Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Imprezy: |
Wersja do druku |
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 14-01-2008, 16:26 Imprezy:
|
|
|
Temat wypłynął jako Offtop gdzieś w okolicach sylwestra. Mianowicie imprezy... Wielu z nas deklaruje, że ich nie lubi. Inni w tym samym momencie bawią się na takich, przygotowują je lub na nie czekają. Jak to z wami jest? Czy lubicie / nie lubicie imprez? Dlaczego je lubicie i nie lubicie? Jeśli ich nie lubicie, to co musiałoby się w nich zmienić, żebyście je polubili i odwrotnie: co ich amatorom psuje zabawę? |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 14-01-2008, 17:21
|
|
|
Nie lubię spotkań, które większość moich znajomych określa mianem "imprezki" - grono 5-30 osób, nie wszyscy muszą się znać, używki na poziomie innym niż zerowy (tolerowany tylko niski - ktoś sobie wypije jedno albo dwa piwa), chaos i hałas również. Przy okazji wymieniłem powody, może oprócz tego pierwszego, ale tłoku i tak nie lubię. Generalnie takie spotkania nie mają w ofercie po prostu niczego, co mogłoby mnie zainteresować. No i szkoda mi forsy na coś takiego.
Co by mnie przyciągnęło - "moja" muzyka i jakieś ciekawe zajęcie. Tam poza gadaniem i ewentualnie tańcem zwykle po prostu nie ma co robić! Raz byłem na imprezie, gdzie było co robić z tego względu, że towarzystwo było całkiem umuzykalnione, były dwie gitary, ktoś nawet djembe przywiózł... Można by zwieźć jakieś konsole albo coś i chętnym urządzić jakiś turniej. Można by po prostu w coś zagrać - planszówka, gry słowne, cokolwiek. Doświadczenia pokazują, że w odpowiednim towarzystwie się da i nie wieje nudą ;]. No i brak alkoholu (poza dwoma wyjątkami i piwem dla każdego poza mną, kierowcą, tak było na owej imprezce). Brak fajek też by mnie przyciągnął, ale na to zwykle jest metoda "tu się nie pali, idź na zewnątrz".
Co teoretycznie popsuje zabawę amatorom - oczywiście jest to strzał artyleryjski na koordynaty, ale pewnie brak używek, głównie alkoholu. Nie przepadam za widokiem nawalonych ludzi, jeszcze mniej mi się uśmiecha rozmawiać z nimi o sensie życia i wspominać Bóg jeden wie co. Strzał na podstawie komentarzy poimprezowych, w których większość wspomnień zaczyna się od "a ten to tak dał w palnik, że...". Druga rzecz to ograniczenie ilości osób - jeśli już mam się bawić z ludźmi widywanymi codziennie, to niech to będzie tak w miarę kameralnie. Niestety, ludzie się garną do kupy (bo kupa brzydko pachnie i nikt jej nie rusza), a zwykle w tej kupie połowy osób nie znam, więc poowa zabawy mnie mija. |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 14-01-2008, 17:57
|
|
|
Ja nie lubie chodzić na imprezy gdzie występuje alkohol.. Uważam ze wesoło moze być również bez niego. Niestety moja kochana klasa jest troszeczke (no może nie troszeczke) rozpita. Tak samo moi znajomi z gima. Ileż to razy złyszałam "aaaa finlandie piłam". Ja uważam że najlepsza zabawa ejst po trzeźwemu. Pojechałam na piernicon z myślą "bedzie dużo anime, ale zapewne ludzą po pijaku będzie odwalać". Miło się zaskoczyłam ponieważ co prawda ludziom odwalało ale na trzeźwo. Na tego rodzaju imprezy moge chodzić, bo po pwierwsze, mam o czym rozmawiać ( w moim mieści nie ma ludzi co podzielają moje zainteresowania, choćby dlatego ze ja dzisiaj zaczęłąm sobie śpeiwać, a właściwie nucić "i say yes" z ZnT to kumpel pwoeidział że mam nasrane w swim małym rozumku przez ten japonski szmelc.) no i jakoś ludzie są bardzie... normalni? moze nie normlani a ja raczej do nich bardzije pasuję. W każdym razie rozumieją moje zainteresowanie, to, czym się przysłowiowo "jaram" i dzięki temu można poznać kogoś fajnego i powymieniać z nim poglady typu "która seria jest elpsza"
Jeżeli chodzi o imprezy rodiznne... Zamyka sie w pokoju, ew biore laptopa bo zawsze są pytania. Poprostu nienawidze zjazdów rodzinnych. Największą przyjemnością dla mnie ejst siadnięcie kupą przed monitorem i obejrzenie jakiegoś dobrego anime, przy okazji porzucanie się popcornem lub masowa gra w ddra (5 osób zapoweidziało mi nalot na chate bo chcą zobaczyć co to ejst ^^)
Na dyskoteki też nie chadzam bo muzyka mi nie pasuje... a jakby mi pasowała to ide o zakąłd ze by tam 99 % ludu wywiało. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 14-01-2008, 18:42
|
|
|
W czasach studenckich chodziłem - raz, że studiowałem w mieście zamieszkanym przez ludzi na poziomie, dwa, że było ciekawie, trzy, z racji fachu. Niemniej, po powrocie do rodzinnego grodu nie zdarza mi się to zbyt często. W moim burakowie definicją imprezki jest "techno&wino", a i szans na znalezienie ludzi, którzy mogliby być partnerami do jakiejkolwiek rozmowy nie ma. Koncerty to albo disco polo, albo punko polo albo hip hop, czyli nic, co mogłoby mnie interesować. Czasem idę, bo przyjeżdża jakaś gwiazda i redakcja chce relację. Jednak generalnie ze społecznością lokalną sie nie integruję.
Całe szczęście, są konwenty i są spotkania jenocie. |
|
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 14-01-2008, 19:21
|
|
|
Za Starych Dobrych Czasów, Kiedy Człowiek Był Młody i Głupi (czyt. gimnazjum-liceum) zdarzało mi się wielokrotnie imprezować. Nie były to jednak typowe imprezy. Niewielkie (5-8 osób), stałe, zgrane grono uczestników, dobra muzyka, kulturalna zabawa, ale też dobrze pojęte zbzikowanie sprawiały, że miło się je później wspominało. Oprócz tego byłem nawet parę razy na czymś, co zwykle określa się mianem "imprezy" - m.in. na połowinkach klasowych. Najciekawszym wspomnieniem z nich jest widok śpiącego, skacowanego kumpla z klasy z ogórkiem i paluszkami wciśniętymi w usta, co niech posłuży za ilustrację tego, jak dobrze bawiłem się na tych "imprezach".
Z pójściem na studia sytuacja drastycznie się zmieniła. Ponieważ z natury jestem człowiekiem ciekawskim, a także wbrew opinii pewnych indywiduów dość otwarty społecznie, udałem się razy kilka na takie czy inne imprezy, zarówno większe, jak i zwykłe wypady na piwo. Większość z nich po góra godzinie zaczynała wpasowywać się w niezmienny schemat. Ludzie dzielili się na kilka grupek, a wśród każdej z nich toczyła się rozmowa tak interesująca, że możnaby podejrzewać, iż istotny w niej jest tylko sam fakt mówienia, a nie to, co właściwie się mówi. Zresztą przy hałasie panującym w większości lokali i tak ledwo dało się cokolwiek usłyszeć. Ja natomiast zwykle stałem gdzieś z boku, obserwując całe zamieszanie, a po kilku daremnych próbach znalezienia dla siebie miejsca odchodziłem niepostrzeżenie, myśląc: co ja tu, na wielkiego jenota, robię?!? Więc moja przygoda z imprezami studenckimi szybko dobiegła końca. |
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 14-01-2008, 20:34
|
|
|
Dużych imprez nie znoszę. Takich co nie znasz większości ludzi, jest tłoczno i dużo alkoholu (chociaż to ostatnie to nawet-ale bez przesady). Wolę w małym gronie (4-9 osób) gdzie wszyscy się znają, jedzonko, troszkę czegoś mocniejszego, dużo gadania i jakieś gry (najczęściej w karty).
Za niedługo bedzie studniówka (liceum). Idę bo to jednak ma się raz w życiu. Będzie cała klasa i ogólnie rocznik .Gdzieś połowę ludzi znam. Tańczyć - to jakoś się uda (zależy co).
Wypady na piwko do baru czy do kumpla to się zdarza jakoś 1 raz na 2 tygodnie.
Na 18-nastkach na których byłem nie czułem się za dobrze. Nudno było i nieciekawie (przynajmniej dla mnie). Na swoje 18 urodziny zaprosiłem 4 najlepszych kumpli i posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wypiliśmy, pojedliśmy i ogólnie było swojsko i fajnie.
(swojsko-> mieszkam na wsi). Jeżeli pić to z rozsądkiem. Nie znoszę pijanych ludzi.
Tak to u mnie wygląda. Można powiedzieć że jestem dziwny ale dobrze mi z tym.
Imprezom mówię nie. Nie jestem typem imprezowicza. |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary.
Ostatnio zmieniony przez Pan B dnia 16-01-2008, 22:03, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 14-01-2008, 21:45
|
|
|
Niestety, aż zbyt często słowo impreza oznacza hałas i używki, a zbyt głośna muzyka, papierochy i nadużywający napojów wyskokowych (o innych używkach nie wspomnę, bo same wzmianki wystarczają by mnie zmienić w niebezpiecznego, zwłaszcza dla apologetów, berserka) to akurat to czego szczerze niecierpię.
Szklankę piwa a lepiej lampkę dobrego wina traktuję wyłącznie jako dodatek do obfitego posiłku, a co takiego jest atrakcyjnego w "stanie wskazującym na spożycie" nie rozumiem =__=
Ot, tyle... |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Azag
Shade Reaver
Dołączył: 06 Lis 2005 Skąd: Chruszczobród Status: offline
|
Wysłany: 14-01-2008, 22:41
|
|
|
Na imprezy chodziłem, chodzę i prawdopodobnie będę chodził żadko - niestety. Nigdy nie chodziłem na impry, na których kluczowe było popularne: "nawalmy się czymkolwiek" (oprócz zakończenia 8 klasy w pedałówie czyli wypadu do lasu rocznika 1983 mojej wsi - ale to było dawno już dawno :)).
Jak dla mnie absolutnym wyznacznikiem tego bym dobrze się bawił jest znajomość minimum połowy towarzystwa na imprezie. Znając ludzi potrafię świetnie się bawić przy czymkolwiek - granie, tańczenie, oglądania, gadanie (ale bez przesady bo po jakimś czasie robi się jednak nudno) - cokolwiek by było ciekawie, wesoło i śmiesznie. Jak inni przede mną nie lubie rozpitych ludzi, i jeśli chodziłem na jakąś imprezę z alkohole to raczej z konwenansów.
Osobiście tęsknię za potańcówami - ostatnio byłem na takiej kilka lat temu - a trzeba przyznać, że lubie się pogibać na prawo i lewo - preferencje muzyczne: techno/dance albo rock - może to śmieszne i niecodzienne połączenie ale bardzo dobrze czuje się na parkiecie przy obu typach muzyki. Równie dobrze bawiłbym się przy Sandstorm jak i przy Last Train Home. Nie cierpie "popideł" i hip hopu - w tańcu lubie poszaleć, muza musi mieć kopa, to charakterystyczne coś, a jak dla mnie przy tym się kompletnie nie da - pierwsze wydaje mi się odpowiednie dla jakichś grzecznych panienek, które przestępują z nogi na nogę i machają rytmicznie to jedną to drugą rączką bo za bardzo nie wiedzą co robić - drugie... no cóż - tak jakoś wyszło, że zazwyczaj trudno mi tego choćby słuchać. Całkiem fajnie bawi mi się też na weselach - moje własne było najlepszym w moim życiu. Kapitalnie bawiłem się też na swojej studniówce - gdzie te czasy?? :)
Jeśli chodzi o nasiadówy to chętnie wrócił bym do Magic The gathering nights - czyli 8 ludzi, "stos" kart, żarcie i późna noc. Ciągle regularnie w kameralnym gronie pogrywamy z kumplami po nocach W Heroes of M&M 3. Zdarzały się też nasiadówy nad Labiryntem Śmierci (home modyfikowana wersja - chyba zdwukrotnie rozbudowane przepisy). Czy gry w Warhammera RPG też można nazwać imprezą?? Przy filmach też można się często nieźle pobawić, w szerszym gronie chyba każdy film ogląda się zupełnie inaczej, a mam i za sobą kilka "Anime Party" - choć to akurat na tym forum żadny wyczyn. Ostatnio miałem okazję być też na wieczorze "odhamiającym", na którym każdy mógł zaprezentować swoją twórcząść kulturalną dowolną - kapitalny pomysł. Karaoke też jest super w gronie ok. 10 osób. A wszystko to całkowicie na trzeźwo - a rano głowa boli tylko z braku snu.
Moim ostatnim wielkim wydarzeniem są tzw. przez nas Nocne Manewry - ciemna noc, las, łąki etc. latarki, moro, podział na grupy, różnorakie zadania, od rozwiązywania zagadek, po "rywalizację kontaktową" - nie chodzi tu o walki oczywiście :). Raz nawet przyjechała do nas policja :) - to dopiero były jaja. Ogólnie kapitalna sprawa.
Tak lubię imprezy, choć niestety żadko na nich bywam. Dobra impreza i najlepiej sami znajomi (a na ilość tychże w sumie nigdy nie nażekałem) i naprawdę można świetnie spędzić wolny czas. |
_________________ "Doprawdy, najpewniejszą drogą do piekła jest droga stopniowa - łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów" |
|
|
|
|
Ras Zielin
Jah bless You!
Dołączył: 04 Sty 2008 Skąd: Zielona Góra Status: offline
|
Wysłany: 15-01-2008, 13:59
|
|
|
Lubię imprezować. Ale nie lubię byle jakiej imprezy, gdzie jest od groma pustaków...
Panienki, które po kilku piwach lądują w łóżku jakiegoś kolesia (albo z nim w kiblu podczas imprezy) i kolesie, którzy nie potrafią się bawić i wszczynają burdy NIE ZNOSZĘ!
Muzyka odpowiednio klimatowa, żeby było można posiedzieć przy piwku i pogadać czy też potańczyć (najlepiej Reagge, Jazz, Blues i Funky 70' 80')
Ostatnio rzadko gdzieś na imprezkę się wybiorę, bo nie ma nic ciekawego
(wszędzie same impry typu "bauns"... dobija mnie to...
Ostatecznie uważam, że najlepsze są domówki w gronie bliskich :) Rozmowy toczą się konkretnie i ludzie trzymają poziom :)
W końcu imprezy są po to żeby się odprężyć a nie denerwować :] |
_________________ Iku zo! |
|
|
|
|
Sakura_chan
Pure Angel
Dołączyła: 28 Lut 2007 Skąd: 3-wieś Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 16-01-2008, 13:58
|
|
|
Lubię imprezy jeśli znam przynajmniej część ludzi i jeśli towarzystwo nie przesadza z alkoholem. Grono umiarkowane - nie za duże nie za małe. I wolę imprezy w domu niż łażenie po lokalach.
Co mi w imprezach przeszkadza - ludzie bez humoru, albo delikwenci którzy przesadzili z alkoholem i reszta imprezy sprowadza się do doprowadzenia owych do względnego porządku. |
_________________ To add colour to your boring today
To put magic into your melancholic tomorrow
I have come to change those nonchalant times you spent
Into precious memories
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|