Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Odrobina kultury na co dzień |
Wersja do druku |
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 17-03-2011, 20:20 Odrobina kultury na co dzień
|
|
|
W tym semestrze uraczono mnie niespodziewanie ciekawym przedmiotem, czyli socjologią sztuki. Skłoniło mnie to do pewnych przemyśleń. Sama historia sztuki jest nauką nieco oderwaną od rzeczywistości. Wkuwa się poszczególne style, twórców, nurty, techniki, ale jakby zapomina się przy tym o ludziach. Mnie, jako historyka sztuki interesuje przede wszystkim dzieło i artysta, reakcje ludzi czy wpływ sztuki na odbiorców rzadko kiedy. Po prostu nigdy nie patrzę na swoje „hobby” od strony społecznej. Obcowanie ze sztuką, zarówno tą starą jak i współczesną, to dla mnie codzienność. Wchodząc do kościoła po pierwsze myślę o jego wyglądzie i wystroju, nawet podczas mszy większość swojej uwagi skupiam na ołtarzu czy detalach architektonicznych. Dla mnie to zupełna norma – plakat na ulicy oceniam najpierw pod względem estetycznym, potem dociera do mnie o czym on informuje, idąc ulicą gapię się na fasady, podziwiam sztukaterie i inne bzdety. Jestem świadoma, że czy tego chcę czy nie, otacza mnie zawsze jakaś forma sztuki i nie jest to coś, co można spotkać tylko w kościele, muzeum czy galerii.
Zastanawia mnie jak patrzą na to zwyczajni „zjadacze chleba”. Bo oczywiście, każdy kiedyś był w tym czy innym muzeum, na lekcjach wbijano mu do głowy coś tam na temat sztuki i znanych dzieł. Pytanie brzmi, czy macie świadomość, że nie tylko to co w szklanej gablocie, za szybą galerii, albo zbudowanego sto – dwieście lat temu przez znanego architekta można określić tym mianem? W ogóle interesujecie się sztuką, czy wystarczy wam znajomość kilku dzieł Matejki i Leonarda da Vinci? Bywacie w muzeum, galerii z własnej woli czy tylko wtedy, kiedy was zagonią?
Pozostaje oczywiście kwestia tego, co nazywamy sztuką, bo definicji jest w trzy diabły i trochę (nie zachęcam do drążenia tego tematu, zwłaszcza że nawet historycy sztuki nie potrafią tu dojść do porozumienia). Nie chodzi mi też o to, żeby się wykłócać na temat wartości sztuki współczesnej, ponieważ jest ona tak zróżnicowana i bogata, że jednoznaczne określenie jej jako złej czy dobrej, nie wchodzi w grę (ale nie ukrywam, że chętnie poczytam co o niej sądzicie, bo to jednak nie tylko dziwaczne happeningi, instalacje nastawione na szokowanie, ale też nowoczesna architektura, fotografia czy design). Chciałabym po prostu poznać wasze zdanie na temat szeroko pojętej sztuki i tego, czy w ogóle odczuwacie jej obecność w swoim życiu, czy jest wam potrzebna? |
_________________
|
|
|
|
|
Urawa
Keszysta
Dołączył: 16 Paź 2010 Status: offline
|
Wysłany: 17-03-2011, 20:44
|
|
|
W zasadzie sam fakt interesowania się komiksem/animacją japońską podpada już pod zainteresowanie sztuką, więc śmiało można stwierdzić, że właściwie każdy forumowicz jakoś się nią interesuje. Kretyńskiego podziału na sztukę "wysoką" i "niską", tudzież "komercyjną" i "niekomercyjną" nie uznaję. Lubię to co lubię.
Jeśli chodzi o malarstwo - mam na półce kilka albumów - Bosh, Bruegel (starszy), Gieger, Friedrich, Amano, Dali, Beksiński. Reprodukcji na ścianach nie wieszam, za to mam ładną kolekcję oryginalnych grafik paru znajomych artystek i artystów, z których jestem bardzo dumny - ozdobą jest to cudo, Nie jestem znawcą malarstwa jako takiego, tzn. odróżnię impresjonizm od socrealizmu, a manieryzm od surrealizmu, ale wydaje mi się, że jest to generalnie widza, którą człowiek, mający się za względnie obytego, winien posiadać. To samo dotyczy architektury, kościółki romański i gotycki odróżnię na pierwszy rzut oka. Romański i ottoński pewnie już sprawiłby mi kłopot.
Do muzeów lubię chodzić, choć akurat częściej bywam w historycznych niż w zbiorach sztuki - tu jestem rzadko i raczej na zasadzie jak już się trafi coś ciekawego - vide wystawa prac Zofii Stryjeńskiej w Poznaniu, objazdowa wystawa impresjonistów czy wystawa rysunków Dalego. Inna rzecz, że gdy jestem w jakimś dużym, "muzealnym" mieście, to zwykle staram się te co ważniejsze galerie zaliczyć - aczkolwiek takie Tate Modern zupełnie nie zrobiło na mnie wrażenia. |
_________________ http://www.nationstates.net/nation=leslau
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 19-03-2011, 18:54
|
|
|
Pewnie wybitnie nie jestem targetem, jako dziecko historyka sztuki praktycznie wychowane na muzealnych korytarzach. Poniekąd jestem tym z czego wyrosłem - jak się ma w domu dwa regały samych tylko książek z zakresu historii sztuki i architektury, które się przynajmniej przekartkowało, nie sposób nawet mimowolnie części tego nie wchłonąć. A moja rodzinka miewała także inne pomysły, jak sprawienie 6-latkowi garnituru i regularne wizyty w filharmonii i operze, czy posłanie do szkoły muzycznej.
Opera ostatnio nie jest tak aktywna jak kiedyś, to już nie te czasy kiedy w dwa lata można było zapoznać się z sporą częścią oeuvre Verdiego i Pucciniego. Jednak nie poddaję się, obserwuję afisze, i mimo morderczych cen, staram się wybrać od czasu do czasu, jeśli pojawia się coś ciekawego.
Muzea to inna bajka - bez względu na charakter, mogę w nich spędzić dowolną ilość czasu, i na dobre ponad pół roku życia w Londynie przynajmniej połowę spędziłem radośnie zagrzebany w tamtejszych kolekcjach. Na samo obejście trzonu kolekcji antycznych British Museum poświęciłem tydzień! ^^v U nas, zwłaszcza gdy mam czas na nowym dla mnie miejscu, również zaczynam od sprawdzenia lokalnych instytucji. W mieście rodzinnym pilnuję czasówek - z wystawami, przynajmniej w wawie, jest przyzwoicie, chociaż zaimportowany z Poznania lewak ostatnimi czasy marnował pieniądze Narodówki na "wystawy" ...homoerotyczne. Ręce opadają... Oh well, już go zdmuchnęło, jak to lewak, poleciał w atmosferze smrodu nadużyć finansowych. Nowa dyrektor nie budzi mojego zaufania z racji doświadczenia, ale zobaczymy - na razie czekam, co będzie próbowała wystawiać.
Osobna sprawa, to podejście do definicji sztuki. Należę do nieskrywających się, zajadłych wrogów tzw "sztuki współczesnej". Pozwolę sobie tu na bezczelną autopromocję, jako że podejmowałem ten temat już kilka lat temu w artykuliku dla Czytelni: http://czytelnia.tanuki.pl/pokaz/2067/sztuka-czym-jest-czym-nie-jest
Osobiście boleśnie odczuwam absurdalną wręcz nie raz brzydotę w przestrzeni publicznej w Polsce, i tęsknię za chwilą kiedy generalnie estetyka, czy sztuka użytkowa, przestaną być dla przeciętnego rodaka sprawami totalnie abstrakcyjnymi - obecność ręki artysty w nawet banalnych sprawach, codziennych miejscach, potrafi uprzyjemnić życie. Naprawdę. A my - jako społeczeństwo - chyba jeszcze za często o tym zapominamy.
Ocenzurowano. (Ysengrinn)
Edit: Bez przesady Ysen, jeżeli cały ten kraj z Ministerstwem Kultury włącznie nie udławił się linkując i pisząc o wystawie "ARS HOMOEROTICA" to my tym bardziej nie musimy być bardziej święci niż Ojciec Dyrektor. Sztuka i wyższa kultura wkracza pod strzechy, nie? |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
Ostatnio zmieniony przez wa-totem dnia 21-03-2011, 16:53, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 19-03-2011, 20:48
|
|
|
Nie interesuję się sztuką. W zasadzie jestem dość płytkim człowiekiem, jeśli spojrzeć na to w ten sposób. Oczywiście nie oznacza to, że sztuka mnie odrzuca. Wręcz przeciwnie. Ale nie mam okazji z nią obcować.
Oczywiście to nie jest kwestia tego jak patrzę na świat, czy oceniam przedmioty. Potrafię całkiem dobrze ocenić estetykę prac (a w każdym razie tak mi się wydaje).
Dla mnie to za mało, by mówić o zainteresowaniu. Nie mam pamięci do nazwisk, więc nie pamiętam artystów. Nie znam się za bardzo ani na malarstwie, ani na rzeźbie, ani na muzyce, ani na literaturze. Ba, nawet na komiksie się nie znam jakoś szczególnie dobrze. By przedstawić się w jeszcze gorszym świetle powiem, ze nie wchodzę na strony o sztuce, nie kupuję żadnych magazynów o sztuce, nie wiem nawet jak się nazywają. Jakby ktoś miał wątpliwości do galerii również nie uczęszczam. Aczkolwiek mam wątpliwości, by w Gliwicach coś ciekawego działo się w tym zakresie.
Dla usprawiedliwienia dodam tylko, ze moi rodzice również sztuką nie interesują się ani trochę.
Co prawda kiedyś startowałem na wydział artystyczny, ale nie miałem wystarczająco dużo wytrwałości, by przygotować odpowiednie prace (a nie wiedziałem jaki poziom trzeba prezentować). |
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 20-03-2011, 11:43
|
|
|
A ja to w ogóle dziwny twór jestem.
Od strony tworzenia do sztuki wolę się nie zbliżać- przerasta mnie rysowanie widoczku spod mikroskopu i zagranie czegokolwiek choćby na pianinie.
Wyrosłam z domu, gdzie w sumie nie było do sztuki nabożeństwa- malarstwo, rzeźba interesowały ludzi jedynie pod względem historycznym. Odwrotnie niż założycielka tematu- interesuje mnie kto to zlecił, dlaczego, co sądzili o tym współcześni. Wyjątek robię jedynie dla muzyki, ale jako osoba pozbawiona słuchu traktuję ją wyłącznie rozrywkowo- przy czym dla mnie przy muzyce "poważnej" tez można się bawić.
Chyba dlatego lubię operę i musical- jest muzyka, jest taniec, jest fabuła. Niestety tu gdzie mieszkam opera jest jaka jest- najpierw Nabbuco ex machina (skrócony niemożebnie) teraz Czarodziejska Miednica, bo flet się zapodział. |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 21-03-2011, 16:43
|
|
|
Jeżeli chodzi o sztukę jako taką, do mnie zdecydowanie najbardziej i najłatwiej trafia muzyka. Nieraz już myślałem o tym, że urodziłem się w doskonałym momencie - jeszcze kilkanaście lat temu otoczenie się muzyką absolutnie zawsze kiedy wychodzę z domu byłoby praktycznie niemożliwe. Nie wyobrażam sobie życia bez przenośnych odtwarzaczy, ale kiedy widzę w oddali uliczny koncert czy choćby zwyczajnego grajka za drobniaki wyciągam słuchawki z uszu i wchłaniam ile się da ;)
Wszystkie pozostałe gałęzie sztuki muszą muzyce odstąpić laur pierwszeństwa - prym wiodą film i gry (a co, też sztuka, czasem powstają dzieła zaskakująco wręcz nastawione na warstwę artystyczną!), bo w nich mamy też do czynienia z muzyką. Natomiast przyznam szczerze, że klasyczne malarstwo doceniam, ale do głębokiego podziwu czy poświęcania godzin na zwiedzanie muzeów mi bardzo daleko. Bardziej doceniam sprytny, zaskakujący plakat niż perfekcyjną grę świateł na obrazie przedstawiającym piękny plener.
Jeżeli chodzi o sztukę nowoczesną to mógłbym ją podzielić jeżeli chodzi o moje odczucia na kilka kategorii. Zdarzają się dzieła, na które mógłbym wpaść sam, ale nawet gdybym wpadł to nie rozważałbym ich stworzenia - do takich zaliczają się np. płótna losowo ochlapane farbą czy obrazy przedstawiające czerwony kwadrat. Są też dzieła, na które mógłbym wpaść sam, ale nie wpadłem - i mimo pozornej prostoty tu już zaczynam doceniać twórcę. Kolejną kategorię stanowią dzieła, na które sam bym w życiu nie wpadł i nawet w przypływie buty i arogancji nie twierdziłbym, że byłbym w stanie zrobić coś podobnego - takie jak linie na budynkach układające się z jednej konkretnej perspektywy w prostokąt, czy profile ludzkich twarzy ułożone z cieni rzucanych przez pogięte kartki papieru. Takie dzieła budzą mój niekłamany podziw. Do osobnego worka wrzucam natomiast sztukę która ma szokować i wzbudzać kontrowersje - bardzo często uważam konkretne pomysły za genialne w swojej prostocie, albo bardzo innowacyjne i ogólnie lubię ten nurt - ale to już zależy od konkretnego dzieła. Zdjęcie penisa na krzyżu? Nie dziękuję. Suknia uszyta z kotletów? Now that's plain awesome :D |
_________________ ...
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 21-03-2011, 18:27
|
|
|
Eire napisał/a: | Odwrotnie niż założycielka tematu- interesuje mnie kto to zlecił, dlaczego, co sądzili o tym współcześni. |
Znaczy, to nie do końca tak. Mnie też takie rzeczy interesują, muszą, ponieważ nie mogę się tylko skupić na opisie formalnym. Chodziło mi o to, że zupełnie nie jestem w stanie określić jaki mają stosunek do sztuki współcześni ludzie.
Ja może wyjaśnię pewną rzecz, dla mnie oczywistą i pewnie dlatego nie napisałam o niej w pierwszym poście. Otóż ten temat nie powstał po to, żeby kogoś nawracać albo udowodnić, że trzy czwarte społeczeństwa to ignoranci, bo nie rozróżniają baroku francuskiego od rzymskiego. Tak naprawdę odkąd pamiętam o sztuce rozmawiałam z osobami, ktore też się nią interesowały, posiadały dużą wiedzę na jej temat, fanatykami można powiedzieć. Tymczasem nie mam pojęcia jak ją postrzegają zwyczajne osoby, które chodzą do muzemu (czy czegoś w tym stylu) raz na jakiś czas albo wcale. Miło czasem pogadać o sztuce z kimś, kto odbiera ją bardziej emocjonalnie, na żywioł. Bo jak człowiek postudiuje sobie trochę, to szybko mu przechodzi uwielbienie dla wszystkiego co "stare i wielkie" - wchodzi do galerii i wytyka jakiemuś mistrzowi, że tu mu się perspektywa sypnęła, tam złamał pani kręgosłup w trzech miejscach, a tamten architekt jakby mógł, to by jeszcze w te kolumny, portyki, gzymsy i inne starożytności walnął dupny posąg Ateny Partenos, cały w złocie i kości słoniowej, a przez środek pierdyknął mozaikę. Znaczy z jednej strony to jest fajne, bo człowiek uczy się, że taki artysta był, ale już nie musi jak w podstawówce/ liceum głosić hymny pochwalne na jego cześć. Z drugiej, już tak wiele rzeczy go nie porusza, nie sprawia mu frajdy.
Co do sztuki współczesnej - przez jakiś czas byłam ogromną przeciwniczką tego zjawiska. I nadal jest w diabły rzeczy, które mi się w niej nie podobają, m.in. to, że artysta zupełnie stracił kontakt z odbiorcą i ten drugi bez wyjaśnień krytyki albo samego twórcy może rozwalić sobie głowę o ścianę, ale nie dojdzie o co chodzi w dziele. Tak jak nie podobają mi się monumentalne gmaszyska z rzędami kolumn i pretensjonalnymi portykami żywcem wziętymi ze śwątyni antycznej. Tak samo męczą mnie współczesne projekty, które są tak nowoczesne i wizyjne, że za Chiny nie wpasowują się w otaczającą przestrzeń i co gorsza nie pozwalają odróżnić od siebie filharmonii, dworca i galerii handlowej. Ja nie mówię, że jak teatr to ma być w stylu klasycyzmu francuskiego (wyżej wspomniane gmaszyska), a jak galeria to szklano-stalowy moloch. Ale fajnie by było móc powiedzieć na pierwszy (ewentualnie drugi) rzut oka co zacz, a nie szukać tabliczki. Penisy na krzyżu, czy inne tego typu zabawy nie szokują mnie już, zwłaszcza, że w innych krajach takie rzeczy robiono wiele lat temu, więc żadna nowość, tyle że my jesteśmy purytańskim narodem, który ma specyficzne podejście do pewnych spraw (że o artystycznym zapóźnieniu, spowodowanym takim, a nie innym ustrojem przez czterdzieści lat, nie wspomnę). Żal mi tylko artysów, którzy mają tak ubogą wyobraźnię, że nie stać ich na nic lepszego.
Sztuka współczesna jest o tyle fajna, że daje niesamowite możliwości eksperymentowania z formą (wykorzystanie nowoczesnych technologii). Potrafi być przy tym zabawna i inteligentna, ale to już zależy od twórcy. Na pewno nie każdy obiekt wychwalany przez krytyków nazawałabym dziełem sztuki. Okej, jak za sto lat jeszcze ludzie będą o nim pamiętać i cenić go, niekoniecznie za walory estetyczne, to czemu nie. Zresztą to się tyczy nie tylko sztuk plastycznych, ale też literatury czy muzyki. Bo ile jestem zwolenniczką dosyć szerokiego traktowania pojęcia "sztuka", o tyle nie widzę sensu wrzucania tam wszystkiego co aktualnie jest modne i zawiera jakieś tam śladowe ilości przekazu (bo totalny plastik i wtórność odrzucam z góry). |
_________________
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 21-03-2011, 18:54
|
|
|
moshi_moshi napisał/a: | Miło czasem pogadać o sztuce z kimś, kto odbiera ją bardziej emocjonalnie, na żywioł. |
Mnie się zdaje, że reakcję na sztukę, jej odbiór, zawsze można sprowadzić do odwrócenia barokowej zasady Docere, Delectare, Permovere. Sądzę że dla prawdziwej sztuki ta zasada będzie zawsze aktualna.
Problemem jest, że współcześnie do "Docere" wielu współczesnych "tfurców" podchodzi jak Goebbels - "nie muszę mieć czegoś do powiedzenia, wystarczy wrzeszczeć dość głośno, by usłyszeli".
Do "delectare" podchodzą tak samo. Ba, wystarczy pójść na ASP i posłuchać takiego pożal się Boże "profesora", jak bredzi o dekonstruowaniu i że to dobrze jak "to uliczne bydło" się gorszy i krzywi, bo to dopiero dowód że się uprawia "Sztukę" przez wielkie "S"! Jeden taki, poproszony o pracę na temat dziedzictwa malarstwa, zrobił z celofanu wielką tubkę, wlazł do środka, i wijąc się wewnątrz, rzygał na zewnątrz pianą. Że to niby taka farba z artysty... Wszystko toto nakręcił kamerą, i potem puszczał na ścianę. Inny ustawił w kwadraciku na trawie kilkadziesiąt dokładnie takich samych odlewów głowy Chopina. Sztuka? Lol.
W tym kontekście "permovere" sprowadzono w zasadzie do znaczeniowej połówki - do aspektu negatywnego - gorszenia, skandalizowania - i stąd wzmiankowane przez przedmówcę "penisy na krzyżach".
Ale to wszystko nic - bo ludzie instynktownie odbierają właśnie w kanonicznym schemacie, i gdy trafia się ktoś kto ma warsztat, kto potrafi zrobić coś co wciąga/przyciąga, coś przekazuje, porusza - to i tak będą jak zaczarowani. I dlatego zazdrośni "tfurcy" wydymają wtedy wargi i bełkoczą coś o "chałturach" i "sprzedawaniu się publiczce". A kontestowanie kończy się tylko tym, że w ramach poprawności politycznej, profesorkowie i dyrektorowie państwowych instytucji typu Muzeum Sztiki Współczesnej biorą całą tą bandę zadufanych dyletantów na nasz garnuszek - płacąc im za ich wydumki z państwowych pieniędzy... eh. ==" |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 21-03-2011, 23:51
|
|
|
Cytat: | Pytanie brzmi, czy macie świadomość, że nie tylko to co w szklanej gablocie, za szybą galerii, albo zbudowanego sto – dwieście lat temu przez znanego architekta można określić tym mianem? |
Tak*.
Cytat: | W ogóle interesujecie się sztuką, czy wystarczy wam znajomość kilku dzieł Matejki i Leonarda da Vinci? |
Interesuję, acz nie jakoś szczególnie namiętnie.
Cytat: | Bywacie w muzeum, galerii z własnej woli czy tylko wtedy, kiedy was zagonią? |
Tylko, jeśli trafię na coś co faktycznie mnie zaciekawi - np, wystawa Stryjeńskiej.
Moshi napisał/a: | Penisy na krzyżu, czy inne tego typu zabawy nie szokują mnie już, zwłaszcza, że w innych krajach takie rzeczy robiono wiele lat temu, więc żadna nowość, tyle że my jesteśmy purytańskim narodem, który ma specyficzne podejście do pewnych spraw |
Osobiście w ukrzyżowanym penisie jako takim nie widzę nic szokującego - nihil novi, awangarda mogła robić wrażenie w latach 20. Natomiast wypowiedź autorki, że nie wie co symbolizuje krzyż... OK, przyznam, że tu udało jej się mnie zbulwersować i przekroczyć granice mojej definicji sztuki. Niestety nawet w tym nie była oryginalna, bo Bułhakow o ahtystach-półdebilach pisał już w Mistrzu i Małgorzacie.
Szkoda trochę, że ukrzyżowany penis stawiano w jednym szeregu z rzeźbą papieża przygniecionego meteorytem - która też wywołała w Polsce siarę, ale dla odmiany miała całkiem niegłupi i dość czytelny przekaz.
* ... OK, naprawdę nie mam pomysłu na odpowiedź. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|