Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Deadman Wonderland |
Wersja do druku |
CainSerafin -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-07-2008, 10:29 Deadman Wonderland
|
|
|
Temat o mojej ulubionej mandze – Deadman Wonderland.
Zauważyłem, że nikt dotąd nie założył tematu o tej serii, wiec to poprawiam. Reguły takie same, jak w innych tematach. Proszę tylko o maskowanie spojlerów, ale w taki sposób by posty nie zmieniały się w pojedynczy biały pasek. Zdaje sobie sprawę, że seria nie jest zbyt popularna, jednak w pełni zasługuje na własny temat, a ja sam postaram się w najbliższym czasie dołączyć streszczenia rozdziałów, by nie umarł śmiercią naturalną.
Gatunki; akcja, dramat, s-f, seinen, supernatural. Dotąd wyszło 14 rozdziałów.
Wprowadzenie do fabuły.. Akcja zgodnie z twierdzeniem Alfreda Hitchcocka zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie. Igarashi Ganta – uczeń szkoły średniej, spędza czas z przyjaciółmi na przerwie. W pewnym momencie słyszy melodie, która zna z dzieciństwa i dostrzega za oknem unoszącego się w powietrzu człowieka (?), mającego na sobie dziwną, zakrwawioną zbroję. Następną rzeczą która pamięta jest widok zwłok swoich kolegów atakującego go za pomocą czerwonego kryształu Red Man’a. W jakiś niezrozumiały sposób Gancie udaje się przeżyć, jednak po trafieniu do szpitala zostaje oskarżony o zamordowanie 21 członków swojej klasy i skazany na pobyt w Deadman Wonderland – tytułowym ośrodku będącym połączeniem wiezienia i lunaparku. Szybko się okazuje, że DW w nie tylko nie jest normalnym miejscem, ale też skrywa wiele tajemnic, w tym tożsamość prawdziwego mordercy jego przyjaciół. Natomiast sam Ganta będzie musiał sobie poradzić z pragnieniem zemsty i mocą którą otrzymał od swojego nemezis.
Kreska. Brawa należą się za wygląd postaci, które pomimo mangowych cech, wyglądają stosunkowo realistycznie. Nie potrafię dokładnie opisać stylu, ale jest bardzo charakterystyczny i po prostu ładny. Nie sposób pomylić postaci miedzy sobą. Zarówno bohaterowie jak i otoczenie są narysowane bardzo szczegółowo i nie trącą na szczegółowości z rozdziału na rozdział. Dodatkowo same chaptery są dosyć długie. Co prawda nie udało się utrzymać niemal magicznej liczby 75 stron z rozdziału pierwszego, ale w porównaniu do serii w których rozdziały liczą po ledwo kilkanaście stron, średnia w ilości 60 to dosyć dużo. Zarówno fanserwis jak i technika super deformed występują w małych ilościach, jednak zawsze ich zastosowanie robi wrażenie i powodowało u mnie krwotok z nosa/upadek z krzesła.
Natomiast zupełnie inną kwestią są elementy gore. Co prawda nie jest to Elfen Lied, a wszelka „makabra” jest w miarę stonowana, ale i tak potrafi być drastycznie, szczególnie gdy pojawia się Red Man. Poza tym giną nie anonimowi żołnierze, czy zombiaki, ale prawdziwi ludzie. Chyba najlepszym przykładem jest Mimi, która pojawia się tylko na chwile, by w rozmowie z Gantą powiedzieć piękną sentencje o przyjaźni i zaraz potem zginąć.
Postacie. Tu pokazuje się największa zaleta DW. Główny bohater jest naprawdę dobrze skonstruowany i choć na początku jest zagubiony, oraz przepełniony pragnieniem zemsty nie ma nic wspólnego z, obecnie dość popularnymi, angstujacymi emo nastolatkami. Z rozdziału na rozdział poznajemy go coraz lepiej i w pewnym momencie okazuje się, że jest naprawdę fajną osobą. Drugą z ważnych postaci jest Shiro, dysponująca niemal nadprzyrodzoną umiejętnością przebijania się przez ściany („-Czasem trzeba tylko lekko kopnąć w odpowiednie miejsce” XD), oraz niewyczerpanymi pokładami optymizmu. Poza tym występuje cala plejada bohaterów – począwszy od charyzmatycznej kapitan Makina, przez zafascynowana bólem i śmiercią panią doktor, po deadmanów dysponujących mocami zbliżonymi do Red Mana. |
|
|
|
|
|
Craftsmen
Dołączył: 19 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 15-07-2012, 18:35
|
|
|
No a ja ma skrajnie odmienne zdanie. Szczegółów tego ci u nas dostatek.
Deadman Wonderland na tle innych shonenów wyróżnia się kilkoma pozytywami. Po pierwsze, nie stoi w miejscu, nie deliberuje zbytecznie nad jakimiś pierdołami, tylko idzie z fabułą do przodu, zmieniając status quo dosyć często. Jednocześnie nie przeciąga niemiłosiernie kolejnych etapów fabuły, a jednocześnie nie ma nienaturalnie szybkiego tempa rozwoju. Do tego ma całkiem niezły pomysł na główny konflikt dramatyczny, a postacie zachowują sie realistycznie (jak na mangę) a główne charkatery da się polubić bez trudu a nawet wczuć w ich sytuację. Tak więc same plusy. I tak można by się rozwodzić jak to fajnie, że to poważniejsza nieco manga, że jest dużo flaków i mordowania się, że jest to taki mroczny, poważny shonen czy coś w tym stylu itp. itd. ale takie duby smalone to nie ode mnie panie i panowie.
Nie ma historii idealnych, ale są takie które są w stanie swoim wykonaniem całkowicie odsunąć na bok mankamenty i sprawić, że będą nieistotne a narzekanie na nie będzie zwykłym jeczeniem w kiblu. Deadman Wonderland jednak nie jest na tyle dobre, by to osiągnąć. Jest gdzieś pośrodku. A więc widać dobry zamysł, kierunek i pomysły, ale wykonanie leży i kwiczy i w związku z tym ciągnie całość w dół.
Podstawowym problemem DW jest nic nowego. W istocie to rzecz która 99,9% narracji z Kraju Kwitnącej Wiśni ma: skupienie na formie która ma zastąpić treść plus nieumiejętność określenia zasad rządzących światem przedstawionym, a zwłaszcza w relacji do świata rzeczyiwstego. To pierwsze to te wszystkie scenki-bzdenki w stylu dzieci zbierające na polu kwiaty i gadające o pierdołach. W ten sposób, za pomocą formy, autor przekazuje pewną treść, ale bez słów, bez zdarzeń - samym obrazem, jego formą. Manipuluje uczuciami widza/czytelnika. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że japończycy mają manię opierania swojej narracji tylko na tym, w efekcie przedłużają wszystko niemiłosiernie, w scenach nie zachodzi żadna wymiana treści, dramatu, jest tylko nieustanne epatowanie widoczkami jako self indulgence, a wszystko zależne jest od tego, czy uda się w człowieku wzbudzić daną emocję czy nie. Dodatkowo często te scenki są okazją dla animatorów / rysowników do przedłużenia odcinka / rozdziału. Gapienie się na swoje rece, szum drzew, błysk słońca na wodzie, jakieś rzuty na stopy, siadanie, gapienie się w chmury i inne tego typu głupoty zastępują wtedy treść faktyczną, faktyczny dramat i faktyczną akcję. Zamiast być dodatkiem do historii stają się nią. DW nie ejst od tego wolny, ale należy przyznać, że skupienie na tresściwosci zdarzeń zmusza do "nie rozczulania się" i usunięcia większości tego typu przeszkód. Więc plus. Ale za to DW kompletnie poległ na polu budowania zasad świata przedstawionego.
Co to takiego? Po prostu: mangi i anime bardzo często nie mają sensu, sa budowane obrazami (wspomnianą formą, a nie treścią) a ich autorzy lubują nurzać się w tym bezsensie i bełkocie sprzedanym jako coś niesamowitego właśnie za pomocą formy. W DW natykamy się na ten problem od razu. Otoż już w pierwszym rozdziale, w czasie procesu kiedy to nasz bohater zostaje skazany na wyrok śmierci, drapiemy się po głowie i pytamy: łata fąk? Jakim cudem? Wiemy, że jest niewinny, dlatego zastanawia jakież to niby dowody przemawiają za jego winą wedle mangi? Nigdy nie zostaje to wyjaśnione, i po prostu mamy zaakceptowwać absurdalny werdykt. Nie wiem jaki system rpawa karnego i procesowego obowiązuje w Japonii, ale nie może on wybitnie odbiegać od ogólnie przyjętych zasad. Sprawa byla wyjątkowa, niesamowita, ogniskującja zaintersowanie mediów - jakim cudem nastolatek mógł popełnić tak brutalną zbrodnię w tak krótkim czasie w jednym pomieszczeniu na takiej ilości ludzi? Samo miejsce zbrodni nasuwa wniosek, że to niemożliwe. Więc dowody przeciwko niemu musiałyby być naprawdę kozackie. Zamiast tego otrzymujemy scenkę z końca całego procesu, gdy zostaje skazany. Dlaczego? A, bo to nieważne dla fabuły? Wręcz przeciwnie! Nie można oczekiwać od czytelnika, że da się wciągnąć w fabułę, jeśli będzie ona kompletnie nonsensowna i sprzeciwiająca się logice, bo wtedy wybija go to z całej historii i sprawia, że przestaje się angażować emocjonalnie. Musi pojmować to, co się dzieje. A tu się tego pojąć nie da. Wyrok jest kuriozalny. Ale być może taki był bo prawo się w Japonii zmieniło po wielkim trzęsieniu ziemi? Ale nie, nie ma o tym żadnej wzmianki.
Mamy po prostu przyjąc na klatę ten fakt. Został skazany i tyle. To nieważne jak i dlaczego. To nieprawda jednak, bo byłaby to okazja do lepszego ukazania tragzmu głównej postaci, pozwoliłoby się to wczuć czytelnikowi w jego położenie i lepiej poznać. Poza tym byłaby to okazja dla infodumpu o świecie DW a do tego pozwliłoby rozwinąć wątek tajemnicy Red Mana. Przede wszystkim jednak czytelnik by rozumiał co się dzieje i nie wyrzucałoby go to jak z procy z przedstawionej historii. A próby wytłumaczenia tego nonsensu przez autorzyny mangi wypadaja żałośnie i żenujaco, ŻŻ dla skrótu. Otóż, trzymajcie się ramy, jest to wina prawnika który bronił bohatera głównego, bo on tak źle bronił, że tak naprawdę naprowadzał na skazanie, więc działał na szkodę klienta. Jak? Nie wiadomo, ale koleś chyba by sprawił że Matka Teresa zostałaby satanistką a Nergal papieżem, bo jego skill w tym był tak absurdalny skoro mu się to udało i nie został automatem odsunięty od sprawy przez sędziego. Ale mało tego! przecież to dyrcio całego DW jak się potem okazuje! A więc nie dość, że trzeba kupić fakt, że koleś osiągnął coś niemożliwego z punktu widzenia prawa, logiki i wiedzy czytelnika o faktycznych zdarzeniach (co podkręca stopień trudności w tłumaczeniu tego oszustwa i sprawia, że jest tym ważniejszy to element historii) ale do tego łamie wszystkie zasady jakie tylko są jeśli chodzi o prawo, a więc świat w jakim żyjemy i jaki znamy i w jakim DW operuje. Tak, dyrektor więzienia zostaje adwokatem oskarożonego o morderstwo i nikt nie ma z tym problemów, mało tego, jego działania doprowadzają do skazania jego klienta na karę pobytu w jego więzieniu, którę, dodaję, jest prywatne. ŁATA FĄK!!
Autorzyny nie umieja pisać.
Potem trafiamy do tytułowego Deadman Wonderland. I to już jest jazda. Nic tu nie ma sensu. Cały pomysły na to więzienie jest idiotyczny. Wszystkie pomysły, które mogły być wartościowe, są przedstawione w groteskowy sposób tylko po to, by podkręcić je do absurdu by całe to miejsce wydawało się jakąś nieludzka mordownią gdzie trup ściele się gesto. Patrząc na to, co się tam działo automatycznie dochodzi się do wniosku, że to jest jakiś świat postapokaliptyczny gdzie nie ma cywilizacji, nastąpiła barbaryzacja społeczeństwa wręcz niesoptykana. I człowiek tak patrzy i myśli: łata fąk? Skąd to się wzięło? jak to możliwe? Nic nie jest wytłumaczone, autrzyny rzucają po prostu garść rwelaccji i mówią: deal with it. Przyjmij na klate. Wsmaruj. Nie będzie wyjaśnień, tak po prostu jest i tyle! Problem w tym, że aby można to było przyjąć to należy to przedstawić tak, by to miało sens. Po pierwsze-wewnątrz świata fantastycznego. Po drugie-w odniesieniu do naszego. Tym bardziej, że swiat DW jest w większości oparty na naszym, opiera się na założeniu "to co teraz plus elementy fantastyczne". Efekt? kompletny fail. Oto p[rzykąłdowa jego implikacja praktyczna: ta sama postać szefowej strażnikow na początku jest częścią menażerii morderców i psycholi w DW, ponieważ lata i ciacha mieczem kogo popadnie, stosując wymśylne kary cielesne i będąc uosobieniem zimnej byotch co to lubi torturować i znęcać się nad ludźmi. Potem ewoluuje w terytorialną byotch, która nie lubi jak się ktoś wtrąca w jej sprawy, a potem..nagle staje się super-sprawiedliwa i praworządna, dobra lojalna i wartościowa? łata fąk? Niby jak? Make no mistake: nie było żadnej zmiany charakeru. Manga twierdzi, że to jest in-character, że tak było od początku. Ke? Jakim cudem? Łaziła i mordowała ludzi mieczem! Jej powinno wszystko w DW odpowiadać, łącznie z krojeniem ludzi żywcem w laboratoriach. Nonsens. Autorzyny nie umieją pisać.
W DW jest rajd skazanców przez śmiercionośny labirynt. Atrakcja otwarta dla publiki która siedzi na trybunach i cieszy japę jak głupi do sera. Dookoła latają flaki i hektolitry krwi, ludzie wrzeszczą i umierają. I w tym momencie autorzyny postanawiają nam dać wytłumaczenie dlaczego, mimo że świat się nie zmienił i Japonia z mangi jest tą samą Japonia którą znamy, nikogo to nie burzy. Otóż, trzymajcie się, wszyscy myśla że to efekty specjalne. Przecież to idiotyzm! jak można kupić coś takiego? jak mamy w to uwierzyć? Tym bardziej że po arenie latają drużyny zbierające ciała! i całe wiezienie wie o tym co się tam dzieje! Mamy uwierzyć, że są w stanie utrzymać to w tajemnicy, mimo faktu, iż każdy z więźniów i strażników wie, na czym to polega? i co, ta strażniczka nie ma z tym problemu, tak jak reszta? Jasne, na tym etapie fabuły nie mają problemu, bo są formą, a nie treścią, mają być częścią menażerii psycholi i morderców, wypełniających makabrą to miejsce, ale potem nagle zmieniają się w uber-normalnych i praworządnych, oburzonych turniejami tytułowych Deadmanów. Nonesens, autorzyny nie potrafią pisać.
DW to prywatne więzienie o nietypowym profilu resocjalizacyjnym... BARDZO nietypowym. Tak nietypowym, że trudno jest pojąc jakie normalne społeczeństwo by się na coś takiego zgodziło? Jakim cudem więźniowe skazani na śmierć są dopuszczeni to kontaktów z cywilami, odwiedzającymi to mieksce będące jednocześnie (!!!) parkiem rozrywki? i jak to ma pomóc w odbudowie Tokio? Ci kolesie siedzą w jednym miejscu, nie są siła roboczą. Jakim cudem ci więźniowe łażą z obrożami, które wtałczają im truciznę do organizmu, która ich umierci jeśli nie przyjmą specjalnego antidotum? Które muszą wykupić za swoją pracę? Przecież to jest sczytowe barbarzyństwo. I co, nikt z tym nie ma problemu? Bo, wystawcie sobie, jest problem z biegiem przez wirujące ostrza, więc utrzymuje się rzekomo w tajemnicy że to się dzieje naprawdę, ale obroże już nie! tu nik problemu nie ma. Ach tak, w jednej scenie dyrektor więzienia nonszalancko każe swoim PRowcom zająć się aktywistami praw człowieka. I tyle. No, jest jeszcze inspekcja rządowa (!) która też nie ma problemu z tym jak to wszystko wygląda. Bo, widzicie, kiedy sprawy DW zostają ujawnione światu, to zostaje ujawniona tylko kwestia pojedynków Deadmanów, i to ma być rzekomo tak szokujące. I tylko to jest do zarzucenia, tak? A fakt, że morduje się tam ludzi setkami w normalnym sektorze więzienia już nie! Ha, ale może nikt o tym nie wie, tak, jakoś to utrzymuja w tajemnicy? I co, nikt nie zauważa braku ludzi, braku listów, odwiedzin, aktywności, spadku ilości zużywanych zapasów itd? żadne wiezień nigdy nie wywrzeszczał prawdy na całe gardło? Nonsens, wiezienie jest otwarte dla odwiedzających. Jeśli checie, autorzyny, budować piramidy absurdu do tego stopnia, to musicie dać im solidne podstawy, wyjaśniając na jakiej zasadzie wasz fantastyczny świat działa i operuje, zwłaszcza że jest zakorzeniony w świeice rzczywistym. Bez tego-nie da się kupić tego, co przedstawiacie. To bullshit w czystej postaci , a jak coś jest bullshitem to nie ma sensu, a jak nie ma snesu, to nie da się o to budować poważnej, dobrej histotii bo nikt po prostu się w nią nie wkręci. Nie wkręciły mnie ani cukierki-antidota, ani obroże, ani wyścigi, ani cały ten kretyński crap. I wiecie co? innych też nie, nawet jeśli mieli inne zdanie. Wkręciło cos innego: interesowalo nas, czy dana postać przeżyje albo coz robi by przeżyć, ale to było na zasadzie "on musi X". Nie było zrozumienia, dlaczogo musi X, bo kazaliscie nam przyjąć na klatę że jest X i tyle. To nie jest dobre budowanie świata ani fabuły w oparciu o nie. Bo potem powstają kwiatki i nonsensy, taki jak fakt że jakims cudem skazani, nie zarabiając pieniędzy, mogą sobie pozwolić na kupno towarów, w tym swojej wolności. Łata fąk? To nie tyle nie ma sensu w rzeczywistości, ale tym bardziej w świecie DW! Bo przecież jeśli tak, to skazani mogą wyjść na wolność i przekazać informację o tym, co sie tu dzieje.
Ale potme dochodzi jeszcze głębszy poziom durnoctwa, czyli fakt, że jest jeszcze ukryty blok więzienia z Deadmanami którzy są zaangażowani w nielegalne turnieje na śmierć i życie, konczące się w razie porażki zabrnaiem organów na badania. To już kompletnie nie ma sensu. Bo po pierwsze, komu to potrzebne. Nikomu. Nie zarabiaja na tym. Po drugie, jak chcą zrobić sekcję, to niech wezmą całość od razu, co im szkodzi. Nic. Po trzecie, jeśli to jest zrobione na zlecenie armii, to co ja obchodzi to wsyzstko, nie lepiej jest zrobić ukryte z dala od publiki laboratorium? Nonsens. Nauczcie sie pisać autorzyny.
I do tego już kompletna piramidalna bzdura, czyli fakt że więźniowe Deadmani, z niesamowitymi zdolnościami, mają pozwolenie na swobodne prze,ieszczanie się po swoim bloku i luksusowe życie. Łata fąk? Jak? Przecież już dawno temu winni z tamtego miejsca uciec, zważywszy na to co potrafią robić. Nosnens. Nauczcie się pisać autorzyny.
I tak dalej i tak bez końca, i tak nieustannie. Każdy, najmniejszy element tego, na czym sie opiera Deadman Wonderland nie ma sensu. Obecność danego elementu jest podyktowana tylko tym, że zrobi wrażenie, bo jest fajne, bo pasuje autorom, bo tak a nie inaczej itp. A fakt, że to nie ma sensu w żadnym kontekście - pfff, screw that noise! Jest to jeden wielki incoherent mess, który potem odbija się na zachowaniach postaci (np. jedna z bohaterek która z psycholki dostającej orgazmu na widok bezbronnych twarzy swych ofiar staje się bohaterką pozytywną ot tak. Łata fąk!) i wybija z całej opowieści. Do tego ton jest całkowicie rozstrojony. Raz jest to jakis thrrilero-horror z gore, mroczny i nieprzyjemny, epatujący groteskową przemocą i makabrą, by zaraz, na tej samej stronie zmienić się w radosnego shonenka od nakama and stuff. Łata fąk? Kuriozum goni kuriozum, facepalm wpada na facepalm, wskazując na to, że forma jest dla autorów wszystkim, że nie dbają o to, jak to się odbije na historii, na treści, ponieważ nie widzą tu żadnego problemu. Mamy akceptować to, co pokażą, nawet największą bzdurę i sprzeczność. Tak jest i tyle! Deal with it.
Nie ma ani jednego aspektu tej mangi która nie zostałaby zmarnowana przez nagromadzenie wierutnych bzdur i głupot uragąjących nawet najniższej inteligencji. Ot, na przykład moce deadmanów. Najpierw każą nam uwierzyć, że to nanotechnologia, co w sumie pasuje i ujdzie, ale potem jakimś cudem to daje możliwości latania, wywoływania trzesień ziemi i innych bzdur, a moc jest skalowana z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, czyli ktoś może mieć jej więcej a ktoś inny mniej, mimo faktu, że w zasadzie to wszystko to nanomaszyny sterowane mózgiem. Nonsens! Autorzyny nie umieją pisać.
Albo powód dla którego DW jest tam, gdzie jest. Ach tak, całe więzienie stworzono po to, by utrzymać Red Mana/wretchedd egg w uśpieniu. Eeee.... tylko że nie. Kompletnie. Ani trochę, w żadnym momencie, nigdy, w ogóle i po prostu. Bo do tego służy system mother goose i żadne wiezienie nie jets potrzebne, żadne rozrywki, bieganie przez labirynty, pojednyki ani laboratoria. Naprawdę. Nic z tego nie jest potrzebne i nic nie tłumaczy. A po co w takim razie istnieje? Po to, żeby było i żeby było o czym opowiadać bzdury przez pięćdziesiąt chapterów. Manga jest tak skrzaczona brednią, że zapada się pod swoim własnym cężarem i tonie w morzu głupoty, nie potrafiąc rozwiazać swoich konfliktow dramatycznych i tajemnic, udając tylko to.
I to nie jest koniec tej listy, to takie główne, najbardziej monstrualne nonsensy. Cała manga się z nich składa rzędami i setkami, ciągnących się za sobą. Wygląda to tak: bzdura, bzdura, bzdura, o fajne, bzdura, bzdura, bzdura, o smutne, bzdura bzdura, bzdura. Efekt: tragedia a nie narracja, tragedia a nie fabuła, tragedia a nie napięcie.
Dlatego DW nie jest mangą wartą polecenia. Sure, na tle innych shonenow wypada lepiej, i ma mnóstwo potencjału, ale jest on zmarnowany sieką umysłową jaką autorzy (czy autorki bo pewien nie jestem) mają w głowie. A sporo z tych problemow rozwiązałoby minimum wysiłku umysłowego i większy pomyślunek plus konsekwencja w budowie świata. Np. Deadman Wonderland jest zupełnie normalnym więzieniem, wykorzystującym pracę skazańców do odbudowy Tokio, ale jest prywatne i ma system kredytów służących więźniom w ramach resocjalizacji przez pracę i zarabianie na siebie. Dopiero w ukrytym sekotrze więzienia mamy Deadmanów i ich pojednyki, eksperymenty i całą makabrę-ukrytą. Prawda, że od razu spora część problemów rozwiązana? I nic to nie zmienia w fabule ani w wydarzeniach. Ani trochę.
Mimo to rzecz wciąga, co świadczy o tym, że dałoby się z tego coś dobrego zrobić. Główny konflikt dramatyczny jest b.dobry, ale też przedstawiony w taka absurdalny sposób (swirnięci naukowcy wrzeszczący "nieskonczony poziom zaintersowania! czy to miłość?!" a potem każacy kroić małą dziewcyznkę na kawałki) że nie da się tego przyjąć bez kpiącego rechotu.
Szkoda. |
_________________ Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|