Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Ofiary własnej opinii |
Wersja do druku |
JJ
po prostu bisz
Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 31-08-2008, 20:40
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Za przeproszeniem, ale teoretycy literatury utracili chyba jakikolwiek kontakt nie tylko z praktyką, ale i rzeczywistością. |
Ysengrinn, ty byś go nie stracił gdybyś o takich rzeczach pisał? Co nie znaczy, że nie mogą od czasu do czasu stwierdzić czegoś całkiem mądrego ;)
Avellana napisał/a: | "Nie dorosłeś do tego" jest ulubionym argumentem osób, którym dorosłość myli się z dojrzałością. Tyle tylko, że to, iż ów argument jest (regularnie) nadużywany, nie zaprzecza w żaden sposób temu, że (równie regularnie) zdarzają się sytuacje, w których jest on w pełni uzasadniony. |
Prawda. Ale ten pierwszy przypadek zdarza się na tyle często, że ja na rozprawy o dojrzałości/niedojrzałości widza/czytelnika reaguję alergicznie już niezależnie od kontekstu :)
A w przypadku Dembola, Miyazaki został taką taką "Ofiarą własnej opinii". Bo nawet jeśli Dembol się przełamie i obejrzy, to z takim negatywnym nastawieniem raczej trudno, żeby się zachwycił. Wiele z Miyazakiego nie widziałem, ale nie sądzę, że wszystkie te filmy były aż tak do siebie podobne. Więc może warto spróbować ugryźć z innej strony? Niekoniecznie trzeba się zachwycać, ale, choćby po to by móc mówić o "własnym zdaniu", obejrzeć wypada. |
_________________
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 31-08-2008, 22:36
|
|
|
JJ napisał/a: | A w przypadku Dembola, Miyazaki został taką taką "Ofiarą własnej opinii". Bo nawet jeśli Dembol się przełamie i obejrzy, to z takim negatywnym nastawieniem raczej trudno, żeby się zachwycił. |
Nie mam nastawienia negatywnego. Po prostu to nie moja para kaloszy. Nie wygłaszam opinii o serii tylko stwierdzam, że nie leży w kręgu moich zainteresowań. To już chyba trzecia osoba, która nie potrafi zauważyć różnicy pomiędzy "Miyazaki to szajs", a "Miyazaki mnie nie interesuje". |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 17-09-2008, 20:13
|
|
|
Tolkiena kocham. Zarówno trylogię jak i Hobbita, Silmarillion (który czytałam przez pół roku) i wszytskie inne jego dzieła, które uważam, za jedną z najpiękniejszych baśni jakie zdarzyło mi się poznać. A czemu? Bo wszyscy mówili, że nudne, że opisy przyrody, że nie można dociągnąć do końca. A dziesięcioletnia Lena zabrała się za to i siup! - od razu wchłonęłam. Dla mnie- te opisy to mistrzostwo. Sama czasem piszę i przechodze męki twórcze kiedy mam stworzyć opis, a Tolkien z taką łatwością operował piórem w tej dziedzinie!
A na czym się zawiodłam? Air. Ble. Ble. Ble. Bez obrazy, dla wszystkich fanów - rozumiem wasze oczarowanie tą serią. Ale dla mnie to nudny, schematyczny gniot z nijakim, niejasnym, niesatysfakcjonującym zakończeniem, jednowymiarowymi bohaterami i cukierkową grafiką. A tak zachwalali... |
|
|
|
|
|
CainSerafin -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 17-09-2008, 21:07
|
|
|
Lena100 napisał/a: | Tolkiena kocham. Zarówno trylogię jak i Hobbita, Silmarillion (który czytałam przez pół roku) i wszystkie inne jego dzieła, które uważam, za jedną z najpiękniejszych baśni jakie zdarzyło mi się poznać. |
Podpisuje się pod tym wszystkimi łapami i ogonem. Swoją drogą zawsze najbardziej mi się podobały właśnie te niezwykle plastyczne opisy świata. Co nie znaczy, że mistrza Tolkiena każdy musi lubić. A Silmarillon, niestety nadaje się tylko dla fanów.
A na czym się zawiodłem?
Kod Leonarda da Vinci. Ot, przeciętny kryminał, którego sukces polegał na przewróceniu do góry głową historii chrześcijaństwa, oraz hmm... kampanii reklamowej (np. palenie Kodów przez chrześcijan). W dodatku z rozczarowującym zakończeniem.
Biografia Lecha Walesy made by IPN. Przepis na bestseller: bierzemy znaną i szanowaną osobę i ją w swojej książce opluwamy. A dowody? Po co to komu! Wystarczy, że książka będzie się opierać na dwuznacznych zdarzeniach i niejasnościach. Ludzie to kupią. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 17-09-2008, 22:03
|
|
|
Ehm... Piszesz, że zawiodłeś się na "Lech Wałęsa a SB". Można wiedzieć wiedzieć czego spodziewałeś się od tej książki, skoro teraz oburza Cię opluwanie znanej i szanowanej osoby? Bo z krążących wszędzie wokół informacji dość jasno wynikało, że książka będzie taka a nie inna i jedynymi punktami obrony było to, że autorzy nic nie zmyślili.
Cytat: | Kod Leonarda da Vinci. Ot, przeciętny kryminał, którego sukces polegał na przewróceniu do góry głową historii chrześcijaństwa, oraz hmm... kampanii reklamowej |
Też. Ale w sporej części opierał się na subtelnym rozbudzaniu resentymentów między Anglosasami a wszelakimi "papistami". Tak naprawdę brednie o Magdalenie i Wielkiej Bogini to tylko pretekst by udowodnić, że wszystko co angielskie jest lepsze od zgniłej i despotycznej kultury romańskiej. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 18-09-2008, 07:46
|
|
|
Cytat: | Biografia Lecha Walesy made by IPN. Przepis na bestseller: bierzemy znaną i szanowaną osobę i ją w swojej książce opluwamy. A dowody? Po co to komu! Wystarczy, że książka będzie się opierać na dwuznacznych zdarzeniach i niejasnościach. Ludzie to kupią. |
Po pierwsze, to, że ktoś jest "znany i szanowany" (z tym drugim to bym uważał, raz, że w sondażach szacunku Lechu nigdy nie stał wysoko, zaś słowem "szanowany" operują dziś szczególnie chętnie ci, którzy w latach jego prezydentury używali wobec niego skrajnie odmiennych epitetów) to nie znaczy, iż ma być kryształowy. Książka dość czytelnie pokazuje, że miał w swoim życiu dość wstydliwy epizod - kwestią nie jest to, czy ów epizod miał miejsce (bo jednoznacznie wynika, że miał), ale jaki miał wpływ na dalszą działalność Lecha - i tu dochodzimy do zasadniczej tematyki dyskusji wokół ww książki.
Cytat: | Tolkiena kocham. Zarówno trylogię jak i Hobbita, Silmarillion (który czytałam przez pół roku) i wszytskie inne jego dzieła, które uważam, za jedną z najpiękniejszych baśni jakie zdarzyło mi się poznać. A czemu? Bo wszyscy mówili, że nudne, że opisy przyrody, że nie można dociągnąć do końca. A dziesięcioletnia Lena zabrała się za to i siup! - od razu wchłonęłam. |
Gratuluję. Sam miałem tyle samo lat, kiedy po przeczytaniu artykułu w Świecie Młodych przeczytałem "Władcę..." po raz pierwszy. Czyli jednak wcale nie byłem takim znowu wyjątkiem.
Cytat: | A Silmarillon, niestety nadaje się tylko dla fanów. |
Polscy fani dziękować winni Skibniewskiej za tłumaczenie, które czyta się lepiej od oryginału, ot co. |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 18-09-2008, 08:03
|
|
|
Jeśli o Władcę chodzi, miałem tyle szczęścia, że czytałem to zupełnie nieświadomy jakoś koło środka podstawówki. Ot, dostałem od kolegi książkę (pierwszy tom) fantasy na urodziny, przeczytałem, spodobało mi się. Kupiłem dwa następne, również mi się spodobały. Dopiero jakiś czas później, dowiedziałem się, że to klasyka.
Przez Silmarilion nie przebrnąłem, doszedłem chyba do 1/3 i rzuciłem w kąt. Hobbit za to bardzo mi się podobał. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
JJ
po prostu bisz
Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 18-09-2008, 12:27
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Po pierwsze, to, że ktoś jest "znany i szanowany" (...) to nie znaczy, iż ma być kryształowy. |
Ale chyba nie o to chodziło... Problem to raczej, podobnie jak w przypadku pana Dana B, robienie medialnego szumu i budowanie na nim popularności. Mnie też to irytuje, do tego stopnia że po wymieniane przez CainSerafina pozycje nawet nie sięgnąłem. |
_________________
|
|
|
|
|
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 18-09-2008, 14:09
|
|
|
No proszę. Ja też się zastanawiałam, dlaczego, mimo ostrzeżeń matki, w wieku 13-14 lat byłam w stanie przeczytać "Władcę Pierścieni" Tolkiena. Wtedy niesamowicie mi się to spodobało i przeczytałam bardzo szybko. Nie wiedziałam, że Tolkien to ktoś znany, ba, wtedy jeszcze nikt o nim tyle nie mówił (to było chyba krótko przed wypuszczeniem pierwszego filmu). Do jego książek podchodziłam jak do następnych potencjalnie ciekawych i jeszcze nieznanych tytułów. Teraz zapewne już bym się za to nie zabrała, odpadłabym po pierwszych paru stronach. Nie wiem, czy dlatego, że fantasy już mnie od dłuższego czasu nudzi (choć czasami łapię się na tym, że mam ochotę coś z niej poczytać, ale szybko mi przechodzi, wystarczy, że wezmę jakiś tytuł do ręki i zacznę…), czy dlatego, że Tolkien stał się powszechnie znany, że widziałam filmy i nie ma w nim nic, co by mnie w tym momencie jeszcze interesowało, nie wspominając już o tym, że mnie po prostu odrzuca od danego dzieła, jeśli wszędzie o nim słyszę (zwykle, ale nie zawsze). Mogę więc powiedzieć, że miałam szczęście, zabrawszy się za niego, zanim stał się tak popularny. Przez Silmarilliona zaś nie mogłam przebrnąć nawet mając te 14 lat - pamiętam, że niedługo po skończeniu trylogii, z wielkim zdziwieniem oddałam Silmarilliona z powrotem do biblioteki, bo mnie pierwsze strony niesamowicie wynudziły.
Co do wspomnianego wstrętu przed zabraniem się za tytuł „musisz to znać”. Na szczęście sama jestem w stanie stwierdzić, czy musze, czy też nie muszę. Słyszałam coś o Murakamim, postanowiłam sprawdzić, z góry nastawiając się na coś nudnego. I dobrze - spodobał mi się. Teraz próbuję przebrnąć przez „Shoguna” Clavella, ale postaci są tak odpychające, że tylko historia mnie jeszcze przy tym trzyma i nie wiem, jak długo wytrwam. Marquez – uwielbiałam go, dopóki nie wyszedł film i wszyscy się na niego nie rzucili. I jak kiedyś chciałam jeszcze przeczytać „Miłość w czasach zarazy”, tak teraz mi się odechciało. Wynikałoby z tego, że jeśli interesowałam się czymś, zanim stało się znane i powszechnie pożądane, to trudno mi już do tego wrócić. Jeśli zaś czegoś nie znałam, a zabrałam się, aby sprawdzić, z czym to się je, to pół na pół – może mi się spodobać, ale nie musi, z tym, że jeśli mi przypadnie do gustu, to w ogóle nie przejmuję się tym, co do tej pory o danym tytule słyszałam i tym, że jest znany, jak jest w przypadku, gdy daną rzeczą interesowałam się wcześniej. |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 18-09-2008, 14:40
|
|
|
Melmothia napisał/a: | Słyszałam coś o Murakamim, postanowiłam sprawdzić, z góry nastawiając się na coś nudnego. I dobrze - spodobał mi się. |
Ja przeczytałam notkę w "Fantastyce" na wakacjach i jakoś się mnie ta notka uczepiła. Gdzieś na końcu świata (czyli w Świnoujściu) akurat leżał pomarańczowy tom, przeceniony z 45 na 40zł. Dopadł mnie głód słowa pisanego i (wydając ostatnie pieniądze, przeznaczone na buty...) sprawiłam sobię tytuł znany jako "Kafka nad morzem". Książka tak mnie zachwyciła! A potem troszeczkę się przejechałam na "Tańcz, Tańcz, Tańcz", bo spodziewałam się czegoś równie wybitnego. Powieść mimo, że dobra to jednak nie wciągnęła tak jak "Kafka...", którą wpisuję w panteon swoich ulubinych dzieł. Mimo wszystko dalej mam zamiar zgromadzić wszystkie jego książki, bo styl pisania bardzo mi sie podoba. W każdym razie, błagam, przeczytajcie "Kafkę...", bo ze świecą szukać książki, która tak pięknie pokazuje niektóre sprawy, bliskie chyba każdemu. Może moje słowa wynikają też z tego, że mam tyle samo lat co główny bohater, ale przecierz każdy kiedyś szczycił się piętnastką. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Mirveka
Gość
|
Wysłany: 20-09-2008, 12:28
|
|
|
"Kafkę nad morzem" czytałam, główni dla tego, że koleżanka podsunęła mi pod nos a aktualnie nie było czego innego do czytania. Zawiodłam się trochę, bo nie lubię nie wyjaśnionych tajemnic i niezbyt definitywnych zakończeń.
Z resztą czasem, kiedy jest coś czego nie rozumiem, zastanawiam się dłużej i dalej nie rozumiem, to zwykle miewam wrażenie, że sam autor też nie rozumiał i tak już zostało. To samo było w przypadku "Evy" które obejrzałam tylko i wyłącznie dla tego, żeby ludzie nie używali argumentu, że narzekam na coś, czego nie widziałam.
Nie znoszę gdy wokół serii podnosi się krzyk. Wtedy od razu przechodzi mi ochota na oglądanie. Mam wtedy wrażenie iż odbiera mi się prawo do własnego zdania. Zwykle i tak mam już taką garść streszczeń i spoilerów, że nie mam po co oglądać danej serii, bo nie zostało mi nic więcej do odkrycia. Fani zrobili to za mnie.
Hmm... to już mój któryś post na tym forum. Chyba się zareejsturję. |
|
|
|
|
|
DzieckoFantazji
Dołączyła: 01 Paź 2008 Status: offline
|
Wysłany: 01-10-2008, 17:48
|
|
|
Przeżyłam coś podobnego. Moja była przyjaciółka szalenie i namiętnie zachwalała sobie książkę Cień wiatru Zafóna. Powtarzała, że jest niesamowita, genialna, że z pewnością mi się spodoba, że z pewnością jest w moim stylu. Przeczytałam i przeżyłam gorzki zawód. Polubiłam tę książkę i choć zdarza mi się do niej powracać ze zwyczajnej sympatii, nie była tym, czego oczekiwałam. Nie potrafiłam dostrzec w niej tej niebanalności i geniuszu. Dostrzegłam tylko luki w fabule.
Dziwię się natomiast podejściu ludzi, którzy nie czytają lektur, bo z góry uważają je za nudne. Mnie utwory Mickiewicza zachwyciły, zakochałam się w Przedwiośniu Żeromskiego, poezji Tuwima i Baudelaire'a. Poza tym sądzę, że warto czytać lektury, bo na ustnym egzaminie nikt nie będzie pytał nas z opisu w opracowaniu, ale z treści książki.
Jeszcze do niedawna nie byłam w stanie sięgnąć po książkę, jeśli po prostu musiałam ją przeczytać. Czytanie na siłę sprawiało, że nienawidziłam danej pozycji. Dlatego też nigdy nie czytałam lektur na czas, sięgałam po nie dopiero, gdy kończyliśmy je omawiać. Teraz staram się to zmienić i sądzę, że wyjdzie mi to na dobre. |
_________________ Żyłka pulsowała rozkosznie w rytm uderzeń.
Serduszka.
Było niespokojne, to dawało z siebie wszystko, to udawało, że bije po raz pierwszy. Jak każda prostytutka. Catzy, Twoje serce jest mistrzem w Twoim zawodzie.
"Pociąg do Zombie" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|