Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
"Stąpający w mroku" |
Wersja do druku |
Kuroi
Stąpający w mroku
Dołączył: 05 Gru 2009 Status: offline
|
Wysłany: 05-12-2009, 22:10 "Stąpający w mroku"
|
|
|
No wiec zacząłem pisać opowiadanie, na początku miała to być króciutka historyjka o pewnym wilkołaku lecz z dnia na dzień staje się ona coraz dłuższa więc zacząłem dawać jej rozdziały, chciał bym prosić byście napisali co o niej myślicie a raczej o jej początku :)
"Stąpający w mroku"
Rozdział I
Wstęp do niezapomnianej historii
Małe miasteczko w którym wszyscy się znają, znajduje się w nim mały spokojny pub, w którym często spotykają się znajomi, na końcu stoi stary wysłużony stół bilardowy a w kominku wesoło tańczą płomienie, w oknach zamiast firan wiszą stare ozdobne sieci rybackie które zwisają również z opalonych belek podsufitowych. W pomieszczeniu tym znajdują się cztery duże dębowe stoły a w powietrzu unosi się aromat chmielu oraz papierosowego dymu, w barze tym pracuje tylko jedna osoba jest nią kobieta o imieniu Rose która jest 25 letnia panna, ma długie lśniące, kruczoczarne włosy i równie ciemne oczy w których odbijają się płomienie natomiast jej uśmiech potrafi poruszyć każde serce a blada cera dodaje uroku. Do pubu wchodzi młody chłopak z uśmiechem na twarzy wita się z Rose a następnie rozgląda się po sali w tym czasie spostrzega, że przy najsłabiej oświetlonym stole siedzi człowiek którego po raz pierwszy widzi w miasteczku, po chwili zastanowienia podchodzi do jego stołu i pyta czy może się dosiąść, nieznajomy odpowiada kiwnięciem głowy a chłopak siada naprzeciwko niego i nawiązują rozmowę. Człowiek ten jest wysokim dobrze zbudowanym, przystojnym mężczyzną o krotko ściętych ciemno blond włosach a z jego ciemno brązowych, prawie czarnych oczu można wyczytać, że przeżył bardzo dużo choć wygląda zaledwie na 20 lat. Do rozmawiających mężczyzn podchodzi barmanka i pyta czy coś zamawiają a następnie patrzy na nieznajomego i obdarza go uroczym uśmiechem po czym odchodzi. W trakcie ich rozmowy do baru wchodzi młoda dziewczyna w towarzystwie dwojga mężczyzn którzy dosiadają się do nich, Tom przedstawia tajemniczego nieznajomego swoim przyjaciołom po czym kontynuuje rozmowę podczas której w końcu pada nurtujące wszystkich pytanie:
- Shawn skąd pochodzisz?
Wszyscy wpatrują się w niego z niecierpliwością na to on uśmiecha się i mówi spokojnym głosem:
-Pochodzę z bardzo małej wioski która już nie istnieje a nazywała się ona SUNA...
Nikt ze zgromadzonych nie słyszał nigdy o takiej wiosce lecz nikt na ten temat się nie odezwał, Rose która jest osobą bardzo dociekliwą mimo woli usłyszała ich rozmowę postanowiła, że sprawdzi po powrocie do domu czy rzeczywiście była kiedyś tak osada natomiast Tom zaproponował grę w bilarda dla uczczenia nowej znajomości… Po skończonej grze której zwycięzcą okazał się Shawn wszyscy rozeszli się w swoja stronę lecz przed tym uzgodnili, że jutrzejszego dnia spotkają się w tym samym miejscu na co wszyscy przystali.
Rose zamknęła bar i poszła do domu gdzie przywitała ją jej biała jak śnieg kotka a następnie wzięła długą kąpiel po jej zakończeniu nalała sobie lampkę wina i usiadła w dużym fotelu a Śnieżka wskoczyła jej na kolana, dziewczyna przysunęła do siebie laptopa aby poszukać wiadomości na temat SUNY, nie musiała długo szukać gdyż okazało się, że w internecie jest dużo informacji o tym, że istniała kiedyś taka wioska ale co dziwniejsze było to ponad 400 lat temu więc nie było możliwe by Shawn pochodził z tamtego miejsca, Kobieta długo nad tym myślała i postanowiła spytać go o to przy najbliższej okazji po czym dopiła swoje wino i położyła się do łózka zasypiając szybko po dniu pełnym pracy...
Następnego dnia wszyscy spotkali się w barze tak jak było to uzgodnione, Rose bez wahania podeszła do nich i spytała:
-Shawn, przystojniaku jak to jest możliwe że pochodzisz z SUNY skoro osada ta nie istnieje już od ponad 400 lat (w jej głosie można było wyczuć to, że nie jest do końca pewna iż powinna o pytać przy ludziach o coś takiego, lecz mogła to być jedyna okazja).
Shawn uśmiechną się do niej i poprosił aby usiadła z nimi co uczyniła mówiąc nadal niepewnym głosem:
-Czemu nie, i tak nie ma tu nikogo prócz was.
-Wspomniałaś, że wioska ta już nie istnieje i muszę się z Tobą niestety zgodzić
Shawn powiedział te słowa z ogromną powaga a zarazem smutkiem w głosie
-Wiec dlaczego powiedziałeś, że z niej pochodzisz? Dlaczego nas okłamałeś?
-Bo taka jest prawda, może na to nie wyglądam ale jestem bardzo stary, starszy od was wszystkich razem wziętych…
-Nie rozumiem?...
Po minach pozostałych towarzyszy było można poznać, że też nic z tego nie rozumieją. Shawn zaczął się śmiać a po chwili stwierdził:
-Wiec opowiem wam moja historie choć może ona wydać się dziwna...
I zaczął opowiadać...
Rozdział II
Wioska zwana SUNĄ
Jest rok 2010 a ja jestem prastara istota która zamieszkuje ten świat już od setek lat a teraz opowiem wam swoja historie zaczynając od dnia narodzin. Z pewnością wyda się ona wam dziwna i nieprawdziwa i jeśli nie będziecie chcieli słuchać dalej to ja was nie zmuszę i nie będę zatrzymywał ale proszę tylko o jedno zachowajcie w tajemnicy to co tu usłyszycie.
Nastała głucha cisza Tom zaczął się nieśmiało uśmiechać natomiast Rose która była bardzo zainteresowana tym co ma do powiedzenia nieznajomy, przeprosiła zgromadzonych wstała podeszła do drzwi i wywiesiła tabliczkę z napisem ''ZAMKNIĘTE” po czym zamknęła je na klucz i wróciła na swoje miejsce a Shawn kontynuował swoja opowieść...
Urodziłem się człowiekiem tak jak każdy z was w roku 1568 w małej wiosce na północ z tond a nazywała się ona jak już wiecie SUNA. Było to spokojne miejsce, w którym życie płynęło bez żadnych problemów a ludzie byli dla siebie życzliwi, wszyscy się znali i w razie potrzeby pomagali sobie nawzajem. SUNA była bardzo piękna, domy zbudowane z drewna a dachy pokryte słomą, wiosna panowała tam cały rok, śpiew ptaków i ciepłe promienie słońca, ahh... cóż to były za czasy. Przez jej wschodnia część płynęła rzeka zwana Reną która jak każde miejsce miała swą legendę, Rena było to imię pięknej Anielicy która podczas wielkiej suszy pojawiła się na tamtych ziemiach a jej łzy sprawiły, że w miejscu na które padały zaczęła płynąć rzeka co uratowało zarówno ludzi jak i zwierzęta zamieszkując okolice.
Shawn przerwał, popatrzył po twarzach otaczających go osób i śmiało stwierdził, że napił by się czegoś gdyż zaczyna zasychać mu w gardle, więc on i Anet, która była towarzyszką dwóch pozostałych mężczyzn, zamówili po szklance wody natomiast Tom, Dean i Piter po dużym ciemnym piwie... Rose wstała i odeszła od stołu aby po chwili wrócić z napojami i usiąść na swoim miejscu, Shawn zrobił łyk wody i zaczął:
Hmm... na czym to ja skończyłem? Ahh no tak… więc wiecie już o powstaniu naszej cudownej rzeki. Południowa i wschodnia strona SUNY była otoczona lasem lecz o tym opowiem później gdyż teraz chciał bym wam krótko streścić życie i zwyczaje mieszkańców. Życie ludzi z wioski było bardzo normalne i proste a zarazem ciekawe, największym plusem było to, że każdy miał jakieś zajęcie a pieniądze nie miały znaczenia gdyż dzielono się wszystkim. Jedni osadnicy wychodzili poza wioskę na popas owiec inni zaś zajmowali się uprawianiem rożnego rodzaju roślin. Mieliśmy również lekarza i zielarza którzy współpracowali ze sobą co sprawiało, że medycyna była na naprawdę wysokim poziomie. W domku koło wschodniego wejścia do wioski mieszkał kowal który w swej pracowni tworzył naprawdę piękne rzeczy począwszy od ozdobnych mieczy skończywszy na przedmiotach codziennego użytku. Natomiast naprzeciwko jego domu i pracowni stał mały młyn oraz dom piekarza. Kobiety najczęściej zajmowały się domostwem i opiekowały się dziećmi natomiast pranie robiły w rzece a w wolnych chwilach wybierały się na spacer po wiosce i jej okolicach. Mieliśmy nawet nauczycielkę Tanie która uczyła dzieci podstaw czytania oraz pisania a czasem opowiadała rożnego rodzaju historie, nie było podziału wiekowego a bardziej doświadczeni uczniowie pomagali innym. W każdy trzynasty dzień miesiąca wszyscy mieszkańcy spotykali się w centrum koło fontanny przy wielkim stole aby zjeść wspólną kolacje a następnie rozejść się do swoich domów. Właśnie parę godzin po takim spotkaniu urodziłem się ja, jak w późniejszych czasach opowiadała mi matka była to piękna noc a gwiazdy świeciły tak jasno jak nigdy, być może była to tylko jej wyobraźnia a może zapowiedź moich dalszych losów tego nie wie nikt ale matka podczas porodu słyszała wycie wilków dochodzące ze strony lasu tuż za domem. Byłem dobrze rozwijającym się dzieckiem, w wieku dziesięciu miesięcy potrafiłem już chodzić, podobno biegałem wtedy po całym domu i wszystko i wszędzie rozsypywałem. Gdy trochę podrosłem wybierałem się zawsze na wędrówki po wiosce i jej okolicach a jedynym miejscem do którego miałem zakaz wstępu był las który znajdował się w sąsiedztwie domu, prawdę mówiąc nigdy nie widziałem aby ktokolwiek się do niego zapuszczał nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje ale postanowiłem o to nie pytać...
Rozdział III
Legenda Lasu Mroku
W późniejszych czasach gdy zacząłem się uczyć zrozumiałem dlaczego nie mogę się tam bawić a stało się to gdy usłyszałem legendę Lasu Mroku która opowiedziała nam Tania na jednych ze swoich zajęć. Mówiło się, że las ten zamieszkują nieznane nikomu istoty które posiadły tajemnice nieśmiertelności, podobno nikt kto zapuścił się do lasu już z niego nie wyszedł, w nocy od jego strony słychać było jakieś głosy w połowie podobne do ludzkich krzyków a w połowie przypominające ryk zwierzęcia. Legenda opowiada o człowieku który zapuścił się do lasu pewnego deszczowego dnia, kobieta ta zajmowała się ów czas badaniem różnorakich mitów i legend, nie wychodziła ona z lasu przez kilka dni aż w końcu znaleziono ją nieprzytomną na skraju lasu w obszarpanych ubraniach, miała ona wiele ran na ciele podobnych do ugryzienia psa lub wilka, Kobieta ta była bardzo wyczerpana i spała przez kilka dni. Po przebudzeniu nie pamiętała nic z tego co się z nią działo przez czas nieobecności a jej rany zaczęły goić się w zastraszającym tępię. Dziewczyna żyła w wiosce z ludźmi przez kilkanaście kolejnych dni nie okazując jakichkolwiek oznak, że zaszły w niej jakieś zmiany lecz kilka dni przed pełnia księżyca zaczęła dziwnie się zachowywać była agresywna i jadła tylko surowe mięso zupełnie zdziczała a ludzie zaczeli unikać jej towarzystwa, kobieta posmutniała przestała wychodzić z domu a w dniu gdy Luna okazała swoja twarz w całości znikła i już nigdy nie wróciła, czasem któryś z mieszkańców mówił, że widział ją stojącą na skraju lasu patrzącą z utęsknieniem w stronę wioski lecz gdy chciał się do niej zbliżyć odwracała się i uciekała w głąb lasu jak dzikie zwierze, trwało to kilkanaście lat a ludzie pamiętający to zdarzenie już dawno odeszli, lecz nadal było słychać pogłoski o kobiecie z lasu piękniej i nie starzejącej się aż stała się ona historią którą opowiadano dzieciom aby nie chodziły w zakazane miejsce.
Rozdział IV
Las Mroku
W parę lat po tym jak zacząłem swoja edukacje byłem nadal żądnym przygód młodzieńcem często opuszczałem dom na kilka dni i podróżowałem po okolicach nocując pod gołym niebem i tak mijały mi lata lecz pewnego dnia wszystko się zmieniło a stało się to wtedy gdy na skraju lasu tuż za wioską ujrzałem piękną kobietę postanowiłem ostrzec ją aby nie zagłębiała się dalej lecz gdy mnie zobaczyła weszła do lasu a ja pobiegłem za nią szukałem tej dziewczyny przez kilka godzin lecz jej nie znalazłem a sam się zgubiłem, spędziłem parę godzin na szukani wyjścia lecz na nic się to zdało a ja poczułem się strasznie zmęczony, postanowiłem zdrzemnąć się pod drzewem spędziłem w ten sposób kilka kolejnych dni szukając wyjścia żywiąc się tym co akurat udało mi się znaleźć zaczynając od grzybów a kończąc na małych zwierzątkach które jakimś cudem udało mi się złapać, aż nastała pełnia księżyca a ja zostałem obudzony przez wycie wilków które z minuty na minute zbliżały się coraz bliżej mnie, nie wiedziałem co zrobić więc rozpaliłem ogień mając nadzieje, że je to odstraszy ale na próżno zbliżały się coraz bardziej aż w końcu zaatakowały jedyne co z tego pamiętam to potworny ból a moim następnym wspomnieniem jest cieple, wygodne łóżko w moim domu oraz kilkoro ludzi wokół mnie. Potem powiedziano mi ze moja przyjaciółka Elein zauważyła mnie jak wychodzę z lasu i padam na ziemie więc natychmiast pobiegła po pomoc. Byłem cały we krwi a na moim ciele widniało wiele śladów po kłach oraz pazurach, moje ubrania były w strzępach . Po przeniesieniu mnie do domu zostałem otoczony staranną opieką, posłano po lekarza który opatrzył moje rany oraz zielarza który współpracując z nim przygotował specjalne lekarstwa. Spałem przez kilka dni a wszyscy myśleli, że nie przeżyje lecz nadal o mnie dbano. Moje przebudzenie jako pierwsza zauważyła właśnie Elein która była rok młodsza ode mnie dziewczyną o długich blond włosach i oczach koloru oceanu w których zalśniły łzy szczęścia, następnie zerwała się z krzesła przewracając przy tym mały stolik na którym stała misa z woda i nie zważając na grymas bólu na mojej twarzy objęła mnie bardzo mocno po czym ku mojemu zaskoczeniu pocałowała. Reszta osób zgromadzonych w pokoju dopiero po pewnym czasie zorientowała się czym spowodowane jest zachowanie dziewczyny, wszyscy okrążyli łózko i zaczęli wypytywać jak się czuje? co się stało? gdzie byłem przez ten czas? lecz ja nie potrafiłem odpowiedzieć na te pytania gdyż byłem nadal w wielkim szoku. Otoczono mnie staranna opieka a moi najbliżsi przyjaciele odwiedzali mnie prawie codziennie, Elein spędzała każdą wolna chwile u mojego boku, nie odzywaliśmy się do siebie za wiele lecz nie było nam to potrzebne starczała nam nasza bliskość, byłem pewny tego, że dla niej nie jestem zwykłym przyjacielem, byłem pewien tego, że mnie kocha a ja kochałem ja, tak było już od dłuższego czasu lecz potrzebowaliśmy jakiegoś impulsu aby w końcu odważyć się wyznać swoje uczucia. Pomimo tego, że moja matka była szczęśliwa z mojego powrotu było można zauważyć w jej oczach mieszaninę smutku oraz strachu. W kilka dni od przebudzenia zacząłem dochodzić do siebie w strasznie szybkim tępię co dziwiło zarówno moich bliskich jak i mnie samego z dnia na dzień czułem coraz większe pragnienie surowego mięsa lecz byłem w stanie nad tym zapanować. Gdy całkowicie wyzdrowiałem postanowiłem wybrać się na spacer po wiosce wraz z Elein, nic się w niej nie zmieniło i pomimo tego iż wszyscy mieszkańcy nadal byli uprzejmi, przyglądali mi się tak jak nigdy dotąd natomiast ja w ich oczach widziałem strach który odczuwałem sam. Na spacerach po SUNIE spędziliśmy kilka dni lecz to mi nie wystarczało i pragnąłem zapuścić się gdzieś dalej ale nie pozwalała mi na to rodzina mówiąc, że się o mnie martwią, że jeszcze w pełni nie wyzdrowiałem i może stać się coś złego ale ja czułem się o wiele lepiej niż kiedykolwiek indziej. Pewnego dnia nie wytrzymałem atmosfery panującej dookoła mnie poprosiłem Elein aby pomogła wyrwać mi się z wioski co uczyniła choć z niechęcią Dopiero wtedy zdolny byłem zauważyć zmiany które we mnie zaszły, moja sprawność fizyczna oraz kondycja znacznie wzrosły, zastanawiało mnie to zjawisko ale postanowiłem nikomu o tym nie wspominać a dziewczyna która była przy mnie obiecała, że nie wyjawi mojej tajemnicy. Mijały tak dni tygodnie a my wymykaliśmy się niezauważeni poza wioskę. W tych dniach wyostrzeniu uległy również moje zmysły a ja nadal trzymałem swoja tajemnice dla siebie, starając się panować nad nowymi zdolnościami. Było coś jeszcze coś co bardziej mnie niepokoiło a niepokój ten narastał z dnia na dzień mianowicie narastające łaknienie krwi oraz pociąg do surowizny.
W pewnej chwili Tom zaczął się głośno śmiać po czym strasznie się zarumienił i powiedział cichym głosem:
- Przepraszam Cię Shawn ale dla mnie ta historia jest niezła bajką, być może jestem typowym realistą ale przecież to nie możliwe aby coś takiego mogło się wydążyć, nie możliwe, że masz tyle lat skoro wyglądasz jak nastolatek.
-Ehhh..... przyjacielu od samego początku wiedziałem, że pewnie nie uwierzycie w to co chce wam powiedzieć lecz jedynie co mogę zrobić to zapewnić iż moje słowa są prawdziwe i myślę, że uwierzycie w nie gdy skończę opowieść mojego życia, lecz nic ani nikt was tu nie trzyma tak jak powiedziałem jeśli chcecie możecie wyjść w każdej chwili tylko zachowajcie to co usłyszeliście do tej pory dla siebie.
Rose popatrzyła w stronę zegara dochodziła już 1 w nocy była bardzo zmęczona lecz chciała usłyszeć wszystko do końca, natomiast Anet stwierdziła jako pierwsza, że jest już bardzo późno i zaproponowała dokończenie historii następnego dnia na co Shawn przystał ochoczo twierdząc, że tak będzie lepiej ponieważ da im to szanse na zastanowienie się czy chcą poznać resztę opowieści. Więc wszyscy wstali pożegnali się i rozeszli do domów został tylko Shawn który zaproponował, że odprowadzi Rose do domu na co się zgodziła zamknęła bar i wyszli. Shawn odprowadził barmankę pod same drzwi a następnie pożegnał ją i nim zdążyła zaprosić go do środka znikł tuż za rogiem budynku.
Rozdział V
Niespokojne sny oraz tajemnicze glosy
Rose z zawiedzioną miną weszła do swojego małego mieszkania w którym jak zawsze została przywitana przez swoją kotkę, nie ukrywała, że Shawn bardzo jej się spodobał w ciągu tego wieczora bardzo dokładnie mu się przyjrzała lecz głównym powodem dla którego chciała go zaprosić była jej niezaspokojona chęć poznania dalszej części historii opowiadanej przez mężczyznę. Rose rytualnie nalała sobie lampkę czerwonego wina i poszła do łazienki gdzie napuściła do wanny wodę z ciut za dużą ilością płynu do kąpieli i weszła do niej, wolno popijając swój trunek zaczęła myśleć nad tym co dziś usłyszała, sama nie potrafiła uwierzyć w opowiadanie nieznajomego lecz zaciekawił ją sposób w jaki mówi, miało się wrażenie jakby rzeczywiście tam był to właśnie dlatego pomimo wszystko chciała usłyszeć resztę. Zrelaksowana i odprężona po kąpieli poszła do kuchni aby przygotować sobie coś do jedzenia, z sałatką usiadła w swoim fotelu przed komputerem przenośnym a następnie postanowiła poszukać więcej informacji na temat SUNY, zdziwiło ją to, że opis zamieszczony na różnych forach był mniej dokładny od tego który ukazał Shawn lecz nie wykluczały się one nawzajem, Rose znalazła również wzmiankę którą traktowano raczej jako bajkę dla dzieci niż coś prawdziwego, dotyczyła ona bestii zamieszkujących tamte okolice a były nimi krwiożercze wilkołaki które przez część miesiąca były zdziczałymi ludźmi a całą jego resztę człekopodobnymi istotami przypominającymi w połowie wilki a w połowie ludzi, istoty te atakowały wszystkie żyjące stworzenia, nagle poczuła wielkie zmęczenie, spojrzała na zegar który wybił właśnie 4 nad ranem co za tym idzie pozostało jej tylko 6 godzin do otwarcia baru więc postanowiła się położyć. Rose pomimo zmęczenia jeszcze przez jakiś czas nie mogła zasnąć, wydawało się jej, że gdzieś z oddali słyszy wycie psa a jej głowę zaprzątały myśli o Shawnie, jego opowieści oraz wilkołakach. W końcu usnęła lecz nie potrwało to długo ponieważ jej sen szybko zmienił się w koszmar, w którym biegła przez ciemny las uciekając przed czymś sama nie widziała co to takiego lecz biegła ile sił w nogach, przez korony drzew prześwitywało jasne światło księżyca, wbiegła na polane rozejrzała się dookoła dziwne odgłosy dobiegały z każdej strony a ona stała na środku w poszarpanych ubraniach spojrzała w górę zobaczyła, że księżyc ma nienaturalny czerwony kolor, nagle w lesie za nią coś się poruszyło odwróciła się gwałtownie okazało się, że otoczyły ją wilki w ich ślepiach widać było żądze mordu, jeden przemówił ludzkim głosem a następnie rzucił się w jej stronę, właśnie wtedy obudziła się cała zlana potem, spojrzała na zegar było zaledwie 15 minut po siódmej, wstała z łóżka podeszła do okna i wyjrzała przez nie, wydawało jej się że na rogu ulicy widzi jakiś cień. Dziewczyna nie potrafiła zapomnieć o swoim śnie, zaparzyła kawę, pomalowała się, stwierdzając, że ma jeszcze sporo czasu posprząta w mieszkaniu i wyszła do pracy gdzie spędziła cały dzień nie mogąc doczekać się wieczora i dalszej części historii Shawna. W ciągu dnia miała dużo czasu aby przemyśleć swój sen i dojść do wniosku, iż był on zwykłym wybrykiem jej wyobraźni i nie ma się czego obawiać...
Rozdział VI
Dalsza część zaskakującej opowieści Shawna
Dwie godziny przed umówionym spotkaniem ostatni klient opuścił pub, a Rose zastanawiała się ile osób zadecyduje, że chce usłyszeć dalszą część opowieści, wnioskowała iż Tom po swoich wczorajszych słowach raczej się nie zjawi, a czas okropnie jej się dłużył, zdążyła pomyć naczynia oraz przetrzeć stoły już miała zabrać się do zamiatania lecz ku jej zaskoczeniu do baru wszedł Tom wraz z Anet a po chwili pojawiła się pozostała dwójka przyjaciół, brakowało już tylko Shawna który się spóźniał, Rose zaczęła obawiać się że w ogóle się nie pojawi ale Piter wszystkich uspakajał twierdząc, że mężczyzna zaraz się zjawi, zamówili napoje dla wszystkich i czekali nadal aż w końcu po pół godzinnym spóźnieniu pojawił się Shawn przeprosił wszystkich i usiadł. Barmanka zamknęła drzwi na klucz i dołączyła się do pozostałych zgromadzonych.
Shawn nie ukrywał swojego zaskoczenia tym, że pojawili się wszyscy ale bardzo go to uradowało, spytał czy może wrócić do swojej przemowy na co wszyscy przytaknęli ochoczo a on zaczął opowiadać dalej... |
_________________ Jestem szkieletem mego miecza
Stal jest mym ciałem, ogień mą krwią
Wykułem ponad tysiąc ostrzy
Nie znając śmierci
Nieobecny dla życia
Powstrzymałem cierpienie, by tworzyć broń
Rzeczy które sobie wyobrażasz są zawsze najsilniejsze |
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 05-12-2009, 23:46
|
|
|
Dobra, powiedzmy sobie szczerze - to maksymalnie nieczytelny słowotok, napisany stylem narąbanego Jackiem Danielsem Joyce'a. Koszmarnie długie, wielopiętrowe zdanie, które już po pierwszym akapicie zwalają czytelnika na łopatki. Zmień styl albo nie pokazuj tego co piszesz innym. Bo obawiam się, że nasłuchasz się znacznie mniej życzliwych słów. |
|
|
|
|
|
Kuroi
Stąpający w mroku
Dołączył: 05 Gru 2009 Status: offline
|
Wysłany: 06-12-2009, 09:19
|
|
|
Toż to właśnie o to mi chodzi by usłyszeć czy warto się w to ładować dalej :)
Dzięki za szczerą opinię :) |
_________________ Jestem szkieletem mego miecza
Stal jest mym ciałem, ogień mą krwią
Wykułem ponad tysiąc ostrzy
Nie znając śmierci
Nieobecny dla życia
Powstrzymałem cierpienie, by tworzyć broń
Rzeczy które sobie wyobrażasz są zawsze najsilniejsze |
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 06-12-2009, 09:35
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Koszmarnie długie |
No coś ty, pierwszy rozdział mojego "Exploratora" był dwa razy dłuższy : D I ludzie czytali! |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Amarth
Dołączyła: 05 Maj 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 06-12-2009, 09:54
|
|
|
Slova napisał/a: | Grisznak napisał/a: | Koszmarnie długie |
No coś ty, pierwszy rozdział mojego "Exploratora" był dwa razy dłuższy : D I ludzie czytali! |
Grisznak napisał/a: | Koszmarnie długie, wielopiętrowe zdanie |
Slova, czytaj ze zrozumieniem, co?
A propos samego tekstu - nie przebrnęłam nawet przez pierwszy rozdział, więc o treści w zasadzie mogę powiedzieć tylko tyle, że brzmi jakbyś ją opowiadał kumplom przy ognisku, ale miał za mało czasu, żeby ułożyć porządne opisy. Wysypujesz z siebie słowa jak z worka, a sens gdzieś się po drodze gubi.
Mam za to dwie uwagi odnośnie budowy tekstu. Po pierwsze: zainwestuj, kolego, w kropki. Przydają się czasem bardziej niż przecinki. Po drugie: wstaw czasem entera lub taba, bo takiego zbitego bloku literek najnormalniej nie chce się człowiekowi czytać. Żeby tekst ładnie wyglądał, przydałoby się zaznaczyć akapity. |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 06-12-2009, 11:04
|
|
|
Oh, łoj, o zdania chodziło. Nie mam nic na swoją obronę. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 06-12-2009, 11:21
|
|
|
Cytat: | No wiec zacząłem pisać opowiadanie, na początku miała to być króciutka historyjka o pewnym wilkołaku lecz z dnia na dzień staje się ona coraz dłuższa więc zacząłem dawać jej rozdziały
|
... Długości jakoś tak strony w Wordzie. Zamiast rozdziałów radziłbym dawać kropki i akapity, bo tekst jest króciutki.
A przede wszystkim radziłbym NAUCZYĆ SIĘ PISAĆ, DO JASNEJ CHOLERY!!! W tym wypadku mogę powiedzieć tylko "przerzuć się na rysunek", albo "wróć jak skończysz podstawówkę". |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 12-12-2009, 18:17
|
|
|
Nie przejmuj się poprzednikami i pisz dalej. W sumie to jesteśmy dość podobni, bo ja też nie dostaje dobrych ocen za swoje Ficki, ale za to zwykłym czytelnikom one się podobają
Slova, Amarth, Ysengrinn,
To, że udajecie krytyków, to dobrze, bo w końcu ktoś się musi tym zajmować, tylko w tym waszym udawaniu Zuych i krytyczeniu nie zapominajcie, że zwykły zjadacz chleba przeczyta takie historie i jego one zaciekawią :D
Pozdrawiam |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 12-12-2009, 18:33
|
|
|
A czym ja się od zwykłego zjadacza chleba różnię? |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 12-12-2009, 18:38
|
|
|
Slova napisał/a: | A czym ja się od zwykłego zjadacza chleba różnię? |
Zapewne masz mniejszą odporność na rzeczy zwyczajnie słabe. Inna sprawa, że w takim razie ja też nie jestem "zwykłym zjadaczem chleba". |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 12-12-2009, 19:26
|
|
|
Slova napisał/a: | A czym ja się od zwykłego zjadacza chleba różnię? |
Może wy tam na wschodzie tylko razowy jecie? |
|
|
|
|
|
Echu
Gość
|
Wysłany: 12-12-2009, 19:26
|
|
|
Bardzo fajny tekst napisany z głową. |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 12-12-2009, 19:47
|
|
|
Grisznak, No akurat ja za pszennym bardziej przepadam. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
listopad
młoda jeszcze i zdolna
Dołączyła: 06 Gru 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2009, 19:57
|
|
|
A jednak forma też jest ważna. Dobrnęłam do stołu bilardowego i odpadłam. To trochę tak, jakbyś spreparował jakieś apetyczne danie, a potem zrobił z niego sieczkę mikserem. Niby skład ten sam, a jednak...
Na temat samej treści się nie wypowiadam, za mały fragment do mnie dotarł. |
_________________ Najważniejsze to perfekcyjnie złożony spadochron. |
|
|
|
|
Amarth
Dołączyła: 05 Maj 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 12-12-2009, 20:34
|
|
|
Czy ja gdziekolwiek napisałam, że uważam się za krytyka? Napisałam jasno, że przez taki zbity blok tekstu nie da się przebić, bo czytanie czegoś takiego jest zbyt męczące.
Co do treści - przeczytałam tylko pierwsze zdanie i kilka wyrwanych ze środka fragmentów, żeby sprawdzić, czy pożeracz kropek jest również tam. Niestety, jest. A zdania ciągnące się przez kilka linijek, zwierające w sobie mnóstwo informacji, z których żadna nie jest porządnie rozwinięta, ani dobrze opisana są równie nieprzyjemne. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|