Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Prawdy i mity o Japonii |
Wersja do druku |
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 22-03-2010, 21:09 Prawdy i mity o Japonii
|
|
|
Do założenia tego tematu skłoniło mnie kilka artykułów, które w ostatnim czasie miałam okazję przeczytać, kilka książek, filmów na temat Kraju Kwitnącej Wiśni. I z jednej strony byłam zafascynowana jego kulturą, sztuką i obyczajami (coś w stylu ,,powiewu orientu” a z drugiej poczułam się nieco skonsternowana, zaniepokojona(?)Nie wiem jak to dokładnie ująć. Japonia przoduje obecnie w wielu dziedzinach życia, widzimy niezwykle prężnie rozwijającą się gospodarkę i technikę, przy czym obok tego widzimy obyczaje japońskie i ową odmienność kulturową, jeszcze dalej widzimy sukcesy Japończyków na olimpiadach, polu naukowym, konkursach chopinowskich, wieniawskiego etc., następnie czytamy o chorobie cywilizacyjnej zwanej hikikomori. O ile niegdyś osoby takie były traktowane jak osoby z marginesu społecznego, o tyle obecnie szacuje się, że około 55% Japończyków w wieku 13-24 lat doświadczyło bycia hikikomori. Do tego: W ostatnich latach często się słyszy o samobójstwach w Kraju Kwitnącej Wiśni, co wiąże się po części z wysokim współczynnikiem bezrobocia. Statystyki jasno wskazują, że od roku 1998 ok. 30 000 osób rocznie decyduje się na ten desperacki krok, zaś wysoka liczba przypadków musiała zostać zauważona przez opinie publiczną na całym świecie. Czytałam również o przypadkach poszukiwania,,kompanów do samobójstwa”, bardzo popularnych ogłoszeniach pojawiających się w internecie. Do tego, kiedy obejrzeć, anime i zestawić go z japońskim filmem obyczjowym, łatwo dostrzec olbrzymią przepaść dzielącą te diwe rzeczywistości. W każdym razie po obejrzeniu ,,Tokajskiej sonaty” Kiyoshiego Kurosawy, czułam się co najmniej zdruzgotana, w każdym razie dość dawno nie widziałam bardziej ,,dołującego filmu”. Może krótkie: Rzecz dzieje się w Tokio, biznesmen Ryuhei Sasaki jest głową typowej japońskiej rodziny. Jego żona Megumi poświęciła się wychowaniu dwóch nastoletnich synów .Pozornie wszyscy sprawiają wrażenie szczęśliwych. Każdy z członków rodziny skrywa jednak jakąś tajemnicę. Ryuhei na przykład nie mówi nikomu, że został zwolniony z pracy, jeden z synów potajemnie chodzi na lekcje gry na fortepianie, syn próbuje sie zaciągnąć do amerykańskiego wojska, wbrew woli ojca, matka świadoma tych wszystkich poczynań, bezradnie usiłuje udawać, ze wszystko jest w porządku. W filmie uderza pragnienie zachowania pozorów, nie pokrycia się hańbą, ojciec rodziny nie może przyznać się, iż stracił pracę, bo jak twierdzi, utraciłby autorytet. Woli wstawać wcześnie rano i wędrować po mieście od załóżmy 8 do samej kolacji (czyli w godzinach pracy), żeby żona nie zauważyła(ale żona widzi, tylko nie wypada jej mówić) że jest bezrobotny. Do tego znajduje sobie towarzysza, który nastawia sobie w telefonie dzwonek, żeby inni myśleli, ze otrzymuje cały czas ważne telefony od szefa z firmy. Więc panowie w czarnych, eleganckich garniturach codziennie ustawiają się w kolejce po darmowe jedzenie. Jakiś czas potem dowiadujemy się, iż jego kompan popełnił wraz z żoną samobójstwo. Najbardziej uderza, że nasz główny bohater jest zupełnie załamany, żył jak gdyby nie czując, że żyje, machinalnie, aż nagle go wyrzucili i wtedy doszedł do wniosku, że jest skończony. Bowiem szukając nowej pracy, nie potrafi wymienić żadnych kwalifikacji, jego ulubioną formułką jest: Pracowałem na kierowniczym stanowisku w ....” poza tym nie potrafi stwierdzić ani co potrafi, ani co pragnąłby zaoferować firmie. Nie będę może opowiadać całej reszty, w każdym razie późniejsze wydarzenia zaczynają przypominać efekt domina rozpadającej się rodziny.
Niedawno z kolei widziałam,, Bojaźń i drżenie”, francusko japoński film oparty na autobiograficznej książce Amelie Nothomb, która urodziła się w Japonii. Cała jej rodzina wędrowała za ojcem ambasadorem po różnych krajach świata, głównie azjatyckich. Póżniej po latach jako tłumacz wróciła do Tokio, gdzie rozpoczęła pracę w jednym z wielkich japońskich przedsiębiorstw. Przykre doświadczenia z tej pracy przedstawiła później w książce "Z pokorą i uniżeniem". I może po kolei, główna bohaterka filmu jak i książki, niejako alter ego autorki spędziła swe dzieciństwo w Japonii, która tak ją zafascynowała, że będąc już dorosła postanowiła wrócić tam za wszelką cenę.
Amelie od samego początku była wdrażana do karności rodem z wojska (przypominam tłumaczka języka francuskiego)poprzez bezsensowne syzyfowe prace w rodzaju pisania po raz dziesiąty tego samego listu lub kserowania po raz piętnasty tych samych dokumentów (regulamin klubu golfowego!), a więc od początku pokazywano jej kto tu rządzi, bo jak sama trzeźwo zauważa już na początku książki: „Pan Haneda był przełożonym pana Omochi, który był przełożonym pana Saito, który był przełożonym panny Mori, która była moją przełożoną. Ja nie byłam niczyją przełożoną. (...) Tak więc w firmie Yumimoto podlegałam wszystkim.” Następnie, gdy pomogła w opracowaniu (świetnego) raportu pracownikowi z innego działu, jej bezpośrednia przełożona (którą bohaterka uważała za przyjaciółkę ) doniosła o tym kierownikowi. Po tym całymi dniami nie przyznawano jej żadnej pracy, a sama musiała wysłuchiwać uwag szefowej o tym, że ona i ludzie z jej kraju są upośledzeni umysłowo. Szefowa przydzielała bohaterce zadania, których ta nie potrafiła wykonać, a w akcie zemsty przydzieliła jej nowe stanowisko, pilnowanie, aby w toaletach nie zabrakło papieru(nawet męskich, co wprawiało panów w pewne zażenowanie, kiedy napotykali ją w środku). Wyobraźcie sobie młodą i, jak sądzę, inteligentną Belgijkę, która swoją roczną karierę w wymarzonej, japońskiej firmie kończy na jakże zaszczytnym stanowisku "babci klozetowej". I teraz posłużę się cytatem z jakiegoś artykułu :"Opisane przez Nothomb doświadczenia nie są bynajmniej wyssane z palca, choć często wydają się być nieprawdopodobne. Większość Japończyków jeszcze do niedawna traktowała pracę w jednej firmie przez całe życie jako coś absolutnie normalnego. Warunki pracy podobne są we wszystkich prestiżowych korporacjach, nie opłaca się więc zmieniać miejsca zatrudnienia, zwłaszcza że w Japonii równoznaczne jest to z okryciem się hańbą. Pracownicy dają się wyzyskiwać, dają pomiatać sobą, choć powoli sytuacja się zmienia. 'Karoshi', czyli śmierć z przepracowania prawnie uznana została już w latach 80-tych. Rodziny zmarłych wnoszą coraz więcej pozwów do sądu o odszkodowania - od 1988 liczba ta wzrosła o 40%. W przypadku uznania przepracowania za przyczynę śmierci rodzina zmarłego dostaje od rządu ok. $20,000, a od firmy nawet do $1 mln. Problem 'karoshi' zaczął poważnie martwić wielkie firmy w związku z niedawną sprawą o odszkodowanie dla 30-pracownika firmy Toyota, który w 2002 zmarł na zawał o 4 rano w pracy. Przez 6 miesięcy przed śmiercią pan Uchino pracował ponad 20 godzin tygodniowo ponad normę (która dla wielu wynosi ok. 60 godzin tygodniowo) i krótko przed śmiercią wyznał żonie, że najszczęśliwszy jest, kiedy śpi. Japończycy plasują się na drugim miejscu na świecie (po Amerykanach) pod względem ilości przepracowanych godzin w roku, ale w przeciwieństwie do Amerykanów do czasu pracy nie wliczane są tu nadgodziny, które w Japonii są zwykle bezpłatne (podobnie jak normą jest organizowanie treningów i szkoleń w weekendy). Firmy ubezpieczeniowe zaczęły odmawiać sprzedaży ubezpieczeń osobom o wysokim ryzyku 'karoshi', a firmy przestraszyły się konieczności płacenia wysokich odszkodowań.'' Uff, i na koniec inny artykuł, o doświadczeniach pewnej Polki wyniesionych z Japonii.
http://klikdotsystems.jp/stronapolska/files/rok2003/amelie/amelie.html
Przede wszystkim czekam na Wasze opinie, własne doświadczenia itd itd.
Pisałam to wszystko szybko, trochę chaotycznie, więc przepraszam z góry. |
_________________
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 22-03-2010, 22:11
|
|
|
Po obejrzeniu tylu japońskich produkcji i przeczytaniu knig o tej krainie wydawało mi się, ze coś niecoś o niej wiem. Wydawało mi się.
To co wiedzieć może osoba zainteresowana Japonią czy jakimkolwiek innym egzotycznym krajem to relacje w najlepszym wypadku z drugiej ręki, wybiórcze, podkoloryzowane, których nie mamy okazji skonfrontować z rzeczywistością- nie mówię o krótkim wyjeździe, ale długim pobycie. Coś tam przeczytamy, usłyszymy, coś "wszyscy wiedzą" etc. Znamy wybiórcze hasła, ale każde takie zjawisko kulturowe ma swoje uwarunkowania- osobie z zewnątrz życia nie starczy by je zrozumieć. To jest po prostu inny kraj, inna mentalność, inna historia, kulturowe wzorce.
A co do Nothomb- lubię jej książki, ale nie wiem na ile poważnie można je traktować. |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 25-03-2010, 11:01
|
|
|
Bardzo ciekawe jest to o czym piszesz Vivian. W zeszłym roku (gdzieś o tej porze) miałam bardzo silne pragnienie, żeby dowiedzieć się więcej o Japonii, jej zwyczajach, kulturze i mentalności społecznej. Trochę pomogły mi w tym lektury książek, szczególnie Yukio Mishimy i Yasunari'ego Kawabaty.
Ma rację Eire pisząc, że nam, ludziom Zachodu, wychowanym w innej kulturze, religii i mentalności może się jedynie wydawać, że coś niecoś zaczynamy rozumieć z tej japońskiej specyfiki. Nawet jeśli faktycznie sporo się naczytaliśmy, naoglądaliśmy, czy nabadliśmy. To tylko złudzenia.
Japończykami kieruje bowiem osobliwe pojmowanie życia. Zupełnie inne podejście np. do kwestii samobójstwa, które w naszej kulturze postrzegane jest jako przejaw słabości, a w Japonii przeciwnie - jest to wyraz odwagi i swoiście pojmowanego honoru, a nawet patriotyzmu (warto nadmienić, że zarówno Mishima, jak i Kawabata popełnili rytualne samobójstwa).
Kolejna rzeczą, zupełnie inaczej pojmowaną w naszej kulturze, jest swoiste poczucie obowiązku i dostoswanie się do reguł, jakie rządzą tym krajem od wieków. Kiedy inne kraje gładko "poddają się" liberalizacji społecznej powszechnie uważanej za przejaw nowoczesności, Japonia pozostaje dziwną hybrydą, jedynym chyba na świecie tyglem tradycyjno-nowoczesnym, któremu udało się pogodzić najnowsze zdobycze cywilizacyjne, ze starą i bardzo specyficzną tradycją, która przetrwała w swych korzeniach, rytuałach i pojęciach w niemal nienaruszonym stanie.
Wiąże się to na pewno z faktem, że Japonia do połowy XIX wieku, była krainą niemal odciętą od reszty świata i zupełnie "nieskażoną" wpływami obcych kultur (no może poza chińską).
Eire napisał/a: | Znamy wybiórcze hasła, ale każde takie zjawisko kulturowe ma swoje uwarunkowania- osobie z zewnątrz życia nie starczy by je zrozumieć. To jest po prostu inny kraj, inna mentalność, inna historia, kulturowe wzorce | .
I to jest dobre puenta. Możemy próbować poznawać Japonię, może nas fascynować swoim orientalnym "połyskiem", ale tak naprawdę nigdy do końca jej nie zrozumiemy. To zupełnie inny kosmos. Trzeba by się tam urodzić, żeby naprawdę zrozumiec ten piękny, ale dziwny kraj. |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Kurt
Dołączył: 27 Sty 2010 Status: offline
|
Wysłany: 25-03-2010, 14:05
|
|
|
Odnoszę wrażenie ,że niektórzy autorzy za bardzo skupiają się na tych wszystkich różnicach (względem naszej kultury) i "dziwactwach" Japonii . Tego typu sensacje przykuwają uwagę, ale na ile są one obiektywne a na ile są zwykłą przekoloryzowaną papką? Łatwo jest na podstawie stereotypów wyciągać wnioski i dorabiać różne mityczne oblicza obcej kulturze. Bardzo często np. słyszy się o Japonii w kontekście samobójstw, raz że jest tam ich niesłychanie dużo ,dwa że są w jakiś sposób "inne" niż wszędzie na świecie . Czy ja wiem ... są kraje gdzie samobójstw jest [procentowo] więcej a i motywy ich popełniania nie są jakieś diametralnie odmienne . |
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 25-03-2010, 14:37
|
|
|
Kurt napisał/a: | Łatwo jest na podstawie stereotypów wyciągać wnioski i dorabiać różne mityczne oblicza obcej kulturze. |
Nie wiem do kogo skierowane jest to stwierdzenie, ale ze swojej strony mogę powiedzieć, że stereotypy są ostatnią rzeczą, jaką biorę pod uwagę przy formułowaniu własnych wniosków na temat Japonii. Nie wiem na ile wiarygodne są historie pani Nothomb, natomiast wiem na pewno, że Japonia to kraj wielu paradoksów. Wiążą się one m.in. z niemożnością pogodzenia ze sobą tradycyjnej, wręcz konserwatywnej mentalności, z wymogami współczesnego świata. Nieprawdą jest, że Japończycy świetnie dopasowali się do wyścigu cywilizacyjnego i odnajdują się w nim, jak żaden inny kraj na świecie. To właśnie jest stereotyp. Prawda natomiast jest taka, że istnieje konflikt na linii tradycja-nowoczesność i to on w znakomitej większości jest sprawcą tych sensacyjnie wyglądających opowieści.
Kurt napisał/a: | Czy ja wiem ... są kraje gdzie samobójstw jest [procentowo] więcej a i motywy ich popełniania nie są jakieś diametralnie odmienne . |
Nie wiem jak to "procentowo" wygląda w poszczególnych krajach. Wiem natomiast, że o samobójstwach w japońskim społeczeństwie jest dość głośno na świecie, bo raz, że popełniane są zazwyczaj z nieco innych pobudek, a dwa: zjawisko "hikikomori" o którym pisze Vivian jest prawdziwe i nie jest to wyolbrzmiony problem naszych zachodnich "rojeń" na temat kraju Kwitnącej Wiśni. Nawet na studiach, gdzie miałam zajęcia m.in. ze stosunków międzynarodowych wykładowca - omawiając Japonię - zaznaczył, że to zjawisko istnieje i stanowi duży problem tamtejszego społeczeństwa.
Pozdrawiam! |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Enevi
苹果
Dołączyła: 20 Lut 2006 Skąd: 波伦 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 25-03-2010, 23:34
|
|
|
Meliana napisał/a: | warto nadmienić, że zarówno Mishima, jak i Kawabata popełnili rytualne samobójstwa). |
Wiem, że średnio na temat, ale trzeba sprostować jedną rzecz - Kawabata popełnił samobójstwo, ale nie było to seppuku, a zatrucie gazem.
Meliana napisał/a: | Wiąże się to na pewno z faktem, że Japonia do połowy XIX wieku, była krainą niemal odciętą od reszty świata i zupełnie "nieskażoną" wpływami obcych kultur (no może poza chińską). |
Też nie do końca. Fakt - izolacji się doczekała, jednak nie należy zapominać głównie o Odzie Nobunadze, który był wielkim miłośnikiem wszystkich "dziwactw" europejskich i utrzymywał on kontakty z cudzoziemcami (obecność misjonarzy była mu wręcz na rękę, zakupił również arkebuzy), handlował on z Portugalczykami - głównie. Wizerunki "barbarzyńców" utrwalono również w sztuce. Europejczycy naturalnie nie mogli poruszać się po całym kraju, ale obecni byli chociażby w Nagasaki - jedynym (bodajże) porcie otwartym dla cudzoziemców.
A wracając do mitów współczesnej Japonii. Najbardziej niezrozumiałe i fascynujące zarazem jest właśnie to połączenie tradycji i nowoczesności. Niestety, oprócz kimon, teatru kabuki, no, bunraku, egzotycznych świąt i wielu innych to głębokie zakorzenienie w tradycji ma również swoje ciemne strony. Kto by pomyślał, że w tak skomputeryzowanym i nowoczesnym społeczeństwie będą tak wyraźne podziały społeczeństwa, wręcz kastowe. Istnieje bowiem grupa ludzi, którzy zbierają śmieci tzw Burakumin. I co najgorsze mogą oni tylko i wyłącznie tym się zajmować. Są bezdomni, nie posiadają żadnych dokumentów i przez to nie mogą zawierać związków małżeńskich ani posyłać dzieci do szkoły. Tworzy się taki zamknięty krąg, z którego zwykle nie ma ucieczki. Podobnie starsi ludzie - część z nich po wielu przepracowanych lata trafia na ulicę i mogą sobie tak na niej umierać, bo nikt nie zwraca na nich uwagi. Owszem, w Polsce też słyszało się o takich przypadkach: ile razy to już telewizje z oburzeniem udowadniały ludzką obojętność na krzywdę innych?. A w Japonii? Z tego, co zauważyłam nikt się tym specjalnie nie przejmuje. I to jest najbardziej przerażające. |
_________________
吾輩は王獣である。名前はまだ無い。
_________________
|
|
|
|
|
Kurt
Dołączył: 27 Sty 2010 Status: offline
|
Wysłany: 29-03-2010, 12:49
|
|
|
Meliana napisał/a: | Prawda natomiast jest taka, że istnieje konflikt na linii tradycja-nowoczesność i to on w znakomitej większości jest sprawcą tych sensacyjnie wyglądających opowieści.
|
Czy ja wiem ... konflikt tradycji z nowoczesnością to chyba nie tylko domena Japonii . W USA np. obywatele mają łatwiejszy dostęp do broni palnej niż w większości cywilizowanych krajów i z tego prawa nierzadko korzystają ... w efekcie napady z bronią w ręku(czy inne przestępstwa z użyciem broni palnej), nie należą tam do rzadkości . Sporo jest głosów mówiących o tym że takie prawo + podejście ludzi do broni palnej w USA to archaik rodem z dzikiego zachodu ,że ma się to nijak do nowoczesności . Inna sprawa to np. ich niektóre śmieszne prawa stanowe i pseudo-federacyjny ustrój ,który swój kształt zawdzięcza dawnym koloniom i konserwatywnej polityce.
Co ciekawe oglądając anime odnoszę wrażenie ,ze to właśnie Japończycy postrzegają kraje "zachodnie" (szczególnie Europę) jako żywy skansen i ostoję tradycjonalizmu. Chociaż nie wiem na ile jest to przekoloryzowane w anime a na ile pokrywa się z wizją przeciętnego Japończyka.
Zjawiska typu hikikomori czy internetowe samobójstwa, łatwiej jest przypisać Japońskiej (czy dalekowschodniej) mentalności niż tradycji (chociaż trudno to jednoznacznie rozgraniczyć) . Po prostu śmieszy mnie troszkę ten "konflikt tradycji z nowoczesnością" czy katastroficzne wizje upadku cywilizacji na przykładzie Japonii ,wciskany na siłę w co drugim przypadkowym artykule w prasie/internecie . Dla mnie Japończycy to przede wszystkim inna kultura, ale obcych dla mnie kultur jest cała masa a ta japońska jest tylko jedną z wielu .
P.S. Na całym świecie mamy rzesze fanów anime/mangi to chyba jakaś przesłanka do tego żeby odmitologizować nieco Japonię, bo jak widać są oni w stanie trafiać ze swoją kulturą masową w gusta ludzi z różnych części świata (nawet bez takiego zamiaru). |
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 30-03-2010, 21:56
|
|
|
Japonia to normalny kraj. Jest po drugiej stronie kuli ziemskiej i ma odrobinę inne obyczaje niż nasze dlatego wszystko wydaje się niektórym takie dziwne. Poza tym opisujący koncentrują się głównie na tych wszystkich dziwnościach i śmiesznostkach, które niekoniecznie są powszechne. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
pestis
żuk w mrowisku
Dołączyła: 26 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 31-03-2010, 09:01
|
|
|
W sumie odnosząc się do tematu, można wspomnieć o książce "Psy i demony. Ciemne strony Japonii" Alexa Kerra. Czyta się ją dobrze, pomimo że czasem miałam wrażenie że autor zapętla się nieco w swoich wywodach. Mimo wszystko całość napisana jest solidnie (Kerr większość życia spędził w Japonii), autor omawia różne problemy dotyczące gospodarki, biurokracji, kultury i ochrony środowiska, a ukazana Japonia znacznie różni się od tej znanej z większości czytanych przeze mnie książek.
Ot, taka druga strona medalu.
Dembol napisał/a: | Poza tym opisujący koncentrują się głównie na tych wszystkich dziwnościach i śmiesznostkach, które niekoniecznie są powszechne |
Cóż, każdy kraj ma jakieś swoje dziwności i śmiesznostki. Po prostu niektóre z nich mają takich więcej, dużo więcej.
Można by powiedzieć, że ludzie na siłę doszukują się dziwnych rzeczy związanych z tym krajem, ale moim zdaniem w Japonii po prostu szukać najłatwiej. |
_________________ SteamwillriseEsteemwillrise. |
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 31-03-2010, 12:20
|
|
|
Kurt napisał/a: | Po prostu śmieszy mnie troszkę ten "konflikt tradycji z nowoczesnością" czy katastroficzne wizje upadku cywilizacji na przykładzie Japonii ,wciskany na siłę w co drugim przypadkowym artykule w prasie/internecie . |
Ale kto tu mówi o jakimkolwiek upadku? Każdy kraj ma swoje obyczaje, kulturę, czy sposób bycia i na tym tle się wyróżnia. Nikt tu nie próbuje tworzyć nowych wizji japońskiego społeczeństwa, co najwyżej oddzielić od siebie prawdy i mity na ten temat. Co w tym złego?
I nie rozumiem co jest śmiesznego w konflikcie tradycji z nowoczesnością? Przecież każdy kraj ma jakąś przeszłość i stereotypy, które się za nim ciagną. Polacy dajmy na to cały czas dźwigają na swoich barkach brzemię komunistycznej przeszłości, tamtejszych nawyków i mentalności co jest jak najbardziej prawdziwym stwierdzeniem. Szkoda tylko, że za tym ciagną się również stereotypy kojarzące nas ze złodziejami samochodów, czy upodobaniu do mocnych trunków, co już nie do końca jest prawdą.
Tak samo jest z Japonią. Nikt nie próbuje na siłę tworzyć nowych legend na ten temat, a co najwyżej oddzielić ziarno od plew, prawdę od fałszu i porównać swoją wiedzę zaczerpniętą skądinąd z wiadomościami pozostałych forumowiczów.
Skoro jest to forum o mandze i anime, to nie widzę w tym nic śmiesznego ani dziwnego.
Dembol napisał/a: | Japonia to normalny kraj. Jest po drugiej stronie kuli ziemskiej i ma odrobinę inne obyczaje niż nasze dlatego wszystko wydaje się niektórym takie dziwne. Poza tym opisujący koncentrują się głównie na tych wszystkich dziwnościach i śmiesznostkach, które niekoniecznie są powszechne. |
Ale kto mówi że jest inaczej? Nigdzie nie widzę stwierdzenia, które miałoby forsować tezę, że Japonia nie jest normalnym krajem. To kraj jak każdy inny, ale w pewnych kwestiach kompletnie różny od naszego i stąd - przynajmniej moja - ciekawość wszystkich "dziwactw", czy tamtejszych "odmienności". Nie jest to bynajmniej jakiś rodzaj fanatycznej pogoni za tanimi sensacjami, tylko zwyczajna próba zrozumienia mechanizmów i realiów jakie rządzą tamtejszym społeczeństwem.
Stwierdzenie, że "Japonia to normalny kraj i jest jak każdy inny" zupełnie mnie nie zadowala, dlatego cieszę się, że Vivian poruszyła taki temat. Dzięki temu dowiedziałam się już m.in. że miałam błędne informacje (dziękuję Enevi za sprostowanie) dot. śmierci Kawabaty.
pestis napisał/a: | Cóż, każdy kraj ma jakieś swoje dziwności i śmiesznostki. Po prostu niektóre z nich mają takich więcej, dużo więcej.
Można by powiedzieć, że ludzie na siłę doszukują się dziwnych rzeczy związanych z tym krajem, ale moim zdaniem w Japonii po prostu szukać najłatwiej. |
Nie. Po prostu Japonia jest Ojczyzną mangi i anime, a to jest forum dot. mangi i anime. Wszyscy tu obecni - pośrednio lub bezpośrenio - fascynuje ta dziedzina kultury. Dlaczego więc mielibyśmy nie chcieć poznać szerzej kraju, który jest sprawcą tej fascynacji? To logiczne.
Pozdrawiam |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 31-03-2010, 12:36
|
|
|
Ja zaś chciałbym zaproponować inne spojrzenie na temat - bardzo wiele mówi się o konflikcie nowoczesności i tradycji w Japonii, problemach związanych ze zmianami kulturowymi po izolacji itd.
Gdyby zaś spojrzeć na tę sprawę w inny sposób - do izolacji Japończycy byli jednym z narodów najbardziej zapożyczającym od innych w dziejach (w mojej opinii równać z nimi mogli się jedynie: my - Polacy, Amerykanie i pod pewnymi względami starożytni Rzymianie). Chiny, Korea, Mongołowie, buddyzm, Europa... Japończycy bardzo chętnie zbierali wzorce zewsząd.
Tym samym, czy w tej chwili mówiąc o konflikcie między nowoczesną Japonią, chcącą zbierać wzorce z całego świata, a tradycyjną - nie powinniśmy odwrócić przypadkiem pojęć, gdyż owa tradycja pod wieloma względami jest efektem sztucznych działań Tokugawów?
Wiem, że zapętlone, dziwne i nie trzyma się pod wieloma względami kupy, ale naprawdę takie spojrzenie jest dla mnie interesujące ;-) |
_________________
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 31-03-2010, 13:13
|
|
|
Daerian napisał/a: | nie powinniśmy odwrócić przypadkiem pojęć, gdyż owa tradycja pod wieloma względami jest efektem sztucznych działań Tokugawów? |
Sztuczna była na pewno, bo każda władza absolutna ma to do siebie, że rodzi podskórny bunt i konspirację. Niestety nie znam dokładnych niuansów 250-letnich rządów dynastii Tokugawa. Ale w necie udało mi się znaleźć kilka ciekawych fragmentów.
Cytat: | W 1633, szogun Iemitsu zakazał podróżowania poza kraj i niemal całkowicie odizolował kraj w 1639 roku. Wszystkie obce książki zostały zakazane. |
Cytat: | Pomimo izolacji, handel i rolnictwo uległy poprawie. Podczas okresu Edo (a zwłaszcza ery Genroku 1688-1703), kultura masowa rozkwitła. Nowe formy sztuki jak kabuki i ukiyo-e stały się popularne, zwłaszcza wśród mieszczaństwa. |
Cytat: | w 1720, uchylono zakaz czytania zachodniej literatury i kilka nowych nauk wkroczyło do Japonii. Powstały nowe nacjonalistyczne szkoły, łączące shinto i konfucjanizm |
Cytat: | W 1867-68 roku, rząd Tokugawa upadł z powodu presji politycznej. Rozpoczęła się Restauracja Meiji - restauracja władzy cesarza. |
Sama jestem ciekawa czy istniały jakieś konspiracyjne grupy, które potajemnie przemycały zachodnie treści do kraju. Jakby ktoś coś wiedział na ten temat, to będę wdzięczna za informacje.
Pozdrawiam |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 06-04-2010, 14:04
|
|
|
Tworząc ten temat nie miałam intencji budować kolejnego stereotypu Japonii, opartego na wybiórczych informacjach o tymże kraju, jednakże zastanawiałam się nad tym, jak można postrzegać współcześnie Japonię, w zestawieniu do krajów reszty świata a także krajów, z którymi Japonia jest powiązana chociażby gospodarczo, miałam na myśli szczególnie owo starcie kultury z współczesnością, obraz Japonii nie jest jednolity, jest niezwykle wielobarwny i zarazem niebywale intrygujący. Zastanawiałam się także, jak wygląda Japonia z perspektywy cudzoziemca, mieszkającego w niej od pewnego czasu, jakie są warunki pracy? jak odnajduje się w społeczeństwie japońskim? czy gaikokujin zawsze będzie wyobcowany w Nipponie? Stąd zaczęłam poszukiwać książek, artykułów na temat nie tylko kultury i sztuki, ale także życia w Japonii, szczególnie relacji ,,przybyszów z zewnątrz''. Bowiem wydaje mi się, że najbardziej obiektywny obraz można wytworzyć łącząc subiektywne opinie i te z zewnątrz, chociaż i tak, nie będzie to wizja ,,absolutna'', bowiem ilu ludzi, tyleż opinii. I wiem też, że nie uda mi się poznać Japonii tylko dzięki tej teorii, ale jednocześnie, im więcej wiem, tym obraz Japonii staje się bogatszy.
Ostatnio w ręce wpadła mi chociażby książka ,,Japonia, zmienna czy niezmienna'' Jolanty Tubielewicz. Dopiero zaczęłam czytać, jednakże mogę już przytoczyć fragment: ,, Celem książki jest pokazanie Japonii - takiej, jaka mi się jawiła podczas wielokrotnych pobytów na przestrzeni ponad ćwierć wieku. Pytanie zmienna czy niezmienna ? - narzucało mi się i wprawiało w zmieszanie. Z jednej strony bowiem dynamizm zachodzących zmian niekiedy wręcz wywoływał osłupienie, z drugiej zaś - ileż to razy zdumiona byłam trwałością form i obyczjów znanych z zamierzchłej historii.(...)Osądzanie, czy zmiany są na lepsze, czy na gorsze, pozostawiam Czytelnikom, będąc przy tym przekonana, że oceny wypadną bardzo różnie. To, co jeden uzna za pozytywne, inny może surowo potępić. Nie ma i nie może być jednolitego obrazu i jednolitej oceny Japonii. Kraj ten każdemu pokazuje inne oblicze-raz kokieteryjnie uśmiechnięte, kiedy indziej groteskowo wykrzywione, często pogodne, a niekeidy ponure lub wręcz przerażające. '' Hmm to narazie początek, ale myślę, że obiecujący.
Kurt napisał/a: | Odnoszę wrażenie ,że niektórzy autorzy za bardzo skupiają się na tych wszystkich różnicach (względem naszej kultury) i "dziwactwach" Japonii . Tego typu sensacje przykuwają uwagę, ale na ile są one obiektywne a na ile są zwykłą przekoloryzowaną papką? |
Nigdy nie określiłabym różnic kulturowych mianem ,,dziwactw'' i też myślę, że badania antropologów, czy badaczy kultury japońskiej raczej wynikają z fascynacji i pragnienia poznania, aniżeli ukazania Japonii jako kraju ,,dziwactw, nie do pojęcia dla Europejczyka'', czy różnice muszą mieć wyłącznie wydźwięk negatywny? Ponadto, czy czyjeś opinie, wynikające z osobistych doświadczeń, nawet jeśli krytyczne, można traktować jako utrwalanie stereotypów?
Co do samobójstw w Japonii, to tak się składa, że owo zjawisko przestało być ,,incydentalne'', czy około 32 000 samobójstw w 2005 roku to liczba mieszcząca się w statystykach? A co do poszukiwania kompanów do samobójstwa :,,oczczarowani życiem młodzi Japończycy umieszczają ogłoszenia w Internecie, poszukując partnerów na śmierć. 40 procent Japończyków nieustannie korzysta z Internetu. Coraz częściej także Japończycy w Internecie znajdują przepis na śmierć. Tego właśnie od wielu tygodni szukał na stronach www 28-letni "Murata". Z oczami wbitymi w monitor surfował po Internecie w nadziei znalezienia towarzystwa, z którym ruszyłby w swą ostatnią drogę. Bez problemu udało mu się wejść na strony poświęcone samobójstwom, oferujące nie tylko "praktyczne porady", jak szybko i skutecznie zejść z tego łez padołu, ale także kojarzące osoby pragnące nawiązać kontakty międzyludzkie choćby w tym ostatecznym momencie. Przez Kraj Kwitnącej Wiśni od kilku lat przetacza się fala internetowych samobójstw. Zjawisko to przybra ło przerażające rozmiary. Nad ranem we wtorek, 11 października tego roku, japońska policja odkryła ciała siedmiu osób. Wszyscy popełnili samobójstwo w ten sam, znany dobrze sposób - po zażyciu środków nasennych rozpalili w samochodach małe węglowe piecyki. Zmarli na skutek zaczadzenia. Właśnie ta upiorna metoda jest najczęściej doradzana na japońsko-języcznych samobójczych stronach. Tak też zmarł "Murata" Wcześniej umówił się w oddalonym od Tokio górskim rejonie z dwójką nowo poznanych w Internecie "przyjaciół". Zobowiązał się, że dostarczy piecyk i węgiel, a także środki nasenne. Nigdy wcześniej nie widział swych towarzyszy. Połączyło ich wspólne pragnienie odebrania sobie życia. Jak wielu innych młodych ludzi zawi ązali koszmarny samobójczy pakt internetowy. Japonia przoduje na świecie pod względem liczby samobójstw. W ubiegłym roku życie odebrało tu sobie ponad 32 tysiące osób, głównie młodych ludzi. To dwukrotnie więcej niż w Stanach Zjednoczonych. Psychiatrzy łączą te tragiczne statystyki z pogłębiającym się od 10 lat kryzysem gospodarczym. Młodzi ludzie, którym przez całe życie rodzice powtarzali, że stworzeni są do sukcesu, że jeżeli będą ciężko pracować i pilnie studiować, to czeka ich dostatnie życie, stanęli wobec wielkiego rozczarowania. Zagubieni, osamotnieni szukają ucieczki w odosobnienie, zamykając się w domach na całe miesiące i lata "stają się hikikomori" w ekstremalnych przypadkach uciekają w śmierć. Umieszczają ogłoszenia w Internecie, poszukując partnerów na śmierć... Coraz częściej także samobójcy robią ze swej śmierci upiorny spektakl. Ich ostatnie chwile są rejestrowane kamerą , obserwowane przez innych internautów. Tak życie zakończyła 21-letnia Mitsuyo.. "
Ponadto oto kilka linków na ten temat:
http://www.users.cloud9.net/~bradmcc/sq/japalienation.html
http://www.slate.com/id/2167295/
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/newsnight/4071805.stm
http://www.cnn.com/2009/WORLD/asiapcf/03/19/suicide.forrest.japan/index.html
http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/asia/article4170649.ece
Czy można to określić mianem ,,celowej światowej propagandy''? Nie wydaje mi się.
Natomiast o zjawisku hikikomori po raz pierwszy usłyszałam jak miałam jakieś 11 lat, to był chyba film dokumentalny o dwójce nastolatków, którzy od dłuższego czasu odcięli się od społeczeństwa. Aktualnie na ten temat powstało mnóstwo publikacji i filmów: http://vodpod.com/watch/1534660-shut-in-japan-below-the-surface-on-vimeo
http://www.youtube.com/watch?v=3gIx6hZweHc |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|