Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Hyperion |
Wersja do druku |
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 19-10-2009, 15:46
|
|
|
Kilka dni temu skończyłam czytać "Endymiona". I zawód proszę Państwa, ogromny zawód! Książka jest już tylko marnym cieniem swoich dwóch WIELKICH poprzedników. Męczyłam się z nią - bagatela! - dwa miesiące! Zaczęła się porywająco, ale cały środek i końcówka były niestety słabe. Co chwilę miałam wrażenie, że autorowi zabrakło pomysłów, polotu, jakiejś "iskry bożej", która towarzyszyła mu przy tworzeniu dwóch poprzednich części.
Poza w/w początkiem, niemal całkowicie zniknął gdzieś klimat znany z "Hyperiona" i "Upadku...". Pojawili się za to nowi bohaterowie: Enea - przyszły Zbawiciel i Raul - jej bodyguard. Tak miałkiej pary nie spotkałam chyba od czasów "Zmierzchu". Każde wypowiadane przez nich słowo, gest relacja wydały mi się strasznie naciągane i do bólu sztuczne. Pominę może milczeniem ich "domniemany" związek, bo schemat tego pomysłu przyprawia mnie o zgrzytanie zębów.
Poznęcam się za to nad bohaterami. Jedyny, który wydał mi się godną uwagi postacią, to cichy i pokorny android A. Bettik. Reszta jest albo schematyczna, albo wręcz psychologicznie nieprawdziwa. To ostatnie odnosi się oczywiście do Enei. I tu podpisuje się pod słowami GoNik:
GoNik napisał/a: | I ranyboskie, jak ja NIE CIERPIĘ bohaterki! Chromolony zenistyczny Chrystus. (...) W Endymionie jest tylko wyjątkowo nabzdyczoną małolatą i czytelnik ma jeszcze nadzieję, że wyrośnie z tego. A guzik. Tu jest jeszcze gorsza. (...) Przy tym będę uparcie twierdzić, że ten średnio inteligentny facet, który za mną lezie nie wiadomo po co, to mój ukochany książę z bajki... Ale dla fortelu nic mu nie powiem, tak będzie bardziej tru! |
Idealne podsumowanie głównej bohaterki! Jest to zwyczajnie źle rozpisana postać, nie ma nic wspólnego z dzieckiem. Jest za to na wskroś "dojrzałym" i egzaltowanym dziewczątkiem, która wygłasza takie banialuki pod płaszczykiem "głębokich prawd", że po prostu człowieka może zemdlić. Ja wiem, że to miał być Zbawiciel. Ale autorowi wyszła zamiast tego najbardziej irytująca postać pod słońcem. Nie Panie Simmons, czuć w Enei fałszywe nuty, jest kompletnie nieprzekonywująca.
Teraz Raul! Biedaczek -
- Spoiler: pokaż / ukryj
- "przez przypadek" wplątany w taaaką aferę i oczywiście zakochuje się z wzajemnością w głównej bohaterce
- bo czyż może być inaczej?
I tu znowu posłużę się niezawodnymi słowami GoNik:
GoNik napisał/a: | Niestety Endymion w pełni zasługuje na określenie go "średnio inteligentnym rozmemłanym wymoczkiem". MIMO, że co najmniej kilkukrotnie los innych zależy od jego tężyzny fizycznej - i na tym polu wykazuje całkiem niezłą inicjatywę. |
Jakże trafne są te słowa. Raul - choć jest narratorem - przypomina po prostu tępawego osiłka, który ma dar do kopania, ale do myślenia już niekoniecznie. Być może Simmonsowi świtał gdzieś motyw znany z "Quo Vadis" Sienkiewicza, czyli: ona będzie "niewinną" Ligią, a ja będę jej ochroniarzem Ursusem. A może alegorii należy szukać gdzie indziej i to znacznie bliżej hollywoodzkiej komercji, niż naszej rodzimej powieści? W końcu każdy z nas oglądał kiedyś "Bodyguarda" z Costnerem w roli głównej. Pod tym względem "Endymion" wydaje się zaskakująco wręcz podobny, z tą tylko różnicą, że rzecz dzieje się Kosmosie, a główna bohaterka jest trochę młodsza.
"Endymion" rozwiał moje marzenia o genialności całego cyklu. Zniknęły gdzieś ambicje literacko-filozoficzne, zniknął duch Johna Keats'a, zabrakło klimatu Grobowców Czasu, nawet Chyżwar stracił na swojej bezwględności. Zostało same s-f z nudnym i oklepanym wątkiem romantycznym w tle. Simmons postawił na akcję, porzucił ambitne plany stworzenia czegoś wyjątkowego. Wyszła niestety standardowa papka, momentami rozwlekła i nudna. Tylko od czasu do czasu pojawił się jakiś przebłysk dawnej grozy i niebezpieczeństwa (np. funkcjonariuszka Nemes), ale to nie wystarczy, żeby uznać "Endymiona" za dobrą książkę. "Triumf..." przeczytam, ale tylko ze względu na interesujący mnie wątek Starej Ziemi i Chyżwara (może w końcu się dowiem skąd, dlaczego i na czyje polecenie ta bestyja została wysłana). Moja ocena: 4/10 |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 18-11-2009, 16:43
|
|
|
Utknąłem w połowie "Triumfu Endymiona". Niestety o ostatniej części tego cyklu nie mam nic dobrego do powiedzenia. Kojarzy mi się taki komentarz o "The Matrix" z jednego ze stripów xkcd: "Noo, Matrix to był świetny film... Szkoda, że nigdy nie nakręcili sequeli..." |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Anarchy Maniek
Dołączył: 28 Sie 2009 Skąd: Bydgoszcz Status: offline
|
Wysłany: 08-11-2010, 09:05
|
|
|
Hyperion był cudowny niestety im dalej w las tym więcej drzew ;x Dla mnie najciekawsza była pierwsza część. A konkretnie historia Sol'a i małej Racheli. Loffciam tą dziecinkę ;* |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|