Forum Kotatsu

Alfabet - Neon Genesis Evangelion

Ysengrinn - 05-04-2005, 16:01
Temat postu: Neon Genesis Evangelion
Pomyślałem, że jednak ten temat nie zaszkodzi:]. I zaznaczam od razu: nie zamierzam nikogo przekonywać, że to sie nie ma prawa nie podobać. Owszem ma prawo, jak wszystko na tym świecie, co nie zmienia faktu, że łatka "ambitnego" anime jest dla NGE krzywdząca. Dowód przewodni - mniej więcej rozumiem, jakie było jego przesłanie; z miejsca obala to teorię, że żadnego przesłania nie ma, a mistyka i niejasność przekazu mają ten fakt po prostu zataić. Jeśli nie wierzycie pozwolę sobie napisać o co chodzi;].

Poza tym: owszem, jest to anime o wielkich robotach, co dla wielu je z miejsca dyskwalifikuje. Trzeba jednak zauważyć niecodzienne podejście:

- użycie olbrzymich humanoidów zamiast zwykłych czołgów itd. jest uzasadnione. Aniołów nie rozwali nawet broń atomowa, gdyż generują AT Field. Jedyną możliwą odpowiedzią jest użycie Evangelionów, wyhodowanych z DNA ludzi i piewszego Anioła, które również wytwarzają tę barierę. Zeg co prawda stwierdził, że lepszym rozwiązaniem byłoby użycie żywego pocisku-kamikaze, jednak nie jest to do konca prawda. Po pierwsze - każdy Anioł jest inny, więc potrzebna jest uniwersalność. Po drugie - obrona ludzkości jest tylko częścią przeznaczenia Ev. Organizacja Seele zamierzała je wykorzystać w czasie Third impactu.

- pilotami są dzieci, to jednak również zostało logicznie uzasadnione(i jednocześnie uzasadniło częściowo tragiczną przeszłość bohaterów). Po prostu tylko dzieci, które urodziły się w roku Second Impactu są w stanie zapanować nad Evą(matka Shinjiego nie była w stanie i dlatego zginęła).

Wielu podnosi, że Shinji jest łajzowaty. Tyle, że on właśnie taki ma być;>. Możliwie najbardiej szary, bezbarwny i nijaki. Taki, który czuje się niepotrzebny i myśli, że gdyby nie pilotował Evy wszyscy by go olali. Jego problemy nie są w żadnym wypadku wyolbrzymione, podobnie jak reakcje. Jest po prostu realistyczny do bólu. Można mu zarzucić głupotę - ale nie można zarzucić, że nie ma szans zaistnieć w naturze.

Dalej - przeładowanie symbolami. Tu rzeczywiście jest spore przegięcie, jak choćby wybuchy w kształcie krzyża. Ale czy to źle? Po prostu taki jest klimat tego anime, ja również nie uważam, że wszystko to ma jakieś przesłanie, ale podoba mi się jak to wygląda. Sporo jest zresztą nawiązań do kabały, a to samo przez się wymaga wielu symboli, gdyż tego wymaga konwencja.

Na razie tyle. Czekam na reakcję;]. Nie mam ochoty na kłótnię, chcę tylko wyjaśnić to i owo.
Anonymous - 05-04-2005, 16:32
Temat postu:
Zapomniałeś o beznadziejnym zakończeniu serii podstawowej. Dwa ostatnie odcinki to makabra ( no chyba, że ktoś będzie dorabiał do tego kilkadziesiąt podstekstów ). Co innego End of..., przy wszystkich powyższych zastrzeżeniach, film ten w roli zakończenia okazał się milion razy lepszy.
Inna bajka to bohaterowie...właściwie Gainax miał jedną zasadę - każdy musi być psychem. W efekcie nie ma tam w mairę normalnych postaci, każdy ma jakies mnieb lub bardziej jawne schorzenie które tak czy siak wychodzi ( nawet mój faworyt - Gendo, który w sumie jest chyba najabrdziej rzeczywistą postacią, no może obok wymienionej już powyżej Szyny ).
Ysengrinn - 05-04-2005, 16:48
Temat postu:
Jeśli mam być szczery to w realu też każdy jest w jakiejś części psychopatą:]. A w serii? Misato miała ciężkie przeżycia, ale czy jest wariatką? Nieszczególnie, ot, kierowała się chęcią rewanżu w czasie szukania pracy. Kaji w ogóle nie jest wariatem, podobnie jak wszystkie chyba postaci drugoplanowe. Shinjiemu odwala bo ma ciężkie przeżycia, że tak powiem świat wali mu się na głowę, dzień po dniu przez dłuższy czas. Asuka? Asuka to nastolatka, przecież to normalne, że często wpada w histerię/doły/myśli samobójcze. Oboje są zresztą jeszcze dziećmi. Rei natomiast była "wychowywana" w dość specyficzny sposób.

Dlatego też nie uważam, że są specjalnie ześwirowani. Jak na to, co przeżyli byli wręcz zadziwiająco normalni;>.

Cytat:
Zapomniałeś o beznadziejnym zakończeniu serii podstawowej. Dwa ostatnie odcinki to makabra


Cóż, chłopaki wyczerpały budżet, na zakończenie na miarę EoE ich zwyczajnie nie było(wtedy) stać. Zresztą, mam zamiar powtórzyć sobie te odcinki, bo nie pamiętam już ich za bardzo, ale takie do cna głupie to one nie były i raczej konsekwentnie drążyły to co reszta serialu. Ale póki co milczę...
Anonymous - 05-04-2005, 16:57
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Jeśli mam być szczery to w realu też każdy jest w jakiejś części psychopatą:]. A w serii? Misato miała ciężkie przeżycia, ale czy jest wariatką? Nieszczególnie, ot, kierowała się chęcią rewanżu w czasie szukania pracy. Kaji w ogóle nie jest wariatem, podobnie jak wszystkie chyba postaci drugoplanowe. Shinjiemu odwala bo ma ciężkie przeżycia, że tak powiem świat wali mu się na głowę, dzień po dniu przez dłuższy czas. Asuka? Asuka to nastolatka, przecież to normalne, że często wpada w histerię/doły/myśli samobójcze. Oboje są zresztą jeszcze dziećmi. Rei natomiast była "wychowywana" w dość specyficzny sposób.

Dlatego też nie uważam, że są specjalnie ześwirowani. Jak na to, co przeżyli byli wręcz zadziwiająco normalni;>.

No cóż znam ludzi z cieższymi przezyciami niż Szyna a mimo to nie sa takimi łajzami. A poza tym ze wzgledu pscychologi ta łajzowatosc Szyny jak i jego lekkie dewiacje seksulane sugerowały by jakies inne przeżycia niż smierc matki i opuszczeni przez ojca.
Co do ludzi takich jak szyna to tacy istnieją, ale wielu z ich jest ofiaami los z lenistwa bo tak im wygodnie , łatwiej jest smecić niż ze sobą cos zrobić. I jeszcze jedno osoba taka jak Szyna nigdy przenigdy nie powinna trafić do wojska bo tam jaa zniszczą , znam taki przypadek niestety bezpośrednio.
Co do asuki no cóż nigdy nie przepadałem za tą postacią. W sumie ma o wiele gorsze odchyły niz typowa nastolatka. Ale mni osobiście martwi to że wiele artystek uznaje ją za wzór do naśladowania.
O Rei się nie wypowiadam bo nie ma o czym , poprostu lalka robot.
A reszta ujdzie.
W Sumie misato jest najnormalniejsza ze skrzywionych.
Bo gendo w brew temu co myśli Grisznak nie jest makiavellistycznym przywódcą lecz szleńcem pragnącym poświecic wszystko by jeszcze raz się zobaczyć z żoną
Ysengrinn - 05-04-2005, 17:04
Temat postu:
Cytat:
No cóż znam ludzi z cieższymi przezyciami niż Szyna a mimo to nie sa takimi łajzami.


Też mają 14 lat?

Cytat:
I jeszcze jedno osoba taka jak Szyna nigdy przenigdy nie powinna trafić do wojska bo tam jaa zniszczą , znam taki przypadek niestety bezpośrednio


No to "Szyna" trafił do czegoś co można nazwać wojskiem i efekt widzimy...

Cytat:
Bo Gendo w brew temu co myśli Grisznak nie jest makiavellistycznym przywódcą lecz szaleńcem pragnącym poświecic wszystko by jeszcze raz się zobaczyć z żoną
Też tak uważam. Był ciekawy, ale rzeczywiście wariat.
Anonymous - 05-04-2005, 17:13
Temat postu:
Zasadniczo tak widziałem Gendo przez cały czas trwania serii, o tym też pisałem na starym forum mangazynu. Dopiero w End...z Gendo wyłazi coś niedobrego, wcześniej zachowuje się niemal jak wzorowy przywódca.
Mam dwie młodsze siostry, jedna była nastolatką, druga jest i musiałbym je bardzo cieżko obrazić, gdybym porównał je do Asuki. Po prostu twócy powykrzywial tego typu zachowania, dodając do nich ekstrawertyzm i kilka innych naukowo określanych dziecięcych syndromów.
Anonymous - 05-04-2005, 17:13
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Cytat:
No cóż znam ludzi z cieższymi przezyciami niż Szyna a mimo to nie sa takimi łajzami.


Też mają 14 lat?


Teraz już nie ale kiedyś mieli i w sumie na starosć z nimi gorzej niz jak mieli 14 lat
Ysengrinn - 05-04-2005, 17:43
Temat postu:
Cytat:
Co do ludzi takich jak szyna to tacy istnieją, ale wielu z ich jest ofiarami losu z lenistwa bo tak im wygodnie , łatwiej jest smecić niż ze sobą cos zrobić.


A tak w ogóle to o tym między innymi mówi to anime;P. Pokazuje, co może się stać, gdy się nie weźmie w garść;]. Shinji zamyka się w sobie i efekt jest taki, że wszystko traci. Dopiero gdy wziął się w garść udało mu się coś osiągnąć. Przecież, do diaska, to że autorzy zrobili go głównym bohaterem nie znaczy, że pochwalają ten typ charakteru.
Keii - 05-04-2005, 17:50
Temat postu:
Ysen napisał/a:
Przecież, do diaska, to że autorzy zrobili go głównym bohaterem nie znaczy, że pochwalają ten typ charakteru.

True, true.
Gdyby z kolei wszyscy bohaterowie książek/filmów/mang/anime/whatever byli idealni - to dopiero byłoby nudne. Muszą popełniać błędy, żeby było o czym pisać/co rysować [i żeby im nie było za dobrze]. Zresztą kultura masowa często ma na celu dowartościowanie osób zainteresowanych, częściowo w stylu: "Heh, dobrze, że nie jestem taką lamką jak [załóżmy] Shinji".
Anonymous - 05-04-2005, 17:58
Temat postu:
albo własnie na odwrót . Shinji to popularna postać wie trzeba być taką lama żeby cię lubili. A ty myslisz z kąd ta cała moda w japoni w śród młodzierzy na bycie ofiarą losu??
Ysengrinn - 05-04-2005, 18:05
Temat postu:
Nie wiem, czy to taka moda. Ale jeśli tak, to mamy tu błędne koło nieporozumień: Shinji był wzorowany na ofiarach, żeby im przekazać, iż trzeba się wziąść w garść. A ofiary to źle zrozumiały i teraz chcą być tak samo beznadziejni jak Shinji;]

Cytat:
Zresztą kultura masowa często ma na celu dowartościowanie osób zainteresowanych, częściowo w stylu: "Heh, dobrze, że nie jestem taką lamką jak [załóżmy] Shinji".


Ewentualnie "dobrze, że nie jestem JEDYNĄ taką lamą;P".
Keii - 05-04-2005, 18:08
Temat postu:
RV napisał/a:
A ty myslisz z kąd ta cała moda w japoni w śród młodzierzy na bycie ofiarą losu??

Gdyby to było takie proste, to psychologowie nie rwaliby sobie włosów z głowy jak zaradzić np rosnącej fali samobójstw, tylko zrobili o tym anime...
Anonymous - 05-04-2005, 18:18
Temat postu:
o to chodzi że złe wzorce są o wiele łatwiej wpajalne niż dobre. Bo zle to może karzdy leń zaaprobowac a dobre już nie
wa-totem - 05-04-2005, 18:22
Temat postu:
Ja tam na Shinjiego reaguję jak Asuka - 気持ち悪い (tak, tak, dobrze kombinujecie - kimochiwarui)

Moje podejście jest dokładnie odwrotne, jak dostajesz od życia po łbie to trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej. Na złość wrogom i na przekór przeciwnościom. I już tylko to daje ogromną satysfakcję. Dlatego Shinji wywołuje u mnie odruch wymiotny ~_~
Ysengrinn - 05-04-2005, 20:40
Temat postu:
Cytat:
o to chodzi że złe wzorce są o wiele łatwiej wpajalne niż dobre. Bo zle to może karzdy leń zaaprobowac a dobre już nie


Jeśli ktoś jest na tyle głupi, że uważa postacie z anime za wzorce do których się trzeba/można dopasowywać to zasługuje na to, by umrzeć jako ofiara losu którą wszyscy pomiatają.

Cytat:
Dlatego Shinji wywołuje u mnie odruch wymiotny ~_~


I chyba o to twórcom chodziło, wiesz;]? Dodatkowo może o refleksję "o matko ja jestem taki jak on... NIEEE!!! Muszę coś z sobą zrobić!".

Natomiast moda na łamagowatość to bardziej wina komedii shounen, w których do głównego bohatera-frajera się lepią dziewczyny jak marzenie w kilku rodzajach, do wyboru do koloru. To dopiero uczy bycia zerem!!!
Keii - 05-04-2005, 22:26
Temat postu:
Ysen napisał/a:
Natomiast moda na łamagowatość to bardziej wina komedii shounen, w których do głównego bohatera-frajera się lepią dziewczyny jak marzenie w kilku rodzajach, do wyboru do koloru.

Hm, teraz wartoby się zastanowić, czy pierwsze była moda na łamagi w Japonii, a producenci się dostosowali, czy też było odwrotnie :]
Ysengrinn - 05-04-2005, 23:26
Temat postu:
Jeśli pierwsze były łamagi(a raczej włąśnie tak było) to to niekoniecznie była moda;P. Poza tym to samonapędzający się mechanizm: łąmagi w realu tworzą zapotrzebowanie na łamagi w anime, a łamagi w anime powodują, że łamagi w realu nic z sobą nie robią i stają się jeszcze większymi łamagami;].
Ysengrinn - 12-05-2005, 18:04
Temat postu:
IKa w Komentarzach do recenzji napisał/a:
Trzy - jakież to głebokie, biblijne przesłanie w NGE jest?


Biblijne to są tylko motywy i dekoracje:P. Przesłanie jest bardziej filozoficzne, choć może i niekoniecznie głębokie:P. Chodzi po prostu o to, że ludzie są dziwni, głupi, wredni, niekomunikatywni, samolubni, z bezsensownych powodów gotowi są wszystko zaprzepaścić... ale to jeszcze nie powód, żeby rzucić wszystko w cholerę i sprowadzić na nich zagładę;]. Dlatego trzeba mimo wszystko "uprawiać swój ogródek".

Tak przynajmniej ja to interpretuję. A że przekazują to trochę bełkotliwie? Cóż zrobić, skoro ludzie lubią takie rzeczy:P?
Doreen - 13-05-2005, 11:28
Temat postu:
Ta interpretacja została dokonana PO Endzie? Bo jeśli tak, to się chyba lekko rozczaruję. Enda jeszcze nie widziałam, ale końcówka serii wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Nie, żeby przesłanie mi nie podpasowało - jak dla mnie przesłaniem było "ludzie widzą cię i oceniają inaczej niż ty samego siebie, ale nie powinieneś się tym zbytnio przejmować - najważniejsze jest to, co TY sam myślisz i decydujesz". I nawet się z tym zgadzam, tylko wydało mi się to takie... mało odkrywcze ;P. Po 24 odcinkach pełnych postaci z tragiczną przeszłością, nieciekawą teraźniejszością i dylematami moralnymi że hej miałam nadzieję na coś... głębszego? W pewnym momencie miałam nawet własny koncept - a co, jeśli "złoty wiek" ludzkości się skończył, a Anioły to po prostu biblijny koniec świata? Czy nadal powinno się z nimi walczyć, czy pokornie spuścić łepki i dać się wyrżnąć?

Twórcy poszli jednak w troszkę innym kierunku :D

Miałam nadzieję, że coś ciekawszego wyjdzie w Endzie, ale jeśli przesłaniem ma być "ludzie są be, ale nie wolno ich wyniszczyć bo tak" to chyba nic z tego...

A tak przy okazji:
http://www.big-big-truck.com/bebop/alternateending.html - uwielbiam ten komiks :]
Ysengrinn - 13-05-2005, 12:19
Temat postu:
Cytat:
I nawet się z tym zgadzam, tylko wydało mi się to takie... mało odkrywcze ;P


Pewien ksiądz podobno przez kilka lat prawił jedno i to samo kazanie. Gdy mu zwrócili uwagę, wytłumaczył, że od tamtego czasu nic się z tego kazania nie nauczyli;P.

Cytat:
Miałam nadzieję, że coś ciekawszego wyjdzie w Endzie, ale jeśli przesłaniem ma być "ludzie są be, ale nie wolno ich wyniszczyć bo tak" to chyba nic z tego...


Primo napisałem, że spoiler, więc samaś sobie winna:P. Drugie primo - stwierdzenie, że złoty wiek się skończył nie jest przesłaniem, ale punkowo-gothyckim(patrz tu), pseudofilozoficznym biadoleniem, że "noł fiuczer, łi szud ol daj koz łi sak". Ani to oryginalne, ani mądre, za to diabelnie modne od zarania dziejów.

A trzecie primo - jak tak żyję i widzę, że ludzie znający się niby wiele lat zupełnie się nie dogadują, bo każde ma własny obraz świata i zwyczajnie NIE CHCE zrozumieć drugiego, to przesłanie NGE wydaje mi się diabelnie aktualne i aż za mądre. Szkoda tylko, że większość widzi tylko tę kabalistyczno-mechowatą otoczkę i albo się nią zachwyca, albo ją kontestuje.
Doreen - 13-05-2005, 14:35
Temat postu:
Ad pierwsze primo: ja nie mam pretensji do Ciebie za spoiler tylko do anime że się kończy tak, a nie inaczej =) W spoilery to ja się z własnej, nieprzymuszonej woli pakuję =)
Ad drugie primo: fakt, takie biadolenie w obecnej chwili zbytniego sensu nie ma. Gdyby jednak jakieś dziwne stwory rozpoczęły atak na ludzkość, to chyba wartoby się zastanowić, co one są i dlaczego chcą z nas zrobić sieczkę, a nie działać na zasadzie "jak one nas, to my ich też". Można oczywiście przyjąć,że kierownictwo SEELE było we wszystkim świetnie zorientowane, a twórcy po prostu postanowili nie oświecić tą wiedzą oglądających. Tylko jak dla mnie stracili przez to na wiarygoności. Po prostu za dużo widziałam filmów/seriali/książek, w których twórcy konstruują arcyskomplikowaną, wielowątkową intrygę, a na końcu nie następuje rozwiązanie żadnego wątku. Czyli że albo stwierdzili, że to w sumie nie ma znaczenia, bo liczy się przesłanie, warstwa emocjonalna itp., albo po prostu im zabrakło pomysłu.
A ja chyba zbyt przyziemna jestem, bo jak dla mnie to w 90% przeważa ta druga opcja :D
Ysengrinn - 13-05-2005, 14:50
Temat postu:
Cytat:
Można oczywiście przyjąć,że kierownictwo SEELE było we wszystkim świetnie zorientowane, a twórcy po prostu postanowili nie oświecić tą wiedzą oglądających.


To ja może przybliżę o co chodziło w End of Evangelion...

MEGASPOILER

To znaczy im nie chodziło tylko o to, żeby uniknąć zagłady. Oni chcieli przeprowadzić ludzi na wyższe stadium ewolucji - czyli w ich interpretacji zrobić z ludzkości jeden gigantyczny żywy organizm, podobny w tym do aniołów(z których też każdy był osobnym gatunkiem!), tylko wielokrotnie większy. W tym organizmie ludzkie dusze zostałyby stopione w jedno, dzięki czemu znikłby problem stosunków międzyludzkich:P. Organizm ów miał powstać przez wchłonięcie dusz wszystkich ludzi przez ciało Lilith.

Dodam jeszcze, że tego samego chciały dokonać Anioły, dlatego właśnie atakowały i dlatego zostały zniszczone. KAŻDY Anioł chciał się połączyć z Lilith i przejść na wyższe stadium ewolucji. Dodam jeszcze, że ostatnim, osiemnastym Aniołem jest Lilim - dzieci Lilith. Ludzkość.

I właśnie owo słynne "biblijne przesłanie" NGE to dylemat, czy ludzkość zniszczyć, pozwolić jej stać się nowym bytem o boskich zdolnościach, czy też pozostawić wszystko tak jak jest. Przed tym dylematem postawiono zaś kogoś zupełnie nieprzygotowanego, bo Shinjiego "Ofiarę" Ikari:P. Nomen omen z Biblią nie ma to wiele wspólnego.


MEGASPOILER
Ash DeLuxe - 22-07-2005, 22:04
Temat postu:
Motywy w Evangelionie nie są Biblijne a kabalistyczne (to różnica) a już się nawróciłem(kiedy rzuciłem palenie;>).
Więc nie masz się czego obawiać, a manga jest świetna (licze na to że anime będzie jeszcze lepsze... choć zajęcia powiązane z filmoznawstwem już miałem i nie wykorzystam serii do prezentacji :/)
Anonymous - 23-07-2005, 10:53
Temat postu:
W ogólnym odczuciu manga jest lepsza, bo jest bardziej czytelna i jasna, zaś bełkot schodzi na dalszy plan. Wady mangi są dwie: niestety wciąż jest Shinji no i jest więcej Kawioru ( nie dość że bizon to jeszcze pedał - gdyby na dodatek był gotycką lolita i mówił "nyu" to byłby już pełen komplet najbardziej denerwujacych mnie w mangach/anime rzeczy ).
Ash DeLuxe - 23-07-2005, 19:47
Temat postu:
Bizon? Pedał? Mniej slangu! Proszę...(ale jestem na 8 tomie więc bez spoilerów, też proszę ;])
A Shinji... Mnie wydał się się o wiele lepszy w mandze (choć, no co tu mówić, nie jest idealny). Z drugiej strony kogo możnaby dołączyć do Rei i Asuki? ;)
Zegarmistrz - 23-07-2005, 20:06
Temat postu:
Ash DeLuxe napisał/a:
Bizon?


On tak nazywa Bishonenów
Anonymous - 23-07-2005, 20:28
Temat postu:
Ash DeLuxe napisał/a:
Z drugiej strony kogo możnaby dołączyć do Rei i Asuki? ;)

Walizkową bombę atomową...
Ash DeLuxe - 24-07-2005, 18:52
Temat postu:
Ona nie umiałaby pilotować Ewy ;)

Swoją drogą... czyżbyś nie uważał NGE za najlepsze anime, jakie kiedykolwiek stworzono? ;>
Anonymous - 24-07-2005, 19:18
Temat postu:
Ash DeLuxe napisał/a:
Ona nie umiałaby pilotować Ewy ;)

Swoją drogą... czyżbyś nie uważał NGE za najlepsze anime, jakie kiedykolwiek stworzono? ;>

No i co, dużo lepiej rozwiązałaby problem tego ustrojstwa, czy znerwicowana paranoiczka czy robot...
Zdecydowanie, jak każdy rozsądny człowiek.
Ash DeLuxe - 24-07-2005, 19:34
Temat postu:
;)

[edit=Ysengrinn]Mamy się pogniewać?
wa-totem - 25-07-2005, 01:04
Temat postu:
Hmmm... O Asuce można wiele powiedzieć - pewnie głównie złego, ale jednak w końcu jednym słowem i wyjątkowo trafnie podsumowała Shinjiego... A o ile pamiętam mangę, to Rei się w nim zadurzyła na amen, więc... -__-
Ysengrinn - 25-07-2005, 07:46
Temat postu:
O ile ja pamiętam, to Rei primo - miała minus jeden osobowości, duo - w zasadzie miała wybór między Ikarim... i Ikarim:P.

spoiler napisał/a:
Inna rzecz, że Bogiem a prawdą, to była jego siostrą...

wa-totem - 25-07-2005, 12:54
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
w zasadzie miała wybór między Ikarim... i Ikarim:P
No bez przesady... OK, reszty w tej ich szkole było pokazane za mało, ale jednak coś tam jeszcze było... No chyba że to odległe efekty wizyty u niej i tego że się na nią przewrócił ^v^; Uderzyła się w głowę...
Anonymous - 25-07-2005, 13:22
Temat postu:
Cytat:
Uderzyła się w głowę...

No właśnie i to wiele tłumaczy...
A tak generalnie, to może by ktos przeniósł tą debatę do stosownego tematu, co ?
Ysengrinn - 25-07-2005, 15:11
Temat postu:
Klient nasz pan:P.

Cytat:
No bez przesady... OK, reszty w tej ich szkole było pokazane za mało, ale jednak coś tam jeszcze było...


Mówię o tych, z którymi gadała. A gadała z małym Ikarim i dużym Ikarim.
Anonymous - 25-07-2005, 15:24
Temat postu:
O ile w przypadku Rei słowo "gadała" jest najlpesze, bo dziewczyna jest równi gadatliwa i elokwentna jak to "cuś" co grało Ciri w filmowym Wiedźminie.
wa-totem - 26-07-2005, 11:24
Temat postu:
Gadanie to kwestia wyboru.
Przecież żaden anioł nie chodził za nią i nie walił jej przez łeb jak tylko próbowała otworzyć gębę do kogokolwiek kto nie miał na nazwisko "Ikari"? OK, dostawała w zęby lub była duszona kiedy próbowała rozmawiać z innymi przedstawicielkami tej samej płci, no ale...
IT. - 26-07-2005, 16:38
Temat postu:
Kiedy Rei dostała w zeby od jakiegoś faceta??? W którym tomie mangi to było??? Albo w którym odcinku??? A wogule to uważam, że Rei i KTURYKOLWIEK Ikari to albo ochydna pedofilia albo ochydne kazirodstwo. Jakoś tak wszystkim po kolei od samej gury poczynając umknęło pokrewieństwo które łączy Pannę Ayanami i Młodszego Ikariego.
Jedna rzecz. Czym tak właściwie Rei była? Czy ona była Lilith? To mnie gryzie i gryzie. I czy ktoś gdzieś znalazł dlaczego nazywała się Ayanami?
Anonymous - 26-07-2005, 18:36
Temat postu:
Wiesz, tego nie zauważyła chyba cała masa rzeczy...zresztą jest taka scena w mandze, kiedy Rei przychodzi do Gendo naga, a Gendo pierwsze co robi to zdejmuej kurtke i okrywa ją. To tyle, jeśli ktoś robi sobie jakieś złudzenia co do niej i Ikari sr.
A co do Ikari jr. to cóż, chłopaczyna nawet Pena nie byłby w stanie poderwać. Poza tym Rei, abstrachując od kształtów, będących spełnieniem marzeń pedofila, jest raczej aseksualna.
Ysengrinn - 27-07-2005, 08:14
Temat postu:
Cytat:
Gadanie to kwestia wyboru.


Z którego ona nie korzystała. Wybacz, ale niektórzy tak mają, że za Chiny Ludowe nie zagadają się do nieznajomego, choćby im się nie wiem jak podobał. Pomijam zresztą, że Rei była raczej nieświadoma otoczenia.

Cytat:
A wogule to uważam, że Rei i KTURYKOLWIEK Ikari to albo ochydna pedofilia albo ochydne kazirodstwo.


Ja już to pisałem. I owszem, to jest "pewien problem", ale i tak nikt się jak na razie nad żadną z par nie rozpływał w zachwytach, więc no problem:P.

Cytat:
To tyle, jeśli ktoś robi sobie jakieś złudzenia co do niej i Ikari sr.


Ja złudzeń w tym względzie nie mam i od początku stwierdzam tylko jedno - Rei gadała z Gendo i Shinjim. Z nikim poza tym nie rozmawiała inaczej niż półsłówkami.
IKa - 27-07-2005, 08:38
Temat postu:
zapominasz o Asuce, z nia też rozmawiała. W ogóle jakiekolwiek pairingi w NGE <z wyjatkiem tego normalnego, Misato/Keji, > wydają mi się nie na miejscu - takij bandy ndwidualistów i egocentryków jeszcze nie widziałam, nie wspominając o tym, że połowa głównych postaci jest ze sobą spokrewniona :/
Ysengrinn - 27-07-2005, 11:10
Temat postu:
A tam, jest jeszcze Toudi i Hikari:P. A z Asuką rozmawiała właśnie półsłówkami.
Bezimienny - 27-07-2005, 11:27
Temat postu:
IKa napisał/a:
zapominasz o Asuce, z nia też rozmawiała.

Jeśli za rozmowę uważasz sytuację, w której Asuka mówi, a Rei od czasu do czasu (w wyjątkowych okazjach) półsłówkami odzywa się w przestrzeń (i to tylko w odpowiedzi na bezpośrednio zadane pytania - nigdy z własnej inicjatywy), to niewątpliwie masz rację ;)
Anonymous - 27-07-2005, 12:23
Temat postu:
No to czekam, aż ktoś się weźmie i sporządzi listę wszystkich dialogów, jakie Rei przeprowadziła w anime...To by zakończyło tą dyskusję.
IT. - 27-07-2005, 15:17
Temat postu:
Czy wy macie z tym problem? Rei mało mówiła. Ja znam ludzi którzy nie są Rei i mało mówią bo nie chcą, nie lubią albo uważają, że toważystwo ich słów nie warte.
Pewnie tak też sądziła Rei skoro, jak zauważyła IKa, to toważystwo było bandą istot z uszkodzoną psychiką.
Moim zdaniem Rei miała ładnie wyglądać i bardzo dobrze jej to wychodziło.
wa-totem - 28-07-2005, 15:46
Temat postu:
IT. napisał/a:
Kiedy Rei dostała w zeby od jakiegoś faceta??? W którym tomie mangi to było???
Proszę, czytaj uważniej:
wa-totem napisał/a:
dostawała w zęby lub była duszona kiedy próbowała rozmawiać z innymi przedstawicielkami tej samej płci
wytłuszczone - rodzaj żeński... przypominasz sobie pewną panią doktor? No.
IT. napisał/a:
KTURYKOLWIEK
nie dość że krzyczysz, to jeszcze z ortami -__-

IT. napisał/a:
Czy wy macie z tym problem? Rei mało mówiła.
Nie, nie mam z tym problemu. Jednak jako ekstrawertyk, kiedy widzę introwertyka popadającego w co raz głębszą izolację, użalającego się nad sobą i winiącego za to wszystkich tylko nie siebie, potrafię tylko jego/jej żałować. Ale nie usprawiedliwić. Słabości ma każdy z nas, a są one od tego, żeby je przełamywać. Nie ma niczego bardziej satysfakcjonującego od zwycięstwa nad samym sobą.
Ysengrinn - 29-07-2005, 15:03
Temat postu:
No i Rei pokazała silną (a raczej w ogóle) wolę, tyle że dopiero w EoE. Wcześniej jakoś tak nie czuła potrzeby.
wa-totem - 29-07-2005, 18:01
Temat postu:
Tak. A mina i reakcja Ikariego seniora były świetne.
Ciekawe, ale w mandze jest ostatnio Rei jakby trochę więcej niż w serii...
IT. - 30-07-2005, 13:26
Temat postu:
Sama jestem introwertyczką więc nie pouczaj mnie. A zwycięstwo nad samym sobą to nie tyle satysfakcja co konieczność jak się chce żyć.

W mandze Rei jest jakby trochę OOC ostatnio. Podobnie jak połowa bohaterów. Porównując z anime. To bardzo dobrze moim skromnym zdaniem bo w anime chwilami trzeba było się zastanawiać ile lat mają bochaterowie a w mandze powiedzieli nam jasno że to informacja nikomu do niczego nie potrzebna.
Ogulnie to Rei jak Rei ale jest więcej Tabrisa! Pstrykałabym na mangę gdyby nie on.
Anonymous - 30-07-2005, 14:29
Temat postu:
IT. napisał/a:
Ogulnie to Rei jak Rei ale jest więcej Tabrisa! Pstrykałabym na mangę gdyby nie on.

Tabrisa ??? Który to ??
IT. - 30-07-2005, 14:40
Temat postu:
No dobra... Ja piszę Tabris bo tak lubię. Kaworu Nagisa. Siedemnasty anioł. Niekturzy piszą Kaoru. Niekturzy piszą Tablis. Ja piszę jak lubie a lubię Tabris. *ukłon*
Słodki jest nie? W anime jak w anime ale ten mangowy...
Anonymous - 30-07-2005, 17:42
Temat postu:
Przecież to pedał a na dodatek bizon...No cóż, kobiety...
IT. - 02-08-2005, 11:21
Temat postu:
Będę nieuprzejma. SAM JESTEŚ BIZON!!!

Ogulnie to masz oczywiście rację ale co do orientacji się nie zgodzę bo nie. Są tacy co wszędzie widzą jaoje i są tacy którzy robią wszystko żeby ich nie dostrzegać. Ja sobie wykasowałam z pamięci co gorsze obrazki a;bo zastąpiłam innymi i trzymam się z daleka od fików jaojowych i mam się dobrze i nadal go lubię i nadal będę bo jak ktoś potrafi zadusić gołą ręką kociaka to musi mieć w sobie to coś co lubię.
wa-totem - 02-08-2005, 13:23
Temat postu:
IT. napisał/a:
bo jak ktoś potrafi zadusić gołą ręką kociaka to musi mieć w sobie to coś co lubię
:o
<cofa się tyłem, powolutku>
...
<sięga po pejcz i czarną skórę>
~_^
Grabarz - 02-08-2005, 14:59
Temat postu:
i lateksową maskę z zamkiem :P
Anonymous - 02-08-2005, 15:23
Temat postu:
I podręczny zestaw ostrzy...
Inna bajka, ze lubię koty...
IT. - 02-08-2005, 17:12
Temat postu:
Jesteście chorzy.
Ja miałam na myśli brak zachamowań i delikatnie odmienne podejście do życia i istnienia.

Też lubię koty.
Nawet bardzo.
Byłabym tak samo zachwycona gdyby zadusił szczeniaka, jaszczórkę albo króliczka.
Chociaż króliczka bym się brzydziła...
Anonymous - 02-08-2005, 17:14
Temat postu:
W końcu skądś takie podejście wynikało, Ernest Rhoem czy Heinrich Himmler też byli gajami....
IT. - 02-08-2005, 17:20
Temat postu:
Ja cię zaczynam posądzać o bycie osobą upartą i zdecydowaną topić w occie fantazje innych. Słodki z tym jesteś ale ładnie proszę daruj sobie.

Nie mam homofobii i nadal podejście Tabrisa mi się podoba.

A ciebie Grisznak kocham.
Anonymous - 11-10-2005, 20:06
Temat postu: pytania o evangeliona
Własnie skonczyłem ogladac Eve i ma kilka pytan(jak kazdt chyba),mianowicie chodzi o te Anioły,ej!,skad sieone wzieły?A co odnosnie Drugiego Uderzenia! jasli to nie kontakt Evy z Adamem je spowodował to co?rebus.i jeszcze jedno,dlaczego tylko dzieci moga pilotwac Evy?jesli ktos zna odpowiedzi na te pytania to prodze o kontakt(jezeki ktos wogóle odwiedza ta strone)zostawiam mail i oto i on:m13sy@interia.pl
Ysengrinn - 11-10-2005, 21:09
Temat postu:
Cytat:
skad sie one wzieły?


Tego nikt nie wie. Nigdzie to nie było wyjaśnione.
Cytat:

jasli to nie kontakt Evy z Adamem je spowodował to co?


Tego nikt nie wie. Nigdzie to nie było wyjaśnione.
Cytat:
i jeszcze jedno,dlaczego tylko dzieci moga pilotwac Evy?


Tego nikt nie wie. Nigdzie to nie było wyjaśnione.
Serj - 12-10-2005, 20:25
Temat postu:
1. Pytanie:
Cytat:
TO moja opinia ale całkiem logiczna i prawdziwa. Jerzeli wedłog twórców serialu przepowiednie trzeciego impaktu znaleziono w zwojach z Qumran (najstarsze znalezione woje biblijne) to Bóg wysłał Anioły by dopełnić dzieje ludzkości i stworzyć ją na nowo. Taki Bóg NIe jest zły ale jest taki sam jak w starym testamencie, czyli surowy Majestatyczny, którego plany są nadrzędne wobeć ludzkości (a w serii była tym planem nowa ludzkość).


2. Kontakt Lilith (TO takie białe co wisiało w Geofroncie przebite włócznią) z Rei.

3. Tylko dzieci urodzone w roku second Impact mogły pilotować Evy. DLaczego? NIe wiem może promieniowanie jakieś? A może poprostu serialowy Bóg tak chciał :)
Serj - 12-10-2005, 20:26
Temat postu:
Oczywiście tam powinno być

ZWOJE BIBLIJNE
a nie woje biblijne
:)
Ysengrinn - 12-10-2005, 20:50
Temat postu:
Po pierwsze witam na forum:].

Cytat:
1. Pytanie:[...]


Tak naprawdę to seria nie odpowiada wprost na pytanie, czy Bóg istnieje. Wiele na to wskazuje, ale pewności nie ma.

Cytat:
I NIE. Anioły nie mają przeprowadzić ludzkości na wyższy poziom ewolucji. One chcę się połączyć z Lilith i SAME wejść na wyższe stadium, wywołując jednocześnie zagładę ludzkości. Robią to instynktownie, gdyż tylko Kaoru w pełni zrozumiał cały dowcip i zrezygnował z ewolucji, dając się zabić. Nomen omen ludzkość też jest osobnym Aniołem, jako gatunek (gdyż każdy Anioł to osobny gatunek)


Cytat:
2. Kontakt Lilith z Rei.


On się pyta o drugi, nie trzeci impakt. W czasie drugiego Rei nie było nawet w próbówce jeszcze. I wywołał go prawdopodobni kontakt Adama z jakimś człowiekiem.
adi9998 - 12-02-2006, 20:55
Temat postu: Neon Genesis Evangelion
Proszę niech ktoś mi streści dwa epizody NGE : 21 i 22 (nie mniałem okazji ich oglądać ). Zgóry dzięki
Kleszczman - 19-02-2006, 00:39
Temat postu: Evangelion (seria)
Witajcie ponownie. Ostatnio zainteresowała mnie seria EVANGELION. Znalazłem w internecie wersje z pieknie dopasowanymi polskimi napisami. Lecz nie to jest główną częścią tematu. Ściągam serie od 1 do 26 odcinka. Obecnie jestem na 12 i bardzo mi się podoba. I w tym miejscu nie mam pewności. Czy cały EVANGELION słada się z owych 26 odcinków, czy może musze szukać pozostałych w sieci.

P.S. Dziękuje za wszelką pomoc :)
wa-totem - 19-02-2006, 01:31
Temat postu:
Jesteś na forum.tanuki.pl... co powiesz na wejście na anime.tanuki.pl i przeczytanie tego co napisaliśmy o evangelionie? Ze szczególnym uwzględnieniem umieszczonej w nagłówku liczby odcinków i tytułów powiązanych...
Kleszczman - 19-02-2006, 11:46
Temat postu:
Dzięki serdeczne. Już wszystko wiem. Moge spać spokojnie :P
Ysengrinn - 19-02-2006, 20:33
Temat postu:
Temat scalony z właściwym evangelionowym. Na przyszłość poleca się sprawdzać, czy dany temat już nie istnieje, zwłaszcza gdy mowa o jednej ze starszych i najbardziej znanych serii anime.
Kamjia - 19-02-2006, 22:18
Temat postu:
Kiedyś z taką trudnością przekopałam się przez wszystkie odcinki, że myślałam, że to jedno z najnudniejszych anime jakie widziałam, ale po upływie znacznego czasu wspomnienia o nim nabrały bardzo pozytywnych kształtów. Poza tym w pewnym wieku nie kręcą dzieci zapytania "kim jestem?" i przeciwnicy o kształtach kostek mydła na przykład. (dobra, może i nie mydła). Shinji przymulony i nijaki, przeżywający prosty problem, który dla mnie nigdy nie wydawał sie być błahym, w sumie przybija swoją zwyczajnością. Można by go było postawić na ulicy i puścić w tłum niech sobie idzie. Kto by pomyślał spotykając go, że nie jest realny? Właśnie to jest dla mnie jego zaletą, taka zwykła postawa, problem, który nie polega na tym, ze nie wie co zrobić ze swoją nadprzyrodzoną mocą czy morduje wszystkich do okoła,a potem czuje wyrzuty itd. łepek boi się, że nie jest potrzebny, że nikt go nie lubi i nikt za nim nie będzie tęksnić, że nie podoła zadaniu i przestanie być akceptowany. Zwyczajne, proste, klarowne, w sam raz nie tylko dla 13 letniego dzieciaka.
i nie nasuwa się od razu na myśl " tak, yhm. A ja jestem królik Baks."
Poza tym Rei wciąż jest jedną z bardziej lubanych przez mnie postaci, nie pasując do powszechnego szablonu miłych, natrętnych, złośliwych, zadziornych, słodkich, albo przedobrych i nudnawych panieneczek, dla których faceci poświęcają cały świat i życie, a one tak na prawdę do końca nie mają pojęcia o co toczy się ta całą wielka sprawa. Nawet Asuka stopniowo z odcinkami staje się do polubienia, a nie minięcia jak kolejnej postaci która jest po prostu tłem. Szukając jakiś ciekawszych wątków na bardziej zakrojoną skalę jak: dlaczego Anioły to i tamto, co z tym Adamem itd. w sumie nie ma o czym specjalnie rozprawiać, przynajmniej mnie nie porwała ta wizja.
anfan - 01-03-2006, 11:53
Temat postu:
Niedawno oglądałem po raz pierwszy to anime bo niby to takie arcydzieło.
I faktycznie jest to arcydzieło bo to jedno z najlepszych anime jakie wyprodukowano.

A ja mam pytanie odnośnie końcówki end of evangelion.
W jaki tak naprawdę sposób to się skończyło?
Dlaczego na końcu pozostał tylko Schinji i Asuka?
A co się stało z Rei czy zniknęla po połączeniu się z Lilith?
I jakie tak naprawdę uczucia miał Schinji do Asuki i na odwrót?
Jakie są wasze interpretacje tego?
IT. - 01-03-2006, 14:25
Temat postu:
Anfan grunt to nie zadawać za trodnych pytań co?
No więc
W jaki tak naprawdę sposób to się skończyło?
Tym co było w Endzie. Jak nie widziałeś Enda to masz problem.

Dlaczego na końcu pozostał tylko Schinji i Asuka?
Według MNIE dlatego ze wykazali wolę życia. A poza tym to po chwili zastanowienia nigdzie nie jest powiedziane że tylko oni. Ktoś jeszcze mógł pozostac gdzieś w tych potępionych przez boga ruinach.

A co się stało z Rei czy zniknęla po połączeniu się z Lilith?
A grom go wie. Moim zdaniem Rei nie tyle się z Lilith połączyła co ją skatalizowała. Nie wiem jak tobie, ale mnie się ta istota co zbierała LCL pełna osobowości nie wydała. Wydała mi się wręcz głupia jak lalka. A Rei... Właściwie nie wiadomo co była Rei.

I jakie tak naprawdę uczucia miał Schinji do Asuki i na odwrót?
A kto cię tam ich wie? A serio to ja myślę że żadne. Po prostu utknęli razem na pustkowiu. Owszem, coś tam między nimi iskrzyło i zauważ że to iskrzenie nawet zostało Baaardzo jasno wyrażone kiedy Shinji Asukę po prostu usiłował zabić, ale raczej nie chodziło o to że któreś chciało zostać z którymś.
anfan - 02-03-2006, 20:55
Temat postu:
Jak ta postać co zbierała LCL mogła być głupia?
Nie żartuj sobie.

Ciekawe czy bez Lilith doszło by do 3 uderzenia?
Bo ten wybuch spowodowany przez drzewo życia odsłonił Geo-front i dopiero później Lilith się pojawiła żeby dokonać oczyszczenia świata.

A na końcu ciekawe dlaczego oprócz Schiniego na ziemi pojawiła się Asuka?
Czy ona wogóle przeżyła atak tymi włóczniami Longinusa?
Przecież jakby ją nie pokonali nie doszło by do 3 uderzenia.
IT. - 03-03-2006, 21:54
Temat postu:
Moim, prywatnym i calkowicie niezależnym zdaniem to to coś co zbieralo LCL nie mogło, zwyczajnie nie moglo mieć jakiejkolwiek osobowosci, jakiegokolwiek mózgu. mialo być naczyniem. Bo, Anfan, na zdrowy rozum: Chciałbys, nawet jako nic, spędzić wieczność w czymś co oszalalo? A gwarantuję że ta istotka, gdyby miała coś w główce to by oszalala.

Ale Lilith nie dalo się zabic więc próze dywagacje.

Asuka chciała życ. Ja to sobie wytlumaczylam tak że wolała zostać tym czym jest niż zamienic się w wieczne nic. to ma mużo sęsu jesli się nad tym zastanowić. no, a poa tym.... Niby w kogo miałaby się jej zamienić ta Rei? W nią sama? Przecież asuka byla przesiąknięta indywidualizmem megalomanką nie?
anfan - 04-03-2006, 18:30
Temat postu:
IT. napisał/a:
Moim, prywatnym i calkowicie niezależnym zdaniem to to coś co zbieralo LCL nie mogło, zwyczajnie nie moglo mieć jakiejkolwiek osobowosci, jakiegokolwiek mózgu. mialo być naczyniem. Bo, Anfan, na zdrowy rozum: Chciałbys, nawet jako nic, spędzić wieczność w czymś co oszalalo? A gwarantuję że ta istotka, gdyby miała coś w główce to by oszalala.


ja ciebie nie rozumie.To tak samo jakby mówić że nie lubisz aniołów.Można powiedzieć że człowiek jest głupi i bez mózgu ale nie anioł.
Anioły miały swój cel tak samo jak Lilith więc wydaje mi się że to bez sensu co piszesz.
A wogóle lilith to jedna z moich ulubionych postaci chociażby za urodę.Bo wyglądała pod koniec bardzo ładnie,oczywiście to dzięki rei.

IT. napisał/a:
Asuka chciała życ. Ja to sobie wytlumaczylam tak że wolała zostać tym czym jest niż zamienic się w wieczne nic. to ma mużo sęsu jesli się nad tym zastanowić. no, a poa tym.... Niby w kogo miałaby się jej zamienić ta Rei? W nią sama? Przecież asuka byla przesiąknięta indywidualizmem megalomanką nie?


no napewno chciała.
I chyba ona naprawdę przezyła atak tych seryjnych Ev bo skoro na końcu pokazali ją w bandażach to widocznie z powodu ran odniesionych podczas walki.
IT. - 05-03-2006, 00:23
Temat postu:
Cóż, nie bedę się klucila z twoimi poglądami. Dla mnie to Naczynie którym okazała się być Lilith było tylko Naczyniem.

To teraz inna sprawa. Kto ją u licha bandażował?! Sama się przecież niebamdażowala nie!?

Za to mnie o wiele bardziej frapuje inna rzecz. Prawdopodobnie wynika ona z tego że gadki Panow Z Seele w pewnym momęcie rowno przewijalam podobnie jak Gengou. Kto mi powie kim byl ostatecznie Adam i jaka jego rola w całej zabawie była?
Ysengrinn - 05-03-2006, 00:43
Temat postu:
Z tego co rozumiem był:

Cytat:
a) pierwszym człowiekiem (cokolwiek by to miało znaczyć)
b) pierwszym Aniołem
c) z połączenia DNA jego i ludzkiego powstały Evangeliony.

Na tym jego rola się kończy, acz na ten przykład Kaoru myślał, że właśnie na spotkanie z nim zmierza. Gdy zamiast niego zobaczył Lilith skapnął się o co w tym całym cyrku chodzi, wcześniej więc nie miał pojęcia. W każdym razie Kaji twierdzi, że przewozi Adama w bakelicie, ale sądząc po późniejszych wydarzeniach nie wykluczam, iż ten zarodek to była też Lilith.

Na logikę, to przychodzi mi do głowy jedna teoria - Adam nigdy nie istniał. To co odkryto na Antarktydzie to była Lilith ale, że tak to ujmę, "nie zajrzeli temu pod spódniczkę" i zamiast "matką ludzkości" nazwali "pierwszym człowiekiem". Potem zamknęli ją w Geofroncie, gdzie rosła i rosła aż Rei przebiła ją włócznią. Jeśli to nie to, to nie mam kuźwa pojęcia co Gendou zrobił z tym cholernym embrionem, grunt, że więcej się nie pojawia.

Nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że twórcom coś sie pochrzaniło...

anfan - 05-03-2006, 17:37
Temat postu:
Nieprawda.

-Adam to pierwszy człowiek znaleziony na antarktydzie ,próba cofnięcia go do stanu embrionalnego spowodowała drugie uderzenie.
Lilith była w geo-froncie od zawsze.Bo geo-front to inaczej czarny księżyc.
Lilith produkowała tam LCL lecz z powodu jej ciągłego wzrostu została przebita włócznią.
Ysengrinn - 05-03-2006, 19:14
Temat postu:
No co Ty powiesz, robaczku...

Wychodziłem z założenia, iż to co napisałeś jest zbyt oczywiste by wspominać. Natomiast fakt, że po dostarczeniu Gendou Adam znika z kart historii jest na tyle dziwny, że moim zdaniem coś tu nie gra. Albo coś pominąłem, albo twórcy nie mieli dla niego nic do roboty. Tylko w takim razie po cholerę Nerv-owcy przewozili go do Geofrontu?!
anfan - 05-03-2006, 19:23
Temat postu:
O Boże ,czyś ty się oburzył czy już taki jesteś?

Kaji przemycił Adama dla Gendou dla jego własnych celów.
Pod koniec I części filmu już wiesz dla jakich celów i Adam nawet przez chwilę był pokazany.
Ysengrinn - 05-03-2006, 19:33
Temat postu:
Gdzie i kiedy?
anfan - 05-03-2006, 19:40
Temat postu:
W geo-front już częściowo złączony z Gendo.
Potem potrzebował już tylko Rei by spotkać się z Yui.
Przynajmniej tak mówił.
IT. - 06-03-2006, 12:51
Temat postu:
Anfan, twoja racja chyba jest. Pamiętam taką scene jak pokazała się na chwilę łapa gendou iz jakimś takim embrionem pogiętym. A teraz.... Czego chciał Gendou? Czyżby chciał się zrobić Adamem ale nie wiedział na czym to polega więc się z nim zsymbiontował? A może to Gendou chciał być Naczyniem na LCL ludzkoąści? I czy Naprawdę Starszy Ikari jest AŻ TAK bezdennie głupi żby mysleć ze to przejdzie? Że "Siły Kosmosu" dadzą się tak oszukać?
anfan - 07-03-2006, 09:31
Temat postu:
IT. napisał/a:
Czego chciał Gendou?


Po połączenie z Adamem i rei chciał się spotkać z yui.

IT. napisał/a:
A może to Gendou chciał być Naczyniem na LCL ludzkoąści?

jakby mu rei na to pozwoliła to doszło by do 3 impactu lecz on by wtedy o wszystkim decydował a nie schinji.


IT. napisał/a:
I czy Naprawdę Starszy Ikari jest AŻ TAK bezdennie głupi żby mysleć ze to przejdzie?

może Rei II by mu się nie sprzeciwiła lecz to była Rei III i w dodatku Schinji był w niebezpieczeństwie więc musiała mu pomóc.
IT. - 07-03-2006, 13:01
Temat postu:
Ty Anfan ty weź sprecyzuj poglądy jakie masz na ShinjiiXRei...
Bo ja tu mam wrażenie że rozmawiam z wrogiem który propaduje kazirodstwo daleko posunięte... Nic osobiście do ciebie nie mam jakby co.

Poza tym... Zauważyliście że jak się spotkał z Yui to okazało się że nie o to do końca chodziło? Chodzi mi o to czego ten głupi debil chcial tak naprawdę. Poza tym że władzy i to boskiej.

Niech mi ktoś wyjaśni o czym wogule, pza tym czy popaść w szaleństwo czy nie, decydował Shinji? Bo ja tego nie złapałam...
anfan - 07-03-2006, 14:14
Temat postu:
Wyrażaj się konkretniej bo nie będę się domyślać o co ci chodzi.

A jak nie chcesz mojej pomocy to obejrzyj jeszcze raz to może zrozumiesz:)
A potem jeszcze raz i jeszcze raz.

Uprzejmie proszę o powściągnięcie języka i DOKŁADNE czytanie postów przedmówców. Czy mam ZNOWU zrobić wyliczankę jak w temacie o Miyu???

IKa

Mai_chan - 07-03-2006, 14:30
Temat postu:
Kropka, Shinji w zasadzie decydował o wszystkim - o tym, w jakim świecie chce żyć. Na tym polega chyba największe szaleństwo tego filmu - o losie ludzkości decyduje mały schiznięty odludek z problemami psychicznymi, który w dodatku kręgosłup przegrał na giełdzie...

Decyzja Shinjiego - polegająca w praktyce na odpowiedzi na pytanie "w jakim świecie chcesz żyć" - była równocześnie decyzją o powodzeniu lub nie Planu Dopełnienia Ludzkości. Ten skretyniały wypierdek musiał SAM zadecydować, czy chce, by wszystkie ludzkie dusze połączyły się w jedno (co powodowało "pełne porozumienie") czy może ludzkość powinna wymrzeć, a może pozostać w obecnej postaci - czyli zachować odrębność ceną dalszych nieporozumień. Jaką decyzję podjął widać dość wyraźnie na końcu...

Moderatorów proszę o przeniesienie ostatnich postów dotyczących li i wyłącznie FILMU End of Evangelion do właściwego tematu, bo się bajzel robi...
anfan - 07-03-2006, 14:36
Temat postu:
No weź nie przesadzaj.
Ja rozumię że można nie lubić Schinjego(ja go też nie lubię) ale twoja nienawiść to już chyba przesada
Miał po prostu pewne problemy z osobowością.
Ale nie tylko on.Asuka,Misato i inni też mieli.
Mai_chan - 07-03-2006, 14:42
Temat postu:
Anfan, Shinji przedstawia wybitnie przejaskrawiony typ człowieka, którego serdecznie nienawidzę. Czyli totalnego mięczaka, myślącego li i tylko o sobie, który w obliczu niebezpieczeństwa potrafi tylko usiąść w kąciku, olać otoczenie i czekać, aż inni go ocalą.

Dla osoby, która ceni ludzi potrafiących walczyć o własne życie/poglądy/przyjaciół/wstawić-inną-wartość Shinji JEST nie do strawienia.

Asuka i Misato też miały problemy, owszem. Ale one 1. chciały żyć i o to życie umiały walczyć 2. Nie użalały się nad sobą 3. Starały się zrobić wszystko, co możliwe, by osiągnąć cel

Weź pod uwagę, że załamka Asuki trwała stosunkowo krótko. Shinji wykazuje tego typu załamki niemal przez całą serię, a w filmie przeszedł sam siebie.
anfan - 07-03-2006, 15:43
Temat postu:
Jedyny moment kiedy tak naprawdę mnie zdenerwował to wtedy jak w EoE nie chciał pomóc Asuce.
A po za tym nie był taki zły.
Najlepiej walczył(niektórzy mogą powiedzieć że to nie on tylko Yui).
Miał łagodny charakter a Asuka mnie z początku denerwowała swoim wywyższaniem się nad innymi.
I wogóle wcale nie był taki samolubny bo jak Asuka i Rei np w 19 odcinku( i nie tylko) były w niebezpieczeństwie to pośpieszył im z pomocą.
Więc widzisz że nie w pełni masz rację w tym co piszesz.
Ysengrinn - 07-03-2006, 18:30
Temat postu:
Heh, co do walki to jedna z największych niekonsekwencji serii - co najmniej raz w czasie walki z Aniołami Shinji wydaje rozkazy Asuce i Rei. Jakkolwiek ta druga nie robi nic anormalnego, to potakująca grzeczni Asuka jest sporym wielbłądem autorów.

Cytat:
A teraz.... Czego chciał Gendou?


Spotkać ponownie matkę Shinjiego, wchłoniętą przez Evę 01. By to osiągnąć musiał zostać gostkiem, który przeprowadzi HCP. Wszystko fajnie, tylko jakim kuźwa cudem Shinji go zastąpił, skoro nie był zsymbiotowany z Adamem!?

Cytat:
Że "Siły Kosmosu" dadzą się tak oszukać?


Twój antyteistyczny ateizm jest momentami uroczy.

Cytat:
Zauważyliście że jak się spotkał z Yui to okazało się że nie o to do końca chodziło?


Nie. Jak dla mnie dobiła go rebelia Ayanami i sie zaczął gocić. To ewidentnie rodzinne.
anfan - 07-03-2006, 21:16
Temat postu:
Anime jest doskonałe no może prawie doskonałe.
Nie podoba mi się zakończenie EoE bo mogło się lepiej skończyć.
Tak naprawdę nie wiadomo w jakim stanie jest Asuka ,ale wiadomo że przeżyła atak tych włóczni Longinusa.
anfan - 26-03-2006, 20:48
Temat postu:
Niektórym ostatnie 2 odcinki mogą wydawać się nudne ale jak się je trochę głębiej przemyśli i obejrzy potem EoE to te odcinki są jednak bardzo dobre.
GoNik - 28-03-2006, 09:58
Temat postu:
Jak się je trochę głębiej przemyśli to dojdzie się do wniosku, że twórcy to jednak mieli nakupkane we łbach.
Nie są nudne. Są kolosalną pomyłką, większą nawet od samej Evy. Są kwintesencją lat bólu i ciężkich angstów i schiz panów z Gainaxu. Są dowodem, że bóg jednak istnieje. Są wreszcie jednym wielkim szmelcem zrobionym na odwał, który spowodował, że fistaszki mi NIE smakowały, a jadłam je mechanicznie, żeby tylko nie spróbować uruchomić mózgu. Przegrzałby mi się.

o mamo, nie mogłam sie powstrzymać...

anfan - 28-03-2006, 10:45
Temat postu:
Na przyszłość się powstrzymuj ,chociaż wiem że to ciężko.

2 ostatnie odcinki co prawda różniły się od reszty ,ale to wcale nie znaczy że były złe.
Zegarmistrz - 28-03-2006, 16:30
Temat postu:
Cytat:
Na przyszłość się powstrzymuj ,chociaż wiem że to ciężko.


Kiedy ona ma rację...
Pejt3r - 28-03-2006, 20:40
Temat postu:
anfan napisał/a:
2 ostatnie odcinki co prawda różniły się od reszty ,ale to wcale nie znaczy że były złe.

... nie obraź się , ale ... one były żalosne ... i właśnie dlatego powstał EoE, chłopaki przemyślały sprawę i postanowili się poprawić

Zegarmistrz napisał/a:
Kiedy ona ma rację...

no właśnie
Kielon - 28-03-2006, 21:02
Temat postu:
Pejt3r napisał/a:
anfan napisał/a:
2 ostatnie odcinki co prawda różniły się od reszty ,ale to wcale nie znaczy że były złe.

... nie obraź się , ale ... one były żalosne ... i właśnie dlatego powstał EoE, chłopaki przemyślały sprawę i postanowili się poprawić


Zegarmistrz napisał/a:
Kiedy ona ma rację...

no właśnie

Niestety, nie zgadzam się z wami. Mi sie podobały.
anfan - 28-03-2006, 21:11
Temat postu:
Bo 2 ostatnie odcinki miały też swój urok bo sceny miały miejsce jedynie w umysłach bohaterach ale widocznie nie wszyscy to mogą zrozumieć.
I narzekają na brak akcji.
wa-totem - 28-03-2006, 22:57
Temat postu:
O Rany... ludzie, naprawdę, poczytajcie trochę.

Wszyscy doskonale wiedzą że dwa ostatnie epy w serii były takie a nie inne, bo zwyczajnie wyczerpał się budżet, i trzeba było jakoś pozbierać rozsypane kredki.

Dopiero utrzymująca się popularność serii przekonały producentów do wyłożenia kasy i pozwolenia, by End nakręcono taki, jaki miał być. Tyle... Odkąd jest, tamte dwa są li tylko ciekawostką, improwizacją na temat "co się robi gdy nie ma już za co robić".
anfan - 29-03-2006, 09:07
Temat postu:
Z tym budżetem to oczywiście prawda lecz tamte 2 odcinki i EoE to jest to samo tylko przedstawione w różny sposób(w umysłach bohaterów i w realnym świecie).
Więc dla pełnego zrozumienia powinno się obejrzeć odcinek 25,26 i EoE bo podobieństw jest mnóstwo.
IT. - 31-03-2006, 17:15
Temat postu:
Tak się zastanawiam czy moje cioteczne wnuki, jeślibedą miały szczescie wrodzić się w cioteczną babcie, też będą musiały roztrzasać problem z dwoma ostatnimi odcinakami EVyi ENDem.
25 i 26 były fajne? Były. END był pokopany? Był. No to dobrze. A że skończyła im się kasa... Dobrze że wogule dokręcili ENDa!
Anonymous - 01-04-2006, 22:59
Temat postu:
Właśnie! Bo wyobraźcie sobie, że jednak nie mieliby kasy na Enda i zostawiliby fanów jedynie z ostatnimi dwoma odcinkami. Przecież to obrzydziłoby całą serię...No, ale kasa była, więc należy się cieszyć :D
Swoją drogą 25 i 26 można uznać teraz za ciekawy eksperyment(albo pomysł)...
anfan - 01-04-2006, 23:23
Temat postu:
A może jakby nie było Enda to nastroje fanów były by lepsze.
Bo seria tv kończy się jakby happy endem.Końcówka jest radosna a nawet śmieszna a EoE kończy się smutno.
GoNik - 02-04-2006, 01:08
Temat postu:
O nie. Wtedy to by dopiero fani szturmem z widłami ruszyli na siedzibę Gainaxu. Czego o Endzie nie mówić: był dobry. Jeszcze bardziej kopnięty od serii tv, ale dobry. W przeciwieństwie do ep 25-26 miał jakąś, spójną fabułę, jakiś sens powstania, był przemyślany i dopieszczony. Jedyne, co wspólne miał z tymi odcinkami to to, że zostawiał człowieka w totalnym osłupieniu kiedy się kończył.
A koniec 24ep nie jest happy, w żadnym wypadku. Bo to ten ep mależałoby liczyć jako ostatni tv, pozostałe dwa mają wartość merytoryczną taką, jak słynne retrospekcyjne odcinki Wolf's Rain. Bliską zeru.

Ysengrinn - 02-04-2006, 09:46
Temat postu:
Koniec EoE nie jest smutny. Zalezy od odbioru i interpretacji. Dla mnie na ten przyklad byl optymistyczny, bo uznalem po prostu, ze ludzkosc jednak przetrwala (a Shinji i Asuka nei sa jedynymi ocalalymi bo niby czemu). Poza tym czasami zakonczenia otwarte sa dobre.
IT. - 02-04-2006, 11:00
Temat postu:
Waa... Ysen mamy na jakaś sprawę identyczne[ I to dokładnie identyczne!] poglądy! Myślałam że tego nigdy nie dożyję...

Dodam tylko że jedyna rzecz która daje do namysl to wygląd otoczenia w zakończeniu. Tam się nie da żyć na dłuższą metę i nie wiem doprawdy jak to interpretować.
Anonymous - 02-04-2006, 15:16
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Koniec EoE nie jest smutny. Zalezy od odbioru i interpretacji. Dla mnie na ten przyklad byl optymistyczny, bo uznalem po prostu, ze ludzkosc jednak przetrwala

No właśnie...chociaż trochę sztampowo to wyszło. Następna seria gdzie wybrańcy ratują cały świat. Czepiam się trochę NGE...Ciągle zapominam, że po pierwszym obejrzeniu wywołała u mni sporo emocji.Ale tak to już jest z ważnymi seriami.
anfan - 02-04-2006, 17:12
Temat postu:
Ratowali ale nie uratowali bo na końcu wszyscy zginęli więc nie zgodzę się z tą tezą że nie kończy się smutno.
Mai_chan - 02-04-2006, 17:19
Temat postu:
Hm... Mi jest trudno powiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Zakończenie jest trudne do interpretacji... A Shinji był na tyle trzepnięty, że mógł sobie życzyć wszystkiego. Dla mnie zakończenie nie jest optymistyczne. Bo jak wytłumaczyć reakcję Shinjiego na Asukę (poza totalnym sfiksowaniem)? Na moje oko, to na dwa sposoby...
1. "Chcę żyć normalnie i chcę robić dziwne rzeczy z Asuką. O mój Boże, co ja zrobiłem?!"
2. "Chcę, żeby wszyscy żyli jak dawniej. O mój Boże, o Asuce nie było mowy!!"

Moim skromnym zdaniem końcówka jest zdecydowanie ZBYT zahachmęcona...
GoNik - 02-04-2006, 17:48
Temat postu:
A mi od pewnego czasu z Endem się kojarzy 'Dies Irae' Jana Kasprowicza, szczególnie fragmenty z głową i lasem krzyży.
Jakie cuda można w podręczniku do polskiego znaleźć :P

Ysengrinn - 02-04-2006, 19:18
Temat postu:
Cytat:
Waa... Ysen mamy na jakaś sprawę identyczne[ I to dokładnie identyczne!] poglądy! Myślałam że tego nigdy nie dożyję...


Gloria in excelsis.

Cytat:
Tam się nie da żyć na dłuższą metę i nie wiem doprawdy jak to interpretować.


W sumie czemu? LCL nie jest trucizną, nawet człowiek może w tym oddychać. Jak dla mnie na pewno zmieni się poważnie skład flory i fauny, ale życie jako takie powinno byc możliwe. Zwłaszcza jeśli założymy, że tylko część ludzi wróciła.
anfan - 02-04-2006, 20:01
Temat postu:
Można oczywiście się domyślać co będzie później ,ale niestety po obejrzeniu EoE pozostaje pewien niedosyt.
Powinni trochę dłużej to pociągnąć i pokazać co będą później robić Schinji i Asuka.
Dembol - 03-04-2006, 00:54
Temat postu:
EoE jest napewno lepszy od tego badziewia, które zaserwowali w dwóch ostatnich odcinkach. Pamiętam oglądałem końcówkę koło drugiej w nocy i do końca miałem nadzieje, ze reminescencje, concept arty i bazgroły wspomagane pseudofilozoficzna papką się wreszcie skończą, że to taki przerywnik, i że dostanę zakończenie. Dopiero "End of" zaspokoił częściowo moją ciekawość, ale brakuje mu też bardzo dużo. Miejmy nadzieje, że Sadamoto jakoś ładnie mangę (dużo lepszą od anime) zakończy, albo przynajmniej tak przemodeluje zakonczenie, żeby było bardziej spójne i miało sens.

Co do obecnie toczacej się dyskusji: Nie wiem skąd przypuszczenia, że ktoś oprócz 2 najbardziej wkurzających postaci w serii (no dobra, Asuka ma plus za rozwałkę Eva series - jedna z lepszych scen w serii) nie jest częścią oceanu LCL, nad którym się budzą. Poza tym patrząc na umiłowanie Hideaki Anno do umieszczania w serii symboli, które nie mają większego znaczenia dla fabuły mogę się tylko domyślać, że pozostawienie tej dwójki to jakieś odniesienie do Adama i Ewy. Pamiętam jeszcze, że zdziwiło mnie, że Asuka też przeżyła...nie pamietam dokładnie co powiedział Shinji gdy decydował o losach ludzkości, ale tam było chyba coś o tym, że chce być sam.

anfan napisał/a:
Schinji

A nie pisze się przypadkiem SHINJI? przez 'H' a nie 'ch'. Sorry, ale jeżeli uważam jakieś anime za
Cytat:
prawie doskonałe
to zazwyczaj potrafię poprawnie zapisać imiona jego głównych bohaterów.
Tak dla pewnosci (i z ciekawości) sprawdziłem wikipedie oraz google i wyszło, że oprócz błędów u Niemców duża część pierwszych wyników 'Schinji' to Twoje dzieło z różnych for.

Cytat:
Powinni trochę dłużej to pociągnąć i pokazać co będą później robić Schinji i Asuka.
Nie. Powinni tak poprowadzić fabułę, że widz mimo otwartego zakończenia mógłby wyciagnać jakiejś w miare sensowne i logicznie powiązane z fabułą wnioski nt. tego co może się dziać z bohaterami. W tym momencie to w wiekszosci bardzo daleko idące spekulacje. Na chwilę obecną zbyt dużo w NGE jest niedopowiedzeń i rzeczy które można dość dowolnie interpretować.
anfan - 03-04-2006, 08:59
Temat postu:
Dembol napisał/a:
Miejmy nadzieje, że Sadamoto jakoś ładnie mangę (dużo lepszą od anime) zakończy, albo przynajmniej tak przemodeluje zakonczenie, żeby było bardziej spójne i miało sens.


Jak dla mnie manga nie wydaje się lepsza i w dodatku chyba nigdy nie będzie skończona.
Ja mam tylko 23 zeszyty.


Dembol napisał/a:
Nie wiem skąd przypuszczenia, że ktoś oprócz 2 najbardziej wkurzających postaci w serii (no dobra, Asuka ma plus za rozwałkę Eva series - jedna z lepszych scen w serii)


Walka Asuki z evami series była super ale Shinji pokonał o wiele silniejszych wrogów i jego walki były chyba najlepsze.Co prawda nie zawsze robił to świadomie ale to nieważne.


Dembol napisał/a:
Pamiętam jeszcze, że zdziwiło mnie, że Asuka też przeżyła


mnie też to zdziwiło,ale widocznie miała wolę aby powrócić do życia.


Dembol napisał/a:
A nie pisze się przypadkiem SHINJI? przez 'H' a nie 'ch'

no faktycznie błąd i chyba wszędzie pisałem z błędem,ale to szczegół.

Dembol napisał/a:
Powinni tak poprowadzić fabułę, że widz mimo otwartego zakończenia mógłby wyciagnać jakiejś w miare sensowne i logicznie powiązane z fabułą wnioski nt. tego co może się dziać z bohaterami. W tym momencie to w wiekszosci bardzo daleko idące spekulacje. Na chwilę obecną zbyt dużo w NGE jest niedopowiedzeń i rzeczy które można dość dowolnie interpretować.


No właśnie więc powinni pociągnąć fabułę dalej albo ją tak przemodolować żeby można łatwo przewidzieć co będzie dalej.
GoNik - 03-04-2006, 09:59
Temat postu:
anfan napisał/a:
Jak dla mnie manga nie wydaje się lepsza i w dodatku chyba nigdy nie będzie skończona.
Ja mam tylko 23 zeszyty.

Nigdy nie skończony to chyba X CLAMPa będzie v__v''
Poza tym: zeszyty?! Naprawdę warto zainwestować w te 9 tomów wydanych przez JPF, są o wiele ładniejsze, a z 9 tomu, najnowszego, zeszytów nie ma. A pan Sadamoto pracuje nad 10 tomem, jeszcze z rok [może mniej] i bedzie gotowy.

anfan - 03-04-2006, 10:11
Temat postu:
a w którym miejscu kończy się akcja w 9 tomie?
IT. - 03-04-2006, 10:44
Temat postu:
Zaznaczam, że nie lubię zakończeń otwartych.

Evangeliona nie skończą totalnie. Gdyby to zrobili, z czego doskonale zdają sobie sprawę, umarłby pewien mit. Jakaś cześć popkultury, i to cześć która ewoluowała przez lata, straciłaby na wartości.
Nie, stanowczo nie spodziewam się zakończenia zamknietego, albo chociaż wyjaśniającego. Prawdopodobnie pojawi się tylko więcej ochłapów ułatwiających interpretację.

He, he. Akcja z Asuką była, przynajmniej dla mnie, oczywista. Znaczy nie rozumiem na jakiej zasadzie tam jest, bo istotnie Shinji zaznaczył dość wyraźnie że pragnie gnić w samotności, ale symbolika i wydzwięk, aczkolwiek mogę się mylić oczywiście, jak skserowane pasują do schematu AdamXLilith => AdamXEwa.
Zastanawia mnie tylko do kogo jaką kartkę przyczepić bo wiem że jakoś to szło jeszcze alternatywnie tylko za nic nie mogę sobie przypomnieć jak...

Buu... Cóż, widze że nie uda mi się zniechęcić toważystwa do wyżywania się na dwuch ostatnich odcinkach serii... Ech -_-'...
Powiem tyle, nawet biorąc pod uwagę krzyczącą shizofrenię to widziałam anime zakończone gorzej. Co prawda nie anime tej samej kategorii, ale podobnej klasy. A chodzby "Kurau" w której wiadomo tylko pobieżnie o co chodzi i że zakończenie jest Happy i Happy powinnam byc ja ale jakoś tak nie jestem.


Tego... Z moją nawet nie podstawowa,a chwilowo mierną znajomoscią łaciny zrozumiałam tę sentencyjkę jako "Chwała w oślepionych" i siedzę, myślę "O co mu chodzi!?"

No właśnie... Z florą i fauną... Ja tam żadnej nie zauważyłam. Zauważyłam tylko baaardzo abstrakcyjny biologicznie świat któremu przytrafiła się mistyczna apokalipsa.
A biologia z mistyką tak średnio się lubią.

Jakiekolwiek ruszenie z tym do przdu, chyba że założymy że nagle w Shinjim obudzi się wiara że musi posprzątać świat dla przyszłych pokoleń, jest możliwa tylko przy wyjściu z założenia że Shinji tam jest bogiem i stan świata odzwierciedla stan jego głowy, to by się nawet zgadzało z niekturymi teoriami co do boskiej natury tylko nie wiem czy mi się ta wizja podoba, i mieć nadzieję że z czasem się poprawi.

Dies Irae kojazy się nawet trochę ZA bardzo. Nikture wizje, po przedstawieniu plastycznym wyszłyby identycznie. To naprawdę przedziwaczny zbieg okoliczności by był.
Ysengrinn - 03-04-2006, 11:09
Temat postu:
Cytat:
Poza tym patrząc na umiłowanie Hideaki Anno do umieszczania w serii symboli, które nie mają większego znaczenia dla fabuły mogę się tylko domyślać, że pozostawienie tej dwójki to jakieś odniesienie do Adama i Ewy.


To oczywiste. Ale równie dobrze może to ukazanie ich samych na plaży może być symbolem nowego początku ludzkości, a jednocześnie inni ludzie też wrócili, tylko już bez symboliki (i dlatego ich nie pokazali). W końcu krzyże, symbolizujące dusze ludzi (skąd im się to kwa wzięło?!), pospadały na ziemię.

Co do obecności Asuki, to jestem prawie pewien (ale być może mam sklerozę), że chciał jednak przywrócenia normalności i nie chciał być sam. Ale jak mówię mogę się mylić, oglądałem to wieki temu.
anfan - 03-04-2006, 11:29
Temat postu:
Asuka się pojawiła na końcu nie dlatego że Shinji tak chciał ale dlatego że ona tak chciała.
Shinji dał taką możliwość wszystkim ludziom którzy będą tego pragnęli,a że Asuka bardzo chciała żyć to się pojawiła.
A tak naprawdę to oczywiście Rei pozwoliła Shinjemu wybrać czy ludzie będą mieli możliwość powrócić z lcl do życia.
A jak się zdecydował to Lilith się rozpadła.
IT. - 03-04-2006, 11:42
Temat postu:
A teraz! Kto zaświadczy ze taki nie był plan? Że Shinji mial jakiś wybór? Że wogule ktokolwiek miał jakiś wybór? Przeciez, co oczywite, wiadomo bylo czego se zazyczy Shinji bo chyba nawet już w serii coś tam ględził. Czy zostal Centrum Sephirothum dlatego że mial, dlateg że chcial, czy dlatego że Siły bawiące się ziemią wiedziały doskonale czego sobie zazyczy? I teraz. Jeśli tak, to nie zostali poza Shinjim i Asuką żadni ludzie a majaczenie Rei było tylko manifestacją duszy płynu LCL dookoła. I to jest wtedy istotnie koiec ludzkości bo nie ma bata żeby z dwujki wyszla sesowna grupa wielopokoleniowa.

Lubię sobie czasem poszaleć w teoriach.
anfan - 03-04-2006, 12:32
Temat postu:
Mi się wydaje że Rei przekazywała to co myśli Lilith.
IT. - 03-04-2006, 12:44
Temat postu:
Już to przerabialiśmy że Lilith nie myśli.

Poza tym... kto mi powie jaką rolę w tym wszystkim odgrywała Eva 01 i dlaczego?
Ysengrinn - 03-04-2006, 15:02
Temat postu:
Cytat:
A teraz! Kto zaświadczy ze taki nie był plan? Że Shinji mial jakiś wybór? Że wogule ktokolwiek miał jakiś wybór? Przeciez, co oczywite, wiadomo bylo czego se zazyczy Shinji bo chyba nawet już w serii coś tam ględził. Czy zostal Centrum Sephirothum dlatego że mial, dlateg że chcial, czy dlatego że Siły bawiące się ziemią wiedziały doskonale czego sobie zazyczy?


WTF is Centrum Sephirotum?
IT. - 03-04-2006, 16:22
Temat postu:
No tak... Sorry! Za dużo fików!
Inaczej mówiąc dlaczego akurat Shinji wylądował jako organ decyzyjny? A może chodziło o Evę 01 a moze o coś jeszcze innego? Czemu to właśnie on wylądowal w samym środku rozruby?

[Cemtrum Systemu Sephirothum który pokazał się w pewnym momecie. Shinji byl w tym najważniejszym "kręgu" o ile dobrze pamiętam. O to mi chodziło. Acz oczywiście mam na to spojżenie zdrowo wypaczone przez nifachową literaturę. Ignorować]
Ysengrinn - 03-04-2006, 17:07
Temat postu:
Nic mi nie wiadomo, by którykolwiek sefirot był najważniejszy, zresztą wogóle ich użycie lepiej pomińmy milczeniem, bo twórcy czasami niewiele zaprawdę przewyższają wiedzą fanów...

Czemu Shinji było organem decyzyjnym? Z punktu widzenia "sił rządzących wszechświatem" - bo miał fuksa. Jeśli coś takiego faktycznie tam było, to raczej ograniczyli się do ustawienia domina i popchnięcia jednego, a potem już się gapili.
Z punktu widzenia twórców - bo chcieli zobaczyć na tym "stanowisku" największą łajzę, jaką wydał rodzaj ludzki. Kogoś, kto będzie maksymalnie nieodpowiedzialny i nieodpowiedni, w odróżnieniu od sytuacji w Biblii. I to fakt, rzadko kiedy widuje się aż taką przewrotność.
IT. - 03-04-2006, 17:56
Temat postu:
Wiesz... pewnie chodziło o to ze dobrze wygladaly w mysl zasady "jeśli ciś wygląda dobrze - działa" ja sama przyznam ze zostawiły na mnie mile wrażenie wizualne.

Co prawda istotnie wolałabym by o moim przetrwaniu nie decydował taki Shinji, ale ogulnie odnosze wrażenie że jest tu nierozumiany. Fakt, egoista z niego jak się patrzy... ale czemu nie? Kto z was w takjie sytuacji udeżyłby w altruizm? Dadza mi władz nad "sądem dusz" no to w mordę let's rock! Ja go w każdym razie lubię.

A co do biblii... jak się tak trochę poczyta to END maławo ma z nią współnego. Jakieś takeś nathnione wizyjki owszem, nigały, ktoś coś chcial ale... to było raczej dosłowne w przekazie a biblia jest baaardzo wyraźnie symboliczna akurat na tym tle. I na każdym inny moim skromnym zdaniem.
Cóż... Najbliższa prawdy odpowiedź jakiej udzielę na własne pytanie nie wgłębiając się w filozofię brzmi "Bo był głównym bochaterm"
I to jest pewnie odpowiedz prawdziwa.
Zegarmistrz - 03-04-2006, 20:32
Temat postu:
Ysen każe mi wytłumaczyć, co to są Sefira / Sefiriony, jak je zwał, tak je zwał. Nie wiem komu i po co...

Otóż Sefira to to takie, które niektórzy nazywają Drzewem Życia. Pomysł wzięty jest z Kabały, a nie Bibli jak mówią niektórzy. Kabała - jakby ktoś nie wiedział - jest żydowską nauką o Bogu i dziele stworzenia, która pojawiła się chyba w średniowieczu...

Same Safira opierają się na neoplatońskiej teori świata (a konkretnie pomysłach Plotyna). Otóż w Kabale jest sobie Bóg. Bóg jest doskonały, nieskończony, nieobejmowalny przez umysł itd. Jest sobie też świat: niedoskonały, skończony, obejmowalny przez umysł, jego zupełne przeciwieństwo.

Bóg świata nie dotyka gołą ręką, bo by się brzydził...

Dlatego też emanuje. Emanacji jest ileś tam, każda ma swoją nazwę, razem nazywają się Sefira (inne źródło twierdzi, że Sefira to nazwa którejś tam z kolei emanacji). Emanacje te służą Bogu do działania na świat, a poznając je można - pośrednio poznać tak świat i Boga.
Ysengrinn - 03-04-2006, 20:43
Temat postu:
Dziękuję. Chciałem po prostu przedstawić szanownej publice ile ukazanie sefirotów w Evangelionie ma sensu. Tyle samo mniej więcej, co ukazanie w tym samym miejscu powiedzmy schematu technicznego citroena.
Cytat:

Cóż... Najbliższa prawdy odpowiedź jakiej udzielę na własne pytanie nie wgłębiając się w filozofię brzmi "Bo był głównym bochaterm"


Ujmę to odwrotnie - jakby to nie on miał być po cholerę robiliby o nim film;P?
anfan - 03-04-2006, 20:51
Temat postu:
IT. napisał/a:
Już to przerabialiśmy że Lilith nie myśli.


bo ty tak mówisz?
Bo nie wydaje mi się że Lilith to robi co każe jej Rei.
Może być tak że to Rei jest jakby ustami Lilith chociaż nie jestem tego pewien.
IT. - 03-04-2006, 21:45
Temat postu:
Zegarmistrzu twój sposób tłumaczenia zagadnień uważam za genialny i mówię serio akurat.

Ysegrinie, czy myślałeś moze o przerobieniu tej konkretnej sceny i istotie wklejeniu tam zamiast sephitothum tego shematu citroena? To moze zrobić naprawdę furorę na sieci i wogule... pomysł jest genialny!
Poza tym, tez racja co do odwrotności.

Anfanie. Zaóważ że Lilith jako bezmózga glizda zwieszała się z krzyża pod Geofrontem. Nie można powiedziec że miała wtedy jakiekolwiek myśli albo choćby impulsy na nie zakrawające bo, i to jest logiczne, sama zrobiłaby wiele zeby się uwolnić.
Rei BYŁA umysłem Lilith. Była inteligencją jej nadaną. Dlatego jej poprawna indoktrynacja była taka ważna. I dlatego to nie Lilith jako taka mówila do Shinjiego a mówiła Rei.
Poza tym, poza tym. No pomyśl, czyż Rei nie znaczy Dusza? Czy to jest bez znaczenia?
anfan - 03-04-2006, 21:57
Temat postu:
Rei mogła się połączyć z Lilith bo miała w sobie Adama.
I jak się z nią połączyła to zaczął się HCP(ale ta dobra odmiana HCP,bo jakby się anioł połączył z lilith to by wszyscy zginęli).
Lilith nie myślała dopóki ktoś się z nią nie połączył.
I jestem pewien tego że Lilith przekazywała Rei myśli które ona wypowiadała.
Nie mówię że Rei sama od siebie nic nie mówiła ale napewno to nie było tak że to Rei kierowała w całości Lilith.
A wogóle bardzo mi się podobała postać Lilith
Ysengrinn - 03-04-2006, 22:20
Temat postu:
IT. tak z doświadczenia Ci powiem, że żadna ściana jeszcze nie zmądrzała od mówienia do niej. A co do citroena to talentów graficznych mi nie staje niestety.
IT. - 04-04-2006, 11:15
Temat postu:
Anfanie. Uparcie starasz się niezauważyć że NIE BYŁO czegoś takiego jak postać Lilith. Lilith była bardziej instytucją niż istotą jeśli chodzi o to konkretne anime. Czy naprawdę ta pustooka, salona istota wydała ci się tak godna uwagi?
anfan - 04-04-2006, 12:00
Temat postu:
Nie znasz się podobnie jak Ysengrinn.
Napisałem jak jest ale nikt się nie musi z tym zgadzać.
IT. - 04-04-2006, 12:26
Temat postu:
Anfanie ie masz prawa mówić mi że się nie znam, bo ja akurat w tym momęcie myslę dokładnie to samo o tobie. I nie napisałeś jak jest, żadne ztu obecnych nie napisalo jak jest ponieważ, a teraz uważaj, żadne z nas po prostu nie wie jak być miało i co znaczyło. Ty w dodatku uparcie nie zauwazasz faktów i zaczynam dochodzić do wniosku że End był jedyną częsćią Evangeliona która widziałeś.

[Nie czuję się urażona jako uzytkownik, czuję się rozbawiona i baaardzo zadowolona z siebie]
anfan - 04-04-2006, 14:02
Temat postu:
Ja jedynie napisałem prawdę o tobie i o innych którzy tak samo myślą.
IT. - 04-04-2006, 14:42
Temat postu:
Anfanie. Nie staraj się tak intensywnie zarobić trzeciego osta bo, niestety, pozbawisz mnie prostej przyjemności wynikającej z twojego towarzystwa. Opanuj sie. Zamiast tego umotywuj podając przykłady z serii na to że Lilith istotie miała jakiś mózg.
anfan - 04-04-2006, 19:38
Temat postu:
A już myślałem że tylko mi to sprawia przyjemność.
Lilith miała mózg w przeciwieństwie do niektórych użytkowników tego forum.
Mai_chan - 04-04-2006, 19:42
Temat postu:
Anfanie, jakiekolwiek by nie były twoje poglądy, nie uprawniają cię one do obrażania innych użytkowników. Proponuję również jednak podawać argumenty, a nie tylko powtarzać w kółko te same zdania. Ostrzegam.
Ysengrinn - 04-04-2006, 20:00
Temat postu:
Cóż, już Sokrates powiedział "wiem, że nic nie wiem". Znaczy to tyle, że tylko ludzie nie wiedzący absolutnie nic myślą, że wszystko wiedzą. Dajmy jednak może spokój pewnej osobie, która widać odczuwa z Lilith intelektualne pokrewieństwo.

Może zajmijmy się bardziej konstruktywnymi dywagacjami? Na przykład sprawa Kaoru: zali czuł do Shinjiego coś więcej niż niezdrowe zainteresowanie i czy to już sodomia, czy jeszcze nie?
anfan - 04-04-2006, 20:06
Temat postu:
Z tym intelektualnym pokrewieństwem to uważaj sobie bo nie jesteś śmieszny.
Ja już sam niewiem jak można nie lubić Lilith, przecież to taka fajna postać.
Avellana - 04-04-2006, 22:21
Temat postu:
Użytkownik Anfan ma na razie zablokowaną możliwość pisania postów. Jego powyższe wypowiedzi w tym temacie są wystarczającym uzasadnieniem.
Zegarmistrz - 05-04-2006, 15:41
Temat postu:
anfan napisał/a:
Z tym intelektualnym pokrewieństwem to uważaj sobie bo nie jesteś śmieszny.
Ja już sam niewiem jak można nie lubić Lilith, przecież to taka fajna postać.


Ja naprawdę się zastanawiam, czy on to na serio mówił, czy też jaja sobie robił...
IT. - 05-04-2006, 16:05
Temat postu:
Zegarmistrzu, nalezy po prostu przyjąć że a) nie ma bladego pojęcia do to to to Lilith jest. b) że prawdopodobnie nie oglądał EVY wogule bo walił tekstami ogulnie spotykanymi c) Jest głeboko niedorozwinięty. Albo wszystki wymienione plus jeszcze nie lubi kobiet z jakąkolwiek osobowością.

No, a poza tym... chyab widać było że inteligencją to on nie blyszczy nie?
Mai_chan - 05-04-2006, 16:17
Temat postu:
Kropka, nie przesadzaj. Myśl sobie o Anfanie co chcesz, ale uwagi nazbyt krytyczne pozostaw dla siebie.

Well, w sumie mnie też intryguje, co tak interesującego jest w martwej kupie cielska, która przez 26 odcinków nie robi nic innego, tylko wisi na krzyżu...
IT. - 05-04-2006, 16:35
Temat postu:
Czuję się ostrzeżona.

[Nie odnosze tego do Anfana, uwaga jest ogulna] To może na tej samej zasadzie na ktorej ludzie lubią... nieruchome ciała. Laleczki wiadomego zastosowania, figurki, zwloki... Kto wie.

A poza tym no weźcie nie róbcie sobie żartów! Przecież jemu chodziło o te ponentną, bezmózgą panienkę z ENDa która miała skrzydełka w najróżniejszych miejscach! Nie bądzmy aż tak okrutni dla Trolli. Ten wyrazil się zrozumiale.
Avellana - 05-04-2006, 16:52
Temat postu:
IT., zachowuj się. Anfan na tydzień został pozbawiony możliwości postowania na forum, więc nie może odpowiedzieć, natomiast ja bardzo proszę, żebyś przestała pisać teksty obraźliwe, bo będę zmuszona zastosować tę samą taryfę.
Ysengrinn - 05-04-2006, 20:00
Temat postu:
Jakby ktoś nie zauważył, to ja pytałem serio z tym Kaworu/Kaoru;p.
Mai_chan - 05-04-2006, 20:12
Temat postu:
Znaczy... Wiesz, pomijając już fakt, że jego postać była Wielkim Nadętym Yaoiowym Fanserwisem... I to nawet ja widziałam ==

Załóżmy, że to tzw. Męska Przyjaźń... Bezpieczniej tak zakładać...

Wiesz, Kaworu na moje oko reprezentował wszystko to, czego Shinji nie miał, a by podświadomie chciał. Kaworu był od niego 1. silniejszy 2. wiedział czego chciał 3. nie ranił go. Był idealnym materiałem na przyjaciela-autorytet... A że przy tym twórcom zachciało się fanserwisu bijącego po oczach....
IT. - 05-04-2006, 23:44
Temat postu:
Ba ja wiem... Ja tę postać rozumialam zwsze przez pryzmat anioła... Nie obchodzi mnie czy Kaworu Nagisa wolał chłopców, dziewczynki, dzieci, zwierzeta, trupy czy Shinjiego. Bardziej interesuje mnie co Anioł Tabris z tego miał. [No a poza tym to mam pewne poglądy do których się nie przynaję publicznie a które umiemożliwiają mi przyjęcie yaoya do wiadomości.] Wogule, jeśli chce się poszulać jakiegoś głębszego wydzwięku to się pojawia wiele pytań a propo's tej popstaci.

A pierwsze na mojej liście brzmi "Który to debil poslal Anioła Wolnej Woli" do wykonania zadaia ktore wymaga autodestrucji? W pewnym sesie oczywiście.
Ysengrinn - 05-04-2006, 23:54
Temat postu:
Po pierwsze to poprzednie anioły nie tyle nie miały wolnej woli, co nie miały świadomości. Po drugie "Onym" nie zależało, by to właśnie ten czy tamten, konkretny anioł czegośtam dokonał. Oni eksperymentowali. Ludzie też byli aniołem i też mieli wolną wolę w końcu.
selit - 06-04-2006, 08:54
Temat postu:
Evangelion mimo tego że już wiele dobrych anime widziałem ma w sobie coś takiego że się wyróżnia nad innymi.Ma taki ciekawy klimat że ciężko go nie lubic.

Moje ulubione postacie to Rei,Schinji,Asuka i Lilith w EoE(czy ona nie wyglądała pięknie).Może nie mówiła ale i tak miała w sobie jakąś magię.
Avellana - 06-04-2006, 09:02
Temat postu:
Konto "selit" założone przez zawieszonego na tydzień użytkownika anfana zostaje zbanowane. Tworzenie kolejnych kont spowoduje bezterminowe zbanowanie użytkownika.
GoNik - 06-04-2006, 12:42
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
ego postać była Wielkim Nadętym Yaoiowym Fanserwisem... I to nawet ja widziałam ==

Ooo... Maieczkę też prześladują fanserwisy? Mówiłam już gdzieś, że łączę się z tobą w bólu ^^
Jeżeli przyjąć, że mamy nie Kaworu, a Tablisa, to mogło to nawet o... angelofilię? [zoofilię? sodomię? czy ktoś wie jak nazwać niezdrowy yaoiowy związek człowieka z aniołem?] zahaczać... łojezu...
Jeżeli chodzi o istotę ich związku, to wydaje mi się, że Kaworu/Tablis po prostu miał masę radochy z tego, jak Shinji reaguje na jego zachowanie. Pamiętajmy, że był aniołem, nie wiadomo co anioły bawi.

Co do Lilith: BŁE! Toto dopiero zasługuje na określenie 'shiro manju(u?)' [gwoli ścisłości: w TsubasaRC tak była nazywana Mokona]. Lubić toto... toż to nawet nekrofilia nie jest, toto mózgu nie miało.


selit napisał/a:
Moje ulubione postacie to Rei,Schinji,Asuka i Lilith w EoE(czy ona nie wyglądała pięknie).Może nie mówiła ale i tak miała w sobie jakąś magię.

Audiotele: kto się nie zorientował kto jest autorem posta?
I jeszcze ten nieszczęsny 'Schinji'... Pomijam wyraźne uwielbienie dla bezmózgiej kupy mięcha.
anfan, bijesz rekordy

IT. - 07-04-2006, 17:09
Temat postu:
Ja się głęboko zastanawiam czy można wogule powiedzieć coś takiego jak Kaworu/Tabris. Anioł, to anioł. Nie człowiek. To samo co Sachiel, Iriel, Israfel i tak dalej. Nie można wogule nic o tym powiedzieć poza tym co samo o sobie powiedziało. A Kaworu Nagisa... To, dla mnie bo się przyznaję ze się nie wgłębiałam w opinie jakiekolwiek, postać tajemnicza. Czy to była właściwa postać Tabrisa? A może jakoś Tabrisa nabył? Moze kiedyś, gdzieś ktoś taki jak Kaworu Nagisa istniał oddzielnie? Moze Anioł się w nim ockną?

Ech... Lubię postacie które można tak drążyć.
GoNik - 07-04-2006, 22:39
Temat postu:
.... a jednak się pomyliłam z datą wydania 10 tomu Evy... bardzo się pomyliłam.

Ja chcę żeby jpf wydał to teraz, natychmiast żeby to wydał! Chcę wiedzieć, o czym oni tam szprechają w krzaczkach! Bo tom zaczyna się w momencie zejścia Rei II, a kończy pokazaniem nieudanych prototypów Ev. Ciekawe czasy nastały, sytuacja się zagęszcza, a my jeszcze poczekamy na tłumaczenie, noo!

Kreska pana Sadamoto jest już po prostu genialna, co tu dużo mówić. Wisi mi, że Kaworu jest jednym wielkim fanserwisem, bo wygląda tak, ze palce lizać...
Tym bardziej chcę tłumaczenie, że jakiś taki inny mi się ten Kaworek wydaje niż w serii TV, oj inny... lepszy model? [choć kotka z vol9 nie wybaczę; logika była niezaprzeczalna, ale nie wybaczę draniowi]

A poza tym: nienawidzę fanserwisu yaoi.
Jest złem wszetecznym.

IT. - 21-04-2006, 18:54
Temat postu:
Cóż... Po przejżeniu tego samego rawka co GoNik mam takie wrażenia:
Sadomoto rysuje świetnie. A im więcej kolorowych rysunkow tym lepiej.
Krzeczków nie znam więc pozostale uwagi odnosza się do obrazków ale po obrazkach widać coś strasznego.
Już nawet pomijając ten fanserwis yaoi [ale to jest po prostu draństwo! W anime dało się to ładnie wywalić. Przeinaczyć, podkopać i wywalić z korzeniami a tu wystarczy ze on go z niewłaściwych powodów i po prostu nuie ma gdzie uciakać... Acz czekam na tlumaczenie i dopiero wtedy popadnę w kataonie.] to haraktery się jednak zmienily troszeczkę zbyt radykalnie...
Rei wydała mi się jakoś dziwacznie normalna. Shinji jakiś dziwacznie opanowany a Tabris... nie, nie Tabris, Kaworu Nagisa jakiś taki... No bo czemuż to to miałoby się po Rei rozpłakać?! W anime to było nie do pomyślenia...

Swoją drogą jeśli jeszcze się jakoś rozwiną to manga spełni moje najgorsze oczekiwania...

@Gunnora
LEPSZY MODEL??? TO COŚ co zastało zaserwowane w mandze uważasz za LEPSZY MODEL!? Mnie tam się nie podoba w żadnym stopniu poza tym że jest sliczne. Jednak Kaworu Nagisa się nie umywa do Tabrisa Siedemnastego Anioła.
Dembol - 22-04-2006, 13:41
Temat postu:
Ja się zaczne cieszyć za jakieś 2-3 lata jak wyjdzie tom 11 bo już będzie poważnie zahaczał o to co w anime było najbardziej zrypane.
Manga>>>>>>>anime. Chyba, że Sadamoto wymyśli jeszcze głupszy sposób na zakończenie niż Anno.
IT. - 22-04-2006, 14:12
Temat postu:
A wiesz że ma predyspozycje? W mandze panują geste stosunki ShinjixRei. Wystarczy ze te stosunki śa geste z niewłaściych powodów o bedzie tragedia.
W mandze Asuka jest po prostu słaba. To widzać po tym jak Sadamoto ją rysuje. A i jej układy z shinjim są jakies takie dziwaczne. nie da się za bardzo przeprowadzić co najmnije dwuch watkow z anime.
Karoru Nagisa to już wogule hardcor. O ile a anime jego harakter to mała niewiadoma o tyle w mandze autor sobie wzią i pofolgował.
Jak jeszcze na krzyżu bedzie wisiać coś innego niż by wskazywalo anime to naprawde nie mam pomysłu jak z tego wyjsc...
Ale pewnie o to chodziło...
Azag - 14-05-2006, 17:18
Temat postu:
Mam takie pytanie:
Co znaczy słowo S h i n j i (czy jak to się tam pisze) - bo oglądam sobie teraz pewne anime i tam wypowiedzieli to słowo w dwóch zdaniach: "I belive in you", "Belive in me".
Może mi ktoś powiedzieć co znaczy imię Ikariego??
Keii - 14-05-2006, 17:29
Temat postu:
shinji - kanji made in Japan, acupuncture
Wg. słownika freelang.
IT. - 14-05-2006, 17:44
Temat postu:
Ale ogulnie się tłumaczy jako wiara. Na potrzeby Ewangeliona. Bo Rei znaczy dusza na te same potrzeby.
A ikari to bodajże klasa lotniskowca... Ale niech się jakiś mechanik wypowie.
Ysengrinn - 14-05-2006, 18:54
Temat postu:
Chyba prawie wszystkie nazwiska w serii to nazwy czy klasy statków Japonii z drugiej wojny.
Keii - 14-05-2006, 19:02
Temat postu:
IT. napisał/a:
Bo Rei znaczy dusza na te same potrzeby.

rei - cold, cool; companion; example, instance, custom, usage, precedent, case; soul, spirit, departed soul, ghost; expression of gratitude; lei, ray; zero, nought
Słownik ten sam co wyżej.
A "reifikacja" to urzeczowienie (w polskim tym razem :).
Ysengrinn - 14-05-2006, 19:04
Temat postu:
Ale z łaciny Keii, nie japońskiego.
IT. - 14-05-2006, 19:08
Temat postu:
Oo? Człowiek uczy się cale zycie. I poznaje nowe, fajne słowa. Zna ktoś jeszcze jakieś długie, ładne slowa ktore by pasowały do Evangelionowego kontekstu?
Keii - 14-05-2006, 22:08
Temat postu:
@Ysen - wierzę, tak mi się zresztą wydawało :P
wa-totem - 15-05-2006, 08:31
Temat postu:
Shinji to wściekle popularne imię, i ma chyba setkę różnych zapisów Kanji, żeby cokolwiek powiedzieć o ukrytych podtekstach, musiałym znać "filmowy" zapis kanji tego imienia. A te 3 sylaby są początkiem z pół tysiąca słów, i nawet wykluczając dłuższe jest jeszcze wiele innych zanczeń, np. "rytuały Shinto"... xD
Azag - 15-05-2006, 10:57
Temat postu:
Dzięki Tot - takiej odpowiedzi oczekiwałem.

W cytatach o których wspomniałem wypowiadali słowo Shinji, na początku zdania a potem coś jeszcze - mógłbym w sumie tego posłuchać jeszcze raz i zapisać całość zdania, tylko po co???

P.S. Chciałbym Tot jeszcze raz, jesli można, poprosić o wiadomoego nam obu linka :)
wa-totem - 15-05-2006, 13:27
Temat postu:
To co mówili, to pewnie była jakaś forma czasownika 信じる (shinjiru) - wierzyć, ufać. Z imieniem nie ma nic wspólnego.
Azag - 15-05-2006, 13:47
Temat postu:
Zawsze można spróbować wpaść na jakiś kolejny "trop" do rozwiązania tej gigantycznej zagadki, w której tak naprawde nikt nic nie wiem, prawda? :)
Wątek zakończony.
Keii - 15-05-2006, 16:04
Temat postu:
Wystarczy chyba znaleźć rawa mangi :P
dariusz - 11-08-2006, 13:37
Temat postu: Mam problem z "Neon Genesis Evangelion"
Siemka ludzie ostatni na HYPER leci "Neon Genesis Evangelion" i w pierwszym odcinku Rei ledwie żyje <a pobobno anioł co Shinji z nim walczył jesy pierwszy> Więc interesuje mnie z kim ona walczyła (może z ojcem???) Ajeżeli na odpowiedż dacie że z Adamem to nie uwierze bo on zaatakował w 2000 roku a jest 2015r. Natomiast Rei ma 14 lat tak jak Shinji i Asuka. Czekam na odpowiedź. Wyjaśnijcie mi to
Keii - 11-08-2006, 13:47
Temat postu:
A nie została przypadkiem ranna podczas testów Unit 00, których retrospekcja ma miejsce w kolejnych odcinkach?

Edit: A tak btw, to w czym potrzebujesz "pomocy"? I nie mogłeś napisać tego w istniejącym temacie o NGE...?
wa-totem - 11-08-2006, 15:36
Temat postu:
Padło pytanie, udzielono odpowiedzi, na zwróćenie uwagi dariusz odpowiedział chamskimi inwektywami.

Proszę kontynuować dyskusję merytoryczną, chyba że ktoś jeszcze ma ochotę przetestować ile czasu zajmuje mi odrąbanie głowy trolla... znaczy, założenie bana...

>__>
<__<

Nie widzę...?
Dobrze!
darro15 - 16-08-2006, 12:34
Temat postu: Kilka pytań...
siemka oglądam teraz NGE i mam pare pytan
1.Czy możecie podać imion a wszystkich aniołów?
2.Czym różnią się Evangeliony? <poza wyglądem>
3.Dlaczego nazwa "anioły"?
4.Dlaczego anioły atakują Tokio-3?
5.Jakie mało doświdczenie Rei chodzi Akagi?
6.W 1-wszym odc. pojawił się anioł a tytuł odc. "Atak aniołów"?
7.Dlaczego anioł w odc. 3 t0 4 anioł skoro pokazali tylko dwa?
Mam na dzieje że odpowiecie....
Keii - 16-08-2006, 14:45
Temat postu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Neon_Genesis_Evangelion
Poczytaj sobie to wszystko, razem z linkami pod i w środku tekstu i będziesz wszystko wiedział ^^
darro15 - 24-08-2006, 13:07
Temat postu:
O co wam znowu chodzi przecież zrobiłem cenzure.... ****
A tak apropos gdzie mogę poczytać o przeszlości Asuki Langley bo w anime zachowuje się jakby coś ukrywała albo niech ktoś mi napisze o co chodzi byłbym wdzięczny.
Mai_chan - 24-08-2006, 14:00
Temat postu:
Informuję użytkownika darro15, że mnie DENERWUJE upartym pisaniem o Evangelionie w temacie NIE JEMU POŚWIĘCONYM. Opcja "szukaj" istnieje, proszę jej używać i pisać ontopic. Co do cenzury - nie widzę potrzeby cenzurowania, kiedy wystarczy powiedzieć, że komp się zepsuł. Ale jak się zaklnie siarczyście to brzmi bardziej "cool", co nie? Nie kląć, nie offtopiczyć, regulamin przeczytać jeszcze raz i uważnie. Następnym razem pogryzę, tym razem będę miła i przesunę post tam gdzie być powinien =='
Shizuku - 30-10-2007, 22:41
Temat postu: Neon Genesis Evangelion [spoilery]
Po przegladzie forum stwierdzilam, ze ta dosc kontrowersyjna seria nie ma swojego tematu, wiec postanowilam takowy zalozyc.

Chodzi mi co sadzicie o tej seri i prosze o klarowne wyjasnienie swojej opini.
Jesli macie jeszcze jakies swoje interpretacje co do tego, o co chodzilo w danym fragmencie/scenie/slowach/odcinku to prosze smialo mowic. Nie chodzi o to zeby, ktos pisal wypracowania. Chce po prostu zobaczyc jak widzicie te serie i jak ja interpretujecie.

Dobra to ja zaczne. Osobiscie mi sie NGE podobal. Jest to jedna z moich pierwszych seri i trzeba przyznac, ze mam do niej pewien sentyment. Ale sprobujmy obiektywnie. Jej plusy to:
1 Swietnie przedstawione walki mechow. Nie spotkalam jeszcze anime, w ktorym mechy podobaly mi sie bardziej niz tu. Kazda Eva ma swoj specyficzny wyglad i prezentuja sie znakomicie. To samo tyczy sie aniolow. Kazdy sie wyroznia pod wzgledem broni, pancerza, stylu walki itp. "Pojedynki" sa dynamiczne, dobrze wyrezyserowane i wciagajace. Nie zabraknie tez krwi i tym podobnych elementow. Niektorzy moga uznac to za wade, ale akurat tu mi to nie przeszkadza.

2 Ciekawe postaci. Sa co prawda mocno psychiczne, ale co za tym idzie ciekawe. Kazdy ma jakas mroczna przeszlosc i wraz z dalszymi odcinkami widzimy jak poplatane osobowosci maja. Trudno tu mowic o utozsamianiu sie z nimi, ale ja potrafilam sie wczuc w ich losy.

3 Evangelion mimo poplatanej fabuly i symboliki(przyznam sie bez bicia wiekszosci nie rozmumiem) niesie ze soba jakies przeslanie. Przynajmniej dla mnie. Mianowicie, ze jedna z najtrudniejszych rzeczy jakimi musimy stawic czola jest odszukanie i akceptacja samego siebie. Bez tego nie bedziemy mogli zyc w pelni szczescia, ani w ogole zaklimatyzowac sie w spoleczenstwie. Nie poradzimy sobie z zyciem, ze tak powiem.

Jak narazie to wszystko.

Jak widać, przegląd forum był nadzwyczaj pobieżny. Temat o NGE ISTNIEJE. Opcja "szukaj" nie boli. Mai

Shizuku - 02-11-2007, 21:10
Temat postu:
Sorka przejrzalam jedynie w Manga&Anime, a dalej juz nie. Wybacz to sie juz nie powtorzy;D.
Yeti - 13-03-2008, 14:37
Temat postu:
Yo jestem nowy na tym forum więc zacznę nowy wątek.
NGE zrył mi banie, a EoE dobił do gleby. Mimo wszelkich wad (licznych, że wytknę tylko proporcje EV) technicznych, mącenia, "budżetowego" zakończenia i masy innych wkurzających rzeczy. Eva jest dla mnie czym znacznie więcej niż anime, film, książka czy cokolwiek innego. To jakby zbiór zasad, błędów, postaw jakimi nie należy stosować w życiu. To także bohaterowie z którymi (niestety) mogłem się utożsamiać.

P. S. Moją ulubioną postacią jest Gendo.
Shizuku - 13-03-2008, 16:51
Temat postu:
Witamy na forum. Troche tak konkretniej poprosiłabym te wady. Bo tak dokładnie to nie wiem co ci przeszkadzało. NGE to chyba każdemu nieźle namieszał w głowie, że tak delikatnie powiem. Najbardziej oczywiście End. Tak właściwie to co ty widzisz w tym Gendo? Nie żebym chciała cię linczować, ale po portu ciekawi mnie co może się w nim podobać.
Yeti - 14-03-2008, 15:10
Temat postu:
No to po kolei. Najpierw wady, ale napisałem liczne bo są to tylko małe rysy na diamencie:
fragmentaryczność środkowych epizodów, w pewnym momencie podczas pierwszego podejścia mi to przypominać Power Rangers: nastoletni bohaterowie i potwór na koniec prawie każdego odcinka, wiem, że jest to spowodowane rozrzutem czasowym, ale nie przepadam za takim prowadzeniem fabuły, wybuchy w kształcie krzyża, czemu miało to do cholery służyć? IMHO niepotrzebne udziwnienie wprowadzone tylko by łatwiej się rysowało,
w pewnych momentach nie podpasował mi podkład muzyczny, a już szczególnie ending do którego długo nie mogłem się przekonać to właściwie tylko drobiazgi no, ale nie pisałem o poważnych wadach.
Co widzę w Gendo? Zimego, twardego CUT (sorry za przekleństwo, ale inne określenia to eufenizmy) gotowego na WSZYSTKO by osiągnąć swój cel. Potępiam jego środki, ale podziwiam determinację, cenię tą postać za nieszablonowość bo drugiej takiej właściwie nie ma. A czy był zły? Wyciągając Rei II gołymi rękoma z rozpalonej wtyczki udowadnia coś. Nie, nie dobroć siłę i gotowość samopoświęceń, a pozatym lubię ten styl no i jego uśmiech w I epizodzie taki... niepokojący.
Gdybym znał kogoś takiego w realu na pewno bym go znienawidził, ale że to postać fikcyjna więc...

Jednakowyż eufemizmu poszukać można był, mamy ich mnóstwo. Zmoderowano.

IKa
Zua Biurokratka

Kage - 14-03-2008, 16:40
Temat postu:
To jedno z najbardziej oczekiwanych przeze mnie anime. Byłam szczęśliwa kiedy dali to na Hyper. Ciekawa historia, choć Shinji miał jak dla mnie za dużo kłopotów. Nie zrozumiałam za bardzo zakończenia, a nie mam jak zdobyć End of Enangelion więc sens zakończenia pozostanie dla mnie na zawsze zagadką.
Shizuku - 15-03-2008, 18:17
Temat postu:
Jeśli nie zrozumiałaś zakończenia serii, to film tym bardziej Ci nie pomoże, ba nawet pogorszy sprawe. Ale obejrzeć warto. Ja dopiero za drugim razem, zrozumiałam tyle ile mi wystarczyło(bo, wątpie, że istnieje osoba, która zrozumiałaby tam wszystko).
cesarz vedry - 16-03-2008, 10:01
Temat postu:
Jak dla mnie to końcówka serii jest nie aż tak zła, jak EoE... O tyle pierwsza polowa filmu bardzo fajna o tyle druga to tak jakbym czytal poraz pierwszy Dziady Mickiewicza. Czasami mam wrażenie, że scenariusz układał właśnie romantyk, bo tam jest to wszystko tak pogmatwane. Oglądałem raz i mi to wystarczy, by zrozumieć, że tego się nie da zrozumieć. A ogółem są o wiele lepsze anime, niż neon. Polecam tylko fanom mechów i fanatykom religijnym. Reszta niech sobie odpuści.
Ysengrinn - 16-03-2008, 10:31
Temat postu:
Cytat:
A ogółem są o wiele lepsze anime, niż neon. Polecam tylko fanom mechów i fanatykom religijnym.


Ha. To by wyjaśniało czemu dalej lubię tę serię.

Cóż, nie będę twierdził, że zrozumiałem osochozi w EoE, bo szczerze powiedziawszy nie bardzo próbowałem. Wystarcza mi, że mniej więcej zrozumiałem o co chodziło w dwóch ostatnich odcinkach serii - film traktuję jako uzupełnienie.
IKa - 12-04-2008, 10:50
Temat postu:
Przeniesione z komentarzy

Kaifuku : 2.04.2008 22:22:58

Z dystansu...
Cytat:

Do evy zasiadałam z wielką czcią, że oto mam przed sobą dzieło kultowe, itd. Ale pierwszy zgrzyt nastąpił już przy czołówce… tandetna muzyczka, latające golaski i szybkie obrazki- znaczy po kosztach. Ponadto niebędąc wychowaną w japońskiej kulturze, choćbym nie wiem jak się starała, to topos popkultury tejże, czyli wielkie roboty po prostu do mnie nie trafia i nie trafi (zwłaszcza że przebąkuje się o ich boskim pochodzeniu). Już sama ich kolorystyka… i nieodparte odczucie, że mają na nogach adidasy… (larf). Chyba tylko Eva 03 wygląda naprawdę demonicznie (tak, tak wiem- to NIE jest anime o wielkich robotach, ale zawsze…). Do tego dochodzi niedopracowanie świata przedstawionego. Jakim cudem zbudowali te Evy? Skąd mieli kasę? PIĘTNAŚCIE lat wojen i nagle znikąd wyłaniają się laboratoria o niewiarygodnie zaawansowanym oprzyrządowaniu. Do tego walające się dziesiątki prototypów- no to po prostu niemożliwe!!

Mimo to atmosfera jest dość sugestywna, zwłaszcza nieustannie panujący ukrop. Chyba najbardziej zapadło mi w pamięci właśnie brzęczenie cykad. Piloci są jednak zbyt młodzi, ich rozterki są zrozumiałe, ale czy nie jest to zwykłe nastolatkowe kwękanie, wywołane skrajnym egocentryzmem wieku dojrzewania? Znam to z autopsji, więc dziwie się, że te dzieciaki nie mają żadnej opieki psychologicznej (kolejna nierealistyczna wpadka) w ogóle wszystko w tym Geofroncie zalatuje amatorszczyzną. Z kolei cudowne odkrycie indywidualizmu przez Japończyka, to z „zachodniej” perspektywy wywarzanie otwartych drzwi. W rzeczywistości, prawdziwej próbie poddany został Touji, mimo że z Kensuke są na doczepkę. Ano właśnie- ostatnie odcinki oglądałam po to by zobaczyć co z Toujim, a tu nic. W zamian Shinji daje fantastyczny pokaz histerii na żądanie i przyjazni na żądanie (jego mylość do Kaworu jest ultra niewiarygodna<- I HATE Kaworu). Mimo że tego nie cierpię i to odchorowałam, to chyba w tym właśnie aspekcie leży siła serialu. Niewątpliwie oglądając sceny z Toujim w szpitalu coś poczułam, tego brakuje reszcie filmu- subtelności. Nie rozumiem też poczucia winy trzydziestoletniej kobiety za to, że uprawiała seks…

Zabawny spisek- Anno postanowił zafundować sobie psychoterapię wciągając w to rzesze widzów, wysługując się przy tym mega dzwignią, jaką są w Japonii wielkie roboty. Ale aby seans był skuteczny, proponuję darować sobie końcówkę i przejść od razu do Enda. Zwykło się mówić, że odc. 26 przedstawia to samo co End, ale to nie prawda. Prawda jest bowiem taka, że ostatnie odcinki mówią o klęsce, a End – o odrodzeniu. kliknij: ukryte Serialowy Shinji nie ma wpływu na bieg wydarzeń i o niczym nie decyduje – Instrumentalizacja dochodzi do skutku i jest procesem nieodwracalnym. Scena na plaży nie miałaby w serialu miejsca. Mówiąc oględnie serial jest porządny, ale jakakolwiek szaleńcza miłość do niego musiałaby być miłością masochistyczną ;P

Czy wiecie, że w japonii wydano karty kolekcjonerskie do filmu (End), które tłumaczą dosł. każdą scenę w nim zawartą? Opisują nawet znaczenie owego "-kimochiwarui”… Autor strony evaotaku.com (bardzo polecam, rozwieje WSZYSTKIE wasze wątpliwości<- to nie jest reklama) jest w ich posiadaniu i jest w stanie odpowiedzieć na KAŻDE pytanie dot. zarówno filmu jak i serialu. Przyznam że moim ulubionym „evangelionowym” filmem jest obecnie „Re-Death” (It's Gendo!). Miło jest widzieć, że twórcy mają w sobie odrobinę dystansu, ale Eva tym swoim „natchnionym” nadąsaniem aż się doprasza żeby się trochę ponatrząsać. Podobnie mam z Hellsingiem, mogę go oglądać tylko pod postacią fanowskich parodii. Nimb tajemniczości wokół Evy już dawno się rozwiał, i odsłonił wielki neon: Teraz wyprzedaż! Spodziewajcie się fanserwisu!

IKa - 12-04-2008, 11:06
Temat postu:
Odpowiedzi do powyższego komentarza, także przeniesione

Zarathustra : 2.04.2008 23:30:02

Re: Z dystansu...
Cytat:
Kaifuku napisał/a:
Do tego dochodzi niedopracowanie świata przedstawionego. Jakim cudem zbudowali te Evy? Skąd mieli kasę? PIĘTNAŚCIE lat wojen i nagle znikąd wyłaniają się laboratoria o niewiarygodnie zaawansowanym oprzyrządowaniu. Do tego walające się dziesiątki prototypów- no to po prostu niemożliwe!!
Czy ty aby na pewno dokładnie oglądałaś ten serial anime? ; )
Kaifuku napisał/a:
W rzeczywistości, prawdziwej próbie poddany został Touji, mimo że z Kensuke są na doczepkę. Ano właśnie- ostatnie odcinki oglądałam po to by zobaczyć co z Toujim, a tu nic.
Polecam mangę, tam sytuacja z Toujim wygląda inaczej.
Kaifuku napisał/a:
W zamian Shinji daje fantastyczny pokaz histerii na żądanie i przyjazni na żądanie (jego mylość do Kaworu jest ultra niewiarygodna<- I HATE Kaworu). Mimo że tego nie cierpię i to odchorowałam
Raz jeszcze polecam mangę, tam postać Kaworu jest lepiej wprowadzona w uniwersum NGE i lepiej przedstawiona.
Kaifuku napisał/a:
Nie rozumiem też poczucia winy trzydziestoletniej kobiety za to, że uprawiała seks…
Ta scena wywołuje u niej raczej wstyd a to dlatego, że Shinji ją ogląda jak mecz w TV xD
Kaifuku napisał/a:
Podobnie mam z Hellsingiem, mogę go oglądać tylko pod postacią fanowskich parodii.
No wiesz co ; ) Chyba nie widziałaś mangi Hellsing, która sama z siebie parodiuję (Seria TV to bubel przy mandze).

Kaifuku podziwiam za napisanie tak dużo na ten temat, mi by się nie chciało xD


Kaifuku : 9.04.2008 22:16:41 (87.205.235.132)

Re: Z dystansu...
Cytat:

Ad.1 Owszem, oglądałam bardzo uważnie. Wiem, co łączy Evy i Adama. Wiem, kim był Adam. Postudiowałam sobie dokładnie strukturę Nervu, jego zaplecze i historię. Całe uniwersum wydaje mi się bardzo szczegółowo przygotowane, pieczołowitość godna pochwały. Jedyny mankament to właśnie ta łatwość, z jaką przyszło im stworzenie Ev, zwłaszcza, jeśli się wezmie pod uwagę okoliczności zewnęczne, odnosi się wrażęnie, że powstały na klaśnięcie. Także cała organizacja zdaje się opływać w bogactwa jakich na ziemi nie starczy. To budzi u mnie mieszane uczucia, tak po prostu…

Ad.2 Mam obydwie mangi i obydwu nie polecam. Jakkolwiek Anno nie miał pomysłu na tę konfrontację (
Spoiler: pokaż / ukryj
więc Touji po prostu sobie znika)
to tym bardziej Sadamoto
Spoiler: pokaż / ukryj
więc sobie go zarzyna. Kolejna śmierć animowanej postaci nie jest niczym szczególnym,
ale historia Toujiego była bardzo szczególna- odrobina zimnego, naprawdę brutalnego realizmu, gdy do ostatniej chwili dominuje uczucie ulgi, dopóki „kamera” nie oddala się i… . To samo się tyczy Kaworu, którego im więcej, tym gorzej… (I jeszcze mniej wiarygodnie na dokładkę). Ale zaraz, mówimy tu o anime a nie o mandze, która IMO wypada blado. Sadamoto jest rysownikiem- nie scenarzystą, i to widać… (Wg. mnie ta manga po prostu zarzyna NGE).

Ciekawe, w obu przypadkach było tak, że to anime mnie zachęciło do kupienia mangi, po czym uznałam, że poziom kiczu i patosu przekroczył dopuszczalne normy i dałam sobie spokój. Mangowa Eva nie jest w połowie tak nowatorska jak anime, a Hellsing jest po prostu głupi i bierze siebie stanowczo zbyt serio (poprzednio odnosiłam się do OAV).

Nie zgadzam się w kwestii Misato. Moim zdaniem ona czuła do siebie obrzydzenie, Shinji także się brzydzi tą sceną, odkrywając się przed nim, być może chciała siebie ukarać…

Powtórzę, że gdy z dystansu patrzę na tę całą historię, nie wzbudza ona u mnie sentymentu, nie jest moją „ukochaną”. Rozminęłam się z intencjami autorów, bo moją uwagę zwróciło to, co konsekwentnie odsuwali na dalszy plan, a to, co podtykali mi pod nos, nie wzbudziło we mnie entuzjazmu…

Pozdro :)


darksamurai : 10.04.2008 17:27:34 (80.51.196.6)

Re: Z dystansu...
Cytat:

Tak odnośnie Misato – jeżeli dobrze pamiętam, to gdzieś tam mówi o swoim, dość nietypowym, podejściu do seksu. Mówi, że w seksie chce zbrukać samą siebie, żeby przestać uważać się za grzeczną dziewczynkę.

A ta scena… cholera wie, co ona mogła czuć. Wstyd, obrzydzenie, odraza względem siebie? A może co innego? W każdym bądź razie chyba nie za bardzo było jej to na rękę, w końcu chciała być dla Shinjiego matką, a nie kobietą. Nie obiektem pożądania seksualnego.

Co do stworzenia Ev – nie zapominajmy, że to Japonia jest, kraj, gdzie technika stoi na bardzo wysokim poziomie. Zresztą, nikt nie powiedział, że we wcześniejszych latach technika rozwijała się tak, jak w „naszym”, rzeczywistym, świecie.

A organizacja może mieć fundusze z różnych źródeł. Nie ma o tym mowy, więc nie ma się czego czepiać.

Mangi na razie nie ruszałem, więc nie komentuję.

Nie rozumiem natomiast twej śpiewki na temat kiczu. Nie wiem, gidze ty go widzisz. Widocznie kwestia kryteriów – co jest kiczem, a co nie?

A serie wybitne, a do takich NGE można zaliczyć bez wątpienia, albo się kocha, albo się nienawidzi. Jakby nie było, nie można być wobec nich obojętnym (oczywiście, jeżeli się obejrzało anime/przeczytało mangę).

Kaifuku : 11.04.2008 20:00:16 (87.205.61.81)

Re: Z dystansu...
Cytat:

Akapit 5: No właśnie, nie możesz tego rozumieć, bo nie znasz mangi… (chyba, że mówisz o Hellsingu, o którym nie chce mi się pisać).



Akapit 1: Dzięki za przypomnienie, to bardzo interesujące (nowatorska, jak na anime komplikatura kobiecej psychiki, a może ta scena to jeden fanserwis?). Czy naprawdę poprzez seks można się „uniegrzecznyić”? – Chyba, że jest się kobietą, bo wiadomo, grzeczne dziewczynki są zawsze aseksualne.



Akapit 3: Raczej mnie nie przekonają takie wyjaśnienia, bo zakładam, że świat NGE imituje nasz. I jak najbardziej jest się czego czepiać, a zwykłe „bo tak” nie rozwieje moich wątpliwości. Prawdziwe ziemskie konflikty ciągną się latami, zwłaszcza, gdy dotyczą dóbr podstawowych, a tu po piętnastu latach mamy ruchome metropolie. Słowa nauczyciela brzmią jak bajka, w obliczu tego, co spotykamy na co dzień. Świat nawet i pięćdziesiąt lat po takim kataklizmie wyglądałby jak piekło . Ma być ultra realistycznie, tak? Bohaterowie mają przytłaczać swoją psyche, wychodzić wręcz z ekranu, podczas gdy cały koncept chwieje się w podstawach. Scenografie świetnie budują nastrój klaustrofobii, tyle że są to niestety wnętrza Ev, co mnie skutecznie schładza. Oglądając anime chętnie uczestniczę w seansie iluzji, o ile się nie przesadza z ilością kitu. Co do wyjątkowości Japonii, nie zapominajmy, że inne państwa również prowadziły zaawansowane badania, miały swoje mega komputery, swoje Evy. Ba, Eva Series chyba nawet nie powstały w Japonii.
darksamurai napisał/a:
A serie wybitne, a do takich NGE można zaliczyć bez wątpienia, albo się kocha, albo się nienawidzi. Jakby nie było, nie można być wobec nich obojętnym (oczywiście, jeżeli się obejrzało anime/przeczytało mangę).
Do tego założenia pasuje bardziej określenie- kontrowersyjna, a taką NGE niewątpliwie jest, jak również popularną. Ale czy wybitną? Dyskusja trwa nadal (co przemawia na jej korzyść). Jedno jest pewne, postacie pilotek mają najkształtniejsze ciała jakie widziałam (z twarzami już gorzej) i w swoich plug suit'ach wyglądają po prostu super, więc może to o to chodzi…?

Nie zauważam jednak, bym w tym, co napisałam, zionęła nienawiścią. Nie pałam też poddańczym uwielbieniem, wiec nie rozumiem tej śpiewki…

Pozdro:)

darksamurai : 12.04.2008 10:26:26 (80.51.196.6)

Re: Z dystansu...
Cytat:

Z tymi przyczynami takiego, a nie innego statusu materialnego spaliłem, tak. Przyznaję się, mea culpa. Niby imituje „nasz” świat, ale nim nie jest. To jest anime, a nie film dokumentalny.

Jak już wcześniej pisałem, na temat mangi nie będę dyskutował, bo jej nie znam. Odnośnie tego kiczu pisałem w kontekście anime, więc chyba się po prostu rozminęliśmy trochę.

Nie, nie, tu pasuje wybitna. Większość ma skrajne opinie na temat tej serii. Naprawdę niewiele jest przypadków, dla których ta seria jest „szara”, „nijaka”. Oczywiście od tego należy odliczyć „dzieci” i osoby, które obejrzały np. 14 odcinków i tyle.

Ja tu nie widzę zbytnio kontrowersji w tym anime, więc kontrowersyjnym go nazwać nie mogę. Zresztą, coś może być kontrowersyjne, a jednocześnie jakościowo słabe, a NGE takie nie jest.

Co do ciał pilotek – nie wypowiadam się tu zbytnio.

Po pierwsze dlatego, że są za młode – jakby były pokazane w wieku ok. 17 lat, kiedy już w miarę dorosną fizycznie, to by było ok. Jednakże urody im odmówić nie można – wystarczy obejrzeć scenę z basenem. Wtedy, kiedy Shinji patrzy na Rei, która sobie siedzi i podchodzą do niego Kensuke i Touji. Chwalą jej walory fizyczne, mówiąc nawet o łydkach!

Drugim powodem jest fakt, że są to postacie rysunkowe. Gdyby to były postacie rzeczywiste, to mówiłbym inaczej, ale w tym wypadku nie ma o czym (tu: o kim) mówić.

A co do twarzy – heh, mi nie pasuje z gęby Asuka. Jest taka… nie potrafię tego ubrać w słowa, w każdym bądź razie mi się nie podoba jej twarz. Oczywiście w jakimś stopniu (niewielkim) ma też na opinię fakt, że nie lubię ogólnie Asuki. A facjata Rei jest… kawaii! Już po pierwszych paru odcinkach wiedziałem, że Rei aparycyjnie jest moją ulubioną postacią. Ta głębia w oczach, nietuzinkowy kolor włosów i parę innych rzeczy – powody, dla których lubię Rei pod względem kreski.

I nie wydaje mi się, żeby postacie pilotek były przyczyną popularności anime. Oczywiście chodzi mi tu o widzów, którzy to anime rozumieją, choćby w pewnym stopniu, bo niestety są też ludzie, którzy je oglądają i go nie rozumieją. A potem szukają jeszcze hentaiów z Pierwszym Dzieckiem i Drugim Dzieckiem w roli głównej…

Nigdzie nie napisałem zarzutu w twoją stronę, więc nie wiem, po co te ostatnie słowa. Być może źle zrozumiałaś moje intencje, ale teraz już wiadomo, co i jak.

Aha, i „plug suitach”, a nie „plug suit'ach”. Niepotrzebny jest ten apostrof.

viesiu - 30-04-2008, 11:00
Temat postu:
O ile się nie mylę dwa ostatnie odcinki serii to są tylko kolejne "wizje" bohaterów, a właściwe zakończenie to jest EoE. W takim razie, co obejrzeć najpierw? Te 2 odcinki, czy EoE?
cesarz vedry - 30-04-2008, 15:04
Temat postu:
lepjej zostawic kompozycje otwarta i nie ogladac niczego ;p uwierz mi
Keii - 30-04-2008, 15:19
Temat postu:
Lepiej obejrzeć najpierw normalne zakończenie serii TV. Chociaż to wcale nie gwarantuje jakiegokolwiek zrozumienia EoE.
viesiu - 30-04-2008, 15:27
Temat postu:
Nie twierdzę, że zrozumiem :p Serie już wcześniej kilka razy widziałem, teraz chciałem sobie po prostu przypomnieć przed obejrzeniem EoE i szczerze powiedziawszy zwyczajnie nie mam ochoty oglądać tych 2 ostatnich odcinków, więc pytam czy mogę je olać, lub chociaż zostawić na potem :p
Anonymous - 30-04-2008, 15:50
Temat postu:
Można je olać bez straty na fabule.
Anonymous - 06-05-2008, 07:45
Temat postu:
Końcówka serii to po prostu "inne" zakończenie - oba zakończenia są względem siebie równoległe, nie mają więc na siebie wzajemnie wpływu. Co za tym idzie, nic się nie traci przy odbiorze fabuły, jeśli się "oleje" końcówkę serii. Ja jednakże polecam obejrzenie wszystkiego i po kolei.
JahJah - 06-10-2008, 00:03
Temat postu:
jestem na 20 odcinku Evangelion i kto mi powie o co chodzi w tych dialogach wyrwanych z kontekstu które ukazują się od czasu do czasu, kompletnie nie związanych z fabułą ? Zwykle odbywają się one przy przebudzenia w szpitalu, albo w innych sytuacjach w których główne postacie rozmawiają między sobą. Jak naprzyklad podczas rozmowy Misato i Ritsuko w 20ep pod koniec odcinka w aucie.

Czasami odczuwam wrażenie że mają one coś wspólnego z fabułą a czasami wydaja mi się kompletnie losowym dialogiem.

p.s. często w ogolę nie słychać tego drugiego tajemniczego dialogu, albo jest on bardzo wyciszony, ledwie słyszalny, mam nadzieje ze wiecie o co mi chodzi :)
Shizuku - 06-10-2008, 17:02
Temat postu:
No właśnie nie wiemy. Nie znam całego evangeliona na pamięć i mógłbyś napisać przebieg danej rozmowy. I nie przejmuj się, tam wiele rzeczy jest niezrozumiałych. Więcej niż tych zrozumiałych.
JahJah - 07-10-2008, 14:16
Temat postu:
Shizuku napisał/a:
No właśnie nie wiemy. Nie znam całego evangeliona na pamięć i mógłbyś napisać przebieg danej rozmowy.



Spoiler: pokaż / ukryj

"-Porozmawiajmy o tym co, psychologia określa faze "Oralną"
mówimy o tym wtedy gdy ktoś uzaleznia się od drugiej osoby jak od matki.
Znałem wielu takich męszczyzn, sądzac z twojego listu jesteś jednym z nich. Wspołczuje twojej dziewczynie, nie można być równocześnie matka jak i partnerką .
Może także jej siostrą? czy ty jej po prostu nie wykorzystujesz ?
To nie zbyt miłe kobiety są bardzo wrażliwe na tym punkcie
Może ona ma świadomość ze widziś w niej swoją matkę "

To wszystko jest tak zrobione jakby to była rozmowa prowadzona w radiu, tylko że jej w ogole nie slychać. Oczywiście to nie jedyna taka sytuacja . Teraz gdy skonczyłem ogladać cala serie i zdołałem sobie poukładać wszystko w głowie doskonale rozumiem z kąd ta "wirtualna wypowiedz radiowa". Ale jest jeszcze wiele takich sytuacji których takie dialogi czy też monologi kompletnie nie wpisuje się ani w żadną postać czy też fabułe.

ogólnie cała seria jest kosmicznie dziwna. Ktoś pisze ze jest w niej drugie dno ma tylko połowiczną racje. Bo prócz tego drugiego jest jeszcze wiele odbić i refleksji czysto filozoficznych, które można odbierać na kilka rożnych sposobów. Aż dziw bierze że to wszystko została wplątane w wydawało by się tak banalna historie.
Shizuku - 07-10-2008, 18:38
Temat postu:
A teraz już kojarzę, że był tam taki motyw z "głosami w tle". Ogólnie nie przywiązywałabym do nich aż tak wielkiej wagi. Są jakby tłem, nawiązują do tego co dzieje tj. wszelkich skrzywień psychicznych.

A seria jest dziwna to fakt. Każdy odbiera ją na swój sposób, dlatego trudno w niej cokolwiek wyjaśniać.
Karasunaki - 10-12-2008, 23:08
Temat postu:
Neon Genesis Evangelion #1-4
Zaliczam drugie podejście do NGE.Ostatnim razem(ściślej 5 lat temu) ugrzązłem na 10, bodajże epku.
Wiecie, że to było moje pierwsze(nie licząc Sailor Moon'a z którego do dziś nic nie pamiętam)anime?Szok, nie?5 lat temu jeszcze jako 12 letni gówniarz siedziałem z "głową w monitorze"(z racji znanej pewnie niektórym użytkownikom wersji VivTV 320x240 ^^') i z słownikiem ang-pol na kolanach (no a jakiego poziomu mógł być wtedy mój angielski? ^^'x2) aby zrozumieć "o czym tak te chinczyki gadają?"Wspomnienia wracają...
Teraz mogę się wygodnie rozsiąść na kanapie, odsunąć się od monitora, a słownik pyrgnąć gdzieś na półkę - język przestał być barierą, a wersja remastered robi swoje.
A i na temat kabały wiem więcej, znacznie więcej.
Anonymous - 21-12-2008, 11:08
Temat postu:
Jak skończysz cały seans, to napisz, czy warto wracać do tego tytułu. Co prawda ciągnie mnie do NGE, ale coś też mnie powstrzymuje. Pomimo faktu, że leży na płycie obok mnie. W końcu są też inne tytuły i inne zajęcia...

Cytat:
Wiecie, że to było moje pierwsze(nie licząc Sailor Moon'a z którego do dziś nic nie pamiętam)anime?

Miałem tak samo.

Cytat:
z racji znanej pewnie niektórym użytkownikom wersji VivTV 320x240 ^^'

Też tym programem oglądałem. Cóż to za katorga była...

Cytat:
z słownikiem ang-pol na kolanach

U mnie akurat leżał na biurku. A potrzebny był dlatego, że w VivTV, jeżeli się nie mylę, nie można było odtwarzać napisów...
Gamer2002 - 28-05-2010, 14:33
Temat postu:
Używam swoich mocy nekromancji by ożywić ten temat.
Rebuild it!

Evangelion stał się się dobry.
O ile Rebuild 1 zmieniał w sumie tylko szczegóły , o tyle Rebuild 2 zmienił praktycznie 85% rzeczy i to już nie ta sama seria.

Po pierwsze: Anno w końcu nauczył się jak robić sympatyczne postacie. Oprócz nowej pilotki, Shinji, Rei (zwłaszcza ich dwoje) Asuka zostali ukazani w zupełnie nowym świetle, nawet Gendo miał swoje 2 znaczące sceny. Kaji zaś z jednego z bardziej dających się tolerować stał się po prostu świetny.

Spoiler: pokaż / ukryj
Kaji: Idziemy na randkę.
Shinji:... Jestem przecież chłopcem!
Kaji zbliżając sie do pocałunki: Dla prawdziwej miłości płeć nie ma znaczenia. (komentarz w moich napisach: YAY YAOI ^_^)
Shinji krzyczy.
Kaji szepcze do ucha: Żartowałem.


Po drugie: Tani mindscrav poszedł w odstawkę. Anioły są co prawda dziwaczne, mamy jedną rozmowę w pociągu a finałowa walka też ma swoje momenty, ale ona była AWESOME.

Po trzecie: Walki. Akcje są naprawdę porządne, w dodatku mamy 2-3 nowe anioły.

Spoiler: pokaż / ukryj
Ten sam (choć nie całkowicie) jest ten opadający na ziemie którego Shinji w serii schwytał rękoma. Tutaj też tak zrobił, ale ręce evy zostały przebite, więc trudno było go przetrzymywać. Asuka próbowała strzelić w rdzeń ale się poruszał szybko, ale Rei chwyciła go i w końcu udało się go zniszczyć.
Drugi tym samym była EVA-04, ale zamiast Touyego w środku była Asuka.
Poza tym był pokazany nowy trzeci anioł z którym walczyła ta nowa. Był jeszcze jeden dziwny z którym walczyła sama Asuka.
Ostatni był ten anioł ze wstążkami który w serii był ostrzeliwany przez Asukę, Rei się wysadziła w powietrze a Eva 01 go zjadła. Tutaj zaś:
- Asuka była zastępowana przez nową pilotkę która uruchomiła ręcznie berserk evy 02, nie powiodło się.
- Rei użyła rakiety ale też się nie udało i eva 00 została zjedzona a anioł się transformował.
- Shinji w końcu wkroczył do akcji ale wyczerpała się mu energia w trakcie walki i stracił rękę evy ale...
- Nastąpiło największe wydarzenie w historii ludzkości. Shinji wkurzony zyskał boskie moce manipulacjami pola ATA i otworzył sobie rękę z tego pola i skopał anioła oraz wyciągnąć z niego Rei („Jest dobrze Shinji, jeśli zginę, mogę zostać zastąpiona” „Nie! Nie ma żadnej innej Ayanami prócz ciebie, uratuję cię!”)... Tylko że był tak awesome, że wywołał po drodze Third Impact.
- Ale po napisach Kaworu spadł z Księżyca w evie 06 i rzucił w niego włócznie wyłączając Third Impact. („Obiecany czas nadszedł, Shinji Ikari. Tym razem na pewno przyniosę ci szczęście” )


Rany, ta rzecz naprawdę stała się interesująca. Poza tym, upewniłem się w mojej teorii jaką miałem po zakończeniu Rebuilda 1.

Spoiler: pokaż / ukryj
To nie remake, to sequel. Kaworu definitywnie pamięta wydarzenia z serii (Anno, grałeś w SRW gdzie Kaworu w każdej części której się pojawił był jedną i tą samą osobą :P).
Jednak największe WTH było kiedy Gendo i Futsuki byli w wahadłowcu nad Księżycem i zobaczyli Kaworu (siedzącego sobie w kosmosie w samych spodniach ;p) a ten spojrzał w ich stronę i powiedział „Dobrze cie widzieć, ojcze.”

Jestem naprawdę ciekaw jak to dalej się rozwinie. Zmiany są naprawdę na lepsze.
Anonymous - 28-05-2010, 20:13
Temat postu:
Wnioski po (Not) Advance mam proste - Anno dopadł Re-Take >]

Takoż, badass Shinji - mnie pasuje. Ale Rei ....niekoniecznie.

I za mało Asuki. Pocieszające iż w trzecim filmie będzie jej więcej, yay=="
Gamer2002 - 29-05-2010, 23:45
Temat postu:
Co do Rei, uważam że w reb 2 zrobił z nią same dobre rzeczy.

Spoiler: pokaż / ukryj
Tak, ten paring z Shinjim, dawanie jedzenia, organizowanie przyjęcia, ona chcąca uchronić go przed ponownym pilotowaniem evy, on ją ratujący jest jak z historyjki miłosnej, ale Rei w końcu pokazuje rozwój, wyrabia charakter i uczłowiecza się. Choć to typowe dla jej typu postaci, to jednak nie było to typowe dla niej samej. W oryginale była raczej czymś pomiędzy spełnieniem marzeń pedofila a nekrofila ;p

Asuka dla mnie miała porównywalny czas ekranowy z Rei (to co straciła nadrobiła tym, że więcej gadała ;p). Też u niej zmiany zaliczam na plus, choć były subtelniejsze (nie licząc że nie lata jak głupia za Kajim).

W oryginalnej serii nigdy nie dbałem o te spaczone psychicznie pokraki, ale tutaj jest inaczej, bo mamy dzieci i dorosłych którzy się starają i można ich naprawdę polubić, a co za tym idzie, przejmować się ich losem.
Ogólnie każda zmiana jest dla mnie na plus. Eva zawsze była dojona że hej, a tutaj starają się zrobić z nią coś naprawdę nowego.
Anonymous - 30-05-2010, 08:05
Temat postu:
Nie nowego. Reżyser dla odmiany nie jest emo i ma udane życie osobiste, to i Eva bardziej pogodna się zrobiła...

I zboczenia z GL widać wyraźnie. NGE nie było oryginalnie serią radosną. Miało momenty slapstickowej komedii <Pen Pen, chociaż w 2.0 Asuka też świetnie wyszła..>, niemniej miało raczej "ciężki" klimat. A 2.0 zrobiło się typowe super robot show.
Gamer2002 - 30-05-2010, 16:43
Temat postu:
Kiedy mówię "nowe" mam na myśli że to nie tylko "jeszcze raz to samo tylko inne zakończenie, równo niezrozumiałe jak poprzednie" jak było w EoE czy w tych pozostałych filmikach i innych dojeniach evy.
Anonymous - 01-06-2010, 21:34
Temat postu:
A co tam niby było niezrozumiałego?
Anonymous - 01-06-2010, 22:02
Temat postu:
Pochodzenie szóśtej Evy. KAworu jako taki i jego wypowiedzi. Dlaczego coś, co zdecydowanie nie było włócznią Longinusa wyłączyło 01.
Dlaczego Misato ma nowy samochód >]
pestis - 05-06-2010, 17:05
Temat postu:
I ja po 2.0.
Zacznę od tego, że nie jestem jakimś betonowym fanem Evangeliona, żeby z bólem serca przyjmować każdą zmianę, ale jednak sensu wprowadzenia niektórych nie rozumiem. Przede wszystkim chodzi mi o Asukę pilotującą 03. Z mojego punktu widzenia jest to zmiana ogromna. Mam nadzieję, że w 3.0 będzie to mieć jakieś konkretne fabularne następstwa, bo takie kombinowanie dla samego kombinowania tylko po to, żeby fani nie mówili, że Gainax znów odgrzewa starego kotleta (co mimo wszystko właściwie robi), do mnie nie przemawia.
Poza tym zabrakło mi kilku scen związanych z Evą 03. Ale to takie marudzenie fangirla Evangelionów. Ach, i czy mi się wydaje, czy Evy miejscami rysowane były nieco koślawo i w uproszczony sposób?

Z drugiej strony znaczna część zmian wyszła 0.2 na plus. Szczególnie tych dotyczących samych bohaterów i relacji panujących między nimi. Po pierwsze - wprowadzenie Mari. Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale koniec końców okazałą się jedwabista ;]. Rzadko w anime pojawiają się lekko skrzywione i nie irytujące postacie kobiece. A tu właśnie jedną taką mamy. Chociaż... na dłuższą metę, pewnie okaże się najnormalniejsza z całej czwórki.
Po drugie - Rei. Zawsze ją lubiłam, teraz lubię jeszcze bardziej. Wprawdzie już w mandze była trochę bardziej ludzka, jednak chyba nie aż tak jak tutaj. I naprawdę nie spodziewałam się, że stać ją coś takiego jak zorganizowanie 'pojednawczego obiadku'.
Asuka nieco przygładzona - chyba jednak wolę ją w wersji bardziej pyskatej. Ale tak też jest dobrze. Poza tym dołożono kilka naprawdę niezłych scen, które szczególnie cieszyły oko (walki Mari, właściwie większość scen z Mari była nieźle zrobiona, ujęcia Tokyo i sporo innych, których nie pamiętam ;p).

A tak, zapomniałam o Shinjim ;]. No więc Shinji ciągle jest ciepłą kluchą, ale.. już nie taką ciepłą ;].
Ogólnie jest bardzo dobrze - acz nie idealnie.
byczusia - 27-10-2011, 16:29
Temat postu:
Bardzo lubiłam i nadal lubię Evangeliona. Ciekawe, psychologiczne anime, jak najbardziej lubię wątki psychologiczne. Co prawda jedynie wkurzał mnie fakt, iż nikt nie miał matki. Świetny opening, ciekawa fabuła, kreska też(ogólnie muzyka pieściła moje uszy). Z zapartym tchem śledziłam co się działo dalej, żaden odcinek mnie nie nudził. Postacie też miały fajny charakter, nikt nie był tam nudny. Ostatnie odcinki były jakieś nudne.
Luik - 29-10-2011, 21:42
Temat postu:
byczusia napisał/a:
Postacie też miały fajny charakter
Szczerze nie znosiłem sporej części z nich. Prawie wszyscy pozostali budzili u mnie pogardę.
Główny bohater to jeden z najgorszych osobników jakich miałem okazję oglądać w anime. Larwa, obrzydliwy odpad społeczny z ilością kompleksów wystarczającą by obdzielić obficie niewielkie miasto. Rozumiem podstawy jego żałosności, ale jak można w ogóle spojrzeć w lustro będąc kimś takim? Prawie każde jego zachowanie powodowało u mnie myśli typu "zrób coś dla świata i zdechnij w końcu". Rozumiem być słabym. Ale skoro już się jest słabym, trzeba walczyć, by stawać się silniejszym. A nie użalać się nad sobą i pogłębiać swoją żałosność.
Drugą okropną postacią była Asuka. Od początku jej charakter mi nie przypadł do gustu, ale pies ją drapał. Tyle, że obdarzam wyjątkową antypatią niedoszłych
Spoiler: pokaż / ukryj
samobójców
. Zupełnie ich nie trawię.
Tak właściwie to lubiłem tylko Rei. No i w pewien szczególny sposób starego Ikarego (czy jak to się odmienia), choć to byłą skrajnie niesympatyczna postać.
Co ciekawe wcale nie uważam tego, że większość postaci budziła moją antypatię za wadę tego anime.
Gamer2002 - 29-10-2011, 22:01
Temat postu:
Cytat:
Prawie każde jego zachowanie powodowało u mnie myśli typu "zrób coś dla świata i zdechnij w końcu"

Czy na tej liście znajduje się wskakiwanie do lawy, wskakiwanie do Evy za każdym razem prócz EoE, blokowanie anioła by dać uchronić cywilów (za którym specjalnie nie przepadał) oraz chęć powrotu do świata rzeczywistego kiedy go wchłonęło do jego marzeń seksualnych?
Shinji był po prostu brutalnie realistyczny i niejednokrotnie żałosny, ale nie można powiedzieć że się nie starał.
Luik - 29-10-2011, 23:27
Temat postu:
Co do wskakiwania do Evy. Dla mnie z tego najważniejsze było jego pierwsze zachowanie. Wtedy gdy przywieźli Rei z łóżku. Wtedy się wahał. A tego ścierpieć zwyczajnie nie mogłem.
Cywili ochronił. Fakt. Jeden plus dla niego. Jeden.
Co do realistyczności. Nie zgadzam się. Realistyczny bohater nie może być nierealistycznie żałosny w każdym aspekcie życia. Wiem, że w sytuacjach zagrożenia, warunkach bojowych itd ludzie różnie reagują, ale on był miernotą w życiu codziennym. Takich się zazwyczaj leczy. Na co dzień takich się nie spotyka. Nie jest realistyczny ktoś kto tak całkowicie sobie nie potrafi poradzić sam ze sobą.
Tabris - 29-10-2011, 23:46
Temat postu:
Luik napisał/a:
Nie jest realistyczny ktoś kto tak całkowicie sobie nie potrafi poradzić sam ze sobą.

Niby dlaczego?
Luik - 30-10-2011, 00:28
Temat postu:
Znasz kogoś takiego?
Oczywiście, są tego typu ludzie. Zdarza się. Ale rzadko. I chyba nie do tego stopnia. On jest, moim zdaniem, przesadnie niedostosowany. Przerysowana jest jego żałosność.
Keii - 30-10-2011, 02:22
Temat postu:
Luik napisał/a:
Wtedy się wahał. A tego ścierpieć zwyczajnie nie mogłem.

Oczywiście mówimy o fikcji i też mnie to zachowanie zirytowało, ale warto jednak chyba wziąć pod uwagę, że z jego perspektywy była to sytuacja w stylu "wskakuj bez żadneog przygotowania do wielkiego robota, pewnie i tak zginiesz". Już widzę, jak ktokolwiek tutaj rzuca się na pewną śmierć.
Bezimienny - 30-10-2011, 02:25
Temat postu:
Luik napisał/a:
Co do realistyczności. Nie zgadzam się. Realistyczny bohater nie może być nierealistycznie żałosny w każdym aspekcie życia. Wiem, że w sytuacjach zagrożenia, warunkach bojowych itd ludzie różnie reagują, ale on był miernotą w życiu codziennym. Takich się zazwyczaj leczy. Na co dzień takich się nie spotyka. Nie jest realistyczny ktoś kto tak całkowicie sobie nie potrafi poradzić sam ze sobą.
Wręcz przeciwnie - w tych aspektach był on realistyczny aż do bólu. I to właśnie był problem - oglądając anime z wielkimi robotami wcale nie oczekujemy od bohatera, że okaże się być miernotą z problemami emocjonalnymi, niezdolną do udźwignięcia odpowiedzialności za losy świata. Nawet jeśli jest to dość prawdopodobne.
Keii - 30-10-2011, 02:30
Temat postu:
^ To.

W sumie dobrym przykładem na realistyczne pokazanie zachowań ludzi, postawionych przed perspektywą śmierci, zawierającym dzieciaki i wielkie roboty jest Bokurano. Wiele z nich znosi to znacznie gorzej od Shinjiego.
Tabris - 30-10-2011, 09:40
Temat postu:
Cytat:

Znasz kogoś takiego?

Choćby pacjentów kliniki psychiatrycznej?

Keii napisał/a:

W sumie dobrym przykładem na realistyczne pokazanie zachowań ludzi, postawionych przed perspektywą śmierci, zawierającym dzieciaki i wielkie roboty jest Bokurano. Wiele z nich znosi to znacznie gorzej od Shinjiego.

Czy ja wiem? Poza przypadkiem, gdy jeden z dzieciaków zwariował na myśl o tym, że zostanie pilotem, to większość dość szybko potrafiła się pogodzić ze swoim losem. Dla mnie to ta seria byłą dopiero przekoloryzowana pod tym aspektem.
Ysengrinn - 30-10-2011, 11:54
Temat postu:
Keii napisał/a:
Oczywiście mówimy o fikcji i też mnie to zachowanie zirytowało, ale warto jednak chyba wziąć pod uwagę, że z jego perspektywy była to sytuacja w stylu "wskakuj bez żadneog przygotowania do wielkiego robota, pewnie i tak zginiesz".


Kij, że wielkiego robota.

Wielkie, paskudne, przerażające, wyraźnie obdarzone jakąś szczątkową własną wolą, biotechnologiczne coś, co sprawia, że większość atakujących ziemię aniołów wygląda jak śmieszne zabawki. Coś czym "kieruje się" poprzez zsynchronizowanie układów nerwowych, w wyniku czego pilot odczuwa prawdziwy ból "mecha", a nie tylko wyobraża go sobie, jak gundamajster. Że owa synchronizacja wymaga nałykania się do płuc osocza Lilith nie wspomnę.

Bezimienny napisał/a:
Wręcz przeciwnie - w tych aspektach był on realistyczny aż do bólu. I to właśnie był problem - oglądając anime z wielkimi robotami wcale nie oczekujemy od bohatera, że okaże się być miernotą z problemami emocjonalnymi, niezdolną do udźwignięcia odpowiedzialności za losy świata


To akurat o tyle kiepska argumentacja, że nikt nie zmuszał (... ok, fanatyczni wielbiciele w sumie mogli) do oglądania akurat tej serii o mechach - można pozostać przy gundamach czy innych macrossach. Nie będę wprawdzie twierdził, że NGE jest lepsze dlatego, że jest inne - ale na pewno nie jest gorsze dlatego, że stosuje niesztampowe podejście.
Loko - 30-10-2011, 12:26
Temat postu:
Tabris napisał/a:
Cytat:
Znasz kogoś takiego?

Choćby pacjentów kliniki psychiatrycznej?

Chyba lekko przesadzacie. W pewnym momencie anime było powiedziane, że im dłużej obcuje się z Evami, tym bardziej wpływają one na psychikę. Zarówno Shinji jak i Asuka byli skrzywieni już w momencie pierwszego wejścia do Evy, za każdym kolejnym razem pogarszali tylko swój stan umysłowy, by później stać się tym kim się stali - kompletną miernotą i niedoszłą samobójczynią.
Luik - 30-10-2011, 23:18
Temat postu:
Asukę to zdaje się anioł zniszczył, ale już za dobrze nie pamiętam.
A główna lama z czasem jakby się zaczęła lepiej zachowywać, moim zdaniem, więc nie do końca to na niego negatywnie wpływało...

Tabris, znasz jakichś pacjentów psychiatryka, lub osoby bezpośrednio z nimi związane? Czy też tylko na zasadzie przeczucia i "wydaje mi się" stwierdzasz, że mniej więcej taki powinien być ich sposób zachowania? Niby wszyscy wiemy kim taki człowiek powinien być, ale mało kto miał możliwość przekonania się o tym osobiście...
Loko - 31-10-2011, 00:33
Temat postu:
Luik napisał/a:
A główna lama z czasem jakby się zaczęła lepiej zachowywać, moim zdaniem, więc nie do końca to na niego negatywnie wpływało...

Mówisz o tym, jak przez całą pierwszą część End of Eva kucał w kącie?
Luik - 31-10-2011, 00:35
Temat postu:
Brałem pod uwagę samą serię.
Loko - 31-10-2011, 00:41
Temat postu:
A, to tutaj niestety się nie wypowiem, bo nie pamiętam dokładnie gdzie przebiega granica między wspomnianym filmem, a serią. Dla mnie stanowi to jednolitą całość, ale faktycznie nie dla każdego tak musi być.
Luik - 31-10-2011, 01:28
Temat postu:
Ja miałem sporą przerwę pomiędzy nimi, dlatego traktuję je oddzielnie.
shugohakke - 15-12-2011, 01:39
Temat postu:
Kilka godzin temu skończyłem z Evangeliona i muszę powiedzieć, że ilość nawarstwiających się u mnie przemyśleń/wrażeń/wszystkiego popchnęła mnie do powrotu na łono forumowania (co samo w sobie świadczy o niezłej mocy tego anime)...

Cóż... podobało mi się, nawet bardzo. Oczarował mnie klimat anime lat 90tych (ach dzieciństwo...), kreska (ależ to wspaniale nie-moe) i totalna niejednoznaczność czegokolwiek.

Całość pozytywnego wrażenie popsuł tylko jeden mały szczegół... Zwie się on End of Evangelion.

Czułem pewien lęk przed zakończeniem serii, bo znałem opinie, że jest kontrowersyjne i nie wszystkim się podoba, ale okazało się, że (ep. 25, 26) było wspaniałe, niesamowite, kosmiczne... Dość! No, po prostu w pełni mnie zadowalało.

A tu dowiaduje się, że złe. Że niby wątki nie pozamykane. Że jakiś mindrape. Że widzowie nic nie rozumieją.
(Ja uważam, że 25 i 26 to odcinki genialne i wspaniale wykładające ostateczny morał NGE i że ich magia utonęła w morzu krwi EoE).

Uznałem, że spoko zobaczymy, co Anno zmajstrował dla niezadowolonych fanów...
No i zobaczyłem...

Na szczęście w połowie filmu zorientowałem się, że reżyser robi nadętych fanów w balona (bo stężenie absurdu, tanich chwytów wprost z (współczesnego) Holywood i scen pasujących do znanego mi NGE sięgnęło 100%).
Uznałem EoE za parodię i nie przywiązywałem wagi do wydarzeń w nim opisanych.

A potem poczytałem parę recenzji/komentarzy i poczułem się strasznie, strasznie samotny...
616 - 15-12-2011, 02:16
Temat postu:
Pewnie nie wiesz jeszcze o Rebuild of Evangelion, mam rację?
Gamer2002 - 15-12-2011, 10:52
Temat postu:
Cytat:
Uznałem, że spoko zobaczymy, co Anno zmajstrował dla niezadowolonych fanów...
No i zobaczyłem...

Jego środkowy palec?

Cytat:
Na szczęście w połowie filmu zorientowałem się, że reżyser robi nadętych fanów w balona

Już w scenie Shinjiego w szpitalu było pokazane jak Anno widzi fanów Evy ;P
Keii - 15-12-2011, 11:37
Temat postu:
Pamiętam wywiad, jeszcze w Kawaii, gdzie ekipa odpowiedzialna z EoE stwierdziła, że sama nie wie o co w tym filmie chodzi chodzi i ma nadzieję, że fani sobie to jakoś wytłumaczą.
shugohakke - 15-12-2011, 19:26
Temat postu:
Wiem o Rebuildzie, ale nie miałem jeszcze nań czasu (chociaż jak już pisałem, ja w momencie zobaczenia gratulacji dla fanów uznałem NGE za serię zamkniętą i to zamkniętą w świetnym stylu, ale Rebuilda obejrzę, czemu nie?).

Swoją drogą to co mnie najbardziej poraża to fakt, że ludzie uznają EoE za kompatybilne zakończenie serii. Jak dla mnie jest totalnie alternatywne i stoi w jawnej sprzeczności z oryginałem, ale co tam... Niech sobie każdy uważa, co chce.

I w ogóle to miło, że ktoś jednak myśli choć trochę podobnie. Dzięki.
Keii - 16-12-2011, 03:17
Temat postu:
Mi tam End się podobał i nie widzę żadnego problemu żeby traktować go jako pokazanie tego, co działo się na zewnątrz (a ostatnich odcinków serii TV jako akcji "w głowie" postaci w tym samym czasie). Zresztą, odnoszę wrażenie, że jedyną wersją Evy, która naprawdę trzyma sie kupy jest manga, ale ta nie jest jeszcze skończona, więc jeszcze wszystko przed nami.
fleischman - 17-11-2012, 23:43
Temat postu:
Do japońskich kin trafiła trzecia część Rebuilda. Bilety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Ciekawe ile tym razem czasu zajmie im wydanie wersji DVD/BR. No i ciekawe co tym razem zepsuli :P
Smk - 18-11-2012, 02:46
Temat postu:

Spoiler: pokaż / ukryj
TIMESKIP?! TIMESKIP
!? EVA time magic?!
WALL-E?! ZA CO?!
<czyli odkryłem skrót wydarzeń kinówki.>

Dla zainteresowanych, pierwsze kilka minut filmu.
shugohakke - 18-11-2012, 12:57
Temat postu:
Absurdoliza do kwadratu. Kinówki Evangeliona trzymają poziom od Death and Rebirth.
fleischman - 18-11-2012, 13:28
Temat postu:
Z tego co wyczytałem, to nowy film nie ma nic wspólnego z oryginalną serią, poza postaciami i Ano udało się totalnie spolaryzować fanów Evangeliona. Teraz połowa go kocha, a połowa nienawidzi :P
shugohakke - 18-11-2012, 13:32
Temat postu:
Żaden film nie miał nic wspólnego z oryginalną serią.
Smk - 18-11-2012, 14:19
Temat postu:
fleischman napisał/a:
Z tego co wyczytałem, to nowy film nie ma nic wspólnego z oryginalną serią, poza postaciami i Ano udało się totalnie spolaryzować fanów Evangeliona. Teraz połowa go kocha, a połowa nienawidzi :P


A to coś nowego? Nie bez powodu nosi on tytuł największego trolla światka anime.
fleischman - 18-11-2012, 17:11
Temat postu:
No nie przesadzajmy, że nie miały nic wspólnego. Mimo wszystko 1 i 2 znajdowały się mniej więcej w ramach wydarzeń z serii i różne rzeczy były pozmieniane, bohaterowie ewoluowali, ale nadal był to Evangelion.
Trolling ponoć mu wyszedł ;) Ale już w drugim filmie przeczuwałem, że ma on zamiar zmienić sporo rzeczy tylko po to żeby zdenerwować hardkorowych fanów. Jest to w sumie niezła strategia, bo chyba każdy będzie chciał to zobaczyć żeby wyrobić sobie własną opinię, a potem filmy będą żyły własnym życiem na forach, bo ludzie będą dyskutowali zażarcie o tym czy nowy film jest cool czy nie. Sprytne ;)
Slova - 19-11-2012, 11:46
Temat postu:
Przecież rebuild to nie remake, to kontynuacja, o tym wiadomo już od dawna.
Bezimienny - 11-12-2012, 11:38
Temat postu:
Biorąc pod uwagę, że setting doczekał się całej masy spinoffów i alternatywnych rzeczywistości które są podobno wszystkie kanoniczne, nie ma w tym nic dziwnego. Ot, po raz kolejny ta sama historia powtarza się w nieco odmienionej scenerii.
sosa - 19-08-2013, 03:30
Temat postu:
Neon Genesis Evangelion - ujęcie pierwsze.
Będzie osobiście, bardzo osobiście.
Wielu ludzi nie rozumie zachowania Shinjie'go, nie może uwierzyć ,że nie mógł się on pozbierać, że może to zająć tyle czasu. Szczególnie ,że stoi on w kontraście do Asuki która być może poradziła sobie szybciej.
Ja rozumiem go doskonale, przerobiłem ciężką depresję na swojej własnej skórze.
Nie wiem czy ktoś nie będący blisko takich problemów może je zrozumieć w całości ale zakładam ,że dzięki empatii może poznać je wystarczająco mocno ,żeby zrozumieć sposób myślenia. Postaram się na swoim przykładzie spróbować to wytłumaczyć.

Byłem takim typem depresanta dla którego wszelkie słowa mówiące "weź się w garść" ,"zrób coś ze swoim życiem" nie zadziałają.
Bo nie ma czego brać w garść, nie ma "mnie" wokół którego mogłyby zacisnąć się palce. Wyparowałem, została tylko powłoka. Moje życie to tylko chwila teraźniejsza. Chwila w której najlepiej żeby nikt nic ode mnie nie chciał, a jeśli chce to trzeba wykonać polecenie i dalej zapaść w letarg. Nie ma planów ,marzeń, wyobraźnia działa tylko po to by mówić mi ,że wszyscy tylko czekają by za moimi plecami nazwać mnie "pojebanym debilem". Tworzy coraz to nowe scenariusze w których jestem zbędny, wyszydzany, piętnowany, tak jakbym był celem dla całego świata. Wszyscy o mnie mówią.

Zapętlić jedną piosenkę i siedzieć/leżeć w bezruchu, zapaść się w nicość - to jedyna droga do miejsca ,gdzie nie spotka mnie nic złego. Wypełnić swoje powinności i tam wrócić to cały sens.
Mijają miesiące, mija rok a wszystko wygląda dokładnie tak samo. Lekarze mówią bliskim ,żeby odpuścić mi, nie stresować, ułatwiać życie ale oni (bliscy) mają już dość. Nie mogą patrzeć na to jaki jestem, zaczynają czuć się bezsilni. A może by tak kopnąć go w dupę i zmusić do działania? Może być i tak. Jest mi wszystko jedno. Wykonać polecenie i znów i znów. Jak robot. A potem wrócić do swojej stacji dokującej i wegetować. Oczywiście widzę ,że oni mają dość, wiem ,że te zmartwione miny są moją winą. Widzę złość bezsilność. Jesteś beznadziejny, po co żyjesz? Czy moja śmierć skrzywdziłaby ich bardziej niż widok tego czym teraz jestem ? Chyba tak, nie zabijesz się bo będą smutni. Jesteś bezsilny, możesz tylko trwać.

Mijają kolejne miesiące. Nowe tabletki, nowe próby wyciągnięcia Cię z tego ale Ty tylko...
Trwasz nienawidząc siebie, nienawidząc świata. Nie możesz patrzeć na innych ludzi -" to na pewno szmata" -"a to pedał" -"kobiecina lekkich obyczajów,kobiecina lekkich obyczajów,chuj". Tak widzisz wszystkich. Nigdzie nie ma szczerości, szczęścia. Miłość nie istnieje. Jest tylko ból i oczekiwanie na niego.
Nawet kiedy trafiają się chwilę w których potrafisz się uśmiechnąć są one tylko początkiem mordęgi jaką sam sobie zafundujesz. Bo taka chwila nie może trwać wiecznie a po niej czeka na Ciebie tylko bezpieczna bezkształtna ciemność Twojego umysłu. Jesteś odrażający dla samego siebie, czujesz ,że nowe leki działają zupełnie tak samo jak poprzednie. To na pewno Twoja wina, działają na wszystkich tylko nie na Ciebie! Widzisz ,że u Twoich bliskich niknie nadzieja ,że cokolwiek Ci pomoże. Mają już dość. Ich nadzieja była jedyną jaką posiadałeś. Zapadasz się. Nadchodzi wściekłość. Nie możesz przed nią uciec. Nic mi już nie pomoże! To będzie koniec. Ale właśnie tu jest początek (i przy okazji podstawa psychologii) tylko Ty możesz sobie pomóc. Akceptujesz siebie jako lekarstwo i po części jako człowieka jakim jesteś. Jest ciężko ale żyjesz i bardzo powoli bierzesz odpowiedzialność za siebie. Toczysz swoje życie jak Syzyf kamień. Aż kiedyś zaczyna Cię ono cieszyć.


Obejrzałem cały serial + End of Evangelion i sponiewierało mnie to bardzo mocno.
Zresztą jak chyba większość ludzi oglądających którzy dali się złapać klimatowi tego anime.
Dodatkowo momentami czułem się jak masochista, Shinji wkurzał mnie niesamowicie a jednocześnie czułem z nim więź (prawie jak piloci z Evą ;) ).
Widziałem odcinek po odcinku do czego zmierza ale nie mogłem przerwać oglądania i nie mogłem mu pomóc.
Przeżyłem istne katharsis


Imo zarówno zakończenie poprzez odcinek 26 jak i przez End są pozytywne. W odcinku 26 Shinji na samym końcu ogarnia ,że jest jaki jest ale "trzeba pokochać siebie żeby móc pokochać innych" czyli postanawia zaakceptować swoją pierdołowatość i "wychodzi z depresjii". Zachowując swoje "ja" i przy okazji być może ratuje ludzkość. Koniec End of Evangelion jest dużo bardziej zagmatwany ale najważniejsze ,że ludzie dostają możliwość powrotu do swoich kształtów, swojego "ja". Cały świat jest niby zniszczony ale właściwie widzimy tylko jego wycinek a nie wiadomo też czy jeszcze się nie zmieni jeśli jacyś inni ludzie powrócą na ziemię. Wydawało mi się ,że Shinji dusi Asukę w ataku bezsilności będąc przekonanym ,że ona nie żyje. Na zasadzie "dlaczego mnie zostawilaś!!!". A ostatnie słowa w filmie to dowód na powrót do "normalności" ;) Domysły rządzą :)

Mam ochotę obejrzeć wszystko jeszcze raz... może zrozumiem coś więcej ;)
Ysengrinn - 19-08-2013, 19:13
Temat postu:
Interesujący punkt widzenia. Faktycznie niewielu ludzi uważa zakończenia Evy za pozytywne. Mi też się takie wydawały, ale gdy próbowałem innym wytłumaczyć swoją interpretację to zazwyczaj mało kto wierzył (pomijam już "nie zrozumiałem, więc na pewno jest głupie").
sosa - 19-08-2013, 21:11
Temat postu:
Myślę ,że dla wielu ludzi to zakończenie nie może być pozytywne choćby dlatego ,że zginęło wielu bohaterów którzy w jakiś sposób stali się oglądającym bliscy (choćby Misato, Ritsuko). Zakończenie pomimo całego swojego pokręcenia na pewno nie pozwala na "powrót do normalności" sprzed niego. Tutaj nigdy nie będzie pełnego zwycięstwa i nawet częściowego hollywoodzkiego happy endu. W efekcie niektórzy pewnie uważają ,że cała walka z Aniołami okazała się bezsensowna bo straty są na pewno ogromne a wygrana nie smakuje chwałą.

Dla mnie największe zwycięstwo jakie jest możliwe to ocalenie swojego osobowego "ja", tak jak największą/totalną porażką jest jego utrata (np. tak jak stało z Winstonem w "Roku 1984".) A pomimo wszystkich niedopowiedzeń na samym końcu widać ,że zarówna Asuka jak i Shinji pozostali sobą :)

PS: Czy Twoja interpretacja jest gdzieś w jednym kawałku tekstu czy tylko w postach w tym temacie ?
Ysengrinn - 19-08-2013, 21:51
Temat postu:
Jest porozrzucana po temacie, w zwartej formie chyba tylko tutaj, choć oczywiście w recenzji starałem się za wiele nie zdradzić.
sosa - 20-08-2013, 00:51
Temat postu:
Dzięki za szybką odpowiedź. Ten temat i wszystkie recenzje na Tanuki zdążyłem pochłonąć wcześniej :) W recenzji interpretację pominąłeś w zasadzie całkowicie. W sumie nic dziwnego bo bez megaspoilerów nie da się nic konkretnego napisać ale jako ,że mam zwyczaj czytać recenzję dopiero po obejrzeniu filmu to czuję niedosyt ;)
shugohakke - 20-08-2013, 09:11
Temat postu:
Ysen
Ja uważam zakończenia za pozytywne ^^

Może poza Endem, którego zwyczajnie w całości nie lubię (większość mojego flame'u na ten film wala się po tym temacie, a w skrócie "przerost patetycznej formy nad szczątkową treścią").

sosa
Witaj w zbiorze osób, które chęć podzielenia się Evangelionowymi refleksjami przyciągnęła na kotatsu.
Ad meritum, choć pewien pozytywny aspekt zakończenia serialu jest niezaprzeczalnie dostrzegalny i jest nim "uratowanie siebie" dokonane przez głównego bohatera to dla mnie istnieje również niepokojący aspekt tego stanu rzeczy. Shinji celem odzyskania siebie niszczy świat, rozbija jego strukturę i odrzuca wszelkie prawidła, pytani tylko, co to oznacza?

1) Okrutny, pełen śmierci świat w którym nikt bohatera specjalnie nie kocha, ani nie potrzebuje, mistyczno-kosmiczne anioły masakrują ludzkość, a ojciec znęca się nad synem na wszelkie znane i nie znane sposoby jest "obiektywnie rzeczywisty" (ha ha!), więc Shinji zwyczajnie zamyka się w sobie na amen i spokój ducha odnajduje w swoim wyimaginowanym świecie, gdzie da się jakoś żyć.

2) To wszystko jest jedna paskudna mistyfikacja i cała fabuła związana z akcją i walką jest tylko wizualizacją trudnych przejść bohatera, podczas, gdy w rzeczywistości zmaga się on z paskudną depresją w bliżej nie określonym otoczeniu (nieokreślonym, bo dla osoby w jego stanie rzeczywistość wokół nie ma specjalnego znaczenia). Wówczas destrukcja świata przedstawionego oznacza powrót do prawdziwego świata i niemal hollywoodzki happy end.

3) Moje ulubione - czytaj jedyne słuszne i fajne i w ogóle szał i mandarynki.
Ni to jedno, ni to drugie. Nie ma czegoś takiego jak "prawdziwy świat" czy "obiektywna rzeczywistość". Obiektywne i prawdziwe są uczucia głównego bohatera, a świat wokół jest taki jaki wyżej wymieniony sobie wykreuje. Shinji wysyła do śmieci wojnę z aniołami, zwoje znad Morza Martwego, tajemnicę Evangelionów, knowania SEELE i żałosną kreaturę, która przypadkiem jest jego ojcem. Niszczy ten świat, bo widzi w nim zagrożenie dla siebie i beznadzieję jego sytuacji. Ale niszczy go przede wszystkim dlatego, że wyczuwa w nim jakiś fałsz. Postanawia zbudować coś nowego (pierwszą próbą jest wyjątkowo urokliwa scena szkolna), ale to nie jest już przedmiotem fabuły Evy.


W pierwszym przypadku zakończenie jest dość mroczne. Współczesne cliche, każą nam raczej uznawać postaci, które zamykają się we własnym, iluzorycznym świecie za "wielkich przegranych".
Przy drugiej opcji poziom hurraoptymizmu wydaje mi się ciut za wysoki, ale ma ona swe uroki.
Trzecia jest zbyt porąbana i niejasna, bym mógł zdecydować się na jakościowy osąd (ale właśnie dlatego tak mi się podoba).

Niezależnie, która z tych opcji jest słuszna, żadna raczej się ludziom nie podoba ^^ Bo wszystkie mają w sobie wspólną ideę pozbycia się całej przygodowo-szpiegowsko-technologiczno-wojennej warstwy fabuły* (czyli tego, co widz zwykł uważać za "obiektywnie prawdziwe") na rzecz warstwy psychologiczno-filozoficznej (czyli tego, co widz zwykł uważać, za sferę domysłów i nadinterpretacji oraz naturalnie "nie zrozumiałem, więc na pewno jest głupie").

Ależm się rozpisał - tak to jest z tym Evangelionem ^^



*EoE tę warstwę w dużym stopniu przywraca i stara się nadać jej jakieś znaczenie czy sens, za co nienawidzę go nienawiścią czerwoną i puchatą.
sosa - 20-08-2013, 18:43
Temat postu:
Cześć shugohakke :) Evangelion już chyba tak ma ,że trzeba o nim porozmawiać żeby nie zwariować ;)
Zgodzę się z Tobą ,że End jest patetyczny, przesiąknięty jakimś niepotrzebnym mistycyzmem i poplątany jak kabel od słuchawek. Jednak w połączeniu z ep 25-26 może stworzyć całkiem spójną całość. Przynajmniej ja go tak odbieram.
Generalnie myślimy podobnie bo wszystkie teorie jakie przedstawiłeś rozważałem dosyć dokładnie. Ale konkretnie :)

shugohakke napisał/a:
1) Okrutny, pełen śmierci świat w którym nikt bohatera specjalnie nie kocha, ani nie potrzebuje, mistyczno-kosmiczne anioły masakrują ludzkość, a ojciec znęca się nad synem na wszelkie znane i nie znane sposoby jest "obiektywnie rzeczywisty" (ha ha!), więc Shinji zwyczajnie zamyka się w sobie na amen i spokój ducha odnajduje w swoim wyimaginowanym świecie, gdzie da się jakoś żyć.


Koniec serialu pokazuje jednak proces "wychodzenia" z depresji a nie zagłębiania się w nią. Imo zachowanie swojego "osobowego ja" jest niemożliwe bez obecności innych ludzi więc nie może zamknąć się w sobie i być sobą jednocześnie. Poza tym w ostatnich scenach wszystko zaczyna pękać co odbieram jako pokonanie barier wewnętrznych i chęć życia. Plus pasują do tego ostatnie sceny z Endu.


shugohakke napisał/a:
2) To wszystko jest jedna paskudna mistyfikacja i cała fabuła związana z akcją i walką jest tylko wizualizacją trudnych przejść bohatera, podczas, gdy w rzeczywistości zmaga się on z paskudną depresją w bliżej nie określonym otoczeniu (nieokreślonym, bo dla osoby w jego stanie rzeczywistość wokół nie ma specjalnego znaczenia). Wówczas destrukcja świata przedstawionego oznacza powrót do prawdziwego świata i niemal hollywoodzki happy end.


Takiego zakończenia bałem się najbardziej (jeśli byłoby to jednoznacznie wyjaśnione na koniec serialu). Raz ,że to łatwy sposób na restart serii i np zrobienie ze "zdrowego" Shinjiego prawdziwego bohatera który raz jeszcze pokonuje Anioły.
Dwa, wszyscy bohaterowie których polubiłem okazaliby się nieprawdziwi (brzmi dziwnie) ale poczułbym się oszukany. Trzy takie zakończenie nie wymagałoby żadnych wyjaśnień odnośnie reszty historii. Po prostu pójście na łatwiznę.
Ale jako jedna z wielu teorii jest świetna do dywagacji :)


shugohakke napisał/a:
3) Moje ulubione - czytaj jedyne słuszne i fajne i w ogóle szał i mandarynki.
Ni to jedno, ni to drugie. Nie ma czegoś takiego jak "prawdziwy świat" czy "obiektywna rzeczywistość". Obiektywne i prawdziwe są uczucia głównego bohatera, a świat wokół jest taki jaki wyżej wymieniony sobie wykreuje. Shinji wysyła do śmieci wojnę z aniołami, zwoje znad Morza Martwego, tajemnicę Evangelionów, knowania SEELE i żałosną kreaturę, która przypadkiem jest jego ojcem. Niszczy ten świat, bo widzi w nim zagrożenie dla siebie i beznadzieję jego sytuacji. Ale niszczy go przede wszystkim dlatego, że wyczuwa w nim jakiś fałsz. Postanawia zbudować coś nowego (pierwszą próbą jest wyjątkowo urokliwa scena szkolna), ale to nie jest już przedmiotem fabuły Evy.


Jest taka teoria filozoficzna która mówi ,że wszystko co "nas otacza" to sen którym kierujemy (solipsyzm ma na pewno część z tego ale nie pamiętam czy nie było jakiejś dokładniejszej nazwy). Do tej interpretacji jest mi bardzo blisko i w zasadzie jest drugą właściwą po mojej ;)
Gdyby przyjąć ,że Shinji kreuje świat bo jest "bogiem" (aniołem?) który przypadkiem ma problemy psychiczne to spokojnie dam radę to wpakować w swoją jedyną "właściwą" interpretacje (włączając w to wydarzenia fabularne z Endu). Dużo ten film komplikuje ;)


shugohakke napisał/a:
W pierwszym przypadku zakończenie jest dość mroczne. Współczesne cliche, każą nam raczej uznawać postaci, które zamykają się we własnym, iluzorycznym świecie za "wielkich przegranych".
Przy drugiej opcji poziom hurraoptymizmu wydaje mi się ciut za wysoki, ale ma ona swe uroki.
Trzecia jest zbyt porąbana i niejasna, bym mógł zdecydować się na jakościowy osąd (ale właśnie dlatego tak mi się podoba).

Pierwsze zakończenie byłoby dla mnie tragedią, drugie minimalne pozytywne, a trzecie mocno pozytywne (widzę w nim szczęście). Generalnie wszystkie sprawiają ,że po obejrzeniu człowiek poczuje w sobie pustkę.


shugohakke napisał/a:
Niezależnie, która z tych opcji jest słuszna, żadna raczej się ludziom nie podoba ^^ Bo wszystkie mają w sobie wspólną ideę pozbycia się całej przygodowo-szpiegowsko-technologiczno-wojennej warstwy fabuły* (czyli tego, co widz zwykł uważać za "obiektywnie prawdziwe") na rzecz warstwy psychologiczno-filozoficznej (czyli tego, co widz zwykł uważać, za sferę domysłów i nadinterpretacji oraz naturalnie "nie zrozumiałem, więc na pewno jest głupie").

Ależm się rozpisał - tak to jest z tym Evangelionem ^^


Nie wiem jak można oglądać Evę i skupiać się tylko i wyłącznie na "przygodowej" części fabuły :P Zakończenie Evy jest doskonałe właśnie przez niedopowiedzenia, zresztą imo nawet EoE niewiele zmienia w tej kwestii.
Anonymous - 16-09-2015, 21:32
Temat postu:
Skan artykułu z Secret Service:


http://www.wykop.pl/wpis/14346197/klasyczna-recenzja-anime-neon-genesis-evangelion-k/
Anonymous - 01-10-2015, 23:03
Temat postu:
http://i.imgur.com/eCvTt.jpg
Slova - 05-10-2015, 15:49
Temat postu:
Wcale nie wiemy tego od chwili premiery.
shugohakke - 05-10-2015, 17:39
Temat postu:
A jak już jesteśmy w temacie to jak się jakościowo przedstawiają całe te rebuildy? Warto poświęcić im chwilkę? Kto oglądał i jakie wrażenia?
Slova - 06-10-2015, 16:06
Temat postu:
Lepsze od TV, przynajmniej nikt widza już nie oszukuje, że to głębokie i ambitne. Czysta esencja tego, czym EVA od zawsze było.
fleischman - 06-10-2015, 16:13
Temat postu:
Pierwszy film różni się od analogicznych odcinków z serii tylko detalami, które są w stanie zauważyć tylko hardkorzy (poza zmianami w wyglądzie i brzmieniu, oczywiście).
Drugi film dawał nadzieję wszystkim osobom, które nie lubiły oryginalnej serii, że będzie przyjemnie i wybuchowo.
Trzeci film to taki środkowy palec od Ano pokazany zarówno tym, którym podobał się drugi film i zawarta w nim relatywnie mała ilość schiz u MC, jak i wieloletnim fanom serii, którzy myśleli, że są gotowi na wszystko.
Czyli pierwszy film jest dość poprawny (warto obejrzeć raczej jako wprowadzenie i dla końcowej walki), drugi raczej lubiany przez większość oglądający, a trzeci jest albo nienawidzony, albo kochany (ja podchodzę pod tę drugą grupę. Widocznie lubię mieć pokazywany środkowy palec).
Jak dla mnie warto, ale raczej nie należy w tym szukać czegoś sprawiającego, że się pokocha Evangeliony, jeśli się tego nie robiło wcześniej, bo to nadal Evangeliony (szczególnie trzeci film jest IMO bardzo evangelionowaty).
shugohakke - 06-10-2015, 17:59
Temat postu:
fleischman napisał/a:
Jak dla mnie warto, ale raczej nie należy w tym szukać czegoś sprawiającego, że się pokocha Evangeliony, jeśli się tego nie robiło wcześniej, bo to nadal Evangeliony (szczególnie trzeci film jest IMO bardzo evangelionowaty).

Oh ja tam zawsze kochałem Evy. Trójka jest w stylu serii TV czy EoE? Bo to niebo, a ziemia.

Slova napisał/a:
Lepsze od TV, przynajmniej nikt widza już nie oszukuje, że to głębokie i ambitne. Czysta esencja tego, czym EVA od zawsze było.

Kto się dał oszukać ten się dał. Mnie się NGE podobało, bo mówiło do widza oryginalnym (jak na anime) językiem, choć sam przekaz nie był specjalnie mądry czy głęboki, jeśli rebuildy sprowadzają się do upraszczania u łopatologizacji tego języka (jak ten przeklęty End.... Zakała rodziny!) to niech zginą i przepadną.
fleischman - 06-10-2015, 21:03
Temat postu:
shugohakke napisał/a:
Trójka jest w stylu serii TV czy EoE? Bo to niebo, a ziemia.

Trójka stawia Shinjiego w centrum uwagi, robi pewien ciekawy zabieg, aby widz mógł się poczuć trochę jak on, a później popełnia zbiorowy, wielokrotny gwałt na psychice Shinjiego.
Jeśli seria Ci się podobała, to Rebuildy warto obejrzeć, szczególnie dla trzeciego filmu - żeby chociaż sobie wyrobić opinię na jego temat, bo jest dość kontrowersyjny. Polecam nie czytać żadnych recenzji ani spoilerów przed oglądaniem, bo to psuje dużą część zabawy.
shugohakke - 08-10-2015, 20:14
Temat postu:
Poszły dwa pierwsze. Odczucia w ogólności pozytywne.
Pierwszy trochę mimo wszystko w stylu Death&Rebirth, nic nowego, nawet czuć wtórnością, a co gorsza streszczaniem. Brak mu czasu na budowanie klimatu serii TV.

Drugi to już odlot w kosmos. Historia "na motywach" NGE. Ale, o dziwo, nawet ładna. Ma swoje wady i naiwności. Za dużo w niej bełkotliwych nazw rodem z kabały i apokryfów, a za mało delikatnie szkicowanych cieni settingu (jak moje ulubione rozwinięcie skrótu pola A.T. wrzucone tylko na kilka chwil w openingu)*. Końcówka poszła trochę w Endowe klimaty czarów-marów i apokaliptycznych transformacji, jednak całość w uśrednieniu wypadła bardzo pozytywnie.

Zupełnie co innego niż NGE, ale da się oglądać, teraz pora na "najgorsze". Życzcie mi szczęścia. Aha... i tego pierdołę - Kaworu mogli już sobie darować, gość jest symbolem wszystkiego, co w serii najgorsze.



* Gwoli wyjaśnienia, o co mnie tu biega: Mechanika, historia, intrygi w NGE zawsze były tylko delikatnie zarysowane na drugim planie (pierwsze szkrzypcze grały postaci i ich relacje), i tylko w takiej formie mogą mieć sens... Widz sam sobie dopowie i dokombinuje tajemniczą naturę settingu Evangeliona. Próby ubrania tego w konkretne fakty i zasady skończą się zawsze tak samo ^^ Wyjdzie bełkot gorszy od wystąpień Macierewicza. Dlatego mdli mnie, gdy fabularną warstwę NGE próbuje się prosto i rozsądnie objaśniać. Im mniej o tym wiemy tym lepiej to wypadnie na ekranie.
Slova - 09-10-2015, 19:17
Temat postu:
shugohakke napisał/a:
przekaz nie był specjalnie mądry czy głęboki,

Bełkot, nie przekaz, wobec czego

shugohakke napisał/a:
jeśli rebuildy sprowadzają się do upraszczania u łopatologizacji tego języka

To stwierdzenie nie ma sensu. Oto bowiem bełkot zmienił się w coś zrozumiałego.

shugohakke napisał/a:
ego pierdołę - Kaworu mogli już sobie darować, gość jest symbolem wszystkiego, co w serii najgorsze.

No to się ucieszysz niedługo.

shugohakke napisał/a:
Widz sam sobie dopowie i dokombinuje tajemniczą naturę settingu Evangeliona.

Chyba nada samodzielnie, poprzez soje urojenia i "wydaje mi się", sens temu, czemu sensu nigdy nie nadali twórcy.

shugohakke napisał/a:
Dlatego mdli mnie, gdy fabularną warstwę NGE próbuje się prosto i rozsądnie objaśniać.

Ale jej się nie da objaśnić, ona nie ma sensu, nigdy takowego mieć nie miała, Anno nie robił Evangeliona w założeniu, że to będzie sensowne. I tu się zgodzę - próba nadawania owego sensu Evie to gwałt na tej serii w wykonaniu ludzi,którzy nie potrafią zaakceptować, że ich ukochana bajka jest bełkotem bez ładu i składu, tylko takim ładnie opakowanym.
Ysengrinn - 09-10-2015, 20:03
Temat postu:
Pierwotna seria niosła potężny ładunek emocjonalny, bo reżyser akurat przechodził depresję i można powiedzieć, że scenariusz pisały mu jego własne demony. Rebuildy to niby to samo, niby z lepszą grafą* ale zupełnie pozbawione treści i smaku**.

* choć to akurat dyskusyjne, jeśli ktoś tak jak ja rzyga sidżijajami.
** tak, jestem Mazoku i żywię się cierpieniem.
Slova - 10-10-2015, 15:28
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
jeśli ktoś tak jak ja rzyga sidżijajami.

Które w rebuildach stoją na bardzo wysokim poziomie i większość tego, co ludzie uznają w tym za CG, to ręczna animacja.
Ysengrinn - 10-10-2015, 17:02
Temat postu:
Po co ktoś miałby ręcznie animować efekt marnego CGI?
Slova - 11-10-2015, 00:24
Temat postu:
Wskaż mi sceny, bo chyba się rozmijamy.
Anonymous - 27-01-2016, 20:12
Temat postu:
Być może część z Was pamięta, że Amerykanie chcieli zrobić aktorską wersję Evangeliona, wiecie, jak cała sprawa się skończyła?
Cytat:
In August 2011, Vision sued Gainax, claiming their refusal to accept an option payment for the perpetual live-action rights to Evangelion was a breach of contract and resulted in losing an opportunity to produce the film with a major studio.[14] A.D. Vision has asked to be awarded the full live-action rights and any accruing legal fees.




https://en.wikipedia.org/wiki/Neon_Genesis_Evangelion_(franchise)#Live-action_film
Ysengrinn - 07-01-2017, 18:02
Temat postu:
Evangelion rozebrany na czynniki pierwsze - trochę kolportowania plotek i snucia teorii spiskowych, ale ogólnie bardzo dobrze odrobiona praca domowa.

Powiem tyle, że w końcu rozumiem czemu z End of Evangelion wynika co innego niż z ostatnich odcinków serii TV :D. Mogę tylko przyznać rację, że wielu rzeczy sam te lata temu nie zauważyłem.
Slova - 29-01-2017, 18:57
Temat postu:
No, w końcu coś, z czymś się nawet trochę zgadzam.
Anonymous - 14-06-2022, 16:20
Temat postu:
Szymon z Wojny Idei o NGE:

https://www.youtube.com/watch?v=iiLP7oPID7E

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group