Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Na co historia w szkołach? |
Uważam, rz... że nauka historii w szkołach: |
służy wytworzeniu poczucia etnicznej wspólnoty i poczucia obywatelskiego obowiązku |
|
27% |
[ 10 ] |
winna uczyć dat ważnych wydarzeń, znajomość dat jest obywatelskim obowiązkiem |
|
13% |
[ 5 ] |
powinna uczyć przede wszystkim o przemianach ustrojów i ewolucji społeczeństw |
|
59% |
[ 22 ] |
|
Głosowań: 37 |
Wszystkich Głosów: 37 |
|
|
|
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 17-06-2013, 23:15
|
|
|
Raul napisał/a: | Zapomniałem, że ta ankieta zakłada, że nauka historii jest w ogóle do czegoś potrzebna. Ciekaw jestem czy byłyby osoby które zagłosowałyby za opcją - nie jest potrzebna. |
Ostatnie na czym mi zależy to żeby część ludzi dyskutowała "dlaczego", a część "czy" i nikt nic nie rozumiał.
Raul napisał/a: | Mnie ciekawiłaby historia gdzie z danego wydarzenia podawanoby fragmenty z książek do historii z obu czy więcej jeśli wydarzenie dotyczyło większej ilości krajów.
Tak, taka nauka historii pozwalałaby nabrać pozytywnego dystansu do naszych sąsiadów. |
Oczywiście jest to bardzo interesująca kwestia, którą można poruszyć z tymi 5% uczniów faktycznie chętnymi do wnikania w niuanse. Pozostałym, którzy i tak wkrótce pozapominają szczegóły i zostanie im zaledwie ogólne wrażenie, tylko zniekształciłoby to obraz i mogłoby zarazić relatywizmem.
Tak, wiem, że mam cyniczne podejście, ale naprawdę uważam, że historii winno się uczyć z przyczyn obiektywnych, a nie dlatego, że jest taka fajna. Gdyby decydowało kryterium fajności byłbym za osobnym przedmiotem nauczającym mitologii wszelakiej. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Raul
Dołączył: 17 Maj 2005 Status: offline
|
Wysłany: 18-06-2013, 16:29
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: |
Ostatnie na czym mi zależy to żeby część ludzi dyskutowała "dlaczego", a część "czy" i nikt nic nie rozumiał. |
Ja chyba trochę bardziej wierzę w inteligencję forumowiczów. Po za tym wyjście od "czy" i zakończenie go na tak, daje pole do popisu przy "jak" i "co chcemy osiągnąć".
Ysengrinn napisał/a: |
Oczywiście jest to bardzo interesująca kwestia, którą można poruszyć z tymi 5% uczniów faktycznie chętnymi do wnikania w niuanse. Pozostałym, którzy i tak wkrótce pozapominają szczegóły i zostanie im zaledwie ogólne wrażenie, tylko zniekształciłoby to obraz i mogłoby zarazić relatywizmem. |
Może zacznijmy od początku. Lekcje są albo nudne albo interesujące. Inaczej się uczy fizyki z rysunków w książce a inaczej pokazując , a jeszcze lepiej dając uczniom możliwość zabawy czyli zrobienia jakiegoś doświadczenia fizycznego (i później wyliczenia celem sprawdzenia czy zabawa jest zgodna z fizyką).
Dotyczy to wszystkich przedmiotów (nawet matematykę da się pokazać na przykładach czy też w grze i uczyć przez zabawę).
Uważam, że nie ma nudnej wiedzy, jest tylko źle przekazana. Jeśli coś będzie interesujące to nie 5% uczniów będzie chciało wiedzieć więcej ale wszyscy.
Gdyby historię Polski nakręcić ala "Gra o tron" (opartej luźno na Wojnie Dwóch Róż) czy trzebaby było ludzi zachęcać do jej oglądania? Była by co najmniej tak samo pasjonująca. Wystarczyłoby tylko zrobić ją od 18 lat i zabronić jej oglądania, a wszyscy by ją obejrzeli.
Ysengrinn napisał/a: |
Tak, wiem, że mam cyniczne podejście, ale naprawdę uważam, że historii winno się uczyć z przyczyn obiektywnych, a nie dlatego, że jest taka fajna. |
Nie sądzę, że to cynizm. Może rozgoryczenie i zniechęcenie, ale jesteś za młody, żeby być cynikiem :)
A ja wprost przeciwnie, historia jest fajna* a korzyści obiektywne należy osiągnąć niejako przy okazji. Nudnej historii nikt nie pamięta i nie wyciąga z niej żadnych wniosków.
Ysengrinn napisał/a: | Gdyby decydowało kryterium fajności byłbym za osobnym przedmiotem nauczającym mitologii wszelakiej. |
Mam nawet pomysł - należałoby zabrać połowę godzin religii i w ich miejsce zrobić lekcje mitologii. Zeby nie zabierać cennych godzin historii.
* tu wstaw każdy przedmiot dobrze prowadzony i nie przeładowany małoistotnymi rzeczami |
_________________ “Why is it," he said, one time, at the subway entrance, "I feel I've known you so many years?"
"Because I like you," she said, "and I don't want anything from you.”
|
|
|
|
|
Luksor45
Dołączył: 19 Lis 2013 Status: offline
|
Wysłany: 19-11-2013, 08:57
|
|
|
Ja jestem zdania, że historia jest potrzebna, ponieważ, każdy z nas powinien znać historię sowjego kraju oraz mieć wyrobione w sobie poczucie obywatelstwa. Jednak spójży jak nauczane są nasze dzieci obecnie w szkołach. Coraz obardziej okrajają program a nauczyciele olewają ten przedmiot przez co uczniowie zamiast skupić się na zajęciach, olewają historię i uczą się z przymusu zapamiętając zaraz wszystkiego. Gdyby zmienili program nauczania a nauczyciele swoje podejście to historia na pewno bardziej utkwiłaby w nich przez co lepiej by ją odbierali |
|
|
|
|
|
lukim
Dołączył: 17 Lip 2006 Skąd: Nowy Tomyśl/Poznań Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2013, 11:01
|
|
|
Ja pamiętam historię jako najgorzej zagospodarowane godziny mojego szkolnego życia. Lekcje polegały na odsiedzeniu 45 minut. Niektórzy bardziej kreatywni strzelali do sufitu mokrymi kulkami z papieru.
Wg. mnie ten przedmiot powinien istnieć, ale nie może on polegać na kuciu dat i wydarzeń, czego później się naturalnie nie pamięta. Lepszym, moim zdaniem rozwiązaniem byłoby prowadzenie dyskusji. Tzn. uczniowie mają jakiś materiał do zapoznania się i na lekcji wyciągają wnioski, wymieniają się spostrzeżeniami. Przede wszystkim kierowałbym się w stronę rozwoju umiejętności myślenia, bo daty to ja sobie mogę poszukać na googlu. |
_________________ ...internet nie zapomina... |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-11-2013, 16:23
|
|
|
lukim napisał/a: |
Wg. mnie ten przedmiot powinien istnieć, ale nie może on polegać na kuciu dat i wydarzeń, czego później się naturalnie nie pamięta. Lepszym, moim zdaniem rozwiązaniem byłoby prowadzenie dyskusji. Tzn. uczniowie mają jakiś materiał do zapoznania się i na lekcji wyciągają wnioski, wymieniają się spostrzeżeniami. |
Trzy problemy tutaj chciałbym wskazać. Po pierwsze, do takiej dyskusji jest konieczne posiadanie pewnego minimum wiedzy na temat wspomnianych "dat i wydarzeń" (gdzie zasięg owego minimum zależy od poziomu dyskusji), gdzie właśnie sensowność tej części która tego uczy negujesz. Po drugie, a ważniejsze według mnie, do takiej dyskusji potrzeba jasnego entuzjazmu potencjalnych dyskutujących. A po trzecie, najbardziej druzgoczące, wymaga to umiejętności prowadzenia otwartej dyskusji od uczniów, a także umiejętności moderowania takowej przez nauczyciela.
Znaczy nierealne. Wykonalne tylko z udziałem uczniów z przyjemnością uczących się historii. Czyli tych, których problem nie dotyczy. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 16:33
|
|
|
Cytat: | Znaczy nierealne. Wykonalne tylko z udziałem uczniów z przyjemnością uczących się historii. Czyli tych, których problem nie dotyczy.
|
Którzy i tak, każdą lekcję sprowadzają do dyskusji, ale to tytułem dygresji. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-11-2013, 17:03
|
|
|
shugohakke, jeżeli tego nie doświadczyłeś sam, to zazdroszczę i sprowadzam jednocześnie na ziemie - "dyskusja" w słowniku wielu nauczycieli jest równoznaczna z "pyskowaniem" i jako taka jest wykluczona. Nie twierdzę, że bez podstaw, ale fakt pozostaje faktem. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 17:25
|
|
|
Nie spotkałem się z takimi człowiekami. Z drugiej strony chodziłem do dość patologicznych szkół ^^ |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
lukim
Dołączył: 17 Lip 2006 Skąd: Nowy Tomyśl/Poznań Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2013, 18:05
|
|
|
Costly Sam dorabiam sobie jako nauczyciel w prywatnej szkole i nic mnie tak nie drażni jak brak entuzjazmu ze strony ucznia. Dzieci pchane na siłę przez swoich rodziców do rzeczy, których tak na prawdę nie chcą robić. Oczywiście byłem też zły na siebie, bo nie potrafiłem wzbudzić entuzjazmu u takich osobników.
Jeśli prowadzenie historii dla ludzi nią niezainteresowanych, bez wkuwania na blachę podręcznika, jest niemożliwe to może rzeczywiście ograniczenie tego przedmiotu do minimum, jak ma to miejsce ostatnimi czasy jest całkiem rozsądnym rozwiązaniem...
Możliwe, że tylko ja mam jakieś krzywe spojrzenie na ten temat, bo np. nie trafiłem na porządnych nauczycieli. |
_________________ ...internet nie zapomina... |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-11-2013, 18:42
|
|
|
lukim napisał/a: | Dzieci pchane na siłę przez swoich rodziców do rzeczy, których tak na prawdę nie chcą robić. |
Rodzice rodzicami, przede wszystkim obowiązek szkolny jest narzucony przez prawo. Do szkoły chodzić trzeba, a żeby do klas wyższych przejść, zaliczyć dany przedmiot również nam mus. A za tym do tego w parze idzie presja społeczna, bo bez szkoły ciężko o pracę. Przymus i entuzjazm w parze nigdy nie idą dobrze, tak więc nie zazdroszczę Tobie roli edukatora, bo i sam nie chciałbym stać przed wyzwaniem wzbudzenia entuzjazmu w gronie, które w większości obecne na lekcjach jest tylko z tytułu przymusu. Do bycia nauczycielem zwyczajnie nie mam jaj, dlatego też moje uznanie z tytułu zawodu jakiego się podjąłeś.
Komentowałem wcześniej jedynie post lukima odnośnie dyskusji, tak więc teraz pozwolę sobie odnieść się, jak wypada, do tematu generalnie. Ja ogółem nie uważam pytania postawionego w nazwie tematu za pytanie istotnej wagi. Przyczyną tego jest to, że nie sądzę, aby problemy z nauką historii specjalnie różniły się od problemów z nauką innych przedmiotów, a co za tym idzie, pomijając przypadki szczególne (jak np. indywidualne konflikty z nauczycielami), osoby które mają problem z przedmiotem szkolnym jakim jest historia to w zdecydowanej większości osoby które ogółem mają problem z nauką szkolną. I to nie owy jeden, z nieznanych mi powodów palcem wskazany przedmiot jest tutaj z jakiś powodów właściwy do brania pod lupę.
Eh, zresztą, w kwestii edukacji taki radykał jak ja, który uważa iż powinna ona być wymuszana nie obowiązkiem prawnym, a popytem społecznym na wiedzę, zawsze będzie mieć problem z pochyleniem się nad tak małostkowym fragmentem generalnego problemu, tak więc to spojrzenie konkretnie na poruszany tu przedmiot, tj. historię, może być po prostu moją krótkowzrocznością. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-11-2013, 18:47
|
|
|
I kto ma 5 godzin historii w tygodniu będąc na biol-chem-fizie?
Reforma odnośnie historii mogła przynieść naprawdę pozytywne skutki; piersza klasa liceum, będąca programowo kontynuacją gimnazjum, odkrywała tajemnice historii po I wojnie światowej, druga i trzecia klasa miała zawierać bloki tematycze wybrane wspólnie przez uczniów i nauczyciela. Brzmi utopijnie, prawda?
Otóż pierwsza część jak najbardziej się sprawdziła i przynajmniej część młodzieży potrafi wymienić więcej nize jedno znaczące nazwisko z ostatnich dekad poprzedniego wieku. Co do bloku tematycznego to zależy od nauczyciela. Jeśli takowy nie miał predyspozycji do zaciekawienia nas wcześniej to i reforma nie zmieni tego, że teraz siedzimy i odrabiamy lekcje z innych przedmiotów. Jeśli do nauczyciela, który, kolokwialnie rzecz ujmując, przynudza dodamy nie zainteresowaną kierunkiem młodzież (z rozszerzenia biolchemicznego) i 5 godzin w tygodniu tego przedmiotu (akurat nierozsądny wymysł dyrektora) to wychodzi mieszanka wybuchowa ludzi nawet nie tyle nie zainteresowanych historią, co zwyczajnie do niej zniechęconych. Nasza klasa ma jeszcze szczęście, bo druga trafiła na naprawdę wymagającą nauczycielkę, przez co muszą poświęcić sporą część czasu, którego i tak nie mają za wiele, na "wkuwanie" z przedmiotu, który ich nie interesuje.
Specyfika zawodu nauczyciela niestety jest taka, że czasem trudno zainteresować a łatwo zniechecić. Jedyne na co można liczyć to cud pokroju tego, który zaistniał w "Sposobie na Alcybiadesa".
Jesli chodzi o naukę, to uczenie się historii z mojego, uczniowskiego punktu widzenia zdecydowanie różni od nauki innych. Weźmy z grubsza wszystko pod lupę; matematyka to sztuka logicznego myślenia i ćwiczenia, z fizyką jest podobnie (to przedmioty, do których w zasadzie uczyć sie nie trzeba), język polski jakby nie patrzeć tez na myśleniu i wyciąganiu wniosków się opiera. Chemia to częściowo wkuwanie, ale też wykorzystanie tej wiedzy. Języki obce to samo. Najbardziej do historii podobna by była chyba tylko biologia. W obu po prostu trzeba sie na pamięć pewnych rzeczy nauczyć. Różnica polega na tym, ze na biologii rzeczywicie najpierw sporą część materiału wkuwamy, ale wykorzystujemy ją dalej. Z historią w szkole jest niestety tak, że nawet jak wszystko jest powiązane, to od nas nei wymaga się logicznego myślenia, wycągania wniosków czy gdybania. Wymaga sie od nas dat i konkretnych wydarzeń. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
lukim
Dołączył: 17 Lip 2006 Skąd: Nowy Tomyśl/Poznań Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2013, 19:09
|
|
|
Cytat: | Do bycia nauczycielem zwyczajnie nie mam jaj, dlatego też moje uznanie z tytułu zawodu jakiego się podjąłeś. |
Ja mam tylko namiastkę tego, z czym musi się borykać prawdziwy etatowy nauczyciel, bo to lekcje indywidualne i za dość dobrą kasę. Mimo tego nie raz miałem swoje kryzysy...
Cytat: | osoby które mają problem z przedmiotem szkolnym jakim jest historia to w zdecydowanej większości osoby które ogółem mają problem z nauką szkolną |
Jestem z tej mniejszości :D Takiej matmy, chemii czy fizyki to się za bardzo nie musiałem uczyć... ale sprawdziany z historii... o zgrozo...
Koranona - 5 godzin historii w tygodniu będąc na biol-chem-fizie? :| Byłem przekonany, że ogólnie zmniejszyła się ilość godzin tego przedmiotu. |
_________________ ...internet nie zapomina... |
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-11-2013, 19:16
|
|
|
lukim napisał/a: | Jestem z tej mniejszości :D Takiej matmy, chemii czy fizyki to się za bardzo nie musiałem uczyć... ale sprawdziany z historii... o zgrozo... |
Ototo.
I tak 5 godzin. Normalne szkoł mają po dwie w tym i przyszłym roku. Ale ja nie chodzę do normalnej szkoły, tylko jak mawia mój anuczyciel od angielskiego "jelitarnej" |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-11-2013, 20:39
|
|
|
Costly napisał/a: | Ja ogółem nie uważam pytania postawionego w nazwie tematu za pytanie istotnej wagi. Przyczyną tego jest to, że nie sądzę, aby problemy z nauką historii specjalnie różniły się od problemów z nauką innych przedmiotów [...] |
Coś może być na rzeczy, natomiast pierwotny temat dyskusji tak jakby czego zupełnie innego się tyczył... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
alosza
green coat
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2013, 21:10
|
|
|
Koranona napisał/a: | Różnica polega na tym, ze na biologii rzeczywicie najpierw sporą część materiału wkuwamy, ale wykorzystujemy ją dalej. Z historią w szkole jest niestety tak, że nawet jak wszystko jest powiązane, to od nas nei wymaga się logicznego myślenia, wycągania wniosków czy gdybania. Wymaga sie od nas dat i konkretnych wydarzeń. |
Gadanie. Nie wiem czy jest to kwestia zdolności i talentu do danego przedmiotu, bo możesz być ogólnie bardziej zdolna ode mnie i lepsza nwet w tym, co jest twoją piętą Achillesową, ale jest to jakoś uzależnione od indywidualnych predyspozycji. Dla mnie biologia i takie tam to było tępe zakuwanie, a historia to sam cud, miód i orzeszki. W dużej mierze wynikało to również z tego, że sam od siebie, po godzinach, rozmyślałem o historii i wiele rzeczy układało mi się w sposób naturalny w związek przyczynowo-skutkowy. Pamięć zasadniczo mam do dupy, ale w liceum raz spojrzałem na datę i przez wiele miesięcy ją pamiętałem (no teraz jakby mnie zapytać o eventy u pierwszych Piastów, to miałbym problem). Gdybym se tak rozmyślał po godzinach o mitochondriach, tobym opowiadał, że przecież biologia jest taka prosta, oczywista i logiczna. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|