FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
  Praca a studia - mity i legendy
Wersja do druku
Bianca
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 14-09-2007, 20:27   Praca a studia - mity i legendy

Niniejszy artykuł powstał pod wpływem pewnego felietonu na Interii, którego autorka straszliwie przejęła się historią poznanych w pewnym barze kelnerek – magistra sztuki i magistra administracji. A dokładniej, przejęła się tym, że owe biedne istotki już od 2 lat nie mogą znaleźć pracy w zawodzie. A ponieważ odbyłam już dobre X-naście rozmów z rożnymi osobami na temat tego „a na jakie studia i co po nich”, uznałam, że może spiszę to co wiem również na potrzeby innych forumowiczów w podobnym wieku. Prawdopodobnie nie powiem tu nic zabójczo nowego czy odkrywczego, ale mam nadzieję, że mimo to ten tekst się komuś do czegoś przyda.

Tytułem wstępu krótka notka biograficzna – w ramach „a dlaczego ktokolwiek ma wierzyć temu, co mówię”. Jestem informatykiem, pracującym w niezbyt dużej (trochę ponad sto osób) firmie. Oprócz tego robię tłumaczenia techniczne dla kolejnych 2 firm. Swojego czasu spędziłam rok kręcąc się po uczelnianym biurze karier, mimo względnie młodego wieku zmieniłam też już 3 pracodawców – w poszukiwaniu „ciekawszego” i „lepiej płatnego” życia. Znalazłam, ale bynajmniej nie uważam, że już dotarłam do kresu drogi.

Na początek trochę „mitów i legend” z dziedziny studiów i rynku pracy.

Rodzice i inni starsi krewni wiedzą, co mówią.
Najczęściej błąd. Najczęściej, ponieważ od tej akurat reguły są wyjątki. Ale pamiętajcie, że większość rodziców skończyła szkołę i studia oraz zaczęła pracę w zupełnie innej epoce. Stąd też i ich podejście zarówno do wykształcenia jak i do rynku pracy kompletnie nie przystaje do dzisiejszych realiów (wyłączając może tak „szacowne” instytucje jak urzędy państwowe – bo tam się również od czasów PRL zmieniło bardzo niewiele).

Trzeba zrobić magistra, a potem praca się znajdzie.
Bardzo duży błąd. I podstawowa pomyłka większości rodziców (a i sporej liczby studentów). Czasy, gdy po otrzymaniu dyplomu szło się do dużego pokoju na uczelni i siedząca tam pani dawała ci „przydział” pracy, już bardzo dawno minęły. Oczywiście, na większości uczelni mamy biura karier. Ale one są stworzone po to, by pomoc znaleźć pracę, nie po to, by ją dawać. A pomóc można komuś, kto w miarę dobrze wie, czego szuka.

Trzeba skończyć taki kierunek, po którym wiadomo, że praca jest.
Kolejny błąd. I również coś, co wyniesione zostało z poprzedniej epoki. Studiuje się pięć lat (w przypadkach studiów inżynierskich, bądź licencjackich, trzy). Pięć lat w dzisiejszych czasach to bardzo nie to samo, co pięć lat pół wieku temu. Wszystko dookoła się zmienia – pojawiają się nowe technologie, które „nagle” żądają nowych specjalistów. Albo też w pewnych dziedzinach wymyślone zostają automaty bądź programy komputerowe, które zdecydowanie zmniejszają zapotrzebowanie na ludzi. Nie mówiąc już o tym, że już, teraz, w tej chwili, na różnych uczelniach studiują tysiące przyszłych specjalistów w tych dziedzinach (którzy będą mieli pięć lat przewagi i spokojnie mają szanse zając jeśli nie wszystkie posady, to przynajmniej te „bardziej”).

Poza tym – i jest to kolejny pokutujący błąd – samo skończenie nawet najbardziej prestiżowego kierunku niczego, ale to niczego nie gwarantuje. Patrząc dookoła, odnoszę niesamowite wrażenie, że spora część studentów traktuje uczelnię jako taki dalszy kawałek szkoły, „po liceum”, po skończeniu którego mają się przed nimi pojawić jakieś mgliste „dalsze perspektywy”. To nie do końca tak.

1) Studia to nie szkoła. Tak, to jakie masz oceny również się liczy – w szczególności do średniej stypendialnej. Ale jeżeli za tymi ocenami nie idzie realna wiedza, zapomnij o pracy w zawodzie.

2) Nie ma „dalszych perspektyw”, które samoistnie wyłoniłyby się zza horyzontu po odebraniu dyplomu. Jeżeli przed pójściem na uczelnię nie wiesz, co chcesz robić, a w trakcie studiów się tego nie dowiesz, to po ich zakończeniu dokładnie tak samo nie będziesz nic wiedział – tylko że będziesz pięć lat do tyłu.

A, no i nie należy zapominać też o tym, że bardzo dobry polonista, który naprawdę zna się na tym co robi, ma dużo większe szanse na znalezienie dobrej pracy (chociażby jako redaktor w wydawnictwie) niżeli kiepski informatyk, któremu cudem udało się przebrnąć przez studia - i który w najlepszym razie zdolny jest do tego, żeby coś przy tym komputerze zrobić, ale i to tylko dopóki wszystko będzie szło dobrze.

Skończy się studia i się zobaczy, co dalej.
No zobaczy, bezrobocie i inne takie tam. Przykro mi, ale jeżeli jesteś na 4. roku i jeszcze nie pracowałeś, to możesz się szykować do tego, żeby jechać zmywać garnki w Irlandii – tam praca jest dla wszystkich. To nie musi być nic wielkiego – drobne tłumaczenia, praca na parę godzin w jakimś biurze, jakieś strony WWW, pisanie artykułów do gazetki uczelnianej czy jakiegoś sieciowego portalu. Coś, co można by było pokazać pracodawcy i powiedzieć „to umiem”. Dla kierunków społecznych dobrą alternatywą może być działalność w jakichś stowarzyszeniach albo samorządzie studenckim. Ale jeżeli ktoś przez te 5 lat skupia się tylko i wyłącznie na tym, żeby mieć kolejne świadectwo z czerwonym paskiem, to w perspektywie będzie miał papierek do powieszenia na ścianie. I tyle.

Na studiach cię nauczą.
No cóż, nie nauczą. Nawet tego, jak się zarejestrować w urzędzie pracy jako bezrobotny. To nie jest szkoła. Studia służą tylko i wyłącznie temu, żeby ktoś, kto wie, czego chce się nauczyć, miał taką możliwość. Kogoś, kto jest totalnie zagubiony, nie nauczą niczego – a raczej dadzą mu wiedzę, która zupełnie do niczego mu się nie przyda, ponieważ nijak nie będzie się w jego umyśle łączyć z czymkolwiek praktycznym.
Tak że przykro mi, ale przed pójściem na studia trzeba chociażby w ogólnych zarysach wiedzieć, gdzie dalej do pracy. Bo jeżeli tego nie wiesz, po wyjściu z uczelni trafisz do tzw. „gdziekolwiek”. Ze wszystkimi tego skutkami.

Smutne to wszystko, nie? I tak, ta część dzisiejszych licealistów, która nie ma najmniejszego pojęcia gdzie chce iść i co robić, jest przegrana na starcie. Wybranie „losowego kierunku”, albo nie daj boże „takiego, żeby na niego zdać”, doprowadzi do tego, że albo skończą studia i zostaną bez pracy, albo czeka ich „radosny” żywot nauczyciela w szkole publicznej czy inne równie atrakcyjne zajęcie.

Jak tego uniknąć? Warto pamiętać o kilku rzeczach.

Po pierwsze, nie mówię, że pod żadnym względem nie należy słuchać nauczycieli i szkolnych psychologów, ale warto pamiętać o jednym. Poza bardzo, ale to bardzo rzadkimi wyjątkami, są to ludzie, którzy nie dali rady znaleźć sobie żadnej lepszej pracy. A to już na wstępie sporo mówi o ich zdolnościach do jej szukania, czyż nie? Z tego wynika też ich wiedza o rynku pracy (a raczej jej brak).

Bardzo długo pokutował w tym kraju słuszny skądinąd mit, że uczelnie państwowe są najlepsze, a prywatne to tylko taki sobie papierek, który się dostaje za obecność. Dwie sprawy: uczelnie państwowe tak, ale tylko studia dzienne. Bo wieczorowe i zaoczne nadają się tylko dla tych, kto już ma pracę i tylko potrzebuje kawałka papieru do powieszenia na ścianie. Przykro mi, one nie dają żadnej realnej wiedzy. Poza tym, zgadza się, spora część uczelni prywatnych nie jest warta spędzanego tam czasu. Ale część z nich jest w swoich dziedzinach o wiele lepsza od placówek państwowych. Bo nie da się ukryć, ale jeżeli rozmawiamy o informatyce czy biznesie, prawdziwi specjaliści w tych dziedzinach zwykle pójdą wykładać tam, gdzie im się odpowiednio dużo płaci. Poza tym, dobre uczelnie prywatne rozumieją fenomen „pracującego studenta”, w związku z czym zwykle dużo bardziej ergonomicznie układają plan zajęć, a ich kierunki są zwykle dostosowane do potrzeb dosyć konkretnych zawodów albo grup zawodów, więc przygotowują do wykonywania tychże zawodów znacznie lepiej niże ogólniki wykładane na uczelniach państwowych (które, de facto, kształcą zwykle naukowców różnych dziedzin, a nie przyszłych pracowników – nie żebym miała coś przeciwko naukowcom).

Pamiętać też trzeba, że decyzja o przyszłości nie zapada ”teraz, już i na zawsze”. Ja sama zaczęłam tłumaczyć dopiero na piątym roku studiów. Ale jeżeli zaczynasz czuć, że wybrany kierunek ci nie odpowiada albo właśnie znalazłeś coś lepszego i bardziej pasującego, to lepiej zmień go niż żałuj przez całe życie. Oczywiście, wyjątkiem jest sytuacja, gdy do dyplomu zostało ci pół roku – bo jednak trochę bez sensu jest marnować te poprzednie trzy czy pięć lat. Poza tym, nawet jeżeli studia skończysz, to wcale nie musisz pracować w zawodzie – ale ważne jest, byś na moment zmiany jednak miał te umiejętności, które są w zawodzie potrzebne.

Jeżeli natomiast nie masz zielonego pojęcia, czym chcesz się zająć, to nie należy zapominać o metodzie „a czym nie chcesz”. Przy czym listę zawodów lepiej jest jednak zdobyć z listy kierunków uczelni prywatnej (tak, jeżeli czegoś nie uczy żadna uczelnia prywatna, to znalezienie pracy w tej dziedzinie nie będzie łatwe – a znaleziona praca ma bardzo dobre szanse albo znajdować się za granicą albo być gorzej niż tragicznie płatna) albo z portalu do poszukiwania pracy, typu Pracuj.pl. Te ostatnie mogą okazać się pomocne również przy próbach dojścia co robi się w tym czy innym zawodzie. A jeżeli „aż tak bardzo nie wiesz”, to zastanów się nad praca w urzędzie albo przy obsłudze klienta w jakiejś większej firmie – tam zawsze potrzebują ludzi, a jakie-takie możliwości awansu też są. Ale pamiętaj, że jeśli nie zastanowisz się nad tym teraz, to w pewnym momencie masz wyjątkowo duże szanse skończyć jak te bohaterki felietonu z Interii – jako ten biedny magister, któremu nikt oprócz szefa baru nie chce dać szansy.
Przejdź na dół
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 14-09-2007, 21:21   

Bianca napisał/a:
A jeżeli „aż tak bardzo nie wiesz”, to zastanów się nad praca w urzędzie albo przy obsłudze klienta w jakiejś większej firmie – tam zawsze potrzebują ludzi, a jakie-takie możliwości awansu też są.


Pragnę też zauważyć, że w najgorszym miejscu na rękę proponowano mi w tym zawodzie tyle, co początkującemu nauczycielowi brutto czyli 2x razy tyle, ile ma niezdecydowany student - stażysta. Co więcej znalezienie takiego zajęcia nie jest specjalnie trudne. Często wystarcza jeden telefon

Ja nie mówię, że kończenie studiów się nie opłaca. Studia zdecydowanie rozwijają, wzbogacają wiedzę i osobowość. Są to cechy, które wbrew pozorom mają wymierne przełożenie na zdolności życiowe, a papier z wyższej uczelni jednak ma swoją wartość. Jednak sam papier nie da nikomu pracy. Niemniej jednak nie jest to ani jedyna droga do kariery, ani też droga pewna.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 19-09-2007, 08:43   

Trzy grosze od ONZ.

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Bianca
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 09-10-2007, 11:48   

Tak w ramach komentarza (zeby ladnie zilustrowac mit "a bo pracy nie ma") sobie artykulik: http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74785,4537919.html

1) prosze zauwazyc, ze jego autor podobno codziennie ma zajecia tak, ze rano sie nie moze zaopiekowac dzieckiem a wieczorem konczy tuz przed 18. Cos mi sie zdaje, ze przy 1 kierunku studiow nie jest to mozliwe, oj nie jest (chyba ze ma gigantyczne okienka w srodku dnia - ktore tez moglby uzyc na prace)
2) ma podejscie "nieeeee ma praaaacy" - "ale do biedronki na kase nie pojde, bo nie daj boze bym musial pracowac"
3) w ogole nawet nie spojrzal na takie cos jak chociazby knajpy - gdzie kelnerzy potrzebni sa raczej wieczorem nizeli rano
4) a, no i nie zapominajmy, ze zupelnym przypadiem zapomnial wspomniec co studiuje i dlaczego owo cos jest tak totalnei nieprzydatne przy szukaniu pracy, ze nawet o tym nie warto wspominac - i po co w takim razie wybral sobie taki wlasnie kierunek
Powrót do góry
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 09-10-2007, 12:47   

Dobra. Pora na dowody empiryczne.

Do podwarszawskiego Brwinowa przeprowadziłem się 23 Września. Dziś jest 9 Października. Przez ten czas odbyłem 6 rozmów kwalifikacyjnych, przyjęto mnie w dwóch miejscach. Obecnie posiadam etat i pracę dodatkową. Etat nie jest na szczególnie eksponowanym stanowisku, ale wystarcza na utrzymanie się tu. Ale nie przypuszczam, bym spędził na nim więcej, niż 3 miesiące. Potem na 100% zmienię miejsce zatrudnienia.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Mai_chan Płeć:Kobieta
Spirit of joy


Dołączyła: 18 Maj 2004
Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć...
Status: offline

Grupy:
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
WIP
PostWysłany: 09-10-2007, 15:15   

Ja mam takie głupie pytanie laika.
Czy ci studenci próbują znaleźć pracę na CAŁY etat? Bo ok, faktycznie, osiem godzin dziennie przy równoczesnej nauce trudno wygospodarować... Ale moja koleżanka z klasy pracowała spory kawałek czasu w knajpie na pół etatu. Wieczory weekendowe. I ok, w poniedziałek rano bywała lekko zaspana - ale to jest do przeżycia...

_________________
Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!

O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź blog autora Odwiedź galerię autora
fm Płeć:Mężczyzna
Okularnik


Dołączył: 12 Mar 2007
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 09-10-2007, 17:17   

Ciężko mi zrozumieć tą propagandę beznadziei, która się przewija w kolejnych artykułach Gazety Wyborczej (wcześniej było o tym jak to niemożliwe jest znalezienie mieszkania do wynajęcia po niewygórowanej cenie i jakie niebotyczne kwoty muszą miesięcznie wydawać żacy).

Być może Warszawa to specyficzne miasto, ale mieszkając w akademiku podczas studiów spokojnie mogłem się utrzymać z udzielania korepetycji. Już jako początkujący zaczynałem od progu 50zł/2 godziny, a jak później do tego doszło stypendium to żyłem sobie całkiem zacnie.

Wracając do artykułu - jeśli ktoś odrzuca pracę na kasie, bo się boi ludzi, to ze względu na problemy natury psychologicznej trudno go uznać za wiarygodne źródło informacji.

_________________
Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Bianca
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 09-10-2007, 18:05   

Mai_chan napisał/a:
Czy ci studenci próbują znaleźć pracę na CAŁY etat?

wiesz, jak znam zycie to z knajpa to troche tak jak z ta kasa "jak tylko pomysle, to...." - ale pokazuje niestety stopien zaradnosci (i swiadomosci) sredniego studenta. A potem sie ktos dziwi ze taka bidna istota z tytulem magistra pracuje w knajpie jak zyje w takich realizach w jakich zyje.

fm napisał/a:
Być może Warszawa to specyficzne miasto, ale mieszkając w akademiku podczas studiów spokojnie mogłem się utrzymać z udzielania korepetycji. Już jako początkujący zaczynałem od progu 50zł/2 godziny, a jak później do tego doszło stypendium to żyłem sobie całkiem zacnie.

Wiesz, o korepetycjach to ja w ogole nie chce mowic ;) ale zeby ich udzielac to trzeba cos wiedziec....
Powrót do góry
Melmothia Płeć:Kobieta
Sexy Chain Smoker


Dołączyła: 09 Lut 2007
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 09-10-2007, 19:14   

Cytat:
Jako pracownik jesteśmy bezwartościowi.

Bzdura. Pracodawcy szukają pracowników i czy to student, czy nie, to pal licho, byleby coś złapać, bo ciężko jest (nie mówię tu oczywiście o pełnym etacie ani o dobrej stałej pracy, ale czymś średnim na pół etatu).
Cytat:

Żeby jednak w ogóle brano mnie na poważnie, musiałbym się najpierw przebadać.

Ekhem. Chce być brany na poważnie jeśli już na wstępie odstrasza go potrzeba wyrobienia książeczki sanepidowskiej? o_O To może już przestać szukać tej pracy...
Cytat:
Przerażony wizją tłumu, który musiałbym obsłużyć przez weekend, pytam: - Czy można na magazyn, do rozpakowywania?

...
Praca w magazynie była i to dużo, w każdym razie u mnie i jakiś czas temu. Bo na kasie płacą więcej i wszyscy do niej właśnie lgną, a nie do rozładowywania towaru.
Co do pracy na kasie - w wypadku hipermarketów jest ten jeden problem, że nawet, jeśli ma się wyznaczone godziny pracy to czasami można skończyć o wiele później - na kasie trzeba siedzieć dopóty, dopóki są klienci, a ci ostatni nie są w stanie pojąć, że istnieje coś takiego jak zamkniecie i otworzenie kasy (czyli zmiana) i nie daj Boże spróbuj biedny pracowniku zejść z takiej grzecznie prosząc o przejście ludzi do kolejki obok. Już u mnie w pracy, gdzie kolejki są w miarę niedługie (przez większość czasu) można doświadczyć namiastki takiego niezadowolonego klienta...A czasami ludzi i kas jest za mało, aby taką operacje przeprowadzić sprawniej (warunki nie dają takiej możliwości).
Cytat:
Ludzie dawali mi naprawdę w kość, oskarżali mnie, że ich oszukuję, bo takie same owoce mogli kupić taniej w Biedronce, wyzywali mnie od najgorszych, raz nawet dostałam winogronem w twarz. Na nic zdały się tłumaczenia, że ja tu tylko pracuję i nie ustalam ceny.

W to jestem w stanie uwierzyć. Klienci mają to do siebie, że nie rozumieją żadnych wyjaśnień - "ja tylko wypełniam, co góra każe". Owszem, w większości spraw to ja powinnam wiedzieć co i jak, ale są takie, przy których ani nie pomogę, ani nie mam nawet prawa pomóc, niektóre rzeczy może załatwić tylko kierownik, lub sama góra (kierownik nie zawsze jest, a kawałek góry /me widziała jeno raz przez te trzy miesiące). Nie mówiąc już o tym, jak klient zaczyna warczeć kiedy czegoś nie ma na sklepie i zarzucać mi od czego to ja jestem i co ja tu robie skoro nawet danego towaru nie ma (o_O a to akurat moje zmartwienie i obowiązek zamawiać? o_O).

Co do pogodzenia pracy z zajęciami: da się (ja zrezygnowałam, bo oprócz uczęszczania na zajęcia muszę jeszcze bardzo dużo czytać oraz robić parę innych rzeczy i każda minutka jest dla mnie na wagę złota). Trudne i męczące, ale wykonalne. Wystarczy chcieć, a nie szukać pracy z warunkami jak Onizuka w pierwszym tomie.

_________________
"Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
fm Płeć:Mężczyzna
Okularnik


Dołączył: 12 Mar 2007
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 09-10-2007, 20:01   

Co do pracy na kasach, to jak ktoś jest lebiega, może się wpędzić w kłopoty. Moja jedna koleżanka podczas 1 dnia pracy zapomniała, że od płacących kartą trzeba brać podpis i w efekcie musiała odpracowywać dług w magazynie (do kas już jej nikt nie dopuścił).

_________________
Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Noire Płeć:Kobieta
Pomniejszy Inżynier


Dołączyła: 14 Maj 2003
Skąd: From down below
Status: offline
PostWysłany: 11-10-2007, 09:33   

Praca na kasie jest upierdliwa i wymaga cholernego skupienia, ale da się. Zreszta kiedy ktos mial do mnie wąty nastepowała tu "Zemsta Kasjera"...bo mi za odsiedziany czas pracy płacą...i nikt nie kaze mi sie spieszyc, bo nie daj bog sie pomyle..a klient nie zawsze ma czas by stac i byc obslugiwanym przez ponad 10 minut >]. A jeszcze jak w kasie trafi sie duzo drobnych...
Z kasjerami lepiej nie zadzierac XD

Praca lezy na ulicy, posredniaki zaczely sie dostosowywac do czasu nauki studenta i niech mi kity nie wciskają. Mnie nawet w wkacje pytali czy ustalona siatka godzin mi PASUJE i dopiero wtedy byl zatwierdzany.

Ja gdy bede studiowac to tylko weekendowo, bo warukow by dostac se na jakiekolwiek dzienne nie mam, a w ciagu tygodnia latwiej jest wtedy dostac prace lepszą. Sm00k po 4ch dniach szukania pracy we Wrocławiu znalazł niezłą biurówkę, płatną netto 1400 na próbnym - po tym okresie 1800 + nadzgodziny ktore moze sobie wypracowac.

Ostatnimi czasy dosyc intensywnie przetrzepywalam rynek pracy i nik mnie ni zwiedzie mowiac iz pracy nie ma >P

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
2120255
Bianca
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 11-10-2007, 15:40   

Wniosek: w chwili obecnej ludzie dziela sie na 2 grupy - ci, ktorzy prace maja, i ci, ktorzy maja 1001 wymowke, by jej nie miec.
Powrót do góry
Bianca
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 17-10-2007, 09:06   

Ruszylo Forum Nestle 2007/2008: http://www.nestle.pl/forum/ - dla tych, co chcieliby miec szanse pracy w korporacji albo po prostu chca wiedziec z czym w praktyce je sie te rozne nazwy zawodow
Powrót do góry
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 17-10-2007, 09:20   

Bianca napisał/a:
Wniosek: w chwili obecnej ludzie dziela sie na 2 grupy - ci, ktorzy prace maja, i ci, ktorzy maja 1001 wymowke, by jej nie miec.


Nie, nie do końca. Gdybym pozostał w Sanoku, to obecnie rozrzucałbym obornik w ogrodzie (ojciec zaorał kwiatki). Polska jest krajem bardzo rozwarstwionym, a małe miasta są daleko w tyle.

Naturalnie są i duże miasta, które obecnie odczuwają wielki głód pracy. Ostatnio co drugi dzień dzwonią firmy z Lublina z tekstem "bo w kwietniu składał pan u nas aplikacje" (to trzeba było dzwonić w kwietniu, teraz się wypchajcie). Nic nie stoi na przeszkodzie, by się do nich wyprowadzić. Wbrew pozorom jest to krok trudny, wymagający dużej odwagi. Ja w pierwszym tygodniu po przeprowadzce bałem się strasznie i prawie się złamałem.

Istnieje więc i trzecia grupa: Ludzie, którzy nie mają dość odwagi, by próbować coś w swoim życiu zmienić.

PS. Dzięki za link do Nestle.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Keii Płeć:Mężczyzna
Hasemo


Dołączył: 16 Kwi 2003
Skąd: Tokio
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 03-12-2007, 11:55   

Właściwie mogłem wrzucić do Ciekawostek, ale stwierdziłem, że temat traktujący o pracy będzie bardziej się nadawał - na każdego inżyniera czeka 5 ofert pracy.

_________________
FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group