Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Armie historyczne i nazewnictwo |
Wersja do druku |
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 24-11-2006, 00:24
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Czyli twoim zdaniem pospolite ruszenie było werbowane <edit>a armia stała nie</edit>? Nie uważasz, że zbytnio rozszerzasz pojęcia? | Umm... To nie tak... Pozwól że zacytuję siebie: wa-totem napisał/a: | Uzawodowienie armii, czyli konwersja obowiązku (patriotycznego w przypadku zaciągu ochotniczego, obywatelskiego w przypadku poboru) na umowę o pracę, w połączeniu z trwałym skoszarowaniem jednostek, dzieje się na zupełnie innej płaszczyźnie niż zaciąg. | Dawna polszczyzna w odniesieniu do formowania wojska de facto zawodowego (w sensie - zgodnego z wyżej umieszczonym pojmowaniem zawodowości) używała pojęcia KAPITULACJI, a do reszty - ZACIĄGU. Prowadzenie pułku autoramentu cudzoziemskiego było zresztą dość dochodowym interesem, w odróżnieniu od rotmistrzowania chorągwią jazdy...
WSZELKIE zmiany stosowania i rozumienia tych pojęć nastąpiły dużo później, nawet jeśli z naszego punktu widzenia są to zmiany "stare" i widoczne, np. Sienkiewicz rotmistrzy nagminnie zwie pułkownikami, podczas gdy formalnie taki stopień w hierarchii nie istniał (a tylko zwyczajowo) - poza pułkami autoramentu cudzoziemskiego. Już to pokazuje, jaką "tradycję" ma zastępowanie prawdy historycznej swoim widzimisię.
Ysengrinn napisał/a: | Totem, a jakie armie go pokonały;>? Rosyjska armia poborowa, wspomagana przez zapołczenije, pruska armia poborowa, wspierana przez Landwehrę, austriacka armia poborowa | Pozwól że ZNÓW zacytuję siebie:
wa-totem napisał/a: | Fakt, że stała armia - po dzisiejszemu "zawodowa" - |
wa-totem napisał/a: | Warto zwrócić uwagę, że przy odpowiednio długim okresie nieprzerwanej służby, armia zaciężna STAJE się zawodową... | Widać więc wyraźnie że akcentowałem przede wszystkim okres służby i jej ciągłość jako podstawowe wyznaczniki "zawodowości". W obecnych warunkach niezbędny okres i ciągłość może oczywiście uzyskać tylko "współczesne wojsko zawodowe". Ale zwróć uwagę że czas służby poborowych w wymienionych przez Ciebie armiach sięgał w skrajnych przypadkach 20 lat! Z całą pewnością były to też - w odróżnieniu od wojsk I Rzeczypospolitej - armie stałe.
Ysengrinn napisał/a: | Może ktoś ma pojęcie...
Przez cały XVIII wiek i szmat XVII-tego Polska |
Zegarmistrz napisał/a: | Terminem wojska zaciężne najczęściej określa się późnośredniowieczne i wczesnorenesansowe oddziały piechoty (czasem spotyka się też niemiecki termin "kneht") w rodzaju takich, jakie masowo werbowali Kazimierz Jagiellończyk i zakon krzyżacki w trakcie wojny XIII letniej. | Zeg, odpowiedz sobie sam: jak ma się Jagiellończyk do ram czasowych wskazanych przez Ysena? I jak mają się opracowania historyków do języka epoki?
Zegarmistrz napisał/a: | Norman Dawies: "Boże Igrzysko"
Norman Dawies: "Europa"
E. Razin "Historia Sztuki Wojennej" | Norman Davies? Jewgienij Razin? Gratuluję... same autorytety w zakresie języka polskiego... a zwłaszcza pojęć XVIIw polszczyzny. Oczywiście jako historycy mogli oni sobie jakieś pojęcia zredefiniować, takie prawo naukowca. Co nie znaczy że mieli rację.
BTW Sporą część mojej wiedzy o organizacji Wojsk I Rzeczypospolitej z tamtego okresu możesz sobie potwierdzić choćby np. w "Opisie obyczajów za panowania Augusta III", Jędrzeja Kitowicza [1728-1804]. Mają to w Narodówce... |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 24-11-2006, 08:17
|
|
|
Dobra, mam wrażenie, że rozumiem o co chodzi. Ponieważ jest to mocno absurdalne, nie wykluczam, iż to tylko złudzenie, z góry więc przepraszam. Imć Totem namieszał, wrzucając do jednego worka wojska zaciężnego pospolite ruszenie i jak najbardziej zawodowy autorament narodowy, do drugiego zaś autorament cudzoziemski i nazwał go armią stałą (rozumiem, że skoro nie jest to armia zaciężna, to zawód przechodził z ojca na syna bądź, zależnie od pułku, knechci byli klonowani).
Wychodzi na to, że najlepsza jazda w historii, husaria, nie była dość "pro", bo była zaciężna. Lepsza od niej była jazda typu zachodniego, stosująca very profesional fighting style, zwany karakol (kuriozum w historii kawalerii porównywalne chyba tylko z rydwanem bojowym, ciągniętym przez konie na których siedzieli włócznicy). Rozumiem też, iż fakt, że zachodniej wojskowości zajęło kilkadziesiąt lat wymyślenie recepty na szarże husarii (piki nie skutkowały, potrzebna była salwa sześciu szeregów muszkieterów jednocześnie, co wprowadzili dopiero Szwedzi gdzieś w czasie Potopu) to czasowe źródło przewagi...
EDIT = A sęk po prostu w tym, że nawet świeżo zaciągnięci husarze mieli szermierkę i jazdę konną w małym palcu, więc wystarczyło ich naumieć jedynie dyscypliny i uderzeń w szyku zwartym. Byli najlepszymi zawodowcami o jakich moznaby marzyć, więc skoro, jak sam Totem pisze, zwali się zaciężnymi, to zaciężne wojsko tworzyli zawodowcy także wtedy. Pospolite ruszenie bowiem się nie zaciągało - po prostu zbierało się w punkcie zbornym i szło na wojnę...
I właśnie na tym opieram twierdzenie o naciąganiu pojęć.
Cytat: | Już to pokazuje, jaką "tradycję" ma zastępowanie prawdy historycznej swoim widzimisię. |
Wiesz, jak chcesz się sprzeczać z Sienkiewiczem to proszę bardzo, ale ten pan akurat autorytetem żadnym nie jest. Jego cięcie koncerzem jest wręcz legendarne.
Wracając jeszcze do Napoleona:
Cytat: | Widać więc wyraźnie że akcentowałem przede wszystkim okres służby i jej ciągłość jako podstawowe wyznaczniki "zawodowości". |
Dlatego też nie wiem jaki sens ma stwierdzenie, że Napoleona w końcu pokonano. Nim do tego "w końcu" doszło jego armia była już nie mniej stała niż te koalicji, więc już nie "zaciężna". Co nie zmienia faktu, że pierwsze sukcesy odnosił z poborowymi żółtodziobami (nie tylko zresztą on, francuscy generałowie po rewolucyjnych reformach w wojsku w ogóle sobie świetnie radzili).
EDIT 2 = BTW - jak ja kocham dyskusje, w których nowe pojęcia wyrastają jak grzyby po deszczu, a stare terminy nabierają nowych znaczeń, by "zwiększyć jasność wypowiedzi"... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 24-11-2006, 09:54
|
|
|
wa-totem napisał/a: | Zeg, odpowiedz sobie sam: jak ma się Jagiellończyk do ram czasowych wskazanych przez Ysena? I jak mają się opracowania historyków do języka epoki? |
Tak:
Ysengrinn napisał/a: | Totem nie zmieniaj znaczenia nazwy "zaciężny", co? Zaciężna armia znaczy zawodowa, po prostu. |
A opracowania historyków do języka epoki mają się NIJAK! Bo opracowanie historyków pisane jest dzisiaj, ma być zrozumiałe dla współczesnych czytelników, ponadto stosowane są w nim często osiągnięcia współczesnych nauk społecznych, na które w danej epoce nie było nazw. Gdyby jakiś historyk napisał pracę XVI wieczną polszczyzną, to powędrowałaby ona lotem koszącym do kosza (choć trafiają się prace bliskie temu).
Ysengrinn napisał/a: | Co nie zmienia faktu, że pierwsze sukcesy odnosił z poborowymi żółtodziobami (nie tylko zresztą on, francuscy generałowie po rewolucyjnych reformach w wojsku w ogóle sobie świetnie radzili). |
Bo inne armie oparte były na XVIII wiecznych regulaminach wojskowych, w forsownym marszu pokonywały 4-5 km dziennie, znaczną część wojska stanowiły współczesne odpowiedniki żandarmerii, które nie służyły do walki, tylko do wyłapywania dezerterów, morale nie istniało, wojsko to programowo unikało bitew i stosowano wojnę pozycyjną. Dodatkowo wojska te walczyły w zwartych, sztywnych szykach liniowych, a Francuzi po Wandei mieli przećwiczoną tyraliere?
wa-totem napisał/a: | Co nie znaczy że mieli rację.
BTW Sporą część mojej wiedzy o organizacji Wojsk I Rzeczypospolitej z tamtego okresu możesz sobie potwierdzić choćby np. w "Opisie obyczajów za panowania Augusta III", Jędrzeja Kitowicza [1728-1804]. Mają to w Narodówce... |
Gratuluje dotarcia do cennych źródeł. Nie ma to jak autorytety w dziedzinie XX wiecznej terminologi historycznej, prawda? Mój promotor zaleca skupianie się na opracowaniach nowszych, z tej przyczyny, że często nie dość, że stanowią sumę prac historyków wcześniejszych, to poprawiają ich błędy oraz dokonują nowych, własnych odkryć...
Chyba możemy uznać, że mamy pat.
Jeśli chodzi o warsztat metodologiczny poszczególnych uczonych, to pozostawmy go osobom utytułowanym przynajmniej doktoratami. Prace historyków z XVIII - XIX wieku potrafią być różne, jak choćby słynne tłumaczenie listów Sobieskiego do Marysieńki, gdzie polscy tłumacze (jak na owe czasy wielcy, utytułowani uczeni) wycieli wszystko, co miało erotyczne konteksty, bo uznali je za adydaktyczne i oczerniające postać historyczną. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 24-11-2006, 13:34
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Imć Totem namieszał, wrzucając do jednego worka wojska zaciężnego pospolite ruszenie i jak najbardziej zawodowy autorament narodowy, do drugiego zaś autorament cudzoziemski i nazwał go armią stałą (rozumiem, że skoro nie jest to armia zaciężna, to zawód przechodził z ojca na syna bądź, zależnie od pułku, knechci byli klonowani). |
Ysengrinn napisał/a: | więc skoro, jak sam Totem pisze, zwali się zaciężnymi, to zaciężne wojsko tworzyli zawodowcy | Aj aj aj! Wydaje mi się że za szybko dochodzisz do konkluzji...
Powtórzę jeszcze raz. Żeby o armii powiedzieć "zawodowa" musi ona spełniać 2 warunki:
1) być stale skoszarowana
2) fakt służby wynikać z umowy o pracę - czyli ktoś będący "żołnierzem" nie zajmuje się poza tym niczym innym "w pełnym wymiarze" - nie prowadzi gospodarstwa rolnego itp itd.
NIE MA TO NIC wspólnego z tym, jak "dobrzy" indywidualnie są w swym rzemiośle poszczególni żołnierze, nawet jeśli zazwyczaj uzawodowienie, dzięki większej ilości czasu przeznaczonego na szkolenie nie tylko zbiorowe (działanie jako jednostka) ale i indywidualne, zazwyczaj okazują się lepsze niż tworzone z zaciągu ad hoc jednostki choćby i służący w nich byli samymi geniuszami wojskowymi.
Gdybyś zajrzał do wskazanego przeze nie źródła, jedną z pierwszych rzeczy których byś się dowiedział, byłby fakt że 12 tysięcy koronnych i 6 tysięcy litewskich w stale istniejących (i jak piszesz "profesjonalnych") chorągwiach autoramentu polskiego w opisywanym przez to źródło okresie spotykało się ze sobą RAZ DO ROKU w Radomiu, a i wtedy chorągwie stawiały się z góra 50% stanów osobowych. A brak korpusu oficerskiego i sankcji oznaczał sobiepaństwo i nieistnienie dyscypliny nawet w tych jednostkach; co dopiero mówić o ruszeniu. Nawet jeśli taka formacja posiada przewagę taktyczną w starciu bezpośrednim, nie może osiągnąć przewagi strategicznej nad stałą/zawodową armią - i dlatego właśnie I Rzeczypospolita upadła.
W przeciwnym wypadku, I Rzeczypospolita powinna była trwać do dziś, bo przecież superzawodowcy z husarii powinni byli rozgnieść Rosjan/Prusaków/kogokolwiek na miazgę?
Ysengrinn napisał/a: | DIT 2 = BTW - jak ja kocham dyskusje, w których nowe pojęcia wyrastają jak grzyby po deszczu, a stare terminy nabierają nowych znaczeń, by "zwiększyć jasność wypowiedzi"... | Użyłem pojęcia które w przebiegu dziejów rozumiane było na różne sposoby, i zdając sobie z tego sprawę doprecyzowałem w pierwszej wypowiedzi o co mi chodzi. Zostałem zaatakowany - to nie ma się co dziwić że przedstawiam znane mi różne historyczne definicje tego pojęcia. Ysengrinn napisał/a: | Totem nie zmieniaj znaczenia nazwy "zaciężny", co? Zaciężna armia znaczy zawodowa, po prostu. | Gdybyś zamiast tego napisał że obecnie "zaciężny" znaczy co innego, bądź w jakimś okresie znaczył X lub Y nie byłoby sprawy. Bo Zeg ma rację że przed XVw określano tak głównie najemne jednostki... ale potem to pojęcie ewoluowało! Za I Rzeczypospolitej "zaciąg", jak pisałem, to był ochotniczy zaciąg towarzyski pod chorągwie. A współcześnie, jak zajrzysz do słownika, to znajdziesz odnośnik "zaciąg --> werbunek".
Jeśli jakieś pojęcie ewoluuje z czasem, pisząc pracę historyczną powinieneś uściślić w którym znaczeniu tego pojęcia używasz. To właśnie odróżnia naukowca od postpeerelowskiego czy zachodnio-komercyjnego chałturnika.
Ysengrinn napisał/a: | Dlatego też nie wiem jaki sens ma stwierdzenie, że Napoleona w końcu pokonano. | Dlatego że oznacza to klęskę strategiczną mimo zwycięstw taktycznych. Dokładnie tak samo jak w przypadku I Rzeczypospolitej. Bez względu na sukcesy taktyczne i posiadane źródła przewagi, przyjęta strategia i podejmowane w jej ramach działania doprowadziły do klęski. A w naszym, skrajnym przypadku - do wymazania z mapy. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 24-11-2006, 15:53
|
|
|
Eee... Ale Napoleon strategicznie wygrał kilkanaście wojen. Przerżnął zaś, gdy miał stałą, zaprawioną w bojach armię, na własne w sumie życzenie.
Do Moderacji: można by to wyciąć? Temat ciekawy, a zaśmiecamy "Kto mi powie?".
Zeg napisał/a: | Bo inne armie [tu lista co inne armie] |
Owszem, co nie zmieni faktu, że były stałe, gdy francuska w większości składała się z żółtodziobów z gwardii narodowej. Czyli według Totema powinny wygrać. Nie wygrały zaś, bo spotkało je to samo, co husarię, tylko w mniejszym stopniu - zostały w tyle jeśli chodzi o organizację i technikę walki.
Totem napisał/a: |
Gdybyś zajrzał do wskazanego przeze nie źródła, [...] |
Po co, skoro już to wiem? Już w pierwszym poscie tego wątku napisałem o zapaści w czasach Kitowicza.
Dzieło jest z czasów totalnego rozkładu autoramentu narodowego. Husaria była dobrą formacją w XVI-XVII wieku, ale do XVIII-tego się wieeele rzeczy zmieniło, podczas gdy ona dalej istniała na tych samych zasadach, niereformowanych przez 200 lat, w dodatku ulegających rozkładowi. Była więc formacją zwyczajnie archaiczną, w dalszym ciągu jednak zawodową (a że zawodowcy bimbali na służbę to właśnie wina archaizmu). Pokaż mi formację, która była równie dobra od XVI do XVIII wieku, nie zmieniając i nie naprawiając niczego. Więc naprawdę nie widzę sensu porównywania husarskich chorągwi z np. armią rosyjską, która przez czas istnienia husarii powstała OD PODSTAW.
A żebyś miał więcej zabawy, kilka innych przykładów, jak niezawodowcy biją zawodowców:
- poborowe legiony rzymskie wielokrotnie miażdżyły zawodowe wojska państw hellenistycznych;
- pospolite ruszenie Germanów i Sarmatów łoiło stałe i zawodowe legiony późnego imperium jak chciało;
- teksańscy ochotnicy zadawali w swej wojnie o niepodległość wielkie straty regularnej armii Meksyku, ostatecznie wygrywając i przeganiając ją ze swego terytorium.
Cytat: | Gdybyś zamiast tego napisał że obecnie "zaciężny" znaczy co innego |
Ale Ty pisałeś o pospolitym ruszeniu. To co innego niż autorament narodowy i NIGDY nie spotkałem się z nazywaniem go armią zaciężną. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 24-11-2006, 16:46, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
gadrael
Ukryty we mgle
Dołączył: 23 Lip 2006 Skąd: Meszna Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2006, 10:47
|
|
|
Wiecie, armia zaciężna czy zawodowa jeszcze o niczym nie swiadczy, liczy się taktyka, wyszkolenie morale i inne... Mozesz trzymac bande zawodowych nierobow, a równie dobrze mozesz swietnie wyszkolic armie z poboru... W przypadku husarii (o ile dobrze pamietam, nie mam czasu szukac w tej chwili materialow) służba w tej formacji była wielkim zaszczytem. Husarz musial sam sie wyposazyc, a kosztowalo to duzo kasy, po drugie wymagano niesamowitych umiejetności i ciągłych treningów, mimo tego chętnych nie brakowało. Po drugie taktyka husarii, szarża to nie była tylko jazda naprzód bez trzymanki, odpowiednie dobieranie tempa koni, nagłe przyspieszenie po wejsciu w zasieg ognia, przed samym uderzeniem w przeciwnika sciesnianie szyków, a wszystko z lancami dlugimi na około 5 metrów...
Jak kogoś interesuje temat to znalazłem kiedyś świetną stronę:
http://www.jasinski.co.uk/wojna/comp/comp06.htm |
_________________
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2007, 14:15
|
|
|
Taka ciekawostka...
We wczorajszej "Gazecie Wyborczej" był artykuł o dwóch wydanych właśnie biografiach Jana Potockiego, autora "Pamiętnika znalezionego w Saragossie", godnie ze swoją naturą czepię się jednego szczegółu.
Otóż ów Potocki podobno pisał trochę o sztuce wojennej, uważał się wręcz za niemalże geniusza w tej dziedzinie. Autor artykułu stwierdza, iż współcześni nie podzielali jego zachwytu samym sobą, zwłaszcza jego pomysłu wojny partyzanckiej i obrony Polski w oparciu o lasy, zamienione w fortece. Faktycznie, brzmi to absurdalnie, nieprawdaż?
Szkopuł w tym, że XVIII w. to chyba jedyna epoka, gdy coś takiego mogłoby mieć sens i dobrze wykorzystane mogło doprowadzić do zagłady każdej armii; co więcej - ówcześni "znawcy sztuki wojennej" byli straszliwie twardogłowi, więc ich wyśmiewanie się z pomysłów Potockiego można złożyć na karb właśnie tego. Po prostu XVIII-wieczna armia składała się z wcielonych siłą i wyćwiczonych batem i rózgą ludzi-golemów, którym bez rozkazu nie wolno było mrugnąć okiem i którzy nie umieli walczyć inaczej niż w równych liniach. I którzy wieeelokrotnie dostawali wycisk od amatorów (Indianie, hamerykańscy milicjanci, powstańcy wandejscy, francuska Gwardia Narodowa, polscy kosynierzy), jeśli tylko tych ostatnich umiano sensownie wykorzystać.
Gdyby więc ówczesne wojsko zaatakowało umocniony las stałoby się co następuje:
- zatrzymaliby się tuż przed linią drzew, bo jakże manewrować równymi szeregami wśród gałęzi?
- zostaliby ostrzelani nieregularnym, acz celnym ogniem leśnych strzelców; jeśli zginęłoby zbyt wielu oficerów znaczna część zaczęłaby uciekać;
- odpowiedzieliby salwami, niszcząc dużo pni i listowia; strzelać pojedyńczo do jednostkowych celów żołnierze nie umieją;
- gdyby ruszyli do ataku na bagnety, to skończyłoby się to katastrofą - wszyscy żołnierze by zdezerterowali gdy tylko krzaki zasłoniłyby ich od oficerów.
Krótko mówiąc Jan Potocki miał pomysły niewiele gorsze od tych, jakie nieco później zastosował z sukcesem Napoleon. Biorąc pod uwagę taktykę stosowaną przez naszą armię w czasie Insurekcji (autorstwa owych wspomnianych "znawców", próbująca wykorzystać niedoświadczonych i źle wyszkolonych rekrutów właśnie jak "golemy" z armii zaborczych) na pewno nie wyszlibyśmy gorzej, gdybyśmy z nich skorzystali. Co najwyżej równie źle;P. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|