FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
  Stowarzyszenie Zramolałych Biurokratek
Wersja do druku
Mai_chan Płeć:Kobieta
Spirit of joy


Dołączyła: 18 Maj 2004
Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć...
Status: offline

Grupy:
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
WIP
PostWysłany: 29-08-2005, 21:36   Stowarzyszenie Zramolałych Biurokratek

- Życie nie jest już takie jak kiedyś - powiedziała czarownica.
- Oj, zdecydowanie nie jest - powiedziała uczennica czarownicy.
Tu nastąpiło dwukrotne westchnięcie i poprawienie okularków.
- Ludzie już nie wierzą w Stare Obyczaje...
- Oj, zdecydowanie nie wierzą
- I olewają Prawa...
- Oj olewają...
- Beznadzieja ==
- Oj tak ==

Uczennica czarownicy podniosła się z krzesła i podeszła do szafki z aktami. Otworzyła pierwszą z brzegu szufladę i wyciągnęła pierwszą z brzegu teczkę.
- Patrz tylko. Kolejny przejaw chamstwa i braku poszanowania kultury...
Czarownica pokiwała tylko głową. Dobrze pamiętała tą akcję...
- A pamiętasz tą sprawę z prawami autorskimi? Szaleństwo...
Tym razem uczennica pokiwała głową ze zrozumieniem.
- I te wieczne przekleństwa...
- I prześciganie się w wymienianiu swych "wyczynów" seksualnych i alkoholowych...
- I te wszystkie Mrrrroczne i Gothyckie klimaty...

Czarownica i uczennica czarownicy pokiwały głowami. Doskonale się rozumiały.
Mai i IKa zdecydowanie były staroświeckie. Cóż, były to w końcu czarownica i uczennica czarownicy. A to o czymś świadczy. Ponadto, obydwie miały zapędy biurokratyczno-prawnicze, co owocowało czasem dość dziwnymi rzeczami.

Tym razem była to walka z Brakiem Poszanowania Starych Obyczajów oraz Praw.
Stowarzyszenie Zramolałych Biurokratek czuwało w ciszy... Na kolejną ofiarę....

_________________
Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!

O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD

Przejdź na dół Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź blog autora Odwiedź galerię autora
IKa Płeć:Kobieta

Dołączyła: 02 Sty 2004
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 30-08-2005, 09:43   

Na skwarnej pustyni cos bielało... Jeżeli przyjrzeć sie temu z daleka, można było odnieść wrażenie, iż widzi się białe, okrągłe kamienie, wygładzone przez pustynny wiatr. Wrażenie to było spotęgowane dodatkowo przez drgające, gorące powietrze, unoszące się nad Wielką Pustynią OstaBana. Jednakże po zbliżeniu się do obiektów można w nich było rozpoznać czaszki ... same czaszki... niektóre z ogromymi kłami, niektóre z nadmiernie wysuniętą częścią czołową... wśród nich bielały pozostałe części szkieletów, tworząc malowniczy układ, a ich pozycja wskazywała na nagłe i niespodziewane zejście. Pośród nich przemieszczała się jakaś postać z łopatą, od czasu do czasu mrucząca coś pod nosem

- {skomplikowany piktogram}! - warknął potknąwszy się <znowu> o kraj długiej szaty. - No, ja rozumiem, że muszą mi posyłać tych delikwentów, a raczej ich pozostałości w końcu nie ma tego gdzie podziać ostatnimi czasy... ale DLACZEGO w takim upale muszę się pałętać w tym czymś!

Z jego kieszeni dobiegł nagle dźwiek, przypominający popularną melodię ze znanego serialu "Rajłertch".
- Sucham? - odezwał się spoglądając z niesmakiem na najpliższą wyszczerzoną czaszkę.
- Podobno znowu jest dla nas jakas robota... - damski głos odezwał się w słuchawce.
- Tak. Spotkamy się tam gdzie zwykle. Otrzymacie odpowiednie materiały na miejscu.
- I o tej samej porze...
- Tak. Bez odbioru. - rozłączył się mężczyzna i szeroko sie usmiechnął. A nie był to usmiech przyjemny. Wymamrotał dwa słowa i szybko wskoczył w otwarty właśnie portal.

W biurze czarownic IKa odłożyła słuchawkę i spojrzała na swoja uczennicę.
- Wiesz co masz robić...
Mai rozbłysły oczy a jej twarz rozjaśnił uśmiech, który co poniektóre mniej wrażliwe osoby mógł przyprawiś o kołatanie serca i drżenie kolan, tudzież zimne poty.
- Wiem. Szefowo, jeszcze jedna sprawa ... trzeba będzie dokupić nową szafę na akta.
IKa spojrzała na długie rzędy półek, uginających sie pod tonami papieru i uśmiechnęła sie nieprzyjemnie.
- Zaiste...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 06-09-2005, 17:49   

Miarowy odgłos kopyt działał usypiająco. Siodła rycerskie mają to do siebie, że siedzi się w nich jakby w fotelu, co tylko wspomaga pokusę drzemki. Ysen jednak wiedział, że nie może sobie pozwolić na utratę czujności. W okolicy czaił się wróg.

Rycerz westchnął ciężko, rozglądając się po okolicy. Droga wiodła głębokim jarem, któego stoki porastały dorodne krzaczory. Każda z Trzech Wiedźm zapewne wypatrzyłaby sobie tu oczy, rozpoznając różne rzadkie i niespotykane gdzie indziej, może nawet ginące, gatunki krzewów. On widział jednak tylko krzaczory, do tego paskudne krzaczory. A co gorsza - w takich krzaczorach mogła się schować cała armia trolli. Na szczęście trolle były zazwyczaj za głupie na zasadzki. Sapnął gniewnie. Wśród istot, jakie nienawidził (a imię ich było legion) trolle zajmowały pozycję między drowami a wampirami, co było wysoką lokatą, jak na rasę o średnim ilorazie inteligencji 60. O ile wampiry jakoś tak wzięły i zniknęły, a drowy dały się grzecznie wyeksterminować, to trolle okazały się niechętne współpracy. W zasadzie było nawet coraz gorzej.

Podróżni skarżyli się, że na drodze do Forum grasuje banda tych obrzydłych bogom i ludziom stworów, napada na karawany, rabuje konie, gwałci dobytek i porywa kupców. W przypadku trolli wcale nie brzmiało to tak absurdalnie jak się wydaje, więc trzeba było wysłać kogoś, kto opanowałby sytuację. Ponieważ Zeg był akurat nieosiągalny Ordo Moderatum dysponował tylko jednym specjalistą od detrollizacji, niezwłocznie więc go wysłała.

Rycerz poprawił się w siodle, jednocześnie odrzucając pelerynę z lewego barku, by nie przeszkadzała przy dobywaniu miecza. Zbliżał się właśnie do zakrętu wąwozu i dochodziły go dziwne odgłosy. To znaczy dziwne dla postronnego, dla niego był aż nadto znajome.

- Parszywe bestie, nie ma z wami chwili spokoju - warknął. - Od miesiąca praktycznie nonstop jestem na szlaku, od jednego punktu zapalnego do drugiego...

Powoli zakręt odsłaniał cel jego wędrowki. Ujrzał zniszczone wozy z egzotycznymi owocami, rozrzucone wokoło trupy, a także stado stworzeń na pierwszy rzut oka przypominających małpy. Po bliższym przyjrzeniu stwory przestawały jednak przypominać cokolwiek. Miały ciała jakby neandertalczyków, nieowłosione i przygarbione, okryte skórami lampartów i tygrysów. Na głowach mieli ogromne czarne grzywy, wyglądające jakby przed chwilą kopnął ich prąd, co poniektórzy mieli również pojedyncze rogi na czołach. Ich twarze z grubsza przypominały ludzkie, nie zdradzały jednak żadnych procesów myślowych i posiadały wyjątkowo dużą gębę, paskuedni i głupio zarazem uśmiechniętą.

- Zabija się was, tłucze, tratuje, rąbie, siecze, a wy i tak wracacie - warczał Ysengrinn, zeskakując z konia.
- Gluugluubłeebłee! - odpowiedział rozsądnie jeden z trolli, machając czymś co wyglądało jak piszczel mamuta.
- Ilu jeszcze muszę posłąć do piachu, by wreszcie dotarło do was, że nie jesteście tu mile widziani? - przeraźliwie powolnym ruchem wydobył miecz z pochwy.

Był to niemalże czarny oręż, wykuty z najtwardszej stali i pokryty runicznymi klątwami, niweczącymi trollowską moc regeneracji. Warnung - miecz wykuty przez starożytne krasnoludy na wojnę z pomiotem Bezdennej Pustoty. Rycerz zasalutował, pozwalając promieniom słońca odbić się od miecza i oślepić stwory. Sekundę później już go tam nie było, zmaterializował się za to tuż przed najwyższym potworem.

<Wyciemnienie,trzy następujące po sobie błyski ostrza, ostatnie na czerwono z lepkim chrupotem>

Zaskoczone trolle patrzyły jak rycerz stoi z zakrwawionym mieczem wciąż w pozycji po cięciu, plecami do jednego z nich, obaj zamarli w bezruchu. Kilka uderzeń serca i największa bestia osunęła się an ziemię. Ysen otworzył oko i spojrzał na pozostałe.

- ILU?!

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group