnie Rohan (czyli Król Eomer) sprawuje kontrolę nad częścią jego terytorium (Północna część, do Minas Tirith), ale tereny te jeszcze nie zostały włączone do Rohanu. Ostateczny los Gondoru (czy coś z niego zostanie, jakie kawałki się komu dostaną) zostanie prawdopodobnie zdecydowany po wojnie, na jakiejś wspólnej konferencji. Biorąc pod uwagę że w tej chwili najwięcej do powiedzenia na terytorium Gondoru ma Sauron - bo to jego wojska kontrolują znaczącą część kraju i co ważniejsze miasta - argumenty Mordoru będą na tej konferencji miały dodatkową wagę.

Co do kwestii władcy Gondoru w chwili obecnej - formalnie jest nim Boromir, jako jedyny żyjący spadkobierca Denethora (na dodatek, w przeciwieństwie do ojca, cieszący się sympatią ludu). Zaraz za Boromirem (w czasach pokoju, gdyby to zależało od samych Gondorczyków oczywiście), spore szanse na Namiestnictwo miałby jeszcze Książe Imrahil.
Do korony Gondoru może pretendować Aragorn, jako spadkobierca królów Arnoru, ma jednak silną konkurencję - w Umbarze żyje obecnie przynajmniej kilku potomków Castamira Wygnańca (zwanego w Gondorze Castamirem Uzurpatorem) - z formalnego punktu widzenia ich roszczenia są nawet silniejsze od roszczeń Aragorna, a na dodatek mogliby liczyć na poparcie Mordoru (musieliby oczywiście wpierw ustalić który z nich ma być władcą - albo Sauron musiałby by to ustalić za nich)
Ysengrinn - 28-01-2009, 11:37
Temat postu:
Yyy... Faramir w końcu żyje czy zginął, bo się pogubiłem?
Bezimienny - 28-01-2009, 11:49
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Yyy... Faramir w końcu żyje czy zginął, bo się pogubiłem?
Zakładam, że albo zginął podczas obrony Osgiliath, albo w Minas Tirith. Wydawało mi się, że ktoś coś o nim wspomniał, ale teraz, przy pobieżnym przejrzeniu postów rzeczywiście nic nie widzę.
Ysengrinn - 28-01-2009, 11:57
Temat postu:
Pisze o nim Grisznak w ostatnim poscie, więc się pytam. Bo jeśli żyje to ja nie wiem ilu synów miał Denethor...
Anonymous - 28-01-2009, 12:02
Temat postu:
Żyje, na potrzeby questa uznałem, że jakoś tam się wykaraskał i dołączył do Rohirramów. Teraz jest już zbyt mocno zaangażowany w quest, aby go wywalać.
Poza tym i tak był młodszy od Boromira, który chyba wciąż siedzi w Lorien wraz w zresztą drużyny.Zatem problem sukcesji Gondoru wciąż pozostaje otwarty, zwłaszcza, że mamy jeszcze oszusta (Aragorna vel Stompera vel Obieżyświata vel Łazika), który uważa się za dziedzica Isildura.
Daerian - 28-01-2009, 12:35
Temat postu:
Na potrzeby questa traktuję oddziały Dunlendingów mniej więcej w stylu szkockich górali, gdy chodzi o styl walki i działań wojennych. Miecze dwuręczne posiadają oczywiście od Sarumana, nie spodziewałbym się po nich cudów szermierki, ale posłużyć się nimi skutecznie umieją.

Costly - Eomer i Grima -> Napoleon Bonaparte i Talleyrand. Poczytaj o stosunkach tych dwóch postaci historycznych, a mniej więcej zrozumiesz, dlaczego Grima jest Eomerowi potrzebny. I czemu nadal żyje, mimo że Eomer go nienawidzi.
To jako praktyczny przykład, ze podobny układ nie tylko może, ale nawet istniał.
Ewentualnie, jeśli wolisz, służę skrótem, ale w późniejszym terminie.
Bezimienny - 28-01-2009, 13:31
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Pisze o nim Grisznak w ostatnim poscie, więc się pytam. Bo jeśli żyje to ja nie wiem ilu synów miał Denethor...
A, rzeczywiście. Odpisując ci nie zauważyłem jeszcze postu Grisznaka.
Velg - 28-01-2009, 15:53
Temat postu:
Uznałem, że w społecznościach górali coś takiego jak weregild ma pełne prawo istnieć.

I notatka - to było IIRC rozumiane bardziej jako wynagrodzenie rodzinie za stratę żywiciela aniżeli zapłatę za przestępstwo. Wobec czego danie czegoś ala to nie ma raczej wydźwięku "zabili, więc się tłumaczą".

A za przewodników służą nam teraz jeszcze niektórzy z ocalonych Gondorczyków.
Costly - 28-01-2009, 16:21
Temat postu:
Daerian, za propozycje dziękuje, ale sprawa dla mnie jest skończona.
Velg - 28-01-2009, 16:48
Temat postu:
Ja przypominam Grisznakowi, że idąc tuż za nami ładuje się na nasze pole minowe. ;)
Anonymous - 28-01-2009, 16:50
Temat postu:
Po to posłałem zwiadowców, rozminują na zasadzie niemieckich i radzieckich kompanii karnych.
Velg - 28-01-2009, 16:51
Temat postu:
I drobna korekta, bo zauważyłem u Daeriana - niech nikt nie myśli, że my idziemy na Erech ;)
Anonymous - 28-01-2009, 17:18
Temat postu:
To gdzie idziecie - bo skoro nie korygowałeś tego wcześniej, założyłem, że idziesz właśnie tam. Poproszę o mapę z zaznaczoną pozycją.
Bezimienny - 28-01-2009, 17:25
Temat postu:
Velg napisał/a:
I drobna korekta, bo zauważyłem u Daeriana - niech nikt nie myśli, że my idziemy na Erech ;)
Jest tylko jedna droga - chyba, że zamierzacie przelecieć przez góry, ale wtedy zostawilibyście zdecydowaną większość armii za sobą (bo się do waszej latającej twierdzy nie zmieszczą).

PS: jest mi bardzo smutno, że wy (i Daerian) pozwoliliście przeprawić się całej armii MAC przez rzekę w obliczu wroga, nie dając mi jednocześnie okazji na reakcję. Szczerze mówiąc miałem nadzieję na zniszczenie tam przynajmniej części waszej armii - co musiałoby nastąpić gdybym zaatakował w momencie gdybyście przeprawili tak z połowę oddziałów - musielibyście je poświęcić, albo wrócić wojskami.

ps2: dlaczego wojska Sarumana nie broniły tej przeprawy, mimo, że go wyraźnie o to prosiłem na pewno również zostanie podniesione w kolejnych rozmowach via palantir.
Velg - 28-01-2009, 17:26
Temat postu:
Na życzenie.

Zobaczymy, czy się nam opłaci bardziej niż Hannibalowi, LOL.

Edit:

Wydawała mi się, że armia Mordoru jest trochę dalej od nas. I tyle.
Bezimienny - 28-01-2009, 17:29
Temat postu:
Velg napisał/a:
Na życzenie.

Zobaczymy, czy się nam opłaci bardziej niż Hannibalowi, LOL.

Edit:

Wydawała mi się, że armia Mordoru jest trochę dalej od nas. I tyle.

Armia główna tak, ale orki Grisznaka, armia Morii i Balrog idą od dłuższego czasu obok was (a nie za wami)
PS:...zdajecie sobie sprawę, że amii przez te góry nie przeprowadzicie? Gdyby tam były jakieś przełęcze sam bym tamtędy wojska posyłał wcześniej. Najbliższym przejściem na drugą stronę jest ścieżka umarłych.
Anonymous - 28-01-2009, 17:30
Temat postu:
Bo jest, dlatego nie mogłem atakować od razu, a miny też spowalniają marsz. Ale nie bój żaby Tomek, przez Erech przeleźć muszą tak czy inaczej - z góry zaznaczam, że wymyślanie cudownej drogi przez te góry nie uznam.
Bezimienny - 28-01-2009, 17:33
Temat postu:
Grisznak napisał/a:
Bo jest, dlatego nie mogłem atakować od razu, a miny też spowalniają marsz. Ale nie bój żaby Tomek, przez Erech przeleźć muszą tak czy inaczej - z góry zaznaczam, że wymyślanie cudownej drogi przez te góry nie uznam.
Och well, widać byłeś dalej niż myślałem.
Anonymous - 28-01-2009, 17:38
Temat postu:
Grisznak szybki jest....
Całość mojej armii jest w tym momencie za rzeką, zaś jedna z dywizji prowadzi w tym momencie rozpoznanie walką tyłów armii MAC.
Costly - 28-01-2009, 17:47
Temat postu:
Góry nie są opisany u Tolkiena w stopniu pozwalającym na jasne określenie możliwości przepraw przez nie i ryzyka z tym związanego. Tolkien ogółem góry traktował dość specyficznie, co trochę dziwiło. Dlatego o wymyślonych i cudownych drogach mówić ciężko, możliwości tutaj są po prostu nie określone przez realia w sposób należyty.

Planujący przeprawę zapewne założyli adekwatne do sytuacji ryzyko i trudności. Skupiałem się ostatnio na Rohanie więc nie jestem szczególnie na bieżąco z tym co się dzieje w marszu Bractwa. Jeżeli adekwatność środków względem celów będzie wystarczająca, to nie widzę powodu do zmartwień.

btw. Grisznak faktycznie szybki jest. Przegrupował się, zebrał znowu oddziały i dogonił nas, mimo wszelakiego spowalniania. Imponujące.
Velg - 28-01-2009, 17:50
Temat postu:
Przejście przez góry nie jest cudowne - co więcej, powiedziałby, że jest dość ryzykowne. Przez to ryzyko raczej zbyt często nie było używane - dzięki czemu nie zasłużyło sobie na wzmiankę u Tolkiena. Nie ukrywam, że możemy stracić dość dużo ludzi - lecz nie zgodzę się, że nie istnieją żadne szlaki górskie. Istnieją, ale są niebezpieczne, zwłaszcza jak wróg umie manipulować naturą - ale od obrony przed tym mamy magów.

I - tak, wiem, że ryzykujemy dużo - ale to tak samo, jak wspomniany już Hannibal.
Anonymous - 28-01-2009, 17:55
Temat postu:
Gdyby takie przejście istniało, to armia Rohanu, gnająca na odsiecz Minas Tirith pewnie by z niego skorzystała. Gdyby zaś jakimś skończonym, boskim cudem, żaden rohańczyk nie miał o nim zielonego pojęcia, to wiedziałby o nim Aragorn, który zlazł Śródziemię tam i z powrotem nieskończoną ilość razy. Niestety, nie ma o czymś takim mowy. To są góry - zwarty łańcuch wysokich szczytów, przez które armia średniowiecznego typu nie ma prawa przejść. Jedyna droga to ścieżka umarłych.
Velg - 28-01-2009, 17:57
Temat postu:
@Grisznak - zważ na to, że mówiliśmy o niebezpieczeństwie tego przejścia. Armia Rohanu to w większości konnica - co jeszcze utrudnia taką przeprawę. IMO to Rohan mógł po prostu nie chcieć większych strat - aby nie mieć zbyt dużej śmiertelności wśród koni/jeźdźców, musieliby się przeprawiać dość wolno (pieszo - konie za uzdę), a to z kolei niszczy celowość takiej drogi.
Anonymous - 28-01-2009, 18:04
Temat postu:
To czemu Gandalf, gnający na najlepszym koniu Rohanu, mający do dyspozycji magię, jechał wokół gór? Velg, już mówiłem, tworzysz nową geografię Śródziemia, a na to zgody nie będzie.

Generalnie, taktyka MAC: robimy coś skrajnie nielogicznego, orientujemy się, że zrobiliśmy błąd, wymyślamy coś jeszcze bardziej nielogicznego żeby przeżyć albo kic wyciąga nowy artefakt/czar. Nie czujecie, że to się robi nudne? Do tej pory starałem się być wobec was pobłażliwy, nie wyżynać przy każdej nadarzającej się okazji, głównie po to, aby przedłużyć questa. Jednak, nawet orkowa cierpliwość ma swoje granice
Ysengrinn - 28-01-2009, 18:27
Temat postu:
Velg napisał/a:
I notatka - to było IIRC rozumiane bardziej jako wynagrodzenie rodzinie za stratę żywiciela aniżeli zapłatę za przestępstwo. Wobec czego danie czegoś ala to nie ma raczej wydźwięku "zabili, więc się tłumaczą".


Ne, główszczyzna nie była odszkodowaniem sensu stricte, lecz opłatą za odstąpienie od zemsty, czyli inną formą kary. I na pewno nie za "żywiciela", gdyż nie wypłacało się jej rodzinie w dzisiejszym rozumieniu, lecz przede wszystkim męskim krewnym, zobowiązanym do pomsty.

Grisz napisał/a:
Gdyby takie przejście istniało, to armia Rohanu, gnająca na odsiecz Minas Tirith pewnie by z niego skorzystała.


Po co? Gdyby zamiast iść na Wschód a potem skręcić na południe poszli przez góry musieliby następnie pchać się kolejno przez Lamedon, Lebennin i Lossarnach. Tymczasem idąc Wielkim Gościńcem mieliby drogę o wiele krótszą i bezpieczniejszą.

Można przyjąć, że przejście istnieje, tylko nikomu podczas akcji LOTR nie było potrzebne. Co prawda MAC podobno kierował się do Minas Tirith, ale to Wasz problem, jeśli wolicie maszerować naokoło przez Rohan.
Velg - 28-01-2009, 18:29
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Ne, główszczyzna nie była odszkodowaniem sensu stricte, lecz opłatą za odstąpienie od zemsty, czyli inną formą kary. I na pewno nie za "żywiciela", gdyż nie wypłacało się jej rodzinie w dzisiejszym rozumieniu, lecz przede wszystkim męskim krewnym, zobowiązanym do pomsty.

Wiem, ale kołacze mi się naród z takimi tradycjami. To nie było jednorodne bodajże - aczkolwiek nasza intencja jest jasna. ;)
kic - 28-01-2009, 18:31
Temat postu:
Generalna taktyka Zegarmistrza:
Dwa tygodnie w jeden post.
Generalna taktyka Serika:
Teleportowanie 6k oddziałów bez straty mocy.
Generalna taktyka Daeriana:
Tworzenie zaawansowanych machin wojennych w „zniszczonym” Isengardzie, korzystanie z surowców (drzewa), których nie ma oraz otwieranie ZOO.
Generalna taktyka Bezimiennego:
Wydawanie oddziałom wroga rozkazy takie, aby wpadły w pułapkę.
Generalna taktyka Grisznaka:
Przenoszenie armii z Mordoru do Anfalas, później powrót do Lebennin, następnie powrót do Edhellond, gdy MAC pokonuję tylko drogę od Anafalasu do Edhellond.
Następnie organizowanie całodniowej libacji. Później gonienie armii MAC z niecało dwudniowym opóźnieniem, przez pola minowe, później okrężną drogą i dogonienie jej przy moście. Następnie odrestaurowanie mostu w kilka godzin i znów nadgonienie armii.
Logika rządzi!
Czuć to oj… czuć…
Swoją drogą ja tu wcale nie narzekam. Jedynie odpowiadam na gorącą prośbę Grisznaka.

P.S. Jak ktoś ma jakieś sprzeciwy, to z góry mówię, że nie mam zamiaru się kłócić i nic nikomu udowadniać. To są fakty przeszłości, które poruszać "głębiej" już nie będę.
Velg - 28-01-2009, 18:35
Temat postu:
No, a co do argumentacji - przypominam sobie, że przy ilości wojsk mówiłeś, że 30k to właściwie maksymalna ilość do przetransportowania drogą morską. A przypominam, że skoro byliśmy na tyle blisko, żeby ściągać posiłki... To IMHO byliśmy na tyle blisko, żeby odstawić numer Ar-Pharazon 2.0. I by się nam to przydało. Więc postuluję, by polegać na zdrowym rozsądku głównie - w przeciwnym wypadku chciałbym mieć te sto-dwieście tysięcy, które też mogłyby na gondorskim wybrzeżu wylądować.

Zwłaszcza, że jak zauważył Ysengrinn, Gandalf chyba nie chciał się bardziej spóźniać.
Daerian - 28-01-2009, 20:10
Temat postu:
Moja armia broniła drugiej przeprawy, z założeniem wzięcia MAC w kleszcze. Przejcie przez góry odrzuciłem jako nieprawdopodobne z punktu widzenia książki - cała niezwykłość Ścieżki (poza nieumarłymi, którzy naprzykrzali się tym właśnie, że uniemożliwiali korzystanie z niej) tkwiła w tym, że umożliwiała przejście na druga stronę gór w tym punkcie.
Jak widać, mamy tu dość istotną różnicę w interpretacji owych gór u Tolkiena.
Mam też wątpliwości, czy Dunledingowie z mojej armii wiedzieliby jak przejść w tym miejscu przez góry, bo skąd? Ale chyba nie mam wyjścia, jak się z tym pogodzić i zagrać według tych reguł.
Jest natomiast coś, czego nie uwzględniliście - i bardzo proszę nie narzekać.

Aha Kic, przykro mi, ale tego tak nie zostawię.
Tworzenie Zoo - Wy przyjechaliście tu z: smokiem, pegazami, gryfami, mantykorami. I wyhodowaliście sobie enty. W skrócie - macie znacznie więcej gatunków fantastycznych niż ja w armii. Również ilościowo.
Zburzony Isengard - właśnie został odbudowany. Całkiem. Tak jak pisałem wcześniej, zrobię to, jeśli tylko jeszcze raz się przyczepi. Bezimienny wprost pisał, że laboratoria i warsztaty nie uległy zniszczeniu, gdy odbijał Isengard. Twierdza była niesprawna militarnie, choć na Twoje życzenie właśnie wróciła do formy. Masz na co narzekać, skoro tak potrzebujesz.
Drewno - w Isengardzie na pewno było dość zapasów drewna na tę ilość drewnianych maszyn, jakie zbudowałem (Nie starczyłoby na niskie kilkadziesiąt balist i katapult? Bez żartów). Bo przecież enty raczej go nie spaliły. A jak wyjaśniałem już Velgowi, duże ruchome twierdze są w 80-90% zbudowane ze stali, żelaza i żeliwa. Co jest wyraźnie wspomniane w opisie, choć przyznaję, nie rozpisywałem budowy na procenty.
Costly - 28-01-2009, 20:16
Temat postu:
Ja tylko zastanawiam się gdzie w końcu ta twoja armia jest - przeszła Ścieżką na Ereth, czy jednak przeszła górą? No bo wcześniej wydawało mi się, że to pierwsze - a teraz są jakoś przed nami na naszej trasie? Jak to w końcu jest?
Daerian - 28-01-2009, 20:20
Temat postu:
Armia jest za Wami. Prawdopodobnie na pozycjach po drugiej stronie zachodniego mostu. Cała z wyjątkiem Dunledingów, którzy widząc Wasze odejście robią to co robią w moim poście - korzystając z lepszej znajomości gór i braku koni oraz innego sprzętu wyprzedzają Was i szykują zasadzki.
Oraz olbrzymów, które nie weszły na ścieżkę, tylko szły górami. Co mnie wtedy irytowało, ale uznałem, ze przez nią nie przejdą, bo są za duże. Cóż, jak widać - wyszło na plus.
Bezimienny - 28-01-2009, 21:46
Temat postu:
Z opisów jakie widzę u Tolkiena, wychodzi mi że pchacie się drogą przez takie lokalne Himalaje - Góry Białe nazywają się tak, bo faktycznie są białe - przez cały rok spoczywa w nich śnieg. Nie zauważyłem by wasze wojska miały ciepłe kożuchy i ubrania na bardzo mroźną zimę - byłoby to zresztą dziwne, skoro planowaliście wojnę w Gondorze, który ma dość ciepły klimat, i śnieg poza górami zdarza się tam bardzo rzadko.

Co do problemów podróży przełęczą podczas śnieżycy - patrzcie na próbę przejścia przełęczą Czerwonego Rogu przez drużynę pierścienia, zanim zawróciła.

Nie wiem ile waszych wojsk przeżyło - to zależy, czy w porę zdecydowaliście się zawrócić czy nie - ale znaczną część wojska na przodzie na pewno straciliście (wliczając przewodników), a przełęcz jaką szliście jest zasypana (przed wami).

Grisznak - nie chcę się wypowiadać za Serikę, ale mam podejrzenia, że taki sposób zachowania Keleborna jej się nie spodoba.
Serika - 28-01-2009, 22:36
Temat postu:
O matko... Wróciłam z pracy i się załamałam.
Poprosiłam Grisznaka o edycję postów dotyczących Keleborna, bo mu się w tym queście zrobiło bardzo ciężkie rozdwojenie osobowości.

Kic, mnie się nie chce sprzeczać... Ale po pierwsze, specjalnie po to zawinęłam na okazję mgiełki jeszcze jeden pierścionek. Po drugie - ona coś takiego (TEŻ na armię!) robiła w którejś książce bez jedynego, kiedy była ze trzy razy słabsza. Po trzecie - owszem, była zmęczona, dlatego z atakiem na twierdzę czekaliśmy calutką noc. Jeżeli takie wyjaśnienie Ci nie wystarczy, to ja pasuję.
kic - 28-01-2009, 22:39
Temat postu:
kic napisał/a:
Po wcześniejszym przywitaniu się Patriarchy z nowymi przewodnikami, kic zostawił ich pod ochroną Gabriela i Zakonu Velga.

Oni są pod opieką Velga i stali się ważnymi VIPami Zakonu. Nie zginęliby tak prędko...

Serika, rozumiem to i nie podważam Twojej opinii. To było jednak pierwsze lepsze wydarzenie, które zdawało mi się z "lekka" naciągane.
Bezimienny - 28-01-2009, 22:57
Temat postu:
Ja już zaczynam pasować. Skąd wiedziałem, że postanowicie cały problem rozwiązać jednym wyciągniętym z rękawa artefaktem?

Widzę tu łagodzenie surowości burzy śnieżnej w górach za pomocą artefaktu powstałego z esencji starego (i nie najlepiej nastawionego do ludzi) lasu - ale to akurat najmniejszy detal, stworzenie tego artefaktu samo w sobie było dość ciekawym pomysłem fabularnym.
Widzę tu wielotysięczna armię która idzie ośnieżonymi górami (z końmi) nie mając odpowiednich ubrań, podczas złej pogody w ciemnościach, i nie wywołując przy tym sama z siebie co chwila lawin i innych wypadków. Kula przed tym nie ochroni.
PS: lawina była prawie całkowicie naturalna - wystarczyło bardzo drobne "popchnięcie", nieco więcej śniegu tu, nieco więcej śniegu tam, trochę głosów wojska, drganie ziemi spowodowane przemarszem tak licznego wojska i śnieg który tam zalegał od miesięcy sam wam na łeb zleciał. TEGO kula by nie powstrzymała. Nienaturalna była tylko śnieżyca, która miała przyspieszyć zejście tej lawiny.

ps: czy dobrze zrozumiałem, że lecicie ponad poziomem chmur, nad górami które mają dobre kilka tysięcy metrów wysokości? jak wasze aparaty tlenowe w zamku?

ps2: jaki jest jego zasięg tej kuli? możecie założyć, że już to sprawdzam.

ps3: na szczęście mam sporo czasu na wymyślenie co zrobić dalej (zakładając że jeszcze będzie mi się chciało) - przez te góry będziecie się pchali kilka dni.
Costly - 28-01-2009, 23:13
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
ps: czy dobrze zrozumiałem, że lecicie ponad poziomem chmur, nad górami które mają dobre kilka tysięcy metrów wysokości? jak wasze aparaty tlenowe w zamku?


Ta część dotyczy moich działań, dlatego odnoszę się tylko do tego.

Aparaty tlenowe w naszym kościele działać nie mogą - jak wcześniej pisałem, skoncentrowanie ogromnej mocy magicznej w tym obiekcie sprawia, że nawet tak prosty mechanizm jak zegarek w zasadzie nie działa. Nad bezpieczeństwem konstrukcji fortecy jak i jej załogą czuwam jednak ja wraz z Avalią - chyba patrząc na to jakie efekty odnosi tutaj magia używana przez obie strony, to nie jest chyba przesadnym stwierdzenie, że dwie najpotężniejsze postacie w Bractwie zajmujące się magią nie ofensywną mogą stworzyć warunki potrzebne do życia na pokładzie.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 00:39
Temat postu:
Costly napisał/a:
Po drugie - ona coś takiego (TEŻ na armię!) robiła w którejś książce bez jedynego, kiedy była ze trzy razy słabsza. Po trzecie - owszem, była zmęczona, dlatego z atakiem na twierdzę czekaliśmy calutką noc. Jeżeli takie wyjaśnienie Ci nie wystarczy, to ja pasuję.


W trzecim tomie Władcy Pierścieni, jednym z Dodatków opisujących historię Rohanu i Gondoru przed wydarzeniami z Władcy Pierścieni, we fragmencie opisującym najazd Woźników na Gondor.

Costly napisał/a:
Aparaty tlenowe w naszym kościele działać nie mogą - jak wcześniej pisałem, skoncentrowanie ogromnej mocy magicznej w tym obiekcie sprawia, że nawet tak prosty mechanizm jak zegarek w zasadzie nie działa. Nad bezpieczeństwem konstrukcji fortecy jak i jej załogą czuwam jednak ja wraz z Avalią - chyba patrząc na to jakie efekty odnosi tutaj magia używana przez obie strony, to nie jest chyba przesadnym stwierdzenie, że dwie najpotężniejsze postacie w Bractwie zajmujące się magią nie ofensywną mogą stworzyć warunki potrzebne do życia na pokładzie.


Miałem kiedyś przyjemność rozmawiać z dwoma kobietami, które zdobyły jeden z ośmiotysięczników i nasłuchałem się, jakie piekło musiały przejść. Teoretycznie jest możliwe, że powstrzymacie siły przyrody na tak długo, by twierdza mogła przelecieć. W praktyce kosztować to was będzie naprawdę dużo wysiłku. Musicie walczyć nie tylko z brakiem tlenu, ale też skrajnie niskim ciśnieniem, wystarczającym by pozbawić sił i ogłuszyć, a nawet zabić zwykłego człowieka, chłodem i wiatrem znacznie silniejszym, niż przy powierzchni ziemi. Wszystko to w warunkach, gdzie zawodzą reguły przyrody znane nam z powierzchni ziemii (np. na dużych wysokościach nie pali się ogień), a każdy krok kosztuje więcej wysiłku, niż przejście 200 metrów.

Prawdopodobnie też, jeśli wasze zaklęcie nawet na chwilę zawiedzie dehermetyzacja i nagła zmiana warunków najpewniej zabije lub wyssie na zewnątrz wszystkich znajdujących się w zamku.
Costly - 29-01-2009, 00:50
Temat postu:
Pierwszy zacytowany fragment przez Zegarmistrza to słowa Seriki, a nie moje. Jakiś błąd się tam wkradł.

A co do drugiego - ciśnienie nie jest problemem w miejscu kontrolowanym przez Ankę. Jako, że kwestia zarówno tlenu jak i ognia jest następstwem wysokiego ciśnienia, to pomijam to. Zostaje chłód. Nie jest to ciężkie zadanie dla naszych postaci. I nie wymaga to wpływania na naturę na około nas.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 01:00
Temat postu:
Costly napisał/a:
Pierwszy zacytowany fragment przez Zegarmistrza to słowa Seriki, a nie moje. Jakiś błąd się tam wkradł.


Czasem podczas cytowania selektywnego wyskakuje taki bug pod Firefoxem. Nie wiem, czym jest powodowany.

Costly napisał/a:
A co do drugiego - ciśnienie nie jest problemem w miejscu kontrolowanym przez Ankę. Jako, że kwestia zarówno tlenu jak i ognia jest następstwem wysokiego ciśnienia, to pomijam to. Zostaje chłód. Nie jest to ciężkie zadanie dla naszych postaci. I nie wymaga to wpływania na naturę na około nas.


Zapomniałeś jeszcze o huraganowych wiatrach. Na tych wysokościach prądy powietrzne są dużo silniejsze, niż w naszych partiach atmosfery.
Ryuzaki - 29-01-2009, 01:03
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Miałem kiedyś przyjemność rozmawiać z dwoma kobietami, które zdobyły jeden z ośmiotysięczników i nasłuchałem się, jakie piekło musiały przejść

Chcesz nas z nimi zapoznać, czy po prostu się chwalisz? ;) ;) ;)


Zegarmistrz napisał/a:
Teoretycznie jest możliwe, że powstrzymacie siły przyrody na tak długo, by twierdza mogła przelecieć. W praktyce kosztować to was będzie naprawdę dużo wysiłku.
Rozmawiałeś też z dwoma kobietami, które umieją uzywać magii, ze wiesz jak to by wyglądało w praktyce? Mówimy tutaj o rzeczach wymyślonych i jeżeli są w stanie utrzymywać zaklęcie które to umożliwia to są i już. Jakoś nie trudno mi sobie wyobrazić utrzymanie jakiegoś magicznego pola wewnątrz ktorego ciśnienie wynosi na przykład dokładnie 1000hPa i którego nie może opuścić żadna cząsteczka tlenu (bo zaraz ktoś sie przyczepiłby że całe powietrze by wywiało)

pozdrawiam,
Ryu
Costly - 29-01-2009, 01:06
Temat postu:
Takie zabiegi nie będą koniecznie Ryu, skoro mamy artefakt wpływający na grawitacje. Nie trudno sobie wyobrazić jak to się ma do ciśnienia.

Z turbulencjami jakoś sobie poradzimy. Patrząc na dotychczasowy przebieg zabiegów magicznych w quescie, to jest to raczej zadanie nie wymagające dużo.

Może darujmy sobie tematy zastępcze, to nie jest naprawdę istotna kwestia tu.
Ryuzaki - 29-01-2009, 01:08
Temat postu:
Costly napisał/a:
Takie zabiegi nie będą koniecznie Ryu, skoro mamy artefakt wpływający na grawitacje. Nie trudno sobie wyobrazić jak to się ma do ciśnienia.

Z turbulencjami jakoś sobie poradzimy. Patrząc na dotychczasowy przebieg zabiegów magicznych w quescie, to jest to raczej zadanie nie wymagające dużo.

Może darujmy sobie tematy zastępcze, to nie jest naprawdę istotna kwestia tu.

No i o to mi właśnie chodzi, ze ktoś tu się czepia strasznych szczegółów.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 01:19
Temat postu:
Ryuzaki napisał/a:
Rozmawiałeś też z dwoma kobietami, które umieją uzywać magii, ze wiesz jak to by wyglądało w praktyce? Mówimy tutaj o rzeczach wymyślonych i jeżeli są w stanie utrzymywać zaklęcie które to umożliwia to są i już.


A gdybym powiedział ci, że rozmawiałem też z kobietami, które twierdziły, że umieją używać magii? A także z odpowiednimi mężczyznami?

I tak, zdaje sobie sprawę z tego, że mówimy o rzeczach wymyślonych. Zdaje sobie też sprawę z tego, że dzieje się to, co zechcemy. Jeśli ci na tym zależy, to mogę zacząć grać według proponowanych przez Ciebie reguł. Czyli: w następnym poście napiszę, że wszystkich Was zjadło przechodzące w okolicy Yeti. Razem z waszym kościołem. Po czym Moderacja uzna moje zwycięstwo, albowiem należę do osób, które oryginalnie wymyślały Multiświat i moja wyobraźnia jest tu bardziej wiążąca od czyjejkolwiek z Seriką, Bezimiennym i Avellaną włącznie. Ja też podyktowałem zasady tego działu.

Czy będziesz czuł się usatysfakcjonowany takim rozwiązaniem? Czy też raczej wolisz grać według starych reguł?
Costly - 29-01-2009, 01:22
Temat postu:
Jeżeli tak zamierzasz prowadzić rozgrywkę, to jest to li tylko i wyłącznie twoja decyzja. Kierowanie pytań jest zbędne.
Ryuzaki - 29-01-2009, 01:37
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
I tak, zdaje sobie sprawę z tego, że mówimy o rzeczach wymyślonych. Zdaje sobie też sprawę z tego, że dzieje się to, co zechcemy. Jeśli ci na tym zależy, to mogę zacząć grać według proponowanych przez Ciebie reguł. Czyli: w następnym poście napiszę, że wszystkich Was zjadło przechodzące w okolicy Yeti. Razem z waszym kościołem. Po czym Moderacja uzna moje zwycięstwo, albowiem należę do osób, które oryginalnie wymyślały Multiświat i moja wyobraźnia jest tu bardziej wiążąca od czyjejkolwiek z Seriką, Bezimiennym i Avellaną włącznie. Ja też podyktowałem zasady tego działu.

Czy będziesz czuł się usatysfakcjonowany takim rozwiązaniem?

Taaa, super. Jasne, ze możesz się obrazić i zabrać swoje zabawki z piaskownicy... a w tym przypadku zabrać swoją piaskownicę ;)
Wydajesz mi sie jednak na tyle rozsądnym człowiekiem, że powinieneś zauważyć różnicę między pominięciem kwestii do poruszania której legitymowałeś się rozmową z Alpinistkami ze stworzeniem Yeti zdolnego do zjedzenia calego MAC. Czy moze jednak sie mylę co?


Zegarmistrz napisał/a:
Moderacja uzna moje zwycięstwo, albowiem należę do osób, które oryginalnie wymyślały Multiświat i moja wyobraźnia jest tu bardziej wiążąca od czyjejkolwiek z Seriką, Bezimiennym i Avellaną włącznie. Ja też podyktowałem zasady tego działu.
Zawsze ceniłem szacunek u moich interlokutorów :) Najbardziej lubię właśnie tych którzy są na tyle mili, ze jak tylko moga to uciekają sie do argumentu siły. Jasne Zegarmistrzu, Ty tu możesz wszystko, a jam nie godzien nogi Twe całować. W ramach przeprosin ośmielę sie doradzić, że łatwiej będzie od razu pisać "A bana chcesz?!" każdemu kto będzie na tyle bezczelny, że będzie miał zdanie odmienne od Twojego.

pozdrawiam,
Ryuzaki
Anonymous - 29-01-2009, 09:08
Temat postu:
L, ja się bardzo cieszę że zacząłeś pisać w komentarzach. Ale jeszcze bardziej bym się cieszył jakbyś zaczął pisać opowiadania w queście.
Bezimienny - 29-01-2009, 09:18
Temat postu:
Costly napisał/a:
A co do drugiego - ciśnienie nie jest problemem w miejscu kontrolowanym przez Ankę.
Ależ nic podobnego - zgodnie z opisem przedmiotu Anka kontroluje przedmioty które widzi. Nie wytwarza ogólnego pola grawitacyjnego, a już tym bardziej nie uwierzę, że jest w stanie kontrolować ruch każdej z cząsteczek powietrza z osobna. Podobnie, przy "zatrzymywaniu" lawin(*) - lawina nie jest pojedynczym przedmiotem. Zresztą, nawet do uniesienia zamku potrzebowaliście rytuału wzmacniającego - lawina "waży" tak lekko licząc tysiąckrotnie więcej. Sorry, nie zmieniajcie działania swoich artefaktów w locie.

(*) wiem, że jeszcze tego nie próbowaliście - to tak na wszelki wypadek.
wa-totem - 29-01-2009, 09:19
Temat postu:
Ryuzaki napisał/a:
łatwiej będzie od razu pisać "A bana chcesz?!"

Zeg jest zasłużony dla historii forum ale bana dać nie może, bo nie jest Moderatorem.

Za to jestem nim JA i dlatego nie biorę udziału w queście. Co nie znaczy że Prawdziwe Oko nie nabiega krwią od gniewu i nie baczy na was. Wszystkich.

A jeśli poziom dyskusji (który obecnie niebezpiecznie zbliża się do osobistych wycieczek i pyskówki) i natężenie odwracania akcji o 180 stopni "a my mamy X i i tak wygrywamy" nie zacznie spadać, to zwyczajnie zamknę wszystkie odnośne wątki, a potem będę usuwał wszelkie posty i walił osty WSZYSTKIM, aż ucichną fale.

Tyrański Moderator

Anonymous - 29-01-2009, 10:51
Temat postu:
Aha, co do przechodzenia przez Białe Góry:
http://en.wikipedia.org/wiki/White_Mountains_(Middle-earth)
http://tolkiengateway.net/wiki/White_Mountains#Passes_over_the_White_Mountains
Teraz już panowie wiedzą, gdzie weszli?
kic - 29-01-2009, 11:25
Temat postu:

Spoiler: pokaż / ukryj
Wolę z góry zaznaczyć, że nie jest to "powszechna debata" decyzji moderatora, (W ogóle o żadnej takiej nawet nie można powiedzieć) jako że ostatnio działy się tu różne sytuacje... Jest to jedynie określenie pewnych niezrozumiałych aspektów…


wa-totem napisał/a:
Zeg jest zasłużony dla historii forum ale bana dać nie może, bo nie jest Moderatorem.

Mam rozumieć, że w związku z tym, że "Zeg" jest zasłużonym dla historii forum, to ma specjalne prawa? Czy może jakiś inny cel był w uświadamianiu nas, że "Zeg" jest zasłużonym dla historii forum? Bo chyba nie podkreśliłeś tego bezcelowo, że "Zeg" jest zasłużonym dla historii forum...

wa-totem napisał/a:
A jeśli poziom dyskusji (który obecnie niebezpiecznie zbliża się do osobistych wycieczek i pyskówki) (...) nie zacznie spadać(?) (...) będę usuwał wszelkie posty i walił osty WSZYSTKIM, aż ucichną fale.

Poziom dyskusji MA spaść? (to tylko wniosek podczas cytowania tego fragmentu. Po prostu rzucił mi się na oczy)
A teraz pytanie właściwe:
Kim mają być Ci wszyscy*?
Jeżeli ten termin wszyscy* obejmuję również "Zega", który jest zasłużonym dla historii forum i już wcześniej zaczął nie tylko krytykować ale i obrażać co niektórych, to rad jestem, że istnieje sprawiedliwość.

*Wszyscy np. w reklamach telefonów przenośnych, to nie do końca wszyscy. Więc chciałem jedynie podkreślić znaczenie tego słowa...


wa-totem napisał/a:
(...)natężenie odwracania akcji o 180 stopni "a my mamy X i i tak wygrywamy(...)

Już kiedyś ktoś mi wspomniał na tym forum, że w Multiświecie idzie właśnie o takie akcji. Wymyślanie nowych ataków, zdolności, czy w ogóle czegoś innego (i to chyba nawet sam Zeg, który jest zasłużony dla historii forum - mi to powiedział, ale ręki uciąć nie dam). No cóż wydaje mi się, że właśnie to robimy... Chyba, że inaczej to działa... Czyli jak?


Zegarmistrz napisał/a:
Czyli: w następnym poście napiszę, że wszystkich Was zjadło przechodzące w okolicy Yeti. Razem z waszym kościołem.

Regulamin "Multiświata":
I Questy:
podpunkt 2:
Avalia napisał/a:
b) Nie należy zabijać cudzych maskotek czyli postaci niezależnych towarzyszących niektórym użytkownikom i zwykle robiących coś obok.

podpunkt 3:
Avalia napisał/a:
c) Nie należy zabijać postaci ważnych dla fabuły i niszczyć ważne dlań lokacje.

podpunkt 4:
Avalia napisał/a:
d) KATEGORYCZNIE ZABRANIA SIĘ rozwiązywania fabuły jednym postem!

Takie rozwiązanie godzi w parę punktów tutejszego regulaminu. Kościół, to lokacja ważna dla fabuły, wojsko MAC, czy Zakon to też pewnego rodzaju maskotki, czyli "utłuc" ich na raz też odpada, a jedno-postowa akcja jest przesadyzmem. Przykro mi, ale tak zrobić móc nie powinieneś.
Slova - 29-01-2009, 12:30
Temat postu:
Kic...
Skończ, proszę.
kic napisał/a:
Avalia napisał/a:
d) KATEGORYCZNIE ZABRANIA SIĘ rozwiązywania fabuły jednym postem!


Takie rozwiązanie godzi w parę punktów tutejszego regulaminu. Kościół, to lokacja ważna dla fabuły, wojsko MAC, czy Zakon to też pewnego rodzaju maskotki, czyli "utłuc" ich na raz też odpada, a jedno-postowa akcja jest przesadyzmem. Przykro mi, ale tak zrobić móc nie powinieneś.

Jeżeli nie zakończy się tego w ten sposób, to nie zakończy się nigdy. Kiedy już przeciwnicy MACu odniosą jakiś sukces, okazuje się, że MAC to przewidział i było to wręcz zaplanowane i wliczone w straty etc. I znowu quest trafia do punktu wyjścia. Pisze to ja, który śledzę questa. Robi sie z tego paranoja i Totem zareagował słusznie, starając się wprowadzić dyskusję na właściwe tory. Kic, Zegarmistrz jest taki, jaki jest, nic na to nie poradzisz, a pisząc różne wycieczki osobiste tylko i wyłącznie pogarszasz swoją sytuacje i obniżasz walory questa. Jak chcesz coś z nim załatwić, to idź na PW.
Przez takie zachowanie, tyczy się to moim zdaniem wszystkich, poziom questa naprawdę spada. Nawet nowe posty są coraz krótsze. Nikt nie będzie się tutaj dobrze bawił, jeżeli nie zaczniecie dla siebie być po prostu ŻYCZLIWI. KTHXBAI.
kic - 29-01-2009, 12:42
Temat postu:
Slova napisał/a:
Kic...
Skończ, proszę.

Co mam JA skończyć?

Slova napisał/a:
Jeżeli nie zakończy się tego w ten sposób, to nie zakończy się nigdy. Kiedy już przeciwnicy MACu odniosą jakiś sukces, okazuje się, że MAC to przewidział i było to wręcz zaplanowane i wliczone w straty etc. I znowu quest trafia do punktu wyjścia.

Wiesz. Problem w tym, że w każdej z ich działalności ginie nam coraz to większa część wojska. Tracimy przy tym siły, a nasza pozycja jest gorsza z każdym następnym atakiem. Jakbyś nie zauważył, to nasze siły uszczupliły się do 1/3, a i tak to nie koniec strat. Swoją drogą po drugiej stronie mamy prężnie rozwijające się wojsko, które w nieskończoność może odnawiać sobie armię. Dalej sądzisz, że dłuższa akcja nam się opłaca? (To było pytanie retoryczne...)

Slova napisał/a:
Kic, Zegarmistrz jest taki, jaki jest, nic na to nie poradzisz, a pisząc różne wycieczki osobiste tylko i wyłącznie pogarszasz swoją sytuacje i obniżasz walory questa. Jak chcesz coś z nim załatwić, to idź na PW.

Przecież sprawa dotyczyła wszechpotężnego Yeti, które miało zakończyć ten quest irracjonalnie i całkowicie nielogicznie, a to nie jest żadna wycieczka osobista…
Resztę skwituję wymownym milczenie…
Costly - 29-01-2009, 13:23
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
(*) wiem, że jeszcze tego nie próbowaliście - to tak na wszelki wypadek.


Kościół wznosi się wysoko ponad armie. Więc nie, nie będziemy tego prubować.

Działania artefaktów nie zmieniamy. Rytuał miał połączyć artefakty z kościołem, aby były jego integralną częścią, a nie po prostu podnieść kościół.

Grisznak

Wiemy gdzie weszliśmy i bez twojej uprzejmości, ale dziękuje.

wa-totem

To naturalne w każdym wątku na forum, ton rozmowy jaki opisujesz nie jest akceptowany nigdzie. Więc liczymy się z tym.

Slova

Działamy przeciw zniszczeniu naszej armii. Ale nasze działania jedynie zmniejszą efekty akcji Bezimienny czy innych graczy. Więc nie, to nie jest tak, że wszystko negujemy. Każda taka akcja nieuchronnie wpływa na nas i nieodwracalnie zmniejsza liczebność naszych sił. Wszystko powoli prowadzi do rozwiązania. W zasadzie to już całkiem szybko.
Slova - 29-01-2009, 13:25
Temat postu:
kic napisał/a:
Resztę skwituję wymownym milczenie…

Zamiast cokolwiek skwitować, lepiej sie zastanów nad tym, co chciałeś przemilczeć.

kic napisał/a:
Swoją drogą po drugiej stronie mamy prężnie rozwijające się wojsko, które w nieskończoność może odnawiać sobie armię.


Czy ty nigdy nie pomyślałeś, że skoro jesteście czymś, na miarę przewodnika religijnego, to możecie z łatwością werbować wosjko spośród ludności okolicznej? Macie + 1k do haryzmy, a samo pokazanie wieśniakom, że zamek moze latać w powietrzu skłoniłoby ich do przystąpienia do was. Macie o wiele wyższe możliwości werbowania wojska. A raczej mieliście, ponieważ woleliście ludność pacyfikować. Good Game.
Costly - 29-01-2009, 13:27
Temat postu:
Slova napisał/a:
Czy ty nigdy nie pomyślałeś, że skoro jesteście czymś, na miarę przewodnika religijnego, to możecie z łatwością werbować wosjko spośród ludności okolicznej? Macie + 1k do haryzmy, a samo pokazanie wieśniakom, że zamek moze latać w powietrzu skłoniłoby ich do przystąpienia do was. Macie o wiele wyższe możliwości werbowania wojska. A raczej mieliście, ponieważ woleliście ludność pacyfikować. Good Game.


Nie przeinaczaj proszę naszych działań. Ludności nigdy nie pacyfikowaliśmy. A werbunek prowadziliśmy. Na małą skale i przy pomocy odpowiednich postaci (Aragorn). Większe akcje tego rodzaju nie zostały by zaakceptowane przez innych graczy, choć bazowo zgadzam się z twoją wizją.
Bezimienny - 29-01-2009, 13:30
Temat postu:
Slova napisał/a:
Czy ty nigdy nie pomyślałeś, że skoro jesteście czymś, na miarę przewodnika religijnego, to możecie z łatwością werbować wosjko spośród ludności okolicznej?
Akurat pomyśleli, i próbowali. Od samego początku staraliśmy się temu przeciwdziałać (w czym faktycznie część działań Bractwa nam pomogła).
Anonymous - 29-01-2009, 13:31
Temat postu:
Slova idź do kica na pm.
Ryuzaki - 29-01-2009, 13:51
Temat postu:
Altruista napisał/a:
L, ja się bardzo cieszę że zacząłeś pisać w komentarzach. Ale jeszcze bardziej bym się cieszył jakbyś zaczął pisać opowiadania w queście.

Wszystko w swoim czasie przyjacielu. :) Trzeba Wam dawkować przyjemności z moim pisaniem związane.
Bezimienny napisał/a:
Ależ nic podobnego - zgodnie z opisem przedmiotu Anka kontroluje przedmioty które widzi. Nie wytwarza ogólnego pola grawitacyjnego, a już tym bardziej nie uwierzę, że jest w stanie kontrolować ruch każdej z cząsteczek powietrza z osobna.
O co Wy walczycie? Chcesz się bawić w szczegółowość? Może zaraz od MAC będzie się wymagało żeby księgowość prowadzili, bo komuś nie będzie pasowało to, że mamy na utrzymanie wojska? Mamy się bawić w dokładność? Jeżeli tego chcesz to prędzej powinno Wam przeszkadzać, zę nie ma postów o tym skąd MAC bierze buty dla żołnierzy, albo nie opisujemy kilometr po kilometrze ruchu wojsk, ale nie to jak działa magia. Magii nie ma, więc jest tym czym my wszyscy tutaj ją robimy. Sam zwróciłeś uwagę na to, ze Anka kontroluje przedmioty które widzi, ale jak? Może powinniśmy napisać kilka wzorów opisujących jej działanie czy coś w tym stylu. Może każdego fireballa będziemy teraz tak dokładnie opisywać. W oku przeciwnika swego widzicie źdźbło ,a w swoim (z resztą w niczyim) nie widzicie BELKI.

Bezimienny napisał/a:
Podobnie, przy "zatrzymywaniu" lawin(*) - lawina nie jest pojedynczym przedmiotem.

No, a Anka jest taka fajna, że hurtowo się zajmie wszystkimi płatkami śniegu. Zadowolony? Poza tym Costly napisał, że pilnowaniem tego wszystkiego zajmuje sie on i Avalia jako najsilniejsi magowie nieofensywni w MAC. Mam rozumieć, że wymagasz aby co jakiś czas Costly pisał jak przepędza ptaki które gdzieś się w okolicy zawieruszyły, albo jak zmontował piorunochron tak?

Slova,
Skończ, proszę...

Powinieneś dostać ostrzeżenie, bo nie zrozumiałeś o co Kicowi chodziło(Ika, przemyśl to). Kic, ze swoja slynną subtelnością, poprosił Totema o to, aby podkreślił, ze mówiac o wszystkich miał na mysli wszystkich, a nie wszystkich oprócz ludzi zasłuzonych dla historii forum, bo wcześniej sam Zegarmistrz zasugerował jakoby był tutaj wyjątkowo traktowany i ludzie będą mu przyznawać rację nawet wtedy kiedy jej nie ma, bo jest zasłużony dla historii forum.


Slova napisał/a:
Zegarmistrz jest taki, jaki jest, nic na to nie poradzisz, a pisząc różne wycieczki osobiste tylko i wyłącznie pogarszasz swoją sytuacje i obniżasz walory questa. Jak chcesz coś z nim załatwić, to idź na PW.

Dlaczego tego samego nie skierujesz do innych? Poza tym osobistych wycieczek tutaj nie było, bo każdy się odnosi do konkretnych słów których ktoś inny użył, Poza tym piszesz, że Zegarmistrz jest jaki jest, ale zwróć uwagę na to co napisał. Bardzo dobitnie zasugerował, że moderatorzy tego forum nie są obiektywni i będą mu przyznawać rację tylko dlatego, ze jest zasłużony. Wprost napisał, że jego wyobraźnia jest tu bardziej wiążąca niż kogokolwiek innego. Zasłuzył sobie chociaż na słowne upomnienie, ale zamiast tego widzimy atak na osoby które śmiały zwrócić mu uwagę.

Slova napisał/a:
Przez takie zachowanie, tyczy się to moim zdaniem wszystkich, poziom questa naprawdę spada. Nawet nowe posty są coraz krótsze. Nikt nie będzie się tutaj dobrze bawił, jeżeli nie zaczniecie dla siebie być po prostu ŻYCZLIWI

Jesteśmy w temacie komentarzy, więc to co się dzieje tutaj nie ma większego związku z tym na jakim poziomie są posty w questach. Pod Twoim ostatnim zdaniem podpisał bym się wszystkimi kończynami i zaklaskałbym dla Ciebie uszami gdyby nie to, że wcześniej wyraźnie pokazałeś, ze to My mamy być życzliwi dla Zega, a nie vice versa.


wa-totem napisał/a:
Za to jestem nim JA i dlatego nie biorę udziału w queście. Co nie znaczy że Prawdziwe Oko nie nabiega krwią od gniewu i nie baczy na was. Wszystkich.

Cieszy mnie to niezmiernie. :) Nie miej jednak żalu do Kica, że napisał co napisał, bo przecież zasłużony dla historii forum Zegarmistrz sugerował, że on tu jest ważniejszy.

wa-totem napisał/a:
A jeśli poziom dyskusji (który obecnie niebezpiecznie zbliża się do osobistych wycieczek i pyskówki) i natężenie odwracania akcji o 180 stopni "a my mamy X i i tak wygrywamy" nie zacznie spadać, to zwyczajnie zamknę wszystkie odnośne wątki, a potem będę usuwał wszelkie posty i walił osty WSZYSTKIM, aż ucichną fale.

Tyrański Moderator

Zacznijmy od tego żeby nie mieszać komentarzy z tym co się dzieje w samym quescie i IMO będzie dobrze. Mam też nadzieję, że tej dyskusji też dasz się spokojnie skoczyć, bo to będzie chyba jednak najlepszy sposob aby zagwarantować brak niedomówień na przyszłość.


Ika, rozumiem, że jak ktoś mnie źle zrozumie to mam się do Ciebie zgłaszać w sprawie dawania mu ostrzeżenia? Otóż Slava w temacie o Elfen Lied - anime zasłuzył ostatnio na ostrzeżenie za czytanie bez zrozumienia, bo napsałem "instynktu i pamięci" a on zrozumiał "instyntu czyli pammięci". Domagam się satysfakcji! ;)
Costly - 29-01-2009, 14:03
Temat postu:
Ryu, masz sporo zaległości w tym quescie. Anka jest opisana w odpowiednim dziale. A o pewne detale działań MAC staramy się dbać (w mocno ograniczonym stopniu - nie widzę większej potrzeby przejmowania się kwestiami, które są ignorowane przez innych graczy, nie ma obowiązku wychodzenia przed szereg). I jeżeli ktoś prosi o wyjaśnienia, to ich udzielamy z zasady. Dzięki za poparcie, ale nie przejmuj się tym tak mocno, zdążyliśmy się przyzwyczaić do sytuacji takiej, jaka jest obecnie.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 14:06
Temat postu:
kic napisał/a:
Wiesz. Problem w tym, że w każdej z ich działalności ginie nam coraz to większa część wojska. Tracimy przy tym siły, a nasza pozycja jest gorsza z każdym następnym atakiem. Jakbyś nie zauważył, to nasze siły uszczupliły się do 1/3, a i tak to nie koniec strat. Swoją drogą po drugiej stronie mamy prężnie rozwijające się wojsko, które w nieskończoność może odnawiać sobie armię. Dalej sądzisz, że dłuższa akcja nam się opłaca? (To było pytanie retoryczne...)


Moje możliwości rekrutacyjne nie są "nieskończone". Mam tam góra 18 000 wojska, wszystko oddalone od linii frontu. To głównie żołnierze, którzy nie zdążyli wcześniej wejść do walki i rezerwiści. Powinno to jednak wystarczyć. Myślę, że mógłbym maksymalnie podnieść liczebność swojej armii do 24 000 żołnierzy, gdybym uzbroił dzieci, osoby starsze i przeprowadził zaciąg wśród kobiet.

Co do prowadzenia wojny, to wasza faktycznie pogarsza się z każdą chwilą. Tak naprawdę opłaca się Wam już tylko jedna rzecz: kapitulacja. Wasze wojska nie zdołają przeprawić się przez góry zachowując więcej, niż 50% składu osobowego.

Cytat:
Przecież sprawa dotyczyła wszechpotężnego Yeti, które miało zakończyć ten quest irracjonalnie i całkowicie nielogicznie, a to nie jest żadna wycieczka osobista…


1) Dlaczego Wam w chwili potrzeby można sprowadzać ot tak artefakty, które totalnie irracjonalnie zmieniają bieg questa, czyniąc go totalnie nielogicznym, a mi tego zabraniacie? Ja też potrzebuje mocnej pomocy! To w końcu na mnie maszeruje armia fanatycznych rycerzy - morderców odpornych na złe warunki pogodowe i tak zdolnych, że potrafią jeździć końmi w górach, wiedziona przez potwornie wielki, latający kościół, uzbrojona w coraz to nowsze mega-bronie!

2) Uczciwie mówiąc piszą o Yeti nie sądziłem, że ktokolwiek weźmie tą groźbę na poważnie. Przeczytałem swój post trzykrotnie. Moim skromnym zdaniem bardzo dobrze widać, że jest on pisany sarkastycznie i ironicznie, stanowi reductio ad absurdum tezy Ryuzakiego stwierdzającego, że moce MAC działają, bo tak.
Bezimienny - 29-01-2009, 14:20
Temat postu:
Nie jestem moderatorem. nie jestem też osobą tak zasłużoną dla istnienia forum jak niektórzy. Jako zupełnie zwykły, biorący udział w queście forumowicz miałbym jednak prośbę do wszystkich osób (czy to kica, Ryuuzakiego, czy Zega), by dla dobra questa dać spokój osobistym docinkom i "wymianom uprzejmości", zanim wa-totem się pojawi i wszystkim nam siekierką główki poucina.
Costly - 29-01-2009, 14:49
Temat postu:
Zegarmistrz mamy świadomość naszej sytuacji, ale mimo to pozwól nam samym podjąć decyzje co do naszych działań.

Każdy niech robi swoje, zbliżamy się do końca, nie ma więc co teraz robić problemów.
Slova - 29-01-2009, 15:03
Temat postu:
Ryuzaki napisał/a:
poprosił Totema o to, aby podkreślił, ze mówiac o wszystkich miał na mysli wszystkich, a nie wszystkich oprócz ludzi zasłuzonych dla historii forum

Jeżeli mówi wszytskich, to po cholere prosić go o to, by powtórzył to samo po raz kolejny?
Ryuzaki napisał/a:
Bardzo dobitnie zasugerował, że moderatorzy tego forum nie są obiektywni i będą mu przyznawać rację tylko dlatego, ze jest zasłużony

Ja to przeżyłem na własnej skórze, nie musisz mi tego tłumaczyć, a ja nie mam ochoty do tego wracać. To głupi argument, ale jestem na tym forum deczko dłużej, a moje początkowe reakcje były właśnie do Waszych podobne.
Ryuzaki napisał/a:
ze to My mamy być życzliwi dla Zega, a nie vice versa.

Jestem pewnie, że by wam się odpłacił tym samym. Po prostu ktoś musi zacząć.

Ryuzaki napisał/a:
, bo napsałem "instynktu i pamięci" a on zrozumiał "instyntu czyli pammięci"

ty "napsałeś", a ja przeoczyłem "i", czytając "instynktu pamieci".
Koniec, To mój ostatni post w tym temacie, wyjaśniłem, co miałem do wyjasnienia, moje zdanie jest znane. Dziękuję za wysłuchanie.
Costly - 29-01-2009, 15:07
Temat postu:
Slova, Ryu - idźcie na priv. To o czym mówicie teraz ma naprawdę mało wspólnego z questem.
kic - 29-01-2009, 15:20
Temat postu:
Zegarmistrz napisał/a:
Moje możliwości rekrutacyjne nie są "nieskończone". Mam tam góra 18 000 wojska, wszystko oddalone od linii frontu. To głównie żołnierze, którzy nie zdążyli wcześniej wejść do walki i rezerwiści. Powinno to jednak wystarczyć. Myślę, że mógłbym maksymalnie podnieść liczebność swojej armii do 24 000 żołnierzy, gdybym uzbroił dzieci, osoby starsze i przeprowadził zaciąg wśród kobiet.

Rohan zbrojący dzieci i kobiety... Chyba żartujesz?
Zresztą i tak już mocno przeszacowałeś możliwości zbrojne Rohanu. Nie będę tutaj wnikał w szczegóły, bo masz swoje rację, prawda, ale liczba oparta jest na hipotezie i w przeciwieństwie do Costly'ego, nie mam zamiaru kłócić się na temat spraw abstrakcyjnych z Tobą. Powiem jedynie, że liczebność Twojej armii potrafi onieśmielać nawet najbardziej niezłomnego rycerza.

Zegarmistrz napisał/a:
1) Dlaczego Wam w chwili potrzeby można sprowadzać ot tak artefakty, które totalnie irracjonalnie zmieniają bieg questa, czyniąc go totalnie nielogicznym, a mi tego zabraniacie?

Pomijając to, że one zostały wcześniej opisany i określone, z trzech prostych przyczyn:
1. Artefakty te zostały wcześniej zdobyte, co choćby na przykładzie Fei’a, było to ukazane.
2. Ich moc również została wcześniej określona.
3. Nasze działania nie zakończyły quest w jednym poście, w przeciwieństwie do tej Twojej idei.
Jeżeli chcesz szukać porównań naszych mocy, to spójrz na masowy teleport, czy też podbudzanie natury, lub przenikliwy pisk, który spuszczał nam śnieg na łby. Prawda, te moce są uargumentowane, tak jak nasze. Dlatego też nie widzę powodu by czepiać się szczególnie ich, ale i nas…

Slova, znikaj stąd, bo takie komentarze są na równym poziomie, co Ryuzaki’ego (a za to dostał ostrzeżenie)…
Zegarmistrz - 29-01-2009, 15:47
Temat postu:
kic napisał/a:
Zresztą i tak już mocno przeszacowałeś możliwości zbrojne Rohanu. Nie będę tutaj wnikał w szczegóły, bo masz swoje rację, prawda, ale liczba oparta jest na hipotezie i w przeciwieństwie do Costly'ego, nie mam zamiaru kłócić się na temat spraw abstrakcyjnych z Tobą. Powiem jedynie, że liczebność Twojej armii potrafi onieśmielać nawet najbardziej niezłomnego rycerza.


Posiadam siły mniej - więcej o połowę większe, niż wojska, jakie Rohan wystawił na Polach Pellenoru. Mam tak wielką armię, gdyż w naszej linii fabularnej Rohan uniknął krwawej wojny z Isengardem, która zadała mu poważne straty, miałem też więcej czasu na przeprowadzenie mobilizacji. Dodatkowo wspierają mnie posiłki Gonoru.

Liczebność moich wojsk oparta jest na źródłach historycznych. Jest porównywalna z siłami, jakie wzięły udział w Bitwie pod Hastings w 1066 roku.

Póki co w skład moich wojsk nie wchodzą ani kobiety, ani starcy ani też dzieci.
Costly - 29-01-2009, 16:00
Temat postu:
Gwoli ścisłości - czytając pierwsze posty questu dochodzę do wnioski, że Isengard starł się z Rohanem.

Zbierając armie spod Minas Trith (główne siły Rohanu o ile się nie mylę nie pojawiły się w koncu w Belefaście podczas do tej pory największych bitew) osiągnięcie takiej liczebności jest możliwe. Przemieszczenie jej w tym czasie może mniej (zakładając, że wyjście już jest obstawione). Ale to było wkalkulowane w akcje i tak.
Bezimienny - 29-01-2009, 16:11
Temat postu:
Dodam do tego co mówił Zeg: nie są to nowe wojska. Z moją armią dotychczas wybrało się tylko 1 tys Rohirrimów. Reszta jak na razie nie brała udziału w żadnych walkach, i nie ruszała się z Rohanu/Minas Tirith - i z tej części właśnie Zeg korzysta teraz.
Pamiętajmy też, że na pola Pelennoru ruszyła wyłącznie konnica Rohanu (i to nie cała - tyle ile się dało zebrać w kilka dni przed odjazdem), a posiadał on również piechotę.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 16:14
Temat postu:
Cytat:
Pamiętajmy też, że na pola Pelennoru ruszyła wyłącznie konnica Rohanu (i to nie cała - tyle ile się dało zebrać w kilka dni przed odjazdem), a posiadał on również piechotę.


O tym nie wiedziałem. Nie zwoływałem tego typu wojsk na pole walki.
Costly - 29-01-2009, 16:20
Temat postu:
Swoją drogą - jak to wygląda? Wojska Rohanu obstawiły wyjście z gór (można założyć, że to jakaś przełęcz etc.) uniemożliwiając wyjście z tych terenów jakąś blokadą, czy po prostu są w pobliżu? To ważne z punktu widzenia opisu naszej przeprawy.
Norrc - 29-01-2009, 17:33
Temat postu:
Ja mam napisać coś, by bronić swoją postać, a tu taki burdel. Wstyd panowie, wstyd!
Niech obie strony podają sobie ręce, wyjdą z okopów i rozegrają mecz piłki nożnej w miłej atmosferze, a potem powrócą do zabijania.

PS. Phantom warn rules
Mouderatouru-sama ga miteru.
Velg - 29-01-2009, 18:50
Temat postu:
A ja mam głowę pełną - jeśli wedle niektórych jesteśmy tacy głupi i trza nam wszystko łopatologicznie tłumaczyć... To czemu pchają się do takich questów? Przecież dużo lepiej dla zdrowia psychicznego obu stron byłoby wasze zrezygnowanie z zabawy z - reprezentującą bądź co bądź słaby poziom - drugą stroną? Zwłaszcza, jeśli w imię zabawy ktoś musi używać argumentu siły (a tak fajnie nam się bez tego grało...).

A tymczasem zaczynam pisać o ostatniej bitwie MACa...
Norrc - 29-01-2009, 18:59
Temat postu:
Zegarmistrz już "straszył wycofaniem się z questa". Jednak pokusa okazała się zbyt silna.
Ale pewnie zaraz się dowiem, że to litość względem MAC. Takie okazanie łaski, demonstracja miłosierdzia.

Velgu, to to ta, w której mam brać udział? Jak tak, to prześlij mi szczegóły operacji.
Costly - 29-01-2009, 19:05
Temat postu:
Velg, Norrc - wykażcie się odrobiną dobrych chęci i nie komplikujcie sytuacji. Quest jaki jest, każdy widzi. Ale niech się skończy normalnie. Na tym etapie robienie takich uwag ani nie ma żadnego sensu, ani nie przynosi niczego dobrego.
Zegarmistrz - 29-01-2009, 19:59
Temat postu:
Costly napisał/a:
Swoją drogą - jak to wygląda? Wojska Rohanu obstawiły wyjście z gór (można założyć, że to jakaś przełęcz etc.) uniemożliwiając wyjście z tych terenów jakąś blokadą, czy po prostu są w pobliżu? To ważne z punktu widzenia opisu naszej przeprawy.


Nie. Przecież nie będę się pchał z końmi w góry.

W tej chwili wojska Rohanu maszerują w trzech kolumnach marszowych. Połączą się w obszarze, w którym spodziewam się, że pojawi się wasza kolumna. Tam też wykorzystam przewagę jaką ma jazda nad piechotą na równinie.

Skoro ją mam, to być może zwołam i piechotę. Jednak zostawię ją do obrony miast na wypadek klęski.

Teoretycznie mógłbym wyznaczyć jakieś niewielkie siły do zablikowania wam drogi w górach. Jednak prawie na pewno nie mam wojska w tym terenie, a poza tym ci żołnierze niemal na 100% by zginęli.
Mara - 29-01-2009, 20:08
Temat postu:
Radzę - na razie jako użytkownik - dojść do porozumienia. Temat ma nieomal 40 stron ciągłej polemiki na temat przygody i niestety, jeśli dłużej to będzie trwać, wątek zamknę. wa-totem ostrzegał i dyskusję zmienił wyłącznie o tyle, że teraz dodatkowo siebie nawzajem obwiniacie o argumentum ad personam. Nie lubię rozwiązań siłowych, zróbcie mi więc tę łaskę i po prostu spuśćcie z tonu bo niemiło czytać wypowiedzi typu:
Velg napisał/a:
jeśli wedle niektórych jesteśmy tacy głupi i trza nam wszystko łopatologicznie tłumaczyć

we własnym dziale.
Z poważaniem,
Mara.
Bezimienny - 29-01-2009, 20:37
Temat postu:
krótkie pytanie:
Velg napisał/a:
Doszli do końca prawie do końca gór

Rozumiem, że zignorowaliście lawinę? Przypominam, że zwaliła się na was od przodu, i zasypała drogę.

Cytat:
setki tysięcy ton śniegu i lodu ruszyły w dół wąwozu którym wspinała się armia, zmiatając wszystko (i wszystkich) po drodze oraz zasypując ścieżkę pod grubą, wielometrową warstwą białego pyłu, której przekopywanie zajęłoby wiele dni - nawet zakładając, że lawina oszczędziła wystarczająco dużo ludzi, by było komu to zrobić

Anonymous - 29-01-2009, 20:39
Temat postu:
A ja mam jedną, konkretną sprawę: chcecie się jaoić - jaojcie się, ale, na wszystkich bogów Asgardu, nie katujcie ludzi opisem tego w waszych postach, bo jest to, dla sporej grupy ludzi, zwyczajnie niesmaczne i zniechęca skutecznie do udziału w queście. Rozumiemy się?
Norrc - 29-01-2009, 20:52
Temat postu:
Wybacz Grisznaku, ale sprzeciw został odrzucony. Możesz usiąść.

Cytat:
zniechęca skutecznie do udziału w queście.


Rozszyfrowałeś nas. Jak skutecznie?
Costly - 29-01-2009, 20:57
Temat postu:
Bezimienny - śnieg nie został zignorowany. Po prostu rozwiązanie tego problemu musi opisać konkretna osoba, czekamy aż się pojawi.
Velg - 29-01-2009, 20:58
Temat postu:
@Grisznak - nie przesadzajmy. Nie zamierzam nikogo zmuszać do czytania opisu scen yaoi - jednakże tego elementu w moim poście były... dwa słowa?
Anonymous - 29-01-2009, 21:06
Temat postu:
Były. Nie domagam się ich kasowania, natomiast prosiłbym o powstrzymanie się od takich akcji na przyszłość. Pro publico bono.
Velg - 29-01-2009, 21:09
Temat postu:
W takim wypadku proponuję kompromis, Grisznaku. Dwa słowa yaoi w poście mogą się pojawić - niemniej, nie zamierzam opisywać takich akcji bardziej dogłębnie (ani przesadzać z tym, co opisują te słowa). Podobnież, nie zamierzam przez pół postu opisywać, jak bardzo kocham postać Norrca - tudzież, jakie emocje wzbudził we mnie pocałunek. A nawet pomniejsze elementy zahaczające o yaoi będą pojawiać się stosunkowo rzadko (w stosunku do objętości posta).

Czy takie rozwiązanie Cię satysfakcjonuje?
Anonymous - 29-01-2009, 21:13
Temat postu:
Słuchaj, ja wam nie wrzucam wątków yuri (a korciło mnie początkowo, aby zrobić wątek ArwenaxEowina), uznając, że nie każdemu może to się podobać. Do tej pory wasz ślub traktowałem obojętnie, wychodząc z założenia, że możecie się wiązać z kim chcecie. Natomiast takich scen, jak w ostatnim poście, lepiej, żeby nie było, bo to już przekroczyło pewną granicę.
Velg - 29-01-2009, 21:16
Temat postu:
Nie zgodzę się z Tobą - niemniej wszystko wskazuje, że i tak na Twoje wyjdzie. A dlaczego? Dlatego, iż nie zostało tak wiele czasu do ostatecznej rozprawy - więc pewno nawet będę nie mieć okazji do umieszczenia większej ilości takich scen. ;)
Anonymous - 29-01-2009, 21:55
Temat postu:
Mały offtop.
Grisznak, nie życzę sobie byś mówił o czym moje duszyczki mają pisać, a o czym nie.
O tego są moderatorzy. Jeśli im to zacznie przeszkadzać podejrzewam, że szybko zareagują. Twoje dotychczasowe uwagi do tej pory były znośnie z częścią się nawet zgadzałem, ale daj na luz chłopie. Poza tym prowokujesz mi tutaj do awantury.
Masz nasz irc, masz nasz pm, tam to rób.

Ale wiesz ja jestem człowiekiem ciekawym. A ty napisałeś, że dla sporej grupy ludzi, jest to zwyczajnie niesmaczne i zniechęca skutecznie do udziału w queście.
Ta spora grupa to questujący od was, mam rozumieć? Wyjaśnij mi to na pm, oj bardzo grzecznie cie o to proszę.
wa-totem - 29-01-2009, 22:09
Temat postu:
kic napisał/a:
Jeżeli ten termin wszyscy* obejmuję również "Zega", który jest zasłużonym dla historii forum i już wcześniej zaczął nie tylko krytykować ale i obrażać co niektórych, to rad jestem, że istnieje sprawiedliwość.
Przepraszam że dopiero teraz - czasu nie miałem.

Tak, wszyscy znaczy wszyscy.

A po chwili refleksji, niniejszym wlepiam Zegarmistrzowi OSTa - za uzurpowanie sobie władzy moderatorskiej.

I proszę traktować mój apel o niemunczkinowanie w queście i o obniżenie temperatury dyskusji poważnie. Może nie reaguję szybko, ale za to bezlitośnie - wraz z kontrybucjami reszty Tyrańskiej Moderacji, po oście dostali wszyscy trzej biorący się za czuby panowie.

Grrr!!!

Anonymous - 29-01-2009, 22:38
Temat postu:
Ok widzę, że jest za ostro i szybko się to nie uspokoi. Warny zbyt często już lecą, więc proponuje zamknięcie na jakiś czas questa. Poczekajmy aż opadną emocje i go wznówmy za kilka dni. Mam nadzieję, że wtedy go dokończymy.
Costly - 29-01-2009, 22:42
Temat postu:
Pomysł Alta jest dobry. Jako autor questu proszę o czasowe zamknięcie tematu. Powiedzmy na 5 dni. Emocje opadną i wrócimy do gry.
Bezimienny - 29-01-2009, 22:45
Temat postu:
W związku z tym mam pytanie - czy nie będziecie protestować, jeśli w tym czasie ja i Serika spróbujemy coś popisać w kwestii wątku niemilitarnego, i nie mającego bezpośredniego wpływu na wydarzenia w Gondorze?

PS: byłem w trakcie domykania posta, który BYŁ związany z aktualną sytuacją (choć nie posuwał do przodu kwestii bitwy) - nie chcę mi się czekać tygodnia z jego wstawieniem
Costly - 29-01-2009, 22:50
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:

PS: byłem w trakcie domykania posta, który BYŁ związany z aktualną sytuacją (choć nie posuwał do przodu kwestii bitwy) - nie chcę mi się czekać tygodnia z jego wstawieniem


Nie jesteś jedynym w takiej sytuacji. Sam mam post do wstawienia. Ale uważam, że okoliczności tego wymagają. Posypały się już trzy warny, a jeden użytkownik został zbanowany. Jeżeli to nie ma się przerodzić w sodomę i gomorę, to uważam, że jakiś okres czasu na wstrzymanie jest konieczny.

Nie protestował bym raczej w sprawie postów o jakich mówisz. Ale nie wiem co na to inni - niektórzy mogą podważać, czy faktycznie nie ma to wpływu na główną oś fabuły (teoretyzuje naturalnie, nie wiem w końcu nawet o jaki wątek chodzi). Jednak ja nic przeciwko nie mam. Jeżeli tak też będzie z innymi - to czemu nie.
Anonymous - 29-01-2009, 22:54
Temat postu:
Nie będę protestował jeśli ty wraz z Seriką coś napiszecie. Wierze na słowo, że to nie będzie wątek militarny.

W sumie, to ja bym Serikę o wątki militarnie nigdy nie podejrzewał.
Serika - 29-01-2009, 22:59
Temat postu:
Wątek bardzo niemilitarny :) I o tyle nie powinno mieć wpływu na fabułę, że tak czy inaczej to, co się właśnie dzieje w Barad Dur skończy się tak samo - to tylko kwestia tego, czy zdążymy to fajnie opisać, czy potraktujemy po łebkach.
Velg - 29-01-2009, 23:11
Temat postu:
IMO ważne jest, aby wątek ten nie budził kontrowersji - bowiem właśnie w celu uniknięcia sprzeczek postulowano to zawieszenie. Więc myślę, że możesz pisać - ufam w wasze umiejętności ocenienia, czy to co piszecie przystaje do sytuacji. ;)
Costly - 29-01-2009, 23:25
Temat postu:
Ogólna aprobata po stronie Bractwa jest. Jeżeli gracze niezależni też tak uważają, to nie ma sprawy.

Ale to oznacza, że wątek zamknięty nie będzie, tylko sami się wstrzymamy od pisania. Więc ustalmy powiedzmy - środa, 3 lutego wracamy do gry? Do tego czasu odpoczniemy zarówno od pisania w quescie (poza owym zapowiedzianym wątkiem Seriki i Bezimiennego), a przede wszystkim od pisania w komentarzach - bo to tu jest centrum kłótni.

Jeżeli ktoś ma jakieś uwagi, to proszę pisać. Jeżeli nikt żadnych uwag wnosić nie chce, to do wskazanej daty w tym temacie nie piszemy. Niech każdy sobie odetchnie, zajmie się czymś innym, a potem może uda się to skończyć w atmosferze bliskiej tej, jaką mieliśmy na początku.

Jeżeli ktoś czuje wielką potrzebę rozwijania wątków z tego tematu mimo wszystko - to przez 5 dni bez problemu będzie w stanie załatwić to prywatnie.
Anonymous - 29-01-2009, 23:47
Temat postu:
Mnie nie będzie przez pewien czas, a to, co mi zostało to wątek EowinaxGrisznak, także nie popychający głównego wątku.
Costly - 30-01-2009, 00:10
Temat postu:
Jeżeli ktoś jeszcze chce wykorzystać ten czas na prowadzenie wątków nie związanych z główną osią fabuły, to niech zostawi tutaj info.

Tylko proszę o konsekwentne prowadzenie takich wątków, wedle zaleceń, wszystkim nam chyba zależy na efektywnym skutku tej przerwy.
Bezimienny - 03-02-2009, 00:31
Temat postu:
Będą jeszcze dwa posty w tym wątku, powinny pójść jutro. jeśli nie zdążymy to wstawimy puste placeholdery do wypełnienia później, byście mogli pisać dalej. Jak rozumiem normalna akcja idzie od pojutrza? tzn od środy rano?
Anonymous - 03-02-2009, 09:34
Temat postu:
Tak, jutro rano wracamy do kampanii.
Serika - 04-02-2009, 01:28
Temat postu:
To sobie wracajcie, a ja obrzydliwie przesłodzonego posta oficjalnie dedykuję Mai i Miyakowi :D
(GoNik, Tobie nie, bo i tak będziesz rechotać, paskudo :P)
GoNik - 04-02-2009, 01:29
Temat postu:
Prych!
Bezimienny - 04-02-2009, 10:55
Temat postu:
Altruista napisał/a:
- Prawie. - Odpowiedział na pytanie Molina. - W tej chwili Sopsiatrius odzyskał około 83% swojej mocy. Góra dwa dni i będzie gotowy do użycia.


Costly napisał/a:
Bezimienny napisał/a:
A, to akurat proste - struktura kościoła uległa takiemu naruszeniu przy upadku, że następny "strzał" (który z opisu wywołuje spore siły w samym kościele) mógłby się bardzo źle skończyć - czyli, strzelić raz możecie, ale ryzykujecie że się wam kościół do reszty rozpadnie (i to pewnie w trakcie strzału).

To jest do zaakceptowania. Choć ryzykujecie, że w pewnym momencie dokonamy wystarczających napraw aby dalej używać broni.

Gdy widzę pojęcia "poważne uszkodzenia strukturalne" i "naprawa", to przychodzi mi do głowy raczej wizja wielomiesięcznych prac konstrukcyjno-budowlanych z użyciem dużej ilości personelu, a nie kilku godzin (no niech będzie kilku dni) wysiłków jednego maga, nieważne jak potężnego, z użyciem kilku bransoletek i run (na dodatek w warunkach polowych). Dlatego będę nadal zakładał że (zgodnie z pierwotną umową - "wyeliminowanie" superbroni z dalszego użytku w queście było przecież głównym punktem tamtej dyskusji) jeśli spróbujecie strzelić to się wam cała konstrukcja rozpadnie.
kic - 04-02-2009, 12:05
Temat postu:
Akurat jakoś cytatu "poważne uszkodzenia strukturalne" znaleść nie mogłem. Sam zresztą wspomniałeś, że strzelać możemy, ale nam się całkowicie struktura zapadnie, co zresztą objawiło by się najwyżej tym, że kościół by po prosu upadł, a moce zunifikowanych artefaktów byłby zablokowane i przestałby działać. Zakładając, że jakieś paskudne fatum by wisiało nad nami, to rzeczywiście bez szkód materialnych i fizycznych by się nie obyło. Jednak wracając do sedna, strzelać mogliśmy, więc naprawa skupiała się jedynie na tym aby strzał nie niszczył struktury. Więc aż tak zaawansowane to nie może być... o ile w ogóle o poziomie trudności można dysputować.
Następna sprawa to warunki w jakich została oddana rekonstrukcja. Podkreśliłem już na początku, że porzuciłem wszelkie działania wojskowo-militarne tylko po to aby w całości oddać się naprawom. Skoro sam przeprowadzałem ten rytuał, to chyba jasne, że wiem jak najlepiej i najszybciej odnowić starty. Zresztą ja zajmuję się tylko struktura magiczną, a resztą zajmuje się przez cały czas załoga zajmuję się resztą napraw. A trzeba zauważyć, że oni w przeciwieństwie do armii nie muszą podróżować, czyli mogą oddać się w całości naprawą kościoła.
Bezimienny - 04-02-2009, 12:35
Temat postu:
Wydajesz się nie rozumieć. Gdy trwała dyskusja na temat zestrzelenia waszej fortecy, byliśmy skłonni pójść na ugodę, ale za cenę pewnych ustępstw (z obu stron). Zgodziliśmy się ustąpić w większości ważnych punktów(czyli zniszczenia i unieruchomienia twierdzy), nalegając jedynie na wyłączenie waszej superbroni z questa i pewne ograniczenie mobilności. Sytuacja obecna wskazuje, że nie zamierzacie dotrzymać swojej części umowy (i być może nie zamierzaliście jej dotrzymać od samego początku). Powiem, że jestem taką postawą głęboko rozczarowany.

PS:
Cytat:

Sam zresztą wspomniałeś, że strzelać możemy, ale nam się całkowicie struktura zapadnie, co zresztą objawiło by się najwyżej tym, że kościół by po prosu upadł, a moce zunifikowanych artefaktów byłby zablokowane i przestałby działać

Uszkodzenia strukturalne to uszkodzenia struktury fizycznej, a nie magii - "struktura zapadnie" oznaczałoby nie że kościół by upadł, ale że teren na którym stoi (oraz sam kościół) by się rozsypał, podobnie jak osłabiony konstrukcyjnie budynek po trzęsieniu ziemi.
Costly - 04-02-2009, 12:45
Temat postu:
Mylisz się. Ja zaproponowałem całkowite wykluczenie broni z questu. Wy zaproponowaliście inną opcje, na temat uszkodzeń. Napisałem wtedy, że musicie się liczyć z odzyskaniem operatywności broni w wypadku dokonania napraw. Nie dostałem żadnego zaprzeczenia. Sprawa jest dla mnie zamknięta.

Gwoli ścisłości jednak użycie broni w tym momencie może faktycznie dla nas skończyć się źle. Nie odpalamy jej, jak zapewne zauważyłeś.
Bezimienny - 04-02-2009, 14:31
Temat postu:
Costly napisał/a:
Mylisz się. Ja zaproponowałem całkowite wykluczenie broni z questu.
Nie - zaproponowałeś opcję, którą od razu było widać że można obejść na n sposobów (ot chociażby przy pomocy tej waszej kuli natury, czy jakiegoś innego trybu działania broni). Ja zaproponowałem jej uszkodzenie w sposób uniemożliwiający dalsze użycie. Zresztą od początku wiedzieliście, że opis jest drugorzędny - chodziło o wyłączenie broni z dalszego użycia. Jak dla mnie sprawa TEŻ jest zamknięta.
Costly - 04-02-2009, 14:44
Temat postu:
Costly napisał/a:
To jest do zaakceptowania. Choć ryzykujecie, że w pewnym momencie dokonamy wystarczających napraw aby dalej używać broni. Moje rozwiązanie było permanentne (no, chyba że z jakiś powodów postać Galadrieli by znikła, ale to raczej bez jej woli niemożliwe). Ale nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.


To moja odpowiedź na twoje warunki, sprzed kilku stron. Nie było żadnych uwag do owej. Względnie tego ustaliliśmy nasze dalsze kroki. Trochę późno na robienie uwag, cała nasza taktyka oparta jest o posiadane możliwości i jest już za późno na odwrót. Jak sobie teraz to wyobrażasz?
Bezimienny - 04-02-2009, 14:48
Temat postu:
Costly napisał/a:
Jak sobie teraz to wyobrażasz?
Tak jak sobie wyobrażałem przy tamtej dyskusji - broń odpali, ja wzywam Valarów.
Chyba nie sądziliście na poważnie, że ugoda będzie polegała na tym, że my zrezygnujemy praktycznie rzecz biorąc ze wszystkiego, a wy dostaniecie wszystko co będziecie chcieli? To tak nie działa, sorry.
Costly - 04-02-2009, 14:48
Temat postu:
Dlaczego mówisz nam to teraz, a nie gdy napisałem te słowa?
Bezimienny - 04-02-2009, 14:51
Temat postu:
Costly napisał/a:
Dlaczego mówisz nam to teraz, a nie gdy napisałem te słowa?
Bo szczerze mówiąc nie przyszło mi do głowy, że spróbujecie się ze swojej części umowy rakiem wycofać.
Costly - 04-02-2009, 14:54
Temat postu:
Napisałem wyraźnie - przy takim rozwiązaniu dokonanie napraw może nam umożliwić użycie broni. Nie robiłem aluzji, nie kręciłem się w koło tematu i nie szukałem wymówek. Napisałem to wprost, łopatologicznie. I kilka razy zapytałem czy są jeszcze jakieś uwagi. Nie doczekałem się ich wtedy. Dlaczego doczekuje się ich teraz, gdy u nas kości zostały rzucone i dla nas nie ma odwrotu od raz obranej strategii?
Bezimienny - 04-02-2009, 15:16
Temat postu:
Costly napisał/a:
Napisałem wyraźnie - przy takim rozwiązaniu dokonanie napraw może nam umożliwić użycie broni. Nie robiłem aluzji, nie kręciłem się w koło tematu i nie szukałem wymówek. Napisałem to wprost, łopatologicznie. I kilka razy zapytałem czy są jeszcze jakieś uwagi. Nie doczekałem się ich wtedy. Dlaczego doczekuje się ich teraz, gdy u nas kości zostały rzucone i dla nas nie ma odwrotu od raz obranej strategii?

Kilka razy wyraźnie dawałem do zrozumienia, że jeśli okaże się że nie jestem w stanie wyeliminować wam tej broni, to zostaje mi tylko wezwanie Valarów. Trzeba było to uwzględnić w swoich planach. Jeśli wasza strategia zakłada, że wycofamy się z wcześniejszych ustaleń "bo wy teraz nie macie odwrotu", to była ona błędna. Wińcie swojego generała.
Już raz poszedłem na ustępstwa. Drugi raz w tej samej sprawie tego nie zrobię (zwłaszcza, że ustępstwa na jakie poszedłem wtedy, były spore). Oczekiwanie tego ode mnie jest co najmniej naiwne.

PS: jak dla mnie jest to koniec dyskusji. Wszystkie możliwe argumenty zostały już powiedziane z okazji poprzednich ustaleń. Nie zamierzam się więcej na ten temat wypowiadać.
Costly - 04-02-2009, 15:25
Temat postu:
Jesteśmy więc w analogicznej sytuacji. Napisałem wyraźnie nasze warunki. Nie "dawałem do zrozumienia" - napisałem je, bezpośrednio i konkretnie. I spytałem o waszą opinie. Nie było sprzeciwu.

Poszliśmy na sporo ustępstw w tej sytuacji - dla mnie nie istniało żadne fabularne ni logiczne wyjaśnienie całej waszej akcji której dotyczył spór, dla mnie prawdziwie sprawiedliwym było by wykasowanie jej w całości. Mimo to sporo poświęciliśmy, aby zabawa mogła się toczyć. Ale są pewne granice. Równie naiwnym dla mnie jest oczekiwanie, że poświęcę jeszcze więcej, mimo zaakceptowanych warunków.

Dla mnie jest to także koniec dyskusji.
Bezimienny - 07-02-2009, 14:06
Temat postu:
Jak widać temat odblokowany.
A skoro nikt się nie spieszy do pisania od czasu odblokowania tematu, to ja zacznę.

W Osgiliath zostało jakieś 5 tys orków. W samym Minas Tirith 3 tys piechoty Haradu. Ponieważ jest to trochę mało na sensowne kontrolowanie miasta tej wielkości, to zdecydowana większość (oprócz oddziału pilnującego głównej bramy) siedzi na najwyższym poziomie - w Cytadeli Namiestnikowskiej.

Kolumna która wyruszyła to około 25 tys orków i 12 tys Haradu, Wariagów i Easterlingów (w tym 2 tys konnicy Wariagów), oraz 10 mumakili
Costly - 07-02-2009, 14:09
Temat postu:
Szczerze mówiąc to nawet nie zauważyłem, że temat już jest odblokowany. Dziś na pewno zrobi się tutaj bardziej aktywnie :]
Velg - 07-02-2009, 14:25
Temat postu:
Ja też nie zauważyłem ;)
Serika - 10-02-2009, 23:41
Temat postu:
Znudziło się?

Mam propozycję nie do odrzucenia dla panów z MAC - kto chce się na zabój i z wzajemnością zakochać w Arwenie, skoro ubiliście Aragorna? ^^ Velg, na pewno nie masz ochoty zostać w Śródziemiu i się od razu hajtnąć? :>
*szczery niewinny uśmiech*
Costly - 10-02-2009, 23:45
Temat postu:
Nie znudziło się, tylko po prostu brak kogoś, kto chciał by dojść do naszej armii wybija nas z rytmu, czekamy, aż ktoś wreszcie do niej dotrze ;p

Propozycja odnośnie Arweny swoją drogą jest ciekawa, niestety, charakter odgrywanej przeze mnie postaci (która w skrócie jest a niech to, ciach pragmatykiem) raczej mi na to nie pozwala. Ale Velgowi chyba nic nie stoi na przeszkodzie ;)

Uprzejmie przypominam o punkcie szóstym Konstytucji forum.
Mara

Serika - 11-02-2009, 00:21
Temat postu:
Ale z tego, co pamiętam nikt nie jest wystarczająco szalony, żeby pchać się za Wami w góry, wszystkie śródziemskie armie grzecznie czekają, aż wyjdzie z nich to, co przeżyło.
Anonymous - 11-02-2009, 00:26
Temat postu:
W sumie Velg mógłby. Cały czas nam na ircu powtarza, że chce spłodzić potomka ;p
Costly - 11-02-2009, 00:28
Temat postu:
Serika napisał/a:
Ale z tego, co pamiętam nikt nie jest wystarczająco szalony, żeby pchać się za Wami w góry, wszystkie śródziemskie armie grzecznie czekają, aż wyjdzie z nich to, co przeżyło.


Już wyszło ;p
Velg - 11-02-2009, 08:24
Temat postu:
Velg może się zakochać. ;) Tylko nie wymagajcie za częstych odwiedzin w Czarnej Wieży (przynajmniej dopóki do końca nie zdemontujecie sali tortur), okej? :D

@Altruista - na jakim Ty IRCu to widzisz? :P
Serika - 11-02-2009, 08:46
Temat postu:
Velg, przecież ona tam siedzieć nie będzie, wyekspediujemy ją pewnie zaraz gdzieś do Rivendell, a kto ją wie, czy nie zleci z wiwerny gdzieś po drodze. A ja proponuję, bo już miałam taką ładną wizję, jak to się Arwencia zakochuje bez pamięci w Nieznajomym, którego zna trzy minuty i własnym ciałem broni przed nieco wkurzoną rodzinką, i w ogóle... :D

Tylko uważaj, ona jest droga w eksploatacji :D
Costly - 11-02-2009, 12:20
Temat postu:
Z takimi teściami ryzykujesz trochę więcej niż tylko li i wyłącznie zasobność własnej kieszeni. No i stawiasz się w ciekawej sytuacji moralnej - z kim się nie zwiążesz, to z założeń fabularnych wynika, że i tak w którymś tam pokoleniu w prostej linii będziesz własnym potomkiem. Ergo - sypiasz z własną praprapra...prababką ;p

Reasumując - gl & hf :]
Anonymous - 11-02-2009, 12:43
Temat postu:
Szansa na spotkanie Velga i Arweny jakaś jest. Tylko obawiam się niestety, że Velga może wcześniej Sauron zabić ;-)
Velg - 11-02-2009, 13:48
Temat postu:
Eeeeee tam... Widok miny Saurona, którą ów miałby, kiedy Arwena by mnie zasłoniła, jest warta każdego ryzyka :DDDDDDD

Costly - ewentualne pokrewieństwo byłoby na tyle dalekie, że można jego rozważania zaniechać ;) Zresztą, ja mam rodziców, dziadków (nawet trzech) itd. - więc na kilkanaście pokoleń jestem zabezpieczony :P

PS. A co do zasobności kieszeni... Liczę na 99% zniżkę we wszystkich sklepach dla krewnej towarzyszki Saurona ;)
Serika - 11-02-2009, 18:44
Temat postu:
Alt, tylko pamiętaj, że Velga Sauron widział, nawet na żywo. I jeśli zostanie w Śródziemium, to jest niezerowa szansa, że i tak kiedyś się na niego natknie - a wtedy to już mu nikt nie pomoże. Więc może lepiej, żeby miał go kto osłonić XD
Costly - 11-02-2009, 19:07
Temat postu:
Przy zniszczonej armii Bractwa i zażegnamy zagrożeniu z strony MAC taki Velg może zostać potraktowany jako "bezrobotny" i potencjalny całkiem silny sprzymierzeniec, więc może nie jest to takie pewne.
Velg - 11-02-2009, 21:40
Temat postu:
To ja mam bardziej podstawowy problem. Przy obecnym tempie rozwoju fabuły to ja nie zostanę pokonany, tylko umrę z nudów czekając na ruch armii przeciwnej :P A taka śmierć źle wróży jakiemukolwiek zakochaniu się.
Anonymous - 11-02-2009, 21:49
Temat postu:
Velg, ale w te góry za wami żadna armia nie pójdzie. Wyzdychacie tam po prostu z zimna i głodu, a chętnych do naśladowania nie ma.
Velg - 11-02-2009, 21:52
Temat postu:
My już nie jesteśmy w górach. Wyszliśmy - i jesteśmy teraz niedługo przed waszymi pozycjami.
Anonymous - 11-02-2009, 22:06
Temat postu:
Znaczy się moimi czy Zega?
Velg - 11-02-2009, 22:08
Temat postu:
Zega oraz tymi ściągniętymi z Minas Tirith.

Edit:

No dobra, ściąganymi z Minas Tirith :P
Bezimienny - 11-02-2009, 22:26
Temat postu:
Velg napisał/a:
oraz tymi ściągniętymi z Minas Tirith.
Które to oddziały dopiero dochodzą.
Serika - 11-02-2009, 22:39
Temat postu:
Velg, a jeśli Ty miałbyś ochotę się załapać na spotkanie z moją uroczą wnuczką, to się zdecyduj, w jaki sposób. Bo ja widzę dwa - albo szybko wyekspediować ich z Barad Dur i niech Cię tam gdzieś sobie znajdzie po bitwie, albo (chyba ciekawiej) ich w Barad Dur przytrzymać, a Ciebie znaleźć i przywieść, cobyśmy sobie mogli Cię z bliska pooglądać :D
Velg - 11-02-2009, 23:35
Temat postu:
Wybieram drugi sposób ;) Tylko, żeby mnie przywieść do Barad-Dur, trza mnie najpierw pokonać i pojmać... Kto chce stanąć do pojedynku i mnie, rannego już, znokautować? :P
Jutro post w queście - a przez piątek i niedzielę (do wieczora) można mnie używać jak kto chce (w tym przewozić do Barad-Dur :D). Olimpiada Matematyczna nie pozwoli mi chwilowo myśleć o postowaniu - głupio byłoby nie przejść do centrali, w której się w ubiegłym roku było.
Bezimienny - 12-02-2009, 23:36
Temat postu:
No dobrze - ponieważ zamierzałem atakować was w nocy, a zniszczenie Minas Tirith jest w trakcie dnia, to bitwa będzie w noc następującą po zniszczeniu.

PS: patrząc na rozmiary zniszczeń... lepiej by Arwena była bardzo, bardzo przekonywująca..., a Galadriela reagowała bardzo szybko... bo Sauron już dla wszystkich co przeżyją przewiduje bardzo dogłębne zaznajomienie się z komnatami Barad Duru i z mordorskimi technikami wydobywania z jeńców informacji.
Anonymous - 13-02-2009, 00:05
Temat postu:
Może tak źle nie będzie, w końcu z każdym nawet z Sauronem można się dogadać ;-)
Bezimienny - 13-02-2009, 00:29
Temat postu:
Daer to dobrze podsumował (cytat iirc pochodzi z książki, ale nie mogę go teraz znaleźć, więc użyję Daerowego)

Cytat:
wiadomo było, że z Sarumanem zwycięskim nawet Sauron chętnie zawrze sojusz. Ale z przegranym i izolowanym nikt...

Można spokojnie w to miejsce zamiast Sarumana Velga wstawić.
Z Sauronem owszem, można się dogadać, ale lepiej jest mieć coś do zaoferowania. Jeśli się mu wcześniej naraziło, lepiej jest mieć sporo do zaoferowania (albo liczyć że ktoś cię za uszy z kłopotów wyciągnie).
Velg - 13-02-2009, 19:05
Temat postu:
To ja lepiej przed końcem bitwy skorzystam z obecności Fei'a / swoich umiejętności w zakresie podróży międzywymiarowych... jakoś nie chce mi się poznawać panów mordorskich katów :P

Jeśli gramy na poważnie, to do zaoferowania poza własnymi umiejętnościami mam jedynie pewną wiedzę z przyszłości oraz... armię MACa. Niemniej, armia MACa towarem negocjacji nie była, więc w sumie nie mam niczego, czego Sauron nie mógłby zyskać w swojej sali tortur. A nie jestem takim ekstermistą, aby Saurona próbować teraz czymś zaszachować :P
Anonymous - 13-02-2009, 19:54
Temat postu:
Jak chcesz. Ja Ci mogę zagwarantować, że Galadriela ma dobre powody, żeby Saurona przed torturowaniem jeńców powstrzymać i zakładam, że to jej się uda. Przed torturami, ale nie przed przesłuchaniem, sama by się chętnie dowiedziała, o co tu do licha chodzi. Musiałbyś mieć przygotowaną na tyle dobrą linię obrony, żeby przekonać nas (a przynajmniej Galadrielę), że nie jesteś aż takim sukinkotem, żeby Cię dla dobra świata załatwić na miejscu i niech się Przeznaczenie i inne Miłości od Pierwszego Wejrzenia wypchają.
Velg - 13-02-2009, 20:06
Temat postu:
Mhm... Kłopot jest taki, że na swoją obronę mogę co najwyżej trochę rzeczy na kica zwalić. Oraz zasłonić się wiedzą, która wskazuje na konieczność takich czynów - w świetle tego, co ostatecznie stanęło jako nasz powód wizyty, walczyłem niejako o istnienie swego świata (inna sprawa, że zapewne przegrałem).

Swoją drogą, teraz właściwie to oprócz poczucia solidarności to nie mam żadnego powodu do walki. Rozsądek nakazywałby ewakuacje dowództwa i najbardziej elitarnych oddziałów (kilkudziesięciu ludzi z Zakonu pewnie by się przez blokadę przebiło, a magią zabrać moglibyśmy kilkunastu-kilkudziesięciu najbardziej zasłużonych), korzystając z naszej magii. I zostawienie pozostałych sił, aby Wielkie Oko zbyt szybko się nie zorientowało.
Costly - 13-02-2009, 21:39
Temat postu:
Velg - kościół jest może nie koło ciebie, ale ręką Bractwa sięga daleko, nie planuj niczego śmiesznego :]
Velg - 13-02-2009, 22:40
Temat postu:
Ja zwracam uwagę, że miałem ich przetrzymać do czasu zniszczenia Minas Tirith :P Teraz w sumie moja walka jest daremna z punktu widzenia strategicznego. Toteż, powalczyć, powalczę, ale nie będę szczególnie się wysilał ;)
Anonymous - 13-02-2009, 23:17
Temat postu:
E tam daremna, alleluja i do przodu. No i pamiętaj, nie oszczędzaj w tej walce Norrca ;-)
Serika - 14-02-2009, 01:32
Temat postu:
Velg, najprawdopodobniej Twój świat miałby największe szanse powstać, gdybyście NIC nie zrobili, co najwyżej powisieli twierdzą i dziwnie wyglądali. Bo w chwili obecnej to naprawdę jak mocno alternatywny wymiar wygląda - a przede wszystkim nie wyobrażam sobie, jak moglibyście przetrwać w jakichkolwiek przekazach jako coś innego niż potwory.

Na swoją obronę możesz też powiedzieć, że nie tak miało być i w ogóle rany-boskie-co-myśmy-właściwie-zrobili. Tyle, że szczere, fałsz wyczujemy. Bo jeśli to działa na zasadzie "buhaha, MAC jest wielki, zrobiliśmy fajną rozwałkę", to nie wiem, kto by Cię tam pierwszy utłukł, bo niekoniecznie Sauron. No mówię, jak chcesz, moim zdaniem z tego mógłby być naprawdę fajny wątek, tylko to mocno zależy od tego, co właściwie sądzi o całej sprawie Twoja postać.
Costly - 14-02-2009, 10:41
Temat postu:
Serika - aby świat owy mógł powstać zrobiliśmy dokładnie to co trzeba. Zapoczątkowaliśmy pewien opisany wcześniej (później?) łańcuch wydarzeń. Świat dziwnymi ścieżkami się toczy, a czas historie wypacza nie gorzej niż zwycięzcy władcy. Co się stanie za xxx pokoleń - nie wie nikt. To znaczy nikt poza nami :]
Bezimienny - 14-02-2009, 12:52
Temat postu:
Costly napisał/a:
Serika - aby świat owy mógł powstać zrobiliśmy dokładnie to co trzeba. Zapoczątkowaliśmy pewien opisany wcześniej (później?) łańcuch wydarzeń. Świat dziwnymi ścieżkami się toczy, a czas historie wypacza nie gorzej niż zwycięzcy władcy. Co się stanie za xxx pokoleń - nie wie nikt. To znaczy nikt poza nami :]
Z tego co się zorientowałem, świat opisany przez Velga NIE zawierał Saurona. Ba, Velg o Sauronie nie słyszał wcześniej - to by sugerowało, że w jego rzeczywistości Jedyny Pierścień został zniszczony. To raczej wygląda tak, jakby w kronikach coś się pomieszało i przypisali wydarzenia do okresu panowania Denethora, podczas gdy miały one nastąpić dopiero po jego śmierci. Przy legendach opisujących co się stało przed wieloma tysiącleciami jest to dość normalne(*) (bo w sumie przy takiej skali czasowej co to jest te 10 lat w tą czy tamtą stronę?). Sama obecność Mordoru przez najbliższe tysiąclecia musi pozostawić bardzo duży ślad na wydarzeniach historycznych - wystarczający by efekt końcowy był daleko różny od oczekiwanego.

(*) nie będę już się tu zagłębiał w kwestię tego, jak dokładne były te kroniki i czy rzeczywiście próba wiernego podążania za nimi była najlepszym pomysłem.
Ja nie wiem, czy starałbym się wyciągać dokładną wiedzę o przebiegu wydarzeń z czegoś w stylu Iliady - a prawdopodobnie z czymś takim mamy tu do czynienia.

PS: zostawiłem bitwę w stanie rozgrzebanym, by ktoś od was mógł ją poprowadzić dalej - rozumiem, że chcieliście tam jakieś własne fragmenty dać (choćby tą bohaterską walkę Norrca).
Jakby co - Sauron (w postaci skrzydlatego, płomienistego smoka, nieco mniejszego od Smauga) siedzi względnie blisko obserwując pole bitwy, i w którymś momencie się włączy do gry.
Anonymous - 16-02-2009, 22:39
Temat postu:
Dobra Velg, już najwyższy czas na walkę. Zrób puzzle z armii Saurona, bardzo cię o to proszę ;-)
Serika - 17-02-2009, 10:03
Temat postu:
No najwyższy, bo w końcu my to napiszemy, a chyba byście nie chcieli? :)

Swoją drogą - zgodnie z umową "zgubiliśmy" Waszą twierdzę. Zdaje się, że umawialiśmy się również co do finału bitwy, więc nie przesadźcie z tymi puzzlami :P
Anonymous - 17-02-2009, 10:16
Temat postu:
Spoko oko, wszystko pod kontrolą. Ja tylko chce obudzić bestię w Velgu ;-)
Velg - 17-02-2009, 19:31
Temat postu:
Pisanie zostało zaczęte. I w przeciągu dwudziestu czterech godzin zostanie skończone ;) [wszystko zależy od tego, jak bardzo się rozpiszę]

Edit:

Siły Rohanu do bitwy mam wciągać, czy może stoją i przyglądają się z oddali?
Bezimienny - 18-02-2009, 09:30
Temat postu:
Velg napisał/a:
Pisanie zostało zaczęte. I w przeciągu dwudziestu czterech godzin zostanie skończone ;) [wszystko zależy od tego, jak bardzo się rozpiszę]

Edit:

Siły Rohanu do bitwy mam wciągać, czy może stoją i przyglądają się z oddali?
Napisałem, że wszystkie ludzkie siły się ruszyły - Rohan też.

PS: jeśli w jakimś momencie losy bitwy będą się ważyć (lokalnie, bo na dłuższą metę to już raczej wyniku jej zmienić się nie da), albo pojawi się po waszej stronie jakaś postać bardzo się z tłumu wyróżniająca, to możecie się spodziewać "wizyty" Saurono-smoka
Velg - 18-02-2009, 12:48
Temat postu:
Okej, wpiszę Saurona-smoka do bitwy. ;) Choć planowałem w roli "umotywowacza" wtrącić Balroga z Armią Umarłych.
Anonymous - 18-02-2009, 15:06
Temat postu:
Velg pamiętaj też, że oprócz Norrca jeszcze Ryu jest z tobą.
Velg - 18-02-2009, 15:49
Temat postu:
Dobra, napisałem. Pozwoliłem sobie użyć Saurona - bowiem zabicie Balroga raczej jest jakąś istotną zmianą. ;) Wszelkie zastrzeżenia do przebiegu bitwy proszę zgłaszać.

No i - straty Mordoru i Rohanu łącznie widzę na 18+ k. Nasze straty - to cała armia, pomniejszona o kilkanaście osób. W tym, Norrca również traktuję jako stratę ;)
Anonymous - 18-02-2009, 17:48
Temat postu:
18 tysięcy... X_x Moje elfy będą miały pełne ręce roboty z leczeniem rannych, jak dotrą.

Velg: tam w ogóle ktokolwiek został? A jeśli tak, to ile osób, bo jakoś nie wierzę, żeby Sauron Was wytłukł do nogi nie biorąc jeńców.

Poza tym - co z Tobą? Zostałeś w tym świecie? Jeżeli pegaz Cię gdzieś poniósł, to możesz być pewny, że Cię znajdziemy, chociażby po charakterystycznym wierzchowcu. Zresztą Sauron Cię widział i Driela przy jakiejś okazji w Zwierciadle zapewne też, a na pewno będziemy dokładnie przeczesywać Śródziemie pod kątem wszelkich ocalałych z przywódcami na czele.
Velg - 18-02-2009, 18:16
Temat postu:
Znaczy się, nas było z dziewięć tysięcy. Biorąc pod uwagę okoliczności pomnożyłem naszą liczebność przez dwa - aczkolwiek w sumie mnie już wasze straty nie obchodzą.

Co do tego, kto został i jeńców - to już też bardziej wasza sprawa. Ja celowo dałem się znieść z pola bitwy - aby nie opisywać końca. Więc - ilość ludzi, którzych wzięliście jako jeńców jest na pewno mniejsza od połowy naszej liczebności (tyle IMHO padło, nim mnie uniósł), lecz ile ich jest, jest kwestią waszego uznania. Wszystko zależy, jak bardzo humanitarny był Sauron ;)

Co do mnie - ja aktualnie jestem w Śródziemiu. Nie mam jednakże w planach pozostać tam dłużej aniżeli kilka dni. W przypadku, gdybym na horyzoncie zoczył Saurona/MECHa/dziewiątkę Nazguli, uciekam, korzystając ze swoich zdolności zmiany planów. Wiem, że one nie działają natychmiastowo, niemniej, raczej nim byście mnie złapali, wyniósłbym się poza Śródziemie i to, co za mną pójdzie, utknęłoby w innym świecie.

Edit:

Ale po przemyśleniu, co do jeńców - nie bardzo wierzę, by było ich więcej, aniżeli powiedzmy... Dwustu. Choćby z tego powodu, że Saurona przedstawialiono im jako ekstraokrutnego Mrocznego Władcę. I, moim zdaniem, większość raczej przebije się własnym mieczem aniżeli zaryzykuje spotkanie z Naprawdę Tak Okrutnymi Torturami. I to są wszyscy pozostali w tym świecie.
Serika - 18-02-2009, 21:05
Temat postu:
OK... ja mniej-więcej tyle chciałam wiedzieć.

Natomiast mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, jak to wszystko wygląda z punktu widzenia naszych postaci? ^^' Przybyliście, wymordowaliście dwa miasta, CAŁE dowództwo uciekło - nie licząc jednego Norka, który zamienił się w kupkę popiołu i rozpoznawalnego ciała brak. Trudno, żeby w takim układzie przetrwały w Śródziemiu jakiekolwiek legendy o Waszym bohaterstwie - wręcz przeciwnie, jeśli coś się zachowa, to raczej o tym, że przysłaliście armię, a sami się dyskretnie ewakuowaliście (i to nie będzie "ewakuowaliście"). Notabene podejrzewam, że jeśli Galadriela się za to weźmie, to do Velga ma szanse taki obraz sytuacji dotrzeć, zanim się ewakuuje (pierścionek umysłu jej został, takiego zasiegu jak Jedyny nie ma, ale okolicę na pewno przetrzepie, żeby przypadkiem co bardziej gapowata ludność cywilna nie pomagała ewentualnym zbiegom z MAC).

Co do jeńców: jak dużo wiedzą i jak dużo byliby nam skłonni wyjawić? Chodzi mi przede wszystkim o to, 1. na ile są fanatycznymi wyznawcami kica i nie dadzą się przekabacić, 2. czy ktoś z nich wie, w jakim dokładnie celu Bractwo przybyło i co chciało osiągnąć? (Saeria, te sprawy)
Anonymous - 18-02-2009, 21:41
Temat postu:
Powiem tak, nasze wojsko to fanatycy. Co drugie przez nich wypowiadane słowo, to chwała Mac albo Hail KIC. Sauron jak kogoś z nich przesłucha, dowie się jaki to kic jest wspaniały, cudowny itp. Dowie się też z jaką pogardą odnosimy się do heretyków czy jakiś pogan. Innymi słowy przesłuchując ich otrzyma jeden wielki Bełkot. Nasi ludzie są zaślepieni i lojalni kicowi aż do śmierci. Dostanie się w niewole będzie dla nich wstydem, jakimś dyshonorem.
Niektórzy jeńcy mogą próbować popełnić samobójstwo, krzycząc przy tym coś na chwale kica. Co innego by było jakby Sauron dorwał kogoś z duchownych np jakiegoś akolitę czy kapłana. Niestety oni wszyscy są w kościele. Ale mimo wszystko Sauron i Galadriela dojdą do wniosku, że obcy pochodzą za morza z południa, są groźni, niebezpieczni i trzeba ich eliminować. W sumie to jest już jedna wielka oczywista oczywistość.

Serika w tym momencie nie ma i nie będzie żadnej legendy o naszym bohaterstwie. Jednakże my planujemy za jakiś czas powrócić do Śródziemia i zmienić bieg historii tak by powstało to wymarzone Saeril Velga. A teraz na razie, po odniesieniu połowicznego zwycięstwa wycofujemy się.
Costly - 18-02-2009, 21:47
Temat postu:
Nasza armia wie tyle - przybyliśmy walczyć z herezją. Fanatykami są strasznymi, wybraliśmy specjalnie na tą wyprawę najbardziej fanatyczne dywizje krzyżowe, żyjące w duchu naszej propagandy od kołyski. Więc są to ludzie, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie w ogóle istnienia prawdy o świecie innej niż ta, którą im wpajaliśmy. Zginą w przekonaniu, że oto poczynili krok ku budowie lepszego świata.

Co do tego jakie legendy przetrwają - wygrani piszą legendy. Jakie legendy krążyć tutaj będą przez lata, to zależy od was. Wedle naszej wiary w perspektywie setek (a może tysięcy lat) stanie się tam coś, co odświeży opowieści o przybyszach (a zapoczątkuje te wydarzenia człowiek pochodzący z krwi Bractwa) i doprowadzi do odnowienia stosunków pomiędzy powstałą wtedy Saerią a MAC. Równie dobrze wtedy już te opowieści mogą być dawno zapomniane i zapisane na nowo, wedle uznania zwycięzców tego okresu. Zresztą, jakie legendy krążyć będą, zależy głównie od Saurona. Jeżeli prowadzić będzie takie rządy o jakich pisał Tolkien, to na pewno rozprzestrzeniać się będzie w ramach różnych ugrupowań oporu biała wersja opowieści o działaniach Bractwa. Pewnie nawet dość mocno oderwana od historii. Tym mocniej, im bardziej takowa legenda będzie potrzebna ze względu na nacisk Saurona.

Nie jest to zresztą takie istotne - jeżeli dzierżący w tajemnicy ideologie MAC potomek dojdzie kiedyś jakimś splotem wydarzeń do władzy, to równie dobrze jako zwycięzca historie rozpisać może na nowo. A może i inaczej to się odbędzie? Któż to wie - to kwestia wiary. Wiara w Bractwie jest silna, wam może jej naturalnie brakować :]

Co do dorwania Velga czy innych - udali się prosto do kościoła. Obecność Feia pośród nich swoją drogą dość mocno utrudnia ich złapanie.
Mai_chan - 18-02-2009, 21:47
Temat postu:
Eeeej, a ja tak się spytam kompletnie offtopicznie.

CO wyście zrobili tym biednym żołnierzom, że im tak kompletnie odbiło?
Velg - 18-02-2009, 21:55
Temat postu:
Oprócz utwardzania w wierze i fanatyźmie standardowego...

Zaczęliśmy pewno od opowieści od metodach Mordoru i strategiach przesłuchania Mrocznego Władcy. Jak przechodziliśmy przez pół Gondoru, to zapewne sporo o tym słyszeliśmy - może nawet ktoś powiedział nam, że Sauron był sługą Morgotha, który wyhodował orki z elfów... A to raczej nie jest przyjemny proces. I sądzę, że nie chciałbym sprawdzać, czy pan Nieprzyjaciel zechce ze mnie wyhodować Substytut Orka.
Costly - 18-02-2009, 22:02
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
CO wyście zrobili tym biednym żołnierzom, że im tak kompletnie odbiło?


Po prostu wychowali się pod naszymi rządami. Patrz na bliski wschód, religia czyni cuda.
Mai_chan - 18-02-2009, 22:02
Temat postu:
Nie, mnie chodzi na początku. Skąd wyście wzięli takich fanatyków. Z probówki? I zdefiniuj "utwardzanie w wierze i fanatyźmie standardowe". Naprawdę mnie to fascynuje...
Insza inszość, że w Gondorze słowa na temat Morgotha nie usłyszysz, ludzie go nie pamiętają od pokoleń, takoż o pochodzeniu orków.

Edit:
A, ok. Jak tak, to w porządku. Aczkolwiek muszę przyznać, że chyba nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś bardziej przerażającego niż armia fanatyków pod wodzą szalonego egocentryka...
Bezimienny - 18-02-2009, 22:03
Temat postu:
Altruista napisał/a:
Co innego by było jakby Sauron dorwał kogoś z duchownych np jakiegoś akolitę czy kapłana. Niestety oni wszyscy są w kościele.
A rycerze z zakonu Velga? Jeśli dobrze zrozumiałem, przybyli oni razem z nim z przyszłości, więc powinni dysponować nawet większą wiedzą odnośnie historii Saerii (i jak się ona łączy z obecnym Śródziemiem) niż akolici i kapłani bractwa. Jestem pewny, że kilku z nich złapałem żywych - nie za dużo, bo już w trakcie walki było ich niewielu, ale z dwóch-trzech pewnie dałem radę. A co do fanatyzmu i bełkotania - po kilku godzinach zwykłej rozmowy z Królem Nazguli czy samym Sauronem, nawet bez zastosowania bardziej zaawansowanych tortur, zdecydowana większość osób się złamie i zacznie mówić. Ci bardziej odporni wytrwają może kilka dni. Tak naprawdę tylko wybitni herosi wytrzymaliby do punktu gdzie trzeba by stosować tortury czy sondowanie umysłu - zresztą, wszyscy ci których ewentualnie można by tak określić albo zginęli w trakcie walki, albo się ewakuowali.
Serika - 18-02-2009, 22:04
Temat postu:
Costly, nie będziemy nikogo (skutecznie) łapać bez Waszej wyraźnej zgody, to byłoby w tym momencie solidne naruszenie zasad zabawy. Aczkolwiek żałuję, że Velg nie dał się podpuścić, żeby dać się złapać, mielibyście szansę obejść nasze działania i pozostawić jakiegoś potomka, no i atmosfera chyba zrobiłaby się sympatyczniejsza. W chwili obecnej zadbamy o to, żeby przepowiednia nie miała żadnej możliwości się spełnić - przypominam, jesteśmy nieśmiertelni, będziemy siedzieć w Śródziemiu po wsze czasy, a z całą pewnością dobrze Was zapamiętaliśmy. W dodatku teraz, po fakcie, zawiadamiamy Valinor, nie będziemy ryzykować następnej takiej akcji. Jeśli chodzi o Saurona - on ma dość zdecydowany zamiar "się poprawić" i wprawdzie ma skłonności do przeginania i zbaczania na nie tę drogę, co trzeba, ale od pilnowania tego jest Driela :) Obawiam się więc, że nie będzie komu Was wybielać...

To chyba jednak było jakieś alternatywne Śródziemie, w końcu światów równoległych na pewno jest mnóstwo ^^;
Costly - 18-02-2009, 22:04
Temat postu:
O Saerii nie wiedzą nawet wszystkie postacie odgrywane przez graczy. Nie mówiąc już o NPC. Rycerze Velga zostali zebrani z najróżniejszych światów alternatywnych, nie z Saerii.

Mai_chan napisał/a:
A, ok. Jak tak, to w porządku. Aczkolwiek muszę przyznać, że chyba nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś bardziej przerażającego niż armia fanatyków pod wodzą szalonego egocentryka...


Nikt chyba sobie nie wyobrażał naszej organizacji jako sympatycznej, więc nie ma się co dziwić.

Serika - jak już mówiłem, to kwestia wiary. Wiara u nas jest silna :] Jeżeli kiedyś przejrzysz na oczy i nawrócisz się na prawidłową ścieżkę MAC, to bez wątpienia zrozumiesz naszą pewność co do realizacji celów takimi środkami jakie zastosowaliśmy.
Velg - 18-02-2009, 22:08
Temat postu:
Ale pamiętają o okrucieństwie Saurona. I raczej krąży mnóstwo opowieści o jego źle - w końcu wizerunek Mrocznego Władcy z niczego się nie tworzy. Jak u Iwana Groźnego niektóre załogi zamków wolały się wysadzić aniżeli poddać, to nasi żołnierze raczej nie chcą sprawdzać tych pogłosek.

Edit:

A rycerze z mojego Zakonu nie przybyli z przyszłości. Zebrałem ich z teraźniejszości po Multiuniwersum - swoją zdolnością ala książęta Amberu. Mogą mieć pewną wiedzę o wszechświatach alternatywnych... Ale o tym świecie nie.

Edit2:

Jak ktoś chce, to może mnie łapać ;) Ale z jednym zastrzeżeniem - zakładam, że od Feia jakiś przedmiot z jednorazową teleportacją wziąłem. I mogę się wyteleportowywać, kiedy chcę ;) Np. przed wlewaniem ołowiu do gardła.
Serika - 18-02-2009, 22:14
Temat postu:
O właśnie miałam zapytać, czy to podróżowanie po wymiarach to ala Amber. Jeśli tak, to możesz z powodzeniem dojść do wniosku, że trafiłeś nie do tego Cienia, co trzeba (ale sobie nie daruję, zanim się wyniesiesz usłyszysz w krótkometrażowym filmie propagandowym coś na temat swojej odwagi i honoru :P).

*edit* Velg, ja jednak zakładam, że przebieg rozmów pomiędzy postaciami oraz ich finał jest uzgadniany za kulisami i takich numerów jak niezapowiedziane wlewanie ołowiu nie robimy XD
Bezimienny - 18-02-2009, 22:16
Temat postu:
Velg napisał/a:
A rycerze z mojego Zakonu nie przybyli z przyszłości. Zebrałem ich z teraźniejszości po Multiuniwersum - swoją zdolnością ala książęta Amberu. Mogą mieć pewną wiedzę o wszechświatach alternatywnych... Ale o tym świecie nie.
A, ok, czyli wiele się nie dowiem, poza tym że przybyliście z południa, i że działaliście w imię jakiejś przepowiedni (oraz czym jest wiara MAC, z czym się ją je i dlaczego należy podążać ścieżką Patriarchy, i że jestem Zuy i Okrótny).
Velg - 18-02-2009, 22:19
Temat postu:
Bo nie rozumiecie Prawdziwej Guembi Miłości ;)

Ja się nawet na Balroga rzuciłem, przyjmując na siebie cios wielorzemiennym biczem... Aby teraz mnie raczono niskobudżetowymi propagandówkami? :D (zważywszy, że Arwena pewnie będzie robiła focha gdzieś w głębi, to klasy Lime-Iro)
Serika - 18-02-2009, 22:25
Temat postu:
Ne, nie rozumiemy, jak można zostawić armię na pastwę wroga i zwiać :P Dokładnie tak wyglądało z zewnątrz. A co z tą informacją zrobisz, to już Twój wybór :D

Łapać będziemy próbować , zapewne nam nawiejesz, jeśli chcesz inaczej, to proponuję priv.
Anonymous - 18-02-2009, 22:42
Temat postu:
Serika by osiągnąć jakiś cel, trzeba czasem coś poświecić. Armia nie była nigdy dla nas najważniejsza, dla nas liczą się przede wszystkim cele, pewne nasze założenia. Jak powrócimy do domku, odzyskamy po jakimś czasie to co utraciliśmy.

Bezimienny, jest tak jak napisałeś.
Velg - 18-02-2009, 22:44
Temat postu:
Taaaa... Siądę w kąciku, zacznę płakać, iż nikt mnie nie rozumie i potnę się mieczem - słowem, zostanę Pierwszym Emo Sródziemia :D

A tak na poważnie - niestety, moim zdaniem najbardziej uzasadnioną fabularnie opcją po złapaniu mnie jest zabicie mnie... A mi się już nie chce tworzyć setek powodów, dla których Sauron-Musi-Zostawić-Mnie-Przy-Życiu ;) I tak już powód do samej inwazji był wzięty prawie "z czapy".
Serika - 18-02-2009, 22:55
Temat postu:
O tak, powód do inwazji zdecydowanie... Dlatego byłam ciekawa, czy zamierzacie się jakoś bronić (wszystko jest do obgadania), czy mamy z czystym sumieniem przypiąć Wam metkę największych drani Multiświata. ^^'
Velg - 18-02-2009, 23:07
Temat postu:
To nie był mój pomysł, ale...

Jeśli zgodzicie się na przemycenie (niezauważone) jakiegoś itemu teleportacyjnego i "wyjście", kiedy mi będzie wygodnie, to okej, napisać o moim pojmaniu [pegaz gdzieś poleci i później go znajdę] ;) Z tym, że byłoby to niewygodne, jeśli zaczniecie od zaniesienia mnie do sali tortur... Wtedy się bym wyteleportował natychmiast :D

Z drugiej strony... Chcecie marnować sobie taki temat do rozważań? "A czego oni właściwie tu chcieli?" ;)
Costly - 18-02-2009, 23:08
Temat postu:
Nasza organizacja z zasady skupia drani. W końcu gramy fanatyczny kult religijny, który pod pretekstem wiary gromadzi władzę i pieniądze. Pewnie z połowa przynajmniej odgrywanych postaci ma w głębokim poważaniu wiarę czy wiernych i jest w kościele tylko i wyłącznie dla osobistych korzyści, ale grają fanatyków przed całym zewnętrznym światem (choćby moja postać jest sztandarowym przykładem). Choć są też prawdziwi fanatycy (patrz - Altruista).
Anonymous - 22-02-2009, 12:55
Temat postu:
No to co panie i panowie, kończymy tego questa?
Costly - 22-02-2009, 16:28
Temat postu:
Jeżeli nikt nie zamierza gonić naszego kościoła, to dla nas jest to w zasadzie koniec. Choć naturalnie musimy to podsumować jakimiś postami ciągle. Nie wiem jak gracze spoza Bractwa, czy nadal zamierzają prowadzić rozgrywki między sobą.
Bezimienny - 22-02-2009, 16:38
Temat postu:
Prawdopodobnie w ciągu kilku najbliższych dni zamierzamy napisać ogólne posty podsumowujące, ale "akcji" jako takiej raczej już nie będzie.
Anonymous - 27-02-2009, 22:44
Temat postu:
Co z postami podsumowującymi? Bo my chcielibyśmy tą kampanie już zamknąć i zając się czymś nowym.
Bezimienny - 27-02-2009, 22:51
Temat postu:
Możecie uznać ją za zamkniętą - to co my (ewentualnie) dodamy, nie będzie miało z wami już bezpośrednio nic wspólnego (innymi słowy, będzie dotyczyć wydarzeń po jakimś czasie, gdy już wam udało się odlecieć). Samo zebranie rady do decydowania o losach świata i krajów po ostatnich wydarzeniach potrwa pewnie z kilka miesięcy.

(a pisanie idzie wolno, bo musimy wpierw wszystko obgadać, a i nie mamy już takiego zapału do pisania jak w środku questa)
Costly - 28-02-2009, 10:12
Temat postu:
To samo z tej strony. Dlatego i podsumowanie z naszej strony się opóźnia. Tak czy inaczej - nie pali się, nikt nie ucierpi chyba na tych poślizgach.
Ysengrinn - 06-03-2009, 22:28
Temat postu:
Sauron i Galadriela by Multiświat.
Mara - 21-03-2009, 00:42
Temat postu:
Hm. Rozumiem, że mogę zamknąć tematy?
Serika - 21-03-2009, 00:44
Temat postu:
Nie! :> Jeszcze Bezimienny z ogólną sytuacją polityczną, a potem ja planuję epilog-epilog :) Damy znać komuś z moderatorów, jak skończymy na dobre.
Costly - 21-03-2009, 01:28
Temat postu:
Jeszcze ja muszę dodać post. Miałem dziś, no ale, życie pełne jest niespodzianek, z tego miejsca pisać mi nijak. Z naszej strony jednak zostały 2 posty (ja i Alt).
Serika - 21-03-2009, 11:07
Temat postu:
O... A myśleliśmy, że Wy się już podsumowaliście w swoim temacie. No to dawajcie :)
Anonymous - 26-03-2009, 23:09
Temat postu:
Właściwie, to my się już całkowicie przenieśliśmy do Figuoris Cordis. Costly chciałby tylko napisać jeszcze ze swojej strony obszerne podsumowanie naszej MAC-owej Kampanii. Rozumiem, że wy będziecie sobie od czasu do czasu coś pisać w tym temacie?
Bo czytając wasze posty, można dojść do wniosku, że na epilog się jeszcze nie zanosi.
Serika - 27-03-2009, 00:26
Temat postu:
Nie, nie będziemy, na wspomnianych wyżej dwóch postach się skończy (mój będzie z gatunku "dwa tysiące lat później" i to będzie koniec-koniec).
Anonymous - 09-04-2009, 16:31
Temat postu:
Drogi Costly, cały MAC czeka na twój post podsumowujący kampanię. Do dzieła byku ;>
Serika - 17-04-2009, 00:05
Temat postu:
No dobrze, jak dla nas to jest koniec :] Nie wiem, czy nadal chcecie coś dopisywać, nie jestem pewna, czy jest sens - no chyba, ze bardzo Wam zależy.

Mam nadzieję, że się podoba. Notabene Gwiazdeczki są moje i nie tykać bez mojej wiedzy i zgody (chociaż nie wykluczam, że może kiedyś gdzieś ktoś się może na nie natknąć...).
Anonymous - 17-04-2009, 11:30
Temat postu:
Podobało, a my napiszemy jeszcze tylko jeden post. Costly chce zakończenie w naszym stylu stworzyć.
GoNik - 23-04-2009, 11:40
Temat postu:
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

LINK

Anonymous - 23-04-2009, 11:54
Temat postu:
Okrutne to jest.
Costly - 23-04-2009, 12:50
Temat postu:
Że też na to nie wpadłem w czasie kampanii...
Anonymous - 23-04-2009, 13:02
Temat postu:
Costek ja myślałem o czymś podobnym. Jakby ta wojna nie zakończyło się po naszej myśli, to w ostateczności chciałem rozbić nasz kościół o stolicę Gondoru.
Costly - 23-04-2009, 15:12
Temat postu:
Kościół > Gondor - kiepska by to była wymiana.
Serika - 23-04-2009, 21:03
Temat postu:
...o kwiiiiik. :D
Ale to wytrzeszczone oczko jest po prostu zabójcze!
Costly - 09-05-2009, 19:39
Temat postu:
Proszę moderacje o zamknięcie questu, z naszej strony jednak nie będzie następnego postu. Nie mam cały czas weny i tak to się przeciąga i przeciąga, nie wiadomo ile jeszcze by to mogło trwać. Dlatego kończ waść, wstydu oszczędź, tak się za to zabierając jeszcze to rok wisieć będzie, obejdę się bez podsumowania.

Swoją drogą - podziękowania dla Altruisty za pomysł i główny wkład w stworzenie questu, jakby on nie przebiegał, to zainteresowaniem cieszył się dużym i wszyscy popisaliśmy sporo. A i kontrowersje nadawały mu uroku ;p Podziękowania też dla wszystkich uczestników.

(...a teraz skupiamy się na Szopie bracia i siostry ;p)

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group