Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Najlepsze shouneny według was |
Wersja do druku |
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 06-11-2010, 23:18 Najlepsze shouneny według was
|
|
|
Jakie mangi lub anime z gatunku shounen podobają się wam najbardziej? Jesteście wyznawcami obecnej Wielkiej Jumpowej Trójki, czyli One Piece, Naruto i Bleach? A może wolicie jakieś mniej popularne serie lub te zawierające więcej fanserwisu? Śmiało - powiedzcie, które lubicie najbardziej.
Zasady tego tematu:
1. Piszemy TYLKO o shonenach.
2. Wyliczanki, będą usuwane jako spam. Wiecie, że Was kocham jak uzasadniacie swoje zdanie.
3. Polemika jest jak najbardziej dozwolona, tak samo jak stwierdzanie, że dany shounen nam się nie podobał. Oczywiście tak długo jak nie obrażacie przy tym innych użytkowników lub wasz post nie jest tylko i wyłącznie listą shounenów, które waszym zdanie ssą.
Wysoko cenione przeze mnie mangi na chwilę obecną:
One Piece - shounen, który unikną klątwy tasiemców, czyli pomimo przekroczenia 50 tomów nadal trzyma dobry poziom fabularny. Poza tym ma jeden z najbardziej barwnych światów, jakie widziałam w tego typu mangach. Protagonistów nie sposób nie lubić, a walki są dobrze zrobione.
Fullmetal Alchemist - pominąwszy nieco słabą finałową walkę, całość ma świetnie skonstruowaną fabułą i porusza wiele ciekawych wątków. Poza tym dużo przesympatycznych postaci i brak nagłych powerupów. Bohaterowie są zdani tylko i wyłącznie na swoje ograniczone zdolności i szybkie myślenie, a rany potrzebują czasu, by się zagoić. Plus ukochana przeze mnie kreska pani Arakawy, jak ona rysuje... *_____*
Pandora Hearts - zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie tylko rośnie. Zakręcone jak świński ogon, ale co ciekawe na razie ma sens. I przyznaję, że Oz jest nad zwyczaj sensownym bohaterem, a Alice jest po prostu urocza. Poza tym nie czarujmy się - ta seria ma całe stado bizonów.
Mirai Nikki - seria, którą dobrze określa jedno słowo - FAZA~! Czyli dzienniki przewidujące przyszłość, banda osób, które nie mają zbyt równo pod sufitem i yandere, dużo yandere. Ciężko mi powiedzieć co takiego ta seria ma dokładnie w sobie, ale wciąga. Akcja jest dobrze rozplanowana, a cała intryga okazuje się naprawdę pokręcona. Co ciekawe ta seria ma naprawdę fajny materiał dodatkowy w postaci dwóch mang, które uzupełniają fabułę głównej serii.
The World God Only Knows - bo czytam coś jeszcze poza nawalankami ;p. Jedna z najlepszych komedii z jakimi miałam w ostatnim czasie do czynienia, strojąca sobie żarty z typowej haremówki. Posiada małe ilości fanserwisu, panie z w miarę sensownymi problemami i głównego bohatera, który jest nerdem, spędza całe dnie przy PFP i kocha wszystkie dwuwymiarowe bohaterki. A gdy oderwie się od konsoli to jest całkiem inteligentny.
Pokemon Adventures - khem... biorąc pod uwagę, że pierwsze wydane w Polsce zeszyty kupiłam, gdy byłam w podstawówce to jest to chyba najdłużej czytana przeze mnie manga. Z drugiej strony zawiera wszystko czego wymagam od shounenów, czyli sympatycznych protagonistów, z których każdy ma dość potencjału, by skopać tyłki tym złym, a jednocześnie pewne wady, które uatrakcyjniają postać; zgrabnie skonstruowane walki, które wymagają od walczących strategi i często zaangażowania; złe organizacje i złych bohaterów w ilościach hurtowych; oraz w miarę sensowną fabułę.
Ufff... jak znajdę chwilę to dopisze jeszcze jakieś. Na razie tyle. A wam jakie shouneny podobają się najbardziej? :D |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Amarth
Dołączyła: 05 Maj 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 06-11-2010, 23:47
|
|
|
Shouneny bardzo lubię i nawet jeśli są gniotami to potrafię czytać, jeśli tylko mają coś, co mnie zainteresuje. Ale jako najlepsze, najukochańsze i najbardziej wymyziane uważam tylko dwa:
Na miejscu drugim: One Piece. Manga ma wszystko, czego szukam w komiksach i to "wszystko" jest świetnie wyważone. Są niesamowicie sympatyczni bohaterowie, z których kilku może i ma mniejsze czy większe traumy, ale jakoś to nie sprawia, żeby mi się mniej podobali. Jest humor, są wzruszenia, są przygody, a ja kocham przygody. Jest bajeczny, wspaniały świat i są bajeczne, wspaniałe przyjaźnie. Wszystko to idealnie ze sobą połączone i doprawione kreską, która może niektórych odrzucić, ale mi przypadła do gustu.
Zaś Królem Shounenów jest dla mnie i na zawsze nim pozostanie Eyeshield 21. Manga jest... no, niesamowita. Niby prosta jak drut, ale bardzo urzekająca. Niby czysta komedia, ale trochę powagi też się w niej znajdzie. Najbardziej chyba przyciągają w niej bohaterowie. Oj tak, niektórzy są tak do bólu stereotypowi, jakby byli odrysowani od szablonu, ale jednak zawsze mają w sobie coś, co sprawia, że nie da się ich nielubić. Tutaj też są przyjaźnie, co cenię sobie bardzo wysoko, a rywalizacja wcale ich nie zrywa, tylko coraz bardziej umacnia. Jest też humor. Humor kompletnie absurdalny, sytuacje czasami totalnie niemożliwe, ale jak już człowiek przywyknie do tego absurdu, to tym lepiej się bawi przy lekturze. No i kreska. Zdobyła mnie już od samego początku, a im dalej w las, tym lepiej. Chciałabym mieć męski harem, który by tak wyglądał. I tak się zachowywał.
Z pozostałych czytanych przeze mnie tytułów trudno mi coś jeszcze wybrać, bo każdy następny ma dołujące wręcz braki. Takie Reborn! czy D.Gray-Man, które zapowiadały się bardzo dobrze, wpadły w pułapkę, którą Tren słusznie nazwała "Klątwą Tasiemca". Znaczy, z każdym kolejnym łukiem jest gorzej. Coś się zaczyna psuć w fabule, albo w bohaterach.
Może jeszcze dorzucę tylko Dragon Balla, który tkwi gdzieś pomiędzy. Z jednej strony gniot z niego nieprzeciętny. Z drugiej strony, jako jeden z pierwszych shounenów przyczynił się do powstnia znanych teraz schematów. Z trzeciej strony, choć nie jest niczym wybitnym, mam do niego straszny sentyment, czasami sama się zastanawiam czemu. Fabuła każdego kolejnego łuku jest taka sama, co poprzednia: pojawia się wróg, jest silny, trzeba trenować, żeby go pokonać i w końcu to się udaje, a dobro zwycięża. Bohaterowie to niemal co do jednego typy myślące mięśniami, przepakowane wszędzie, gdzie się dało. Ale jakoś tak... nadal lubię tę mangę. I już.
I chwilowo to tyle. |
|
|
|
|
|
NiBl
Seeker of Truth
Dołączył: 23 Lut 2010 Skąd: Equestria Status: offline
|
Wysłany: 07-11-2010, 10:22
|
|
|
Shoneny. hmmm... Z "wielkiej trójki" tylko widziałem Naruto i nawet mi się podobała... Pierwsza seria. Nawet wiem gdzie skończyłem moją przygodę z mangą (inwigilacja kraju mgieł przez Jiraje). Jakoś w pewnym momencie straciło po prostu swój urok.
Blecha nigdy nie wyszedłem ponad pierwszy odcinek. One Piece obejrzałem do momentu przyłączenia się kucharza (i też mnie nie zachwyciło, szczególnie jakość animacji, poza tym ilość materiału jest bardzo, bardzo, bardzo bardzo odstraszająca).
Dalej TWGOK - Moja najukochańsza seria aktualnie. Haremik (bardzo niewielkie ilości fanserwisu), postępy dużo większe w ciągu story arc-u niż w 99% wszelkich romansów w ciągu całego sezonu. Ciekawy bohater, z jednej strony gardzi wszystkim 3D, z drugiej strony ma pewien szacunek dla swoich podbojów (no i chyba docenia całą sytuację, w końcu jaka 2D lala jest w stanie dać prawdziwy pocaunek :-P).
Hayate no Gotoku przed TWOGK-iem to była moja ulubiona seria, ale zupełnie niestety nie ma celu. Wyznaję zasadę, że każda seria powinna mieć swój koniec. Niestety tutaj nie ma go nawet zdefiniowanego. Swoją drogą ilość bohaterów jest na tyle duża, że zaczęły się już formować poboczne haremy. W obecnej chwili przeglądam raz na jakiś czas co nowego (ale rzadko)...
Fairy Tail - Shonen "beat em up". Nic oryginalnego, sam to widzę, ale ma dla mnie jakiś czar. Oraz całkiem sensowną "main female lead".
Mx0 ten tytuł plasuje się wśród najlepszych tytułów jakie czytałem i niestety tytuł ten został ścięty (najwyraźniej "myślący bohater" to zbyt wiele w porównaniu ro reszty bohaterów shonenów). Seria miała chyba jednego z najlepszych protagonistów, który na początku wystarczyło by komuś przyłożył po pysku by był spokój, ale z biegiem czasu jak jego przeciwnicy postępowali w mocy, a on stojąc w miejscu musiał całkiem nieźle nagimnastykować umysł by osiągnąć swoje cele.
Muszę jednak stwierdzić, że im dalej w las tym więcej drzew i w końcu tę serię dopadła maniera na power up-y. Seria skończyła się nagle i wiele nowych wątków nie zostało dokończonych. Muszę powiedzieć, że 3 ostatnie rozdziały prezentowały się nad wyraz dobrze (ładnie zamykały historię). Chociaż jakby historia skończyła się odrobinę wcześniej (bez rozpoczynania nowych wątków), byłaby to najlepsza manga i pewnie czekałbym teraz na jej kontynuację... Niestety na kontynuację się nie zanosi... |
|
|
|
|
|
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 07-11-2010, 11:47
|
|
|
Tren i Ama powiedziały już chyba wszystko, co najważniejsze, jeśli chodzi o mojego ulubionego shounena – One Piece. Ale przypomnę, co jest w nim najbardziej niesamowitego – bajeczny, kolorowy, ciekawy, zaskakujący świat. Autor co rusz wymyśla jakieś miejsce, jakąś postać, które – gdyby czytać o nich w teorii – mogłyby wydawać się najwyżej… dziwne, podczas gdy w praktyce wypadają genialnie. Traumy, o których wspomniała Ama, wpływają na bohaterów, ale w przeciwieństwie do większości postaci z innych anime, uzyskując efekt pozytywny. Jeśli raz postać się po niej podniesie na nogi, to stanie się tylko silniejsza, a traumę zostawi za sobą. Tam nie ma kącików do gocenia się (no dobrze, zostawmy może jeden dla Sanjiego po tym, jak zobaczył siebie na plakacie, bo mu się należy). Oglądam anime, kiedyś zaczęłam mangę, ale po jakimś czasie przerwałam. Jak dogonię anime, to zapewne znowu zacznę czytać mangę. Oczywiście swoje wady One Piece też ma. Szczególnie irytują mnie wykrzykiwane nazwy ataków – jeszcze się do nich nie przyzwyczaiłam, mimo prawie czterystu obejrzanych odcinków. Drugim irytującym elementem są fillery w anime. Prawie każdy musi zawierać jakąś straumatyzowaną dziewuszkę albo chłopaczka. Co oni mają z tymi dziećmi, że muszą je wciskać w każdy wolny odcinek? Albo jakiegoś dzadziusia. Niby że chwyta za serce? Gdyby jeszcze fabuła nie była wtedy taka przewidywalna, nowe postaci odpychające, stare out of character, a niektóre wydarzenia po prostu niemożliwe, bo niezgodne z wydarzeniami z właściwej historii. Chociaż dobre fillery też się zdarzają, ale jako wyjątek od reguły.
Naruto i Bleacha oglądałam i czytałam dawno temu, jednak po jakimś czasie serie te zaczynały mnie nudzić i je przerywałam. Bleacha chyba na początku drugiego łuku, a w przypadku Naruto nie pamiętam, ale chyba będąc jeszcze dalej z mangą, niż w przypadku Bleacha. Reborna rzuciłam w cholerę po kilkudziesięciu odcinkach, bohater był odpychający, a niektóre sytuacje zbyt absurdalne i głupie. Tamtejszy „humor”, był dla mnie naciągany, sztuczny i mało śmieszny.
Kiedyś i u mnie na pierwszym miejscu był Eyeshield 21, ale jak widać wyżej, oddał swoje miejsce piratom. Co dziwniejsze, nawet mimo tego, że wad, które znajduję w One Piece, nie znajduję w Eyeshield 21, który jest serią bardzo dobrze wyważoną. Inne mogłyby brać z niej przykład. Jest jednak na drugim miejscu, bo ja oprócz genialnych postaci potrzebuję jeszcze genialnego świata, po którym się poruszają. Tego świata brakowało mi w innych świetnych seriach: Fullmetal Alchemist, Ookiku Furikabutte, Slam Dunk, Hikaru no Go, Hunter x Hunter, a z nieco krótszych: Shounen Onmyouji, HeatGuy J i Tantei Gakuen Q. Wszystkie miały wciągającą fabułę, postaci, których trudno było nie lubić, potrafiły trzymać w napięciu od początku do końca, ale jednak… Nawet Fullmetal i HxH nie miały tak intrygującego świata jak ten piracki. Dobrze zaplanowany, zbudowany – owszem. W przypadku tego pierwszego może nawet lepiej niż w One Piece. Ale kto by się przejmował dopracowaniem i logiką, kiedy tu tyle fajerwerków? Ekhem. |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
Virgil
Dołączył: 30 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 07-11-2010, 13:07
|
|
|
One Piece, Naruto i Bleach przetestowałem i odpadłem po kilku rozdziałach każdego - jakoś w ogóle mi nie podpasowały. Może dlatego że byłem od początku sceptycznie do nich nastawiony, może po prostu ich konstrukcja mi nie odpowiada, nieistotne. Trudno powiedzieć co mi się podoba najbardziej, bo tytuły różnią się gatunkami, ale wymienię te które aktualnie śledzę.
TWGOK uważam za najlepszą komedię wydawaną obecnie, mimo haremowej konstrukcji ma całkiem sensownego bohatera i dające się lubić postaci poboczne oraz właśnie krystalizujący się wątek główny. Może nawet przetestuje anime jak już kilka odcinków się pojawi.
Beelzebub - walki, ale do tej pory głównie w szkolnej okolicy, fabuła niezbyt skomplikowana ale wciągająca, no i główny bohater - on mnie trzyma przy tej serii. Do tej pory akcja polegala na biciu kolejnych "złych" uczniów, teraz zaczyna się powoli dziać coś więcej. Mało rozterek wewnętrznych i innego crapu którego w shounenach nie znoszę powoduje, że czyta się bardzo przyjemnie.
Z typowych bitewniaków czytam 2 tytuly - Ares i Id. Oba tytuły są koreańskie, ale chyba pasuje do nich tag shounen. Podoba mi się w nich, że odrazu wiadomo o przepakowaniu głównych bohaterów. W obu przypadkach jest pewne, że cokolwiek stanie im na drodze zostanie dość szybko sprowadzone do parteru, można więc w spokoju śledzić historię i podziwiać naprawdę fajną kreskę. |
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 07-11-2010, 17:49
|
|
|
Hmm, nie będę oryginalna i na pierwszym miejscu wymienię One Piece. Chyba wszystkie główne zalety wymieniły już dziewczyny. W każdym razie OP wciągnęło mnie dopiero za drugim podejściem i o dziwo, to chyba jedna z nielicznych serii, które nawet po 150 odcinkach potrafią mnie zaskoczyć i nie znudzić schemtycznością. Poza tym brak pierwiastka "emo" jest bardzo miłą odmianą.
Wyjątkowo mile wspominam też Hunter X Hunter i Hikaru no Go. Małoletni, ale w sumie strasznie sympatyczni bohaterowie, którzy nie mają ochoty nikogo pomścić ani uratować świata. Strasznie lubię takie ciepłe, radosne historie o przyjaźni. Do tej grupy zaliczyłabym też Shounen Onmyouji. Mang nie czytałam, ewentualnie tylko napoczęłam, więc fillery jakoś szczególnie mnie nie rażą, zresztą pod tym względem jestem wyjatkowo odporna. Wściekam się tylko przy wyjatkowo głupich zapychaczach, jak np te Bleachowe. Ostatnio do grona moich ulubionych serii ma szansę dołączyć Prince of Tennis, które zaczęłam oglądać z czystej ciekawości i tak jakoś wciągnęło. Pierwsze odczucia co do głównego bohatera nie były zbytnio pozytywne, ale szybko zmieniłam zdanie. Pierwsza myśl to: "Echizen, cholera, kolejne genialne dziecko z przerostem ego...", po czym zobaczyłam jego reakcje na różne wydarzenia i chwilowo jedyny komentarz jaki przychodzi mi do głowy, to: "Jaki on jest słoooodki!". Zresztą pozostali bohaterowie, chociaż odrysowani od tej samej kalki co setki innych, też owinęli mnie sobie wokół palca. I tak dopieszczam się teraz bizonami w dresikach (lub szortach i koszulkach jak akurat grają).
Co do Bleacha i Naruto mam mieszane uczucia. Wybielacz lubię, mimo drastycznego spadku formy - za postacie, niezły humor i łuk w Soul Society. Kupuję mangę, chociaż już to wszystko widziałam i czytałam, i kurczę lektura nadal sprawia mi mnóstwo frajdy. Sentyment, to jedyne sensowne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy. Z Naruto jest gorzej, niby przetrwałam do końca pierwszej serii, zaczęłam Shippudena i zobaczyłam dwie lub trzy kinówki, ale to zdecydowanie nie to. Anime podobało mi się do momentu pojedynku Naruto z Sasuke, kiedy obaj byli jeszcze piękni, młodzi i troszkę mniej przypakowani. Potem ciągnęłam z przyzwyczajenia, ale druga seria zmęczyła mnie przeciąganiem wszystkiego na siłę i koszmarną grafiką. Cóż, jako mordobicie przyjemnie się to oglądało, dopóki człowiek nie odkrył lepszych rzeczy w tym rodzaju. |
_________________
|
|
|
|
|
Loko
Aspect of Insanity
Dołączył: 28 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 07-11-2010, 18:46
|
|
|
W temacie można spoilerować bez skrupułów? Nie wspomniano o tym w pierwszym poście, więc na razie ukrywam.
Wypowiem się jedynie na temat anime, gdyż z mangami nie mam zbyt dużej styczności:
Shaman King
Serię obejrzałem jakiś czas temu, gdy leciała wieczorami na Jetix. Największym bólem był polski dubbing, ale jakoś przetrwałem przez całość. Przedstawiona historia była na swój sposób ciekawa i nie dłużyła się zbytnio. Było kilka walczących ze sobą nawzajem frakcji i ofiary poniesione po każdej ze stron (przenośnie i dosłownie, co dla mnie, jako fana śmierci, jest dużą zaletą). Oraz ogromny plus za postacie (Faust, Ryu) i za metodę walki. Pomysł żeby dowolny przedmiot zamienić w śmiercionośną bron za pomocą ducha jest IMO świetny.
Shakugan No Shana
Typowe klepańsko plus co jakiś czas odsłonięte majtki bohaterki (na szczęście nie tak często). Podobała mi się grafika, przeciwnicy i pomysł z Fuzetsu (kręgiem na ziemi, w którym nie płynie czas). Niektóre postacie trochę przekombinowane, zła ekipa niemalże nieśmiertelna i prawdziwie żałosny główny bohater, czyli minusy serii. Sam nie wiem co mnie w tym aż tak przyciągnęło, ale z niecierpliwością czekam na trzeci sezon.
Code Geass
Nieźli bohaterowie, ciekawa historia i zakończenie, które do teraz wzbudza kontrowersje. Główny bohater, o którym nie można powiedzieć że jest całkowicie dobry lub zły. Sama niewyjaśniona moc, jaką był geass aż tak bardzo mnie nie tknęła, ale dzięki niej było niewątpliwie ciekawiej. No i oczywiście były ofiary śmiertelne. W tym wypadku plus jeszcze większy bo padały nie tylko osoby ważne dla fabuły serii, ale też "zwyczajne"
- Spoiler: pokaż / ukryj
- jak np. Shirley. Sama sytuacja, w której Luluś zabija swoich rodziców też bardzo mi się spodobała.
Bardzo polubiłem też Anyę Alstreim, która mimo upływu czasu od obejrzenia serii wciąż tkwi na zaszczytnym miejscu wśród Favorite Characters.
Pandora Hearts
Największy plus - Break (następny z fav.). Trochę mniejszy, ale również duży - Gilbert. Czyli postacie, większość była co najmniej ok (nawet główny bohater, których zazwyczaj nie trawię). Trochę pomieszana, ale mimo to wciągająca historia. Grafika niczego sobie i ogólnie bardzo fajny czas w którym rozgrywa się akcja. Zakończenie zostało w najnormalniejszy sposób urwane, wyraźnie wskazując na to, że będzie następna seria, a nie na siłę dokończone w jakiś mało ciekawy, wymuszony sposób.
Tengen Toppa Gurren Lagann
Myślałem że spodoba mi się bardziej, jednak zabrakło mu "tego czegoś". Teraz trochę spoilerów:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Śmierć Kaminy - trochę kiepsko przedstawiona, ale była. Rzadko kiedy główny bohater ginie po paru odcinkach serii, w tym wypadku było to ciekawe. Choć troszkę bolało emocenie się Simona po tym fakcie. Po drugie to że ekipa tego złego króla (nie pamiętam jak się zwał) najeżdżała kolejno, i kolejno zostawali zabijani bo odkrywano jakąś nową supermoc. Rzucanie się galaktykami pod sam koniec było już trochę śmieszne. A co do plusów, to ewidentny brak happy endu. Chociaż seria była w miarę wesoła i bohaterowie radośnie parli na przód z uśmiechem na ustach, to nie każdy z nich dotarł do końca wędrówki i ich wymarzony świat, troszeczkę różnił się od wyobrażeń. W ciekawy sposób pokazane, że walka o lepszy świat może dawać więcej radości niż sama nagroda. Fajne było też to, że niektórzy źli stali się po czasie dobrzy i zostali przyjęci w szeregi głównej ekipy (Viral, ten zły król co to nie pamiętam jak się zwał).
Teraz seria której nie oglądałem, ale muszę, po prostu muszę ją dokończyć. Mianowicie:
Soul Eater
Ecchi przedstawione z umiarem, świetne postacie (Death The Kid, Stein, siostry Thompson) i genialny humor. Walki wyglądały naprawdę przyzwoicie (przynajmniej te kilka które widziałem), a śmieszne sytuacje były naprawdę śmieszne. Największym minusem był Black Star. Zabić. Musze się w sobie zebrać i to dokończyć.
A co do Naruto, to naprawdę dużo mu brakuje żeby znaleźć się na liście dobrych shonenów. Wśród gamy żałosnych postaci ze 3-4 okresowo (podkreślam, okresowo) fajne. Główni bohaterowie nieśmiertelni, a jakże. Dobrych walk, o ile dobrze pamiętam, było cztery. Choć chyba troszeczkę przesadziłem. Główny bohater po prostu beznadziejny, a w szczególności jego lekcje o moralności. Ogółem serię można określić jako bardzo wielką górę minusów, w której czai się kilka plusów. Pytanie czy na pewno warto się w tę masę zagłębiać, by je wydobyć. |
_________________ That is all in your head.
I am and I are all we. |
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-11-2010, 20:47
|
|
|
Za spoilery będę raczej gryzła, bo wszystkich shounenów jeszcze nie obejrzałam/przeczytałam, podobnie jak inne osoby korzystające z tematu :K.
Eyeshield 21 też czytałam i przyznaję, że była to szalenie sympatyczna seria. Fakt, że ją w ogóle przeczytałam i mam o niej dobre zdanie coś o tytule mówi, bo zwykle serii sportowych nie tykam. Eyeshield 21 jest i najpewniej pozostanie wyjątkiem od reguły. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 07-11-2010, 21:20
|
|
|
Jeśli chodzi o anime to faworyt jest niezmienny:
Gintama - w 90% przypadków anime na podstawie mangi są tak samo dobre, lub gorsze od odpowiedników. Gintama należy do tych 10%. Sunrise wyniosło ta pozycję na zupełnie nowy poziom. Bohaterowie sami nabijają się z procesu produkcji anime. Ma doskonałe nawiązania do popkultury (wojna konsolowców mnie zniszczyła) czy M&A. No i najfajniej zrealizowane Shinsengumi we wszechświecie. Może nie jest to najlepsze anime jakie widziałem, ale zdecydowanie jest to najlepsza ekranizacja mangi.
Manga:
Zaczniemy od niespodziewanki:
Shigurui - tak, Shigurui to shounen. Manga wydawana jest w Champion Red. I trzeba przyznać, że to najbardziej seinenowy shounen jakiego kiedykolwiek widziałem. Na dodatek zrealizowano na jego podstawie doskonałe anime. No i w sumie recenzja anime na tanuku mówi wszystko. Manga jednak ma brzydszą grafikę (która poniekąd odzwierciedla wewnętrzną brzydotę bohaterów). Skończyła się w tym roku. Czekam na tłumaczenie ostatniego tomu.
Mirai Nikki - osobiście nie cenię tu sobie ani warstwy fabularnej. Historia podoba i się średnio. Manga ma z zasadzie tylko jedną zaletę: Yuno - psychopatkę do kwadratu jako główną bohaterkę. W zasadzie to starcza, by tworzyć ciekawą oryginalną mangę.
Kekaishi - anime dostało takie sobie noty. Nie wiem czy zasłużenie, bo nie widziałem. Może zasłużenie. Jest to bardzo solidny shounen o całkiem fajnym charadesignie (nie będę ukrywał: podoba mi się latający karp). Bohaterowie są stosunkowo realistyczni. Pokazanie dwóch płaszczyzn fabularnych w oparciu o przygody głównego bohatera i jego starszego bardziej bezwzględnego brata wypadają na plus. Walki nie są tu szczególnie spektakularne. Manga ma też niefajną tendencję do posiadania fillerów. W zasadzie głównymi atutami są tu świat przedstawiony i niegłupie połączenie bohaterów i fabuły.
Naruto - osobiście lubię naruciaka. Nie na tyle, by go kupować (gdybym chciał mógłbym go pożyczać od kolegi), ale lubię czytać go co tydzień. Anime jest moim zdaniem marne i nie warto marnować na nie czasu. W zasadzie Naruto ma dwa dobre aspekty: dobrze zrealizowane walki i dobrze narysowane walki. Dzięki temu manga daje radę. Największą wadą jest główny bohater, totalny idiota.
Dalsze tytuły innym razem... |
|
|
|
|
|
Lain
Dołączyła: 10 Maj 2003 Status: offline
|
Wysłany: 07-11-2010, 21:25
|
|
|
Moją skromną listę otwiera
Pandora Hearts – za śliczną mroczno otoczkę, której brakowało mi w Alicji z Krainy Czarów i którą zawsze lubiłam w baśniach. Całkiem sympatyczne grono bohaterów, podoba mi się jak są poprowadzone relacje między nimi. Stadkiem bizonów nigdy nie pogardzę. No i oczywiście zakręcona, trzymająca w napięciu fabuła.
Hikaru no Go – moja pierwsza manga, taka sympatyczna była i dobrze się to czytało.
I to już koniec, nie przypominam sobie żadnego innego shonena, którego mogłabym wciągnąć na listę. Naruto oglądałam, ale mnie znudził, Bleach po łuku Soul Society zrobił się niestrawny. Teoretycznie FMA jest shonenem, którego powinnam lubić, problem w tym, że jakoś klimat do mnie nie trafił. Mam na myśli wyłącznie pierwszą serię, remake też mi się nie podobał, z tą różnicą, że wiem dlaczego. One Piece kiedyś próbowałam oglądać, ale po tym jednym odcinku dalej nie kontynuowałam, a teraz liczba odcinków/rozdziałów mnie odstrasza. |
|
|
|
|
|
3coma14
Dołączyła: 07 Lis 2010 Status: offline
|
Wysłany: 07-11-2010, 23:24
|
|
|
Najlepszy shounen:
Hunter x Hunter
Moja pierwsza i ulubiona manga; niestety straciła sporo czytelników przez wieczne hiatusy. Świetnie skonstruowane postacie - zarówno pierwszoplanowe jak i poboczne; świetny świat, umiejętności no i oczywiście sama fabuła - niesamowicie wciągająca i dobrze zrobiona.
Anime i oavki trzymają poziom mangi i mimo, że nie są najnowsze dalej ogląda się je świetnie.
Gdyby nie hiarusy wielka trójka z pewnością przedstawiałaby się inaczej.
Dalej, oczywiście One Piece - przedewszystkim za rozbudowana fabułę, która nie traci poziomu pomimo olbrzymiej ilości rodziałów i wątków.
Enigma - jedna z najnowszych serii, zapowiada się całkiem intersująco, choć póki co ciężko powiedzieć coś więcej
Bakuman - za kreskę, postacie i temat.
Psyren - dobrze skonstruowane postacie i świetna, przemyślana fabuła. Do tego dobra kreska, klimat apokalipsy i szybka akcja. |
|
|
|
|
|
616
From GARhalla
Dołączył: 21 Kwi 2007 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 08-11-2010, 03:00
|
|
|
Loko napisał/a: |
Tengen Toppa Gurren Lagann
Myślałem że spodoba mi się bardziej, jednak zabrakło mu "tego czegoś". Teraz trochę spoilerów:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Śmierć Kaminy - trochę kiepsko przedstawiona, ale była. Rzadko kiedy główny bohater ginie po paru odcinkach serii, w tym wypadku było to ciekawe. Choć troszkę bolało emocenie się Simona po tym fakcie. Po drugie to że ekipa tego złego króla (nie pamiętam jak się zwał) najeżdżała kolejno, i kolejno zostawali zabijani bo odkrywano jakąś nową supermoc. Rzucanie się galaktykami pod sam koniec było już trochę śmieszne. A co do plusów, to ewidentny brak happy endu. Chociaż seria była w miarę wesoła i bohaterowie radośnie parli na przód z uśmiechem na ustach, to nie każdy z nich dotarł do końca wędrówki i ich wymarzony świat, troszeczkę różnił się od wyobrażeń. W ciekawy sposób pokazane, że walka o lepszy świat może dawać więcej radości niż sama nagroda. Fajne było też to, że niektórzy źli stali się po czasie dobrzy i zostali przyjęci w szeregi głównej ekipy (Viral, ten zły król co to nie pamiętam jak się zwał).
|
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
Ten zły król to Lordgenome (nie mylić z Lord Genome, to wynik kiepskiego tłumaczenia).
A co do najeżdżania kolejnych jego sług pojedynczo - to konsekwencja tego, że anime w dużej mierze składało trybut klasycznym anime - odcinki z Kaminą były zadedykowane erze Mazingera Z, odcinki aż do pokonania Lordgenome'a erze Gundama i atakujący pojedynczo albo tylko z własną obstawą wrogowie to element znany z anime z tamtych czasów. Chociaż, z tego co widziałem na jednym filmiku, w wersji filmowej przy swoim Wielkim Powrocie Simon pokonuje nie jednego a troje generałów na raz.
Jeśli o mnie chodzi to Tengen Toppa Gurren Lagann, wielki list miłosny do gatunku mechówek, który bierze wszystkie typowe elementy gatunku i zagrywa je w przesadzony sposób, w międzyczasie opowiadając własną, zaplanowaną od początku do końca historię. Na drugim miejscu jest Shin Mazinger, odnowienie klasyki w absolutnie zwariowany i epicki, na miarę nowych czasów. No i oczywiście Gao Gai Gar, anime które przywróciło gorącą krew do gatunku mechów i nadało starym rozwiązaniom nową jakość.
A z mangi oczywiście mroczny, szokujący i badający ludzką naturę Devilman, choc nie wiem czy on nie przeskczył na terytorium seinenów. |
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 08-11-2010, 13:17
|
|
|
Szczerze powiedziawszy gatunek kojarzy mi się raczej niesmacznie. Blech , Naruto, One Pice , to dla mnie tytuły, których od zawsze unikam jak ognia. Krótko mówiąc ikony gatunku powodują u mnie odruchy wymiotne. Natomiast bardzo miło wspominam Inuyashę i Eureke 7. Nie wiem czy dokładnie pasują w ramy shounena, bo w obydwu choć po części głównym bohaterem są dziewczyny :P. Niemniej jednak piesek i koralowa kosmitka są tymi tytułami, które oglądają mi się bardzo dobrze. Pierwszy głównie z powodu uwielbienia prac pani Takahashi. Ogólnie wszystkie jej animki były dla mnie udane. Wiąże się to może z tym, że w każdej jej serii jest dużo humoru i głęboko ukryta mroczna warstwa lub jakaś dewiacja. Co do Eureki, niektórzy ganią Bones za ten tytuł, ale ja będę chwalił. Zdecydowanie z powodu rozwoju bohaterów. To nie jest tak , że oni uczą się trików i wykorzystują je w kolejnych walkach. Tutaj mamy do czynienia z pełnym dwuletnim rozwojem ponad 10 postaci. Jedni się starzeją, inni dorastają, jeszcze inni walczą z obrażeniami. Ale wszyscy są zamieszani w większą, znacznie większą historię. Niestety teorie kwantowe rzeczywistości z tym limitem zapytań, są jakimś naciąganym sensem samym w sobie. Nie jest to bardzo zrozumiały aspekt, ale kto zrozumie sterowanie Beybleydami lub jak stworzyć Emerald Barrage. Logika tutaj nie musi istnieć, starczy, że dla bohaterów jest to jasne.
Tak wiec na razie tyle, zapraszam do zrównania mnie z ziemią :P |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
Anarchy Maniek
Dołączył: 28 Sie 2009 Skąd: Bydgoszcz Status: offline
|
Wysłany: 08-11-2010, 14:06
|
|
|
Nie jestem pewien czy niepowinienem ująć większej części lub nawet całości mojej wypowiedzi w spoiler. Głównie z tego względu, że będę mówił o mangach skierowanych dla dojrzałych odbiorców.
Berserk absolutny number 1. Akcja to ofc takie dark fantasy. Brud, śmierć, seks i przemoc są na porządku dziennym. Bohaterowie wloką swoje jelita na polu walki a oderwane kończyny nie odrastają. Pierwsza stronica zaczyna się od stosunku głównego bohatera z całkiem zgrabną dziołchą. W momencie gdy ona szczytuje, przekształca się w obrzydliwego demona.
Drugi typ to Gantz praktycznie to samo ale w konwencji dark sf. Tu chyba jednak jest jeszcze więcej seksu...
Na trzeciej pozycji uplasowało się One Piece. Za humor ;) |
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 08-11-2010, 16:40
|
|
|
Anarchy Maniek napisał/a: | Nie jestem pewien czy niepowinienem ująć większej części lub nawet całości mojej wypowiedzi w spoiler. Głównie z tego względu, że będę mówił o mangach skierowanych dla dojrzałych odbiorców.
Berserk absolutny number 1. Akcja to ofc takie dark fantasy. Brud, śmierć, seks i przemoc są na porządku dziennym. Bohaterowie wloką swoje jelita na polu walki a oderwane kończyny nie odrastają. Pierwsza stronica zaczyna się od stosunku głównego bohatera z całkiem zgrabną dziołchą. W momencie gdy ona szczytuje, przekształca się w obrzydliwego demona.
Drugi typ to Gantz praktycznie to samo ale w konwencji dark sf. Tu chyba jednak jest jeszcze więcej seksu...
|
W zasadzie to te mangi nieszczególnie pasują do tego tematu, bo są klasyfikowane jako seineny, a nie shouneny (zresztą sam zauważasz, że są skierowane do dojrzałych odbiorców).
Tak, żeby było bardziej na temat, to na pierwszym miejscu w moim rankingu znajduje się (niespodzianka!) One Piece - już choćby za fakt, że pomimo prawie pięciuset odcinków nie stoczył się w przeciętność, a wręcz przeciwnie, cały czas się jeszcze bardziej rozkręca.
Poza tym tak jak rzadko oglądam ponownie jakieś anime (życie jest zbyt krótkie, by ogarnąć wszystkie dostępne opowieści), to zrobiłem wyjątek dla Bleacha (oczywiście tylko do zakończenia wątku Soul Society; ponownego spotkania z Bounto bym nie zdzierżył, a późniejsze odcinki to albo wypełniacze, albo Aizen trollujący towarzystwo) i dla Busou Renkin (tutaj ocena zależy od spojrzenia na głównego bohatera - dla mnie był on pozytywnie zakręcony, natomiast dla innych często sprawia wrażenie praworządnie-głupiego; poza tym jest jeszcze Pappillon). |
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|