[Zegarmistrz]

Problem wypłyną kiedyś na dnd.pl, przy okazji paladyna, i tego, co ma zrobić z orkiem, jeśli ten mu się podda. Generalnie problem polega na tym, że ork jest istotom złą, więc paladyn powinien go - jako takiego - pognębić, najlepiej ze skutkiem śmiertelnym. Niestety ork się poddał, a paladyn - jako istota dobra - nie może nie przyjąć kapitualcji ani poczęstować go zimnym żelazem, bo byłby to czyn zły i niegodny, paladyn by upadł i prawdopodobnie zgnębić powinien siebie.

Jedynym sensownym rozwiązaniem problemu, jakie pojawiło się w dyskusj było uznanie, że orki - dla dobra sprawy - paladynom się nie poddają.

Niestety pisze ten zupełnie nikomu niepotrzebny, wojenny dodatek do S.A.M i kwestia wypływa ponownie: co możemy zrobić z jeńcami, jak już jakiś weźmiemy?

Napadamy jakąś rasę, podbijamy jej siedziby, bierzemy do niewoli jej przedstawicieli i - pytanie - co dalej? Z oczywistych przyczyn zasymilować się ich nie da... Bo to nie dość, że nawet podobne do człowieka nie jest, ekologie ma inną, żyje 200 lat, a każdy, kto to zobaczy, będzie próbował rzucać w to kamieniem.

Dodatkowo w kulture ma wpisane przyzywanie demonów i próbowanie zniszczenia świata.

Co możemy zrobić z jeńcami ras tradycyjnie złych oraz poważnie różniących się od nas (np. obsydianami, wielowiekowymi elfami etc.)?

[Grisznak]

Ork nie jest zły bo taki się rodzi - ork jest zły z punktu widzenia zakutego w stal bezmóga, który widzi zło wszędzie (czyt. Palladyna). Każdy, kto by zobaczył takiego, starałby się bronić a nie rozmawiać. Podobna sprawa idzie w drugą stronę. Ork wygląda tak, że choćby miał serce matki Teresy, zostanie uznany za złego.

Teoretycznie palladyn powinien uszanować poddającego się orka - tak jak te (przynajmniej w sporej części systemów) szanują podstawowe prawidła sztuki wojennej, takie jak parlamentariusze itp. Powinien to zrobić tym bardziej, że w końcu jest praworządnie głup...znaczy sie dobry. Jeśli zabije bezbronnego, to musi uzyskać odpust czy cos takiego, nieprawdaż?

Kwestia jeńców - o tym gros systemów bitewnych (i grach strategicznych) zapomina. Gracz, patrząc na planszę, nie ma żadnego interesu w tym, by jego oddział się poddawał. Co się tyczy ras itp - zawsze jeńców można zapędzić do roboty. Z orka czy obsydiana zawsze można zrobić tragarza, z lolfa malarza czy rzemieślnika - casus rzymian, którzy z greków czynili luksusowych niewolników jest tu pouczający.

Ork nie jest zły bo taki się rodzi - ork jest zły z punktu widzenia zakutego w stal bezmóga, który widzi zło wszędzie (czyt. Palladyna). Każdy, kto by zobaczył takiego, starałby się bronić a nie rozmawiać. Podobna sprawa idzie w drugą stronę. Ork wygląda tak, że choćby miał serce matki Teresy, zostanie uznany za złego.

Teoretycznie palladyn powinien uszanować poddającego się orka - tak jak te (przynajmniej w sporej części systemów) szanują podstawowe prawidła sztuki wojennej, takie jak parlamentariusze itp. Powinien to zrobić tym bardziej, że w końcu jest praworządnie głup...znaczy sie dobry. Jeśli zabije bezbronnego, to musi uzyskać odpust czy cos takiego, nieprawdaż?

Kwestia jeńców - o tym gros systemów bitewnych (i grach strategicznych) zapomina. Gracz, patrząc na planszę, nie ma żadnego interesu w tym, by jego oddział się poddawał. Co się tyczy ras itp - zawsze jeńców można zapędzić do roboty. Z orka czy obsydiana zawsze można zrobić tragarza, z lolfa malarza czy rzemieślnika - casus rzymian, którzy z greków czynili luksusowych niewolników jest tu pouczający.

[J.K.Tank]

Zegarmistrz>>>

A o tym nie było rozmowy na polterze?

Grisznak>>>

W dnd to nie działa. Paladyn nie zabija orka bo ma zieloną skórę tylko dlatego, bo rzuci dające w przypadku takiego orka 100% skuteczność wykrycie zła i będzie wiedział, że ta istota dobra nie jest.

W dedeku paladyn nie widzi zła wszędzie, ale tam gdzie ono jest.

Przekształcenie orka w wojownika też nie jest za bardzo po paladyńsku, bo o ile się nie mylę to w dnd wszystko co związane z niewolnictwem jest związane z charakterem praworządnym złym.

[Zegarmistrz]

[J.K.Tank]

Nie znam się na psionice w dnd, ale z książek o Drizzcie i z Tormenta (gra) dowiedziałem się, że Ilithidy potrafiły zrobić celowi totalne pranie mózgu przez które osobnik wykonywał rozkazy pana i troszczył się o jego dobro przez długi czas. Nie ma może mocy psionicznej mogącej wywołać taki efekt?

[wa-totem]

[Grisznak]

[Ysengrinn]

Fakt, zależy na jakie stężenie Zła ta umiejętność reaguje...

W sumie paladyni mogą z jeńców tworzyć specjalny zakon "braci mniejszych", którzy po nauczeniu Drogi Światłości (czytaj indoktrynacji bądź praniu mózgu) będą szerzyć dobro i ład dowodzeni przez tychże paladynów, pracując na swe zbawienie. Wyobrażacie sobie ten uroczy oddzialik rodem z Ankh-Morpork, sunący za paladynem i zmiatający wszystko co wskaże?

[Vodh]

Tak, po wykorzystaniu jego niewątpliwych zdolności pedagogicznych za Paladynem będzie się snuło stadko wiernych orków w szatach pokutnych ze świętymi księgami w rękach, pobożnymi głosami nauczających współplemieńców, oraz inne stwory/istoty o tym, że zabijanie, grabienie, palenie i gwałcenie jest fuj fuj. Oczywiście wszystkie te stwory snujące się za paladynem (bo wszak oprócz orków będą i trolle i drowy i gobliny i inne brzydkie stworki) zmienią charakter na dobry, a reszta przedstawicieli zuych ras wyginie, albo zostanie przekabacona. Proces ten będzie trwał aż do chwili gdy na Ziemi/w Faerunie/GdzieśTam zapanuje eden, a lew podchodząc do zajączka będzie pazurami najwyżej drapał go po pleckach i czesał jego zajęczą czuprynę. Jaaaaasne.

[Ysengrinn]

Prawdę mówiąc miałem raczej wizję multirasowego oddziału janczarów, stosowanego jako mięso armatnie w paladyńskich krucjatach. Ale jak wolisz...

[Grisznak]

O to to...co prawda przy stopniu zorganizowania paladynów raczej marnie to widzę, ale jakas bardziej zorganizowana strktura mogłaby wpaść na pomysł wychowania sobie stadka młodych orków i zrobienia z nich czegos na kształt janczarów - w końcu ork jest jednak fizycznie silniejszy od człowieka.

Ostrzegam tylko przed robieniem z nich gwardii przybocznej - casus Nogrich i admirała Thrawna winien tu być przestrogą.

O to to...co prawda przy stopniu zorganizowania paladynów raczej marnie to widzę, ale jakas bardziej zorganizowana strktura mogłaby wpaść na pomysł wychowania sobie stadka młodych orków i zrobienia z nich czegos na kształt janczarów - w końcu ork jest jednak fizycznie silniejszy od człowieka.

Ostrzegam tylko przed robieniem z nich gwardii przybocznej - casus Nogrich i admirała Thrawna winien tu być przestrogą.

[Vodh]

Wiem wiem, po prostu pierwsza rzecz która mi się skojarzyła z tym co powiedziałeś to właśnie ork w worku na kartofle posypujący sobie głowę popiołem i śpiewający psalmy :P

[IT.]

Nee... Szanowni dyskutanci możecie mi powiedzieć czy jest jakaś klasa która po równo morduje Padadynów i Orków? Bo tak ogólnie problem z jeńcami jest wydumany: Po pierwsze orki jako istoty Zue się nie poddadzą, po drugie jako istoty głupie nawet o tym nie pomyślą. Paladyni z kolei w ferworze walki raczej nie będą się zastnawiac co do nich chrząka ten ork. A po drugie nawet jakby sie zastanowili to żaden ork nie przezyje na tyle długio żeby z tego pola walki wyjśc. A co za tym idzie musiałby sie spotka wyjątkowo inteligentny Ork z wyjątkowo inteligentnym paladynem czyli sytuacja nie zaistnieje.

[J.K.Tank]

[IT.]

No to co za problem? Można sobie z góry zalożyc w niemobilnej mechanice gry że jeśli zdaży sie malo prawdopodobna sytuacja że Ork poprosi o litośc to nagle zza najbliższego krzka wypada Drow i rozwala i jego i jego rozmówcę.
Trzeba szukac prostych rozwiązań.