FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
  Czy stalinizm jest stalinizmem - quo vadis, Tuleyae
Wersja do druku
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2013, 23:16   

Morg napisał/a:
Craftsmen napisał/a:
Nie wnikamy w kwestie materialnej winy dra Gie, do czego służą akta

Nie. Akta służą do ustalenia stanu faktycznego, tak jak akty prawne służą do ustalenia stanu prawnego. Bez akt to możemy pogadać sobie o prawie (jako że akty prawne są powszechnie dostępne), przyjmując za prawdziwy ustalony przez sąd stan faktyczny.

A jeśli wierzysz bezkrytycznie temu co mówią media i masz przekonanie, że dają one całościowy obraz sytuacji, to nic tylko pogratulować.

to jest odpowiedź na zasadzie że jak już się nie wie co powiedzieć należy stwierdzić że nikt nic nie może mówić lol

Nic z tego, o czym tu mówimy nie zależy od sprawy dra gie, tylko to są kwestie ogólne jasno określone w przepisach, zaś z opisu jaki dał sam Tuleya wynika, że mu zryło beret i tyle, bo nazywanie konwojerem zwykłego 24 h i dawanie do wyboru: albo spisujemy zeznania dziś albo jutro, ale jeśli tak to śpisz w areszcie NIE JEST żadną metodą stalinowską, to normalka w demokratycznym państwie prawa, pytanie tylko do jakiego stopnia powinno się to uważać za dobre i do jakiego stopnia w tym konkretnym wypadku nastąpiło naruszenie jeśli w ogóle. A skoro Tuleya twierdzi, że tam coś było nie tak TO CO? Nie powiedział, stwierdził że samo przesłuchanie w nocy, czyli wg. ustawy od 21 do 7 rano, a wedle stanu faktycznego max do 2, to zbrodnia niesłychana, usprawiedliwiająca porównanie do katowania przez ubeków. Bzdury. Co najwyżej jest to bezczelność organów ścigania, ale mieszcząca się w granicach obowiązującego prawa.

Sprawę można komentować i należy komentować, bo ma wyraźny podtekst polityczny i my ten podtekst polityczny rozklepujemy, a nie sprawę dra Gie. Więc Twoje stwierdzenie, że akta, jest nieważne dopóty, dopóki coś z ich treści nie wyłoni się pośredniego takiego, co poprze Tuleyę wbrew wnioskom ogólnym które są dla każdego dostępne. Na razie nic takiego nikt nie znalazł, więc twoje założenie że skoro Tuleya coś tam się pulta, to znaczy że jest na rzeczy, jest obiektywnie rzecz ujmując słabe. Brak dowodów interpretujesz jako dowód na istnienie dowodów. O ile mona się zgodzić, że bez znajomości akt faktycznie można pominąć coś, co by w nieco innym świetle stawiało sprawę, to głębokim nieporozumieniem jest twierdzenie że z braku wiedzy można wysunąć postulat wiedzy.

I nie, nie jest prawdą że to smutne że ludzie leją na ten wyrok i w kółko o tym staliniźmie, bo wyrok sam w sobie nie wzbudza żadnych podejrzeń że ktoś coś naciągnął i jest uważany za słuszny. To, co wzbudza podejrzenia jest część uzasadnienia i to ona wkurza. Sprawa sobie, a uzas sobie. I dlatego można komentować do woli.

Ysengrinn napisał/a:

Morg, Ty podły konusie i piesku Tuska, jak Ci nie wstyd podlizywać się konkretnej partii politycznej?

Ja pisze to, co jest w debacie publicznej i dlaczego ludzie uważają jak uważają, a nie ze random forum z random userami coś gadają. Albo użyj argumentu ad meritum albo po prostu zostawmy rzecz póki coś nowego nie wypłynie bo dogryzanie od czapy nic nie pomoże.

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Morg Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 15 Wrz 2008
Skąd: SKW
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 10-01-2013, 23:28   

alosza napisał/a:
poza tym tu nie ma co gadać o owocach z zatrutego drzewa, bo one są wtedy, jak dowody są pośrednio skażone; jak bezpośrednio, to nie można ich także i w Polsce wykorzystać, ale to już zatrucie samego "drzewa", a nie "owoców"; jeśli Tuleya skazał, to znaczy, że wg niego były dowody; legalne.

Toteż sąd, przynajmniej część tych świadków (czy wszystkich nie wiem, trzebaby do akt zajrzeć), przesłuchał sam, co wiemy choćby z tego, że notatki z ich zeznań i nikt nie zaprzecza, jakoby takie zeznania miały miejsce (abstrahuję od ich wiarygodności, tę trudno ocenić bez znajomości całego materiału dowodowego). Więc nawet jak w CBA/prokuraturze byli przesłuchani źle, to te zeznania które złożyli przed sądem były już złożone w warunkach swobody wypowiedzi, a więc art. 171. par. 7. k.p.k. nie stał tu na przeszkodzie i zeznania złożone przed sądem mogły stanowić dowód w sprawie.

_________________
Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
8137449
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2013, 23:31   

Ta, przy czym zeznania w sadzie i te z rzekomo źle wykonanych przesłuchań się pokrywają. Tak źle i po stalinowsku były zrobione... więc sam widzisz, że merytoryka sprawy, akta, nie są sprawą istotną.

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Morg Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 15 Wrz 2008
Skąd: SKW
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 10-01-2013, 23:38   

Craftsmen napisał/a:
Ta, przy czym zeznania w sadzie i te z rzekomo źle wykonanych przesłuchań się pokrywają. Tak źle i po stalinowsku były zrobione... więc sam widzisz, że merytoryka sprawy, akta, nie są sprawą istotną.

Tak, zwłaszcza zeznania tej pani, która mówiła przed sądem, że w protokole są rzeczy, których nie powiedziała i które dopisano później...

_________________
Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
8137449
Bezimienny Płeć:Mężczyzna
Najmniejszy pomiot chaosu


Dołączył: 05 Sty 2005
Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych.
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2013, 23:39   

Jakbyś uważniej śledził informacje, to byś wiedział, że nie wszystkie się pokrywają. Np zeznania tego pana co był w CBA przesłuchiwany tak długo, aż "rozpoznał" osobę o którą go pytano na podsuniętym mu zdjęciu mimo tego, że (co mówił agentom i co powtórzył potem w sądzie) ze względu na poważne problemy z nerwem wzrokowym widział na nim tylko barwne plamy.

_________________
We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.

The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 10-01-2013, 23:43   

Alosza - nie zachowuję dystansu, w tej konkretnej sprawie całkowicie zgadzam się ze zdaniem Morga i tegoż sędziego.

Obecnie próbuje się sprowadzić całą dyskusję do tego, czy porównanie ze stalinizmem było uzasadnione czy też nie i kogo mogło obrazić. Gdyby ludzie na codzień przywiązywali taką wagę do precyzji wypowiedzi Polska byłaby dużo piękniejszym krajem.

Oczywiście prawica chciałaby móc wskazać ten wyrok jako dowód, że IV RP wcale nie była populistycznym wannabe totalitaryzmem i wypowiedź sędziego jej w tym bardzo bruździ, jest tylko jedno ale - wyrok dotyczy czego innego niż pierwotne oskarżenie.

Sam przyznajesz, że początkowo dr Dżi był oskarżany o zabójstwo, ale ostatecznie okazało się, że nie był mordercą, a zwykłym łapówkarzem. I teraz pytanie czy minister demokratycznie wybranego rządu może rozkręcać taką nagonkę na człowieka, czy nie posiadając wiarygodnych dowodów może obwieszczać dumnie, że nikt więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie. to było jak społeczny wyrok śmierci, wydany zanim sprawą w ogóle zajął się sąd i jak się okazało - zupełnie bezpodstawnie.

Moim skromnym zdaniem skupianie się na stalinizmie służy właśnie odwracaniu uwagi od tego faktu, w tym celu, by w pamięci opinii publicznej został tylko sam fakt, że dra G. skazano za cośtam na cośtam skazano.

Craftsmen napisał/a:
Ja pisze to, co jest w debacie publicznej i dlaczego ludzie uważają jak uważają, a nie ze random forum z random userami coś gadają. Albo użyj argumentu ad meritum albo po prostu zostawmy rzecz póki coś nowego nie wypłynie bo dogryzanie od czapy nic nie pomoże.


No właśnie to nie jest od czapy, bo zakładasz, że jeśli ktoś zabiera głos w debacie publicznej i nie podoba mu się to co robi grupa A, to na pewno podlizuje się partii B. Moim zdaniem jest to totalna brednia i syndrom oblężonej twierdzy.

_________________
I can survive in the vacuum of Space


Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 10-01-2013, 23:52, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2013, 23:45   

Morg napisał/a:

Tak, zwłaszcza zeznania tej pani, która mówiła przed sądem, że w protokole są rzeczy, których nie powiedziała i które dopisano później...

A jakie to dokładnie rzeczy? sam fakt oskarżenia i jego formalna zgodność nie oznacza, że wprowadzone zmiany miały wpływ na treść materialną zeznań. Pomijam już fakt, że praktykując widzi się nagminnie sytuację gdy ludzie twierdzą, ze to co mówili to nie mówili i nic nie podpisali. Sam znam przypadek mecenasa który poprosił dostęp do akt a potem wpierdzielał zwrotki pocztowe. Więc mi tu nie wkręcaj waść, tylko konkrety. Tak-nie widział bo plamy i wymachuje receptami. Stary numer. Robi się wszystko, by wyjść z procesu bez szwanku. Przy sprawach tych rozmiarów normą jest, że zawsze wyjdą jakieś formalne uchybienia, bo jeden adwokat będzie dobry i wybrnie,a drugiemu się nie uda. Normalka roboty prawniczej. A nie stalinizm.

Jeśli rzekome zmiany wpłynęły na treść zeznań i ich wpływ na proces nie był pomijalny, tzn wpływał na wyrok i ustalony stan faktyczny, to proszę mi to wskazać, bo ja takiej wiedzy nie posiadam. Z samego faktu, że ona powiedziała dajmy na to, że poszła do sklepu, a w zeznanaich zapisano, że wyszła, nie jest niczym ponad niedociągnięcie formalne.

Choć swoją drogą nie zdziwiłbym się gdyby tak było, ot, normalka polskich służb śledczych wszelkiego typu.

EDIT
Ysengrinn napisał/a:

No właśnie to nie jest od czapy, bo zakładasz, że jeśli ktoś zabiera głos w debacie publicznej i nie podoba mu się to co robi grupa A, to na pewno podlizuje się partii B. Moim zdaniem jest to totalna brednia i syndrom oblężonej twierdzy.

Syndrom oblężonej twierdzy to się ma wtedy, jak druga storna mówi ze prezentuje czyjes a nie swoje stanowisko, a w odpowiedzi słyszy, ze wcale tak nie jest i niech sie nie zmyka w twierdzy no lol, bo inaczej należałoby sie przyznac że się walczy z wiatrakami.

Proste fakty: czy wspomniany uzas ma wpływ na debatę publiczna w Polsce, uderza w pisiory? no uderza. Czy jest zgodny z dotąd nie potwierdzoną narracją platfusów? No tak. Czy użyte sformułowania wydają się co najmniej nadużyciem? no tak. Czy za to wpadają w retorykę platfusów? no wpadają. Czy wobec tego uzasadnione jest podnoszenie tej sprawy w odłączeniu od samego wyroku? no tak. Kwestią sporną pozostaje tylko, na ile Tuleja w swoim pultaniu się ma racje a na ile nie i od tego zależy czy ocenimy jego postępowanie jako tylko polityczne, czy podyktowane faktycznie realną troską a wywołująca skutki polityczne.

Ale prościej jest robić z dyskutanta wariata.

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.


Ostatnio zmieniony przez Craftsmen dnia 10-01-2013, 23:59, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
alosza Płeć:Mężczyzna
green coat


Dołączył: 15 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 10-01-2013, 23:54   

Nie wczytuję się teraz dokładnie w to, co piszecie (postaram się nadrobić te zaległości), ale im więcej czytam moich polemistów oraz podszytych koszmarną ignorancją artykułów w GW, tak coraz bardziej się radykalizuję w zakresie polityki kryminalnej na rzecz prawicy. A to spore osiągnięcie, bo parę lat temu byłem w tym zakresie mega lewakiem, z entuzjastą doktryny ruchu obrony społecznej włącznie.

Bezimienny napisał/a:
Jakbyś uważniej śledził informacje, to byś wiedział, że nie wszystkie się pokrywają. Np zeznania tego pana co był w CBA przesłuchiwany tak długo, aż "rozpoznał" osobę o którą go pytano na podsuniętym mu zdjęciu mimo tego, że (co mówił agentom i co powtórzył potem w sądzie) ze względu na poważne problemy z nerwem wzrokowym widział na nim tylko barwne plamy.

Bo to Twoja autorska koncepcja czy po kimś powtórzyłeś? Mam nadzieję, że to drugie.

To sąd ocenia dowody, nie CBA. Wjechałeś więc na Tuleję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 11-01-2013, 00:00   

Cytat:
Syndrom oblężonej twierdzy to się ma wtedy, jak druga storna mówi ze prezentuje czyjes a nie swoje stanowisko, a w odpowiedzi słyszy, ze wcale tak nie jest i niech sie nie zmyka w twierdzy no lol, bo inaczej należałoby sie przyznac że się walczy z wiatrakami.


Jeszcze raz poproszę ten akapit, w miarę możności po polsku, bo naprawdę nie rozumiem co tu napisano.

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 11-01-2013, 00:04   

Syndrom oblężonej twierdzy to się ma wtedy, jak druga strona mówi że prezentuje czyjeś a nie swoje stanowisko; a w odpowiedzi słyszy, że wcale tak nie jest (nie prezentuje czyjegoś, tylko swoje stanowisko) i niech się nie zamyka w twierdzy no lol; bo inaczej należałoby się przyznać że się walczy z wiatrakami (bo druga strona nie prezentuje swojego stanowiska, ale szło się w linie, że to jej, więc można jej wmawiać, że jej dowaliło i erystycznie zakończyć dyskusję).

Ot, stara szopka.

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 11-01-2013, 06:27   

Craftsmen - syndrom oblężonej twierdzy to przeświadczenie, że cały świat sprzysiągł się przeciw nam, jedynym sprawiedliwym i na pewno współpracuje by nam dokopać. Wobec czego nie ma czegoś takiego jak uzasadniona krytyka, bo wszelka krytyka jest tylko perfidnym atakiem i idąc dalej - jeśli ktoś nas krytykuje, to albo jest wrogiem, albo chce się wrogom przypodobać.

Mimo didascaliów Twojej prywatnej definicji w dalszym ciągu nie rozumiem.
alosza napisał/a:
Bo to Twoja autorska koncepcja czy po kimś powtórzyłeś? Mam nadzieję, że to drugie.

To sąd ocenia dowody, nie CBA. Wjechałeś więc na Tuleję.


Alosza, cieszę się, że zmieniłeś pierwotną chamską wersję posta, ale w dalszym ciągu ma się on nijak do tego co pisał Bezimienny i do wypowiedzi do której się odniósł:

Craftsmen napisał/a:
Ta, przy czym zeznania w sadzie i te z rzekomo źle wykonanych przesłuchań się pokrywają.

Bezimienny napisał/a:
Jakbyś uważniej śledził informacje, to byś wiedział, że nie wszystkie się pokrywają. Np zeznania tego pana co był w CBA przesłuchiwany tak długo, aż "rozpoznał" osobę o którą go pytano na podsuniętym mu zdjęciu mimo tego, że (co mówił agentom i co powtórzył potem w sądzie) ze względu na poważne problemy z nerwem wzrokowym widział na nim tylko barwne plamy.


Czyli w zeznaniach dla CBA rozpoznał, przed sądem stwierdził, że nie mógł rozpoznać przez wadę wzroku. Nie ma to nic wspólnego z oceną dowodów.

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 17-01-2013, 18:24   

Ysengrinn napisał/a:
Craftsmen - syndrom oblężonej twierdzy to przeświadczenie, że cały świat sprzysiągł się przeciw nam, jedynym sprawiedliwym i na pewno współpracuje by nam dokopać (...)

Sarkazm was not detected?

Nie chce mi się tutaj bawić w takie tam pierdoły, ale naprawdę nie jest to trudne do zrozumienia, że była to zwyczajna kpina. Dosłownie chodzi o to, że to zabawne że ktoś komuś wytyka syndrom oblężonej twierdzy, skoro sam stosuje metody takich ludzi-dokładniej rzecz ujmując obracanie kota ogonem by uniknąć konfrontacji z faktami, co by naraziło taką osobę na dysonans poznawczy ("walka z wiatrakami"). W ogolnym sensie było to zaś one big fat: nie wygłupiaj się. Takie wrzucanie nagle ad personam to jest bully tactic, stosowana wtedy kiedy nie ma się argumentów albo wtedy, kiedy ma się poczucie że to za mało by zatrzymać drugą stronę-dokłada się więc jeszcze jakieś przytyki celem ośmieszenia. Trzymajmy się merytoryki a nie jakichś głupot.

Jak zaznaczyłem, niespecjalnie prezentuję to, co sam uważam, tylko to, co uważa strona zarzucjąca uchybienia sędziemu. Specjalnie to podkreśliłem. Chodziło mi po prostu o fakt, że argumenty drugiej strony nie sa wogóle przedstawiane albo są zniekształcane by pasowały pod tezę. Przez to dyskusja przypomina głaskanie się po brzusiu. Mnie osobiście nieumiejętność przedstawiania racji drugiej strony zawsze denerwuje. Ale pomimo tego podkreślenia, to tuż po nim pojechałeś na tej głupocie o oblężonej twierdzy. Lol? Trudno nie mieć wrażenia że sam maiłeś wrażenie ze trza przejść do jakiejś nie wiem, ofensywy :F

Wracając do tamtego tematu, kwestia oceny dowodów to rzecz osobna i chyba nie do końca zrozumialeś o co chodziło aloszy. To sędzia decyduje co i jak ma być dopuszczone a co powtórzone, zadaniem organów ścigania jest zbieranie dowodów a nie ich ocena. Pytanie zaś jakie zadałem w związku z rozbieżnościami zeznań świadków pozostaje nie odpowiedziane: na ile to wpłynęło na wyrok i opis stanu faktycznego? Bo mam wrażenie że wogóle, zważywszy na wyrok skazujący. Poza tym "świadkowie" byli jednocześnie podejrzanymi, więc mieli interes w tym, by zeznania ich nie obciążały, co również napomknąłem.

Ale to kwestie procesowe, a nam chodzi o słowa uzasa, bo ja nie bronię uchybień CBA, i "pisiory" również nie, tylko czpeiają się słow o staliniźmie. I wobec tego pytam się-skoro tak twardo twierdzicie, ze porównanie do metod stalinowskich było na miejscu, to w takim razie dlaczego sędzia Tuleja wbrew temu co się zarzekał że zrobi, nie dał zawiadomienia do prokuratury? więcej, dlaczego nie dał od razu gdy się dowiedział o tych nadużyciach? No tak, jest nonsensowna narracja że nie mógł bo byłby stroną w sprawie (sic!) więc musiał czekać na koniec procesu, ale komuś tu się pomyliły poszczególne wyroki SN w podobnych wypadkach. Argumentacja nie trzyma się kupy.

Tym bardziej, że jak się niedawno okazało sędzia Tuleya posłał zamiast zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa... żądanie wyjaśnień do CBA w tej sprawie. No tak, to zaiste jest godna reakcja w odpowiedzi na podejrzenie o stosowanie stalinowskich metod łamiących prawa człowieka i obywatela w rażący sposób.

Dlaczego tak się stało? Tuleya sam się wkopał. Wszystko potwierdza teze jaką podałem wcześniej. A Tuleya sie wkopal, bo chcial zrobić mocne wrażenie, ale wyszło mu aż za bardzo. Bo skoro stalinowskie, to musiałby zawiadomić już w trakcie procesu i na pewno nie pytałby się organu któremu zarzuca takie metody how come. Więc nie ma sie co dziwić Ziobrom i innym że się pultają, bo to wygląda wypisz wymaluj na kwestię jak to się mówi "polityczną". Nie trzeba kombinować i siedzieć w oblężonej twierdzy by dojść do takiego wniosku, wydaje się być on uzasadniony.

Natomiast już od siebie-żeby nie było wątpliwości że wygłaszam swoją własną opinię-to stwierdzam, że na bank były nadużycia, typowe dla naszego wymiaru sprawiedliwości. Jak wspomniane rozbieżne zeznania. Metoda przesłuchań, jaka została użyta to zwykłe przymuszenie na granicy prawa, psychologiczny trick. Chodziło o to, by podejrzani nie byli w stanie przemyśleć zeznań, przygotować się, obmyślić obrony. Dlatego te dwa przesłuchania i dlatego dawanie tej alternatywy - śpisz w areszcie i gadamy jutro, albo gadamy teraz i idziesz do domu. To jest pewne nadużycie, formalnie w ramach prawa, ale porównywanie tego do stalinizmu, konwejera, to jest chwyt polityczny.

To tak, jak nazywać rządy Tuska totaliarnymi bo radary, Staruch i ustawa o zgromadzeniach, a Kaczyńskiego-faszystowskimi bo mundurki w szkołach itd. Ma to zrobić wrażenie i manipulować odbiorcą, ale nie jest zgodne z faktami. Tuleya musiał wiedzieć jaka jest waga tego procesu i że jego słowa wywołają burzę. Ponieważ jednocześnie doskonale musiał zdawać sobie sprawę, że są przesadzone, to pytanie po co to zrobił? Obawiam się, że faktycznie uczynił to nieprzemyślanie, by politycznie ochronić sobie tyłek, by nie kojarzono go z jakąś stroną sceny politycznej. Bo wyrok na dra gie byłby kamyczkiem do ogrodu PO i jej narracji, wiec postanowił dać panu Bogu świecę a diabłu ogarek i dlatego "dosrał pisiorom". Nie uważam tego wniosku na dzień dzisiejszy za nierealny, a jak będzie to jeszcze pewno zobaczymy. Na razie Tuleya się wydurnia śląc do CBA zapytania.

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
alosza Płeć:Mężczyzna
green coat


Dołączył: 15 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 17-01-2013, 19:20   

1) Dokładniej mówiąc, Tuleya się wkopał, bo skoro się dowiedział o popełnieniu przestępstwa w trakcie postępowania, to miał PRAWNY (a nie tylko społeczny jak zwykły szaraczek) obowiązek zawiadomić o tym przestępstwie (z pamięci bodajże 304 k.p.k.). Abstrakcyjnie - co jak taki sędzie nie zawiadomi? Kiedyś traktowano takie uchybienie jako popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków z 231 k.k. i w ten sposób AFAIK prokuratura z czasów Ziobry postawiła w stan oskarżenie sędziego, który w sprawie gospodarczej dowiedział się o uchybieniach i wadach konstrukcyjnych hali katowickiej, nie złożył zawiadomienia, niewiele z tym zrobił, a potem zginęli ludzie. Sędzie się chyba wybronił w cuglach, a wkrótce powstała linia orzecznicza w Sądzie Najwyższym, że nie jest to przestępstwo, ale delikt dyscyplinarny.

W konsekwencji, jak już Tuleya mówił o metodach stalinowskich, to tego samego dnia się kapnął, że sam pod sobą wykopał dołek; w najlepszym razie wg tego groziła mu dyscyplinarka. Stąd zapowiedź zawiadomienia do prok. a potem, jak przemyślał, że znamiona nie trzymają, to się wycofał zawiadomienie o uchybieniach w oparicu o 19 czy tam 20 k.p.k.

2) Tam wcześniej bodajże Ysengrinn zwrócił uwagę, że czemu bronię CBA i dziwię sie Tuleyi, skoro jednocześnie mówiłem o uchybieniach.

Otóż te nocne przesłuchania mi się nie podobają. Wydaje się, że ciężko wyprowadzić z któregoś przepisu ich zakaz, ale nie o to w postępowaniu karnym chodzi, żeby na etapie śledztwa/dochodzenia komukolwiek czynić jakieś niedogodności. Efekt zaskoczenia można było osiągnąć łagodniejszymi środkami.

Popularnie mówi się o tzw. "aresztach wydobywczych". Ja bym powiedział, że tutaj mogliśmy mieć "zatrzymania wydobywcze" + trałowanie (pójście na masę). Zatrzymania wydobywcze - czyli zatrzymywanie kogoś na 48h celem wydobycia zeznań/wyjaśnień. Jest to nadużycie, zgoda.

Ale jak to porównać z aresztami wydobywczymi?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Areszt_wydobywczy
Tu zamykamy na 48h (współoskarżonych) i jest stalinizm, a w A.W. na wiele miesięcy i jest co? No epitetu brakuje. I popatrzcie na tym przykładowym linku z wikipedii na lata. Jakoś tak się składa, że to nie tylko w latach 2005-2007 r. Naprawdę zatem daliście się wciągnąć w medialną hucpę.

3) Powiem tak najogólniej o sprawie, bo skakaliśmy po różnych szczegółowych wątkach. Mianowicie IMO tam jeszcze spoko, jak sędzie w ramach licentia poetica sobie jedzie po stronach, nawet jak robi z siebie "judge Judy", to w ramach podkarpackiego/ciechanowskiego/miechowskiego/muszyńskiego folkloru mu to tam powiedzmy ujdzie. "No taka uroda tego sędziego" - tak sobie powiemy. Różnica tutaj jest taka, że sprawa miała wymiar polityczny i wszyscy zrobili z niej papierek lakmusowy dla IV RP. I to już w trakcie sprawy, przed wyrokiem, bo przecież przyjeżdżały media. Sędzia zatem miał świadomość w jakim kontekście sytuacyjnym się znajduje wiedział jak to zostanie odebrane, więc to było bardzo nie tak i bardzo nie na miejscu. (Nie wiedział natomiast, że to też uderzy medialnie w niego i nie wytrzymał tego mentalnie 3 razy zmieniając swoje podejście do sprawy).

A, i najważniejsze - specyfika branży. Na aplikacjach bardzo się uczula, jak to grzecznie, umiarkowanie i oględnie należy się wypowiadać na sali sądowej, aż do przesady. Uzasadnienie tego jest bardzo proste - sytuacja i miejsce bardzo konfliktogenne; strony to też często dzikusy rodem z seriali komediowych, kompletnie nieposiadające zmysłu kultury i cywilizacji. Osoby w togach muszą więc tu stanowić przeciwwagę. Doskonale pamiętam, jak sąd odwoławczy chciał jednemu prokuratorowi robić dyscyplinarkę, bo ten w apelacji napisał, że wyrok sądu I instancji "był kuriozalny". Powiedzmy, że dopiero jak się te osoby (sędzia, prok., adw.) znają, to sobie pozwalają na więcej luzu. No ale jak jest normalny formalizm + w dodatku kamery + kontekst polityczny, to takie słowa Tuleyi wydały się być bardzo... zaskakujące.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Morg Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 15 Wrz 2008
Skąd: SKW
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Fanklub Lacus Clyne
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 18-01-2013, 05:36   

alosza napisał/a:
1) Dokładniej mówiąc, Tuleya się wkopał, bo skoro się dowiedział o popełnieniu przestępstwa w trakcie postępowania, to miał PRAWNY (a nie tylko społeczny jak zwykły szaraczek) obowiązek zawiadomić o tym przestępstwie (z pamięci bodajże 304 k.p.k.).

Błąd. Zgodnie z 304. par. 2. k.p.k. prawny obowiązek zawiadomienia mają "instytucje państwowe i samorządowe." Sędzia nie jest instytucją, instytucją jest sąd. A sąd jest reprezentowany, zgodnie z u.s.p., przez prezesa sądu. Dopatrywać się można co najwyżej deliktu dyscyplinarnego w niepowiadomieniu prezesa. Ale biorąc pod uwagę, że s. Tuleya odbył rozmowę z prezes sądu, to nie ma chyba podstaw doszukiwać się go w tej sprawie.

Ponadto, na litość, "zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" to nie jest żaden magiczny papierek umożliwiający prokuraturze działanie. Prokuratura ma obowiązek działać z urzędu. Był prokurator na sali? Był. Oglądają prokuratorzy telewizję i czytają gazety? No chyba tak. Dostali pismo w trybie 20 k.p.k.? Dostali. To jeśli dopatrzą się przestępstwa, to mają obowiązek wszcząć śledztwo. Z tego punktu widzenia, nie ma znaczenia czy dostaną "zawiadomienie", czy "sygnalizację." Różnica jest w tym, że to drugie obliguje ich dodatkowo do złożenia wyjaśnień w określonym terminie.

alosza napisał/a:
Powiem tak najogólniej o sprawie, bo skakaliśmy po różnych szczegółowych wątkach. Mianowicie IMO tam jeszcze spoko, jak sędzie w ramach licentia poetica sobie jedzie po stronach, nawet jak robi z siebie "judge Judy", to w ramach podkarpackiego/ciechanowskiego/miechowskiego/muszyńskiego folkloru mu to tam powiedzmy ujdzie. "No taka uroda tego sędziego" - tak sobie powiemy.

Mi to przypomina raczej styl Antonina Scalii i to w dość ograniczonym stopniu. I spod mojej klawiatury jest to porównanie przynoszące chlubę, a nie ujmę. Sędzia ma mówić prawdę, tak jak ją widzi, a nie owijać w bawełnę i zastanawiać się dwadzieścia razy czy ktoś nie poczuje się być może urażony.

alosza napisał/a:
Różnica tutaj jest taka, że sprawa miała wymiar polityczny i wszyscy zrobili z niej papierek lakmusowy dla IV RP. I to już w trakcie sprawy, przed wyrokiem, bo przecież przyjeżdżały media. Sędzia zatem miał świadomość w jakim kontekście sytuacyjnym się znajduje wiedział jak to zostanie odebrane, więc to było bardzo nie tak i bardzo nie na miejscu.

Sędzia ma być niezawisły. To czy wokół sprawy jest szum medialny, czy nie nie powinno mieć żadnego wpływu na treść i uzasadnienie rozstrzygnięcia. Gdyby miały, to wyszłoby na to, że politycy i media w pewien sposób dyktują co sędziom mówić wolno, a co nie. Sytuacja taka jest zaś z mojego punktu widzenia nie do zaakceptowania.

alosza napisał/a:
A, i najważniejsze - specyfika branży. Na aplikacjach bardzo się uczula, jak to grzecznie, umiarkowanie i oględnie należy się wypowiadać na sali sądowej, aż do przesady. Uzasadnienie tego jest bardzo proste - sytuacja i miejsce bardzo konfliktogenne; strony to też często dzikusy rodem z seriali komediowych, kompletnie nieposiadające zmysłu kultury i cywilizacji. Osoby w togach muszą więc tu stanowić przeciwwagę. Doskonale pamiętam, jak sąd odwoławczy chciał jednemu prokuratorowi robić dyscyplinarkę, bo ten w apelacji napisał, że wyrok sądu I instancji "był kuriozalny". Powiedzmy, że dopiero jak się te osoby (sędzia, prok., adw.) znają, to sobie pozwalają na więcej luzu. No ale jak jest normalny formalizm + w dodatku kamery + kontekst polityczny, to takie słowa Tuleyi wydały się być bardzo... zaskakujące.

Cóż, choćby Naczelna Rada Adwokacka stanęła w obronie sędziego, warszawska ORA takoż... KRS też nie stwierdził uchybienia. Wydaje się, że gdyby doszło do jakiegoś rażącego uchybienia, to spotkałoby się to jednak z reakcją potępiającą. Tymczasem z reprezentantów środowisk prawniczych krytycznie wypowiedziała się chyba tylko warszawska prokuratura okręgowa (o ile można ją w ogóle za takiego reprezentanta uznać, biorąc pod uwagę hierarchiczność tej instytucji; ale ZZPiPPRP z kolei się w sprawie w ogóle nie wypowiadał)... i nie żebym się dziwił, bo primo nadzorowała to śledztwo, a secundo do tej pory praktyka była taka, że po wyroku sąd nabierał wody w usta, zaś prokuratorzy brylowali w mediach recenzując rozstrzygnięcie. Niewątpliwie była to dla nich bardzo wygodna sytuacja.

_________________
Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
8137449
Craftsmen Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 19 Maj 2012
Status: offline
PostWysłany: 18-01-2013, 11:46   

Aha, czyli mówiąc logicznie, już nie przerzucając się przepisami, to oznaczałoby że przez 6 lat trwania procesu:
1. Sędzia Tuleya dopatrzył się metod stalinowskich ale nic nie zrobił
2. Prokuratorzy i reszta nie dopatrzyli się

Rozważmy najpierw 1. Jeśli traktować to poważnie, tak jak mówię abstrahując od argumentów stricte prawno-formalnych, to by oznaczało że można przez 6 lat nie zgłaszać takich spraw i na nie nie reagować. Przypominam, że mówimy o stalinowskich metodach. Nie o uchybieniach w przepisach budowlanych, ale o ciężkim przestępstwie. To tak, jakby przez 6 lat trwania random procesu Rutkowskiego sędzia nie poinformował że jakaś Madzia mogła zrobić kocykoślizg. Chyba coś tu nie styka.

Rozważmy teraz 2. Skoro tyle osób się nie dopatrzyło, to albo mamy do czynienia z spiskiem, albo brzytwujemy po Ockhamowsku i wychodzi na to, że uchybień tego typu, uzasadniających taką reakcję, nie było. To wychodzi wprost z twoich słów.
Cytat:

Sędzia ma być niezawisły. To czy wokół sprawy jest szum medialny, czy nie nie powinno mieć żadnego wpływu na treść i uzasadnienie rozstrzygnięcia. Gdyby miały, to wyszłoby na to, że politycy i media w pewien sposób dyktują co sędziom mówić wolno, a co nie. Sytuacja taka jest zaś z mojego punktu widzenia nie do zaakceptowania.

Nie wiem za czym tu optujesz. Bo póki co to jeśli już, to Tuleya dał się "zawisnąć", jeśli wierzyć że jego słowa o metodach stalinowskich były usprawiedliwione, bo zmienił kilka razy wersję a ostatecznie kazał się CBA tłumaczyć i tyle, a odżegnywał sie ze zawiadomi prokuraturę. Ki fak?

Chyba pobłądziliśmy nieco. Przypominam, o co chodzi. Nie o to, że są naciski na sędziego-tego tematu nikt nie poruszał. Niechybnie ten medialny szum jest formą nacisku i imo dlatego środowisko wzięło Tuleye w obronę, moim zdaniem słusznie, choć były głosy odrębne, ale w imię zasady niezawisłości usunięto wątpliwości w cień by chronić dobro wyższe. Tutaj zgoda, ale to osobna sprawa! Chodzi o coś wręcz odwrotnego, że zachodzi podejrzenie, że Tuleya specjalnie dobrał tak te słowa z powodów politycznych, a więc dał się "zawisnąć" na długo przed tym, jak mu media wjechały na ryj. To jest clue sprawy.

I tu nie chodzi o to czy Tuleya uchybił czemuś! Wręcz na odwrót, chyba nie zrozumiałeś o co chodzi w tym co ja i alosza pisaliśmy. No bo jeśli te areszty były ogólnie wporzo,choć może przegięte, ale nie łamały prawa, to nie zawiadamiając i nie robiąc rejwachu wcześniej Tuleya postąpił OK. O to chodzi. Że adekwatnie do przewiny. To miały być kontrargumenty zbijające tezę o usprawiedliwionych słowach o staliniźmie, które są kompletnie w świetle tego rozbuchane bez powodu. To zaś jest niezbędne by pokazać, że podejrzenia o polityczności uzasa w tym fragmencie są w jakimś stopniu uzasadnione.

No bo jeśli metody stalinowskie, to adekwatna reakcja, to nie korzystanie z dowodów i tak dalej i dalej i dalej. A to wszystko co naprodukowałeś wręcz potwierdza to, co mówimy i co sprezentowaliśmy z obrony "zioberków" a z czym się nie zgadzamy. Nic a nic ci nie pomaga. Jeśli piszesz to gwoli szczegółowości i higieny dyskusji to OK, ale mógłbyś to zaznaczyć, bo można odnieść wrażenie że lecisz w erystykę, albo że zapomniałeś o czym rzecz jest.

Póki co twoim jedynym realnym argumentem w tej kwestii jest opinia, że sędzia ma nie owijać w bawełnę, ma napierdzielać jeśli uważa to za słuszne. Trochę kiepsko, opiera się to tylko na pozycji sędziego w wymiarze prawa stwierdzając, że no cóż, jemu wolno. Jest to argument formalny, ale nie materialny i dlatego raczej słaby.

By wykazać niezasadność podejrzeń o polityczność należałoby udowodnić, że porównanie było wporzo materialnie a nie tylko na zasadzie "no se mógł tak powiedzieć bo ma łańcuch i się wozi na dzielni". A tu jest problem w trakcie procesu, co już wspomnieliśmy, i jest problem po procesie-co również zostało wykazane. Za każdym razem wychodzi że przesada to mało powiedziane. Pytanie więc po co takie słowa? Skoro są kompletnie bez pokrycia? Czy nawet krewki sędzia stwierdziłby, że prokuratura używa stalinowskich metod bo zastosowała dołek? Bez jaj. Sędzia fakt, ma nazywać rzeczy po imieniu, ale w tym problem , że właśnie tego nie zrobił.

Mydlenie oczu KRS i całą resztą jest nie na temat, to zwarcie szeregów w obronie przed medialną nagonką. Poza tym szczerze mówiąc, to to merytorycznie wygląda na sprawę zaiście tak strrrraszną jak te nadużycia rzekome CBA. Dlatego nikt sie "nie dopatrzył" uchybień u Tuleyi bo nie ma się prawnie czego dopatrywać. Ale wydźwięk polityczny to miało i ma. Więc ponawiam pytanie...? Czy można od ręki odsunąć podejrzenie o polityczność, celowość?

_________________
Użytkownik ma wybujałe ego, które zaburza jego zmysł oceny sytuacji, co stwarza problemy dla niego jak i dla innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 2 z 3 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group