FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
  Legend of Galactic Heroes
Wersja do druku
Sędziwojka Płeć:Kobieta

Dołączyła: 13 Gru 2009
Status: offline
PostWysłany: 14-12-2009, 20:27   

Cytat:
Dobrze, te serie są długie, problem w tym, że poza tym mało istotnym szczegółem nic więcej je nie łączy.


Cytat:
A kiedyś to niby było inaczej?
Właśnie to było kluczem mojego rozumowania. Kiedyś było inaczej, świadkiem jest LOGH.
Podałam dla porównania z brzegu jako przykłady Naruto etc., gdyż nie bardzo było w czym wybierać spośród obecnych anime. Np. Juuni Kokki pewne elementy ambitności w sobie ma, ale też nie jest ukończone i są imho pewne niedociągnięcia.
Monstera nie oglądałam, więc się nie mogę wypowiedzieć, jeśli jest tak dobry, jak mówią, to wtedy może być wpółczesnym "następcą" LOGHa i będzie można je porównać pod względem odbiorcy, logiczności fabuły i konstrukcji psychologicznej postaci.

Cytat:
Czekaj, nie chodzi Ci czasem o tę sytuację w wyniku której zginęła Jessica Edwards, czy to zdławienie oporu za pomocą siły, nie miało czasem miejsca podczas tego zamachu stanu zaplanowanego przez Reinharda?

Chodziło mi o sytuację z Jessicą.

_________________
A smile happens in a flash, but the memory of it lasts forever.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
 
Numer Gadu-Gadu
5203224
Grisznak
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 14-12-2009, 20:30   

Cytat:

A skąd takie dalekie idące wnioski? Czy poznałeś w ogóle jakies yaoistki, i stąd sobie wyrobiłes na ten temat zdanie?

Poznałem, mówiąc bez przesady, większość pań, które w Polsce tworzyły fandom yaoi, od prapoczątków i czasów Kawaii włącznie. I nadal twierdzę, że 90% tego, gdzie one widzą relacje natury homoseksualnej, to zwykła przyjaźń. Podobnież ma sie rzecz z yuristkami, które potrafiły widzieć wątki natury erotycznej w przyjaźni bohaterek "Sary - Małej Księżniczki" czy "Love Hina".
Powrót do góry
Galnea Płeć:Kobieta
Wierna Imperialistka

Dołączyła: 31 Mar 2009
Skąd: Gliwice
Status: offline
PostWysłany: 14-12-2009, 22:30   

Moim zdaniem, jeśli ktoś chciałby już poszukiwać postaci analogicznej do Idrisa w LOGH, bliższy mu duchowo jest wbrew pozorom raczej nie Oberstein, a... Reinhard. Konkretniej - sądzę, że na pewien sposób Idris jest tym, kim mógłby się stać Lohengramm, gdyby u jego boku nie stało sumienie w postaci Kircheisa.

Można zauważyć, że na początku kariery zdobycie władzy nie było dla nich celem samym w sobie - jeden chciał przede wszystkim uwolnić siostrę, drugi odciążyć ciężko chorego ojca z nadmiaru obowiązków. Nie pamiętam w tym momencie ile lat miał Reinhard, kiedy zabrano Annerose - Idris, kiedy Theodor został ranny, był czternastolatkiem. Od tego czasu obaj konsekwentnie budowali swoją pozycję, tyle że przy jednym wciąż był obecny najlepszy przyjaciel, pilnując by ten nie dawał się zbytnio ponieść ani temperamentowi, ani nie stosował metod goldenbaumowskich (vide casus Westerlandu). W tym czasie drugi rósł w przekonaniu, że może liczyć tylko na siebie (cóż - jakby nie patrzeć, to właśnie Idris ze wszystkich diuków musiał się najbardziej napracować na stołek).

Co więcej w momencie, kiedy obaj dopięli swego, stracili osobę, dla której tyle walczyli: po wygraniu wojny domowej Reinhard był już praktycznie władcą Imperium, nawet, jeśli nie miał oficjalnie tytułu Keisera - w tym momencie zginął Kircheis, a Annerose kazała iść bratu do diabła. Znacząca jest scena, kiedy Reinhard wracając z rozmowy z siostrą podejmuje decyzję: "Zdobędę Wszechświat". Podobnie Idris postanowił zostać największym z clanlordów Tytanii dopiero po pogrzebie ojca (swoją drogą, to akurat w jego przypadku dochodzi jeszcze ewidentny kompleks młodszego wieku wobec reszty towarzystwa).

Tutaj dochodzimy do różnicy w stosowanych metodach. Cóż, Reinhard od drugiego sezonu w zasadzie nie ma już równych sobie wrogów wewnątrz Imperium, nie musi się więc za bardzo posuwać się do nieczystych zagrań - a jeśli nawet, to te wszystkie sprawki załatwiał za niego Oberstein. Później zaś swoistym hamulcem była dla niego Hilda. Idriś wręcz przeciwnie - dopiero w tym momencie znalazł się w otoczeniu równych sobie przeciwników. Pod względem militarnym nie bardzo miał szanse dorównać ani Zarlichowi, ani tym bardziej Aryabacie. (Nie wiem, ile znaczyło stanowisko cesarskiego ministra wojny, ale wątpię, by było ważniejsze niż głównodowodzącego sił tytańskich - młody dostał je raczej, by wzmocnić pozycję polityczną, a że po śmierci Estradesa był wakat...). Z kolei chyba każdy się zgodzi, że w dziedzinie PR to Jouslain jest mistrzem. Nie dziwię się więc specjalnie, że Idris zajął się tym, w czym był dobry - wyszukiwaniem spisków i knuciu, co dawało spore szanse spektakularne sukcesy, a przy okazji gnębienie rywali.
Cytat:
Oberstein wbrew pozorom miał realną władzę – poprzez siec wywiadu i kontakty był w stanie wpływać na losy imperium, kto wie, czy to nie on stał za rebelią Reuentala choćby.

Raczej nie - Oberstein raczej nie wyeliminowałby jednej z kluczowych osób w cesarstwie, nawet jeśli nie darzył jej szczególną sympatią. Za rebelią stoją Terranie wraz z Rubinskym i marionetką-Langiem, a z drugiej strony sam Reunthal, w pewien sposób prowokując Reinharda. Po zasadzce na Uruvasi i śmierci Lutza w zasadzie nie miał już większych szans się wycofać, więc postanowił odegrać swoją rolę "zdrajcy" do końca.
Cytat:
Target mógł być taki jak w LOGHu, a wyszło pomieszanie polityki z wątkami pzrygodowymi, a tym samym obniżono poziom do mniej wymagajacej widowni.

Wydaje mi się, że problem leży w tym, że spróbowano poszerzyć widownię robiąc anime dla wszystkich, co nie bardzo wyszło. Jak już wcześniej pisałam - fabuła anime kończy się na etapie drugiego tomu powieści, a i tak sporo wątków wycięto, wsadzając na ich miejsce nowe, teoretycznie "atrakcyjniejsze", a praktycznie uważane przeważnie za najbardziej wkurzające: przedłużenie żywotu Liry i cała idiotyczna zabawa z więzieniem.

Swoją drogą, to czytałam plotki, jakoby autor pisał już kontynuację, po wydaniu której zostanie nakręcony nie tyle drugi sezon, co reedycja całej serii.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
 
Numer Gadu-Gadu
2483333
Grisznak
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 14-12-2009, 23:18   

Cytat:
Pod względem militarnym nie bardzo miał szanse dorównać ani Zarlichowi, ani tym bardziej Aryabacie.


Że Zarlichowi to rozumiem, ale Aryabacie - cóż, tutaj sprawa pozostaje otwarta, bo w anime Arybataha dał jedynie popis picia herbaty i słuchania Jouslaina, samemu nie wykazując się większymi zdolnościami. Przyznam, że gdzieś tak w połowie serii zaczyna odgrywać rolę podobną do "Ja, Klaudiusz". Zacytowałbym tutaj charakterystykę, jaką jeden z historyków sporządził odnośnie "talentów" marszałka Montgomeryego:
"Pod El Alamein Montgomery by wygrał, czy by tego chciał czy nie . Pod Arnhem, gdzie należało myśleć, wygrać nie był w stanie".

Może to trochę zbyt daleko idące porównanie, ale jest coś na rzeczy. O ile Zarlich miał podejście typu sowieckich generałów, czyli atakował "na urrrrra!", tak Aryabatha z iście brytolską flegmą traktował wojnę jako coś w rodzaju wycieczki - "Polecimy, podbijemy, obejrzymy, wrócimy". Znamienne, że nie fundował wrogom takich numerów jak Zarlich, dla którego betką było zrównanie z ziemią sporego kawałka miasta - dla Aryabathy byłoby to zapewne pozbawione smaku i sensu. Nie da się ukryć - był sympatyczny, zapewne nawet bardziej niż pozostali książęta.
Powrót do góry
Sędziwojka Płeć:Kobieta

Dołączyła: 13 Gru 2009
Status: offline
PostWysłany: 15-12-2009, 01:09   

Cytat:
Poznałem, mówiąc bez przesady, większość pań, które w Polsce tworzyły fandom yaoi, od prapoczątków i czasów Kawaii włącznie. I nadal twierdzę, że 90% tego, gdzie one widzą relacje natury homoseksualnej, to zwykła przyjaźń. Podobnież ma sie rzecz z yuristkami, które potrafiły widzieć wątki natury erotycznej w przyjaźni bohaterek "Sary - Małej Księżniczki" czy "Love Hina".

Rozumiem. Nadal to mnie zaskakuje, że te panie w ten sposób interpretują przyjaźń. Anime yaoi, a życie prywatne rządzą się innymi prawami. Znam również kilka yaoistek, i one podchodzą do tego realistycznie, bez doszukiwania się podtekstów wszędzie. O sobie (też lubię yaoi) nie będę wspominać, to już inni muszą ocenić.

Cytat:
Moim zdaniem, jeśli ktoś chciałby już poszukiwać postaci analogicznej do Idrisa w LOGH, bliższy mu duchowo jest wbrew pozorom raczej nie Oberstein, a... Reinhard. Konkretniej - sądzę, że na pewien sposób Idris jest tym, kim mógłby się stać Lohengramm, gdyby u jego boku nie stało sumienie w postaci Kircheisa.
Ciekawa koncepcja. Coś w tym jest, zwłaszcza jeśli prześledzimy początki ich kariery i pierwotną motywację do zdobycia władzy. Są podobieństwa.
Także gest wyciągnięcia medalionu przez Idrisa jako żywo przypomina Reinharda.

Kirchreis oraz Hilda owszem mieli przeogromny wpływ na Reinharda, jednak powiedziałabym, też nie do końca. Kiedy wynikła afera Westerlandu, Kirchreis jeszcze żył. Sam Reinhard mówił, że Kirchreis nie będzie zadowolony z jego decyzji, a raczej jej braku. Reinhard miał moim zdaniem dużo mocniejszy szkielet moralny niż Idris i to nie tylko dlatego, że był przy nim Kirchreis czy Hilda, choć oni oczywiście go wspierali na dobrej drodze. Do końca życia żałował Westerlandu. Do śmierci zachowywał się też honorowo, nie cierpiał obłudy, to wynikało bardziej z jego wewnętrznego przekonania i etyki (dżentelmeńskiej?), a nie wpływu tych drogich mu osób.

Cytat:
Tutaj dochodzimy do różnicy w stosowanych metodach. Cóż, Reinhard od drugiego sezonu w zasadzie nie ma już równych sobie wrogów wewnątrz Imperium, nie musi się więc za bardzo posuwać się do nieczystych zagrań - a jeśli nawet, to te wszystkie sprawki załatwiał za niego Oberstein.
Od II sezonu nie ma, ale wcześniej, kiedy piąl się na wyżyny, tj. Idris, miał, i wykorzystał z pomocą Obersteina przeciw nim Westerland. Czyli w sumie wychodzi na to, że się uciekł do brudnej gierki, ale jednorazowo. I gorzko tego żalował. Reinhard, nawet bez Kirchreisa i Hildy, średnio mi pasuje na człowieka aż tak bezwględnego w pokonywaniu równych sobie wrogów. Owszem szedł do celu konsekwentnie, ale chyba nie po trupach (wiem, że to dziwacznie brzmi, tyle osób przez niego w bitwach bądź rebeliach cierpiało i zginęło). Z Yang Wenlim, w sumie bardziej niebezpiecznym niż wrogowie wewnętrzni, Reihard walczył cały czas fair. To go, myślę, różni od Idrisa. Niemniej wizja alternatywnego "Idrisowego" Reinharda "bez buforów bezpieczeństwa" mi się nawet podoba. Nie można jej do końca wykluczyć.

Cytat:
Raczej nie - Oberstein raczej nie wyeliminowałby jednej z kluczowych osób w cesarstwie, nawet jeśli nie darzył jej szczególną sympatią. Za rebelią stoją Terranie wraz z Rubinskym i marionetką-Langiem, a z drugiej strony sam Reunthal, w pewien sposób prowokując Reinharda. Po zasadzce na Uruvasi i śmierci Lutza w zasadzie nie miał już większych szans się wycofać, więc postanowił odegrać swoją rolę "zdrajcy" do końca.

To prawda, Terranie i ex-władca Phezzan spowodowali tę rebelię, niemniej nie można imho całkowicie wykluczyć udziału Obersteina w tym spisku. Zastanawiajacy jest fakt, że Reuental wyslał do rządu Imperium (nie cesarza) notę, w której po części oskarżał Obersteina o zaistniałą sytuację. Wiadomo, że Reuental i Oberstein się zbytnio nie lubili. Możliwe, że Reuental zrobił, to by podkopać choć minimalnie pozycję Obersteina, a może nawet nie o to chodziło (nie pasuje mi do R.). Może raczej uczynił to, by zwrócić uwagę głośno, wszem i wobec, co sądzi na temat metod Obersteina. Wydaje mi się, że R. jednak jakieś powody musiał mieć, wątpię, aby on jako człowiek bardzo dumny, stawiając na szalę własny honor, niesłusznie i bez powodu kogoś oskarżał.

Jeśli chodzi o jego odegranie roli do końca, przyznam, ze w tym wypadku nie do końca rozumiem Reuentala. Mam świadomość, że poczucie dumy nie pozwoliło mu na "bycie wplatanym przez kogoś w brudną aferę" i postanowił udawać, że rebelia wyszła z jego inicjatywy.
Dla mnie, może źle rozumuję, to było jeszcze gorsze posunięcie - założenie sobie stryczka na szyję. Dodatkowo w ten sposób zawiódł pokładane w sobie zaufanie cesarza, Reinhard aż do Uruvasi wierzył Reuentalowi. Nie widzę szczerze, żadnej ujmy na honorze R., jeśli Reuental wysłałby do Reinharda wiadomość, wyjaśniającą sytuację (plotki o rebelii), najlepiej wraz z dowodami, a także nie wysyłałby prowokującego zaproszenia do Heinessen.

Po Uruvasi z punktu widzenia jego charakteru i dumy R. rzeczywiście nie miał już odwrotu. Na logikę, mógłby wysłać wyjaśniające pismo do cesarza oraz ukarać sprawców zajść na Uruvasi (już Mittermeyer się zastanawiał, czemu R., skoro był niewinny, tego nie uczynił). tak by zrobił inny admirał na jego miejscu, lecz jego dumie by nie odpowiadało.
Oczywiście w związku z odgrywaniem rebelii dochodzą tu też inne czynniki, takie jak skrywane w głębi duszy dążenie Reuentala do buntu i pewien, można powiedzieć kompleks niższości wobec cesarza. Wobec geniuszu Reinharda Oskarowi przypadła rola tego "drugiego" w Cesarstwie. Nadto, o czym Reuental wiedział - Reinhard, choć sam się do tego nie chciał przyznać, "potrzebował rywala".

Cytat:

Pod względem militarnym nie bardzo miał szanse dorównać ani Zarlichowi, ani tym bardziej Aryabacie.
Tutaj też miałabym, podobnie jak Grisznak, pewne zastrzeżenia. Aryabatha, jak już wspomniał mój poprzednik, nie wykazał się w czasie trwania anime talentem wojskowym. Najpierw przegrał bitwę pod Cerberusem. Potem trick z Wengeltami (dobrze pamiętam?) podsunął mu Jouslain, o którym mówi się, ze niby nie miał talentów wojskowych. Fakt, że wspomniano, iż Aryabatha przed Cerberusem nie przegrał żadnej bitwy, nie zostaje potwierdzony przez jego czyny. A. siedzi niemal cały czas cicho i się raczej nie wychyla.

Podobne wątpliwości co do geniuszu taktyczno-strategicznego miałabym również wobec Zarlischa. W zasadzie jakichś wyszukanych strategii to on nie stosuje, widzimy go tylko, jak szarżuje niemal na oślep. Bittenfeld miał zdaje się ciutkę rozumu więcej w bitwie o Iserlohn, gdy toczył gierkę w "przybliżanie-cofanie" oddziałów z Attenboroughem.
Niemniej i tak wydaje się, ze spośród wszystkich 4 książąt Zarlisch był chyba najlepszym dowódcą.
Kwestia otwartą pozostaje Jouslain...nie widzimy go aktywnie uczestniczącego w żadnej dużej bitwie, a on sam przyznaje, że się do tego nie nadaje. Nie byłabym tego tak do końca pewna, ale to tylko moje spekulacje. Spotkanie armii Jouslaina ze statkiem Fana uciekającym z Esterl świadczy dobrze o jego zdolnościach w dowodzeniu flotą. To zetknięcie się dwóch dowódców siłą rzeczy przypomina podobne sceny w przypadku Yanga i Reinharda. ;) A klimacik został odpowiednio podkreślony poprzez Ano sora wo, ike w tle.
W sumie, na najlepszego dowódcę wojskowego spośród czołówki Tytanii, wykorzystującego potencjał militarny i strategiczny, pasowałby mi Ajman, ale niestety niewiele wiemy o nim w anime.

Wracając do Aryabathy, jego wyczucie smaku czy też swoista "prostolinijność" kojarzy mi się z Reinhardem, o zainteresowaniu kwestiami wojskowymi czy wyglądzie nie wspominając. Stąd moje pierwsze wrażenie było takie, że to właśnie Aryabatha będzie nowym Reinhardem w Tytanii. Jednak później Aryabhata dostał bierną rolę, a talentu nie pokazał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
 
Numer Gadu-Gadu
5203224
Sędziwojka Płeć:Kobieta

Dołączyła: 13 Gru 2009
Status: offline
PostWysłany: 21-01-2010, 18:15   

Trudno, będzie post pod postem, skoro nikt nic nie dopisał, ale już tyle czasu minęło, mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. ;)
Dla tych, którzy nie oglądali LOGHa – uwaga – SPOILERY!!!

Chciałabym się zastanowić nad umiejętnościami dowódczymi admirałów Cesarstwa. O ile umiejętności Yang Wengliego czy Alexandra Bucocka nie sposób kwestionować ;), to inna sprawa ma się z dowódcami „Empire’u”. Reinhard też, oczywista, jest poza rozważaniami.

Po pierwsze kwestia Reuentala.
Reuental wraz z Mittermeyer uzyskali najwyższy stopień wojskowy w armii, Empire Fleet Admiral, niestety nie wiem jaki jest tego odpowiednik polski,wiec pozostawiam w oryginalnym brzmieniu napisów. Narrator wspomina, że ci dwaj - Bliźniacze Gwiazdy Cesarstwa są znakomitymi strategami i taktykami, ustępując jedynie Reinhardowi i Yang-Wenliemu.
Niemniej – jeśli chodzi o dokonania Reuentala, to tak naprawdę nie widzimy ich za wiele w anime.
Najpierw dał się oszukać Yang Wengliemu, przyznajmy to, za pomocą dość niewyszukanej sztuczki (podstawienie Hyperiona jako przynęty :P) podczas próby odbicia Iserlohn. Zachował się tutaj niemal jak Bittenfeld. :D Zgubiło go zbytnie dążenie do zwycięstwa. Niemniej bardzo się cieszę, że potem w walce wręcz nie dał się pokonać Schenkoppowi, ale to już inna bajka.
Niby moznaby mu wybaczyć nauczkę od Yanga, w końcu ten i samego Reinharda pokonał, jednak powinien dać się pokonać przez dalece bardziej wymyslną sztuczkę.

Dalej - pomysł z atakiem na Heinessen w odcinkach 50-coś, który miał olbrzymie znaczenie strategiczne przecież, wyszedł z ust Hildy. Zaś Mittermeyer i Reuental zajęli się tylko jego realizacją. Oczywiście gdyby się nań nie zgodzili, to plan spaliłby na panewce, ale mam do nich pretensje, że nie wpadli na to sami. Dopiero Hilda, kobieta, nie będąca przecież dowódcą wojskowym, zajmowała stanowisko raczej polityczne musiała im to uświadomić.
Choć może dlatego, że niewątpliwie miała wybitne zdolności polityczne, to ten należy przypisać jej pomysł, który przecież przeznaczony był jako atak na elity polityczne Sojuszu?

Następnie - w odcinkach 70 etc. - w czasie bitwy pod Marr-Adettą, Reuental został przybocznym doradcą Reinharda, co mnie bardzo ucieszyło.
Tutaj uważam, że sam działał bez zarzutu, w zasadzie Reinhard zgadzał się ze wszystkimi jego sugestiami.
Niemniej pojawia się jeden szkopuł - po otrzymaniu wieści o zajęciu Iserlohn ;) wkurzony Reinhard (ha, ha) zbeształ Reuentala, mówiąc, że ten ostatni nie zrobił tyle ile powinien i (w domyśle) nie dostrzegł możliwości takiego ruchu wroga. Potem Kaiser powtórzył to oficjalnie przy wszystkich admirałach.
To mi się nie spodobało, i w tym wypadku uważam opinię Reinharda za niesłuszną, samo Cesarzątko przecież było tak samo winne. Może nie chciało się przyznać do winy i zwaliło ją na drugą osobę. ;)

Dalej - casus rebelii Reuenthala. Oczywista Reuental i Mittermeyer dysponowali podobną wiedzą, doświadczeniem i umiejetnościami wojskowymi. Niemniej Reuental przegrał. Oczywiscie czesciowo byął to wina zdrady Grillpatzera i szczęścia „na odwrót”, ale też nie calkiem.
Nie ukrywam, że wolałabym, aby Reuental zwyciężył. :)

Reasumując, sama nie wiem jak oceniać jego umiejętności militarne. Czy rzeczywiście był „militarnie” niemal tak dobry jak Reinhard? Jeśli chodzi o umiejętności polityczne, to jestem pewna, że dorównywał Reinhardowi, zresztą sprawnie administrował Neue Land.

Mittermeyer miał więcej pola do popisu militarnego w anime - widzielismy go więcej w dzialalaniu, zresztą w zasadzie wieskzosc jego misji zwieńczona byal sukcesem (z wyjątkeim rebelii Reuenthala, tutaj też szczęśćie po częsci zadecydowało).

I drugi przypadek - mianowicie Kirchreis.
Bardzo mnie irytuje w anime, gdy w ciągu 70 odcinków niemal każdy z admirałów Imperium wspomina i wzdycha: Och, gdyby Kirchreis żył...
Nie mam nic do Kirchreisa, był postacią pozytywną, szkoda, ze nie zdążył być z Annerose. Jednak nie ukrywam, że czasem mnie denerwował swoją kryształowością i okrzykiem - Reinharto -sama! :D
Teraz kwestia jego umiejętności - z reakcji osób postronnych wynika, ze Kirchreis był cholera, nie wiadomo jakim geniuszem wojskowym, który mógłby przewyższyć Reinharda. Owszem był jego drugą połówką, ale bylby tak świetny? W sumie nigdzie nie było to wprost powiedziane.
Oczywista te żalenia się admirałów odnosiły się także do niemałego wpływu Kirchresa na osobowość Reinharda.
Wracając do wojny, sam Reinhard w rozmowie z Yang Wenlim stwierdził, ze gdyby Kirchreis zył (eh...), to on sam (R.) miałby w reku już martwe cialo Yanga, a nie jego żywą istotę. Co to miało znaczyć?
Podobnie po tej aferze po bitwie pod Marr-Adetta i wieści o odzyskaniu Iserlohn przez Yanga Reuental powiedział do Mittermeyera - ach, gdyby K. zył, to by do tego nie doszło.
Znów to samo. Azaliż Kirchreis byłby rzeczywiście tak świetny, ze zdołałby przechytrzyć Yanga czy też może raczej przewidzieć jego plany? Szczerze mówiąc wątpię, i dlatego to wszystko wydaje mi się dziwne.
To jest po części kwestia otwarta, gdyż rzeczywiście w początkowych odcinkach anime (do 26) Kirchreis realizuje pozytywnie wszelkie misje, jakie mu powierzono. Odnosi przecież z dużo mniejszymi silami zwycięstwo nad tym arystokratą (zapomniałam nazwiska), co siedział wewnątrz swej planety-twierdzy i chlubił się absolutnie niezniszczalną bronią, która mu zapewni obronę. Zaiste Yangowy trick.
Juz sama nie wiem jak mam go oceniać, Kirchreis zawsze pozostawał w ceiniu Reinharda, nie wspomina się o nim jako o geniuszu epoki, w pzreciwienstwie do Yanga i Reinharda. Był jednakoż przez Reinharda ewidentnie faworyzowany (co się nie podobało Obersteinowi :P) z oczywistych przyczyn. Taki jego kochanek, faworyt (joke). :)
Niemniej dowódcą nie był złym. Tylko jakie miejsce powinien zająć w kategorii umiejętności strategiczno-taktycznego myślenia?

Muller - tu nie ma w zasadzie żadnych nieścisłości - Muller uzyskał tyle, na ile zasługiwał. Był bardzo ciekawym człowiekiem w sensie charakteru - bardzo ciepłym i łagodnym, ale potrafił także pokazać twardą stronę swej osobowości. W końcu nie darmo zwano go Ironshield Muller. :DD
Był dowódcą o umiejętnościach ponadprzeciętnych, ale z pewnością nie dorównywał Y. i R., jak i Mittermeyerowi czy tez Reuentalowi (?).

Oberstein - heh, ten człowiek w kwestii dowództwa wojskowego czy taktyki na polu bitwy nie przejawiał talentu, ale za to był zaiste genialny w zakresie strategii i szeroko rozumianej polityki i zaiste makiawelicznego zmysłu. A także szermierki słownej. Przewyższał w tych względach Reinharda.
Im więcej myślę na temat LOGha i powtarzam sobie niektóre odcinki, tym bardziej faceta lubię. Nie zjedzcie mnie za to.
Co innego w normalnym życiu - w realu bym od takiego człowieka uciekała gdzie pieprz rośnie, był zbyt niebezpieczny. ;)

To na razie na tyle moich rozważań, jak sobie przypomnę, to dopiszę co nieco. Ciekawa jestem bardzo Waszych opinii na ten temat.

_________________
A smile happens in a flash, but the memory of it lasts forever.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
 
Numer Gadu-Gadu
5203224
Teukros Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 09 Cze 2006
Status: offline
PostWysłany: 21-01-2010, 18:46   

Cytat:
Empire Fleet Admiral, niestety nie wiem jaki jest tego odpowiednik polski

Nie ma polskiego odpowiednika. Jest admirał floty, ale to stopień usytuowany pomiędzy wiceadmirałem, a admirałem (właściwym). Po polsku wszystkich trzech panów (Oberstein jeżeli dobrze pamiętam, też miał ten stopień) należałoby nazywać admirałami.

A co do umiejętności dowódczych, to ani oni, ani Reinhard nie zrobili na mnie zbyt dobrego wrażenia. Mieli przewagę, i to przewagę solidną - to wygrywali, przewagi zabrakło, to i o zwycięstwo było gorzej. Gdyby nie Reinhard, który podejmował trafne decyzje (ale poza polem bitwy właśnie) i miał instynktowne wyczucie public relations, marnie bym widział szanse Cesarstwa w wojnie z Sojuszem. Może to stąd się brało, że wszyscy ci cesarscy admirałowie to jednak (wbrew temu, co sami twierdzili) zajmowali się też spiskowaniem, politykowaniem, zarządzaniem, niekiedy i kopaniem dołków pod rywalami, a na uczciwą naukę taktyki czasu zabrakło...

Co do wspominania ś.p. Kirchreisa, to wydaje się, że tak jak wspominałaś, odbywało się to głównie w kontekście jego wpływu na Reinharda. Poza tym, ktoś taki jak Kirchreis znakomicie nadawał się do zabezpieczania jeszcze niepewnych, ale już opanowanych obszarów - taką właśnie misję dostał podczas wojny domowej, i trzeba powiedzieć, że praktycznie przywiózł Reinhardowi w teczce całe pogranicze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Sędziwojka Płeć:Kobieta

Dołączyła: 13 Gru 2009
Status: offline
PostWysłany: 21-01-2010, 22:57   

Dziękuję za odpowiedź! :)

Dziękuję za sprostowanie. W takim razie nie pozostaje nic innego jak używać terminu admirał lub pozostawić nawę własną Empire Fleet Admiral.

Cytat:
A co do umiejętności dowódczych, to ani oni, ani Reinhard nie zrobili na mnie zbyt dobrego wrażenia. Mieli przewagę, i to przewagę solidną - to wygrywali, przewagi zabrakło, to i o zwycięstwo było gorzej. Gdyby nie Reinhard, który podejmował trafne decyzje (ale poza polem bitwy właśnie) i miał instynktowne wyczucie public relations, marnie bym widział szanse Cesarstwa w wojnie z Sojuszem. Może to stąd się brało, że wszyscy ci cesarscy admirałowie to jednak (wbrew temu, co sami twierdzili) zajmowali się też spiskowaniem, politykowaniem, zarządzaniem, niekiedy i kopaniem dołków pod rywalami, a na uczciwą naukę taktyki czasu zabrakło...

Szczerze mówiąc, o ile co do Yang Wenliego, to niemal klękam mu do stóp wobec jego geniuszu strategiczno-taktycznego ;), to w głębi duszy tez mam wątpliwości co do takowego geniuszu Reinharda, ale wobec jednoznacznego stwierdzenia tegoż geniuszu w anime i w sieci, porzuciłam tę myśl.

Zadziwiający jest fakt, że narrator jak i osoby postronne (pomijając opozycję ;)) chwalą go za niebywałe umiejętności militarne. Trochę jest to zaskakujące, zważywszy na to, iż cesarz nie potrafił pokonać jednego, jedynego przeciwnika o zabawnie malej (ale jakże groźnej) sile armii.
Ale jak sobie pomyślę, że w Tytanii czczono Fan Hyulicka za jego geniusz, to mnie już nic nie zdziwi, Reinhard to przy nim geniusz nad geniusze. ;)

Najważniejszym zarzutem jaki można postawić wobec Reinharda jest fakt, iż on dwa razy przegrał z Yang Wenglim na polu walki!
W dodatku, jak słusznie napisałeś, dysponował znacznie większą silą militarną. Można byłoby dywagować o jego geniuszu wówczas, gdyby powiedzmy jedną bitwę wygrał, a drugą przegrał, byłby pewien remis.
Yang Wenli tym samym ugruntował swoją pozycję jako chyba najlepszy umysł strategiczno-taktyczny w całej galaktyce. Zresztą nie ukrywam, że go uwielbiam. W pierwszej chwili myślałam, że to Reinhard będzie moim ulubionym herosem serii ,ale w miarę rozwoju akcji przerzuciłam się Yang Wenliego i Reuentala, co widać w moich wcześniejszych postach. ;)

Nadto Reinhard nie uzyskałby tak wiele w tak krótkim czasie, gdyby nie start, jaki zapewniła mu jego siostra. Owszem, później szybki awans po stopniach oficerskich byl jego zasługą, ale czas uzyskania honorów na pewno by się wydłużył. Podejrzewam, że w normalnych warunkach, bez protekcji Reinhard został by cesarzem dopiero w wieku 30 lat, co najmniej.

Co do jego admirałków, w anime ich polityczne knowania nawet nie były jasno pokazane, poza przypadkiem Obersteina, ale nie można tego wykluczyć. Zawsze mnie rozbraja jak Bittenfield "piekli się" na Obersteina. :)
Bardziej jednak uwypuklono heroiczne, czasem aż do bólu, poczucie honoru i pewną więź miedzy dowódcami np. przywiązanie Bergengruna do Kirchreisa, a potem do Reuentala, czy też przyjazne i lojalne stosunki między Mullerem, Mittermeyerem, Reuentalem i Wahlenem.

_________________
A smile happens in a flash, but the memory of it lasts forever.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
 
Numer Gadu-Gadu
5203224
Lain Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Maj 2003
Status: offline
PostWysłany: 22-01-2010, 22:38   

Sędziwojka napisał/a:

Wracając do wojny, sam Reinhard w rozmowie z Yang Wenlim stwierdził, ze gdyby Kirchreis zył (eh...), to on sam (R.) miałby w reku już martwe cialo Yanga, a nie jego żywą istotę.

Wątpię, żeby miał. Reinhard miał pretekst do ataku, bo zgodził się na porwanie tego dzieciaka co siedział na tronie, w dodatku od początku było wiadomo, że osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo małego, zapłacił za to życiem. Już widzę zachwyt na twarzy Kirchreisa na wieść o tym planie. Na 100% Kirchreis przekonywałby Reinharda, żeby tego nie robił.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Dorsai Płeć:Mężczyzna
wieczny student


Dołączył: 24 Cze 2008
Skąd: Sosnowiec
Status: offline
PostWysłany: 19-05-2010, 15:51   

Cytat:
Choć Code Geass zawdzięcza LoGHowi wiele, nie chciałbym aby Tytania przypominała mi przygody Leloucha. To jednak ciut poważniejsza rzecz.


Od której strony niby?

I pod jakim względem ta banda kretynów zwanych książętami można nazwać geniuszami? Rozumiem, że wystarczy pokazać w anime stado bishów i to wielu osobom wystarczy... No ale jak te jednowymiarowe kalki schematów postaci moga wogóle komuś imponować swoją inteligencją? Schemat goni schemat, wszystko przewidywalne aż do bólu, a ich zagrania taktyczne mogą się podobać co najwyżej dwunastolatkom... Do tego idiotycznie wepchnięty narrator, którego jedynym zadaniem jest dosłowne wpychanie do głow widzów przyszłych wydarzeń, aby przypadkiem nie umknęło mu coś co i tak jest widoczne aż nadto bez niego...

Jedynym ratunkiem tego anime jest postać Fan Hulica i jego relacje z Lirą oraz kilka ciekawych członków jego załogi... Po tym jak musieli uśmiercić Lirę nie widzę żadnego sensu dalszego oglądania tego "dzieła"... Rozumiem, że Fan musiał mieć jakiś powód do poważniejszej walki z Tytanią, ale dlaczego wybrali akurat tak sztamponowe, oczywiste i nadużywane rozwiązanie? Nie mogli spróbować czegoś ambitniejszego? Czy uśmiercanie postaci to jedyne na co stać Japończyków w takich sytuacjach? Na szczęście w niektórych produkcjach widać, że nie wszystkich...

Niestety anime skończyło podobnie jak Gundam Seed... Zapowiadało się arcyciekawie, a skończyło na kompletnym dnie... Czy jedyne ciekawe, kosmiczne uniwersum zaprezentowane w anime to zawsze bedzie tylko Macross?

Jeśli LOGH wygląda podobnie do Tytani, dla której był w koncu wzorem to ja nie widzę żadnego sensu zapoznawania się tez z tym niby legendarnym anime... Jednak jako osoba wychowana na książkach science-fiction mam nadzieję, że jest inaczej...

_________________
Przedziwna pogoda ogarnęła mą duszę, podobna tym słodkim rankom wiosennym, których używam całym sercem. (...) Ach, to tak uciska serce! A jednak być niezrozumianym to los takich jak my!


Ostatnio zmieniony przez Dorsai dnia 19-05-2010, 16:00, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
1379302
Morg Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 15 Wrz 2008
Skąd: SKW
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 19-05-2010, 15:57   

Nope. Tytania to nieudana próba nadania LoGHowi przygodowych rysów Code Geass. Fan Leloucha przypomina wyciąganiem go przez scenarzystę z kłopotów. I zgodzę się - taktyki jest mało i jest z grubsza bez sensu. Mnie dużo bardziej podobał się wątek polityczny, zresztą ogólnie to zgadzam się z recenzją Grisznaka na Tanuku.

_________________
Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
8137449
Dorsai Płeć:Mężczyzna
wieczny student


Dołączył: 24 Cze 2008
Skąd: Sosnowiec
Status: offline
PostWysłany: 19-05-2010, 16:33   

To w tym anime był jakiś wątek polityczny? Jak wogóle coś takiego można nazwać polityką?

Cytat:
także toto małe tupeciarskie czyli ksieżniczka Elbingu - Lydia. Może i ciekawa postać, ale zupełnie charakterologicznie nierealistyczna. Jej wypowiedzi zupełnie nie były adekwatne do jej wieku, zbyt mądre. Po prostu przerażające dziecko, panna wiem-wszystko. ;)


Taa ciekawą... Pod jakim niby względem? A coś takiego nazywa się po prostu niekonsekwencją w budowaniu postaci...

Prawda jest taka, że tylko część przygodowa tego anime nadawała się do oglądania i była w miarę ciekawa... A tak krytykowany Fan i jego dobrzbudowane relacje z Lira to jedyny powód dla którego mozna to wogole obejrzeć...
Bo na poważną serię o potyczkach w kosmosie się to zupełnie nie nadaje... W wieku 7 lat czytałem dużo lepsze, dużo ciekawsze i dużo poważniejsze historie sience- fiction...

_________________
Przedziwna pogoda ogarnęła mą duszę, podobna tym słodkim rankom wiosennym, których używam całym sercem. (...) Ach, to tak uciska serce! A jednak być niezrozumianym to los takich jak my!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
1379302
Tirisfal Płeć:Mężczyzna
Książę Amberu


Dołączył: 17 Lut 2011
Status: offline
PostWysłany: 27-01-2012, 15:52   

Hmm to ja pobawię się w nekromantę

Oglądnąłem właśnie Serię poprzedzającą właściwą sagę LotGH Legend of the Galactic Heroes: A Hundred Billion Stars, A Hundred Billion Lights. Stąd moje przemyślenie które od dawna chciałem wypowiedzieć ale jakoś nie było gdzie i kiedy.

Reinhard i jego geniusz taktyczny
Jak widziałem kilka postów powyżej ktoś już to twierdził ale trochę niechętnie... Ja nie mam złudzeń - sama seria LotGH pokazała Reinharda jako zdolnego dowódce ale nic nawet blisko geniusza strategiczno - taktycznego. Miał charyzmę, repoutację - i tyle. Ratunkiem dla niego jest właśnie ta seria preludium. Tam rzeczywiście pokazuje kilka dobrych posunięć - szczególnie przedostatni odcinek
Spoiler: pokaż / ukryj
gdzie właściwie sam wygrywa bitwę o Iserlohn
. Już częściej Mittenmayer wydawał mi się lepszym taktykiem, choć i jemu brak błyskotliwych zagrań. I tak łatwo dojśc do wniosku że Yang pokonałby nawet Reinharda, Mittenmayera i Reuentala razem wziętych dysponując podobnymi siłami. Zawsze okazywało się że rozszyfrowywał ich plany i wymyślał skuteczne kontr-strategie. Nawet z mniejszymi siłami był zagrożeniem nie do pominięcia - jego niemal udane pochwycenie Reinharda.

_________________
"Programming today is a race between software engineers striving to build bigger and better idiot-proof programs, and the universe trying to build bigger and better idiots. So far, the universe is winning."
- Rick Cook
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 11 z 11 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group