FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
  Życiowa Droga - czy naprawdę mamy wybór?
Wersja do druku
Meliana Płeć:Kobieta
desert rose


Dołączyła: 22 Kwi 2008
Status: offline
PostWysłany: 05-10-2009, 21:26   Życiowa Droga - czy naprawdę mamy wybór?

Temat chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Miałam lekkie opory, czy go założyć, bo kwestie, które chcę tutaj podjąć nie są łatwe, a momentami będą wręcz kontrowersyjne. Ciekawość Waszych opinii przemogła jednak obawy, dlatego - spróbujemy.

Mamy to szczęście, że urodziliśmy się w kraju demokratycznym, gdzie Konstytucja gwarantuje nam prawo do wolności, równości, szacunku i godnego życia. Nie jesteśmy w stanie wojny, czy innego konfliktu zbrojnego, mamy dostęp do wszelkich możliwych dóbr konsumpcyjnych, większości z nas nie brakuje niczego. Możemy więc z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że jesteśmy naprawdę WOLNYMI ludźmi i po raz pierwszy od X-lat mamy możliwość kształtowania swojego przeznaczenia podłóg własnej woli.

Ale czy na pewno tak jest? Czy współczesny świat daje nam wolny wybór, czy tworzy raczej - idąc za tezą Herberta Marcusego - "człowieka jednowymiarowego", który działa według pewnych utartych schematów narzuconych nam przez kapitalistyczny konsumpcjonizm?
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: współczesny model polskiej "drogi do szczęścia" (czy jak kto woli - "człowieka sukcesu") wygląda następująco: szkoła, studia, dobrze płatna praca, mąż/żona i dzieci. Odstąpienie w którymś punkcie od tego właśnie schematu uważane jest za awangardę, chwilowe dziwactwo, a często nawet za brak odpowiedzialności, lenistwo, albo nawet (o zgrozo) ubytek fizyczny lub psychiczny. Państwo i społeczeństwo narzuca nam pewne rozwiązania i przekonania z którymi (pomimo wolnego wyboru) ciężko jest walczyć.
Nie chcę przez to powiedzieć, że edukacja, praca, małżeństwo, czy też macierzyństwo nie dają szczęścia. Dają je z pewnością. Pytanie tylko czy zawsze i każdemu?
Jak Wy patrzycie na te kwestie? Uważacie, że tylko prosta droga gwarantuje Wam spokój i szczęście w życiu, czy też wolicie iść "pod prąd" i szukać własnej drogi mimo wszystko?

_________________
"Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Costly Płeć:Mężczyzna
Maleficus Maximus


Dołączył: 25 Lis 2008
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 05-10-2009, 21:35   

Nie jest to bez wątpienia komentarz, jaki byłby dla autorki zadowalający - ale jak dla mnie są to kwestia w mniejszym stopniu zależne od realiów polityczno-gospodarczych, a w większym od danej indywidualnej jednostki. W myśl zasady "zdolny sobie i tak da radę". I w zasadzie cała moja filozofia odnośnie tych kwestii do owej zasady się sprowadza, nijak mi tutaj wnikać w owe przytoczone schematy. Bo i nie trzeba studiów do sukcesu, jeżeli ma się odpowiednie umiejętności (gdzie odpowiednią umiejętnością, co w zasadzie najważniejsze, jest także umiejętność sprzedania własnych zdolności). Znam jednostki, które do tego nie potrzebowały nawet skończyć gimnazjum, tak gwoli ścisłości...

Każde państwo ma swoje perspektywy - a już czy zarabianie w ich obrębie polega na działalności pozytywnej, która otoczenie wspiera, czy negatywnej, która polega na żerowaniu na owym, czy pozwala na mieszczenie się w prawie lokalnym, czy prowokuje do wykraczania poza nie, to już osobny temat. Co by nie było - dla mnie to obojętne, czy jesteśmy w Polsce, czy w USA czy w Demokratycznej Republice Kongo. Wszędzie się da wyjść na swoje.

_________________
All in the golden afternoon
Full leisurely we glide...
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 05-10-2009, 22:24   

Meliana napisał/a:
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: współczesny model polskiej "drogi do szczęścia" (czy jak kto woli - "człowieka sukcesu") wygląda następująco: szkoła, studia, dobrze płatna praca, mąż/żona i dzieci.


I kredyt mieszkaniowy, który będą spłacać 60 lat.

Powiedzmy sobie szczerze: nie jest to droga do szczęścia, materialnego dostatku, ani sukcesu. W Polsce ukończenie studiów nie gwarantuje ani pracy, ani wysokiej płacy. Pracodawcy też rzadko patrzą na stopnie. Nazwałbym to raczej drogą do względnej stabilności. Nawet w wypadku odniesienia sukcesu nie gwarantuje ona bogactwa. Pensja w wysokości 3, 5 czy nawet 10 albo 20 tysięcy złotych to jeszcze nie jest bogactwo.

Dlaczego więc ludzie taką ścieżkę wybierają? Bo jest względnie bezpieczna. Oczywiście nie wszyscy tak robią. Po pierwsze: część ludzi popełnia błędy, które powodują, że nie mogą podążać tą ścieżką (np. za wiele wagaruje, więc nie zdaje matury i nie dostaje się na studia, popada w nałóg, wybiera zły kierunek etc.). Z drugiej strony aby dojść do czegoś naprawdę wielkiego trzeba częstokroć zaryzykować. Poświęcić czas, siły, pieniądze, pot i łzy tylko po to, by z całą pewnością za pierwszym razem przegrać (a często też za drugim, trzecim, czwartym... albo wręcz za każdym razem). Ile osób ma odwagę, by zrobić coś takiego, gdy bynajmniej nie ma gwarancji, że kiedyś ich wysiłki przyniosą jakikolwiek rezultat?

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Eire Płeć:Kobieta
Jeż płci żeńskiej


Dołączyła: 22 Lip 2007
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 05-10-2009, 23:08   

Costly napisał/a:
jak dla mnie są to kwestia w mniejszym stopniu zależne od realiów polityczno-gospodarczych, a w większym od danej indywidualnej jednostki. W myśl zasady "zdolny sobie i tak da radę"


Tak, ale pytanie na ile nasze zdolności są wynikiem cech wrodzonych, a na ile ukształtować nas społeczeństwo, środowisko i osobiste doświadczenia. Nie bylibyśmy tacy sami rodząc się się 1000, 500 czy 100 lat temu, albo nawet dzisiaj żyjąc w Pekinie, Wellington, czy afrykańskim buszu. Tak samo średniowieczny władca wyrwany ze swego środowiska raczej nie zrobiłby kariery.

Większość ludzi kształtowana jest przez swoje czasy, a na to by rzucić im wyzwanie stać naprawdę nielicznych- to prawda, ale czy to źle? Zazwyczaj dążymy do stabilizacji, a ci którzy rzucają wyzwanie schematom nie zawsze wygrywają. Pewnie-patrzymy na podróżników, artystów, skandalistów, zdobywców bajecznych fortun dni dawnych i dzisiejszych i myślimy, ze mają fajnie- tyle, ze nie siedzimy w ich głowach i nie wiemy ile kosztowały takie decyzje. A ilu outsiderów przegrało, zostało zapomnianych? Ilu zmarło w nędzy i uznanie przyszło dopiero po śmierci?

Ja tam sądzę, że klimat w Polsce nie jest najgorszy- jeśli nie pasuje nam ten schemat, zawsze można sprzedać lodówkę i wsiąść na poduszkowiec pełen węgorzy. dziwne spojrzenia to naprawdę niewysoka cena za spełnienie marzeń. pytanie tylko czy o tym marzyliśmy.

_________________
Per aspera ad astra, człowieku!
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1018596
 
Numer ICQ
Costly Płeć:Mężczyzna
Maleficus Maximus


Dołączył: 25 Lis 2008
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 06-10-2009, 01:11   

Eire napisał/a:
Tak, ale pytanie na ile nasze zdolności są wynikiem cech wrodzonych, a na ile ukształtować nas społeczeństwo, środowisko i osobiste doświadczenia. Nie bylibyśmy tacy sami rodząc się się 1000, 500 czy 100 lat temu, albo nawet dzisiaj żyjąc w Pekinie, Wellington, czy afrykańskim buszu. Tak samo średniowieczny władca wyrwany ze swego środowiska raczej nie zrobiłby kariery.


Po co tak daleko sięgać? Wystarczyłoby mnie przenieść na inną dzielnicę za młodości, to dość do mocnego zmienienia mojej osoby. Bardziej piłem tutaj do takiego banalnego stwierdzenia w guście "nie ma środowisk pozbawionych perspektyw".

_________________
All in the golden afternoon
Full leisurely we glide...
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Bezimienny Płeć:Mężczyzna
Najmniejszy pomiot chaosu


Dołączył: 05 Sty 2005
Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych.
Status: offline
PostWysłany: 06-10-2009, 09:33   

Eire napisał/a:
Tak, ale pytanie na ile nasze zdolności są wynikiem cech wrodzonych, a na ile ukształtować nas społeczeństwo, środowisko i osobiste doświadczenia.
I jedno i drugie. Otoczenie w jakim wyrastamy (kraj/epoka, majętność i przynależność do grupy społecznej/zawodowej rodziców, znajomi, wypadki losowe) stwarza nam pewne warunki startowe. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze (a inne lepsze do jednej rzeczy a gorsze do drugiej). To natomiast, jak te warunki będziemy potrafili wykorzystać (i do czego) to już w znacznej mierze kwestia cech indywidualnych.

Nie ulega wątpliwości, że obecny świat narzuca nam pewne ogólne ramy wyboru drogi życia (wspomniany przez Zega "bezpieczny wybór"), ale po pierwsze pozwala na dość duże wariacje wewnątrz tych ram (nie narzuca nam np. jaką pracę mamy sobie znaleźć, czy czego konkretnie się uczyć, a co do małżeństwa, tu też sytuacja się ostatnio mocno zmienia), a po drugie nie piętnuje aż tak bardzo tych, którzy decydują się drogę tą z jakiegoś powodu porzucić - zwłaszcza, że "uznanych" alternatyw też jest dość sporo. Wyjątkiem są tu wybory niekorzystne dla społeczeństwa - a więc wszelkiego rodzaju pasożytnictwo (dość niemile zwykle widziane), oraz droga kryminalna (tu chyba nie trzeba dalej wyjaśniać).

_________________
We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.

The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 06-10-2009, 09:56   

Eire napisał/a:

Ja tam sądzę, że klimat w Polsce nie jest najgorszy- jeśli nie pasuje nam ten schemat, zawsze można sprzedać lodówkę i wsiąść na poduszkowiec pełen węgorzy.


Słyszałem o gościu, który tak zrobił i kupił poduszkowiec (bez węgorzy). Ponoć żyje mu się wcale nieźle. W Polsce ponoć znajduje się mniej, niż 5 poduszkowców, więc gość całkiem nieźle sobie radzi wynajmując go jako atrakcje turystyczną firmom organizującym wyjazdy dla menagerów.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Harpagan Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 10 Sie 2009
Status: offline
PostWysłany: 06-10-2009, 14:28   

a ja mam takie pytanie związane z tym tematem...

Czy nie zastanawialiście się nigdy czy wasze życie jest z góry zaplanowane przez kogoś z góry? Mówię o tym, że np. myślę, żeby iść do kina, ale zrobię inaczej, bo może przeznaczenie właśnie tego chciało, a później znowu czas na zastanowienie i może przeznaczenie może właśnie chciało, żebym o tym pomyślał i co nie zrobię to będzie źle?

Czy wierzycie w przeznaczenie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Mitsurugi Płeć:Mężczyzna
Wieczny Marzyciel


Dołączył: 22 Sty 2009
Skąd: Wrocław
Status: offline
PostWysłany: 06-10-2009, 15:52   

Kwestię przeznaczenia i wyższych sił pomijam, bo w nie nie wierzę. I lepiej żeby nam się z tego nie zrobiła teologiczna dyskusja.

W kwestii tematu. Jest do droga, którą narzuca ci system (chyba, że sam się z nim zgadzasz i uważasz go za właściwy). Nie jest to droga do twojego prywatnego szczęście (dlatego mieszkasz w państwie, nie na pustelni), a raczej droga do spełnienia przez ciebie społecznych i współczesnych oczekiwań wobec obywatela, czy ogólnie jednostki w społeczeństwie. I choć może się to nie podobać (jak mi, nienawidzę tego) to jednak mamy to narzucone i większości przypadków musimy się temu systemowi, tej spirali wymagań i oczekiwań (szkoła,studia,praca,rodzina etc.) podporządkować. Dlaczego? Bo primo nie mamy za bardzo innej drogi. Tutaj mamy nie zapewnioną, ale względnie ułożoną drogę, która może nie przynieść wielkich profitów (raczej nie), ale jest stabilna i sprawdzona i "prawie" pewna. Secundo, jak napisał Zegar, boimy się zaryzykować, wypiąć na system i oczekiwania i spróbować własnej ścieżki, która jednak jest usłana ryzykiem i możliwością niskiego upadku (nie, że pijak, ale np. finansowego). Także jesteśmy "wolni" w demokracji na tyle, na ile ramy społeczne i systemowe (prawo, normy itp.) nam pozwalają i na ile sami potrafimy się w większym bądź mniejszym stopniu nie tyle zbuntować, co nie zgodzić z pewnymi elementami. Teraz jednak trzeba sobie zadać pytanie. Która droga prowadzi do twojego spełnienia? Nie można (tu już według mnie) poświęcić się dla wymagań innych podmiotów i utracić przez to źródło swojego szczęścia i swój cel, tylko by robć kasę, a w wieku 60 lat wreszcie mieć spokój, 20 lat później umrzeć i nic z tego bogactwa i przepracowanego życia dla siebie nie mieć. Ale nie można też zapomnieć, że mimo wszystko trzeba mieć na ten chleb, mieszkanie, opłaty i np. na ten Internet. Krótko mówiąc- nie być ani społeczniaczkiem, który się podporządkowuje bez indywidualizmu, ani anarchistą, który odrzuca wszystko i wszystkich, a później nie może nawet robić tego, w imię czego to wszystko porzucił. Znaleźć swoją drogę W tym gąszczu, anie błąkać się poza nim. ^^

Ze swej strony powiem, że jestem człowiekiem opowiadającym w wielu aspektach się przeciwko systemowi (właśnie w kwestii wolności, realizowaniu swojego szczęścia itp.), wymogom społecznym czy graniem itp. I choć nie znoszę studiować, nie znoszę konstrukcji tego świata i społeczeństwa (państwa czy innych), realizowania oczekiwać i podporządkowania, to robię to (oczywiście w swoim zakresie),bo nie mam innej drogi (dobra, są, ale ja się ich boję). Jest to droga stabilna, choć wymagana, ograniczona, ale sprawdzona. Trzeba nawet zrobić to wykształcenie, iść do tej pracy jako kolejna mrówka itp. po to, żeby mieć szansę robić to co się pragnie,

Cytat:
Niektóre są lepsze (edit.warunki), niektóre gorsze (a inne lepsze do jednej rzeczy a gorsze do drugiej). To natomiast, jak te warunki będziemy potrafili wykorzystać (i do czego) to już w znacznej mierze kwestia cech indywidualnych.


Zgadzam się całkowicie. Trzeba tak się w tych ramach poruszać, by nie utracić swojego indywidualnego Ja, ale też tak, by w jakimś stopniu zrealizować to co po prostu "trzeba". :)

No chyba, że czyimś marzeniem jest właśnie robienie pieniędzy, kariery, sławy czy prestiżu społecznego, to tutaj pewnie inaczej się wypowie. Ale ja takich nigdy nie zrozumiem, choć ich szanuję. :)

PS. Powyższy wywód jest prywatnym zdaniem autora, który absolutnie nie uważa, że ma rację, że jego zdanie jest prawem a inni się mylą. Autor akceptuje poglądy innych, nie próbuje nawracać, i bardzo prosi o nie próbowanie nawracania i jego na "słuszną" drogę. Jest to moja opinia, moje myśli i nikt nie musi ich ani rozumieć, ani akceptować. Piszę, bo już się nauczyłem, że lepiej tak. :) :) :)

_________________
温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard


Ostatnio zmieniony przez Mitsurugi dnia 06-10-2009, 16:05, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
927825
Meliana Płeć:Kobieta
desert rose


Dołączyła: 22 Kwi 2008
Status: offline
PostWysłany: 06-10-2009, 16:05   

Dzięki za wszystkie komentarze. Temat podryfował trochę w stronę szerokiego oceanu offtopów, ale to mnie nie dziwi. Nie są to bowiem w 100% sprecyzowane kwestie i wnioski rodzą się różne.

Przede wszystkim podpisuję się pod słowami Zegarmistrza i Bezimiennego. Jedną z podstawowych potrzeb ludzkich jest gwarancja bezpieczeństwa swojego i bliskich. Ona też determinuje nasze wysiłki w dążeniu do zdobycia dobrze płatnej pracy, czy wszechstronnej edukacji. Spójrzmy jednak na to w szerszej perspektywie.

W mojej opinii współczesny świat wywiera tak silną presję na ludziach, że w pewnym momencie zapominają oni, że poczucie bezpieczeństwa mają zapewnione, a jedynym ich celem jest pomnażanie dóbr materialnych w postaci np. kolejnego samochodu, większego telewizora, czy bardziej "wypasionej" komórki. Poza tym jednak ich życie jest puste, bo ciągły pęd konsumpcyjny zabił w nich np. ciekawość świata, hobby i pasje, którym zawsze chcieli się poświęcić, czy chociażby poluzował więzi rodzinne, które są podstawą harmonijnej egzystencji każdego z nas.
Jest jeszcze jedna sprawa: nijakość, czy też bylejakość życia. Wielu ludzi nie przywiązuje wagi do tego, żeby od czasu do czasu kreatywniej spędzić czas. Wolą leżeć przed telewizorem z puszką piwa w ręce i nie odzywać się do żony/męża/dzieci ani słowem, bo przecież "muszą odpocząć" i nabrać chęci do wstania z łóżka na drugi dzień rano. I nie mówię, że taka postawa zawsze jest zła, ale na dłuższą metę nie przynosi nic dobrego.

Skąd się biorą powiedzcie depresja, niewierność, czy poczucie niespełnienia tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym? IMHO przyczyną jest umysłowe lenistwo naszych czasów. Obecnie wszystko mamy podane na talerzu. Jak nie chcemy, to nie musimy się martwić o jedzenie (zawsze można przecież kupić gotowe), przemieszczanie (od czego są samochody?), wychowywanie dzieci (babcie, ciocie, czy płatne opiekunki zrobią to za nas) i tak to kółko się kręci. Społeczeństwo gnuśnieje i wegetuje nie zdając sobie z tego sprawy i nie przywiązując do tego wagi.

Nie wiem, czy Wy też macie takie odczucia, ale mnie ogarnia przygnębienie, jak patrzę na jakość życia naszego społęczeństwa. Nie mówię, że moje życie jest idealne, bo też mi się często wiele rzeczy nie chce, bądź nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Nie wyobrażam sobie jednak życia w tej "jednowymiarowości" o której pisał Marcuse. Życia nastawionego na konsumpcję, bez żadnego celu, bez pomysłu, bez wyrazu. Myślę, że nasi przodkowie - choć nie mieli tyle swobód co my teraz - to mimo wszystko byli szczęśliwsi. Trzymali się dzięki kolektywowi, więziom społecznym, albo dlatego że mieli w życiu jakiś cel (walka o wolność Ojczyzny, o godność własną, o prawo do własnych przekonań).

Konkludując: proste i znane drogi gwarantują nam bezpieczeństwo, ale obranie innych tras, odkrywanie nowych ścieżek to zawsze przygoda. Wielu z nas brakuje tej odwagi życia według własnych marzeń i pozytywnych emocji na codzień.
Harpaganie: nie wierzę w przeznaczenie jako takie, wierzę, że nasz los sami jesteśmy w stanie kształtować jeśli tylko mamy odwagę i chęci żeby to robić. A tak niewiele potrzeba, żeby urozmaicić szarą codzienność, czemu więc ludziom tak ciężko to przychodzi?

_________________
"Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fei Wang Reed Płeć:Mężczyzna
Łaydak


Dołączył: 23 Lis 2008
Skąd: Polska
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 06-10-2009, 16:44   

Chyba wyczuwam coś z romantycznego myślenia. ;) Natomiast w temacie...

Zegarmistrz napisał/a:
Nawet w wypadku odniesienia sukcesu nie gwarantuje ona bogactwa. Pensja w wysokości 3, 5 czy nawet 10 albo 20 tysięcy złotych to jeszcze nie jest bogactwo.


A czym jest, według Ciebie, bogactwo? Pensja 100tys., 5mln.? Więcej? To wszystko jest względne - nie ważne ile zarabiasz, skoro zawsze możesz uważać, że masz za mało i nie będziesz się czuł bogaty. Bo bogactwo jest rzeczą względną. Nie chcę tu się jednak wdawać w dywagacje, czy lepsze jest cieszenie się swoimi sukcesami, nawet jeśli w oczach innych nie będą niczym specjalnym, czy ciągłe dążenie wyżej, dalej - ku "nieosiągalnemu". Osobiście jednak wolałbym być szczęśliwy z tego, co mam (nawet jeśli nie będzie tego zbyt wiele), niż ciągle pragnąć więcej. Problemem zachodniego stylu życia jest presja, jaką społeczeństwo wywiera na jego członków - presja odniesienia sukcesu i posiadania więcej niż inni. Przecież to z założenia nie jest możliwe. Cóż, jednak wielu ludzi z tą presją nie potrafi sobie poradzić. Natomiast bogatym materialnie można być tak samo, czy jesteś właścicielem Google, szefem restauracji czy hydraulikiem - bo nie to, ile masz, ważne, ale to, czy cię to satysfakcjonuje.

Wiadome jest, że od urodzenia (czy nawet przed) człowiekowi narzucane są pewne wektory działań, które w niewątpliwy sposób nakierowują go na daną gamę dróg życiowych. Można to też nazwać przypadkiem, bo w zasadzie ilość czynników, które sprawiły, że człowiek jest tym, kim jest, i znajduje się tam, gdzie jest, można by określić jako niepoliczalne (oczywiście waga każdego jest inna). Z tego powodu nie ma czegoś takiego, jak całkowita swoboda - czy to w kraju demokratycznym czy nie, czy człowiek idzie pod prąd, czy nie - ograniczenia są, i tego się nie zmieni. Wolność absolutna to taka sama mrzonka, jak praktycznie wszystkie absoluty.

Meliana, myślę, że trochę za bardzo krytycznie podchodzisz do współczesnych ludzi (a może to ja zbyt optymistycznie?). Niewątpliwie wielu straciło głowę dla mamony, ale jest też sporo ludzi, dla których pieniądze są tylko środkiem, a nie celem. Faktem jest jednak, że część ludzi po prostu nie cieszy się tym, co robi - ludzie popadają w rutynę, zadowalają się bylejakością, trochę nawet "męczą się życiem".

Co do lenistwa wysunąłbym tezę, że w społeczeństwach, grupach społecznych, rozwiniętych i dostatnich (względem innych) "poziom lenistwa" mniej więcej jest taki sam teraz, jak i pięćdziesiąt, sto, czy pięćset lat temu. Może tylko teraz przejawia się on w sposób bardziej widoczny, ale to już raczej z powodu tego, że możliwości jest więcej (w tym przede wszystkim technicznych, dostępnych szerszej grupie).

Natomiast zgodzę się z tym, że względnie większą szczęśliwością cieszą się ci, którzy nie poznali wszystkich możliwości świata współczesnego - w nieświadomości swej znajduje się to ich źródło, bo cieszą się tym, co mają. Aczkolwiek... jest to sprawa dość śliska, względna. Cóż, może by było inaczej, gdyby pieniądz tak często nie zmieniał, nie psuł człowieka.

PS. Akurat na Planete emitowany jest dość ciekawy cykl dokumentów dotykających tego tematu - "Lęk nasz powszedni".
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 06-10-2009, 17:12   

Fei Wang Reed napisał/a:

A czym jest, według Ciebie, bogactwo? Pensja 100tys., 5mln.? Więcej? To wszystko jest względne - nie ważne ile zarabiasz, skoro zawsze możesz uważać, że masz za mało i nie będziesz się czuł bogaty.


Bogactwo akurat jest stanem bezwzględnym, łatwym do określenia. To moment, w którym osiągasz taki stan posiadania, w którym twój majątek sprawia, że twoje potrzeby życiowe są zaspokajane bez konieczności kontynuowania pracy zarobkowej. Nie jest on jednak osiągany poprzez pracę zarobkową i pobieranie pensji, ale przez dokonywanie inwestycji.

Zarabiając 10, 20, 30, 50 tysięcy czy nawet milionów nadal nie jesteś bogaty, gdyż nie posiadasz w sumie niewiele, a najpewniej cały twój majątek (wliczając w to drogie wille, supersamochody, służbę etc.) służy wyłącznie do opróżniania twojej kieszeni. Gdybyś stracił pracę, to w najwyżej kilka miesięcy wszystko to by diabli wzięli.

Natomiast, gdybyś posiadał np. kilka mieszkań, których wynajem przynosi ci te 10 czy 20 tysięcy, jakiś pakiecik akcji dochodowego przedsiębiorstwa i samochód dostawczy, którym wynajęty kierowca woziłby towary do supermarketu mógłbyś nazwać się człowiekiem bogatym.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Morg Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 15 Wrz 2008
Skąd: SKW
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 06-10-2009, 17:34   

Fei Wang Reed napisał/a:
Chyba wyczuwam coś z romantycznego myślenia. ;)

Raczej dekadenckiego. Romantyk by stanął i bohatersko poległ w walce z resztą świata. Dekadent tylko biadoli i wyznaje ogólny życiejestdodupizm.

Co do zaś samej sprawy - zdecydowanie mamy pewne "warunki startowe", które to warunki stwarza nam państwo, przy czym, nie oszukujmy się, nasze państwo dość mocno interesuje się różnymi kwestiami i odbiega od koncepcji "stróża nocnego". Może się to podobać, może nie - mnie się nie podoba. Przy czym, niezależnie od tego, i tak zostawia obywatelom dość duży margines swobody. Można pracować w właściwie dowolnym zawodzie (no, chyba że akurat mamy pecha i wymagana jest odpowiednia koncesja/licencja/egzamin), niemniej w naszym kraju niewiele osób z tej wolności korzysta - większość woli posiadać w miarę bezpieczną pracę na etacie za średnią krajową, niż porywać się na szeroką wodę i na przykład próbować założyć swoje własne przedsiębiorstwo/zająć się działalnością artystyczną/cokolwiek-innego, czyli krótko mówiąc - zaprzeć się i robić to o czym zawsze marzyli, nawet mimo początkowych niepowodzeń. I jest to całkowicie normalne, wszak potrzeba bezpieczeństwa na piramidzie Maslowa znajduje się dużo niżej, niż potrzeba samorealizacji. Jest to w dodatku rzecz konieczna z punktu widzenia społeczeństwa - potrzeba tej, mogłoby się wydawać mało znaczącej, pracy, aby wszystko funkcjonowało jak należy (przynajmniej w teorii, w praktyce zwykle i tak nie działa). Żeby zaś osiągnąć coś więcej wymagana jest ciężka praca i odpowiednio dużo samozaparcia - nie każdy chce dać z siebie aż tyle, nie każdy jest też w stanie - podążenie często uczęszczanym gościńcem jest przecież o wiele prostsze i bezpieczniejsze, niż przedzieranie się przez dżunglę.

_________________
Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
8137449
Fei Wang Reed Płeć:Mężczyzna
Łaydak


Dołączył: 23 Lis 2008
Skąd: Polska
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 06-10-2009, 17:51   

Zegarmistrz napisał/a:
Bogactwo akurat jest stanem bezwzględnym, łatwym do określenia.


A, to akurat mówimy o czymś innym, bo ja miałem na myśli bogactwo jako stan zaspokojenia człowieka - jakby to powiedzieć - stan, w którym człowiek uważa, że ma tyle, ile potrzebuje, nawet jeśli - w skrajnych i bardzo rzadkich przypadkach - nie ma nic. Natomiast Ty, jak widzę, mówisz o bogactwie czysto materialnym.

Ale czy to (poniższe) jest bogactwo?

Zegarmistrz napisał/a:
To moment, w którym osiągasz taki stan posiadania, w którym twój majątek sprawia, że twoje potrzeby życiowe są zaspokajane bez konieczności kontynuowania pracy zarobkowej.


Mógłbym się założyć, że pośród wymienionej przez Ciebie grupy ludzi znajdą się tacy (ciekawe jak wielu), którzy nie będą uważali i czuli się bogatymi. Pomimo tego, że inni mogą ich tak nazywać. Chyba, że patrzeć stricte przez pryzmat tej, czy jakiejś innej uściślonej, definicji, pomijając odczucia i opinie samych zainteresowanych (choć ja nie jestem za takim podejściem). Natomiast nawet takie bogactwo nie jest "wieczne" (tj. choćby do śmierci danego człowieka), bo chyba łatwo wyobrazić sobie zdarzenia - nazwijmy - losowe, które ten stan zmienią, np. wojna, może jakiś kryzys ekonomiczny.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegarmistrz Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 31 Lip 2002
Skąd: sanok
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 06-10-2009, 18:03   

Cytat:
Mógłbym się założyć, że pośród wymienionej przez Ciebie grupy ludzi znajdą się tacy (ciekawe jak wielu), którzy nie będą uważali i czuli się bogatymi. Pomimo tego, że inni mogą ich tak nazywać. Chyba, że patrzeć stricte przez pryzmat tej, czy jakiejś innej uściślonej, definicji, pomijając odczucia i opinie samych zainteresowanych (choć ja nie jestem za takim podejściem).


Odczucia nie są istotne. Istotne są fakty.


Fei Wang Reed napisał/a:
Natomiast nawet takie bogactwo nie jest "wieczne" (tj. choćby do śmierci danego człowieka), bo chyba łatwo wyobrazić sobie zdarzenia - nazwijmy - losowe, które ten stan zmienią, np. wojna, może jakiś kryzys ekonomiczny.


Och, naprawdę, w chwili gdy następuje kryzys, który grozi stabilnemu majątkowi ludzie mają dużo ważniejsze rzeczy do roboty, niż martwić się o pieniądze. Na przykład zajęci są umieraniem...

Dobrze zainwestowane pieniądze może nie są wieczne, ale potrafią przetrwać całe stulecia. Nie wiem, czy wiesz, ale np. w niemczech zachodnich czy w Danii żyją rodziny, które utrzymują się z wynajmowania mieszkań w kamienicach. Tych samych mieszkań, w tych samych kamienicach, które wzniesiono w XIV czy XV wieku. Podobnie duża część winnic i innych posiadłości rolniczych znajduje się w rękach jednej rodziny od dziesiątek czy setek lat.

Prawdą jest, że majątku nie możesz zabrać do grobu. Możesz go jednak przekazać np. potomstwu, w odróżnieniu od swojej posady.

_________________
Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
1271088
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 5 Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group