Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
"Czarne Bractwo" (tytuł roboczy ;) ) |
Wersja do druku |
Krwawisz
Blood & Belief...
Dołączył: 17 Sie 2008 Skąd: Beijing Status: offline
|
Wysłany: 28-08-2008, 01:08 "Czarne Bractwo" (tytuł roboczy ;) )
|
|
|
No wreszcie. Po półrocznej walce, obmyślaniu fabuły, kreacji bohaterów, a w końcu zmaganiu z samym sobą i brakiem wolnego czasu - wziąłem się za to co od dawna zaprząta mi głowę, za napisanie czegoś, ot tak dla siebie do szuflady. Ale miło mi będzie jeśli przy okazji komukolwiek się spodoba ;)
Poniżej zamieszczam pierwszy fragment, od razu zaznaczając, że jest to tekst bardzo roboczy (niemal na gorąco wklejany) - bez szczegółowej korekty gramatycznej, składniowej itd. więc jeśli komukolwiek będzie się chciało to przeczytać, to proszę o wyrozumiałość :) Tym bardziej, że w samej treści też pojawi się pewnie jeszcze parę zmian - jak mnie oświeci ;)
CHAPTER 1
Kogut zapiał już jakiś czas temu, a poranne słońce wychyliwszy się zza horyzontu, zaczęło powoli pokrywać krajobraz blado-różową poświatą. Mężczyzna zatrzymał się po środku wybrukowanej kostką, szerokiej drogi. Jego przygarbiona postać zdawała się zdradzać oznaki zmęczenia. Wędrowiec podniósł głowę i wyjrzał zza ogromnego, słomianego kapelusza. Rzucany przezeń cień, który dotąd szczelnie okrywał przybysza niewidzialnym całunem, począł stopniowo ustępować. Gdyby ktoś mógł wówczas spojrzeć na nieznajomego, zapewne w żaden sposób nie odgadłby jego wieku. Bo przecież mimo pomarszczonej, wychudzonej twarzy, obwisłej skóry, która robiła wrażenie jakby za moment miała zwyczajnie spłynąć na ziemię; mimo zapadniętych oczodołów, długiej, przyciętej w stożek brody oraz równie długich wąsów, opadających po obu stronach warg, daleko poniżej linię podbródka; mimo sporej blizny, która mając swój początek w górnej części czoła, biegła wzdłuż twarzy, omijając ucho aby skończyć się niewielką, źle zrośniętą wypustką w dolnej części żuchwy; mimo tego wszystkiego, z jego twarzy bił pewien, trudny do opisania młodzieńczy zapał. Może to przez ruchomy kącik ust, który od czasu do czasu szelmowsko unosił się w górę, jak gdyby ich właściciel wciąż z kogoś, lub czegoś się śmiał. A może przez ów niesamowity błysk w oku, który pierwszy raz ujawnij się właśnie w tej chwili. Chwili na którą czekał od dawna. Zbyt długo czekał.
Patrzył na cel swojej podróży, upragniony koniec wielodniowej wędrówki. Legendarne miasto Pingyuan – klejnot wschodu, w pełni zasługiwało na swój przydomek. Potężne, wysokie na trzy changi mury ciągnęły się w linii prostej po obu stronach majestatycznej bramy tak długo, aż opierając się o brzeg szerokiej fosy, ominąwszy niewielki pagórek, skręcały nagle na północ by tam, w porannej mgle zniknąć przybyszowi z pola widzenia. Zza murów, w niemal równych odległościach od siebie spoglądało na niego co najmniej kilkanaście baszt obronnych. Ich niewielkie, zamykane drewnianą klapą okienka skrywały zapewne setki mosiężnych armat, które jako ulubiona zabawka nowego cesarza, umieszczane były w każdym większym forcie i mieście położonym niedaleko linii frontu. Wędrowiec zamyślił się przez chwilę, szybko jednak przeniósł wzrok na północ. Brama, naprzeciw której stał musiała mięć co najmniej cztery changi i mężczyzna wątpił, aby mogła być zbudowana ludzkimi rękoma. Ani chybi maczali w tym palce bogowie – pomyślał. Potężna kamienna budowla, zwieńczona wysokimi na dwanaście stóp blankami zdawała się sięgać nieba. W czterech kwadratowych oknach, umieszonych miej więcej w centrum kolosa, dostrzec można było, odzianych w czerwone płaszcze strażników. Tacy sami, acz dużo liczniejsi i o wiele bardziej hałaśliwi pełnili „wartę” na szycie, zabawiając się w najlepsze partyjką mahjonga.
Wódka, dziwki, gry i zabawy, a jak przyjdzie chwycić miecz, to nie będą wiedzieli, z której strony jest trzonek, a z której ostrze, niech ich pies chędoży! Jeśli tacy żołnierze mają bronić mojej głowy, to chyba wolę już dziś złożyć ją na pieńku – pomyślał i splunął siarczyście na pobliski kamień.
W tym momencie, jego uwagę przykuło jednak coś innego. Znajdujące się poniżej wrota były po prostu piękne. Ich, do połowy otwarte, szerokie, bogato zdobione, czerwone skrzydła zdawały się zapraszać przybysza do środka, a złote wypustki w kształcie maleńkich smoków jakimi były usiane, lśniły w porannym słońcu, niczym wyszczerzona szczęka, jego starego mistrza.
Nie zastanawiając się wiele, przybysz otrzepał bawełniane spodnie z zalegającej na nich grubej warstwy kurzu i ruszył ku pilnującym bramy strażnikom. Jako, że ruch na drodze o tej porze był niewielki, ich uwaga od razu skupiła się na odzianym w czerń nieznajomym.
- Hola! Przybyszu, skąd idziecie i jaki macie interes w książęcym mieście Pingyuan?! – krzyknął władczym tonem, najwyższy i najpotężniej zbudowany z sześciu stojących naprzeciw strażników. Jego delikatnie mieniąca się, srebrna kolczuga, przykryta do połowy szkarłatnym płaszczem oraz bogato zdobiony hełm z pawim pióropuszem oznaczały zapewne, iż pełnił on funkcję dowódcy straży. Mimo, że mówił z wyraźnie wschodnim akcentem, nieznajomy nie miał problemu ze zrozumieniem wykrzyczanych przez niego słów. Niezliczone lata podróży, ostatecznie przyniosły wielce pozytywny skutek.
- Drogi kawalerze – odpowiedział spokojnym, ściszonym głosem – zdaję się, że to skąd idę, nie powinno zaprzątać twojej oficerskiej głowy, tak długo jak długo nie są to Cesarstwo Yuan oraz Bramy Piekielne. Choć nie wiem, które z tych dwóch wolałbym w obecnej sytuacji opuścić, a do którego przybyć…– w tym momencie spojrzał spod kapelusza na żołnierza, któremu widocznie zabrakło języka w gębie i niemal niezauważenie, szyderczo się uśmiechnął.
-Eee – zawahał się oficer – z rozkazu jego książęcej mości, mamy rozkaz legitymować wszystkich przekraczających bramy miasta, czy to w jedną, czy w drugą stronę – żołnierz starał się podtrzymać władczy ton, choć śmiała odpowiedź wędrowca wyraźnie pozbawiła go pewności siebie. - Dlatego też – ciągnął – waszym obowiązkiem jest podanie imienia i celu w jakim przybywacie. W przeciwnym razie, nie wolno wam będzie wejść. Takie są rozkazy i …eee… będę się ich trzymał.
- Skoro nalegacie – nieznajomy znów delikatnie się uśmiechnął – zaspokoję waszą ciekawość. Zwą mnie Gao… a przybywam tu handlować – dodał po chwili, wskazując równocześnie na bambusowy stelaż, wystający spod zarzuconej na plecy, brunatnej peleryny.
- Handlować powiadasz…- żołnierz zbliżył się do wędrowca, niemal dotykając swoim stosunkowo niewielkim, spłaszczonym nosem jego czoła – a można wiedzieć co chcecie tu sprzedać?
- Nadzieję. Będę sprzedawał nadzieję. – odparł spokojnie Gao i ruszył równym krokiem przed siebie.
Strażnicy w osłupieniu spojrzeli po sobie, lecz nim którykolwiek zdążył zareagować, mężczyzna zniknął już za zakrętem. Ehh – pomyślał dowódca – to pewnie kolejny nawiedzony staruszek, których coraz więcej się tu ostatnimi czasy kręci. W końcu, nie minęły nawet dwa miesiące od początku nowego cyklu, a my mieliśmy tu już dwóch fałszywych proroków, dwóch nawiedzonych szamanów, chyba czterech kapłanów Yanboga i co najmniej dwunastu „natchnionych gwałcicieli”. Ehh – ponownie westchnął w duchu – od początku wiedziałem, że ta „Wielka Zmiana” niczego dobrego nie przyniesie. Po czym zabrał się za mozolne ostrzenie miecza. |
_________________ Our fortress is burning
Charred birds escape from the ruins and return as cascading blood
Dying bloodbirds pooling, feeding the flood
The god of man is a failure
And all of our shadows are ashes against the grain
Ostatnio zmieniony przez Krwawisz dnia 28-08-2008, 20:26, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 28-08-2008, 10:51
|
|
|
Jako że jestem świadoma, że mamy na forum Avellanę, głupio mi jest wypowiadać się na temat poprawności, ale o czymś muszę wspomnieć, bo zawsze denerwowało mnie takie podejście.
Krwawisz napisał/a: | Poniżej zamieszczam pierwszy fragment, od razu zaznaczając, że jest to tekst bardzo roboczy (niemal na gorąco wklejany) - bez szczegółowej korekty gramatycznej, składniowej itd. więc jeśli komukolwiek będzie się chciało to przeczytać, to proszę o wyrozumiałość :) | Nie. Dlaczego prosisz o wyrozumiałość? Nie wklejaj od razu, posiedź, popoprawiaj albo daj komuś do sprawdzenia - i nie proś. Może się mylę, ale ja sądzę, że jeśli wyjmujemy coś z szuflady i decydujemy się to pokazać jakiejś szerszej publiczności, to chociaż miałaby to być wersja robocza, należy to doszlifować w miarę własnych możliwości. Bo w ten sposób okazujemy szacunek ewentualnemu czytelnikowi. Błędy zdarzają się oczywiście każdemu, ale literówki, jeśli przeczyta się tekst kilka razy, zazwyczaj się zauważy, nie wymaga to szczególnych umiejętności ani wiedzy, a literówek akurat w twoim przypadku było dość dużo.
Ja przy moich recenzjach (o których wszak nie myślę przez pół roku) siedzę jak głupia i czytam je po kilkanaście razy, poprawiam, zmieniam, myślę. Jasne, mogłabym je wysłać na surowo do korekty, ale po co? Dlaczego? Nie widzę sensu żadnych wymówek. Chociaż potem okazuje się, że błędy i tak zawsze mam, ale się nie usprawiedliwiam.
To tak ogólnie, a do jednego przyczepię się dokładniej.
Cytat: | a jak przyjdzie chwycić miecz, to nie będą wiedzieli, z której strony jest trzonek | Według mnie "rękojeść" pasowalaby lepiej niż "trzonek".
A tak poza tym "handlarz nadziei" brzmi dość obiecująco. Chociaż dokładnie nie wiem jeszcze, o co chodzi. Mam nadzieję, że to jakiś fajny pomysł. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Krwawisz
Blood & Belief...
Dołączył: 17 Sie 2008 Skąd: Beijing Status: offline
|
Wysłany: 28-08-2008, 11:26
|
|
|
hehe - następnym razem się poprawię ;)
A co do tych błędów to dzisiaj przeglądałem i nie ma ich raczej aż tak dużo więc, z uwagi na późną porę, może trochę przesadziłem ;)
ps. poza tym, osobiście uważam, że wklejanie takich właśnie wstępnych szkiców - ma jak najbardziej sens - przecież to nie jest żadna powieść oczekująca na nobla ;) tylko dość luźna opowiastka pisana dla przyjemności mojej, tudzież waszej - dlatego fajnie by było, gdyby ktoś się wypowiedział, podpowiedział, wynalazł błąd tudzież zaproponował alternatywne rozwiązanie (jak twoja rękojeść - choć jeszcze zastanowię się co pasuje bardziej) - tym bardziej, że w pobliżu nie mam nikogo, kto mógłby służyć jakąkolwiek pomocą czy radą w tym względzie. Wiem, że opowieść jest moja i ja za nią "odpowiadam" ale przecież każda uwaga przyda się na przyszłość i może przyczynić się do ubarwienia całości. I właśnie o to mi chodzi.
Co do pisania recenzji to oczywiście masz racje - ja też oddaje zawsze maksymalnie dopracowany tekst. Tyle tylko, że w tutaj nie do końca o to mi chodziło. A jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w pełni dopracowany tekst - już w 100% ukończony, zmieniony (również dzięki waszym uwagom) będę może zamieszczał na jakiejś osobnej stronie/blogu gdzie każdy będzie mógł poczytać wersję finalną.
W każdym razie dzięki za szczerą krytykę ;) i CDN. |
_________________ Our fortress is burning
Charred birds escape from the ruins and return as cascading blood
Dying bloodbirds pooling, feeding the flood
The god of man is a failure
And all of our shadows are ashes against the grain
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 28-08-2008, 20:14
|
|
|
Generalnie tekst jest niezły i może się podobać. Ma jednak moim zdaniem kilka usterek.
Krwawisz napisał/a: | Bo przecież mimo pomarszczonej, wychudzonej twarzy, obwisłej skóry, która robiła wrażenie jakby za moment miała zwyczajnie spłynąć na ziemię; mimo zapadniętych oczodołów, długiej, przyciętej w stożek brody oraz równie długich wąsów, opadających po obu stronach warg, daleko poniżej linię podbródka; mimo sporej blizny, która mając swój początek w górnej części czoła, biegła wzdłuż twarzy, omijając ucho aby skończyć się niewielką, źle zrośniętą wypustką w dolnej części żuchwy; mimo tego wszystkiego, z jego twarzy bił pewien, trudny do opisania młodzieńczy zapał |
Jeju! Jakie wielkie zdanie!
Krwawisz napisał/a: | Potężne, wysokie na dwa changi mury |
Drobna uwaga: niektórym twórcą fantasy wydaje się, że tworzenie dziwnego nazewnictwa tworzy klimat. Owszem, jest to prawda, ale tylko jeśli jest się prawdziwym mistrzem słowa i poetą prozy. Większość twórcą fantasy nimi nie jest. Tak naprawdę więc tego typu zabiegi stylistyczne służą tylko wprowadzaniu chaosu.
Krwawisz napisał/a: | Hola! Przybyszu, skąd idziecie i jaki macie interes w książęcym mieście Pingyuan?! – krzyknął władczym tonem, najwyższy i najpotężniej zbudowany z sześciu stojących naprzeciw strażników. Jego delikatnie mieniąca się, srebrna kolczuga, przykryta do połowy szkarłatnym płaszczem oraz bogato zdobiony hełm z pawim pióropuszem oznaczały zapewne, iż pełnił on funkcję dowódcy straży. Mimo, że mówił z wyraźnie wschodnim akcentem, nieznajomy nie miał problemu ze zrozumieniem wykrzyczanych przez niego słów. Niezliczone lata podróży, ostatecznie przyniosły wielce pozytywny skutek. |
Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale tak naprawdę nie musisz wszystkiego opisywać. Np. dla tej sceny nie jest ważne, jak wygląda i jak mówi strażnik.
Tak naprawdę opis, zwłaszcza długi powinien dotyczyć jedynie rzeczy istotnych, mających jakiś sens dla opowiadania i jego fabuły. Nie ma sensu opisywać rzeczy, które do niczego nie służą, bo tylko się narobisz i zniechęcisz do dalszej lektury czytelnika.
Generalnie: po wydrukowaniu to, co napisałeś zajęłoby około 3-4 stron powieści w takiej zupełnie typowej książce. Przez ten czas bardzo niewiele się dzieje. Tak naprawdę warto by pomyśleć o skróceniu tego, albo chociaż rzuceniu kilku żartów, żeby czytelnik nie usnął.
Ten dialog mógłby równie dobre i bez strat własnych wyglądać tak:
- Hola! Przybyszu, skąd idziecie i jaki macie interes w książęcym mieście Pingyuan?! – krzyknął pilnujący bramy strażnik.
- Zwą mnie Gao… a przybywam tu handlować – dodał po chwili zaczepiony, wskazując na bambusowy stelaż, wystający spod zarzuconej na plecy, brunatnej peleryny. - Będę sprzedawał nadzieję. – dodał spokojnie i ruszył równym krokiem przed siebie.
Pozostaje ten sam ładunek informacyjny, a jest dużo krócej i przystępniej. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Krwawisz
Blood & Belief...
Dołączył: 17 Sie 2008 Skąd: Beijing Status: offline
|
Wysłany: 28-08-2008, 20:32
|
|
|
1. Z tym zdaniem to może rzeczywiście trochę przesadziłem - postaram się nieco rozbić ;)
2. Chang to starożytna miara chińska (ok. 4m) - nic z kosmosu :)
3. Co do opisów - zgadzam się w stu procentach, że powinny dotyczyć czegoś ważnego, acz z drugiej strony są przecież dość istotne w budowaniu klimatu i wprowadzeniu czytelnika w realia - a co do przytoczonych przez ciebie - to akurat kwestia akcentów będzie miała swoją kontynuację w późniejszym etapie, więc pomyślałem, że można by już trochę napomknąć przy starcie
W każdym razie dzięki za uwagi, które na pewno wezmę pod uwagę w dalszej pracy :) Liczę na kolejne później |
_________________ Our fortress is burning
Charred birds escape from the ruins and return as cascading blood
Dying bloodbirds pooling, feeding the flood
The god of man is a failure
And all of our shadows are ashes against the grain
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 29-08-2008, 11:45
|
|
|
Krwawisz napisał/a: | Wędrowiec podniósł głowę i wyjrzał zza ogromnego, słomianego kapelusza |
wyjrzał SPOD ogromnego, a najlepiej byłoby spojrzał
Krwawisz napisał/a: | Rzucany przezeń cień, który dotąd szczelnie okrywał przybysza niewidzialnym całunem, począł stopniowo ustępować |
ogrom kapelusza mnie przytłacza. Niewidzialny całun także. Proponuje ograniczyć zasięg cienia do twarzy, może ramion. I może zamiast ustępować, "zaczął znikać"
na razie tyle, potem dodam więcej. Ale jak teraz napisze chociaż trochę, to nie zapomnę. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-08-2008, 13:13
|
|
|
Krwawisz napisał/a: | 2. Chang to starożytna miara chińska (ok. 4m) - nic z kosmosu :) |
Akcja toczy się w Chinach? W takim razie mam jeszcze kilka uwag:
1) Wypadałoby o tym poinformować jakoś w tekście. Zwykły czytelnik może po prostu tego nie dostrzec. Np. ja czytając miałem wrażenie, że akcja toczy się w Klasycznym Fantasy. Możesz to zrobić na różne sposoby np. zaczynając "Była wiosna, jak zwykle o tej porze roku azjatyckie słońce przypiekało mocno" lub podobnie.
2) Kultura Chin i Europy dość poważnie się różni. Wchodzi tu wiele szczegółów, których można nie uchwycić, a które są ważne dla atmosfery. Np. skład posiłków, zwyczaje, architektura (chińskie domy nie posiadają fundamentów), ekwipunek żołnierzy (nie jestem pewien, czy w Chinach używało się kolczug). Tak naprawdę cały końcowy dialog powinien wyglądać inaczej:
a) Chiński żołnierz na służbie na pewno nie zachowywałby się przyjaźnie i nie spoufalał z przybyszem. Chiński żołnierz traktowałby go przedmiotowo. Obrażony mógłby dokonać egzekucji swojego rozmówcy.
b) Nie zapytałby go dokąd zmierza i w jakim celu. Zarządałby dokumentów i papierów podróżnych, gdzie to byłoby już napisane (w Chinach są w użyciu od kilku tysiącleci)
c) Rozmówca też by się z nim nie spoufalał, za to giąłby się w pokłonach i grzecznościach. Chińczycy nie są znani i nigdy nie byli z szacunku do życia swych współobywateli.
d) Nie wiem, co siedzi w głowach chińskich żołnierzy, ale z całą pewnością nie wódka. Wódki się w chinach nie pija, bo wódki się tam nigdy nie produkowało. Jak już, to wino z ryżu lub śliwek. Nie zagryza się też śledzikiem, a tym bardziej golonką.
Dalej, warto stwierdzić, że - w porównaniu z Europejczykiem - taki typowy Chińczyk jest potwornie ubogi. Ma zwykle to, co na sobie, maleńką chatkę i jeśli ma szczęście to skrawek ziemi. Wędrowny handlarz ma jeszcze gorzej: zapewne nie ma nawet chatki, a na swojej działalności wychodzi do przodu na tyle, żeby starczyło mu na miseczkę ryżu raz dziennie.
Janko Muzykant to przy jego osobie bogacz, któremu z dobrobytu tak się w głowie przewróciło, że kradł innym bogaczom towary luksusowe.
Ja wiem, że to wygląda na czepianie się szczegółów, ale po to w końcu jestem. Nie chce cię zniechęcać, masz potencjał. Jednak należy pamiętać, że takie szczegóły też się liczą i mają znaczenie przy budowaniu nastroju.
Osobiście to trochę mi szkoda, że moich płodów nikt tak nigdy nie przemielił. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Krwawisz
Blood & Belief...
Dołączył: 17 Sie 2008 Skąd: Beijing Status: offline
|
Wysłany: 29-08-2008, 13:28
|
|
|
Akcja dzieję się w Chinach, acz nie trzyma się ściśle realiów historycznych - wszakże trochę fantasy też tu będzie ;). Co jest zgodne z realiami a co nie, zauważysz pewnie w dalszej części tekstu. To wszakże dopiero początek.
Nie mam teraz czasu odpowiedzieć konkretnie na twoje uwagi - zrobię to później. Zaznaczę jedynie, że jestem studentem 4 roku sinologii więc coś o historii, obyczajach i kulturze poszczególnych epok chyba wiem :)
ps. daj mi też szansę trochę rozwinąć tekst - za parę stron część twoich wątpliwości powinna być rozwiana :)
ps.2 wódkę piją ;) i to minimum 46% - nie da się tego gowna pic ;)
w każdym razie dzięki! widzę, że masz sporą wiedzę - to się chwali :) |
_________________ Our fortress is burning
Charred birds escape from the ruins and return as cascading blood
Dying bloodbirds pooling, feeding the flood
The god of man is a failure
And all of our shadows are ashes against the grain
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-08-2008, 14:31
|
|
|
Krwawisz napisał/a: | Nie mam teraz czasu odpowiedzieć konkretnie na twoje uwagi - zrobię to później. Zaznaczę jedynie, że jestem studentem 4 roku sinologii więc coś o historii, obyczajach i kulturze poszczególnych epok chyba wiem :) |
Wiesz, ja teoretycznie mam specjalizacje z historii wczesnego państwa rosyjskiego, co nie zmienia faktu, że chinami też się interesowałem i mam pewne pojęcie o ich dziejachb(pewnie nawet większe, niż o dziejach np. Bizancjum lub Hiszpanii). Nie będę się kłócił ze specjalistą, ale generalnie obrona magisterki nauczyła mnie dystansu do własnej wiedzy. Trochę to się kłóci z moim wyobrażeniem o tamtym regionie.
O wódce natomiast nie wiedziałem. Z czego ją robią i jakimi metodami?
Krwawisz napisał/a: | s. daj mi też szansę trochę rozwinąć tekst - za parę stron część twoich wątpliwości powinna być rozwiana :)
|
O mam taką nadzieję. Czekam też na ciąg dalszy. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Krwawisz
Blood & Belief...
Dołączył: 17 Sie 2008 Skąd: Beijing Status: offline
|
Wysłany: 05-01-2009, 23:39
|
|
|
Jako że wróciłem na forum to i wracam do mojej opowieści. Niedługo ciąg dalszy, a teraz pozwolę sobie odpowiedzieć na pare pytań i rozwiać kilka wątpliwości.
Cytat: |
Akcja toczy się w Chinach? W takim razie mam jeszcze kilka uwag:
1) Wypadałoby o tym poinformować jakoś w tekście. Zwykły czytelnik może po prostu tego nie dostrzec. Np. ja czytając miałem wrażenie, że akcja toczy się w Klasycznym Fantasy. Możesz to zrobić na różne sposoby np. zaczynając "Była wiosna, jak zwykle o tej porze roku azjatyckie słońce przypiekało mocno" lub podobnie. |
Zgadza się. Obecnie wprowadzam pewne niewielkie korekty w tekście, a także pracuję nad prologiem.
Cytat: | 2) Kultura Chin i Europy dość poważnie się różni. Wchodzi tu wiele szczegółów, których można nie uchwycić, a które są ważne dla atmosfery. Np. skład posiłków, zwyczaje, architektura (chińskie domy nie posiadają fundamentów), ekwipunek żołnierzy (nie jestem pewien, czy w Chinach używało się kolczug). Tak naprawdę cały końcowy dialog powinien wyglądać inaczej: |
Żołnierze pod koniec XIV wieku jak najbardziej używali kolczug. Co do reszty oczywiście zgadzam się, że różnice kulturowe są ogromne.
Cytat: | a) Chiński żołnierz na służbie na pewno nie zachowywałby się przyjaźnie i nie spoufalał z przybyszem. Chiński żołnierz traktowałby go przedmiotowo. Obrażony mógłby dokonać egzekucji swojego rozmówcy.
|
Masz rację. Aczkolwiek, przybysz nie jest Chińczykiem, wykonuje dość specyficzny zawód, a poza tym zachowuje się dość niekonwencjonalnie co zbija z tropu niezbyt rozgarniętych strażników. Z tą egzekucją to raczej nie wchodziłoby to w grę.
Cytat: |
b) Nie zapytałby go dokąd zmierza i w jakim celu. Zarządałby dokumentów i papierów podróżnych, gdzie to byłoby już napisane (w Chinach są w użyciu od kilku tysiącleci) |
Tu nie do końca się zgodzę. Plebs i ludzie nisko urodzeni dokumentów nie posiadali. Kto miałby im je wystawiać?
Cytat: |
c) Rozmówca też by się z nim nie spoufalał, za to giąłby się w pokłonach i grzecznościach. Chińczycy nie są znani i nigdy nie byli z szacunku do życia swych współobywateli. |
Nie są znani z szacunku do życia? Hmm, chodzi ci o zasadę wyższości dobra ogółu nad dobrem jednostki według której jednostka jest niewiele warta? Jeśli tak, to można uznać, że jest to brak szacunku, acz nie szerzyłbym tego poglądu. (to temat na dłuższą dyskusję ;) ) A co do rozmówcy, to w tym tkwi właśnie jego inność - że nie działa jak przeciętny Han.
Cytat: |
Dalej, warto stwierdzić, że - w porównaniu z Europejczykiem - taki typowy Chińczyk jest potwornie ubogi. Ma zwykle to, co na sobie, maleńką chatkę i jeśli ma szczęście to skrawek ziemi. Wędrowny handlarz ma jeszcze gorzej: zapewne nie ma nawet chatki, a na swojej działalności wychodzi do przodu na tyle, żeby starczyło mu na miseczkę ryżu raz dziennie.
Janko Muzykant to przy jego osobie bogacz, któremu z dobrobytu tak się w głowie przewróciło, że kradł innym bogaczom towary luksusowe.
|
W większości się zgadzam, acz mój bohater to niezwykły wędrowny handlarz ;)
ps. wracając do tej chińskiej wódki - wytwarza się ją na bazie sorgo. Metod niestety nie znam, ale myślę, że łatwo to sprawdzić. |
_________________ Our fortress is burning
Charred birds escape from the ruins and return as cascading blood
Dying bloodbirds pooling, feeding the flood
The god of man is a failure
And all of our shadows are ashes against the grain
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|