Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
BISHOUJO SENSHI (H)ARCHER(Z) MAYA |
Wersja do druku |
IKa
Dołączyła: 02 Sty 2004 Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 09-12-2005, 00:58
|
|
|
* ja to musze na trzeźwo przeczytać* ....
... o matko, Ysen ...
*zeszła i sie turla pod biurkiem*
3vil l33t ma5t3r
zaczynam sie bać co będzie dalej - Mary Sue rules!!! |
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 09-12-2005, 01:05
|
|
|
O tak, Mary Sue moderatorstwa i okolic rulez zdecydowanie!... XD
I pamiętajcie - WRZOSOWA! (a spróbjcie powiedzieć, że różowa, to potraktuję... ten, no... mocą miłosierdzia, o! XD)
*nie może się pozbierać spod krzesła*
Dla niewtajemniczonych: wrzosowy to jest lay na moim blogu. Naprawdę jest wrzosowy! Wrzo-so-wy! Nie mam pojęcia, dlaczego nikt mi nie wierzy... |
_________________
|
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 09-12-2005, 11:23
|
|
|
Ależ Serisiu, przecież nikt nie wątpi w Twoją WRZOSOWOŚĆ. Bardzo Ci do twarzy we WRZOSOWYM! :>
Ysen... Yyyyyyseeeeeeen... Bycie udręczonym bishonenem przecierpię, albowiem jest to męczeństwo dla Szlachetnej Sprawy. Aleee... Wiedziałeś, że mam fobię żabotowo-falbankową?! Wiedziałeś?! WIEDZIAŁEŚ!!!
KYAAAAAAAAAAAA!!!
*siada w kąciku i angstuje* XD
Rabu Rei nyuuu... *__* |
|
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 10-12-2005, 14:04
|
|
|
Madchen, a Ysen ma prośbeeeeee
Korekta mianowicie... Bene? Bene? |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 10-12-2005, 19:14
|
|
|
"Subarashii..."!!!! xD Brak jednego 'i' :D i oczywiście - hontou-ni subarashii desu!
Nie zapomnij o wąskim, wysokim kieliszku mojego ulubionego wina - Tokayi Aszú*, i pianinie z orzecha kaukaskiego ^_^ Jak każdy villain, muszę angstować przy winie i muzyce...
---
*czyt. Asu z akcentem na 'u'. Aromatyczne, o intensywnym orzechowym aromacie, dość słodkie. Stopień słodyczy określa specjalna miara w skali od 2 do 5 'puttonyos'. 5 jest najsłodsza, i z racji okresu leżakowania i rzadkości - upiornie droga. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 11-12-2005, 00:33
|
|
|
Przy winie... Znaczy, tyle z poświęceniem robionych herbatek było na darmo... Thotem-sama hidoi... T__T
Ysen, niech będzie, że tym razem Ci daruję ten żabocik, ale tylko dlatego, że chcę wiedzieć, co dalej >;D |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 19-01-2006, 01:42
|
|
|
BISHOUJO SENSHI (H)ARCHER(Z) MAYA
Lekki wiatr szeleścił gałęziami wiśni, zrywając jednocześnie delikatne, różowe płatki i rozwiewając je po zaśnieżonej jeszcze polanie. Czerwone słońce powoli chowało się za majestatycznymi, tatrzańskimi szczytami. W gęstniejącej ciemności rozlegał się cichy szloch małego chłopca.
- Cichaj Waluś, ni pakuniaj - wysapał słabo stary góral w kapeluszu z orlim piórem, który leżał oparty o drzewo wiśni. Chłopiec, w szkolnym mundurku i okularkach, posłusznie zamilkł i wytarł nosek. - Nachyl ino uśka, cobym ci cosik pedzioł.
- Dziadku, nic nie mów! - Chłopczyk nazwany Walusiem przypadł do starca i chwycił za koszulę. - Jesteś zmęczony, musisz odpo...!
- Cichaj! Ekhukhukhu! - Starzec próbę podniesienia głosu okupił długim atakiem kaszlu. Po dłuższej chwili odzyskał głos, zmienił się on jednak w ciche harczenie. - Słuchaj młodzik... Trzy pokolynia naszego rodu tyrały w Hameryce, zbirajonc grosik do grosika... Kolejne trzy, w tym ja i twój łociec, co na zawał wzion był zszedł, próbowały zarejestrować w łurzendzach dziołalność głospodarzo...
Na chwilę zamilkł. Zrobiło się cicho, tak cicho, iż słychać było szelest lądujących na śniegu płatków sakury. Mały Waluś wrócił myślami do swego ojca, przedwcześnie zestarzałego, steranego życiem człowieka. Widywał go bardzo rzadko, jedynie między jedną wędrówką do urzędu a drugą, nie miał wtedy sił nawet go przytulić. Dawniej nie cierpiał tego człowieka za to, że zamiast zostać na dłużej i pobawić się z nim, wolał się rozbijać po kraju. Teraz jednak zrozumiał, jak bardzo mu go brakuje. Dotarło do niego, iż ojca odebrała mu bezduszna, bezosobowa machina, mająca na sumieniu już niejedno życie. W głębi swej małej, dziecięcej jeszcze duszy poprzysiągł jej nienawiść i bezpardonową walkę. Tymczasem jednak starzec zebrał się znowu i kontynuował.
- I wreszcie sie łudoło - to mówiąc drżącymi palcami zbliżył do chłopca białą kopertę. - Tero ty, siódme... pokolynie... bedzies prowodził te firme. I pamientoj, że sześć pokolyń... przodków potrzy na ciebie z niba, wiec nawet... nie woż sie póńść z torbami.
- T-tak dziadku, nie zapomnę. Będziecie ze mnie dumni, przysięgam!
- Pa... mien... toj...
- Dziadku?! Dziadku! DZIADKU!!!
* * *
Trzydziestoletni Walenty Anatol Thotem westchnął ciężko, wypijając wreszcie kieliszek Tokaja, w który wpatrywał się od dobrego kwadransa.
* * *
- Uwaa! Izumi, ale ty masz wielki biust! - Zapatrzyła się blondynka z dwoma kucykami. Razem z kilkunastoma swymi koleżankami z gimnazjum brodziła w sztucznym i świetnie urządzonym onsenie, okryta tylko ręczniczkiem.
- Daj spokój, Hikari, gadasz głupstwa - zarumieniła się brunetka z prostymi włosami do ramion.
- Ale ona ma rację - uśmiechnęła się, nie otwierając oczu, okularnica z kasztanowymi włosami związanymi w kok. Czwarta dziewczynka właśnie szorowała jej plecy. - To zadziwiające, że ci nie sprawia problemów na wuefie i w czasie zajęć na poligonie. Czyżbyś stosowała tradycyjny, japoński zawój na piersi?
- Nie, ja... - Izumi nieporadnie złożyła rączki i spuściła wzrok. - Ja używam takiego sportowego biustonosza opinającego. Świetnie się sprawdza.
- O! Muszę wypróbować! - pisnęła radośnie Hikari, podskakując.
- Tobie nie jest potrzebny.
- Puu-chan hidoi desuuu!!!!
Wszystkie dziewuszki wybuchły uroczym chichotem, oczywiście oprócz Hikari, która stała nadęta z zaciśniętymi piąstkami. Nagle ni stąd ni zowąd otwarły się drzwi i do onsenu bezceremonialnie wparował jakiś mężczyzna, ciężko sapiąc i dźwigając ogromne pudło, całkowicie zasłaniające mu twarz. Przeszedł kilka kroków po czym stanął jak wryty.
- Ehm, to mi jednak nie wygląda na magazyn... - westchnął słabym głosem.
- ECCHII!!!
W stronę intruza poleciały natychmiast szczotki, gąbki, mydła, stołki, balie i wszystko inne, co tylko wpadło nastolatkom w ręce, łącznie z dwumetrową, gipsową rzeźbą tanuki. Uspokoiły się dopiero jakąś minutę po tym, jak przestał się ruszać.
- C-co to za jeden?! - burknęła zbulwersowana Hikari.
- Nie wiem, pewnie jakiś zboczeniec - stwierdziła płaczliwie Izumi, ściskając szczotkę niczym włócznię. - Pan Thotem kazał nam bardzo uważać na zboczeńców.
- Uhm hum! - Poparła ją z poważną miną Puu, trzymając papierowy wachlarz. - Pan Thotem zawsze to powtarza. Dlatego to on pilnuje kluczy do naszych szafek z bielizną!
- Hai! I dlatego zamontował w szatni kamery, by żaden zboczeniec nie mógł się tam zakraść pod naszą nieobecność!
- Ja, ganbarimashou minna, zobaczmy co to za jeden! - Krzyknęła Puu, wzniósłwszy wachlarz niczym oficerski pałasz.
- Uhm hum! - Odpowiedział jej chórek.
Gimnazjalistki ruszyły hurmem na intruza, który, sądząc po niezdarnych ruchach i jękach, wrócił do świata żywych i próbował wygramolić się spod stosu sprzętów. Dziewczęta zaczęły zdejmować je z niego, jednocześnie się jednak uzbrajając, z myślą doprowadzenia go przed oblicze sprawiedliwości. Wreszcie Izumi drżącymi rękami zdjęła mu z głowy żeliwną wannę, ukazując im jego twarz.
- KYAAA!!!
- Litości, ja nie chciałem! - Pisnął przerażony młodzieniec.
- Miya-kun, to ty?! - Wrzasnęła Puu, łapiąc się za głowę.
- Przepraszamy, nie poznałyśmy cię, nie chciałyśmy zrobić ci krzywdy!
- Hę? - Miya-kun momentalnie zbaraniał.
- Wybacz nam, Miya-niisan! Zaraz cię wytrzemy!
- Opatrzymy!
- Zrobimy herbatkę!
- Mogę umyć ci plecy!
- TASUKETE!!!!
* * *
Tymczasem dwie wiedźmy i harcerka maszerowały korytarzami w stronę głównej komnaty szalonego wizjonera. Mayi w życiu by nie przyszłoby do głowy, że do ostatecznego starcia z człowiekiem dysponującym całą armią idzie się tak po prostu, z marszu, wierzyła jednak w kompetencje swych preceptorek. Wiara ta doznała sporego uszczerbku, gdy przechodziły przez szklarnię, zajęło im to bowiem czas potrzebny przeciętnej serii na zrobienie rekapitulacji wszystkich poprzednich odcinków. Dalsza droga przebiegała bez zakłóceń, do czasu, gdy z bocznego korytarza doleciał je straszliwy rumor i dziewczęce piski. Natychmiast przypadły do ścian i zgasiły magiczne kulki oświetlające drogę. Niedługo potem korytarzem przebiegł krzycząc młody mężczyzna w poobdzieranym garniturze, tuż za nim stado piszczących małolat. Nie zdołał zresztą odbiec daleko, gdyż kilka z nich skoczyło mu na nogi i przyszpiliło do ziemi, po czym zaczęło ciągnąć w stronę reszty. Na nic by się zdały jego wrzaski i oranie podłogi, gdyby nagle nie przemówiły głośniki.
- Ogłaszam alarm dla Junjou Butai*, oraz pogotowie bojowe dla Fusha Butai** i Biyoushi Butai***. Stażysta Miya Mizuno proszony do gabinetu pana Thotema.
- Buuuuuuuu!!! - Westchnął smętnie chórek dziewczątek.
- Dzięki wam Potęgi Chaosu...
- Ja ne Miya-kun!!! - Pisnęły na pożegnanie, machając łapkami i biegnąc w stronę szatni.
- J-ja ne...
Chłopak stanął na drżących nogach i chwiejnie powlókł się do pobliskiej ściany, która otworzyła się, ukazując sekretną windę. Niemalże runął do środka, po czym ściana się za nim zamknęła i dało się słyszeć cichy szmer mechanizmu. Dzielne wojowniczki o miłość i sprawiedliwość oderwały się wreszcie od ściany i ruszyły w dalszą drogę.
* * *
W.A. ponownie westchnął i upił trochę z kieliszka, po czym rozparł się w fotelu. Jego twarz była całkowicie pozbawiona wyrazu.
* * *
- Waluś-sempai... Ja... - Drobna, kasztanowłosa dziewczyna ubrana w mundurek gimnazjalistki spuściła skromnie oczy, przykładając piąstkę do warg. - Ja...
- Nani ga okotta ka Ichigo-chan? - wykrzyknął wysoki młodzieniec w okularach i mundurku, zbierając się do biegu w jej stronę.
- Iee! Nie podchodź, Waluś-sempai... Ja... My nie możemy być razem... - Powiew wiatru niejako zaakcentował powagę jej słów, przy okazji podnosząc jej sukienkę i ukazując białe majteczki w truskawki. - Kya!
- Ale Ichigo-chan... czemu...?
- Nie pytaj... Onegai! - wreszcie wzniosła na niego zapłakane oczy, składając dłonie jak do modlitwy. - Onegai...
- Ichigo-chan...
- Gokigenyou! - wykrzyknęła, kłaniając się niemal do ziemi, po czym skoczyła w przeciwnym kierunku i zaczęła biec jak sarna, gubiąc łzy, lśniące w słońcu niczym diamenty.
* * *
"GAME OVER
WOULD YOU WANT TO PLAY AGAIN?"
- Kisama... - mruknął Thotem, opierając głowę na dłoni. Przez dłuższy moment nie zmieniał pozycji, mimo iż zza jego pleców zaczęły dochodzić dziwne dźwięki, głównie wybuchów. Dopiero po chwili podniósł się i wszedł do menu gry, by załadować ostatniego save'a. Nim jednak wcisnął przycisk jakiś dziwny pocisk uderzył w monitor, przebił się na drugą stronę i dość przypadkowym torem poleciał z powrotem. Thotem zdążył tylko zauważyć, że pocisk ów niepokojąco przypominał harcerski berecik.
- Nikczemny zbrodniarzu! - Z ciemności zajmującej większość pomieszczenia dobiegł go miękki, acz mocny głos. Automatyczne reflektory natychmiast skierowały na jego źródło strumienie światła, ukazując łuczniczkę w malowniczej pozie. - Wykorzystałeś Bogu ducha winnych rzezimieszków tylko do tego, by nas tu ściągnąć! Wykorzystujesz niewinne, nieuświadomione gimnazjalistki i urocze, rozkosznie puszyste antro do swych niecnych celów! Twe czyny zasługują jedynie na potępienie i surową karę! Ja, Harcerka Maya, ukarzę cię w imieniu Faerielandu!
- Ach tak? - Uśmiechnął się łajdacko, poprawiając okulary jednym palcem. - Zobaczymy. Światła!
W jednej sekundzie zapaliły sie wszystkie światła w pomieszczeniu, odsłaniając około trzydziestu mechanicznych pokojówek, ukrytych do tej pory w cieniu. Zaczęły zbliżać się do harcerki, po kolei aktywując swoje arsenały i celując w nią. W oddalonym kącie pomieszczenia dało się słyszeć ciężki krok pancernej stopy, po nim następne, a po chwili z cienia wyłonił się potężny, błękitnobiały, humanoidalny mech o świecących srebrzyście oczach. Zatrzymał się, gdy już był około dwadzieścia metrów od Mayi i skierował w jej stronę wielkiego gaitlinga. Między nim a harcerką ustawiło się półkole mechapokojówek również celujących do dziewczyny.
- To niewybaczalne! - z nieokreślonego miejsca dobiegł inny, starszy nieco głos. - Nie dość, że całą zgrają atakujesz jedną dziewczynę, to jeszcze wysyłasz przeciw niej bezduszne maszyny! Ja, Wrzosowa Wiedźma, pokrzyżuję jednak twe plany w imieniu miłosiernej Lolth! Zielony Strumień Świetlistego Przemienienia!!!
Wzmiankowany strumień zielonego światła uderzył w roboty, po czym zanikł. Początkowo wydawało się, że nic się nie stało. Dopiero po chwili z wnętrza mecha zaczęła się dobywać cukierkowa melodia. Jedna z robopokojówek nie wiadmo skąd wytrzasnęła mikrofon i zaczęła śpiewać:
- I'm a Barbie girl in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
- Come on, Barbie, let's go party - dorzucił od siebie mech, gestykulując wcale żywo jak na narzędzie zniszczenia. Pozostałe pokojówki w międzyczasie zaczęły tańczyć jako akompaniament.
- I'm a Barbie girl in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
- kontynuowała pierwsza androidka, najwyraźniej zwracając się do zdębiałej Mayi.
- Ano ne...
- Miya-kun, co ty wyprawiasz!?
- Przepraszam, Thotem-sama, ale autopilot przejął kontrolę nad Onagerem!
- Odetnij go i steruj ręcznie!
- Haaai!!!
W błękitnym robocie coś bzyknęło, po czym ramiona i głowa opadły mu bezwładnie. Nie trwało to długo, gdyż już po chwili mech stanął w pozycji bojowej i wystrzelił salwę minirakiet. Rakiety zresztą poleciały we wszystkich możliwych kierunkach i zaczęły uderzać w ściany, szafki, stoły laboratoryjne, komputery, a nawet robopokojówki. Dwie czy trzy rakiety wybuchły nawet niemal pod nogami Thotema, który nawet na sekundę nie zmienił swej stoickiej pozy. Jedynym, w co rakiety nie trafiły i co pozostało całkowicie nietknięte, była łuczniczka, na którą nawet nie posypał się kurz.
- Baka yaro! - Ryknął Thotem, władczo wskazując na łuczniczkę. - Natychmiast się jej pozbądź, najlepiej mieczem, jeśli broń rakietowa jest dla ciebie zbyt skomplikowana!
- Tak jest Thotem-sama!
W przedramieniu robota otworzyła się wnęka, z której wysunęło się olbrzymie, zakrzywione ostrze. Mech ruszył w stronę drobnej harcerki, po drodze rozdeptując szczątki pokojówek. Nim jednak zbliżył się na mniej niż dziesięć metrów przed Mayą niewiadomo skąd wyrosła IKa, kierując w stronę napastnika różdżkę.
- Nie tak szybko, ty męski brutalu! W imieniu Władczyni Koszmarów ukarzę cię i pokażę, jakie to uczucie być napastowanym!
- Ano ne - spróbowała wtrącić harcerka. Bezskutecznie jednak, wiedźma już zaczęła inkantować zaklęcie.
- Czary-mary! Ojojoj! Hokus-pokus! Tentakle-Yaoi! SAINT BEAST!
- Ano neee...
Podłoga pod robotem nagle pękła i wystrzeliły z niej przedziwne, segmentowane macki. Było ich kilkadziesiąt, każda z nich zakończona okrągłą główką, chichoczącą jak psychopatyczna fanka. Oplotły się wokół nóg, ramion i tułowia mecha, kilka nawet wdarło się do wnętrza przez otwory wentylacyjne obok szyi. Z kabiny pilota dało się słyszeć cienki wrzask, jakby młodego mężczyzny obdzieranego ze skóry. Po chwili zamilkł, za to włączył się sygnał ostrzegawczy, po czym robot rozerwał się na strzępy, wystrzeliwując jednocześnie kapsułę ratunkową. Oczywiście nie miała za bardzo gdzie odlecieć, utkwiła więc z głośnym hukiem w ścianie.
- Buuuuuuuuuuuuuu!!! - zakwiliły zgodnie tentakle.
- Pora to kończyć - zdecydowała Wrzosowa Wiedźma, ujawniając się niedaleko szaleńca. - Panie Thotem, złamałyśmy opór pańskich podwładnych i przedarli się przez wszystkie linie oporu. Może pan oszczędzić sobie zachodu i w tej chwili się poddać, chyba, że nie wie pan, jak przegrywać z honorem.
- Obawiam się, że nieco się pani pospieszyła - szaleniec uśmiechnął się pod nosem, poprawiając palcem okulary. - Ja wcale nie uważam się za przegranego. Mam jeszcze jedną, tajną broń.
- Doprawdy? A gdzież ona jest?
- Tutaj - to mówiąc zamaszystym ruchem ściągnął okulary i zakręcił głową, burząc swoją ulizaną fryzurę. Włosy, choć krótkie, malowniczo się rozsypały po twarzy. Gdy zaś spłynęły, dziewczyny ujrzały iż owa twarz, okolona burzą czarnych włosów i ozdobiona bursztynowymi oczyma, jest wręcz nieziemsko piękna. Wszystkie trzy zaniemówiły na dłuższą chwilę. Wizjoner uśmiechnął się ironicznie, tym rodzajem uśmiechu zimnego drania, który topi serca niewieście jak masło. - Cóż się stało moje panie? Czyżbyście okazały się aż tak wrażliwe na mój atak.
- Piiiiiiiiiisk!!! - wrzasnęły unisono IKa i Serika, składając piąstki jak gimnazjalistki.
- A więc, moje drogie, czy wspomożecie mój plan naprawy tego kraju?
- Ależ oczywiście, Thotem-sama! - pisnęły znowu zgodnie, patrząc w niego gwieździstym wzrokiem i składając rączki.
- Moment mal! - wtrąciła się Maya, stając przed wiedźmami i machając im rękami. - Czy wyście oszalały? Ja rozumiem, że on jest cholernie przystojny, ale tak wariować...
- Cicho Maieczko, jesteś jeszcze za młoda, żeby zrozumieć.
- I to mówi osoba zachowująca się jak trzynastolatka!
- Zajmijcie się nią, moje drogie, ja jestem w tej chwili zajęty.
- Haaai Thotem-samaaa!
Nim łuczniczka zdołała cokolwiek odpowiedzieć zauważyła, że obie wiedźmy zaczynają inkantować zaklęcia, zaczęła więc się powoli wycofywać. Wkrótce przed IKą otworzył się mroczny portal magiczny, Serika zaś rzuciła na podłogę pudełkową, różową pozytywkę, która się otwarła i zaczęła z niej dobywać się melodia:
Yattaman, Yattaman, al gran filone d'oro
Yattaman, Yattaman, buona guardia fa
Yattaman, Yattaman, divertente ma severo
coraggioso e battagliero Yattaman
Yattaman, Yattaman, al nemico da' battaglia
Yattaman, Yattaman, con gran comicita'
Yattaman, Yattaman, vince in ogni guerra
Sentinella della Terra Yattaman
W rytm melodii z pudełeczka zaczęły wymaszerowywać maleńkie, szarawe stworki przypominające ameby, ustawione w równiutkie kolumny. Każda z nich niosła mikroskopijną naginatę i miała doczepioną do pleców chorągiewkę. Była ich olbrzymia ilość jak na tak małe pudełeczko. Na samym przedzie jechała jedna nibyameba na czymś niepokojąco przypominającym paciorkowca. Gdy już wszystkie stworzonka wyszły z pudełka i ustawiły się w szyku bojowym właśnie ten mały wódz zakrzyknął "Avanti!" i cała armia ruszyła do ataku na Mayę. Łuczniczka nie tyle ze strachu, co z dezorientacji zaczęła przed nimi uciekać
Tymczasem z portalu IKi wyskoczyło coś dużego i czarnego, z burzą kruczoczarnych włosów powiewającą u góry, co nieco przypominało w pierwszej chwili nietoperza. Nietoperze jednak nie buchają obłąkańczym śmiechem, nie lądują na ziemi ciężkimi wojskowymi butami i zdecydowanie nie uganiają się z piłami mechanicznymi. Harcerka zobaczyła go tylko kątem oka, gdyż natychmiast przyspieszyła kroku i wrzasnęła ze zgrozą. Dziwny przybysz pobiegł za nią, po drodze jednak wpakował się w rój istotek Seriki i sporo z nich rozdeptał. Pozostałe chyba się zdenerwowały, gdyż zaczęły go obłazić i kłuć swoimi maleńkimi włóczniami, przy okazji jazgocząc cieniutkimi głosikami. Oczywiście czarny typ długo nie wytrzymał i już po chwili się zatrzymał się zaczął dziko miotać i otrzepywać.
- Dobrze, moje panie, teraz wejdźcie do tych szklanych tub - zwrócił się Thotem do wiedźm. - Dzięki temu przebadam wasze zdolności i będę mógł stworzyć armię magical girls. Buahahaha!!!
- Dla ciebie wszystko, Thotem-sama! - Pisnęła Serika, wdzięcząc się do niego.
- Nie ma takiej rzeczy, której nie poświęciłabym dla ciebie, Thotem-sama! - Zadeklarowała IKa, machając ręką już z wnętrza tuby.
- Subarashii! - Uśmiechnął się ponownie Thotem, odwracając się w ten sposób, by załopotać swym białym płaszczem i kierując się w stronę komputera kontrolującego.
"Muszę go powstrzymać, tylko jak?! Ten dziwoląg w czarnym płaszczu zaraz się uwolni i zrobi ze mnie mielone" zastanawiała się gorączkowo Maya, zerkając to na Thotema, to na szamoczącego się wariata. "Wiem!"
Wskoczyła na najbliższy stół laboratoryjny, dobyła różdżki i zakręciła nią wokół siebie, zamykając oczy. Otoczyły ją elfie, tęczowe ogniki, z pleców zaś po chwili wyrosły eteryczne, motyle skrzydełka zielonego koloru.
- Na potęgę Fyory, królowej Faerielandu, zdradzieckiej Jhudory i Illusen, o identycznych zielonych pasemkach, wzywam potęgę Wróżkowego Zniewolenia Umysłu.
Po chwili zarówno światełka, jak i skrzydełka znikły, jakby wnikając w ciało harcerki. Maya otworzyła oczy i pognała w stronę szaleńca. Jak wiedziała, zaklęcie miało zasięg zaledwie paru metrów.
- Buahaha! Zostało mi już tylko wcisnąć ten przy...
- Hej przystojniaku!
- Czym mogę pani pomóc, panno...? - Thotem obrócił dosłownie w mgnieniu oka, tak szybko, że aż zwalił komputer ze stolika i rozbił monitor.
- Maya. Czyżbyś zapomniał?
- Ach! - Wrzasnął, padając na kolana i łapiąc ją za rękę. - Śmiej wybaczyć, królowo, to się więcej nie powtórzy! Cóż mam zrobić, by odzyskać twą wiarę we mnie?!
- Uwolnij natychmiast moje przyjaciółki.
- Z rozkoszą, pani!
Spod płaszcza dobył pilota i wcisnął przycisk. Obie tuby natychmiast się otwarły i łuczniczka popędziła w ich stronę. Thotem patrzył za nią z uśmiechem, gdy nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Obrócił się w bok i ujrzał straszliwie chudego człowieka w długim, czarnym płaszczu i z takimiż włosami, wpatrującego się w niego wściekle.
- Mogę w czymś pomóc?
- Suffer not the bizon to live... - odparł płaszczowiec, dobywając niewiadomo skąd drugą piłę mechaniczną i ciągnąc za sznurek.
- Słucha...?
- Gloria Exterminatus!!! - ryknął tamten, wznosząc piłę nad głowę.
* * *
- Doprawdy IKa, powinnaś bardziej uważać - westchnęła Serika. Wszystkie trzy siedziały przy stoliku, na werandzie wiedźmiego domku w środku lasu. Aromat herbaty mieszał się z zapachem sosnowych igieł. - Czar przywołania Malleus Yaoicarum jest zdecydowanie zbyt niebezpieczny i łatwo ucieka spod kontroli.
- Seri - Zielona Wiedźma zaakcentowała swe słowa, odkładając na stół łyżeczkę.
- IKa.
- Dobrze wiesz, że nie chciałam go przywoływać. To ja uciekłam sobie spod kontroli, nie on. I też mi się to nie podoba. Zwłaszcza, że przez to się nam W.A. Thotem zmarnował.
- No cóż, mówi się trudno - westchnęła Wrzosowa Wiedźma. - A taki był słodki.
- Tak, słodki zimny drań... - Rozmarzyła się IKa, uśmiechając się na swój specyficzny, wiedźmi sposób.
- No dobra, - wtrąciła się Maya, podnosząc do góry łyżeczkę z Nutellą. - A co z tym jego pomagierem? Rozpaćkał się o ścianę w tej kapsule?
- Miya-kun? Ależ skąd - parsknęła Serika.
- Pani zamawiana herbata, Serika-sama - oznajmił odziany w błękit młodzieniec, stawiając na stole tacę z filiżankami i imbrykiem.
Na chwilę zaległa cisza, przerywana tylko cykaniem świerszcza w pobliskim żywopłocie. Maya i IKa tępo patrzyły na Serikę, która jak gdyby nigdy nic popijała swój wywar. Miya-kun tymczasem zdjął naczynia z tacy, postawił na niej brudne i wrócił do środka leśnej chatki.
- Co. On. Tu. Robi?
- Jak to co? Odrabia staż.
- Seri.
- No chyba nie myślałaś, że go tak zostawię, biedaka? Przecież to my rozwaliłyśmy jego zakład pracy.
- No niezupełnie my. Malleus Yaoicarum
- Ale my pośrednio.
- Pośrednio to sam Thotem, czarując nas swoją facjatą.
- Ale...
- Meine Damen - łuczniczka podniosła ręce, chcąc je zmitygować. - W sumie to co on nam szkodzi? Zawsze to dodatkowa para rąk do pracy, a ostatnio papierkowej roboty mamy od diabła i trochę. Ale ty też Seriko mogłabyś na przyszłość choć pytać nas o opinię. Nie uważasz?
- No wiem, że powinnam - Wrzosowa Wiedźma niechętnie spuściła wzrok i bawiła się łyżeczką. - Ale on był taki biedny, żal mi się go zrobiło jak tak wyczołgiwał się z tej rozbitej kapsuły, więc...
- Więc?
- Od razu podpisałam z nim umowę. Poza tym to urząd pracy płaci mu stypendium, nie będzie nas kosztował ani grosza.
- Poza to, co zepsuje lub zniszczy?
- Ikuś...
- Dobrze już dobrze. Może zostać. Będzie się zajmował naszymi petami, jak wybędziemy...
- Świetny pomysł! Przyniosę soczek i wypijemy toast!
- ... a jak się nie sprawdzi zamienimy go w bombkę.
- Ano neee...
- Czemu akurat bombkę?
- Bo to pierwsze co mi przyszło do głowy? Chodźcie, dopiszemy mu aneks do umowy!
Tymczasem Miya-kun zmywał naczynia, mimowolnie słuchając wymiany zdań na werandzie. A im więcej słyszał tym więcej naczyń leciało mu z rąk. Oczywiście im więcej leciało mu z rąk tym bardziej trzęsły mu się ręce i tym więcej tłukł naczyń. Staż zapowiadał się iście bajkowo.
* * *
- Kici kici kici...
- Miau?
- Kom sam nie nałoja ci - kruczoczarny brodacz pochylał się nad włazem do kanału wentylacyjnego, gdzie świeciła się para zielonych oczu.
- Miau! - catgirl w mundurku wreszcie się zdecydowała, wyskoczyła z otworu i zwinnie wspięła się mu po ręce aż na plecy. Gdy już tam była zaczęła się mu ocierać o twarz - Mrrrr...
- skond żes sie sam wzieła? - Spytał, podnosząc się i drapiąc ją za uszkiem.
- Mrrrr...
- Heh... - Zdecydował się dać sobie spokój i ruszył w poszukiwaniu wyjścia. Po jego dość niszczycielskiej akcji wszystko, łącznie z windami, przestało działać, musiał więc wydostać się jakoś inaczej. Nie przejmował się jednak, nie z takich już opresji wychodził. Czuł się na tyle wesoło, że zaczął nucić:
- Wal Saracena, bij Saracena, rżnij Saracena w ryj...
* - Oddział czystych serc
** - Oddział dziewic świątynnych
*** - Oddział Wizażystek |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-01-2006, 14:15
|
|
|
Mocarne....widzę, że nawet Red się załapał... |
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 19-01-2006, 14:31
|
|
|
Ysen, Twój zmysł obserwacji mnie po prostu przeraża... O.o
A jednak komórki nie tańczyły kankana? Ale i tak niespodzianki tygodnia były powalające :D Podobnie, jak przygarnięcie biednego Miya-kuna... Jesteś wielki :D |
_________________
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 19-01-2006, 14:45
|
|
|
Ysen ty jesteś szalony! |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 19-01-2006, 15:56
|
|
|
<zbiera szczękę z ziemi>
G... Gloria Exterminatus... Ysen... Kowai... O____o Gdyby nie ta niewdzięczna rola, jaka mi przypadła w owym fiku, pierwsza bym oprotestowała zepsucie tak obiecującego SZD >.>
A ze spraw przyjemniejszych (;P) - nie mogę zdecydować czy większą fazę miałam przy scenkach w onsenie, Barbie Girl czy Yattamanie, wiem natomiast, że niezmiennie Cię podziwiam za to, co i jak piszesz :DDDDD |
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 19-01-2006, 19:23
|
|
|
-- KODA --
W potrzaskanej podziemnej komnacie, częściowo zasypanej gruzem i zagraconej wrakami mechów, nawet najmniejszy promień światła nie mącił aksamitnej ciemności. Posoka zmieszana z przegrzanym olejem maszynowym z miękkim mlaskaniem ściekała ze ścian, z wolna, coraz wolniej spływając ku środkowi sali.
Po długim czasie, jedynie niewielka jej ilość wypełniła dyskretny rysunek pentagramu wpisanego w okrąg wypełniony niezwykłymi symbolami. Ciemność ustąpiła przed fosforyzującą czerwienią, podobną do blasku dogasających węgli. Powietrze pulsowało, a pokrywające podłogę szczątki uniosły się i gnane nieznaną siłą odleciały pod ściany. Blask narastał, aż wreszcie pulsując najczystszą purpurą, wyrysowany liniami ognia cieńszymi niż włos wzór uniósł się w powietrze. Powietrze zafalowało raz jeszcze, a poniżej tajemniczego wzoru, między nim a wypalonym śladem w podłodze zaczął gęstnieć cień.
Wzór zgasł, do komnaty wróciła ciemność, a W.A.thotem skrzywił się cierpko. Zaklęcie rematerializacji bolało, jak zawsze. Ech, ci naiwni śmiertelnicy... zawsze wydaje im się że śmierć jest ostatecznym rozwiązaniem. Gdyby to naprawdę było takie łatwe...
Thotem nastawił uszu. Gdzieś z labiryntu ciemnych korytarzy echem wracały chałaśliwe rozmowy, nawoływania i szczęk szpadli.
- thotem-sama?
- thotem-samaaaa~~ !!
W.A.thotem uśmiechnął się pod nosem. Izumi? Nie, chyba raczej Hikari... a najpewniej obie. W.A.thotem potknął się o połę płaszcza, wymacał w ciemnościach rozerwany kadłub mecha i przysiadł na nim.
Pozostawało cierpliwie czekać, aż do niego dotrą.
おわり
(fin) |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 19-01-2006, 20:26
|
|
|
Muhahaha, i Zły Przeciwnik powróci w następnym odcinku? |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 19-01-2006, 21:17
|
|
|
No ba.
Tylko w bajkach dobro zwycięża...
W prawdziwym świecie zwyciężają zawsze kapitaliści, nawet jeśli dla zamydlenia oczu masom nazwą się komunistami (cała różnica, że w takim przypadku 'kradzież' 'wyzysk' i 'prawa rynku' zastępuje zbiorcze pojęcie 'sprawiedliwość społeczna wdrażana rękami partii', a szampana piją nie bogacze - a lud pracujący miast i wsi, ustami swoich jedynie słusznych przedstawicieli).
BUHAHA! ^v^V |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Redvampire -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 20-01-2006, 00:18
|
|
|
Nie powróci ja jak go zły sumon Iki wyeksterminował to już nie :P.
To podobno metafora przyzwania mnie przez Ikuś na to forum |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|