[Zegarmistrz]

O tej książce przypomniał mi news o kręconym kolejnym filmie, który pominę milczeniem mniej - więcej podobnym do tego, jakie zachował Shwarceneger w pierwszej ekranizacji.

Dawno, dawno temu, gdy fantasy nie było jeszcze pisane przez feministki, o feministkach i dla feministek (no offence), a ziemię przemierzali tacy herosi jak Kane Niesmiertelny był sobie cykl o Connanie. Liczył sobie coś z 80 tomów, pisanych przez czołowych grafomanów epoki. Mimo, że robiono z niego maksymalne badziewie jakie może istnieć (tylko przez to, że krytycy jeszcze mało podówczas widzieli) jest zaskakująco dobry literacko i nawet nie ma w nim aż tak dużo plotholi, jak możnaby się spodziewać.

Naturalnie brak w nim jakiś szczególnych fabuł, czy głębokich psychologicznie postaci, ale przy dzisiejszych żenujących powiastkach trzyma poziom. Dziś nikt już niestety nie piszetakiej fajnej, kiepskiej fantasy jak kiedyś...

[Grisznak]

A wiesz, że jestem chyba jednym znielicznych, którzy przeczytali chyba wszystko co wyszło w Polsce o Conanie ? To jedna z moich całkowitych fiksacji, co prawda w domu mam jedynie część tego co napisął Howard + kilka komiksów, ale dzięki bibliotekom czytałem wszystkie tomy serii "posthowardowskiej".
Ech, gdzie to się wszytsko podziało ? Kane'a też lubiłem, za samą oryginalną postać głównego bohatera ( Blade of Immortal się chowa ).
Z filmów dodałbym jeszcze Czerwoną Sonię, to jednak jak dla mnie nieodłączna część tego "heroicznego" okresu w Hollywood.

A wiesz, że jestem chyba jednym znielicznych, którzy przeczytali chyba wszystko co wyszło w Polsce o Conanie ? To jedna z moich całkowitych fiksacji, co prawda w domu mam jedynie część tego co napisął Howard + kilka komiksów, ale dzięki bibliotekom czytałem wszystkie tomy serii "posthowardowskiej".
Ech, gdzie to się wszytsko podziało ? Kane'a też lubiłem, za samą oryginalną postać głównego bohatera ( Blade of Immortal się chowa ).
Z filmów dodałbym jeszcze Czerwoną Sonię, to jednak jak dla mnie nieodłączna część tego "heroicznego" okresu w Hollywood.

[Ysengrinn]

Przeczytałem "Conan Uzurpator".Było to już po tym jak sięgnąłem po Tolkiena i Sapkowskiego, więc sentymentu nie mam żadnego. Ksiązka to dno, niewiele lepsza od cyklu przygód o Drizzcie Do'Urny. Czemu? Bo jest cholernie hamerykańska - główny bohater to kałboj, jego przeciwnicy to złe bandziory, a gdzieś tam po krzakach chowają się jacyś india... pardon, piktowie.

[Grisznak]

Wiesz co Ysen, pomyśl trochę zanim napiszesz takei bzdury...weź poprawkę, że Conan to lata 30, początki literatury fantasy, Salvatore nawet wtedy nie srał w pieluchy...a teeksty w stylu "hamerykańskia" jedynie świadczą o "jełopropejskim" sposobie myślenie.

Wiesz co Ysen, pomyśl trochę zanim napiszesz takei bzdury...weź poprawkę, że Conan to lata 30, początki literatury fantasy, Salvatore nawet wtedy nie srał w pieluchy...a teeksty w stylu "hamerykańskia" jedynie świadczą o "jełopropejskim" sposobie myślenie.

[Ysengrinn]

Początki fantasy owszem, ale nie literatury w ogóle. Ja stwierdzam po prostu, że książka była fatalnie napisana, miała kiepską fabułe i beznadziejne(cholernie amerykańskie właśnie) postaci. To znaczy - jeden superhiroł o fistaszku zamiast mózgu, w porównaniu z pozostałymi bohaterami będący zresztą niemal geniuszem, postaci drugoplanowe dzielące się na "sidekicków" i "tych złych", a wszystkie panie to ruszające się i oddychające dekoracje.

Wybacz, ale nie zamierzam stosować taryfy ulgowej tylko dlatego, że to fantasy. Niewiele późniejszy "Hobbit" jest o niebo lepszy, choć podobno pisany dla dzieci.

[Grisznak]

Po prostu nie czujesz tego klimatu i tyle, heroic fantasy to specyficzny gatunek. Howarda lubię i to bardzo, facet był naprawdę utalentowanym pisarzem, co udowodnił kilkoma zbiorami powieści z pogranicza fantasy i horroru. Kolejna rzecz, że jednak większość współczesnych pisarzy, mimo szumnych deklaracji, więcej zawdzięcza Howardowi niż Tolkienowi.
Zestawienie natomiast z hobbitem jest bez sensu, to tak jakbyś Władcę porównywał z Czarną Kompanią.

Po prostu nie czujesz tego klimatu i tyle, heroic fantasy to specyficzny gatunek. Howarda lubię i to bardzo, facet był naprawdę utalentowanym pisarzem, co udowodnił kilkoma zbiorami powieści z pogranicza fantasy i horroru. Kolejna rzecz, że jednak większość współczesnych pisarzy, mimo szumnych deklaracji, więcej zawdzięcza Howardowi niż Tolkienowi.
Zestawienie natomiast z hobbitem jest bez sensu, to tak jakbyś Władcę porównywał z Czarną Kompanią.

[Ysengrinn]

[Grisznak]

I najczęściej tak właśnie kończyli...niemniej w takich czasach zdarzało się, że ktoś taki zostawał królem i to w cale nie takim złym. Poza tym gdybyś zauważył, to Conan jako bohater przechodzi ewolucję od głupiego dzieciaka po mężczyznę, no ale tu trzeba się wgłębić w temat.

I najczęściej tak właśnie kończyli...niemniej w takich czasach zdarzało się, że ktoś taki zostawał królem i to w cale nie takim złym. Poza tym gdybyś zauważył, to Conan jako bohater przechodzi ewolucję od głupiego dzieciaka po mężczyznę, no ale tu trzeba się wgłębić w temat.

[Beryl]

Conan był głupi? E? Łazi po świecie, gdzie się nie zapałęta, tam się języka dość szybko uczy, przejmuje dowodzenie i ludzie jakoś nic przeciwko nie mają... chyba aż taki głupi to on nie jest.

[Zegarmistrz]

Powiedziałbym raczej pozbawiony subtelności... Na filozofa on by się nie nadawał, gdyż po prostu zamiast komplikować sobie życie wybierał najprostszą opcję (najczęściej związaną z użyciem przemocy fizycznej... ale to akurat nie jego wina).

Nie jestem pewien, na którego Connana trafił Ysengrin (Uzurpator tak?). Tego jest coś z 80 tomów, zdarzają się wśród nich i lepsze i gorsze. Swoją drogą te Howardowskie są dość średnie, niezłe są np. Wagnera czy Lina Sraque de Campa.

[Grisznak]

Ja tam lubię klasyczne "howardowskie" takie jak np "Godzina Smoka" ( masterpiece ). Poza tym, który ze średniowiecznych władców waszym zdaniem był erudytą zajmującym się filozofią czy literaturą ? Bolesław Chrobry, Karol Wielki ?

Ja tam lubię klasyczne "howardowskie" takie jak np "Godzina Smoka" ( masterpiece ). Poza tym, który ze średniowiecznych władców waszym zdaniem był erudytą zajmującym się filozofią czy literaturą ? Bolesław Chrobry, Karol Wielki ?

[Ysengrinn]

Co do przejmowania dowodzenia przez Connana - jak już pisałem, reszta jest jeszcze głupsza od niego. Na przykład dwóch kapitanów pirackich w pierwszym opowiadaniu, którzy mają umysłowość na poziomie "ZabićZabićZabić", czy jakiś frajer w chyba ostatnim, który się pakuje do jaskini pełnej potworów tylko po to, żeby powiedzieć Connanowi "mam klucz do twoich kajdan, ale cię nienawidzę, więc ci go nie dam, ha ha hAAAAAAAAAARRRGHHHHHH!!!". Oczywiście Connan korzysta z okazji, uwalnia się i zabija potwora zajętego konsumpcją.

Tak więc Grisz ma rację: nie czuję tego i tyle;>.

[Totalizator]

Conana czytałem jednego i wydawał mi się... no... głupi. Nie to że nie lubię heroic fantasy ale ogólnie akcja, narracja itp. niezbyt mi przypasowały, całość sprawiała raczej toporne wrażenie.
Za to Cohen Barbarzyńca wymiata:).