[OverLord_Zenon]

Pierwszy sezon wymiata. 00 to najlepszy a raczej najprzyjemniejszy do oglądania Gundam jak dla mnie. Zwłaszcza pierwszy sezon. Owszem Gundamy są potężne ale dzięki technologicznemu zaawansowaniu. Umiejętności pilotów nie są złe ale opozycja ma lepszych. Ogólnie nie są irytujący a to już plus. Poza tym opozycja jest po prostu świetna. Owszem mają przestarzałe Mechy ale za to nadrabiają taktyką. Ogólnie te wszystkie sztuczki i gierki, używanie Celestiali do własnych celów po prostu świetne. Tło polityczne na wysokim poziomie. Załoga opozycji sympatyczna, zwłaszcza Sergiej z Somą(ruski rządzi) i Patrick z panią pułkownik. Ci z Unii od Flagów też dają radę. Trójka Tronów spoko. Psychopaci ale mają charakter, zwłaszcza laska. No i jest fajna- ruda i piegowata hehe.
Główna obsada może być. Setsuna nie gada za wiele ale przynajmniej jak na coś się zdecyduje to wsiada do Gundama i leci najebać złych nie to co ten pajac Kira. Lockon rządzi- postać prowadząca w I sezonie bez dwóch zdań. H/Alleluja daje radę jako psychopata no i ma kilka fajnych kwestii. Tiera skrywa się w tle. reszta załogi też ujdzie fajne, nieirytujące laski to plus. Tylko ten najemnik terrorysta - nie trawię takich typków.
Fabuła jest ok. Plan zza grobu- Fundacja Assimova mi się przypomina- Peace by superior firepower. Nie powiem - pociągająca idea nawet jeśli głupia-'wojna dla pokoju jest jak pierdolenie dla cnoty'.
Ogólnie pierwszy sezon rządzi. Ma masę fajnych akcji, niezłe teksty, czasem nawet epickie sceny i niezłą dramatykę. Po prostu dobry serial.
No i zakończenie świetne. Doskonały cliffhanger.

[Asthariel]

Zgadzam się. Szkoda tylko, że od tego wszystkiego (tzw. tło polityczne, jakakolwiek strategia) się odeszło w drugim sezonie, zostawiając Setsuny na pyłkowym haju widzącego golasów, i pajaców z kolorowymi włosami.

[Broken Fang]

Pierwszy sezon bardzo dobry, tchnął świeżością w multiversum gundama (choć nie aż tak jak Stargazer, czy Turn A), zdecydowanie najlepsza seria TV Gundama powstała po Turn A. Niestety drugi sezon, podchodził niekiedy pod kpinę, z oryginalności zrezygnowano, bo łatwiej przecież było zrzynać ze scenariusza Zety...

Ale ogólnie jest nie źle. Słabsze niż większość serii UC, ale warto obejrzeć (przynajmniej pierwszy sezon).

[OverLord_Zenon]

BTW Ktoś się orientuje jak nazywa się piosenka która leci w tle w drugi, sezonie 22 epizod kiedy Feldt daje Setsunie kwiatek?
Chodzi mi o nazwę.

[GoNik]

Tommy heavenly6 'Unlimited Sky'

[OverLord_Zenon]

Dzięki młoda. Mam całego OSTa i bardzo mi pomogłaś. jestem dźwięczny za tak szybką i precyzyjną odpowiedź.

[JJ]

Ja wiele rozumiem, ten film od początku był durny, ale...

SRSLY, KWIATEK?

Czyli wrażenia z kinówki. Film wuteefowy i głupi jak kalosz, w porównaniu z tym co się w nim działo oba sezony TV to perła realistycznego, poważnego SF. Przynajmniej Setsuna przestał powtarzać że jest Gundamem. W sumie i bez tego ma haluny. Scenarzysta swoją drogą też musiał coś brać, jak wymyślał sobie wojnę ze zmiennokształtną kosmiczną stalową gigantyczną rzepą. Ale po kolei.

Motyw z kinem na początku - fazowy, a suby gSS przekomiczne :D Dalej Marina, która jest bezużyteczna dla fabuły jak zwykle, ale okazuje się, że stalkuje ją Setsuna. Potem spostrzeżenie, że Saji jakoś zmężniał, no nieźle, nieźle... Aż tu nagle okazało się, że pierwszą połowę kinówki Sunrise postanowiło z robić w klimatach horroru klasy B :/ Mordercze ciężarówki/koparki/helikoptery, to jest to, czego zawsze brakowało Gundamowi! I (H)alle, któremu zakłócono pielgrzymkę do Mongolii, wdrapujący się po pionowej ścianie - lol. Wraca Wstążek! A nie, to nie on. Ale i tak rozradowała mnie scena, w której dostaje w łeb krzesłem, aż przewinąłem i obejrzałem ją drugi raz. Potem trzeci. Stesuna cały czas emoci i demonstruje wszystkim, jaki to wyprany z emocji jest... No, ale to Setsuna. Tylko Feldt trochę żal. Z pierwszej połowy najbardziej i tak podobało mi się nagłe i prawie-że-niespodziewane pojawienie się Tierii, głównie z powodu pytania siostry: "To facet czy kobieta?" :D

Druga połówka - naparzanie w kosmosie i odmienne stany świadomości Setsuny, czyli jest śmiesznie. Sporo fajnych momentów z pairingami różnorakimi (nieszczęsny Billy i jego "Please be gentle...", kwik!). Setsuna leży i nie dycha, bo mózg uszkodził mu nadmiar informacji (bo to debil, wiadomo) po połączeniu ze zbiorową jaźnią kosmitów. Ale to w sumie dobrze, nie trzeba go słuchać. Potem łup, łup, bum, bum, technicznie wykonane świetnie, ale w sumie lekko nudnawe... Durne, patetyczne teksty od których aż smutno się robi, potem Setsuna zalicza kolejny ostry odlot, po którym mózg wraca mu do normy (znaczy - wraca do stanu typowego dla Setsuny, w sumie do normalności to jeszcze daleko). A potem JA PITOLĘ CO ONI ĆPALI. Nie mam na to słów.

Kwiatek. O_O

[GoNik]

[Broken Fang]

Ten film to kpina i jeden wielki nóż w plecy nie tylko zadany fanom Gundama, ale i tej specyficznej grupie fanów 00, ten film to gniot pozbawiony jakiejkolwiek fabuły, zamiast tego wsadzono pseudofilozoficzny niezrozumiały bełkot, mając nadzieje, że przedstawienie finału w stylu 2001 Odyseja Kosmicznej (czyli mindfuck w dodatku nieudany). Bitwy są na jedno kopyto, beamspam i pojawianie się sojuszników w odpowiedniej chwili, a finałowa bitwa nie tyle mało emocjonująca co całkowicie nieczytelna. ELS to w zasadzie kopia komórek DG z G Gundama, z tą różnicą, że te są z kosmosu. Animacja też w niektórych momentach wygląda cholernie sztucznie.

[vries]

plusy filmu:
+ oprawa (w sporej części)
minusy
- reszta

Nie powiem, spodziewałem się. Filmy kinowe w Gundamach o ile nie są kompilacjami serii prawie zawsze wypadały słabo. Przede wszystkim słabo fabularnie. Tym razem było podobnie. Słabizna.

[wa-totem]

Film był totalnie kfikogenny. Billy i kugyuu-owe tsundere, i "please be gentle"? Kifk! I Mileina też, przepiękne :3 Tylko Feldto tyle, że potrzymała za rączkę... mou.

Kfiatek? Kfiik!

I babcia Marina... kfiik~!

A wszystko to okraszone wielką porcją beam-spamu. Oh well? Jak trainwreck, to chociaż tyle że konsekwentnie i do końca trainwreck :)