Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Poszukiwacze Zaginonej Góry Mięcha |
Wersja do druku |
Xeniph
Buruma
Dołączył: 23 Sty 2003 Status: offline
Grupy: AntyWiP WIP
|
Wysłany: 26-03-2004, 11:29 Poszukiwacze Zaginonej Góry Mięcha
|
|
|
Pusta. Jedynie takie określenie cisnęło mu się na usta, kiedy dostojnym (choć nieco chwiejnym) krokiem przemierzał korytarze ukryte głęboko poniżej tylko pozornie zwyczajnej piramidy. Pusta. Nawet pomimo tego, że doborowy oddział trolli-komandosów robił hałas godny grupy dziesięciokrotnie większej, a do tego idącej właśnie na przepustkę, od kiedy pan Faust wyruszył na wyprawę Piramida wydawała mu się pusta. Dom bez pana, był dla niego jak... no, dom bez pana. Jednak od pewnego czasu piramida wydawała mu się jeszcze bardziej pusta. Brakowało w niej czegoś bardzo istotnego...
- Juuurg! - zawołał Szaman, zaglądając do jednego ze schowków na miotły.
Tam też go nie było. Nie było go nigdzie. Szaman westchnął. To było niepokojące, Jurg nigdy nie oddalał się od piramidy na tak długo... coś musiało się stać.
Siwy, żylasty troll w ponczo i z piórami we włosach sięgnął do skórzanej torby przewieszonej przez ramię. Wyciągnął z niej podłużny papierowy cylinder. Skoncentrował się mocno, aż jeden z jego końców zatlił się i buchnął dymem. Wtedy wsadził drugi koniec w usta i zaciągnął się...
Czuł jak Święty Dym wypełnia jego ciało i umysł, powoli wszystko stawało się jaśniejsze i bardziej zrozumiałe. W jego polu widzenia zaczęły majaczyć kolorowe, falujące kształty. Nie przychodziły tak prędko, jak po zażyciu Świętych Grzybów, ale nadchodziły. Szaman wchodził w kontakt z Duchami...
Po kilku godzinach spędzonych w mistycznym transie, wiedział już co się stało. Jurga nie było w piramidzie. Był zatem na zewnątrz. A skoro nie wracał, coś musiało mu się stać. Co prawda nie bardzo wiedział, co mogło zagrażać trzymetrowemu trollowi, którego łatwiej było przeskoczyć niż obejść, jednak był pewien, że jego uczeń i przyjaciel popadł w tarapaty. Szaman postanowił go odszukać. Ale do tego potrzebował sprzymierzeńców...
[UWAGA - quest ten przeznaczony jest wyłącznie dla NPC'ów, "pomocników" i tylko oni mogą brać w nim udział. Postacie forumowiczów nie mają tutaj wstępu! Zakładamy też, że akcja toczy się w trakcie questu po miotłę, więc część postaci, wraz z ich pomocnikami jest nieobecna!] |
_________________ You don't have to thank me. Though, you do have to get me donuts. |
|
|
|
|
Xeniph
Buruma
Dołączył: 23 Sty 2003 Status: offline
Grupy: AntyWiP WIP
|
Wysłany: 30-03-2004, 17:01
|
|
|
Ponieważ quest okazał się całkowitym niewypałem, jutro pójdzie do kasacji. |
_________________ You don't have to thank me. Though, you do have to get me donuts. |
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 30-03-2004, 23:26
|
|
|
Xeniph, DON'T!!! MY właśnie perfidnie knujemy i planujemy rozwinięcie pomysłu i mamy najszczerszy zamiar go uskutecznić jak tylko uzgodnimy jak zacząć ;) a wtedy będziesz miał przynajmniej 3 PERFIDNE autorki i jeszcze będziesz siebie wtedy pytał co też zwaliłeś sobie na głowę...
NIE DAMY TEGO QUESTU!!! |
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 31-03-2004, 21:06
|
|
|
Xeniph... Chyba będziesz żałował, że zacząleś tego questa... Poznaj Ioroiego Yagami i Kyo Kusanagi! :D
Tymczasem w zupełnie innej rzeczywistości...
- Purple Flame! - jakiś rudzielec z włosami zasłaniajacymi sporą część twarzy (oj, chyba nie dbał o wzrok), wystrzelił ognisty pocisk w przeciwnika, który zręcznym manewrem odsunął się z linii strzału.
- Sądzisz, że pokonasz mnie tą swoją marną sztuczką? - zadrwił młody brunet, usiłując powalić rudego kopniakiem z wyskoku. - Jestem lepszy! Zawsze byłem i będę lepszy! Nikt o skażonej krwi nie zdoła mnie... - Łup! Oberwał prawym sierpowym po twarzy.
- Kyo Kusanagi! Patrz, jak wygrywa najlepszy! - chłopak odgarnął z czoła rude włosy. - Hehehehe... Hahahaha... BUAHAHAHAHAHA!!!
Niespodziewany kopniak pozornie powalonego przeciwnika zwalił go z nóg - jak najbardziej dosłownie.
- Zwyciężyłem! - zakrzyknął triumfalnie przystojny brunet. - Ore no...
Nie zdażył dokończyć. Cóż, gdy ktoś jest zajęty walką, nie ma czasu zwracać uwagę na drobiazgi. Na przykład takie, jak mały punkcik gdzieś nad jego głową, który powoli powiększał się, zamieniając się w zawieszony w powietrzu czarno-fioletowy wir. Gdy ktoś jest naprawdę zajęty, nie zauważy nawet wysuwających się z tego wiru macek, które zbliżają się do niego coraz bardziej i bardziej... Aby w końcu pochwycić go w najmniej odpowiednim momencie - choćby wtedy, gdy z triumfem w oczach przygląda sie pokonanemu przeciwnikowi.
- Iori, ty... - wrzasnął. - CO TO JEST?!
- Nie wiem!- wybełkotał rudziecel, zszokowany najwyraźniej nie mniej, niż jego przeciwnik.
- To nie jest śmieszne!!!
- Purple Flame!
Pocisk dosięgnął fioletowych macek, ale one tylko zafalowały i otoczyły go, jakby był przysmakiem jakiejś koszmarnej ośmiornicy.
- Zrób coś, do cholery, bo zaraz nas wciągnie!
- Łatwo ci mówić! Przecież PRÓBUJĘ!!!
- Zabieraj macki, paskudny...
- KYAAAAAAAAA!!!!
Szaman wędrował sobie spokojnie, gdy coś nagle zwaliło mu się na głowę.
- Zniknął?
- Zniknął... prawie - rudy Iori kątem oka obserwował zmniejszajacy sie powoli wir czerni i fioletu.
- Cały świat też zniknął! - prychnał ten, którego nazywano Kyo. - Szkaradny pomiot Orochiego...
- Jesteś pewien?
- Czego?
- Mnie też sie wydawało, że wyczułem jego moc...
- Nie p***rz takich głupot! Zapieczętowaliśmy go lata temu!!!
- A co, jeśli nie?...
Byli pojedynkowicze popatrzyli po sobie z kiepsko skrywanym przerażeniem w oczach.
Coś pod nimi gwałtownie się poruszyło.
- Ja przepraszać... Czy wy móc ze mnie zejść?! |
|
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 31-03-2004, 23:16
|
|
|
(Wspominałam już że Xeniph wkrótce będzie miał nas dość? Nieeeeee? :>)
Nie zdążyli zareagować na te niespodziewane słowa, gdy nad nimi coś jeszcze zaszumiało i zafurkotało... A następnie wypluło jeszcze jedną spóźnioną ofiarę. Która (a raczej który), nie mając większego wyboru, spadła prosto na Kyo.
- O żeż... - wybełkotało coś z parteru tej żywej piramidy. Pierwsze piętro wyraziło się niestosownie, acz z powodu braku oddechu, na wpół zrozumiale i jedynie pięterko drugie postanowiło działać. W dłoni Kyo pojawił się mały, ale wciąż groźnie wyglądający płomyczek, który jego twórca próbował dobrze wymierzyć. Było to nie lada wyzwanie, zważywszy, że nie mógł odwrócić głowy i spojrzeć w górę.
- Jazzzzzzzzda ze mnie, czymkolwiek jesteś, bo przypiekę - wycedził.
- Sam sobie jazda, palancie - usłyszał znajomy (i z punktu widzenia autorki - magnetyzujący - ach! *_*) głos- Myślisz, że coś mi tym zrobisz, skoro mam własny?
Po tych słowach Kyo zrobiło się troszkę lżej i sturlał się z ulgą z Ioriego i... hm, kogoś. Jeden rzut oka i już wiedział skąd zna ten głos. Przed nim stał młodzian piękny i posępny (ach! *_*), o niesfornych srebrnych włosach (ach! *_*) i w czarnym skórzanym stroju (ach! *_*). Ze skrzywioną miną trzymał w ręku ciemne okularki, które się mu podczas spadania połamały (chlip T_T).
- O - powiedział Kyo głosem bez wyrazu - To ty?
- No, ja - odparł bezkonkurencyjny idol autorki (przykro mi, tak to zapewne non-stop będzie wyglądało :>) tym samym tonem - Ale spadam - -' To towarzystwo suxxx - -'
- Ty znasz tego tam? - Iori również zdążył się podnieść i podejrzliwie przyglądał się Kyo (a może mu się jakieś kręgi przemieściły i stąd ta mina).
- Tiaaaa - zapytany zapomniał na chwilę, że właściwie powinni dokończyć walkę i się nawzajem pozabijać WRESZCIE - To taka moja podróba... Czekaj, jak mu było... - zadumał się - Tak się głupio nazywa, samą jedną literką... T' czy P' a może G'...
Dłużej sobie nie podumał, bo w tej chwili oberwał płomyczkiem.
- K'!!! >< - warknął srebrnowłosy i schował pokiereszowane okularki.
- A faktycznie, K' ^___^ Od pierwszej literki mojego imienia. I nazwiska ^.^v
- Niech to szlag, z kim ja tutaj wylądowałem - K' przewrócił oczami z rezygnacją - Spadam zanim tutaj fioła dostanę...
Daleko jednak nie uszedł (3 kroki), skoro tylko zorientował się, że nie wie, gdzie jest.
- Dobra, gdzie jesteśmy? - zwrócił oczęta (ach! *_*) ku swym przymusowym towarzyszom, którzy patrzyli na siebie równie zdezorientowani jak on.
- To na czym skończyliśmy?
- Nooooo... Że wyczuliśmy moc Orochiego?
- Nie, wcześniej. Miałem cię zabić.
- Znoooooowuuuuuuuu? Nie możesz raz jeden przystopować? ><
- NIE :> Nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem :>
- Słuchaj no, Yagami, zaraz to swoje przeznaczenie zjesz z...
- SIAT AP!!! - rozpaczliwe owo zawołanie przerwało im miłą konwersację. Obaj z baranimi minami popatrzyli na K'.
- Może się chociaż dowiem, o czym wy właściwie chrzanicie?!? Co tu się, do <cenzura> wyprawia?!?
- TO ON ZACZĄŁ!!! - wykrzyknęli obaj zapytani, nawzajem wskazując na siebie placami. Wypisz wymaluj, dzieciaczki z przedszkola.
Rzucili sobie spojrzenia ciskające gromy, a następnie otoczyły ich płomienie i rzucili się na siebie w gniewie...
K' wzruszył ramionami (czy oni tak zawsze???) i podszedł do jedynej, jak mu się wydało, kompetentnej osoby w tym pokręconym miejscu.
- Słuchaj no - odezwał się tonem nie znoszącym sprzeciwu - Gdzie? Ja? Jestem?!? ><
Szaman uśmiechnął się szeroko. Wyglądało na to, że duchy zesłały mu towarzyszy... |
|
|
|
|
|
coyote
prof. zombie killer
Dołączyła: 16 Kwi 2003 Skąd: the milky way Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 06-04-2004, 22:11
|
|
|
(o tak...pożałujecie, że ten quest zaistniał XD)
- Potrzebuję waszej pomocy - powiedział Szaman, wciąż uśmiechnięty. K' zmierzył trolla dziwnie, potem spojrzał raz jeszcze na Ioriego i Kyo...
- Debil!
- Kretyn!
- Idiota!
- Rudy impertynent z fizjonomią adekwatną do ilorazu inteligencji!
- Rude co ?_?
- I kto tu nie zdał liceum, HA! ^.^V
- Zamknąć ryje!!!!! - tym razem K' zainterweniował i podpalił obu kłócących się.
- TO ON MA RYJ, NIE JA!!!!!!!!! >< - wrzasnęli oboje, po czym dyskusja zeszła na "nie, bo ty" "nieprawda, ty".
Po czym K' zrezygnowanym tonem zwrócił się jeszcze raz do trolla.
- Tylko po cholerę.
- Eee? - Szaman zagapił się na dwóch poturbowanych i wciąż turbujących się młodzieńców i chyba stracił wątek - Co?
- PoCholeręMyTuJesteśmy - powiedział jednym ciągiem swym seksownym głosem (zdaniem tej autorki - nie aktorki, Miyuś, miałaś rację ;D - również).
- Y...no...potrzebuję pomocy w... - tu Szaman znowu się zaciął, gdy Kyo (ach...) kopnął (ach) Ioriego (bleeee) w brodę i poprawiwszy fryzurę (ach!) podszedł do K' i Szamana zwycięskim krokiem (ACH!!!!)
*przerwa na ocucenie autorki*
*autorka ocucona*
Więc gdy Kyo (aaaa....*dostaje w łeb dwumetrowym kijkiem do golfa* dobra, już nie będę.) podszedł, zwróćił swe śliczne brązowe oczęta na Szamana i...no, czekał na odpowiedź.
Tymczasem Iori sprawdzał, jak to jest jeździć tyłkiem po piasku, a gdy zebrał się jeszcze raz do ataku, zarobił ogniem od K' i Kyo. Więc postanowił się uspokoić i podejść do reszty nonszalanckim krokiem jakby wcale nie przypominał rudej kupki popiołu.
- Potrzebuję! Pomocy! Bo! Mój! Przyjaciel! Zniknął! Uffff! - wyprodukował się Szaman. Wreszcie.
- Po co? - zapytali K' i Iori, gdy Kyo powiedział:
- Długo to będzie trwać? Umówiłem się z Atheną, że wpadnę na jej koncert....><
- To już nie jesteś z tą...jak jej tam...no tą brzydką...
- Ja ci dam brzydką zakuta pało >< No przecież ona nie żyje.
- Nie?
- Ta cała Vanille ją zabiła w przypływie zazdrości o mnie... - westchnął Kyo-chan - No cóż, taka jest cena bycia rozrywanym przez fanki...
- Ja nie wiem jak to długo będzie trwało - powiedział Szaman, wycierając pot z czoła - Aleee! Liczę na wasza kompetencję! Siłę! Elokwencję!
W tym momencie Kyo i Iori pobili się "to była o mnie mowa".
- A od czego zaczniemy? - K' postanowił zignorować ich. Tym razem. Pewnie nie ostatnim. |
_________________ I used to rule the world
Seas would rise when I gave the word
Now in the morning I sweep alone
Sweep the streets I used to own |
|
|
|
|
Alira14
Wielkie Prych
Dołączyła: 13 Lip 2002 Skąd: Draminion gdzie normalnym wstęp wzbroniony!;) Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 16-04-2004, 18:23
|
|
|
(Nawet nie wiecie jak bardzoXD)
Szaman miał wszystko powiedzieć kiedy coś spadło na zgromadzenie
Kyo i Iori: Ała! Czemu znowu na nas?==
K'- Nie marudzić mi tutaj!- miał nawrzeszczeć na nich kiedy usłyszał wrzask:
AW-u (nie nie antywip== to jej imięXD): Łap mnie!!!!
Instynktownie złapał. Okazało się, że trzyma w rękach...
K': GŁOWA?!? O_o
AW-u- Inteligent się znalazł! *prychnięcie!* Możesz być tak miły i zamiast za włosy, trzymać mnie za szyję? Krew mi się naleje cała do głowy!
K' uznał, że lepiej się nie pytać jak by miało to się zdarzyć, tylko złapał ją tak jak prosiła. Głowa przyjrzała mu się krytycznie.
AW-u: Nie wyglądasz na zbyt bystrego...
K': Nawzajem><. Słuchaj nie denerwuj mnie bo zacznę grać tobą w koszykówkę!
AW-u: To cię ugryzę w rękę! *pokazała mu język*
K' z trudem powstrzymał się od spalenia głowy. Rozejrzał się. Zobaczył coś...makabrycznego. Dziewczęce ciało bez głowy i szyi chodziło sobie i najwyraźniej czegoś szukało. Głowa też to zauważyła.
AW-u*radośnie*: Moje ciało! Pewnie szuka ołówków! Wypadły mi jak tutaj spadałam! Tutaj jestem idioto!!! - ciało szło nadal w swoim kierunku- No patrz jakie głuche!
K':O_o
AW-u: mógłbyś mnie do niego przymocować? Z góry dzięki.- Co K' miał zrobić? Podszedł do ciała. Ponieważ nie wiedział co robić, włożył mu głowę w ręce. Ciało uradowane, najpierw głową próbowało rysować. Przestało kiedy głowa je ugryzła.
AW-u: Patrz, co ja muszę znosić==. Nie masz zmysłu dotyku idioto!?!? Jestem twoją głową a nie ołówkiem!!!!!- w końcu jakimś cudem ciało przymocowało głowę tam gdzie trzeba.
AW-u: Wreszcie! Nie macie zielonego pojęcia jakie to jest denerwujące kiedy nie możecie mieć głowy na karku!- zaczęła robić krótką gimnastykę. O dziwo głowa jej nie spadła... Po chwili milczenia Kyo postanowił się zapytać
Kyo: Ekhm, pani głowo...
AW-u: Nie nazywaj mnie tak! Wszyscy znajomi mówią do mnie AW-u! Jestem znana jako bezgłowa rysowniczka!^^v
Kyo: Ekhm, AW-u... czemu ciągle tracisz głowę?^^'''
AW-u: Bo jestem ciąglą marzycielką! I to chaotyczną! A marzyciele zawsze tracą głowę!
Kyo: Tylko czemu tak...dosłownie?^^'''
AW-u: Bo ja jestem niepoprawną marzycielką! Ale spokojnie, głowa mi odpada tylko wtedy jak coś wyprowadzi mnie z równowagi. Na przykład dzisiaj! Siedzę sobie w pracowni, zostały mi dwa dni do terminu i jak nie pojawi się dziura międzywymiarowa, jak mnie nie wchłonie! To by chyba każdego wyrwało z równowagi wewnętrznej prawda?! I tak znalazłam się tutaj!- Niewiadomo czemu szaman złapał się za głowę...Zupełnie jakby się czymś załamał...- Jak dacie mi spinacze, albo coś innego to mogę ją przymocować mocniej, żeby nie odpadała nawet w takich wypadkach!^^v Póki co narazie przywiążę ją bandażem...- zaczęła grzebać w torebce. Szaman zaczął czuć , że to wszystko już na samym początku wyrwało mu się spod kontroli. Pojawiła się dziewczyna... Dziwaczna, ale jednak. Tylko czy ona umie walczyć?
AW-u: Co my tutaj właściwie robimy?
K': Jego się zapytaj. *wskazał ruchem głowy na Szamana*
*Iori i Kyo znowu zaczęli się kłócić*
*AW-u podeszła do Szamana*
AW-u: Nawijaj facet.
Szaman:== *przypomniało mu się o co chciał się zapytać* Umiesz walczyć?
AW-u: Zależy o co - na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.- Jeżeli znowu nie oddam pracy w terminie, to szefowa znowu zmieni się w bojowego androida i będzie próbowała mnie zabić==. Dlatego streszczając się, opowiedz cioci AW-u o co chodzi^^
Szaman:== |
_________________ "Lepszy jest brak weny niż bycie Chuckiem Austenem"
Daria - Czy kiedykolwiek nasz wygląd nie wpływa na to jak nas oceniają?
Jane - Kiedy oddajesz organy do przeszczepu, no chyba, że to oczy
Daria, 2x06 -"Monster" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|