Metal Gear Solid |
Która część Metal Gear Solid podbała ci się najbardziej? |
Metal Gear Solid |
|
66% |
[ 2 ] |
Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty |
|
33% |
[ 1 ] |
Metal Gear Solid 3: Snake Eater |
|
0% |
[ 0 ] |
Metal Gear Solid 4: Guns of Patriots |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Głosowań: 3 |
Wszystkich Głosów: 3 |
|
|
|
Wersja do druku |
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 28-11-2009, 22:33 Metal Gear Solid
|
|
|
Proste. Kto z forumowiczów grał w tą serię? Wszyscy(nooo chyba) się zgodzą że część pierwsza była tą przełomową. Gra która miał wszystko idealnie wyważone. Voice actorów, fabułę, pomysł a także(jak na tamte czasy) grafikę. Ciężko o tej serii pisać bez spoilerów dlatego w opisie dałem ostrzeżenie. Sam przeżyłem z serią najlepsze chwile jako gracz. Tak więc dyskutujmy o wszystkim co z MGSem związane. O wspomnieniach, emocjach samej fabule a także innowacyjnych rozwiązaniach. tak wiec oddaję głos osobie pode mną. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Alex Ashtray.
*Androgyne Emo*
Dołączył: 15 Mar 2010 Status: offline
|
Wysłany: 15-03-2010, 10:16
|
|
|
Ja grałam. W 1,2,3 , pewnie niedługo dorwę się również do nowelki na PSP, Portable Ops i może, może AC!Dów.
Jestem wielką fanką serii MGS. Najlepsza jest dla mnie część 3 - fabuła jest zdecydowanie najsensowniejsza, pojawiają się tam genialne postacie jak The Boss, Eva czy sam Big Boss ;)
CQC jest świetne, podobnie jak polowanie i leczenie bohaterów x33
No i te wszystkie wzruszające momenty... ;_;
Jedynkę i dwójkę lubię tak samo- każda ma swoje zalety i wady oraz świetny klimat (kocham schizofrenię dwójki *__*) oraz ciekawe postacie - w jedynce szczególnie polubiłam Otakona oraz Sniper Wolf, no i oczywiście Snake'a (ale to się rozumie samo przez się ;))
W dwójce mamy wspomnianą schizofrenię, Raidena, którego bardzo lubię...
Tylko Otakon jakiś taki dziwaczny jest w tej części ;s Jak nie on. |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 15-03-2010, 12:15
|
|
|
1 i 2 mam za sobą. Jedynkę najpierw na emulatorze, później na własnym psx i w originale. Dla dwójki musiałem kupić nową kartę graficzną, radeon postanowił tytułu nie obsługiwać.
Z niecierpliwością czekam na peace walker'a - to drugi tytuł dla którego kupiłem psp.
Serii nie znoszę za pracę kamery. Za toporne sterowanie które doprowadza do szału wraz ze wspomnianą pracą kamery. Za bycie interaktywnym filmem a mniej grą samą w sobie.
Kojimę nieznoszę za sposób w jaki reklamuje kolejne części sagi.
...
..
.
Jestem facetem i lubię Raidena >] |
|
|
|
|
|
Alex Ashtray.
*Androgyne Emo*
Dołączył: 15 Mar 2010 Status: offline
|
Wysłany: 15-03-2010, 15:19
|
|
|
Sm00k napisał/a: |
...
..
.
Jestem facetem i lubię Raidena >] |
Chyba Cie kocham za to dramatyczne wyznanie :)
Tez bardzo czekam na PeaceWalkera, chce chociaż demo dorwać teraz i obczaić. |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 18-03-2010, 16:07
|
|
|
Ja grałem tylko w trzy pierwsze części i najmilej z nich wspominam jedynkę. Pewnie też dlatego, że w niej byli najlepsi antagoniści.
Sm00k napisał/a: |
Jestem facetem i lubię Raidena >] |
Też jestem facetem i mi on do gustu nie przypadł. Zepsuł mi całą drugą cześć. Ludzie chcą grać wężem! A nie jakimś długowłosym gogusiem. Ech, zdecydowanie za mało było snake w dwójeczce.
Trójki za to nie ukończyłem, nie dałem rady Big Bossowi w ostatniej walce. W ogóle ta kobieta robiła ze mną co chciała :) |
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-03-2010, 16:57
|
|
|
Pardon Alt ale nie Big Boss tylko The Boss. Big Boss to bohater trójki aka Naked Snake (tak wiem że to zapewne nieświadoma pomyłka ale nie mogłem się powstrzymać).
Druga część mi się podobała ale miała dla mnie jedną kluczową wadę...
Za mało bossów w stosunku do pierwszej części. A nawet ci którzy byli nie wzbudzali jakiś super emocji (tą wadę zresztą posiadają Beauty and the Beast w MGS 4). A walka z Harrierem to bezczelna zrzynka z pojedynku z HINDem. Za najciekawszego bossa Sons of Liberty uważam Vampa....w porównaniu do reszty ( nooo...Fatman się broni) ma klasę.
Co do Raidena.....
Rzeczywiście po dwójce zdecydowana większość chciała węża. Jednak po tym co nas emo-bizon wyczyniał w czwórce to myślę że nikt na niego się nie obrazi w MGS: Rising. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Alex Ashtray.
*Androgyne Emo*
Dołączył: 15 Mar 2010 Status: offline
|
Wysłany: 18-03-2010, 18:53
|
|
|
Ja Raidena na serio lubię.
Wonsz to Wonsz, ale bez przesady ;s przecież pojawiał się i tak w dwójce, i to w jakże ciekawej i uroczej roli.
Raiden przemówił do mnie na poziomie emocjonalnym.
Poza tym, był mniej pro niż Snake i lepiej się nadawał do schiz made by dream team Colonel AI & Rose AI.
(Jezuu, nigdy nie zapomne czaszki tego pierwszego, ani pustych oczu ukochanej Raidena.... O.o) |
_________________
Androgenizm ftw <3 |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 18-03-2010, 19:16
|
|
|
Karel napisał/a: |
Druga część mi się podobała ale miała dla mnie jedną kluczową wadę...
Za mało bossów w stosunku do pierwszej części. A nawet ci którzy byli nie wzbudzali jakiś super emocji (tą wadę zresztą posiadają Beauty and the Beast w MGS 4). A walka z Harrierem to bezczelna zrzynka z pojedynku z HINDem. Za najciekawszego bossa Sons of Liberty uważam Vampa....w porównaniu do reszty ( nooo...Fatman się broni) ma klasę.
Co do Raidena.....
Rzeczywiście po dwójce zdecydowana większość chciała węża. Jednak po tym co nas emo-bizon wyczyniał w czwórce to myślę że nikt na niego się nie obrazi w MGS: Rising. |
Cóż, przecież w dwójcie właśnie chodziło o tą zżynkę i to możliwie jak najdokładniej. Narzekanie że ta część jest kalką jedynki jest trochę nie na miejscu.
Bossowie niefajni? A Fortune to z pokładu zmyło, tak? Vamp akurat byl nudny, dopiero w trójce nadrobił, hmm, osobowością. Edit: Czwórce, zapomniałem o odwróconej chronologii ==
Raiden - może dlatego iż bishe mnie nie przerażają - pasował do tej historii. A przecież pomagał mu wielki Snejk i... zasuwał nago. Za to samo w sobie należy się sympatia >3 |
Ostatnio zmieniony przez Alex Ashtray. dnia 18-03-2010, 19:45, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-03-2010, 19:41
|
|
|
Oh nie chodzi mi o ich osobowości drogi Lisie. Temu elementowi nie mam nic do zarzucenia. Chodzi o samą walkę obijanie pysków etc.
Podczas walki z Vampem mieliśmy wyrównany pojedynek. Przy Fortune byliśmy tylko kaczką na strzelnicy (nie było to złe ale ja spodziewałem się pełnoprawnej walki).
Co do zrzynki fakt - może trochę się zagalopowałem. W końcu sami autorzy powiedzieli to ustami Ocelota prawda?
Miałem okazję grać w czwórkę. Nie chcę spoilerować tym którzy nie grali....ale w walce z czterema bossami nie spodziewajcie się od nich jakiś ehem kwestii. Są totalnie wyprane z osobowości a o ich historii dowiadujemy się z od osób trzecich.
Nie wszyscy bossowie w czwórce są beznadziejni. Finałowy pojedynek to majstersztyk (muzyka! mały akcent a cieszy). |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
|