Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Bożonarodzeniowe tradycje kulinarne |
Co wam pływa w wannie przed świętami? |
Karp |
|
48% |
[ 12 ] |
Coś szlachetniejszego - szczupak, łosoś, sandacz... |
|
16% |
[ 4 ] |
Rozmrażający się filet |
|
24% |
[ 6 ] |
Ryby śmierdzą i są niejadalne! |
|
12% |
[ 3 ] |
Nie mam wanny... |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Głosowań: 21 |
Wszystkich Głosów: 25 |
|
|
|
Wersja do druku |
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 03-12-2011, 21:43 Bożonarodzeniowe tradycje kulinarne
|
|
|
W sumie trochę wcześnie jeszcze na takie dyskusje, ale właśnie po raz kolejny dowiedziałam się, że chyba tylko u mnie w domu nie podaje się na Wigilię uszek. Soł, czy są jakieś nietypowe potrawy, które pojawiają sie u Was na świątecznym stole, a może nie podajecie czegoś z kanonu? Czy obowiązkowo musi być karp, czy też ryba po prostu? I co pieczecie ze słodkości?
Zaczynając od końca: co roku piekę co innego, ale zawsze przynajmniej trzy rodzaje plus jakieś ciastka; karp jest obowiązkowo, ponieważ moja mama jest fanką, ja wolę mniej "mulaste" ryby, chociażby jakiegoś filecika. I jak pisałam we wstępie, nie ma uszek, zamiast nich są pierogi z grzybami i kapustą. Poza tym, czy ktoś z was spotkał się "tradycją" dodawania śmietany do barszczu czerwonego? U mnie to zupełna norma, chyba że barszczyk jest do popicia, wtedy nie jest zaprawiany. Poza tym raczej klasycznie - grzybowa, kapusta z grochem, śledzie i cała reszta. :)
PS Przy okazji wybieramy ulubioną rybkę, głównie dlatego, że wszyscy lubią ankiety. :D |
_________________
|
|
|
|
|
Nanami
Hodor.
Dołączyła: 18 Mar 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne House of Joy
|
Wysłany: 03-12-2011, 21:59
|
|
|
U mnie karp jest raz na parę lat. Moja mama lubi, ale nikt nie lubi go zabijać, poza tym ma sporo ości i jest tłusty. Więc u nas ostatnio się przyjeło, że na Wigilię są dzwonki z łososia. I jak dla mnie koronnym daniem są uszka z czerwonym barszczem! U nas w domu jest zwyczaj, że podczas nakładania farszu do paru uszek (na 100 lub coś koło tego) daje się orzechy włoskie. Kto trafi go w zupie, ten będzie miał szczęście przez kolejny rok. I złamany ząb :'D
Co jeszcze... makowiec. Masa makowca. Sernik z brzoskwiniami. Czasem jakaś kutia. Ryba po grecku. Sałatka jarzynowa, jajka na twardo... Mnóstwo wędlin. SUSZ. O, nad tym warto zatrzymać się na dłużej. Czasem jest dla mnie niepitny, a czasem wręcz go uwielbiam - zależy co się do niego da. Przede wszystkim musi być umiarkowanie słodki. I mieć dużo rodzynek, dużo słodkich śliwek, a mało węgierek. Uwielbiam go wtedy zapijać hektolitrami. |
_________________
|
|
|
|
|
Luik
Dołączył: 22 Sie 2011 Skąd: Pruszków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 03-12-2011, 23:42
|
|
|
Zacznijmy od tego, że u mnie wigilia jest zawsze u babci, więc w moim domu nie ma nic na nią specjalnie przygotowywanego.
A u babci jest zawsze karp. Wszyscy z mojej rodziny są absolutnymi fanami karpia w galarecie. Zazwyczaj są tego co najmniej dwa półmiski i nigdy nie zostaje (a w domu i tak mamy często kolejne dwa półmiski). Poza tym śledzie przyrządzane na kilka sposobów. Śledzie w occie, śledzie w oleju, śledzie w śmietanie, śledzie na słodko, śledzie na ostro. Jestem ewenementem w tej całej zgrai karpiarzy, bo wolę śledzie niż karpia (i zazwyczaj to ja większość śledzia ze stołu pochłaniam).
Poza tym zawsze musi być grzybowa, jakieś danie z kapustą i pierogi grzybowo - kapuściane. A i zazwyczaj jest kompot z suszonych śliwek. Wypija go babcia do spółki z moją mamą. Reszta rodzinki najczęściej tego nie tyka. Ja nawet zapachu nie mogę ścierpieć :D |
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 03-12-2011, 23:47
|
|
|
Kiedyś w wannie pływał karp, ale to się skończyło epicko - ojcowska próba ubicia ewoluowała z noża do rzutu prostopadłego dygającym karpiem o ścianę. Od tamtej pory są same gotowce i to nie bardzo karpiowate. :D
Oczywiście niejedna rybka na stole pływa, więc zwykle jest pochlastany śledź w zalewie (zachlistany?) i panierowane filety. Do tego pierożki z kapustą i grzybami w ilościach hurtowych, zupa grzybowa, groch z pakustą, wędlinka i pieczywo. W ramach napoju - kiedyś nielubiany przeze mnie kompot z suszonych owoców oraz barszcz czerwony. Tutaj uwaga: u mnie barszcz bywa w różnych odmianach i ten do popicia nigdy nie jest słodki, a ten jadany jako zupa jest zawsze (z uszkami dobre są obie wersje :D).
Do tego kutia, ciasta (makowiec, sernik w różnych odmianach, jakieś murzynki czy ciasto orzechowe) i jakieś wino. Głównym daniem i tak jest pogawędka, jak na rozbitą po kraju rodzinkę przystało (a wszystkiego w sumie sztuk 4 + 2 przystawki brata :D).
PS: jak koleżanka rzekła - listopad, listopad, a potem to już choinka. >]
EDIT - wiem, że wstawiam za dużo emotek, kill me >D |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
anulka406
Unfabulos :)
Dołączyła: 13 Cze 2010 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2011, 02:48
|
|
|
U mnie jest coś, czego zapewne nie ma u nikogo: Zupa wiśniowa.
Tak. Wiśniowa.
Kiedy mój szwagier przyszedł do nas na Wigilię, dziwił się, że jemy kompot z kluskami.
Jednocześnie jednak jest to moja ulubiona potrawa i od niej właśnie zaczynam, kiedy inni jedzą barszcz (którego nie lubię). Oprócz tego na stole są karp, śledzie, bigos i jakieś inne rzeczy, których nie jem :D Bo ja generalnie tradycyjnych bożonarodzeniowych potraw nie trawię. |
|
|
|
|
|
NiBl
Seeker of Truth
Dołączył: 23 Lut 2010 Skąd: Equestria Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2011, 10:06
|
|
|
U mnie raczej klasycznie.
Zupa to grzybowa. Kapusta z grzybami, fasola. Kompot z suszu (mniam). Oraz tona różnych rodzajów ryb (karpie, pstrągi, śledzie, łososie)... Problem polega tylko na tym, że w rodzinie jestem jedyną osobą, która nie lubi ryb (z drugiej strony nie będę musiał zabijać karpi). Jedynymi rybami, które jestem w stanie przełknąć w większych ilościach są śledzie w oleju... |
|
|
|
|
|
Tabris
Snowflake
Dołączył: 19 Lut 2011 Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2011, 10:36
|
|
|
Może lepiej jak zabijam karpia nie opisze.
U mnie też klasyka dominuje, że tak powiem. Na pierwsze danie grzybowa, potem pierogi, a w wielkim finale karp. Najlepiej taka duża, tłusta porcja pełna ości. Żebyśmy się długo z nim mordowali. Bo dzięki temu można z rodzinką jak najdłużej posiedzieć przy stole i cieszyć się swoim wspaniałym towarzystwem. Jakieś łososie, czy zastępcze filety nie uznaje. Tylko karp smakuje i pasuje jak najlepiej na Wigilie.
Po tych trzech daniach to standardowo na stół dochodzi wędlina wraz z różnymi ciastami. No musi być jeszcze też koszyk pomarańczy.
BOReK napisał/a: | kompot z suszonych owoców |
U mnie jest z suszonych śliwek. Sama pychota. |
_________________
|
|
|
|
|
Salva
Prince Charming
Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 04-12-2011, 10:52
|
|
|
Cytat: | Może lepiej jak zabijam karpia nie opisze. |
Nie opisuj, znęcanie się nad zwierzętami to nie jest coś czym się powinno chwalić. |
_________________
|
|
|
|
|
Tabris
Snowflake
Dołączył: 19 Lut 2011 Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2011, 10:55
|
|
|
Salva napisał/a: | Nie opisuj, znęcanie się nad zwierzętami to nie jest coś czym się powinno chwalić. |
Spokojnie to był żart, bo dostaje już przygotowane porcje do smażenia. Karpia w domu nie trzymam ze względu na swoje koty. Po prostu nie miałby on szans przeżyć do Wigilii. |
_________________
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 04-12-2011, 11:03
|
|
|
Salva napisał/a: | Cytat: | Może lepiej jak zabijam karpia nie opisze. |
Nie opisuj, znęcanie się nad zwierzętami to nie jest coś czym się powinno chwalić. | Jasne. Na Boże Narodzenie zajadajmy się wszyscy zamarzniętą trawą i korą zdzieraną z drzew. W ramach deseru można jeszcze podać słomę z chochołów.
Sara, nie przesadzaj. No chyba że ty wolisz zjadać zwierzęta żywcem, zamiast je przedtem zabić. Nie wiedziałam.
W każdym bądź razie - my w domu mamy zupę grzybową (zawsze pierwsze 10 min spędzam na wyławianiu grzybów, bo o ile samą zupę lubię, o tyle grzybów raczej nie jadam), uwielbiane przeze mnie pierogi z kapustą i grzybami, smażonego fileta, kapustę z grochem, surówkę z kiszonej kapusty i ten nieszczęsny kompot z suszu (którego nie piję). Kiedy babcia, z którą mieszkaliśmy, jeszcze żyła, był też śledź, zimne nogi i jakieś inne potrawy, których nie pamiętam, ale teraz tyle nie gotujemy, bo nie ma sensu, święta nie mają polegać na tym, że obżeramy się do nieprzytomności. Ciasta kupujemy w sklepie, bo trudno męczyć babcię, żeby w jej wieku mordowała się z ciastami, a mamie wychodzą zakalce. Ja nawet wolę nie próbować, bo najpewniej wysadzę dom w powietrze. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Tabris
Snowflake
Dołączył: 19 Lut 2011 Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2011, 11:06
|
|
|
Easnadh napisał/a: | Sara, nie przesadzaj. |
Nie, nie. Ona ma trochę racji, bo faktycznie wyglądało jakbym się chwalił w poście powyżej zabijaniem karpia. |
_________________
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 04-12-2011, 11:16
|
|
|
Niestety jestem na większość owoców morza uczulony poza wyjątkami. Dziwnym trafem czasem u mnie pojawią się krewetki, które jem jak chipsy, ale nie zawsze są.
Zacznijmy od pierogów z mięsem i kapusta. Dla mnie główne danie we święta. Potrafię zjeść takich mnóstwo. Do tego popijając jak najbardziej wyrazisty barszcz czerwony. tym więcej przypraw tym lepiej. Sok z śliwek uwielbiam po posiłku.Od zniesienia zakazu mięsa ciesze się, ze legalnie mogę zjeść odrobinę mięsa. Wcześniej nade mną się litowali jak byłem mały. Jest tez u mnie sałatka z grochem i kapustą. Świetne danie i zapożyczone skądś tam. Od jakiegoś czasu jak jest ojciec pijemy nalewki same zrobione przez naszą rodzinę. w tym roku będzie miodówka i coś ala koniak. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Nanami
Hodor.
Dołączyła: 18 Mar 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne House of Joy
|
Wysłany: 04-12-2011, 13:17
|
|
|
Jest różnica między zabiciem a znęcaniem się nad zwierzątkiem. Można karpia ogłuszyć i odciąć głowę i po sprawie, a można się cackać, wyciągając 20x z wody, tłukąc nim o ścianki i kto wie co jeszcze. O ile zabicie dla mnie nie jest niczym szokującym, to jednak jak ktoś nie zabije i się paprze z tym "bo ojej, biedny karp" albo jeszcze gorzej, cieszy go męczenie go przed zabiciem, to już jest coś nie tak. Można biedna rybe transportować w jednorazówce, najlepiej bez wody (sadyzm), a mozna wziac swoje wiaderko z wodą i humanitarnie ją przetransportować. Jest różnica? Jest.
Ze zdrowotnego poziomu również. Ryba mniej zestresowana ma niższy poziom kortyzolu. Długo stresowana nie jest tak zdrowa, jak ta z lepszych warunków. I warto się zastanowić 20 razy zanim się kupi rybę z przeceny w Realu, zadając sobie proste pytanie - czym do jasnej angielki oni te rybe karmili, że jest taka napakowana i wielka i jeszcze sprzedaja ją tak tanio, a maja z tego zysk?!
A najlepsze jest jak zieloni wykupuja ryby i... wrzucaja je z powrotem do zbiornika. Albo wypuszczaja do rzeki. Taka ryba i tak nie przeżyje, zbyt jest poobijana po transporcie, a jedyne co zna, to swój mały mulisty staw hodowlany, w którym spędziła swój niezbyt długi żywot. Ot, inna forma sadyzmu.
Taki mały OT. |
_________________
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 04-12-2011, 14:01
|
|
|
Nanami napisał/a: | I warto się zastanowić 20 razy zanim się kupi rybę z przeceny w Realu, zadając sobie proste pytanie - czym do jasnej angielki oni te rybe karmili, że jest taka napakowana i wielka i jeszcze sprzedaja ją tak tanio, a maja z tego zysk?! |
* hug *
Yes, wreszcie ktoś to zauważa.
U mnie na stole karp nie gości od lat - babcia zabrała przepis na świetnego karpia w galarecie w zaświaty :(
Jest ryba - najczęściej sola albo w ostateczności łosoś, ale świeży. Wawa jest 500km od najbliższego morza, i z definicji nie jest dobrym miejscem na ryby i owoce morza.
Poza tym domowe pieczywo (w tym nie-słodkie ciasto drożdżowe), i absolutnie obowiązkowo barszcz z uszkami. W zasadzie mogę zrezygnować albo substytuować kupnym wszystko na stole - POZA barszczem i domowymi uszkami. I żeby nie było - to właściwie nie są uszy, a UCHA (trochę mniejsze niż przeciętne ruskie pierogi), bo totemowe łapska są wystarczająco wielkie by bez problemu objąć nonę, ich posiadacz jest zbyt leniwy by dać się wrobić w klejenie uszek-pierścionków, i lubi poczuć coś na zębie >:3 A, i oczywiście uszka są z farszem borowikowym.
Dalsze dni to zazwyczaj coś, na co na co dzień nie ma czasu - krwista pieczeń, pierade, bitki cielęce w cieście, co akurat wymyślę. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 04-12-2011, 14:42
|
|
|
anulka406 napisał/a: | U mnie jest coś, czego zapewne nie ma u nikogo: Zupa wiśniowa. |
Wow, pierwszy raz o tym słyszę. A to jest raczej słodkie, czy na słono?
Nanami napisał/a: | I jak dla mnie koronnym daniem są uszka z czerwonym barszczem! |
To jest to na co czekam cały rok!
A oprócz barszczu tradycja- pierogi ruskie i z kaszą, kapusta z grzybami i z grochem...
Co do ryby, u nas chyba nigdy karpia, zwłaszcza żywego, nie było. Z zasady jest pstrąg, łosoś lub dorsz. Z akcentem na pstrąg. Ja z zasady zaklepuję ogonek :3
Ze słodkości zawsze jest kutia oraz jakieś ciasto, którego wybór jest zależny od aranżacji ogółu. A także kuriozalny pokaz kreatywności mojej i mojej siostry- pierniczki. Mamy tonę foremek, zaopatrujemy się w lukry, posypki, insze fidrygałki i się dzieje! (Powtórka tego eventu następuje na Wielkanoc, przy okazji mazurków.) Potem jest radocha, gdy goście zgadują co tym razem ciasteczka przedstawiają. Bo zwykłe gwiazdeczki i choinki to dla nas za mało. Spod naszych rąk wychodzą dziwactwa pokroju aniołów i mikołajów maści wszelkiej, obowiązkowego od paru lat Jozina z Bazin, świątecznego wikinga a nawet nerki (bo jedna foremka taki dziwny kształt ma...). |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|