Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Jak rozpętałem III Wojnę Światową |
Wersja do druku |
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 28-05-2010, 11:20 Jak rozpętałem III Wojnę Światową
|
|
|
Wyspa Guam, Hagåtña, siedziba Gubernatora Wyspy.
Konferencja prasowa gubernatora Felixa Pereza Camacho, 24 maja 2010 roku.
W małej sali konferencyjnej zasiadało zaledwie kilku dziennikarzy. Było to i tak więcej, niż się można było spodziewać, głównie za sprawą zaskakującej obecności przedstawicieli Pierwszego Kanału Telewizji Lokalnej Okinawy. Nie było powodu, aby nie udzielić też tej telewizji akredytacji prasowej, choć ich obecność była niezrozumiała.
W ciszy na salę wszedł gubernator Camacho w obecności Amerykańskiego urzędnika i przedstawiciela sił zbrojnych.
- Gubernator wyda krótkie oświadczenie po którym można zadawać pytania. Konferencja ma trwać 10 minut, zakończy się jednak wcześniej, jeżeli pytania będą nie na temat. Dziękuje.
Rozpoczął konferencje czarnoskóry pracownik Camacho. Dziennikarze z umiarkowanym zainteresowaniem zwrócili swoje oczy w stronę mównicy. Tylko przedstawiciele Pierwszego Kanału Okinawy z wyraźnym przejęciem zaczęli przygotowywać się do prowadzenia transmisji na żywo.
- Dziękuje. Zgonie z umową podpisaną między Guam a USA nastąpi przeniesienie łącznie 9 obiektów o charakterze wojskowym z terenów wyspy Okinawa na ziemie Guan. Dokładna ich lokalizacja zawarta jest w postanowieniach umowy, do której dostaną państwo wgląd po konferencji. Czy mają państwo jakieś pytania?
- Kanał Pierwszy Telewizji Lokalnej Okinawy, Kurenai Takuchi. Panie Gubernatorze, czy to prawda, że w bliskiej przyszłości na ziemie Guan może zostać przeniesiona większa ilość baz obecnie znajdujących się w Okinawie?
- Nie mogę tego wykluczyć, aczkolwiek w tym momencie nie są prowadzone żadne rozmowy na ten temat. - Odpowiedział spokojnie Camacho.
Ręka Takuchiego ponownie wystrzeliła w powietrze, ale głos teraz przemieszczał się od jednego lokalnego dziennikarza do drugiego. Tych interesowało głównie gdzie umiejscowione będą obiekty militarne USA, a także jak wpłynie to na lokalną ludność. W końcu głos ponownie dostał reporter z Okinawy.
- Czy te bazy mają zapewniać USA ochronę antyrakietową?
***
Japonia, Profectura Okinawa, Nago, rezydencja Shō.
24 maja 2010 roku.
- Jest to sprawa sił zbrojnych USA. - Odpowiedział amerykański oficer zamiast gubernatora. - Wszelakie informacje te...
Fujimoto wyłączył telewizor.
- Zdajesz sobie sprawę ile kosztowało mnie wysłanie przedstawiciela lokalnej telewizji na tą wyspę tylko w celu zrelacjonowania tej konferencji? Mógłbyś choć dać mi ją zobaczyć do końca.
Shō Kamihiro rzucił znad biurka urażone spojrzenie na brata, który bawił się pilotem od telewizora wygodnie półleżąc na kanapie.
- Nie usłyszymy już nic ciekawego. Wiedziałeś przecież, że dostaniemy dwa pytania dla naszego dziennikarza.
Kamihiro wstał zza biurka i podszedł do okna nie odpowiadając nic bratu.
- Okinawę opuszcza coś pomiędzy 5 a 6 tysiącami żołnierzy. Do tego dalszych ponad 4 tysięcy członków ich rodzin i kilka dziesiątek cywili pracujących przy bazach. - Zaczął po chwili ponownie mówić obserwując ogród za oknem. - Kropla w morzu.
- To i tak więcej niż można było się spodziewać po tym przemieszczeniu. - Powiedział Fujimoto, który również podszedł do okna.
- Tym bardziej powinieneś się cieszyć, że prawie nic nie musiałeś w tym celu robić. - Dodał z śmiechem kiedy stanął koło brata.
- Jednak teraz czas abyśmy my coś zrobili. Trzeba iść za ciosem.
Młodszy z braci westchnął patrząc na zawziętą twarz brata.
- Więc to postanowione? Jedziesz do Cesarstwa Chińskiego?
- Tak. - Kamihiro ponownie usiadł za biurkiem. - Za trzy dni. Mam już zarezerwowany lot. Na pewno nie udajesz się ze mną?
- Nie. - Tym razem młodszemu z braci przyszło odpowiedzieć twardo. - Potrzebuje przygotować się do wyjazdu do Europy.
Kamihiro pokiwał głową i zatopił się we własnych myślach.
Było nad czym myśleć - zamierzał w końcu przedstawić Chinom wyjątkowo ważną sprawę. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 21-07-2010, 15:45
|
|
|
W jednym z największych krajów Europy Środkowo-wschodniej ostatnie miesiące przyniosły całe mnóstwo zmian, choć tak właściwie to nic się nie zmieniło.
Jedna z większych katastrof w burzliwej historii kraju była szeroko komentowana nie tylko w Polsce. W końcu nie każdego dnia rozbija się samolot z głową państwa i wieloma ważnymi osobistościami. Wszyscy obserwowali kolejny cud i zastanawiali się co z niego wyniknie. Po cudzie roku 1981, po 'cudzie' upadku Molocha niecałą dekadę później, po kolejnych cudach - wejścia do NATO, UE, po cudach po śmierci papieża (i jego wcześniejszych cudach), po cudzie Euro, przyszedł czas na cud posmoleński. Natłok cudów ostatnich trzydziestu lat musiał się jednak negatywnie odbić na społeczeństwie, bo wszystko może się w końcu znudzić, do wszystkiego przyzwyczaić, a nawet pobieżna obserwacja ukazywała, że polskie społeczeństwo zdążyło wpaść w rutynę cudów, odbębniając je - fakt, że z przytupem, pompą i przyklaskiem - tak, jak odbębnia się kolejne święta, uroczystości. Tak więc cud smoleński, tym bardziej że tak niespodziewany jak widok zielonego ludzika mrugającego zza szyby, odprawiono w wyjątkowo aktywny i serdeczny sposób. Co bardziej pragmatyczny dodałby jeszcze, że nastąpił on w praktycznie ostatnim wolnym terminie, po upłynięciu którego cud stałby się cudem kłopotliwym.
Cała ta sytuacja miała też swój bardziej międzynarodowy wymiar. Miejsce cudu właściwego wraz z tajemniczymi okolicznościami (jak przystało na rzetelny cud) rzuciły pewien cień na stosunki polsko-rosyjskie. Jednak w ciągu ostatnich kilku wieków zdążyły się one mocno zmienić - kiedyś po jednej stronie był wściekły szczur, po drugiej kot, teraz natomiast wściekły szczur jest tylko drobną myszą (choć już dorosłą), podczas gdy kot kotem pozostał. Mysz jednak, jak to na mysz przystało, na kota się przecież obrażać nie będzie, mimo wszystko próbując z jednej strony mu się przymilić, a z drugiej trzymać z obecnymi szczurami (także tymi wściekłymi), coby miała gdzie uciec, gdyby kotu zmierzłaby się jej nachalność. Obecnie można by już pisać całkiem obszerne i intrygujące książki fabularne na temat pocudowych manewrach kocio-myszych (choć jeszcze nikt na to nie wpadł i nie przewrócił - samo wpadnięcie to za mało, by zauważyć cokolwiek).
Dodatkowym smaczkiem lokalnym były wybory nowego prezydenta. Wtedy gdy większość świata zajmowała się czerwonymi kartkami i nieuznanymi bramkami, w Polsce tematem numer jeden były wybory, w sumie nie tak bardzo istotne, lecz mające w jakiś sposób ustalić nowe tendencje i kierunki zmian w polskiej polityce. Dlatego nie dziwi, że tylko pasjonaci lub przypadkowi nieszczęśliwcy (jako czujący się nieszczęśliwie z powodu wybrania właśnie ich za wybrańców przypadku) słyszeli, nie mówiąc o interesowaniu, wstępnymi zmianami w rozlokowaniu amerykańskich baz gdzieś po drugiej stronie planety.
Zresztą, kto może wiedzieć, jakie to będzie miało konsekwencje - czy to trącenie pierwszego klocka podczas obchodów Domino Day czy raczej postawienie babki z piasku nad samym morzem w tej krótkiej przerwie między kolejnymi falami. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|