Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Kwestia wiary i niewiary |
Wersja do druku |
shell_ghost
Dołączył: 01 Kwi 2006 Status: offline
|
Wysłany: 05-10-2006, 18:28
|
|
|
Vodh napisał/a: |
Ale wyjaśnia ją dowolna wiara, np. w moc klamki, która zlitowała się nad kobieciną i zbombardowała ją klamkotronami które pochłoneły energię płomienia świecy ocalając ręce od poparzenia. |
Rooooooofl :D
Vodh napisał/a: |
Mieszasz wiarę z religią i miksujesz. Pomijam fakt, że do ulubionej drużyny, lub spotkania w przyszłości przystojnego bruneta bardziej pasuje nadzieja niż wiara. Jeżeli bliska osoba mówi nam coś, to jej wierzymy, ale nie ma to z religią nic wspólnego. Nie ma jak wykorzystać wieloznaczność wyrazów i zmiksować wszystko w chałupniczą teorię dotyczącą fundamentalnych zagadek ludzkości... I można być zupełnym ateistą, jednocześnie mając nadzieję na zwycięstwo ulubionej drużyny. Nadzieja i przewidywania dotyczące przyszłości a religia to dwie rózne rzeczy. |
No nie Vodh. Właśnie nie mieszam a wręcz próbuję rozgraniczyć wiarę "w Boga" (lub co tam kto chce) a wiarę jako naturalny stan ludzkiego umysłu (czytaj naturalny stan dążenia naszego umysłu do czegos tam daleko "co jest niepojęte"). Nie pomijaj że nadzieja bardziej pasuje do tego czy tamtego ponieważ fundamentalnie (jeżeli chodzi o to moje rozgraniczenie ^^) to jest jedno i to samo (Uwaga: zgadzam się z faktem że o tym można by dłuuuugo dyskutować). Ponadto zauważ że religie są często przesycone właśnie "nadzieją" a używają ją bardzo sympatycznie jako instrumentu do... *auto cenzura bo zaczną do niego strzelać* :) A jak mi powiesz że nie to Ci kurdę puszczę nagranie z jakiejś mszy i policzymy ile razy słowo nadzieja sie tam przewija :)
No i ostatnia rzecz Vodh. Skoro już uważasz że teoria miksu jest teorią chałupniczą to proszę wybuduj coś solidnego. Biedny cieśla, przepraszam chałupnik, stawiający stemple i próbujący zrobić z szałasu coś na rodzaj domu jest najwyraźniej po prostu dla Ciebie za kiepski. Oczywiście akceptuję twój pogląd. No ale jak narazie jest to tylko sterta kamieni którymi rzuciłeś o te kiepskie mury. Powinieneś zrozumieć bo chyba jesteś conajmniej dobry w stosowaniu "rzutu kamieniem" prawda ;)? Pytanie czyś dobry z budowania domów. Ja filozofem nie jestem i nie pretenduję do tytułu. A Ty, pretendujesz do jakiego miana? Jakie są twoje narzędzia ostre, doszlifowane i gotowe na zbudowanie pięknej facady. Mod ironia stop. Przepraszam (szczerze) chciałem tylko powiedzieć że jak chcesz dyskutować to dyskutuj a nie warcz bo to domena zwierząt.
Acha i jeszcze kilka słów o fundamentalnych zagadkach dotyczących ludzkości i wieloznaczności wyrazów.
Widzisz, tak to już jest że semantyka jest to cholernie ciekawa jak dla mnie dziedzina, ale jest to jednak nauka. Są semantyczne definicje wyrazów. Oczywiście każdy może sobie o nich poczytać no i starać się stosować słowa tam gdzie powinny być stosowane. Pewnie też moglibyśmy porozmawiać o synonimach i ich stosowaniu w zależności od kontekstu dialogu ale nie jest to ten topic. Tak zgadzam się, język piękną rzecza jest.
No i wreszczcie fundamentalne zagadki ludzkości. Huuuum, przepraszam jakie? Chodzi Ci o wiarę? O Boga? Naprawdę z ręką na sercu nie zrozumiełem i nie jest to bynajmniej krytyka z mojej strony.
Na zakończenie. Tak można wierzyć, przepraszam, mieć nadzieję ^^, że ulubiona drużyna wygra ale wybacz mi nie można być ateistą w głębi duszy. To znaczy jak dla mnie prawda, ale ten fakt juz zaznaczyłem.
Faktycznie religia to inna rzecz ale przepraszam skąd ona tu się wzieła? Ja coś o niej wspominałem czy ty ją dokleiłeś? Chyba starałem się coś sklecić na temat wiary i niewiary no ale być może mi nie wyszło.
Za powstałe szkody psychiczne u czytelników przepraszam.
*kłania się nisko*
Błękitny
Jak zwykle bez poważania =^.^= |
|
|
|
|
|
shell_ghost
Dołączył: 01 Kwi 2006 Status: offline
|
Wysłany: 05-10-2006, 19:04
|
|
|
achiever napisał/a: |
Ogólnie rzecz biorąc kwestia wiary to potężny temat, który i tak zapewne nie znajdzie rozwiązania, ale warto by pisać. Jak już wcześniej pisałem dla każdego najlepsze jest to w czym jest, każdy jest na gotowy na co jest (mózg ze mnie co?:) i ogólnie wolałbym by nie dochodziło do podziałów w stylu że ten kto nie wierzy jest na straconej pozycji, jak ktoś tu wcześniej w tym stylu pisał, bo to nie jest żaden argument, tylko coś w rodzaju siłowego podpierania swojego stanowiska, lub tonącego łapiącego się deski, co nie ma żandej wartości jako argument.
|
No no. To fakt że poteżny i fakt że trudno nam będzie znaleźć rozwiązanie. Ale popieram, pisac warto.
I dodam też iż w prawie każdym dialogu o wierze między wierzącymi i niewierzącymi nagle następuje podział na tych gorszych i lepszych. Achiever daje tu baaaaaardzo fajna uwagę. Takie dialogi powinny być właśnie a takich niuansów oczyszczane. Dla dobra samego dialogu no i przedewszystkim dyskutantów. Zaakceptowanie idei jest trudne kiedy startuje się faktycznie na pozycji straconego.
Achiever.
Nie wiem czy czytałeś takie fajne cuś http://www.granice.pl/?id=5&id3=4 ?
Tak zgadzam się to wręcz CUCHNIE spirytystyką a można by się i pokusić o powiedzenie sekciarstwem. No ale sam Autor raczej nie propagował ideii "Jestem Waszym Ojcem" więc zostawmy negatywy na boku. Tam jest bardzo fajnie przedstawiona teoria reinkarnacji. Otóż chodzi o to że jakby jesteśmy cząstka światła (za początku jakby "wyplutą") wielkiego światła/energi i przechodzimy od egzystencji do egzystencji aby w końcu oczyścić się (lub nie. Taka możliwość też tam jest podana) i dołączyć ponownie do tego Boga/Światła/Manitou ^^. Polecam wszystkim bo jest to bardzo bezpretensionalna raczej książka a teorie w niej zawarte są ujete w formie dialogu z duchami. Ta książka nie namawia tak naprawdę do niczego a pokazuje jedynie że mamy duszę i nasze poczynania mają na nią wpływ.
Pytałeś o dowody logiczne istnienia Boga z którym wejdziemy w kontakt dopiero po śmierci. No to jest dopiero chaleeeenge ^^. Jak udowodnić coś czego nie możemy dotknąć ani zobaczyć (wszystkie pięć zmysłów i to co nam oferuje poznany świat)? Puf puf puf. Aż usiadłem bo dotarło do mnie jedno. Boga chyba nie da się inaczej udowodnić niźli myślą.
Już zaczynam myśleć :)
Miłego wieczorku
Błękitny |
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 05-10-2006, 21:49
|
|
|
Shell_Ghost:
Nie będę cytował, bo Twoje posty są na tyle spójne, że musiałbym całość zacytować a to mija się z celem bo są długie i i tak można je przeczytać tuż nad moim ^^.
1. Kwestia doklejenia religii:
Masz rację, dokleiłem ^^. Chodzi mi o to, że ateizm wiąże się z religią, i w żadnym wypadku nie wyklucza "wiary" w rozumieniu "wierzę, że <moja drużyna> wygra mecz". Pisałeś, że człowiek jest istotą stworzoną do wiary i świetnie się do tego nadaje. Zgadzam się, ale jednak bezpieczniej jest moim zdaniem zostawić te kilka % dla ateistów. Według mnie (i nie tylko, bo jednak skądś się ten termin wziął i jest dośćczęsto używany) ktoś taki jak ateista może istnieć zarówno teoretycznie, jak i w praktyce. Religię "dokleiłem" aby niejako wyjaśnić kwestie semantyczne. Bo ateizm dotyka właśnie wiary (a raczej niewiary) w rozumieniu religijnym.
2. Wiara a nadzieja:
To już zacząłem akapit wyżej - Można powiedzieć "mam nadzieję, że moja żona jest ze mną szczera", można też powiedzieć "wierzę, że moja żona jest ze mną szczera". Różnica jest dość subtelna, ale jednak jest. Wiara zdaje się pewniejsza, oraz "nie zadaje pytań" i nie zakłada możliwości weryfikacji, nie zostawia też miejsca na wątpliwości. O ile na tym przykładzie różnica nie jest tak wyraźna, to już "wierzę, że Bóg istnieje" a "mam nadzieję, że Bóg istnieje" to już dwie zupełnie inne kwestie. I fakt, że "nadzieja" jest terminem chętnie używanym między innymi podczas kazania nie świadczy o tym, że nadzieja = wiara. Słowo grzech pada równie często i nie czyni go to wcale równoznacznym wierze :P (i owszem, jest to długi temat :D)
3. Chałupnicza teoria Vodha:
Piszesz, że ludziom potrzebna jest wiara. Właśnie tu chyba najbardziej mi nie pasuje "wiara", a idealnie pasuje owa nieszczęsna nadzieja :D. I owszem, uważam, że nadzieja jest ludziom potrzebna, ludzie rodzą się niemalże z nadzieją i towarzyszy im ona zawsze. Jeszcze jeden przykład na różnicę pomiędzy wiarą i nadzieją:
Rzucam kostką/robię coś innego o dosyć wyliczalnych możliwych skutkach oraz istotnym elemencie losowości. Przyjmijmy, że jest to kość 10-ścienna. Mam całkowitą świadomość, że na wyrzucenie jedynki mam 10% szans, trudno zatem powiedzieć, że wierzę, że wypadnie jedynka. Ale na to, że wypadnie jedynka postawiłem 10 złotych, więc mam nadzieję, że wypadnie jedynka.
Ten sam przykład. Właśnie przez moją wewnętrzną bramę nawiązałem kontakt z duchem kości i zaklinając go na q-workshop zmusiłem go, aby przyżekł mi, że zmusi kostkę do zatrzymania się z "1" do góry. Duch ów na mocy tajemniczych rytuałów musi zrobić tak jak powiedział. Teraz już nie mam nadziei na to, że wypadnie 1, tylko w to wierzę. Duch, w którego wierzę obiecał, że tak się stanie i już mamy do czynienia z wiarą :p.
Puenta jest taka, że wcale nie musimy wierzyć, ale nadzieję mamy prawie zawsze. Wiem, kwestii "nadzieja ciągle jest z nami" nie udowodniłem. Już się za to zabieram. Otóż według mnie są też w życiu chwile, w których tracimy nadzieję. Wszelką nadzieję. Dalej jest chyba tylko depresja i o ile nie odzyskamy nadziei pozostaje samobójstwo. Co w cale nei jest takim rzadkim zjawiskiem.
4. Potrzeba cudu:
Zgadzam się w 100% z tym co napisałeś na poprzedniej stronie.
5. Rzucanie kamieniami i budownictwo:
Przypomina mi to trochę mówienie krytykom filmowym "jak wam się nie podoba to spróbujcie nakręcić lepszy film". Krytyk nie jest od kręcenia filmów, tylko od oceniania ich i bezcelowa jest próba zamknięcia mu ust takim argumentem.
Napisałem "przypomina mi to trochę" bo jednak nie do końca ^^ Otóż mam pewne zdanie na temat, na który Ty się wypowiadałeś i starałem się to zdanie zawrzeć w punkcie 3 :D Ale wiem, że do wyrażania pełnych i solidnych opinii filozoficznych brakuje mi i wiedzy i praktyki, wiec nie będę się starał sformułować pełnego modelu, zamiast tego skupiłem sięna pewnych kwestiach. Nie zamierzam budować czteropiętrowej kamienicy mając do dyspozycji stos patyków i 3 metry sznurka :P
6. Fundamentalne zagadki ludzkości:
Trochę niezgrabnie siętu wyraziłęm :P Chodziło mi o Twoją próbę zawarcia kwestii wiary w jednym poście. Nad tym głowią się nie od dzisiaj teolodzy i jest to mocno sporna kwestia, a Twoja chatka wydaje mi się dość niestabilna. To i kamieniem rzucę xD
Uff... Dawno nikt mnie nie zmotywował do takiej odpowiedzi na żadnym forum ^^
<<disclaimer: jeżeli ktokolwiek poczuje się urażony którymkolwiek fragmentem tej wypowiedzi - nie był to mój zamiar. A już szczególnie nie Shell - nieźle odbijasz kamienie i miło mi się dyskutuje>>
Edit: literaki. |
_________________ ...
|
|
|
|
|
shell_ghost
Dołączył: 01 Kwi 2006 Status: offline
|
Wysłany: 06-10-2006, 00:00
|
|
|
Vodh napisał/a: |
Uff... Dawno nikt mnie nie zmotywował do takiej odpowiedzi na żadnym forum ^^
|
Miło Vodh. Cieszę się niezmiernie i naprawdę mówię to szczerze. Bo właśnie o to mi chodzi.
Moje wypociny (tak też się czasami "zmęczam" jak się przeczytam;) mają zawsze tylko jeden cel. To żeby ludzi ziaciągnąć do dyskusji a nie do skakania sobie do gardeł. Jaki by nie był jej poziom bo nie jesteśmy po to by ją oceniać.
Do usłyszenia .
Błękitny |
|
|
|
|
|
gadrael
Ukryty we mgle
Dołączył: 23 Lip 2006 Skąd: Meszna Status: offline
|
Wysłany: 06-10-2006, 09:19
|
|
|
achiever napisał/a: |
Co do tego co pisałeś, gadrael, to nie piszemy o tym co wyznawcy danej religii zrobili dla naszego narodu, bo to nie ma żadnego znaczenia jako argument w tej dyskusji. Jeśli by tak było trzeba by patrzeć jak najbardziej obszernie, czyli na cały świat i zważyć co zrobili przedstawiciele danych religii dla świata i uznać za prawdziwe to co wyznają ludzie, którzy zrobili najwięcej (takie sprawdzenie zasług do tego nie jest raczej możliwe). Oczywiście różne chrześcijańskie ruchy społeczne są piękne, jednak to zupełnie inna płaszczyzna w odniesieniu do tego czego dotyczy ten temat.
|
Właśnie że to jest argument, tyle, że z braku czasu nie napisałem na poparcie jakiej tezy (bo tak ogolnie rzecz biorąc w tej dyskusji przewijają się głownie wszelkiej maści przemyślenia nie poparte żadnymi argumentami :) No ale przejde do moich przemysleń. Z ateizmem jest taki problem, że sam w sobie nie posiada on zadnych zasad, dlatego jest o tak wygodny dla tych którzy chca narzucać społeczeństwu własną ideologie/zasady, czy będzie to komunizm czy firmy starające się uksztaltować ludzi na jak najbardziej wygodnych dla nich konsumentów (bo tak naprawde ludźmi jest stosunkowo prosto manipulować). Siłą chrześcijaństwa (o innych religiach nie czuje się upoważniony wypowiadać z braku dostatecznych informacji) jest to co wielu uważa za jego wielką wadę, czyli trzymanie się od 2 tys lat tych samych zasad, a jednocześnie zdolność adaptacji do rozwoju cywilizacji. Czy uważasz, że bez tego możliwe byłoby obalenie komunizmu? spójrz np na Koree północną, wystarczyło odizolować społeczeństwo i mimo wszelkich problemów jakich doświadczają ci ludzie grzecznie kupują to co im do głów wciska władza i nie widać zeby mialo się to zmienić. W niektórych społeczenstwach zachodnich z kolei możemy poogladać skutki relatywizmu, czyli ustalania zasad tak jak nam to pasuje,najlepiej tak zeby pozbyć się wszelkich problemów - gdzieniegdzie mozna się już legalnie pozbyć uposledzonych członków rodziny... Pamiętaj, że genetycznie niewiele się różnimy od ludzi sprzed kilku tysiecy lat i niewiele nam trzeba, żebysmy sie cofneli do czasow gdy słabe niemowleta topiono w rzece, wystarczy spojrzeć na to co dzieje sie nawet z wyksztalconymi humanistami podczas wojen. Dla mnie chrzescijaństwo jest swego rodzaju drogowskazem, wskazującym dokąd zmierzam. Nie jestem święty, byc może złamałem wiecej zakazów niż niejeden ateista :), ale akceptuje to jako swoją słabość, nie musze z tego od razu robić normy dla wlasnej wygody, bo do niczego dobrego to nie doprowadzi (tym co odróżnia nas od zwierząt nie jest inteligencja czy zdolność używania narzędzi, ale zdolność panowania nad wlasnymi instynktami, tylko dzieki temu byliśmu zdolni stać się tym kim jesteśmy dzisiaj). Z kolei wiara daje nam siłę by podążać tą drogą i przeciwstawiać się z jeden strony własnym słabościom, a z drugiej tym którzy próbują nas zmuszać do robienia rzeczy niezgodnych z naszymi przekonaniami. Jezeli spojrzysz na calą historię chrześcijaństwa, to owszem, wiele razy zbaczaliśmy i lamaliśmy własne zasady, ale aksjomaty które są podstawą naszej religii (i kto wie czy nie humanizmu) prędzej czy poźniej zmuszały nas do powrotu na własciwą drogę i mimo problemów caly czas posuwaliśmy się naprzód. |
_________________
|
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 06-10-2006, 16:25
|
|
|
Niestety gadrael, ale wciąż piszesz nie na temat. A temat dotyczy kwestii prawdy w wierze, na ile prawdziwa może być wiara (być może temat nie jest najlepiej sformułowany, ale to m. in. z powodu nas, którzy robiliśmy wątki poboczne innym temacie, a sami nie postawiliśmy krpoki nad i poprzez założenie nowego; temat sam w sobie tyczy się na ile wiara może zawierać w sobie prawdy i czy w ogóle to możliwe, wynika to z kontekstu tematu i z offtopiców z Nieśmiertelność i uczucia). Nie natomiast co wiara daje i do czego się przyczynia (do tego co napisałeś także jednak odniosę się za chwilę, wydaje mi się jednak, że może to być offtopic), bo do tego jak chcesz to załóż temat o tytule np. Wpływ wiary na życie społeczne itp.
Tu piszemy czy wiara ma jakieś odniesienie do rzeczywistości i w którymś poprzednim poście kontrującym tezy Lunara napisałem, dlaczego to jest nielogiczne, na co argumentu obronnego już nie zawarł (tzn. napisał, ale to już było subiektywne, co samo przez się nie może być obroną tezy obiektywnej).
Teraz jeśli chodzi o to co gadrael napisałeś to nie ma to również jakiegoś większego poparcia w danym ruchu religijnym. Czy to chrześcijaństwo czy to judaizm, buddyzm czy hinduizm, dzięki sile ludzi i podparciu się wiarą można osiągać rzeczy prawie niemożliwe. Tu innym przykładem, możliwe że nawet bardziej podniosłym niż opór chrześcijaństwa przed komunizmem w Polsce, jest działalność ruchu Mahatmy Gandhiego, nie związanego szczególnie z żadna religią (choć pochodził z zupełnie innego kręgu kulturowego i religijnego niż nasz). I on to również stwierdził:
"Moralność jest źródłem religii, a nie odwrotnie. Człowiek nie może być fałszywy, okrutny i nie znający umiaru, a jednocześnie twierdzący że ma Boga po swojej stronie",
pod czym mogę się podpisać i zarazem jest to wyraz, że kiedyś w podobnej sytuacji do naszej byli poganie tylko oni nie wygrali z ówczesnymi "komunistami" (wiem że to określenie nie pasuje do tego co robili, ale chodzi mi o odbieranie wolności) a by odeprzeć agresorów nie zabrakło im raczej wiary, tylko innych czynników (jak choćby siła strony atakującej). Nie wyrzucam, jak czynią to niektórzy, że z tego powodu chrześcijanizm jest be, bo miał w historii takie akcje, ale by ukazać, że przez samą wiarę i do tego jeszcze tylko jakąś jedna konkretną, są możliwe dobre zmiany. To może być jakakolwiek wiara, a nawet dobry w tym człowiek poza podziałami jak Mahatma Gandhi.
gadrael:
Cytat: |
Pamiętaj, że genetycznie niewiele się różnimy od ludzi sprzed kilku tysiecy lat |
Genetycznie tak, biologia to jednak tylko część człowieka i obecnie róznimy się troche.
Cytat: |
niewiele nam trzeba, żebysmy sie cofneli do czasow gdy słabe niemowleta topiono w rzece |
Wymień jak niewiele nam trzeba.
Cytat: | wystarczy spojrzeć na to co dzieje sie nawet z wyksztalconymi humanistami podczas wojen
|
Wykształcenie nie czyni człowieka, ponadto (możliwe że to moje braki) nie znam historii wykształconych będących na wojnie, choć zapewne mogli oni w tragicznych sytuacjach popełniać straszliwe czyny. Tu mógłbym jednak dodać z równym prawdopodobieństwem: wystarczy spojrzeć na to co się dzieje na wojnie z judaistami, buddystami, hinduistami, chrześcijanami itp. na wojnie (napisałem specjalnie na końcu o chrześcijanach by wyszczególnić, że to się nie tyczy wyznawców jednej religii) w analogii do tego co sam napisałeś.
Cytat: | Dla mnie chrzescijaństwo jest swego rodzaju drogowskazem, wskazującym dokąd zmierzam. |
I bardzo dobrze, jak pisałem wcześniej, każdy jest wolny i ma wybór.
Cytat: | Jezeli spojrzysz na calą historię chrześcijaństwa, to owszem, wiele razy zbaczaliśmy i lamaliśmy własne zasady, ale aksjomaty które są podstawą naszej religii (i kto wie czy nie humanizmu) prędzej czy poźniej zmuszały nas do powrotu na własciwą drogę i mimo problemów caly czas posuwaliśmy się naprzód. |
Nie interesuje mnie cała historia chrześcijaństwa, ale to co obecnie. To prawda że chrześcijanizm jest również dobry, ale jak wiele innych religii. Czy cały czas posuwa się naprzód to nie wiem i nie muszę. Ważne to jest raczej dla Ciebie. |
|
|
|
|
|
gadrael
Ukryty we mgle
Dołączył: 23 Lip 2006 Skąd: Meszna Status: offline
|
Wysłany: 06-10-2006, 20:12
|
|
|
achiever napisał/a: | Niestety gadrael, ale wciąż piszesz nie na temat. (...)wynika to z kontekstu tematu i z offtopiców z Nieśmiertelność i uczucia). Nie natomiast co wiara daje i do czego się przyczynia (do tego co napisałeś także jednak odniosę się za chwilę, wydaje mi się jednak, że może to być offtopic), bo do tego jak chcesz to załóż temat o tytule np. Wpływ wiary na życie społeczne itp.
|
Przyznaje się, że poprzedni temat mnie zmeczyl na poczatku i dalem sobie z nim spokoj, odnioslem się tylko do tego co sie działo po wydzieleniu offtopa.
achiever napisał/a: |
Tu piszemy czy wiara ma jakieś odniesienie do rzeczywistości i w którymś poprzednim poście kontrującym tezy Lunara napisałem, dlaczego to jest nielogiczne, na co argumentu obronnego już nie zawarł (tzn. napisał, ale to już było subiektywne, co samo przez się nie może być obroną tezy obiektywnej).
Teraz jeśli chodzi o to co gadrael napisałeś to nie ma to również jakiegoś większego poparcia w danym ruchu religijnym. Czy to chrześcijaństwo czy to judaizm, buddyzm czy hinduizm, dzięki sile ludzi i podparciu się wiarą można osiągać rzeczy prawie niemożliwe. Tu innym przykładem, możliwe że nawet bardziej podniosłym niż opór chrześcijaństwa przed komunizmem w Polsce, jest działalność ruchu Mahatmy Gandhiego, nie związanego szczególnie z żadna religią (choć pochodził z zupełnie innego kręgu kulturowego i religijnego niż nasz). I on to również stwierdził:
"Moralność jest źródłem religii, a nie odwrotnie. Człowiek nie może być fałszywy, okrutny i nie znający umiaru, a jednocześnie twierdzący że ma Boga po swojej stronie",
|
Niestety nie za bardzo się z tym zgadzam, nie uważam ludzi za istoty moralne z natury... uważasz, że bez wiary/religii ludzie byliby w stanie przestrzegać takich zasad jak milośc bliźniego czy nadstawianie drugiego policzka ? nawet wsród wierzących byl z tym duży problem... moralność, zasady które wyznaje cywilizacja zachodnia nie wzięly się znikąd, wypływają właśnie z ideologii chrześcijańskiej i moim zdanie tylko dzieki wierze stopniowo udało się je wprowadzić w życie.
Co do Mahatmy to nie za bardzo trafione porównanie, Imperium Brytyjskie po drugiej wojnie jak dla mnie było znacznie przyjemniejszym miejscem do życia niż blok komunistyczny... jakoś nie słyszalem by za przekonania Brytyjczycy wsadzali wtedy ludzi do więzień czy dokonywali jakichś egzekucji za krytykę rządu... Pytanie co by się stało z Mahatma u nas... podejrzewam że zniknałby zanim ktokolwiek by o nim usłyszał.
achiever napisał/a: |
gadrael:
Cytat: |
Pamiętaj, że genetycznie niewiele się różnimy od ludzi sprzed kilku tysiecy lat |
Genetycznie tak, biologia to jednak tylko część człowieka i obecnie róznimy się troche.
Cytat: |
niewiele nam trzeba, żebysmy sie cofneli do czasow gdy słabe niemowleta topiono w rzece |
Wymień jak niewiele nam trzeba.
|
To kim jesteśmy wynika z tego jakie wartości nam wpojono, wystarczy społeczeństwo odizolować i odpowiednio indoktrynowac przez jakiś czas, a po jakimś czasie można mu wpoic wlasciwie dowolne glupoty. Przykłady ? połnocna korea którą już wcześniej wymieniałem czy np czasy stalinowskie w ZSRR, odpowiednio indoktrynowane dzieci donosiły na własnych rodziców, o ile pamietam byly przypadki ze rodzice byli skazywani na kare smierci po donosie wlasnego dzieciaka... Zresztą nawet w zachodnich społeczeństwach pozbawionych stałych wartości podtrzymywanych przez religię, wydaje się całkiem możliwe w kilka pokoleń przekonanie większości obywateli, że dla słabowitych dzieci bedzie lepiej jeżeli skrócimy ich cierpienia... miejmy nadzieje że to tylko niepotrzebne obawy.
achiever napisał/a: |
Wykształcenie nie czyni człowieka, ponadto (możliwe że to moje braki) nie znam historii wykształconych będących na wojnie, choć zapewne mogli oni w tragicznych sytuacjach popełniać straszliwe czyny. Tu mógłbym jednak dodać z równym prawdopodobieństwem: wystarczy spojrzeć na to co się dzieje na wojnie z judaistami, buddystami, hinduistami, chrześcijanami itp. na wojnie (napisałem specjalnie na końcu o chrześcijanach by wyszczególnić, że to się tyczy wyznawców jednej religii) w analogii do tego co sam napisałeś.
|
Opierałem się akurat na reportażach z byłej Jugosławii które kiedyś miałem okazje obejrzeć, chodziło mi o to że ludzie pod wpływem wojny dosyć szybko porzucają wszelkiego rodzaju filozofie czy wartości które wyznawali i popełniają najgorsze rzeczy. W tym względzie prawdziwa wiara jest znacznie lepszym bezpiecznikiem, podkreslam wiara bo sama przynaleznosc do tej czy innej religii nic nie oznacza.
achiever napisał/a: |
I bardzo dobrze, jak pisałem wcześniej, każdy jest wolny i ma wybór.
|
Przynajmniej w świecie chrześcijańskim :P W niektórych religiach (a nwet krajach ateistycznych) różnie to bywa :) |
_________________
|
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 06-10-2006, 21:08
|
|
|
Twoje argumenty, gadrael, są ciekawe, jednak większość z nich wydaje mi się raczej Twoim światopoglądem z czym nie do końca można dyskutować. Tak napisałem, że podpisuję się pod tym co powiedział Gandhi, jednak uznaję, że na najwyższym poziomie poznania moralność wynika już sama z siebie, po prostu czynisz rzecz właściwą i jest to kwestia nadracjonalna, niemożliwa do zrumienia przez zasady, ale wynikająca sama z siebie. Człowiek oświecony nie potrzebuje zewnętrznych nakazów. Jego życiem kieruje miłość wynikająca ze zrozumienia kim naprawde jesteśmy i już szukać nie musi. Obecnie to także jest dla mnie coś w rodzaju światopoglądu, bardziej zaufanie jednak też nie do końca (i tak chodzi by wyzwolić się ze wszystkich koncepcji). Bo dzięki praktyce powoli doznaję co to oznacza, jednak wciąż popełniam wiele błędów i czynię nieraz szkody. Różnica jest taka, że to nie wynika z wiary, ale z obecnego doświadczenia i ponadrozumowego pojmowania (troche nie podoba mi się że tak to piszę, bo z włączaniem tego stale w życie powszednie to u mnie daleka droga jeszcze, więc to się odnosi do ogółu opisów tych, którzy to już zrealizowali, ale przekonać się można tylko samemu). Co do Mahatmy piszesz o po II Wojnie Światowej, ale zerknij na Wikipedię czy gdziekolwiek i przeczytasz, że lata około 1920 nie były ciekawe i naprawdę dochodziło do wielu cierpień (czy większych czy mniejszych niż u nas nie wiem, śmierci troche było, ale czy jest to istotne by aż tak mierzyć gdzie było gorzej czy nie, chodzi o samą ideę, że wcale nie musi być wiara jakiegoś konkretnego typu jakiejś religii, by istniała miłość i miłosierdzie i dążenie do wolności, jeśli te działania, uczucia, zwłaszcza miłość są zależne od religii to jest to absurd, mogący być nawet sprawdzony empirycznie:)
Wracając do moralności najpierw ludzie stworzyli zasady kierując się poczuciem bezpieczeństwa. W miarę rozwoju powstają coraz lepsze systemy, tworząc w końcu religie, które na początku były raczej jednostkowymi czy grupowymi intuicjami ludów pierwotnych, ale wynika to raczej z naszego dążenia do poczucia bezpieczeństwa. Czy nie czujesz się zagrożony, kiedy myślisz, że mógłbyś zacząc poważnie wątpić w swoją wiarę? Przecież coś co ma początek ma również swój koniec a wiara to rzecz nabyta. Jeśli nawet nie możesz dopuścić do siebie tej myśli, masz lęk przed karą Boga (nie zakładam że masz cokolwiek z tego) to ile w tym Prawdy, a ile psychologicznej potrzeby?
Cytat: |
Przynajmniej w świecie chrześcijańskim :P W niektórych religiach (a nwet krajach ateistycznych) różnie to bywa :) |
To mi właśnie z kolei kojarzy się z indoktrynacją. Oczywiście nie jest tak szkodliwa jak ta komunistyczna, ale jednak. Piszesz też o ateizmie, mam nadzieję że podając jako przykład czegoś szkodliwego nie natomiast jako argument dla mnie, bom ateista nie jest:) ale też nie nieateista... Jeśli już to bardziej buddystą (bardziej bo nie miałem jeszcze okazji się włączyć oficjalnie w którąś tradycję), ale to też nie jako że nim jestem (bo nawet buddyzm tak to traktuje, chodzi o to by nie określać siebie i przekroczyć to czy się jest buddystą czy nie, czy się ma oświecenie czy nie), ale bardziej jako wykorzystuję to wykonuję. Coś jak kowal ścina dzrewo, ale przede wszystkim jest człowiekiem i oprócz ścinania drzew piłą może to robić też siekierą czy czymkolwiek. Podobnie może podjąć inna pracę lub wykonywać parę innych jednocześnie. Głównie jednak jest wciąż tą sama istotą w swej głębokiej naturze bez względu co by robił.
EDIT/
Ten edit robię już po poście gadraela poniżej. Natomiast powyżej troche się spieszyłem pisząc i nieco nienajlepiej przelałem jedna myśl.
Cytat: |
mam nadzieję że podając jako przykład czegoś szkodliwego nie natomiast jako argument dla mnie, |
Z lekka brzmi to jakbym uważal ateizm za coś złego, szkodliwego, a tak nie jest (oczywiście wszystko do przesady jest). Więc lepiej jakby powyższa myśl brziała tak:
mam nadzieję, że pisząc krytykę wobec możliwych aspektów ateizmu, nie odnosisz tego do mnie, bo byłoby to niezrozumieniem moich poprzednich postów
Teraz brzmi tak jak chcę:) i oczywiście odpowieź gadraela poniżej na to jest tak samo aktualna jak na wersję poprzednią, wyraża jednak znacznie lepiej mój stosunek do ateizmu, który poniekąd uważam szczebel wyżej od mitologicznej wiary w wszechmocnego, oddzielonego boga. Czasem trzeba być pierw ateista by pójść wyżej, a nihilizm to już w ogóle się świetnie do tego nadaje. Ważne by to przejść i zostawić za sobą (zatrzymanie się również nie jest czymś złym, jest tylko zatrzymaniem się i tyle). |
Ostatnio zmieniony przez gadrael dnia 07-10-2006, 14:34, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
gadrael
Ukryty we mgle
Dołączył: 23 Lip 2006 Skąd: Meszna Status: offline
|
Wysłany: 06-10-2006, 22:14
|
|
|
achiever napisał/a: |
Twoje argumenty, gadrael, są ciekawe, jednak większość z nich wydaje mi się raczej Twoim światopoglądem z czym nie do końca można dyskutować.
|
No niestety taki już problem z wierzącymi, kwestia wiary niewiary jest dosyć ściśle związana ze swiatopoglądem, ale to nie przeszkadza żeby się wymieniać poglądami. Moje wybpowiedzi były bardziej odpowiedzia na ataki na chrzescijaństwo/katolicyzm (nie w twoich postach), nie zas próbą nawracania kogokolwiek czy zmuszania do uznania moich racji.
achiever napisał/a: |
Wracając do moralności najpierw ludzie stworzyli zasady kierując się poczuciem bezpieczeństwa. W miarę rozwoju powstają coraz lepsze systemy, tworząc w końcu religie, które na początku były raczej jednostkowymi czy grupowymi intuicjami ludów pierwotnych, ale wynika to raczej z naszego dążenia do poczucia bezpieczeństwa. Czy nie czujesz się zagrożony, kiedy myślisz, że mógłbyś zacząc poważnie wątpić w swoją wiarę? Przecież coś co ma początek ma również swój koniec a wiara to rzecz nabyta. Jeśli nawet nie możesz dopuścić do siebie tej myśli, masz lęk przed karą Boga (nie zakładam że masz cokolwiek z tego) to ile w tym Prawdy, a ile psychologicznej potrzeby?
|
W tej chwili juz przestałem się martwić o swoją wiarę, jakieś zewnętrzne dowody przestały mi być potrzebne, zamiast szukać wolę się zając pracą nad soba, chociaz z tym to roznie bywa :)
achiever napisał/a: |
Cytat: |
Przynajmniej w świecie chrześcijańskim :P W niektórych religiach (a nwet krajach ateistycznych) różnie to bywa :) |
To mi właśnie z kolei kojarzy się z indoktrynacją. Oczywiście nie jest tak szkodliwa jak ta komunistyczna, ale jednak.
|
Powiedzmy ze była to złośliwość przed którą nie mogłem się powstrzymać ;)
Ale wbrew pozorom wolność wyznania/poglądów nie jest czymś powszechnym, w wielu miejscach na świecie można za to być dyskryminowanym czy ukaranym,oczywiście nie twierdze, że wolność wyznania jest wynalazkiem chrześcijańskim a wszyscy inni sa be, bo byłoby to oczywiście kłamstwo.
achiever napisał/a: |
Piszesz też o ateizmie, mam nadzieję że podając jako przykład czegoś szkodliwego nie natomiast jako argument dla mnie, bom ateista nie jest:) ale też nie nieateista... Jeśli już to bardziej buddystą (bardziej bo nie miałem jeszcze okazji się włączyć oficjalnie w którąś tradycję), ale to też nie jako że nim jestem (bo nawet buddyzm tak to traktuje, chodzi o to by nie określać siebie i przekroczyć to czy się jest buddystą czy nie, czy się ma oświecenie czy nie), ale bardziej jako wykorzystuję to wykonuję. Coś jak kowal ścina dzrewo, ale przede wszystkim jest człowiekiem i oprócz ścinania drzew piłą może to robić też siekierą czy czymkolwiek. Podobnie może podjąć inna pracę lub wykonywać parę innych jednocześnie. Głównie jednak jest wciąż tą sama istotą w swej głębokiej naturze bez względu co by robił.[/center] |
Nie, nie twierdze że sam ateizm jest szkodliwy, zreszta przyjaźnie się z kilkoma ateistami :) Bardziej chodzi mi o to ze ateizm + relatywizm moralny w skali calego społeczeństwa mogą być niebezpieczne, w perspektywie czasu. Chociaż jednej postaci ateizmu faktycznie nie lubie, mam tu na mysli Ateizm jako wiare- ludzie wierzą, że nie ma Boga, religia to opium dla mas i co najlepsze starają się nawracać innych na swoje przekonania z gorliwościa której mógłby im pozazdrościć niejeden w Boga wierzący... :) |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|