[xellas]

Jak każdemu z nas wiadomo w Multiświecie prawie każdy użytkownik "wyznaje" inne bóstwo. Są różne światy, a w nich różne bóstwa. Co zrobić kiedy w jednym świecie spotykają się przedstawiciele/wyznawcy różnych bóstw? Jak określić, który z bogów ma większą moc w danym świecie?
Dla mnie wszyscy oni są równi kiedy siedzą w swoich światach, lub kiedy spotykają się na neutralnym terenie(czyt. niezamieszkanym przez bogów). Ale co zrobić jeśli któryś z nich chce interweniować w świecie innego boga, który z nich ma wtedy większą moc? Moim zdaniem jest to "właściciel" danego świata.

Chciałabym poznać waszą opinię na ten temat.

[Chimeria]

Też się nad tym zastanawiałam, a propo questów. Forumowicze wędrują po róznych światach i w zależności od tego w jakim się znajdują(czyli czyjego jest dzieła) są (chyba) podporządkowani danemu bóstwu.
Na terenie "wyznawanego" boga, owo bóstwo jest najsilniejsze, ale nie może wpływać na podstawowe zasady funkcjonowania organizmów, czy rzeczy stworzonych przez innego boga. Nie powinien też zmieniać tych zasad u istot, innego bóstwa, które akurat przebywają w jego świecie.
I tu pytanko:
Jeżeli na ten przykład wyznawca bóstwa "X" umrze, czy bóstwo "Y" może go ożywić? Jeśli tak, to czy może to zrobić nawet wbrew woli bóstwa "X"?
Liczę, że się dowiem :]

[Ysengrinn]

To w sumie chyba zależy od boga, bo nie ma tak, że wszyscy są równi. Z drugiej strony moje podejście bierze w łeb, gdyż mało kto chciałby przyznać, że jego bóg jest słabszy. Tak więc zaley od podejścia - jeśli chcemy, by było wiarygodnie, to taka Loth będzie słabsza od LoN, nawet gdy się spotkają w Menzoberanzan czy jak się ta dziura nazywa. A jeśli Nikt nie wyrazi chęci ustępstwa, to można przyjąć, że Loth będzie silniejsza w swoim świecie. Ja osobiście mam chyba jakieś kompleksy, bo nie zgodziłbym się na pierwszy wariant, gdyby moi bogowie mieliby być słabsi:P.

[Zegarmistrz]

Ech zawsze traktowałem Bogów (tych wyimaginowanych) jak starożytni Grecy: tacy lepsi (silniejsi, zwinniejsi, bardziej magiczni i naturalnie nieśmiertelni) ludzie. Proponowałbym traktować jak zwykłego, silnego NPC z troche innym zestawem czarów i zdolności klasowych.

Nie podoba mi się też modne ostatnio uzależnianie siły bóstwa od liczby wyznawców - nie pasuje to do wszystkich typów religii (jedynie do tej wizji z gier komputerowych, rpg i kiepskiego fantasy polegającej na łączeniu bóstw olimpijskich z chrześcijaństwem). Ponadto bóg, którego istnienie jest zależne od wiary wyznawców nie jest dla mnie zadną potężną, godną czci istotom... To zwyczajny pasożyt.

Ja to widziałbym tak:

Istnieje jedno wszechmocne bóstwo kreatywne LON, które stworzyło Multiświat, a po akcie stworzenia wycofało się i w swe dzieło nie ingeruje. Wraz z Multiświatem pojawił sie cały szereg pomniejszych istot, wśród nich poskiej natury uosabiających każdy aspekt istnienia: zjawiska przyrody, ludzką działalność, lokacje geograficzne (od małych strumyczków na całych galaktykach kończąc). Istoty te mają równą (ale zwykle większą od przeciwnika moc). Najmniejszym z nich zwykle boskości się odmawia i są do pewnego stopnia ograniczone. Zwie się je duchami, demonami, aniołami, żywiołakami itd. Także dusze ludzkie i duchy zwierzęce (jeśli uznajemy animizm) są pierwiastkami nadprzyrodzonymi bardzo małej mocy.

To, co określacie mianem bogów jest w rzeczywistości duchami ogromnej mocy. Mogą one robić to, co inne duchy, w tym wpływać na cudzych wyznawców, druzgotać ich miasta itd. podwarunkiem, że inne bóstwa im na to pozwolą. Różne bóstwa mają różną moc i możliwe jest by jedno zdołało zniszczyć drugie, lecz zwykle wymaga to zbyt dużego nakładu środków, by było możliwe.

Wyznawcy stanowią mięso armatnie w armii boga... Bóstwa rekrutują z ich szeregów kapłanów, wojowników, złodziei i magów, by wrazie konfliktu z innym bogiem wykorzystać ich jako żołnierzy... Generalnie jednak w walkach większe znaczenie mają inne, nadprzyrodzone istoty podrzędne do bogów. Z czysto technicznego puktu widzenia możliwe jest zabicie boga przez śmiertelnika, acz w walkach mają oni raczej znaczenie podczas starć z pomniejszymi sługami bóstw. Jedynie Wędrowcy (czyli Urzytkownicy) stanowią realne zagrożenie dla Bogów.

Bogiem jesteś jeśli spełniasz następujące warunki:
- jesteś istotą duchową z możliwością przyobleczenia się w materialne ciało (tak jak Mazoku)
- uosabiasz jakiś aspekt rzeczywistości
- potrafisz dokonać czynów nadprzyrodzonych o boskiej skali (np. wybuch bomby atomowej kwalifikuje się do boskości) bez pomocy środków technicznych, wstawiennictwa innej istoty i zaklęć.
Awans innej istoty do poziomu boskiego (np. człowieka, zwierzęcia lub nawet przedmiotu) jest możliwy. Bostwa nie muszą być antropomorficzne - mogą pojawiać się w dowolnych postaciach, nie wszystkie mają nawet intelekt, jeszcze więcej nie jest zdolnych do porozumienia się z ludźmi.

Dla uproszczenia można przyjąć DeDekowy system mocy bóstw: półbóg, pomniejsze, średnie i większe bóstwo, nadbóg. W takim podziale: Lon prezentuje poziom Nadboga, Zeus, Shabranighto i pozostali władcy Mazoku oraz ich oponenci to Więksi Bogowie, Lloth (jeśli ktoś ma dostęp do odpowiedniego podręcznika niech mnie poprawi) i szczyty ziemskich panteonów podobnie, kawałki Shabiego i Smoki Żywołów to Bóstwa Średnie pomniejsi lordowie mazoku i shinzoku, bóstwa słowiańskie i germańskie, znaczna część bóstw wchodzących w skład ziemskich panteonów to Bóswa Pomniejsze. Xelloss kwalifikuje się jako półbóg, podobnie niektórzy bogowie Ziemscy. Pozostali generałowie i kapłani mazoku, oraz wszyscy herosi i bogowie ziemscy nie wchodzący w skład najbliższej świty (oraz niektórzy wchodzący w jej skład) najwyższych bóstw panteonu kwalifikują się jako pomniejsze byty duchowe.

[Sm00k]

Proponuje podejscie "dyskowe" : wolna amerykanka w panteonie pare tysiecy bostw wybijajacych ateistom szyby w domach. Do tego uzaleznic sile bostwa od liczby wyznawcow (i ich zarliwej wiary, hje hje), co powinno w miare wyrownac szanse.
Zasadniczo jestem przeciwny wladzy boskiej. Daje to forumowiczom spora wladze, oddajac i pod kontrole poteznego enpeca na kazde wezwanie gracza. Co w oczywisty sposob moze zburzyc rownowage zabawy.
Kontynuujac, doprowadziloby to wkrotce to wytworzenia licznego panteonu, z wieloma bostwami o powielajacych sie domenach wladzy, co zapewne dodaloby sporo ciekawych watkow, ale wprowadziloby niepotrzebny chaos (i to pisze AntyWIPowiec...) Podsumowujac, jak regulowac wladze istoty boskiej?
W swojej siedzibie powinna miec pelnie mocy, podobnie w swoich swiatyniach. Im jednak srodowisko bardziej odbiegajace o idealu, tym mniejsza moca powinno dane bostwo dysponowac. W wypadku konfliktu z inna boska moca, sprawe powinna roztrzygnac jakas kulturalna gra, na przyklad GO , tudziez Boskie Monopoly. Ze smiertelnikami w roli glownej (czyli quest ^^)
I tyle.
ps Lloth jest pomniejszym bostwem, majacym wyznawcow bodajze na (pod) Faerunie i Greyhawku. Dobrze napakowana druzyna moze spokojnie ukatrupic jej awatara, bardzo dobrze> dokopac jej na Pajeczynie Demonow[u niej w domciu]

Proponuje podejscie "dyskowe" : wolna amerykanka w panteonie pare tysiecy bostw wybijajacych ateistom szyby w domach. Do tego uzaleznic sile bostwa od liczby wyznawcow (i ich zarliwej wiary, hje hje), co powinno w miare wyrownac szanse.
Zasadniczo jestem przeciwny wladzy boskiej. Daje to forumowiczom spora wladze, oddajac i pod kontrole poteznego enpeca na kazde wezwanie gracza. Co w oczywisty sposob moze zburzyc rownowage zabawy.
Kontynuujac, doprowadziloby to wkrotce to wytworzenia licznego panteonu, z wieloma bostwami o powielajacych sie domenach wladzy, co zapewne dodaloby sporo ciekawych watkow, ale wprowadziloby niepotrzebny chaos (i to pisze AntyWIPowiec...) Podsumowujac, jak regulowac wladze istoty boskiej?
W swojej siedzibie powinna miec pelnie mocy, podobnie w swoich swiatyniach. Im jednak srodowisko bardziej odbiegajace o idealu, tym mniejsza moca powinno dane bostwo dysponowac. W wypadku konfliktu z inna boska moca, sprawe powinna roztrzygnac jakas kulturalna gra, na przyklad GO , tudziez Boskie Monopoly. Ze smiertelnikami w roli glownej (czyli quest ^^)
I tyle.
ps Lloth jest pomniejszym bostwem, majacym wyznawcow bodajze na (pod) Faerunie i Greyhawku. Dobrze napakowana druzyna moze spokojnie ukatrupic jej awatara, bardzo dobrze> dokopac jej na Pajeczynie Demonow[u niej w domciu]

[xellas]

A jak rozwiązać taką sytuację:
A-większy bóg
a-sługa większego boga
B-pomniejszy bóg
b-sługa pomniejszego
(za dużo matmy_^_)

A i B nie toczą ze sobą walki, ale wspomagają swoje sługi, które walczą. Przy czym "a" jest słabszy od "b" w sensie swojej własnej mocy. Która osoba ma większą szanse na zwycięstwo a czy b?

[Ryuzoku]

idąc na logike to zależy o ile silniejszy jest A od B ale raczej chodzi o ot że szanse są równe i syzyfowa praca:P
(brrrrr...matma!a kysz!)

[Zegarmistrz]

Jeśli istoty a i b są sobie równe mają takie same szanse na zwycięstwo. Jeśli po stronie którejś opowie się jej bóg, to druga jest bez szans... Jeśli obaj bogowie interweniują wygra ta, która ma potężniejsze bóstwo.

[Sm00k]

Zakladajac oczywiscie, ze jakies bostwo nie postanowi osobiscie zejsc z piedestalu i nie , za przeproszeniem, przywalic komus w pysk osobiscie. W takim wypadku cala powyzsza logika sie wali ^^
Uprzedzajac zarzuty: ale tak nie mozna, przeciez zakladalismy, ze....<>, przypominam. To sa bostwa. Naprawde, nasze ograniczenia raczej ich nie dotycza.

Ale wracajac do przykladu matematycznego: powiedzialbym, ze doszloby do sytuacji znanej ze slayersow: jakos albo ilosc. Albo bostwo tworzy szereg stosunkowo "slabych" slug, albo jednego killera a'la Xellos. Zakladajac, ze slabe bostwo stworzylo sobie jednego, silnego sluge , osobnik ten bylby wstanie wykanczac liczniejsze slugi silniejszej istoty boskiej, oczywiscie pojedynczo.

Zakladajac oczywiscie, ze jakies bostwo nie postanowi osobiscie zejsc z piedestalu i nie , za przeproszeniem, przywalic komus w pysk osobiscie. W takim wypadku cala powyzsza logika sie wali ^^
Uprzedzajac zarzuty: ale tak nie mozna, przeciez zakladalismy, ze....<>, przypominam. To sa bostwa. Naprawde, nasze ograniczenia raczej ich nie dotycza.

Ale wracajac do przykladu matematycznego: powiedzialbym, ze doszloby do sytuacji znanej ze slayersow: jakos albo ilosc. Albo bostwo tworzy szereg stosunkowo "slabych" slug, albo jednego killera a'la Xellos. Zakladajac, ze slabe bostwo stworzylo sobie jednego, silnego sluge , osobnik ten bylby wstanie wykanczac liczniejsze slugi silniejszej istoty boskiej, oczywiscie pojedynczo.

[Yuby]

To miało by szanse działać, po warunkiem że:

a) Kilka "słabszych" sług mocniejszego bóstwa nie zebrałoby się razem i wspólnie nie wykończyło tego jednego "killera".

b) Ten silniejszy sługa nie poszedłby po rozum do głowy i nie stwierdził, że skoro jego pan jest "tym słabszym" to można by się przeciw niemu zbuntować i samemu zająć jego miejsce.

[Ysengrinn]

[Mai_chan]

Mnie zastanawia tylko jedna rzecz.

Co ma zrobić ateistka??

[Ysengrinn]

Kupić szyby z pleksiglasuXP.

[Zegarmistrz]

Ateiści? A kogo oni w moim systemie obchodzą? Nie walczą po rzadnej ze stron, więc nie warto się nimi martwić.

Klasa Nadboga: z oczywistych względów jest zarezerwowana dla LON... Nadbóg jest tylko jeden.

Perun i Bóstwa słowiańskie... Bóstwa słowiańskie naprawdopodobniej pojawiły się dosyć późno, nie miały zorganizowanej religi, nie ma dowodów, by towarzyszyła im jakaś mitologia ani by tworzyły hierarchię... Dlatego dostali tylko Pomniejszych.

Sługa bóstwa natomiast jest - jak wskazuje nazwa - sługą boga. Nie dostaje za to nowych mocy, a jest na każde jego wezwanie. To on jest chłopcem na posyłki, a nie bóg. Moce mają jedynie paladyni, kapłani, cudotwórcy i inni wybrańcy bogów.

Może by tak rozpisać panteon?

[Ysengrinn]