Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O karierze i sensie życie: |
Wersja do druku |
Mao
Your Kitty :*
Dołączyła: 22 Sty 2006 Skąd: Garwolin/Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 06-10-2007, 18:50
|
|
|
Zegarmistrz napisał/a: | Powiedzcie mi, czy taka postawa życiowa w ogóle ma sens? |
Każdy ma inny system wartości, którym się kieruje. Dla jednego priorytetem jest rodzina, przyjaciele, a dla drugiego kariera zawodowa. Dla jednego udział w wyścigu szczórów ma jak najbardziej sens, a dla drugiego jest czymś co niszczy relacje rodzinne i sprowadza do samotności.
Jeśli o mnie chodzi, to taka postawa życiowa nie ma najmniejszego sensu. Tak jak Zeg napisał :
Zegarmistrz napisał/a: | praca jest konieczna |
Ale po co się w niej zatracać i przez nią tracić ukochane osoby? Nie rozumiem ludzi, którzy brną do ogromnych sum tylko po to aby mieć dużo pieniędzy i żeby było ich stać na drogie, markowe rzeczy, na każdą zachcianke, rozrywke. Tyle trudu po to tylko, żeby uszczęśliwić siebie? Żeby zaspokoić swoje pragnienia? Czy nie wydaje się to z lekka egoistyczne? Ja rozumiem kogoś kto pracuje dla rodziny, żeby stać było na te podstawowe, niezbędne do życia i rozwijania się rzeczy pod warunkiem, że nie kieruje to do rozbicia rodziny z powodu braku czasu dla najbliższych, z powodu zaniedbania obowiązków matki, ojca wobec dzieci i żony, męża wobec drugiej osoby. Osobiście wolałabym, żeby mąż wracał o ludzkiej porze do domu, nie zbijał kokosów, ale zarabiał tyle, aby wystarczało na jedzenie, ubrania, opłaty i edukacje dzieci, mając przy tym czas dla nich i dla mnie, aniżeli miałabym się pławić w luksusie i widywać męża jedynie w nocy w łóżku, a dzieci prawie w ogóle by nie oglądały tatusia O_o Dla mnie taka sytuacja jest conajmniej chora. Pieniądze nie są dla mnie wart tyle, żeby zrezygnować dla nich z drugiej osoby.
Lena100 napisał/a: | Ale jeżeli jest to coś co nas fascynuje, daje satysfakcję, jest spełnieniem planów i marzeń... To jestem w stanie poświęcić się karierze i nie uważam czasu spędzonego na charówce straconym. |
Właśnie... "Jeżeli" to dobre słowo, bo nie często się zdarza, że robimy to co nas intryguje, fascynuje itp. Ale jeśli uda nam się taką prace zdobyć, to czemu nie? Tylko, żeby ta fascynacja nie pochłonęła nas tak, że zapominamy o Bożym świecie. Dobrze jest kiedy radością jaką sprawia nam nasza praca potrafimy się dzielić z bliskimi i nie przeszkadza nam w utrzymywaniu z nimi dobrych relacji. |
_________________ Tomedonai negai kara hitotsu dake kanau no nara
Dare ni mo yuzuritaku wa nai yume wo tsukamitai to omou yo...
|
|
|
|
|
besmirch
Ariok Animaniak
Dołączył: 28 Paź 2005 Skąd: Falkenberg/Wroclaw Status: offline
|
Wysłany: 07-10-2007, 05:16
|
|
|
@Zegarmistrz
Dla mnei opcja "nie pracowac i glodowac" jest raczej malo realna wiec tego nie rozwazam bo odp jest dla mnie oczywista, inna sprawa jest to w jakim stopniu da sie pogodzic prace + poinne.
@Mao
bo czlowiek uzaleznia sie od luksusow za PLN'ny i potem chce coraz wiecej "apetyt rosnie w miare jedzenia"
Tak nawiazujac do temtu, widzialem sotatnio w TV (a zadko dosc ogladam) wywiad w wiadomosciach (czy czyms tam) o facecie co pracuje w irlandi ze zalozyl firme a nic nie mial etc i na koncu pada pytanie "czy wroci pan do polski?" odpowiedz "tak na starosc tak".
Troche to przerazajace ale prawdziwe czasem nie ma innej opcji zeby sie odbic czy moc w miare na poziomie "bytowac" jak albo cyrograf w firmie albo praca za granica i w sumie jakby sie zastanowic to chyba mozna porownac te 2 sytuacje (w przypadku gdy czlowiek pracujacy za granica zostawia znajomych i jedze "za chlebem") |
_________________ "It's like I'll disappear as soon as I close my eyes
I feel like I've turned into someone that even I don't recognize" |
|
|
|
|
Udai
[N]atural [B]orn [E]goist
Dołączył: 26 Mar 2006 Skąd: Częstochowa Status: offline
|
Wysłany: 07-10-2007, 18:10
|
|
|
Zegarmistrz napisał/a: | Podstawowa różnica polega na tym, że w porównaniu do nas facet jest mocno nadziany oraz posiada nieco odmienną "świadomość klasową". Generalnie, z tego, co udało mi się wczoraj ustalić, jest pracownikiem jednej z korporacji, należącym do tych wyżej postawionych. Zarabia, z tego co twierdzi bardzo dużo. Do tego dochodzą dodatki w rodzaju telefonu, samochodu, komputera etc. (wszystkie bardzo niezłe).
Z drugiej strony, płaci za to sporo. Największą ceną jest to, że budzi mnie w okolicach 6 rano, wychodząc do roboty. Wraca (jeśli w ogóle) to około 21-22, z tego co wiem, to przez 6 dni w tygodniu. W życiorysie dwa rozwody...
Pytanie brzmi: czy to w ogóle się opłaca? |
Sytuacja tego nadzianego pracoholika jest rzeczywiście nie do pozazdroszczenia - oczywiście z jednej strony mamy grubą kasę i wysoki statut społeczny ale właściwie czy ma coś po za tym ... oczywiście wszystko rozbija się o priorytety - dla mnie pieniądze to przede wszystkim wolność - chodzi mi o ten moment kiedy ma się tyle pieniędzy że można się nie ścigać i nie być zdanym na łaskę swojego pracodawcy - można zająć się wtedy tym co lubimy albo tym co nas rozwija - oczywiście to mój punkt widzenia.
Tego kolesia od Zega pieniądze niewolą - ma dużo ale co z tego za jaką cenę 15 godzin poświęconych dla pracy dla korporacyjnych śmieci - ta praca i wyrzeczenia nie są wynikiem pasji tylko defektu - pieniądze i sukces nie będą substytutem miłości i jakiegoś celu w Bushido autorstwa Inazo Nitobe jest jedno bardzo fajne zdanie opisujące podobne przypadki "Filozofia zysku i straty może wystarcza utylitarystom i materialistom o niezupełnej duszy".
wa-totem napisał/a: | Istnieje pojęcie "złotej triady" - 8 godzin pracy, 8 snu i 8 całej reszty. Zaburzenie takiej równowagi - z pewnymi ustępstwami - właśnie jest sygnałem, że coś jest nie tak. Zwłaszcza gdy dotyczy to pracy... bo nie wierzę, że ktokolwiek, poza jednorazowymi zrywami, jest zdolny do efektywnej pracy ponad 8 godzin dziennie. |
Święte słowa - uczestnicy wyścigu szczurów źle kończą - najczęściej korporacje eksploatują ich a potem wypluwają - w najlepszym wypadku kończą jako emocjonalne kaleki w wieku lat niespełna czterdziestu - i nikt po nich nie płacze na ich miejsce przyjdą następni - wg mnie nie warto bo w życiu wiele niesamowitych rzeczy za które nie trzeba nic płacić trzeba mieć emocjonalność która pozwala je odebrać i się nimi cieszyć.
Bajachikoma napisał/a: | Niektórzy ludzie wolą teraz sie wziac do pracy, uczyć sie, chodzic na szkolenia, na kursy, by potem iśc do dobrej pracy i dobrze zarabiać. Dobrze przygotowują sie do przyszłej pracy i potem kosza kase, czasami kosztem wolnego czasu. Inni wolą teraz sie bawic, wyszalec sie a potem to sie zobaczy. Ważne jest co jes wazen dla ciebie. Czy poswiecenie sie w pracy daje ci korzysci i przyjemność ?? Bo ja na przykład tyrałem po 16 godzin dziennie (praca fizyczna a nie żadne korporacje) bo potrzebowałem kase np na prawo jazdy. |
Najlepszy jest złoty środek można połączyć naukę z zabawą i pracą - Ja nie mam z tym większego problemu - ktoś mi kiedyś powiedział że największą stratą czasu jest ciągłe powtarzanie że się go nie ma ;)
Mao napisał/a: | Ale po co się w niej zatracać i przez nią tracić ukochane osoby? Nie rozumiem ludzi, którzy brną do ogromnych sum tylko po to aby mieć dużo pieniędzy i żeby było ich stać na drogie, markowe rzeczy, na każdą zachcianke, rozrywke. Tyle trudu po to tylko, żeby uszczęśliwić siebie? Żeby zaspokoić swoje pragnienia? |
Wiesz wg mnie działa tu mechanizm podobny jak w wypadku heroiny tzn. wystarczy raz w świecie wielkiej kasy i blichtru i nie chce się wracać do zwyczajności - byt kształtuje świadomość nic więcej - poza tym Mao po tym co napisałaś wnioskuje że nie jest Ci obce pojęcie wyższych emocjonalnych wartości takich jak przyjaźń, rodzina czy też miłość - niestety ludzie którzy bawią sie w wyścig szczurów nie przejmują się takimi drobiazgami ich świat jest raczej jedno wymiarowy - na kierowany na kasę i drogie farmazony - w stylu buty od Prady za 3000 pln albo piąty samochód. Podsumowując źle jest myśleć że oni czują to samo co Ty bo oni nie zobaczą w innych czegoś, czego nie ma w nich samych - dlatego najczęściej myślą że wszyscy im zazdroszczą dóbr materialnych - oczywiście mogę nie mieć racji bo to tylko luźne przemyślenia na podstawie swoich własnych obserwacji i doświadczeń. |
_________________ "It is a good viewpoint to see the world as a dream. When you have something like a nightmare, you will wake up and tell yourself that it was only a dream. It is said that the world we live in is not a bit different from this." |
|
|
|
|
Teukros
Dołączył: 09 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 08-10-2007, 18:14
|
|
|
Cytat: | Ale jeżeli jest to coś co nas fascynuje, daje satysfakcję, jest spełnieniem planów i marzeń... To jestem w stanie poświęcić się karierze i nie uważam czasu spędzonego na charówce straconym. |
Ochocho! Tu to dopiero można się przejechać! Wyobraź sobie coś takiego: dwadzieścia lat spędziłeś, realizując się w swojej ukochanej pracy. Aż tu nagle, pewnego dnia budzisz się, i stwierdzasz że to wszystko przestało być interesujące. I w tym momencie nie masz nic. Dosłownie nic, bo wszystko, cały wysiłek poszedł w pracę. Można spaść z wysoka, i już się nie pozbierać. Więc chyba lepiej nie wkładać tak wiele uczucia w pracę...
Cytat: | wystarczy raz w świecie wielkiej kasy i blichtru i nie chce się wracać do zwyczajności - byt kształtuje świadomość nic więcej |
O tak. Całkowicie się zgadzam. Pragnę tylko zauważyć, że ten "jednorazowy pobyt" to wcale nie musi być rejs luksusowym statkiem dookoła świata. Wystarczą drobiazgi - dobre ubranie, porządny komputer, nowy (a nie używany) samochód. Jak ktoś poczuje różnicę, jest stracony.
Cytat: | czestnicy wyścigu szczurów źle kończą - najczęściej korporacje eksploatują ich a potem wypluwają - w najlepszym wypadku kończą jako emocjonalne kaleki w wieku lat niespełna czterdziestu |
Generalizacja i powtarzanie sloganów z prasy. Jak bliżej popatrzeć, to okazuje się że każdy przypadek jest inny i nawet ciężko określić co to jest korporacja. |
|
|
|
|
|
Sakura_chan
Pure Angel
Dołączyła: 28 Lut 2007 Skąd: 3-wieś Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 14-10-2007, 16:25
|
|
|
Moim zdaniem każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla niego najważniejsze. Rodzina ? Kariera ? Dobra materialne ? Zdrowie ? Czy może jeszcze coś innego ? Najlepiej jest znaleźć równowagę pomiędzy tym wszystkim. Można oczywiście założyć "popracuję ciężko przez parę lat, by mieć pieniądze na utrzymanie rodziny czy np zwiedzanie świata", pytanie tylko czy będzie wiadomo kiedy się zatrzymać. Osobiście wybrałabym wariant - zarabiać mniej, ale mieć czas dla rodziny, przyjaciół, swoich pasji. Zresztą sama odeszłam z pracy kiedy zaczęła się ona odbijać na moim zdrowiu i relacjach z przyjaciółmi i nawet gdyby była lepiej płatna postąpiłabym tak samo |
_________________ To add colour to your boring today
To put magic into your melancholic tomorrow
I have come to change those nonchalant times you spent
Into precious memories
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 14-10-2007, 17:43
|
|
|
Teukros napisał/a: | Wystarczą drobiazgi - dobre ubranie, porządny komputer, nowy (a nie używany) samochód. Jak ktoś poczuje różnicę, jest stracony. | A ja się nie zgodzę - to zależy od wspominanego już systemu wartości. Od niedawna mam porządny nowy komputer, ale wcale nie czułem problemu gdy działałem na bardzo starej maszynie. Teraz jeżdżę paroletnim autem, kupiłem je zasadniczo "z fabryki", przedtem jeździłem tak nowymi jak używanymi wozami - a zdecydowaną większość życia podróżowałem kilkunastometrowymi, żółto-czerwonymi limuzynami z numerkiem i kierowcą z przodu - i nie czułem nigdy jakiejś wielkiej różnicy. Ba, nawet teraz, teoretycznie zmotoryzowany, zwłaszcza w szczycie i w centrum wolę tramwaj niż samochód.
Niewolnicy blichtru raczej mnie śmieszą... |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Ari
Livin' la Vida Loca
Dołączył: 26 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 26-12-2007, 18:36
|
|
|
Kariera to coś co mnie ściga, coraz bardziej dociera do mnie, że jeśli chcę się usamodzielnić, to muszę mieć pieniądze, czyli zasilić armię krawaciarzy... cóż boli mnie to strasznie, dlatego zawsze po pracy (obecnie: fizycznej) staram się wziąć jeszcze za jakąś prace twórczą (dziennikarską) coby może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i móc rzucić i obecne zajęcie i 'pęd do krawatu', i zarabiać na tym co naprawdę mnie fascynuje.
Liczyć na mannę z nieba nie ma jednak co, więc od października trzeba ruszyć na studia, by je przemęczyć i mieć ten awaryjny papier w kieszeni.
Choć i tak bardzo szczerze wbijam w zdobywanie czegokolwiek kosztem swego czasu (dla mnie on jest najważniejszy), owszem jestem w stanie wiele poświęcić, jeśli jednak te poświęcenie dla pieniędzy sprawi, że nie będę miał czasu wyjść wieczorem na piwo, potanczyć w weekend czy też pospacerować z ukochaną , to zastanawiać się nie będę co ważniejsze...
z drugiej strony przez takie podejście jestem daleko od wyprowadzki na swoje, ale za to blisko ludzi których cenię. Życie to sztuka wyboru |
_________________ http://peacegrenade.wordpress.com/ |
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 12-03-2008, 11:42
|
|
|
Lena100:
Cytat: | Bajachikoma, wiesz, znam człowieka, który nie skończył liceum i tydzień temu dostał przelew na 3 miliony dolarów. I takie sumy wpływające na jego konto są dla niego normalne. |
Bez kitu. Staram się siedzieć w zazen po kilka godzin na dobę i w ogóle ciągle być zazen, ale poruszyło mnie to. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|