Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Gondor 00 |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 01-04-2009, 13:57 Gondor 00
|
|
|
Gandalf, o dziwo znowu z długą brodą, siedział przed kamerą na fotelu, w gustownym białym garniturze. Obie dłonie opierał na lasce, sporo krótszej od tych jakie nosił przed laty. Zaczął mówić powolnym dostojnym głosem, spoglądając z tysięcy ekranów wzrokiem przenikającym ciała i dusze widzów.
Mam wiadomość do przekazania wszystkim ludziom, elfom, krasnoludom, niziołkom i orkom w Śródziemiu - nazywamy się Valinor Being. Jesteśmy prywatną organizacją używającą nowej samobieżnej broni - Gundamów. Celem dla którego istniejemy, jest zakończenie wszelkich konfliktów zbrojnych w Śródziemiu. Nie zamierzamy walczyć dla osobistej korzyści. Powstaliśmy, by wyeliminować zmagania wojenne, zatruwające ludzkie serca. Przedstawię teraz nasze intencje wszystkim ludom:
Dominacja, religia, energia - nieważne czym usprawiedliwiona, wkroczymy na pole każdej bitwy by ją spacyfikować. W tej sposób mamy nadzieję zreformować świat. Nieważne czy to kraj, organizacja czy korporacja. Jeśli wspierają wojnę będą mieli z nami do czynienia. Jesteśmy Valinor Being. Istniejemy w celu zakończenia wszystkich wojen, jako prywatna siła zbrojna.
* * *
- Czy temu staremu brodaczowi do reszty odbiła palma?! - burknął, wyłączając telewizor, wyniosły Maiar, ponad dwa tysiące lat wcześniej zwany Sauronem.
- To pewnie przez to, że musi siedzieć ciągle w jednym miejscu - westchnęła Galadriela, kręcąc głową. - Wiesz, przyzwyczaił się przez te wszystkie lata do podróży, a teraz nie może ruszać się poza Isengard. Każdemu by odbiło.
- Jeśli on myśli, że to było zabawne...
Nie dokończył, przerwał mu straszliwy huk, dobiegający z oddali. (Były) Czarny Władca stanął jak wryty, po czym natychmiast rzucił się do drugiego pokoju, gdzie spoczywał palantir. Położył na nim dłoń (po chwili zrobiła to także Galadriela) i jego wzrok natychmiast przeniósł się kilka kilometrów poza Barad Dur, do jego najnowocześniejszej fabryki zbrojeniowej u stóp Orodruiny. Nie wierzył w to co zobaczył. Olbrzymie hale i hangary płonęły niczym suche polana, co i rusz wstrząsane kolejnymi wybuchami. Wszędzie kłębili się przerażeni ludzie i orkowie, próbując ratować cenny sprzęt, gasić płomienie lub po prostu wydostać się z tego piekła. Nigdzie jednak nie było śladu agresora. Wyglądało na to, że wszystko rozegrało się w mgnieniu oka - zaatakował błyskawicznie zaatakował, unieszkodliwił system obronny, dokonał zniszczeń i jeszcze szybciej się ewakuował.
- Spójrz! Tam...
Mairon skierował wzrok w żądanym kierunku. Zobaczył oddalający się mały punkcik, ciągnący za sobą połyskujący ogon, niczym kometa. Gdy przybliżył wizję zobaczył...
- To jakiś żart...
* * *
- Zaczęło się - szepnął kędzierzawy, rudy hobbit, wyłączając holograficzny ekran w telefonie komórkowym. Obrócił wzrok w stronę swego towarzysza wysokiego, czarnowłosego elfa z charakterystyczną grzywką zaczesaną na lewe oko. - Jesteś gotów, Meneldil?
- Tak, Galdorze - potwierdził elf, podnosząc wzrok. Spojrzał na dwa potężne mechy, górujące nad nimi. Jeden był białoniebieski kilkoma z żółtymi elementami, na jego ramionach umocowane były niewielka tarcza i składany miecz. Drugi był białozielony i w potężnej dłoni trzymał gigantyczny łuk. - Jesteśmy Valinor Being. Naszą misją jest uwolnienie świata z okowów wojny
- Zaiste - potwierdził hobbit, zakładając niebieski hełm. - Będziemy walczyć o pokój, aż nie zostanie kamień na kamieniu. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 01-04-2009, 15:48
|
|
|
- Jesteśmy Valinor Being. Będziemy walczyć o pokój aż nie zostanie kamień na kamieniu - Powtórzył Galdor, siedząc wygodnie w kokpicie swego mecha.
- Niech świat patrzy na na nas i wie, że czasy konfliktów zbrojnych w Śródziemiu się skończyły - dopingował mu Meneldil (pomijając wygodnie fakt, że ostatnia większa bitwa miała miejsce dobre 1800 lat wcześniej)
Mechy leciały coraz wyżej, przelatując niczym kometa nad krainami Śródziemia. Galdorowi co prawda wydawało się, że Gandalf coś mówił o trzymaniu się blisko ziemi, ale euforia spowodowana pierwszą akcją, i duma z wspaniałego Gundama robiły swoje. Dwie maszyny wzbijały się coraz wyżej i wyżej.
- Galdor, uważaj, mam coś na radarze! - Wykrzyczał nagle Meneldil.
- Co? Jak? Gdzie?... To... To niemożliwe!
- Jesteśmy Valinor Be.......... - odgłosy z kabiny urwały się nagle, zastąpione gwałtownym hukiem, a potem szumem.
Wysoko nad światem Anar Ognisto-złoty, Słońce Ardy leciało dalej, niezachwiane w swojej odwiecznej trasie, ozdobione na froncie drobnymi wgnieceniami po dwóch mechach. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|