[Bianca]

ostatnio rzad w koncu zdecydowal sie na podjecie akcji typu platne studia wyzsze motywujac to tym, ze na darmowe studentow nie stac. mnie problem ten juz nie dotyczy (szczesliwie) a nawet gdyby, to zarabiam dosc by za owe studia zaplacic.... ale dla wielu uzytkownikow tego forum jest on chyba dosc na czasie (mniej lub bardziej). stad pytanie: jakie sa wasze prognozy odnosnie tego, do czego wprowadzeni oplat doprowadzi.

dla mnie oczywisty wydaje sie byc upadek uczelni panstwowych.... czemu?

- coz, majac do wyboru gdzie zaplacic za dyplom papierkowy (czyli taki za unikniecie wojska) to chyba raczej wybierze sie jakas informatyke czy stosunki miedzynarodowe na prywatnej niz fizyke na pw. bo to jednak do czegos oprocz papierka posluzy, a poza tym mniej nauki
- muszac placic za studia to raczej wybierze sie informatyke na poljapie ktory umozliwia ulozenie sobie planu tak, by moc pracowac, nic na pw, gdzie jest to z deifnicji niemozliwe (2 godziny zajec, 3 okienka, 3 zajec, a inaczej ni mozna bo to prosze panstwa sa studia dzienne)
- muszac placic za studia raczej wybierze sie poljap czy lazarskiego, majacych nowoczesne wyposarzenie i nowoczesna widze (bo na pw informatyka jest przestarzala o jakies 10 lat w stosunku do realiow)
- muszac placic za studia wybierze sie uczelnie, na ktorej ma sie cos do powiedzenia odnosnie kiepskiego wykladowcy (a tak, on juz od 5 lat dostaje oceny od wszystkich studentow, ze nie nadaje sie do niczego, to jest najnizej w statystykach) czy nawet przedmiotu dodatkowego (no prosze panstwa,przeciez nie mozna zebyscie mieli ten sam przedmiot z druga grupa z rownoleglego rocznika, bo to tyle roboty papierkowej. i wszyscy musicie wybrac to samo, bo was jest za malo by was dzielic)
- muszac placic za stdia wybierze sie raczej lazarskiego, ktory w zasadzie gwarantuje zatrudnienie ponad 1/3 absolwentow poprzez rozwiniety system praktyk a nie pw ktore dopiero rok temu doszlo do tego, ze biuro karier w zasadzie do czegos sluzy

oczywiscie, uczelnie prywatne typu "szkola przedsiebiorczosci i bankowosci dajaca papier" raczej statusu nie zmienia... ale poljap czy pare innych, oferujacych wiedze na wysokim poziomie oraz przygotowanie do rynku pracy (a nie widze akademicka na tematy ktore juz od paru(nastu) lat nikogo nie interesuja) powinny wyrzucic z rynku uczelnie panstwowe. problematyczne wydaja sie rowniez kierunki typu biologia czy historia, bo ani naukowcy ani nauczyciele zwykle nie zarabiaja az tyle

z drugiej strony, studenci podziela sie na 2 kategorie: maminsynkowie(coreczki), ktorym studia finansuja rodzice i ktorzy wychodza z nich nieprzygotowani do zycia, oraz ci, ktorzy studiowac chca i beda, czyli sami na te studia zarobia, i po ich zakoczeniu beda mogli swobodnie piac sie w gore. powinno to spowodowac pojawienie sie wiekszej ilosci mlodch ludzi juz zahartowanych zyciem, stad majacych w nim wieksze szanse, co moze miec pewien wplyw na gospodarke.

ale, wspomnieni juz ludzie nie beda rozumieli, czemu maja finansowac rzesze falszywych rencistow, czy bezrobotnych (skoro panstwo odmowilo im finansowania stdiow, by utrzymac te renty i zasilki)...... a to z kolei moze sie skonczyc ich ucieczka na zachod.

ale tu juz wchodze w powazne gdybanie.... chociaz ciekawa jestem, na ile mam racje. jak wam sie wydaje? (i moze ktos ma wlasne teorie na ten temat)

ostatnio rzad w koncu zdecydowal sie na podjecie akcji typu platne studia wyzsze motywujac to tym, ze na darmowe studentow nie stac. mnie problem ten juz nie dotyczy (szczesliwie) a nawet gdyby, to zarabiam dosc by za owe studia zaplacic.... ale dla wielu uzytkownikow tego forum jest on chyba dosc na czasie (mniej lub bardziej). stad pytanie: jakie sa wasze prognozy odnosnie tego, do czego wprowadzeni oplat doprowadzi.

dla mnie oczywisty wydaje sie byc upadek uczelni panstwowych.... czemu?

- coz, majac do wyboru gdzie zaplacic za dyplom papierkowy (czyli taki za unikniecie wojska) to chyba raczej wybierze sie jakas informatyke czy stosunki miedzynarodowe na prywatnej niz fizyke na pw. bo to jednak do czegos oprocz papierka posluzy, a poza tym mniej nauki
- muszac placic za studia to raczej wybierze sie informatyke na poljapie ktory umozliwia ulozenie sobie planu tak, by moc pracowac, nic na pw, gdzie jest to z deifnicji niemozliwe (2 godziny zajec, 3 okienka, 3 zajec, a inaczej ni mozna bo to prosze panstwa sa studia dzienne)
- muszac placic za studia raczej wybierze sie poljap czy lazarskiego, majacych nowoczesne wyposarzenie i nowoczesna widze (bo na pw informatyka jest przestarzala o jakies 10 lat w stosunku do realiow)
- muszac placic za studia wybierze sie uczelnie, na ktorej ma sie cos do powiedzenia odnosnie kiepskiego wykladowcy (a tak, on juz od 5 lat dostaje oceny od wszystkich studentow, ze nie nadaje sie do niczego, to jest najnizej w statystykach) czy nawet przedmiotu dodatkowego (no prosze panstwa,przeciez nie mozna zebyscie mieli ten sam przedmiot z druga grupa z rownoleglego rocznika, bo to tyle roboty papierkowej. i wszyscy musicie wybrac to samo, bo was jest za malo by was dzielic)
- muszac placic za stdia wybierze sie raczej lazarskiego, ktory w zasadzie gwarantuje zatrudnienie ponad 1/3 absolwentow poprzez rozwiniety system praktyk a nie pw ktore dopiero rok temu doszlo do tego, ze biuro karier w zasadzie do czegos sluzy

oczywiscie, uczelnie prywatne typu "szkola przedsiebiorczosci i bankowosci dajaca papier" raczej statusu nie zmienia... ale poljap czy pare innych, oferujacych wiedze na wysokim poziomie oraz przygotowanie do rynku pracy (a nie widze akademicka na tematy ktore juz od paru(nastu) lat nikogo nie interesuja) powinny wyrzucic z rynku uczelnie panstwowe. problematyczne wydaja sie rowniez kierunki typu biologia czy historia, bo ani naukowcy ani nauczyciele zwykle nie zarabiaja az tyle

z drugiej strony, studenci podziela sie na 2 kategorie: maminsynkowie(coreczki), ktorym studia finansuja rodzice i ktorzy wychodza z nich nieprzygotowani do zycia, oraz ci, ktorzy studiowac chca i beda, czyli sami na te studia zarobia, i po ich zakoczeniu beda mogli swobodnie piac sie w gore. powinno to spowodowac pojawienie sie wiekszej ilosci mlodch ludzi juz zahartowanych zyciem, stad majacych w nim wieksze szanse, co moze miec pewien wplyw na gospodarke.

ale, wspomnieni juz ludzie nie beda rozumieli, czemu maja finansowac rzesze falszywych rencistow, czy bezrobotnych (skoro panstwo odmowilo im finansowania stdiow, by utrzymac te renty i zasilki)...... a to z kolei moze sie skonczyc ich ucieczka na zachod.

ale tu juz wchodze w powazne gdybanie.... chociaz ciekawa jestem, na ile mam racje. jak wam sie wydaje? (i moze ktos ma wlasne teorie na ten temat)

[BOReK]

Co do ucieczki z kraju - ja sam spadam stąd, bo po prostu tu nie widzę większych perspektyw. Poza tym właśnie takie wyjazdy podsunęły władzom pomysł - skoro wyjeżdżają pracować za granicę, to niech za naukę płacą. W końcu państwo kształci nas za friko mając nadzieję, że samo na tym skorzysta :P. A tak to korzysta inne państwo, które nas nie kształciło.

Co do politechniki - racja, kijowe plany doprowadzają ludzi do rozpaczy, ale co zrobić, trzeba wytrwać. Ale i tak wolę póki co mieć te darmowe studia, niż płacić na innych ;).
No i zbędne kierunki - jedni idą na studia w nadziei na dobrą przyszłość, inni idą z zamiłowania do jakiejs tematyki. I nie powinno im się tego uniemożliwiać. Ich sprawa, co potem zrobią. Wiadomo, że "techniczni" mają większe szanse dorobienia sobie, niż humaniści, więc ci pierwsi w razie wprowadzenia opłat za dzienne mają lepiej po prostu.

Odnośnie fałszywych rencistów - jest tez druga strona medalu, czyli chorzy, którym za Chiny renty dać nie chcą, chociaż powinni. No i bezrobotni, którzy po prostu nie mają szczęścia. A że są kombinatorzy - w każdym środowisku są.

Tak więc wg mnie na razie trzeba po prostu się uczyć, a potem myśleć, co z tym robić. Ja mam takie plany, zeby po studiach trochę tu zarobić, a potem czmychnąć do Australii i tam sie zająć czymś, co lubię. Np. kierowca 18-kołowców albo coś z koleją ^^'. Co prawda jestem na razie technik ekonomista i niedługo mgr inż. fizyki komputerowej (może :P), ale to tylko papiery. W większości ogłoszeń chcą wyższego, czasem tylko preferuja jakieś konkretne ;).

Ehh, rozmarzył się człowiek... ^_^

[wa-totem]

Cóż...
Tak się składa że jestem absolwentem prywatnej, i studentem państwowej uczelni...
Mam też sporo znajomych nauczycieli akademickich (tzw. towarzystwo rodzinne), i słyszałem nieco (na razie plotek) na temat tego w którą stronę to ma iść.

Nie ulega wątpliwości, że chcąc się czegoś nauczyć i startując od zera (tzw. goły maturzysta) lepiej jest wybrać renomowaną uczelnię prywatną. Jednak niestety, znając sprawę z autopsji mogę powiedzieć że papiery z prywatnych uczelni wciąż mają wartość papieru na którym je wydrukowano i zmienia się to powoli, nawet jeśli szkoła ma renomę. Szkoły państwowe jeszcze trochę na swoich szyldach pojadą.

Jest niemal pewne że będzie się upowszechniać studiowanie zaoczne; na SGHu to jest zorganizowane naprawdę sensownie, i w obliczu płacenia, trzebaby być naprawdę kiepasem żeby zostać przy dziennych. Ci bardziej zdyscyplinowani (wymóg samodzielnej pracy) szybko odpłyną z dziennych, i robią to już teraz - mam masę młodszych koleżanek i kolegów, którzy przeszli z dziennych, dostali naukowe (więc i tak nie płacą) a nawet jeśli nie, to zarabiają dość żeby zapłacić i wciąż im się taka zamiana opłaci. Zwyczajnie szkoda życia na bumelowanie parę lat.

A co do nowych propozycji... potencjalni przyszli urzędnicy MEN (bo nam z MENiSa znów sport wyjmują) planują komitet, który będzie ustalał priorytety edukacyjne (ilu absolwentów jakich kierunków potrzeba) i wysokość stypendium państwowego na danym kierunku. Co ciekawe, te pieniądze mają iść za studentem do uczelni którą wybierze, jeśli ma ona dany kierunek 'przyklepany' w MEN. To ma być uzupełnione grantami dla badań akademickich (cokolwiek to by nie znaczyło; czytaj - koło ratunkowe dla pewnych kierunków na uczelniach państwowych).
Innymi słowy, jak MEN ustali, że będzie w roku X 2000 informatyków, to zestawi się wyniki matur kandydatów na ten kierunek w skali kraju, i 2000 najlepszych dostanie tyle ile MEN zdecydował; jeśli to mniej niż czesne w ich wybranej uczelni, muszą sami dopłacić. Co ciekawe, jeżeli 100 z tych 2000 pójdzie do uczelni W, to ona ma zagwarantowane dla tego rocznika 100 stypendiów przez tok kształcenia rocznika, ale musi w obrębie swoich studentów te stypendia rotować, czyli jeśli w W uczy się na tym roczniku i kierunku 200 ludzi, to stypendium państwowe ma zawsze 100 najlepszych, bez względu na tryb nauczania. Z tego co słyszałem, problemem jest obecnie, co zrobić gdy ta uczelnia nie będzie miała po roku czy dwóch tych 100 studentów... Roboczo proponują zabieranie, i dodawanie uczelniom które mają najwyższe średnie w gronie stypendystów.
Kolejną ciekawostką jest idea państwowej fundacji, która w imieniu państwa będzie te stypendia dawać, podpisując z delikwentami umowy. Zobowiązujące do przesyłania kopii zeznania PIT (lub potwierdzenia pozostawania bez pracy z urzędu pracy; sic!) składanego w RP przez 10 lat od pierwszego uzyskania stypendium... Stypendium byłoby w zasadzie taką quasi-pożyczką z opcją anulowania po spełnieniu warunku pozostawania (i w domyśle pracy) w kraju. Oczywiście będzie się można z tego "wykupić" zwracając stypendium...
Kolejna ciekawostka - miałoby nie być żadnych ograniczeń wiekowych dla stypendium państwowego; innymi słowy - jedyne fory mieliby startujący od zera z nową maturą (cała reszta musi zapłacić co najmniej za jeden semestr, i liczyć że przebije się do stypendialnej czołówki albo płacić dalej).
Kolejną ciekawostką miałoby być włożenie istniejących państwówek do fundacji. Podobno ma to otworzyć uczelniom drogę do działalności gospodarczej, dodać kontrolę fundatorów, ale tak naprawdę - być kluczem i furtką do cichej prywatyzacji części z nich...

Z wszystkim tym jest wciąż na razie wielki problem - porównywalności ocen w poszczególnych uczelniach, to raz; dwa - wprowadzenie powyższego może wymagać zmian w konstytucji, ale tu już trwają pewne kłótnie, że może jednak nie...