[CainSerafin]

Locke Superczłowiek polecony mi daaawno temu przez Grisznaka.

Na razie jestem po dwóch tomikach i muszę się przyznać, że się nie zawiodłem. Co prawda zarówno tytuł jak i okładka są kiczowate a tłumaczenie dosyć "drewniane", a jednak manga ma to COŚ. Trzeba się tylko przyzwyczaić do archaicznej kreski, ale jest to usprawiedliwione datą powstania mangi - pierwszy tom wyszedł w 1969 r. Poza tym widziałem brzydszą kreskę w nowych tytułach, wiec ten element oceniam na plus.

A teraz o historiach. "Tysiącletnie imperium", choć początkowo mnie nie wciągnęło, jednak z czasem ładnie się plącze, szczególnie po amnezji "Amelii". Ladny i ekspresowy wątek romantyczny wyszedł autorowi, nie ma co XD. Poza tym, to na czym mi zależało, czyli brak podziału na dobre i złe postacie, co widać najlepiej w finale opowieści.

"Kto siem boi ESP-erow?" Kwik! Ależ to było kjutne! Moj wewnętrzny fanboy otrzymał wszystko czego mu potrzeba. Historia szalona, humorystyczna i z wielką, zuą postacią jako bossem. Swoją drogą jej motywy i plany były po prostu groteskowe i wykopane w kosmos XD. Mila odmiana po cięższym "Imperium".

Podsumowując, całkiem dobra manga wymagająca jednak wyrozumiałości ze względu na wiek i formę wydania, oraz odpowiedniego podejścia. Polecam!

Locke Superczłowiek polecony mi daaawno temu przez Grisznaka.

Na razie jestem po dwóch tomikach i muszę się przyznać, że się nie zawiodłem. Co prawda zarówno tytuł jak i okładka są kiczowate a tłumaczenie dosyć "drewniane", a jednak manga ma to COŚ. Trzeba się tylko przyzwyczaić do archaicznej kreski, ale jest to usprawiedliwione datą powstania mangi - pierwszy tom wyszedł w 1969 r. Poza tym widziałem brzydszą kreskę w nowych tytułach, wiec ten element oceniam na plus.

A teraz o historiach. "Tysiącletnie imperium", choć początkowo mnie nie wciągnęło, jednak z czasem ładnie się plącze, szczególnie po amnezji "Amelii". Ladny i ekspresowy wątek romantyczny wyszedł autorowi, nie ma co XD. Poza tym, to na czym mi zależało, czyli brak podziału na dobre i złe postacie, co widać najlepiej w finale opowieści.

"Kto siem boi ESP-erow?" Kwik! Ależ to było kjutne! Moj wewnętrzny fanboy otrzymał wszystko czego mu potrzeba. Historia szalona, humorystyczna i z wielką, zuą postacią jako bossem. Swoją drogą jej motywy i plany były po prostu groteskowe i wykopane w kosmos XD. Mila odmiana po cięższym "Imperium".

Podsumowując, całkiem dobra manga wymagająca jednak wyrozumiałości ze względu na wiek i formę wydania, oraz odpowiedniego podejścia. Polecam!