FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2
  Gary Bar
Wersja do druku
Ren Płeć:Mężczyzna
蓮 <-- To moje imię.


Dołączył: 25 Cze 2010
Skąd: Manticore
Status: offline

Grupy:
Omertà
Syndykat
WOM
PostWysłany: 09-02-2011, 16:47   

Ryk silnika odwrócił na sekundę uwagę wszystkich w barze, spojrzeli przez okno czerwona Alfa Romeo RZ wraz z piękną dziewczyną za kierownicą zatrzymała się na parkingu.
Dziewczyna z pełną gracją wysiadła z pojazdu i ruszyła w stronę drzwi baru. Na chwilę zatrzymała się by przeczytać napis nad klamką "Pchać".
Weszła do środka rozejrzała się po okolicy a speszone spojrzenia ludzi w barze szybko uciekły do swoich spraw.
Usiadła w kącie przy końcu baru. Gary zdjął jedna butelkę z wieszaka i nalał do szklanki napój koloru czystej krwi. Saya jednym ruchem przechyliła szklankę i wypiła do dna.
- Zostaw butelkę, Gary - wyszeptała.
Barman ze stalową miną nalał następnego drinka młodej damie i postawił obok butelkę.
Przyjrzał się jej uważniej, czarny kolor włosów i czerwone tęczówki oczu nawet pasowały do siebie ale czarna skórzana kurtka i czarne skórzane aż nad to obcisłe spodnie i wysokie buty nie stwarzały uczucia małej bezbronnej kobiety. Odwrócił wzrok i przemieścił się do następnego klienta.
Saya wypiła następną szklaneczkę krwi.

Alfa Romeo RZ:
http://katalog-samochodow.pl/img/alfa-romeo-rz-1.jpg

_________________
Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
1146958
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 29-07-2011, 20:11   

Karel spał regenerując siły.....
Ale widać nawet podróże do innego świata nie mogły powstrzymać jego jaźni do wałęsania się po znajomych miejscach.
Być może świadomość, wolna od ograniczeń dnia codziennego zachowuje się jak zwierzyna?
Ludziom wydaje się ze zwierzęta chodzą gdzie chcą. Tak naprawdę zwierzęta maja swoje szlaki którymi chodzą do wodopojów, legowisk lub gdy obchodzą swoje terytorium. Nawet bezkresne niebo pełne jest wytyczonych ptasich dróg.

Dlatego Karel nie zdziwił się gdy pojawił się na pustyni...siedząc na zewnątrz, oparty o ścianę znajomego baru. litera "r" nad jego głową podjęła heroiczny wysiłek zapalenia się ale oczywiście jak zwykle na próżno. Z krótkim sykiem dała za wygraną. Karel wstał i zaczął otrzepywać nierzeczywiste spodnie. Dał sobie po chwili z tym spokój gdy zdał sobie sprawę ze dziś nie jest tu w "pełni". Wszedł do baru popychając drzwi. Był dumny gdy iluzoryczna ręka zagłębiła się w drzwi tylko do łokcia. W środku było wszystko po staremu. Muzyka jazzowa o iście ślimaczym tempie, płynąca z zakurzonej szafy grającej.I mnóstwo osób z problemami. Parę osób odwróciło się w jego stronę ale zielonowłosy ignorował śmiertelników. Miast tego patrzał na właściciela przybytku. Gary znający na wylot upodobania klientów już odwracał się do barku.
- Nie dzisiaj Gary...chyba ze masz coś równie ehh...- machnął przez ladę dłonią. Przeniknęła na wylot. Barman kiwnął głową i poszedł na zaplecze. Czyżby naprawdę miał nierzeczywiste alkohole? Po chwili wrócił z butelką...czegoś i równie dziwną szklanką. Karel chwycił naczynie w dłoń i ostrożnie spróbował. Miało jeno sugestię smaku...niczym woda...właściwie nawet nie woda. Nie miało to wiec zbytniego sensu ale przynajmniej zabijało czas.
- Więc...Gary...coś nowego?
Gary mruknął coś w odpowiedzi i wskazał na ścianę...był tam NOWY ELEMENT.
Król zdziwił się. Nie często wszechmocny właściciel Baru wprowadzał jakieś zmiany. Albo uważał ze nie ma czego zmieniać albo miał to w nosie. dziś jednak to zrobił...
- No, no...tablica ogłoszeń tak? - skomentował szermierz patrząc na zawieszoną na dwóch gwoździach korkową tablicę z rozpadającą się ramką. Wyglądała jakby była tu od zawsze ale była nowa...
- Niezły pomysł i wiesz co..kopsnij mi kartkę i długopis co? - powiedział wyciągając z kieszeni nieprawdziwa monetę. Pieniądz potoczył się i zanim zdążył spaść był już zręcznie pochwycony. Karel nabazgrał coś na kartce i przypiął ją do korka pinezką.

" ZATRUDNIĘ OD ZARAZ

NEKROMANTA Z DOŚWIADCZENIEM - SPECJALIZACJA DOWOLNA

LEKARZ WYKŁADOWCA - DOŚWIADCZONY W CHIRURGI POLOWEJ - SPECJALIZACJA DOWOLNA

SARKASTYCZNY DORADCA - DO LAT 5 "

Zadowolony spojrzał na własne dzieło. w tym momencie drzwi zaskrzypiały. To Geronimo przybył po kogoś.

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Caladan Płeć:Mężczyzna
Chaos is Behind you


Dołączył: 04 Lut 2007
Skąd: Gdynia Smocza Góra
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
Omertà
Syndykat
WOM
PostWysłany: 19-05-2013, 17:53   

dwa kilometry na północ od baru

Caladan zatrzymał się nagle. Wydawało mu się, że jego przyjaciel powiedział "słyszę je". Rozejrzał się więc swoim bystrym wzrokiem niczym myśliwy tropiący ranne zwierzę. Była już późna noc, ciemność ogarniała okolice i przysłaniała piaski pustyni. Jednak ta ciemność nie stanowiła żadnej przeszkody dla znakomitego wzroku Caladana. Po chwili niedaleko dostrzegł dwie sylwetki wspinające się na niewielką wydmę. "To są dwie siostry" usłyszał znowu głos przyjaciela i nie zastanawiając się dłużej ruszył szybko w ich stronę. Młode dziewczyny wspinały się szybko wbijając bose, obdarte i zakrwawione stopy w gęsty piasek. Nagle jednej z nich piasek usunął się spod stóp. Dziewczyna tracąc równowagę krzyczała z rozpaczy, zsuwając się w dół wydm wprost pod nogi łowcy ubranego w biało czarny dres.

Caladan pochylił się na dziewczyną, która teraz dygotała straszliwie, bojąc się jego osoby "uderz w tył głowy" odezwał się znowu głos, po czym Caladan poczuł jak wsuwa mu się w dłoń długi, metalowy przedmiot. Caladan ścisnął go mocno i wziął zamach.

Minutę później mężczyzna w biało czerwonym dresie szybko wspiął się na wydmę. Została jeszcze jedna zwierzyna. Caladan, dobrze zdawał sobie z tego sprawę, że dziewczyna mu nie ucieknie - nie pomylił się. Znalazł ją skrajnie wyczerpaną klęcząca na piasku, nieopodal dużego kaktusa. Przyjrzał się jej uważnie, dziewczyna może była ładna, ale teraz była takim małym, oblepionym brudem i krwią chucherkiem. "Pocałuj ją" znowu odezwał się głos. Caladan zawahał się, ale tylko na chwile. "Uderz" Ścisnął mocniej metal. "Nie zapomnij się przy tym uśmiechać." Po dokonaniu dzieła metal krzyknął, rozsyłając potworny dżwięk,a potem nastała cisza.

_________________
It gets so lonely being evil

What I'd do to see a smile

Even for a little while

And no one loves you when you're evil

I'm lying through my teeth!

Your tears are all the company I need
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
4934952
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 2 z 2 Idź do strony Poprzedni  1, 2
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group