[Zegarmistrz]

Wczoraj przypomniała mi się ta gra... Staroć absolutny, pochodzi chyba z 1994 roku.

Daleka, mroczna przyszłość, światem rządzą potężne, zwalczające się Korporacje. Jesteś dowódca odziałów specjalnych jedenej z nich i wykonujesz (przy użyciu tzw. Agentów, mocno scyborgizowanych ludzi działających w 4 osobowych odziałach) misje, mające otworzyc twemu szefostwu drogę do władzy nad światem.

Gra jest czymś w rodzaju połączenia strategii i strzelanki, podobnej do innego hitu tej samej epoki: Cannon Fodder, lecz znacznie bardziej rozbudowanej i wzbogaconej o element ekonomiczny. Między misjami bowiem filnasujesz badania nad nowymi cyberwszczepami oraz bronią, dobierasz sprzęt i amunicje. Mimo, że do przejścia większości misji wystarczą zwykłe Miniguny, to dobór sprzętu ma czasem kluczowe znaczenie.

Wykonywane misje dzielą się na kilka rodzajów. Mamy typowo bojowe zadania, eskorty,zabójstwa, perswazje (przkonujesz ludzi by się do ciebie przyłączyli) oraz kilka wariantów na powyższe (jest mn. odbijanie zakładników). Walczysz z wrogami kilku rodzajów:

- Policją - czyli normalnymi siłami porządkowymi... Poza kilkoma początkowymi misjami nie mają cienia szans, by być groxnymi.

- Wojskiem (występującym w obu Amerykach i Afryce Południowej), generanie niegroźnym, choć mocniejszym niż policja i potrafiącym być uzbrojonym w ciężką, niebezpieczną broń...

- Agentami innych syndykatów, najczęstrzym i niestety najgroźniejszym nieprzyjacielem.

Nowum w tej grze była spora interakcja z otoczeniem. Prawiewszystko dało się rozwalić: drzewka, samochody, pociągi, budki telefoniczne, śmietniki, cywilów...

Podobne gry: Cannon Fodder (1 i 2), Syndiacate Wars (kontynuacja), Gender Wars

[Miya-chan]

Syndicate! *_____* Ja to miałam na amidzeeeeeeeee *_____* Jeju, jak to już było dawno temu T_T I miss it T___T Nie powiem, grałam w to głównie żeby sobie porozwalać ;) Minigunem, pod tym względem popieram absolutnie >:D I żeby móc pouzbrajać swoich agentów w nowiutkie metalowe części :> Oh, God, ja, która techniki unikam jak ognia *odsuwa się trochę od swojego kompa* tak zawzięcie cyborgizowałam ludzi... _^_
Wśród rozwalanek i zabijania (konkurencyjne syndykaty, brrr) najbardziej jednak lubiłam PERSWAZJE!!! Nie ma jak przekonywanie - brało się taki fajny przyrządzik, używało się go na danym delikwencie i już był PRZEKONANY :DDDDDDDDDDDDD

[g_v_s]

Tak, to były czasy... Amiga 500 *__* Swego czasu miała lepszą grafikę i więcej gierek niż PC..

Syndicate to chyba pierwszy cRPG w jakiego grałem, tylko szkoda że wtedy moja znajomość angielskiego była na strasznie niskim poziomie... nie wiem nawet czy pierwszą misję przeszedłem ^^'

[Kai]

Tak, moja kochana Amiga i najlepsza gra, jaką na nią miałem. To były czasy. A gra nawet teraz bardzo mi się podoba. Fakt, najlepsza była perswazja - pamiętam, jak ganiałem po ulicach z tym urządzonkiem - najpierw parunastu przechodniów. Jak się ich miało wystarczająco dużo, to można było "przekonywać" policjantów, którzy wspomagali nas siłą ognia. A przy jeszcze większym tłumie - "przekonywało" się agentów wroga - i kto mówił, że w jednej misji może brać udział na raz tylko czterech agentów (coprawda pozostałymi nie dało się sterować, tylko za nami chodzili)... Agenci i policjanci strzelali do naszych wrogów, a z przechodniów robiło się żywe tarcze... rany, ale ja mam skrzywioną psychikę.

[Zegarmistrz]

HA! Cały świat, łacznie z Atlantic Acelerator przyjął barwy Tanuki Corporation... W wyniku walki zginą jeden z moich (naszych?) agentów rozwalony zmasowanym ostrzałem na Akceleratorze... Miotacze laserowe potrafią zdziałać cuda.

Poziom gry od czasów Amigi znacząco mi urusł. Kiedyś nie mogłem sobie poradzić z częscią misji...

PS. Ma ktoś Syndicate Wars?

[Szaman Fetyszy]

Ja miałem (i nie wiem czy mam nadal XD) - dotrwałem do chyba 14 misji gdie zdobywało sie Plasma Lance - kolejna była tak dziwna że sie przegrywało po paru minutach nie wiedzieć czemu O_o'. I to obydwoma stronami konfliktu. Co więcej niektóre misje były strasznie trudne i przechodziło się je po kilkunastu podejściach.