Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
spam z Zupy słonej - dingo |
Wersja do druku |
Dingo boy
Strażnik Snów
Dołączył: 10 Kwi 2009 Skąd: z Wiochy Status: offline
|
Wysłany: 11-04-2009, 14:02
|
|
|
Drodzy użytkownicy, niech Się wyda, że ja też mam problemy. I jak ich nie sprzedam komuś porządnemu i ludzkiemu to się zabiję. Seryjnie, jak ostatnie wygrane w totolotka drużyny amatorsów ze Tarnowa.
Ja Wam wszystko przedstawię w ramach zapoznania się z Wami, kochani. Otóż poszedłem wczoraj do roboty. Ja robię, wiecie, rozumiecie, w ochronie obiektów. I to była k**wa (ja przedprzedostatni raz takiego słowa używam tutaj) nocka mego zasranego istnienia. Nic tylko się samemu zrąbać i oszczędzić problemu tym plebsom co to się do mnie pchały. By popatrzeć jak Pan Ochroniarz Dingo pogina po obiekcie w opadających portkach i mundurku.
Wiecie, dziwna sprawa. Ja miałem ochotę wysłać jeszcze niedawno w kosmos wielu ludzi od siebie z pracy bo miałem trudne życie (tak, emo, a teraz pisz - twoje Sumienie), ale oni są ekstra. No ale oni spali, a ja miałem nockę.
I wiecie, rozumiecie, ja miałem dziś w nocy dwa włamania. Do pawilonów, k... (jeszcze nie - twoje Sumienie). I te plebsy co nas na obiekcie rąbały od dupy strony to się prześcigały w bezczelności. [co najmniej poprawnie kolego profi (twoje S.)].
Wiecie jaka była w nocy sytuacja w naszym mieście? Otóż kibice piłkarscy rozpieprzyli (bo tego się inaczej nazwać nie da - S.) autobus MZK razem z pasażerami. I pogoniły za nimi wszystkie rezerwy z naszego posterunku policji. Wiedziałem, że będzie trudno, ale nie że aż tak.
I oni wiecie, przyszli pod mój ryneczek. Idę na obchód k...(Morda, piesku - S.) i słyszę:
-Hau, hau, grrrrr!
-Miauuuuu!
-Hehehehehe!
I tak w kółko Macieju. Ja zrozumiałem jedno, wiecie, kochani. Że albo im Pokażę Drzwi do Piekła albo tam wyląduje z połamaną szczęką.
Więc trzymam poziom ochroniarza naszej małej firmy i poginam spokojnie dalej. Żując ziarna kawusi bo to mi zasnąć nie pozwala.
Więc pierwszy cios przed północą. Ja sobie z matulą przez komórusię gadam, a tu trzask. Wypadam na zewnątrz z pianą na pysku i co widzę? Otóż roleta co to chroni pawilon jest wspomnieniem. A dwóch szczyli spieprza z kilkoma szaliczkami. I rechocze jak diabły na wakacjach w Raju. Ja myślałem, że zabiję jak dorwę. Ale nie dorwałem. Bo schudłem ostatnio 7 kilo z nerwów i od ćwiczeń fizycznych i portki musiałem wymienić na nowe. Ale to dopiero po świętach jak dożyję. Bo mam w święta calusi dzień służby i w niedzielę i poniedziałek. Jestem cały w stresie, kochani.
Patrolowy to zasuwał przez miasto jak Schumi 200 na/h i po światłąch. Cztery minuty i był. Ale mógł tylko mi pomóc ocenić rozmiar strat, spisać notkę, wezwać kierownika obiektu z firmy i pocieszyć młodego, że mogło być gorzej. Bo jak właściciele się zjawili to wybaczyli mi dwa szaliczki. Ja Was kocham Pani Moniko i Jej Ślubny.
A potem oni pojechali, a ja postanowiłem, że albo ja tych...złamie albo oni mnie. Bo oni stoją dalej i patrzą na mnie jak rekiny-ludojady na pływaka. Ja wam dam rybcie-pypcie.
I już nie szczekają tylko się gapią i uwagi wymieniają. Fajniusio, postęp jest. Teraz to zginę na pewno, myślę sobie.
I w godzinach rannych drugi cios. Ja non stop chodzę od 6 godzin z hakiem i wpadam na dwóch plebejuszy z osiedla. Wiecie, co? Jak następnym razem będą Święta i ja zobaczę Dresów na rynku w środku nocy koło pawilonu z odzieżą tio ja będę jak tygrys. Ja nie będę czekał tylko na nich skoczę. I po balu będzie bo ja cieńki bolas to już nie jestem. Sorry, dresy z rogami.
I jeden z nich to jedną rączką rozpieprza roletę (to już druga) i ja już wiem, że teraz albo nigdy. I ja ich muszę sklepać bo mój kolega to musi dostać 4 minuty, żeby przybyć z odsieczą. Za długo.
Więc wklejam dialogi. HF:
-Hej hej, co wy kobiecina lekkich obyczajów robicie! Stać, ochrona obiektu!
A oni są zbyt zajęci wybieraniem nowych adidasów by na mnie spojrzeć, moczymordy. Więc idę na nich jak mały czołg.
-Spierdalajcie! Ochrona mówi Spadówa z mojego obiektu!
I ten bardziej wytatuowany to wybiera sobie z namaszczeniem trzy dresiki i idzie tam gdzie mnie nie ma. Ale ja już jestem blisko.
-Dzień dobry Panu! - jego pryszczaty kolega okazuje "uprzejmość".
-No dzień dobry kobiecina lekkich obyczajów!
I ruszam jak T-74. I gdybym dobiegł to ktoś by zginął, ja albo oni. Raczej ja, bo to były twarde dresy. Ale oni spieprzają jakbym ich psem poszczuł. I ja czuję, że te portki to mnie dobijają bo oni spieprzają z adasiami za 200 złociszy.
Schemat podobny jak poprzednio. Meldunek, patrol w równe 4 minuty, kierownik, właściciele i tym razem policja przyjeżdża. Gadamy z fachurami z Komendy i oni nam dziękują (tak!) za dobrą robotę. I glina twardy jak stal to mi mówi na ty.
Potem mam jeszcze Panią z Komendy z dochodzeniówki (ładna i jak się rumieni jak się ją skomplementuje) i gościa z Kryminalistyki. I dobrze, bo gnoje to zostawiają odciski na tych aluminiowych podróbach rolet ochronnych.
A potem jest długa narada z przybyłymi na miejsce pracownikami, Oni mnie pocieszają, a ja mam się z czego cieszyć. Bo ci zakapiorzy z Zawiszy to teraz mnie komplementują z drugiej strony muru i schodzą mi z drogi. A Pani Ania to się pięknie do mnie uśmiecha.
Ale mój humor (ja padam z nóg) to tracę na dobre gdy przychodzi nasza Pani Kierowniczka Targowiska. I słuchajcie, ja rozumiem, że ona ma regulamin zamiast serca i zgniła kapuchę zamiast mózgu, ale jak mówi:
-Panie Porażka, Pan zawalił jak zwykle. Pański zmiennik tonie miał takich problemów przez pół roku. Pan przyszedł do firmy 2 miesiące temu, ale Pan i tak jest obrazą dla munduru. O proszę, tu jest jeszcze halogen zbity na nad pawilonem nr 4. Do mnie proszę.
Więc ja jak przystało na psa obronnego to jej grzecznie towarzyszę do Jej Biureczka.
-Pan stąd wyleci Panie Porażka...
-Pani kierownik, ja Panią kobiecina lekkich obyczajów (nie krępuj się młody - S.) proszę, Pani mi munduru nie obraża. Bo usłyszeć od takiej wampirzycy jak Pani, że ja zawiodłem to jest niezły numer. Ja całą noc na obiekcie poginam, a jak po Panią pracownicy dzwonią o 2.00 to Pani przychodzi o 5.30. Pani się kobiecina lekkich obyczajów dobrze czuje?
-Pan (to jest początek zdania więc duża litera) już tu nie pracuje. Ja dzwonię do kierownika firmy ochroniarskiej co pana zatrudnia...
-Pani zadzwoni od razu do szefa firmy. Tylko niech Pani tam pójdzie na bazę osobiście bo on Pani telefonu nie odbierze. Pani wie jak wygląda weryfikacja w naszej małej firmie dla ochroniarzy i takich mend jak Pani co to się dupy szefa czepiają jak tonący brzytwy? Ja Pani powiem...
-Panie K...
-Pani kierowniczek, Pani słucha jak ochroniarz mówi. Tam są kolejne etapy. I to idzie tak...morda, kobieto, Dingo szczeka...jak Pani tam dojdzie do bazy to na dziedzińcu są trzy psy obronne. I jak one Panią zaakceptują to Pani wchodzi do budynku. Tam jest dwóch zawodowców i oni też robią Pani skan moralny. A potem Pani z Kadr i ona Panią wpuści przed oblicze Pana Kierownika Działu Ochrony. Jak Pani nie chce stracić swojej słynnej anielskiej cierpliwości to Pani mówię, Pani się nie stara dojść do Prezesa bo on nie ma czasu na pierdoły.
-Niech pan spierdala. Pan już tu nie pracuje. Do domu...
-Rozkaz. Już mnie nie ma.
I to wszystko. Co wy o tym powiecie moi drodzy? Bo ja jakbym nie gadał ze zmiennikiem (on też odchodzi za parę dni bo ma już wrzody od tej interakcji) i rodzicami to bym nie wyrobił i Ją zrąbał. Konkretnie jak zawodowiec. Bo ona nie rozumie, że kapucha to nie jest ważniejsza od serca. I, że jak się chce rozkazywać nam, mundurowym i cywilom z obiektu,jak Pani Gienia, sprzątaczka co to najciężej zasuwa i wszyscy jej schodzą z drogi to trzeba być człowiekiem, a nie zombie.
Co mi powiecie, kochani? Ja proszę Moderatorów by tego posta nie kasowali. Bo ja ledwie żyję i muszę jad spuścić. A sytuacja Drodzy Moderatorzy to wymaga do oddania mocnych słów. Ja przepraszam, ale tak jest.
Pozdrawia Was nowy użytkownik -Dingo Boy.
PS. Weźcie mi powieddźcie, wy znacie takich ludzi? Czy ja wpadłem przypadkiem na Lilith? |
_________________ Jak mówię, że mówię to mówię. A jak nie mówię, że mówię to słuchaj uważnie bo nie będę powtarzał. Rzekłem.
Nie przejmujta się kmiotem co się sam rąbie jak to drewno na opał. - Pozdrawiam Was, Dingo boy. |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 11-04-2009, 14:20
|
|
|
Ja wszystko rozumiem, ale jednak proszę o powściągnięcie języka. Naprawdę, dałoby się to opisać mniej dosadnie... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Dingo boy
Strażnik Snów
Dołączył: 10 Kwi 2009 Skąd: z Wiochy Status: offline
|
Wysłany: 11-04-2009, 14:38
|
|
|
Pani powie Pani Moderator, a ja to kasuję z miejsca. Ale wie Pani, rozumie, to jest życie. I nie ma tu mniej dosadnie. Wy mnie zbanujcie jeśli chcecie, ja to też zrozumiem. Ale ja to napisałem, żeby szef mojej firmy się o wszystkim dowiedział. I ja mu wysłałem maila do bazy, niech przeczyta facet. Bo on ma nerwy, ale nie aż takie.
Przepraszam Was, ale ja ledwie żyję. Dziękuję Wam za cierpliwość. |
_________________ Jak mówię, że mówię to mówię. A jak nie mówię, że mówię to słuchaj uważnie bo nie będę powtarzał. Rzekłem.
Nie przejmujta się kmiotem co się sam rąbie jak to drewno na opał. - Pozdrawiam Was, Dingo boy. |
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 11-04-2009, 14:40
|
|
|
No sumie to ja cię rozumiem. W szkole jest identycznie, tylko że tam jak się odezwiesz to cie skreślą na całej lini |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|