Forum Kotatsu

Off-topic - Bo nie pasowało ani do Życia, ani do Zupy

Ysengrinn - 10-11-2009, 18:49
Temat postu: Bo nie pasowało ani do Życia, ani do Zupy
Kilkukrotnie miałem (z tego co widzę nie tylko ja) problem, że chciałem o czymś napisać, ale zdarzenie było albo neutralne, albo też trudno było określić, czy bardziej przechyla się w stronę pozytywu czy negatywu (i w efekcie niektórzy zapisywali się w obu tematach po kolei). Niniejszym więc wypełniam tę lukę i zobaczymy czy temat się sprawdzi.

A przechodząc do rzeczy - przywiozłem do Pruszkowa żarcie z domu. Oznacza to, że a) mam duuuży zapas pysznego jedzenia od mamy (yaaay!), b) musiałem je dotaszczyć ok. kilometra z dworca do mieszkania (auuuuu...).
Anonymous - 10-11-2009, 19:22
Temat postu:
Mówiąc inaczej - jest to temat typu "dzień dzisiejszy", w którym można napisać o neutralnych, ale niekoniecznie nieistotnych rzeczach? Jestem pewien, że to się przyda.

Bo po przybiciu w garażu desek mających robić za sufit, oraz wykąpaniu jamnika mam spokój na resztę wieczoru. Tylko co z tego, skoro nic mi się nie chce?
Zegarmistrz - 10-11-2009, 19:23
Temat postu:
Ja dziś jechałem dziwnym sposobem do Warszawy. Dziwny sposób polegał na tym, że pani na dworcu nie sprzedała mi biletu, tylko podała karteczkę, z którą poleciła iść do konduktora w pierwszym wagonie. Poszedłem. Przed konduktorem ustawiła się kolejka. Zanim się posunęła choćby o krok pociąg dojechał do Pruszkowa.

Wysiadłem i za 2,80 kupiłem bilet na SKM-kę. Zaoszczędziłem tym sposobem 5 złotych, choć jechałem dłużej.
Sasayaki - 10-11-2009, 20:59
Temat postu:
Bo jutro wolne- Yatta! Ale nie mam co ze sobą zrobić, a wypadałoby nie siedzieć cały dzień w domu... to gorzej.

Na przyszłość zakładam że ten temat służy też do zamieszczania informacji WTH!-gennych.
Sasayaki - 13-11-2009, 14:12
Temat postu:
Aaaaale mam dzisiaj gupawkę :D To z jednej strony dobrze bo wesoło, a z drugiej źle bo dziwnie...
Loko - 13-11-2009, 14:58
Temat postu:
Bo idę w środę na rezonans. Trochę nie wiem czego się spodziewać.
Paweł - 13-11-2009, 16:41
Temat postu:
Cytat:
Bo idę w środę na rezonans. Trochę nie wiem czego się spodziewać.



Niczego groźnego, to całkiem przyjemne badanie. Powodzenia!
Loko - 13-11-2009, 18:05
Temat postu:
Cytat:

Niczego groźnego, to całkiem przyjemne badanie. Powodzenia!

Nie obawiam się samego badania tylko tego co wykaże. Dzięki ;]
Crofesima - 14-11-2009, 23:20
Temat postu:
He he, hehe, he.
Bo najbardziej odpychające miasta w Polsce to...
He, he.
A ludzie się dziwią, że mnie do domu nie ciągnie.
Anonymous - 15-11-2009, 07:19
Temat postu:
Bo zarwałem noc.
Nic nie robiąc.
A mialem dzien wolny. Który spędziłem również nic nie robiąc.
A zaczął się nowy dzień, również wolny.
I mając perspektywę kilkunastu godzin bez obowiązków - nadal nie chce mi się nic robić ==
I to przyjemne i przygnębiające jednocześnie.
moshi_moshi - 15-11-2009, 13:25
Temat postu:
Wstałam dzisiaj o 12! Niby fajnie bo wyspałam się za wszystkie czasy, z drugiej strony pół dnia zmarnowane... Ale najbardziej zastanawia mnie fakt, że nikomu nie przyszło do głowy mnie obudzić!
Anonymous - 15-11-2009, 16:12
Temat postu:
Bo właśnie się obudziłem, żeby to jasna i niespodziewana==

Przyjemne. Ale cały dzien straciłem.

Edit: Właśnie = 16.00
O zgrozo.
Ysengrinn - 15-11-2009, 20:17
Temat postu:
Cytat:
Wstałam dzisiaj o 12! Niby fajnie bo wyspałam się za wszystkie czasy, z drugiej strony pół dnia zmarnowane...

Cytat:
Bo właśnie się obudziłem, żeby to jasna i niespodziewana==

Przyjemne. Ale cały dzien straciłem.


... Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam. Zwalę to zatem na ciśnienie.
Asthariel - 16-11-2009, 19:14
Temat postu:
Kumpele z mojej klasy powpadały w psychozę z powodu zbliżającej się kinowej premiery Księżyca w Nowiu, i licytują się, kto więcej razy obejrzał trailer (30! 40! ...tylko wieczorem), a na komórkach za królowały tapety z Edkiem. Słowo daje, za każdym razem, gdy słyszę słowo Edward, mam ochotę mordować. U was tez tak jest?
Keii - 16-11-2009, 19:19
Temat postu:
Za każdym razem kiedy słyszę "Edward" albo "Zmierzch" chce mi się śmiać - bo miłość mocniejsza jest od fabuły, plus bieganie po drzewach, bo Bella nie potrafi tańczyć.
Sasayaki - 16-11-2009, 19:41
Temat postu:
Ja się już Księżyca... nie mogę doczekać :D Planuję obejrzeć z siostrą i wybuchać śmiechem przy każdej dhamatycznej scenie. Dla mnie to będzie komedia roku^^
A jak słyszę "Edward" to moje pierwsze skojarzenie to FMA, dopiero gdy ktoś doda "Zmierzch" odruchowo przewracam oczami i kręcę głową z politowaniem.

A tak w ogóle to dzień mam nijaki, niby zły ale mogę sobie odpocząć przy Kimi ni Todoke...
Sasayaki - 19-11-2009, 23:12
Temat postu:
Bo nauczyłam się dziś czegoś nowego. Wiem już po co są kółka naukowe. Otóż, koleżanka uświadomiła mi że nie chodzi się tam dla ciekawych dyskusji. Nie, tam się chodzi oglądać Daniela z piątego roku.
Enevi - 22-11-2009, 23:04
Temat postu:
Bo weekend było ogólnie bardzo udany, ale wróciłam i czuję się jak skóra z diabła zdjęta...
Agon - 23-11-2009, 17:22
Temat postu:
Bo oglądam filmiki z czwartkowego koncertu Placebo i mi mrucznie i ciepło na sercu, a jednocześnie tak smutno i tęskno ;__;
Zegarmistrz - 23-11-2009, 18:32
Temat postu:
Dyniotto z ryżem (nie, nie pomyliłem tematów):

Składniki:
- pół kilo dyni
- woreczek ryżu
- szklanka rosołu z kuraka
- 150 gram kuraka
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1 mały ząbek czosnku
- 1 mała cebulka
- garść startego sera żółtego
- 50 gramów sera pleśniowego z niebieską pleśnią
- sól, pieprz, olej lub oliwa

1) Nastawiamy wodę.
2) Bierzemy dyniaka, wybieramy z niego gluty, zostawiamy tylko twarde. Twarde tniemy w centymetrową kostkę.
3) Kiedy woda zmieni się we wrzątek wkładamy do niej ryż. Gotujemy 10 minut na półtwardo.
4) Polewamy patelnie oliwą. Wrzucamy na nią cebulkę, czosnek i dynie. Smażymy na małym ogniu.
5) Kiedy dynia zrobi się miękka dodajemy do tego ryż i kurczaka. Smażymy mieszając, aż ryż pokryje się cały dynią i oliwą, a kurczak będzie biały.
6) Zalewamy rosołem. Doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy soku z cytryny, pieprzu i soli do smaku. Gotujemy około 20 minut, od czasu do czasu uzupełniając płyn.
7) Dodajemy sery i czekamy chwile, aż zmienią się w gluty. Podajemy do stołu.

To jest pyszne! Tego jest dużo! Mimo to są granice ilości tego, ile można tego wtrynić. Nie mam w sobie już miejsca, a nadal zostało mi pół garnka.
Anonymous - 23-11-2009, 21:47
Temat postu:
Bo nie ma to jak ulubiona woda kolońska po goleniu ;-)
Loko - 23-11-2009, 22:55
Temat postu:
Bo szanowna dyrektorka załatwiła mi indywidualne lekcje w szkole. Nie muszę chodzić, ani znosić mojej klasy. Szkoda tylko, że pięć godzin nauki dziennie - bez żadnej przerwy muszę dodać - nie zachwyca mnie tak jak pięć godzin nic-nie-robienia.
Zegarmistrz - 24-11-2009, 00:50
Temat postu:
Ja piernicze... Mój news o mnie jest na stronie głównej Poltera. Ja umarłem... Nie ma mnie! Nigdy mnie nie było!
GoNik - 24-11-2009, 15:18
Temat postu:
Kupiłam 4 żarówki, żeby mnie lepiej oświecało z góry.
Mam kilkanaście cm wzrostu za mało i nie mam drabiny. Nie mam również pojęcia, JAK udało mi się je wkręcić poprzednio.

Damn. Frustracja.
Anonymous - 24-11-2009, 15:25
Temat postu:
GoNik, może poszukasz jakiegoś życzliwego co ci je wkręci?
Anonymous - 24-11-2009, 15:27
Temat postu:
Jak krzesło jest za niskie, przesuńcie tam jakiś stół (albo biurko. Albo to cudowne, pancerne biurko Irin). Ze stołu powinno się spokojnie dać :P
GoNik - 24-11-2009, 15:30
Temat postu:
Pancernego biurka Irin nie należy próbować wynosić z pokoju, bo utknie na korytarzu i taki będzie finał :D Największy problem polega na tym, że pod żyrandolem jest końcówka łóżka i nawet nie ma jak stołu podstawić nie przesuwając przy tym wszystkiego. (Tak, mierzi mnie na samą myśl o tym, żeby dla paru żarówek robić przemeblowanie. Choć pewnie i tak ostatecznie to zrobię.)
Sasayaki - 24-11-2009, 20:19
Temat postu:
Bo... E-error... czytam sobie "Ucztę" Platona i czytam, i dochodzę do wniosku:
JASNY GWINT! YAOI!!!
O_______o I to takie że głowa mała. Do fanek takiego typu rzeczy się nie zaliczam, ale fakt faktem czytało się szybciej. Część w, której Sokrates dochodzi do głosu zostawiłam sobie na później...
Ysengrinn - 24-11-2009, 22:14
Temat postu:
Fakt, na historii w szkole nie uczą, że w antycznej Grecji pedofilia była popularna i całkowicie aprobowana, a Platon był... Cóż, typowym przedstawicielem swojej epoki pod tym względem.

Tak to już jest - facetom najpierw marzy się patriarchat i zaganiają kobiety do garów i szydełkowania, potem uznają je za ciemne i nudne, po czym zabierają się za pięknych młodych chłopców.
Vodh - 24-11-2009, 22:19
Temat postu:
Bo czuję się jak Sen przed rozmową ze Śmiercią :D
Sasayaki - 24-11-2009, 22:19
Temat postu:
Ja to wiedziałam... ale te mowy o oblubieńcach i miłośnikach oraz jedynej prawdziwie pięknej formie Erosa... to za wiele.
pestis - 26-11-2009, 10:33
Temat postu:
Bo po wizycie w schronisku jestem co najmniej konfjuzd. Wybrałam się w celach poznawczych, wypytać, wybadać, obejrzeć kociaki, ale praktycznie nic się nie dowiedziałam i wróciłam raczej z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Poza tym jadąc tam byłam pewna, że chcę jakąś wysterylizowaną kotkę, ale od wczoraj moje myśli dość natrętnie krążą wokół pewnego kocurka. Tak więc jestem w punkcie wyjścia. Jasną stroną tego wszystkiego jest fakt, że warunki w jakich mieszkają koty są lepsze niż myślałam (ale może to wynikać z mojej schroniskowej ignorancji).
Sasayaki - 26-11-2009, 21:49
Temat postu:
Ciekawe... na żarówki zwykle desperacko pakują się ćmy... a w moją żółta biedronka O__o
Loko - 27-11-2009, 01:38
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Ciekawe... na żarówki zwykle desperacko pakują się ćmy... a w moją żółta biedronka O__o

A w Ponurego szerszenie, których pozbywał się w bardzo oryginalny sposób.

Bo lekarz uznał, że jestem "zbyt mało chory" żebym nie mógł chodzić do szkoły i nie wystawił mi zaświadczenia potrzebnego na indywidualne nauczanie. Nie wiem sam już co o tym myśleć, ale pewnie znajdzie się inny lekarz...
Serika - 27-11-2009, 12:16
Temat postu:
Bo zreanimowalam empetrójka! Działa!

Problem w tym, że tylko w niecałej jednej czwartej - -"

To znaczy: startował z punktu "nie działamy, widzimy się z komputerem, nie dajemy się sformatować", przeszeðl przez punkt "wieszamy komputer i nie działamy dalej", pracowy linuks zobaczył go i sformatowął, po czym emetrójek zamiast zacząć działać umarł na dobre, bo przestał się nawet widzieć z linuksowym komputerem... Ale za to po podłączeniu do windy dał się zobaczyć, sformatować powtórnie i - yay! - działa!
Tyle, że zamiast gigabajta pamięci ma nieco ponad 200 mega. I tyle. Więcej nie widać.
Cieszę się jak głupia, że jest na chodzie, ale te 200 mega będzie bolało - -"

(swoją droga ma ktoś jakiś pomysł, czy by się nie dało odzyskać więcej?)
Agon - 27-11-2009, 13:54
Temat postu:
Bo przeżyłam próbną maturę z historii. Nie było najgorzej, ale jeszcze dużo ciężkiej pracy przede mną. Nie ma to jak wybrać sobie cholernie oblegany kierunek.
krew_na_scianie - 27-11-2009, 21:18
Temat postu:
Bo czeka mnie wiele fajnych wyjść kulturalnych, fajne imprezy - ale niestety, proporcjonalnie rośnie liczba zaliczeń półsemestralnych i jeszcze te kolokwia... No grudzień pokaże czy faktycznie mam dobrą smykałkę do organizacji własnych obowiązków i przyjemności.
RepliForce - 29-11-2009, 01:36
Temat postu:
Bo czeka mnie przerwa w expieniu. Może tyle dobrze, że poczytam książkę sobie, kiedy będę czekał na poprawki.
Slova - 30-11-2009, 14:00
Temat postu:
Mam wygłosić mowę pogrzebową... Z jednej strony to zaszczyt i jestem dumny, że to mnie wytypowano, ale jednak się nie cieszę.
Sasayaki - 30-11-2009, 14:00
Temat postu:
Bo wf przeniesiono do jakiejś siłowni, co to nie wiem gdzie jest, więc po dość długim spacerze wywołanym nieporozumieniem gdzie miałam się spotkać z kimś kto wie, odpuciłam i poszłam do domu... czyli wf-u brak :3

Bo WTH... to naprawdę zaskakujące że przy moich 174cm wzrostu mogę spokojnie wcisnąć się w rozmiar XS.
BOReK - 30-11-2009, 15:04
Temat postu:
Od w sumie pół roku mój samochód skrzypiał, ale w sposób sugerujący drobną usterkę. Ostatnio zaczął jednak skrzypieć bardziej stanowczo, więc z okazji wizyty w Łodzi odwiedziłem jedyny na razie (baczność!) Słuszny Warsztat (spocznij). Przed robotą szef określił kwotę naprawy na 20 złotych, ale ostatecznie wyszło 120, bowiem kolejny raz wysypał się sworzeń. Nie jest źle - mógł wyskoczyć podczas jazdy, a wtedy któryś zakręt pokonałbym trójkołowcem.
DeadJoker - 30-11-2009, 16:44
Temat postu:
Ja poszłam na...nabożeństwo różańcowe, bo taką mi ksiądz zadał pokutę. Byłam w kaszkiecie. Stoję sobie, wokół babcie w beretach, nagle czapka spadła mi z głowy, więc ją podniosłam. I najbliższa babcia: "Ty masz czapkę!" Ja na to: "A pani beret". Potem się babcie dziwnie na mnie patrzyły. Nie wiem, o co im chodziło, było ciemno, więc może myślały, że jestem facetem, bo moja kurtka to taki raczej unisex.
Ysengrinn - 02-12-2009, 17:45
Temat postu:
W pracy przewaliliśmy wszystkie skierowania jakie były, teraz tylko rejestrujemy na bieżąco nadchodzące. Ponieważ dzienna dostawa jest raczej mała jak na ilość pracowników i stażystów nagle mam duuuużo czasu wolnego, z którym nie wiem co robić >____>.
Serika - 02-12-2009, 18:08
Temat postu:
Rób puppy eyes, żeby nauczyli Cię jakiejś nowej, fascynującej roboty :P
Keii - 03-12-2009, 17:58
Temat postu:
Bo zabrakło mi 2 punktów (na 180) żeby mieć 100% z testu z kanji. Oczywiście cieszę się, że zdałem (nie wszyscy mieli to szczęście), ale gdybym dokładniej czytał znaki przed powtórką...
Sola - 03-12-2009, 21:45
Temat postu:
Czas wymienić empetrójkę. Jest stara mieści jakieś 250 MB i jest posklejana plastrem opatrunkowym. Wstyd trochę, z drugiej strony- nadal działa i przywiązałam się już do niej........i nikt mi jej nie ukradnie. No rozdarta jestem.
Enevi - 03-12-2009, 21:52
Temat postu:
Bo jutro koło, a ja nie jestem pewna na ile dobrze się nauczyłam...
Dzisiaj jak wracałam rzuciła mi się w oczy dość ciekawa scenka rodzajowa: wronisko spożywało resztki gołębia, jak podeszłam bliżej i zajrzałam "do środka" to było czerwono i tylko żeberka wystawały... Mnian...
Nanami - 03-12-2009, 22:17
Temat postu:
Bo się nie rozdwoję, no bu. Poza tym nauka na jutrzejszego kolosa z biochemii zapowiada się... fascynująco. Jeszcze troche wieczora zostało na naukę :>
Mitsurugi - 03-12-2009, 22:41
Temat postu:
Bo dzisiejszy trening Kendo miał swoje dobre i złe strony. Z jednej wielka satysfakcja i uśmiech, nauka układów, porządny wysiłek i kolejny kroczek do przodu, ale z drugiej- dłuższy trening, przepadło mi spotkanie, boli mnie noga jak jasna cholera i ponownie jestem niebieski od nowej hakamy, co równało się bolesnemu szorowaniu. No ni to Życie, ni to Zupa :)
Ponury - 03-12-2009, 23:29
Temat postu:
Znowu Łódź, znowu uczelnia. Cóż, nie odpocznę sobie raczej w czasie tego weekendu, ale przynajmniej znowu można się napić piwka i pograć w WOGa z najlepszy kumplem. Ale cholera, znowu nic nie zrobiłem, żadnego zadania, niech mnie i całe moje uzależnienia piekło. Dobrze że przynajmniej nie mam komunikacji wizualnej z Morawskim na tym zjeździe.
Keii - 04-12-2009, 01:37
Temat postu:
Bardzo brutalne, ale prawdziwe ostudzenie zapału. Z jednej strony cholernie mi żal, ale z drugiej mam wrażenie, że to w sumie dobrze. Wiem na co nie tracić czasu i za co się zabrać, żeby para nie poszła w gwizdek.
Tren - 05-12-2009, 16:51
Temat postu:
Na Mikołajki zażyczyłam sobie program do szachów. Program ten dzisiaj otrzymałam i niezwłocznie zainstalowałam. Jak dotąd przegrałam trzy rundy, drugą udało mi się przegrać w pięciu ruchach co chyba jest moim osobistym rekordem. No, ale trudno. W końcu po to poprosiłam o ten program, żeby nauczyć się grać. Co nie zmienia faktu, że porażki bolą. =>=

I musze wykombinować jak wyłączyć odliczanie czasu. Rozprasza mnie to.
Anonymous - 05-12-2009, 18:41
Temat postu:
Bo no women no cry.
Anonymous - 05-12-2009, 19:21
Temat postu:
Bo spotkałem dziś klona Rip van Vinkle z "Hellsinga". Niestety, okazała się cokolwiek antypatyczną dziennikarką ze słynącej ze swoiście pojmowanego "obiektywizmu" telewizji.
Keii - 08-12-2009, 13:56
Temat postu:
Z jednej strony dostałem stypendium (jednak), co bardzo mnie cieszy, ale z drugiej jestem w takim nastroju, że na nic ochoty nie mam.
BOReK - 09-12-2009, 17:13
Temat postu:
Kolekcjonuj moniaki, przydadzą ci się. :D

Z racji tego, że przegapiłem wczoraj znak B-36 (kto wie ten się może pośmiać), dostałem wezwanie do siedziby Straży Miejskiej w celu złożenia wyjaśnień. Udałem się więc dzisiaj na miejsce, by dostać co trzeba - pouczenie! Mandat w razie czego to stówa i punkt, więc dostałem prezent od całkiem nadobnej pani oficer.

Poza tym po dwóch i połowie roku bez żadnych kontaktów z jakimkolwiek funkcjonariuszem najpierw losowa kontrola, a teraz gapiostwo i pouczenie. Tydzień wrażeń, a to jeszcze nie koniec. =D
Amarth - 09-12-2009, 21:00
Temat postu:
Bo wczoraj przyszły książki. Cztery. Komórka Kinga i Trylogia Zimnego Ognia Friedman. Cieszę się niesamowicie, że już je mam, ale jak na złość, zanim mogłam wreszcie dobrać się paczki musiałam przetrwać korki. A zaraz potem drugie. No i oczywiście pierwszą w kolejności Komórkę już pochłonęłam i zaczęłam pierwszy tom Trylogii. Ze smutkiem odkrywam, że książki odciągają mnie od pracy, a muszę przygotowć prezentację na sobotę. Nie mam jeszcze nic i postanowiłam dziś to olać (źle, bardzo źle, wiem). Mam nadzieję, że nie skończy się to źle...
Enevi - 09-12-2009, 22:03
Temat postu:
Bo dostałam prezent na Gwiazdkę, ale znowu robiłam w sklepie za męczennicę, która musi oglądać kolejne ubrania.
Bo współlokatorka się za miesiąc wyprowadza i nie wiem czy cieszyć się, czy płakać...
Keii - 09-12-2009, 22:46
Temat postu:
Bo z jednej strony jeszcze tylko przetrwać jutro i już prawie weekend (piątki są w miarę bezproblemowe), plus kupiłem dziś wszystkie prezenty dla rodziny, więc jeszcze tylko zapakować i jeśli chodzi o święta mam spokój.
Żeby nie było zbyt pięknie od czasu powrotu z zajęć głowa mi pęka i jestem potwornie zmęczony. Oby pogoda szybko się poprawiła...
Agon - 10-12-2009, 00:46
Temat postu:
Bo Dmowski, Piłsudski i cała reszta. Od 15:00 do 23:00 (z krótkimi przerwami) siedziałam nad historią. Głowę mi chyba zaraz rozsadzi i mam dość, ale warto było pomęczyć trochę mózgownicę.

Bo przy okazji zakupu prezentu gwiazdkowego dla koleżanki kupiłam (w końcu) Beautiful People, czyli kopiec nowiutkich, pachnących tomików mang się powiększył. Szkoda tylko, że nie mam kiedy tego wszystkiego przeczytać...
Enevi - 12-12-2009, 00:05
Temat postu:
Bo ogólnie to krzaczki, krzaczki i krzaczki. Ilość swoją drogą, ale kiedy jest się zmuszonym w ciągu jednego popołudnia powtórzyć 70 znaków na "kartkówkę" następnego dnia (tak, sensei zapowiedziała w czwartek na... piątek), robi się mało ciekawie (już po, ale wyniki średnie, bo nawarstwiły się inne pierdoły, których teoretycznie być NIE powinno). I tak się ciągnie. A mieszkając samej, człowiek dosłownie dziczeje.
Ysengrinn - 12-12-2009, 12:26
Temat postu:
... Zaiste. Witaj w klubie dziczejących samemu w mieście pełnym jenotów.
IKa - 12-12-2009, 13:28
Temat postu:
W sumie to raczej się nadaje do Zupy, ale ma jedną jeden pozytyw, więc pisze tu.

Od 13.12 2009 zmienia się rozkład jazdy. W tym rozkładzie (nowym) okazuje się, że mam aż 5(!) pociągów do Wawy (jakby co). I skrócił się czas przejazdu o 30 minut. Tyle pozytywów. Reszta jest do Zupy i to nie dość, że słonej, to jeszcze z przepieprzonej.

Otóż, został mi 1 pociąg z Interregio, pozostałe są z TLK. Prz czym, o ile na Interregio bilet kosztował 51 zł i kosztuje teraz 41 zł, to na TLK czyli Tanie Linie Kolejowe kosztuje (NIESPODZIANKA!!!) 66-71 zł!!! Dlaczego? A bo "Cena zawiera dopłatę TLK" od 25-30 zł.

Tym sposobem, cena dojazdu na Sylwestra wyniesie mnie TYLE ile te 4 dni z jenotami...
Normalnie nie wiem, czy się śmiać, czy płakać...
Banda złodziei.
moshi_moshi - 12-12-2009, 14:10
Temat postu:
Khy, przenosiny postu...

Właściwie jestem tu dzięki ICe. Okazało się, że mam świetny pociąg z Katowic, nie dość że jedzie godzinę krócej, to jeszcze bilet jest tańszy, bosko!


Jak wyżej, to JEDYNY sensowny pociąg (czytaj, będzie zapchany jak wszyscy diabli), reszta to te cholerne TLK, powolne i drogie. PKP zrobiło pasażerom piękny prezent na święta, niech ich szlag...
BOReK - 12-12-2009, 14:36
Temat postu:
Pamiętajcie, że PKP to teraz kilka różnych spółek, które wzajemnie walą sobie kłody pod nogi bez patrzenia na klienta i realne koszty takiej zabawy. Przy czym tory i olbrzymia większość lokomotyw należy do Cargo, które przewozów pasażerskich nie wykonuje... Ale beton wszedzie jest ten sam.
moshi_moshi - 12-12-2009, 14:48
Temat postu:
Kiedy będę kupować bilet z ciekawości zapytam, ile kosztuje przejazd InterCity. Pamiętam, że kiedy ostatnio nim jechałam (co prawda było to dosyć dawno), ze zniżką zapłaciłam mniej więcej tyle ile teraz chcą za bilet w TLK. O różnicy w czasie i komforcie, chyba nie muszę wspominać.
IKa - 12-12-2009, 14:52
Temat postu:
Ja tylko mam nadzieję, że JESZCZE mają w systemie bugi i temu takie kosmosy wychodzą, bo to jest kpina...
Morg - 12-12-2009, 15:03
Temat postu:
Grawr... świetnie, przez to, że rozkład się zmienił jeżdżenie po Polsce przez okres świąteczny stanie się jeszcze większym masochizmem, niż do tej pory... o cenie nie mówię (acz jestem zdania, że ktoś na głowę upadł z dziesiątego piętra), bo tutaj jestem w sytuacji, gdzie za przejazd zapłacą rodzice, ale za godziny odjazdów mam ochotę mordować...
Ponury - 12-12-2009, 17:14
Temat postu:
Pewnie to żadna rada, ale przerzućcie się na PKS ^^ choć mniemam że nikt autobusów nie lubi.
Ja niestety jestem zmuszony do jazdy nimi, bo przez moje małe miasteczko nie jeżdżą żadne konkretne pociągi i nie mam wyboru. Nawet porządnej stacji nie mamy. Na przechodniów zieje opuszczony budynek, dawno zapomniany i sponiewierany upływem czasu.
Ale nie jest źle. Przynajmniej autobusy mam o dogodnych godzinach...
Nie, właśnie sobie przypomniałem że teraz kończę prace 30 minut później i nie będę zdążał na autobus. Szlag trafił dogodne godziny T.T
Teraz to to bardziej by pasowało do zupy
Keii - 13-12-2009, 02:18
Temat postu:
Bo ten weekend strasznie nijaki jest. Potwornie nic mi się nie chce i w przeciwieństwie do poprzedniego piątku nie chciało mi się ani trochę przed sobotą zrobić wszystkiego na przyszły tydzień. Zresztą w dalszym ciągu połowa leży rozgrzebana. Szkoda mi strasznie tego czasu, który tracę na próby skończenia czegokolwiek.

Z drugiej strony nie jestem też do końca w lesie, więc jutro może uda się w miarę szybko uwikłać z zadaniami.
Bezimienny - 13-12-2009, 12:37
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Kiedy będę kupować bilet z ciekawości zapytam, ile kosztuje przejazd InterCity. Pamiętam, że kiedy ostatnio nim jechałam (co prawda było to dosyć dawno), ze zniżką zapłaciłam mniej więcej tyle ile teraz chcą za bilet w TLK. O różnicy w czasie i komforcie, chyba nie muszę wspominać.
Warto się pytać - od czasu do czasu w kasach PKP pojawia się ostatnio nowość - tajne promocje. Promocje objawiają się tym, że można kupić bilet na IC za pół ceny (dosłownie). Są również kompletnie losowe - ostatnio jak jechałem do Poznania, to mój bilet (normalny, bez żadnych zniżek) kosztował złoty 57, a bilet osoby która go kupiła dzień później (ten sam pociąg, klasa, ba - wagon) - 107 zł.
Przy czym żadnej informacji o tajemniczych zniżkach okazjonalnych nie uświadczyłem - po prostu w tajemniczy sposób zmieniła się cena biletu.
Ysengrinn - 14-12-2009, 13:40
Temat postu:
System padł, nie mam jak pracować. Sam nie wiem czy to źle czy dobrze...
zonk486 - 16-12-2009, 22:21
Temat postu:
jeżeli chodzi o systemy operacyjne, to każda zmiana jest dobra...
GoNik - 17-12-2009, 12:17
Temat postu:
...................................Moja matka właśnie zakończyła rozmowę "a tak poza tym chyba będziemy mieli psa, ale mam lekcję, szczegóły później".
Karpik.
Teraz będę się przez pół dnia zastanawiać o co chodzi.
Serika - 17-12-2009, 12:32
Temat postu:
A w nosie mam, dzisiaj pracuję w domu.

Przez godzinę wydostawałam się z osiedla, po czym zobaczyłam twardo stojący i nie ruszający się buspas na Trasie Łazienkowskiej. Dokładnie ten buspas, który wbrew narzekaniom ogółu Warszawiaków darzę wielką i puchatą miłością. Uznałam, że zanim dotrę, minie co najmniej kolejna godzina, a potem trzeba będzie jeszcze wrócić. I zrobienie natychmiastowego "w tył zwrot" kalkuluje się zdecydowanie bardziej... - -"

A koleżanka ostrzegała, żebym dzisiaj olała pracę, bo i tak nie dotrę...
Sasayaki - 17-12-2009, 20:39
Temat postu:
Bo przez te urocze korki spóźniłam się na ćwiczenia, a przed wejściem na uniwerek zaliczyłam bliskie spotkanie z podłożem, przez co miałam potem mokre rękawiczki i ręce mi marzły przy czekaniu na autobus. Ale to nic =____= nawet jeśli to absolutnie koszmarny tydzień, bo śnieg ślicznie sparkluje a ja jestem na haju od środków przeciwbólowych... A ponieważ przesłanki wskazują że wtorek będzie jednak wolny to prawdopodobnie odpuszczę sobie też poniedziałek, bo poco się tłuc do Rzeszowa w takich warunkach na jeden dzień?
Melmothia - 17-12-2009, 21:30
Temat postu:
Właśnie się zorientowałam, że w sumie to ja chyba od dzisiaj mam wolne (tak dokładniej to od jutra)… Następne zajęcia we wtorek, ale skoro w poniedziałek inne grupy odwołały swoje zajęcia, to możliwe, że nasza we wtorek też odwoła. Tylko że lepiej by było, gdyby jednak się odbyły – coś by mnie przynajmniej mobilizowało do pracy. Eh, gdzie te czasy, kiedy człowiek miał trzy razy w tygodniu na 7:30, całe dnie siedział na uniwersytecie, z czego połowę ucząc się na kolokwia, w soboty spieszył na 9:00 do czytelni i jeszcze zostawał mu czas na przyjemności... Jak ja to robiłam? o_O

I mimo że znowu boli mnie głowa, to przynajmniej nie tak, jak jeszcze chwilę temu, kiedy było mi do tego niedobrze i czułam się jak wypluta. Wiwat prysznic. Zawsze pomaga. Nawet jeśli tylko trochę.
BOReK - 17-12-2009, 22:35
Temat postu:
No i proszę, drogowcy faktycznie są najniższymi ludźmi na świecie - spadło te 5cm śniegu i już ich nie widać. :D

Sytuacja na stołecznych ulicach jest śmieszna. Owszem, trasy czasowo wydłużyły się przynajmniej dwukrotnie, bo jest straszliwie ślisko i ludzie jeżdżą na większości ulic jakieś 30km/h. Pługi to gatunek już wymarły - nie ma ich. Wszędzie leży pośniegowe błoto albo śnieg w postaci białej, co gwarantuje poślizg przy mocniejszym wdepnięciu pedału hamulca, gaz trzeba ledwo muskać, a zakręty najbezpieczniej byłoby brać po czołgowemu, czyli hamując jedną stroną. Wyleciałem dzisiaj z pasa (i niemal z drogi) naprawdę wiele razy i gdyby nie to, że znosiło absolutnie wszystkich, to bym przydzwonił w kogoś nie raz i nie dwa. Ale wesoło jest! Z kompletnie nieznanych mi przyczyn bawi mnie fakt, że samochód ma sterowność poduszkowca. Jakbym miał dużą ochotę, to pewnie wybrałbym się w nocy na puste uliczki i pojeździł bokiem, ale paliwa mi szkoda. :P
Irian - 17-12-2009, 23:14
Temat postu:
Ja właśnie wróciłam z nocnej wyprawy poduszkowcem po pustych ulicach (odwoziłam koleżankę do domu, zapadłaby się po szyję na chodnikach...) i to jest OŁSOM. Drogi kompletnie białe, śnieg nawet nie jest rozjechany, tylko porządnie sprasowany grubą warstwą zalega wszędzie i generalnie jeździ się wesolutko - chociaż może gdyby mi się gdzieś spieszyło, to miałabym odmienne zdanie. Inna sprawa, że moje auto nawet na starych (acz zimowych, oczywiście) oponach zachowuje się jak mały czołg, podkręciło mnie tylko raz, a podjazd pod całkiem niezłą górkę nie sprawił mu najmniejszego problemu. Wyklepany potwór, bo wyklepany, ale mój i najfajniejszy, o. :>

Drogowców szczerze mówiąc nie winię - my mamy pasa raptem trzy kilometry z kawałkiem, dedykowany sprzęt w taką pogodę jeździ po nim non stop, a i tak często nie wyrabia i samoloty czekają... Kilka(naście?) zestawów na całe miasto nie ma szans wygrać z tak gęsto sypiącym śniegiem.

Za to dżaźnią mnie okrutnie łosie wsiowe, które odśnieżają auta na boki, zamiast w stronę płotu. A co, niech się sąsiadka męczy z dodatkową warstewką śniegu. Wrr.
Mai_chan - 18-12-2009, 03:16
Temat postu:
Bo nie udało mi się znaleźć AMVki, której szukałam i prawdopodobnie już jej nie znajdę.

Ale za to poszukiwania przypomniały mi "stare dobre czasy" podstawówki...
Ysengrinn - 18-12-2009, 08:16
Temat postu:
Choć moje zdanie o ludzkości nigdy nie było zbyt wysokie, to jak się okazuje niektórzy wciąż potrafią zaskoczyć głębią dna na które można się stoczyć. Jest to tak żałosne, że aż fascynujące.
Enevi - 19-12-2009, 01:30
Temat postu:
Jeżu Przenajkolczastszy, co się z tym PKP dzieje?! Koleżanka miała dzisiaj przyjechać o 21:40. InterRegio zepsuło się po drodze i stali w polu bez ogrzewania. Przyjechała jakieś... 20 minut temu? W tym momencie błogosławię fakt, iż mieszkam tak blisko dworca.

Czemu nie w Zupie? Bo czekając na pociąg, poznałam bardzo sympatycznego pana, który też czekał na tego skurczybyka IR. I może jakaś miła znajomość z tego będzie (nie, nie TAKA znajomość, bo pan ma dziewczynę) :D Nie ma to jak przypadki... Echhhhhh. W sumie to koleżanka miała gorzej. Ogrzewania nie mieli i ciemno było, bo elektryka siadła.
krew_na_scianie - 19-12-2009, 19:16
Temat postu:
Bo chociaż wiem, że podjęłam słuszną decyzję to jednak słuszność, póki co, średnio skutecznie zabija rozczarowanie. Szkoda mi tego konwentu, szkoda. Na otarcie łez postanowiłam zmienić okulary. Taka mini zmiana wyglądu.
Tren - 20-12-2009, 17:31
Temat postu:
Wczoraj operacja "Zakupy Świąteczne" została zakończone. Co najwyżej będę jeszcze kupować torby na prezenty. To dobrze, ale z drugiej strony cały wczorajszy dzień mi na to zszedł.

Z dobrych rzeczy:
Poza tym na tych zakupach kupiłam sobie Puzzle Quest! Yay, jak ja dawno nie grałam w gry komputerowe! A to jest akurat idealne dla takiego minimalisty jak ja. Cały wczorajszy wieczór i dzisiejsze przedpołudnie mi na to zeszło.

Ze złych rzeczy:
Pisząc poprawę pracy z angielskiego otworzyłam ją w złym programie i w efekcie nie zobaczyłam wszystkich zaznaczonych błędów. Dzisiaj dostałam wiadomość, gdzie anglistka ostro mnie zbeształa za "zaniedbania w nauce i ignorowanie jej poleceń". I na dodatek przez pomyłkę wykasowałam tą wiadomość. =_=" Jak ja kocham takie sytuacje.
Amarth - 20-12-2009, 20:15
Temat postu:
Bo złamany mały palec u nogi jest cokolwiek denerwujący. Boli draństwo, przez co czasami mogę chodzić niemal normalnie, a czasami muszę kuśtykać (co jest bardzo męczące). Plusem jest to, że na coś takiego nie zakłada się gipsu, tylko co najwyżej usztywnienie. W ten sposób nie muszę marwić się, że mi śnieg rozpuści gips i mogę bez większych problemów wychodzić z domu. Niestety każdy spacer jest bardzo powolny i męczący. Powinnam, co prawda, nie nadwyrężać stopy i czekać, aż kość się zrośnie, a te wszystkie odcienie fioletu znikną, ale akurat teraz, kiedy trwają przygotowania świąteczne, nie sądzę, żebym miała okazję.
Slova - 20-12-2009, 22:58
Temat postu:
Kolegów kierowców pocieszam, że na pierwszy dzień świąt ma być deszcz i powyżej zera. Mieliśmy ślizgawkę, to teraz się potopimy z kolei.
GoNik - 22-12-2009, 14:13
Temat postu:
Fail. Stoję pod drzwiami i czekam na klucz.
Tren - 22-12-2009, 23:07
Temat postu:
Bo sprzątnełam pokój, robota już za mną i przestrzeni więcej. Z drugiej strony jednak podczas sprzątania upewniłam się, że alergia na kurz nie całkiem mi przeszła. Nie wiem co było gorsze kurz czy środek przeciwko niemu, ale nakichałam się przy tej robocie.
Ysengrinn - 23-12-2009, 08:36
Temat postu:
Odwilż... Sam nie wiem czy się bardziej cieszę czy denerwuję. Z jednej strony świat wyglądaj jak szara breja, z drugiej jednak może do sylwestra trochę podeschnie i będzie można ciągnąć torbę z rzeczami zamiast ją nieść. Żeby tylko nie zamarzło, bo z okazji świąt będę jeździł przez pół kraju.
Slova - 23-12-2009, 11:44
Temat postu:
Ysen, na sylwka zapowiadali mróz, jakiego w tym roku jeszcze nie było, więc lepiej, żeby teraz to się nie topiło wszystko.
Enevi - 23-12-2009, 16:04
Temat postu:
Brrrrr... Jak nie snieg to deszcz. Wczoraj zamkneli lotnisko i bylo opoznienie, dzisiaj z kolei poszlismy do centrum i co? I deszcz... No ludzie!

Ale oszronione palmy to ciekawy widok...
GoNik - 23-12-2009, 18:16
Temat postu:
Nie będę oryginalna i powiem, że leje. I cieknie. I chlupie. I w taką cudowną pogodę zwodowałyśmy się z matką po zakupy.
Ale mam czapkę >.<
moshi_moshi - 23-12-2009, 18:33
Temat postu:
Heh, posprzątane, podłogi pomyte i wypastowane, ale została jeszcze góra roboty, tyle że tej przyjemniejszej <tak, lubimy gotować i piec> oraz choinka do ubrania *____________________________*!
Serika - 24-12-2009, 15:06
Temat postu:
Dzisiaj nie ma żadnej Wigilii. Dzisiaj jest jakieś "święto żydowskie", a my oszukujemy. Kalendarz i telewizja również kłamią. By Babcia - -"

Ale przynajmniej rodzina twardo udaje, że nikt nie jest z nikim bardzo pokłócony...
Crofesima - 24-12-2009, 23:51
Temat postu:
Bo mogło być gorzej. Ale cieszę się, że jest już Prawie Po.
Szkoda tylko, że mnie strasznie żołądek rozbolał i od trzech dni cieknie z nosa potwornie. Wr.

A prezenty wyjątkowo udane. Nowy Clarkson jako idealna 'lektura pociągowa', hu hu.
Easnadh - 28-12-2009, 11:23
Temat postu:
Bo ślizgawica. Nie liczyłam już, ile razy prawie się wypierniczyłam idąc na przystanek (ok. 5 min. spacerkiem od mojego domu). Plus prawie wywinęłam orła w autobusie. Pośliznęłam się na kałuży, podczas gdy facet brał zakręt. Na lewej nodze muszę mieć pięknego siniaka, potem sprawdzę.

Ale kupiłam sobie dwie bluzki i w sumie dużo na nie nie wydałam. A wczoraj odkryłyśmy, że mama ma w szafie nowe, nie pasujące na nią wąskie spodnie, które na mnie pasują i mogę nogawki wsadzić do butów. Plus okazało się, że dojazd zarówno do, jak i z Kłodzka jest załatwiony, bo ojciec akurat ma wolne xD
JJ - 02-01-2010, 20:30
Temat postu:
Do życia: wyjazd - "czy ma uszka?", prostytutki, grabarze, parówki, radosne tłumaczenia książek o radosnych odbytach i cała reszta.

Do zupy: powrót. Kiboli nie było, ale zawarliśmy bliską znajomość z kontrabasem... Podróż w przedziale na rowery i bagaże jest zdecydowanie no fun.
Easnadh - 02-01-2010, 23:08
Temat postu:
Bo było FAJNIE. Bardzo, Bardzo Fajnie. Fazy do późna w nocy, i to tym razem bez udziału anime czy neta (wystarczy długopis, kartka i poszłoooo - 8 godzin z życiorysu). No i Fazy Jeszcze Dziwniejsze (oj, zdjęcia...). Oraz, oczywiście, jedyne w swoim rodzaju tłumaczenie "Ai no kusabi", doprawdy mistrzowskie. Bo jedyny ból brzucha, który jest słuszny i cudowny, to ten ze śmiechu, a tego było dużo.

Ale:
Nie dość, że Jenoty się skończyły, to padam na ryjek, powrót do domu o 22 nie jest czymś, co jakoś szczególnie uwielbiam. Podróż w przedziale na bagaże i rowery (oraz bębny i kontrabasy) to wyjątkowe przeżycie, zwłaszcza, jeśli jest przeplatane siedzeniem w przedziale z facetami, z których jeden stworzył zaiste godną "Ai no kusabi" wypowiedź: No i zwąchałem kątem oka interes (tylko cudem zachowałam powagę...). A w cholernym osobowym do Kłodzka było zimno jak w psiarni i mieli plastikowe siedzenia.
Paweł - 03-01-2010, 00:17
Temat postu:
Bo sylwester się udał, ludzie byli świetni, a nowy rok powitany został godnie, ale...

Zwykły kaszel przekształcił się w prawdopodobne zapalenie krtani z utratą głosu na mniej więcej dwa dni, które swoje apogeum przeżywało w sylwestra. Co prawda gorączki nie było, a bawić się dało, jednak nie było to komfortowe, dodatkowo w domku było strasznie zimno no i po powrocie czuję się znacznie gorzej - grrr...
Tren - 03-01-2010, 14:56
Temat postu:
Jest sennie, a ja czuję się strasznie nieprzytomna. Od rana robiłam zadania z historii i szczęśliwie już je skończyłam choć miałam ochotę to rzucić w diabły. A teraz nic mi się nie chce, jak akurat mam wolne.

Na plus: Wczorajsza impreza i gofry *____*. I ktoś zechciał wysłuchać mojej deklamacji. Yay!

Na minus: Jutrzejszy powrót do szkoły - ja nie chcę! Znów będzie tylko historia, angielski, polski, matma, historia, angielski, polski, matma... i tak w kółko! W dodatku nie zrobiłam pracy z dodatkowego polskiego, bo historia zeżarła mi cały wolny czas. Co prawda czytanie ze zrozumieniem jakoś zrobię między zajęciami, ale analizy tekstu już nie napiszę =___=. I jeszcze przed chwilą okazało się, że niepotrzebnie napisałam poprawę tekstu z angielskiego, bo pomylił mi się z innym. Ugh...
Agon - 03-01-2010, 23:49
Temat postu:
Tren napisał/a:
Na minus: Jutrzejszy powrót do szkoły - ja nie chcę! Znów będzie tylko historia, angielski, polski, matma, historia, angielski, polski, matma... i tak w kółko!

Przybij! Zwłaszcza historia będzie w ilościach hurtowych.

A poza tym: grypa. Na razie jest 1:0 dla niej, jutro pewnie zwiększy swoją przewagę, aż w końcu wygra. Bosssko. No i rodzice wrócili z urlopu, a było tak cicho i pięknie.

Z plusów: bo było mi naprawdę dobrze przez ten tydzień. I mam cudownych znajomych, tylko szkoda, że porozrzucanych po całej Polsce. Poza tym brat jutro przyjeżdża w odwiedziny, czyli jedna z nielicznych osób w tej rodzinie, z którą można normalnie i po ludzku pogadać.
Sasayaki - 04-01-2010, 17:27
Temat postu:
Bo zapomniałam stroju na w-f a nasz "kochany" w-fista wyszedł na nieuka. W pierwszej kwestii niby źle ale mam obecność, a nie musiałam ćwiczyć. W drugiej pacan przywitał nas mówiąc "No Sofokleski, wstawać!" chcąc być wielce dowcipny. Wątpię czy to po prostu przejęzyczenie.
fm - 05-01-2010, 20:00
Temat postu:
Bo tylni wentylator komputera na starcie chodzi głośno jak silnik ruskiego odrzutowca, ale póki co pozwala się uciszyć po zastosowaniu delikatnej (mniej lub bardziej) przemocy. Być może uda mi się go naprawić, tylko muszę znaleźć jakieś odpowiednie smarowidło, które nie będzie kosztować 3/4 ceny nowego wiatraczka.
Keii - 05-01-2010, 20:26
Temat postu:
Bo paznokieć znowu do zerwania, ale dopiero kiedy stan zapalny z palca zejdzie - w piątek do kontroli u chirurga.
Z drugiej strony mam tydzień (a będzie drugi) wolnego, a na uczelni aktualnie nie dzieje się praktycznie nic ciekawego, więc niewiele stracę.
Vodh - 05-01-2010, 21:47
Temat postu:
fm napisał/a:
jakieś odpowiednie smarowidło


Ponoć w każdym domu potrzeba tylko i wyłącznie dwóch narzędzi - taśmy klejącej i WD-40. Wątpię, żeby taśma klejąca tu pomogła, drogą dedukcji proponuję więc WD-40.
Slova - 05-01-2010, 23:29
Temat postu:
Vodh napisał/a:
Ponoć w każdym domu potrzeba tylko i wyłącznie dwóch narzędzi - taśmy klejącej i WD-40

oczywiście poza młotkiem, piłką ręczną, zestawem kluczy i śrubokrętów... Inaczej można wystawić się na pośmiewisko, próbując pożyczyć coś z tego "żelaznego minimum".

FM, najlepsze smarowidło, jakie do tej pory spotkałem, to wazelina techniczna. Ale tego już się nie produkuje, spuścizna po dziadku została po prostu.
GoNik - 06-01-2010, 11:05
Temat postu:
Dzięki radośnie spóźnionemu o 10min tramwajowi na dzień dobry wykonałam równie wesoły sprint przez Centralny i Śródmieście, ale na pociąg zdążyłam. Bez biletu co prawda, a jednak.
GoNik - 06-01-2010, 16:05
Temat postu:
Doubleposting ftw.

Dzień świra - epizod kolejny, czyli zamotanie przy otwartych bebechach peceta.
Tak, płyta ma porty na taśmy sata.
Nie, zasilacz nie ma wtyczki do sata.
Gdzie ja teraz k... znajdę przejściówkę na tym zadupiu?!

W międzyczasie zdążyłam zwątpić w swoją inteligencję i zacząć się zastanawiać, czy te porty sata to faktycznie SĄ porty sata, czy może jednak coś innego.
A komputer, jak widać, po podociskaniu kabelków i pomachaniu dyskiem zaczął działać i dał z siebie zgrać wszystkie dokumenty ojca.
Jestem lotosem i radzę nie sugerować, że jest inaczej.
Vodh - 06-01-2010, 16:45
Temat postu:
Bo najwyraźniej wadliwy internet podąża za mną wszędzie. Nie pasuje do zupy, bo już empirycznie udało mi się potwierdzić, że to wina steampunkowej instalacji - finezyjnie zwinięte kabelki powtykane w różne dziwne dziurki w ścianie bez żadnych wtyczek, trzymające się na słowo honoru i pudełko po proszku do prania. I nie, nie żartuję, u mnie w domu net działa de facto na proszek do prania. Akurat teraz tak się ustawiły kabelki (które są bardzo wrażliwe na temperaturę i położenie Saturna względem Jowisza) że wystarczy głośno kichnąć piętro wyżej, żeby połączenie zostało przerwane. Na plus można zaliczyć, że wystarczy przejść obok gniazdka intensywnie myśląc o internecie, by połączenie wróciło - odpowiednio nasycone potrzebą sieci drgania podłogi robią swoje.
Ponury - 06-01-2010, 22:24
Temat postu:
Zawsze wiedziałem że na Orlenie jest dużo kruków, ale nigdy że aż tyle. A już na pewno nie widziałem ich nigdy w takim zgrupowaniu. Dziś dosyć szczodrze posypało i kiedy wracałem po godzinach główną drogą pomiędzy instalacjami wzrok przykuwał niesamowity widok. Setki ptaków, niby czarne liście, przysiadły na gałęziach kilku drzew uginając je znacznie. To naprawdę wyglądało jakby drzewo wypuściło liście w kolorze atramentu. Tam mogło być nawet parę setek ptaków zebranych na nie więcej niż 10 drzewach, niedużych. A pod drzewami, tam gdzie powinien być biały puch, rozciągała się wielka czarna plama. Na ziemi kruków mogło być nawet więcej. Jak jak cholernie żałowałem że nie mam aparatu. To naprawdę było warte uwiecznienia.
Slova - 06-01-2010, 22:36
Temat postu:
Ponury, nie kruki, bo te stronią od ludzi i żyją samotnie, albo najwyżej żerują w niewielkich grupach, a najwyżej kawki i gawrony.
moshi_moshi - 08-01-2010, 23:01
Temat postu:
W sumie zupełnie niepotrzebnie tłukłam się dzisiaj na uczelnię, ale za to mam śliczny komplet kalendarzy od koleżanki. Poza tym, nie zdążyłam wejść do Imago, drogi wyglądają obłędnie i nie wiem JAK jutro dojadę do Katowic, ale nie jest tak tragicznie, przelew był, to najważniejsze.

Ale cholera, jednak muszę jechać do lekarza, noga co jakiś czas puchnie, boli i w ogóle jest fajnie... Nie kce mi siem!
Ponury - 08-01-2010, 23:17
Temat postu:
Slova, a wiesz że masz racje. Dziś sprawdziłem, faktycznie nie kruki. Wydurniłem się ^^'
Serika - 08-01-2010, 23:45
Temat postu:
Nie przejmuj się, mnóstwo osób myli gawrony z krukami :)

Kruka trudno zobaczyć. Ja parę razy widziałam w okolicach działki parę, naprawdw wieeelkie ptaszyska. I odzywają się zupełnie inaczej.
Sasayaki - 09-01-2010, 07:38
Temat postu:
Też widziałam coś takiego wczoraj, jadąc do domu. Setki gawronów, kawek i wron! Niesamowity widok.

Edit: Kolega z roku postanowił się zatroszczyć o moją duszę i nawraca mnie przez e-maila. Nie wiem co o tym myśleć...
BOReK - 09-01-2010, 10:34
Temat postu:
Odpisz mu, że wierzysz w Latającego Potwora Spaghetti i nic tego nie zmieni. Jeżeli próbuje nawrócić cię na chrześcijaństwo, to naślij na niego Zegarmistrza, on lubi w tym zakresie robić ludziom galaretkę z mózgu. ;D

Zapowiadana śnieżyca nie przyszła, nie muszę odkopywać samochodu ale nadal nie chce mi się iść na lektorat. Tym razem jednak wypadałoby pójść.
Nanami - 09-01-2010, 11:26
Temat postu:
Bo ciekawe zjawiska pogodowe. Trzeba przyznać, że sam efekt BOSKO wygląda. Nad ranem była odwilż, więc ogromne masy śniegu zaczęły się topić. Teraz przyszedł mróz. Efekt jest niesamowity - wszystko, ale to wszystko pokrywa gruba na jakieś pół centymetra warstwa lodu. Zwłaszcza ślicznie wygląda tafla gładziutkiego śniegu pokryta lodem i gałązki i szpilki drzew. W tym chodniki też oblodziło... są posypane piachem, ale mimo wszystko idzie się zabić na nich. Na dodatek mój pies do lekkich nie należy i śnieg z wartstwa lodu załamuje się pod nią i generalnie wszedzie tworzy bardzo ostre drobinki. Oby sobie tylko nie pokaleczyła na tym łap...
Slova - 09-01-2010, 12:47
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Zapowiadana śnieżyca nie przyszła, nie muszę odkopywać samochodu ale nadal nie chce mi się iść na lektorat. Tym razem jednak wypadałoby pójść.

To pewnie u mnie za Ciebie pada, bo czuje się co najmniej jak w Alpach z tym zimowym krajobrazem w lesie.
moshi_moshi - 09-01-2010, 21:58
Temat postu:
Pogoda parszywa, czuję że straciłam dwa dni na kompletne bzdury, noga mnie wkurza i mam ochotę spuścić na łeb jednego z moich profesorów wszystkie 14 tomów Sztuki świata. Ale świnia była boska i mam drugi tomik Ourana... Poza tym, jutro laba!
Sasayaki - 11-01-2010, 16:33
Temat postu:
To był ostatni w-f w semestrze, łiii!!! Tyle że dziewczyny z ochrony środowiska, z którymi to dzielimy salę, są wybitnie agresywne jeśli chodzi o gry zespołowe. Wróciłam do domu z pięknym siniakiem na ręce i guzem od piłki do kosza na czubku głowy.

Poza tym, nie będzie kolosa! Prawdopodobnie... ale wciąż jestem na kogoś zła, co nie pozwala mi się porządnie skupić na tym pozytywie.
Mao - 12-01-2010, 15:03
Temat postu:
Bo mimo tego, że mam SRTASZNIE DUŻO do roboty na sam jutrzejszy dzień, nie wspominając o reszcie stycznia, to dostałam dzisiaj jakiegoś powera i chęć do walki z tym co mnie czeka! xD

Ciekawe jak długo ten entuzjazm się utrzyma... -_-"
Tren - 12-01-2010, 18:42
Temat postu:
Dzisiejszy dzień pełen był różnych dziwnych zdarzeń. Zacznijmy może od tych złych.

-Dziś zaliczyłam pierwszą zimową wywrotkę. Lądowanie tyłkiem na asfalcie miłe nie jest.
-Jutro mam sprawdzian z matematyki, a właśnie dzisiaj nasza pani umyśliła sobie, że wprowadzi nam zadania na wzorach. I o ile wszystkie poprzednie lekcje z kombinatoryki rozumiałam tak to mi nie wchodzi. Pozostaje czekać aż moja matematyczna wyrocznia wróci z pracy.
-Pojutrze mam sprawdzian z WOSu, wizja wkuwania ustroju naszego pięknego państwa jakoś mnie nie uszczęśliwia =_="
-Okazało się, że źle usłyszałam datę i studniówka nie jest w połowie lutego, a pod koniec stycznia. Ha ha. Teraz muszę to jeszcze przekazać rodzicom.... i jak najszybciej poszukać jakiejś kreacji.
-Zmęczona jestem.

Przejdźmy do plusów.
-Rano odebrałam SMSa, który wywołał moje wielkie WTF, bo z treści wywnioskowałam, że oto w moim pięknym mieście nastąpiło wystąpienie proletariatu i dzikie tłumy wyszły na ulice, by walczyć z władzą... Przeczytałam jeszcze raz i doszłam, że autor miał jednak coś innego na myśli. Mianowicie, że nie powinnam iść na referendum. Zgłupiałam jeszcze bardziej, bo żadna ze mnie młoda aktywistka, ale widać rodzina chce mnie przestrzec przed zejściem na złą drogę. To było tak dziwne, że aż poprawiło mi humor.
-Jeżeli istnieje jakieś pomniejsze bóstwo komunikacji to najwyraźniej wysłuchało ono moich próśb.
Cytat:
Od dnia 12 stycznia 2010r.,w związku z zakończeniem prac torowo – sieciowych na pl. Wolności, na podstawie decyzji Zarządu Dróg i Transportu, na swoje stałe trasy powrócą linie 7 15 43 43Bis 46 46A 59 78 78A

TAAAAAAAAAAK!!!
-Udało mi się zrobić większość pracy, którą sobie zaplanowałam na dzisiaj. Oby to był znak na lepsze czasy.
Mai_chan - 12-01-2010, 18:56
Temat postu:
To ja tak offtopicznie - Tren, czy ja dobrze rozumiem, że W KOŃCU zrobili remont placu Wolności? O_o
Tren - 12-01-2010, 19:28
Temat postu:
Szczerze mówiąc nie wiem, bo go w ostatnim czasie nie mijałam, ale szczerze wątpię, bo organizowali tam Sylwestra. Cudów nie ma, w 10 dni raczej nie przeprowadzili gruntownego remontu, bo przed Sylwestrem żadnych robót drogowych tam nie zauważyłam.

Zapewne chodziło im o remont w znaczeniu demontowania sceny...
Enevi - 12-01-2010, 22:02
Temat postu:
Bo dzień był długi i męczący, a od od kandziów głowa mi paruje...
Ale na zakładowej imprezie Oshougatsu wygrałam czapeczkę z Mitsubishi i noodle miso o nazwie "Oyakata" xD
krew_na_scianie - 14-01-2010, 22:10
Temat postu:
Bo byłam w kinie na filmie "Parnassus" i czuje się jakby ktoś mi sprzedał kolorowy bubel..Ale przypomniałam sobie, dzięki temu, jak wielką przyjemność sprawia mi obecność na ekranie pana Deppa..
Serika - 15-01-2010, 09:59
Temat postu:
Moja rodzina nie przestaje mnie zaskakiwać.

Wykryłam, że moja sunia najwyraźniej przeżywa drugą młodość i kółeczka mojego krzesła są całkiem nieźle pogryzione. Ponieważ już raz widziałam, jak się do nich przymierzała, podreptałam do mamy się poskarżyć. "A, krzesło. Właśnie słyszałam, że przesiaduje u ciebie i coś gryzie" - odpowiedziała beztrosko moja mamusia tonem "jakie to słodziutkie". Nieco zaniepokojona prychnęłam, że no chyba nie pozwala psu gryźć moich mebli?! "Nie pozwalam, ona sama gryzie. Ale tylko twoje krzesło!" - usprawiedliwiła piesiuńcia paniusia.

Plawda, że to takie słodziutkie, że piesiuńcio sobie podgryza czyjeś meble? = =

Łapki opadły. Gdybym nie zaczęła się dziko śmiać, chyba bym kogoś zamordowała... A i tak zagroziłam, że jak mi uszkodzi krzesło bardziej, to będą mi kupować nowe.
GoNik - 15-01-2010, 12:08
Temat postu:
Bo jacyś obcy mężczyźni chodzą mi za oknem >_____>

Czyli dlaczego mieszkanie na dachu jednak bywa niefajne. Panowie drugi dzień odrzucają z dachu śnieg, co mnie osobiście całkiem cieszy, z okazji na to, że DACH mamy tuż nad głowami. Nie chcę wiedzieć, ile ta 20cm warstwa śniegu ważyła.

Zastanawiam się tylko, czy panowie trafili na Blankę wstającą z łóżka :D
Serika - 15-01-2010, 12:20
Temat postu:
GoNik napisał/a:
Zastanawiam się tylko, czy panowie trafili na Blankę wstającą z łóżka :D

By się panowie ucieszyli, co im żałujesz? :P
Crofesima - 15-01-2010, 17:20
Temat postu:
JESTEM ZŁA.

I po co się wczoraj tyle godzin uczyłam? Po co przedawkowałam Plusssz Active i zeżarłam całą czekoladę? Po co olałam dzisiejszy hiszpański? I tak zawaliłam!... Na szczęście jako jedna z bardzo niewielu osób mam ten komfort, że mogę nawet 2 dostać, a i tak zdam... ale to ten stracony czas mnie tak bardzo boli!
Po raz kolejny zauważam, że im bardziej mi na danym przedmiocie zależy i im więcej się uczę - tym gorsze mam wyniki. Gdyby tylko to koło trwało choćby 15min dłużej...

No. Teraz czas na Sherlocka. I nie myślmy o przyszłym tygodniu, po prostu nie myślmy.
Asthariel - 15-01-2010, 17:31
Temat postu:
Cytat:
Po raz kolejny zauważam, że im bardziej mi na danym przedmiocie zależy i im więcej się uczę - tym gorsze mam wyniki.

Też tak mam.

Zamówiłem sobie w znajomej księgarni 3 książki. Miały przyjść 2. Mam jedną, bo podzielono dostawę na 2 paczki, i druga nie doszła jeszcze. Przynajmniej Myto Ogarów skończę...
Amarth - 15-01-2010, 19:54
Temat postu:
Nie będzie dzisiaj rwania - to dobrze.
Będzie w bliżej nieustalonym terminie; gdzieś w przyszłym tygodniu - to źle.
Tren - 16-01-2010, 21:28
Temat postu:
Dzisiejszy dzień składał się z wielu cierpień, ale także miłych rzeczy...

Zaczęło się od czyszczenia twarzy, czyli wspólnego cierpienia mojego i kosmetyczki. Dwie godziny mąk oraz opuchnięta twarz, z którą mogłabym grać w horrorach. Oraz umówienie się na następny tydzień na sesję poprawkową...

Następnie wyprawa po buty na studniówkę. Te poszukiwania porównywalne do wyprawy argonautów po złote runo rozpoczęte zostały w hipermarkecie który dawniej był Geantem, a którego obecna nazwa niewiele mnie obchodzi. Dwa tamtejsze sklepy okazaly się nie posiadać ładnych i pasujących na mnie butów. W związku z tym jedynym łupem był bochenek chleba i bułka z serem, o którą poprosiłam. Niestety bułka ta okazała się być paskudna - pieczywo choć dobre to w ogóle nie było słodkie, a ser próbując to nadrobić był mocno przesłodzony.

Następnie wyprawa dotarła do Manufaktury, a tam rozpoczęło się prawdziwe piekło. Przymierzanie kolejnych butów, które były albo przyciasne, albo za duże, albo za szerokie zmieniło się w istny koszmar. Po odwiedzeniu czterech kolejnych sklepów zarówno moje stopy jak i reszta ciała były zmęczone, a wytrzymałość psychiczna mocno zszargana. Krótki postuj na kawę pozwolił wytchnąć na chwilę od trudów wyprawy i problemu pod tytułem "znaleźć wreszcie tą piękną parę zgrabnych bucików pasujących na moją kopciuszkową stópkę". W ramach dopalaczy zamówione zostały kawa i sernik. Kawa była pyszna, ale sernik okazał się być przesłodzony. Po zjedzeniu kombo słodkości bułeczka plus serniczek mój żołądek wyraźnie zaprotestował przeciwko takiem traktowaniu i zaczęło mnie mdlić. Nie mniej los postanowił się do mnie uśmiechnąć, bo intuicja zaprowadziła mnie do sklepu, gdzie tuż za wejściem leżała wystawiona para butów, która okazała sie być na mnie dobra! Taaaak! Później odwiedziłam jeszcze Empik, gdzie jak się okazało dotarło w końcu Otaku (bo do tej małej miejscowości w której mieszkam to pisemko lubi docierać z opóźnieniem), które niezwłocznie kupiłam. I tak epicka wyprawa po złote runo dobiegła końca. Bohaterowie wrócili do domu, gdzie zjedli zasłużony talerz ogórkowej (który ukoił trochę mój zszargany żołądek i podniósł mi morale).

Za to Subeta wreszcie wykazała do mnie sympatię i zostałam obdarowała mnie Nightmare Potionem. Ha!
GoNik - 17-01-2010, 14:23
Temat postu:
Całe 24h na nogach zakończone spektakularnym padem na pysk i godzinnym zgonem. Ale nie mam już oczu jak pięciozłotówki. I o 16 pociąg w drugą stronę. O radości, kolejne trzy godziny z Cooking Mamą.
Agon - 18-01-2010, 18:42
Temat postu:
Bo w jakiś dziwny, niewyjaśniony sposób na rękawie od bluzy i przedzie koszulki, którą mam na sobie, znalazła się czekolada (nic nie jadłam) - tylko ja tak potrafię, lol. A to, że ciuszki nadają się teraz tylko do prania, to już swoją drogą...
Ysengrinn - 19-01-2010, 23:19
Temat postu:
Wreszcie byłem u ortodontki i wreszcie naprawiono aparat (pękł pierścień, czyli bodaj najtrwalszy element, joy). Wreszcie nie kłuje mnie w dziąsło kiedy jem... Z drugiej strony przez kilka najbliższych dni mogę jeść tylko bardzo miękkie rzeczy, bo zęby dają w kość.
Keii - 19-01-2010, 23:26
Temat postu:
Bo w końcu przyszło Demon's Souls, z czego bardzo się cieszę. Szkoda, że akurat kiedy skończyło mi się chorobowe i większość czasu będę poświęcał nauce (jeszcze tylko 20 dni)...
listopad - 20-01-2010, 12:45
Temat postu:
Bo nareszcie skończyła się sesja i mogę powrócić na łono tanucze, by oddać się anime i przeglądaniu forum nieco dłużej niż ok. minutę dziennie. Niestety ta sielanka potrwa tylko kilka dni - wkrótce czeka mnie bowiem spędzający sen z powiek egzamin z siedmiu semestrów. Jakby czas wolny nie mógł być jednocześnie beztroski. Yhh...
Agon - 21-01-2010, 16:00
Temat postu:
Bo w Empiku nie było ani najnowszego Ourana, ani Fullmetala, ani nawet Vampire Knighta (może to ostatnie to fabularny szajs, ale jak ktoś się bawi w kolekcjonowanie mang...), a nie chciało mi się iść w tę parszywą pogodę do Imago czy Komiksiarni, ale za to mam bilecik na koncert Billy Talent. Łiii.
Caladan - 22-01-2010, 15:35
Temat postu:
Bo zrobiłem sobie dziś niepotrzebnego stresa, ale o 5 złoty jestem do przodu i znalazłem pip kopertę.
moshi_moshi - 24-01-2010, 19:16
Temat postu:
SESJA! W ten weekend pani poinformowała nas, że w piątek mamy egzamin! Materiału jest dużo, na dodatek jest egzamin pisemny, a nie ustny... oh joy! Bardziej serio: to będzie straszne doświadczenie i modlę się chociaż o trzy...

Natomiast pan od historii Śląska okazał się być bardzo przyzwoitym i równym człowiekiem. Jako że z powodu jego choroby wypadła nam połowa zajęć, po prostu dał nam zaliczenia. W sumie szkoda, bo wykłady były naprawdę interesujące... Trochę poprawiło mi się zdanie o historykach ;)

Angielski zaliczony i to bez niespodzianek czy problemów!
Serika - 25-01-2010, 22:33
Temat postu:
System Eliminacji Studentów Jest Aktywny.
Kurka wodna, a tych parę lat temu taka byłam pewna, że to była ostatnia sesja w moim życiu... T___T
Ledwie minął Weekend Czterech Zaliczeń, a już wielkimi krokami zbliża się Weekend Trzech Egzaminów. Potem będą kolejne dwa (i tylko dwa, ha!). A mnie z okazji wrednego wyżu głowa boli i prochy wcale nie zamierzają pomagać.

Pozytyw jest taki, że nachodzi mnie chwilami wysoce demoralizujące przekonanie o własnym geniuszu. Jak ja wszystkie ćwiczenia pozaliczałam na piątki (całe piątki i tylko piątki), jeśli zamiast się uczyć siedziałam w Multiświecie, to ja naprawdę nie mam bladego pojęcia X_____x Ale piątka z Apokalipsy (znaczy tej no, algebry) z przepisaniem na egzamin to coś, czym będę szpanować, o! :D
Ysengrinn - 26-01-2010, 17:12
Temat postu:
Dzień był strasznie pasklufny (czy ja dobrze czuję, że dla odmiany niż idzie?), za to przyjechały dżemy i nalewka od mamy i zadzwoniła kadrowa, że w czwartek mam się stawić na rozmowę. Jak już się zdrzemnę i pozbieram może się nawet z tego ucieszę...
Hisayo - 26-01-2010, 17:24
Temat postu:
Bo mi zzzzimno. Nawet, jeśli piję cieplutką herbatę malinow... er, truskawkową. I coś mnie kłuje w nodze, mimo iż nic tam mi nie wlazło.
Z rzeczy pozytywnych, jutro POWINNI dostarczyć przesyłkę. Karałoke! Kfik! Z mikrofonem! WAHAHAHA!
Amarth - 29-01-2010, 18:39
Temat postu:
Bo są na tym świecie ludzie życzliwi. Szkoda tylko, że o tej życzliwości musiałam się przekonać po tym, jak dwójka innych ludzi wykazała się jeśli nie wredotą, to conajmniej zabójczą sklerozą.
BOReK - 02-02-2010, 18:46
Temat postu:
Mam samochód służbowy! Polonez Truck Plus... I nie wiem czy się cieszyć, bo rocznik 2003, a samochód to istny wrak (epoka Daewoo-FSO wita) - do tego nie wiem czy to samochód docelowy, czy tymczasowy. >_>
Slova - 02-02-2010, 19:17
Temat postu:
BOReK, Łohohoh, ależ maszyna, jak ja bym teraz Poldziakiem pośmigał, ech, Różowa Strzała już nie wróci... Borze, ważne, aby jeździł i drzwi się podczas jazdy nie otwierały, jeżeli jeszcze wspomaganie działa, to ciut nie nówka z salonu.
Sola - 02-02-2010, 19:34
Temat postu:
Mam wolne- niewolne. Czyli zajęć nie ma, za to praca sama się nie napisze.
BOReK - 03-02-2010, 08:30
Temat postu:
Slova - tia, przygoda zawsze to jakaś jest. Żeby to chociaż radio miało, ale ni... może i lepiej, słychać czy ma się jeszcze wszystkie koła. ;]
Enevi - 03-02-2010, 17:26
Temat postu:
Bo z jednej strony dowiedziałam się o naprawdę niezłym zaliczeniu dwóch przedmiotów, a z drugiej... ZUO... PNJ to ZUO ----> ale przynajmniej wiedziałam, co sensei do mnie mówił T__________T i jakoś odpowiadałam...
Paweł - 04-02-2010, 15:04
Temat postu:
Bo jakaś niemiła pani potraktowała moją twarz spryskiwaczem do szyb - dosłownie. Później prawie wlazłem na psa, którego ktoś umiejętnie "zaparkował" przy wyjściu do sklepu.

No ale ten pięknie zapowiadający się poranek przyniósł wylosowanie trzech najprostszych pytań spośród 39 obszernych egzaminowych zagadnień. Hell yeah - ferie mam!
Nanami - 05-02-2010, 13:48
Temat postu:
No dobra, nastała radosna nowina: ostatni egzamin napisany. Co z tego, że czysta improwizorka, z matmy improwizować się nie da zasadniczo, ale przynajmniej napisane. A o drugi termin będę się martwić dopiero za 2 tygodnie.

Ponadto zapowiada się totalnie MRUCZNA sobota z seminarium, a potem parudniowym pobytem w Warszawie w wyborowym towarzystwie jenotów~

I nawet (tutaj cenzura na wiązankę bluzgów) chamstwo czające się tuż za ścianą nie jest w stanie zepsuć mi dziś nastroju. Chyba. A to, co zrobili wczoraj, przechodzi już ludzkie pojęcie (i zasadniczo wpłynęło znacząco na zdolność skupienia się na nauce). Albo ja się wykoncze psychicznie albo oni sie wyniosą. WAR!
Amarth - 07-02-2010, 20:22
Temat postu:
Ktoś mi wykupił trzymiesięczne Premium na devie. I niby wszystko fajnie, bardzo miły prezent, ale chciałabym wiedzieć, kto za tym stoi - czułabym się lepiej wiedząc, komu podziękować.
Avalia - 07-02-2010, 21:45
Temat postu:
Źle się czuję to od razu wszystko pesymistycznie odpieram a nie powinnam bo np. właśnie się dowiedziałam, że prowadzę atrakcję na Magnificonie i nie specjalnie muszę się nad nią wysilać a zawsze to wstęp tańszy.
Chyba pesymistycznie do tego podchodzę bo postawiono mnie przed faktem dokonanym (prowadzisz i tyle).
0rdi - 10-02-2010, 12:44
Temat postu:
Po 11 dniach leżakowania z chorobą i powrocie do edukacji na dwa dni ponownie wróciłem do leżenia z statusem chorego. Chociaż przedłużę sobie ferie : >
Amarth - 10-02-2010, 20:27
Temat postu:
Bo się zakochałam.
A on jest narysowany.
I jak zawsze w przypadku odkrycia wspaniałej galerii pełnej cudownych obrazków, dopadła mnie niemoc twórcza, która zapewne trochę potrwa.
Piotrek - 13-02-2010, 16:27
Temat postu:
Bo człowiek robi z siebie kretyna i jest święcie przekonany, że pisze prawdę. Tak więc IKa, Morg, Ysen, przepraszam za farmazony wypisywanie na IRCu. Nigdy więcej działania pod impulsem. Pozytywną stroną jest to, że sprawa wygląda z goła odmiennie od tego co przedstawił tvnwarszawa, a budowie nic realnie nie zagraża.
Anonymous - 13-02-2010, 19:43
Temat postu:
Kurcze, bo tak nie wiele brakuje do medalu...
Na zawał zaraz zejdę.
BOReK - 15-02-2010, 19:06
Temat postu:
Mam fajną pracę, satysfakcjonuje mnie w znacznym stopniu. Byłoby naprawdę super, gdyby nie ten durny śnieg, który dzięki miejskim pługom kompletnie zablokował mi poldka. Może go jutro szpadlem wykopię, ale to będzie duuuużo pracy.
Easnadh - 15-02-2010, 19:46
Temat postu:
Bo nie cierpię takich dni jak dzisiaj. Przyjechała na dwa tygodnie Irina z Białorusi, więc mój poniedziałkowy plan zajęć wygląda tak: od 8 rano zajęcia, okienko, zajęcia, okienko, zajęcia (a w ogóle to plan w tym semestrze mam beznadziejny...). Tymczasem: na pierwszych zajęciach oglądaliśmy film, kolejne zajęcia odwołano, ale Eaś twardo czekała na ostatnie ćwiczenia... które zaczęły się wcześniej z powodu zniecierpliwienia i nadmiaru czasu zarówno pani magister, jak i mojej grupy szwendajacej się po uczelni. Tak więc kiedy z kolegami dotarłam z powrotem na uczelnię i poszłam na tłumaczenie, okazało się, że zajęcia były skrótowe i typowo organizacyjne, no i w sumie właśnie się kończą. Innymi słowy: od 8 (no dobra, załóżmy, że od 9:30) siedziałam na uczelni i w jej okolicach na darmo -.-' A mogłam pojechać do mieszkania, paść na wyrko i spać, spać, spać. Albo w ogóle zostać w domu.

Ale jednocześnie na okienkach (czy też jednym dłuuuuugim okienku) świetnie się bawiłam. Rany, jak mi tego brakowało, bo w okresie przedsesyjnym nie bardzo był czas... :D
Slova - 15-02-2010, 21:20
Temat postu:
Bo nagle w pierwszym kwartale tego roku nastąpiła akumulacja rzeczy z przedziału MUSISZTOMIEĆ. Limitowana edycja Last Exile, Halo Legends, Battlefield Bad Company 2, Chaos Rising może poczekać... Kurde, nie no, super, ja się bardzo cieszę, że w końcu będę miał zajęcie i fajne gadżety w domu, ale, cholera, NIE WSZYSTKO NA RAZ. Jeszcze żebym to coś na feriach zarobił,a tu GUZIK, zima pokrzyżowała plany. Trzeba wyłudzać. A i jeszcze pewnie oryginalny W7 kupić... Echhchchchchc...
Nanami - 17-02-2010, 20:40
Temat postu:
Ghhh, czemu nagle wyskoczyło tyle roboty i CZEMU akurat teraz, jak drugi termin z matematyki się nieubłagalnie zbliża?! (i nie, nie da się tego zbytnio odłożyć na potem). To znaczy dobrze, bo kieszonkowe będzie! Ale przydałby się czasowstrzymywacz... Rozdwoje się. Motywacjo, przybywaj! Koniec z robieniem wszystkiego-tylko-nie-tego-co-trzeba. I to by było na tyle z ferii. Od dziś... nie, od teraz walczę o +10 do rozporządzania własnym czasem~
Melmothia - 18-02-2010, 14:07
Temat postu:
39 godzin bez snu (nigdy więcej; było mi niedobrze, myślałam, ze zwymiotuję w autobusie, cały czas byłam głodna, nawet zaraz po posiłku, bolały mnie plecy i czułam się… no tak, że wolałabym się wcale nie czuć). 13 godzin snu. Chyba popadam w skrajności. Poszłoby do zupy, ale teraz mam chwilkę na odetchnięcie, przez kilka dni nie będę miała wrażenia, że powinnam coś zrobić i że tracę czas, więc z racji tego, że boli mnie teraz tylko trochę głowa, wylądowało tutaj.
Anonymous - 20-02-2010, 12:04
Temat postu:
Bo dzisiaj Leć Adam LEC!
Anonymous - 22-02-2010, 16:31
Temat postu:
Bo dzisiaj leć Adam Leć po raz trzeci. Ciekawe jak wypadniemy w drożynie? No cóż akcesoria potrzebne do oglądania konkursu już przygotowałem ;p
Sasayaki - 24-02-2010, 17:48
Temat postu:
Bo piątki są wolne, ale napakowanie przedmiotów w te cztery dni sprawiają że po powrocie z zajęć padam na twarz... uff...
Ysengrinn - 25-02-2010, 22:47
Temat postu:
Przejechałem się najnowszym pociągiem Kolei Mazowieckich - omg, jest jedwabisty. Obszerny, śliczny i jeździ jakby płynął. Teraz niech mi ktoś tylko wyjaśni czemu to cudo nie obsługuje trasy którą jeżdżę z domu do pracy==.
Mononoke - 26-02-2010, 12:15
Temat postu:
Jakimś cudem wstałam o tej 7 na wykłady. efekt był taki, że na anatomii słyszałam co drugie słowo, a na żywieniu już po prostu zasnęłam. Taaak...ten pierwszy i ostatni (dla mnie) wykład z żywienia był faaaaascynujący. Idę spać.
Serika - 28-02-2010, 20:05
Temat postu:
Mózgu nie stwierdzono, wyparował. Dawno nie byłam tak zmęczona, ambicja mnie kiedyś zabije. Chwilowo oscyluję wokół "omg, jaki hardcore, byle zaliczyć" oraz "łoooo, wyzwanie! *_*". Przynajmniej w tym semestrze raczej nie mam szans na marudzenie, że się za mało nauczę na tych studiach.

Ale jak następnym razem mnie najdzie, żeby zapisać się do grupy dla zaawansowanych programistów, kiedy nigdy w życiu nie programowałam, to może jednak niech ktoś rozsądny będzie w pobliżu X_x
Nanami - 01-03-2010, 21:33
Temat postu:
Bo cud. Wyprowadził się. Co prawda musiał mnie doprowadzić do białej gorączki zanim mi ta radosna nowine oznajmił, ale już go nie ma. Najwyraźniej moje obrzydzanie mu życia było skuteczne, niemniej co straciłam nerwów, to moje. Uh.
Mai_chan - 01-03-2010, 22:20
Temat postu:
Bo dobra książka przed południem i dobra wizja po południu.

Mrr.
0rdi - 02-03-2010, 22:57
Temat postu:
Bo kurs na prawo jazdy zmierza ku końcowi. Z jednej strony to dobrze, ale jak wyobrażę sobie możliwość podchodzenia do niego razy XX to się odechciewa. No chyba, że pojadę tak jak dzisiaj to nie ma się czym przejmować.
Sasayaki - 03-03-2010, 20:19
Temat postu:
Bo, "po wielu trudnościach i znojach" dowiedziałam się kto to:
1) Jola Rutowicz- jakaś pani z Big Brothera, co to nie grzeszy inteligencją i porównuje się do niej studentów gdy jest się "szanownym" panem profesorem.
2) Pani Cihopek... Cichłopek...?
3) Bracia Mroczki.
Dzięki czemu wiem kiedy się mnie obraża. Jednak wolałabym raczej nie być obrażana i żyć dalej w mojej miłej ignorancji...
Crofesima - 08-03-2010, 09:03
Temat postu:
Sześć statuetek dla Hurt Lockera, w tym te najważniejsze. Nie wiem co o tym sądzić. Zwłaszcza, że filmu jeszcze nie widziałam... miło, że doceniono pracę kobiety jako reżysera (nieczęsto się to zdarza), ale jednak trochę żal Bękartów i Dystryktu 9.
Cieszę się za Bullock, która dostała w ten weekend także Malinę, oraz Waltza, który był pewniakiem. Za scenografię albo muzykę mógł dostać Sherlock, a tu nic.
Trzy statuetki dla Camerona? I dobrze. Starczy.
Momoko - 08-03-2010, 21:16
Temat postu:
W zasadzie nic złego się nie zdarzyło, poza tym, że znowu coś stłukłam na laborkach. Tyle tylko, że jestem bardzo zmęczona, miałam długie zajęcia, mało spałam (nie na zajęciach>.>).
A poniedziałek był bardzo szary po kolorowym weekendzie (niedzielę odpokutowałam).

Choruję na TO. Chcę kasę.

Co nie zmienia faktu, że jak zamknę oczy, to widzę rzeczy pozytywne że achh i ochh, bo na tym polega ucieczka przed poniedziałkozą.
BOReK - 09-03-2010, 12:07
Temat postu:
Zakupione pół roku temu dość tanie noże kuchenne rodzimej produkcji sa nadal piekielnie ostre! Nawet nie poczułem (i nadal nie czuję), gdy w ułamku sekundy zarobiłem zestaw szram na palcach. XD
Agon - 09-03-2010, 13:26
Temat postu:
Bo weszłam w MALowy fanklub Shizu-chana & Izayi-kuna i zobaczyłam to - chcę większą wersję tego artu, i bez napisu (o ile takowa jest w sieci) :<
Crofesima - 09-03-2010, 17:32
Temat postu:
Urufu, proszę.
Agon - 09-03-2010, 20:42
Temat postu:
Yay, dzięki, Crof :3
Mirror - 11-03-2010, 16:46
Temat postu:
Bo jutro nie dam rady wstać z łóżka. Cholerny SKS, ale jednak moja klasa ma 1 miejsce w turnieju piłki nożnej, więc... nie jest tak źle.
Tyczek - 16-03-2010, 18:06
Temat postu:
Bo gorączka minęła, ale kaszel jeszcze pozostał.
0rdi - 18-03-2010, 07:43
Temat postu:
Do dziś drugie podejście. Zobaczmy jak to będzie.
Mononoke - 19-03-2010, 10:54
Temat postu:
Na dworze jest 17 stopni. Hmm... Nie popadajmy w euforię, ale... czyżby wiosna? Czy to tylko chwilowy kaprys pogody?
Tohunga - 19-03-2010, 11:01
Temat postu:
Niestety, ale to już wiosna... od rana wszystko mnie swędzi i przez katar już oddychać nie mogę. Nie ma to jak alergia na pyłki traw, i brak jakiś leków w domu...
Agon - 19-03-2010, 15:45
Temat postu:
Bo Empik to bardzo niebezpieczny sklep jest... A miałam TYLKO pooglądać...
Enevi - 19-03-2010, 16:06
Temat postu:
Bo jestem strrrraaaaaasznie zakręcona po kole z pisma, ale chyba zaliczę ;)
Vodh - 19-03-2010, 17:30
Temat postu:
Bo kolejna seria prac na zaliczenie zbiegła się w czasie z wytropieniem sklepu erpegowo-planszówkowego ;3 Rany, takiego stężenia szczęścia to ja w Polsce nigdy nie widziałem. I niby też mały jeżeli chodzi o powierzchnię, ale wybór... *___*
moshi_moshi - 21-03-2010, 19:41
Temat postu:
Bo wykładowca nie przyjechał, czekaliśmy 40 minut i to były dzisiaj jedyne zajęcia, na które się telepałam dwie godziny. Z jednej strony jestem zirytowana, bo straciłam trochę czasu niepotrzebnie, z drugiej i tak z trudem wysiedziałabym na tym wykładzie. Ot, szczęście w nieszczęściu...
Asthariel - 29-03-2010, 18:08
Temat postu:
Zapomniałem, że dziś klasówka z PP, przypomniałem sobie na pół godziny przed testem. niesamowitym zbiegiem okoliczności, nauczycielka też o nim zapomniała, i oglądaliśmy film.
Avalia - 31-03-2010, 20:41
Temat postu:
Myślałam, że reklamy w Japonii już mnie nie zaskoczą...myliłam się, piękna wstawka z anime w reklamie miętusów
CM LOTTE
GoNik - 04-04-2010, 14:21
Temat postu:
Słoneczko pięknie od rana świeci, wisimy sobie radośnie na łóżkach i fotelach z okazji przerwy w szykowaniu obiadu... tylko dlaczego i skąd mi wylazło na twarz to uczulenie?! Gorąco mi w policzki i zaczyna mi łeb pobolewać, ugh.
Vodh - 06-04-2010, 06:29
Temat postu:
Żeby po trzech naprawdę dość pracowitych dniach (i niestety nie mówię tu o męczących kuzynach, tylko faktycznie pracy w pracy xD), z moim niedoborem snu (bo przecież to że idzie się rano do pracy nie zmusi mnie żebym poszedł wcześniej spać :D) coś, co z braku lepszego określenia nazwę poczuciem bezczynności nie dawało mi zasnąć o 5:30... Feels... Strange. Zwłaszcza, że teraz mam w perspektywie wielkie nic przez parę ładnych tygodni.
Costly - 06-04-2010, 15:02
Temat postu:
Zostałem terrorystą. Chyba.

Jadę sobie oto autobusem (taa, jak zawsze gdy przesiąść się do publicznej komunikacji, to musi się coś stać...) czytając "Terroryzm lotniczy w świetle prawa międzynarodowego" Galickiego, gdy nagle kątem oka zauważyłem puszczające zawzięcie żurawia na tytuł książki dwie starsze panie. Ot nic to, tyle że od tego momentu czułem non stop wlepiony we mnie wzrok i słyszałem niezbyt dyskretne szepty za sobą. W pewnym momencie w autobusie się dziwnie cicho zrobiło i wyłowiłem z tych szeptów stwierdzenie:

- ...to chyba na policje...

Nie znam kontekstu, ale chyba ciut opacznie zdefiniowano intencje z jakimi sięgam po taką literaturę ;p
Nanami - 06-04-2010, 15:11
Temat postu:
Bo święta, święta i po świętach. Najwyższy czas się ewakuować. Jeszcze jeden dzień, jeden dzień...
Morg - 06-04-2010, 15:49
Temat postu:
Z jednej strony wielkie Uffjużpoświętach, z drugiej wizja tony notatek i kurczącego się czasu mnie przeraża...
Serika - 09-04-2010, 00:49
Temat postu:
...
Następnym razem pomyślę 10 razy, zanim zaaplikuję na coś, co mnie absolutnie przeraża.
Trzy tygodnie w Szwecji.
Zajęć od rana do nocy.
Z modelowania sieci metabolicznych.
I jeszcze trzeba seminarium poprowadzić.
Napisałam aplikację (CV, dwa różne listy motywacyjne i w ogóle) z mocnym założeniem, że szefostwo będzie hepi, a mnie i tak przecież nie przyjmą.

Przyjęli.
Chyba powinnam się cieszyć, prawda? >.>
Bezimienny - 09-04-2010, 09:58
Temat postu:
Ooooo, gratulacje! Będzie dobrze, zobaczysz!
(a po powrocie oczekuję relacji ;) )
Serika - 09-04-2010, 14:10
Temat postu:
Mówisz? Ja mam głębokie poczucie zbliżającego się Gigafaila :/
Yoshik - 09-04-2010, 14:14
Temat postu:
Serika napisał/a:
Mówisz? Ja mam głębokie poczucie zbliżającego się Gigafaila :/

Przy takim nastawieniu to czego można by się spodziewać?
Będzie OK nie zależnie co się będzie działo. "Ludność" Tanuki na pewno Ciebie wesprze.
Salva - 09-04-2010, 19:01
Temat postu:
Seriś gratulacje, ciesz się! Szwecja piękny kraj :D Będzie dobrze, zobaczysz.
Loko - 12-04-2010, 06:41
Temat postu:
Nie wiem z jakiego powodu, ale od czasu przerwy świątecznej budzę się sam w każdy dzień roboczy. Mniej więcej półtorej godziny wcześniej niż wstawałem zazwyczaj. Z jednej strony to dobrze, przynajmniej mogę rano siąść na chwilę do komputera, ale za to gdy wracam ze szkoły jestem w stanie jedynie paść na twarz i obudzić się o 19.

Swoją drogą proponuję by temat przykleić, jak widać spełnia swoje zadanie
moshi_moshi - 12-04-2010, 11:25
Temat postu:
Nie widzę przeciwwskazań. :)

Zegarmistrz - 12-04-2010, 16:22
Temat postu:
Dziś miała miejsce sytuacja, która skłoniła mnie do przemyśleń. Przemyślenia oczywiście będą dokładnie na moim poziomie, czyli skrajnego fanboja i mentalnego 14 latka. Otóż: przed weekendem pisałem tekst o chłopaku 12 lat z Wielkiej Brytanii, który ukradł mamie kartę kredytową i wydał 600 funtów z hakiem (oraz prawie 300 własnych oszczędności) na "przedmioty, sprzęt rolniczy i świnię" w Farmville.

Dziś kontaktował się ze mną redaktor wypytać o tą świnię i ile ich było (jedna, czy więcej), zmieniłem więc wyraz na "świnkę" i zrobiło mi się smutno.

Z 12 latka nabija się dziś cały świat, wszyscy dają go za przykład uzależnienia od gier i mentalnej kaleki. Tymczasem choroba... Ja też miałem 12 lat i doskonale wiem, jak to jest chcieć mieć jakąś świnkę w grze. Ja na ten przykład chciałem mieć Mortal Kombat II. Miałem tylko MKI, w chwili, gdy wszyscy kumple mieli już drugą część, w której było 2 razy więcej postaci, a mieć nie mogłem. Bo gra zajmowała 4 dyskietki, przegranie każdej kosztowało 10 000 starych złotych (i 12 000 za dyskietkę), a wydałem całe kieszonkowe na Gamblera i Top Secret i musiałem czekać cały miesiąc.

Zresztą czas jakiś temu czytałem przeglądając net wspomnienia jakiegoś progamera. Gość grał w Diablo przez modem i wydzwonił 666 złotych (już nowych) rachunku. Pamięta, bo jego tato biegał po domu z pasem i krzyczał, że "ten internet to diabelska sprawka".

Trochę tak niezbyt fajnie nabijać się z gościa, którego w pełni mogę zrozumieć.
Melmothia - 14-04-2010, 23:05
Temat postu:
Koteczka mi zwariowała. Topić się spokojnie nie mogłam!

Jakieś trzy minuty po moim wejściu do łazienki, zza drzwi:

- Miau.

- Miau!

Łup (odgłos zawiśnięcia na ułamek sekundy na klamce i spadnięcia)



- MIAU!

Łup

- Myyyaaauuu!

- Miau.

- Auuu.

- Mira, przestań!

- MIUAAAU! – łup łup.

- Au.

o_____O

Chwila ciszy. Zastanawiam się, czy można nabawić się nerwicy siedząc w wannie. Całe szczęście, że drzwi mają zamknięcie. Nagle od strony drzwi słyszę jakieś „cyk cyk, cyk cyk”.

- Yyyyy…

Okazało się, że koteczka wlazła na zlewozmywak (który znajduje się zaraz obok drzwi do łazienki) i próbowała przednimi łapkami nacisnąć klamkę.

Ok. Ja się boję. Niedługo nauczy się używać wytrychów.



Wszystko trwało dłużej, ale ile można się rozpisywać z "miau", "..." oraz "łup"?
Costly - 14-04-2010, 23:10
Temat postu:
Moja jest lepsza - nauczyła się używać psychologii. To znaczy po krótkim obchodzie po domu znajdzie bezbłędnie tego członka rodziny, który nie jest obecnie w kondycji psychicznej pozwalającej mu na wytrzymanie nieustannego miauczenia i za pomocą przemocy akustycznej zmusi go do przyjęcia roli lokaja.

Tak jakoś z zasady ja staje się obiektem owych werbalnych ataków, mam, niestety, mocno wyczulony słuch. A kotka cholerną wprawę w podnoszeniu głosu ponad to, co jest w stanie zaprezentować inny przedstawiciel jej rasy...
BOReK - 19-04-2010, 06:33
Temat postu:
Obudziłem się już jakiś czas temu. Najpierw myślałem, że to aftermatch walniętej niedzieli (zresztą cały zeszły tydzień był prywatnie bardzo do luftu, poza dwoma przypadkami), ale nie - oto głód się dobija! Wczoraj jakoś tak niewiele jadłem, no to trzeba go...

Poza tym chyba się otrząsnąłem, potrzeba mi było takiego życiowego kopa jak wczoraj po zimie. Co prawda pora roku jest taka, że życie powinno motywować na wesoło zamiast odwrotnie, ale to też działa. Koniec z siedzeniem w czterech ścianach, czas rozruszać to miasto. >]
Vivian - 25-04-2010, 18:55
Temat postu:
Szukałam jakiś eufemizmów, którymi mogłabym zastąpić przymiotnik ,,szalony'', żeby było stylistycznie i w ogóle, natomiast słownik internetowy dał propozycje: ,,szajbnięty, postrzelony, walnięty, stuknięty''. Hmm chyba jednak napiszę ,,nadwrażliwy''.
Tren - 25-04-2010, 20:13
Temat postu:
Vivian napisał/a:
Szukałam jakiś eufemizmów, którymi mogłabym zastąpić przymiotnik ,,szalony''


Vivin, jest jeszcze stary, dobry "ekscentryczny" i "niezrównoważony".
Sasayaki - 25-04-2010, 20:22
Temat postu:
"Obłąkany" też może być.

A tak w ogóle to niedziele wieczorem są do bani... a po nich jest poniedziałek =__=
Hisayo - 25-04-2010, 20:43
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
A tak w ogóle to niedziele wieczorem są do bani... a po nich jest poniedziałek =__=

Ach, więc to ni tylko ja nie znoszę niedziel... <prych> Tak w ogóle to jakaś wredna glizda, znaczy się, urocza zielona gąsieniczka zmasakrowałą mi mojego kochanego chaszcza i zostały tylko gałęzie i zdjęcia. W DWA DNI! Co za potwór! A taka mała niby! Prych, foch i tup!
No, ale byłam w Arkadii i zaopatrzyłam się w nowe Otaku, ożarłam się pizzą i paradowałam po mieście w mojej ślicznej kurteczce w wojskowym stylu~ /me melts~
Vivian - 25-04-2010, 21:21
Temat postu:
Tren napisał/a:
Vivin, jest jeszcze stary, dobry "ekscentryczny" i "niezrównoważony".


Sasayaki napisał/a:
"Obłąkany" też może być.


Obłąkany już mam, nie może się powtarzać, ekscentryczny ma nieco inny wydźwięk, niezrównoważony nie pasuje mi do reszty zdania, jest jeszcze niepoczytalny, aczkolwiek stwierdziłam, że w kontekście ten nadwrażliwy pasuje, bo o szaleństwie wspominiałam wcześniej, więc niejako nadwrażliwość nawiązuje do jego przyczyn,chociaż... ale wielkie dzięki za pomoc;)
Mirror - 26-04-2010, 17:28
Temat postu:
Bo The Ramus. Za darmo. W Lublinie. Blisko... Bardzo blisko.
Dlaczego nie piszę tego w innym temacie? Bo prawdopodobnie nie będę mogła pojechać.
Rodzice i transport... Jeśli przyjaciółka nie pojedzie, wyklucza to i mnie. Jeśli ona pojedzie, ja nadal mam marne szanse na uzyskanie zgody rodziców.
Salva - 26-04-2010, 21:30
Temat postu:
Bo odkryłam radosny sposób na radzenie sobie z sennością na wykładach z fizjologii. Limeryki fizjologiczne ftw, żeby tylko mi jeszcze to cholerne przeziębienie nie dokuczało i nie wpływało negatywnie na moja jasność i panowanie nad umysłem to byłabym szczęśliwa.
Loko - 27-04-2010, 11:51
Temat postu:
Bo pierwszy dzień egzaminu, jakoś ni to ziębi ni grzeje, ale nie wiem czemu coś czuję, że nie poszło mi za dobrze...

Szkoda tylko że do punktacji podczas zapisów do liceum do którego chcę iść, nie liczą się punkty z egzaminu z angielskiego, który jest jak dla mnie najłatwiejszy.
Sasayaki - 28-04-2010, 18:42
Temat postu:
Bo jest mi źle, smutno i płaczliwie. Ale pocieszę się tym że mam chyba szansę na zwolnienie z jednego egzaminu, a jeśli zaliczę termin zerowy z logiki to czerwiec będzie fri.
Norrc - 30-04-2010, 15:08
Temat postu:
Spotkanie klasowe rok po maturze. Naprawdę nie wiem, czy bliżej temu do życia, czy do zupy. Się zobaczy dziś wieczorem ^^
Morg - 30-04-2010, 18:34
Temat postu:
Ot, skończyłem liceum.
Dziwne, moja świadomość nawet jakoś specjalnie tego nie zauważyła...
Ysengrinn - 30-04-2010, 18:39
Temat postu:
Cytat:
Dziwne, moja świadomość nawet jakoś specjalnie tego nie zauważyła...


To potrwa. Jeszcze przez jakieś pół roku będzie Ci się nauka do matury śniła
moshi_moshi - 02-05-2010, 15:09
Temat postu:
Po prostu obłęd, od tygodnia katuję się sztuką barokową, opracowałam architekturę, rzeźbę i malarstwo XVII wieku na terenie Italii. Właśnie miałam zabierać się za Francję, kiedy przypomniałam sobie że ćwiczenia mamy 16, a nie 8 maja... Z jednej strony, szlag bo niepotrzebnie tak się spieszyłam, z drugiej fajnie, bo mam to już z głowy. A że wczoraj skończyłam lekturę na ćwiczenia ze średniowiecznej polskiej, zostały mi tylko powtórki, o ile będzie mi się chciało. Oh well, ogłaszam dzień dzisiejszy, dniem bez nauki!
Anonymous - 02-05-2010, 20:19
Temat postu:
Bo przetykanie zlewu jest takie męskie ;p
Agon - 03-05-2010, 02:33
Temat postu:
Bo kompletnie nie czuję tego, że już jutro rozpoczyna się matura. Oby tylko Potopu nie dali, bo popełnię samobójstwo.

Hm, chyba pora iść spać.
Ysengrinn - 03-05-2010, 03:29
Temat postu:
Około 20-ej położyłem się zdrzemnąć. Śnił mi się genialny sen z akcją dziejącą się w jakimś królestwie trochę w stylu Final Fantasy (tylko ludzie nie ubierali się jak zabiedzone błazny), z intrygami politycznymi, Nadciągającym Wielkim Zagrożeniem, Niebezpieczną Misją i w ogóle wszystkim.

Niestety sen tak mnie wciągnął, że obudziłem się dopiero około północy...
0rdi - 03-05-2010, 10:45
Temat postu:
Wczoraj byłem na majówce. Grill, znajomi i te sprawy. Zabawa była przednia, były nawet kąpiele pod gołym niebem po północy. Niestety jak po każdej takiej imprezie przespałem 4h i wstałem, bo już tak mam. A teraz nawet jeść mi się nie chce. Grrr.
Salva - 03-05-2010, 15:18
Temat postu:
Bo oswajanie i spaczanie nowych jenotów w Krakowie ftw. Tylko szkoda, że już koniec, bu .__.
Ysengrinn - 04-05-2010, 17:31
Temat postu:
Przeżyłem pierwszy dzień w pracy - czuję się mniej więcej tak jak Wiluś na awku wygląda, ale myślę, że za dwa-trzy dni powinienem się wdrożyć.
Eire - 04-05-2010, 18:21
Temat postu:
Mała korekcja planów życiowych.
Jak już opanuję świat i zajmę się robieniem porządku na świecie, zacznę nie od mojej uczelni, a od PKP.
Rano niespiesznie otwieram komputer, prasówka, gazeta, o, jednak nie wyjechały pociągi... o jest Łódź... o Boże pociąg do Krakowa nie jedzie i ten popołudniowy pewnie też! Jedna ręką sprawdzam PKS, drugą ubieram płaszcz i pobijam rekord w biegu do dworca. A myślałam, nawiana, że zamieszania przy wydawaniu indeksów nic nie pobije. Kupuję jeden z ostatnich biletów na rozsądną porę w piątek. Z Krakowa do domu kursują tylko pojazdy drogowe, więc kryzys kolejowy pewnie nie dotknie tych połączeń. Jak ja do Łodzi wrócę? pomyśle o tym jutro. Mój układ limbiczny stanąwszy na wysokości zadania odmawia dzisiaj dalszej współpracy.
Salva - 05-05-2010, 21:09
Temat postu:
Bo jak się ma nastrój podły do tego stopnia, że ma się ochotę rzucać przedmiotami warto spożytkować go na cos pożytecznego. Wtedy i robota zrobiona i nastrój lepszy. A w ogóle to bo śmierć frajerom.
Mononoke - 05-05-2010, 21:56
Temat postu:
Bo odkryłam nowa funkcję gimpa. Co prawda zamiast się nim bawić powinnam odrabiać zadanie z języka na jutro. Well...
Easnadh - 05-05-2010, 22:18
Temat postu:
Bo:
- prowadzenie zajęć z konwersacji - odhaczone (byłabym KOSZMARNĄ, siejącą postrach nauczycielką, grupkę leni pod ścianą musiałam w pewnym momencie olać, bo jednak głupio się czułam cały czas na nich warcząc)
- koło z literatury amerykańskiej - odhaczone (tylko mogłam więcej napisać o naturalizmie, baka Eaś)
- referat z literatury amerykańskiej - odhaczony
Łii~ I od razu mam lepszy nastrój. A fakt, że nie mam jutro seminarek i nie muszę się tłuc na uczelnię, tylko polepsza sprawę.

Szkoda tylko, że przez cały czas szturchają mnie w plecy nienapisany referat o Nabokovie i nieopracowany przydział pytań na egzamin. <wzdech> Będę się musiała w końcu za to wziąć...
Melmothia - 05-05-2010, 22:47
Temat postu:
Boli mnie głowa, chce mi się spać i ogólnie jestem wymemłana. Wstawanie o 5:30 jednak nie jest tym, co lubię najbardziej. Po powrocie nie byłam w stanie za nic się zabrać, przegryzłam tylko coś i poszłam spać, zamiast wykorzystać to, że udało mi się w miarę wcześnie (przed 17) wrócić. Ale bez większych problemów i dość szybko wszystko załatwiłam i nie zgubiłam się w obcym mieście, mimo że musiałam spory kawałek w nim z jednego punktu do drugiego przebyć (do tego wracałam inną drogą, łał, a myślałam, że mam zerową orientację w terenie). Poza tym wiwat autobusy z wyświetlanymi z przodu nazwami następnych przystanków! XD
moshi_moshi - 06-05-2010, 10:48
Temat postu:
Melmothia napisał/a:
Poza tym wiwat autobusy z wyświetlanymi z przodu nazwami następnych przystanków! XD

Bo to takie Merowate i rozczulające - myź myź!
Melmothia - 06-05-2010, 12:22
Temat postu:
Ale w moim miasteczku takich nie ma! Albo są, tylko MZK chowa je na czarną godzinę i dlatego oprócz w miarę dobrych i nowych wypuszcza jeszcze na ulice te, które potrafią się rozpaść w połowie trasy. Chociaż kiedyś, przez bardzo krótki czas była ta funkcja wyświetlania i podawania nazwy przystanku, ale szybko zlikwidowali, bo to było zaprogramowane na czas, a że autobusy notorycznie się spóźniały, to robiło się małe zamieszanie. A ja na śmierć zapomniałam, że autobusy w większych miastach mogą mieć taki bajer i niepotrzebnie tak dokładnie sprawdzałam trasę i się martwiłam.
BOReK - 06-05-2010, 12:29
Temat postu:
Na czarną godzinę chowa się najgorsze strucle, jakie są w zajezdni. Należy przy tym zaznaczyć, że czarna godzina to czas najazdu wszelkich grup demolujących na miasto. :D
Tren - 06-05-2010, 21:22
Temat postu:
Z jednej strony chwilowa dawka matur się skończyła więc może przestaną mnie męczyć koszmary... (śniło wam się kiedyś, że zostawiliście torbę z dowodem w tramwaju, bo sterroryzowała go staruszka z futurystyczną bronią przyczepioną do ręki, którą wcześniej ukryła pod swetrem? == I potem denerwowaliście się, że nie będziecie mogli wziąć z udziału w maturze z takiego głupiego powodu?)

Ale z drugiej strony wyjątkowo nieprzyjemny incydent. Jest milion milszych sposobów powiedzenia komuś, że nie chce się spędzać czasu w jego towarzystwie niż stwierdzenie "Idź. Ja i tak będę słuchać mp3"! Nie pamiętam kiedy ostatnio usłyszałam coś równie paskudnego! I za co? Za dobre chęci! Bo nie chciałam zoztawić jej samej! I w zamian usłyszałam, że moją dobrą wolę mogę sobie o kant tyłka potłuc, bo jestem warta mniej niż mp3! Mam tego serdecznie dość, koniec!

...z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że tego nie przewidziałam. Bo to wydarzenie zwyczajnie przelało czarę goryczy która zbierała się od początku roku szkolnego. Ja z mojej strony wierzę, że postępowałam w porządku i zrobiłam wszystko co należało. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, a jedynie lekki smutek, że moje dobre chęci spełzły na niczym.

A z pozytywnych rzeczy: bo IRCowa nie-taka-anonimowa Radość! :D
moshi_moshi - 07-05-2010, 18:28
Temat postu:
Bo co prawda, nadal czuję się jak by mnie coś potrącilo, ale mam wreszcie swoje książki! Piękne, nowiutkie, pachnące drukiem, plus czwarty tomik Wybielacza (żeby jeszcze nie pakowali go w tą pancerną folię to byłoby super). Mój wewnętrzny bibliofil jest bardzo zadowolony.
Vivian - 08-05-2010, 00:04
Temat postu:
Bo obejrzałam "Daughter of darkness" heh i kolejny ,,mrożący krew w żyłach" film o wampirach zakończyłam wybuchem śmiechu, po prostu niezwykle heroiczne podpalenie czegoś w stylu lochów, w których drzemały dzieci ciemności (po uprzednim wylaniu benzyny) było przekomiczne... Jedynie film Coppoli miał sensowne zakończenie, no i dawne produkcje, a obecnie... No i sobie przypomniałam, F. Langellę w roli Draculi, to było coś... te seductive eyes..
Nanami - 08-05-2010, 23:57
Temat postu:
Rok 2010 jest również Bardziej. Moja komórka postanowiła zabawić się w cichociemnych i poszła kochać się w krzakach gdzieś w podwrocławskim buszu akurat teraz. Otrzymała zaszczytny tytuł MIA. Niewierna cholera, no. Więc proszę się nie dziwić na brak odpowiedzi na smsy, tudzież brak zasięgu do mnie. I czuje się jakby kto mi rękę uciał. Tyle tam miałam fajnych cytatów zapisanych, karte pamięci i ważne numery telefonu. Yay.
...no, ale nie rozpaczam jakoś, bo wyjazd był udany, mimo modyfikacji planów wraz ze wcześniejszym powrotem.
0rdi - 09-05-2010, 13:49
Temat postu:
Bo wziąłem udział w biegu papieskim. Cześć Janowi Pawłowi ll oddana, medal przy okazji zdobyty i o dziwo wywiadu udzielałem. Wątpię w pokazanie go w tv, ale ciekawe doświadczenie. Co prawda teraz jak się zastanowię to lepiej by nie wyemitowano tego, bo mój sposób mówienia odbiegał strasznie od ideału. Eh.
Sasayaki - 09-05-2010, 15:19
Temat postu:
Kto chce trochę szczęścia?

Znalazłam trzy czterolistne koniczyny i jedną pięciolistną. Tata też jedną znalazł, a nawet specjalnie się nie rozglądaliśmy. Dziwny przypadek, chyba trawnik mi zmutował.
GoNik - 09-05-2010, 15:48
Temat postu:
Zdecydowanie stawiam na zło w trawniku :P


Ułamał mi się dziabąg w okularach, ten taki miękki, przylegający do nosa. Szczęście w nieszczęściu, ułamał się z kawałkiem zawiasu i dał przykleić z powrotem... Przynajmniej nie czeka mnie niespodziewane 5 stów w plecy i tylko z lewej strony teraz dziabąg się nie rusza.
Ysengrinn - 09-05-2010, 16:00
Temat postu:
Cytat:
Ułamał mi się dziabąg w okularach, ten taki miękki, przylegający do nosa. Szczęście w nieszczęściu, ułamał się z kawałkiem zawiasu i dał przykleić z powrotem... Przynajmniej nie czeka mnie niespodziewane 5 stów w plecy i tylko z lewej strony teraz dziabąg się nie rusza.


Yhm... Mi się ułamał z miesiąc-dwa temu i wymiana kosztawała najwyżej 5 zł. Nie wiem czy dobrze zrobiłaś sklejając to, szczerze mówiąc.
Mirror - 10-05-2010, 17:29
Temat postu:
Bo jest jutro akademia. Sama w sobie nie jest zła, bo będę mogła sobie odespać na końcu sali, ale... stroje galowe. To również nie byłoby złe, bo owszem, idę w spódnicy, białej bluzce i... trampkach.
Tak to jest jak się jakieś bardziej "eleganckie" buty kupowało dwa lata temu i dziś z przerażeniem się odkrywa, że są za małe co najmniej o dwa numery.
Tren - 12-05-2010, 19:12
Temat postu:
Bo kaszlałam, smarkałam, bolała mnie głowa i wchodziłam z biegu, ale i tak zaliczyłam podstawowy angielski na 95%. Ha ha ha!

Gdyby jeszcze te wszystkie dolegliwości mi teraz przeszły...
Sasayaki - 13-05-2010, 09:34
Temat postu:
Bo Juuuuwenalia! Pierwsze w życiu i szłam w korowodzie! Co prawda jestem też strasznym łamistrajkiem, outsiderem oraz inne tam epitety... chyba jedyna tam szłam bez wypicia ani odrobiny czegokolwiek z procentem. Nic ie poradzę że mi alkohol nie smakuje :P W sumie fakt że cała impreza kręci się w okuł picia jest dość obrzydliwy moim zdaniem... Ale machanie ludziom i łażenie po mieście przebraną za niewolnika (mało ciekawy pomysł członka samorządu) było świetne!
moshi_moshi - 13-05-2010, 18:28
Temat postu:
OŻ! Jak ja nienawidzę remontów! Od rana zrywałam tapety i czyściłam ściany w moim pokoju, który wygląda obecnie jak pobojowisko i przez najbliższe kilka dni tak zostanie. Gdyby nie to, że wreszcie będę mieszkać w czymś co prezentuje się schludnie i przyjemnie, ten post poleciałby do Zupy. Na razie dobija mnie fakt, że przez cały dzień nie byłam w stanie zrobić nic co sobie zaplanowałam, bo nie było jak. Cierpliwość nie jest dzisiaj moją mocną stroną...
Momoko - 13-05-2010, 23:36
Temat postu:
To był długi dzień...

Oczywiście był znacznie szczęśliwszy dla mnie niż dla kilku pechowych karaczanów, ale nie mogę powiedzieć, żeby mnie to pocieszało.
Dodatkowo zajęcia wieczorne z doktorem potworasem i samoudręczanie się przez czytanie komiksu bez którego świat byłby lepszy, to nie wymarzony sposób na finisz.

Ale teraz siedzę zawinięta w kocyk, a kotek, który pożyczył się od moich współlokatorów, śpi mi na kolanach. I jest mi całkiem dobrze.
pestis - 16-05-2010, 17:13
Temat postu:
To ja też kotowato.
Bo minęło już 10 dni odkąd wróciliśmy ze schroniska. 10 dni i 5 wizyt u weterynarza. I pomimo tego, że jest już lepiej, kociak normalnie je, bawi się i śpi (uf), to ciągle pozostał ogromny niepokój. Do tego nie wykluczyłam jeszcze tego, czego obawiam się najbardziej. Gdyby nie to, że tematem postu jest kot, to poszedłby do zupy. A kto to widział, żeby zupę z kota robić.
moshi_moshi - 16-05-2010, 18:59
Temat postu:
Jest ZIMNO! Pal licho deszcz, siedzę sobie w domu, więc już mnie nie rusza, ale matko jaka lodówka... Dobrze, że zaczęli grzać.
Morg - 17-05-2010, 13:40
Temat postu:
Kwa... poszło mi gorzej, niż mogło... a przynajmniej takie mam wrażenie. No nic, zobaczy się na koniec czerwca...
Easnadh - 17-05-2010, 13:56
Temat postu:
Bo. Mi. ZIMNO.

Mam tego serdecznie dość. Od ponad pół roku jest zimno. Od ponad pół roku marznę. Gdzie ja, do cholery, mieszkam, w północnej Norwegii czy jak? (Bo Syberia to jednak przesada.) A lato pojawi się pewnie w poniedziałek 9. sierpnia i będzie trwało aż do środy 11., huh? =='
Hisayo - 17-05-2010, 14:02
Temat postu:
Easnadh napisał/a:
Bo. Mi. ZIMNO.

Same here.
Zimno. zimno. Zimno. W środku maja. DZIĘKI, WIOSNO.
Ale za to była banalna kartkówka z matmy, ufufu.
Irian - 17-05-2010, 14:10
Temat postu:
Easnadh napisał/a:
Bo. Mi. ZIMNO.


THIS.

A poza tym kupiłam sobie dwa mięciutkie, puchate, 100% poliestrowe kocyki z Jyska i są cudne i cieplutkie. A następnego dnia na te właśnie kocyki zaczęła się przecena -50%... Oh well. Chyba pojadę i kupię sobie jeszcze dwa.
BOReK - 18-05-2010, 10:18
Temat postu:
Zastanawiam się, czy dzień rozpoczęty w pośpiechu i bez poprawnego śniadania może być dniem dobrym (przy czym deszcz mimo wszystko jest fajny). Będzie trzeba sobie coś dobrego kupić jak tylko praca się uspokoi.
Agon - 18-05-2010, 13:29
Temat postu:
Bo nie ma to jak 12 godzin snu.
Ale nadal mam zwalone samopoczucie. Cóż, sama sobie jestem winna. Baka ja.
Sasayaki - 18-05-2010, 16:49
Temat postu:
Najlepszy sposób na zahamowanie deszczu? Dać mi parasol. Efekt murowany, cieszcie się obszary zagrożone powodzią...
Morg - 18-05-2010, 16:54
Temat postu:
Ano, w Krakowie (a przynajmniej u mnie) jakoś tak przestało padać jakiś czas temu...
Salva - 18-05-2010, 18:50
Temat postu:
Bo po 21 latach dotarło, własny egoizm należy starannie hodować, NIE zwalczać.
Mononoke - 18-05-2010, 20:09
Temat postu:
Bo kupiłam sobie nowy dysk. Całe 500 GB. Buhahaha. Nareszcie, bo mi już miejsca zaczynało brakować. Z drugiej strony trochę kasy na niego wydałam, ale był to zakup konieczny. Teraz tylko format kompa trzeba zrobić i może windows 7 zamiast mojego XP? A poza tym od pochodu juwenaliowego w czwartek czuję jakbym cały czas miała mokro w butach. Przemiękły to prawda, ale już powinny wyschnąć, choć pogoda raczej temu nie sprzyja. Jak tak dalej pójdzie to zakładam z powrotem glany.
Sasayaki - 18-05-2010, 23:01
Temat postu:
Cytat:
Ano, w Krakowie (a przynajmniej u mnie) jakoś tak przestało padać jakiś czas temu...

Moje wpływy się rozszerzają na sąsiednie województwa :P Ale w Rzeszowie nie padało gdy szłam ulicą (czytaj kiedy parasol byłby faktycznie potrzebny). Odbiło sobie za to gdy wróciłam do mieszkania.

Edit: Again! A zapowiadała się solidna ulewa.
Crofesima - 20-05-2010, 13:52
Temat postu:
Z jednej strony trochę niefajnie, że we Wrocławiu odcinają nam wodę ze względu na powódź, ale z drugiej widok w sklepie był BEZCENNY. W Społem był wielki, dziki, spanikowany tłum ludzi i epicko długie kolejki do kasy, a każda osoba z co najmniej jedną zgrzewką wody w wózku. Czułam się trochę nieswojo z Liptonem i Pepsi w łapkach, kobieta przede mną spojrzała na mnie z miną mówiącą "czy ty naprawdę chcesz się tym myć?!".

I ja wiem, że nie powinnam mieć takich myśli, ale mała, minimalna część mnie ma jednak nadzieję, że powódź to wystarczający pretekst, żeby jutro to koło się jednak nie odbyło.
Bezimienny - 20-05-2010, 14:10
Temat postu:
Zawsze możesz się tłumaczyć, że w drodze na uczelnię prąd wody wyrwał ci wiosło.

Sytuacja: Pracownicy patrzą przez okno na podnoszący się stan wody Wisły (do szczytu fali jeszcze ponad dwie godziny) i zastanawiają się: Wyleje się, czy nie wyleje?
Ktoś patrzy i mówi: "Ale przynajmniej nie pada". W tym momencie, oczywiście, zaczęło padać. Widok twarzy wszystkich zgromadzonych - bezcenny.
Salva - 21-05-2010, 15:42
Temat postu:
Bo w końcu straciłam głos, starałam się o to od wczoraj śpiewając sobie przy każdej okazji. Traf chciał, że okazji było sporo. Ale jak ja mogłam NIE śpiewać z takim fajnym wibrującym niskim głosem... A teraz skrzypię, jak nie przymierzając drzwi od mojej szafy.

I lol, ale teraz fałszuję. Lubimy struny głosowe :D

Poza tym, bo smaku genialnego obiadu jaki sobie zrobiłam nie czułam. Teraz czuję zapach deszczu, mało tego, on mnie cieszy... Po tym całym tygodniu... Jeden dzień względnego słońca od razu wrócił całą radochę z wiosny, w tym sympatię do deszczu.
Anonymous - 21-05-2010, 16:27
Temat postu:
Salva napisał/a:
Poza tym, bo smaku genialnego obiadu jaki sobie zrobiłam nie czułam.

A tak na marginesie to co ugotowałaś?
Salva - 22-05-2010, 07:14
Temat postu:
Alt, pewnie zawiodę Twoje nadzieje, ale na moje studenckie warunki genialnym obiadem jest wszystko co jest ciepłe i nie jest kanapką. Tu akurat były ziemniaczki, sznycelek i mizeria...
Anonymous - 22-05-2010, 10:16
Temat postu:
Jakbym ja jeszcze jakimś specjalistą był... Mizeria do mięsa i ziemniaków to zawsze jest dobry pomysł(i wbrew pozorom trzeba się postarać by nam taka dobra wyszła). Sznycle też mogą być, chociaż z mizerią o wiele lepiej smakują kotlety mielone. Zwłaszcza takie domowej roboty, a nie kupne. Własnej roboty są najlepsze, tylko trzeba się trochę namęczyć przy skręcaniu mięska ;p

Bo szkoda mi Pudziana. dobrze chłop chciał, a dostał, że hej...
Zygmunt - 22-05-2010, 16:04
Temat postu:
Bo nareszcie będę mogła zobaczyć Obcego. Tyle że w przyszły weekend. A chciałoby się już.
Wiewiór - 24-05-2010, 21:29
Temat postu:
Bo w weekend wysnułam teorię dotyczącą moich poprzednich wcieleń. Wychodzi na to, że byłam parzystokopytnym. Na pewno raz kozicą górską i wielbłądem. Uzasadnienie:
-mam mocne nogi i umiem wysoko skakać
-uwielbiam biegać po skałkach, górach (i jak na razie nie zaliczyłam żadnej gleby)
-cały czas coś dźwigam i wyglądam jak dromader z 5 torbami i plecakiem!!!! =.=

Podejrzewam też bycie kiedyś wężem, ale to już inna historia.
0rdi - 26-05-2010, 21:02
Temat postu:
Bo nie było mnie tutaj prawie dwa tygodnie, a do przeczytania 1.2k postów. Wszystko fajnie, tylko jak to nadrobić : D
Agon - 27-05-2010, 00:01
Temat postu:
Bo Pecet poszedł do serwisu, czyli na czas nieokreślony jestem na głodzie animcowym (only mangi), fotoszopowym i muzycznym (a to jest okropne, jak ma się całe dnie wolnego czasu). I znowu czeka mnie instalowanie miliona czcionek. No, ale miejmy nadzieję, że po powrocie Windows przestanie non stop padać (formatowanie komputera trzy razy w przeciągu niecałych dwóch miesięcy naprawdę nie jest fun).
Sasayaki - 27-05-2010, 23:02
Temat postu:
Bo udało mi się wyciągnąć jak na razie pracę z historii nauki na stronę! Może nawet uda się napisać ją na nieżenującą długość trzech. Ale to będzie wymagało mnóstwa wooooooody...
wa-totem - 28-05-2010, 15:47
Temat postu:
Urufu napisał/a:
I znowu czeka mnie instalowanie miliona czcionek.

Uch. Współczuję.

Docelowo... polecam odżałować te 3-4 stówy i zanabyć przenośny dysk na usb2. Na tym od biedy idzie nawet instalować co mniej używane aplikacje. Może też zmieścić się image partycji systemowej (zrobić po którejś reinstalce), co wybitnie upraszcza kolejne "reformaty".
Enevi - 28-05-2010, 17:24
Temat postu:
Bo labory na 90% procent zdane (wyniki za czas jakiś...), ale MÓJ kręgosłup, mój jedyny, ukochany i niepowtarzalny... Psuje się cholerstwo, no >_<.
Momoko - 29-05-2010, 18:26
Temat postu:
Bo współlokator obciął mnie za darmo (z pomocą prowadzącej zajęcia; czy mi się wydaje, czy co druga fryzjerka ma na imię Wioleta?) i całkiem ładnie mu to wyszło.

Dlaczego więc ten post nie wylądował w Życiu? Bo zajęło mu to ponad trzy godziny. Uff, dobrze, że miałam ze sobą książkę.
Hisayo - 29-05-2010, 20:46
Temat postu:
Bo się niesamowicie nażarłam. Serio, w życiu nei sądziłam, że mięsko + ryż + pomidory mogą być TAK sycące.
Bo ubrania w Arkadii dzielą się na dwie grupy docelowe: dla dorosłych i niemowląt. I bo moja słodka mamusia myli tuniki z sukienkami.
Caladan - 30-05-2010, 18:02
Temat postu:
Mój paluszek po wypadku ma się dobrze, trochę straciłem w nim czucie, ale za jakiś czas powinnien wrócić do normy. Dziwnie się pisze na klawiaturze bez tego jednego(Mam nadal wszystkie) palca, ale szybko.
Częściej na kacu i nie wiedzy o egzaminie będę pisał testy. Poszło całkiem nieżle i jestem zadowolony z wyniku.
podczas zajęć dla odmiany entuzjastycznie podszedłem do zadania i moja para zdeklasowała resztę w podczas testu angielskiego sprawdzająca podejmowanie decyzji. Wynik był 80%. Mała rzecz, a cieszy.
BOReK - 31-05-2010, 20:50
Temat postu:
Nie lubię niezdecydowanych ludzi... Albo lubię. Albo nie, nie lubię. >D
moshi_moshi - 01-06-2010, 16:02
Temat postu:
Gdyby nie pewien telefon rano, to byłby bardzo fajny dzień. Post nie ląduje w zupie, bo tata na dzień dziecka sprawił mi torbę truskawek!
Caladan - 04-06-2010, 23:27
Temat postu:
Góra pragnie lodowatości, a dół wrzątku. Jak tu sobie pomóc.

Znowu nie bedzie przez kilka dni ciepłej wody, ale na wszelki wypadek przymyłem się do cna.
Hisayo - 05-06-2010, 19:10
Temat postu:
No, mam tablet. Co prawda mam go nie od dziś, ale dopiero teraz tatuś mi go zainstalował. I och, jak się nim profesjonalnie rysuje... Szkoda tylko, że rozmiary ekraniku są nieco większe od formatu A6.
Mononoke - 09-06-2010, 23:31
Temat postu:
Bo zdałam koło z immunów. Na marne 3, ale zdałam. Pytanie teraz jak zdać egzamin skoro z kolokwiami są takie problemy. A poza tym rozpływam się. Jest duszno i gorąco, a pootwierane na oścież okna niewiele dają.
Anonymous - 10-06-2010, 18:31
Temat postu:
Matka odkryła DSa. A dokładniej odkryła "Brain Training". Cóż, fajna była konsola...
Mara - 10-06-2010, 21:59
Temat postu:
- Dwa zagrożenia, półtora tygodnia stresu i jeszcze się nie skończyło
- Myślenie w czerwcu to nie jest dobry pomysł. Mózg mi się przegrzał i aż słyszę ten syk pod prysznicem.
- Jestem zła. Nie odpoczęłam sobie.
- Zaczynam sie trochę bać pewnego czegoś.
- Zepsuł mi się komputer...
- Cholerny drozd złamał u nas skrzydło i wywiał do sąsiadów, prosto na teren koczowania ich kota.

+ Można powiedzieć, że od dzisiaj wiem, że zdałam. Prawdopodobnie.
+ Piszę z komputera brata. No i trochę odpoczywam od uroków buczącego odkurzacza.
+ Ten weekend będzie odmóżdżający...
+ Kot za mną łazi.
Agon - 10-06-2010, 23:25
Temat postu:
Bo NIENAWIDZĘ takiej pogody (deszczu, wróć! a przynajmniej znośna temperaturo), ale spotkanie było jak zwykle udane, i jestem bogatsza o 2. tom Solanina i rudą farbkę do włosów. A już za tydzień podbijanie Boat City i integrowanie się z pewnymi osobnikami, sesese >:3
Salva - 13-06-2010, 23:04
Temat postu:
Bo wreszcie po kilkunastu latach odkryłam co mi niegdyś operowano i usuwano. Niefajne są okoliczności, które mnie do tego zmusiły.
Sasayaki - 17-06-2010, 16:55
Temat postu:
Bo aparat na zębach mam.
Mononoke - 19-06-2010, 16:25
Temat postu:
Bo po wczorajszym sprzątaniu i dzisiejszym pieczeniu nie mam już siły się cieszyć. Mam nadzieję, że ktoś to doceni. A materiały na egzamin leża w kącie.
Serika - 24-06-2010, 11:25
Temat postu:
Bo umiem dodawać!

Znaczy, mój program umie wczytać dane z klawiatury lub pliku do listy, a następnie wykonać Dodawanie Bardzo Dużych Liczb (TM) po cyferce. W systemach od dwójkowego, do szesnastkowego.

Umieram.

A teraz już "tylko" odejmowanie, mnożenie i dzielenie.. :/
Caladan - 25-06-2010, 12:03
Temat postu:
Czeka mnie zmiana roboty w przyszłym tygodniu. Może jest daleka od mojego kierunku studiów, ale więcej zarobię, czyli szybciej spełnię swoje najbliższe zamierzenia w sprawie dalszej kariery, które chcę wykonać przed skończeniem magisterki. Dalej będę szukał lepszej pracy biurowej od poprzedniej pod względem finansowym, bo atmosfery tamtejszej nie pobije.

Jutro pobawię się wolantariusza w Cudowiankach w Gdynii. Już miałem przedsmak wczoraj, bo potrzebny byłem do rozwieszania tablic informujących o zamykaniu ulic. Dostanę rekomendację, a na pewno się przyda do CV. Jak wcześniejsze wolantariaty, które robiłem.

Ten tydzień będzie ciężki, a czekają mnie egzy w tym i przyszłym tygodniu. Mam nadzieje, że 4 lipca będę miał wszystko z głowy i żadnych poprawek nie będzie. Tego jeszcze brakowałoby, aby siedział nad książkami i tak będę musiał pisać pierwszy rozdział pracy magisterskiej. Wszystkie materiały części praktycznej mam. Tylko brakuje danych finansowych z 2010 roku.

Musze jechać do Gdańska, bo nie skserowałem jednej rzeczy, a tak dałbym wszystko siostrze i miałbym spokój. Nie chce mi się jechać tam, ale głupio bym zrobił, gdybym nie pojechał. Wręcz byłbym idiotą.
Vodh - 25-06-2010, 15:30
Temat postu:
Bo mam teraz baaaardzo długie dni. Kłaść się wcześniej niż o 2 nie zamierzam, a każdego ranka budzi mnie walenie młotkiem w dach, czyli jako że mieszkam na poddaszu - jakieś półtora metra od mojej głowy. Urocze, ale do zupy tak całkiem całkiem się nie nadaje, bo raz że dach będzie wyremontowany, a dwa że długie dni są w sumie całkiem fajne.
Serika - 25-06-2010, 16:37
Temat postu:
Bo mój pierwszy program jest lepszy od excela! Excel na liczbach dłuższych niż 15 cyfr się wywala, a on nie! ;D Dodaje, odejmuje i mnoży grzecznie i z właściwymi znakami, jestem z siebie prawie dumna >.> (prawie, bo dzielenia nie zdążę :/)

(i dziękuję wszystkim, którzy pomogli, o :>)
Asthariel - 25-06-2010, 16:49
Temat postu:
Bo mimo, że średnią mam lepszą niż się spodziewałem, to i tak zakończenia roku zawsze mnie przygnębiają z tej racji, że tyle osób poradziło sobie lepiej.
No i jak już udało mi sie coś wygrać w konkursie, to muszę czekać na nagrodę półtora miesiąca, bo z wysłaniem paczki są problemy...
Mai_chan - 28-06-2010, 19:12
Temat postu:
...6 godzin sortowania papierów dla ZUSu. Niech szlag trafi tę instytucję...
Nie leci do "zupy", bo mi się nadal cholernie podoba na tym stażu.
Vodh - 29-06-2010, 15:23
Temat postu:
Egzamin na prawko - teoretyczny zdany, praktyczny oblany przy skręcaniu z jednokierunkowej - cała reszta zaliczona, ale ogólny wynik niestety przez moją nieuwagę niezaliczony. Drugi raz postrachem dróg i oceanów będę 3 lipca. Nie wędruje do zupy, bo kolejny raz zdaję bardzo niedługo, poza tym zdałem teorię (tak, wiem, banał, ale wymówka dla niewrzucania do zupy w miarę sensowna).
BOReK - 29-06-2010, 15:58
Temat postu:
Taki szybki ponowny termin? I w którym ośrodku zdajesz? :>
Piotrek - 29-06-2010, 16:56
Temat postu:
Cytat:
Taki szybki ponowny termin?

Zależy od tłoku w WORDzie. Jak ja ustalałem sobie egzamin (w maju, pierwszy i na szczęście jedyny termin) to miałem do wyboru do koloru - od poniedziałku do piątku na każdą godzinę.
Vodh - 29-06-2010, 16:58
Temat postu:
Borze - na Bemowie, Powstańców Śląskich ^^ Miałem mieć ponowny dopiero 19 (co też jest w sumie znośne) ale babka przy okienku zaraz potem dodała "a chwilę, jest jeszcze trzeci na 9:00" to wziąłem bez wahania ^^
moshi_moshi - 29-06-2010, 18:12
Temat postu:
Bo Bawaria, Frankonia i Szwabia odhaczone! To było straszne przeżycie, każda nazwa pisana po literce, a i tak się myliłam... A to ma +10 do epickości - Vierzehnheiligen, ciacho dla osoby, która mi powie jak to przeczytać.
Easnadh - 29-06-2010, 18:15
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
A to ma +10 do epickości - Vierzehnheiligen, ciacho dla osoby, która mi powie jak to przeczytać.
Pierwsza! Eaś zgłasza się pierwsza! Przy najbliższej okazji ci zaprezentuję, bo to serio nietrudne ^^ Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa. Hohoho, wliczając dwa ciacha od Nanami, to będzie już moje trzecie xD
Mai_chan - 29-06-2010, 18:17
Temat postu:
Eeeej no, ja też chcę :<
GoNik - 29-06-2010, 18:20
Temat postu:
Eeeeeej, to i ja bym potrafiła!
moshi_moshi - 29-06-2010, 18:28
Temat postu:
Okej, za dobre chęci wy też dostaniecie. :D
/Me zapisuje sobie trzy ciacha do wydania.

PS Yay, czuję się kochana, co prawda nie jest to miłość bezinteresowna, ale zawsze. XD
Vivian - 30-06-2010, 00:09
Temat postu:
Bo wróciłam do domu, całkowicie wymęczona przez siostrzenice. Lubię dzieci, ale serio nie jest łatwo być "ulubioną ciocią" ściskaną i okupowaną przez kilka dni przez dwie, niezwykle żywotne dziewczynki. Grałam chyba we wszystkie możliwe gry, począwszy od super farmera, memorów, pokera, piotrusia, czapeczek, tybetu, warcab, operacji, zoo i na jakiś super- ubierankach Barbie skończywszy. Ponadto moja siostrzenica zrobiła chyba tysiąc zdjęć, bawiąc się moim telefonem... Ok, błogi spokój (gdyby nie to, ze jutro w AULI UROCZYSTE rozdanie wyników matur, bo moje byłe Niezwykle(!!) i Niesamowicie(!!!)elitarne liceum musi wszystko robić z patosem, tyle, że ja nie chcę... Nie chcę, chcę anonimowo i w sekretariacie!!)I nie no, ten środek na komary po prostu śmierdzi, musiałam go wyjąć z kontaktu, jak dotąd jest odstręczający nie tylko dla owadów, ale i dla mego nosa...
BOReK - 30-06-2010, 07:01
Temat postu:
Vivian napisał/a:
elitarne liceum musi wszystko robić z patosem

Ważne, żeby był dobrze pomyślany, stanowczo nie życzę chały pokroju mojego byłego liceum. To zawsze była czerwona pelerynka z gronostajem - tyle, że z papieru. :>

Cthulhu po przebudzeniu będzie wisiał na mackach za sny, jakie na mnie ostatnio zsyła. Nie są to koszmary, bo te w końcu są moją nocną rozrywką, tym niemniej budzenie się o piątej nie dodaje punktów do energii na dzień. Tyle dobrego, ze ten dzień można zacząć wcześniej - ostatnio narzekałem, że śpię do ósmej i w biegu zasuwam do pracy. :D
Morg - 30-06-2010, 13:30
Temat postu:
Jestem co prawda zadowolony z moich 97 (podstawa) i 89 (rozszerzenie) procentów z angielskiego i 80 z polskiego, ale... to, że schrzaniłem historię wiedziałem, teraz okazuje się, że wos też mi średnio poszedł... wyniki w okolicach 60%... wygląda to tak, jakby kłaniały się niestacjonarne, no ale zobaczymy za dwa tygodnie...

A tymczasem dobre wino do obiadu jest dobre. Nie jest źle się czasami wykosztować. :3
Agon - 30-06-2010, 14:00
Temat postu:
Bo uzyskałam lepszy wynik z rozszerzonej historii, niż się spodziewałam, ale i tak dużo za niski, żeby się z górki dostać na ten jakże radośnie oblegany kierunek, zwany prawem =_= Chyba będę skazana na prywatną uczelnię, o zaocznych nie ma mowy.

Za to kocham moje wyniki z języków, zwłaszcza procenty z polskiego (94) mnie miło zaskoczyły. Ech, gdybym nadal skłaniała się ku fil. angielskiej albo japonistyce byłoby idealnie...
BOReK - 30-06-2010, 15:32
Temat postu:
Urufu napisał/a:
Chyba będę skazana na prywatną uczelnię, o zaocznych nie ma mowy.

Do not be stupid. Prywatna kosztuje prawie tyle co zaoczne, trudniej przy niej dorobić, a i tak bardzo stanowczo wyniki i późniejszy ich odbiór przez otoczenie zalezy od twojego wkładu. Później natomiast rzadko który pracodawca patrzy na rodzaj studiów, już prędzej na nazwę uczelni. U wielu też lepiej kojarzy się człowiek pracujący zaoczny (o, uczył się i pracował) niż bezrobotny dzienny (teoria jest, ale na co ona komu).

O pracujących na dziennych nie wspominam, bo to są wymiatacze robiący nierzadko więcej kierunków i śpiący w innym wymiarze czasu. :D
Hisayo - 30-06-2010, 15:54
Temat postu:
Vivian napisał/a:
I nie no, ten środek na komary po prostu śmierdzi, musiałam go wyjąć z kontaktu, jak dotąd jest odstręczający nie tylko dla owadów, ale i dla mego nosa...

No same here normalnie, tylko że ja mam antykomarant psikany, a żeby było jeszcze śmieszniej, na opakowaniu jest napisane "subtelny zapach". Uhm... chyba tylko przy ciężkim katarze. Fajnie, że ubiłam nim komara, ale koczowałam w kuchni do dwunastej, bo pokój się nie chciał wywietrzyć. Spaaaać...
I bo pękła mi struna od gitary.
Tren - 30-06-2010, 16:41
Temat postu:
Morg napisał/a:
wyniki w okolicach 60%...

Same here jeśli chodzi o historię, ale wygląda na to, że to standardowy wynik, jeśli chodzi o tegoroczne wydanie.

I czemu tylko 68% z rozszerzonego polskiego? A buuu... czemu próbne testy muszą mi zawsze iść lepiej niż główne?

Ale za to reszta wyników jest dobra i dzień jest przyjemny. Kupiłam parę potrzebnych i wyczekiwanych rzeczy. W tym trzeci tomik Black Lagoon - świat jakoś stał się lepszy jak zobaczyłam Balalaikę na okładce :D
Vivian - 30-06-2010, 17:31
Temat postu:
Tren napisał/a:
I czemu tylko 68% z rozszerzonego polskiego? A buuu... czemu próbne testy muszą mi zawsze iść lepiej niż główne?


Heh, też tak mam, na próbnych miałam 90% z rozsz. polskiego (bez specjalnego przygotowania) natomiast teraz
82, 5% (po przerobieniu wielu testów maturalnych i analizie setek kluczy). Mówiłam, że i tak nie wpiszę się całkowicie w klucz. Szczególnie, że pisało mi się dobrze, co nie wróżyło najlepiej, bo zazwyczaj jest tak, że moje najdurniejsze prace są najwyżej oceniane. Miejmy jednak nadzieję, że nie zabraknie mi 2 pkt. przy rekrutacji.
Ogólnie to te wyniki są paradoksalne, mój kolega, który miał zagrożenie z matmy, zdał z niej maturę na 86%. Najbardziej jednak zszokował nas i powalił absolutnie swoim wynikiem mój kolega z klasy, laureat olimpiady z biologii (czyli ma 100%) i okazało się, że chemię rozsz. też napisał na 100%. Nie no uczelnie medyczne stoją przed nim otworem...
Loko - 30-06-2010, 20:03
Temat postu:
Bo dzisiaj cały dzień kosiłem trawę kosą spalinową. Pierwsze dwie godziny to był istny koszmar, jednak gdy nabiłem sobie skilla wszystko zaczęło iść łatwiej i sprawniej. Co nie zmienia faktu że siedem godzin na słońcu to dla mnie definitywnie zbyt dużo. W dodatku teraz, gdy się przespałem, odczułem skutki latania w te i wewte z dość ciężkim (jak na mnie, dodam że mam większy obwód nadgarstka niż bicepsa) urządzeniem. Najgorsze było jednak zdecydowanie zbieranie z siebie fragmentów ślimaków. Biedne stworzonka czaiły się w trawie, a ja jestem już na tyle ślepy, że nie każdego zauważałem. Gdzie w tym wszystkim plusy? Nie robię tego za darmo.

PS
Mówcie mi per "Kosiarz".

Costly - 30-06-2010, 20:17
Temat postu:
I klapa, dałem się w końcu skusić, podpisałem umowę o pracę. Koniec, przynajmniej na razie, radosnego budowania własnych finansów na jednorazowych zleceniach i wysypujących się okazjach. Cóż, stała pensja wprowadza mi trochę spokoju do planów, ale to tak cholernie nie w moim stylu...
Anonymous - 30-06-2010, 20:23
Temat postu:
Bo właśnie się dowiedziałem, że nauczycielom będą więcej płacić.
Caladan - 30-06-2010, 20:34
Temat postu:
Loko napisał/a:
Bo dzisiaj cały dzień kosiłem trawę kosą spalinową. Pierwsze dwie godziny to był istny koszmar, jednak gdy nabiłem sobie skilla wszystko zaczęło iść łatwiej i sprawniej. Co nie zmienia faktu że siedem godzin na słońcu to dla mnie definitywnie zbyt dużo. W dodatku teraz, gdy się przespałem, odczułem skutki latania w te i wewte z dość ciężkim (jak na mnie, dodam że mam większy obwód nadgarstka niż bicepsa) urządzeniem. Najgorsze było jednak zdecydowanie zbieranie z siebie fragmentów ślimaków. Biedne stworzonka czaiły się w trawie, a ja jestem już na tyle ślepy, że nie każdego zauważałem. Gdzie w tym wszystkim plusy? Nie robię tego za darmo.

PS
Mówcie mi per "Kosiarz".


Swoją wczesną młodość zarobkową bazowałem na odśnieżaniu i corocznej pracy na działce, bo lepiej zapłacić mi 40 złoty niż 50 złoty administracji. Kilka kursów w sobotę w wakacje i się zarobiło co nieco.
wa-totem - 03-07-2010, 16:45
Temat postu:
Ile razy można budzić się minutę przed zadzwonieniem komórkobudzika, w głębokim przekonaniu że się jest głęboko spóźnionym?!

Wiele.

Tak wiele, że zaczyna wchodzić w krew, że tak powiem.
Hisayo - 03-07-2010, 18:31
Temat postu:
Bo mam szczerą, płynącą z głębi serca ochotę skopać siedzenie swojej torb... ee, jamnika.
EDIT: SAWGO, WYJDŹ ZA MNIE. PROSZĘ.
Vivian - 05-07-2010, 16:00
Temat postu:
Bo koleżanka od faceta usłyszała przecudną metaforę związku pomiędzy kobietą i mężczyzną: otóż są pudełka, kobieta łączy je kabelkami, jak tylko dostanie chociażby kwiaty od faceta, natomiast on pragnie zatracić się w pudełku zwanym "nicość" czy jakoś tak... Na końcu rzekł, iż potrzebuje czasu...
O_o padłam
Majo-san - 05-07-2010, 19:04
Temat postu:
Vivian, facet z pewnością słuchał "Czym się różni mózg mężczyzny od mózgu kobiety" Marka Gungora na yt. Ode mnie: Wszystko pięknie, ale nudzę się.
moshi_moshi - 06-07-2010, 09:26
Temat postu:
Młodsze rodzeństwo po prostu JEST... Wstałam sobie dzisiaj rano (o jakiejś nieprzyzwoitej godzinie), bo byłam umówiona z bratem i już wychodziłam z domu, kiedy dostalam smsa: "Siostra, spotkajmy się o 12...". Cóż, zadzwoniłam, ochrzaniłam i Rybek ma tylko szczęście, że dzisiaj w nocy zadziałał jakiś czasowstrzymywacz i chociaż położyłam się późno, mam wrażenie że spałam kilkanaście godzin.
pestis - 07-07-2010, 15:49
Temat postu:
Bo nie cierpię jak ktoś mówi mi, że "mam być tu jak najszybciej". Szczególnie, że 'tu' jest jakieś 130 km 'stąd'. Inaczej mówiąc - nie lubię się pakować na szybko.

Ale za to możliwość pracy przy ICP-AAS stała się przyjemnie realna. Chyba.
Karel - 07-07-2010, 17:03
Temat postu:
Okradli mnie!(Pracuję w sklepie you know.) Na szczęście sprawca został szybko złapany (mam + 40 do spostrzegawczości) dzięki pomocy panów w niebieskich (nooooo...czarnych) uniformach. Będzie postępowanie, trzymajcie kciuki za triumf sprawiedliwości.
Vivian - 07-07-2010, 19:24
Temat postu:
Bo kupiłam skakankę, najzwyklejszą w świecie (tak by się mogło wydawać). Jest nawet instrukcja a raczej uwagi dotyczące bezpieczeństwa. Przed rozpoczęciem treningu mam skonsultować się z lekarzem(już widzę jego minę, jak pytam: panie doktorze, czy uważa pan, ze mogę skakać na skakance?) a później uważać na niepokojące sygnały w czasie ćwiczeń. Jeśli usłyszę niepokojące dźwięki (wow) to mam NATYCHMIAST przerwać ćwiczenia... I powinnam unikać luźnych ubrań, gdyż "mogą zawadzić o wystające części".
Mai_chan - 08-07-2010, 11:05
Temat postu:
Bo tak trochę... Za mało się obijam. Czytaj: nie ma dla mnie zajęcia za bardzo (bo kończę taski za szybko). Znaczy, coś się zawsze znajdzie, ale wyraźnie jest tego mniej niż w ciągu pierwszych dni i trochę bardziej "na siłę". Więc na razie przychodzę rano i odbijam się od "Um, poczekaj chwilę, zaraz ci coś przyślę" albo od jakiegoś taska na 20 minut. Z drugiej strony, Basi wyraźnie zależy na tym, żebym ja się tu czegoś nauczyła - więc jak nie ma żadnych "realnych" zleceń to proponuje ćwiczenia w rodzaju "spróbuj opracować pytania na rozmowę kwalifikacyjną dla stanowiska takiego i takiego". Niby fajnie, ale przez to - co ciekawe - czas spędzany w firmie wydłuża się, zamiast się skracać. Bo bez przerwy na kogoś czekam. A to na Tinę, żeby powiedziała, na czym ma polegać ten większy projekt, a to na Dorotę, żeby dostarczyła brakujące dane, a to na Basię, żeby powiedziała co mam robić, a to znowu na Tinę, żeby zdać raport... Jak się teraz Tina pojawi, to chyba zasugeruję Basi, że w sumie to i to mogę zrobić w domu i czy w związku z tym mogę się wcześniej urwać
Lila - 08-07-2010, 12:19
Temat postu:
Bo siedze na laptopie na InX (It's not X), bo musze sie tego nauczyc obslugiwac przed rozpoczeciem roku akademickiego. Podobno bedziemy mieli wszystkie zajecia na tym... A mi sie juz to nie podoba. Co prawda, wszedzie sa instrukcje co i jak robic, wiec nie mozna sie zgubic, ale juz 3 razy musialam zaczynac od nowa, bo nie chcial nawet sie wylaczyc ^^
Melmothia - 08-07-2010, 20:02
Temat postu:
Bo została już tylko nauka. Jakaś odmiana. W końcu. Ale ile tej nauki...
BOReK - 09-07-2010, 17:49
Temat postu:
Jest za ciepło, by grzebać przy samochodzie. Szybka roszada zajęć wrzuca mi zatem porządki z jutra~
Agon - 11-07-2010, 01:33
Temat postu:
Bo póki co dostałam się na wszystkie alternatywne kierunki, na które się zapisałam, ale ja chcę na praaawo. Chcę już wyniki na UŚu i UŁ, i II turę na UWr. To wyczekiwanie jest okropne, nie mogę się na niczym skupić...
Serika - 11-07-2010, 20:29
Temat postu:
Bo byłam pewna, że dzisiaj o tej porze już będę po sesji. A guzik.
Pani od programowania chyba bardziej zależy na tym, żebym poprawiła ocenę niż mnie samej... :D
Morg - 12-07-2010, 13:21
Temat postu:
Dobra, CE UW mnie chce (ale żebym płacił). IH UW i WPiA UW mnie wpisały na listę rezerwową, ale biorąc pod uwagę miejsca na liście jeśli mnie będą chcieli, to pewnie też nie za darmo... problem w tym, że list dla wieczorowych jeszcze nie ogłosili i nie wiem kiedy to zrobią... a Europeistyka przepada jak do 16 nie złożę papierów. =='

UJ ogłasza wyniki wieczorem... obaczy się.
Serika - 12-07-2010, 14:00
Temat postu:
Morg, pamiętaj, że:
1. Na wielu kierunkach na Uniwerku wieczorowe = płatne dzienne.
2. Ale za to po pierwszym roku możesz jeszcze raz składac papiery - jeśli się dostaniesz, to Ci pierwszy rok przepiszą.
3. Lista potrafi się przesunąć BARDZO ;)
Morg - 12-07-2010, 14:05
Temat postu:
Serika napisał/a:
3. Lista potrafi się przesunąć BARDZO ;)

Raczej nie o 2320 miejsc (to prawo). ;p A na historii jestem 331...

Kwestia raczej tego czy czekać na kolejne tury (druga jest 19), czy składać papiery na Europeistykę (trzeba do 16)... no nic, będzie się trzeba zastanowić.
Agon - 12-07-2010, 14:47
Temat postu:
Morg napisał/a:
Kwestia raczej tego czy czekać na kolejne tury (druga jest 19), czy składać papiery na Europeistykę (trzeba do 16)... no nic, będzie się trzeba zastanowić.

Po złożeniu papierów zawsze możesz je później zabrać - nie powinno być z tym problemu.

Też mnie na razie nigdzie nie chcą na dziennym prawie - zabezpieczająco składam papiery na politologię (termin też do 16-tego), ale jeśli dostanę się na prawo w którejś z dalszych tur albo na UŁ (wyniki I tury są 15-tego), to zabieram papiery z politologii.
Morg - 12-07-2010, 14:56
Temat postu:
Urufu napisał/a:
Po złożeniu papierów zawsze możesz je później zabrać - nie powinno być z tym problemu.

A, no to to znacząco ułatwia sprawę... jak widać to kolejna oczywistość o której nie wiedziałem i o której uczelnia, z racji tego, że to oczywistość, nie poinformowała... gubię się trochę, ale w takim razie jadę jutro złożyć papiery, później co najwyżej zabiorę.
Serika - 12-07-2010, 18:49
Temat postu:
Morg, jedyne czego Ci nie zwrócą, to ewentualne wpisowe/opłata rejestracyjna (jak zwał, tak zwał).
Momoko - 12-07-2010, 22:09
Temat postu:
Obleciałam pół miasta, a potem położyłam się spać w tym skwarze i przespałam pół dnia. Po przebudzeniu zdecydowanie nie przypominałam ludzkiej istoty...
Poza tym kasa, która powinnam znaleźć się na moim koncie dziesiątego, wciąż jeszcze nie przyszła, wrr.

Na plus, że mam balkon, który o tej porze nareszcie zaczyna być użyteczny. A współlokatorzy nie dadzą mi umrzeć z pragnienia^__^
Saga - 12-07-2010, 22:34
Temat postu:
Przeżyłam. I internet ożył. I siostra mi się dostała na studia.
Za to zepsuło się żelazko i przy opcji prasowania na parze zostawiło mi żółte plamy na białych rzeczach, które chciałam jutro założyć.
Galnea - 13-07-2010, 23:39
Temat postu:
Jedna harówka się skończyła, właśnie zaczyna się druga. Jej, jak ja nie cierpię pakowania, zwłaszcza na obóz. Perspektywa jazdy autokarem przez cały dzień w ciężkim upale też nie nastraja mnie specjalnym optymizmem.

Z drugiej strony jeszcze tylko trzy tygodnie pilnowania dzieciarni w lesie i wreszcie będzie można trochę odpocząć. Zresztą sam obóz też nie zapowiada się najgorzej - dostałam do pomocy fajną kadrę, fabuła jest interesująca i nawet braki w organizacji "na górze" nie powinny za wiele popsuć. Poza tym jedzie ze mną całe rodzeństwo, a biorąc pod uwagę ostatnią rodzinną fazę może być bardzo ciekawie.

I "Czarna Kompania" do czytania na drogę!
Sasayaki - 14-07-2010, 09:58
Temat postu:
Bo nie ma to jak być obudzonym w środku nocy przez walczące koty. Swoją drogą, po moim podwórku grasuje jakiś koci gang, bo co i rusz są jakieś starcia.
zombie_kitten - 14-07-2010, 10:31
Temat postu:
Z jednej strony cieszę się że się dostałem na bardzo ciekawe studia w Warszawie, a z drugiej strony trochę się boję O.O Nie wiem jak to będzie mieszkać daleko od rodziny, same studia mogą być bardzo trudne, i do tego pewnie będę najstarszą osobą na roku bo już byłem wcześniej na innych studiach... *chowa się pod stołem*
seshiro - 14-07-2010, 20:55
Temat postu:
Dostałam się an fizykę medyczną na AGH, ale zwolnię miejsce bo zawiozłam już dokumenty do Sosnowca na analitykę. Na farmację jak na złość jestem daleko na liście rezerwowej. Pozostaje liczyć na cud.

Poza tym wciąż jest 25 stopni. Ja chce zimę!
Mononoke - 15-07-2010, 20:48
Temat postu:
Bo zamknęli bibliotekę na cały lipiec! Jak można zamknąć bibliotekę miejską? Co mnie obchodzą jakieś tam remonty! Ja chcę moje książki!
A z drugiej strony - bo Matras. Zawsze wiedziałam, że to najlepsza księgarnia. Żaden empik jej nie dorówna ^^
nat_mich - 18-07-2010, 08:00
Temat postu:
plusem jest deszcz i przeczyszczenie atmosfery [wieloaspektowo rzecz ujmując, nawet]
minusem towarzyszące temu grzmoty i błyski [zdecydowanie bardziej lubię swój budzik! ;)].

żeby nie było, że malkontentka ze mnie straszna, zaczynam zaraz długo wyczekiwane warsztaty i mimo że boję się przeokrutnie, będę dzielna! ;3
zombie_kitten - 18-07-2010, 11:03
Temat postu:
Mam w końcu u siebie w pokoju taki fajny wentylator, który całkiem sporo daje, ale jednak nadal jest trochę za gorąco... żar się leje z nieba, chmur jest niewiele...


nat_mich napisał/a:
żeby nie było, że malkontentka ze mnie straszna, zaczynam zaraz długo wyczekiwane warsztaty i mimo że boję się przeokrutnie, będę dzielna! ;3


Ooo fajnie, jakie warsztaty? Powodzenia :)
Sasayaki - 19-07-2010, 21:28
Temat postu:
Muahahahaha!!! Aaaale burza! Osobiście nie liczyłam na deszcz, a zwłaszcza na taki z gradem, piorunami-stanowczo-za-blisko i padający prawie poziomo przez szeroko otwarte, z powodu upałów, okna... ale to było zabawne! Mniej zabawna była panika mamy i siostry, ale co tam.
krew_na_scianie - 20-07-2010, 14:43
Temat postu:
Bo mam już meldunek w Łodzi! Dzięki temu mogę zarejestrować się jako bezrobotna. Do szczęścia przydałby mi się jeszcze dokument, że skończyłam studia, ale tak jakoś w dziekanacie w magiczny sposób zniknęła teczka z moimi danymi.. Pewnie, jak się już wyrabiać w czekaniu, to na całego.
Wiewiór - 22-07-2010, 13:24
Temat postu:
Bo upojną noc miałam. Przed 1 poszłam kimać i gdy za którymś razem obróciłam się w stronę balkonu zobaczyłam dziwne miganie światła, które od razu mi się skojarzyło z oknem. Po wybiegnięciu na balkon ujrzałam przecudne ognisko na wysokość 2 piętra. Ktoś uznał za zabawne podpalić gabaryty w śmietniku (ładny, murowany i przylegający do sąsiedniego budynku). Jak wybierałam numer na straż pożarną ze ściany bloku zaczęły odpadać fragmenty elewacji a z budynku zaczęły wyłazić pobudzone ludki. Strażacy przyjechali błyskawicznie i ładnie ugasili pożar na jednym , a potem na drugim śmietniku O_O chyba ktoś postanowił podpalić również i drugi. Ciekawe co mu zrobiły?

Obserwacje:
- incydent strasznie niebezpieczny, ponieważ mimo kilku metrowego płomienia w mieszkaniach nie było nic słychać ani czuć, dopóki nie zaczęła odpadać ściana, co i tak można było wziąć za tłuczenie butelek przez chamstwo podwórkowe. Chyba jako pierwsza w ogóle wyszłam zobaczyc co sie dzieje, tylko dlatego, że nie spałam.
- strażacy przyjechali błyskawicznie, mimo że siedzibę mają chyba na Bemowie dopiero (ja na Woli)
-zaobserwowane zjawisko gapia jest wprost niesamowite, chociaż wczoraj nawet nie było ich tak dużo.

Wnioski:
-kop adrenaliny jest 100 razy lepszy niż kofeina czy teina ;D
Agon - 22-07-2010, 22:14
Temat postu:
Bo w Empiku nie było 20. tomiku Fullmetala (chciałam się zaopatrzyć przed wyjazdem, bu...), ale za to kupiłam sobie jeszcze pachnącą nowością Morfinę od Hanami.
Melmothia - 23-07-2010, 17:01
Temat postu:
Miło jest mieć więcej kotów w zasięgu wzroku, ale...

Przedwczoraj obudziło mnie (świtaniem; a w każdym razie wcześniej, niż powinno) dziwne tupanie. Wściekła odsłaniam okno i co widzę? Moją koteczkę z zaszczutym wyrazem pyszczka siedzącą na samym skraju parapetu, a naprzeciw, za szybą, kocią mamę i trzy kociaki zasuwające po szybie jak chomiki w akwarium. Wczoraj za to obudziła mnie sama matka, siedząca na oknie zaraz koło mojego łóżka i wyjąca do luftu o jedzenie. Pewnie pół dzielnicy ją słyszało. A dzisiaj, w środku nocy dla odmiany, zerwałam się z łóżka mało nie dostając zawału, bo moja koteczka siedziała na parapecie i wściekle syczała prawie że mi nad uchem, bo któreś się pałętało pod oknem...
Vivian - 23-07-2010, 17:18
Temat postu:
Dzisiaj przeszłam samą siebie, zjadłam śniadanie o 10.00 i poszłam spać. Następnie wstałam o 16.00 i skonsumowałam obiad. To wszystko dlatego, że w nocy miałam wenę i pisałam opowiadanie, które ehm... No wyszło dziwnie. Chciałam sensownie uśmiercić bohaterkę, koniec końców uśmierciłam ją bezsensownie. Czytałam sobie gazetę i może znajdę pracę na te 2 miesiące, hmm zobaczymy...
GoNik - 24-07-2010, 08:09
Temat postu:
Dzień Zaawansowanego Zombie uważam za oficjalnie rozpoczęty. Niech ktoś dokona na mnie eutanazji, bardzo proszę.


Ale przynajmniej się ochłodziło i wyraźnie zbiera na burzę *___*
Melmothia - 24-07-2010, 11:58
Temat postu:
Zbiera? U mnie całą noc lało i grzmiało, a teraz na dworze panuje przyjemny chłodek. Jest czym oddychać *_*

Nagrywarka chyba mi się psuje, focha się coraz więcej, teraz nawet przy odtwarzaniu.
Potwór Latacz - 24-07-2010, 21:05
Temat postu:
A ja właśnie skończyłem wczoraj zaczęte zmagania z wrednym laptopem. Zanim raczył ruszyć 3 razy go musiałem formatować ( co prawda raz tylko dlatego ze jak kto głupi nie popatrzyłem na który dysk pcham system), a potem tak z 15 razy restartować bo aktualizacje nie raczyły zaskoczyć na raz... To nie na moje nerwy, jeszcze trochę i zastosowałbym na niewdzięcznej maszynie manewr pt "hobby Izay'i"
Cóż przynajmniej się wyspałem w przerwach powodowanych instalacją, do tego odgrzebałem w końcu rysunki których szukałem, a nie miałem pojęcia ze są na dysku zewnętrznym. No i ile miejsca się zrobiło...
Enevi - 28-07-2010, 00:07
Temat postu:
Bo 40 godzin bez snu to brzmi zdecydowanie źle, ale wróciłam i żyję! I było cudownie!
Mara - 28-07-2010, 00:39
Temat postu:
To jest strasznie dziwne. Mam nierealny transfer na swoim komputerze i zastanawiam si czy si cieszyć, że to tak szybko idzie czy niepokoić, że swoją super prędkością zaburzam przepływ informacji w ABW czy gdzieś. Przeciętny zorientowany w informatyce by mnie wyśmiał ale... nieważne. Jeju. Jestem zdziwiona ale to zwiększa moją ekscytację wywołaną zakupem laptopa.
BOReK - 30-07-2010, 10:35
Temat postu:
Z rzeczy złych - coś mi w nocy walnęło w karku i może przez to od rana boli mnie głowa. Stan o tyle rzadki, że wart zanotowania. Poza tym to pierwsze wakacje od trzech lat, kiedy nigdzie daleko nie pojadę samochodem! Trzeba się zakonserwować na przyszły rok i mieć nadzieję, że uda się kupić prevkę przed lipcem.

Z rzeczy wannabe wesołych, ale raczej mieszanych - wieczorem przyjdzie monter z podpięciem do szybszego netu i kablówki :D. Zobaczymy co z tego wyniknie, bo trochę ciągania kabelków będzie.
Athi - 04-08-2010, 18:27
Temat postu:
Eh... kupiłam podstawkę chłodzącą do laptopa... Kurde ok jest, chłodzi. Ale podstawka jest mniejsza od kompa (szczerze to nie znalazłam żadnej która była by do niego dopasowana). Kołeczka antypoślizgowe są z plastiku -.- Podkładka nie ma gwarancji : < (tak mogłam wziąć z ale była jeszcze mniejsza), laptop się lekko chybocze na niej. Ale za to dobrze chłodzi...
Crack - 04-08-2010, 19:11
Temat postu:
Jakiego ty masz tego laptopa... nawet pod 17" można spokojnie dostać odpowiednio duże podstawki.
Vivian - 07-08-2010, 23:49
Temat postu:
Bo zobaczyłam opening do GeGeGe no Kitaro z 1968 roku... Widziałam te z lat późniejszych,w nieco innej aranżacji, ale właśnie ten z lat 60. uważam za absolutnie cudowny! Głos Kazuo Kumakury...
Costly - 08-08-2010, 14:29
Temat postu:
Budzę się dzisiaj "rano", czyli około 14:00, po dość mocno zakrapianej nocy i jako, że co do miejsca przebywania wątpliwości nie mam, to staram się określić aktualny czas. Rzucam więc okiem na ścianę, gdzie wisi kalendarz, ale w momencie przychodzi autorefleksja - wszak kalendarza na ścianie od jakiegoś czasu nie zmieniałem, trzeba spojrzeć na datę na telefonie (praktycznie - od razu zobaczę też godzinę!). I wszystko byłoby pięknie, ale tak z czystej ciekawości nagle postanowiłem odchylić firankę zasłaniającą część kalendarza i sprawdzić w ogóle na który on jest rok, bo i niespecjalnie pamiętam od ilu już miałem go wymienić. Patrzę - rok 2006.

Ciężko to opisać, więc z grubsza powiem tyle - poczułem się z tym dziwnie.
Mai_chan - 08-08-2010, 18:25
Temat postu:
Bo jutro do praaaaacyyyyyyy. A na zjeździe było fajnie i mrucznie i były jenoty i wojgle ;_;

...ale żeby mi nie było smutno na biurku leżała pękata paczuszka ze Starcraftem dwa *____*

Starcraaaaaaaft!

(i bu, jenoty :<)
Velg - 08-08-2010, 22:14
Temat postu:
Bo zjazd był świetny. Bo były Jenoty.

Własnie - był i były. I to jest niesprawiedliwe. ;(
Salva - 12-08-2010, 07:35
Temat postu:
Bo kocham moje praktyki wielką, puchatą miłością. Nareszcie znowu razem :3 Poza tym bo uwielbiamy świetliki i kawiarnie prowincjonalne (z boską czekoladą) i walki na miecze wieczorem (to nic, że jeden stracił życie).

Ale z drugiej strony, na zlocie się bardzo niefajnie przeziębiłam i niesamowicie mnie drażni, że chodzę kompletnie zdechła i przybita. Poza tym nie lubię uczucia, że stołeczkowi brakuje jednej nóżki.
Ysengrinn - 13-08-2010, 00:52
Temat postu:
Plan na dzi... wczoraj wykonany w 100%. Było tego sporo i dość zróżnicowane, więc bardzo się cieszę, że wszystko wypaliło.

Niestety wypaliło też coś w mojej stopie, mięsień czy inne ścięgno. AU. Fascynuje mnie czy rano będę w stanie chodzić...
Hisayo - 13-08-2010, 20:15
Temat postu:
Bo mój nowy telefon, o sześć dni przed urodzinami~ Bardzo fajnie się go używa, niestety też trochę upierdliwie, ale jej. DOTYKOWY.

Bo czuję się jak wyżuty kapeć, mięśnie, jesli kiedykolwiek je miałam, wyparowały, a poza tym bo tak.
GoNik - 13-08-2010, 23:15
Temat postu:
Piątek trzynastego! Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mnie dopadł, dziad jeden.

Pojechaliśmy po planszówki i utknęliśmy na Bemowie w oczekiwaniu na holowanie oraz potem na taksówkę, bo Totemowi linka od sprzęgła wzięła i pękła >.>
Salva - 14-08-2010, 17:13
Temat postu:
Bo to był genialny tydzień, niestety dobiegł końca. Aaaale, to i tak dopiero początek.
Paweł - 14-08-2010, 18:22
Temat postu:
Bo w końcu skończyłem tegoroczną robotę, zarobiłem pieniążki i...w środę Czarnogóra z postojem w Budapeszcie!!

No ale żeby nie było zbyt kolorowo - rozchorowałem się, po raz kolejny. Wyrobiłem niecałe 70h w tygodniu i mam za swoje. Byleby tylko minęło do wyjazdu...
zombie_kitten - 15-08-2010, 19:50
Temat postu:
Bo potrzebuję laptopa na studia, więc sobie ostatnio zamówiłem jednego w sklepie internetowym, ale przysłali mi gorszego. Na szczęście przyjęli zwrot, chociaż wcześniej próbowali mnie jeszcze wkręcić w wydanie dodatkowych pieniędzy. :O Ale dobre jest to że w tym czasie znalazłem gdzieś indziej lepszego laptopa taniej. Po zwrocie tamtego zamówiłem go, i teraz czekam, ciekawe czy będzie właściwy...
Nanami - 17-08-2010, 16:35
Temat postu:
To intrygujące jak może wpłynąć na dalekobieżne plany moja głupia suka, która znalazła sobie na dworze uroczą parudniową padlinkę i postanowiła się w niej porządnie wytarzać zanim się nie skapnęłam gdzie mi zniknęła i odwołałam... Fuj fuj, poszła pod prysznic, a potem jeszcze została spsikana pefrumami. To nie był dobry pomysł, bo mix wszystkich zapachów jest... no, jest intensywny.
Na plus: bo Hiwaily*2~ i kolejne dni.
Na minus: bo chyba sobie zrobię listę must-do sierpniowe żeby niczego nie zapomnieć...
I gdzie mój czasowstrzymywacz?
nat_mich - 21-08-2010, 01:21
Temat postu:
katuję się kronikami z projektu Dancing Poznań i pluję sobie w brodę, że nie napadłam na bank i nie pojechałam na te warsztaty.
na plus zbliżają się warsztaty jazzowe, co prawda jednodniowe, ale zawsze to więcej niż nic.
i niech już ruszą zajęcia w bytomiu, no!
[przyciśnięta sesją myślę o rzeczach ciekawszych i przyjemniejszych;)]
Hisayo - 22-08-2010, 19:46
Temat postu:
Bo ten dzień był dobry, bo cmentarny barek, bo woooooodaaaaaa~ i bo tak. Poza tym zrobiłam swoją wersję fukkirety, och Boru, jaka jestem z siebie dumna. Och i ach.

Szkoda tylko, że w wyniku tego ostaniego nie czuję ręki. To znaczy czuję, ale nie tak, jakbym chciała. Auuuuuuaaaaaaaa.
moshi_moshi - 29-08-2010, 15:16
Temat postu:
Jakoś poszło, dałam radę i obyło się bez kompromitacji. Poza tym, strażacy, duuużo strażaków, w mundurach galowych! MRY! Tylko teraz jakaś taka wypluta jestem...
Caladan - 29-08-2010, 18:26
Temat postu:
Bo mam mądrą siostrę, która wrzuciła połowę zawartości torebki z pieprzem do spaghetti. Dawno nie jadłem nic równie ostrego. Aż dostałem czkawki z wrażenia.
Asthariel - 30-08-2010, 21:23
Temat postu:
Nie wiem czy się cieszyć, czy smucić, ale przestałem być ewenementem na skalę kraju - mianowicie kupiłem dziś pierwszy w życiu telefon komórkowy.
Vivian - 01-09-2010, 01:08
Temat postu:
Nie no.... Po pierwsze WTF?! O_o Po drugie buahahahaha!!!! Po trzecie wyrolowali nas!! Głucho wszędzie ciemno wszędzie... A to było tak...

Ladies and Gentleman!
Po raz pierwszy
Elektroniczna rejestracja na przedmioty i do grup zajęciowych od września.

Yay!!!!!!! Ludzie z forum mojego kierunku wyczekują do mistycznej godziny 00.00. Trwa ostatnie odliczanie minut... I.....

NIC.

Absolutnie nic. Kompletnie nic nie działa. Nadal nikt nic nie wie. A kto pierwszy ten lepszy...

No bo co, czy ktoś powiedział, że 1 września o 00.00? A to, że w ogóle nie wiadomo kiedy, to tam się wytnie
krew_na_scianie - 01-09-2010, 21:39
Temat postu:
Bo ledwo przyjechałam do domu i już muszę wracać. No ale przynajmniej zaczynie się na dniach staż, a to cieszy!
Hisayo - 02-09-2010, 21:02
Temat postu:
Bo w mojej nowej klasie jest dziewczyna, która też interesuje się Japonią, ba, to fujoshi! Mam za sobą pół godziny przegadane o Kuroszu, Matsushicie (temu od endingu z DRRR) i innych anime. Poza tym nowo odkryta yaoistka stwierdziła, że w krawacie jestem podobna do niejakiego Sebastiana M....

Szkoda tylko, że plan lekcji to my mamy cokolwiek oryginalny, khym... Żegnajcie, błogie chwile spania do późna...!
BOReK - 03-09-2010, 12:03
Temat postu:
W ramach przygotowań do poważnej rozmowy mieszkaniowej (ach, kaprysy nowobogackich) zrobiłem sobie porządne portfolio ofert porównawczych i godnych rozważenia. Zobaczymy, czy rozsądek jest cechą spotykaną powszechniej, niż się uważa.

W razie porażki najwyżej znowu się przesuniemy na mapie. Mountains will be moved, movements will be mounted. ~~
Sasayaki - 03-09-2010, 13:02
Temat postu:
Cytat:
Mountains will be moved, movements will be mounted.


Bo Sheogorathowe cytaty są jak widać zaraźliwe xD
Hisayo - 07-09-2010, 21:38
Temat postu:
Bo okazało się, że to ja jestem bardziej zbo-- dziwna. No okej, nie gniewam się, nie ma ludzi normalnych. Ale kiedy wcale-nie-dziwna fujoshi puściła mi "It's okay to be gay" z komórki, ómarłam.
Ten dzwonek. On. Jest. ZŁY. Przerażający, straszny i nie do wytrzymania. Brrr.
moshi_moshi - 09-09-2010, 12:43
Temat postu:
Jestem przemoczona, zziębnięta i zła. Wstałam po piątej żeby na czas dojechać na spotkanie, a osoba z którą byłam umówiona, nie pojawiła się. Materiałów źródłowych do pracy nie zdobyłam, jedynie numer telefonu do pana, który może coś wiedzieć... Mam poczucie kilku straconych godzin i gdyby nie rewelacyjna drożdżówka z serem, jeszcze gorąca, prosto z pieca, i fakt, że wszyscy spotkani ludzie byli szalenie uprzejmi, to byłby straszliwy poranny fail.
Galnea - 09-09-2010, 22:39
Temat postu:
Stało się - zostałam wybrana na komendantkę mojego szczepu harcerskiego. Nie żebym się tego nie spodziewała, ale na razie perspektywa tego, co muszę zrobić i tego, czego się po mnie oczekuje trochę mnie przeraża.
BOReK - 09-09-2010, 22:54
Temat postu:
Nie wiedziałem czy się cieszyć, czy płakać. Źródło i ujście wielu moich pozytywnych przeżyć, moje stalowe serce o osiągach godnych pozazdroszczenia, moja dusza kierowcy, która nigdy nie sprawiła mi zawodu i z łomotem i świstem zwijała asfalt na wirażach, została ode mnie oddzielona przez mechanizmy tego okrutnego świata...

Krótko - sprzedałem Hondę, jestem nielotem. Finito, przeplute i niech mnie powykręca. Pora szukać nowego wcielenia mojego alter ego pod inną maską. ^___^V

(A tego typka, który ją kupił, niech Civek wyniesie na drzewo, jeśli nie dotrzyma obietnicy odrestaurowania go w ciągu roku. Nie podobał mi się z gęby, chociaż swojak z c4g.)
Agon - 09-09-2010, 23:02
Temat postu:
Bo umieram, ewidentnie. Jest mi niedobrze (jak można trawić 2 kawałki pizzy przez pół dnia?) i ból w kolanie znowu dał o sobie znać. Ale - papiery złożone, i mam kawalerkę wyłącznie do mojej dyspozycji!
IKa - 16-09-2010, 19:41
Temat postu:
Bo grzyby.
Loko - 16-09-2010, 20:01
Temat postu:
Bo w przeciągu tygodnia powinienem zostać wujkiem.
Bo szkoła (mawiali że w liceum będzie inaczej, ta...).
Caladan - 17-09-2010, 12:11
Temat postu:
W przyszłym tygodniu bede jechał po rekomendację z Urzędu Miasta Gdynia za coś co zrobiłem w czerwcu. Sam jestem ciekawy jak to będzie wyglądać. Problem w tym, że dostaje dużego lenia, a zostało mi trochę do napisania mgr. Wredna i zła promotorka chce pierwszy rozdział na pierwszych zajęciach kiedyś tam. Moja praca zarobkowa również jest czasochłonna, bo komunikacja Gdańska jest do wde.
Potwór Latacz - 17-09-2010, 17:10
Temat postu:
Bo z jednej strony - chyba egzamin "się" wziął i zawalił. Chyba na pewno, cóż analiza matematyczna to zło.

Ale za to zakupiłem w końcu klawiaturę bezprzewodową! Koniec z pisaniem w stylu "na zombie", z wyciągniętymi na całą długość rękami. Poza tym udało mi się ją upolować taniej niż myślałem.
krew_na_scianie - 17-09-2010, 20:35
Temat postu:
Bo w końcu jest weekend! Ale już zaczynam się dołować na myśl, że za tydzień idę na wesele. Może ktoś mi doradzi jak przeżyć taki spend bez uszczerbku dla zdrowia psychicznego?

Bo prawdopodobnie już od wtorku nie będę musiała wstawać o 4 rano. Będzie to oczywiście możliwe, jeśli uda mi się wszystko szczęśliwie pozałatwiać.

Bo byłam na grzybach, uwielbiam spacerować po lesie. Szkoda tylko, że teraz męczę się z niezłą grypą..
nat_mich - 18-09-2010, 01:29
Temat postu:
akademicki rok aktywnościowy miał być dość jasny i przejrzysty i pfff.
zajęcia katowickie są niepewne [za dużo ludzi, jestem na rezerwowej], bytomskie niepewne [za mało ludzi...].

o tyle dobrze, że jutro jest metropolitalna noc teatrów, a w ŚTT warsztaty z których się szalenie cieszę. tyle dobrego w tym temacie. ;]
Vodh - 18-09-2010, 06:23
Temat postu:
Jakoś nie mogę się wbić w zwyczajny rytm dobowy, wychodzi mi raczej dobra 48godzinna z jednym snem trwającym ~11 godzin i jedną ~2godzinną drzemką (well, +/- 2 godziny...)...
Loko - 18-09-2010, 21:09
Temat postu:
Loko napisał/a:
Bo w przeciągu tygodnia powinienem zostać wujkiem.

Stało się.
Sasayaki - 18-09-2010, 21:09
Temat postu:
Loko, gratulacje!
Nanami - 20-09-2010, 10:37
Temat postu:
Bo jeśli do tej pory wydawało mi sie, że jestem biednym studentem, to się głęboko myliłam. Czas skorzystać z zachomikowanych zapasów i na piechote zasuwać ten ładny kawałek na praktyki. A czemu nie w zupie? Bo taka druga okazja się nie trafi - po prostu fundusze, z których miałam przeżyć ten tydzień, zostaną spożytkowane na inny cel :3 Biednie miii...
seshiro - 21-09-2010, 16:52
Temat postu:
Bo w końcu uczelnia podała kiedy będzie rozpoczęcie roku. Teraz czekają mnie jeszcze wielkie zakupy, na które w ogóle nie mam natchnienia i zapoznanie się ze współlokatorkami...
zombie_kitten - 21-09-2010, 19:26
Temat postu:
Bo trochę się boję przeprowadzki na stancję do Warszawy, pierwszy raz będę tak mieszkał na stałe poza domem o.O I boję się studiów które zaczynam, chociaż mam nadzieję że będą ciekawe i nie za trudne.
Keii - 21-09-2010, 22:21
Temat postu:
Z jednej strony cały dzień złego samopoczucia (coś czuję, że jutrzejszy mogę spędzić w łóżku) zakończony krwotokiem z nosa. Skończył się on jednak dość szybko, co bardzo mnie cieszy, gdyż ostatni jaki miałem, 2 lata temu, trwał dobre 40 minut.
Sasayaki - 22-09-2010, 08:13
Temat postu:
Bo podział godzin niby jest... ale ja mu zwyczajnie nie wierzę. No błagam, przedmiot kończony egzaminem raz na 3 tygodnie? Jak wy mnie w ten sposób chcecie wyedukować o tych Machiavellich i Kartezjuszach, co? Kolejny pokaz konkretnych i punktualnych wiadomości w wykonaniu naszego instytutu.
JJ - 22-09-2010, 08:38
Temat postu:
Nie lubię nie móc zasnąć i budzić się kilka razy w ciągu nocy, ale z drugiej strony - jeżu, jakie zarąbiste ma się w takich warunkach sny :D Sen we śnie, w którym zdaję sobie sprawę z tego, że śnię (a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie wiem że jest dwupoziomowy)... Nie mówiąc już o roznoszących drinki pingwinach :D
Mirror - 23-09-2010, 16:57
Temat postu:
JJ napisał/a:
Sen we śnie, w którym zdaję sobie sprawę z tego, że śnię


Śniło mi się ostatnio, że stałam na szosie, podszedł od tyłu do mnie chłopak, objął mnie i zaczął mówić coś o tym, że powinniśmy być razem i tak dalej... Miałam coś podobnego, więc całkowicie świadomie odpowiedziałam mu "To i tak tylko sen. Nie ważne jak piękny byłby, i tak się obudzę".
Salva - 24-09-2010, 14:06
Temat postu:
Bo chwilowo musze sie rozstac z moim serduchem, ale nie na dlugo, to tylko kwestia czasu. Chwilowo goodbye Budapeszcie.

Impossible is... nothing~
Agon - 25-09-2010, 14:25
Temat postu:
Bo mój kochany wydział raczył wreszcie zamieścić na swojej stronie internetowej info odnośnie tegorocznej inauguracji. Brawo, robimy postępy - może nawet doczekam się planu zajęć w przyszłym tygodniu...
moshi_moshi - 25-09-2010, 21:41
Temat postu:
Bo grill był zajedwabisty, takoż pizzeria wczoraj. Ale fakt, że moje kolano odmówiło posłuszeństwa akurat dzisiaj, w sposób bolesny i prawdopodobnie niezbyt dobrze rokujący na przyszłość, już fajne nie jest...
Morg - 25-09-2010, 22:40
Temat postu:
Z jednej strony - yay, w końvu w stolicy.

Z drugiej... czuję się potraktowany cokolwiek niepoważnie, jak nie nieuczciwie. >.>
Mononoke - 26-09-2010, 21:31
Temat postu:
Bo chociaż to był taki fajny dzień (wczoraj z resztą też) i miło spędziłam czas, to teraz załapałam jakieś emo. I nie wiem dlaczego, może to zmęczenie. I źle mi z tym że mam taki, a nie inny humor i z tym, że tu o tym pisze, i w ogóle tak jakoś...
Loko - 28-09-2010, 00:09
Temat postu:
Mam taki zwyczaj, że zawsze gdy czekam aż mi się naleje woda do wanny to sobie coś czytam. Przed chwilą byłem się wykąpać i jak zawsze położyłem sobie komiks (Kaczora Donalda) na koszu od prania. W pewnym momencie zachciało mi się oprzeć łokciem o klapę od kosza, niestety zapomniałem że jest ona pęknięta. W efekcie wpadłem do połowy do kosza na pranie =='
Ysengrinn - 28-09-2010, 00:46
Temat postu:
Cytat:
i jak zawsze położyłem sobie komiks (Kaczora Donalda)


+1
Amarth - 28-09-2010, 18:49
Temat postu:
Bo kilka godzin z życiorysu poszło na zebranie nauczycieli, na którym to zebraniu opowiedziane zostały dwie historie o interesujących i zabawnych konsekwencjach cudzołóstwa w miejscach publicznych i reakcjach przedstawicieli służb medycznych na takowe. Natychmiastowo poprawiło to humor całemu zgromadzeniu.
Mara - 29-09-2010, 19:11
Temat postu:
PFFF.
Znalazłam stare rysunki, to jest psychodelia. Te wszystkie koncepty co to już dawno poszły się kimać, a teraz wylądowały w koszu. Ojeju. Ale mam leciusieńką głowę.
Salva - 30-09-2010, 13:20
Temat postu:
Bo jestem chora, ale jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Wiwat rozmowy telefoniczne :3
BOReK - 01-10-2010, 07:46
Temat postu:
Nigdy. Więcej. Nie ścigam się. Przy wódce. Zwłaszcza tej stawianej przez firmę. Nigdy. Ale sama impreza była udana, skoro wysiedziałem prawie do końca. :D

EDIT: o-bóg Bilious musi mnie natomiast bardzo nie lubić.
Morg - 01-10-2010, 10:49
Temat postu:
Nie ma to jak przyjść do budynku wydziału i dowiedzieć się, że sala w której powinno się mieć zajęcia nie istnieje... >.>

Z drugiej strony - yay, ustawiło mi plan tak jak chciałem.
seshiro - 01-10-2010, 12:28
Temat postu:
Alleluja włączyli mi internet! Koniec życia w odcięciu od świata! A poza ty poprzepadała mi dzisiaj większość zajęć i jadę do domu:D

Temat ląduje tutaj bo mam tak cudowny plan zajęć na ŚUMie, że po prostu każdy dzień jest całkowicie rozpieprzony. Nie mówiąc już o chemii ogólnej, którą mam mieć piątki do 19,30
Amarth - 01-10-2010, 19:07
Temat postu:
Bo zostałam dziś pokłuta tylko po to, by się dowiedzieć, że nie mam żadnej alergii i nie wiadomo, skąd się bierze ten mój gruźliczny kaszel.
Z dobrych rzeczy - doktor okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem.
Tren - 02-10-2010, 11:37
Temat postu:
Bo jestem oficjalnie studentem. Mam legitymację i indeks! Huuura!

Z drugiej strony... mój żołądek. Dlaczego on zawsze musi się buntować, gdy zaczynam się stresować ==". Jak szłam do tramwaju to miałam wrażenie, że moje śniadanie nie dotrze wraz ze mną na wydział.
Sasayaki - 02-10-2010, 12:50
Temat postu:
Ach, od czego tu zacząć...

Po pierwsze, to taaaakie fazowe patrzeć pierwszego dnia na pierwszaczki i myśleć, że rok temu samemu się było pierwszaczkiem. Poza tym to takie urocze, jak przychodzą ubrani w garniturki, kompletnie bez potrzeby.
Po drugie, miałam rację. Podział godzin z netu jest zły. Ten na ścianie też jest zły, ale przynajmniej chwilowo obowiązuje. Już wykryliśmy pierwszy błąd. Pierwszy rok ma zajęcia w tej samej sali godzinę po nas.
Sam plan jest straszny. Maraton ósma-dziewiętnasta to standard. Mimo to przynajmniej część przedmiotów zapowiada się mrucznie.
A na ostatek: Ja nie wiem tańczyć z radości bo jednego z doktorów przeniesiono do Zielonej Góry, więc Metodologia nauk zostanie przeniesiona na rok trzeci (a gościa nie lubiłam i tak), czy płakać bo inny doktor nie ma z nami zajęć, a mój ulubiony wykładowca ma ale tylko jeden fakultet.
Agon - 02-10-2010, 17:40
Temat postu:
Bo przy lektoracie z łaciny, przy programie studiów na ten rok, widnieje piękny napis 'Brak obsady' - czyli są spore szanse, że przynajmniej nie będzie jej w I semestrze. Yes.

Bo nie chcę jutra, nie chcę inauguracji ==' I nigdzie nie ma list z podziałem na grupy - ani w necie, ani przy dziekanacie. Ciekawe, czy go nam jutro podadzą, skoro od poniedziałku zaczynają się zajęcia...
Mononoke - 04-10-2010, 15:43
Temat postu:
Bo w tym tygodniu w czwartek mam zajęcia do 12, bo jest jakiś jubileusz uczelni, a w piątek z kolei są godziny rektorskie, czyli wolne, bo inauguracja :D A na temat fakultetów nikt nic nie wie, czyli możemy się nimi na razie nie przejmować ^^
Ale fakt, że na jutro muszę się już nauczyć na apy, a na czwartek na diagnostykę i jeszcze jechać do siostry, bo zapomniałam kaloszy z praktyk, to już takie fajne nie jest. I w bibliotece zabrakło książek do higieny zw. buuu :(
Sasayaki - 04-10-2010, 20:06
Temat postu:
Bo chyba mnie dziś coś postrzeliło: wypiłam 0,65 litra czekolady miętowej (!) i zapisałam się na kurs japońskiego. Przy moim podziale godzin to hardcore, ale jest gratis więc "jak dają to brać"!
Vivian - 04-10-2010, 23:35
Temat postu:
Bo osobliwości uczelni ciąg dalszy - po spotkaniu z dyrekcją instytutu tydzień temu, która w niezwykle malowniczych i wzniosłych słowach (od których aż krajało się serce i łzy zbierały się w kącikach oczu) roztaczała przed nami świetlaną wizję studiów na tym jakże szacownym uniwersytecie, po zachwalaniu najlepszej kadry i tym podobnych frazesach z jakże czarownym rumieńcem obwieszczono nam, że jeśli chodzi o zapisy na zajęcia przez usos to ehmm no cóż, ich rzekome uruchomienie 1 września" było pomyłką", działanie 1 października zaś najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku... Tak dokładniej rzecz ujmując, to nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Póki co "możecie chodzić według ogólnego harmonogramu", jednakże ten (co po chwili skonstatowano), nigdy nie istniał i też istnieć nie miał prawa. Jako, że sama dyrekcja stwierdziła, że myślała, że jesteśmy już zapisani i że cóż, muszą pomyśleć.
Kilka dni później - zapisy trwają, bywa, że ot nagle pojawi się komunikat, że na wykłady kursowe można się zapisywać dajmy na to w niedzielę o 2.00 w nocy. Dzisiaj zaś o 3.00 w nocy czatować można na konwersatoria. Na ćwiczenia zaś w środę o 4.00 rano... Może pominę milczeniem, że w planie są błędy, gdyż pewna pani ma zajęcia o tej samej godzinie w dwóch miejscach równocześnie? Być może to taki ewenement, któż to wie?
Na razie mieliśmy chodzić na wykłady (bez zapisów) no i cóż, czekamy dzisiaj na drugi wykładzik. Siedzimy tak, 180 osób, 30 min mija i nikt nie przychodzi...

Już nie wspomnę o innych dziwach, które były i które zapewne mnie jeszcze czekają.
nat_mich - 04-10-2010, 23:47
Temat postu:
Vivian, gdzie takie cyrki?
Vivian - 05-10-2010, 00:03
Temat postu:
Na uroczym Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ^_^
Zapowiada się genialnie, szczególnie na moim wydziale. Mamy najlepszy i jedyny w swoim rodzaju przepływ informacji.
nat_mich - 05-10-2010, 07:34
Temat postu:
moje doświadczenia z collegium novum są dobre, coś się musiało wyjątkowo pochrzanić. i nie ma się co przejmować, wszak UAM jest jedną z najbardziej ludzkich uczelni ;]

rok zaczął się w połowie a ja już chodzę spać o 24. to będzie męczący semestr. ale dla języka migowego mogę się poświęcić ;]
Crack - 05-10-2010, 10:01
Temat postu:
KHY. To wasz wydział coś niedomaga, brat i kuzynka też tam siedzą i o takich jajach nie wspominali.
Sasayaki - 05-10-2010, 18:13
Temat postu:
Bo ćwiczeniowiec od etyki robi takie wrażenie, że ustaje akcja serca. W sumie nie powiedział nic nowego... ale to jak to powiedział! Ale z drugiej strony wykładowca od historii i historiozofii wydaje się być sympatyczny.

I lol, jest nas 24 na roku. Aż tylu? Myślałam, że z 18.
Tren - 05-10-2010, 18:33
Temat postu:
Bo basen był porażką, a do pokoju, w którym podobno urzęduje informatyk nie udało mi się dotrzeć.

Jedyne szczęście to to, że Amerykan-Kanadyjczyk z którym mamy Sprawności Zintegrowane B jest sympatyczny.

Poza tym podobno informacje o czasie zajęć z Informatyki są wywieszone na stronie, ale ja nadal nie mogę ich znaleźć ><". Argh.... jestem ślepa czy co?
Loko - 05-10-2010, 20:53
Temat postu:
Bo ten dzień mogę śmiało zaliczyć do jednego z najlepszych w moim życiu.

Jedyny niemiły szczegół to to, że z jakiegoś powodu nie mogę jeść. Nic. Chce mi się wymiotować gdy mam coś w ustach jakikolwiek pokarm. W sumie strasznie mi to nie przeszkadza, ale jak się utrzyma tak z tydzień to może być ciekawie. I szpitalnie.
Nanami - 05-10-2010, 22:30
Temat postu:
Bo relacje międzyludzkie są takie... naprawdę, imho jedna z natrudniejszych, najdziwniejszych i najbardziej fascynujących rzeczy pod słońcem. Mogłabym o tym elaboraty pisać. Bo takie total random spotkania zdarzają się raz na miliard. Mnie nigdy. Do dzisiaj, akurat dzisiaj. Ale kontrast pomiędzy byciem z natury raczej nieśmiała osoba, a bezczelną ciekawością jest dosyć wybuchową mieszanką. I bo tak trudno przyznać się, że się za kimś tęskni, heh. Bo Wrocław tak daleko. I za bardzo się przywiązuję do ludzi jednak.

I bo różnice kulturowe, hahaha.
Asthariel - 06-10-2010, 16:18
Temat postu:
Bo mimo, że sie sporo uczyłem historii, to z klasówki dostałem 2.
Za to przyszły do mnie 2 paczuszki z książkami - wymienione dzięki uprzejmości wydawnictwa wadliwe Elantris (po 2.5 miesiącach...), i kryminał do recenzji. Tym samym mam w pokoju jakieś 18 książek, których nawet nie zacząłem.
Agon - 08-10-2010, 15:56
Temat postu:
Do zupy:

Bo nie dość, że wykład ze wstępu do nauki o państwie i prawie trwa aż trzy godziny, to na dodatek facet mówi tak wolno, że idzie usnąć, i prawie wszystko nam dyktuje. Wolałabym słuchać jednej płynnej, żwawej wypowiedzi i sama sobie notować to, co uważam za istotne.

I doszedł nam wykład z historii filozofii - nie wiem, po kiego grzyba nam ona. Już bardziej pożyteczna byłaby jakaś psychologia czy ekonomia.

Do życia:

Bo w końcu mam blankiet do przelewu za indeks i legitymację. Koniec uganiania się za tym cholernym starostą - jakby nie można było tego odebrać w dziekanacie.
moshi_moshi - 08-10-2010, 17:21
Temat postu:
Bo dzisiejsza lekcja wypadła całkiem dobrze, dzieci były grzeczne i kumate, i prawie się wyrobiłam. Niestety nie dotrwałam do końca zajęć, ponieważ moje gardło i nos, zupełnie odmówiły posłuszeństwa. Suche powietrze jest złe, a zasypianie pod cienkim kocykiem przy otwartym oknie jeszcze gorsze.
Hisayo - 13-10-2010, 19:51
Temat postu:
Bo moja siostra ma kota, który jest prawie tak samo Prze jak Moka. Nie lubię cię, wredna małpo.
Amarth - 14-10-2010, 11:34
Temat postu:
Źle:
Musiałam zerwać się z samego rana, za oknem jeszcze ciemno, i jechać do szpitala. Na miejscu musiałam czekać, aż zdecydują że już moja kolej na spotkanie z wąpierzem, czyli na pobranie krwi (I-GŁA). Potem musiałam znowu czekać (dobrze, że miałam książkę). Dodam, że byłam na wewnętrznym, gdzie aktualnymi pacjentami byli przede wszystkim ludzie starsi, z których co najmniej jeden zapomniał, czym jest toaleta. W końcu przyszła moja kolej na tomografię. Obie panie były bardzo uprzejme, ale niestety jedna z nich musiała mi założyć wenflon. Słowem, I-GŁA! Nienawidzę igieł. Nienawidzę nienawiścią dziką i płomienną. Dobra, jakoś przeżyłam wbijanie i musiałam poczekać aż zabieg się zacznie. Czekam i czekam i się doczekać nie mogę, bo trwa narada, czy można mi podać kontrast czy nie. Się składa, że przyjmuję jod, z powodu tarczycy, i podanie kontrastu mogłoby się skończyć późniejszymi problemami. Ostatecznie zdecydowano, że tomografia będzie bez kontrastu, co dla mnie oznaczało jedno: igła wbita na darmo i siędząca mi w ramieniu przez pół godziny. Po badaniu trzeba było ją jeszcze wyjąć po wcześniejszym oderwaniu plastrów, które mocno trzymały. Potem musiałam opanować trudną sztukę sznurowania butów i zakładania stanika jedną ręką, co mi totalnie nie wyszło, więc olałam nakaz trzymania lewej ręki zgiętej i użyłam obu. Walić, najwyżej będę miała siniaka. Na koniec musiałam jeszcze zasuwać na wewnętrzny, żeby zrobić wymaz z gardła i pozostała mi już tylko wędrówka w poszukiwaniu zasięgu. Przede mną jeszcze tylko ciągle odkładane na później oderwanie taśmy przytrzymującej gazik.

Dobrze:
Choć byłam wpisana jako pacjentka szpitala i nawet łóżko miałam przygotowane, pozwolili mi siedzieć na korytarzu, co oznaczało dostęp do świeżego powietrza, relatywną ciszę i spokój oraz krótkie konwersacje z pielegniarkami.
Jednak tym, co naprawdę mi wynagrodziło całe to czekanie i igły było małe spotkanie przed budynkiem szpitala. Otóż po wykonaniu telefonu doświadczyłam ataku w stylu Szpitalnego Kocura Bez Ucha. Kończę rozmowę i patrzę, a tu co? Przed wejściem do szpitala maszeruje sobie kot. Pierwszy Instynkt Prawdziwej Kociary nakazuje: "Zawołaj i zobacz, jak zareaguje". Zawołałam, a kocur natychmiast zmienia kierunek i zaczyna się łasić mrucząc donośnie i domagając się myziania. To co miałam zrobić? Wymyziałam. Jak na bezpańską przybłędę kocur był całkiem dobrze utrzymany (poza uchem, którego kawałek stracił w jakieś kociej, albo kocio-psiej bójce) i czysty. Miałam więc bardzo przyjemne towarzystwo aż do odjazdu ze szpitala. Później dowiedziałam się, że ów kocur jest czymś w rodzaju maskotki, która zawsze kręci się koło szpitala i wie, kiedy zaglądać do kuchni.
Enevi - 14-10-2010, 17:36
Temat postu:
Bo znika dylemat w postaci "oglądać Shiki czy Togainu no Chi?" (serie puszczanie w odstępie 10 minut == i weź tu wybierz, co chcesz oglądać...), ale za to lektoraty do 20:00... Miało mi się chcieć, a się NIE chce... GRRRR...
Serika - 15-10-2010, 18:31
Temat postu:
ARGH!!!!!!!!!!!

Mam koleżankę z pracy-sadystkę. Musiała mi mówić, że moja Od Dawna Ukochana kapela (TM) gra za parę dni w Warszawie? MUSIAŁA?! Teraz mam POWAŻNY dylemat, czy zrezygnować z jedzenia i żyć powietrzem do końca miesiąca >< Bez sensu, no... Jeszcze optymistycznie uznałam, że jak mają promować nowy album, którego jeszcze nie słyszałam, to mogę sobie darować, tylko kurczę, właśnie go odkrywam i rezultaty tego odkrywania mnie WCALE nie pocieszają - -" (jest. genialny. kropka).

Chyba jednak wolałam żyć w błogiej nieświadomości...
BOReK - 18-10-2010, 22:29
Temat postu:
No i nie poszedłem do kina... XD

Z rzeczy złych - w tym roku oprócz angielskiego na platformę elektroniczną wskakuje statystyka opisowa. Z rzeczy dobrych - to tylko drobny ułamek przedmiotu, a oba przedmioty przeniesiono na, miejmy nadzieję, stabilniejszy i lepsiejszy moodle. We shall see then.
Sasayaki - 19-10-2010, 17:09
Temat postu:
Ćwiczeniowiec od etyki tak mnie przeraża, że aż czuję do niego jakąś sympatię... to jakaś odmiana syndromu sztokholmskiego, czy jak?
Salva - 20-10-2010, 23:32
Temat postu:
Bo nie znoszę i uwielbiam nadal Narnię za to samo. Cholerny Kaspian.

Jesienne wieczory są dobijające, zwłaszcza bez towarzystwa, do którego za bardzo przywykam.
GoNik - 21-10-2010, 19:24
Temat postu:
FRUSTRACJAAA~

Program do żonglowania partycjami zaliczył niespodziewany zgon, w efekcie mam teraz nieprzypisane do niczego 70gb wolnego miejsca, które tak zasadniczo jest partycją z muzyką.

Całe szczęście moje lepsze pół kopiuje sobie całą muzykę i jest zbyt niezainteresowane tym, co mu gra, żeby robić w niej porządki :D
Vivian - 24-10-2010, 00:25
Temat postu:
Bo chciałam sobie obejrzeć coś wieczorem i trafiłam na koreański serial, którego jeden odcinek sprawił, że nie tylko otrząsnęłam się z dzisiejszego marazmu, ale teoretycznie spadłam z krzesła. Otóż w ciągu pierwszego epizodu główna bohaterka zdążyła spotkać przystojnego nieznajomego w windzie, następnie zrządzeniem losu wpadła na niego w labiryncie na jakimś odludziu, płynęła z nim jachtem, przespała się z nim, nawiązała z nim kilkudniowy/tygodniowy romans, dowiedziała się, że on ma żonę (nie chciał jej powiedzieć "bo ją pragnął i kochał", okazało się, że ta żona jest córką wpływowego człowieka, który uczynił z zięcia jakiegoś dyrektora, wspomniana wyżej żona rzuca lusterkami w ludzi, pobiła główną bohaterkę, rozwaliła jej wiolonczelę, przecięła jej rękę smyczkiem, wtrąciła do aresztu, kiedy przyszedł pan przystojniak wyszli razem, ale on usiadł za kierownicą i patrzył jak żona kopie jego ukochaną, facet przeżywa traumę dopiero w siłowni, szantażują go, bo matka narobiła jakiś horrendalnych długów, pojawia się na widoku jeszcze jeden facet ze swoją traumą i spoziera w stronę głównej bohaterki, do tego dziewczę (g.bohaterka) jest w ciąży a wspomniana wyżej żona napastuje ją w domu i mówi, że zabije.

Dodam jeszcze, że i tak pominęłam sporo innych wydarzeń (wątków postaci drugoplanowych), które w owym pierwszym odcinku miały miejsce. O_O czuję się jak gdyby ktoś mi zrobił pranie mózgu.
Sakura_chan - 26-10-2010, 15:00
Temat postu:
Vivian, a pamiętasz tytuł ? I na pewno nie włączyłaś Romanticy?
Vivian - 27-10-2010, 00:28
Temat postu:
Sakura_chan napisał/a:
Vivian, a pamiętasz tytuł ? I na pewno nie włączyłaś Romanticy?


Hmm pamiętać, pamiętam, ale nie chciałabym przyczynić się do reklamy tegoż szacownego dzieła. Obejrzałam pobieżnie parę następnych odcinków, nie wiem, chyba miałam fazę masochistyczną
Powiem tak, NAPRAWDĘ nie widziałam czegoś równie traumatycznego. Nawet "Moda na sukces", której sam temat muzyczny doprowadza mnie do furii, nie była nigdy tak obfita w tragedie. Co więcej, nawet "Vampire Knight" w swej animowanej wersji, nie dorównuje nawet w połowie (autentycznie) poziomowi melodramatyzmu i tragizmu w tej oto dramie. Tam absolutnie w każdym odcinku ktoś ryczy, wszyscy ryczą, faceci, kobiety, wszyscy jak jeden mąż! Nie wspominając już o tym jak łatwo wszyscy "dołączają do szacownego grona aniołków". Psychiki postaci nie rozumiem, za Chiny Ludowe, na nich po prostu ciąży fatum i cokolwiek by nie zrobili to i tak zmierzają ku nieuchronnemu końcowi. To, że główna bohaterka jest w stanie chodzić i jako tako myśleć, jest absolutnym cudem.

Dlaczego zaczęłam to oglądać? No bo grał w nim Kim Sung Soo (me z zażenowaniem przyznaje.) No, ale grał kompletnego debila.

OK, powracając do tematu, bo mam już za sobą egzamin techniczny!!! Żegnajcie gamy, pasaże, dwudźwięki!!!! Spalę was cudne nutki w kominku!!!

Dla innych masochistów: drama zwie się "Bad love"
BOReK - 29-10-2010, 23:07
Temat postu:
Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Tym razem załatwienie próbki świeżego produktu może wymagać tego, żeby ktoś pojechał we wtorek do Mszczonowa i przywiózł to pudło. Chętnie bym to zrobił, gdyby nie inne obowiązki, brak samochodu i brak informacji o której to pudło będzie gotowe do odbioru. Ale może mnie w to ubiorą, chętnie się wyrwę na chwilę z miasta. :3
Amarth - 30-10-2010, 18:14
Temat postu:
Nadal jest źle i będzie jeszcze gorzej, ale na poprawę nastroju przespacerowałam się dzisiaj po Empiku, gdzie wyszpiegowałam Dobry Omen w oryginale, który teraz zdobi moją półkę (polską wersję też mam, oczywiście, ale w niej tłumaczenie jest... kiepskie, delikatnie mówiąc).
Salva - 30-10-2010, 18:17
Temat postu:
Bo życie realne absorbuje mnie do tego stopnia, że nie mam czasu na nic innego poza naprawdę priorytetowymi sprawami. Za to umacnianie więzi międzyludzkich nareszcie, po tak długim czasie, w normalny i zdrowy sposób mnie cieszy No i rozpieszczające mnie towarzystwo w domu, do czego naprawdę muszę przywykać i boleć będzie rozstanie. Niemniej tęskno za jenotami. Krótka przerwa w bezinterneciu mi uświadamia, że jestem nieco z tyłu.

Za to nareszcie mogę napisać parę maili, pomacać parę osób. That's nice...

A obce języki rozwalają mi polską ortografię i składnię, ratunku...
Hisayo - 31-10-2010, 13:33
Temat postu:
Dobrze: Upiekłam kruche ciastewczka bez śliwek. Sama.
Źle: Będziemy je jeść do Wielkanocy.
Agon - 03-11-2010, 13:11
Temat postu:
Bo specjalnie nie poszłam na dzisiejsze wykłady (obecność jest sprawdzana), żeby skończyć opracowywać tematy na dzisiejsze ćwiczenia, a tu dostaję SMSa, że ich nie ma. I na dodatek wstałam o 7.00 (!), żeby to zrobić.

Bo przesyłka doszła w ekspresowym tempie! Mru, trzeba będzie bardziej oszczędzać na żarciu, żeby częściej sprawiać sobie takie gadżety.
Amarth - 03-11-2010, 19:30
Temat postu:
Dobrze:
Bo pani w sekretariacie była bardzo miła i w swej uprzejmości zdjęła mi kamień z serca. Właściwie to dwa kamienie. I to bez żadnej papierkowej roboty.

Źle:
Bo w ramach zapłaty mam takie odjazdowe odciski, że jedyne, co w stopach czuję to pulsujący ból.
Sasayaki - 03-11-2010, 21:42
Temat postu:
Lecę na twarz... maraton 8.00- 20.15 to zuo. Teoria bytu to zuo. Idiotyczne okienka to zuo. Ale z drugiej strony japoński jest fajny. I Bożyszcze! Oglądanie Bożyszcza jak przechadza się korytarzami też jest ok.
Crack - 05-11-2010, 19:08
Temat postu:
Pojawiła się fajna oferta dobrze płatnej pracy na tydzień-dwa w Wawie, łącznie z opłaceniem przejazdu, wyżywienia i hotelu (buhaha). A że uczelnia i szkolenie na uniwerku mocno z tym kolidują, to zamiast poprawiać aplikację w siedzibie firmy mam pracować zdalnie i zrobić temu audyt.
nat_mich - 06-11-2010, 11:20
Temat postu:
są ludzie, którzy powinni zostać roztrzaskani. których najchętniej sama bym roztrzaskała brutalnie za to w jaki sposób traktują innych. jak człowiek nie umie mówić inaczej niż roszczeniowo, wulgarnie i niczym pan i władca, powinien być eliminowany. Puff!

z dobrych rzeczy tyle, że mogę przespać dziś cały dzień a pozapierdzielam sobie jutro.
Akai - 06-11-2010, 13:32
Temat postu:
Bo niby weekend, ale jakoś nie odpoczywam. Ciągle zmęczona. To chyba przez tą pogodę. W dodatku czeka mnie za 3 tygodnie olimpiada szkolna z języka polskiego, a tydzień później z historii, a ja dochodzę do wniosku, że ... nie pójdzie mi za dobrze. Nie potrafię rozwiązywać tego typu testów i nie wiem co z tym zrobić ! Co za beznadziejne uczucie .. Jedyny plus - mam w końcu czas na obejrzenie anime, tym razem K-ON!
Agon - 06-11-2010, 16:56
Temat postu:
Bo net znowu mnie kocha! Co prawda nie rozumiem zasady jego przyspieszania/spowalniania, ale trzeba się cieszyć. *zaciera rączki na knówkę Macrossa F*

Bo trzeba w końcu zacząć się uczyć na to kolokwium. Nie powinno być najgorzej, bo uczę się w miarę na bieżąco, ale NIE CHCEM MI SIEM.
Mononoke - 07-11-2010, 15:08
Temat postu:
Bo wstałam o 6:40, pół dnia biegałam z grupą po lesie, żeby oglądać paśniki, lizawki i tropy saren i dzików (no łał, tak jakbym nigdy nie widziała :/). Było zimno, brzydko, mokro i cały czas padało (więc z ogniska tez nici). Żeby było zabawniej to oczywiście poślizgnęłam się i wyrżnęłam prosto w to błoto (dobrze, że nie twarzą) I jeszcze okazało się, że nie zaliczą nam tych 4 ćwiczeń ze zwierząt łownych. To było tylko tak na zachętę (no kurde, pomachali dzieciom przed nosem cukierkiem, a potem go zabrali).

Ale było nawet fajnie. Profesor zabrał swojego psa, a on jest taki uroczy (pies ma się rozumieć, nie profesor^^). W drodze powrotnej zebrało nam się na rozmowy o różnych dziwnych rzeczach. To pewnie przez nadmiar świeżego powietrza. A kiełbasę i tak zjedliśmy. Ha!

To teraz mogę iść spać. Kto by się przejmował głupimi kolokwiami...
Salva - 12-11-2010, 20:55
Temat postu:
Bo dziki nagły wyjazd do Sącza do weterynarza... I trzy miesiące niepewności, jakbym miała mało niepewności w życiu ostatnio.

Ale buty chociaż mam, wymarzone, piękne, i papu będzie. I może nawet dobrze, że udało mi się uniknąć spotkania pewnej osoby dzisiaj. Nevertheless, siiiigh...
Agon - 14-11-2010, 20:32
Temat postu:
Bo dzięki wizycie rodziców znów mam pełne szafki i lodówkę, czyli zaoszczędzę trochę kasy (figurki, figurki~...). Ponadto Internet z Playa chyba będzie się lepiej sprawdzał niż ten z Orange (przynajmniej ma większy limit transferu).

No ale właśnie przez wizytę rodziców nie zrobiłam podczas tego długiego weekendu absolutnie niczego... Zarwane nocki do środy, witajcie z powrotem! =='
Nanami - 16-11-2010, 21:48
Temat postu:
Bo wypad na sushi~ Bo uroczy wystrój, przepyszna miso udon, herbatka, bento, grzebanie w wodorostach i inne atrakcje. I sporo lżejszy porfel, ale co tam, raz się żyje. I pomyśleć, że w Japonii to dla nich norma! Mogłabym takie jedzonko jeść~ Szkoda tylko, że takoyaki nie mieli, nabrała mnie jakoś ogromna ochota na nie, heh.

Bo ciąg dalszy wypchanego po brzegi tygodnia, a to dopiero początek. Już sobie nawet rozpisałam co, gdzie, jak i na która godzine. Na szczęście głowa póki co już nie boli... co nie zmienia faktu, że zdycham sobie radośnie po powrocie do domu wieczorami. Ale wizja wynagrodzenia jest motywująca~

Bo mieszanka jesiennego doła ze zwyczajowym radośnie głupim optymizmem to ciekawy mix, zaprawde~
moshi_moshi - 17-11-2010, 11:07
Temat postu:
Bo mam wyjątkowo parszywy tydzień, ale na razie dzielnie ćwiczę bycie lotosem! Nie dam się, a co! I kij w oczko problemom.
Agon - 17-11-2010, 14:49
Temat postu:
Łiii, przyszła figma Azu-nyan. Oryginalniutka, z hologramem. I mimo że szła poleconym, to doszła tak szybko jak kurierska.

Jedynie martwi mnie fakt, że tę figurkę zamawiałam w weekend, wysłali ją w poniedziałek i dotarła do mnie dzisiaj, a Vocaloida w Pantsu.pl zamawiałam dwa tygodnie temu, został wysłany w zeszłą środę i jeszcze do mnie nie dotarł, choć też idzie priorytetem... Jak mi Poczta Polska zgubi(ła) tę paczkę, to zamorduję >_<
Caladan - 17-11-2010, 20:52
Temat postu:
Bo na kaca najlepsza jest praca. Idę do innego teamu. Procesy są tam dużo łatwiejsze i mają więcej casów na obecną kampanię, ale jakoś szkoda mi uciekać z dotychczasowego zespołu. Cóż będe wiecej umiał. Okazuje się, iż jest w tej robocie więcej moich znajomych niz myslałem.
Co jest złe. Korki pioruńskie. Dziś rano cieszyłem ,że odetkało się w jednym parszywym miejscu. Spózniłem się o 20 minut. Muszę znowu brać poprawkę do dojazdu.
Wiewiór - 18-11-2010, 12:03
Temat postu:
Bo idę zakupić kasę fiskalną. Z jednej strony niby się cieszę, że już będę to miała za sobą. Z drugiej strony pochłonie ona większą część moich oszczędności. Czyli, że pieniądze na szkołę, będę musiała zacząć odkładać dopiero po nowym roku =.= W grudniu też mnie szarpnie, bo ZUS się będzie domagał podwójnej wpłaty....Zuooooo. Jak ktoś będzie robił skok na bank to dajcie znać, przyłączę się chętnie.

Ha! mam kasę! i co więcej, skarbówka mi za nią zwróci całą kwotę!
Agon - 19-11-2010, 10:29
Temat postu:
Cytat:
Jedynie martwi mnie fakt, że tę figurkę zamawiałam w weekend, wysłali ją w poniedziałek i dotarła do mnie dzisiaj, a Vocaloida w Pantsu.pl zamawiałam dwa tygodnie temu, został wysłany w zeszłą środę i jeszcze do mnie nie dotarł, choć też idzie priorytetem... Jak mi Poczta Polska zgubi(ła) tę paczkę, to zamorduję >_<

Dobra, paczka doszła. Wreszcie.

Szkoda tylko, że trafił mi się Ren - fajniej byłoby mieć Vocaloida, którego się lubi... No ale figurka jest kjutna.
seshiro - 19-11-2010, 18:35
Temat postu:
+bo weekend, bo wcześniej skończyłam laborki i jeszcze to, że nie muszę dzisiaj nic robić :)
+przyszły tydzień zapowiada mi się luźniejszy na uczelni (tzn będę mieć 2 kolosy a nie 5 tak jak w tym tygodniu)

- nie zaliczyłam kolosa z biologii i będę musiał poświęcić niedzielę na nauczenie się błon komórkowych:/
Easnadh - 20-11-2010, 11:43
Temat postu:
Dostałam stypendium naukowe...

...ale śmiesznie niskie. Powaliło ich?
Serika - 20-11-2010, 12:38
Temat postu:
Happens. Mój rekord - 140 zł w najwyższym progu stypendialnym. Jeśli masz JESZCZE gorzej, to współczuję :D
Mai_chan - 20-11-2010, 15:48
Temat postu:
Też dostałam stypendium, niższe niż w zeszłym roku, ale lepszy rydz niż nic.
Za to coraz bardziej niepokoją mnie częste ostatnio bóle głowy. Są wyjątkowo irytujące, a ile można ćpać przeciwbóle...
Salva - 20-11-2010, 18:35
Temat postu:
Bo jestem obita jak jabłuszko. Stare rany zamieniły się w krwiaki, szczęka przestawiona i palec nie działa, za to rozdarć skóry dość mało. Ale ta satysfakcja... I nawet Hubert był (mile?) zdziwiony, że tym razem się nie opierniczałam. Ciało obite, za to charakter zyskuje in plus. I jutro łuki, yay!
moshi_moshi - 20-11-2010, 20:30
Temat postu:
Serika napisał/a:
Happens. Mój rekord - 140 zł w najwyższym progu stypendialnym. Jeśli masz JESZCZE gorzej, to współczuję :D

A ja myślałam, że na UŚ-u jest biednie... Wyrazy współczucia.
BOReK - 21-11-2010, 11:07
Temat postu:
W ten weekend zajęcia zostały odwołane ratalnie. Wczoraj z samego rana dowiedzieliśmy się, że mozemy iść do domu i nie wiadomo, co będzie dzisiaj. Tyle dobrego, że sprytnie poprosiłem koleżankę o smsa dziś rano z informacją - zgodnie z prognozą, zajęć znów nie było, więc przynajmniej się wyspałem. Mogli jednak się jakoś lepiej zorganizować, pojechałbym sobie do Łodzi...

Poza tym udało mi się rozkręcić klaptopa, więc teraz jest czysty i wcale nie sprawniejszy. Następnym razem muszę się jednak dobrać do matrycy.
Akai - 23-11-2010, 15:25
Temat postu:
Najpierw dobre wieści - mimo strachu przed egzaminem próbnym z humanistyki całkiem dobrze mi poszło. Co więcej - jestem z siebie bardzo zadowolona. Minusem jest to, że te wredne małpy w szkole mimo wyraźnego napisu na arkuszu zadań "Piszecie 120 minut" zabrali nam 30 min i w ten sposób jedno zadanie mam napisane całe ołówkiem i nie napisałam zakończenia do rozprawki .. Agrr .. ta sprawiedliwość w szkole
Agon - 23-11-2010, 22:53
Temat postu:
Bo to:
Cytat:
30 Seconds to Mars
Poland DEC 14 show, prepare for WARPAINT NIGHT! theme: FACEPAINT. NEON. ECHELON BATTLE GEAR.

Argh, prowokujcie mnie dalej, aż w końcu przezwyciężę ten kijowy dojazd. Trzeba się szybko decydować >_>
Amarth - 25-11-2010, 08:56
Temat postu:
Dobrze:
Bo pada śnieg, czekałam na to.

Źle:
Bo śnieg pada na mokre (ostatnio sporo padało), więc niemal natychmiast robi się bardziej mokro. Ble.
Sasayaki - 25-11-2010, 19:40
Temat postu:
Bo jak się okazuje: ja wiem lepiej-> słuchać mnie. Świat przekonał się o tym na własnej skórze, co niestety jest nieprzyjemne zarówno dla niego jak i dla mnie.
Nanami - 25-11-2010, 23:01
Temat postu:
Bo sprawa załatwiona i bez faila nawet i miło i sympatycznie.

...za to odpłaciłam to niesamowitym bólem gardła. Auć. I zimno.
Vivian - 25-11-2010, 23:11
Temat postu:
Bo pan dr doszedł do siebie, trudno określić, czy to dobrze wróży na przyszłość, czy też nie, ale znowuż z właściwą sobie finezją i dowcipem, powrócił do wzbudzania w nas niepokoju i napawania się naszym strachem. Tydzień temu tchnęło prawdziwą grozą (naprawdę znacząca różnica), usłyszeliśmy przejmujący monolog i ujrzeliśmy posępne spojrzenia kierowane w naszą stronę, zostaliśmy nazwani grupą samobójców a po 15 min. doktor teatralnie wyszedł. I już nie wrócił (głosem zza grobu). Czekał w gabinecie całe 1,5 h godziny żeby to samo uczynić na zajęciach z następną grupą. O co chodzi? Otóż, prawie nikt nie zdał tego chorobnego koła z historii, koło 70 osób pisze poprawkę:D. Biedak co roku liczy, że pewnego roku będzie inaczej... Heh... No, ale chwilowo odzyskał rezon i siał "tradycyjny" niepokój. Za tydzień po poprawce czeka nas wszystkich (z tygodnia na tydzień nasza szacowna grupka się zmniejsza) indywidualne spotkanie w mrocznych czeluściach jego gabinetu. Hmm i tak sobie myślę, że zaczynam się psychicznie hartować. E tam, nie dam się i tyle:P
Mononoke - 27-11-2010, 09:37
Temat postu:
ŚNIEG!? O.o
Easnadh - 27-11-2010, 10:30
Temat postu:
Mononoke napisał/a:
ŚNIEG!? O.o
I mróz jak cholera... Chociaż podejrzewam, że we Wro i tak jest cieplej niż w Jugowie, więc wolę być w sumie tu niż tam.
nat_mich - 29-11-2010, 11:53
Temat postu:
-okazuje się że są rzeczy ważne i ważniejsze. pani dr nie może wypisać skierowania do chirurga, nie ma na to czasu, bo przyjmuje akurat przedstawicieli handlowych. i ma w nosie, że w realiach nfz jeden dzień później doniesione skierowanie, to przyjęcie koło 3 miesięcy później:|

+kochany pan ortopeda od kolan wcisnął mnie do świetnego specjalisty-swojego znajomego-na rehabilitację. wiara w lekarzy jeszcze nie umarła

-jednak wynika z tego minusik. jenoctwo może stawiać kto ma większe prawo do mordowania mnie, w razie czego [ogół czy siostr:P].
Vivian - 29-11-2010, 23:28
Temat postu:
Bo mam za sobą całkiem udany dzień, odzyskałam dobry humor i motywację;) Co tam, że prawie dwukrotnie spadłam ze schodów i że zakuwam chorobne daty... Wyłączając również pewne osobliwe spostrzeżenie nowo poznanej koleżanki, która na wstępie stwierdziła, że wyglądam na "kujona w złym tego słowa znaczeniu" i w dodatku o "typowym" umyśle ścisłym (znaczy, że jak?) O_o. Zabrzmiało to nieco pejoratywnie. Hmm no w sumie poczułam się skonfundowana. Naprawdę. A co z moją artystyczną aurą, hę?!! Może wcześniej mnie okłamywali? Hmm i spotkałam dzisiaj w bibliotece mego interesującego znajomego, którego poznałam rok temu, hmm wspomniał coś o kawie... Heh tyle, że ja zapomniałam po raz drugi jak ma na imię!!!!!!
Hisayo - 30-11-2010, 14:02
Temat postu:
Ha! Bo zmiana trasy od pół roku, a ja o tym nie wiedziałam (no ale jak mam wiedzieć, skoro od pół roku tym autobusem nie jeżdżę), bo śnieg, zimno i wojgle, bo spóźniłam się o godzinę i przeleciał mi teatr (dobrze, że to nie Alicja, bobym się pocięła papierkiem od zapiekanki, którą mi mama zeżarła), bo nóg w ogóle nie czułam, nic!, nie było ich, bo cholernie spóźniające się autobusy, a niech je szlag, i bo niejeżdżące tramwaje, czemu nie dowiedziałam się o tym wcześniej, i bo oberwać niewybredną wiązaną z samego rana to NAPRAWDĘ nie jest przyjemna rzecz, przepraszam za skomplikowaną i niezrozumiałą wypowiedź.

ACZ! Zbiorowe, nightrayowe myzianko. Awwwwww :3 Gdyby Elliot nie miał miny-tej-co-zwykle... Ale mina Claude'a była Bardziej. I Vanessa, I Ernest. No awwwwww~ po prostu. Teraz tylko Liliowego krzesełka mi do szczęścia brak.
Sasayaki - 01-12-2010, 14:57
Temat postu:
Bo jest tak skończenie okropnie, a przy tym tragicznie zimno. Ale z jakiegoś powodu to jest zabawne xD
Loko - 04-12-2010, 23:39
Temat postu:
Bo żem się naczytał tylu creepypast, że najprawdopodobniej będzie mi trudno usnąć. Ale fajnie jest się czasem trochę pobać...
krew_na_scianie - 05-12-2010, 16:15
Temat postu:
Bo mam nowy komputer! Oblivion i Gothic 3 ino śmigają!!

Tylko dlaczego nie widzi mi internetu na kompie? Nie wiem co i jak na nim ustawić.. Podzwonię jutro do fachowców. :/
Wiewiór - 05-12-2010, 23:02
Temat postu:
Bo ten tydzień był po prostu zły i niedobry. Jedyne jasne punkty to: czytam sobie książeczkę po chińsku na moim poziomie i rozumiem o co chodzi (a historia jest o tajemniczym morderstwie!), w poniedziałek siedziałam u znajomej z chińskiego i było to bardzo miłe posiedzenie, a dzisiaj tak się do szkoły odstawiłam, ze się wszyscy za mną oglądali. Mogę więc założyć, ze Pasztet Day (trwający tym razem aż 5 dni =.=) został pokonany.
Sasayaki - 06-12-2010, 18:21
Temat postu:
Bo pseudowykład pt: "W jaki sposób Iluminaci i CIA piorą nam mózgi przy pomocy Lady Gagi" to prawdziwa faza. Aczkolwiek kolegi nie w sposób na dłuższą metę słuchać. Ostatecznie nie wiem nic poza satanistyczno-pogańską symboliką opaski na oku Gagi oraz paru innych dziwacznych szczegółów.

I "u" mi się na laptopie zacina...

Edit: Zapomniałam o najważniejszym! Dostałam stypendium, przyszło na konto! Z jednej strony JEŻU ALE CZAD!!! A z drugiej... taka ilość pieniędzy, które mogę wydać na co chcę... to mnie przeraża...
Agon - 08-12-2010, 18:48
Temat postu:
Bo jak zwykle po hardkorowym zestawieniu dni wtorek-środa padam na twarz, ale łiii, Poczta Polska mnie kocha! Sąsiadka też mnie kocha, bo odbiera mi paczki (a raczej listonoszowi pewnie nie chciało się tego targać z powrotem na pocztę i znowu jej podrzucił kartonik :P).
Salva - 11-12-2010, 01:20
Temat postu:
Bo poooszedł, bo było świetnie, bo marudził na koncert i film, ale chyba mu się generalnie podobało. Bo lubi tańczyć (:3), bo włosy, bo znowu pamiętałam żeby się zameldował, bo kurna ciągle nic nie wiem, bo było świetnie i kocyk ciągle pachnie. Mrrrrrrrrr. Mr.Mr. Bo 6 godzin together to nie w kij dmuchał...

Jak rany, musiałam się wywnętrznić bo inaczej pęknę... Mrrrrrrrrr.
Nanami - 13-12-2010, 00:25
Temat postu:
Bo maluśka, miesięczna Coronetka! Jest taka cudna, że nie chcę jej oddawać dalej, ale kto wie. No i dwie diablice Moka i Nana wcale jej gorąco nie przyjęły, aż mi żal biednej Lilu. No ale zobaczymy jak się dziewczyny dogadają!

Bo jestem głupia 8D

I bo powinnam dzisiaj się uczyć a nie... a wychodzi jak zwykle. I SHALL NOT PASS! .___.
Mononoke - 13-12-2010, 18:31
Temat postu:
Bo po raz pierwszy ktoś z obsługi w Saturnie sam do mnie podszedł i się zapytał czy mi w czymś pomóc. Byłam w tak głębokim szoku, że brakło mi słów. Za każdym razem jak tam idę to mam wrażenie, że cała obsługa się gdzieś chowa. A jeśli już uda się kogoś znaleźć to odsyłają cię na drugie piętro (gdzie dowiadujesz się, że jednak to nie tu i masz udać się na pierwsze i tak w kółko) albo po prostu nic nie wiedzą i każą ci szukać kogoś innego.
I jeszcze pani udzieliła mi paru ciekawych informacji i rad. O.O Cud, normalnie cud na Święta.
Wiewiór - 13-12-2010, 20:02
Temat postu:
Mononoke, to podobnie jak w Media Markcie ;D Rodzice poszli po jakiś prezent i od razu zaatakowało ich aż 3 ludzi z obsługi! ;D Normalnie też się chowają i udają, ze ich nie ma.
Sasayaki - 15-12-2010, 15:47
Temat postu:
Szeherezada może się schować! Gdzie tym jej bajkom do kolokwium tysiąca i jednej bzdury?! Jak ja to zaliczę to piję się herbatką z automatu. Ale z drugiej strona- ha, ha! Śmiali się, że chodzę na wykłady z bytu i poznania, że marnuję czas mówili... A teraz kto ma plus na egzaminie, zapowiedziany przez wcale-nie-tak-sklerotycznego profesora?
Agon - 16-12-2010, 10:46
Temat postu:
Do Życia:

Bo wtorkowy koncert, bo spotkanie z Elvi i Anielką, bo stolyca! Ja chcę jeszcze raz!

Bo odespałam (15 godzin snu to jest to!).

Bo obiecali, że wrócą :3

Do Zupy:

Bo 2/3 płyty było PUSTE. To tłumaczy wyprzedane bilety w 2 tygodnie. Powaliło ich, wrrrr.

Bo już po. No, no, no :<
Mononoke - 20-12-2010, 17:41
Temat postu:
Bo poniedziałek za mną, a koła nawet nieźle mi poszły. Ale... tak jakoś, nie mam siły, nie chce mi się z tego cieszyć.
Agon - 20-12-2010, 20:56
Temat postu:
Bo przyszły Petit Nendo z Angel Beats!

...tylko nie mogę ich postawić, bo kuleczki przy patyczku do podstawki są ZA DUŻE i nie wchodzą w dziurki (na podstawkach od Vocaloidów stoją bez problemu). No szlag by to trafił (o przyklejeniu na klej nie ma mowy, bo figurki mają wymienne części) >__<'' Ciekawe, czy Good Smile Company masowo coś nie wyszło, czy tylko mi się trafił taki egzemplarz...
nat_mich - 23-12-2010, 02:10
Temat postu:
jadę do domu. i to jest nawet niezłe ze względu na to, że zobaczę się z Bliźniaczką, najem się sucharków kupowanych nie za moje pieniądze, a jak będę zdychać na bóle kamieniowe to będzie miał się kto mną zająć.

ale, merde, zapowiada się halloween nie boże narodzenie. nie znam chyba nikogo, kto w tym roku cieszy się na okoliczność wigilii. serio, nikogo.

oby chociaż ojciec przyleciał jak ma przylecieć, bo fajnie by go było zobaczyć.
pestis - 23-12-2010, 18:39
Temat postu:
Bo moge dzisiaj wyjść 2h wcześniej z roboty, ale cóż z tego, skoro nie mam czym wrócić do domu.
Z drugiej strony, w domu pewnie kazaliby mi coś sprzątać, gotować, albo nie daj boziu t rz y m a ć m i k s e r O_O. Nienawidzę trzymać miksera (samotrzymający się mikser to jedyny słuszny mikser!). I nie cierpię świąt.
Tak więc pozostanie w pracy nie jest chyba takie złe.
GoNik - 23-12-2010, 18:46
Temat postu:
UGH.

Razem z ziemniaczkiem zjadłam plombę z zęba, którego leczenie ostatnim razem było długie, upierdliwe i teraz pewnie czeka mnie wyrywanie albo wycinanie.

Tyle dobrego, że moja stomatolog jutro przyjmuje od 8 do 12 i miała miejsce na 10:30.
Serika - 23-12-2010, 21:16
Temat postu:
Uh... Nigdy więcej.

Umarłam, ale zanim umarłam dotaszczyłam do domu prezentowe zakupy. Pokrowce na siedzenia do samochodu plus komplet absurdalnie ciężkich i nieporęcznych gumowych wykłądzin do auta plus komplet noży kuchennych w dużym pudle plus dużą tablicę korkową. Komunikacją miejską. Z Żerania.

To są te rzadkie chwile, kiedy oddałabym królestwo za samochód.

(Ale mam prezenty!)
moshi_moshi - 23-12-2010, 22:37
Temat postu:
Ten dzień jest dniem faila... Totalnego. Ale... szalenie podoba mi się choinka, którą tradycyjnie sama ubrałam i tego się trzymam.
Mai_chan - 24-12-2010, 20:20
Temat postu:
Kurde. Wigilia była super, bratanica mi rośnie jak na drożdżach i jest wyjątkowo czarującym dzieckiem, papu było dobre, nikt na nikogo nie krzyczał, nie obraził się ani nic... Ogólnie wszystko fajnie.

I ja wiem, że w tym święcie nie chodzi o prezenty, ale nie zmienia to faktu, że czuję się trochę... pominięta. Jakoś głupio mi, jakiś wyrzut sumienia jest, no bo jak to tak można, żeby prezenty uważać za "nie dość fajne". Ale na litość, na plaster mi nowe pióro, toć obecne żyje, a rozpisywanie nowego to koszmar. I jakby ten "list do świętego", który pisze się co roku został w dużej mierze zignorowany...
Wiewiór - 24-12-2010, 22:53
Temat postu:
Ja część prezentów sobie sama kupiłam, więc wiedziałam czegoś się spodziewać. Duży plus to zastrzyk gotówki, która zostaje odłożona na różne moje pomysły.

Smutne jest to, że z 4 dziadków tylko 1 wystrzałowa babcia wie o mnie więcej niż to jak się nazywam, ile mam lat i jak wyglądam. Reszta nie ma pojęcia o moich studiach, tańcu i takich pierdołach jak np. moja nienawiść do rodzynek w cieście. Mimo, że to ostatnie powtarzam przy każdych świętach. Trochę to przygnębiające, że ta trójka zazwyczaj przeprowadza taką oto rozmowę: "co u ciebie?", "a jakoś leci powoli, wszystko się układa", "aha, a powiem ci, ze wczoraj bardzo bolało mnie..." i tu wstawiamy dowolną ilość dolegliwości. Nie pamiętam żadnego pytania o studia, czy chociażby o chłopaka (czy mam lub nie) czy o cokolwiek związanego ze mną. Jedyny plus, że nie będę musiała słuchać o tym, ze powinnam już za mąż wyjść.
Crofesima - 27-12-2010, 22:03
Temat postu:
To co prawda były najgorsze święta w moim życiu, ale miały też pewne... pozytywne elementy:

a) różowa choinka. Tak, w tym roku mamy całkowicie RÓŻOWĄ choinkę. To był oczywiście mój pomysł. Nazwaliśmy ją Doda.
b) jednym z prezentów od mamy okazał się być... Twilight. W wersji książkowej oczywiście. Jak ona dobrze mnie zna!
c) poza powyższym failem, reszta prezentów bardzo mnie usatysfakcjonowała. Dostały mi się zaskakująco kobiece rzeczy - między innymi cudne i pro pędzle do makijażu (mrrr) i śliczny MEXXowy skórzany pasek.
Salva - 28-12-2010, 12:37
Temat postu:
Bo pozbyłam się zbędnych włosów. Jeszcze tylko zniszczyć zebrę, a będzie dobrze. Tyle, że chyba trochę za krótko to wyszło...
Wiewiór - 28-12-2010, 19:56
Temat postu:
Bo cierpię po świętach. przez dwa dni zjadłam tyle ile normalnie jem przez tydzień...ael to było takie dobre! Problem teraz pozostał natury "czy ja wejdę w tę kieckę na Sylwka?!!".
DOdatkowo moja kochana mama ma tydzień urlopu do końca roku. Po dwóch dniach jestem skłonna postawić ojcu kapliczkę i dać Dyplom Świętej Cierpliwości. Codziennie jest mi wypominane, że jestem pasztetem i żeby być ładną dziewczynką i dobrze się czuć muszą ćwiczyć i chodzić z nią na spacery. Ja wiem, że ona chce jak najlepiej, ale tej pani spod latarni mać! Jest to dołujące ciągle mieć wypominane czego bym do ust nie wzięła =.= na szczęści jeszcze mi cukru do herbaty sypać nie zakazano >.<

Dlatego zrobiłam sobie dzisiaj dzień piękności, byłam u kosmetyczki i fryzjerki, uciełam połowę włosów i z jednej strony mam ich teraz więcej niż z drugiej. I zmieniłam kolor. Teraz ja sem mahoniowy wywiór! I wszystko było by naprawdę cudnie, gdyby nie ukochana biologia dała o sobie znać...Chcę czekolady...
buczo - 29-12-2010, 15:47
Temat postu:
urwa.... czemu nie róbstwo aż tak boli????tyle czekałem na wolne a tu? tydzień z rodzinka!!! i jeszcze trzy dni męki przede mną, z tego wszystkiego podwórko odśnieżywszy, dach komórki zrobiłem i wiele innych rzeczy, byle nie w domu. najgorsze jest to ze znajomi wolnego nie mają, a ja tylko odpocząć chciałem. Ale na szczęście nie długo jadę na meczyk asg :)
Nanami - 30-12-2010, 15:20
Temat postu:
Bo nie będzie przekochanej, myziastej Boróweczki.
...i tak dostałam wynagrodzenie. Za nic. Jak miło. LOL
Amarth - 31-12-2010, 12:08
Temat postu:
Bo pobawiłam się dzisiaj w odgarnianie sięgającego prawie do kolan śniegu zalegającego na zewnętrznym parapecie. No i skończyłam układankę z jakąś siksą biegającą po cmentarzu w firance.


Niestety, o ile problem osobisty się mniej więcej rozwiązał (raczej mniej niż więcej, ale zawsze coś), o tyle zdrowotny nadal mnie męczy, a leki pomogły tylko trochę.
Nanami - 03-01-2011, 18:01
Temat postu:
Ha, doszłam do masochistycznego wniosku, że to nie było takie złe zakończenie roku 2010 / rozpoczęcie roku 2011. Idealnie pasowało do failowego roku 2010 i stanowiło swego rodzaju zamknięcie dla pewnego rozdziału z mojego życia.

No ale zadanie wykonane, ładna zapłata otrzymana, a praca była fajna i przyjemna (poza przedostatnim dniem)~

I gdyby nie to, że zostawiłam uchylone okno i wyłączony kaloryfer i spałam sobie pod samym kocykiem... mój kaszel znów powrócił, ze zdwojoną siłą.

I egzaminy się zbliżają. Bu.
Akai - 03-01-2011, 18:26
Temat postu:
Bo mimo choroby .. wielkiej nudy w domu i ciągłego smarkania, fajnie sobie odpocząć choćby ten jeden dzień dłużej.
Sasayaki - 05-01-2011, 16:47
Temat postu:
Bo muszę zapłacić karę w bibliotece, ale książki nie oddam, bo est mi potrzebna do egzaminu.

W dodatku... WTF! I jak ja mam teraz nie wybuchnąć śmiechem na wykładzie, wiedząc że największy snob intelektualny jakiego znam, ma mocz barwy jasnozłotej. Pamiętajcie moi drodzy, patrzcie jakie zakładki zostawiacie w książkach z biblioteki.
Hisayo - 05-01-2011, 17:04
Temat postu:
Bo mi czesne o sto złotych podrożały. Taka noworoczna NIESPODZIANKAAAA~! ze strony szkoły. Och, sankju.

Za to lekcja o meningokokach była bardziej. "I zamknij drzwi, bo muchy lecą!" xD
Urawa - 05-01-2011, 20:13
Temat postu:
Kolęda... O Perunie! Najpierw księdzu nie spodobała się gwiazda na choince, bo pięcioramienna, ergo - bolszewicka. Wyjaśnienie, że podobne gwiazdy znajdują się na fladze UE, a są one symbolem maryjnym, jedynie dolało oliwy do ognia, bo wszak Unia to wielki Szatan. Dalej było jeszcze lepiej, bo ksiądz, nie zrażon tym, że rodzina najwyraźniej nie podziela jego poglądów, zaczął nawijać o "tym masonie Garibaldim, wrogu chrześcijaństwa", św. Inkwizycji, rzekomo zrzeszającej same dobre i niewinne duszyczki (jak ponoć przeczytał w jakimś piśmie katolickim, co z dumą oznajmił). Autentycznie, starałem się być miły, z racji rodziny obok i tylko gwoli ścisłości przypomniałem o Tomaszu Torquemadzie - o którym zresztą ksiądz nawet nie słyszał. Ale nic - na koniec spytał o zawód i gdy usłyszał, "Dziennikarz", wypalił "Oj, to zły zawód". Nie wytrzymałem. "W każdym zawodzie są czarne owce, proszę księdza. Ojciec Rydzyk to dobry przykład takiej, zgodzi się ksiądz, prawda?". Zwiądł i poszedł. Z Bogiem i choćby bez Boga.
Hisayo - 06-01-2011, 18:07
Temat postu:
Bo uczniowie normalnych szkół jutro mają wolne. My nie.

Ale za to będę o dziewiątej (dwudziestej pierwszej znaczy) tłuc się do szkoły, żeby zmywać naczynia. FAIL DESU NEEEEEEEE~
Salva - 07-01-2011, 18:18
Temat postu:
Bo już wiem! Podczas nauki biologii molekularnej mnie natchnęło! Wiem do czego to dziadostwo mi się przyda. Wynajdę coś co wsyśnie ten pierniczony trefny chromosom i będzie święty spokój. A powoli zaczęłam myśleć nad zmianą kierunku bo wydawało mi się, że już nic użytecznego mnie nie nauczą.

A poza tym, bo znalazłam zaginioną strzałę! Yay! Krzywa jest, ale to się naprawi.
Wiewiór - 07-01-2011, 23:37
Temat postu:
Bo niby wszystko jest ok, niektóre sprawy się załatwiają, ale jednak mam wrażenie, ze zaraz coś pierdyknie i chwile szczęścia, których malutki zapas nagromadziłam niedługo staną się bardzo ulotne.... =.= I need somebody to hug me, srsly.
Chyba czas na odnowienie przyjaźni z dobrą czekoladą i siakimś likierem.

Za to udało mi się prawie idealnie paznokcie pomalować!
Salva - 09-01-2011, 18:59
Temat postu:
Bo piękna wymarzona (chociaż nie ten rozmiar, który chciałam ale nie mogłam XS dostać mimo złażenia 3 sklepów) koszulka do spania, w biedrony, z marszczeniem, dokładnie taka o jakiej marzyłam. Na dodatek polskiej firmy :3 Przepiękna i warta swojej ceny, czasem warto się porozpieszczać. No i moja ukochana siostra bliźniaczka i boskie seminarium i wczorajszy absolutnie genialny trening. Kochamy chłopaków, mrrr.

I to jedyne pozytywne aspekty, poza tym porażka totalna. Poddaję się.
Akai - 09-01-2011, 19:03
Temat postu:
Bo .. WOŚP się udał. 700 zł zebrałam - jej, nawet nie wiedziałąm, że tyle się da. I jestem z siebie zadowolona. Bo .. Poznałam świetnych ludzi i nie stracę (mam nadzieję) z nimi kontaktu. Bo .. zostało mi dużo serduszek. Bo .. mam jutro numer rotacyjny w szkole z tego powodu.

I na tym by się skończyło. Bo jutro praca klasowa z biologii, która jest dla mnie czarną magią. I nic nie umiem .. I bo .. koleżanka się obraziła (znowu)
Morg - 09-01-2011, 19:17
Temat postu:
Khy... mam wrażenie, że porwałem się na coś kompletnie szalonego.
Hisayo - 09-01-2011, 21:19
Temat postu:
Bo naprawdę, niby w swoim domu człowiek może robić co chce, ale serio, wypadałoby poczekać, zanim powiem "proszę", po zapukaniu do łazienki. To takie trochę niemiłe jest. Poza tym, jakby ktoś chciał, żebym umyła naczynia/zrobiła herbatę/cokolwiek przydałoby się POPROSIĆ. Wojownicza służąca ze mnie żadna, ale jednak... kultura.

Ale za to bo jeju, nie muszę nic odwalać wieczorem, wszystko zrobiłam po południu <3
Wiewiór - 10-01-2011, 15:31
Temat postu:
Bo odezwali się do mnie z Coffee Heaven! Wiewióry będą robiły kawę! I uśmiechały się klientów XD Strasznie się cieszę, ale oznacza to też modyfikację moich planów tygodniowych...i przyszłościowych. No nic jakoś dam sobie radę, zobaczymy jeszcze co powiedzą na spotkaniu informacyjnym. Ale chyba najbardziej mnie cieszy, że CH mają mundurki pracownicze XD Nie będzie problemu pt. co ja dzisiaj założę do pracy.
Zatem jeśli wszystko dobrze pójdzie znowu będę obłożonym po czubek robotą Wiewiórem ;D
Melmothia - 12-01-2011, 20:17
Temat postu:
Pierwszy raz widziałam. Księdza z MISJĄ.

Wszyscy pójdziemy do piekła, bo nie praktykujemy, ale mamy mały plusik (skrzętnie zapisany w laptopie, tak jak masa innych danych o nas), bo przyjmujemy kolędę. Kwęk.

Wracam do oglądania Beelzebuba.
pilaf - 12-01-2011, 20:45
Temat postu:
Do piekła !!!
Wierzący zawsze mają jakąś perspektywe.
BOReK - 12-01-2011, 21:33
Temat postu:
Ksiądz z misją to gorzej, niż misja z księdzem. >D
Salva - 12-01-2011, 23:18
Temat postu:
Bo mam mało energetyczną stopę... I za mało je wykręcam. Ale poza tym, MRAU, ruch jest dobry. Tylko stópki mam absolutnie zmasakrowane, poza tym budowa anatomiczna uniemożliwia mi pełne stawanie na palcach i utrzymywanie równowagi. It sucks.
nat_mich - 12-01-2011, 23:47
Temat postu:
Wykręcenie jest kwestią wprawy, przeca, kilka tygodni i ładnie będziesz otwierała biodra ;]
czym się zajęłaś że masz takie miłe rozrywki ruchowe?

edit.
kurcze nie lubię chodzić po bankach, a będę musiała dziś zaliczyć conajmniej dwa, bo dziś potrzebuję mieć już odpowiednie konto. nie lubię takiego załatwiania na szybko. ech.

ale z drugiej strony zbliża się weekend i podoba mi się to szalenie. szalenie-szalenie. :)
Serika - 13-01-2011, 14:52
Temat postu:
Bo moi rodzice to dwójka szalonych, nieodpowiedzialnych, impulsywnych nastolatków. Z tych takich młodszych, nieważne, że są w wieku emerytalnym. Łapki mi opadły do samej ziemi i nawet nie mam siły, żeby w duecie z siostrą zrobić aferę, bo siedze i się kiwam. I śmieję, bo co innego mi pozostało.

Powinno być w zupie, ale z okazji na absolutny opad łapek uznałam, że na swój sposób to rozczulające. Zwłaszcza, że po wykręceniu numeru, do którego długo się w ogóle nie chcieli przyznać, żebym ich nie zabiła, cieszą się z niego jak dzieci. Oboje. Olac konsekwencje, życie jest piękne!

Ciekawe, czy kiedyś nauczę się takiego podejścia? Chyba odziedziczyłam nie te geny...
moshi_moshi - 13-01-2011, 15:12
Temat postu:
Mam ochotę uciąć łapki przy pleckach, idiocie, który wyrwał strony z książki, która aktualnie służy mi jako pomoc naukowa. Niby tylko dwie kartki, ale akurat dosyć istotne. Pocieszające jest to, że skończyłam czytać zaplanowany na dzisiaj materiał i dzięki temu wieczór mam wolny.
Hisayo - 13-01-2011, 17:46
Temat postu:
Bo dostałam z historii... Em. Szóstkę. Something's wrong.

A tak w ogóle to jestem głodna jak jasna cholera.
Wiewiór - 14-01-2011, 12:13
Temat postu:
Plus! Zadzwonili do mnie z coffeeheaven! Idę na drugą turę rekrutacji! YAY! Teraz tylko strategię obmyślić jak się ładnie zaprezentować >.>

Minus - moje super wyjechane ciasto czekoladowe nie wyszło...musiałam improwizować by je uratować...wszystko przez źle ubite białka...
Mara - 14-01-2011, 14:03
Temat postu:
Przeszłam z ekologii po raz trzeci pod rząd. Idzie mi to z lekka z górki - najmniej się uczyłam, a najwięcej miałam punktów i to z niezłym dystansem względem pozostałych, kiedy w pierwszej i drugiej klasie absolutnie nikogo nie zostawiałam w tyle, raz sumiennie remisując aby podważyć swoje kompetencje. Chyba.
Tak czy inaczej, ponieważ w tym roku kończę ogólniak, mam zdecydowanie ważniejsze rozrywki niż coś takiego jak Olimpiada Ekologiczna stąd nawet się nie przykładałam. Dlatego też, chociaż uczucie zwycięstwa jakieś tam jest, na pierwszy plan wysuwa się słodko-kwaśne uczucie zakłopotania sytuacją. Tak czy inaczej, teraz już wiele nie osiągnę. Osiągnęłam w zeszłym roku, otarłam się o laureata i z radosnym "huraaa!" pojechałam do Białowieży, ale co tym razem? Jedyne, co mi pozostaje, to wyprawić koleżankę z drugiej klasy na etap wojewódzki, coby przynajmniej spróbowała przejść dalej. Może jej się za rok przyśni lepsza kariera ekolożki.
Tyczek - 14-01-2011, 15:35
Temat postu:
Wszystkie kontakty z GMAILA poszły się *******
Ale przez odpluskwiacz jakoś pododaje gtalkowe. :P
Anonymous - 14-01-2011, 19:10
Temat postu:
Bo albo zapalenie płuc albo zabawniejsza przypadłość. Lecz, jakby nie patrzeć, dzień spędzony w łóżku to dzień spędzony w łóżku.
Easnadh - 15-01-2011, 11:09
Temat postu:
Bo w powietrzu czuć wiosnę, wiatr, ptaki śpiewają, wiosna, wiosna... I dobra kawa, och, jaka dobra. [Easiowy zwyczajowy pesymizm wymięka w zetknięciu się z najmniejszą oznaką wiosny; wiosna, wiosna~]

Ale mamy styczeń, do prawdziwej wiosny jeszcze daleko, a ja ślęczę nad gramatyką, z której zawsze leżałam, leżę i leżeć będę po wieki wieków, amen, oraz nad słówkami, na część których, podobnie jak na gundamy, jestem totalnie odporna (uch, słownictwo sądowe, zgiń, przepadnij). Plus przed chwilą do pokoju zajrzała moja landlady i swoim zwyczajowo jęczącym głosem zaczęła o coś prosić; do jasnej cholery, kobieto, naucz się mówić używając innego tonu.
Salva - 15-01-2011, 20:28
Temat postu:
Bo pocałunki od Johnego Deppa i dla Johnego ciąg dalszy. A to nie w kij dmuchał. Poza tym genialny dzień w towarzystwie genialnych ludzi. I panie lekkich obyczajów i kiła i w ogóle... I odkryłam, że moje imię może mieć wiele odmian. I genialne ciasto i śpiew...łabędzi niemal.

Ale poza tym przemarzłam, przemokłam i psychicznie jest źle przed jutrzejszym dniem. Więc trochę zepsułam sobie ceremonię.

Niemniej dzień na plus.

Edit:

Mogę z czystym sumieniem walić głową w ścianę z rozpaczy. But that's good. Kolejna kwestia rozwiana.
nat_mich - 17-01-2011, 07:23
Temat postu:
nie poskładało się i w sumie rozsypało się wszystko w sposób dość niefajny.
do tego uświadomienie sobie że jest się podręcznikowym przykładem niefajnego czegoś jest jak rąbniecie łbem o ścianę.

ale, jest ale. zdam to wszystko. pozdaję, w cholerę. jeszcze wyjdę na prostą. jestem przecież silną babą i mam kilka życzliwych osób w okolicy. tak!

i za dwa tygodnie olsztyn, a po olsztynie 3city.
Agon - 20-01-2011, 00:36
Temat postu:
Bo najbliższe trzy tygodnie zapowiadają się koszmarnie. A ja już mam dość.

Bo Amazon ma cholernie drogie wysyłki do Polski, a w japońskich sklepach już tego nie ma, bo nakład skończył się wieki temu. Na re-release też się nie zanosi. Kiedyś zbankrutuję przez to hobby...

Ale przynajmniej net odżył po ponad tygodniowym pobycie w zaświatach (wszyscy kochamy mobilny Internet...).
Enevi - 20-01-2011, 23:59
Temat postu:
Bo gramatyka i Rachmaninow się nadzwyczaj lubią, ale coś musiałam zjeść, bo brzuch mi posłuszeństwa odmawia T_T.
nat_mich - 23-01-2011, 11:40
Temat postu:
bo jednak nie może być różowo cały czas. uczelnio, nie rób mi krzywdy, proszę?

ale. dziewczyny zgarnęły wygraną. choreografia była przepiękna, partnerowanie zniewalające a całość nieziemsko drapieżna. mrr.
Morg - 24-01-2011, 18:45
Temat postu:
Uff, pierwszy egzamin na studiach zdany, choć niestety nie na piątkę. No ale przynajmniej zdany.
moshi_moshi - 24-01-2011, 19:10
Temat postu:
Cytat:
Uff, pierwszy egzamin na studiach zdany, choć niestety nie na piątkę.

Morg, jesteś rozczulający... Serio.
Morg - 24-01-2011, 19:21
Temat postu:
Cóż, sytuacja z gatunku "zabrakło mi pół punkta do..." - niby się człowiek powinien cieszyć, ale jednak jakoś tak nie bardzo to wychodzi.
Asthariel - 24-01-2011, 19:23
Temat postu:
Z dnia na dzień coraz bardziej się boję matury. Ferie marnuję na komputer i książki, a powinienem sie uczyć, uczyć, uczyć Wosu i historii... Ale przynajmniej przyszła do mnie paczka z 5 książkami Lema i Peanatemą.
Amarth - 24-01-2011, 19:33
Temat postu:
Bo rady nie będzie jutro, co mnie cieszy. Niestety będzie za tydzień, co również mi się nie podoba, ale oh well.

Bo moją kicię mam ochotę zarówno wyściskać w ataku czułości i solidnie przyłożyć jej w ucho, małpie jednej.

Bo RDJ w sukience i pełnym makijażu jest rozbrajająco zabawny i jednocześnie jakoś tak przerażający...
Easnadh - 24-01-2011, 19:51
Temat postu:
Morg napisał/a:
Uff, pierwszy egzamin na studiach zdany, choć niestety nie na piątkę. No ale przynajmniej zdany.
Morg, spokojnie, poczekaj, aż dojdziesz do etapu "dostaję 3, łapię indeks i sp... spadam ile sił w nogach" xD
Morg - 24-01-2011, 20:05
Temat postu:
Easnadh napisał/a:
Morg, spokojnie, poczekaj, aż dojdziesz do etapu "dostaję 3, łapię indeks i sp... spadam ile sił w nogach" xD

To zapewne już w czwartek - czeka mnie zderzenie z logiką. >.> Choć na razie wypieram to ze świadomości...
Crofesima - 24-01-2011, 21:53
Temat postu:
Amarth napisał/a:
Bo RDJ w sukience i pełnym makijażu jest rozbrajająco zabawny i jednocześnie jakoś tak przerażający...

Mnie się tam podoba... ale mnie RDJ podoba się zawsze.

A poza tym @Morg - lol.


Natomiast wracając do tematu... bo zobaczyłam nareszcie "Czarnego Łabędzia".
Dawno żaden film takiego wrażenia na mnie nie zrobił. Do tego stopnia, że jest mi autentycznie niedobrze.
Ten reżyser zaczyna mnie irytować.
pestis - 24-01-2011, 22:06
Temat postu:
Bo jutro wracam do domu. Ble. A może właśnie wyjeżdżam z domu żeby wrócić... gdzieś.

Plus tego wszystkiego - na pewno kot czeka na mnie z obiadem.

Cytat:
Natomiast wracając do tematu... bo zobaczyłam nareszcie "Czarnego Łabędzia".


O, to był weekendowy plus. Minus - pewnie trochę potrwa zanim znowu będzie mi dane obejrzeć TAKI film.
Amarth - 24-01-2011, 22:51
Temat postu:
Crofesima napisał/a:
Mnie się tam podoba... ale mnie RDJ podoba się zawsze.

Nie twierdzę, że mi się nie podoba, choć wolę go w zwykłym ubraniu. W kiecce jest niebezpieczny - prawie się zakrztusiłam własnym śmiechem, kiedy go pierwszy raz w tym zobaczyłam.
Crofesima - 24-01-2011, 23:55
Temat postu:
Amarth napisał/a:
prawie się zakrztusiłam własnym śmiechem, kiedy go pierwszy raz w tym zobaczyłam.

tru, to była moja pierwsza reakcja. Drugą było "a może trapy jednak nie są takie złe...".
GoNik - 25-01-2011, 23:33
Temat postu:
To cudo (przy czym fuksja jest mniej żarówiasta, a turkus wręcz przeciwnie), seans "Jak zostać królem" (OMFGWTF jaki ten film jest cudowny Colin *____*)...

Oraz wykryłam, gdzie zniknął niebieski kubek prezesa - w koszu, bez ucha. GAH!
Nanami - 28-01-2011, 19:15
Temat postu:
Bo wciąż mam zakwasy po środzie~ Dobrze było rozprostować stare kości przy brzmieniu szkocko-irlandzkiej muzyki.
Bo ostatni kolos oraz ostatnie zajęcia w tym semestrze za mną! I wszystko ładnie zaliczone. Teraz TYLKO sesja. Wprawdzie cały jeden egzamin, ale za to jaki...
Bo CUDOWNY przewspaniały Nyanko-sensei od Nony-chan!~ Mruuuuu zakochałam się.
Bo zapominalstwo boli i to bardzo. Pierwszy raz zdarzyło mi się zapomnieć przedłużyć biletu miesięcznego o całe dwa dni. Oświeciło mnie w momencie kontroli biletów, a że się śpieszyłam... w każdym razie zapłaciłam za to sporo.
Bo mam nowe zlecenie. Sęk w tym, że i tak już sporo rzeczy do zrobienia. Ale $... XD
A dodatkowo w ramach osłody dostałam dzisiaj czekoladki Lindor. Kocham moją pracę, zdecydowanie, wielką i puszystą miłością.
I muszę sobie wypisać gdzieś drukowanymi literkami, że jak cie ludzie mają gdzieś (albo się zachowują tak, a co to ja, wróżka, że czytam w myślach) to żeby odwzajemnić się tym samym, a nie przejmować. Nie oczekiwać niczego od ludzi, to się nie będzie zawiedzionym, o.
Bo pijane osoby haha... Bo konkurs w gotowaniu, zielone curry, konkurs sportowy z zawiązanymi oczami w epickim wykonaniu Gero i Dasoku, rotfl.
I bo sałatka owocowa z lodami o smaku KitKata.

I bo to zaczyna być wkurzające... przynajmniej przestałam mieć napady kaszlu. Ale gorączka... nie, nie gorączka. Ból głowy. Ech, poszła won, chorobo!
Crack - 01-02-2011, 14:20
Temat postu:
Wrrr. 4h snu, przez co nie wykułem na pamięć tych 5 slajdów które chciałem, a z których na egzaminie były 2 zadania z 5. Ratuje fakt, że do zaliczenia przedmiotu powinno wystarczyć mi 20% punktów.
Amarth - 01-02-2011, 18:08
Temat postu:
Bo mój kot uznał, że trzecia nad ranem to dobra pora, żeby włączyć drukarkę i coś wydrukować, nawet jeśli tym czymś była pusta strona. A moja drukarka ryczy przy pracy. I jeszcze Ciężki Przypadek w pracy.

Ale mimo to dzień minął całkiem nieźle, a i dziecko odwołało korki akurat kiedy nie miałam na nie ochoty.
Wiewiór - 01-02-2011, 21:13
Temat postu:
Bo niby wszystko jakoś idzie naprzód (chyba zdałam wszystkie egz jak dotąd >.>) i nawet do rysowania wróciłam, ale i tak jakoś mi ciężko się do czegokolwiek zebrać i marnuję czas.
Pozytyw wczoraj - nawiązałam super kontakt z jednym chińskim studentem, który może zacznie chodzić do mnie na tańce. Bosko.
Crofesima - 01-02-2011, 21:37
Temat postu:
Bo siedzę w trzech (tak, dokładnie, TRZECH) polarach i mi nadal zimno. Nie pokonał mnie ani mróz, w który biegłam jak opętana bez czapki i w lekkiej kurtce na uczelnię, ani wrocławskie roztopy i wilgoć w powietrzu, ani regularne wizyty u dwóch dość poważnie przeziębionych osób, nie wspominając o tych z uczelni... za to najprawdopodobniej zajedzie mnie mój własny dom rodzinny. Grejt-o.

Ale przynajmniej okazuje się, że nadal całkiem nieźle jeżdżę na nartach. A jutro Colin dla osłody (nareszcie, wr).
Agon - 01-02-2011, 21:53
Temat postu:
/Offtop mode on/

Nanami - kooomplet, zwłaszcza sig = win! ^^v

/Offtop mode off/
Slova - 01-02-2011, 22:57
Temat postu:
Da, Nanami, chrzanić! Chwilowo tylko jedna trója, reszta 4 wzwyż! I tylko cztery egzaminy zostały!
________________
Bo skończyłem pędownik. WRESZCIE. I mogę posprzątać w pokoju, bo od dwóch miesięcy znosiłem i rzucałem gdzie popadnie masą różnej maści gałązek... A, jeszcze kredki między nimi, bo mapy kolorowałem...

Złe w tym planie jest to, że MUSZĘ SPRZĄTAĆ. A nie chce się.
Salva - 02-02-2011, 19:06
Temat postu:
Bo posiłek. Mała rzecz a cieszy. Poza tym generalnie przymusowe wyjście z domu napełniło mnie pozytywną energią. Deprecha odeszła, dylemat chwilowo chyba rozwiązałam. A niedługo znowu ludzie, so it's good.


Bo jutrooo~ I nadal upiornie zimno u mnie w domu, jedzenie niezbyt pomogło. Precz z mrozami!
Zangetsu - 02-02-2011, 19:09
Temat postu:
Bo kolacja w najmniej wygodnym momencie >]
Agon - 02-02-2011, 20:04
Temat postu:
Nie ma to jak pożyczanie notatek od kogoś - zamiast się uczyć, to kaligrafuję, a nie wiem, czy sam skrypt wystarczy, więc dobrze byłoby rozczytać te notatki (nienawidzę filozofii) >.>
nat_mich - 02-02-2011, 21:51
Temat postu:
Urufu napisał/a:
(nienawidzę filozofii) >.>

chcesz Tatarkiewicza w pigułce?
Agon - 02-02-2011, 21:54
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
chcesz Tatarkiewicza w pigułce?

Jak w bardzo zwięzłej pigułce, to możesz podesłać.

Egzamin jutro o ósmej, khe ^^''
nat_mich - 03-02-2011, 11:28
Temat postu:
Urufu napisał/a:
nat_mich napisał/a:
chcesz Tatarkiewicza w pigułce?

Jak w bardzo zwięzłej pigułce, to możesz podesłać.

Egzamin jutro o ósmej, khe ^^''

oj, chyba się spóźniłam... nic, jakby był, nie daj borze, potrzebny jeszcze, to krzycz przez PMkę, wyślę. W porównaniu do Tatarkiewicza generalnie [tych wielkich tomisk, to naprawdę miła pigułeczka :)
Paweł - 03-02-2011, 13:54
Temat postu:
Cytat:
W porównaniu do Tatarkiewicza generalnie [tych wielkich tomisk, to naprawdę miła pigułeczka :)

U mnie była to zakazana księga, gdyż "Włoszka szkoła Realego głosiła..." - czyt. 5? tomów samej starożytnej filozofii... Damn, to były czasy, kiedy taka filozofia zdawała się trudnym materiałem...
Sasayaki - 03-02-2011, 16:05
Temat postu:
Paweł napisał/a:
U mnie była to zakazana księga, gdyż "Włoszka szkoła Realego głosiła..." - czyt. 5? tomów samej starożytnej filozofii...

Hem? Tatarkiewicz jest pase :P To pierwsze co mi powiedzieli o literaturze, z której możemy korzystać na 1 roku. Aczkolwiek mój profesorek napisał bardzo przyjemną antologię. Pomijając teksty źródłowe to dobra pigułeczka.
Nanami - 03-02-2011, 20:38
Temat postu:
Bo ten egzamin był praktycznie nie do napisania. Dziękuję psorowi za usadzenie mnie na początku tak, że filar zasłaniał mi pół widoku, a potem na samym szarym końcu sali 20 metrów od ściany na której były przez 1 min 30 sek wyświetlane slajdy z pytaniami, tak że choć wzrok mam dobry, to po paru pytaniach trudno mi się było skupić by się rozczytać (ze zrozumieniem) i jeszcze zakreślić 1 lub 0. I ta punktacja to szał sezonu! 4/4 poprawne w podpunkcie = 1 pkt. 3/4 poprawne = 0,5 pkt. Niżej zero. Pytania wielokrotnego wyboru. Ale i tak wyszłam ze śmiechem na ustach, bo wszyscy mieli takie same magiczne wrażenia. A potem pizza, pogaduchy i upijanie się soczkiem bananowym~

I bo nie ma to jak zaszaleć. Moje nadroższe $ zakupy ever i to za zarobioną przez siebie kasę, woohooo! Już się nie mogę doczekać kiedy przyjdzie paczuszka.
Agon - 04-02-2011, 01:50
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
Urufu napisał/a:
nat_mich napisał/a:
chcesz Tatarkiewicza w pigułce?

Jak w bardzo zwięzłej pigułce, to możesz podesłać.

Egzamin jutro o ósmej, khe ^^''

oj, chyba się spóźniłam... nic, jakby był, nie daj borze, potrzebny jeszcze, to krzycz przez PMkę, wyślę. W porównaniu do Tatarkiewicza generalnie [tych wielkich tomisk, to naprawdę miła pigułeczka :)

Podesłać i tak możesz, bo egzamin z filo czeka mnie jeszcze na koniec roku (z dwóch semestrów, a nie jednego, szit). Choć ten poszedł mi mniej niż średnio i nie wiem, czy nie czeka mnie poprawka - na te 3- powinnam się załapać, ale kto ją tam wie, jak ona będzie oceniać.

Bo przespałam praktycznie cały dzień. Położyłam się gdzieś po 14.00 (sama nie wiem, która była wtedy godzina) i obudziłam się po 21.00, żeby za pół godziny znowu się położyć i wstać po 1.00. Niby fajnie, bo odespałam, ale teraz do rana pewnie już nie zasnę i będę bardziej zmęczona w ciągu dnia.

I baterie w myszce mi padły, a kompletnie nie jestem przyzwyczajona do tej laptopowej - trzeba będzie kupić.
seshiro - 04-02-2011, 16:47
Temat postu:
Bo egzamin z biologii komórki już za mną i wydaje mi się, że go zdałam. Jeszcze tylko genetyka w poniedziałek i mogę jechać do domu ^^

Bo kaszle, gardło boli i głowa...
GoNik - 07-02-2011, 07:47
Temat postu:
Pamiętaj, zawsze trzymaj w domu DWIE suszarki - na wypadek, gdyby jedna postanowiła się rano spalić...

Całe szczęście spaliła się matce i nie musiałam odkryć tego osobiście, zaczynając suszyć włosy mniej więcej o tej porze. Pociąg jest o 8.24. Końcówką lokówki suszy się 15min. Już widzę, jakbym zasuwała po tym błocie...
Enevi - 07-02-2011, 23:01
Temat postu:
Bo już mam spokój z proseminarką, ale jak mogłam zawalić tak prosty egzamin? ;________; A wydawało mi się...
Tren - 08-02-2011, 17:53
Temat postu:
Bo z jednej strony: Yay! Jedyny egzamin tej sesji z chyba najsympatyczniejszym naszym profesorem zaliczony na 5! Witajcie dwa tygodnie wolnego!

Z drugiej strony: TRZY! Trzy godziny czekania na wejście, bo byłam ostatnia i do tego czasu zrobiła się dwu i pół godzinna obsuwa w czasie. Byłam bliska walenia głową o ścianę... no i nie zdałam indeksu, bo po zaliczeniu myślałam już tylko o powrocie do domu. =="
BOReK - 09-02-2011, 10:08
Temat postu:
Gdy rozważam od dłuższego czasu zakup desktopa albo wymianę laptopa, obecny poparzył sobie grafikę i teraz działa troszkę gorzej. Karta jest zintegrowana, więc mam motywację do pozbycia się tego grata.

To był mój pierwszy i ostatni Radeon w życiu, pomimo faktu, że troszkę na zapchanym wiatraku pociągnął. Oo


EDIT: do tego 14 lutego mam egzamin na kursanta ATC - akurat w pierwszy dzień na nowym stanowisku. Bomba! Będzie trzeba to jakoś ugłaskać. XD
seshiro - 09-02-2011, 12:12
Temat postu:
Bo pozdawałam egzaminy, więc mogę się spokojnie lenić w domu do 21. I pokazał się nowy plan zajęć, który z jednej strony kocham bo mam wolny piątek i czwartek do 15, ale za to pozostałe dni to jest masakra - codziennie od 8 rano do 19 albo 20 O_o
Nanami - 09-02-2011, 18:55
Temat postu:
Dzisiaj zaliczyłam dwie kontrole bilecików, w tym jedna dokładnie w tym samym miejscu i tramwaju, co mojego niefortunnego razu. W ciągu tygodnia były 4. W ciągu niecałego miesiąca 6. Co oni, zwariowali? Miesiącami potrafi sie nie przydarzyć, a tu no proszę.

Bo nieszczęścia chodzą grupami. Nie moje, ale w związku z tym mam troszkę więcej pracy zamiast ferii i leniuchowania.
Hisayo - 09-02-2011, 19:22
Temat postu:
No nie, no. [rage desu]. Nie dość, że w marcu mamy kolejny sprawdzian, tym razem z geografii (tak zwaną konturówkę), to jeszcze karteczka, na której było wypisane to, czego mamy się uczyć, była po prostu nie do odczytania. Pfft. A 蛇下呂どうでしょう vol.2 zassać i wypalić na płytce sobie nie mogę, bo, cytuję, 'nie dam rady'. Eeee, WTF?

Za to jutro mamy tylko cztery lekcje plus jakiś teatr, a w piątek lekcje nam skrócili, Yay yay.

Coś ta pozytywna część dziwnie krótka w porównaniu z tą negatywną...
Easnadh - 09-02-2011, 20:46
Temat postu:
Pier..... sąsiedzi. Puszczamy głośno muzykę, co? Well, zdaję sobie sprawę, że nie wiedzą, iż aktualnie ślęczę nad Potterem, wypisując przykłady do pracy magisterskiej, ale i tak efekt jest taki, że nie mogę się skupić.
/odpala vocaloidowy "Poker face" w wykonaniu Dasoka na full
No to zobaczymy. Ja też potrafię. Chrzanić Pottera (chociaż dzięki Amie mam wszystkie części w wydaniu brytyjskim, łiiiii~!! dzięki! <hug>). Tego mi było trzeba... (~^_^)~
Okej, co by teraz... O, "Kutabare PTA" w wykonaniu Gero, dohohoho...!
Hisayo - 10-02-2011, 15:44
Temat postu:
Nie ma to jak post - niemal - pod postem.
Bo ZNOWU zepsuły mi się słuchawki, niech to jasna i sparklająca. Zaraz się rozpłaczę, nooooo!

ALE. ALE. Przyjechali maturzyści z Krakowa i wystawili "Śluby panieńskie". Łiiiiiiiiiii! Nie dość że było uroczo i prześmiesznie, to jeszcze POSTACI. O mamo. Omamoomamo. Taki Albin, jęcząco-wzdychające rude widmo w za dużych portkach - był absolutnie milusi, widownia kwiczała za każdym razem, gdy wpełzał na scenę. Ale i tak najwięcej oklasków na koniec dostał Jan, który wyglądał jak Dasoku. Ja też piszczałam, ehe he.
Agon - 10-02-2011, 19:42
Temat postu:
Bo się czymś zatrułam. Przecież nic takiego nie jadłam, co by mi mogło zaszkodzić... >.>

Za to znalazłam autobus, który jedzie do Krakowa tylko 3h i 40 min., a stamtąd odbierze mnie ojciec. Nie będę musiała się wlec 7h do Katowic. Z kotem.
Wiewiór - 11-02-2011, 13:14
Temat postu:
Czemu piszę w zupie? Ponieważ jestem z byt rozbita by się czymś bardzo ciezyć lub czegoś bać O_O
Pon-Czw spędziłam w nowej pracy, przerabiając materiał szkolenia w 3 dni zamiast w 9, bo staffuim brakuje i potrzebują normalnie działającego pracownika, który okiełzna ekspres, receptury, spienianie mleka, kawałek kasy i ogólnie ogarnie wszystkie dodatkowe zajęcia towarzyszące pracy w kawiarni. Dziś śniało mi się parzenie kawy =.=
Plusy - niczego nie zniszczyłam, nikogo nie oblałam, nie otrułam i co chyba najważniejsze nie spowolniłam zbytnio pracy reszty zespołu. Poza tym schudłam w te 4 dni już z 1,5 kg :3
Ponadto taksię przejęłam pracą, że nie miałam czasu myśleć o jutrzejszym wylocie do Monachium, który będzie najbardziej hardcorowym wyjazdem ever.
Minusy - nie nauczyłam się do niedzienego egzaminu. Przy okazji wcześniej oblałam jeszcze dwa, chociaż byłam pewna, że tylko jeden T__T Po wczorajszych 10 godz za ekspresem musiałam robić dobrze dłoniom, bo wyglądały jak ręce mumii i bolały od drobnych poprzeń i ubijania kawy. God bless the glicerine cream!!

Mam szczerą nadzieję, że moja orientacja w terenie jeszcze raz mi pomoże okiełznać komunikację miejską w Monachium i że się nie zgubię na lotnisku >.> wish me luck
Hisayo - 17-02-2011, 08:42
Temat postu:
Bo obudziłam się za piętnaście ósma. Niby fajnie, bo będę miała więcej czasu dla siebie, ale KURCZĘ, dlaczego siódma?! Nie obraziłabym się na ósmą...
Salva - 17-02-2011, 20:30
Temat postu:
Bo nowy image a'la Justin Bieber cały czas niesamowicie mi się podoba. Poza tym yay, po dwóch tygodniach totalnej masakry zdrowieję, poza tym samodyscyplina i nowo odkryte hobby trzymają mnie w ryzach. Inaczej byłoby niedobrze i źle. Niech mi zejdzie z głowy jedna upierdliwa rzecz, i niech ja wreszcie mam chwilę spokoju. I ja chcę ludzi. Jezu, nigdy tak bardzo nie chciałąm żeby wolne dni się skończyły. Poza tym żeby spełnić marzenia trzeba się napracować. Zachciało mi się nie chcieć zwyczajnego życia, wypisz wymaluj jak Tereska. Ale nie ma odwrotu, no way, nie będzie zwyczajnego życia.

Poza tym BARDZO nie lubię poczty polskiej, BARDZO.
Agon - 19-02-2011, 23:45
Temat postu:
Bo wszystkie paczki muszą do mnie dochodzić akurat wtedy, jak mnie nie ma w domu -__- Z trzech paczek, na które oczekuję/oczekiwałam, dwie doszły, trzecia nie wiem, bo nie mam do niej trackingu. Mam nadzieję, że leżą one na poczcie, a nie ZNOWU u sąsiadki (kiedyś uduszę tego leniwego listonosza). Och, przynajmniej wiem, że mnie cło ominęło jeśli chodzi o jedną przesyłkę.
nat_mich - 23-02-2011, 07:14
Temat postu:
dawno się tak nie bałam o swoją karierę naukową mając przy okazji solidne podstawy ku temu.
przynajmniej drugi kierunek zaczął się klarować i jest wizja zdania przynajmniej tamtego szitu.
Agon - 27-02-2011, 18:48
Temat postu:
Kurczę, nie widziałam serii i raczej nie obejrzę, bo na sam widok kadrów mnie odrzuca, ale ten nendo jest świetny. Ech, no nie wiem, mam zasadę, że nie kupuję figurek postaci, których nie znam albo za którymi nie przepadam _-_

Poza tym złe jest to, że znalazłam jeszcze otwartego preordera na tego ekskluzywa, ale przełom sierpnia i września kompletnie mi nie leży, bo nie będę miała z czego za niego zapłacić, a jest drogi jak cholera.
Hisayo - 27-02-2011, 19:15
Temat postu:
Urufu, jak ja. Cię. Rozumiem. Co prawda żadnej figurki nie nabyłam, ale od samego patrzenia ma się wrażenie, że pieniędzy jest za mało, świat jest bardziej neisprawiedliwy a zupa bardziej słona. Dlaczego Japończycy robią takie cuda?! d-dlaczego ;______________________;





+ te włosy.
Nanami - 01-03-2011, 13:50
Temat postu:
W końcu jestem w domku i mam internet i w ogóle. Jestem poobijana i posiniaczona, pokłuta, wymęczona, otumaniona silnymi przeciwbólowymi, a na dodatek ciągle się trzęsę, żeby nie nawróciło. Boję się kichnąć, kaszlnąć i wydaje mi się, że coś nie tak, że jednak znów... następnym razem zamiast bolesnego upierdliwego zabiegu operacyjnego będzie operacja. Szpitale ratuja życie, ale lepiej tam nie musieć leżeć.
GoNik - 03-03-2011, 15:44
Temat postu:
Ja pierniczę. Umawianie się do "swojego" lekarza, kiedy mieszka się gdzieś indziej, trzeba wrócić określonego dnia, a jedyna trasa powrotna wiedzie kompletnie na około, to zadanie godne kombinacji alpejskiej.

W ten weekend - piątek zajęty, sobota u innej lekarki z gabinetu - rano nie mam powrotu, popołudniu brak dojazdu.
Następny weekend - nie mogę.
Kolejny - tym bardziej nie mogę.
To niech będzie środa - "moja" lekarka na urlopie.
Dobrze, to przyszła środa - zbyt późna godzina i mogę nie trafić na ostatni z serii dobrze pasujących autobusów...

Ostatecznie umówiłam się na najbliższą środę z samego rana, do losowej lekarki z gabinetu (całe szczęście one tam wszystkie są do rzeczy), przyjadę do domu we wtorek wieczorem, we środę pojadę z matką, a potem prosto z gabinetu na 1,5h jazdy autobusem żeby wsiąść w pociąg i tłuc się kolejne 2,5h. Helikopter pls.

Wszystko zajęło mi przeszło godzinę, z kilkoma telefonami po drodze i otwieraniem pierdyliona zakładek żeby sprawdzić połączenia.


(Poza tym nie wiem, czy nie rzucę tego w cholerę, jeśli ktoś mi poleci dobrego dentystę tu na miejscu :D)
Wiewiór - 03-03-2011, 18:52
Temat postu:
Ja mam super kobietę, ale w Legionowie. Dojeżdża niemal pod jej dom autobus 2 strefy ;D chcesz namiary?
Crack - 08-03-2011, 00:17
Temat postu:
Roboty albo nie ma, albo jest jej aż w nadmiarze. Jedna strona pocięta z dzisiaj na dzisiaj, większy projekt dla klienta będzie do zrobienia w 5 dni, projekt-jak-dotąd-fail z koncepcją zmieniającą się w połowie musi być na koniec miesiąca (na szczęście w razie czego to nie moja głowa poleci), jeszcze jeden w drodze, a czai się już jeden albo dwa następne. A, i magisterka.
Nanami - 11-03-2011, 19:26
Temat postu:
Bo już nie mam szwów~ Ale ta biurokracja jest zabójcza. Żeby człowiek musiał się tyle z papierkami namęczyć tylko po to, by w parę minut mi wyciągneli parę drutów z ran... I ogólnie wracam do zdrowia i kondycji, choć powolutku.

Poza tym bo niespokojny dziś dzień.
Agon - 11-03-2011, 21:47
Temat postu:
Bo dzisiaj był Dzień Paczek - aż trzy paczuszki z Japonii przyszły. I teraz w kółko słucham Magii Kalafiny.

...co nie zmienia faktu, że jest beznadziejnie i że ta cała sprawa z przeprowadzką musiała się napatoczyć w najmniej odpowiednim momencie ;__;
Enevi - 13-03-2011, 20:30
Temat postu:
Bo niektórzy ludzie są przerażający (nie dlatego, że są straszni, tylko głupi) i to jest zwyczajnie dobijające...

Z dobrych rzeczy: udało mi się zmobilizować do odrobienia zadania na środę. Ot, tyle.
nat_mich - 13-03-2011, 20:47
Temat postu:
byli mężczyźni potrafią uprzykrzać życie skutecznie i nieprzyjemnie. i w sumie zupełnie nie wiadomo po co i na co.

ale za to od czego ma się Sisa i obstawę dookoła, co? :)
Sasayaki - 21-03-2011, 17:30
Temat postu:
Bierze mnie wiosenne przeziębienie... Ale z drugiej strony wiosna idzie :]
Akai - 22-03-2011, 19:18
Temat postu:
Bo niby wiosna, ale jakoś tak .. niefajnie. Bo 1. miejsce w Germaniście Roku (omg!); 5 z testu z j. niemieckiego ; 5- z odpowiedzi z WOSu - czyli świetnie mi idzie z mało ważnych dla mnie przedmiotów. Bo 3+ z polskiego za mowę pochwalną, bo kiedyś dorwę i zagryzę tego, kto wymyślił interpunkcję! Bo mnie cholernie wkurza koleżanka .. nie .. już nie koleżanka. Normalnie, gdyby nie muzyka Portishead i soundtracki z Death Nota, to doniczka wylądowałaby na jej głowie z wielkim hukiem oraz moim szyderczym śmiechem w tle! Ot co!
Wiewiór - 22-03-2011, 22:41
Temat postu:
Bo wylałam soie dzisiaj wrzątek w pracy na łapkę. Prawą. Na szczęście już jest okej dzięi szybkiej interwencji zimnej wody i magicznego żelu z aloesu z Australii - kocham go! Nawet rysować mogę! a wcześniej długipisu utrymać nie mogłam. Lubię w miarę szybkie zdolności regneracyjne swojego organizmu. Z druiej strony dostałam swój lekko spóźniony (głupia poczta) prezent urodzinowy!!!! Cudowny Nathan Filion się do mnie uśmiecha z drzwi do pokoju *____* i nadal nie rozumiem czemu wszystkich dziwi, że zażyczyłam sobie plakatu na urodziny. W dzieciństwie nie miałam fazy oblepania pokoju plakatami ukochanych aktorów/piosenkarzy, więc można powiedzieć, ze teraz nadrabiam ;D

A poza tym przed mną dwa dni wolnego, które zamierzam wykorzystać do maksimum i być znowu łądnym, zrelaksowanym i jeszcze badziej szczęśliwym wiewiórem ;D
Vodh - 23-03-2011, 00:21
Temat postu:
Awesome day, ended in a non-awesome way. Also, wciąż czekam na wyelkye bagactwa.
Sasayaki - 23-03-2011, 12:16
Temat postu:
Wczoraj spotkała mnie nastrojowo neutralna przygoda. Mianowicie przyszedł do mnie kolego i powiedział, że grozi mi wykreślenie z listy studentów, bo nie oddałam indeksu ani nie przedłużałam sesji. Ołsom. To co ja oddawałam miesiąc temu? Kanapkę? Na szczęście Okazało się, że mój indeksik tylko się zaposiał w licznych pudłach i pudełkach, a konkretnie w tym dla powtarzających semestr. Przy okazji dowiedziałam się, że byłoby im szkoda gdybym odeszła. Milutko.
Hisayo - 23-03-2011, 22:22
Temat postu:
Moja rodzicielka mnie perfekcyjnie zdemotywowała, lepiej niż same demotywatory. Stwierdziła kiedyś, że używa komputera dłużej ode mnie (nieprawda!) i żebym się nie wymądrzała. A dzisiaj poszła do pracy z aparatem. Bez karty pamięci, bo zapomniałam wyjąć. No to po powrocie jazda mnie prosić, żebym do komputera załadowała. No dobrze, ale tu nie ma karty, mówię. Okej, udało się jakoś przeładować i tak dalej. Po czym:

M: No dobrze, ale które zdjęcia są na tej karcie?
Ja (+ smirk): No te, któe zostały zrobione przy użyciu aparatu, w któym była karta.
M: No to jak je robić?
J: Włożyć kartę.
M: Gdzie?

J-ja... brak mi słów.
Agon - 24-03-2011, 20:46
Temat postu:
Bo dlaczego ta piękność wychodzi akurat w sierpniu? W sierpniu kupuję już Miku od GSC i figmę Miku Append :C

Kurczę, prototyp mi się nie podobał, ale końcowy efekt jest taki mru, że jest to bezapelacyjny must-have. Mam nadzieję, że się nie wyprzeda w pre-orderach i że będzie ją jeszcze można kupić we wrześniu, a najlepiej w październiku.
Vivian - 24-03-2011, 23:21
Temat postu:
Bo normalnie nie wierzę, platforma e-learningowa działa! WTF? No jakim cudem?
Mogę się zalogować i znaleźć tam materiały na zajęcia!O_O

Ponadto zdałam dziadowskie koło z sarmatyzmu XP, ale te Jego pomysły doprowadzają mnie niekiedy do szewskiej pasji, no my po prostu mamy za dużo wolnego czasu, no a jakże!

Ponadto nadal jestem chora... a jutro mam prezentację!!!!!!!!!
Agon - 01-04-2011, 21:34
Temat postu:
Kolejny figure related post, ale muszę gdzieś wylewać swoje żale. Chlip.

Bo-dlaczego-to-jest-takie-ładne? Dlaczego taka beznadziejna postać z takiego beznadziejnego anime musi dostawać takie cudo? ;__;
Asthariel - 04-04-2011, 19:35
Temat postu:
Bo wracanie rowerem ze szkoły to czysta przyjemność.

Niestety, dla jej zrównoważenia, poranny dojazd do niej jest katorgą. Zimnooo...
Karai - 04-04-2011, 20:01
Temat postu:
Bo jutro jest Dzień Sadu (czytaj: sprawdzian klas 6) ._.
Ale... mam wreszcie 8 tom Wybielacza ^^

Panika 8 stopnia, ale jakoś tak ciepło i wiosennie na duszy... *moe*
Agon - 07-04-2011, 16:35
Temat postu:
Bo nowe mieszkanie jest Bardziej, bo wreszcie weekend, czyli będę mogła pooglądać trochę animców, ale Hitagi ciągle nie ma. Dzisiaj byłam na poczcie podlegającej pod mój stary adres - w tym tygodniu nie mieli żadnych przesyłek z Japonii. Jutro minie równy miesiąc od dnia, w którym została wysłana - jak mi nie dojdzie, bo np. zaginęła w tym całym chaosie spowodowanym trzęsieniem ziemi i tsunami, to się chyba potnę, a to na dodatek przesyłka nieubezpieczona ;__;
Hisayo - 07-04-2011, 20:54
Temat postu:
Bo czuję się nadzwyczaj dobrze, mimo iż jutro mam obowiązkowy konkurs z mojego ukochanego pyun pyun kyaaa /sarkazm przediotu, to jest historii. No ale co się dziwić, wen, dasokowe nama, tylne łapki Moki - pisk!!!

Tylko cholera, na wychowawczej rozmawiamy o komunikacji, tak? To dlaczego moja rzekomo najlepsza koleżanka radośnie mnie olewa i pędzi przesiadać się do innej, hm? Jeśli mnie nie lubi, to niech mi powie. Ja nie biedna sierotka, którrej nikt nie kocha. Ja zrozumiem.
Melmothia - 09-04-2011, 14:23
Temat postu:
Bo niby wszystko w porządku i nie powinnam narzekać, ale... Dlaczego ja nie potrafię już organizować sobie czasu tak, żeby na wszytko go wystarczyło? Już teraz mam wrażenie, że powinnam robić ze trzy rzeczy na raz, a nawet jeszcze nie zabrałam się za te trzy zadane na zajęciach projekty z planem marketingowym na czele.

Zapewne dlatego właśnie siedzę przed lapciem i się lenię.
Sasayaki - 11-04-2011, 18:28
Temat postu:
Booo... mój projekt plakatu promującego instytut zostanie wydrukowany i powieszony... no, gdzie się da. Z jednej strony- Yay! Z drugiej... no tak jakby w trakcie zabrakło mi modela by siedział z książką- Ić się nie dała- i... sami się domyślcie, kto tam wylądował... Dobrze, że twarz jest zasłonięta "Bojaźnią i drżeniem".
Akai - 13-04-2011, 16:18
Temat postu:
Bo mimo wczorajszej katorgii na egzaminie humanistycznym, dzisiaj na matematyczno-przyrodniczym poszło mi całkiem dobrze. No dobra, dobra - BARDZO DOBRZE! A wszystko dlatego, że Sas trzymała kciuki .. *ekhem*
Hisayo - 13-04-2011, 16:42
Temat postu:
Bo mi dobrze, wesoło i optymistycznie, ale...
Ale. Hrnk. ALE...

.
.
.
.
.
AAAAAAAAAAARRRRRRRGGGHHHHH!!!!
GoNik - 13-04-2011, 17:02
Temat postu:
Hisayo napisał/a:
AAAAAAAAAAARRRRRRRGGGHHHHH!!!!

Support Miku ładniejsza, nie pakuniaj :D

Poza tym 7000jpy za nendo... noł fenks. Przy dobrych wiatrach i przesyłce za 2k wyjdzie 300zł.
moshi_moshi - 13-04-2011, 17:41
Temat postu:
Wystawa plakatów Muchy w pobliskim Muzeum! Fajnie było, napatrzyłam się do woli, ale i tak chyba pójdę drugi raz... I mam plakat, o! (Album z wystawy był cholernie drogi ;___;)
Irian - 13-04-2011, 20:50
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Wystawa plakatów Muchy w pobliskim Muzeum! Fajnie było, napatrzyłam się do woli, ale i tak chyba pójdę drugi raz... I mam plakat, o! (Album z wystawy był cholernie drogi ;___;)


Gdzie, kiedy i za ile? :D (bo dwukrotna wizyta w muzeum Muchy w Pradze to zdecydowanie za mało, o!)
Sasayaki - 13-04-2011, 21:27
Temat postu:
Bo jestem jakaś przemęczona. Bo tekst o Machiavellim to skończona porażka. Bo ja też chcę na wystawę Muchy. Ale mam swoje 5 minut na wydziale- co jest niesłychanie krępujące, ale dochodzę do wniosku, że należy mi się trochę próżności.

Edit: Lol, ostatnie zdanie w porównaniu z napisem na sygnaturce robi dziwne wrażenie.
moshi_moshi - 13-04-2011, 21:44
Temat postu:
Irian napisał/a:
Gdzie, kiedy i za ile? :D (bo dwukrotna wizyta w muzeum Muchy w Pradze to zdecydowanie za mało, o!)

Tyle co w Pradze na pewno nie zobaczysz, ale na bezrybiu i rak ryba. Zwłaszcza, że sporo litografii jest znanych (nie rzucili byle czego). Wystawa trwa do 29 maja. Muzeum jest w Sosnowcu - http://www.muzeum.org.pl/ . Bilet ulgowy kosztuje 3 zł, normalny 6. :)
nat_mich - 14-04-2011, 11:30
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Wystawa plakatów Muchy w pobliskim Muzeum! Fajnie było, napatrzyłam się do woli, ale i tak chyba pójdę drugi raz... I mam plakat, o! (Album z wystawy był cholernie drogi ;___;)

o! to jest plan na sobotę. wszak mieszkam 10 minut pieszo od tego muzeum i codziennie tamtędy biegam.

bo nie umiem się ogarnąć. co chyba zaczyna drażnić mojego chłopca. jego jak jego. mnie to drażni niemożliwie.

z drugiej strony mam plan treningowy i jeśli się zbiorę w sobie to może jednak czegoś się pozbędę... w końcu. ;]
vries - 14-04-2011, 16:58
Temat postu:
Bo naprawiłem rozmycie w KDE i mogę się cieszyć półprzeźroczystymi oknami na nowym sterowniku Intela. YEY!

Z drugiej strony mój promotor napisał mi maila w stylu: "Mam cię gdzieś. Przyjdź za tydzień. I tak się z tym nie wyrobimy w tym miesiącu" (mowa tu o paru błędach stylistycznych w pracy). Co oznacza miesiąc i 95zł w plecy.
Agon - 14-04-2011, 18:33
Temat postu:
Bo przyszedł nendo DM, która w swojej nendo formie jest 100% kjutniejsza od BRS. Równocześnie z nendo przyszedł T-shirt z Izayą i Shizuo, który jest na mnie za duży, bo wygląda jak worek albo jakiś gym shirt, ale i tak będę w nim chodzić (i już wiem, żeby przy następnym zakupie T-shirta brać XS, nie S) :D A wczoraj przyszedł drewniany strap z Nyanko-sensei'em (zwykły SAL szedł tylko 2 tygodnie, święto lasu).

Ale o Hitagi nadal ani widu, ani słychu ;_;
GoNik - 14-04-2011, 19:25
Temat postu:
Urufu napisał/a:
(i już wiem, żeby przy następnym zakupie T-shirta brać XS, nie S

Pamiętaj - to rozmiary japońskie :D Przypomina mi się stwierdzenie lektorki japońskiego, dość drobnej kobitki mającej niecałe 160cm wzrostu, jak to dla niej w zasadzie nie ma w Japonii ubrań, bo nie mieście się we wszystkie XL...
Agon - 14-04-2011, 20:00
Temat postu:
Kwik.

Ale to męski T-shirt, niestety :<
Hisayo - 15-04-2011, 17:01
Temat postu:
Bo moja własna matka njapierw stwierdziła, że to inni mają problem i że to inni są dziwni, a w chwilę potem zaczęłą mi nachalnie proponować, żebym może zmieniła mimikę, bo może mój wyraz twarzy drażni innych (...................e?). Na moją odpowiedź, że ja mimiki praktycznie NIE MAM, bo staram się ją ograniczać, żeby nie denerwować innych, stwierdziła, że znowu nic nie rozumiem, że inni chcą mi pomóc, a ja się od razu na nich drę, że mam się nie dziwić, że są dla mnie niemili, skoro ja jestem niemiła dla nich.

Więc... tak. Nie rozumiem. I się zastanawiam: czy wszyscy byliby zadowoleni wtedy, gdybym popełniła samobójstwo wbijając sobie cyrkiel w serce, czy wtedy, gdybym po prostu sobie poszłą w cholerę i nigdy nie wracała.

A twarzy sobie nie mogę obwiązać chusteczką, bobym się ciągle przewracała, sorry. I nie, ja tego nei piszę z rozbawieni8em, ja się naprawdę zastanawiam, co ja mam w końcu robić, bo nawet kiedy najzwyczajniej w świecie zamykam się w pokoju i płaczę,
to robię sceny i jestem sztuczna i znowu się zachowuję jak te kretynki z anime.


Test z chemii był całkiem łatwy. To znaczy, może dostanę czwórkę.

Urufu napisał/a:
Ale to męski T-shirt, niestety

Męski T-shirt z Shizayą? O kwik ;p
GoNik - 18-04-2011, 10:55
Temat postu:
Ludzie to idioooociiii. Sam sobie dzwoń bucu! Zobaczymy, ile czasu zajmie ci wykonanie 30 telefonów!

Wymiękam, kwik. Macki w okolicach kostek.
Hisayo - 18-04-2011, 18:03
Temat postu:
Bo moja klasa. <zakłada okulary, biały kitel i łypie profesjonalnie> Podejrzewam anemię, doktorze!
Serio, to mnie prze-ras-ta - jak można nie umieć rzucić piłką od ręcznej na trzy metry?! A jak już, to rzucić akurat w łapki osoby z drużyny przeciwnej? Dochodzę do przerażającego wniosku, że w tej szkole nie mają ŻADNEGO pojęcia o sporcie. Czuję się zawiedziona.
I NIE, to, że zobaczyłam, jak kolegę z klasy ściska jakaś pusta blondynka z klasy równoległej i mną miotnęło to NIE znaczy, że się w nim zakochałam. Serio. W sensie że serio serio.

I bo mimo wszystko było faaaaaaaaajnie! ;3
Sasayaki - 19-04-2011, 18:38
Temat postu:
Dziwna rzecz mnie spotkała. Szłam z koleżanką na przystanek, rozmawiałyśmy o możliwości przebiegnięcia przejścia, wykluczonej bo obtarły ją buty. Nagle idący przed nami gostek odwraca się i podniesionym głosem wyrzuca nam: "Brawo! Przy was mężczyzna wygląda jak frajer! -Bla bla cośtam dalej- Nawet tu można tak wyglądać!"

I teraz mam zagwozdkę o co mu chodziło...
Loko - 19-04-2011, 19:25
Temat postu:
Dzisiejszy dzień należał do jednych z dużo gorszych ostatnimi czasy. Nie zorientowałem się, że okres mojej cokwartalnej depresji już się zaczął i suka uderzyła z zaskoczenia.

Za to doszedł już przedurodzinowy prezent - o takie coś , co pewnie sporo osób kojarzy
Nanami - 19-04-2011, 19:27
Temat postu:
Wymienię płucka na lepszy model i jeszcze dopłacę.

I niby dobrze, bo mogło być gorzej i zaś spędzić święta w szpitalu, a że nic anormalnego po badaniu nie wyszło... jakoś specjalnie nie cieszy, bo się nadal źle czuję. Już nie wspominając, że radosne 'nie znasz dnia ani godziny' wcale nie sprzyja dalszemu nadrabianiu zaległości na studiach i planowaniu czegokolwiek w przód. Sigh.
Zangetsu - 20-04-2011, 18:04
Temat postu:
Bo mam wyższe wykształcenie. Wai.
Bo siostra ma najpewniej białaczkę. Wai.
Koranona - 20-04-2011, 19:00
Temat postu:
Bo nie jedziemy do Ołomuńca, co zniszczyło mi wszelkie czerwcowe plany.

A z drugiej strony nie oberwało się 200 € po kieszeni.
Poza tym psor mi chce postawić 6 z fortepianu, na którą to ocenę z cała szczerością nie zasługuje, a myślałam, że walczę o 4, może 5 :O
I wojgle oceny mimo wszechobecnego lenistwa zapowiadają się ładnie. Projekt zrealizowany i z głowy ~
Wiewiór - 21-04-2011, 00:13
Temat postu:
Daję znak życia <wypuszcza mackę i macha>, co zasadniczo powinno byc dobrym objawem. Jednak ten miesiąc stanowczo był/jest przegięciem. W sobotę wiewiór padł. Skończył mi się power. Tak serio serio. Na szczęście jakaś dobra dusza podała mi baterie zapasowe, ale jadę już na ostatniej rezerwie. I bardzo poważnie nie wyrabiam na zakrętach, a próby reanimowania życia towarzyskiego w tym wszystkim wymagają. Umiem się dwoić - yay!- ale teraz przydałoby się jeszcze roztroić.

Włącza mi się nienawiść do Warszawy. A świadomość, że jedyny wolny termin na odpoczynek będzie (MOŻE) pod koniec maja, mnie dobija. Z drugiej strony, jak rzucam się w wir pracy wszelakiej nie mam czasu myśleć o mniej przyjemnych rzeczach i się zamartwiać. Pracoholizm lekartwem na dołka? Maybe.
Chcę w góry. Albo nad morze. Wsio rawno. Oby z dala od Warszawy z jej zawartością emocjonalno-materialną oraz ludzi.
Mononoke - 22-04-2011, 15:55
Temat postu:
Bo czterogodzinna dyskusja na temat finansów, polityki, inteligencji i filozofii z kolesiem, który zachowywał się jak stary zgorzkniały bufon, którego nic już w życiu nie zaskoczy. Jak na mój gust to niewyżyty seksualnie, ale zapytałam się tylko czy jest robotem XD Poza tym dziewczyna z pedagogiki, która również w rozmowie uczestniczyła (niech żyje solidarność jajników). Bo wpadający do przedziału rasteman, opowiadający rasistowskie kawały o murzynach. Bo random podróżna, która jak się okazało interesowała sie medytacją i medycyną alternatywną, i która rasta-kolegę zaczęła masować. I mina pana "mnie to wcale nie bawi". Takiej podróży jeszcze nie miałam.

Tylko to słońce, od którego mi jeszcze gorzej i zaczynam kichać i cieknący kran zamiast nosa -.-
GoNik - 23-04-2011, 19:23
Temat postu:
Nie czuje rąk (jutro mi odpadną), salon pomalowany.

OJEŻU O.o
Salva - 26-04-2011, 20:44
Temat postu:
Bo się przegrzałam. Spalony kompletnie dekolt, spalone ręce i upiorny ból głowy. Sigh. Za to dzień był genialny i ludzie~
GoNik - 27-04-2011, 17:16
Temat postu:
Żeby nie móc trafić w obudowę, która dla odmiany JEST w sklepie, to trzeba mieć niesamowite szczęście.
Witaj, kraino absurdu. Idę po raz kolejny przebijać się przez 20 stron szarego plastiku i choinek z obrzydliwą kratką na przednim panelu!
GoNik - 29-04-2011, 10:40
Temat postu:
Bzium.

<rączki razem, buzia w ciup>
Panie Boże! Spraw, żeby tak mi się chciało, jak mi się nie chce! I zabierz sobie te 'długie weekendy' w cholerę, bo jak się schodzą razem, to tylko jeżdżę w tę i z powrotem bez sensu...


Przynajmniej się wyspałam, ho.
Wiewiór - 03-05-2011, 23:01
Temat postu:
Bo dziś miałam wolny dzień! Ale takie wolny wolny, tylko dla mnie! I postanowiłam go wykorzystać i nie robić nic, co może mi się wydawać nieprzyjemne. Szkoda tylko, że nie wyszło jedno spotkanie, ale patrząc za okno, aż tak bardzo nie żałuję, że zostałam w domu pod kołdrą.
Z drugiej strony jutro o 7 zaczynam pracę, kończę o 15.30, a o 16 prowadzę do 21 zajęcia. Chociaż się wyspałam, to nie jestem przekonana czy nie umrę. Ostatnio coraz częściej (raz na 3-4 godziny) zdarza mi się zapomnieć jaki jest/był/będzie dzień tygodnia >.>
Reanimacja życia towarzyskiego w toku (ja nadal nie wiem jakim cudem przedwczoraj wylądowałam po raz kolejny na Zegrzu! ale za to pierwszy raz spałam na wodzie ;D)

A ponadto jestem emocjonalną masochistką i fizyczną sadystką, która do końca lipca padnie na pracoholizm. Baterie chętnie przyjmę.
Enevi - 04-05-2011, 16:25
Temat postu:
Bo już nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Kochana rodzinka, która sama coś wymyśla, a potem wini wszystkich dookoła, gdy to coś nie wyjdzie...
Sasayaki - 05-05-2011, 19:41
Temat postu:
Bo było dzisiaj cudnie :D I zanlazłyśmy fantastyczną naleśnikarnię z sisem.

A ze złych... kolega, któremu o coś chodzi, ale nie jest w stanie powiedzieć o co, wyskoczył z teorią- czemu zachowuję się jak się zachowuję... znowu. W wyniku rozmowy fochnął się na mnie z przytupem. No cóż.

Edit: Acha i jeszcze- czy biorąc pod uwagę, że konferencja z zasady nie wypada nagle, tylko jest zaplanowana, czy nie można by wywiesić kartki o nieobecności wykładowcy chociażby 8 godzin wcześniej? Biorąc pod uwagę 5 godzin okienka pomiędzy zajęciami, miałoby było dowiedzieć się o tym, że nie muszę się znowu wlec na uniwerek, gdy przychodzę na te wcześniejsze.
Vivian - 06-05-2011, 00:14
Temat postu:
Heh, bo mi się zawsze coś przydarzy.
Szatnię na uczelni zamknęli 30 kwietnia, zatem zostawiłam kurtkę w szafce w bibliotece wydziałowej no i przypomniałam sobie o niej o 20.30, kiedy to skończyłam zajęcia. Natomiast bibliotekę zamykają o 20.00. Hmm portier stwierdził, że klucz ma "pan sprzątacz",który zamknął się w bibliotece od środka i rozpoczął sprzątanie od trzeciego piętra, no a hmm "no klucza zapasowego ten tego nie ma", więc musiałabym zaczekać aż "pan sprzątacz" przejdzie na parter. No więc wracałam do domu w sukience, bez kurtki, trzęsąc się z zimna, a musiałam czekać 30 min na autobus.

Tydzień temu zaś zostawiłam karimatę, którą wiozłam na ćwiczenia z emisji głosu w tramwaju, więc ta radośnie udała się w peregrynację na pętlę. I słuch o niej zaginął.

Dzień później wydrukowała mi się praca roczna (całe szczęście tak naprawdę jej połowa, którą miałam skonsultować z wykładowcą) z krzaczkami japońskimi w środku, tak więc ehm przeprosiłam pana doktora, że drukowałam na mieście i wkleiła mi się katakana i kanji... z powodu nieprzewidzianych konsekwencji zapisania pracy w wordzie 2007.

2 tygodnie temu ubrałam nowe buty, które tak mnie obtarły, że musiałam je zdjąć i chodziłam od 13.30 do 20.30 boso po uczelni z oficerkami w rękach. Do tego uderzyłam się w głowę i miałam guza. Kupiłam zatem puszkę zimnej coli i chodziłam boso z butami w rękach i metalową puszką przy głowie przez resztę dnia.

No ja się pytam, co jeszcze? Nie piszę tego w zupie, bo miałam udany dzień mimo wszystko i sama się dzisiaj z tego śmieję, ale ta seria niefortunnych zdarzeń serio już trwa jakiś czas. A no i 3 tygodnie temu zostawiłam wypożyczoną książkę w bibliotece pomiędzy 30 innymi takimi samymi no i musiałam jej szukać... A i wzięłam przez przypadek inną, któej nie wypożyczyłam, no a bramka nie zapikała... No więc mam nielegalnie Treny Kochanowskiego.
Hisayo - 06-05-2011, 18:33
Temat postu:
Bo mieliśmy iść do Kabackiego na ognisko i kiełbasę. Do Kabackiego poszliśmy, z tym, że ogniska nie było, zamiast tego zostaliśmy uraczeni trzygodzinnym marszem, po którym nogi wchodziły w pewną część ciała.

No, ale potem poszłam z koleżankami do Galerii Mokotów, więc mogło być fajnie. Nie było. Przystojnych Azjatów nie było w ogóle, ryż w super knajpie był suchy i twardawy, a moja prośba o to, żebyśmy się pospieszyły i już wyszły, bo ja mam szybko wrócić do domu, została zupełnie olana. A bo może wejdziemy do Empiku, a bo może wstąpimy na lody... Lepiej, kiedy ja i jedna koleżanka kończyłyśmy swoje lody, druga wpadła na genialny pomysł, że ona też sobie kupi. I stanęła na końcu tej długaśnej kolejki. A potem jeszcze musiałam czekać na mamę jednej z nich (która zapomniała mojego imienia, uhm, dzięki), a potem słuchać, jak ucinają sobie pogawędkę, po czym powoli udają się do metra. Do metra był kilometr.

RAGE.

Ale kupiłam sobie loda rzadko występującego w przyrodzie - biały Magnum!
pestis - 08-05-2011, 14:56
Temat postu:
Bo zgodziłam się na wyjazd na Rock for People.
Z jednej strony się cieszę - muzyka niezła, Czesi fajni są, ale jak pomyślę o 4 dniach w namiocie i festiwalowych warunkach sanitarnych - robi mi się słabo.
Crofesima - 08-05-2011, 17:19
Temat postu:
Przed momentem Mój Genialny Współlokator wrzucił niedopałek do śmietnika. Chwilę później musiałam gasić istny płomień, który powstał w efekcie...

Nie w zupie, bo się już po prostu śmieję przez łzy z tego człowieka.
Easnadh - 08-05-2011, 18:41
Temat postu:
Na litość boską, Crof... Co za facet, to już przebija nawet newsa o kalendarzu gregoriańskim O_o

Jak mi jeszcze powiesz, że ta kobieta dalej go uwielbia, to zaśmieję się razem z Tobą.
Sasayaki - 09-05-2011, 18:23
Temat postu:
Bo pogoda sprawiła mi cudownego suprajsa! Bo zajęcia trochę poprzepadały... ale nagle okazało się, że w środę zamiast całego dnia rektorskich, mamy je od 12. Nasze zajęcia trwają do 12. A ja mam na nie 2 referaty, które planowałam sobie spokojnie przygotować na juwenaliach.
Hisayo - 17-05-2011, 16:54
Temat postu:
Dobrze: w szkole był koncert. Jazzowy. Pisk!!! I w dodatku dostałam piątkę - PIĄTKĘ - PIĄTKĘ!!! - z testu z fizyki, z któego to testu spodziewałam się dostać najwyżej tróję. Umieram ze szczęścia.

Źle: oj. Oj oj oj. Dramat. Istny DRAMAT. Obawiam się, że klasa ma przerąbane, bo oczywiście cała szkoła wie... Nie wiem, może nie powinnam tego tu pisać. Ale od początku.

Soł, po pierwsze: z tyłu klasy stoją regały. Na pierwszej lekcji ozdabialiśmy sobie koszulki farbami, więc potem te koszulki wysychały sobie na dolnych półkach tych regałów. Koleżanka X postanowiła dokończyć swoją koszulkę na przerwach, bo miała jeszcze farbę i akurat nie brała za dużo wody, więc co się mogło stać. Na tejże koszulce miał widnieć piękny papug, w związku z tym najpierw powstał natiszertowy szkic, a dopiero potem nakładało się farbę. I. Po zrobieniu dolnej części koleżanka chciała ten szkic wytrzeć, więc wzięła gumkę i wytarła, po czym tę gumkę odłożyła. I potem nikt nie wie, jak to się stało, ale w każdym razie gumka - zapewne pod wpływem koleżanki Y - wylądowała na regale. One dość duże są, te regały.

I co zrobiła X? No oparła się jedną nogą o dolną półkę i gumkę z regału zdjęła. I zeszła. A regał się przechylił~
Po czym spadł.
Wrzasnęłam. I gdyby X nie ruszyła się z miejsca, regał spadłby na nią. Czy wspomniałam, że regały zawierały oszklone gablotki? No to już nie zawierają, szkło potkłukło się w drobny mak, spadający regał obtarł kant stojącej obok ławki i naprawdę zafascynował mnie fakt, że figurka Matki Boskiej się nie zniszczyła. Wręcz przeciwnie, spadła tak, że mebel się na niej opierał.
Ciiiiiiiisza.
Po czym "o Boże, o Boże" x pierdylion. Sekundę później zleźli się licealiści z naszego piętra, potem siostry. No i w tym momencie się zaczęło, jak to mawiają.
Ja - jako że stałam przy parapecie i jedyny mój udział w całej akcji polegał na tym, że dałam tak zwany sygnał ostrzegawczy - powiedziałam, że nic nie zrobiłam i dałam nogę do ławki. Cała klasa musiała patrzeć, jak siostra dyrektor opietrusza X i Y (które zresztą się popłakały) i każe im przyjść jutro z rodzicami, żeby pokryli straty, grozi wywaleniem ze szkoły i obniżeniem oceny z zachowania.

Wszystko to byłoby super, gdyby nie właśnie to, że doprowadziła dziewczyny do płaczu. No bo okej, zachowały się głupio, ale sorry, trochę jakby... wyczucia? Bo ja na miejscu dyrektorki nie mówiłabym, że jeszcze nigdy coś takiego się nie zdarzyło, że jak dziewczyna może się tak zachowywać, że nawet chłopcy są grzeczniejsi (w tym momencie myślałam, że trafi mnie szlag). A do tego jeszcze zwróciła im uwagę, że mają nieodpowiedni strój. Aaaaa co to ma do rzeczy? I w ogóle ja nie rozumiem - może i w tym momencie brzmię jak jakaś feministka, ale sorry, to, że ktoś jest dziewczyną znaczy, że ma być grzecznym dzieckiem spędzającym czas na czytaniu książek i chichotaniu? I że chłopaki mogą robić bałagan, a dziewczyny nie mają prawa? No sorry, ale to jest po prostu ŚMIESZNE.

No.
Ysengrinn - 18-05-2011, 16:05
Temat postu:
W końcu chyba wiem na czym stoję. Wprawdzie dalej od celu niż się zdawało, ale dalsza droga wygląda teraz na prostą i nie muszę się raczej bać, że coś wybuchnie po drodze. Notabene narobiło się sporo zamieszania i jutro zapowiada się kolejny szalony dzień, ale well - już się przyzwyczaiłem, że u mnie nic nie może się odbyć normalnie>__>.
Enevi - 19-05-2011, 20:45
Temat postu:
Bo nie ma to jak robić za Spidermana we własnym mieszkaniu... ALE najprawdopodobniej dzisiejsze "arcytrudne" zaliczenie z archeomuzykologii zakończy się soczystą piątusią.
Ysengrinn - 19-05-2011, 22:00
Temat postu:
To był najgłupszy dzień od bardzo długiego czasu... Ale przynajmniej wszystko do przodu i teoretycznie nic już nie ma prawa wybuchnąć.

Ale seriously - jazda fiatem pandą z cieknącą chłodnicą, przez Świętokrzyskie Góry, z fest zatruciem i na oparach paliwa to przeżycie jedyne w swoim rodzaju.
Costly - 22-05-2011, 20:02
Temat postu:
Znalazłem oto rano w swoim ogródku rój pszczół na swojej jabłonce. Co zrobić? Westchnąłem, po nosie się podrapałem i podreptałem do sąsiadów z przeciwlegle leżącego domu, bo i oni od niedawna zajmują się pszczołami na swojej posiadłości. Obwieściłem sąsiadowi, że jeżeli szuka swoich pszczół, to są u mnie.

Ot, sąsiad wpada z całym osprzętem, fachowo bierze się za ich przenosiny, a z tego show zrobiło sobie przebywające u mnie wujostwo wraz z dziećmi. Dzieciaki przekrzykują się z pytaniami o "co?", "gdzie?", "jak?" do pracującego pszczelarza, a ja automatycznie i bez myślenia odpowiadam za niego. W pewnym momencie nie wytrzymał wujek i pyta od kiedy to ze mnie jest pszczelarz i skąd ja to wiem. A ja tak w drobnym zawieszeniu uświadamiam sobie, że... z Erin. Aż mnie lekko zatkało w reakcji na tą świadomość i uznałem za stosowne wykręcenie się "wiedzą ogólną".

Cholera, nigdy nie wiadomo kiedy doświadczenia z animowanej strony mocy zaatakują rzeczywistość...
Nanami - 23-05-2011, 10:12
Temat postu:
Bo Praga~ absolutnie piękna, cudowna, ogromna. Wraz z metrem, tysiącem kamieniczek, mostem Karola, Hradczanami, zoo, Wełtawą, potokami turystów i tym śmiesznym językiem. Fajnie się dogadywało. I piękną, aż za upalną pogodą...

...mimo której i tak mam gorączkę, smarkam, kicham i kaszlę. I nogi zdecydowanie mnie znienawidziły. A teraz mnóstwo roboty na cały tydzień i jeszcze trochę, w terenie. Poza tym w Pradze są wszelkie Mac, Starbucksy i inne świństwa, tona chińczyków, kebabów, pizzerni, ale znaleźć knajpę z tradycyjnym żarciem za przystępną cenę... sigh.

Plus czemu wszyscy zazwyczaj jest tak, że jak coś chcą, to wszyscy, a jak się leni to nikt?
moshi_moshi - 23-05-2011, 12:38
Temat postu:
Nanami napisał/a:
Poza tym w Pradze są wszelkie Mac, Starbucksy i inne świństwa, tona chińczyków, kebabów, pizzerni, ale znaleźć knajpę z tradycyjnym żarciem za przystępną cenę... sigh.

Bu, żebym wiedziała że jedziesz i będziesz szukać takiej knajpki, od razu poleciłabym ci U Zavesenyho Kafe. Blisko Hradczan, z genialną atmosferą i wystrojem, niewielką ilością turystów i całkiem smakowitym czeskim jedzeniem, które wcale nie było drogie (przynajmniej kiedy ja w Pradze bawiłam). Szalenie sympatyczna knajpka, do której chce się wrócić. :)
Agon - 24-05-2011, 16:35
Temat postu:
Baka Ouji, łiiiiiiiiiii~ Tylko raczej nie będzie mnie już na niego stać w sierpniu, ale i tak go kiedyś dorwę. Chociaż jakby znalazła się na wakacje jakaś dobrze płatna praca, to moooże...

Poza tym umieram i nie szyję. A co to dopiero będzie, jak sesja się zacznie...

._______.
nat_mich - 24-05-2011, 16:42
Temat postu:
mam kochaną opiekę, ale już mam dość płakania z bólu przy byle kaszlnięciu. i nienawidzę tego, że mam wannę.
wukuwu - 24-05-2011, 16:49
Temat postu:
Booo raz na jakiś czas wypad w wiejską głuszę, gdzie ludzka stopa nie odbija swoich śladów. Po prostu pospacerować.... taaak nie ma nic przyjemniejszego niż: wyalienować się od czasu do czasu.

Wypad na wieś + 5 do spokoju i + 3 do opalenizny!
Sasayaki - 25-05-2011, 13:59
Temat postu:
Bo niby to tylko zerówka, przedmiot przyjemny, a ja mam taryfę ulgową z okazji piątala... ale cholera jasna! Denerwuję się. Czas parzyć ziółka...
Akai - 25-05-2011, 16:53
Temat postu:
Bo jakoś mi dziwnie dzisiaj. Ludzie mnie denerwują, najchętniej usiadłabym w kącie i zasnęła przy muzyce Komana. Co chwile mnie nauczyciele dobijają, stękają, narzekają .. Jedyne co mnie dzisiaj pocieszyło - MLEKO CZEKOLADOWE! :D
moshi_moshi - 25-05-2011, 19:39
Temat postu:
Jestem głodna, padnięta i ZNOWU uciekł mi autobus, ale... Udało mi się dotrzeć do wszystkich potrzebnych książek, system w banku w końcu wstał i mam poczucie, że jednak dzisiaj trochę zrobiłam.
Crofesima - 29-05-2011, 21:38
Temat postu:
Z serii Crofesima i Jej Cudowny Współlokator:
Mój Cudowny Współlokator wlazł dzisiaj do mnie do pokoju kompletnie ignorując moje "NIE WCHODŹ TERAZ". To po co pukasz, kretynie? W efekcie zobaczył mnie praktycznie topless. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że potem stwierdził sam z siebie "wybacz, nie usłyszałem jak mówiłaś, że mam nie wchodzić"... to usłyszałeś czy nie? :|
A w zamian ugotował mi obiad. emmm. Plus to jego subtelne "a twoja siostra jest też taka krasna jak ty", lmao.

Poza tym czasami kocham moje zakupowe szczęście i kiedy okazuje się, że koszula jest akurat po przecenie i kosztuje połowę mniej :D a przy tym jest taka idealna, dokładnie taka, na jaką czaiłam się od pewnego czasu. mru.

Plus w empiku pojawiło się "Seven Days". Nigdy wcześniej nie złożyłam zamówienia tak szybko ;d
Easnadh - 29-05-2011, 22:17
Temat postu:
Crofesima napisał/a:
Plus to jego subtelne "a twoja siostra jest też taka krasna jak ty", lmao.
A krasna, krasna, iście jako te malwy malowane. Jeno zajęta. - odpowiedziałaś mu tak?
Gomen, nie mogłam się powstrzymać. Facet to kawał buca, ale i tak ómarłam xD
vries - 31-05-2011, 22:03
Temat postu:
Po pół roku czasu postanowiłem sobie odebrać dyplom z uczelni. Oczywiście zapomniałem wziąć karty obiegowej i nic nie załatwiłem. Czekało mnie jeszcze ok 1,5 godziny powrotu. Prawie się stopiłem na tym upale (godzina 12:30). Całe szczęście wieczorem pogoda się zepsuła, spadła ulewa i razem z nią temperatura. Jutro czeka mnie powtórka z rozrywki...
Mononoke - 01-06-2011, 20:28
Temat postu:
Bo Mono jest jedwabista i zasłabła na uczelni ^^;

Nie piszę w zupie, bo to co się wokół mnie działo to był istny cyrk: Wszyscy biegają i nie wiedzą co robić, cała katedra anatomii patologicznej postawiona na nogi (profesor jak wszedł do sali i zobaczył mnie, leżąca na podłodze i bledszą niż ściana to ponoć sam o mało nie zasłabł XD), ludziki z grupy porozstawiani we wszystkich możliwych punktach wjazdowych na uczelnię, bo karetka nie wiedziała gdzie ma jechać, a ja leżę na posadzce na pół przytomna, skręcona i spocona z bólu i poprzykrywa wszystkimi kurtkami, bluzami i fartuchami jakie moje koleżanki i koledzy z grupy mieli na sobie. Dyskusje jakie ludzie prowadzili nad moją głową były momentami niepokojące. Nie wiem, gadali tak jakbym była martwa albo co najmniej ich nie słyszała (ktoś mnie chciał znosić na noszach - zlitujcie się, przecież nie mam żadnego urazu kręgosłupa. Jeszcze bym spadła i się faktycznie zabiła). Dzięki Ci panie za Martę, bo gdyby nie jej przytomność umysłu to nie wiem co by było.

Swoją drogą polska służba zdrowia nie przestanie mnie zadziwiać. Akademia Medyczna nie może wysłać ambulansu na Uniwersytet Przyrodniczy, który jest (uwaga!) ZARAZ OBOK NIEJ o.O. Enyłej, pogotowie nie przyjechało, za to przyjechał chłopak koleżanki, a ja zdążyłam w miarę oprzytomnieć. Na pogotowiu też było ciekawie. W każdym razie, spędziłam 6 godzin na ostrym dyżurze pod kroplówkami. Z nudów aż nauczyłam się na jutrzejsze koło z farmy. No i przynajmniej nie byłam na głupiej parazytologii.

Jeden z zabawniejszych dialogów jak jeszcze leżałam na apach:
Marta: No to teraz Mateusz zniesiesz swoją drogą przyjaciółkę Agatę (gdyby nie fakt, że leżałam na podłodze to pewnie bym padła ze śmiechu). Nie ma wyjścia, odtąd będzie was łączyć dozgonna przyjaźń (kfiik)
Doktor N.: Może lepiej nie dozgonna XD
Marta potem w szpitalu: Szkoda, że nie zaznaczyłam o czyj zgon chodzi ^^

Dzień Dziecka pełen ważnień :)
Ysengrinn - 02-06-2011, 00:21
Temat postu:
Evil napisał/a:
Booo miłe spotkanie grupowe w pubie, a potem powrót do domu. Gdybym pojechała autobusem, teraz już bym siedziała w ciepłym łóżeczku, ale... Nie zmokłabym w ciepłym deszczyku, nie goniłaby mnie zmiana warta na Placu Piłsudskiego i nie spotkałabym Szkota w kilcie i z walizeczką. Powrót peeełen wrażeń xD


U mnie niestety mniej kolorowo, ale za to wtfowo. Z pociągami jest jeden wielki... nie powiem co. I rozwaliła mnie informacja wisząca na Zachodnim, że skmki na Pruszków zasadniczo odchodzą z peronu 2, chyba, że akurat odchodzą z peronu 3, a w ogóle to zdarza im się odjeżdżać z peronu 6. A poza tym my nic nie wiemy, słuchajta komunikatów.
Melmothia - 02-06-2011, 21:10
Temat postu:
Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce. Niech mnie ktoś kopnie w tyłek na rozruch. I zarobki takie, że można by kawały układać.

Zgubiłam gdzieś entuzjazm. Znaczy mam go sporo, ale jest skierowany w przeciwną stronę, niż wymagają zbliżające się zaliczenia i egzamin >.>

Ale mam nową umowę na dwa lata i pracę, którą lubię i w której dobrze się czuję (chociaż zaczynam trochę się nudzić...), z regularnymi godzinami, w miejscu, z którego żal wychodzić. Dzieci płaczą, jak je rodzice zabierają od nas. Autentycznie.
Crofesima - 02-06-2011, 23:02
Temat postu:
Bo pod pewnymi względami jest oczywiście bardzo fajnie, muzykę nareszcie puszczam głośno i mam sporo jedzenia, a brak współlokatora i momentami irytującej właścicielki to dodatkowe plusy.

... ale z drugiej strony powoli zaczyna mi się robić smutno, a wieczorami dość... strasznie... wczoraj w nocy nikt mnie nie zabił, ale co będzie dzisiaj?! le gasp.

Na dodatek pies strzelił na mnie focha, bo włączyłam odkurzacz. Przecież jesteś już głucha, głupku, a i tak musisz mnie kochać, bo to ja mam władzę (czyt. żarcie). Swoją drogą chyba się starzeję, tyle możliwości, a ja zdecydowałam się na sprzątanie. Ot sama z siebie. Dziwne.
GoNik - 02-06-2011, 23:12
Temat postu:
Cytat:
Swoją drogą chyba się starzeję, tyle możliwości, a ja zdecydowałam się na sprzątanie. Ot sama z siebie. Dziwne.

DORASTASZ. To przerażające O_o

Jeżu, zdecydujemy się na to mieszkanie z OMFGPLAZMĄ tylko po to, żeby ci aż tak nie zazdrościć, no really...
Crofesima - 02-06-2011, 23:18
Temat postu:
GoNik napisał/a:
DORASTASZ. To przerażające O_o

;_; miałam nadzieję, że nikt tego nie napisze...

(to jeszcze się nie zdecydowaliście?)
Agon - 03-06-2011, 01:16
Temat postu:
Crofesima napisał/a:
a wieczorami dość... strasznie... wczoraj w nocy nikt mnie nie zabił, ale co będzie dzisiaj?!

A co ma powiedzieć biedny osobnik mieszkający sam na parterze? ;_; Przez całe moje 20 lat życia nigdy nie mieszkałam na parterze, więc na początku w nocy miałam małe schizy, lol.
Sasayaki - 03-06-2011, 06:00
Temat postu:
Urufu napisał/a:
Przez całe moje 20 lat życia nigdy nie mieszkałam na parterze, więc na początku w nocy miałam małe schizy, lol.

Miałam podobnie, z tą różnicą, że nigdy nie mieszkałam nie na parterze a w bloku. Dziwnie było się przyzwyczajać, że słyszę sąsiadów...

W temacie; Kułam trzy dni na egzamin... by na dwie godziny przed nim dowiedzieć się, że jestem zwolniona. Fantastycznie, ale z drugiej strony, wolałabym wiedzieć wcześniej.
nat_mich - 06-06-2011, 08:14
Temat postu:
kurcze, jest piękna pogoda, ja teraz więcej przesiaduję w górach niż mieście, siostra przyjeżdża już niedługo, słońce jest prześliczne, ale... no właśnie, słońce jest prześliczne i nie działa to najlepiej na ludzi niedawno krojonych :/ no i nie mogę hasać po ogródku w stroju kąpielowym :( zły brzuch, bardzo zły!
Enevi - 07-06-2011, 21:55
Temat postu:
Bo jestem oficjalnie martwa, ale szczęśliwie martwa, bo zdałam jeden z dzisiejszych egzaminów.
Crofesima - 08-06-2011, 20:42
Temat postu:
Bo moja ciocia trafiła piątkę w lotto.
Fajnie fajnie, ale z sis nie możemy przestać myśleć, że
TYLKO JEDNA LICZBA i BYŚMY BYŁY
MILIONERKAMI.

Żegnajcie marzenia o własnym, ładnie ubranym szoferze.

Poza tym nawet kapelusza odpowiedniego nie mam, żeby wyglądać jak Gyllenhaal. Smutna panda jest smutna. A na dodatkowe koszty wolę się nie narażać, bo kto wie, może wkrótce będę w plecy 5 stów...
Agon - 08-06-2011, 20:57
Temat postu:
Wkurzają mnie warszawscy celnicy – niech się w końcu wezmą do roboty i odeślą mojego T-shirta z Kurisu. Specjalnie wstrzymuję się z odbiorem petitów z Katanagatari, żeby zgarnąć 2 paczki jednocześnie – chociaż i tak będą się na mnie patrzyć na tej poczcie jak na jakiegoś kosmitę.
Akai - 26-06-2011, 17:03
Temat postu:
Bo straszny sen i w końcu nie wiem, czy mam się cieszyć, czy wręcz odwrotnie.
moshi_moshi - 28-06-2011, 21:10
Temat postu:
Bogowie, mój wydział to jeden wielki burdel i gdyby nie absolutnie cudowne panie z dziekanatu, dawno by się zawalił. Własciwie studiuję tylko dzięki nim... Większość wpisów mam, szkolenie BHP odhaczone, pozostaje kwestia seminarium, czyli jak upolować mojego promotora?! Dobra rada, nigdy nie zapisujcie się na seminarium do człowieka z aspiracjami politycznymi, bo jeszcze mu sie uda, a wy będziecie o swojej pracy dyplomowej rozmawiać głównie z sekretarką (jak dobrze pójdzie) w urzędzie.
Agon - 29-06-2011, 11:59
Temat postu:
Bo właśnie doszedł mi drugi kot. Ktoś musiał wyrzucić - tak strasznie miauczał na korytarzu, że nie miałam serca go zostawić, a toto może ma z 2 tygodnie, nawet nie...

Tylko teraz kolejne wydatki - trzeba kupić żarcie dla juniora i iść z Burbonem na obcięcie pazurów, żeby go nie zabił tymi swoimi metrowymi szponami (bo oczywiście czuje się zagrożony i na niego syczy... na mnie zresztą też) >.>
Enevi - 30-06-2011, 20:19
Temat postu:
Bo wczorajsze spotkanie z państwem Sheridan i pokaz filmu, wieczór z przyjaciółką, szalona podróż Warszawa-Toruń-Warszawa i darmowe sushi na koniec dzisiejszego dnia. Żyć nie umierać!
A może jednak umierać? Bo jestem oficjalnie na skraju strupieszenia...
Mononoke - 01-07-2011, 14:15
Temat postu:
Bo koniec. Nareszcie. I robale zdane dzisiaj na 4,5 (nieźle jak na 3 dni nauki). Teraz tylko muszę się zastanowić co ja mam w te wakacje ze sobą zrobić i będzie dobrze. W każdym bądź razie, wracam do żywych. Tylko najpierw się prześpię.
moshi_moshi - 01-07-2011, 14:38
Temat postu:
Zwlekłam się z wyrka dopiero po jedenastej... Ale na razie żyję, nie to co wczoraj. Dziwne te ostatnie dwa dni.
Akai - 01-07-2011, 21:25
Temat postu:
Bo podoba mi się coś, co inni uważają za chłam i kicz. I smutno mi, jak cholera! A dobrze ? Bo miłe opinie ;3
nat_mich - 02-07-2011, 12:31
Temat postu:
ta pogoda mnie zabije. jestem na baterie słoneczne i nie mam jak się doładować...
ale mam creme brulee. mniam.
Sasayaki - 03-07-2011, 15:31
Temat postu:
Bo jest zimno, paskudnie i w ogóle... ale "Ojcze Nasz" w suahili! Kto by się spodziewał czegoś tak uśmiechogennego?
krew_na_scianie - 06-07-2011, 10:04
Temat postu:
Bo pogoda jest paskudna. Wczoraj wszystkie tramwaje jakimi się poruszałam - siadały, dzisiaj po prostu nie przyjechały. Spóźniłam się do pracy yh..

Ale za to nowe mieszkanie podoba mi się okrutnie, zwyczajnie fajnie mi się mieszka. Niech no tylko jeszcze załatwię sprawę podłączenia internetu i będzie cudnie! Plus kupiłam po okazyjnej cenie Cywilizację.
pestis - 06-07-2011, 14:11
Temat postu:
This is not Rock for People, this is Rain for People.

Bo padało, dużo, mokro, błotno,
Bo trzy godziny stania w kolejce na camping,
bo prysznice bez zasłon,
bo Czesi nie są wcale tacy przyjaźni jak myślałam,
bo zmogła mnie gorączka i przespałam Tokio Ska Paradise:/. I mam nadzieję, że to tylko przeziębienie.

Ale i tak było bosko. Poza tym nie padało na żadnym koncercie, na którym byłam, a i namiotek stał dzielnie nie zważając na wiatry i deszcze,
bo uśmiechnięty Harry,
bo The Qemists, którzy dali najlepszy koncert na całym RfR
bo My Chemical Romace (sama nie wierzę, że to piszę) też zagrali genialnie, właściwie na żadnym koncercie nie bawiło się chyba tak dużo osób
Akai - 09-07-2011, 11:50
Temat postu:
Bo hasło dzisiejszego dnia brzmi: nie chce mi się! Bo komputer mi się rano zepsuł i musiałam go reanimować. Bo wieczorem impreza u koleżanki. Bo nowe alladynki i to jakie cudne ;3 ! Bo wczoraj miło spędzone 2 godziny w kinie na filmie Woda dla słoni i godzinne nabijanie się z profili Pattinsona i Witherspoon oraz (bo jam mogłam zapomnieć) pięknego polskiego akcentu XD. Bo pokłóciłam się z M. i jest mi z tym źle! noo ..
Mononoke - 09-07-2011, 23:03
Temat postu:
Jestem u babci. I mam tu wifi ^^ i dostałam kupę filmów do oglądania, i Alicję *___* (bosze, jaka ta gra jest ładna) i siedzieliśmy z kuzynem na dworze i graliśmy na gitarze i śpiewaliśmy. Tylko, niech mi moja mama da spokój. "Siedź tak, jedz to, idź spać, ubierz się, posprzątaj, pozmywaj, odkurz, zamieć, wyprasuj" @^$(^$*&@ zaraz oszaleję. Ja jedno słowo, ona pięć. "Jesteś niegrzeczna" (lol, niegrzeczna to ja byłam jak miałam 12 lat, teraz to ja bym to inaczej określiła) "wiem" (bulwers jak stąd na księżyc). Chcę mieć trochę świętego spokoju.
vries - 09-07-2011, 23:07
Temat postu:
Bo patrzałem na jasne strony życia malując pokój na biało i sięgałem intelektualnych szczytów szczytów myjąc panele sufitowe.
Salva - 10-07-2011, 19:27
Temat postu:
Bo wczorajszy genialny wieczór w cudownym towarzystwie. Spędzony na oglądaniu Turysty, Karaluszków i Iluzjonisty. Jak się spodziewałam Iluzjonista widziany po raz drugi okazał się równie genialnym filmem co za pierwszym razem, a może nawet bardziej? Uwielbiam ten klimat, tego typu postaci, w ten sposób prowadzoną historię. Byłam zachwycona. Turysta też wprowadził mnie w fantastyczny nastrój. Swoje zaczęłam podejrzewać dość późno, but still zobaczenie Deppa w wersji pierdołowatej było niesamowitym przeżyciem i... czapki z głów. Ten facet jest niesamowity. Poza tym rany kota, Jolie *_____* Co za kobieta. Ma się tę klasę.

Bo nieopatrznie poszłam spać w dzień dzisiaj i gryzę. Nie mogę sobie pozwalać na spanie w dzień... Sigh. Poza tym spokój będę mieć dopiero w czwartek. Byle do czwartku i będzie już spokój...
Ysengrinn - 20-07-2011, 20:00
Temat postu:
Dzisiejszy dzień był... interesujący. To chyba właściwe słowo.
Easnadh - 21-07-2011, 12:14
Temat postu:
Bo przeraziłam na amen kota JJa. Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się coś podobnego. TRAUMA ;____;

Ale poza tym wczorajszy dzień był nadzwyczaj udany. Oglądanie różnych vocaloidowych rankingów jest o wiele radośniejsze w towarzystwie (tańcząca Crofesima [no, mniej więcej tańcząca] to widok jedyny w swoim rodzaju xD).
Crofesima - 21-07-2011, 12:35
Temat postu:
Easnadh napisał/a:
tańcząca Crofesima [no, mniej więcej tańcząca] to widok jedyny w swoim rodzaju xD

oi. :<

A w temacie - bo pogoda nareszcie odpowiednia, ale dla odmiany głowa mi zaraz odpadnie.
nat_mich - 21-07-2011, 16:14
Temat postu:
Crofesima napisał/a:

A w temacie - bo pogoda nareszcie odpowiednia, ale dla odmiany głowa mi zaraz odpadnie.

jest fatalnie zimno!
i bolesny woreczek żółciowy którego się nie ma jest irytujący

ale, ale, ale, będę miała zaraz schooooodyyyyyy (no nie tak zaraz, bo panowie męczą się z tym od 7 rano i końca nie widać, ale niebawem skończą. tak to jest z ręczną robotą;])
Nanami - 21-07-2011, 16:39
Temat postu:
Crofesima napisał/a:
Easnadh napisał/a:
tańcząca Crofesima [no, mniej więcej tańcząca] to widok jedyny w swoim rodzaju xD

oi. :<

Ej no, czemu mnie wszystko co najlepsze mija... Czy tańcząca Crofesima dorównuje kjutnością nieporadnie tańczącego Marutana? ( ¬ω¬)っ

A w temacie. Ostatnio się normalnie wyspać nie mogę, bo tak głęboko zasypiam koło 8 nad ranem, a wcześniej mnie każda duperela budzi, a że śpię do 9-10 to i tak się nie wysypiam. No żesz no. Choć i tyle dobrze, że nie musze się z samego rana zrywać no.
Agon - 23-07-2011, 13:36
Temat postu:
Bo po włączeniu iPoda po paru miesiącach odkryłam, że łapie mi WiFi w mieszkaniu - dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej?! A ja się z tym dziadowskim Play'em użeram średnio przez 2 tygodnie w miesiącu, jak mi transfer pada...
nat_mich - 23-07-2011, 16:57
Temat postu:
bo płaczę stanowczo za często. i jestem rozlazła, co z tego że chudnę w kilogramach w tempie zatrważającym, jak jeszcze niewiele mogę ćwiczyć i wyglądam jak niedożywiony wieloryb. niech to szlag.

ale mam dobry plan, wezmę się za siebie, złożę aplikację i będę się modliła żeby zechcieli na mnie spojrzeć, mimo że poza kilkoma punkcikami nie mam się czym pochwalić. a w międzyczasie wracam na ring, znów będę podbijać oczy kolegom z treningów.
Mai_chan - 25-07-2011, 18:44
Temat postu:
Życiowo: bo mam regał (którego już nie produkują i zdobyłam go fartem dzięki mateczce), w dodatku za grosze; bo jestem już w znakomitej większości ustawiona w nowym mieszkaniu, a i kanapa powinna pojawić się jakoś na dniach. Na Avangardzie było super, znowu pojawił się we mnie zapał do mistrzowania (i może tym razem nawet coś z tego wyjdzie), licencjat za mną i chyba znalazłyśmy łosia na zastępstwo na ten tydzień urlopu... Ogólnie jest super.

Zupnie: Przez najbliższe dwa tygodnie przewiduję totalny zapiernicz w pracy, z wyjazdem do Katowic włącznie (który będzie fajny i oznacza nowe doświadczenia, ładną pozycję w cv i tak dalej, ale wiąże się z nim mnóstwo pracy i trochę strachu, czy damy radę), a ja już padam na pysk, poza tym powinnam iść do przynajmniej dwóch lekarzy, bo znowu mi się losowe bóle różnych kawałków ciała trafiają...

I dlaczego życie musi być takie skomplikowane, no dlaczego...

Smutcholijnie.
Enevi - 25-07-2011, 21:47
Temat postu:
Bo zmieniają się moje plany życiowe i tak jakoś nieswojo mi się zrobiło, ale nie powinno być źle... A poza tym boli jak cholera >_<
Serika - 30-07-2011, 19:17
Temat postu:
Bo działka oficjalnie stała się miejscem cywilizowanym. Zawiera komputer i stałe łącze - co zapewne oznacza, że będę na niej częściej bywać :P

Ale bez psa i tak się nie liczy :/
Enevi - 05-08-2011, 01:54
Temat postu:
Bo rodzicielka mnie mało co dzisiaj o zawał nie przyprawiła... A tak z innej beczki, nie wiem, czy to tylko ja, ale absurdalność tytułów niektórych harlequinów mnie przeraża i przyprawia o dzikie napady śmiechu. W dodatku tych na mangę przerobionych... Ciążowa zemsta*, że łot?

*przekład własny.
Tabris - 06-08-2011, 22:22
Temat postu:
Bo moje trzy koty wypowiedziały mi wojnę, ale zaraz się przekonają z kim naprawdę zadarły.
vries - 10-08-2011, 19:06
Temat postu:
This
Bo ktoś zsumonował u mnie na działce małe tornado i wyrwał mi drzewo z korzeniami. I niczym Thorfinn z Vinland Sagi musiałem próbować poradzić sobie z draństwem. Ale jako, ze Thofinnem nie jestem, nieszczególnie mi się udało. Za to urobiłem się niesamowicie i nie wiem, czy jutro będę w stanie wstać z łóżka.
Sasayaki - 12-08-2011, 18:38
Temat postu:
Bo ściągną mi aparat za miesiąc... tyle, że do tego czasu muszę mieć zasznurowane gumkami usta.
Enevi - 13-08-2011, 13:49
Temat postu:
Bo znowu ominę Tygrysich i Króliczych Herosów... ~I łeb mnie boli... Grrrr. Ale jadę do słońca ~~
Nanami - 14-08-2011, 13:09
Temat postu:
Bo pełna radosnych przygód Ukraina! A przede wszystkim, bo tam przez cały czas prażyło słonko, ani pół chmurki, i piękne czyste morze czarne (które wcale czarne nie jest), bo tanie i fajne drinki, masa miejscowych smakołyków i przesympatyczni ludzie i zupełnie inna kultura. I spędziłam parę dób w autobusach / pociągach. A jak tylko wjechaliśmy do Krakowa, to zaczęło lać. I bo radosny hostel w samym sercu Lwowa i Loża Masońska i rozmówki po angielsku w hostelu. I moich biednych płuc szlag nie trafił, choć je trochę obiło.

Niestety, piękne miejsca to połowa satysfakcji z wyjazdu, a druga część to towarzysze podróży, które to okazały się typu lans-zakupy-dyskryminacja. A najgorsze jest to, że przynajmniej w Odessie musiałam się z nimi trzymać, bo po rusku niepaniemaje nic a nic. Ale przynajmniej dowiedziałam się jaką to "przyjaciółkę" mam, o.
Akai - 14-08-2011, 16:16
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Bo ściągną mi aparat za miesiąc... tyle, że do tego czasu muszę mieć zasznurowane gumkami usta.


Znam ten ból. A ode mnie: bo jestem u dziadków i niby wszystko dobrze, ale czuję pewne napięcie i nie podoba mi się to. Enyłej: właśnie zajadam się pysznym ciastem .. myaaaam !~
Enevi - 16-08-2011, 23:35
Temat postu:
Bo Toledo, dzisiejsze wino i Burgos. Ale przede wszystkim Toledo. Jakie to miasto jest cudne. I jutro Bilbao i San Sebastian! Ale szyja... Boli... Napiernicza wrecz... A i jeszcze Prado, ale za krotko...
Vodh - 18-08-2011, 15:04
Temat postu:
Jeden strajk kolejarzy, zepsuty kindle i dwutygodniowy pad internetu dalej - udało mi się dotrzeć do Szkocji, zbierając po drodze mój podróżny Pakiet Murphyego.
nat_mich - 19-08-2011, 22:38
Temat postu:
bo nie mam nutelli. i do wtorku, co najmniej, mieć nie będę :(

Dąbrowo Górnicza, strzeż się, jutro będę rozjeżdżać Twoich mieszkańców! xD
moshi_moshi - 19-08-2011, 22:46
Temat postu:
Oż, to muszę jutro bardzo uważać. :D
nat_mich - 20-08-2011, 09:26
Temat postu:
a ja nie mam bladego pojęcia jak Ty wyglądasz, żeby ewentualnie Ciebie nie rozjechać;]
zatem zachowaj szczególną ostrożność! ;]
Salva - 21-08-2011, 11:38
Temat postu:
Nie wiem po czym poznać, że cudownie się z kimś przebywało. Bo jako żywo weekend mnie absolutnie wykończył, słonko przygrzało (szczęśliwie bez udarowych objawów), chodziłam jak to określiła moja znajoma "jakby mnie kot zwymiotował". Ale rany boskie, jak pojechali teraz to tak mi tęskno. Bardziej dlatego, że ludziki, które mnie odwiedziły tak niesamowicie kojarzą mi się z wolnością, z ciszą, odpoczynkiem, naturą. Tak że tylko wziąć jamnika pod pachę i jechać. Niedługo pewnie i tak zrobię, bo tęskno.

Za to niesamowicie się podbudowałam. Sprecyzowałam co ze sobą zrobić. Nie jestem już tłumokiem, który stoi bez własnego zdania i patrzy wielkimi ślipkami. Na dodatek oprowadzanie nowości po Krakowie było niesamowicie... zabawne xD Królestwo za jeszcze jeden taki weekend.

Poza tym prawdziwy mężczyzna w domu to skarb, weźmie pajączka bez gadania, pomyzia a potem delikatnie wyeksmituje za okno. Jeszcze kilka dni i sama bym została prawdziwym mężczyzną. Takiego podejścia da się nauczyć tylko od fellow biologa.
Hisayo - 21-08-2011, 21:54
Temat postu:
Zupnie: Zadziwia mnie to, jacy ludzie potrafią być... nieskapnięci. Ja piszę jedno, oni wnioskują z tego zupelnie co innego, śmieją się i rzucają żartami, kiedy ja próbuję być poważna... Bardzo chciałabym powiedzieć, że to z nimi jest coś nie tak, ale niestety, chyba jest odwrotnie. Wzdych, smut i łapkopad.

Życiowo: Za tydzień wraca moja przyjaciółka, piiiisk~
GoNik - 24-08-2011, 12:43
Temat postu:
Rzecz raczej z gatunku "ojapierniczę O____O"

Godzinna przerwa w pracy z okazji na poważne zasłabnięcie kobiety z pokoju obok - przynieśli ją do nas, bo mamy więcej miejsca. Całe piętro dorosłych ludzi, a nikt nie wiedział dokładnie, jak się panią zająć. Owszem, okłady, przewiew i wezwanie pogotowia. Ale to tyle. Gdyby kobieta potrzebowała pomocy natychmiast - BRRR.

Jakoś tak dziwnie >.>
Karel - 24-08-2011, 21:48
Temat postu:
Obejrzałem wreszcie parę serii które od dłuższego czasu pozostawały niedokończone.
Niestety oglądanie uprzyjemniałem sobie moczeniem nóg...w wodzie z solą kąpielową...przez parę godzin.
Efekt?
Błękitne paznokcie u nóg, ho-hum.
Sasayaki - 29-08-2011, 18:14
Temat postu:
Bo temat o wojnach rośnie i rośnie... co mnie jednocześnie intryguje i przeraża. Nie ma to jak przypadkowe flejmotwórstwo.
Vodh - 29-08-2011, 22:58
Temat postu:
Jakie przypadkowe, masz pojęcie ile to pracy? Wystarczy że w takim temacie człowiek się przez dzień zagapi i już zaczynają normalnie dyskutować, o zgrozo!
Sasayaki - 30-08-2011, 08:00
Temat postu:
Przypadkowe z mojej strony. Jeden komentarz w "Wasze zdjęcia" i poszła lawina.
Caladan - 06-09-2011, 18:28
Temat postu:
Bo nie jest źle.
Koranona - 06-09-2011, 20:24
Temat postu:
Bo kolejna fala "ale się stęskniłem/am". To jest naprawdę kurcze miłe. I bo stabilizuje się jakoś plan...

Z drugiej strony ból głowy w dzień. Plus problemy z zasypianiem, przez co trupie w dzień, wieczorem kładę się spać, w nocy budzę się co chwilę...
Bo jestem jedyną dziewczyną w grupie z harmonii. Jeszcze nie wiem czy to dobrze, źle czy zobaczymy.
I bo nowy dziwny ksiądz. Taki wyzywający niewierzących od barbarzyńskich zwierząt taplających się w błocie Oo
Nanami - 06-09-2011, 21:39
Temat postu:
Bo Wrocław i jenoty!

Z drugiej strony bo 120 min opóźnienie na trasie, czyli 2x dłuższa podróż gratis. No i tak jakoś 疲れたああああ a jeszcze tyle do roboty.
Luik - 06-09-2011, 22:48
Temat postu:
Piłka nożna mnie nie interesuje. Ale dzisiejszy mecz widziałem. A 2:2 uważam za bardzo dobry wynik. Ale żeby w ostatniej minucie meczu wyjść na prowadzenie i nie wygrać...
Ysengrinn - 06-09-2011, 22:59
Temat postu:
... Wait, zremisowaliśmy z Niemcami? Loooool...
Luik - 06-09-2011, 23:10
Temat postu:
Zabrakło 15 sekund koncentracji, a byśmy wygrali. Bramkę na 2:2 strzelili w ostatniej akcji doliczonego czasu gry. I nie koloryzuję tu. To była ostatnia akcja.
nat_mich - 06-09-2011, 23:45
Temat postu:
Koranona napisał/a:

I bo nowy dziwny ksiądz. Taki wyzywający niewierzących od barbarzyńskich zwierząt taplających się w błocie Oo

Kwik! :D
Tabris - 06-09-2011, 23:59
Temat postu:
Luik napisał/a:
Zabrakło 15 sekund koncentracji, a byśmy wygrali. Bramkę na 2:2 strzelili w ostatniej akcji doliczonego czasu gry. I nie koloryzuję tu. To była ostatnia akcja.

Z taką obroną to nie mieliśmy prawa tego meczu wygrać. Nie oszukujmy się, gdyby nie bramkarz to po pierwszej połowie byłoby już 2-0 dla Niemiec. Dodajmy jeszcze, że oni grali w rezerwowym składzie.
Luik - 07-09-2011, 01:08
Temat postu:
Jak już pisałem piłka nożna mnie nie interesuje, a mecz oglądałem, bo nie miałem nic lepszego do roboty, więc niczyjej gry oceniać nie będę, ale faktem, że tym razem zabrakło tylko odrobiny szczęścia. Może wykorzystali zapasy w czasie samego meczu...
Koranona - 07-09-2011, 07:18
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
Koranona napisał/a:

I bo nowy dziwny ksiądz. Taki wyzywający niewierzących od barbarzyńskich zwierząt taplających się w błocie Oo

Kwik! :D


Ty się siostra nie ciesz, ocena z religii jest liczona do średniej _^_
nat_mich - 07-09-2011, 08:51
Temat postu:
Koranona napisał/a:
nat_mich napisał/a:
Koranona napisał/a:

I bo nowy dziwny ksiądz. Taki wyzywający niewierzących od barbarzyńskich zwierząt taplających się w błocie Oo

Kwik! :D


Ty się siostra nie ciesz, ocena z religii jest liczona do średniej _^_

To się lepiej nie przyznawaj, że za siostrę masz barbarzyńskie zwierze :P booooże, jak ja kocham nasz kraj, jest taki wyznaniowy! :)
Serika - 07-09-2011, 15:30
Temat postu:
Cytat:
I bo nowy dziwny ksiądz. Taki wyzywający niewierzących od barbarzyńskich zwierząt taplających się w błocie Oo

Też na takiego trafiłam w liceum. To była moja pierwsza i ostatnia lekcja religii w tej szkole... ^^'
nat_mich - 10-09-2011, 09:02
Temat postu:
niech sczezną wszyscy ci, co narzekali na lato. tylko wcześniej niech mi wypełnią szafę ciepłymi ciuszkami. a potem niech sczezną.

bycie ważną jest fajne. zdecydowanie. :)
BOReK - 10-09-2011, 10:25
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
bycie ważną jest fajne. zdecydowanie. :)

Może i racja >D
Smk - 10-09-2011, 11:24
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
niech sczezną wszyscy ci, co narzekali na lato. tylko wcześniej niech mi wypełnią szafę ciepłymi ciuszkami. a potem niech sczezną.


<umiera>
nat_mich - 10-09-2011, 19:18
Temat postu:
Smk napisał/a:
nat_mich napisał/a:
niech sczezną wszyscy ci, co narzekali na lato. tylko wcześniej niech mi wypełnią szafę ciepłymi ciuszkami. a potem niech sczezną.


<umiera>

najpierw szafa, potem możesz umierać ;]
Tabris - 11-09-2011, 00:39
Temat postu:
Niespodzianki nie było Kliczko ulał Adamka, odebrał mu pas i poszedł do domu...
A czemu nie pisze tego w zupie? Bo jakoś akurat braci Kliczko darze szacunkiem i nie mam wielkiego żalu o to, że jeden z nich zdemolował Adamka. Bracia Kliczko zawsze po swoich wygranych walkach wypowiadali się o swoich rywalach z pełnym szacunkiem. Dzisiaj także pokazali klasę. Kliczko zaraz po walce pochwalił Adamka, w samych superlatywach wypowiedział się także o Wrocławiu. Co więcej zaczął rozmawiać jeszcze o Euro 2012, a także o Unii Europejskiej. Bokser o UE... No cóż w końcu to wykształcony zawodnik.
A co do Adamka, to niestety warunków fizycznych się nie da oszukać, zwłaszcza jak się jest niższym o 15 cm od rywala.... Nie wspominając o różnicy w wadze i silę ciosu.
Jedyne co mi się nie podobało w dzisiejszej walce, to sędzia. Przerwał walkę dopiero jak Adamek zaczął pluć krwią... Zdecydowanie za późno.
Luik - 11-09-2011, 00:52
Temat postu:
Igrzysk i chleba. Widownia chce krwi, widownia krew dostaje.
Zawsze to miłę zaskoczenie, jak się okazuje, że mimo bycia sportowcem, można nie być idiotą. Jednak zazwyczaj to zaskoczenie, chyba, że mówimy o szachistach, czy kimś takim.
nat_mich - 11-09-2011, 01:37
Temat postu:
Luik napisał/a:
Igrzysk i chleba. Widownia chce krwi, widownia krew dostaje.
Zawsze to miłę zaskoczenie, jak się okazuje, że mimo bycia sportowcem, można nie być idiotą. Jednak zazwyczaj to zaskoczenie, chyba, że mówimy o szachistach, czy kimś takim.

zawsze to miłe zaskoczenie kiedy okazuje się, że kibic może nie być idiotą...
ekhm, pozwolę sobie się nie zgodzić z Twoją śmiałą tezą. fakt, że lepiej zapamiętuje się idiotów nie oznacza, że sportowcy z zasady są imbecylami. jestem przekonana, że nawet przez miesiąc nie potrafiłbyś ogarnąć wielogodzinnych treningów, nauki i normalnego życia tak jak przeciętny sportowiec pracujący na swój sukces. oni tak działają przez większość życia. idiotyczne, nie?

co do walki. nadzieję wypadało mieć co nie zmienia faktu, że niestety zwinność i szybkość to nie wszystko. i już widzę bandy dzieciaków na treningach, bo sporty walki teraz znów są na topie a dzieciaki chętnie będą się lały po pyskach ;)
Luik - 11-09-2011, 01:56
Temat postu:
Tak, przez większość życia. Czyli do 30-35 roku życia. Potem jeszcze 10-15 lat męczenia się z wyniszczonym organizmem i do piachu...
Wiesz, po to oni mają trenerów, by to jakoś ogarniać.
Nie z zasady, ale w większości zaniedbują edukację by mieć czas na treningi. Znaczna część z nich z natury z resztą do bystrzaków nie należy. Nie mówię, że każdy. Ale znaczna część. Jak to w każdym zawodzie polegającym na pracy fizycznej.
nat_mich - 11-09-2011, 07:25
Temat postu:
nie mówię, że każdy użytkownik for internetowych jest skretyniałym idiotą, ale znaczna część. jakie szczęście, że tu mamy samych ambitnych i wykształconych ludzi...
nie masz racji. kropka. nawiasem czy ciekawe czy kiedykolwiek miałeś do pogodzenia cokolwiek innego niż szkołę i powrót do internetu z ciepłym obiadem na stole :|

(tak, nie powinnam w ogóle reagować i tak, w normalnym świecie odstrzeliłabym łeb. na łączach jeszcze tego nie opanowałam.)
Easnadh - 11-09-2011, 08:10
Temat postu:
Luik napisał/a:
Znaczna część z nich z natury z resztą do bystrzaków nie należy. (...) Jak to w każdym zawodzie polegającym na pracy fizycznej.
A to już było niemiłe. Swoją drogą - strasznie trollujesz, myślisz, że tego nie widać?

Bo wczorajszy wieczór był bardzo fajny, no i moja współlokatorka zaliczyła poprawkę z ustnego PNJ. Ale dzisiaj jest nieco gorzej. Ciężko jest być tłumaczem, kiedy wiadomo, że trzeba coś przetłumaczyć do tego i tego dnia, więc lepiej byłoby się sprężyć, a jak na nieszczęście właśnie jest się męczonym przez lekki kac -____-'
Caladan - 11-09-2011, 10:47
Temat postu:
Luik napisał/a:

Bo po raz pierwszy ktoś mnie o trollowanie oskarżył :) Nowe doświadczenie życiowe :)


bo sztuka jest trollując nie trollować, albo nie trollując nie dać sie strollować, ale doprowadzić do trollowania. Tak rzekł mędrzec akapit 55, wers 1246.

Z doświadczenia wiem, że nie wolno mówić hop dopóki nie przeskoczysz. Moja promotorka powiedziała, ze będę mógł zdawać magisterkę. Prawdopodobnie jako jedyna osoba z grupy w terminie jesiennym. Dotąd z mojej grupy zdało 4 osoby z 20. Reszta daje sobie spokój i będzie zimą zdawać. Udało mi się ugadać z dziekanatem, że oddam wszystko z opóźnieniem, bo ona wyjechała gdzieś tam i wróci za kilka dni po terminie. Jutro będę jechał do szkoły i to wszystko załatwiał, aby mieć piątek mniej nerwowy.
Koranona - 11-09-2011, 19:54
Temat postu:
Panie, pan z bliźniaczkami nie dyskutuj :D
Bo wyjazd był świetny. Darowane jedzenie, niekoniecznie przespane noce.
Z drugiwj strony jutro skzoła. I gardło mnie boli. I jednak jestem niewyspana >_>
nat_mich - 12-09-2011, 01:49
Temat postu:
Koranona napisał/a:
Panie, pan z bliźniaczkami nie dyskutuj :D

szczególnie, że wszystkie trzy są mniej lub bardziej sportowe, a jedna zajmuje się, między innymi, boksem :P

+bo odkryłam coś niesamowicie poprawiającego humor w czasie skrajnej samotności i tęsknoty. i miałam okazję się dowiedzieć, że to naprawdę działa w dwie strony :)

-niestety to odkrycie wcale nie ułatwi mi przetrwania całego przyszłego tygodnia...
Ysengrinn - 12-09-2011, 17:52
Temat postu:
Dyskusja o tym czy trollowanie jest trollowaniem została wycięta i schowana w specjalnym sejfie w archiwum, jako materiał dowodowy. Uważam ją niniejszym za zamkniętą. Kolejne posty z nią związane polecą razem z ich autorami.

Agon - 14-09-2011, 12:17
Temat postu:
Byłoby miło, jakby się w końcu plan zajęć pojawił - ale nieee, pewnie go wrzucą w ostatnim dniu września. Za to z programu studiów na II rok wynika, że przez cały rok będę miała prawo karne, łiii.
GoNik - 26-09-2011, 10:07
Temat postu:
Dlaczego nikt mi nie powiedział, że w tej kanapce są oliwkiiiii...

Czyli dlaczego kupowanie sobie śniadania czasem bywa niebezpieczne >.>
Ale kawa jak zwykle pierwsza klasa, chociaż tyle.
Enevi - 26-09-2011, 14:10
Temat postu:
Bo tu jest przepieknie, ale czuje sie jak w klatce... Jak mowia, cos za cos... ALE w piatek czekaja slonie i Tygrysie Gniazdo potem *_*
Sasayaki - 26-09-2011, 19:26
Temat postu:
Jak to mówią coś co masz zrobić później, lepiej zrobić teraz... wait- rzecz się nie sprawdza w przypadku egzaminów. Wątpię czy ktokolwiek entuzjastycznie by zareagował na stwierdzenie: "Egzamin był umówiony na czwartek, ale zrobimy go dzisiaj." Jednakże ponieważ, egzamin był wyzwaniem raczej dla tego, kto próbowałby go oblać, a w dodatku kierowniczka po prostu sobie wyszła, prosząc, by testy się nie pokrywały ze sobą- chyba nie muszę pisać jak poszło?

Ale za to część praktyczna zaowocowała pylicą. Będę wykaszliwać ten kurz do końca tygodnia =.=
Luik - 29-09-2011, 22:18
Temat postu:
W końcu byłem W muzeum obozu w Oświęcimiu. Świetnie zorganizowane tam wszystko jest. Naprawdę pozytywne zaskoczenie. Ale, że w ogóle coś takiego istniało...
Mai_chan - 30-09-2011, 13:17
Temat postu:
I'm 20% cooler. Mam straszliwą chrypę, wypluwam sobie płuca, rzężę jak zarzynany traktor tudzież umierający gruźlik, co nadaje mi mniej więcej takie brzmienie jak Rainbow Dash. Dzisiaj do lekarza, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Z dobrych rzeczy zaś - mam bardzo fajną grupę na studiach. Przynajmniej na razie sprawia dobre wrażenie. Mało ludków (10 osób jak dotąd), z czego 5 nowych. Ci którzy zostali są z tych fajniejszych, a i nowości sprawiają dobre wrażenie. Jest dobrze.
Caladan - 30-09-2011, 13:37
Temat postu:
Obronę magisterki będę miał cholernie późno. Ogólnie zapomniałem napisać, ze udało mi się zdać z opóźnieniem 3 tygodniowym;). Akurat nie moja wina i okazało, ze nie jestem jedyny. Dobrze mieć dobre stosunki z uczelnią. Prawdopodobnie jako jedyna osoba z grupy będę zdawał jesienią. Dotąd zdało 4-5 osób, a reszta idzie na zimę. Nie dziwie się im, bo ledwo udało mi się zdążyć. Te nieludzkie warunki u promotora, nie mówiąc o pechu psucia komputera. Z tego co napracowałem i zrobiłem. Wyszłyby 2,5 pracy magisterskiej.
Sasayaki - 01-10-2011, 10:10
Temat postu:
Bo zajęcia z Miszczem! Jeżu, Porze i Borze Szumiący przy wietrze z zachodu! Czemu z Miszczem?!

Ale za to- estetyka- mrrrrr...
Keii - 01-10-2011, 18:54
Temat postu:
Bo z jednej strony strasznie cieszę się, że jadę (a właściwie lecę), a z drugiej zaczynam być poważnie przerażony całą sytuacją.
Salva - 01-10-2011, 19:10
Temat postu:
Bo ja się wykończę. Co z tego jak charakter jest kiedy głupota się przebija. Rany... Uh.

Tyle dobrego, że wszystko na razie idzie świetnie, ale czasami sama siebie osłabiam.
Smk - 01-10-2011, 21:41
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
I'm 20% cooler. Mam straszliwą chrypę, wypluwam sobie płuca, rzężę jak zarzynany traktor tudzież umierający gruźlik, co nadaje mi mniej więcej takie brzmienie jak Rainbow Dash. Dzisiaj do lekarza, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Z dobrych rzeczy zaś - mam bardzo fajną grupę na studiach. Przynajmniej na razie sprawia dobre wrażenie. Mało ludków (10 osób jak dotąd), z czego 5 nowych. Ci którzy zostali są z tych fajniejszych, a i nowości sprawiają dobre wrażenie. Jest dobrze.


Punkt pierwszy zgodny. Punkt drugi nie mam pojęcia- magisterkę zaczynam dziewiątego.
Ja jednak jestem nie tego - idę na studia z nudów.. Rawr.
Mai_chan - 01-10-2011, 23:00
Temat postu:
Bogowie, jeśli TY zaczynasz brzmieć jak Rainbow Dash to ja nie chcę wiedzieć jak bardzo masz rozwalone gardło :D
Ysengrinn - 01-10-2011, 23:13
Temat postu:
Obawiam się, że musi mieć rozwalone nie tylko gardło. Rainbow jest chłopczyca, but still.
Keii - 03-10-2011, 10:04
Temat postu:
Bo z jednej strony Japonia, super i wojgle, ale z drugiej jednak trochę stres.
Morg - 03-10-2011, 11:15
Temat postu:
... już jesteś w Tokio, czy niedługo wylatujesz? :>
Keii - 03-10-2011, 12:52
Temat postu:
Jestem, jestem, od 7 rano czasu lokalnego ;d
Sasayaki - 12-10-2011, 20:18
Temat postu:
Bo wywołałam Gadu-gadową mega-konferencję. Matko, facepalm to jedyne co pasuje jako komentarz. Ludzie, którzy otrzymają dziwaczny spam rozpoczynający się od pytania "Jesteś świętym?" są proszeni o wybaczenie.
Salva - 12-10-2011, 22:37
Temat postu:
Kwiiiiik Sas xD

Bo Prosiaczy hitler. Kredki Bambino mnie nie lubią. Ale ja je nadal. Poza tym posiadanie zestawu sprzed 6-7 lat i aktualniejszego sprawia, że mam nie dwa zestawy 12 kredkowe tylko regularny 24. Każdy kolor jest inny. I syskie mnie nie lubią xD Co jest nieco bardziej dobijające. Ale uparłam się, chcę mieć poprawiającego humor Prosiaczka i mieć będę, nawet jak ma wąsik a'la Hitler.

Bo umiem sobie konkursowo zepsuć wieczór. Bez umiejętności naprawy tego stanu. Yay for me. A to całkiem niezły dzień był...
Salva - 14-10-2011, 08:07
Temat postu:
Bo wczorajszy koncert naładował bateryjki, na dodatek zobaczyłam sporo znajomych osób, których nie spodziewałam się zobaczyć.

Ale nie mogłam zasnąć, budziłam się kilkanaście razy w nocy, śniły mi się dziwne rzeczy i jestem potwornie niewyspana. Zuo.
Tren - 14-10-2011, 10:42
Temat postu:
Bo wczoraj znowu straciłam Internet, choć teraz mamy już pewien pomysł co może powodować ten stan i jakie są dodatkowe efekty.

Mianowicie zjawisko atmosferyczne, jakim są opady - wystarczy trochę deszczu, byśmy:
1. Kompletnie stracili dostęp do Internetu
2. Dekoder przestał łapać programy
3. Na klatce schodowej przestało działać światło

Jakkolwiek jest to cokolwiek fazowe to jednak... Niech ktoś się zajmie tymi kablami!
korsarz - 17-10-2011, 14:51
Temat postu:
Dobra wiadomość - Samsung Galaxy Gio z systemem Android można podłączyć przez USB do komputera.
Zła - pod warunkiem, że na komputerze chodzi Ubuntu (albo cokolwiek poza Windowsem)... Na swoim laptopie mam zainstalowanego Windowsa XP, więc jest to trochę problematyczne...
Keii - 17-10-2011, 16:09
Temat postu:
To nie działa?
korsarz - 17-10-2011, 16:38
Temat postu:
manual napisał/a:

Connect as a mass storage device
You can connect your device to a PC as a removable disk
and access the file directory. If you insert a memory card
in the device, you can also access the file directory of the
memory card by using the device as a memory card reader.
The file directory of the memory card will appear
as a removable disk, separate from the internal
memory.
1 If you want to transfer files from or to a memory card,
insert a memory card into the device.
2 Using a PC data cable, connect the multifunction jack
on your device to a PC.
3 Open the shortcut panel.
4 Select USB connected → Turn on USB storage → OK.
5 Open the folder to view files.
6 Copy files from the PC to the memory card.
7 When you are finished, select Turn off USB storage.
To disconnect the device from the PC, click the
USB device icon on the Windows task bar and
click the option to safely remove the mass storage
device. Then remove the PC data cable from the PC.
Otherwise, you may lose data stored on the memory
card or damage the memory card.

Pod Windowsem 4 punkt się nie pojawia. Pod Ubuntu już tak. Pod Windowsem ani komputer nie wykrywa urządzenia, ani telefon nie wykrywa połączenia przez USB - jedynym skutkiem jest ładowanie baterii.
Keii - 17-10-2011, 17:48
Temat postu:
Podłączać do innego usb pewnie próbowałeś, więc to pewnie kwestia sterowników - skoro oficjalne oprogramowanie mówi, że obsługuje windy, to raczej tak jest. Polecam zaktualizować drivery do portów i tyle.
Koranona - 20-10-2011, 19:44
Temat postu:
Zaczynam się zbierać... powoli. Co prawda dziś poszłam do szkoły z rozsadzającym bólem głowy, ale było już stanowczo lepiej niż przez ostatnie 4 dni. Miałam dzisiaj szczęśliwy numerek, a pani od harmonii pokazała nam jak łatwo jest robić jazz.
I kurcze, jak miło było usłyszeć "ależ ona wymiata na tym flecie". Kurde, w końcu zaczynam zbierać co zasiałam.
I chyba zrewolucjonizowałam nieco rodzinę, na razie tylko przez ostatnie dni widać tego efekty, ale jak się utrzyma, to będzie niesamowity sukces...
Agon - 24-10-2011, 16:08
Temat postu:
Bo 113 zł haraczu. A znajomemu, który zamawiał to samo, nie naliczyli nic, tylko że jego miasto podlega pod inny urząd celny. Sprawiedliwość.

Ale piiiiisk! Pingwiny!

http://myfigurecollection.net/item/88331
http://myfigurecollection.net/item/88337
http://myfigurecollection.net/item/88340

Gotta catch 'em all!
nat_mich - 24-10-2011, 19:27
Temat postu:
-jestem skończoną kretynką, która nie potrafi zdać egzaminu, który zdali prawie wszyscy ostatecznie.
-pani koordynator wyraźnie dała mi do zrozumienia, że w moim interesie jest żebym jednak się nie starała o komisa.
-do olsztyna będę musiała jechać na normalnym bilecie :|

+mój większy połówek jest najlepszym połówkiem.
+cztery dni w górach. tak cztery.
+mam sypialnię.
+mój kot mnie kocha. nawet jak nie mam kurczaka w ręku. <3
pestis - 24-10-2011, 20:58
Temat postu:
Bo jeden źle zakręcony zaworek i próba naprawy kaloryferów skończyła się zalaniem mieszkania. Widok czarnego szlamu, który pod ciśnieniem zalewał mi podłogę, brudził ściany i sufit był doprawdy bezcenny.

Na szczęście jakoś się to wszystko udało opanować. I nawet kaloryfery grzać zaczęły. Pytanie na jak długo.
To chyba powinno iść jednak do zupy.
Easnadh - 24-10-2011, 23:06
Temat postu:
Bo czeka mnie jutro dzień w towarzystwie ojca. <ironia>Chyba się upiję ze szczęścia.</ironia> Myślałam, że przyjedzie o 14, ale gdzie by tam, za dobrze by było. Przyjeżdża o 11.

Tyle dobrze, że przywiezie mi rzeczy z domu: żarcie, słodycze, jakieś ciuchy, no i lampkę, bo poprzednią zepsułam, czy też raczej spaliłam, jak to tylko Easie potrafią.
Hisayo - 26-10-2011, 17:51
Temat postu:
Bo nie jestem Jezusem.


(Gdybym była, mogłabym sobie rozmnożyć tę cudowną bagietkę czosnkową)
Salva - 27-10-2011, 20:26
Temat postu:
Hisayo wiem, że to nie temat po temu. Ale jestem zmieszana i to sprawia, że mi radośnie i smutno. Czemu obok austriackiej flagi masz napis o australijskim byczarku?! I co do tego ma Gumipodobne stworzenie?!!

Poza tym fajny dzień, trochę osiągnięć w kwestii własnej psychiki. Byle do przodu.
Easnadh - 27-10-2011, 23:19
Temat postu:
Salva napisał/a:
Czemu obok austriackiej flagi masz napis o australijskim byczarku?! I co do tego ma Gumipodobne stworzenie?!!
Flagi pewnie się jej pomieszały, a to Gumipodobne stworzenie to personifikacja australijskiego psa pasterskiego (oryginał tutaj).
Salva - 28-10-2011, 18:23
Temat postu:
Heh, ciekawe czy mają personifikację gronków belgijskich. Nie obraziłabym się.


Bo spotkanie, którego się nie spodziewałam ale które nie było miłe. Poza tym wreszcie dzień kiedy mogłam wrócić do równowagi. I książki mam i staniki do szycia, i pranie zrobione. I jedzenie nawet jest, a nie zapowiadało się, że się uda zdobyć.
Luik - 31-10-2011, 19:49
Temat postu:
Na działce znów się pojawili jacyś złodzieje z Bożej łaski...
Tyle, że po ostatnim włamaniu, w domku pojawił się system alarmowy, a na drzwiach naklejka firmy ochroniarskiej. Więc do domku się bali włamać.
Dlatego zakosili 3 lampki solarne kupione kilka lat temu w jakimś supermarkecie za kilka złotych od sztuki. Ale to marny łup, więc szukali dalej. W końcu znaleźli jakąś pokrywę w krzakach. Otworzyli, a tam... szambo. Pewnie się ucieszyli. Ale mogli ją chociaż zamknąć :P
GoNik - 03-11-2011, 15:27
Temat postu:
Z cyklu "Jak straciłam wiarę w ludzi po raz kolejny tego dnia".

Jak obsługiwałeś skaner z OCRem, to napisz to w CV, rzyć twoja nieumyta. Ja w jasnowidza bawić się nie będę.

Czyli: ludzie nie umieją czytać, a ja straciłam godzinę czasu na wystawienie rządka jedynek z gatunku "i przyjdź jutro z rodzicem". A walcie się wszyscy...


(Poza tym CV w .txt ZAWSZE zeruje "umiejętności obsługi komputera i programów biurowych".)
Tabris - 03-11-2011, 22:34
Temat postu:
Specjalnie dzisiaj wyszedłem(tak naprawdę zwiałem, ale cii...) wcześniej z pracy by sobie obejrzeć mecz Wisły. No i oglądam, oglądam... ech. Mecz się jeszcze nie skończył, a Wisła już przegrywa z Fulhalm 3-1... Zastanawiam się teraz, czy nie lepiej było zostać w pracy?
Luik - 03-11-2011, 22:43
Temat postu:
Tabris, zbrodnia i kara :P
Agon - 04-11-2011, 16:23
Temat postu:
Bo nareszcie mam porządny KK - duży, w twardej oprawie i z komentarzem.

Gorsza część dzisiejszego dnia: byłam u fryzjera. Jak dobrze, że te włosy odrastają >.>
Morg - 04-11-2011, 16:25
Temat postu:
Agon napisał/a:
Bo nareszcie mam porządny KK - duży, w twardej oprawie i z komentarzem.

Komentarz do Kapecu jest lepszą bronią. ;)
Tabris - 05-11-2011, 21:35
Temat postu:
O ja cię... Moje koty mi dziś krwawe ofiary składają. Pewnie to ostrzeżenie.
Sasayaki - 06-11-2011, 08:27
Temat postu:
Tabris napisał/a:
O ja cię... Moje koty mi dziś krwawe ofiary składają. Pewnie to ostrzeżenie.

Słyszałam, że to oznacza- "Osłabiasz stado. Ucz się polować!"
Caladan - 07-11-2011, 19:11
Temat postu:
jem se 2 tygodniowe leżące mięso. całkiem dobre, ale nie chciało ze mną pogadać jak dźgałem nożem i polewałem sosem oleistym widelcem. będę miał długi weekend. głowa mnie boli
Tabris - 07-11-2011, 21:40
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Słyszałam, że to oznacza- "Osłabiasz stado. Ucz się polować!"

E to raczej nie to.
Loko - 07-11-2011, 21:41
Temat postu:
Bo okazało się, że mam to

Jakoś mnie to rozbawiło. Nie pytajcie czemu, sam nie wiem.
Caladan - 07-11-2011, 21:45
Temat postu:
Też to mam. Dziewczyna mojego kolegi również. Nie wiem czy dziewczyny mogą, ale on jest biologiem, a nie ja. Dowiedziałem się w tym roku. Dlatego przerzuciłem się na piwa regionalne, bo mniej gazowane są xD.
Amarth - 10-11-2011, 17:59
Temat postu:
Bo nowy monitor już jest, dzięki czemu w końcu cokolwiek widzę. Niestety, jest taki szeroki, że czuję, że zaraz dostanę zeza rozbieżnego. Trzeba będzie się przyzwyczaić... I znaleźć jakąś dobrą szeroką tapetę.
Serika - 11-11-2011, 00:02
Temat postu:
Amarth, jeśli jeszcze na to nie wpadłaś: bardzo szerokie monitory są po to, żeby robić dwie rzeczy na raz. Wystarczy nie maksymalizować okien, tylko ustawić sobie na pół ekranu. Pomaga i na zez rozbieżny, i na funkcjonalność :D
Amarth - 11-11-2011, 00:13
Temat postu:
Cóż, pierwszy raz doświadczam monitora, który wygląda brdziej jak telewizor. Dzięki za wskazówkę. :>
Caladan - 11-11-2011, 20:09
Temat postu:
Mam upragnionego osta;)

A Elfy pytają się z jakiego lasu jestem. To obraza dla Drowiej rasy. Rasiści i zbiurokratyzowane snoby. Nie trzeba być miłym i fajnym. Trza mieć rekomendację, aby dostać swoje drzewo. Naiwny spodziewałem się, że bez znajomości poznam fajnych ludzi. Z drugiej strony po co mi drzewka jak lepszy jest pierwszy jaskiniowy grzybek z pobocza.


Żałuje, że obejrzałem kawałek dzisiejszej manifestacji narodowej.........
Tabris - 11-11-2011, 20:35
Temat postu:
Caladan napisał/a:
Mam upragnionego osta;)

Gratuluje spełnienia odwiecznego marzenia.

Bo Polacy są bez orzełka...
Caladan - 13-11-2011, 08:22
Temat postu:
Zawsze miałem wrażenie, ze bohaterowie haremówek są ograniczeni umysłowo. Teraz stwierdzam, że nie jestem wcale lepszy:)

Skacowany i mało bystry czuje się. Dopiero po takiej lawinie informacji zorientowałem się. Ludzie się zmieniają na lepsze po latach.
Smk - 13-11-2011, 09:59
Temat postu:
Amarth napisał/a:
Cóż, pierwszy raz doświadczam monitora, który wygląda brdziej jak telewizor. Dzięki za wskazówkę. :>


Alternatywnie, obróc francę o 90 stopni.
Clair deLune - 16-11-2011, 14:51
Temat postu:
Mam poważny dylemat. W piątek kolejna impreza, na której chciałabym się pojawić, ale rozsądek nakazuje przeznaczenie weekendu na intensywną naukę, a nie zdychanie na kacu... Z drugiej strony jakbym już dzisiaj ogarnęła farmę, a jutro usiadła do diagnostyki to pewnie dałabym sobie ze wszystkim radę. Tylko jak się zmobilizować do nauki, skoro od poniedziałku otwarta książka działa na mnie jak najlepszy środek nasenny? No, ale obiecałam ludziom, że zrobimy repetę z soboty, bo nie wszyscy byli wtedy w Lublinie i nie opili mojej zajebistości... Trochę też przeraża mnie fakt, że impreza będzie nie na miasteczku, tylko na Felinie, więc nie mam tego luksusu, że wrócę do domu nawet na czworakach. Uwielbiam mieć takie problemy.
Caladan - 16-11-2011, 16:48
Temat postu:
Rada od Pana PER. Idż na imprezę i stopuj z piciem(Wiem trudno nie wypić więcej w tak młodym wieku). Załatw od razu sobie jakiś odkacywać(sok z kiszonych ogórków) na następny ranek. Warto zainwestować w zestaw witamin Bodymax. Cholerstwo drogie, ale pomocne na bardzo duże i trudne materiały w krótkim czasie. Moja legalna amfa, ale pamięta się na znacznie dłużej i dużo zdrowsza.
Clair deLune - 16-11-2011, 17:23
Temat postu:
Wszystko przemawia za tym, żebym jednak poszła C:
A czy uda mi się nie złajdaczyć, to sobie nie obiecam...
Sasayaki - 18-11-2011, 20:13
Temat postu:
Bo dzisiejszy dzień obfitował w traumatyczne przeżycia, jak widok ofiary wypadku samochodowego (którą potrąciła, o bogowie, karetka!), wysłuchanie referatu o sytuacji kobiet w islamie, ze wszystkimi drastycznymi szczegółami oraz bezustanny stres przed seminarium. Ale z drugiej strony, promotorka nie porzuciła mnie (czego się bałam przez ostatnie trzy tygodnie) a nawet spodobało jej się to co zaproponowałam! Więc yay! Wiem już o czym pisać!
Clair deLune - 19-11-2011, 11:42
Temat postu:
Mieliście kiedyś coś takiego, że obudziliście się po imprezie i dalej byliście nagrzmoceni? No właśnie... Przez godzinę leżałam na łóżku i owijałam sobie nogi kablem usb, dopiero teraz dotarł do mnie bezsens tego przedsięwzięcia. Poza tym ledwo zeszły mi siniaki po imprezie z zeszłego tygodnia, a już mam cały komplet nowych i to jeszcze bardziej bolesnych i w jeszcze dziwniejszych miejscach niż ostatnio (poobijane nogi rozumiem, ale siniak na cycku to lekka przesada). Do końca studiów, a nawet na 20-leciu dyplomu będą mi wypominać bruderszaft z portierem (ale kto załatwił wyjście bez płacenia, no kto???), poniewieranie się w windzie i zaczepianie Chińczyków w autobusie... Ubolewam nad moim rozwalonym zegarkiem i poprutymi rajstopami :<
Teraz muszę znaleźć jakiś dobry sposób, żeby wytrzeźwieć do końca i ogarnąć naukę.
Caladan - 20-11-2011, 21:48
Temat postu:
Witaj Drow ;)

Mozesz mi napisac skad do nas trafiles/las i na czyje zaproszenie, bo
jestesmy Forum ktore rejestruje tylko rekomendowanych Gosci.

Serdecznie pozdrawiam ;)

Laura

Miłoście zapominają o swoich fajnych kochankach. Chlip.
Tabris - 20-11-2011, 22:06
Temat postu:
Caladan napisał/a:

Mozesz mi napisac skad do nas trafiles/las i na czyje zaproszenie, bo
jestesmy Forum ktore rejestruje tylko rekomendowanych Gosci.

Oni lubią ciepełko to napisz im, że jesteś z Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.

Ech bo na patcha do Skyrima trzeba będzie poczekać aż do grudnia...
Caladan - 22-11-2011, 20:46
Temat postu:
Pomyliły się mi dni. Jutro mój mecz. Teraz w smutku sączę piwo jakieś całkiem dobre, ale daleko do mojej świętej trójcy.
Enevi - 23-11-2011, 00:11
Temat postu:
Hm, ciekawe i przydatne złożenia na zajęciach przerabiamy ("zatłuc na śmierć" przykładowo xD czyli sławetne "bokusatsu"), ale cholera, boli >_>
Sasayaki - 23-11-2011, 17:13
Temat postu:
Bo wchodząc z obcymi mi osobami w dystanse definiowane jako intymne i uznawane przez opinię społeczna za nieprzyzwoite odseparowałam matkę od jej rodzonego dziecka i prawdopodobnie zmolestowałam pewnego nieznajomego/nieznajomą. To się nazywa uroki komunikacji miejskiej. I żeby nie było-> bong-chika-bong.

Poza tym zaplanowana Wielka Wojna Płci nie wyszła bo ta druga płeć się zwyczajnie nie pokazała. Co z kolei zaowocowało tym, że zajęcia, które z zasady są czystą rozpaczą, minęły miło i przyjemnie.

Edit: Aha i mam już Wymarzony Prezent dla Ichi :D
JJ - 25-11-2011, 21:56
Temat postu:
Yay, mam nowego kompa~!

...ale postanowiłem go przetestować, i niestety wybrałem do tego LEGALNIE ZAKUPIONĄ grę. My bad, zapomniałem że wydawcy najbardziej nienawidzą tych, którzy im płacą.

Hurra dla pół godziny pieprzenia się z niepotrzebną mi i pełną błędów rejestracją do Origin , z którego - biorąc pod uwagę dzisiejsze doświadczenia - skorzystam tylko jeśli zaoferują cotygodniowy livestream z bicia programistów odpowiedzialnych za tę usługę łopatą po twarzy. Jakoś przez to przebrnąłem, przeczekałem instalację, aby dowiedzieć się że...

...gra musi sprawdzić datę premiery. Oczywiście, nie jest w stanie tego zrobić z bliżej nieokreślonych powodów, więc ja pisząc teraz szukam sposobu na obejście cholerstwa. I znając życie, do końca jeszcze daleko.

Oh wait, teraz chce tylko pobrać małą łatkę. Pół giga. Yeah. Ciekawe czy w ogóle to dzisiaj odpalę.
Sasayaki - 26-11-2011, 10:51
Temat postu:
Śnieg. Nie wiem czy się cieszyć, czy biadolić... To samo dotyczy faktu, że już się prawie stopił :<
Hisayo - 01-12-2011, 16:53
Temat postu:
Bo okej, niby odbębniłam pierdylion rzeczy do zrobienia (powód? na czterech godzinach mnie nie było), ale jeszcze mam sobie speecha przygotować na poniedziałek i na ten sam poniedziałek nauczyć się wiersza. A za dwa tygodnie - trzy dni testów pod rząd~!! Żeby tylko nam jakiejś "malusiej kartkóweczki" nie wcisnęli >.<

I zonk, Czarodziejka z Księżyca znowu w telewizji... o.O
Salva - 04-12-2011, 10:00
Temat postu:
Jestem wypluta i zmasakrowana, włosy mam dosłownie wszędzie. Poza tym chyba byłam trochę niegrzeczna tuż przed wyjazdem, sigh, moja wina mogłam uciec sama albo wreszcie zaopatrzyć się w samochód. Było genialnie, nareszcie znowu stado ludzików, które tak lubiłam. I które przynajmniej częściowo lubi też mnie. Poza tym to kapitalne uczucie jak się człowiek dowiaduje, że zna żywą legendę :D I wiwat akustyk, mru, nie masz to jednak jak stado facetów z gitarą, przynajmniej do momentu jak nie zaczną wyć. Sama gitarra starczyła, mrrru. I czekoladowe foundee~ Aczkolwiek ja i tak wolałam same mandarynki. Chyba się przeziębiłam gorzej i w ogóle niewyspana upiornie jestem. I ciepłej wody nadal nie ma, b-e-a-u-tiful~
Mai_chan - 05-12-2011, 10:39
Temat postu:
Fsghwfghw.

Trzydzieści pięć dolarów. Nie mam trzydziestu pięciu dolarów na obrazek .__. Zresztą, o czym ja w ogóle mówię, moim największym (a na pewno najdroższym) marzeniem artystycznym jest commision od Saimain za raptem pięćset dolarów.

ALE!
Wygląda na to, że księgowość się skończyła! Jeszcze tylko oferty poskładać i podopinać szczegóły, ale największa praca została już wykonana...
GoNik - 08-12-2011, 10:58
Temat postu:
Jakoś nie mam szczęścia do suszarek, kolejna padła na zawał.

Dobrze, że Mai miała drugą, inaczej bym biegała po sąsiadach i na pewno spóźniła się do pracy >.>
Sasayaki - 09-12-2011, 22:17
Temat postu:
Bo jak mi się zadaje referat, to byłoby miło dać mi go wygłosić... ale tak uroczo mi tego odmówiono, że nie mogę się gniewać...
Caladan - 17-12-2011, 10:37
Temat postu:
W życiu realnym zrobiłem coś co zazwyczaj robię w życiu wirtualnym, bo byłem do tego zmuszony z powodów dosyć logicznych i postęp jest, a skutki pozytywne dla mnie. Teraz muszę się pilnować, mimo że niemal perfekcyjnie coś rozegrałem, wykorzystując wcześniejszą okazję i nikomu się nie stała krzywda pod żadnym względem. Ale nieznani wrogowie mogą zawsze pojawić się i poczuć skrzywdzeni ze swojej godności.

Dla odmiany byłem zimnym i skutecznym draniem, czyli Caladanowato działałem. Powinien z tego cieszyć , ale takie działania w realu robią dodatkowy stres i skutki, które mogą mieć negatywny oddźwięk na resztę życia. Na szczęście przyszło nowy paw i popełnia straszne błędy na początku, co może pomóc mi skryć się za drzewo mijając wilki, które mogą stracić trop i skupić na łatwiejszej zwierzynie.
Agon - 19-12-2011, 18:45
Temat postu:
Bo nie wytrzymałam i zamówiłam to. Powinnam raczej odkładać kasę na styczniowe preordery, ale ten film jest taki jedwabisty. Chcę mieć komplet filmów Studia Ghibli. Mam tylko nadzieję, że polskie wydanie nie suckuje na całej linii, na japońskie mnie niestety nie stać.
shugohakke - 19-12-2011, 18:52
Temat postu:
I dobrze. Decyzje są po to, żeby je podejmować (a czy korzystne, czy nie to już historia ocenie).

A ja napiszę, że skończyłem You Are (Not) Alone i nie wiem czy teraz życie jest piękne czy zupa za słona... Bo niby ładne, ale zachód słońca też ładny (codziennie, za darmo i bez bufforowania/sciągania, polecam) i co z tego?
Salva - 20-12-2011, 19:14
Temat postu:
Bo się dziś poparzyłam znacznie bardziej niż zwykle. Au... Na dodatek nadal chora i zdechła, zimno i w ogóle.

Ale mam resztę spaghetti, spokój z egzaminami (ostatni na dodatek chyba nieźle poszedł), mam materiały, mam plany, nawet cień do powiek mi dzisiaj nie zlazł (Crof czy mówiłam Ci, że jesteś inspirująca?), wszystko jest mruczne i takie jak ma być. Końcówka roku 2011 poza jednym akcentem jest absolutnie the bestest ever. Na pewno jest lepsza od zeszłego. Patrzenie optymistycznie w przyszłość to jest to co robię rzadko, ale srsly chwilowo nie umiem inaczej. I mój bardzo miły współlokator poczęstował mnie kompotem śliwkowym (parzącym i pysznym :D). MRU! :D
Amarth - 20-12-2011, 20:16
Temat postu:
Przez prawie dwa tygodnie udawało mi się zwalczać ścigające mnie przeziębienie. Dziś moja obrona poddała się i padła, a każde kolejne kichnięcie może mi wyrwać nos (co skutecznie, acz ostatecznie przerwałoby ciągłe smarkanie; choć najpierw, zapewne, wykaszlę płuca, znowu). Wspaniały prezent na święta. Komu mam za to podziękować, bo rozgrzany pogrzebacz już czeka?
Salva - 20-12-2011, 20:37
Temat postu:
Amarth, a wiesz że to dziwne. Połowa ludzi ode mnie na roku z dnia na dzień dostała objawów typu ból gardła etc. Ja się też bujałam z goniącym mnie przeziębieniem, ale dopiero mnie walnęło mocno przedwczoraj. I tak trzyma ciągle.
Sasayaki - 23-12-2011, 18:11
Temat postu:
Z dobrych- mam nowy zegarek, ładny, okrągły z czerwnym paskiem. Ze złych- bo znowu musiałam kupić zegarek, który mi w dodatku lata na ręce (trzeba będzie dorobić dziurkę w pasku)... Dzisiejsze zegarki sucks.
Easnadh - 31-12-2011, 14:31
Temat postu:
Bo Pokocie padł wiatrak. Cholera. Cholera, cholera, cholera.

Co prawda mam Meiko (moja mama to ma wyczucie, serio, że mi ją akurat kupiła), ale ona jest jeszcze nie do końca gotowa (programy, zakładki, dodatki, WSZYSTKO!). No a poza tym... Pokotaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ;A; To głupie tak emocjonalnie przywiązywać się do komputera, ale nic na to nie poradzę. On ma na sobie podpisy jenotów, swoje własne imię, a na dodatek wiąże się z nim wiele żartów i wspomnień. A poza tym to był prezent od Nanami ;A;
Nanami - 31-12-2011, 16:44
Temat postu:
W sumie to jestem cholernie niewyspana. W nocy było za zimno / za gorąco. Kot uwalił mi się na wyciągnięta reke i nie miałam serca zabrać, więc tak przez pół nocy.
Jak wracałam do domu tramwajem, to jakiś wyjątkowy idiota nie potrafił pojąć, że jeśli skręca w prawo, prostopadle do tramwaju, to jeśli nie odbije lekko w prawo jeszcze bardziej to w końcu go zarzuci w tramwaj. Jako takoż się stało, 1 metr wprzód ode mnie. Brawa dla pana. Co ciekawe, tramwaj jest pancerny - mała ryska. Za to bok auta do kasacji, choć może da się wyklepać... Ja zresztą już już od dawna propaguje, że tramwaje powinny mieć dodatkowe zderzaki z przodu, jak płóg, i przestawiać samochody kierowców, którzy nie rozumieją, że torowiska się nie blokuje.
W domu zaatakowała mnie własna półka w lodówce. Poluzowała się.
Kicia jest mrrruczna, ale kocia miłość boli... moje biedne ręce i kolana. XD
Sasayaki - 31-12-2011, 18:40
Temat postu:
Bo Wielkie Cytrynowe Przedsięwzięcie okazało się Wielkim Cytrynowym Failem. Nie, raczej Wielkim Rozlazłym Cytrynowym Failem. Cóż, może nie wygląda jak powinien, czyli jak tarta cytrynowa na angielskich programach kulinarnych, ale smakuje nieźle. A Cytrynowy Fail fajnie brzmi.
Xeniph - 05-01-2012, 13:25
Temat postu:
Już jest czwartek, więc mam piątek :/
Caladan - 05-01-2012, 14:10
Temat postu:
Jestem chory, ale nie ma mnie w pracy, a co oznacza, że nie musiałem wyjść rano w taką straszną pogodę.
Loko - 13-01-2012, 20:55
Temat postu:
Refleksje po pobycie w szpitalu:

Na plus:
- możliwość nie patrzenia na twarze rodziców i ogólnie ludzi z mojego otoczenia przez kilka dni, jest naprawdę bezcenna
- w pewien sposób odpocząłem

Na minus:
- bo powyższe już się skończyło
- dalej nie wiadomo co dokładnie mi jest i niedługo mam iść znowu do szpitala (z naciskiem na "niedługo")
- bo choć jestem w domu dobrych kilkanaście minut już zdążyłem się wściec
- werdykt psychologa: kilka rzeczy wskazuje na depresję, wskazana psychoterapia

Edit:
Jeszcze zapomniałem: nie muszę już chodzić o kuli!
Sasayaki - 13-01-2012, 23:28
Temat postu:
Bo pogoda była absolutnie epicka :D To zawieja, to słoneczko, to "styropian z nieba", to jasno, to ciemno... Tylko poważnie utrudniło mi to powrót do domu.
Tabris - 29-01-2012, 17:37
Temat postu:
7-9 do przerwy dla Danii... Ufff, na razie jest dobrze. Walcz dalej Danio dla moich biletów do kina!
Salva - 31-01-2012, 11:13
Temat postu:
Bo postanowiłam, że dziś będzie epic day i co? I zaczynam od faila, argh... Bosz, lać po mordzie i patrzeć czy równo puchnie.
GoNik - 03-02-2012, 10:30
Temat postu:
Mam 3 blaszki chleba bez soli.
FUUUUUUUUUUUUU.


Będę solić kanapki.
Tabris - 04-02-2012, 22:27
Temat postu:
-15, co prawda nie jest tak źle, ale piecyk szwankuje...
Agon - 05-02-2012, 00:10
Temat postu:
Cytat:
-15, co prawda nie jest tak źle, ale piecyk szwankuje...

-20, kto przebije?

Mam na sobie bluzkę z długim rękawem, sweter i szlafrok, lol.
shugohakke - 05-02-2012, 00:18
Temat postu:
U mnie przez cały dzień wczorajszy nie działał bojler ^^ Zimna woda zdrowia doda!
Tabris - 05-02-2012, 00:27
Temat postu:
Agon napisał/a:
Mam na sobie bluzkę z długim rękawem, sweter i szlafrok, lol.

No to dla bezpieczeństwa owiń się jeszcze w coś i zrób z siebie mumie ;p
Keii - 05-02-2012, 02:56
Temat postu:
Agon napisał/a:
Cytat:
-15, co prawda nie jest tak źle, ale piecyk szwankuje...

-20, kto przebije?

Mam na sobie bluzkę z długim rękawem, sweter i szlafrok, lol.

moshi stronę temu pisała, że miała -25 o 7 rano. ;d
BOReK - 05-02-2012, 09:14
Temat postu:
Ja w sumie nie wiem ile było u mnie rano w zeszły wtorek, bo wyświetlacz termometru zbuntował się poniżej -20. >]
Koranona - 07-02-2012, 09:01
Temat postu:
Bo zaspałam. Zwyczajnie wczoraj zapomniałam sobie ustawić budzika. Ał. Zważywszy, że miałam dziś na 7.30 _^_

Z drugiej strony teraz perspektywa zajęć do 21.00 mnie nie przeraża. Wyspałam się pierwszy raz od kilku dni, a miałam problemy ze spaniem.

Ale koszmar wróci. Wiwat wtorki od 7.30 do 21.00 ==
Salva - 07-02-2012, 16:59
Temat postu:
Bo z dwojga złego drożdże skończyły szampańską zabawę w żołądku i przeniosły imprezę gdzieś dalej.


Nie dobiłam dziadów dzisiaj i potem co jakiś czas przypominały o sobie smakiem szampana. Sigh...
Caladan - 08-02-2012, 12:13
Temat postu:
Od 3 tygodniu nie mam kompa, bądż neta, a pewnie jeszcze przez 2 tygodnie nie bede miał. Cóz odpoczne od całego tego zgiełku i od otaku xD.
Sasayaki - 17-02-2012, 09:33
Temat postu:
Nie znalazłam sobie wczoraj żadnego sensownego pączka do zjedzenia :< Wszędzie marmolada, róża, marmolada, róża, róża... A taką miałam chęć na zwykłego, pustego pączka. Ale za to moja kochana rodzicielka obiecała mi zrobić w sobotę z czym tylko będę chciała :D Z racji tego, że "Teraz nie ma pączków, same ohydne smażone buły!".
Velg - 19-02-2012, 04:47
Temat postu:
Bo rozdawnictwo kapusty.
Momoko - 19-02-2012, 20:42
Temat postu:
Udało mi się dzisiaj skończyć trzecią i ostatnią część pracy nad którą się modliłam przez ostatnie kilka dni. Uff, dobrze to mieć to za sobą.

A post nie ląduje w "Życiu", bo kiedy nakładałam tusz moja mama podeszła i powiedziała: "Z ciebie jest jednak zdolna bestia. Co, kucyponki?"
Z założenia to miały być cztery osoby i sześć PokemonówT_T...
Caladan - 21-02-2012, 17:15
Temat postu:
Co jest gorsze mega kac czy ocieplenie klimatu. Stwierdziłem, ze już nie pije nic głębszego. Nie te lata i same przy tym problemy. Od 3 dni boli mnie głowa z tego lub owego powodu . Co z tego, że wrócił komputer jak odzwyczaiłem się od "głębszych przemyśleń". Żle dzieje się w państwie Greckim i nie widać polepszenia sytuacji. Czynsz ma wzrosnąć niebawem. Przynajmniej mam dobrych kolegów, którzy uratowali skórę ostatnio, bo ogromna cenzura to mało powiedziane. Tym człowiek starszy tym głupszy. Chyba dlatego ten post trafił tutaj, a nie gdzie indziej.

W skrócie powiem, ze nawet nie chce mi się trollowac w kilku tematach. Mówię kryzys.
Sasayaki - 23-02-2012, 21:24
Temat postu:
Bo podobno jestem miejscową odmianą Sheldona z Big Bang Theory.
Riv3n - 23-02-2012, 21:39
Temat postu:
Niby nic się nie stało, dzień szybko przeleciał a jednak cały dzień mam kiepskie samopoczucie, dziwnie się czuje.
Salva - 24-02-2012, 10:32
Temat postu:
Mężu to już wiem, czemu tak się do Ciebie przyczepiłam xD
Sasayaki - 24-02-2012, 13:28
Temat postu:
Ma się ten zwierzęcy magnetyzm ;]
Bazinga.
Salva - 24-02-2012, 13:46
Temat postu:
:33333333333


Dammit! Bo moje Rio jest wściekle różowe, to cholerna fuksja jest! Nie czerwień. Na bogów. Za to leży cudownie, ale o tym wiedziałam wcześniej, że będzie cudowne. Jak mnie obwód nie przerżnie na pół, a kolor nie oślepi to się polubimy nawet.
Koranona - 24-02-2012, 18:32
Temat postu:
Salva napisał/a:
Bo moje Rio jest wściekle różowe


To które na zdjęciach wyglądało jak wino a miało być ceglaste?
Out off offtop in offtop - Jejku jejku, 5 z pracy klasowej z chemii z alkoholi i innych kwasów karboksylowych. A ten gąsiennicowate wzory na pół strony były podejrzane. Ale jestem szczwana bestia.

Ale wstawanie o 5 jednak ssie, zwłaszcza, jak nauczyciel jest wuj i i tak nie przyjdzie na pisanie pracy ==
No i buty na obcasach to jednak nie jest dobra impreza na cały dzień (za to jaka wysoka jestem, agrr!)
Sasayaki - 27-02-2012, 18:28
Temat postu:
Hura dla koncentracji! Cieszyłam się, że złapałam w ostatniej chwili autobus, tylko szkoda, że z tej radości nie sprawdziłam jaki to autobus. Stanowczo za późno się skapnęłam, że to jednak nie ten. W efekcie wysiadłam na totalnym odludziu i, stopa Juliana, gdzie ja jestem?! I dlaczego nie kursują stąd już żadne inne autobusy?! Na szczęście telefon i Google to sprawdzeni kumple, więc droga do się znalazła. Tyle, że naprawdę dłuuuga. I dziękuję pogodo za pomoc, naprawdę, ta śnieżyca wspaniale utrudniła mi widoczność oraz marsz.

Dlaczego nie w Zupie? Bo cała sytuacja była moim zdaniem bardzo lolowa xD
Salva - 27-02-2012, 19:31
Temat postu:
Bo jestem wściekła nieziemsko, męczący dzień był, ale nawet nie to jest problemem. Nie wiem co jest, świat jest wkurzający dziś, bardzo.

Bo wczoraj wtfowy koncert w filharmonii, gdzie chór siedział na widowni i w pewnym momencie utworu znienacka wstali i zaczęli śpiewać. Ale, co zrobiła Sara jak chór wstał i zaczął śpiewać? Z dzikim zainteresowaniem gapiła się ludzikom na klatki piersiowe (nie, zboczeńcy, nie na staniki...!!!), patrząc czy faktycznie jadą na przeponie. Poza tym śpiew mnie uspokaja, a jak zaczęłam jeszcze go pomalutku udoskonalać to jestem tym bardziej happy. Śpiewanie to wolność. Dopóki sąsiedzi nie walą w drzwi bo im zniszczyłam psychikę wyciem.

Bo wypielęgnowane włoski ładniej reagują na prostownicę. I bo Chappy :>
BOReK - 28-02-2012, 22:30
Temat postu:
Jeżeli wszystko się potoczy swoim tempem, to z okazji 1-go marca zostanę sam na sam z technikaliami. Naiwnie liczę na to, że będzie mimo wszystko ciekawiej (i bogaciej, a co).
Mononoke - 29-02-2012, 15:55
Temat postu:
Bo dentysta to droga sprawa, a mój sąsiad z góry od trzech dni robi remont i mam ochotę zamordować go za ten hałas.

Ale wyszedł nowy album Big Bang'u i jest TAAAAAKI ZAJEDWABISTY O(≧▽≦)O. Muszę go wyżebrać na urodziny. ~ I'm singing my blues ~
Hisayo - 29-02-2012, 16:35
Temat postu:
Bo myślałam, że chemię umiem i że będzie dobra, ocena, a tu 3. SHIMATTA, nawet chłopaki miały lepiej. Autokop. No i jutro mam klasówkę do napisania, która, jak sie okazało, jest dziko trudna, a ludzie nie pamiętają, co na niej było. Śśśśśświetnie.

Ale jest słońce, ciepełko i w ogóle idzie wiooooosna~! Co oznacza, że przy otwarciu wszystkich okien w klasie można się uwalić na parapetach i powygrzewać, mry~
Nanami - 05-03-2012, 22:23
Temat postu:
Jak już w końcu coś zmierza w dobrym kierunku (i to naprawdę cudowna wiadomość, zwłaszcza że niejako zepchnięto na mnie również rolę głównego i jedynego organizatora), to musi się znaleźć jedna osoba, która (ok, niechcący i przypadkowo) wdepnie ci w najbardziej bolący odcisk tak, że wyparowuje ci ochota na cokolwiek i macki opadają do ziemi.

Intrygujące, że ludzie doceniają tylko to, za co zapłacą. Najlepiej słono.
Tabris - 08-03-2012, 11:19
Temat postu:
Coś czuje, że dziś będę miał ciężko...
Smk - 09-03-2012, 18:19
Temat postu:
Bo przyszła wypłata i sam nie wiem czy zostawać fanboyem Sony czy nie.
On the other news - wracam do szkółki drogowej. Feel fear.
Koranona - 12-03-2012, 18:43
Temat postu:
Bo już wiem o której mam jutro koncert i z którym zespołem yatta!
Z drugiej strony dowiedziałam się też, ze mój udział obejmuje też tańczenie, fmnghfmghnfmn ==
BOReK - 17-03-2012, 07:37
Temat postu:
Zerwać się przed siódmą, zjeść szybkie śniadanie, spojrzeć w plan zajęć, usiąść spokojnie bo pierwsze ćwiczenia są o 11-tej. Epic. XD
Nanami - 17-03-2012, 10:04
Temat postu:
Bo w sumie mam psi problem z głowy, a ile się przez ostatnie dni nawkurzałam to hej, ale temu właścicielowi to kwiatka bym co najwyżej dała pod opiekę. Może.
Salva - 17-03-2012, 10:49
Temat postu:
Bo czuję się generalnie happy i humor mam genialny, ale z drugiej strony opuściłam epicki wykład, nie poszłam na szkolenie, pogoda jak z bajki a ja siedzę w domu. It sucks! I nawet nie ma kto rosołku ugotować, chcę rosołku T__T Na dodatek ostatnie dwie noce to był koszmar. Nie znoszę chorować.

I <huuug> Nanami ^__^
Sasayaki - 19-03-2012, 20:14
Temat postu:
Bo w gruncie rzeczy nastrój mam beznadziejny... Ale! Mam dziś szczęście do jedzenia! Automat ze słodyczami, zamiast pokazać mi, że wrzuciłam do niego złotówkę, pokazał, że wrzuciłam trzy. Darmowy 7days! A potem okazało się, że w drugim automacie 7days utknął, więc zaoszczędzone pieniądze wrzuciłam, by kupić kolejnego, tak by pchnął tego utkniętego... i co? Trzy rogaliki w cenie jednego. A potem pani u której chciałam kupić tortillę powiedziała, że mają promocję, więc dwie w cenie jednej z maleńką dopłatą. Proponowała mi też pięć Frugo w cenie trzech, ale tego to by mi się nie chciało nawet nosić...
KossteK - 20-03-2012, 15:19
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Mam dziś szczęście do jedzenia! Automat ze słodyczami, zamiast pokazać mi, że wrzuciłam do niego złotówkę, pokazał, że wrzuciłam trzy. D.


Jednak są gdzieś na świecie automaty, które po wrzuceniu monety dają cokolwiek i w tym przypadku nawet więcej jako gratis, automat musiał mieć dobry humor ^^
Salva - 21-03-2012, 21:41
Temat postu:
Nieziemsko zmęczona, nadal chora, nieco zdezorientowana i wystraszona własnymi planami życiowymi. Z drugiej pełna niesamowitej motywacji, radości życia, poczucia własnej wartości (się wreszcie czuję fajna babeczką, wizualnie i charakterowo) a jutro umówiłam się z panem z nogami, życie jest piękne! I mam nadzieję, że moje słońce się ucieszy z tego co dostanie, jeśli to dostanie, pani na poczcie powiedziała, że 2 tygodnie i powinno dotrzeć. Sigh... zmęczona...
Nanami - 23-03-2012, 09:13
Temat postu:
Hahahaha! To się nazywa pech. Na Olimpiadzie z Angielskiego (podejrzanie prostej), na którą się ot tak z kaprysu zapisałam, zdobyłam 37 punktów. Do części ustnej było od 37,5 punkta. Z drugiej strony wiem, że straciłam te punkciki na gramatyce i wcale nie jest mi źle z tego powodu. Cały listening i reading zrozumiałam, a poszłam w sumie tylko po to, by zobaczyć czy po 3 latach nie uczenia się angielskiego jednak coś więcej umiem.

( ̄∀ ̄)
Potwór Latacz - 23-03-2012, 18:21
Temat postu:
W ciągu ostatniego tygodnia system posypał się już 2 raz.. Z jednej strony - duuużo konfigurowania (bo to linux). Ale teraz za to mogę go teraz konfigurować z zamkniętymi oczami. ... wprawa...

Btw, Linux Mint ma Green Screen Of Death xD
Salva - 25-03-2012, 22:43
Temat postu:
Bo jestem chamem! Najwyraźniej, ale przynajmniej czasem może to być wesołe. I niech będą przeklęte wszelkie Eryki świata! Albo mnie ktoś przeklął, że będą mnie nawiedzać <3 I wiwat rozmowy o majtkach. I od razu mam lepszy humor xD Jeden Eric i dzień od razu piękniejszy, Francja, Kanada, jeden pies...
nat_mich - 26-03-2012, 02:41
Temat postu:
dla Frankofonów Francja i Kanada to dwa różne światy, wierz mi (mam w środę dogadywać się z Kanadyjczykami po francusku - będzie ciężko... :P)

ontop:
mogę udzielać lekcji jak być najgorszą małpą wtedy kiedy rozum i serce podpowiadają że powinno się być najkochańszą i do rany przyłóż. to nie nastraja mnie pozytywnie. z resztą nie tylko mnie.
na plus jest fakt że po całej nocy roboty mam sufit w łazience. i to naprawdę ładny sufit.
Xeniph - 26-03-2012, 09:10
Temat postu:
Bo niedziałająca sygnalizacja świetlna na jednej z najbardziej ruchliwych ulic Gdyni zmienia przejście rano przez ulicę do pracy w niezwykłą przygodę!
Sasayaki - 29-03-2012, 21:43
Temat postu:
Bo punkty ksero są %#@$&*!!! Człowiek sobie stoi sam i kseruje. Podchodzę z książką. Żadnej reakcji. Stoję. Stoję. Stoję. A on dalej kseruje, nawet nie powie, że teraz nie przyjmuje. W końcu po dziesięciu, czy więcej, minutach pytam, czy mnie obsłuży, bo zaraz mam zajęcia. On coś odmrukuje, że nie może bo się zgubi (książka leży płasko, przecież się nie zamknie!). W końcu pyta co skserować - od str jakiej tam do końca. Się robi. Dostaję. Oczywiście w swej przemyślności człowiek uznał, że gdy mówię od jakiej strony nie mam na myśli "włącznie", z resztą, kto czyta początki rozdziałów? Każdy wie, że to co fajne zaczyna się na drugiej stronie... Mniejsza, imam zapłacić około trzech złotych. Kładę dziesiątkę. Co robi człowiek? Oczywiście wraca do kserowania! A ja stoję i czekam, aż mi łaskawie resztę wyda.

Ale nie ma sprawy. Nie ma sprawy, bo jestem pozytywnie nakręcona i nawet nie wiem czemu O(≧▽≦)O
shugohakke - 29-03-2012, 22:00
Temat postu:
Aż mi się żal tego kserokopisty zrobiło, jak to czytałem. Człowiek sobie spokojnie coś kseruje, a tu do niego przychodzą jacyś dupozawracacze i jeszcze pretensje mają ^^
Nanami - 01-04-2012, 10:06
Temat postu:
Ojej. ŚNIEG. A w tym temacie, bo wolę go od gradu, wichury i zacinającego deszczu, ale jednak wolałabym iść już w stronę +15 stopni i słoneczka.
Cepelia - 01-04-2012, 13:23
Temat postu:
I na śnieg czapka pomoże, na walące się słupy reklamowe nie bardzo. Leży sobie taki jeden na Dworcowej.
Salva - 01-04-2012, 18:54
Temat postu:
Bo pogoda jest do bani, z drugiej strony weekend był generalnie awesome. Aczkolwiek dziki bieg do pociągu nieszczególnie, niemniej w ostatniej minucie dało radę. Poza tym ludzie wymyślają takie dziwne rzeczy tego 1 kwietnia :> Mnie się nie chce.

Tylko niech ktoś zabierze ten ból głowy, śmierdzę jak stóg siana, wyglądam starzej i w ogóle i jeszcze mnie łeb boli. Argh. Na następny raz biorę orzechowy brąz.
moshi_moshi - 08-04-2012, 12:48
Temat postu:
Białe święta... Co prawda nie TE, ale doceniam. ;D
Tabris - 08-04-2012, 13:04
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Białe święta... Co prawda nie TE, ale doceniam. ;D

Ja tam bym wolał je bez śnieżnej otoczki.
BOReK - 15-04-2012, 10:09
Temat postu:
W sumie nie wiem co o tym myśleć. Nareszcie jest harmonogram zajęć z jednego przedmiotu dla mojej grupy. Zajęcia powinny się zacząć od 1 kwietnia, ale wystartują 25 maja - może być, przynajmniej nie mam wtedy już żadnych innych ćwiczeń.

Teraz najlepsze - 25 maja to, jak widać, piątek. Z 5 zajęć z tego przedmiotu tylko dwa są w weekend, pozostałe trzy są w piątek w różnych porach. Kolokwium takoż w piątek, na szczęście o 18 więc jakoś zdążę, ale...

Znów mogę powiedzieć, że praca mi koliduje ze studiami zaocznymi, mimo że nie pracuję w weekendy. Jak już dostanę dyplom do ręki, to pójdę do dziekana i go nim pokaleczę. ==
Irian - 18-04-2012, 16:41
Temat postu:
Objechałam pośrednika z góry na dół i od razu mi lepiej. Chociaż zdecydowanie wolałabym nie mieć go za co objeżdżać...
BOReK - 18-04-2012, 19:09
Temat postu:
Mieszkaniowego? Bardzo słusznie >D
Koranona - 20-04-2012, 19:19
Temat postu:
Z jednej strony warsztaty kompozytorskie. Whoa! Ale to były fajne zajęcia. Trochę burzące to, o czym się uczymy, ale nie takietam po prostu "chrzanimy zasady, hulaj dusza" tylko całkiem logiczne podejście do tematu. Udowadniajace też, że co by o Vocaloidach nie mówić też są w pełni wyposażoną muzyką i kompozycją. To było ciekawe.

Natomiast egzaminy egzaminy egzaminy ==
Moja szkoła ma chyba rzeczywiście nie równo pod sufitem, skoro prze zaliczenia w tygodniu prace klasowe i sprawdziany nie mam czasu sobie czegokolwiek przypomnieć na sam egzamin, który zaczyna się w następny wtorek. Grrr.
Nie mam czasu nawet za bardzo spać, choć teraz już tak. Acz ostatnie trzy dni były masakryczne. Najchętniej wojgle nie wypełzałabym spod kołdry przez najbliższe dwa tygodnie.
I bo jakaś laska w zespole bardzo się oburzyła, że czemu to niby ja mam nadawać tempo i zwolnienie jak gramy. Jestem cierpliwym człowiekiem i powiedziałam jej tylko tyle, ze jak za szybko zwolnią to mi nie starczy powietrza. Bo już mi się bardzo nie chciało panience tłumaczyć, ze siedzę w tym już od paru dobrych lat i mam prawdopodobnie kilkadziesiąt koncertów więcej za sobą. Jestem lotosem...
Mononoke - 21-04-2012, 19:36
Temat postu:
Bo to były jedne z najgorszych dni w moim życiu. Ale wróciłam cała i zdrowa, w miarę. Kostka jeszcze trochę sinawa, ale opuchlizna mam wrażenie, że się zmniejszyła. To chyba dzięki tym tonom Altacetu, które na nią walę. A wracając do wyjazdu, bosz, z kim ja się zadaję. Chyba muszę sobie znaleźć nowych znajomych.

I chyba przez dłuższy czas nie tknę wołowiny.
Sasayaki - 26-04-2012, 21:42
Temat postu:
Szczęście w nieszczęściu. Po dojechaniu na uniwersytet okazało się, że nie mam portfela, a co za tym idzie, pieniędzy, legitymacji, a przede wszystkim biletu semestralnego. Fart, że nie trafiłam na kanara. Potem, jak pożyczyłam pieniądze na bilet, by wrócić i wziąć ten nieszczęsny portfel, to okazało się, że są droższe... ale kioskowa niewiasta odpuściła mi te dziesięć groszy. A potem jeszcze oblałam się kawą...

Ale za to słoneczko fajnie przygrzało.
Aino - 27-04-2012, 13:40
Temat postu:
Bo w końcu jest cieplutko! Ale zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam ciuchów na takie ciepłe dni :(
Loko - 27-04-2012, 18:42
Temat postu:
Bo dwa tygodnie wolnego.
shugohakke - 28-04-2012, 21:18
Temat postu:
Kotatsu złożyło mi dzisiaj życzenia... całkiem miła sprawa.
Easnadh - 29-04-2012, 18:46
Temat postu:
Bo syn mojej landlady jest idiotą. Przeciągnął kabel prowadzący od switcha do modemu przez ścianę, zamurowując go. Nie zwrócił jakoś uwagi, że w pokoju mojej landlady, gdzie jest modem, kabel jest luźny i p.Ola się o niego potyka, a u mnie w pokoju jest tak napięty, że switch praktycznie zwisa ze stolika, a nie mam zamiaru go kłaść na podłodze. We wtorek czeka mnie rozmowa z facetem i już się na nią cieszę.

Ale nasmarowali zawiasy w drzwiach. Nie skrzypią. Nieeee skyyyyyyypiąąąąą, mogę spać bez przeszkód.

PS Pobudki o 4:55 są złe. A jutro też mnie to czeka.
moshi_moshi - 29-04-2012, 18:55
Temat postu:
To był udany dzień, bardzo. Tylko dlaczego muszę teraz wysłuchiwać "Zasiali góraaale żyyyytoooooooooo...", ja pierniczę, koffam ten osiedlowy zwyczaj puszczania muzyki na cały regulator...
Sakura_chan - 30-04-2012, 17:33
Temat postu:
Bo słońce.
Ale co z tego, skoro nie mogę pójść nad morze bo tam tak wieje, że szczękam zębami. Dzielnicę dalej jest upał.
Chcę 30 stopni. W cieniu. Ale tutaj gdzie mieszkam to sobie mogę pogwizdać.

Tabris - 02-05-2012, 18:17
Temat postu:
Haha! Pokonaliśmy Rosjanki w siatkówkę 3-2 :D
Melmothia - 04-05-2012, 16:00
Temat postu:
Burze są fajne, ale chyba obejdę się bez tych bezdeszczowych nad samą chałupą, po których przez ponad dobę nie ma internetu...
shugohakke - 07-05-2012, 00:59
Temat postu:
Naszła mnie przy goleniu dziwna myśl, co więcej dziwna myśl okołopoetycka. A właściwie to myśl złożona ze spostrzeżenia i dygresji...

Spostrzeżenie
"Deszcz jesienny" to piękny przykład ekspresji smutku, który jednak bywa często pogardzany jako "nudy smęt".


Dygresja
Smutek ogólnie jest powszechnie uważany za uczucie negatywne i niepożądane, a nawet, o zgrozo, bezwartościowe.


I nie mogę zrozumieć... dlaczego przy goleniu?
Loko - 07-05-2012, 01:07
Temat postu:
Podejrzewam, że spostrzegłeś swoją twarz w lustrze i zrobiło ci się smutno.

Bez urazy.

Ja miewam tak codziennie.
Smk - 07-05-2012, 07:05
Temat postu:
Sztuka polega na niepatrzeniu w oczy.
BOReK - 07-05-2012, 07:23
Temat postu:
shugohakke napisał/a:
dlaczego przy goleniu?

Ja bym raczej zapytał czemu deszcz jesienny, ale za to chyba odpowiada niewłaściwy stuff. W ramach odpowiedzi na Twoje pytanie - bo emocąc się na muszli klozetowej nie masz zimnej stali przy gardle. >]
Koranona - 07-05-2012, 13:13
Temat postu:
Smk napisał/a:
Sztuka polega na niepatrzeniu w oczy.

Kiedy oczy w tym wszystkim są właśnie najpiękniejsze

a in topic: pierwszy raz chyba w życiu żałuję, że nie mam przez szkołę wolnych popołudni. Co prawda praca w macu to nie jest szczyt moich marzeń, ale żadna praca nie hańbi, a na moje potrzeby i wymagania każde pieniądze cieszą. Plus już jakieś doświadczenie zawodowe a oni naprawdę zatrudniają młodzież szkolną Oo
No nic, czekam na wakacje.
Salva - 07-05-2012, 19:50
Temat postu:
Bo picie herbaty z nowego pięknego czajniczka.

Bo nowy piękny czajniczek do herbaty bez ani jednej metalowej części plus genialna czarka. Wszystko będę mogła przystosować wizualnie do swoich potrzeb później, ale już teraz czuję się awesome mogąc pić z takiego zestawu.

Tylko jedna rzecz... Czy zielona herbata naprawdę zawsze była taka wstrętna...? Jeeeez, obawiam się, że skończy w WC.
shugohakke - 07-05-2012, 20:13
Temat postu:
Parafrazując pewną mądrość ludową.
Zielona herbata jest wstrętna, bo jest wstrętna i zielona.
moshi_moshi - 09-05-2012, 20:52
Temat postu:
LOL, spadł mi karnisz, nie mam pojęcia dlaczego, bo akurat byłam w kuchni (co jest pozytywną stroną wydarzenia, bo jakbym była w pokoju, zapewne spadłby mi na głowę). Najgorsze jest to, że próbowałam go zamocować, ale ne da się, dziury się wyrobiły, kołki nie trzymają. Także dupa zbita, jutro czeka mnie wyprawa po nowe kołki, prawdopodobnie wiercenie nowych dziur (i gipsowanie starych) i taczka mięcha, rzuconego przez tatę... Ale głowa cała, takoż kot.

Żeby było weselej, musiałam czymś okno zasłonić, i teraz mam starą zasłonę przybitą gwoździkami do ściany, masakra...
Vodh - 10-05-2012, 02:13
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Żeby było weselej, musiałam czymś okno zasłonić, i teraz mam starą zasłonę przybitą gwoździkami do ściany, masakra...


Nie martw się, ja w pokoju w Wawie miałem przez większość czasu okno zaklejone gazetami bo nigdy nie chciało mi się montować zasłonek a słońce mi w monitor świeciło.

A w temacie, bo padły mi kolejne słuchawki. To z całą pewnością najczęściej psujący się sprzęt z jakim miałem kiedykolwiek do czynienia - i jak zwykle wyrobił się gdzieś w którymś miejscu kabel i siadła jedna ze słuchawek. Na plus tyle, że to na szczęście najtańsza para z tych które są mi aktualnie niezbędne do życia, więc będzie stosunkowo bezbolesna do zastąpienia.
Enevi - 15-05-2012, 22:46
Temat postu:
Bo to naprawdę miłe, że na Jenoty można liczyć w sytuacjach awaryjnych, ale za taką dawkę adrenaliny jak dzisiaj to ja podziękuję...
shugohakke - 17-05-2012, 14:52
Temat postu:
Fate/stay night coraz pozytywniej mnie zaskakuje, choć do końca jeszcze daleko, a moja niebywała intuicja w wybieraniu ścieżek niewłaściwych zdaniem autorów, co rusz wywołuje napis "dead end" ^^
Potwór Latacz - 17-05-2012, 15:13
Temat postu:
shugohakke, za zaliczenie wszystkich złych końców w fate jest bonus. :D
Poza tym są epickie..
Tren - 17-05-2012, 16:47
Temat postu:
shugohakke napisał/a:
a moja niebywała intuicja w wybieraniu ścieżek niewłaściwych zdaniem autorów, co rusz wywołuje napis "dead end"

To akurat całkiem normalne, bo gra nagradza odgrywanie idio... khem, odgrywanie Shirou in character. Ale poza tym bad endy są bardziej i często ciekawsze od teoretycznie dobrych zakończeń.
shugohakke - 17-05-2012, 17:25
Temat postu:
Tren napisał/a:
gra nagradza odgrywanie idio... khem, odgrywanie Shirou in character

Hej! Shirou jest moim idolem... to znaczy był, w wersji

Spoiler: pokaż / ukryj
w której wypina się na całą tę durną wojnę i Illya w nagrodę za niezależność i bycie sobą urywa mu głowę ^^

Melmothia - 20-05-2012, 21:43
Temat postu:
Ołołoło! W końcu mogę coś zjeść! Pierwsze pół dnia bolała mnie głowa, a drugie pół bolała mnie głowa i było niedobrze do tego stopnia, że w każdej sekundzie każdej minuty myślałam, że zwymiotuję (nigdy więcej tej tabletki przeciwbólowej. Tylko dlaczego? Do tej pory nic mi po niej nie było…). Cały dzień do wyrzucenia, praktycznie tylko leżałam i umierałam, zmieniałam tylko miejsce...
shugohakke - 20-05-2012, 23:52
Temat postu:
Jestem z siebie dumny, że skojarzyłem Rachmaninowa z "All by Myself", chociaż z drugiej strony to skojarzenie zdecydowanie powinno iść w drugą stronę.
Shame on me... and my musical education.
Sasayaki - 22-05-2012, 09:25
Temat postu:
Siedzę sobie rano i czytam Kosogłosa. Nagle słyszę serię wystrzałów z bliżej mi nie znanej broni palnej... biorąc pod uwagę o czym jest książka, wrażenie było co najmniej ciekawe.

Dopiero po chwili do mnie dotarło, że niedaleko jest jednostka wojskowa...
Urawa - 22-05-2012, 11:05
Temat postu:
Mam trampki. Zwykłe, ze sklepu za 39 zł. Dziś w jednej z gazet zobaczyłem reklamę identycznych za... 339 zł. Różnicą, oczywiście, było logo firmy.
Smk - 22-05-2012, 19:44
Temat postu:
Bo czerw-iec nadciąga. Z jednej strony sesja, z drugiej stada growych premier. Plus upał, egzaminy WORDowskie i insze atrakcje. Nie wiem, śmiać się, płakać czy dwa w jednym...
BOReK - 28-05-2012, 11:01
Temat postu:
Phflolth! Przygotowałem z rana wszystko na kucie ściany i wymianę szczęśliwej rury, to przyszli robotnicy i orzekli, że nic nie robimy bo sąsiad z góry się nie zgodził na ponowne kucie. Nie mogli tego wcześniej określić?

Póki co nie wiem co dalej, ale nie pogniewam się jeśli administracja da sobie spokój i zostawi to na parę lat. :D
Sasayaki - 31-05-2012, 21:33
Temat postu:
Jestem sobą zdegustowana. Wyszła na jaw moja obrzydliwa ambicja. Jedyne co mnie pociesza, to to, że jestem też łasa na pieniądze.
Swarga - 31-05-2012, 22:40
Temat postu:
Ja też jestem łasy na pieniądze, więc może coś nas łączy.
Tren - 14-06-2012, 13:36
Temat postu:
Bo dzień ulewy i popsutych/nie jeżdżących tramwajów, buty mi przemokły i w efekcie skarpetki zafarbowały mi się na czerwono (stopy trochę też, ale bardziej boję się o skarpetki; lubię tę parę).

Ale z drugiej strony mój klecony na ostatnią chwilę projekt dostał pięć bez sprawdzania, a poza tym mam już zapewnione seminarium w przyszłym roku. Weeeee! Dzięki temu powinnam być w stanie zapoznać się z częścią materiałów przez wakacje i mieć mniejszy zapieprz w samym roku.
Aino - 14-06-2012, 21:31
Temat postu:
Bardzo nie lubię niesprawiedliwości na mojej uczelni i boli mnie to, jak zaniżone wpisy dziś dostałam - do tego jednego przedmiotu nie zaliczyłam i będę musiała we wrześniu stawić się na poprawkę...

Dobra strona jest taka, że mam już wakacje (jeszcze przygotować jeden plakat na wtorek i spokój), więc w końcu będę mogła zająć się szukaniem pracy (której pewnie nie znajdę i tak).
Tabris - 16-06-2012, 20:16
Temat postu:
Dziś dziwny dzień, albo będę w nim miał zawał, albo popadnę w czarną rozpacz...
Ysengrinn - 21-06-2012, 06:22
Temat postu:
... Jezus Maria, co to było koło drugiej w nocy, Armageddon?!
Smk - 21-06-2012, 10:36
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
... Jezus Maria, co to było koło drugiej w nocy, Armageddon?!


Z jednej strony, stroboskob był bardziej niż ludzkie środki techniczne pozwalają.Z drugiej, kuchnia mi pływa.
JJ - 25-06-2012, 11:42
Temat postu:
Mój kot przynosi mi por do łóżka.

Nie wiem jak mam się z tym czuć. Zawsze to lepsze niż zdechłe myszy, chyba.
BOReK - 25-06-2012, 12:12
Temat postu:
Ur cat iz takin' a leek on u! >]
Koranona - 25-06-2012, 14:27
Temat postu:
Gdy jeszcze niedawno pytano mnie czy będę miała pasek na świadectwie z całym przekonaniem machałam ręką i mówiłam, że nie, że się zbyt obijałam przez cały rok szkolny etc... 4,72 ==
Nie żebym się nie cieszyła, ale tak niewiele brakowało...
BOReK - 25-06-2012, 14:30
Temat postu:
Cytat:
Nie żebym się nie cieszyła, ale tak niewiele brakowało...

Ja w Twoim wieku... miałem dokładnie to samo, a był to jedyny moment gdy byłem tak blisko sukcesu. ==
Ysengrinn - 25-06-2012, 17:46
Temat postu:
JJ napisał/a:
Mój kot przynosi mi por do łóżka.

Nie wiem jak mam się z tym czuć. Zawsze to lepsze niż zdechłe myszy, chyba.


Loitumę mu zaśpiewaj i zobaczymy jak zareaguje.
Shizuku - 26-06-2012, 16:31
Temat postu:
Cieszyłam się na rozmowę o pracę na stoisku z czekoladą, ale zarobki trochę mnie ostudziły. Z drugiej strony zadzwonił przezabawny pan z Allianz i mam rozmowę z czwartek xD
Smk - 26-06-2012, 23:42
Temat postu:
Bo jutro pełna diagnostyka. Z jednej strony fajnie, w końcu dowiem się co mi dolega.
Z drugiej niefajnie, dowiem się w końcu co mi dolega..
nat_mich - 27-06-2012, 02:08
Temat postu:
bo malo mi nie spalilo chalupy, nie pozbawilo wody, telefonu i w sumie pozbawilo komputera.
ale jednak nie spalilo i udalo sie wykryc to teraz nie kiedy byloby za pozno. a telefon moze sie naprawi...
jedno jest pewne, jesli spotkam tego buca ktory to robil, bedzie trzeba mi paczki wysylac, bo zatluke.
Sasayaki - 28-06-2012, 16:05
Temat postu:
Nie poszło mi dobrze... ale grunt, że zdane, prawda? No i mam już wakacje!
BOReK - 30-06-2012, 11:17
Temat postu:
Kapiszon odżył! Czarodziejską różdżką okazał się na tę chwilę porządny reset ECU i jego nauka (zapomniałem o tym ostatnio ==), teraz wszystko pracuje równo.

Pozostaje jednak nadal kabel masowy silnika i przepustnica dla pewności, ale w moich warunkach to mocno ryzykowne - za dużo do zdejmowania (uroki wersji turbo) i wolę mieć pewność, że to potem będzie szczelne.
Smk - 30-06-2012, 15:28
Temat postu:
Kontynuacja czterech kółek, jako kierownik zaczął.

Wpadłem do warsztatu.
Otworzyli tylny most.
Wypadło trochę zębów.
Złożyli.
Jeździ. Jęcząc potępieńczo.
W przyszłym tygodniu przyjdą zamówione przekładnie.
Sam nie wiem co o tym myśleć..
BOReK - 30-06-2012, 15:35
Temat postu:
Nie myśl, tylko wymieniaj. Twoje lolvo zjadło zęby na Tobie, to trzeba mu wynagrodzić. >]
Enevi - 30-06-2012, 20:56
Temat postu:
Bo żyję, ale generalnie jestem potwornie zdechła...I gtalkowi nie podoba się nowa lokalizacjia>_<
Silla - 01-07-2012, 13:40
Temat postu:
30 stopni w cieniu, zero wiatru, trzeba produkować samemu przy pomocy wachlarza, ogólnie jestem flak, a tu się trzeba uczyć na egzamin historii j. polskiego na jutrzejszy egzamin. Jakim trzeba być podłym człowiekiem, żeby robić egzamin w lipcu...

A do tego wczoraj w nocy pod moim oknem przebiegło coś, co, sądząc po dźwiękach, jakie z siebie wydało, musiałoby być psem wielkości mastiffa neapolitańskiego, a co jest niemożliwe, bo sąsiedzi mają kurdupla rasy kundel. Wilkołak, czy jaki czort? O_O"
Koranona - 01-07-2012, 21:37
Temat postu:
Polska. Służba. Zdrowia. Rwa.
Sasayaki - 03-07-2012, 16:42
Temat postu:
36°... Kto da więcej?
Smk - 03-07-2012, 18:35
Temat postu:
36° i ponad 100% wilgotność powietrza. Hrmpf. Zimę. Dajcie mi zimę długą a siarczystą.
vries - 03-07-2012, 21:12
Temat postu:
Smk napisał/a:
Dajcie mi zimę długą a siarczystą.

Spadaj.
Osobiście wolę te 36° stopni niż -25°. Szczególnie że od czasu do czasu dostajemy gratis burzę, która wspaniale oczyszcza powietrze.
Smk - 03-07-2012, 23:41
Temat postu:
Jak dla mnie, możesz zamarznąć z gruntem ^^

Ale, zasadniczo, każde ekstremum jest niefajne. Każdemu co jego i jak chce?

Bo mi się tabletk skończyłyi. Co oznacza konieczność wypadu do lekarza. Hmm..
Sasayaki - 04-07-2012, 10:55
Temat postu:
Co prawda termometr jest nasłoneczniony... ale jest już 40°.
Vodh - 04-07-2012, 11:52
Temat postu:
Hyhyhy. 16 stopni ;3
GoNik - 04-07-2012, 12:40
Temat postu:
Hyhy. Na zewnątrz 30+ stopni. Kocham izolację tego mieszkania wielką puchatą miłością <3
BOReK - 04-07-2012, 12:50
Temat postu:
Dzisiaj jest już znośnie. Przede wszystkim w pomieszczeniach jest normalnie, występują przeciągi i na zewnątrz też jest jakaś wentylacja. ;]
Nanami - 04-07-2012, 23:28
Temat postu:
Jak nie burza z gradobiciem / sakramencki upał, to nalot komarów. Normalnie żywcem mnie zeżarły... Ale to i tak był dobry wieczór na świeżym powietrzu!
Silla - 04-07-2012, 23:34
Temat postu:
Zakupiłam w empikowej promocji 3 gry, coby sobie trochę "ponolajfić" w wakacje. I teraz albo nie chce mi się grać, albo gra mi się nie podoba. No kurczaczek :/
BOReK - 05-07-2012, 07:16
Temat postu:
Zaciągnij Dwarf Fortress, nie będziesz wiedziała kiedy sierpień minie. >D
Salva - 05-07-2012, 10:03
Temat postu:
Małe światełko w szarej codzienności. Danna-sama kocham Cię i już Ty wiesz, za co <3 Mojego wroga numer 1 tyż...
Sasayaki - 05-07-2012, 14:17
Temat postu:
Cytat:
Małe światełko w szarej codzienności. Danna-sama kocham Cię i już Ty wiesz, za co <3 Mojego wroga numer 1 tyż...

Cała przyjemność po naszej stronie :D
Silla - 07-07-2012, 10:21
Temat postu:
Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że forumowy styl 'be yourself' jest taki...taki RÓŻOWY? Wypaliło mi ślepia xD
Tabris - 07-07-2012, 10:54
Temat postu:
Silla napisał/a:
że forumowy styl 'be yourself' jest taki...taki RÓŻOWY?

Bo to kolor emo?:p
Silla - 09-07-2012, 13:40
Temat postu:
Burza z piorunami to zuo. Burza z piorunami w nocy to zue zuo. Ale combo 3 burz z piorunami w nocy to już naprawdę przegięcie. Poczułam się, jakby nastała jakaś apokalipsa...

W takich chwilach cieszę się, że mój mały domek stoi pomiędzy wysokimi domiszczami <3
BOReK - 09-07-2012, 14:06
Temat postu:
Silla napisał/a:
Ale combo 3 burz z piorunami w nocy to już

Daj! ._.
Silla - 11-07-2012, 12:03
Temat postu:
Obejrzałam sobie wczoraj yaoica. Podczas seansu gryzłam się po palcach, żeby nie ryknąć rechotem na cały dom i nie jestem w stanie zliczyć, ile razy sprzedałam sobie facepalma. O jeżu, nigdy więcej, bo mi się w końcu czoło cofnie xD
Salva - 11-07-2012, 12:09
Temat postu:
Silla nie lubisz yaoiców? Powiedz, że nie lubisz yaoiców! Bądź moją bratnią duszą xD
Silla - 11-07-2012, 12:21
Temat postu:
Do yaoiców mam stosunek taki, że mi zwisają i powiewają. Raz na ruski rok mogę obejrzeć, czemu nie. Ale ten wczorajszy był taki głupi, że mi się odechciało na jakiś czas, boję się o swoje czoło xD
Aino - 11-07-2012, 13:32
Temat postu:
Silla - ja tak miałam przy Junjou Romantica xD Najwięcej absurdu i śmiechu było przy pseudoromantycznych scenach. Chociaż nie powiem, czasem przychodzi mi ochota, żeby sobie jakieś yaoi włączyć. Na razie mi przeszła ;p
Crofesima - 11-07-2012, 14:26
Temat postu:
Ano znam to uczucie. Niestety badziewne mangi yaoi z jakiegoś powodu są tak strasznie w Japonii popularne, że to na ich podstawie robi się potem anime. No i dostajemy takie kwadratowe szczęki i giga dłonie jak w junjou... ugh. A jest przecież tyle dobrych mang BL ;_;
Przynajmniej przez 2-3 odcinki jest się z czego pośmiać.
Silla - 11-07-2012, 14:56
Temat postu:
Akurat Junjou uwielbiam i uważam, że jest urocze xD Ja oglądałam Seitokaichou ni Chuukoku, dawno nie widziałam czegoś tak idiotycznego. W dodatku jednemu z głównych bohaterów głos podkładał Sugita Tomokazu, przez co cały czas przed oczami miałam Gina z Gintamy. To było ZUE.
Sasayaki - 11-07-2012, 22:02
Temat postu:
Faaajny był dzień i film, i kawa, chociaż ten niespodziewany deszcz pewnie odchoruję, hyhyhy...
Silla - 12-07-2012, 22:25
Temat postu:
Przeglądam sobie ogłoszenia i nagle moim ślepiom okazują się takie oto KFIATKI: spszotania, pospszotał, szoinakiem. To boli.
Tren - 13-07-2012, 17:49
Temat postu:
Arghhhhhhhh! Czemu każdy ship z Dresdenem do którego się przekonuje kończy się tak ponuro?!

No dobra, każdy ship z Dresdenem źle się kończy, ale te które zdążę polubić kończą się nieodwołalnie... Damnit.
shugohakke - 15-07-2012, 10:50
Temat postu:
Mój zwierz rozwalił sobie łepetynę, najprawdopodobniej wbiegając nocą w ścianę lub drzwi, i teraz przechadza się dumnie z wielką szramą nad oczyma. Koty to mądre stworzenia - like hell...
Salva - 16-07-2012, 20:17
Temat postu:
Rodziciel wrócił z wakacji z mamą z połamanymi dwiema rękami. Dlaczego piszę to tu, a nie w zupie? Bo humor on sam ma bardzo dobry, ponadto pies już prawie sam zaczyna powoli chodzić. Plus tato nie będzie tyle przy kompie siedział xD

But jeeeez, naprawdę, niech mi ktoś powie, że rower to zdrowie to wybuchnę śmiechem.

A w Heroes się gra cudownie (no dobra, można się śmiać, ale aż byłam zaskoczona tym jak inaczej gram teraz w porównaniu do tego co było te 13 lat temu, jakoś tak no... myślę xD i nie boję się tak bardzo ryzykować), moje pierwsze własnołapne curry wyszło również świetnie, mrukh.
Silla - 16-07-2012, 23:20
Temat postu:
Martwię się o mojego kota-paralityka. Zwiał z podwórka ok. godziny 20 i do tej pory go nie ma, przepadł jak kamień w wodę, a szukałam go cały wieczór :< Pocieszam się złudną nadzieją, że możne siedzi gdzieś w krzaczorach za domem, a rano, jak zmarznie iż głodnieje, to wróci.

O ile wcześniej nie dorwie go jakiś pies, lis albo inna chupacabra...
Muchozol - 17-07-2012, 10:44
Temat postu:
Salva napisał/a:

A w Heroes się gra cudownie (no dobra, można się śmiać, ale aż byłam zaskoczona tym jak inaczej gram teraz w porównaniu do tego co było te 13 lat temu, jakoś tak no... myślę xD i nie boję się tak bardzo ryzykować)


O stara, jak to swojsko brzmi... też gram w Heroes od 13 lat, ale myślę dopiero od niedawna. Kiedyś to np. przez całą grę ładowałam wszystkie skille w czary u danego bohatera nie mając księgi zaklęć ;p.
Enevi - 17-07-2012, 13:23
Temat postu:
Bo wiercą >_> i wiercą <_< i wiercą >_<

Ale wieczorem spotykam się z koleżanką ~~
Silla - 18-07-2012, 19:50
Temat postu:
Jakiś...nie wiem, jak go nazwać, bo człowiekiem nie jest, a przeklinać nie chcę...wyrzucił 2 miesięcznego kociaka pod mój dom. Na wielki deszcz i zimno. Jak trzeba być wypranym z wszelkich uczuć, żeby coś takiego zrobić?

A ja, mimo że mam już 4 dorosłe koty + 3 dwutygodniowe kocięta, wzięłam to biedne maleństwo. I kij, że ojciec będzie wrzeszczał, jak się dowie.
BOReK - 18-07-2012, 22:03
Temat postu:
Silla napisał/a:
I kij, że ojciec będzie wrzeszczał, jak się dowie.

Nic mu nie mów! Nie doliczy się :D
Enevi - 19-07-2012, 14:41
Temat postu:
Wiercenia burczenia ciąg dalszy, ale Wen dzielnie się spisuje, mimo niezbyt komfortowych warunków pracy ~~
Silla - 23-07-2012, 00:01
Temat postu:
Przed chwilą trafiłam na stronę nieoficjalnego fanklubu Lidla O_o" To takie...dziwne.
Vodh - 23-07-2012, 00:21
Temat postu:
Bo w moim mieszkaniu wali na całego mokrym dziczym futrem.
Smk - 23-07-2012, 07:46
Temat postu:
Vodh napisał/a:
Bo w moim mieszkaniu wali na całego mokrym dziczym futrem.


Wybacz, ale nie mogę się powstrzymać.

Kąpałeś się? >D
Cepelia - 23-07-2012, 18:20
Temat postu:
Silla napisał/a:
Przed chwilą trafiłam na stronę nieoficjalnego fanklubu Lidla O_o" To takie...dziwne.


Gdzie, gdzie?
Ja się mogę zapisać. Jakby nie było Lidl mnie uratował przed śmiercią głodową, jak mi dysk wypadł i mój współlokator mnie karmić musiał.
Błogosławione niech będą mrożonki lidlowe :D
Salva - 23-07-2012, 21:41
Temat postu:
Jeeeez, łeb mnie boli, oczka bolą. Przeziębienie jak ta lala.

Ale pozbyłam się mam nadzieję na dobre Yoga i Craga. Unholy alliance jest całkiem fajne i poziom hard mi nie straszny xDDD Aczkolwiek Sandro <33333

Ponadto genialna książka, od czasu Voice of the gods dawno nic mnie tak nie trzymało w napięciu.
Silla - 23-07-2012, 23:42
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Silla napisał/a:
Przed chwilą trafiłam na stronę nieoficjalnego fanklubu Lidla O_o" To takie...dziwne.


Gdzie, gdzie?
Ja się mogę zapisać. Jakby nie było Lidl mnie uratował przed śmiercią głodową, jak mi dysk wypadł i mój współlokator mnie karmić musiał.
Błogosławione niech będą mrożonki lidlowe :D


Tutaj xD

Zastanawiam się czy jest też FC Biedronki? :0

Patrząc na focie, jakie moi znajomi wstawiają na fejbuka stwierdzam, ze Sezon na Słit Focię Ze Stogiem Siana jest już otwarty.
Keii - 24-07-2012, 07:28
Temat postu:
Za 3h rozmowa kwalifikacyjna, jutro o podobnej godzinie (18:00) następna, w innej firmie.
Trzecia prawdopodobnie w poniedziałek, bo zbyt wolno odpowiedziałem na maila i terminy czwartkowe i piątkowe były już zajęte.
Czemu tutaj? Oczywiście stres i świadomość tego, że czasu do wyjazdu mam coraz mniej.
Salva - 24-07-2012, 09:59
Temat postu:
Silla napisał/a:
Patrząc na focie, jakie moi znajomi wstawiają na fejbuka stwierdzam, ze Sezon na Słit Focię Ze Stogiem Siana jest już otwarty.


XDDDDD


Bo ogółem dobrze nie jest. Tak generalnie. Ale bardzo źle też nie. Na dodatek książki, od momentu kiedy czytałam Voice nic mnie tak nie wciągnęło ale wrażenia podczas czytania niemal takie jak seria Study. Breathtaking. Połknięta w dwa dni, na dodatek po raz pierwszy w życiu mam ochotę napisać list fanowski do autora, człowiek jest niesamowity na pierwszy nieśmiały rzut oka.
Silla - 25-07-2012, 22:02
Temat postu:
Hu, hu, zabawnie było pilnować klaczy i źrebaka sąsiada, co by nie weszły w szkodę w moje warzywka. Koniki sobie zwiały, bo się płot wybiegu rozwalił. Ale źrebak był kjutny.
Sasayaki - 26-07-2012, 18:24
Temat postu:
Nosz... miało być tak pięknie, a tu klej nie chce wyschnąć jak należy :(

Za to miałam okazję w końcu się dowiedzieć, że nie lubię krewetek :D
Tabris - 26-07-2012, 21:09
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Za to miałam okazję w końcu się dowiedzieć, że nie lubię krewetek :D

A sama je przyrządzałaś?
Sasayaki - 27-07-2012, 07:06
Temat postu:
Cytat:
A sama je przyrządzałaś?

Nie, jadłam zupę krewetkową w tajskim barze. Głupio byłoby przyrządzić coś takiego zanim człowiek się dowie, czy będzie to w ogóle w stanie zjeść.
BOReK - 27-07-2012, 08:20
Temat postu:
... Z tajskich barów jeszcze nic mi nie podeszło. Spróbuj w jakimś dobrym chińskim (nie żebym wierzył w krewetki, bo również nie lubię).

EDIT: w sumie nie wiem czy to lepiej czy gorzej (podobno lepiej), ale zgodnie z definicjami nie cierpię na depresję, tylko jestem przygnębiony.
Sasayaki - 27-07-2012, 09:11
Temat postu:
BOReK napisał/a:
... Z tajskich barów jeszcze nic mi nie podeszło. Spróbuj w jakimś dobrym chińskim (nie żebym wierzył w krewetki, bo również nie lubię).

Możliwe... gruncie rzeczy to nie o smak chodzi, ale o konsystencję, które mnie odrzuca. Może inaczej przyrządzone są mniej... mięsiste.
Silla - 27-07-2012, 09:16
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:

Możliwe... gruncie rzeczy to nie o smak chodzi, ale o konsystencję, które mnie odrzuca. Może inaczej przyrządzone są mniej... mięsiste.


Nie wiem, jak bardzo mięsiste są te z zupy, ale krewetki w panierce są pycha. Więc może takich spróbuj. Krewetki są w każdym razie lepsze od kalmarów, czułam się, jakbym jadła panierowanego żelka xD
Ysengrinn - 31-07-2012, 05:17
Temat postu:
Spałem może nie bite 12 godzin, ale 10 by się zebrało. Fajna przerwa w życiorysie, ale chyba w końcu odespałem Avangardę >.> ...
Muchozol - 31-07-2012, 15:45
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Spałem może nie bite 12 godzin, ale 10 by się zebrało. Fajna przerwa w życiorysie, ale chyba w końcu odespałem Avangardę >.> ...


To ja tak mam codziennie ;p. To jest dziwne? Spanie np. po 7h to dla mnie już tryb zombie.
Xeniph - 31-07-2012, 16:09
Temat postu:
Muchozol napisał/a:
Ysengrinn napisał/a:
Spałem może nie bite 12 godzin, ale 10 by się zebrało. Fajna przerwa w życiorysie, ale chyba w końcu odespałem Avangardę >.> ...


To ja tak mam codziennie ;p. To jest dziwne? Spanie np. po 7h to dla mnie już tryb zombie.

A rozmawiałaś o tym z lekarzem? Bo spanie codziennie po 12 godzin zdecydowanie NIE jest normalne i może wskazywać na poważne problemy z układem oddechowym albo nerwowym.
Ysengrinn - 31-07-2012, 17:19
Temat postu:
Albo na bycie Albertem Einsteinem.
BOReK - 31-07-2012, 17:53
Temat postu:
Einstein tez nie był zdrowy, jeżeli wymyślił teorię względności. :P
Muchozol - 31-07-2012, 19:25
Temat postu:
No jedyne co mi wiadomo to bardzo niskie ciśnienie, ale ponoć niektórzy tak mają i już. Zawsze długo mi się spało i nigdy nikt nie narzekał, bo był spokój w domu przynajmniej ;p. Szkoda życia z jednej strony, ale w snach też są przygody, więc nie żałuję xD.
Cepelia - 31-07-2012, 20:44
Temat postu:
Muchozol napisał/a:
ponoć niektórzy tak mają i już.


Osobiście przychylam się do tej teorii :)
Też bym mogła spać po 12h a zdrowam jak koń. Niestety, jako że praca z dojazdem zajmuje mi 11h na dobę, byłoby to niewykonalne, więc zostaje mi życie w trybie zombie.

Muchozl, śpij ile wlezie póki masz możliwość :D
Crofesima - 31-07-2012, 20:56
Temat postu:
Muchozol napisał/a:
ale w snach też są przygody, więc nie żałuję xD.

prawidłowe podejście ;d
nat_mich - 01-08-2012, 20:13
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Albo na bycie Albertem Einsteinem.

albo na bycie człowiekiem, który nie ma nic do roboty bądź jest leniem patentowanym, albo jedno i drugie jednocześnie ;P

bo niby słońce i możliwości rowerowe, niby zapierdziel i teoretyczny brak czasu na cokolwiek, a mimo wszystko czas stoi w miejscu i nie ma ochoty przyspieszyć. Niby jest się z czego cieszyć, a nie ma motywacji.
No i coś czuję, że francuzi radośnie przedłużą moją rozłąkę, tchórze pieprzone i nieodpowiedzialne żabojady.
BOReK - 02-08-2012, 10:33
Temat postu:
Cieszę się, że nareszcie, po kilku latach ustawiania się stać mnie i mam chwilę na jakieś fajne wakacje.

Wkurza to, że dokładnie w tym momencie mam na głowie przeprowadzkę (póki co raczej szukanie lokalu). Jeszcze bardziej wkurza mnie to, że nigdy nie trafiłem na dobrego dentystę, czego smutny efekt widać akurat teraz. Zupełnie jakby te plomby były projektowane, żeby tak sobie wylecieć po niemal dokładnie 3 latach... Dwie spod dłuta tego samego stomatologa, robione jedna tuż po drugiej, pożegnały mnie również jedna po drugiej dokładnie w tej samej kolejności. WTF? X_x
GoNik - 02-08-2012, 11:07
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Jeszcze bardziej wkurza mnie to, że nigdy nie trafiłem na dobrego dentystę

Zgłoś się do nas po namiary. Ostrzegam tylko, że pani bierze za leczenie konkretne kwoty - za to ma dobrze wyposażony gabinet i nie wytnie numeru ze wsadzaniem ci w zęby kiepskich materiałów.
BOReK - 02-08-2012, 11:16
Temat postu:
Nie no, luz, jednego sprawdzonego mam tu w Wawie - w miarę, bo na razie kanał i plomba ładnie się trzymają. Wychodzą po prostu babole po tych kilku łódzkich stomatologach. ==

Oh well, i tak nadchodzi termin przeglądu, tylko mogły cholery się trzymać jeszcze do końca wakacji...
Muchozol - 02-08-2012, 15:25
Temat postu:
nat_mich napisał/a:

albo na bycie człowiekiem, który nie ma nic do roboty bądź jest leniem patentowanym, albo jedno i drugie jednocześnie ;P


Jak się wdam w dyskusję na ten temat to znając życie będą leciały dowody praktyczne (najpewniej na przykładzie własnym), że człowiek, który nie jest leniem i ma coś do roboty nie może absolutnie spać 12h, stąd w tą dyskusję się nie wdam :p.

BOReK napisał/a:
Zupełnie jakby te plomby były projektowane, żeby tak sobie wylecieć po niemal dokładnie 3 latach... Dwie spod dłuta tego samego stomatologa, robione jedna tuż po drugiej, pożegnały mnie również jedna po drugiej dokładnie w tej samej kolejności. WTF? X_x


Czy to nawiązanie do "spisek żarówkowy" xD?
BOReK - 02-08-2012, 15:54
Temat postu:
Absolutnie tak, tylko że spisek żarówkowy to ledwie kawalątek całej wieloletniej afery. >]
nat_mich - 02-08-2012, 21:01
Temat postu:
Muchozol napisał/a:
nat_mich napisał/a:

albo na bycie człowiekiem, który nie ma nic do roboty bądź jest leniem patentowanym, albo jedno i drugie jednocześnie ;P


Jak się wdam w dyskusję na ten temat to znając życie będą leciały dowody praktyczne (najpewniej na przykładzie własnym), że człowiek, który nie jest leniem i ma coś do roboty nie może absolutnie spać 12h, stąd w tą dyskusję się nie wdam :p.

oj, oj, oj, żebym nie została źle zrozumiana, to tylko kolejne opcje, a nie diagnoza i stwierdzenie że tak musi być i koniec ;)

a co mi tam, w temacie: uroczy dzień polegający na odkryciu, że mam tyyyle szkół językowych dookoła (+) i w prawie żadnej nie ma mojego języka i na pytanie czy nie chcieliby państwo rozszerzyć oferty odpowiedź przeważnie brzmi "nie!". a w sumie: "NIE!!!!" :P (-)
jednak jest nadzieja. gdzieś tam... ;)
Cepelia - 03-08-2012, 19:54
Temat postu:
@nat_mich, a mogę wiedzieć z ciekawości jaki to język?

OT: Po raz kolejny stwierdziłam dziś, że ludzie są dziwni.
Bo niby czemu gapili się na mnie jak na wariata, który skąpał się przed chwilą w rzece. Nie przyjdzie im do głowy, mimo podczas gdy na południu Krakowa sucho jak na pustyni, na północy szaleje tajfun?
Przecież to oczywiste :D
Ysengrinn - 03-08-2012, 20:12
Temat postu:
Hyh, widzę, że nie tylko w Warszawie tak. Dzisiaj po jednej stronie budynku (!) było oberwanie chmury, podczas gdy z drugiej padał sobie umiarkowanie intensywny deszczyk.
Cepelia - 03-08-2012, 20:54
Temat postu:
No cóż, nie rozpuścimy się, chyba że kwasem zacznie lać.
Przynajmniej się przekonałam, że o ile nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, to ten sam tajfun, a i owszem, może dopaść dwukrotnie :D
BOReK - 04-08-2012, 12:04
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Dzisiaj po jednej stronie budynku (!) było oberwanie chmury, podczas gdy z drugiej padał sobie umiarkowanie intensywny deszczyk.

Zdarzyło mi się jechać raz autokarem w ulewie, a pobocze było suche jak pieprz. >D

Z rana co prawda ktoś próbował sił z wiertarką udarową, ale teraz ktoś inny uczy się grać na trąbce i całe osiedle słyszy. Lubię dźwięk trąbki, ale niech gra konkretnie zamiast takiego pitu-pitu. :D
Salva - 06-08-2012, 22:53
Temat postu:
Wyrwane dwie ósemki, o 21. Sigh. To bardzo zdecydowanie nie było miłe i dentysta mnie znielubił (moje ręce raczej...) i siedzę teraz przytulając parówki i wyglądając jakby mi ktoś dał w mordę. Ilość krwi też się zgadza. Ale przynajmniej już połowa z głowy. Niemniej, to będzie długa noc .___. Chyba coś poczytam.
nat_mich - 08-08-2012, 00:20
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
@nat_mich, a mogę wiedzieć z ciekawości jaki to język?


do nauki francuski, przy tłumaczeniach jeszcze włoski. zobaczymy we wrześniu czy wsiowe dzieci zechcą się uczyć tego pięknego języka ;)
Smk - 08-08-2012, 00:25
Temat postu:
Salva napisał/a:
Wyrwane dwie ósemki, o 21. Sigh. To bardzo zdecydowanie nie było miłe i dentysta mnie znielubił (moje ręce raczej...) i siedzę teraz przytulając parówki i wyglądając jakby mi ktoś dał w mordę. Ilość krwi też się zgadza. Ale przynajmniej już połowa z głowy. Niemniej, to będzie długa noc .___. Chyba coś poczytam.


<hug> ten ból jest okrutny.
Z ciekawości, co mu zrobiłaś? I czym?
On topic: bo uratowałem małego kotka od śmierci. Niestety, nie mogę przygarnąć futrzaka z rodziną, więc będą musiały zadowolić się stodołą z sianem.
Salva - 08-08-2012, 09:43
Temat postu:
Ręcami, łapałam go za ręce jak mi wkładał za głęboko do gardła palce. Nie panowałam zupełnie nad odruchem.

Może chociaż wyciąć koteczki?
Smk - 08-08-2012, 10:57
Temat postu:
Jak tylko podrosną do zabiegu. Wrocław jest cywilizowany, sterilizację futer robią gratisowo >]
Cepelia - 08-08-2012, 18:46
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
do nauki francuski


Dlaczego właśnie o francuskim pomyślałam czytając twój post :/ Mam identyczne doświadczenia po filologii, ale w sumie nie dziwię się bo popytu na francuski nie ma. Ktoś ludziom naładował do łbów, że jest trudny, a Francuzi to wredne aroganty i nie ma jak z tym walczyć.
Ale miło się dowiedzieć, że tu koleżanka po fachu na forum jest :)
Zigur - 08-08-2012, 19:35
Temat postu:
Salva napisał/a:
Wyrwane dwie ósemki, o 21. Sigh. To bardzo zdecydowanie nie było miłe i dentysta mnie znielubił (moje ręce raczej...) i siedzę teraz przytulając parówki i wyglądając jakby mi ktoś dał w mordę. Ilość krwi też się zgadza. Ale przynajmniej już połowa z głowy. Niemniej, to będzie długa noc .___. Chyba coś poczytam.


Ciesz się, że miałaś wyrywane... Mi dentysta moją szóstkę musiał dłutem wydłubywać bo korona się rozpadła... nawet dwie dawki znieczulenia nic nie dały.
Salva - 08-08-2012, 21:32
Temat postu:
Zigur napisał/a:
Salva napisał/a:
Wyrwane dwie ósemki, o 21. Sigh. To bardzo zdecydowanie nie było miłe i dentysta mnie znielubił (moje ręce raczej...) i siedzę teraz przytulając parówki i wyglądając jakby mi ktoś dał w mordę. Ilość krwi też się zgadza. Ale przynajmniej już połowa z głowy. Niemniej, to będzie długa noc .___. Chyba coś poczytam.


Ciesz się, że miałaś wyrywane... Mi dentysta moją szóstkę musiał dłutem wydłubywać bo korona się rozpadła... nawet dwie dawki znieczulenia nic nie dały.


Przeciwból nie działa od dwóch godzin, mimo że wzięłam tabletkę. Szwy napierniczają od ponad 3. Średnio się cieszę... Niemniej brrr, mnie znieczulenie fajnie działało mimo 6 bardzo nieprzyjemnych zastrzyków (srsly, nigdy nikt mi nie walnął, dosłownie, znieczulenia przed tym facetem).
Cepelia - 10-08-2012, 18:45
Temat postu:
Buszując po sieci, natrafiłam dziś na torbę snoba książkowego.

Ja naprawdę szanuję, wielbię i czczę płócienne worki. Ale takiego nie będę nosić.
I naprawdę chciałabym bym poznać tok rozumowania ludzi, którzy takich rzeczy używają. Ktoś mnie oświeci?
GoNik - 10-08-2012, 18:53
Temat postu:
Autentyczny przypadek z okolicy - wszystkie torebki oprócz takich pancernych rwą się szybciej, niż nakazywałaby to przyzwoitość, więc do wyboru zostają plecaki i płócienne torby :D
Cepelia - 10-08-2012, 18:57
Temat postu:
Ależ ja nie mam nic do worka płóciennego samego w sobie. Sama namiętnie używam.
Ale do worka z suplementami widocznymi na zdjęciu mam ambiwalentny stosunek.
Sasayaki - 10-08-2012, 19:04
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Buszując po sieci, natrafiłam dziś na torbę snoba książkowego.

I pomyśleć, że ja głupia, zawsze gdy trzymam książkę, to niosę ją tak by nikt tytułu nie widział, a tu się okazuje, że trzeba na odwrót O.o

A tak w ogóle, to kieszonka jest za mała. Opasłego tomiszcza tam nie wepchasz.
Muchozol - 10-08-2012, 19:44
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Ależ ja nie mam nic do worka płóciennego samego w sobie. Sama namiętnie używam.
Ale do worka z suplementami widocznymi na zdjęciu mam ambiwalentny stosunek.


Jeśli jakaś pani lub pan zdaje sobie sprawę, że wygląda jak mielonka i nikt go/jej nigdy na ulicy nie zagada, a jednak pragnie doświadczyć takiego cudu to noszenie czegoś takiego trochę zwiększa szanse. A nóż ktoś podejdzie i powie, że też to czyta i chce się wymienić poglądami. Poza tym teraz mamy takie dziwne czasy, że każdy kto cokolwiek czyta przeważnie musi kogoś o tym uświadomić, bo czuje się wyjątkowy jak słyszy stare baby gadające "ta młodzież teraz to głupia tylko w monitory się gapi".

Sasayaki napisał/a:

I pomyśleć, że ja głupia, zawsze gdy trzymam książkę, to niosę ją tak by nikt tytułu nie widział, a tu się okazuje, że trzeba na odwrót O.o


Same here.
Jak mi się czasem zdarzało wziąć jakąś książkę do poczytania na wykładzie to się nauczyłam, żeby okładkę owijać w gazetę, bo jakikolwiek tytuł by nie był to koledzy ZAWSZE chamsko skomentują.
Tzn :
-o co tam czytasz? "nie umieraj do jutra"? uu pewno romantyczny dramat z Bradem Pittem
>_<"
A tak to jak ktoś spyta co czytam to można odpowiedzieć na odwal jakąś głupotę np. "bravo girl" i jakoś nikt nie drąży tematu.
BOReK - 10-08-2012, 21:10
Temat postu:
Positive - dojazd z okolic mostu północnego nie jest zły (Tarchomin), a nawet jest całkiem dobry i bogaty i przynajmniej do centrum i do mojego biura lepszy niż z Ochoty.

Negative - mieszkanie na Woli okazało się totalną norą przez DUŻE CIEMNO I SYFIAŚCIE, a babeczka od mieszkania na Tarchominie ani się nie pojawiła, ani telefonu nie miała włączonego. Jedyne uczciwe uzasadnienie to to, że wpadła pod metro, ale będę ją dalej naciskał, oferta jest zbyt fajna.

Głównym negatywem jest strata dobrych 4 godzin za friko, bywa.
Crack - 10-08-2012, 23:05
Temat postu:
Bo prawie 12h pracy zamiast planowanych na dzisiaj 6-7. Przynajmniej koszule same się wyprasowały i zaczyna się tydzień wakacji :)
Silla - 11-08-2012, 00:07
Temat postu:
Próbowałam oglądać "Johna Cartera". Przy scenie walki głównego bohatera z podstępną grawitacją na obcej planecie dostałam takiej śmiachawki i głupawki, że brat chciał wzywać panów z kaftanikiem. Boję się oglądać dalej...
Melmothia - 19-08-2012, 20:01
Temat postu:
Chciałam napisać post w Życiu, ale jak mogę, skoro to już kooonieeeec? Dobrze się bawiłam, ale mało i krótko. Zobaczyłam jenoty, ale nie wszystkie. Urlop, ale jutro do pracy. Skończyłam nadrabiać, co miałam najciekawszego do nadrobienia i teraz... no właśnie, co?

Rok wstawania o 5 rano i pracy...

Kiwkiwkiwkiwkiw~~~



Mam nadzieję, że do jutra mi to przejdzie >.>
BOReK - 20-08-2012, 15:52
Temat postu:
Cieszę się (serio) że jest upał, uwielbiam upały. Ale... czemu teraz, a nie tydzień temu?! Teraz to ja już nie mam urlopu! FOCH!
Serika - 20-08-2012, 20:42
Temat postu:
Bo umieram, a dzień był cudownie absurdalny.

W dużym skrócie: wypełzłam rano z domu na autobus, który dociera do pracy na godzinę odpowiednią (a nie wcześniejszą, co jest istotne). Gdy tylko dotarłam na przystanek, poczułam kłapanie. Kłap, kłap! - powiedział but, rozdziawiajac mordkę dość szeroko. Wracać się nie miałam czasu, więc uznałam, że muszę przetrwać - zanim jednak dotarłam do pracy, kłapanie zmieniło się w znacznie bardziej efektowne szuranie, bo podeszwa trzymała się już tylko na obcasie. Ołsom.

Dowlokłam się na dłuuugie spotkanie rozpoczynające projekt. Po nim zdążyłam zawinąć do kiosku na parterze i zakupić supergluta, a następnie wymazać go w całości na podeszwę. Superglut był dzielny i zadziałał, w związku z czym śniadanie mogłam już jeść w biegu, przemieszczając się do budynku dwa przystanki dalej, coby wziąć udział w projektowej burzy mózgów.

I teraz ja się pytam: co za geniusz wymyślił ustalanie z wykonawcą podstawowych założeń strategicznego, bardzo dużego projektu po angielsku?! Przez prawie pięć godzin prowadzący produkował się dość mocno niezgodnie z założeniami, a ja, zielony szczypiorek od miesiąca w firmie, byłam jedną z trzech(!) osób na sali, która usiłowała faceta naprowadzić, że nasze założenia były nieco inne. Reszta siedziała z kwaśnymi minami i milczała uparcie, aż w końcu tuż przed piątą ktoś wreszcie wpadł na genialny pomysł, żeby olać wykonawców i zacząć rozmawiać po polsku (co natychmiast otworzyło usta całej sali). Wzdeeeeeeeech. Porażkę wyczuwam.

A potem, już i tak nieźle zdechła, wyruszyłam szukać butów, bo to była moja jedyna "biurowa" para. Na tydzień przed wypłatą. Jooooy. Oczywiście wszystko, co mi się podobało, przekraczało wartość resztki mojego debetu plus gotówki w portfelu. Wszystko. Grrrr. Pozytywne jest to, że podczas drugiej już rundki po sklepach wypatrzyłam parę, która mi umknęła, była znośna i byłam w stanie za nią zapłacić (metodą kombinowaną karta plus gotówka, ale zawsze!).

Prawda, że śliczne? :P
Salva - 20-08-2012, 20:59
Temat postu:
<pat pat> Seriku :D

Bo jutro czeka mnie rundka do sklepu motoryzacyjnego, plus pasmanteria i jeszcze sklep w którym kupię gruby drut (gdzie się kupuje druty?!) plus plastikowe dziabągi. Powinnam założyć kapelusz i okulary i udawać słodką idiotkę, której może ktoś łaskawie pomoże -.- I żeby była jasność, generalnie cały problem polega na tym, że nic co jutro planuję kupić nie zostanie użyte z pierwotnym przeznaczeniem. Joooy. Tyle, że Sawako na tym skorzysta...

Poza tym podejmowanie decyzji i ich konsekwencje są czasem lepsze niż niepodejmowanie i trwanie w próżni. Teraz musi być lepiej.
Cepelia - 20-08-2012, 21:14
Temat postu:
Salva napisał/a:
Powinnam założyć kapelusz i okulary i udawać słodką idiotkę, której może ktoś łaskawie pomoże -.-


To działa. Testowane na panach w OBI. Jak ostatnim razem użyłam tej metody przy okazji szukania silikonu do prowizorycznego uszczelnienia cieknącego kibla, to mi pan zrobił cały wykład, z naciskiem na temat "silikonów do celów hobbistycznych".

Argh, czy ja naprawdę wyglądam jakby moim hobby było uszczelnianie kibli?

---

OT: Nie mogę pić kawy bo mi mój bolszewicki żołądek rewolucje odstawia, więc właśnie kładę się spać. Może przynajmniej się dzięki temu wyśpię to się zbilansuje -_-
GoNik - 20-08-2012, 21:16
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Argh, czy ja naprawdę wyglądam jakby moim hobby było uszczelnianie kibli?

Prawdopodobnie nie chcesz tego wiedzieć.
Silla - 20-08-2012, 21:57
Temat postu:
Dlaczego wszyscy chcą zaocznych do pracy? W akcie desperacji gotowa jestem iść na jakieś zaoczne studia, blah ;/
Serika - 20-08-2012, 22:25
Temat postu:
Jak to dlaczego? Bo szkoła im opłaca ZUS i pracodawca już nie musi! Ale działa tylko do 26 roku życia ^^
Smk - 20-08-2012, 23:08
Temat postu:
Serika napisał/a:
Jak to dlaczego? Bo szkoła im opłaca ZUS i pracodawca już nie musi! Ale działa tylko do 26 roku życia ^^


Weź mi nie przypominaj.
Cytat:

Argh, czy ja naprawdę wyglądam jakby moim hobby było uszczelnianie kibli?


Silikony są szeroko wykorzystywane w modelarstwie lotniczym, szkutniczym, przez ASP do robienia fajnych miękkich form do odlewów między innymi gipsowych, radosnego łatania samochodów. I nie zaczynajmy do czego można użyć pianki montażowej >D

Bo fajny wieczór.
Bo krótki i ino raz.
Salva - 21-08-2012, 18:14
Temat postu:
Bo polazłam w miasto! W nawet całkiem niezłym nastroju. Wszystko byłoby w sumie całkiem ok gdyby nie to, że nie wiedziałam gdzie znajdę kolejne sklepy, których potrzebuję (robiłam piękne ósemki zamiast iść linią prostą, ale w rezultacie moja mentalna 3D mapa własnego miasta zyskała mnóstwo nowych informacji) i przez to nie mogłam czytać książki. A w porównaniu z Devilem 3 Misborn wchodzi mi wyjątkowo dobrze (a to i TAK nie najwyższa półka). Nawet żelatyna smakuje jakoś lepiej z tym zielonym shitem truskawkowym. Kupiłam mnóstwo dziwnych rzeczy, skompromitowałam się (niespodziewanie) w sklepie muzycznych, a nie motoryzacyjnym aczkolwiek i tak wzbudziłam trochę radości koniecznie chcąc silikon z destylatami ropy naftowej xDDD. Znalazłam nawet potencjalnie jeden specyfik ale najpierw go obłypię w internecie, a potem ewentualnie kupię. Z pop filtrem było gorzej, w rezultacie z głupia frant zaczęłam obłazić sklepy wszystko po xzł. Znalazłam nawet idealne coś, tylo było rozmiaru patelni i nawet niska cena (1,9zł) mnie nie skłoniła do zakupu, jakby tak połowę mniejsze to bym rozpoczęła niemal własną produkcję xD Za to znalazłam (tak jak się spodziewałam) własny pomysł i kupiłam sitko. Nieduże sitko i czerwoną chusteczkę. Zaraz będę kombinować xD A statyw niestety chyba zrobię sama. Poza tym kto to widział, żeby za tamborek płacić 23zł. Pogrzało?! Jak sitkowa metoda nie zda egzaminu to będziemy kombinować dalej. Oprócz tego doprowadziłam do irytacji panią w sklepie zielarskim bo za dobrze wiedziałam czego chcę i mam za dobre oczka, żeby mi wciskać droższy olejek, kiedy mogę mieć tańszy xD Poza tym mój zwyczaj czytania składów wszystkiego co biorę do rąk jest najwyraźniej źle odbierany. I nie kupiłam kremu do rąk do włosów w biedronce, za to witajcie silikony. Zobaczymy jak kombajn, olej plus maska plus skrobia plus silikony sobie poradzą z włosiętami. Oprócz tego rozpoczynam akcję wybielania zębów xDD Sigh.

Jestem zmęczona, boczek mnie napiernicza znowu, ale przynajmniej rozbawiło mnie dziecko (około 3 letnie) na spacerze z psem. Przechodziłam sobie z jamnikiem, a dziecko już 10m przed nami pokazuje na psa i mówi "am". Ja nie wiem co rodzice jedzą i czym karmią dzieciaka...

Yeah, jestem samotna i nie mam komu opisywać moich bogatych przeżyć wewnętrznych, a tweeter jest za krótki. Bite me.
Cepelia - 21-08-2012, 18:48
Temat postu:
Silla napisał/a:
Dlaczego wszyscy chcą zaocznych do pracy?


A to już obniżyli wymagania i nie domagają się studentów zaocznych z orzeczeniem o niepełnosprawności?
BOReK - 21-08-2012, 19:44
Temat postu:
Silla napisał/a:
Dlaczego wszyscy chcą zaocznych do pracy?

Bo (do 26 roku życia) studenci mają spore zniżki na ZUS, a zaoczni do tego są dyspozycyjni w tygodniu.
Silla - 21-08-2012, 20:23
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Silla napisał/a:
Dlaczego wszyscy chcą zaocznych do pracy?


A to już obniżyli wymagania i nie domagają się studentów zaocznych z orzeczeniem o niepełnosprawności?

O. A takiej zachcianki jeszcze nie widziałam, jedyne co, to zaocznych z doświadczeniem.

Na każdy dźwięk telefonu podskakuję i galopuję przez pół domu z nadzieją, że to może odzywa się potencjalny pracodawca. Ale nieeeee, gdzieeeee tam. To pani telemarketerka, ewentualnie ciotunia z opieprzem, czemu domowego nie odbieramy. Blah.
I mój 1,5 miesięczny kot złamał łapę spadając z...kanapy. Jakim cudem, nie mam alabastrowego pojęcia.
BOReK - 22-08-2012, 08:50
Temat postu:
Cytat:
I mój 1,5 kot złamał łapę spadając z...kanapy. Jakim cudem, nie mam alabastrowego pojęcia.

To wina Murphy'ego. >D

Mimo że dzień zaczął się ładnie, to jednak:
- wyszedłem z domu i zaczął padać deszcz, więc wróciłem po parasol,
- wyszedłem z parasolem - deszczu ani śladu,
- w porannym pośpiechu nie wziąłem okularów, mwahaha.

No i teraz siedzę i cierpię niewygodę. ==
Wiewiór - 22-08-2012, 09:31
Temat postu:
Udałam się wczoraj do Ępiku po godzinach pracy celem zakupienia nowej książki o Mercy Thompson. Oczywiście nie znalazłam jej na półce, w necie też już nie ma, więc wzięłam Tanyę Huff i Igrzyska śmierci, bo coś czytać trzeba. Problem się zaczął jak pełzałam między regałami, oblał mnie zimny pot i niemal dreszcze. Kochana nerwico, dziękuję za bonusową przejażdżkę taksówką do domu T_T jestem wytrzymała i odporna na ból (jak to masochistyczni tańcerze irl.), ale uczucia ostrego zapalenia dróg moczowych nie zniosłam. Leczyłam się już w domu - prysznic, pizza, herbata i dr House oglądany w cieplutkim łóżeczku.
Się jakoś rozluźnić w końcu muszę, bo mnie to wykończy =___=
Sasayaki - 22-08-2012, 16:51
Temat postu:
Ciastka z nadzieniem fasolowym. Wyszły pokraczne i wielkie, ale hej! Są niezłe :3
BOReK - 31-08-2012, 08:44
Temat postu:
Dzisiaj w robocie tylko parę godzin, yay!

Z drugiej strony będzie finisz przeprowadzki, instalowanie netu (który nie wiem czy się uda) i w konsekwencji pewnie dzisiaj w ogóle się nie rozerwę. ==
Silla - 03-09-2012, 13:33
Temat postu:
Obrona się zbliża! Zaczynam panikować. Nie lubię swojej Paniki, bardzo nie lubię.
BOReK - 04-09-2012, 10:31
Temat postu:
Bo czekoladowa palma! @____@

Fajne przedsięwzięcie, tylko pewnie nie skorzystam, heh.
Salva - 05-09-2012, 22:57
Temat postu:
Bo to genialne dwa dni były. I mnóstwo Avatara.

Ostatnie dwa dni ludzie są dla mnie przeuroczy, rozsmieszają, dzwonią i w ogóle. Żeby mi ryj od tego nie puchnął bardziej to bym w ogóle była happy. Boli mniej, ale spuchło dość mocno. Sigh. Tylko cerę mam piękną, niedługo dojdę do wniosku, że droższe kosmetyki naprawdę działają lepiej.
Crofesima - 06-09-2012, 11:31
Temat postu:
Salva napisał/a:
droższe

tzn. jakie?
Salva - 06-09-2012, 16:44
Temat postu:
Maseczka z owocem paw paw* xD Nie wiem czy przez nią czy zmianę diety czy wreszcie ten olej z truskawki zaczął działać czy picie hrbaty zielonej i bratku i pokrzywy dało efekty ale przestały mi randomy wyskakiwać na skórze.


* This http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=45947


No i włosy po tryumfalnym powrocie do silikonów mnie kochają <3 A może moja mania mieszania resztek maseczek spowodowała powstanie super maseczki, która mi robi cudo na głowie. I'll never know. Ale nareszcie czuję, że ogarniam pielęgnację włosów i wiem czego szukam. Niedługo kupię sobie kolejną farbę i tym razem nareszcie będę miała odpowiedni kolor włosów.
Silla - 06-09-2012, 17:49
Temat postu:
Salva napisał/a:
Maseczka z owocem paw paw* xD Nie wiem czy przez nią czy zmianę diety czy wreszcie ten olej z truskawki zaczął działać czy picie hrbaty zielonej i bratku i pokrzywy dało efekty ale przestały mi randomy wyskakiwać na skórze.

Zapamiętać! Zanotować! Zastosować!

Nigdzie nie mogę dorwać 1 tmu Eden u od Egmonta. A mam taką chcicę, żeby to przeczytać. Smuteczek ;<
Vodh - 06-09-2012, 21:42
Temat postu:
Zawartość mojej kolekcji filmowej robi ze mnie die hard fanboya Nicholasa Cage'a. Mam masę filmów z różnych źródeł, po obejrzeniu większość wywalam - i w efekcie obecnie mam kilkanaście filmów z Cagem i tyle...
Crofesima - 06-09-2012, 21:45
Temat postu:
Salva napisał/a:
Maseczka z owocem paw paw*

Ooo, wygląda fajnie, bo naturalne... plus azjatyckie kosmetyki są często bardzo dobre. Hm. A wydajne toto?
Silla - 06-09-2012, 22:23
Temat postu:
Crofesima napisał/a:
Salva napisał/a:
Maseczka z owocem paw paw*

Ooo, wygląda fajnie, bo naturalne... plus azjatyckie kosmetyki są często bardzo dobre. Hm. A wydajne toto?

Plus gdzie to to kupić można?
Crofesima - 06-09-2012, 22:55
Temat postu:
Np. tutaj~
Mononoke - 06-09-2012, 23:58
Temat postu:
Bo droga na lotnisko w Modlinie jest tak oznaczona, że ... w ogóle nie jest oznaczona, w efekcie czego prawie spóźniłam się na samolot. Gardło mnie ciągle boli, a dodatkowo to dawno nie miałam tak męczącego dnia jak dzisiaj - 12godzinny dyżur w trzech lecznicach (od jednej do drugiej i tak w kółko) - i jutro znowu to samo; Panie daj mi siłę.

A poza tym to siedziałam dzisiaj nad zatoką i oglądałam odpływ, ludzie są całkiem mili, a przechodzenie przez ulicę stanowi nie lada rozrywkę, bo samochody jeżdżą nie tam gdzie powinny ;)
Salva - 07-09-2012, 09:21
Temat postu:
Crof bardzo wydajna, na twarz na noc paciam sobie kroplę wielkości grochu or sth i wystarcza (potem na to olej). Właściwie powinni to sprzedawać w mniejszych opakowaniach albo ja bym bardzo chętnie kupiła to na pół z kimś bo nie ma szans żeby wykorzystać cały słoiczek przez rok. I tak azjatyckość i naturalność do mnie baaaaardzo przemówiła. Na dodatek zakupiłam sobie próbki kremów bb Skin79, ciekawa jestem jakie będą efekty tej zabawy z kremami.


Mono a gdzież Ty wybyłaś? :D Praktyki?

A żeby było w temacie. Opuchlizna mi nieco zeszła, ryja nadal nie mogę otwierać ani porządnie zębów umyć, gryzienie to jest zawsze ból i znowu jak za pierwszym razem boli mnie ucho co oznacza ból przy każdym przełykaniu i 90% czasu pomiędzy. Gdyby pierwsze wyrwanie tak samo wyglądało na zlot bym pewnie nie dotarła więc z dwojga złego lepiej, że teraz takie akcje niż wcześniej. Poza tym buuu rąbnęli mi takie cudowne mieszkanie w Krakowie, a było świetne, z kapitalnymi ludźmi. BU! -.-
Mononoke - 08-09-2012, 00:05
Temat postu:
Salva napisał/a:
Mono a gdzież Ty wybyłaś? :D Praktyki?

Dublin. Tzn. teraz na weekend jestem w Castlebar, ale od poniedziałku znowu w Dublinie, bo praktyki.
Muchozol - 08-09-2012, 15:51
Temat postu:
Vodh napisał/a:
Zawartość mojej kolekcji filmowej robi ze mnie die hard fanboya Nicholasa Cage'a. Mam masę filmów z różnych źródeł, po obejrzeniu większość wywalam - i w efekcie obecnie mam kilkanaście filmów z Cagem i tyle...


Patrząc na kwejki to chyba Nicholas Cage jest na czasie czy coś... ten mebel aż prosił, by go tu wstawić ;].
Vodh - 09-09-2012, 03:06
Temat postu:
Muchozol napisał/a:
Vodh napisał/a:
Zawartość mojej kolekcji filmowej robi ze mnie die hard fanboya Nicholasa Cage'a. Mam masę filmów z różnych źródeł, po obejrzeniu większość wywalam - i w efekcie obecnie mam kilkanaście filmów z Cagem i tyle...


Patrząc na kwejki to chyba Nicholas Cage jest na czasie czy coś... ten mebel aż prosił, by go tu wstawić ;].


Bo Nicholas Cage jest twarzą Boga i świata. Z braku laku obejrzałem Knowing i muszę przyznać, że nawet ta jego mina bobra z zaparciem i trochę drewniany dzieciak nie przeszkadzały jakoś bardzo, całkiem niezły film.
Smk - 09-09-2012, 13:04
Temat postu:
Sugerujecie bym wrócił do starego avka? >]

Bo zaliczyłem prawo ^^
A tutaj, bo przedemną statystyka.

I sześć pozostałych kampanii wrześniowych.

Jak mi się to udało zrobić, dammit==
GoNik - 09-09-2012, 13:31
Temat postu:
Radziecka myśl techniczna zakończyła swój 25-letni żywot w oparach straszliwego smrodu. Tyle dobrego, że mogłam domieszać ciasto blenderem >.>

Jednakowoż oznacza to pielgrzymkę do sklepu po mowy mikser, bo bez miksera będzie cokolwiek cienko :<
Salva - 09-09-2012, 20:11
Temat postu:
Bo obejrzałam dzisiaj film Avatar i Katara zrobili z Ciebie jeszcze większą idiotkę niż byłaś. To sztuka I Zuko, bogowie co oni Ci zrobili -.-

Za to mam mnóstwo funu bo kończę księgę ognia i 52 i 57 odcinki rekompensują mi wszelkie krytyczne uwagi jakie miałam do tej serii.


A dziura nadal boli i nie jestem w stanie sobie nawet kanapki włożyć do ust bezboleśnie. O gryzieniu nie wspominając ;___;
Nanami - 10-09-2012, 13:49
Temat postu:
Wróciłam znad morza! Szkoda tylko, że wczoraj zrobiło się tak naprawdę faktycznie cieplutko i przyjemnie, a wcześniej pogoda była wiuchna - wiało, że hej, kropiło czasem i ZIMNO. Ponadto upewniłam się tylko w moim przekonaniu, że większość ludzi ma nieźle poryte pod czerepami, a ich szare komórki są w stanie regresji - mimo że generalnie to całkiem sympatyczni ludzie, ale na wiedzę odporni, że hej. No, ale ja się wiele nauczyłam, smażone rybki były dobre~

A poza tym nie-dzikie dziki nie są wcale, ale to wcale fajne. Zwłaszcza, jeśli jest to locha z młodymi plus towarzyszący im odyniec, łażące bezczelnie wszędzie - centrum, plaża, tudzież tuż za rogiem... chrum.
Irian - 10-09-2012, 14:12
Temat postu:
Jesli bylas w okolicy Trojmiasta, to te dziki wcale nie sa takie dzikie - jakis czas temu musialam obtrabic loche z malymi, bo nie chciala zlezc z mojego miejsca parkingowego pod domem. Ludzie je dokarmiaja no i sie zwierzaki zrobily bezczelne...

(Wybaczcie brak polskich znakow, tutejsza klawiatura.)
Nanami - 10-09-2012, 14:44
Temat postu:
Byłam w Krynicy Morskiej, także owszem, okolice... Wyrzucają im resztki jedzenia pod ośrodkami, dokarmiają prosiaczki i się doczekali.
nat_mich - 12-09-2012, 20:29
Temat postu:
bo jest fatalnie. w każdym możliwym kontekście jest beznadziejnie. Ale to się zmieni za jakieś półtora miesiąca. Będzie albo lepij albo jeszcze beznadziejniej.
No i jak mam być w totalnej depresji kiedy z balkonu mam taki widok a pod nogami plącze się najsłodszy brudas świata
Salva - 13-09-2012, 16:04
Temat postu:
<HUUUUUUG> siostra, niech się maleństwa wszystkie trzy zdrowo trzymają :> I Ty też.
Sasayaki - 18-09-2012, 18:15
Temat postu:
Bo się popisałam dzisiaj ynteligencją. Rękawica kuchenna nadpalona, ale grunt, że ręka cała. A ciasto wyszło pięknie :3
Koranona - 18-09-2012, 19:31
Temat postu:
Bo 5+ z harmonii. Ale 2 z matmy ==
I mroczne pomysły w głowie. I może lepiej zrezygnować jednak z kompa w tygodniu.
eto.. kominiarz! Dostał ode mnie litrowy słoik żółciaków :DDDD
Mina kominiarza - bezcenna <3
Smk - 18-09-2012, 20:07
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
Bo się popisałam dzisiaj ynteligencją. Rękawica kuchenna nadpalona, ale grunt, że ręka cała. A ciasto wyszło pięknie :3

Dzień palenia w kuchni, ot co. Ja zabilem garnek. Po zupie.
Bo rower mi zawrócil w glosie.
Salva - 25-09-2012, 22:27
Temat postu:
Poczucie humoru po raz kolejny mi uratowało zadek, ale mam już dość. Zwyczajnie serdecznie dosyć. Włosy mi lecą garściami, grypy żołądkowe imają. Ktoś kto mnie nie lubi musi zacierać ręce i się cieszyć. Ale to budujące, że ciągle można znaleźć ludzi, z poczuciem humoru, nawet nieszczególnie w moich okolicach wiekowych.

Oprócz tego twarz po Orientanie mam piękną. Krem BB ze ślimakiem wydatnie wspomaga efekt. Tylko przekonałam się, że na pewno nie kupię sama opakowania maseczki. Jest nieprawdopodobnie wydajna (a i tak uważam, że sobie ją hojnie paciam na ryj). Teraz tylko kupić odpowiedni filtr i można się babrać kwasami (muahaha, żegnajcie zaskórniki! wyżrę was).

I mam nareszcie cudowną, polecaną przez Andrusa i Czubównę książkę. PIIIISK. I tonę maili muzycznych do odpisania <3
Loko - 28-09-2012, 22:36
Temat postu:
Znalazłem świetną płytę, ale jedyna opcja żeby ją kupić to allegro i ceny rzędu 150-250zł.
Nanami - 01-10-2012, 17:14
Temat postu:
Jak ja nie lubię pierwszego tygodnia października! KOLEJKI, KOLEJKI, KOLEJKI. Łapanie ostatnich wpisów, ubezpieczeń i ta KOLEJKA do dziekanatu. Załatw to, załatw tamto, jedź tu i teleportuj się tam... Ale przynajmniej indeks złożony.
Na dodatek życzę mojemu byłemu instruktorowi, by go wylali z pracy. Należy się mu za całe cwaniactwo i spychanie na innych swoich obowiązków. Dzięki niemu w tym tygodniu zostaję bez ani jednej jazdy, jednakże nie jest tak źle, gdyż drugi instruktor w swojej dobroci zaoferował, że on mnie przejmie mimo tego iż sam jest zapchany kursantami.

Zdychnięta jestem.
Wiewiór - 02-10-2012, 13:00
Temat postu:
Bo spędziłam wczoraj bezowocnie 8 godzin na spotkaniu z dyrektorami...aż mi się nie chce opowiadać...straciłam dzień życia.
Za to wieczorem skończyłam pisać protokół (wreszcie!!!!) i usiadłam do sklepów internetowych z półfabrykatami do biżuterii. Czekam teraz na paczki. Wydawanie pieniędzy na kolorowe rzeczy poprawiło mi trochę humor.
nat_mich - 02-10-2012, 17:03
Temat postu:
Bo mam pralkę!!! :)
Ale nie bardzo mam pojęcie jak ją podłączyć.
Jak to zrobię i nic nie popsuję, to uznam że jestem tak wyjątkowa, że jeśli moja większa połowa mnie zostawi w napadzie jakiejś niedyspozycji umysłowej, nie będę potrzebowała nikogo do szczęścia, bo już wszystko będę umiała sama zrobić ;)
Keii - 02-10-2012, 18:05
Temat postu:
nat_mich napisał/a:
Bo mam pralkę!!! :)
Ale nie bardzo mam pojęcie jak ją podłączyć.
Jak to zrobię i nic nie popsuję, to uznam że jestem tak wyjątkowa, że jeśli moja większa połowa mnie zostawi w napadzie jakiejś niedyspozycji umysłowej, nie będę potrzebowała nikogo do szczęścia, bo już wszystko będę umiała sama zrobić ;)

Wtyczka do kontaktu, metalowa rurka do kurka w ścianie. Jeśli jest duża gumowa rura, na czas prania do wanny/prysznica.
BOReK - 02-10-2012, 18:14
Temat postu:
Keii napisał/a:
na czas prania do wanny/prysznica.

I pilnować żeby nie wylało - mnie w Łodzi sąsiad zalał. Te rurę to się montuje do spływu na stałe, żeby nie było cyrków.
nat_mich - 02-10-2012, 23:55
Temat postu:
Keii napisał/a:
nat_mich napisał/a:
Bo mam pralkę!!! :)
Ale nie bardzo mam pojęcie jak ją podłączyć.
Jak to zrobię i nic nie popsuję, to uznam że jestem tak wyjątkowa, że jeśli moja większa połowa mnie zostawi w napadzie jakiejś niedyspozycji umysłowej, nie będę potrzebowała nikogo do szczęścia, bo już wszystko będę umiała sama zrobić ;)

Wtyczka do kontaktu, metalowa rurka do kurka w ścianie. Jeśli jest duża gumowa rura, na czas prania do wanny/prysznica.

Spoko, mam rurkę z kanalizacji w ścianie, więc z odpływem nie mam problemu, muszę ją tylko przypiłować. gorzej z dostarczaniem wody. robotnicy zakleili i zacementowali mi zaślepkę robiąc zabudowę na tej ścianie, więc będę miała walkę z dostaniem się tam żeby zamontować kranik (który chyba ktoś inny powinien był zamontować...).
Ale najpierw pobawię się w robienie rozrusznika i uszczelnianie silnika :)
Irian - 09-10-2012, 13:25
Temat postu:
Łypnęłam na podpis pod awatarem i właśnie się zorientowałam, że dołączyłam na forum ponad dziesięć lat temu.

Dziesięć lat.

Holy crap, kawał czasu. @___@
Miya-chan - 09-10-2012, 13:37
Temat postu:
Przybij piątkę, staruszko! ( ^^)人(^^ )
Irian - 09-10-2012, 14:21
Temat postu:
<5>
Kiedy to się stało właściwie... @____@
GoNik - 09-10-2012, 16:17
Temat postu:
Jeszcze trochę, a będziemy was wykopywać łopatkami spod trawy, jak na prawidłowe dinozaury przystało.
BOReK - 09-10-2012, 16:53
Temat postu:
Pędzelkami!

Zaspałem. Trzeba było odpalić potworka i obrócić świat kołami, żeby zdążyć.
Crofesima - 09-10-2012, 18:10
Temat postu:
Ja tylko dziewięć lat temu :(
Smk - 09-10-2012, 18:35
Temat postu:
Irian napisał/a:
<5>
Kiedy to się stało właściwie... @____@

W międzyczasie, zapewne.
Jerzu. Całe dorosłe życie z jenoctwem i MW.
Nie wiem, cieszyć się czy być przerażonym.
Vodh - 09-10-2012, 19:16
Temat postu:
Huh, 6 lat. Smarkacz ze mnie.
Irian - 09-10-2012, 19:25
Temat postu:
Jedno jest pewne: nasze mózgi nigdy już nie będą takie same. :D
Tren - 09-10-2012, 19:45
Temat postu:
Bo moja androgeniczna twarz jest na dobrej drodze do zyskania (nie)sławy i zostania przedmiotem running gag na pierwszym roku ekonomii.

Częściowo z mojej winy, w sumie.
Smk - 09-10-2012, 21:07
Temat postu:
Irian napisał/a:
Jedno jest pewne: nasze mózgi nigdy już nie będą takie same. :D


Nasze co?
Bo z siostrami mamy dom dla siebie only do weekendu. Yeah.
nat_mich - 10-10-2012, 09:52
Temat postu:
mam z głowy jedną rzecz, ale nie spodziewałam się że powinnam mieć to z głowy ze znieczuleniem. zabawnie się mdleje z bólu. naprawdę zabawnie.
no i już tylko kilka dni, może nawet kilka godzin, a ja się nie cieszę. tylko wynajduję kolejne problemy i rozpieprzam dom, który jest chwilowo w rozsypce. ahjoj no.
na plus rozwaliłam wczoraj mnóstwo łożysk, ha!
Enevi - 10-10-2012, 16:58
Temat postu:
Bo nareszcie przyszło River Marked, tylko czemu takie wielkie i w twardej oprawie?? I naprawdę nie chce mi się tłumaczyć tego durnego artykułu...
Wiewiór - 11-10-2012, 14:27
Temat postu:
ooooooo!!!!! River Marked! Jak skończę powtórne czytanie całej serii i będę dalej głodna to chyba się do Ciebie uśmiechnę <wyszczerz> bo nie wiem kiedy polska wersja ma wyjść T_T
Smk - 11-10-2012, 15:02
Temat postu:
Bo ponownie odkrywam iż da się spać po trzy godziny na dobę i być wyspanym. Mało przytomnym, ale wyspanym. Grunt to odpowiednio spędzać te godziny.
Enevi - 11-10-2012, 17:45
Temat postu:
Wiewiór napisał/a:
ooooooo!!!!! River Marked! Jak skończę powtórne czytanie całej serii i będę dalej głodna to chyba się do Ciebie uśmiechnę <wyszczerz> bo nie wiem kiedy polska wersja ma wyjść T_T


Fakt, na stronie wydawnictwa jak na razie milczą. I nie ma sprawy, niedługo kończę :D
Swoją drogą zastanawia mnie jak to przetłumaczą... "Piętno rzeki?" Skoro "Znak" już jest...
Salva - 12-10-2012, 10:38
Temat postu:
Bo mam z powrotem mój komputer, ale jeden dysk usilnie nie chce współpracować. Co oznacza brak dostępu do 90% danych. Sigh.
nat_mich - 14-10-2012, 19:50
Temat postu:
Za dwa dni będzie dzień na który czekam od sześciu i pół miesiąca. Podejrzewam że powinnam to napisać w życiu, ale wcale nie czuję się życiowo. Jezu, nie podejrzewałam, że można tak bardzo bać się spełnienia marzeń.
shugohakke - 17-10-2012, 00:32
Temat postu:
Pff... Ciotka wiki - wiedza dla mas. Usiłując trafić na przystępne streszczenie czegoś o więzach znajduję:
a) na polskiej wiki kalkę z Białkowskiego (leży u mnie na biurku),
b) na angielskiej kalkę z Goldsteina (leży u mnie na dysku).
Można się było spodziewać, ale i tak srsly?
shugohakke - 25-10-2012, 00:49
Temat postu:
Double post to po pierwsze primo.
Zweite primo rzecze, że gięty spinacz okazał się zawierać garść nowych AMV na bazie Legend of Korra - w sumie nie są tak dobre jak avatarowe (poza tym cudem ^^ ), ale oglądało się wspaniale.
Co prowadzi do tria prima, metalbenderzy rażeni prądem *barwna eksplozja oburzenia*, nie wiem... niegdyś mnie to tak nie raziło.


Aha.
Panny w Istambule prowadzą wojnę totalną na wyniszczenie trzeci rzeźnicki set najwyraźniej inspirując się poprzedniczkami, co niezmiernie mnie bawi.
Keii - 25-10-2012, 12:24
Temat postu:
Bo obrona pracy magisterskiej. Z jednej strony radość, że będzie już po wszystkim (zakładając, że zdam, he he).
Z drugiej, obrony zaczynają się o 17:45, a ja jestem piąty na liście, więc pewnie potrwa to do 19-20. Na dodatek trzeba jeszcze do tego Krakowa dojechać i z niego wrócić, wzdech.
Koranona - 26-10-2012, 21:49
Temat postu:
Bo koncert, może i obowiązkowy, ale całkiem przyjemny. plus ja lubię bywać w filharmonii.
Nie doszła paczka, która była elementem prezentu urodzinowego. Na jutro ==

I jedna taka rzecz mnie nurtuje. Większość słuchaczy u nas w filharmonii to wieloletni melomani, których przygoda z salą koncertową zaczęła się już wiele lat wcześniej. Więc, ja się pytam, jak to mozliwe, ze mimo takiego stażu i wielokrotnego przypominania przez pana, który mówi słowo o muzyce ci ludzie DALEJ klaszczą między częściami koncertu? _^_
No fmhnfmgfnfmfndmfnm...
Amarth - 27-10-2012, 11:31
Temat postu:
Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań~!
Szkoda tylko, że na mokre.
GoNik - 27-10-2012, 15:08
Temat postu:
Amarth napisał/a:
Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań~!
Szkoda tylko, że na mokre.

Zrobię, kurna, bałwanka. ZROBIĘ.
moshi_moshi - 27-10-2012, 16:07
Temat postu:
Zamieńcie się! LEJE, jasna cholera, gdzie ten zapowiedziany śnieg, no gdzie?! (foch z przytupem)
Cepelia - 27-10-2012, 16:36
Temat postu:
moshi_moshi napisał/a:
Zamieńcie się! LEJE, jasna cholera, gdzie ten zapowiedziany śnieg


O nie, nie. Niech absolut błogosławi dzisiejszą ulewę nad Krakowem, bo zniechęciła ludzi słabego ducha do przybycia na Targi Książki, toteż w przeciwieństwie do zeszłego roku dało się przejść między stoiskami.
Śnieg nie będzie tak skutecznie zniechęcał.

Lej, deszczu, lej. Jeszcze jutro się przyda :D
shugohakke - 27-10-2012, 23:00
Temat postu:
Koranona napisał/a:
Więc, ja się pytam, jak to mozliwe, ze mimo takiego stażu i wielokrotnego przypominania przez pana, który mówi słowo o muzyce ci ludzie DALEJ klaszczą między częściami koncertu? _^_

Inteligencję tłumu wyznaczmy dzieląc minimum ilorazu inteligencji na badanym zbiorze przez jego liczność.
Crushmaker - 28-10-2012, 08:25
Temat postu:
jeden zaczyna a reszta za nim :)
Sasayaki - 28-10-2012, 09:09
Temat postu:
Wstaje człowiek rano, a tu cukier puder za oknem.
Cepelia - 28-10-2012, 09:21
Temat postu:
Cukier puder? Mi to raczej wygląda na atak gigantycznych, zmutowanych klusek lanych.

Wykrakaliście ten śnieg...
Irian - 28-10-2012, 11:02
Temat postu:
A ja nie mogłam otworzyć auta, bo mi drzwi przymarzły... Czas wyciągnąć z szafki WD-40.
BOReK - 28-10-2012, 11:30
Temat postu:
Irian napisał/a:
drzwi przymarzły... Czas wyciągnąć z szafki WD-40.

Centralny padł?
Sasayaki - 28-10-2012, 11:36
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Cukier puder? Mi to raczej wygląda na atak gigantycznych, zmutowanych klusek lanych.

Bo u nas spadła odrobina i to tak drobna, że dachy wyglądały jak posypane cukrem pudrem. A teraz znowu zaczyna padać.
Irian - 28-10-2012, 11:46
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Irian napisał/a:
drzwi przymarzły... Czas wyciągnąć z szafki WD-40.

Centralny padł?

Centralny działa, ale fizycznie drzwi przymarzły do uszczelki. Nie mogłam wyszarpać, prawie urwałam klamkę...
BOReK - 28-10-2012, 14:27
Temat postu:
Irian napisał/a:
uszczelki

WD40 na gumę to niedobry pomysł. Doraźnie jakiś rozmrażacz (jak zima zaskoczy nocą), a długofalowo posmaruj uszczelki jakąś pastą na bazie silikonu, to nie będą zamarzać.
Urawa - 30-10-2012, 19:52
Temat postu:
Robiąc porządki w piwnicy znalazłem dwa kartony z książkami. Stare, w większości dziecięce, ale też trochę młodzieżowych. Cóż, na Allegro raczej nikt tego nie kupi (bo ani hity, ani białe kruki), wyrzucać - tu mam opór. Co pozostało? Zaniosłem do lokalnej biblioteki - przyjęli z pocałowaniem ręki.
Mai_chan - 05-11-2012, 21:13
Temat postu:
Źle: ci kolesie w urzędzie celnym chyba na głowę upadli. Ja rozumiem VAT, rozumiem cło, ale żeby doliczyć na te cele prawie 100% wartości przesyłki? Ten no. Coś się chyba nie zgadza, jutro będę dzwonić i się pluć.

Dobrze: O jaaaa, ojaaaa, dostałam rysunka :D Wszyscy jesteście super, a Ichi najbardziej :D

Also: o rety, to już rok.
BOReK - 06-11-2012, 09:02
Temat postu:
Cytat:
Also: o rety, to już rok.

Pogratulować! Pomyśl lepiej, że to dopiero rok. ;D


Aaaaand damn it. Pierwszy warsztat, piątek:
- Nie wiem czy da się zrobić, przyjdź pan w poniedziałek, kolega będzie - on się zna na tym.
Drugi warsztat, poniedziałek rano:
- Uuuuuu panie, tego się nie da wyjąć, zardzewiałe - kup pan nowe (ta mhm).
Trzeci warsztat, poniedziałek po pracy: chwila grzania, dwa walnięcia młotkiem i gotowe. Chodziło mi tylko o wyjęcie zapieczonego cylindra z uchwytu. To nie jest kostka Rubika żeby się na tym znać, tylko trzeba mieć czym to ugryźć. Jak tu nie budować własnego warsztatu? =='

EDIT: zapomniałbym - instalacjo złomu, już się dalej nie odwleczesz! Wieczór będzie ciekawy. >D
Cepelia - 06-11-2012, 20:22
Temat postu:
Na pytanie o skuteczne metody wzmocnienia odporności, mój ulubiony doktór odrzekł: "Mniej pracować, więcej spać".
Aha. Ciekawe jak.
Przynajmniej wypisał zwolnienie, więc przynajmniej do końca tygodnia mogę wprowadzić w życie zalecenie.

Edit po ozdrowieniu: WTF-owy powrót do pracy po tygodniu nieobecności.
Na początku pinezki w butach do łażenia po pracy. Już zaczęłam się zastanawiać kto mnie może aż tak nienawidzić, ale okazało się, że to panie sprzątające musiały wywalić cały pojemniczek przy sprzątaniu.
A potem odgrzebując skrzynkę, znalazłam w mailu pt. "Urgent & important" polityczny kolaż specjalnie dla mnie. Chyba tęsknili O_O
Tren - 13-11-2012, 12:43
Temat postu:
Bo jestem przeklęta przez komputery. Najpierw terminal internetowy zawiesił się na amen jak próbowałam napisać post na forum to teraz na zajęciach z informatyki komórka z moją datą urodzin zWTFowała Excela.
BOReK - 13-11-2012, 12:51
Temat postu:
Tren Day Fatal Error? :D
Smk - 13-11-2012, 14:13
Temat postu:
Przypomniałaś mi by zadzwonić do WORDa i zapytać się czy odblokowali system po mojej próbie rejestracji online.
Miya-chan - 26-11-2012, 21:13
Temat postu:
Bo przeprowadzam bloga. Dobrze, bo udało mi się mniej więcej zrobić coś z layoutem. Źle, bo o bogowie, ile tego jest... X__x
Smk - 29-11-2012, 23:55
Temat postu:
Bo nowy Dresden wyszedł. To plus.
Bo dorwałem audiobooka jakoś godzinę po premierze. Większy plus.
Bo dziś skończyłem wspomniane wyżej Cold Days - nosz zaj...
A dlaczego tutaj o tym piszę?
Bo następna część cyklu najszybciej za półtora roku.
Argh.
shugohakke - 03-12-2012, 02:34
Temat postu:
Aaaaaaaaargh!
Niech to szlag, szlagów! Gorzko, słono, słodko, kwaśno i wszystko i nic. Płótno, все равно, contradictions, jamais... Tak pusto i źle, a za razem pełno i wspaniale.

Nosz szlag by to po raz drugi.

Tytułem wyjaśnienia - skończyłem Toradorę, co jest jednocześnie najgorszym i najlepszym uczuciem jakiegom doznał od paru miesięcy.
kokodin - 03-12-2012, 16:10
Temat postu:
POZDROWIENIA dla wszystkich dojeżdżających. By dzisiejsze białe pejzaże nie były tylko straconym czasem :P
Oraz życzenia bezpiecznego dotarcia do celu.
shugohakke - 03-12-2012, 16:21
Temat postu:
Dwukołowe pojazdy niesilnikowe się liczą?
kokodin - 03-12-2012, 16:33
Temat postu:
Pozdrowienia obejmują dojeżdżających nie pojazdy, więc jeśli dwukołowym pojazdem dojeżdżasz to się liczy :P Podobnie jak własne autko, skuter śnieżny, sanki, koń, autobus publiczny, teleporter, autostop i samochód zaprzyjaźnionych zakonnic :P Nawet sanie Świetego Mikołaja i inne szybowce i samoloty.
shugohakke - 03-12-2012, 16:46
Temat postu:
Technicznie rzecz ujmując teleporterem nigdzie nie dojeżdżasz (a za nazwanie konia pojazdem w pewnych kręgach grozi dekapitacja), nie mniej jednak przyjmuję pozdrowienia i pozdrawiam wszystkich nie pojazdowych dreptaczy z dochodzeniówki.
BOReK - 04-12-2012, 15:50
Temat postu:
Bo muszę jutro albo w czwartek pojechać do Łodzi i załatwić sobie wymianę dowodu (termin upływa). Teoretycznie mógłbym to załatwić za pośrednictwem urzędu warszawskiego, ale w praktyce to może trwać nawet kwartał, a tyle czasu to ja nie mam. Nie żebym się nie cieszył na wycieczkę.
Smk - 05-12-2012, 20:06
Temat postu:
Bo dziś nie padał śnieg <i nie zabiłem się na motorze>. To plus.

Bo dziś nie padał śnieg <i nie mogłem właściwie odreagować niezabicia się na powyższym>. To minus.
GoNik - 06-12-2012, 13:51
Temat postu:
Próba sklejenia nowego kolczyka, któremu wypadł kamyk = wszystkie palce uwalone Kropelką.
WSZYSTKIE.

Ale kolczyk sklejony XD
kokodin - 06-12-2012, 16:11
Temat postu:
Na przyszłość polecam klej polimerowy lub szewski , są to przeźroczyste kleje w stylu butabreny ale nie śmierdzą. Jedyny minus to czas wiązania, bo ok jednej doby do pełnego wyschnięcia szewski szybciej. Kropelką nie tylko łapki sobie posklejasz a i cały klejony przedmiot. A jak trzyma na wierzchu, tak i klejony kamyk do kolczyka. Od metalu może zwyczajnie odpaść.
moshi_moshi - 06-12-2012, 18:31
Temat postu:
Polimerowy jak najbardziej śmierdzi, ale tru, dobry jest.
BOReK - 06-12-2012, 18:53
Temat postu:
Pulsar Mirror Glue P-912. Dwuskładnikowy (więc trudno coś trwale ubrudzić) do szkieł, tworzyw i metali, właściwie bezzapachowy. Tylko do użytku okazjonalnego, bo tani raczej nie jest, ale do takich zastosowań jak znalazł. :D
kokodin - 06-12-2012, 21:25
Temat postu:
Bo mój nowy telewizor hd czyta matroski z pendriva bez komputera, niestety nie hd (10bit) i nie dual audio (dual=noaudio). Jest też na nie dla xvida, ale w zamian czyta napisy w matroskach :] tak więc chyba jednak zewnętrzny komp>odtwarzacz>hdmi.

Niemniej 19" 4:3 i 32"16:9 robi różnicę.
Patrzę na ścianę, kolorową świecącą ścianę :]
Ysengrinn - 15-12-2012, 21:05
Temat postu:
Ufffffff, woda wróciła.
Enevi - 21-12-2012, 10:43
Temat postu:
Fakt młody ze mnie kierowca, niewiele jeszcze widziałam... Ale wchodzenie do samochodu przez bagażnik zdarzyło mi się po raz pierwszy xD Tylko czemu jest aż TAK zimno? I czemu warstwa tego przeklętego lodu była taka gruba na szybach?? Ale jakoś nie spóźniłam się specjalnie do Suzuki~~
Nanami - 21-12-2012, 13:42
Temat postu:
To w sumie ja się podepnę pod post Enevi~ bo wreszcie mam moje prawko w łapkach, ale ojciec mi nie pozwala jeździć (jego wozem), bo jest ślisko i w ogóle, a ja nie potrafie jeździć w zimie, więc powinnam poduczyć się w lato i dopiero potem ewentualnie w zimie. Ale ogólnie to rozchodzi się o zniżki od OC. Ale młodszy brat i tak mi daje prowadzić (ojca samochodem) i robi za instruktora (jak ojciec jest w pracy...) XD
Smk - 21-12-2012, 16:59
Temat postu:
Bo rodzina w komplecie na święta.

Zapewne.
BOReK - 21-12-2012, 18:25
Temat postu:
Enevi napisał/a:
I czemu warstwa tego przeklętego lodu była taka gruba na szybach??

Zależy kiedy ostatnio używałaś wozu. W sobotę się cieszyłem, że samochód sam odtajał, a w środę odkuwałem kilka centymetrów twardego lodu z całego samochodu. Mój stosunek do użycia kilofa przeciwko naturze był wtedy ambiwalentny. >D

To wszystko tym bardziej, że u mnie przez bagażnik wejść się nie da - nie jestem aż tak chudy, żeby przejść przez klapkę na narty, a poza tym otworem kanapa jest opancerzona. Szczęśliwie nasmarowałem wcześniej wszystkie uszczelki i przynajmniej drzwi kierowcy dało się otworzyć. Lancia jest włoska w każdym calu swego niekompatybilnego z zimą jestestwa. :D
Enevi - 21-12-2012, 19:17
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Zależy kiedy ostatnio używałaś wozu.


A to wiem, wiem. To było pytanie z cyklu tych "narzekających", samochód stał... prawie tydzień ^_^'', więc nic dziwnego, że tak skończył. Tylko miał bardzo złe wyczucie czasu.
moshi_moshi - 21-12-2012, 19:29
Temat postu:
Jestem chora, a czeka mnie bardzo pracowite kilka dni, po bardzo pracowitych dwóch tygodniach. Z drugiej strony, dostałam premię świąteczną i burżujski prezent - wszyscy moi pracodawcy to tacy mili i fajni ludzie. Mam więcej szczęścia niż rozumu. :)
Cepelia - 22-12-2012, 11:31
Temat postu:
Wręczyłam współlokatorowi prezent świąteczny (woda po goleniu i krem) i aż się chłopię poszło ogolić. Pewnie pomyślał, że to sugestia :D
Serika - 22-12-2012, 12:43
Temat postu:
Cepelia napisał/a:
Wręczyłam współlokatorowi prezent świąteczny (woda po goleniu i krem) i aż się chłopię poszło ogolić. Pewnie pomyślał, że to sugestia :D

A była? :D
Cepelia - 22-12-2012, 15:06
Temat postu:
Serika napisał/a:
A była?

Nie. W tych kwestiach stosuję zasadę nieinterwencji :D
kokodin - 23-12-2012, 16:55
Temat postu:
Bo widzę podłogę w moim pokoju po raz pierwszy od wakacji :P łapki boleć ale może nie będę się tyle potykać.
Nanami - 25-12-2012, 22:19
Temat postu:
Ależ jestem pa-dnię-ta. Święta rodzinne (mimo że dosłownie 2 dniowe) wyczerpują moje baterie tolerancji rodzinnej całkowicie. I na dodatek coś mocno niewyraźnie się czuję, już pomijając kompletnie fakt, iż objadłam się pierwszego dnia. Ale uszkaaa z barszczykieeeeeem! Czekałam na to cały rok!

A najfajniejszym prezentem i tak było to iż ojciec dał mi kierować w drodze powrotnej. Miało być kawałek trasy, a potem się zmienimy jeśli się zmęczę, ale... Całą wczorajszą noc dręczyły mnie myśli że warunki są dosyć ciężkie, a ja świeżo upieczony kierowca, ojca polo jeździłam parę razy u nas po wsi... a jednak chce dojechać cała do domu... Ale koniec końców jak już usiadłam, to poczułam się w swoim żywiole :3 I w ogóle młodszy brat jechał swoim wozem za nami i ostrzegłam go, że ja będę jechać w swoim tempie i nie musi się wlec za nami, ale i tak dzielnie mi pomagał. A koniec końców całkiem szybko zasuwałam, na obwodnicy kieleckiej mrrrrr, oczywiście lewym pasem XD Wyprzedziłam nawet parę samochodów. To była bardzo przyjemna, dzienna część jazdy. Najgorzej było po zmierzchu jak zjechaliśmy w nieoświetlone wąskie dziwne polno-leśne ostępy, na których nawet nie było pasów namalowanych ani żadnych słupków... A tu jeszcze jakieś czasem z przeciwka jechały i po oczach oślepiało. W pewnym momencie doszedłam do wniosku, że tu nic nie widać... w lesie dodatkowo podniosła się taka dziwna smużasta mgła i... widok piękny, ale nie czułam się pewnie nic a nic (starając się mimo wszystko nie jechać 30 km/h). Ale uparłam i chciałam sama przejechać całą trasę :333 I się udało. Moja pierwsza długa trasa prawie 400 km bez przerwy~

A jutro koniec świąt z rodzinką.

Koniec wyznań młodego kierowcy-blondynki za kierownicą >3
kokodin - 26-12-2012, 13:29
Temat postu:
A ja sobie jadę do rodzinki na przerwę międzyświąteczną. Co by mnie do pracy z urlopu nie ciągali. Tak więc w związku z powyższym hiatus do niedzieli na forum :P
See you next year.
Crushmaker - 26-12-2012, 14:37
Temat postu:
next year we wtorek dopiero :>
BOReK - 28-12-2012, 18:18
Temat postu:
Puściłem sobie dobrą muzykę i tym sposobem przez dobre pół godziny gotowałem wodę na herbatę. Plusy? To suche powietrze znowu ma trochę wilgoci! Czajnikowi nic się nie stało. :D
Enevi - 03-01-2013, 15:18
Temat postu:
Bo dojechałam, ale jestem względnie martwa. Łódź jest ZUA...
Smk - 03-01-2013, 16:25
Temat postu:
Enevi napisał/a:
Bo dojechałam, ale jestem względnie martwa. Łódź jest ZUA...

Warszawa, Warszawa też. Reszta jak wyżej.
Anonymous - 03-01-2013, 22:35
Temat postu:
utopiłam telefon, więc nie dowiedziałam się, ze odwołano mi zajęcia. Poza tym laptop i książki zostały w domu, toteż mi nudno. Ale za to miałam najfajniejszyl sylwester w życiu!
Wiewiór - 08-01-2013, 11:06
Temat postu:
Bo czekam na ważną informację. Ma mi się objawić dzisiaj. W zależności od wyniku wpadnę w euforię lub depresję. Ja chcę już wiedzieć!!!!!! Umrę z nerwów zaraz.
Wiewiór - 09-01-2013, 09:34
Temat postu:
A jednak euforia! jeszcze kontrolowana, ale jednak! Wiewióry na speedzie adrenaliny ;DDD
Salva - 11-01-2013, 23:35
Temat postu:
Jak wszystko dobrze pójdzie to od czerwca witaj Wiedniu <3
Tren - 17-01-2013, 00:38
Temat postu:
/me znalazła dobrą mangę.

/me odkryła, że ma ona zostać zekranizowana przez A-1 Pictures.

Wygląda na to, że Denpa Kyoushi dołączy do niesławnego panteonu schrzanionych adaptacji A-1, ale z drugiej strony strasznie dobrze mi się ją czyta...
shugohakke - 17-01-2013, 00:51
Temat postu:
A cóż w niej takiego dobrego? Że tak spytam od niechcenia.
Tren - 17-01-2013, 01:09
Temat postu:
Jest to urocza komedia, której głównym bohaterem jest połączeniem Keimy i Negiego oraz ma absolutnie uroczy sposób bycia wynikający z faktu, że jest niepoprawnym geekiem. Poza tym jego sposoby rozwiązywania problemów są zawsze tak komediowo-epickie przesadzone. Ogólnie humor jest bardzo TWGOKowy - dużo nawiązań do otakizmu (w tym trauma wywołana przez komentarze na nico nico), starć charakterów i nieprzesadzonego fanserwisu.

Bonusowe punkty, za wcale-nie-Gilgamesha (i jego pairing) oraz trapa który dostał bardzo fajnie zrealizowany wątek.
shugohakke - 17-01-2013, 08:47
Temat postu:
Grazie bella.
Smk - 17-01-2013, 09:40
Temat postu:
I MC jest szalony. Onizuka się przypomina.

Edit: nie przypomina. MC zachowuje się jak syn Onizuki. Nawet wiek się zgadza..
shugohakke - 20-01-2013, 13:48
Temat postu:
Po zerknięciu z bliska mogę stwierdzić, że to jest zdecydowanie zbyt absurdalne, jak na moją głowę (a może bardziej "zbyt zotakizowane" ^^). Żeby protagonista był jeszcze "genialnym" biologiem, historykiem czy literatem jakimś, ale musiał być fizykiem... Czoło mnie boli od walenia w blat biurka, gdy widzę te zwały laickiej ignorancji (ale to już mój pech).
Ja wiem, że to ma być komedia i, że wszystko jest straszliwie przerysowane i schematyczne świadomie (or I hope so), ale gdy rezygnuje się z logiki i zasad (nawet tych naciąganych w obrębie danego settingu), na rzecz żartu, czy innej żaluzji to ja mówię dziękuję.
Urawa - 20-01-2013, 14:21
Temat postu:
Robienie De Volaie'ów okazało się trochę większą filozofią, niż wydawało się w książce lub na filmikach na Youtube, ale all in all okazały się całkiem niezłe. Kolejny skill do listy umiejętności mogę dopisać.
Koranona - 21-01-2013, 15:41
Temat postu:
Tak bardzo nie ogarnęłam dzisiaj. Pojechałam sobie do mediamarktu w celu kupienia bratu (jak to dobra siostra) gry na xboxa. Poszperałam, znalazłam cuś fajnego, poszłam do kasy. Podaje pani kasjerce grę i słysze "A 18 lat skończone?". W tym momencie mój mózg się bardzo zawiesił, bezmyślnie powiedziałam, że nie po czym spojrzałam, z pani mi wskazuje wspaniały czerwony kwadracik z pegi18 i mówi, ze w takim razie nei moze mi sprzedać. I odłożyła grę. A ja dalej nie kontaktujac do końca po prostu wyszłam ze sklepu. dopiero potem mnie naszło, że "zaraz zaraz, ale pegi chyba nei jest wyznacznikiem tego, czy mozna mi grę sprzedać czy nie". I się upewniłam. Po fakcie.
Z jednej strony nie dziwie się pani kasjerce, bo jakbym sama nie była pewna, to wolałabym nie sprzedać towaru, który można sprzedać niż sprzedać towar, którego nie można. ale z drugiej strony kto powinien wiedzieć, ja czy ona? Jak ją jutro spotkam znowu to ją uprzejmie i z wielką przyjemnością poedukuje w tym zakresie. Podróże na drugi koniec miasta przy takim mrozie bardzo dobrze rozwijają pozytywne stosunki społeczne.

Natomiast znalazłam idealny materiał. I odkryłam, że pod największe sklepy na drugim końcu miasta jedzie autobus, ktory wyjeżdża jak dla mnie niemal spod domu~
Irian - 21-01-2013, 22:43
Temat postu:
Po takich dyżurach jak dzisiejszy przypominam sobie, za co właściwie mi płacą tę całą kasę. I z jednej strony mam sporą satysfakcję, ale z drugiej strony MÓÓÓÓÓÓZG. @____@

<umiera w kąciku z kubkiem czekolady>
BOReK - 23-01-2013, 09:56
Temat postu:
Już wiem, czemu w Warszawie są zapchane ulice i czemu teraz będą jeszcze bardziej!
Po ostatniej podwyżce bilety ZTM zdrożały na tyle, że (zwłaszcza w obliczu wszechobecnej grypy) jazda samochodem do prawie że centrum opłaca się tak samo albo i bardziej, niż jazda komunikacją miejską (chwilowo na normalnej stawce i zwykłych biletach czasowych). Przypominam, że mój samochód nie jest oszczędny.

Epic fail. Już rozumiem te głosy, że od teraz komunikacja warszawska stanie się luksusem.
Sasayaki - 23-01-2013, 19:04
Temat postu:
Kay... ja rozumiem, że my jesteśmy "poza" i w ogóle hipsterska-postmoderna... ale na innych wydziałach podobno nie trzeba czekać trzech godzin na "autograf" w indeksie.

Ale za to mam książeczkę do kandzi, o!
BOReK - 28-01-2013, 22:50
Temat postu:
Stołeczne sklepy muzyczne mają bardzo skąpy wybór gitarowych tulejek, więc pomimo objechania miasta pozostaje zakup w internetach.

Z drugiej zaś strony zamówienie nowego odblasku do samochodu nie stanowiło żadnego problemu, a cena jak na ASO jest śmiesznie niska.
Tren - 04-02-2013, 18:22
Temat postu:
Bo nowe słuchawki nie są tak dobre jak stare i działają tylko w obrębie mojego pokoju.

Ale za to jak siedzę w pokoju to nie szumią w przeciwieństwie do tego failu Manty, jaki dostałam, który szumiał nawet jak nic nie grało, bo łapał fale stacji radiowych. I w zasadzie łapał wszystko z radiem Maryja włącznie tylko nie częstotliwość na której miał się łączyć z laptopem. >.>
shugohakke - 04-02-2013, 22:18
Temat postu:
A jakie były te stare? Bo moje czasem działają nie za dobrze (pomijając fakt, że jestem z nich regularnie okradany) i chyba będę potrzbował nowych.

A swoją drogą odkryłem, że lodówki mają kółka... normalnie czad!
Tren - 04-02-2013, 22:23
Temat postu:
Philips HC 8440/00. Problem w tym, że na ich stronie tych słuchawek nie było, więc mam podejrzenia że już ich nie produkują. Ale takie bezproblemowe to one też nie były, bo z jednej strony śrubka się odkręcała i co jakiś czas trzeba było ją przykręcać. Serio, nie przypuszczałam, że okażą się one być najlepszymi słuchawkami bezprzewodowymi w moim życiu i że tak ciężko będzie znaleźć godnego następce.
shugohakke - 04-02-2013, 22:59
Temat postu:
Moje to SONY MDR-RF810RK i jedyne, co mnie weń irytuje to, że zdarza im się naprawdę dziwne szumienie, ale może to wina zbyt bogatego tła u mnie w domu (nie wiem nie badałem ^^), a może kwestia tego, że mamy w domu dwie pary. Niby powinny pracować na dwóch różnych kanałach, ale jak jeden nadajnik jest wyłączony to daje się złapać słaby sygnał z drugiego kanału. No i trochę grzeją, ale to nawet w nich lubię.
Sasayaki - 06-02-2013, 20:46
Temat postu:
Bo zęby wyszły fajnie, gładko i bez szwów... ale kurcze boli. I te ziejące, krwawiące dziury :<
Wiewiór - 06-02-2013, 22:43
Temat postu:
Bo z jednej strony cieszę się, że wyjeżdżam.

Z drugiej strony od półtora tygodnia ciągle coś załatwiam, jestem poza domem, spotykam się, kupuję i odbieram, ale jakoś nie widzę postępów w pracy ;< Poza tym, jestem nakręcona jak ruski budzik i jak czegoś nie robię to zaczynam mieć wrażenie, że właśnie o czymś zapominam i tracę czas, zamiast przygotować się jeszcze lepiej do wyjazdu.
Jutro przyjeżdża Gordon ze swoim uczniem, więc mam wyjęte kolejne 4 dni z życia. W poniedziałek planowałam w spokoju sobie umrzeć, ale coraz więcej rzeczy dopisuję jeszcze na listę "to do". I nie mogę spać, bo ciągle myślę, zastanawiam się i analizuję czy czegoś nie zapomniałam >.>
shugohakke - 09-02-2013, 22:59
Temat postu:
Przebijam się przez mrhoki Mechaniki Teoretycznej i muszę przyznać, że po raz pierwszy dostrzegam sensowność (aczkolwiek jeszcze nie zasadność) niektórych jej elementów. Co ciekawe jest to pierwszy przypadek, gdy spotkałem się z brutalną (dla współczesnych dzieci internetu) prawdą, że studiować zaczynasz w momencie, gdy jedyne, co znajdujesz w sieci po rzuceniu hasła to link do książki/listy zadań z której je wziąłeś ^^

Srlsy... Podejrzewam, że więzy katastatyczne i akatastatyczne to autorski pomysł G. Białkowskiego znany tylko ludziom, którzy przeglądali jego podręcznik (swoją drogą znacznie słabszy niż "pierwowzór" Królikowskiego).

Ale, co ja się rozpisuję o szczegółach...
Trwa sesja - fajnie jest ^^
Smk - 18-02-2013, 19:01
Temat postu:
Borze, weź nie strasz...

Plus - bo z różnych takich spraw urodził się awaryjny wyjazd do wrocka. To jest git.

Minus - bo w pośpiechu wziąłem jednego laptopa. A zasilacz od drugiego. ARGH.
BOReK - 18-02-2013, 22:17
Temat postu:
Smk napisał/a:
Minus - bo w pośpiechu wziąłem jednego laptopa. A zasilacz od drugiego. ARGH.

First world problems. >D
Smk - 18-02-2013, 22:24
Temat postu:
Also, biodro mi umarło, ale nie mam nic pozytywnego do zbalansowania ==
Koranona - 19-02-2013, 22:45
Temat postu:
Bo dawno nie zaglądałam do Lackadaisy a tam tyle Ivy się pojawiło :3
I zaczynam fajnie wyglądać, czyli jednak warto było rozciągnąć przykurczone mięśnie.
Ale z drugiej strony jednak jestem ślepa, mam dioptrie róznicy między lewy a prawym okiem, a okulary będą mnie kosztowały ponad pól tysia (NFZ refunduje <werble> 15zł).
I dostała opieprz od mentorki. Że przychodzę bez siły na zajęcia i mam jeść obiady. Ale to nie takie proste, bo najbliższa jadłodajnia oferuje 12zł za obiad w miesiecznym pakiecie, co razy 4 w tygodniu i razy 4 tygodnie daje potwornie burzujską sume. Ja wiem, ze jechanie 12 godzin na samych kanapkach nei jest specjalnei energetyczne, ale co ja poradzę, że szkoła zamkneła przed uczniami II stopnia możliwość korzystania ze stołówki...
Sasayaki - 28-02-2013, 20:58
Temat postu:
Bo ktoś omyłkowo uznał mnie za osobę, cytuję: "rozgarniętą", co wiąże się z nagłym atakiem odpowiedzialności. Na szczęście towarzyszyć mi będą osoby mniej nierozgarnięte.
Serika - 28-02-2013, 22:07
Temat postu:
Wykorzystaj to i trenuj! :D

Jeśli Cię to pocieszy, ja usłyszałam w pracy, że jestem stanowcza... Poproszę Oscara.
Sasayaki - 01-03-2013, 10:46
Temat postu:
Serika napisał/a:
Wykorzystaj to i trenuj! :D

Ano, wykorzystam jak najbardziej. Zastanawia mnie tylko, kto, kiedy i dlaczego stwierdził, że ja i koleżanki jesteśmy bardziej rozgarnięte niż dziewczyny z polonistyki (bo poproszono nas, jako że one z jakiegoś powodu nie podpasowały organizatorowi, też poloniście). Jak źle musi być na polonistyce o.O ?
BOReK - 01-03-2013, 14:39
Temat postu:
Serika napisał/a:
ja usłyszałam w pracy, że jestem stanowcza... Poproszę Oscara.

Bo jesteś... ale nie na tyle, żeby kogoś skłonić do przyznania Ci Oscara. >]
Sasayaki - 04-03-2013, 20:17
Temat postu:
No i po mojej odpowiedzialności. Chyba udało mi się utrzymać iluzję rozgarnięcia. A teraz padam na twarz i chyba zepsułam sobie rękę, bo boli przy każdym ruchu łokcia.
Sasayaki - 09-03-2013, 10:59
Temat postu:
Mam nowe okulary... czuję się dziwnie, dziwnie widzę i dziwnie wyglądam. Ale za to wow, jakie są czyste, nieporysowane i szerokie!
GoNik - 11-03-2013, 15:06
Temat postu:
> prawo poprawione na ładne 4,5
> początek tygodnia w pracy bardzo relaksacyjny

...ale niech mi ktoś te śruby z czaszki wykręci, bo umrę na ból głowy i taki będzie finał T_____T
Enevi - 14-03-2013, 00:08
Temat postu:
Przedłużona sesja jest ZŁA, ale jak się już skończy to nawet może być. Matko... WOLNOŚĆ!
Swarga - 26-03-2013, 15:09
Temat postu:
Mam dziś urodziny. Moje 23 bezproduktywne lata życia stały się 24.
moshi_moshi - 29-03-2013, 09:09
Temat postu:
Wszystko wskazuje na to, że Wielkanoc będzie biała i puchata. Uwielbiam zimę, ale trochę tęsknię za słońcem...
BOReK - 29-03-2013, 13:47
Temat postu:
Moshi, krążą plotki, że nie wiemy o cofnięciu czasu i to nie jest Wielkanoc, tylko Boże Narodzenie. >]
moshi_moshi - 29-03-2013, 14:34
Temat postu:
Kurczę, to ma sens. Trzeba by choinkę przynieść...
GoNik - 29-03-2013, 14:47
Temat postu:
Ten upór winampa, żeby puszczać mi christmasową płytę z sailorek ma chyba głębszy sens...
fm - 29-03-2013, 18:41
Temat postu:
Całe szczęście, że jeszcze nie usunąłem choinki z pokoju.
Cepelia - 01-04-2013, 16:26
Temat postu:
Przed chwilą poznałam nieznane mi dotąd oblicze konserwatyzmu.
Współlokator przylazł do mnie do pokoju (czekając pod drzwiami na "proszę" - kultura musi być), oblał mnie kieliszkiem wody mówiąc "Jestem konserwatystą", po czym sobie poszedł. WTF?
BOReK - 01-04-2013, 19:31
Temat postu:
Gdyby był liberałem, pewnie opryskałby Cię perfumami. :D
Cepelia - 01-04-2013, 20:18
Temat postu:
A to dobrze, że jest konserwatystą, bo jego perfumy śmierdzą :D
Sasayaki - 01-04-2013, 21:03
Temat postu:
A może jest liberałem, a to z konserwatystą to Prima Aprilis? Niemniej - dyngus z kieliszka, gustownie :3
moshi_moshi - 01-04-2013, 21:13
Temat postu:
U mnie nie było oblewania, rzucali się śnieżkami... Nie dostałam i nie rzucalam, ale zaliczyłam epicką glebę, więc chyba mogę Dyngusa odhaczyć.
BOReK - 01-04-2013, 22:57
Temat postu:
Dostałaś dużą śnieżką od grawitacji. :D
BOReK - 06-04-2013, 19:02
Temat postu:
Fajnie, że przebudowują krajową ósemkę do standardu drogi ekspresowej i to betonowej! Niefajna jest jednak nawierzchnia - choćbyście lecieli tuż nad nią w poduszkowcu, drobne nierówności pogruchoczą wam szkielet.

Stanowczo lepiej wybierać A2...
Cepelia - 08-04-2013, 21:49
Temat postu:
Dokonałam paru odkryć w czasie weekendowych wojaży do Katowic.
Po pierwsze, wcale nie jestem modelem stacjonarnym, tak jak myślałam do tej pory, tylko komunikacja nie spełnia moich wygórowanych oczekiwań. Ale to akurat nie jest nowością. Natomiast mile zaskoczyło mnie wygodne połączenie do Katowic. Właściwie to mnie zawsze zaskakuje, ilekroć z niego korzystam. I jeszcze od marca ten autobus ma przystanek końcowy pod Cepelią, znaczy taką prawdziwą :D
Nie rozumiem tylko, dlaczego jak jadę tyle samo kilometrów na południe, to płacę 25% więcej za uroki podróży poniemieckim gruchotem, w komfortowych warunkach a la puszka sardynek, i przy tym wszystkim PKS w rodzinnym miasteczku jest w trakcie bankructwa. A przecież dałoby się zorganizować to porządnie.
Also, Kraków śmierdzi! Ale to też nie nowość, tylko mantra powtarzana po każdym powrocie z innego miejsca.
Sasayaki - 12-04-2013, 12:01
Temat postu:
Zepsuły mi się okulary (śrubeczka wypadła). Awaria na szczęście niewielka, a do optyka było całkiem blisko. Wesołe jednak było to co usłyszałam z tej okazji od koleżanki. Dowiedziałam się na przykład, że mam oczy jak zombie. Do tego, gdy opisałam aktualny poziom widzenia jako "Widzę nawet wyraźnie, ale mogę wpadać na drzwi", odpowiedziała mi, że chciałaby to zobaczyć.
... i jak tu jej nie kochać?
kokodin - 12-04-2013, 16:25
Temat postu:
Niech zgadnę, szkła cylindry na minusie? Jam mam 0,5 na plusie więc poza polem widzenia nie trafiam rękami w kubek, klamki i czasem drzwi tylko o 10 cm :] Ale drzwi często bywają za wąskie.
Sasayaki - 12-04-2013, 16:58
Temat postu:
kokodin napisał/a:
Niech zgadnę, szkła cylindry na minusie?

Niezły jesteś. Cylindryczne -3, ale tylko na jednym oku. Drugie całkiem zdrowe.
Laurent - 12-04-2013, 17:25
Temat postu:
A myślałaś o korekcji laserowej? Ja sam może kiedyś się skuszę.
Sasayaki - 12-04-2013, 18:05
Temat postu:
Chyba każdy, kiedyśtam myślał... ale puki co nie widzę konieczności.
Mononoke - 18-04-2013, 22:02
Temat postu:
Czasami zastanawiam się czy ze mną jest aby na pewno wszystko w prządku.

Sis: Jak tam na uczelni? Coś ciekawego?
Ja (cała podekscytowana zajęciami): No, ukąsił mnie dzisiaj wąż.
S: Co?! Ale jak to? Ale co? Wąż? Jaki?
J: A nie wiem, chyba zbożowy. Ale spoko, nie jest jadowity.
S:...
kropla - 25-04-2013, 16:52
Temat postu:
No, temat ma nawet coś wspólnego z zupą.

Ja: Matka, jak będziecie w sklepie to kupcie kości na zupę.
M: W porządku, nie ma problemu.

Mijają godziny, wracają rodziciele z zakupów.
M: Zobacz jaką ładną kupiłam.
Ja: Ładną?

No cóż, kości na zupę (dla 3 osób) okazały się kawałkiem mostka z otaczającym go tłuszczem, waga: 200 g. Dzisiejsza obiadokolacja będzie dla skrzatów. Tylko gdzie ja znajdę naparstki, żeby ten rosół podać?
Cepelia - 09-05-2013, 22:19
Temat postu:
Pani z kiosku zniszczała dziś moją wizję świata. Nabyłam gazetę za 9,99 płacąc za nią dziesiątką. A ona do mnie:
- Nie mam jednego gorsza, więc dam Pani dwa grosze.
WTF. Armagedon.
Sasayaki - 09-05-2013, 23:18
Temat postu:
Może była winna grosika i wyrównywała karmę?

A w temacie: Nie ma jak lody z kawałkami plastiku. Już wiem, które lodziarnie omijać...
Cepelia - 09-05-2013, 23:34
Temat postu:
Albo właściwie to mógł być perfidny podstęp, żeby ludzie sami proponowali, że zostawią jej tego grosika. Przyznam szczerze, że byłam tak skonsternowana, że tak właśnie zareagowałam.
BOReK - 11-05-2013, 14:48
Temat postu:
Nie wiem czy władować to w piękne życie, czy w słoną zupę, więc - nie ma to jak zasuwanie dwusetką na autostradzie w ścianie deszczu o poranku. A to tylko po to, żeby zdążyć na kolokwia, na które nie jest się przygotowanym.

Cytując jednego potarganego jegomościa w kosmicznym myśliwcu - co będzie, to będzie. =D
Cepelia - 13-05-2013, 21:50
Temat postu:
Przypowieść o niebezpieczeństwie użytkowania skrótów myślowych:
Cytat:
Ja: Boże błogosław krakowską dziurę budżetową! Na tegorocznych "Wiankach" będzie Wagner!
Koleżnaka: Wagner?! Przecież on nie żyje!

Ysengrinn - 16-05-2013, 19:41
Temat postu:
Śledzenie przesyłek jest jednak genialnym wynalazkiem:

Kod:
Nadanie przesyłki                             2013-05-08 17:27 UP Wrocław 48
Przekazanie przesyłki do doręczenia           2013-05-10 09:33 UP Pruszków 1
Awizo                                         2013-05-10 14:08 FUP Pruszków 1
Oczekiwanie przesyłki do odbioru w placówce   2013-05-10 14:09 FUP Pruszków 1


... i tak Ysen się dowiedział, że przesyłka na którą czeka dotarła w piątek, tylko jakiś !@#$%^&^#$%$#@#$% nie dostarczył mi awizo. Albo wrzucił do nie tej skrzynki.

Dobra wiadomość jest taka, że trafiłem z rozmiarówką.
BOReK - 25-05-2013, 08:44
Temat postu:
Ironia losu - niedawno uciekłem ze stolicy i... tak, znów do niej wracam. Praca. Najwyraźniej będę tam mieszkał w tygodniu do października. XD
Wiewiór - 08-06-2013, 06:46
Temat postu:
Z jednej strony cieszę się jak cholera, że już ostatnie zajęcia za mną, teraz tylko ogarnąć się przed egzaminem. Cieszę się, że już niedługo wyjadę z tego toksycznego miasta, które przysporzyło mi kilka kolejnych dolegliwości (mam nadzieję, ze w domu mi przejdzie >.>).

Z drugiej strony, mam za dużo rzeczy XDD Książki będę musiała nadać pocztą, bo nie ma siły, żeby się w limicie bagażu zmieściła. Szkoda mi tylko Pani Mamy i Pana Taty, bo chyba im będzie beze mnie smutno. No cóż, przez prawie pół roku mieli córkę ;D
Sasayaki - 16-06-2013, 15:13
Temat postu:
Najwyraźniej nie pojadę do Transylwanii. Szkoda, wielka szkoda, ale z drugiej strony... trochę się cieszę. Ja chyba po prostu nie lubię podróżować...
BOReK - 19-06-2013, 00:12
Temat postu:
Sasayaki napisał/a:
trochę się cieszę.

Słusznie, bo zachowasz zimną krew. <badum-tss>

Postanowiłem obejrzeć kolejne z tysiąca żyć, które mi przysługuje, co zaprowadziło mnie do Matrasa. Wszedłem po coś od Cejrowskiego albo jakąś fantastykę, a wyszedłem z dwiema książkami o fizyce kwantowej i portfelem lżejszym o stówkę... Cóż, kwanty to też fantastyka, tyle że ta działa naprawdę. Może nareszcie ją zrozumiem.
Smk - 19-06-2013, 01:10
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Sasayaki napisał/a:
trochę się cieszę.

Słusznie, bo zachowasz zimną krew. <badum-tss>

Postanowiłem obejrzeć kolejne z tysiąca żyć, które mi przysługuje, co zaprowadziło mnie do Matrasa. Wszedłem po coś od Cejrowskiego albo jakąś fantastykę, a wyszedłem z dwiema książkami o fizyce kwantowej i portfelem lżejszym o stówkę... Cóż, kwanty to też fantastyka, tyle że ta działa naprawdę. Może nareszcie ją zrozumiem.


O, trąciło właściwą strunę w Twoim sercu?

Bo jestem sobą, niech to.
Melmothia - 19-06-2013, 19:37
Temat postu:
W końcu wrócił internet! Tylko dlaczego jak dzwoniłam za pierwszym razem, to facet nie był w stanie mi pomóc, twierdząc, że to pewnie router, a jak już się kilka dni pomęczyłam, przełączając i sprawdzając wszystko na tysiąc sposobów, to drugiemu facetowi - jak zadzwoniłam ponownie - wystarczyły trzy minuty, żeby to naprawić?

Przy okazji włączania stacjonarki okazało się zaś, że dysk nie szyje... Wydłubałam i będę sprawdzać, czy da się odratować zawartość.
Silla - 23-06-2013, 21:17
Temat postu:
Ło jeżu, jak mnie tu dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo nie było :X
Ysengrinn - 23-06-2013, 22:29
Temat postu:
Długo, niedługo, witaj z powrotem;p.
BOReK - 23-06-2013, 22:47
Temat postu:
Wytłumacz się. >]
Silla - 24-06-2013, 09:21
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Wytłumacz się. >]

Życie drogi Panie, życie mi się ciut zwiksowało x)
Cepelia - 29-06-2013, 17:28
Temat postu:
Ludzie są dziwni... Siedzę sobie dziś spokojne na przystanku i czekam grzecznie na tramwaj. Obok dosiadła się dość przeciętnie wyglądająca kobieta odziana w rozpinaną bluzę dresową. Siedzi przez jakiś czas spokojnie, po czym przysunęła się bliżej. Obejrzała się na prawo i lewo niczym handlarz nielegalnego towaru, po czym, wysuwając zza pazuchy dwie tubki pasty, rzekła:
- Nie chce może Pani kupić pasty do zębów?

O_o
Sasayaki - 01-07-2013, 22:10
Temat postu:
Mądrego-phona dostałam! I zepsułam! Ale naprawiłam! Bosz... ale stres...
Bezimienny - 02-07-2013, 09:09
Temat postu:
Może nie był aż tak mądry? ;)
Sasayaki - 02-07-2013, 11:27
Temat postu:
Prawdopodobnie... w sumie nie wiem dlaczego one się tak nazywają.
shugohakke - 03-07-2013, 13:40
Temat postu:
Zupełność przestrzeni i zupełność zbioru to zupełnie różne rzeczy i zupełnie nie wiem, co z tym fantem zrobić.

I jak zwykle fascynuje mnie ten fragment przedmiotu, który nie ma żadnego praktycznego zastosowania, ani nie pojawia się na egzaminie ^^
Tabris - 03-07-2013, 17:39
Temat postu:
Nie ma to jak kominiarze z noworocznymi życzeniami w lipcu.
moshi_moshi - 05-07-2013, 17:34
Temat postu:
Uuu, znieczulenie przestaje działać, to będzie "interesujący" wieczór. Przynajmniej trafiłam na fajnego dentystę (czyżby wreszcie mój idealny lekarz) i męki nie trwały nawet minutę.
BOReK - 03-08-2013, 07:38
Temat postu:
Od poniedziałku będę przerabiał BTS na kancelarii prezydenta... Zważywszy jakie cyrki bywały na bankach i innych pseudoważnych budynkach (na wejściu nie musiałem jeszcze przedstawiać chyba tylko legitymacji Miłośnika Kolei, której nie mam) trochę się obawiam, a z drugiej strony lokalna ochrona przynajmniej nie będzie musiała udawać bycia ważną. No i podejrzewam, że w gorsze formalne gówno już nie wjedziemy.
Wiewiór - 04-08-2013, 12:12
Temat postu:
Z tego co pamiętam to petentów tylko bramkują i spisują z dowodu, ale burdel na parkingu mają. I nawet względnie ogarniają, kto i gdzie u nich pracuje, więc może nie będzie tak źle.
BOReK - 04-08-2013, 16:47
Temat postu:
Właśnie obawiam się burdlu na parkingu, ale to mniejsza. Bardziej martwi mnie fakt, że ja tam nie idę jako petent, tylko człowiek-demolka... i oprócz noża wniosę masę niebezpiecznych narzędzi.

Podwykonawca, aby dostać się na dach biurowca na pl. Piłsudskiego, musiał przedstawić za każdego pracownika wszystkie papiery BHP, alpinistyczne i inne takie bzdety. W sumie spotkaliśmy się z takim podejściem pierwszy raz, ale nie chciałbym go szybko ponawiać. Zwykła strata czasu.
Wiewiór - 04-08-2013, 19:12
Temat postu:
Przebierz się za kuriera! Kurierów wszędzie wpuszczają bez sprawdzania ich czy paczek. Znajomy mógłby wysadzić już tuzin biur, wystarczyło, ze paczka miała adnotację do rąk własnych <wpisz imię ważnego polityka> ;D
BOReK - 04-08-2013, 19:37
Temat postu:
Chwyt Kilera z pizzą? To mógłby być niezły pomysł, ale wygodniej nosić te huaweiowe walizy trzymając je za uchwyty, bez zewnętrznych pudeł. Poza tym o tej porze nie zdążę już załatwić mundurów, zwłaszcza na kolegę 2x2m. >]

No i ćśśś, Wielki Brat paczy i jeszcze nas jutro zamkną za domniemany spisek...
Wiewiór - 08-08-2013, 12:01
Temat postu:
Kiedy twój stan zdrowia wprawia internistę w lekką panikę czas się chyba zaniepokoić.

Ale dostałam skierowania na badania, więc niedługo zobaczę jak bardzo się zepsułam >.>
kokodin - 09-08-2013, 19:34
Temat postu:
Udało mi się naprawić rower po spotkaniu z rowem. Co prawda jest teraz nieco lepszy niż był, ale chwilowo nie mogę używać przyczepki, która kosztowała ponad 200zł a sama naprawa roweru po rowie drugie tyle.
Kto by pomyślał, że wpadając przednim kołem do rowu, można połamać szprychy w tylnym :] pewnie słoń trochę w tym pomógł, ale przynajmniej mam materiał na nowe gitary :]
Wiewiór - 14-08-2013, 16:14
Temat postu:
Znowu przestraszyłam moją internistkę. Mam zakaz stresowania się. I nowe leki.
Enevi - 14-08-2013, 20:21
Temat postu:
Bo generalnie jestem martwa, ale Eviloczołg spisał się dobrze i udało mi się przewieźć pół pokoju do Poznania...
Bezimienny - 16-08-2013, 14:56
Temat postu:
Swarga, przypominam o punkcie I.2 regulaminu. Czuj się ostrzeżony.
Bezimienny

Sasayaki - 19-08-2013, 20:34
Temat postu:
Jest gorącoooo... wciąż gorącooo... i jutro znów będzie gorącooo...
Trawa zdechła, rośliny uschły. W dodatku w dłoniach mam te irytujące, malutkie kolce, których nie da się wyjąć, bo ich nie widać.
Ale za to miałam okazję spróbować jak smakuje opuncja.
Nanami - 29-08-2013, 19:22
Temat postu:
Bo jak tylko wróciłam do domu, to mi co rusz jakiś zwierzak choruje. Jedno psie oko się ładnie zagoiło, a drugie do dzisiaj się goi... A teraz jeszcze od kilku tygodni prosiak z wagi spadał, w końcu u weta się okazało, że trzonowce do skrócenia. Więc narkoza, wybudziła się maleńka, ale ze strzykawki karmić trzeba. A ona nie chce ani marchwiowego gerberka, ani mieszanki specjalnej, ani tartych warzywek. I na dodatek widzę, że wetka trochę zbyt skróciła zęby, zwłaszcza siekacze, bo mały wampirek czasem chce, ale nie może chwycić pokarmu. Czeka mnie więc dłuższe dokarmianie ze strzykawki kilka razy dziennie, co przypomina małe zapasy lub karmienie grymaśnego chorego 2-latka.

A poza tym fajnie, bo sama mi wpadła oferta pracy, która mi bardzo pasuje. Ale nie wiem, czy chcę zostawać w rodzinnej miejscowości... także mój dylemat "nie wiem co ze swoim życiem zrobić" ewoluował na zupełnie nowy poziom. Yay.
Wiewiór - 31-08-2013, 16:38
Temat postu:
Bo nasz obóz letni wyszedł super! Było po prostu miło i sympatycznie.

Z drugiej strony, nieogarnięcie niektórych osób, szczególnie próbujących organizować ludzi zza granicy jest po prostu osłabiające.
shugohakke - 04-09-2013, 12:43
Temat postu:
Bo ciąłem, układałem i zaciskałem kable sieciowe, co jest robotą dość żmudną i wnerwiającą, ale daje sporo satysfakcji, kiedy na koniec wszystko działa ^^
Smk - 04-09-2013, 14:41
Temat postu:
Bo B2 z Niemca, gdy mogłoby być C1. Oh well, dwa miesiące na poprawę.
GoNik - 16-09-2013, 13:52
Temat postu:
Dzień dzisiejszy ogłaszam Dniem Bez Internetu W Pracy!

Wszyscy poza księgowością robią na pół gwizdka; kolega szukał, czy może ktoś nie zachomikował książki telefonicznej, bo koleżance w aucie opona strzeliła i wulkanizatora trzeba znaleźć - powrót do metod jaskiniowych po prostu. Kwitnie za to życie towarzyskie, bo bez dostępu do maila liczba pojawiających się nowych zadań do zrobienia spada tak o połowę :D

(prawdopodobnie panowie robiący przy kanałach wentylacyjnych dobrali się do kabla Netii i cały budynek nie ma cywilizacji. Ja żyję dzięki wifi przez komórkę i ukradzionemu koleżance kablowi usb, bo telefon na pewno by całego dnia jako modem nie przeżył bez ładowania.)
Wiewiór - 17-09-2013, 13:00
Temat postu:
Brawo! Cieszę się, ze panowie od wentylacji dali Wam trochę odetchnąc ;DD
kokodin - 19-09-2013, 00:26
Temat postu:
Niezmiernie raduje mnie fakt, że po prawie tygodniu mam bieżącą wodę w kranach w kuchni, łazience, kibelku i pralce. Niestety nadal nie jestem zbyt szczęśliwy, bo w kuchni zamiast zlewu mam wykop ziemny na 1,5 metra i w dalszym ciągu nie mam ciepłej wody :| bo ta cholerna bania musiała się popsuć (czyli kolejne 1000 zł do kosztów remontu) Gdyby nie pęknięty spaw na 5-cio letnim bojlerze (przy otworze na odkamienianie) ciepła woda i centralne by były.
moshi_moshi - 05-10-2013, 19:51
Temat postu:
Dziecko pojechało do miasta kupić sobie kurtkę, taką jesienną, bo zimowe mam. Po obłypaniu x płaszczyków (mam dwa, na grzyba mi trzeci) i super modnych kurteczek puchowych/watowanych, niebezpiecznie przypominających kufajki - wszystko w cenach hiper zabójczych, polazło na dział męski, wzięło pierwszą z brzegu i kupiło. I jest zadowolone, bo kurteczka zacna i w ślicznym niebieskim kolorze.

Padniętam, a jutro czeka mnie pracowity dzień i zdecydowanie zbyt wczesna pobudka... A następny weekend dopiero za sześć dni. ;__;
Morg - 07-11-2013, 11:20
Temat postu:
Zmieniłem dzisiaj płyn do płukania (poprzedni się skończył) na Listerine…

… JEZUCHRYSTENAPALMWUSTACH.

Choć przynajmniej zdaje się dużo porządniej działać. ==
Ysengrinn - 08-11-2013, 19:29
Temat postu:
Rodzina, ludzie z pracy, jenoty i ludzie z klubu. Cztery kręgi znajomych, które zupełnie się nie przeplatają, w których panują zupełnie inne reguły gry i z których ludzie mogliby, mam wrażenie, mieszkać na różnych planetach. Nie wiem czy to normalne, ale trochę dziwnie się czuję z tym przeskakiwaniem z jednego świata w drugi.

Powinienem chyba jeszcze zapisać się do jakiejś partii i grupy rekonstrukcji historycznej...
BOReK - 08-11-2013, 19:41
Temat postu:
Ysengrinn napisał/a:
Nie wiem czy to normalne, ale trochę dziwnie się z tym czuję.

Efekt czerwonej piguły. Witamy w realnym świecie. >]


Jutro Wrocław. Jeżeli Lancia ma mnie tam zawieźć, to nie może mnie zawieść. Chciałbym, żeby już była sobotnia godzina 10:00, bo to tego momentu mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. Strasznie nie lubię przygotowywać się na ostatnią chwilę, ale ciągle to robię.
Smk - 14-11-2013, 00:46
Temat postu:
Rodzina.


<sigh>
GoNik - 14-11-2013, 12:19
Temat postu:
Ach fffuuu.... Go home Google, you're drunk.

Tak, wasze nowe opcje podglądu załączników graficznych są fajne. Tylko dlaczego opcja "zobacz wszystkie na jednej stronie" poszła się kochać?!

Gdzie moje szybkie drukowanie 5 biletów do kina T_____T
shugohakke - 15-11-2013, 00:46
Temat postu:
Głupi ruski taniec z Dziadka do Orzechów zmusił mnie do przekopywania sieci przez ponad pół godziny, bo pamiętałem melodię, ale zapomniałem skąd. A chciałem wcześnie pójść spać!

Nie wrzucam do zupy, bo zdążyłem przesłuchać sporo dobrej muzyki ^^
GoNik - 17-11-2013, 12:47
Temat postu:
Crack ma skilla do wysypywania na siebie z pudełka łupin od pistacji, ja właśnie po raz trzeci malowniczo wywaliłam na biurko kubek z kawą.

Moja klawiatura mnie nie lubi >.>
Dobrze, że mamy dwie takie same i zalana może porządnie wyschnąć...
Lain - 17-11-2013, 12:49
Temat postu:
Od dzisiaj mieszkam z Nigeryjką. Zobaczy się jak będzie, ale przynajmniej mam z kim porozmawiać po angielsku.
Nanami - 19-11-2013, 22:18
Temat postu:
Na sam koniec wczorajszych urodzin, dzięki nadmiernej miłosci mojej matki zalałam sobie laptopa herbatka z miodem. BARDZO. Połowa klawiszy nie działa, wszystkie porty po prawej też, system szwankuje. Chyba na straty...
Niemniej, nastepnego dnia po wysuszeniu i ominieciu blue screena i zresetowaniu biosa udało sie uruchomic dziada. I powoli ewakuować moje wszystkie pliki na dysk zewnętrzny... chociaż tyle.
BOReK - 23-11-2013, 11:44
Temat postu:
W miesiąc po minięciu gwarancji całkiem fajny zasilacz Corsaira zaczyna brzęczeć (znaczy, wszystkie testy wskazują na niego). Ach, ekscytacja nowymi poszukiwaniami...
kokodin - 24-11-2013, 13:17
Temat postu:
mam ładne seledynowe kafelki nad zlewem w kuchni, niestety sam je kladłem i na 8 położonych (2 z dziurami na krany) około 7 innych udało mi się poniszczyć i mam na prawej łapie dwa wielkie odciski na przegubach palców.
Nemniej jednak w kuchni mam dwa światy, seledynowo-high-tech i szaro-żółty-prehistoryk z pajęczynką.
GoNik - 25-11-2013, 09:39
Temat postu:
Z jednej strony...

Marta chodzi po biurze i odpytuje wszystkich, czy oprócz tradycyjnie wolnej wigilii wolą mieć 23 czy 27 grudnia oficjalnym dniem wolnym od pracy.



Z drugiej...

GDZIE JEST #&^%*^&*(Q$# MÓJ KUBEK?!
Smk - 27-11-2013, 06:54
Temat postu:
Z jednej strony, przespałem ciurkiem trzynaście godzin, co jest dobre i zdrowe i wogóle. Z drugiej, przespałem trzynaście godzin, nie zrobiłem nic co zamierzałem wieczorem, a nadto obudziłem się z czymś co można nazwać kacem sennym i ogólnie jest źle.

Życie, dammit.
lukim - 28-11-2013, 00:40
Temat postu:
Optymalne jest spanie 6-8 godzin. 13 godzin dla osoby nie uprawiającej jakiegoś szczególnego sportu to dużo za dużo...

Wróciłem z imprezy na której z początku było kulawo bo prawie nikogo nie znałem... jak już się rozkręciło trzeba było odprowadzić koleżankę i opuścić towarzystwo. Czuje się ten niedosyt :(
shugohakke - 28-11-2013, 10:13
Temat postu:
Yay. Leżę przeziębiony. Przynajmniej sobie poczytam.
kokodin - 28-11-2013, 11:21
Temat postu:
Ja od 10 lat śpię 5 godzin dziennie w nocy z powodu początkowo kłopotów z nerkami, a jak się już przyzwyczaiłem, to mój dzień trwa od 7:00~7:30 do 2:00. Jeszcze się nie wykończyłem więc znaczy, że można. (co przy złym samopoczuciu daje kołdrę i 10 godzin anime w dniu roboczym, przy dobrym nastroju mniej)
lukim - 28-11-2013, 14:11
Temat postu:
Śpiąc po 5 godzin wyglądałbym jak zombie... nie na mój organizm :P

Dzisiaj miałem się wykwaterować z akademika. Po spakowaniu rzeczy i posprzątaniu poszedłem do administracji. Okazało się, że mimo faktu otwarcia do 15, wykwaterowania są do 13... Było 10 minut po 13. Udało się załatwić sprawę z Paniami z Administracji, ale już Pani sprzątaczka, która miała tylko zerknąć do pokoju, czy wszystko jest w porządku i podpisać w odpowiednim miejscu była nie do przekonania. W ten sposób załatwiłem sobie jeden dzień wolnego, który spędzę na torbach przy akompaniamencie dudniących basów zza ściany :)
BOReK - 30-11-2013, 16:39
Temat postu:
Wypadnie tutaj...

Ktoś, a według moich badań to mBank, ma pecha i braki w kulturze osobistej. Od chyba środy na prywatny telefon dobija się ten sam numer, a że telefon leży ciągle w domu, to się ten ktoś nie może dodzwonić. Za drugim podejściem człowieka złapał mój automat, a nagranie brzmiało tak:
- ............................................................................................. eee, dzień dobry?.................................................................... <klik>

Dziś dodzwonili się do mojej matki (numer stacjonarny) i zapytali czy jestem, będę, czy na komórce mnie złapią. Babeczka nie przedstawiła ani siebie, ani instytucji którą reprezentuje. No i po kilku godzinach zadzwoniła do mnie - jaki pech, że akurat zszedłem na moment do wozu. Ale nagrała się! Bite dwie minuty ciszy, ani słóweczka, NULL.

Serio, żeby takie jajca ze strony banku? A może ktoś coś wie o dziwnej polityce nie przedstawiania się w call center i może mnie oświecić?


EDIT: a żeby rozwiać wątpliwości - nie, nie oddzwonię, bo z jakiej racji? To normalny, płatny numer, nie mam zamiaru płacić za proponowanie mi produktu bankowego, którego i tak nie zechcę. Zwłaszcza, że według relacji wielu osób tam dzwoniących słyszy się tylko melodię i tkwi w tej kolejce bez końca. :D
Morg - 02-12-2013, 12:33
Temat postu:
To chyba bardziej do tematu o czepoklikach. :D
BOReK - 02-12-2013, 12:59
Temat postu:
Może, nie wiem. Nie ćwiczyłem nekromancji. >]
Koranona - 02-12-2013, 21:21
Temat postu:
Smk napisał/a:
Z drugiej, przespałem trzynaście godzin, nie zrobiłem nic co zamierzałem wieczorem, a nadto obudziłem się z czymś co można nazwać kacem sennym i ogólnie jest źle.


Yey, migrena weekendowa rodzinna.
Bo też za duzo spałam, w dodatku cały dzień spędziłam w muzyku. Ale nie tam ćwicząc czy ucząc się. Na kanapie...
I mam wyrzuty sumienia, zbiory z chemii patrza na mnie z dużym wyrzutem.
Sasayaki - 05-12-2013, 19:32
Temat postu:
Już drugi raz znalazłam przeźrocze ze zdjęciem na chodniku. Jest na to tylko jedno logiczne wytłumaczenie: Jestem wybrańcem i już wkrótce będę musiała ocalić świat.

Pozostaje czekać na odgłosy lądującego Tardisa.
Swarga - 12-12-2013, 01:03
Temat postu:
Hahahahaha, nie wiedziałem czy dać do do zupy, pupy czy tam; ech, już nie będę kończył. W każdym razie, jak każde dziecko w moim wieku obczajam na internecie zdjęcia kobiet i sobie przypomniałem o Karolinie Gorczycy. To taka aktorka, ale mam gdzieś czy jest dobrą czy cienką aktorką, bo mnie to nie obchodzi. W każdym razie podoba mi się. Pomyślałem sobie, że jak będę kiedyś bogatym Amerykaninem, a będę, to się będę z nią spotykał i wywołamy raczej jakiś skandal obyczajowy. Zaczęło się dobrze, bowiem dostałem dziś spania materac gorczycowy. Rzadko jestem z siebie dumny, ale dziś mogę śmiało wykrzyczeć: będę spędzał noce z gorczycą a wy możecie o tym sobie pomarzyć!
Wiem, jestem waszą definicją człowieka sukcesu.
Tren - 17-12-2013, 17:55
Temat postu:
Zło i szatan, muszę dzisiaj zrobić 6 zadań z Ekonomii Rynku pracy. Cały wczorajszy wieczór spędziłam na robieniu jednego. Najprawdopodobniej umrę próbując.

Z drugiej strony pożyczyłam od mojego promotora "Camelot" - musical o rycerzach okrągłego stołu. Widziałam fragmenty na dzisiejszych zajęciach. To jest genialne i nie mogę się doczekać jak będę miała trochę wolnego czasu, żeby obejrzeć całość!
Mai_chan - 01-01-2014, 18:04
Temat postu:
Bo zjazd i Sylwester był nadzwyczaj sympatyczny i fajny i w ogóle, teraz mi strasznie brakuje background noise...

Ale która szuja mi wyczyściła historię przeglądarki i wszystkie ciastka?? Jak znajdę to śmierć!
BOReK - 01-01-2014, 18:39
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
wszystkie ciastka??

No cookies? :o

Bo sylwek się nieco spsuł (choć w sumie dawno nie miałem tak spokojnego), ale przynajmniej naprawiłem Włoszkę i pozostałe 4 dni urlopu mogę jakoś wykorzystać.


EDIT: also, dawno nie odkryłem takiej fajnej muzyki, żebym się z automatu szczerzył gdy ją słyszę. Żeby było śmieszniej, to to jest jakieś transowe techno...
Vodh - 01-01-2014, 22:30
Temat postu:
Do pełni szczęścia na Sylwku brakowało tylko rodzinki w komplecie, ogólnie było super. Aż żal wracać, mam nadzieję że nawiedzę was prędzej niż za rok ;)
Sasayaki - 02-01-2014, 18:54
Temat postu:
Bo co prawda, wolałabym się nie pochorować, ale Sylwester był fantastyczni
GoNik - 21-01-2014, 13:38
Temat postu:
Z cyklu "lol of the day": dostarczyli dziś do biura bukłaki z wo... lodem. Każdy pełny wielkich brył i ledwo chlupoczące niezamarznięte resztki.
Swarga - 24-01-2014, 20:54
Temat postu:
Mija tydzień jak nie piję.
Xevatiz - 24-01-2014, 22:07
Temat postu:
No serio podziwiam, ja bym nie wytrzymał ani jednego dnia bez alkoholu.
Tren - 24-01-2014, 23:14
Temat postu:
Przypominam, że zgodnie z punktem I.2 regulaminu dywagacje na temat nawyków alkoholowych są bardzo niemile widziane na forum. Jak chcecie o tym pogadać to prywatnie albo poszukajcie jakiegoś forum tematycznego z tym związanego. Kolejne pogaduchy na ten temat tutaj po prostu polecą.

Przy tej okazji prosiłabym Xevatiz, żebyś zmienił avatar na jakiś mniej kolidujący z regulaminem. Z góry dziękuję.

Mononoke - 20-02-2014, 17:04
Temat postu:
Koniec, end, 終わり! Niby tak strasznie długo to trwało, a jednak zleciało bardzo szybko. Od dzisiaj możecie się do mnie zwracać "Pani Doktor" ;)

A teraz pakowania ciąg dalszy. Rany boskie, ile ja mam gratów ( ;°Д°)
Ysengrinn - 20-02-2014, 17:42
Temat postu:
Congratulations, doc!
Sasayaki - 21-02-2014, 00:21
Temat postu:
Gratulacje :D
Tren - 21-02-2014, 00:26
Temat postu:
Omedetou.
Mononoke - 21-02-2014, 19:40
Temat postu:
Dziękuję :)
kokodin - 28-02-2014, 14:47
Temat postu:
Bo udało mi się wreszcie w pracy zjeść śniadanie. Oraz chwilkę odsapnąć.
GoNik - 28-02-2014, 20:53
Temat postu:
BOŻE W KOŃCU W DOMU.

Po tym jak się około 16:00 efektownie spoziomowałam w przychodni Luxmedu, pierwszy raz w życiu miałam taxi na noszach w asyście trzech panów, pierwszy raz robili mi EKG i tomografię, wreszcie jak kwitłam na ostrym dyżurze przez 3 godziny czekając na wyniki.

Zalecenie od neurologa: jak będą pani pobierać krew, to się pani od razu kładzie.

Poza tym ja tam poszłam sprawdzić, czy nie mam jakiejś alergii i test wyszedł świetnie, same zera kurde...

I wiem gdzie jest szpital na Czerniakowskiej!
Smk - 03-03-2014, 02:14
Temat postu:
Ha. Jutro wizyta u lekarza w kwestii interpretacji wyników pobrania krwi. My, oddający życiodajne płyny, cierpimy wspólnie>P

Bo nie umiem być wsparciem.
A z drugiej strony mamy w domu drugiego kota. O takiego.
Bezimienny - 03-03-2014, 08:15
Temat postu:
Oooho! Gratuluję udanego nowego lokatora.
Sasayaki - 18-03-2014, 18:58
Temat postu:
Jeśli jest Ci dzisiaj z jakiegoś powodu smutno, fellow Jenocie, to pomyśl sobie o Sasie, która zdarła sobie skórę z kolana, idąc schodami ruchomymi pod prąd. Na pewno ci się polepszy.

Post nie idzie do zupy tylko dlatego, że sama się własną głupotą rozśmieszyłam.
Ysengrinn - 30-03-2014, 07:38
Temat postu:
Boże, jak tu cicho ^__^!
Boże, jak tu jasno X__x!
Boże, lista usterek i niedoróbek ma już 14 pozycji, a ledwo co zacząłem ją spisywać.........
BOReK - 30-03-2014, 09:36
Temat postu:
Pogratulować! :D
Usterkami się nie przejmuj, lepiej zrobić samemu i mieć pewność niż mieć zrobione przez kogoś i czekać na niespodziewajki.
Xeniph - 16-04-2014, 20:32
Temat postu:
Bo dentysta uwinął się szybko i w sposób o wiele mniej drastyczny niż się spodziewałem.

Bo żeby zdążyć do dentysty przyszedłem do pracy 1,5 godziny wcześniej tylko po to, żeby spędzić dzień na dochodzeniu czemu cyckonosz wyświetla się jako pantsu.
Wiewiór - 15-05-2014, 22:34
Temat postu:
Bo czasem trzeba podjąć dorosłą decyzję. Plus - po jej podjęciu na pewno będzie lepiej pod wieloma względami. Minu - będzie na początku bolało. Ale zmiany są potrzebne, szczególnie jeśli rzeczone zmiany lub ich brak poważnie zaważy na mojej przyszłości.
Nanami - 10-06-2014, 19:41
Temat postu:
Zawitałam pod Warszawkę, mam pracę. Nawet fajną.
Tylko tęskno mi strasznie, bo daleko do domu, 11-letniego zwierza zostawiłam tam, a zanim się tutaj zaaklimatyzuje to minie ho ho, a zanim będę miała okazje odwiedzić domek to sporo Wisły upłynie. Sniffff.
GoNik - 10-06-2014, 20:02
Temat postu:
<paaaaaat>
kokodin - 15-06-2014, 19:59
Temat postu:
Skutkami niedzieli jest umyta (po rozłożeniu na ponad 100 kawałków) klawiatura oraz większa część stołu nad komputerem, komputer też działa i wszystko w sumie jest ok, ale... Czyszczenie jest skutkiem lekkiego niekorygowanego astygmatyzmu i butli pepsi, którą nie trafiłem w kubek, nad stolikiem z klawiaturą, komputerem i całą masą innych elektronicznych gadżetów (ha! laptop by nie przetrwał). Podłoga też ma inny zapach.
Niemniej leniuchowanie po wczorajszym dniu pracy w pracy (nigdy więcej 85 lecia szkoły, za dużo roboty i sprzątania) się powiodło. Cienkie frytki, pićku*, kilka dobrych filmów i kompletny brak jakiegokolwiek zaangażowania umysłowego lub ruchowego w cokolwiek. (szkoda tylko że mój łikend miał tylko 1 dzień)
BOReK - 10-07-2014, 16:34
Temat postu:
Do ... rzyci z taką pogodą. Objechałem dziś całkiem spory obszar w trójkącie Łódź - Grójec - Warszawa, wszędzie widziałem kałuże i zezłomowane wichrem przystanki. Jaką aurę miałem wszędzie? Mocne słoneczko, lekkie zachmurzenie, niemal brak wiatru i temperatury od 25 stopni C wzwyż. Gdzieś tam na horyzoncie bywały ciemne chmury, ale to tyle... Bez sensu, gdzie te błyskawice? :D

Mój samochód oddany do warsztatu tydzień temu dopiero dziś zaczęli ciąć. Miałem nadzieję, że robota chyli się raczej ku końcowi zgodnie z ustaleniem, niestety gość zachorował... Może przed urlopem zdążę ze wszystkim.
kokodin - 15-07-2014, 20:30
Temat postu:
garrtgfhhh! #@%
Nic się nie stało, nic mnie nie boli (a to dziwne) nie mam żadnych zaległości w pracy i nawet mi zapłacili, nie jest mi ani za zimno ani za ciepło i nic w zasadzie mnie nie stresuje, Anime , manga-nie wchodzi ale kurcze.
Tak nie wiedzieć co chcę ze sobą zrobić to dawno nie miałem, rzuca mnie aż bo tak i żadnego sensownego pomysłu czy obsesji do popadnięcia w.
Niestety popadam w nadmierne żarcie niezdrowych rzeczy i nawet to niewiele pomaga.
do tego wielkie poczucie nie chce mi się i kilka fajnych niedokończonych projektów.
agrhhhhh!!!!
ludzie poradźcie jak z takiej czarnej dziury ssącej wyjść!!
Mai_chan - 23-07-2014, 21:32
Temat postu:
Bo jak na rozdrożu byłam, tak nadal jestem, ale chyba dojrzałam do pewnych decyzji.

...i bo jakimś cudem udało mi się dzisiaj zamknąć sobie drzwi samochodowe na głowie. Na lewym uchu nawet widać, gdzie się drzwi kończyły. Jeżu, jak mnie teraz głowa boli X___x
BOReK - 24-07-2014, 07:17
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
i bo jakimś cudem udało mi się dzisiaj zamknąć sobie drzwi samochodowe na głowie.

As a piece of art, a car can sometimes get stuck in one's head. One way or another. ;3
Ale skoro drzwi na lewym uchu - czyżbyś się brała za naukę jazdy? :D
Smk - 24-07-2014, 08:27
Temat postu:
BOReK napisał/a:
Mai_chan napisał/a:
i bo jakimś cudem udało mi się dzisiaj zamknąć sobie drzwi samochodowe na głowie.

As a piece of art, a car can sometimes get stuck in one's head. One way or another. ;3
Ale skoro drzwi na lewym uchu - czyżbyś się brała za naukę jazdy? :D


<rytualny taniec radości> Teraz będziesz mogła przerażać mnie!

..A Ty jeździsz z Irian. Oh crap. Oo
Irian - 24-07-2014, 12:47
Temat postu:
CO TO ZNACZY OH CRAP, HĘ?

*khem*

Nie, o ile wiem Mai ciągle jeździ pasażersko.
Mai_chan - 24-07-2014, 12:51
Temat postu:
Wiesz Smoku, Irian jeździ szybko, owszem, ale przynajmniej nie ścina rond, jak co poniektórzy :P I ok, źle się wyraziłam - nie tyle same drzwi, co framuga od drzwi. Better?
Smk - 24-07-2014, 18:09
Temat postu:
Mai_chan napisał/a:
Wiesz Smoku, Irian jeździ szybko, owszem, ale przynajmniej nie ścina rond, jak co poniektórzy :P \


I bokiem, nie zapominaj że bokiem.

Mai_chan napisał/a:
Better?

Tylko jeśli przestało boleć.
Ten rodzaj obrażen jest mi znany ==
To jedenz powodów dla których mój aktualny samochód został wybrany pod kątem braku ramek w drzwiach. Szyby się uginają^^

Nanami - 27-07-2014, 21:48
Temat postu:
Bo wreszcie odwiedziłam rodzinne strony i mogę spotkać się ze znajomymi!
...tylko czemu akurat teraz musi mnie niemożebnie boleć głowa non stop...
GoNik - 24-08-2014, 00:10
Temat postu:
Matkobosko, teraz tylko tydzień rozpakowywania się... Internet jest, ekspres do kawy działa, nie ma na czym siedzieć i tak bardzo nie mam mózgów.
Oraz pięty, tak bardzo jestem świadoma posiadania pięt, a także jakichś bliżej niesprecyzowanych stawów i ścięgien w okolicach stóp.
Nanami - 09-09-2014, 17:54
Temat postu:
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)
kokodin - 20-09-2014, 19:41
Temat postu:
Boli mnie gardło ,straciłem głos i niby zaczyna mi przechodzić, ale jak normalnie mówię tenorem lub nawet wyżej tak jeżeli chce mówić głośno obecnie, mogę albo przerywać, albo mówić pełnym głębokim basem, takim do Arii z Kurantem. Ale piesek się wkurza wtedy :] (WTF kim ty jesteś?) Takim basem którego w życiu z siebie nie wycisnę normalnie, mam problemy normalnie zaśpiewać e2 podczas strojenia gitary na ucho a teraz Vader przeze mnie przemawia :]
Ciekawe doświadczenie, bo to pierwszy raz w życiu (trzeba by do kogoś zadzwonić i zrobić mu kawał :P)
Xeniph - 13-10-2014, 17:56
Temat postu:
Bo Zjedzenie pół talerza zupy i kęsa ryżu równa się dwum godzinom półsnu, po których czułem się jak po maratonie, bo organizm nie ma siły robić nic poza leżeniem.
Bo czy chodzę, czy leżę, nadal czuję się jakbym miał zadyszkę.
Bo zewnerzne rany ładnie się goją i wogóle nie bolą.
Bo już od 30 godzin nie wymiotowałem.
Bo minuty w ciemności ciągnące się w godziny i rurka w gardle i ataki histerii.
Bo jak na razie powyższe mam za sobą.
Bo wszystko wskazuje, że operacja się udała i rekonwalescencja przebiega w granicach normy.
Bo może uda mi się na kolację zjęść dwa sucharki, nie tylko jeden.
Bo mimo wszystko jest coraz lepiej.
Bo za kilka tygodni czeka mnie druga faza operacji.
Ysengrinn - 13-10-2014, 18:10
Temat postu:
Jesteśmy z Tobą, Xen.
Bezimienny - 14-10-2014, 12:31
Temat postu:
Xeniph napisał/a:
Bo wszystko wskazuje, że operacja się udała i rekonwalescencja przebiega w granicach normy.
[...]
Bo mimo wszystko jest coraz lepiej.
Dobrze to słyszeć. Trzymaj się.
kokodin - 25-11-2014, 18:42
Temat postu:
Mój ulubiony ananas z puszki, ale wszystkie plasterki były "chrupiące" :[
Sasayaki - 07-12-2014, 13:28
Temat postu:
Wow, właśnie załapałam, że Facebook ma stronę główna i to tam się wyświetlają rzeczy, które ludzie jedzą na śniadanie. Nie wiem jak fakt, że zorientowanie się zajęło mi jakiś miesiąc, ma się do ironii i hipsterstwa, które staram się zachować w związku z tą stroną. Mam nadzieję, że podnosi poziom. To zawsze dobra wymówka do bycia tak nieziemsko zorientowanym.
kokodin - 07-12-2014, 15:48
Temat postu:
Ja nawet raz nie byłem na facebuku, czytać na żadnej stronie. O posiadaniu konta nie wspominając. Więc mnie wcale nie dziwi, że można nie wiedzieć co tam jest i gdzie.

Cudnie być tak nieziemsko niezorientowanym +1
Costly - 07-12-2014, 16:33
Temat postu:
Ba, kokodin, nie jesteś w tym stanie odosobniony, tak więc obiektywnie możemy obwieścić, że to normalne ^^
Sasayaki - 07-12-2014, 22:17
Temat postu:
W gruncie rzeczy zazdroszczę panowie. Niestety musiałam poświęcić to niezorientowanie, by mieć zorientowanie w kwestiach około uczelnianych. Ech, gdzie te czasy, gdy sekretariat wywieszał kartki na korkowych tablicach :<
kokodin - 09-12-2014, 13:06
Temat postu:
Bo wczoraj miałem wielka frajdę lepiąc 169cm bałwanka (+kapelusz),
ale dzisiaj w nocy się zawalił biedaczek.
Ważne ze mam go na zdjęciach.
http://i61.tinypic.com/5yynmx.jpg

Apropo zazdroszczenia. Ja do tej pory nie miałem i nie zamierzam mieć telefonu komórkowego :P
Anonymous - 11-01-2015, 11:17
Temat postu:
Bo postanowiłem rzucić trolling. Nigdy nie będę w tym dobry.
kokodin - 30-01-2015, 19:31
Temat postu:
Ostatnio kiedy gadałem z obcą osobą o anime, okazał się on kanadyjskim studentem chińskiego pochodzenia. A jego siostra ma wszystkie tomiki Ranmy. Więc uważaj, to mogą być nie dzieci a kosmaci. Zwłaszcza to zło jest niebezpieczne.

Ps dzieci z gimnazjum są coraz mniejsze i coraz bardziej pyskate.

Edit.............................................................................................

Bo są ferie nareszcie, brak uczniów i nauczycieli w szkole. Co nie oznacza ferii dla mnie... 52 oprawy ośw do wymiany i remontu, 1 pomieszczenie w remoncie czyli kable do wymiany, do zaorania 3 kompy...
Bezimienny - 12-02-2015, 01:11
Temat postu:
Bo sajgon, pobojowisko a mało brakowało a byłyby zgliszcza. Bo jednak wróg ustąpił pod naporem ostatnich szaleńczych prób kontrataku.
GoNik - 12-02-2015, 01:25
Temat postu:
.....Czyżby półka aktywnie unikała zawiśnięcia?
Bezimienny - 12-02-2015, 10:58
Temat postu:
GoNik napisał/a:
.....Czyżby półka aktywnie unikała zawiśnięcia?
... lepiej (czy też w zasadzie gorzej). Kampania była dużo bardziej epicka. Opowiem w niedzielę.
BOReK - 12-02-2015, 18:15
Temat postu:
Bo czasem trzeba wrócić na tarczy... ale to oznacza, że wraca się wcześniej. :D

Robota na Gubałówce odwołana do marca albo i kwietnia ze względu na warunki - nie daliśmy rady podjechać pod samą wieżę pomimo pół dnia prób. Bez podjechania robota nie ma sensu, nikt nie będzie targał ciężkiego sprzętu po zabójczo śliskim podjeździe ani ryzykował, że puszczony grat nie da się zatrzymać i ustrzeli pojazd albo przechodnia. Pomijam już wspinaczkę na oszronioną wieżę, na której są dobre 3 dni pracy. :D

Za to baranina z grilla i poranne widoki były miodzio -> fotki. Docelowo publiczne, więc gdyby ktoś miał problem (zwłaszcza nie będąc zalogowanym choćby na gmailu) to niech da znać, próbuję ogarnąć ten dziki zachód...


EDIT: wjeżdżanie driftującym dostawczakiem na wąski, oblodzony, stromy i ciasny łuk nie jest fajne, ale daje kopa adrenaliny - zwłaszcza że obie krawędzie podjazdu oznaczają sturlanie się między drzewa. Zdjęć ani filmów niestety niet, przynajmniej tym razem.
Crushmaker - 12-02-2015, 18:53
Temat postu:
trzeba było skorzystać i skoczyć gdzieś w okolicy na narty :)
BOReK - 12-02-2015, 19:48
Temat postu:
Tylko gdzie? Jeden stok miałem za domem, drugi po drugiej stronie ulicy i nie wiedziałem co wybrać.
Crushmaker - 12-02-2015, 20:12
Temat postu:
w okolicy stoki w Poroninie na Białce i w Bukowinie :)
BOReK - 12-02-2015, 20:23
Temat postu:
Ale ja serio mówię, na Gubałówce też są :D. Ale na to trzeba mieć czas i ciuchy, których akurat nie miałem. Chętniej bym zresztą pobrykał skuterkiem na tym ponad metrze śniegu.
Ichi-chan - 21-02-2015, 22:53
Temat postu:
Bo byłam z Sas na "Edwardzie II", i spektakl był beznadziejny... Gra aktorów tak sztuczna jak na apelu w gimnazjum, kwestie im się myliły, a główną rolę kobiecą dali facetowi by było bardziej homo.

Ale miałyśmy pretekst by wyjść i zjeść Wonton :D
Ichi-chan - 28-02-2015, 13:14
Temat postu:
Bo zbliża się wizyta mojego roku w prosektorium inie wiem co o tym myśleć...

Za razem "hurra" bo będzie to najlepsza i najskuteczniejsza lekcja anatomii ever, ale zarazem zapach formaliny i odcięte nogi ułożone w rządku na stole operacyjnym.

This gonna be tough...
BOReK - 28-02-2015, 13:42
Temat postu:
To w ramach martwej natury?
Crushmaker - 28-02-2015, 15:05
Temat postu:
make-up na nieboszczykach:>?
Ichi-chan - 28-02-2015, 19:06
Temat postu:
Nieeee.... Będą nieboszczyki i będziemy je szkicować.

I nie jest to raczej martwa natura, myślę o tym raczej jako model który na pewno się już nie poruszy ;)
BOReK - 28-02-2015, 19:08
Temat postu:
Przy "świeżym" nieboszczyku można jeszcze liczyć na odruch Łazarza, ale w prosektorium to ni... No chyba że opiekun ma wyjątkowo czarny humor, zero oporów i elektrody pod ręką. That pun... :>
Tren - 28-02-2015, 19:28
Temat postu:
Ić będzie rysować sztywniaków!
Ichi-chan - 01-03-2015, 00:50
Temat postu:
O czarnym humorze tamtejszego wykładowcy już mnie przestrzegano. A co do nieboszczyków to na pewno nie będą świeże...
Ichi-chan - 01-03-2015, 16:14
Temat postu:
Cytat:

Ić będzie rysować sztywniaków!


Jeśli nie zemdleję przed salą ;__;....
Sasayaki - 02-03-2015, 17:05
Temat postu:
Bo posiadanie dwóch toreb to dla mnie, najwyraźniej, zbyt wysoki poziom abstrakcji. Ale za to miałam dłuższy spacer, na czas którego uczynnie przestało padać.
BOReK - 30-03-2015, 17:37
Temat postu:
Bo nie muszę kupować do Lancii nowego koła dwumasowego, więc UFF. Na 100% będę co prawda wiedział po dłuższej jeździe, ale na razie głównym winowajcą silnych wibracji okazała się pewna tuleja na wałku sprzęgłowym, tak zużyta że cud że mogłem jeździć. W związku z tym jestem kawał pieniądza do przodu. :D

Żeby jednak nie było różowo - specjaliści nie podjęli się regeneracji kompresora klimatyzacji i trzeba kombinować inaczej. Podobny problem jest z dostępnością amortyzatorów, co oznacza retrofit na model ze starszych wersji.
Koranona - 31-03-2015, 21:44
Temat postu:
Bo 4... 4 nigdy nie zaspakajało moich ambicji, 4 to porażka i wojgle jak to nie 5...
Ale z drugiej strony mam za sobą drugi najtrudniejszy dyplom i prawie na pewno świadectwo z wyróżnieniem!
Smk - 01-04-2015, 21:10
Temat postu:
Bo okazuje się iż gryzonie mogą zeżreć instalację elektryczną nawet w szwedzkiej cegle. Tym razem nie aura antytechnologiczna, zwykła biologia wystarczyła.

Na szczęście tylko kable...
BOReK - 02-04-2015, 15:09
Temat postu:
LOLTH

Na pocieszenie powiem ci, że gryzonie mogą zjeść kable w pancernym kontenerze z BTSem. >]
Daerian - 02-04-2015, 20:29
Temat postu:
Znajomemu dziadka zjadły trabanta w zimie... (cały samochód).
BOReK - 02-04-2015, 21:25
Temat postu:
Dziwnym nie jest, chociaż takiej ilości duroplastu szczur może nie przeżyć.
Serika - 08-04-2015, 22:56
Temat postu:
Bo odkryłam w sobie geny swoich rodziców (a już myślałam, że podmienili mnie w szpitalu!). i wcale nie jest mi z tym źle!

A w życiozupie, bo to powinien być bardzo niepokojący objaw .____.
Tren - 09-04-2015, 19:05
Temat postu:
Bo kompletnie zapomniałam, że mam dzisiaj zaliczenie.
Nanami - 26-05-2015, 21:29
Temat postu:
Bo nareszcie po strachu...!
A teraz na kolację żywię się własną krwią. Nom nom nom...
(dwie wyrwane ósemki - niby zęby mądrości, a durne jak but)
kokodin - 28-06-2015, 21:16
Temat postu:
Ok teraz badzie chichot losu
Ponad miesiąc temu utraciłem mój najważniejszy dysk twardy, część danych udało się jeszcze ocalić, ale nie wszystko (2TB na 1TB trudno zmieścić) i tak sobie od tamtego czasu odchorowywuję.
Niemniej wczoraj odebrałem z serwisu nowy dysk zamienny w ramach gwarancji, nowy dysk jest rzeczywiście nowy, ale bez gwarancji, ponieważ gwarancja na stary właśnie dobiegła końca.
Aż strach to teraz zapełniać
Miejsce mam, nowy dysk mam, ale zaufanie do firmy utracone, stary dysk w kompie też ma ponad 5 lat.
Kurcze gra w zakłady... Chyba muszę powrócić do nawyku sprzed 10 lat i zrobić co pewien czas backup :] Paranoja atakuje troszki.
Nanami - 29-06-2015, 18:28
Temat postu:
Jak ja miałam taka sytuacje (straciłam zaufanie, acz wymienili mi dysk na nowy) to upchnęłam go taniej w pierony i wyposażyłam się w nowy. :>
kokodin - 30-06-2015, 09:49
Temat postu:
(uwaga post zawiera żale i reklamy których nie należny brać zbyt poważnie)
W zasadzie to mi się nawet nie chce. Kiedy kupowałem "ten" 2 lata temu miałem do wyboru 4 lub 5 producentów z których do tej pory nie zawiódł mnie tylko Samsung. Ale Samsungów dużych nie było więc poszedłem z Seagate. Obecnie Samsunga niema, zostało jeszcze wd, które swego czasu rzuciło mi dosłownie elektroniką dysku po oczach i Toshiba, która jest "nowym graczem". Nie mówiąc już o tym że sprzedając nawet nowy dysk bez gwarancji, trzeba się liczyć ze stratą wartości.
Tak więc jednak zacznę lepiej segregować rzeczy i backupować te ważniejsze. Głównie dartego, że nie posiadam zaufania do żadnego producenta dysków twardych (bo Hitachi i Samsung wyszły z interesu).
kokodin - 20-07-2015, 17:15
Temat postu:
Z kategorii jestem z siebie dumny że zrobiłem coś złośliwego.

Od pewnego czasu poluję na narzędzia ręczne do prac w drewnie. Konkretniej obecnie poluję na tani i przyzwoity strug (lub hebel jak kto woli) Wypatrzyłem jeden, który mi się podoba. Polski , zielony, w rozsądnej cenie. W zasadzie ideał, niemniej producent udostępnia tylko jedno zdjęcie a opis sugeruje (niezgodnie z obrazkiem) większą tandetność niż jakikolwiek chiński strug z marketu budowlanego.
"Szczegółowy opis techniczny" zawiera 2 krótkie linijki tekstu, dwie myśli.
Tak wiec napisałem do nich z prośbą o więcej fotek i szczegółów, które są w opisach wszystkich innych strugów na rynku polskim!! WSZYSTKICH!!!
W odpowiedzi otrzymałem informację, że technik robiący zdjęcia ma urlop.
Wniosek , nie mają zamiaru nic sprzedać?
Tak więc uwolniłem inwencję twórczą i uprzejmie opie..sałem co w opisie powinno być i jak opis takiego narzędzia wyglądać powinien, kwitując stwierdzeniem, że obecny opis sugeruje trzymanie się z daleka, oraz że lepszy byłby brak informacji niż pisanie bredni (w domyśle) które sugerują kosmiczną tandetę. Zaznaczyłem że nie kupię narzędzia dopóki opis nie zostanie poprawiony
Pozdrowiłem, podpisałem się i wysłałem, teraz czekam na reakcję jakakolwiek by ona nie była.
Nieważne, czy opis poprawia , ja mam satysfakcję z samego faktu, że mam rację.

Nie poprawią , kupię coś czeskiego :], też ma ładny kolor. Trochę tylko będzie szkoda bo lubię jakość narzędzi tej firmy
BOReK - 20-07-2015, 19:28
Temat postu:
Lubisz jakość narzędzi danego producenta, ale nie kupisz bo dostępny opis sugeruje tandetę? Ufasz, ale nie ufasz? Jestem zagubiony... :/
kokodin - 20-07-2015, 20:09
Temat postu:
Nie gub się
Zwyczajnie narzędzia proste: klucze, śrubokręty, miarki, itp. są na miejscu w sklepach osiedlowych do obejrzenia i nie lamią się zazwyczaj. Natomiast narzędzia specyficzne, których z reguły nie sprowadza się do zwykłych sklepów z gwoździami na zaś, nie mogę obejrzeć, zdjęcie jest sfotoszopowane i mam napisane że korpus jest z tworzywa, co może oznaczać wszystko. Dodatkowo towar jest nowy w ofercie i w kilku sklepach w internecie pod jednym numerem ewidencyjnym są inne zdjęcia zupełnie innych strugów.
Zapytałem o fotki i o 3 rzeczy
z czego jest stopa
jakie są wymiary narzędzia
i jakie są płaszczyzny regulacji, bo tego na zdjęciu nie widać
Dostałem odpowiedź tego od zdjęć niema, więc nie możemy panu odpowiedzieć. Skoro oni nie wiedzą to kto ma wiedzieć? Pytałem bezpośrednio producenta poprzez jego własny sklep.

Nazwijmy to stratą zaufania do firmy poprzez kiepską obsługę klienta
Nanami - 21-08-2015, 22:08
Temat postu:
Bo Trójmiasto, cudna pogoda, morze i Park Narodowy! I czeski!
...szkoda tylko, że z wypadu wróciłam totalnie poirytowana przez towarzyszów podróży.
(taaa jestem asocjalną introwertyczką w końcu)
BOReK - 22-08-2015, 07:05
Temat postu:
Nanami napisał/a:
Bo Trójmiasto, [...] I czeski!

Ale... że jak? :D

Nanami napisał/a:
...szkoda tylko, że z wypadu wróciłam totalnie poirytowana przez towarzyszów podróży.

Następnym razem dobierzesz lepszych.
Nanami - 22-08-2015, 16:24
Temat postu:
Bo kolega koleżanki wziął na objazd po Polsce swojego kolegę - Czecha. I w ogóle, czeski GPS ma genialne teksty (dla Polaka brzmiące prześmiesznie).
Racja, mam nauczkę, by lepiej dobierać towarzyszy, więcej tego błędu nie popełnię~
Ale poza tym to wycieczka naprawdę fajowa, świetna pogoda, pierwszy raz skorzystałam z pendolino, więc i podróż krótka i wygodna, do plaży było bliziutko i w ogóle, mrrrrr.
BOReK - 22-08-2015, 18:31
Temat postu:
Nanami napisał/a:
czeski GPS ma genialne teksty (dla Polaka brzmiące prześmiesznie).

W okolicach Opola i pewnie nie tylko tam można namierzyć czeskie stacje radiowe, jest czad. >D
kokodin - 02-09-2015, 16:48
Temat postu:
Bo byłem dzisiaj u dentysty, ale możliwe że przeżyję.
Smk - 07-09-2015, 15:04
Temat postu:
Wróciwszy na studia zaliczyłem dziś pierwszego zonka.

Zostałem nazwany starszym panem, z racji bycia najbardziej zaawansowanym wiekowo studentem i mając więcej lat niż aktualna kadra.
Jej?
kokodin - 18-09-2015, 16:53
Temat postu:
Przez ostatnich kilka dnu prałem dzielnie moje drukarki, po kawałeczku w wannie, ostrym strumieniem wody.
O ile małego epsonka a4 da się załatwić w jedno popołudnie, o tyle wielkoformatowego hp-ka myję już drugi dzień a jeszcze nie dotarłem do jego podłogi.
No ale jak się chce drukować tęczowe rzygające jednorożce na papierze formatu 330x1270mm ....
Niestety moja najlepsza drukałka B3+ postanowiła się zesikać czarnym tuszem zaraz przed czyszczeniem a ćwierć szklanki czarnego brudzącego płynu może sporo rzeczy zaplamić :] nie mówiąc o tym co się dzieje w środku. szczęśliwie popsuła się do końca jedna mniejsza drukalka hp i niespodziewanie mam kilka prawie nowych części do mojego potwora (stacja dokująca , silniki, enkodery, klipsy i gumowe części) Kto by pomyślał , ze hp wepchnie tyle części starszego modelu biurkowego do drukałki profeszjonallnej
Smk - 28-09-2015, 19:43
Temat postu:
Bo w końcu dostąpiłem rytuału inicjacji.

Quadrokopter został odratowany, bez strat w ludziach i sprzęcie.
Ichi-chan - 15-10-2015, 15:45
Temat postu:
Dzisiaj dosłownie siedziałam w ławce, zwrócona do tablicy a Profesor mówił "A tak wygląda litera 'B'...". Mam prawdziwe zajęcia na których przepisuję literki.
Nikt mi już nie uwierzy że jestem na Drugim roku...
Tren - 15-10-2015, 16:14
Temat postu:
Ichi-chan napisał/a:
Dzisiaj dosłownie siedziałam w ławce, zwrócona do tablicy a Profesor mówił "A tak wygląda litera 'B'...". Mam prawdziwe zajęcia na których przepisuję literki.

Uczą cię pisać kursywą?
BOReK - 15-10-2015, 19:18
Temat postu:
Ichi-chan napisał/a:
Mam prawdziwe zajęcia na których przepisuję literki.

Że taka porządna kaligrafia? O_O
NiBl - 15-10-2015, 19:32
Temat postu:
albo jeszcze gorzej... Pismo techniczne
Tren - 15-10-2015, 19:44
Temat postu:
Cytat:
albo jeszcze gorzej... Pismo techniczne

Biorąc pod uwagę profil studiów Ić to szczerze wątpię akurat w tę opcję.
JJ - 15-10-2015, 20:40
Temat postu:
Ja tam na sztuce się nie znam, ale strzelam że to liternictwo i Ić będzie profesjonalnie robić dizajnerskie czcionki.

Trafiłem? :D
Ichi-chan - 15-10-2015, 22:19
Temat postu:
Cytat:
Ja tam na sztuce się nie znam, ale strzelam że to liternictwo i Ić będzie profesjonalnie robić dizajnerskie czcionki.

Trafiłem? :D

Tak :D
Taką mam nadzieję :) Jak na razie jest to the boring part - którego nasz wykładowca jest świadom. Nie jest to kaligrafia - nie będe po tych zajęciach ładniej pisać selavi :/
Ale jak na razie uczymy się stawiać odpowiednie odstępy między literami, i mierzymy litery tak by pasowały do 'O'.

Profesor powiedział patrząc na moje pierwsze próby - " No, jeszcze z miesiąc i będzie " (TT ___TT)
To kinda przypomina pismo techniczne ale nie jest tak restrykcyjne...
kokodin - 23-10-2015, 02:02
Temat postu:
Bo konsola nadal w strzępach ale już coś widać, już coś działa.
Jak na przykład moje kirby. Tylko dlaczego wersja pal musi być po niemiecku!!!
będzie trzeba poflashować carta na prawdziwy język, angielski lub japoński
obowiązkowo popatrzeć photki!!!

https://kokodinlaboratory.files.wordpress.com/2015/10/100d0734.jpg
https://kokodinlaboratory.files.wordpress.com/2015/10/100d0733.jpg
https://kokodinlaboratory.files.wordpress.com/2015/10/100d0735.jpg
BOReK - 23-10-2015, 17:55
Temat postu:
Czemu dla drugiego gracza zrobiłeś tylko przycisk START?
kokodin - 23-10-2015, 19:13
Temat postu:
Perspektywa, to być reset ty nieuku :P mam 4 pady z pierwszego zasiewu (oraz jeden famicomowy na usb), znaczy się te kwadratowe z lat 1992-1996. Solidne i pasujące do obudowy w drugiej konsoli :P
Poza tym w kirby nie ma drugiego gracza, ale z ciekawostek można zaznaczyć że był by to żółty blob, bo tak zadecydowało nintendo.

Zwróć uwage że kawałek laminatu z gniazdami na kontrolery jest kompletnie chaupniczo dorobiony i niech cię zielony kolor nie zwiedzie, konsola byla połamana na kawałki jakieś 12 lat temu.
Ichi-chan - 29-10-2015, 21:41
Temat postu:
Nie wiem czy piszę to w dobrym temacie, ale znalazłam dzisiaj w empiku książkę napisaną przez Pewdiepie'a... not so fabulous as it sounds.
GoNik - 01-11-2015, 13:23
Temat postu:
Yay me.

Czyszcząc okulary nacisnęłam trochę za mocno i zostałam z prawym zausznikiem w ręku... Niedziela świąteczna, mać.
Tyle dobrego, że nie ułamał się kompletnie, tylko albo odkleił, albo coś element wchodzący do środka zausznika i mogłam go włożyć z powrotem. Jakoś się trzyma, ale czuję, że okulary nierówno leżą na nosie i wolę nie macać ich za bardzo >.>
GoNik - 02-11-2015, 14:27
Temat postu:
35zł i 4 dni chodzenia w starych okularach później...


Czuję się bardzo dziwnie w starych soczewkach, odzwyczaiłam się i nie mogę dobrze wzroku skoncentrować o.x
BOReK - 02-11-2015, 15:04
Temat postu:
Przerabiałem taką przesiadkę dość niedawno, w sumie w starych okularach przebiegałem dobre 2 lata zanim kupiłem nowe. :D

Wczorajszego pecha ciąg dalszy. Wczoraj zaczął mi przeciekać sedes (na szczęście ta rurka od spłuczki) i wieczorem kompletnie nie szła mi rozgrywka czołgowa. Dzisiaj wziąłem się za ten sedes i na finale okazało się, że muszę wymienić cały górnopłuk - zbiornik zwyczajnie wziął i spadł za ścianką, pół łazienki do rozbiórki. Na szczęście był pusty... A jutro wczesnym rankiem wyjazd, nie ma to jak poważne remonty w trybie ekspresowym. :D

Na szczęście wbrew wszelkim omenom udało mi się samodzielnie zmienić klocki hamulcowe w aucie, niczego nie zepsuć i samemu nie odnieść obrażeń. Nawet łatwo poszło.
Anonymous - 13-11-2015, 23:40
Temat postu:
Pojedź gdzieś na weekend, mówili. Będzie fajnie!

No więc informuję, że mamy się z Irian dobrze, zamach w Paryżu nas ominął.
Serika - 14-11-2015, 01:22
Temat postu:
Mam nadzieję, że nie będziecie miały problemów z powrotem :/
Smk - 14-11-2015, 16:33
Temat postu:
Mai napisał/a:
Pojedź gdzieś na weekend, mówili. Będzie fajnie!

No więc informuję, że mamy się z Irian dobrze, zamach w Paryżu nas ominął.


Rodzina pojechała mi do Londynu jak naród postanowił uzewnętrznić się na ulicach. I feel you.
Czymajcie się na dzikim zachodzie.
Bezimienny - 16-11-2015, 21:38
Temat postu:
Bo leżę w szpitalu. Z drugiej strony łeżę w szpitalu zamiast być gdzieś gdzie być wcale nie chcę
Tren - 16-11-2015, 21:59
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
Bo leżę w szpitalu. Z drugiej strony łeżę w szpitalu zamiast być gdzieś gdzie być wcale nie chcę

Zdrowiej Poringu! W takim tempie, żebyś jak najszybciej czuł się dobrze, ale jak najpóźniej musiał wrócić tam gdzie być nie chcesz.
Sasayaki - 16-11-2015, 23:22
Temat postu:
Ojoj. Obyś jak najszybciej przestał leżeć i najlepiej zaczął przyjmować bardziej pionową pozycję.
Irian - 16-11-2015, 23:34
Temat postu:
Dołączam się do ojojania. Zdrowiej!
Smk - 17-11-2015, 08:02
Temat postu:
Irian napisał/a:
Dołączam się do ojojania. Zdrowiej!


Z definicji w sumie.

Oj.
Ichi-chan - 17-11-2015, 23:19
Temat postu:
Chóralne ojojojanie! Dołączam - leżenie super ale hospitalizacja już nie :< Zdrowia!
kokodin - 22-11-2015, 07:57
Temat postu:
Mam taki mały kłopot od tygodnia. Mianowicie codziennie gdy się budzę znajduję na sobie mojego kota o imieniu Neco. Zwierzak postanowił spać na mnie, bez względu na to czy mu pozwolę czy nie. Czeka aż zasnę i pojawia się znikąd. Z jednej strony lubię tego futrzaka, ale z drugiej po raz kolejny się nie wyspałem , ponieważ kot dodatkowo robi za mechniczny, ugniatający budzik jak tylko zrobi się widno za oknem.

Jak tu nie kochać zwierząt.
BOReK - 24-11-2015, 17:44
Temat postu:
Bo nareszcie w tej robocie trafia mi się podróż do trójmiasta!
... Akurat gdy oddaję mój samochód na serwis i nie będę prowadził, świetne zgranie w czasie.
Ichi-chan - 13-12-2015, 21:48
Temat postu:
Bo wczoraj na Floriańskiej zaczepił mnie koleś, powiedział mi że wygrałam sto złotych. Wspominane pieniądze trzymał w jednej ręce a w drugiej komórkę z kamerą wymierzoną na mnie... Powiedziałam tylko "co?" i obdarzyłam go wzrokiem mówiącym 'ki czort?!', przez co chłopak chyba się speszył i poszedł. Zastanawiam się czy nie powinnam wziąć jednak kasy >___>
Tren - 13-12-2015, 21:53
Temat postu:
Ichi-chan napisał/a:
Zastanawiam się czy nie powinnam wziąć jednak kasy >___>

Pamiętaj na przyszłość, darowanym banknotom zagląda się w znak wodny.
Ichi-chan - 17-12-2015, 22:35
Temat postu:
Taaa też tak pomyślałam :/
Ale gostek po prostu chciał zrobić filmik na youtuba or stuff...
JJ - 02-01-2016, 22:49
Temat postu:
All hail PKP!

Byłaby tu historia o tym, że jestem pierdołą: na peron wbiegłem minutę po czasie odjazdu, zastanawiając się już kiedy następny pociąg...

...ale na tablicy przywitał mnie napis "opóźniony 50 minut". Następny pociąg za półtorej godziny. Oh well, zawsze coś. Poczekałem, wsiadłem, pociąg zaczął się turlać jak bozia przykazała...

...ale po jakiejś godzinie stanął i jakoś tak stał. Bez sensu, tu przecież nie ma stacji. Lekki chaos, pasażerowie zastanawiają się o co chodzi, WTEM! Z końca wagonu dobiega głos. Ktoś kto polazł po konduktora informuje nas głośno: druga awaria lokomotywy z rzędu, mamy (minimum) 120 minut opóźnienia. Yep, gdybym wsiadł w następny, dojechałbym wcześniej. Najlepiej sytuację podsumował pan za mną, rozmawiający akurat przez telefon kiedy nasza nowa lokomotywa w końcu zaczęła się turlać. Beznamiętnym głosem rzekł do rozmówcy:

Cytat:
Rusza. Rusza. Wszyscy klaszczą. Jak amerykanie w samolocie.


I wszyscy żyli długo i szczęśliwie, a w ramach przeprosin dostali za darmo rozpuszczalną kawę.
BOReK - 03-01-2016, 10:14
Temat postu:
W mniejszej skali czasowej, ale miałem kiedyś podobnie w łódzkim MPK akurat podczas ataku śnieżycy. Autobus podjechał z opóźnieniem ok. pół godziny, turlał się powoli (co oczywiste w taką pogodę) i został wyprzedzony przez drugi autobus tej samej linii gdzieś w połowie drogi. :D
Ysengrinn - 03-01-2016, 10:27
Temat postu:
Taki mamy klimat, JJ-u, taki mamy klimat.
GoNik - 05-01-2016, 13:03
Temat postu:
Czasem trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, jak puknąć w rurkę.

Po powrocie z wyjazdu zastaliśmy kaloryfer w salonie (największy i de facto grzejący większość mieszkania) zimny jako ta bryła lodu. Yay, -15 na zewnątrz. Yay, sobota. Udało nam się stwierdzić, że nie jest zapowietrzony, ale dalszych pomysłów na rozwiązanie problemu zabrakło - wczoraj więc telefon do spółdzielni i dziś rano panowie przyszli kaloryfer obmacać.

Zajęło im to tyle czasu, ile potrzeba na wejście do mieszkania, podsunięcie do podpisu potwierdzenia, że byli i łupnięcia parę razy czymś w rurę doprowadzającą wodę do kaloryfera.

A ja od soboty wieczór w 2 swetrach siedzę i dorobiłam się zarazy, na razie w fazie kiełkującej podejrzanie.
JJ - 17-01-2016, 21:09
Temat postu:
Moje miasto jest stolicą kultury!

Nie uczestniczyłem w tym, nie wiem jakie są implikacje. Ale może trochę odchamieję przez dyfuzję.
Ysengrinn - 17-01-2016, 21:16
Temat postu:
Winszować I guess:P?
shugohakke - 17-01-2016, 22:45
Temat postu:
Na dzień dobry sala postanowiła wybuczeć ministra kultury. Błogosławiona niech będzie sesja która zmusiła mnie do zawieszenia wolontariowania w NFMie - jeszcze bym się na miejscu musiał wstydzić. Są miejsca i jest czas na takie rzeczy, ale takie zachowania to wioska na całego.

Zwiedzałem dziś rynek koło południa, przedreptując 20 minut swcześnienia na spotkanie, i aranżacja do plenerowego otwarcia wyglądała dość kiczowato, ale co ja tam wiem? Za to samo wydarzenie mijane wieczorem w pośpiechu na dwóch kółkach brzmiało niezgorzej. Słowem: otarłem się, ale nie doświadczyłem.
kokodin - 22-01-2016, 14:47
Temat postu:
Nie wiem czy wpisać to do zupy czy do życia , ale do pośredniego tematu też nie bardzo pasuje.
więc tak:
Ja mam ubaw, bo już nie klnę (co i tak nie zraża się często)
Szkoła ma problem, bo wirusek zjadł część dokumentów nauczycieli (nawet na zewnętrznym serwerze)
Nauczyciel , który to spowodował znikła i się nie przyznał, wiec będzie mieć pewnie powtórkę w domu i w sumie ja się ciesze, a ten nauczyciel niech się martwi, bo wirusek dosyć skuteczny jest (CTB-Locker)
JJ - 24-01-2016, 21:32
Temat postu:
Dziś u babci w jednej z jej gazet przeczytałem wyznania gimnazjalisty który miał "taką fazę", że grał w gry MEMORY MPG. Biedaczyna stracił jakiekolwiek zainteresowanie realnym życiem. Smuteczek, niemniej skill autora w notowaniu nazw gatunków ze słuchu rządzi :D
kokodin - 24-01-2016, 23:07
Temat postu:
Nazwa gry i gatunek zostały zmienione, wszelka zbieżność z nazwami prawdziwymi jest przypadkowa i niezamierzona.
Za moich czasów wieść niosła, że to Tibia separuje od społeczeństwa
Daerian - 01-02-2016, 14:43
Temat postu:
kokodin napisał/a:

Za moich czasów wieść niosła, że to Tibia separuje od społeczeństwa

Nie nie, Tibia to zmienia w trolla i służy do sprzedawania postaci na Allegro, od życia separuje od zawsze WoW.
JJ - 01-02-2016, 14:51
Temat postu:
Po Tibii bije się mamę krzesłem :D Pamiętam jeszcze te reportaże!
shugohakke - 01-02-2016, 14:55
Temat postu:
Rycerskie zawołanie z gimnazjum tak właśnie brzmiało:
Będę bronił Tibii krzesłem!

Nie przypominam sobie zbitki pojęciowej o izolowaniu.
Anonymous - 01-02-2016, 14:57
Temat postu:
https://www.youtube.com/watch?v=666VXWPS08k

Hymn Tybii. ^^
kokodin - 01-02-2016, 18:45
Temat postu:
Tibia jest z 1997 roku, ja o niej słyszałem w okolicach 2003 od nauczyciela informatyki, który coś mógł przekręcić. :P Skoro pokemony, pewien magik, hello kitty i kucyki to ZUO wcielone ... wszystko może być oskarżone o wszystko, starczy jeden ksiądz z kiepsko poskręcanymi klepkami.
kokodin - 02-02-2016, 12:49
Temat postu:
ok nowy temat.
Mam w pracy do zjedzenia dwie kanapki, tylko nie mam pojęcia która jest dzisiejsza a która sprzed weekendu, bo obydwie identycznie zapakowane.
Czyli wybieram głodowanie aby nie chorować w 50% przypadków.

A mówią że od nadmiaru głowa nie boli.
Sasayaki - 02-02-2016, 13:29
Temat postu:
możesz też sprawdzić z czym są. Chyba, że zawsze robisz z tym samym.
kokodin - 02-02-2016, 13:56
Temat postu:
Moje kanapki powstają przez klonowanie :P są nie do odróżnienia.
W zawiązku z czym był pączek i soczek, godzinę do obiadu mogę przegłodować.

W domu przeprowadzę testy na zwierzętach. Mam do wyboru 3 koty i jednego świniojamnika, znaczy psa niewiadomego pochodzenia.
Serika - 02-02-2016, 22:17
Temat postu:
Przewidywany wynik testu:
1. wszystkie trzy koty obwąchają, wycofają się tyłem i powiedzą Ci, co o Tobie myślą.
2. stwór jamnikopodobny pożre ze smakiem i się obliże.
Niezależnie od stopnia świeżości kanapki :P
kokodin - 02-02-2016, 23:10
Temat postu:
Stwór najbardziej lubi jak piekę sobie biszkopta z 2 jajek :]
chociaż i z tym też są problemy, bo każdy następny jest 2 krotnie większy, mimo zastosowania identycznych składników.
uwaga podaję przepis

bieremy 2 jajka stworzenia kurowatego :]
pół szklanki mąki tortowej najlepiej małoglutawej
pół szklanki cukra
można dac soka z mandarynki lub parę kropelek vanili

1 czynność
dzielimy jajka do 2 misek na żółte i białe
2 czynność
białe dostaje 1 łyzkę cukra ze szklanki i szczyptę soli, żółte dostaje cała resztę cukra i albo łyzkę wody i esencję zapachową albo soka z owoca
3 czynność
żółte kręcimy na pulchny kogelmogel, białe tłuczemy na pianę, kolejność dowolna ale narzędzia muszą być oddzielne.
4 czynność
biale wkładamy na żółte i mieszamy łyżką powoli dodając mąkę z drugiej szklanki tak żeby nie opadło za bardzo
5 czynność
wkładamy do małej tortownicy przesypanej bułka tartą po czym niezwłocznie do piekarnika ustawionego na 180*C
6 czynność
Idziemy obejrzeć jeden epizod anime mamy tylko 5 minut na komunikację między kuchnią a komputerem, bo po 30 minutach trzeba wyjąc wypieka z piecyka.

7 przygotować do konsumpcji, czyli albo zrobić z tego tort, skoro już jesteśmy w połowie drogi, albo wyjąć z lodówki dżem (ananasowy :P)

(przy 15 centymetrowej tortownicy, powinniśmy otrzymać walec ok 8 cm puchatości w wysokości, ponieważ ciasto powinno urosnąć w piekarniku ok 2-3 krotnie)

*przepis został podany w sposób jak najbardziej niezrozumiały w celu zmylenia pościgu, tłumaczenia oficjalnego nie będzie, ale było by zbieżne z większością książek kucharskich. Niemniej jest to przepis przesłodzony.
Anonymous - 13-02-2016, 13:43
Temat postu:
Bo po obejrzeniu Gwiezdnych Wojen (epizody 4-6) czuje niedosyt...
kokodin - 22-02-2016, 12:59
Temat postu:
Mam prochy, zwolnienie i tydzień wolnego a gardło coraz mniej boli.
Szkoda tylko że od strepsilków popękał mi trochę język.
Irian - 22-02-2016, 19:59
Temat postu:
Jedz je na zmianę z Islą, Strepsilsy mordują co trzeba a Isla dba o osłonę. U Mnie Działa (TM).
Ysengrinn - 29-02-2016, 18:14
Temat postu:
Sprzątanie strasznie zaburza porządek dnia. Przez przypadek znalazłem płytę Mass Effecta i tyle było niedzieli...
Sasayaki - 15-03-2016, 22:22
Temat postu:
Ponieważ czerwiec coraz bliżej, posprzątałam sobie skrzynkę mailową. A potem napisałam stronę takiego bezsensu, że aż poczułam się ze sobą źle. Ale przynajmniej Trillian nie będzie już mówił, że mam dwieście nieprzeczytanych wiadomości.
kokodin - 16-03-2016, 08:41
Temat postu:
ja mam 1976 nieprzeczytanego i nieposortowanego spamu, więc wiesz.... 1/3 skrzynki


edit****************************************
nowe zagadnienie
Po wizycie u doktora kocha nie kocha, górna ósemka już mi nie kaleczy policzka i z całą pewnością nie zacznie boleć.
.............................
Głównie z powodu , że jej już niema. Co niestety oznacza parę dni kiepskiego jedzenia. (I pewnie kilku proszków z zimna herbatą)

Swoją drogą pan doktor miał dosyć ciekawe podejście do pracy. Do gabinetu, znieczulić i sio na korytarz. Potem ciach komuś zęba i do kasy. I następny raz z kolejnym pacjentem do znieczulenia i poprzednim znieczulonym na fotel. Ile oni tych zębów dla wróżki zębuszki nawyrywali? ile to kasy pod poduszką będzie (bo nie dawali ich na pamiątkę)
Tren - 16-03-2016, 23:53
Temat postu:
Bo wyszukiwarka w Windowsie ssie i byłam święcie przekonana że folder z opowiadaniami z mojego uniwersum zaginął w tajemniczych okolicznościach, albowiem nigdzie nie mogłam go znaleźć, a durna wyszukiwarka nie zlokalizowała ani jednego pliku którego nazwy pamiętałam. Ani nazwy samego folderu. Ostatecznie udało mi się znaleźć gdzie folder został przypadkiem przeniesiony, ale na tym etapie kompletnie straciłam wiarę w ludzkość, a zwłaszcza wyroby Microsoftu.
kokodin - 17-03-2016, 12:01
Temat postu:
Tren , problem z którym się spotkałaś nazywa się "indeksowanie plików". Wyszukiwarka w Windowsach rzeczywiście jest coraz gorsza, niemej da się ją czasem zmusić do współpracy.
Trzeba zmienić ustawienia wyszukiwania tak by nigdy nie wyszukiwał w folderach indeksowanych, lub zmusić system do indeksowania wszystkich plików (co ułatwia pracę także wirusom szyfrującym dane).
Indeksowanie generalnie kuleje w win vista i 7 w 8 nie wiem, co do 10 mam mieszane uczucia, nie testowałem go na tyle dogłębnie aby się temu bliżej przyjrzeć.
Wyszukiwanie w win vista i 7 ma tez dziwną przypadłość zapętlania się na skrótach do katalogów (czego xp i 98 nie robiły). Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że wyszukiwarka plików w windzie 98 była lepsza, wolniejsza ale dokładniejsza. Obecnie podobnych mechanizmów używają programy antywirusowe.
Nanami - 19-03-2016, 16:18
Temat postu:
Jest praca, jest źle.
Nie ma pracy, to też źle.
Wizja nowej pracy nie motywuje, znów zaczynać od początku.
Wrócić na stare śmieci też źle, w końcu decyzję podjęłam, żeby coś zmienić.
Dlaczego jak się było dzieckiem to tak się chciało być już dorosłym?!
Mai_chan - 19-03-2016, 17:03
Temat postu:
Nanami, przybij piątkę, ja nadal nie wiem, czy decyzja o rzuceniu (nudnej, męczącej i generalnie wyjadającej wszystkie siły) korpopracy było dobra czy zła.
vries - 19-03-2016, 18:00
Temat postu:
Nah, ja też szykuję się na zmianę (w tym sensie, że marnuję urlop na rozmowy kwalifikacyjne). Trochę sram w gacie, bo nie wiem, czy jestem gotowy (czy pan sprawdzający moją niewiedzę się na mnie zdecyduje). Czy nie wyjdę na idiotę. Najgorsze byłoby w moim wieku zostać tam gdzie jetem, bo czym dłużej się siedzi na tym swoim stołku tym zmiana jest trudniejsza. No i papierki coraz bardziej frustrują.

Pamiętam moją ostatnią rozmowę w IBMie. "Co by pan chciał u nas robić?". WTF!? Skąd ja mam to widzieć... Nie chcieli mnie wtedy. Nie muszę przynajmniej dojeżdżać 40km do roboty.
Nanami - 19-03-2016, 19:02
Temat postu:
Ja wróciłam na stare śmieci, bo nie ma już kobiety-pomyłki, która mi uprzykrzała pracę, bo szef zaproponował trochę lepsze warunki i jest trochę bardziej skłonny iść na ustępstwa. Z nastawieniem, że co mi tam, raczej długo tu nie wygrzeję miejsca, a odłożę trochę kasy. W międzyczasie zamierzam intensywnie myśleć nad własnym czymś. A jak będzie meh, to 2 tygodnie i już mnie nie ma. Oby tylko nie zeżarło mnie "a w tej innej na pewno byłoby lepiej, głupia byłam".

Vries, lepiej spróbować, niż nie spróbować, nawet jak się sparzy. Aczkolwiek mam podobne podejście i nie lubię brać na klatę odpowiedzialności, więc częściowo świadomie wybrałam pracę 'asystenta' niż całkowicie samodzielne stanowisko. Na pytanie "co chcesz robić" chyba najlepiej jest odpowiedzieć o możliwości rozwoju, rozwiązywaniu nowych wyzwań, podpatrywania od doświadczonych kolegów...
kokodin - 23-03-2016, 01:02
Temat postu:
Z cyklu "a dlaczego akurat teraz":
Mam w pracy drukarke hp. Pół roku temu czarna głowica stanęła i nie dawała się wyczyścić. Nowych nikt już nie prowadzi a jak są w sklepach to przeterminowane lub bez faktury (która musi być) Ok ja wszystko rozumiem, szukałem pół roku , znalazłem nową głowicę, udało mi się ją zamówić i opłacić i od tygodnia do mnie szła. I doszła. A Drukarka powiedziała "po co mi nowa jak ja mam 100 % sprawną?" i zaczęła drukować bez jakiegokolwiek uprzedzenia w połowie strony czyszczącej jak zlewałem stary atrament z CISS-a. Łapy mam brudne jeszcze ale wychodzi na to, że nowe głowice wystarczy opłacić a drukarka sama się naprawi. Brawo hp.
Dodajmy, że sztuka to 130-150 zł a są tam 4 sztuki po jednej na kolor.
vries - 25-03-2016, 09:02
Temat postu:
Tak sobie myślałem, żeby sobie pograć Dawn of War II, od kiedy mam kompa, na którym ta gra mi nie klatkuje przy efektach specjalnych. Może bym nawet sobie tą grę kupił, ale nie, bo drogo, więc TPB... i nagle TO. Dziękuję ci mój Uniżony Bundlu (w sumie w pudełku z DOW Soulstorma też nie miałem).
Z drugiej strony moje kochane zatoki przypomniały mi, że mamy Wilki Post (TM) i NO FUN ALLOWED. Czas poprzechodzić zatokową drogę krzyżową. Przespałem wczoraj cały dzień i jest trochę lepiej. Ale jak znam życie jak wyjdę z roboty będę czuł się kupa kupy.
Ysengrinn - 25-05-2016, 01:18
Temat postu:
Po latach stwierdzam, że "Nowy dokument tekstowy (2).txt1" to nie była dobra nazwa pliku.
Bezimienny - 26-05-2016, 12:06
Temat postu:
...ale dlaczego ta jedynka na końcu?
Ysengrinn - 26-05-2016, 13:58
Temat postu:
A bo widzisz, część plików txt otwierałem jakimś bardziej zaawansowanym programem, ale część wygodniej mi było obsługiwać w windowsowym notatniku. Więc jako program domyślny do .txt ustawiłem ten nowszy program, a windowsonotatnik dostał dedykowane rozszerzenie .txt1, które wpisywałem do nazw odpowiednich plików.

#humanistazkomputerem #poormanslifehacks
Serika - 26-05-2016, 14:59
Temat postu:
Przyznaję. W życiu bym nie wpadła :P
Sasayaki - 07-06-2016, 22:27
Temat postu:
Bo odkryłam, że Trillian wydaje dźwięki przy niektórych emotikonach. Co jest okropne. Jednakże, gdy usiadłyśmy z Ić i wypróbowywałyśmy wszystkie po kolei było całkiem zabawnie.
Ichi-chan - 24-06-2016, 23:29
Temat postu:
Emotikonka 'LOL' w cichym pomieszczeniu z zaskoczenia robi świetny efekt >:]
Dobra rada jak chcesz przyprawić kogoś o zawał.
Serika - 26-06-2016, 21:35
Temat postu:
Uroki mieszkania na parterze:
1. jest duszno
2. otwierasz balkon
3. odkrywasz, że masz w domu kota,
4. kot twierdzi, że to jego dom
5. kot w końcu wychodzi, zamykasz balkon,
6. jest duszno...

Kot siedzi na środku salonu i się myje. MY NIE MAMY KOTA.
... kot chyba o tym nie wie.
BOReK - 26-06-2016, 22:28
Temat postu:
Mylisz się - to wy nie wiecie że macie kota. Już.
Sasayaki - 27-06-2016, 01:30
Temat postu:
Nie mieliście kota.
Anonymous - 27-06-2016, 14:08
Temat postu:
@Serekia: To zabawne, bo kot sąsiadów pcha się do mojego domu i czuje się w nim jak u siebie. ^^
123Nowy! - 27-06-2016, 17:47
Temat postu:
To kot ma was, to chyba oczywiste. Jak to ktoś kiedyś powiedział - "Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota".
kokodin - 28-06-2016, 12:12
Temat postu:
zasady postępowania z kotem:

Kot widziany należy przytulić, mocno
Kot należy położyć na jego plecach i ugniatacz mu brzuch jak ciasto
Następnie kot trzeba turlać po podłodze nie zwracając uwagi na dźwięki generowane przez ten kot. (ale uważać na położenie odnóży zaczepnych)

następnie otworzyć okno i zbliżyć się do kot

Jeśli kot wyjdzie umyć ręce, jeśli nie, czynność powtórzyć ze zwielokrotnionym okrucieństwem.

Kot tak traktowany na twój widok zacznie uciekać :P albo zostanie na zawsze.

Inna metoda to brutalnie pozamiatać kota, najlepiej miotłą bez miotły, sam kij wystarczy.
Trzeba tylko uważać aby sobie nie pozamiatać zbytnio mieszkania.

generalnie niema co na kot krzyczeć, bo kot jest z natury odporny na hałas natomiast gardło osoby krzyczącej nie.
Tren - 10-08-2016, 13:46
Temat postu:
Bo bezsenność w nocy zakończyła się spóźnieniem do pracy i potwornym derpem, ale przynajmniej ten cholerny sos nad którym agonizowałam pół wczorajszego wieczoru wyszedł! Jednak odziedziczyłam jakieś geny kucharskie. Niby tego sosu mało było, ale mocno aromatyczny jest więc i tak się go czuje. Tylko kurczaka powinnam porządniej doprawić następnym razem.
Smk - 11-08-2016, 09:54
Temat postu:
Serika napisał/a:
Uroki mieszkania na parterze:
1. jest duszno
2. otwierasz balkon
3. odkrywasz, że masz w domu kota,
4. kot twierdzi, że to jego dom
5. kot w końcu wychodzi, zamykasz balkon,
6. jest duszno...

Kot siedzi na środku salonu i się myje. MY NIE MAMY KOTA.
... kot chyba o tym nie wie.


Gratulacje.
kokodin - 23-08-2016, 14:14
Temat postu:
nie mam na nic czasu, bo postanowiłem zrobić remont swojego warsztatu. Po dwóch miesiącach w dalszym ciągu jest go mniej niż przed remontem, chociaż zdecydowanie mniej próchna.
niestety w dalszym ciągu z zamkniętego budynku stoi wiata , już o własnych siłach, ale okien ani ścian dalej niema
Wniosek na przyszłość, nie zaczynać od sufitu i podłogi, tylko od tego co na tej podłodze ma stać (ściany)
Jest nadzieja że do końca tygodnia będzie to miało 3 ściany, i dach i nawet podłogę, więc może i ta czwarta ściana się znajdzie i wreszcie zabiorę się za wnętrze :/
kokodin - 05-09-2016, 19:00
Temat postu:
Bo wyciągnąłem kasę z bankomata i nie poszedłem do sklepu tuż obok tego bankomata w skutek czego nie mam materiału na obłożenie okien i dzisiaj leniuchuję po pracy:P
Ale okna już mam, ściany też prawie całe i mój warsztat przypomina już nieco pomieszczenie.
trzeba jeszcze tylko zrobić ...
Tren - 20-09-2016, 14:17
Temat postu:
Bo nawiedzona poprzednia właścicielka numeru w moim służbowym telefonie, która miała z tym jakiś problem. Niestety, zamiast wyjaśnić swój problem wolała mi grozić sądem, więc zdarzenie było nie tylko wtfowe, ale też mocno zagadkowe.
wa-totem - 20-09-2016, 17:37
Temat postu:
Na tropie zaginionych gigabajtów... odkryłem, że agent google drive poza wieszaniem się przy próbie zamykania systemu bez uprzedniego jego zamknięcia, nagminnie zostawia nieposprzątane pliki tymczasowe, zawierające licho wie co. Rezultat ręcznej wycinki plików z tempa - dysk "urósł" o 30GB.

A najlepsze, że nawet nie wiem jak i po co się zainstalowało, po poza ircycatami to ja nic na GD nie mam...
Bezimienny - 21-09-2016, 23:33
Temat postu:
wa-totem napisał/a:
Na tropie zaginionych gigabajtów... odkryłem, że agent google drive poza wieszaniem się przy próbie zamykania systemu bez uprzedniego jego zamknięcia, nagminnie zostawia nieposprzątane pliki tymczasowe, zawierające licho wie co. Rezultat ręcznej wycinki plików z tempa - dysk "urósł" o 30GB.

A najlepsze, że nawet nie wiem jak i po co się zainstalowało, po poza ircycatami to ja nic na GD nie mam...
załączniki do gmaila? One się nagminnie chcą zapisywać na drive.
wa-totem - 30-09-2016, 21:07
Temat postu:
Bezimienny napisał/a:
załączniki do gmaila? One się nagminnie chcą zapisywać na drive.
Dobre pytanie, ale tego też aż tyle nie mam.
To wszystko leżało w katalogu systemowym appdata/local/Temp, podkatalogi o nazwach w deseń alfanumeryczny (te same początki, dalej zmiennie, różne daty utworzenia). Że winny drive, ustaliłem po tym, że na "najmłodszym" z nich handle trzymał właśnie on. Wtedy skojarzyłem, że regularnie przy zamykaniu systemu wyświetlało się to okienko z "Oczekiwanie na zakończenie aplikacji..." i pokazywało właśnie Drive. Gdzieś latem przestało, z czego wniosłem że ktoś w googlu wreszcie naprawił problem (poderzewam, że agent do windows głupiał, kiedy zamiast user logout dostawał od systemu komunikat o system shutdown, i nie wiedział co ma zrobić, a system czekał chwilę, a potem ubijał proces. Po ponownym starcie windows, agent drive'a pewnie tworzył sobie nowy temp, nie sprawdzając czy w systemowym storage nie leży jego temp z poprzedniej sesji... )
BOReK - 03-10-2016, 11:41
Temat postu:
Jeden dobry fakt - bo nareszcie urlop.
Druga dobry fakt - bo mój blok nareszcie doczekał się renowacji, w tym np. wymiany okablowania na pionach.

Zły fakt - bo oba powyższe w tym samym czasie... FML. :D
kokodin - 03-10-2016, 13:52
Temat postu:
Dla ciekawostki podam moje doświadczenia urlopowe sprzed 3 i 4 lat
Pierwszy urlop był w połowie bez prądu z powodu samochodu ciężarowego, który skosił 2 słupy.
Rok później mój urlop zakłóciła burza, która 2-giego dnia skosiła 2 słupy i moją ukochaną czereśnię. Prądu nie było do końca urlopu. Ba , aby prąd był musieliśmy kolektywnie ciągać kable za naprawiającymi słupy elektrykami, bo padali ze zmęczenia. dodajmy, że "warkocz" kabla drzewo zerwało z 5 kolejnych słupów, a pojedyncze napowietrzne kable aluminiowe były porwane w 3 miejscach w okolicy rozwidlenia linii.

Najciekawsza rzecz, że już wtedy byłem zatrudniony jako elektryk na pół etatu. :P

inna beczka
Ja naprawiałem wczoraj model lokomotywy, bo nie jeździł.
Teraz jeździ zbyt szybko i sie wywraca na łukach ;[
BOReK - 03-10-2016, 14:16
Temat postu:
kokodin napisał/a:
i sie wywraca na łukach ;[

Zbuduj pochylone łuki albo pendolino.
kokodin - 04-10-2016, 08:58
Temat postu:
Etam, starczyło zbudować porządny regulator prędkości z gałkom i paroma przełącznikami.
Tera jeździ w przód, tył, szybko, wolno, jak się chce. A jak się jeszcze dało stabilizowany zasilacz :] to 12V nie jest 21 w porywach (tylko 11,4V)
Co prawda w okolicy podłączenia kabli do torów pociąg bez wagonów dalej jeździ na 4 kołach (z ośmiu) ale jak połowa kół się podniesie to traci zasilanie i wraca na tory. Z wagonikami jest spoko a uciągnie spokojnie 15 wagoników ;] (w tej chwili nie mam więcej z zaczepami) dla 12 centymetrowej lokomotywy jest to 120 cm pociągu.
A światła kierunkowe po wymianie żarówek na ledy świecą w dobrą stronę na biało a z tyłu na czerwono, jak się zmienia kierunek jazdy to i kolory się same zmieniają.
Oryginalnie było to światło jednej żarówki w kierunku jazdy a druga teoretycznie miał się nie świecić (co w praktyce oznaczało świecenie w dwie strony bo się żarówki osuwały na inne kontakty.)
Smk - 04-10-2016, 23:06
Temat postu:
Bo jesień.
Z jednej strony super, w końcu brak upałów.
Z drugiej strony, muszę z piwnicy dach do samochodu powoli wyciągać.
kokodin - 21-10-2016, 12:13
Temat postu:
1 siedzi chory na zwolnieniu, zatoki nie pozwalają pracować ani odwiedzać sklepów ogólnie rozpacz :P
2 siedzi przed swoim projektem elektronicznym a listonosz przyniósł odpowiednie części (niestety drugi listonosz utknął 25 kilometrów dalej i znając "paczkę 48" zawita z nią w poniedziałek, mimo jej fizycznego dotarcia na pocztę dzisiaj a poczta jest 500 metrów od mej chatki w linii prostej)

Chociaż jedno muszę przyznać. Nie spodziewałem się , że zamiennik układu i potencjometr o przeciwnej charakterystyce (a tej samej wartości) może aż tyle zmienić.
na częściach zamiennych coś tam działało, na prawidłowych działa nadspodziewanie dobrze, mimo złego zasilacza.
Ichi-chan - 27-10-2016, 23:17
Temat postu:
Bo przez cały tydzień nie mogłam spokojnie pójść na malarstwo - bo komisja stupendialna - prawie pięć godzin tam przesiedziałam a i tak nie skończyliśmy, bo komp stary się zepsuł, bo komp NOWY się zepsuł, bo na rysunku mi nie wychodzi i marnuje papier, a jutro wyrywam z rana ząb :[... a i stygmatów dostałam!
Anonymous - 07-12-2016, 18:39
Temat postu:
Bo mimo, że używam ubuntu podczas uruchomiania komputera pojawił się ekran powitalny Debiana (tak, wiem, że ubuntu wywodzi się z Debiana ale nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego...)... o_O
kokodin - 07-12-2016, 19:44
Temat postu:
a ja widziałem i to kilka razy, zazwyczaj w okoliczności instalacji splashscreenów
kokodin - 12-12-2016, 19:12
Temat postu:
pierożki są dobre aż zacznie boleć z przeżarcia centralna część człowieka i wtedy na umiar jest już za późno a pierożki są dobre i zostało ich tak niewiele....
stolur - 15-12-2016, 14:36
Temat postu:
Jak pierogi to tylko ruskie, ewentualnie z mięsem :P Już niedługo święta, więc się najemy.
Anonymous - 15-12-2016, 14:39
Temat postu:
Cytat:

Jak pierogi to tylko ruskie, ewentualnie z mięsem :



Albo ze szpinakiem! <3
Tren - 22-12-2016, 23:07
Temat postu:
Bo z jednej strony wyjście do kina na dwa filmy pod rząd, czego nigdy nie robiłam wcześniej ale fajnie było, bo oba filmy były dobre.

Z drugiej strony nie ma to jak dowiedzieć się tuż przed wyjściem, że ojciec się mocno pochorował. >.>
Sasayaki - 26-12-2016, 00:32
Temat postu:
Bo mój wizyta kuzyna nie zaowocowała emocjonalnym dołem jak ostatnio, co znaczy, że chyba ze mną lepiej. Z drugiej strony musiałam go słuchać przez trzy godziny.
kokodin - 27-12-2016, 10:56
Temat postu:
Wyobraź sobie jakie smutne i nudne są święta w te same 3 osoby, które widzisz codziennie przez cały rok.
Smk - 27-12-2016, 18:53
Temat postu:
kochajmy inwerstorów, tak szybko przychodzą.

Z jednej strony kul że zdecydowali się na długotrwała współpracę, modyfikują infrastrukturę z własnej kieszeni a i grosz na koniec roku zawsze się przyda.

Ale na bogów, tak między świętami a nowym rokiem? Argh.
Bezimienny - 29-12-2016, 13:14
Temat postu:
Smk napisał/a:
Ale na bogów, tak między świętami a nowym rokiem?
Dopinają budżet roczny?
kokodin - 25-02-2017, 07:54
Temat postu:
Bo pani najstarsza kotka zdecydował dzisiaj o wpół do ósmej rano zacząć się tulić, mrucząc i pomiaukując do moje śpiącej jeszcze głowy (a teraz nie pozwala mi pisać)
Ten potwór tulił się do mnie jak ryjący w błocie prosiak, z każdej możliwej strony, dodatkowo udeptując moje włosy i szyję. Tak więc okazała się bestia skutecznym budzikiem, niemniej jest sobota i ciałem dłużej pospać.
Nie wiem w zasadzie dlaczego pani najstarsza kotka była dzisiaj tak miła, gdyż normalnie przed moją osobą ucieka na sam widok.
??
Bezimienny - 25-02-2017, 13:08
Temat postu:
Być może była głodna, a ty nie zrozumiałeś delikatnej sugestii?
kokodin - 25-02-2017, 20:45
Temat postu:
Ja nie jestem osobą odpowiedzialną za karmienie tego źwierza, z resztą mój kot leżał obok spokojnie a wszystkie 3 są karmione razem + jeden pies też. Tak więc to nie o to chodziło. Sytuacja powtórzyła się dzisiaj jeszcze 5 razy.
ten kot wysyła sygnały
"nudzę się, trzeba mnie głaskać teraz w miejsca którymi cie szturcham"

Ja się zastanawiam tylko od kiedy ten kot mnie lubi, normalnie to jestem wrogiem publicznym numer jeden. Jak mnie widać to trzeba się schować, albo prychać. a dzisiaj zupełnie odmienna sytuacja.
Sasayaki - 26-02-2017, 00:59
Temat postu:
Może jest już w nastroju na marzec?
123Nowy! - 27-02-2017, 19:46
Temat postu:
Jak to mówią mundurowi: "W marcu koty, w kwietniu psy, potem my".
Anonymous - 12-03-2017, 13:02
Temat postu:
Bo obcy kot nocował u mnie w garażu robiąc przy okazji bałagan... O_o
Nanami - 29-03-2017, 16:31
Temat postu:
Dzisiaj jakieś przesilenie wiosenne i chyba ustrzeliłam coś na jakiejś loterii! (na loterii szczęścia w pechu)

Nigdy nie miałam żadnego wypadku komunikacyjnego. Aż do dzisiaj. I to z mojej winy, bo na sekundę włączył mi się auto-pilot, a wyłączyło myślenie. Nikomu nic się nie stało, uff, więc bez policji się obyło - tylko z kasy trzeba wyskoczyć...

I nawet zdążyłam na wizytę u lekarza specjalisty - gdzie miła Pani doktor mi potwierdziła, że mam niedobór genetyczny pewnego czynnika i stąd moje różne zdrowotne problemy. Terapii nie ma, do eksperymentalnej się nie kwalifikuję. To jednocześnie dobrze i nie dobrze... eh :)
Ichi-chan - 05-04-2017, 19:48
Temat postu:
Bo nikt się nie spodziewał dwóch szalonych hiszpanek i tego że zaczają co to jest Śmigus Dyngus ale nie zaczają kiedy jest, hint - nie dzisiaj. Rozwijając - dwie dziewczyny z Hiszpanii które są u nas na scenografii przeszły przez wszystkie pracownie i strzelały do ludzi z pistoletów na wodę ( dostałam cztery razy > ____> ;). Mnie to rozbawiło i planowałam nawet zemstę :D , ale prawie zalały dyplom koleżanki co już śmieszne nie było...

Dzięki tym dwóm stwierdzenie "la vida loca" nabiera nowego wymiaru O.o
Anonymous - 06-07-2017, 20:31
Temat postu:
Bo remont w domu... >___<
jurek443 - 23-10-2017, 10:33
Temat postu:
zgadzam sie :D

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group