FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
  Halloween Rumble
Wersja do druku
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 28-10-2010, 18:50   Halloween Rumble

Kitkara cała w skowronkach przemierzała sale Onyksowego Pałacu. Chciała niespodziewaną wizytą zrobić niespodziankę Karelowi. Dziwnym trafem gdy wstała dziś rano czuła się dziś naprawdę radośnie. Nie doszukiwała się jednak jakichkolwiek powodów tego stanu rzeczy. Jakby tego było mało wyglądało że fortuna jest dziś po jej stronie. Do tego stopnia że można by powiedzieć ze położyła się spać i oddała swoje koło demonicy. Najpierw znalazła w Esoplińskim Centrum Handlowym naprawdę wspaniałe ciuchy i to po okazyjnych cenach. Mogła sobie na to pozwolić bo tuż przy wejściu znalazła portfel bez dokumentów za to z grubą zawartością. Potem wygrała w promocji polegającej na rzucani rzutkami do tarczy. Nagroda - srebrny naszyjnik z karbukułami - połyskiwał na jej szyjce. Następnie miły starszy pan poczęstował ją darmowymi lodami ze swojej kawiarnio-lodziarni. Krótko mówiąc cud, miód i orzeszki. Rozradowana zrobiła taneczny piruet i zgrabnym skokiem pokonała całą wysokość schodów. Tylko Kemi nie była zadowolony bo siedząc na jej barku podskakiwał po każdym gwałtowniejszym ruchu.
- Kitkaro...błagam....- prosił między podrygami.
- Oj Kemi nie marudź - zbyła go i zachichotała. Chciało jej się śpiewać ale bała się skompromitować. Niespodziewanie pchnęła wrota sali tronowej.
- Niespodzianka! - zakrzyknęła. Zaskoczony nagłym wtargnięciem Karel spadł z drabiny. Natychmiast parę sług rzuciło się ku niemu ale zbył ich machnięciem ręki i zdjął z siebie sztuczną pajęczynę którą próbował zawiesić.
- Kit co tu robisz? - zapytał wstając i masując sobie plecy - Jeszce nie wszystko gotowe....
- Gotowe? Przygotowania? Więc to - pokazała na szczerzącą zębiska wydrążoną dynię - jest z okazji czegoś?
- No tak....Halloween nieprawdaż?
Kitkara zamarła. Co to jest to Halloween? Mówił to takim tonem jakby to miało być oczywiste a ona nie miała pojęcia o co chodzi. Nie było to nic dziwnego biorąc pod uwagę że całe życie (a raczej ten jego fragment który się pamięta) mieszka się u fanatycznego bractwa religijnego, a twój najlepszy kupel to psychopatyczny kapłan ekshibicjonista owej religii który krzywym okiem patrzy na wszystkie inne wyznania ( a potem rzuca się na nie tocząc pianę). Milczała przez chwilę rozważając swoje myśli po czym uznała że przed kim jak przed kim ale przy narzeczonym nie musi się bać kompromitacji.
- Co to jest Halloween? - zapytała cicho. Karel westchnął. Następnie zaprowadził ją do salonu posadził w wygodnym aksamitnym fotelu, usiadł naprzeciw i zaczął tłumaczyć. Pełna skupienia chłonęła jego słowa i z każda chwilą uśmiechała się coraz szerzej.
- Super! Ja też tak chcę! - zawołała gdy zielonowłosy objaśnił jej wszystkie niuanse.
- A-ale Kit...wybacz ale czy nie sądzisz ze z tego eemmm wyrosłaś? I za co chcesz się przebrać? Jesteś demonicą a to się wlicza w kategorię potwory.
- Nie mogłam wyrosnąć z czegoś czego nigdy nie robiłam. Tyle lat niehalloween'owania musi zostać nadrobione. Coś mi się należy od życia! Z tego co mówisz mniej więcej sześc ton cukierków - wyszczerzyła ku niemu śnieżnobiałe kiełki - A TY mi w tym pomożesz!
- JA? Mowy nie ma! Jestem teraz poważnym władcą! Nie mam czasu łazić po domach i zbierać słodycze.
- Poooomożesz...- zatoczyła palcem parę kółek i puknęła go w nos.
- Wybacz ale nie mówię ci przecież.....Kit? kit nie patrz tak na mnie....Powiedziałem że ci nie pomogę....Kit...naprawdę...


*****


Dwadzieścia minut później Karel siedział w sypialni i wybierał sobie kostium. Demonica jeszcze bardziej radosna niż przed przybyciem ruszyła na podbój sklepów w celu zorganizowania sobie przebrania. Właściwie to nie miał w szafie nic oprócz....Oooo nie...nie,nie,nie,nie. Ale wygląda na to ze nie ma wyboru.....


*****


Kitkara przeglądała rzeczy które zakupiła. Wprawdzie był to jest jej pierwszy raz ale. Cóż Na pewno da sobie radę z kostiumem....
Drzwi otworzyły się.
- Aaaaaaa!
- Kit to ja - powiedział Karel zza lateksowej maski.
- Uff Karel ale mnie przestraszyłeś. Świetny kostium. Skąd go masz?
- No cóż......


*****


- Dzieci dziś many specjalnego gościa! - powiedziała drowka przedszkolanka.
- Yaaay! - zakrzyknęły dzieciaki. Karel w kostiumie wszedł do środka.
- Jam jest Wielki Przedwieczny! Przybyłem by....
- Dzień-do-bry Wa-sza Wyso-kość, Kró-lu Ka-relu! - przesylabizowały zgodnie dzieciaki.
- Nie,nie nie! Jestem Cthulthu! Wilki...tfu, Wielki Przedwieczny....
- Sir...- wtrąciła się przedszkolanka - One są przedszkolakami a nie kretynami.

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Kitkara666 Płeć:Kobieta
Ave Demonius!


Dołączyła: 17 Lis 2008
Skąd: From Hell
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
Syndykat
PostWysłany: 31-10-2010, 10:58   

Ruszyli na miasto. Szukała dużej, pięknej dyni i innych gadżetów, aby ozdobić zamek, albo chociaż hol główny i sale balową. Biedny król musiał za nią łazić i odpowiadać na jej pytania. A, było ich wiele.

- Dlaczego dynia? - zapytała patrząc na piękne warzywo. - Jest ładna i pasuje, ale czemu nie np melon, albo arbuz?

- Widzisz, kochanie. Najwyraźniej dawni ludzie też uznali że dynia pasuje do tego święta.

Rozkazał służbie zanieść ozdoby do zamku i zacząć przygotowywać wszystko na wieczór. Zaprowadził narzeczoną do sklepu z kostiumami. To dopiero była kara za wszystkie jego grzechy. Godzinami nie mogła się zdecydować jaki strój chce mieć. Na szczęście trój był ostatni rzeczą na liście jakiej jeszcze nie mieli. Spędzili w sklepie resztę dnia, aż do zmierzchu. Przed zamknięciem Karel już nie wytrzymał i wyszedł na zewnątrz zapalić miętusa. Nie wiedział jaki strój wybrała jego ukochana. Chciał mieć niespodziankę.

- Nareszcie - jęknął - musimy się pospieszyć, bo impreza zacznie się bez nas, na naszym własnym zamku.

- Chce iść na cmentarz o północy - rzekła cicho ściskając torbę.

- Na cmentarz??? Ale... Ale... - starał się coś wymyślić, aby mieć wytłumaczenie dlaczego mają tam nie iść. Takie bzdety jak: "tam straszy", albo "będziesz miała koszmary" to nie do Kitkary. Małe dzieci można tak spławić, ale nie ją. Ona bywa straszniejsza niż wszelkie straszne potwory. - Ależ oczywiście, kochanie że pójdziemy - pocałował ją w czoło. - Najpierw zajmijmy się przyjęciem w domu.

_________________
Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź blog autora
 
Numer Gadu-Gadu
28180514+-+jak+coś+dać+znać+jeśli+ktoś+chce+pisać+zemną+na+gg+najpierw+mailem+albo+na+pw
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 02-11-2010, 21:59   

Tegoroczne przyjęcie było bardzo niemrawe. Król-szermierz nudził się niepomiernie. Nie można tego było powiedzieć o Kitkarze. Bawiła się tak jakby chciała nadrobić wszystkie dotychczasowe Halloween. Jej zapał jednak przygasł gdy zauważyła apatię siedzącego na tronie narzeczonego.
- Karel dlaczego się nie bawisz.
- Bo tak naprawdę nie ma sensu. Spójrz naokoło - stwierdził na tyle cicho by tylko demonica mogła go usłyszeć - Oni wszyscy tak się starają, tak baczą by nie popełnić gafy. Tak się boją ze ich powieszę jak zrobię coś nie tak. A to dlatego że jestem królem. Sam wziąłem na siebie obowiązki rządzenia ale....- westchnął - czasami to tak męczy.
- Wiedziałeś że to tak się skończy prawda? Więc po co w ogóle wydawać to przyjęcie?
- Tradycja, prestiż, oczekiwania. To ze się nudzę jest najmniej ważne. Chodzi o obowiązek.
- Phi...jakie obowiązki może mieć król? Nie wystarczy krzyczeć "Ściąć mu głowę!"? Po co się krępować? - i rzeczywiście nie krępowała się. Chwyciła najbliższą dynię i rzuciła w jakiegoś wielmożę. Warzywo rozpadło mu się proso na głowie ku oburzeniu i furii szlachcica. Kiedy jednak zobaczył skąd nadleciał pocisk zrobił taką minę jakby spotkał go ogromny zaszczyt i kontynuował przerwaną rozmowę. Kitkara pokręciła z niezrozumieniem głową.
- Każdy kij ma dwa końce kochanie. Tak jak mówisz "krępują się" przy mnie. Ale jednocześnie słuchają. Tak samo ja muszę "krępować się" i słuchać ich. Jasne mógłbym nakazać ich egzekucje jednego po drugim ale kto by mi został? Tym bardziej że przez te 600 lat rządzenia warstwa szlachecka jaka powstała w moim...i przyszłym twoim królestwie jest specyficzna. To zasłużeni wojownicy, ekonomiści, sprytni dyplomaci. Problem leży w tym że postrzegają mnie jak każdego króla - zielonowłosy pokręcił zrezygnowany głową po czym wstał. Muzyka ucichła wszyscy wpatrywali się we władcę jak w obrazek.
- Wasz Władca jest zadowolony. Bawcie się dalej gdy tym czasem ja Ten Który Zdobył A Nie Otrzymał udam się na spoczynek.
Zszedł po długich wyściełanych dywanem schodach i przeszedł przez salę wyjściową. Wcześniej nieznaczny gest Karela przekazał jej by poszła za nim jak dworzanie znowu zajmą się sobą.


*****
Cztery godziny później.....

- Dlaczego Ziemia? Przecież nie lubisz ludzi?
- To prawda...ale mam dość gdy padają przede mną na płask i wołają "O Wasza Wysokość, bierz wszystko co zechcesz i co posiadam." Nie mówiąc o tym że wywoływanie zawałów u staruszek jest całkiem zabawne.
- To będą już cztery staruszki i druga torba cukierków - liczyła Kitkara. - Swoją drogą bardzo cię zaskoczył mój strój?
- Taaak.


*****
Trzy godziny wcześniej......

PUK, PUK.
- Zajęte! - zawołała z szatni Kitkara. Była bardzo uczulona na spojrzenia obcych. Nawet kobiet.
- To ja. - odpowiedział zza drzwi Karel.
- Iiiiiii....chwilę, chwilę ,chwilę.....- ze środka dało się słyszeć odgłosy sugerujące zwiększenie tępa.
- Kitkaro pół godziny bawisz się z tym strojem. Ja mam swój już....
- Bo twój był gotowy a mój nie! Wisiał w twojej szafie diabli wiedzą ile a ja musiałam robić sama. Momencik......Odsuń się. - Dało się słyszeć odgłos podchodzenia do drzwi. Demonica złapała od środka za klamkę i.....

Karel poprosił mnie o całkowitą eksterminację tematu, Kitkara nie ma nic przeciwko, toteż leci w niebyt.
Serika

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group