Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Hyperion |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 31-08-2008, 10:25
|
|
|
Skończyłem drugi tom Hyperiona - dooobra książka. Świadczy o tym sam fakt, że ją przeczytałem, bo za science-fiction zwykle nie przepadam. Niesamowite jest to, że przez te 19 lat od powstania nie postarzała się jakoś specjalnie - dobra, sporo tu dziwnych pomysłów naukowych które nawet ja dostrzegam, przede wszystkim rozwój sztucznych inteligencji nie zapowiada się tak emocjonująco. Mimo to wizja świat w dalszym ciągu wygląda jak coś, co jeszcze w jakimś stopniu może mieć miejsce.
W dalekiej przyszłości zbliża się epicki konflikt między ludźmi a... nie do końca ludźmi, czyli pierwszymi kolonizatorami kosmosu, którzy trochę zbyt długo żyli w stanie nieważkości. Rząd Hegemonii Ludzkości i Kościół Chyżwara, tajemniczy kult mesjanistyczny, wysyłają ostatnią pielgrzymkę do Grobowców Czasu, na spotkanie z legendarnym potworem, Chyżwarem (w zasadzie to Dzierzbą, ale nie będę się kłócił z tłumaczem). Siódemka pielgrzymów ma mu przedstawić swe życzenia, życzenie jednego z nich zostanie spełnione, pozostali zginą paskudną śmiercią.
A tak w ogóle...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Tilk stwierdził kiedyś, że Google Adsense pewnego dnia osiągnie samoświadomość i podbije świat. Książka opowiada mniej więcej właśnie o tym. Oczywiście biorąc poprawkę na fakt, że 19 lat temu nikt nie słyszał o googlu:P.
|
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 04-01-2009, 22:01
|
|
|
Właśnie skończyłam połykać "Endymiona", trzeci tom z cyklu o Hyperionie. Pozostaje mi cierpieć niezmiernie do marca i chwili ukazania się kolejnego tomu, a póki co mogę napisać kilka słów na temat książki (chociaż, jak widzę, nie ja pierwsza).
Dwa pierwsze tomy powaliły mnie na kolana, zaparły dech w piersiach i przekonały, że może istnieć s-f, które przez 20 lat nie postarzało się ani odrobinę. Tam było wszystko - wykreowany z dbałością o szczegóły, niewiarygodnie bogaty świat, pełnokrwiste, zróżnicowane postacie, obdarzone przeróżnymi, ale bez wyjątku wiarygodnymi osobowościami oraz zawiła intryga, odsłaniania w mistrzowski sposób tak, że wielokrotnie zdarzało mi się zakrzyknąć znad kartek "ŻE CO?!". I wszystko trzymało się kupy. Autor postawił poprzeczkę tak wysoko, że wyżej się chyba nie da... Nic dziwnego, że po kontynuacji spodziewałam się wiele. Muszę przyznać, że odrobinę się zawiodłam.
Nie mogło być inaczej: autor zawiązał intrygę w poprzednich tomach i "Edymion" stanowi kontynuację opowieści, która dzieje się w znanych już światach, a to właśnie pomysł na świat stanowił moim zdaniem jedną z największych zalet książki. Brakuje mi odsłaniania kolejnych elementów rzeczywistości: oczywiście w związku z "finałem" "Upadku Hyperiona" zmieniło się wiele, ale nie na tyle, żeby coś mnie zaskoczyło. Akcja także jest znacznie mniej zawiła, praktycznie liniowa (i przedstawiona z punktu widzenia tylko dwóch osób). Wprawdzie pod koniec pojawiają się nowe elementy układanki, ale niczego innego się nie spodziewałam - mam nadzieję, że autor nadrabia to w kolejnym tomie cyklu. Postacie są jak zwykle pełnokrwiste (z moim ulubieńcem, de Soyą, na czele), ale do tego dążyłam się już przyzwyczaić. Cały czas miałam wrażenie, że autor odsłonił w poprzednich częściach odrobinę zbyt dużo, żeby operując tym samym materiałem móc naprawdę wstrząsnąć czytelnikiem.
Krótko mówiąc: świetna książka, ale nie przyprawiła mnie o taki zawrót głowy, jak dwa poprzednie tomy.
*offtop*Ale Chyżwar w roli niemalże-maskotki najpierw wprawił mnie w osłupienie, a następnie doprowadził do ataku śmiechawki. Niniejszym zostaję oficjalną fanką kolczastych maszyn do zabijania. O.*/offtop* |
_________________
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 06-01-2009, 20:14
|
|
|
Endymiona tez niedawno przeczytałem. Tez się zawiodłem. Po arcygenialnej pierwszej części i bardzo dobrej drugiej, trzecia jest tylko dobra. Niezbyt wiele się dzieje, a gdy wreszcie zaczyna się robić naprawdę ciekawie, książka się kończy.
A moim ulubionym bohaterem został (jak u Seriki) Ojciec Kapitan Soya. To on powinien być głównym bohaterem, a nie Raul! |
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 12-02-2009, 12:06
|
|
|
Czytam po raz kolejny GENIALNEGO Hyperiona. Dla tych co nie znają, krótki ( :-P ) zarys fabuły:
Akcja rozgrywa się ok. 28 wieku, kilkaset lat od zniszczenia starej Ziemi na wskutek niebezpiecznych eksperymentów z czarną dziurą. Ludzkość rozproszyła się po kilkudziesięciu planetach, tworząc wspólnotę zwaną Hegemonią. Od długiego czasu panuje pokój, jednak coraz częściej zakłócany przez ataki tajemniczych Intruzów, ludzi, którzy wiele lat wcześniej wyruszyli daleko wgłąb innych galaktyk, i wykształcili w sobie umiejętność życia w zerowej grawitacji,
Sztuczne inteligencje, nazywające siebie WszechJednością uzyskały niezależność, lecz w przeciwieństwie do wielu innych SF nie zamierzają zniszczyć ludzkości - zamiast tego współpracują z nią na partnerskich warunkach. To właśnie ona dostrzegła, jak wielkim zagrożeniem są Intruzi, i postanowiła wprowadzić środki zaradcze, w postaci wysłania pielgrzymki na Hyperiona.
Sam Hyperion jest jedną z planet, które nie należą do Hegemonii, lecz interesują zarówno ją, jak i Intruzów. Jest tak dlatego, że jest jedną z nielicznych planet, na których znajdują się niezwykle tajemnicze i zagadkowe labirynty, których zastosowanie jest nieznane, nie mają nic w środku, i nie wyglądają na stworzone ręką ludzką. Poza nimi na planecie znajdują się też Grobowce Czasu - miejsce występowania rozmaitych anomalii, i wg. legendy dom Chyżwara - przez jednych uważanego za bóstwo, przez innych za potwora, którego jedynym celem jest szerzenie rzezi. Chyżwar, zwany też Władcą Bólu, to ponad 3metrowy, stalowy stwór, składający się głównie z ostrzy i kolców, robiący sobie jaja z praw czasu i przestrzeni, teleportując się z miejsca na miejsce. Znaleźli się jednak głupcy, którzy uważają go za Awatara, boga, który zniszczy świat i stworzy nowy. Tak powstał Kościół Ostatecznego Odkupienia, głoszący też, że Władca Bólu może spełnić życzenie jednego z siedmioosobowej pielgrzymki - nietrudno się domyślić, co zrobi z pozostałymi.
W tych plotkach musi się znajdować ziarno prawdy, gdyż WszechJedność obliczyła, że jedynie wysłanie na planetę siódemki specjalnie wybranych ludzi może wpłynąć na przyszłość ludzkości, i powstrzymać intruzów. Są to:
Konsul - dyplomata w średnim wieku, były konsul na Hyperionie i alkocholik
Lenar Hoyt - katolicki ksiądz, służący religii, która na przestrzeni lat stała się jedynie jedną z wielu sekt
Het Masteen, kapitan drzewostatku, członek sekty templariuszy, zajmującej się ochroną przyrody
Brawne Lamia - pani detektyw
Martin Silenus - poeta w podeszłym wieku, wesoły, wulgarny i hałaśliwy
Fedmahn Kassad - żołnierz, spokojny, poważny
Sol Weintraub - stary filozof i uczony, starający się odnaleźć ratunek dla małej córeczki, i bez wątpienia moja ulubiona postać
Powieść jest podzielona na opowiadania poświęcone każdemu z bohaterów, i przerywniki opisujące ich pielgrzymkę, dzięki czemu będziemy mieli okazję poznać historię każdej z postaci i motywy, które każę im ryzykować życie dal jednego życzenia. Wadą tego rozwiązania jest jednak to, że niewiele akcji dzieje się podczas samej podroży, na rozwinięcie tego wątku trzeba czekać do drugiego tomu.
Moim zdaniem, właśnie budowa książki z kilku opowiadań jest jej największa zaletą. Druga część, o typowej już budowie jest już słabsza, ale wciąż świetna. Za pewną wadę można też uznać stosunkowo podobny styl wypowiadania się postaci, za wyjątkiem poety.
Naprawdę od dawna żadna powieść nie zachwyciła mnie tak, jak właśnie ta, zmuszając do przeżywania ,,co teraz będzie'', ,,kto zginie'', ,,kto przeżyje'', itd. Szturmem wdarła się do czołówki rankingu moich ulubionych książek, i na pewno nieprędko opuści swoje miejsce.
9+/10 |
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 25-06-2009, 11:39
|
|
|
Skończony Triumf Endymiona. No i zgadzam się - miażdzy, ale mniej od Hyperiona.
Rozwiązanie chyba wszystkich wątków z całej sagi, nawet tych, których sie nie spodziewałem, o czym zaraz wspomnę.
+ Zakończenie! Rozwiązanie wątku z mesjanizmem Enei
+ Wyjaśnienia kilku kwestii (Intruzi, TechnoCentrum, itd.)
+
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Pielgrzymi! Kogo jak kogo, ale Kassada i Masteena się nie spodziewałem.
+ Więcej o strukturze Paksu, ale tylko w pierwszej połowie ksiązki, potem wątek się jakby urywa, a akcja skupia się na Raulu.
+ Więcej akcji niż w Endymionie.
+ 912 stron! Piękna cegła.
+ Rozwiązanie wątku Labiryntów, i częściowe Chyżwara
- Znacznie mniej Soyi niż w Endymionie! No nie, to moja ulubiona postać tej dylogii!
-
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Brak Sola. No jak już machneli Dure, Kassada i resztę, to i on mógł się na chwilę pojawić.
- Wydanie. No nie no! Ustawcie książkę na półce obok poprzednich części, a zrozumiecie o czym mówię.
- Urwanie wątku Isozakiego w połowie.
- Potraktowanie wątku z Nemes i jej rodzeństwem.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Po co ono było, skoro i tak praktycznie wszystko robiła sama?
9+/10 i tak, a serię będe ubóstwiał. |
|
|
|
|
|
GoNik
歌姫 of the universe
Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-06-2009, 03:49
|
|
|
Khęm, tak. Skończyłam właśnie Triumf Endymiona i... I ranyboskie, jak ja NIE CIERPIĘ bohaterki! Chromolony zenistyczny Chrystus. Merysuł otulony mistyczną poświatą całego spektrum kolorów i ba! nawet poza spektrum też! Owszem, misję miała słuszną - że TechnoCentrum jest ZŁE i KNUJE, wiedzieliśmy w zasadzie od początku Hyperiona (a przynajmniej mieliśmy takie przeczucie), więc jakiekolwiek działania mające na celu utarcie nosa tym nadętym krzemowym baranom były jak najbardziej na miejscu.
Ale litości.
W Endymionie jest tylko wyjątkowo nabzdyczoną małolatą i czytelnik ma jeszcze nadzieję, że wyrośnie z tego. A guzik. Tu jest jeszcze gorsza.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Te brednie o miłości we wszechświecie, wiecznym zespoleniu wszystkich istot rozumnych i wiekuistym pokoju można o kant tyłka rozbić.
I och! Nie jestem żadnym Mesjaszem, tylko Nauczam Jak Powinno Się. Nie przeszkadza mi to jednak Poświęcić Się Dla Sprawy i zginąć w męczarniach.
Przy tym będę uparcie twierdzić, że ten średnio inteligentny facet, który za mną lezie nie wiadomo po co, to mój ukochany książę z bajki... Ale dla fortelu nic mu nie powiem, tak będzie bardziej tru!
Niestety Endymion w pełni zasługuje na określenie go "średnio inteligentnym rozmemłanym wymoczkiem". MIMO, że co najmniej kilkukrotnie los innych zależy od jego tężyzny fizycznej - i na tym polu wykazuje całkiem niezłą inicjatywę.
Mniej fajnie jest w przypadku momentów, gdzie trzeba ruszyć mózgownicą: odniosłam wrażenie, że losowo wybrana postać drugoplanowa wie więcej od niego i ze złośliwą satysfakcją ten fakt wykorzystuje, żeby zrobić z niego barana. A to nie jest dobre.
Nie wspominając już o samej Enei, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że pan darzy ją nie tyle miłością, co bezgranicznym zaślepieniem w idealny obraz i bezczelnie wpuszcza go w maliny, wykorzystując całą swoją merysułowatość i krecąc zalotnie bioderkami. Kiedy już zaczęli, to sekszą się jak króliki.
Swoje wiadro pomyj musiałam wylać, bo po genialnym Hyperionie i wcale nie gorszym Upadku... od zakończenia oczekiwałam czegoś więcej, niż tylko zgrabnego wyjaśnienia niektórych kwestii. Owszem, czym jest Chyżwar, TechnoCentrum, Intruzi, co się stało z Ziemią i dlaczego krzyżokształt od początku wydawał się mało fajną metodą na zapewnienie sobie nieśmiertelności - na te pytania książka odpowiada wyczerpująco i bez jeżących włos na głowie dziur w fabule. ALE. Gdyby zamiast cudownej pary większą połowę czasu antenowego zajmowali bohaterowie poboczni, książka zyskałaby na mięsku. Stanowczo. Już jeden de Soya prezentował sobą więcej sensu i kręgosłupa niż Enea z jej zwierzątkiem.
Żeby nie było: powieść jest dobra. Jest bardzo dobra. Jest lepsza niż tom trzeci. Niestety w porównaniu z częścią pierwszą i drugą cyklu wypada sporo słabiej. A szkoda. Bu. |
_________________
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 02-07-2009, 13:31
|
|
|
Widzę, że wśród narodu „animcowo-mangowego” zapanowała moda na Dana Simmons’a. To mnie prywatnie bardzo cieszy, bo sama zaledwie wczoraj skończyłam czytać „Upadek Hyperiona” i jestem pod przytłaczającym wrażeniem tego Cyklu. „Endymion” i „Triumf Endymiona” są dopiero przede mną, ale już wiem, że wydam pieniążki na zakup całej tetralogii (można ją chyba tak nazwać?), bo jest warta każdych pieniędzy i zaszczytnego miejsca na półce z etykietą „wybitne”.
W sumie trudno mi zacząć tą recenzję, bo gdzieś tam w centrum dolnej części brzucha, kotłuje mi się dosłownie nawałnica emocji. Po wczorajszym zakończeniu „Upadku…” lały się ze mnie strugi potu (i to bynajmniej nie dlatego, że upał na dworze), a przy popołudniowych zakupach dosłownie wszystko mi z rąk leciało – tak ciężkie to były emocje.
„Hyperiona” przeczytałam już dobry rok temu. Wydał mi się ciekawą, dobrze skonstruowaną opowieścią s-f, mającą ambicje wpisania się w nurt twórczości bardziej intelektualnej, niźli tylko i wyłącznie przygodowej. Już samo nawiązanie do może mało znanego, ale w pewnych kręgach kultowego poety romantyzmu Johna Keats’a, wskazywało na to, że mamy do czynienia z niebanalną historią. „Hyperion” zadziwiał czytelnika właściwie na każdym kroku: począwszy od fabuły, na świetnie skonstruowanych postaciach skończywszy. Niestety bywały w nim dłużyzny, które jakimś dziwnym trafem nie pozwalały mi całkowicie zatopić się w tej historii. Po zakończeniu lektury uświadomiłam sobie jednak, że ta historia cały czas we mnie żyje, bo faktycznie często rozmyślałam o poszczególnych postaciach, analizowałam ich posunięcia i wybory, zastanawiałam się, co ich czeka w przyszłości. No i wreszcie Chyżwar. :) Mówcie co chcecie, ale to najlepszy przedstawiciel manichejskiej siły zła od czasów tolkienowskiego Saurona.
„Upadek Hyperiona” wreszcie dopełnił dzieło monumentalną akcją. „Hyperion” wyewoluował z książki s-f (mającej duże ambicje intelektualne) w wizjonerską space-operę, gdzie mieszają się wątki filozoficzne, religijne i moralne z całym właściwie dorobkiem cywilizacyjnym ludzkości. S-f jest tu właściwie tylko przykrywką, pretekstem do zadawania o wiele głębszych i bardziej skomplikowanych pytań o naturę egzystencji człowieka, istnieniu Boga we wszechświecie i sztuki gry politycznej. Oprócz tych i innych wątków, książki nafaszerowane są tak smakowitymi rodzynkami, jak np. kosmiczne podróże przez data i megasfery, przemieszczanie się w czasie, napędy Howkinga, stałe Plancka, ludzkie hybrydy, Sztuczne Inteligencje, zaawansowane technologie, super-hiper szybkie łącza, etc., czyli mówiąc krótko czysty cyberpunk. :) Zakończenie tylko dopełnia satysfakcji czytelnika – jest piękne, wzruszające, niezwykłe i wspaniałe. :) Mam tu głównie na myśli zamknięcie wątku Sola i Racheli – naprawdę byłam pod wrażeniem wyobraźni autora. :)
Podsumowując: „Hyperion” dostaje u mnie 7/10, ale już „Upadek..” to murowane 10/10. Nie wiem, jak dalsze części będą się prezentować, ale mam nadzieję, że wcale nie gorzej od swoich pierwowzorów. Cóż…wszystko przede mną. :)
Pozdrawiam! |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 02-07-2009, 17:15
|
|
|
Meliana,
Powiem tylko tyle - Endymion jest najgorszy z serii, ale Triumf już tylko minimalnie gorszy od Upadku. Choć dla mnie, to właśnie Hyperion jest zdecydowanie najlepszy. |
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 03-07-2009, 13:09
|
|
|
Asthariel: dzięki za info o kolejnych częściach Cyklu. Jak tylko będę miała więcej czasu (i wypłaty na koncie) to z pewnością sprawię sobie dwa następne tomy. :) |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 03-07-2009, 14:25
|
|
|
Cytat: | Powiem tylko tyle - Endymion jest najgorszy z serii, ale Triumf już tylko minimalnie gorszy od Upadku. Choć dla mnie, to właśnie Hyperion jest zdecydowanie najlepszy. |
Szczerze to nie wiem czy Edymion był gorszy od Hyperiona. Według mnie są absolutnie porównywalne pod względem jakości fabularnej, z tym, że Hyperion był "pierwszy" tak wiec wywarł większe wrażenie niż Edymion, który był już "Trzeci" i nie stanowił takiego szoku i nowości jak Hyperion. Jak dla mnie są porównywalne, ale dalej się zgodzę, że Upadek to 10/10, ale Triumf to 9/10. Nie wiem też czy się zgodzicie, ale chyba Edymion zawierał trochę więcej różnorakich wątków od Hyperiona, które później wyjaśnia i zamyka Triumf (ale może to ja tylko tak to zapamiętałem). |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 03-07-2009, 16:02
|
|
|
No właśnie nie powiedziałbym. W Hyperionie roiło się od zagadek: Labirynty, Moneta, Chyżwar, szpieg, co łączy bohaterów, krzyżokształt, podczas gdy w Endymionie mamy na dobra sprawę: Raul i Enea uciekają - Soya ich goni. Naprawdę ciekawie się zrobiło, gdy książka się skończyła (ci co czytali, wiedzą o co chodzi). |
|
|
|
|
|
Teukros
Dołączył: 09 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 03-07-2009, 16:36
|
|
|
W związku z widocznym zapotrzebowaniem temat został wydzielony.
A w temacie.
Próbowałem ostatnio przeczytać Triumf Endymiona. Przerwałem na opisie kamienicy nerkowej (widać, że autor albo sam na to cierpiał, albo zgłębił literaturę), i raczej już do lektury nie wrócę. Pomijając kwestie chorobowe, trzeci tom jest nudny; w połowie (anty)klerykalne sf, w połowie podróżnicza opowieść o dwójce niewydarzonych zbawicieli. |
|
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 03-07-2009, 19:19
|
|
|
Jak niektórzy tu już wiedzą, postanowiłem zobaczyć, o co tyle szumu, i przeczytać w końcu te opasłe tomiska. Póki co ukończyłem tom pierwszy i powoli zabieram się za drugi. Na razie wrażenia są głównie pozytywne. "Hyperion" jest ciekawie napisany, użyta forma zbioru luźno powiązanych ze sobą opowieści sprawdza się. Świat przedstawiony jest interesujący, do postaci też nie mam żadnych zastrzeżeń. Przyczepić się mogę w zasadzie do dwóch rzeczy - do zakończenia i do dzikich zabaw z czasem.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Zakończenie jest dla mnie dziwaczne i dość nieoczekiwane. Czytając książkę cały czas odnosiłem wrażenie, że gdzieś tam na końcu będzie jakiś rozdzialik poświęcony głównemu wątkowi. Nic takiego tam nie znalazłem, zamiast tego fabuła jest gwałtownie ucinana, co sprawia wrażenie wielkiego przedwiecznego cliffhangera. Dla mnie cały sens opowieści przedstawionych w książce polegał na tym, żeby w końcu je wszystkie powiązać; niekoniecznie rozwiązać wszelkie tajemnice (pewnie byłoby to nawet niepożądane!), ale doprowadzić do logicznej konkluzji. Tej tutaj zabrakło. Nie jestem pewien, czy odroczenie jej aż do kolejnej części jest dobrym pomysłem. Przeczytałem już pierwsze sto stron części drugiej i wszystko wskazuje na to, że urok części pierwszej gdzieś zniknął, a zamiast niego serwuje się czytelnikowi tylko ograne chwyty. No, ale może dalej będzie lepiej.
W kwestii zabaw z czasem... Koncepcja poruszania się wstecz w czasie jest ciekawa, ale odnoszę wrażenie, że autor miał z nią poważne problemy. Miejscami wszystko wydaje się być w porządku. Grobowce są już puste, bo dopiero się otworzą; pola antyentropiczne nabierają siły, bo z ich perspektywy one słabną. W innych miejscach zaś pojawiają się paskudne paradoksy. Magiczne urządzenie Intruzów ma przyspieszyć otwarcie grobowców, oddziałując z polami, mimo że te przecież biegną wstecz w czasie, więc wpływ na ich przyszłość powinien oznaczać wpływ na lokalną _przeszłość_. Moneta żyje czasem nieciągłym, niby biegnąc w przeszłość wraz z Grobowcami, ale biegnąc w przyszłość co najmniej podczas spotkań z Kassadem. Rachelę pominę, bo jej przypadłość ma więcej wspólnego z jakąś "klątwą", niż z czasem jako takim. Gdybym jeszcze chwilę się zastanowił, być może przypomniałbym sobie jakieś inne niespójności. Być może w czymś lżejszym nie przeszkadzałyby mi one, jednak w poważnym science-fiction nie ma miejsca na takie wpadki. |
|
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 19-07-2009, 20:35
|
|
|
No, przeczytałem "Upadek Hyperiona". Dobra książka, porządnie napisana, ale klimat pierwszej części gdzieś zginął, a w jego miejsce pojawiły się dość standardowe chwyty. No dobrze, rozbudowany świat, wzruszające spotkania, dramatyczne wydarzenia, ratowanie Wszechświata i tak dalej, ale... jakoś po następcy "Hyperiona" oczekiwałem czegoś więcej.
Poza tym mam dalszą porcję standardowego czepialstwa ;)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Na początek znane już z części poprzedniej problemy z czasem. Problem z urządzeniem Intruzów wprawdzie się wyjaśnił, ale nadal regularnie pojawiają się sytuacje, gdy autor ma problemy z ogarnięciem tego całego czasowego zamieszania. Pojawił się ponadto gorszy problem - okazuje się, że można sobie praktycznie dowolnie skakać po czasie, bez większych problemów. To po co te całe Grobowce i te ich pola, hę? Nie można było tak sobie po prostu, pstryk, przerzucić tego Chyźwajka tam, gdzie trzeba? (A skoro już o Chyżwarze mowa, powołanie przez autora armii Chyżwarów odjęło temuż trochę uroku.)
Po drugie, zagadką pozostaje, skąd się wzięły roje pseudo-Intruzów. Sztuczne Inteligencje, zamknięte w tych ich swoich niematerialnych sferach, nie powinny mieć przecież jakiejkolwiek zdolności produkcyjnej! Ponadto ich cudowny wyczyn z przerzuceniem Ziemi na drugi koniec Wszechświata, kiedy Sieć jeszcze nawet nie istniała, nadal pozostaje bez wyjaśnienia. Zgaduję, że w następnych częściach autor nadbuduje kolejną warstwę szaleństwa, żeby to wyjaśnić...
Na koniec zostawiłem grzech najgorszy. Bełkot, bełkot, bełkot! Maszyny stworzyły fajniejszą maszynę, która w pewnym sensie jest bóstwem - no dobrze, pomysł stary i oklepany, ale niech już będzie. Ale to całe "ludzkie bóstwo" to jakaś totalna bzdura, zresztą podpierana najgorszym rodzajem bełkotu - kwantobełkotem. Jakoś ludziom się wydaje, że skoro nikt nie rozumie kwantówki, to można nią usprawiedliwić wszystko. Sorry, nie można.
Dalej podtrzymuję pogląd, że autor powinien był skończyć pierwszą część w paru dodatkowych rozdzialikach, a potem dać sobie spokój. |
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 20-07-2009, 14:37
|
|
|
tilk napisał/a: | Przyczepić się mogę w zasadzie do dwóch rzeczy - do zakończenia i do dzikich zabaw z czasem. |
Co do zakończenia "Hyperiona" - zgadzam się. Powieść była dla mnie właściwie urwana w połowie drogi, bez konkretnej puenty. "Upadek Hyperiona" tym tylko różni się od "Hyperiona", że narracja prowadzona jest z punktu widzenia Johna Keats'a, a nie głównych bohaterów. Reszta to po prostu rozwinięcie i zakończenie wątków "Hyperiona". Zastanawiam się w związku z tym, czy "Hyperiona" i "Upadek Hyperiona" należy traktować jako dwa niezależne utwory, czy też integralną całość, bo w końcu jedno jest dopełnieniem drugiego. Być może z "Hyperionem" była podobna sytuacja jak z "Władcą Pierścieni". Utwory rozdzielono ze względu na zbyt dużą objętość tekstową i dlatego traktowane są jako osobne, samodzielne dzieła.
tilk napisał/a: | Dobra książka, porządnie napisana, ale klimat pierwszej części gdzieś zginął, a w jego miejsce pojawiły się dość standardowe chwyty. |
Właśnie intryguje mnie, co rozumiesz pod pojęciem "standardowe chwyty". Ja wprawdzie nie jestem specjalistą od książek s-f, ale trochę w swoim życiu czytałaam i oglądałam. Ale "Upadek..." mnie zaskoczył ciekawym rozłożeniem koncepcji rozwiązań fabularnych.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Owszem, być może atak Intruzów i wojnę dało się przewidzieć. W końcu cały "Hyperion" dosłownie puchnie od niepokoju i napięcia, które czytelnik wyczuwa mimowolnie. To potęguje tylko nastrój oczekiwania. Nie jest więc trudno przewidzieć, że prędzej czy później Hegemonia zostanie zaatakowana. Ale reszta? Nie przychodzi mi do głowy inny standardowy chwyt, który mogłabym odnieść do tej książki.
tilk napisał/a: | W kwestii zabaw z czasem... Koncepcja poruszania się wstecz w czasie jest ciekawa, ale odnoszę wrażenie, że autor miał z nią poważne problemy. (...) Gdybym jeszcze chwilę się zastanowił, być może przypomniałbym sobie jakieś inne niespójności. Być może w czymś lżejszym nie przeszkadzałyby mi one, jednak w poważnym science-fiction nie ma miejsca na takie wpadki. |
Powiem tak. Jestem z wykształcenia humanistką i moje wyobrażenia dotyczące racjonalnej analizy wszystkich czasowych zawiłości "Hyperiona" skończyłyby się pewnie katastrofą. ;-P Poza tym ogólnie za dużo czytam, więc nie miałam czasu dokładnie zagłębiać się w logikę prowadzonej przez autora zabawy kwanto-czasowej. Dla mnie zresztą nie jest na tyle ważne, czy wszystkie wątki z punktu widzenia fizyki są zgodne ze standardem współczesnej nauki i wiedzy. W "Gwiezdnych Wojnach" podobno aż roi się od błędów na tym polu, ale nie przesądziło to o ich sukcesie i zdobyciu rzeszy fanów, wśród których - dam sobie głowę uciąć - jest pełno fizyków, informatyków, automatyków i innych umysłów ścisłych. ;-)
W "Hyperionie" ( tak jak i w innych książkach fantasy i s-f) nie liczy się aż tak bardzo racjonalny punkt widzenia. Ważne jest tzw. "zawieszenie niewiary". Coś jak sztuczki iluzjonisty, który wyczarowuje z kapelusza białe króliki. Niby wiemy, że to wszystko trening i zdolności manualne magika są tutaj kluczowe, ale mimo to człowiek daje się uwieźć sprytnym sztuczkom i jest pod autentycznym wrażeniem talentu i zdolności iluzjonisty.
Pozdrawiam! |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|