Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mystic Palatium |
Wersja do druku |
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 05-08-2010, 18:56
|
|
|
Wiele rzeczy nie pasowało Caladanowi. Czemu nie było alarmu w trakcie upadku do podziemnej rzeki i skąd się wzieła Avalia. Akurat na te pytanie było odpowiedż. Mikołaj chciał stworzyć armię mikołajów i robił casting. Cóż taki głupi pomysł skądś musiał zaczerpnąć , ale było to nieważne. Parter kiedyś był chroniony. Strażnicy stali jak kamienie. Wyglądali jak figurki ogrodowe, które często można było zobaczyć na planecie Ziemi. Ci mieszkańcy naprawdę mieli dziwne upodobania, ale co innego zwróciło uwagę Caladana. Hałas z wyższego poziomu. Dosyć przypominał pijacką burdę na dzikim zachodzie. Lekko grupka rozchyliła drzwi i zobaczyła czysta esencję chaosu. Jaszczurki z kosmosu przebrane za Świętych Mikołajów tłukły się z elfami w dziwnych pidżamach. Strona mafiosy była na przegranej pozycji, ponieważ każdy martwy elf ożywał i walczył z dawnymi pobrateńcami. Z odali można było widać Generała gadów, który trzymając Świętego Mikołaja wyteleportował się w niewiadome.
Hmm czekamy jak się wytłuką czy wkraczamy do akcji. Co myślicie dzięwczeta?.- Zapytał się Caladan |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 07-08-2010, 21:09
|
|
|
Midori patrzy się na to jakże dziwne widowisko. Wcale nie miała ochoty w to wszystko mieszać.
- Ja tam nie wchodzę. - odrzekła. Usiadła pod ścianą, Akumu usadowił się na jej kolanach i zasnął. - Ja się też zdrzemnę, obudźcie jak zacznie się dziać coś bardziej ciekawego. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 11-08-2010, 19:13
|
|
|
Athi co chwila się budziła z powodu odgłosów za ściany. Shini kichneła raz po raz po cichu, szukając swojej chusteczki. Avi tupteła noga, śpiewając piosenkę. Caladan siedział i rozmyślał o nie myśleniu. W wir walki obecnej chwili się nie opłacało się wchodzić. W końcu echo walki się skończyło i nastała cisza. Było słychać szuranie martwych ciał, oraz było czuć dymn unoszący się w powietrzu. Nie było to przyjemny zapach. Przy stosie siedziało kilka gadów, a także specjalista od materiałów wybuchowych, który nakładał bardzo destruktywne ładunki. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 12-08-2010, 12:29
|
|
|
- Ciekawe skąd się te padalce tu znalazły... - myślała na głos półdemonica. - Mamy dwa wyjścia, albo pójść sobie stąd i udawać, że nic nas to nie obchodzi, albo... Spuścić im łomot! - popatrzyła na towarzyszy którzy ani na moment nie przerywali swoich zajęć. - Eh... Jak teraz jest okazja coś zrobić nie narażając się zbytnio to wszyscy jacy tacy bez życia. - Midori wbiegła do sali pełnej jaszczurów i zaczęła walczyć, zaskoczone gady początkowo zdezorientowane padały pod jej ciosami, ale szybko otrząsnęły się ze zdumienia i Midori miała nie lada problem z pokonaniem przeciwników ponieważ jak na razie walczyła tylko sama. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 14-08-2010, 20:00
|
|
|
- ehhh...dziecko drogie - mruknęła Avalia, używając wszelkich czarów które mogły by pomóc Midori. Po drodze szturchnęła Shini aby i ta pomogła. W sumie nie zamierzała nikogo do walki zmuszać, sama się do takowej nie nadawała dla tego stała z tyłu i tylko kiedy gady były wystarczająco daleko od Midori mogły poczuć moc magii Avalii.
- Caladanie, mój drogi chyba nie pozwolisz damie samej walczyć, czyż nie? - tonacja na końcu mówiła wszystko, rodzynek grupy wzruszył ramionami i ruszył do walki. |
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 19-09-2010, 16:51
|
|
|
Cóż nie musiałem ruszyć swojego tyłka do walki. Dziewczyny wystarczająco dobrze sobie radziły i pokonały swoich przeciwników nad wyraz łatwo. Zacząłem zajmować się miną z zadowoleniem z roboty swoich towarzyszek, gdy za pleców usłyszałem słowo A fuj. Spojrzałem w jej strony, a ona zasmakowała krew z palców i głęboko rozmyślała.
Wiecie co, ale ta krew nie smakuje na gadzią- odrzekła Shini dając wyraz zamyślonej twarzy godnej eksperta z krwiologii stosowanej.
Jak to?- Zapytała się skonsternowana Athi
Sprawdzałam ten pokój nie ma tu żadnych iluzji- Spojrzała Avalia na mnie
Ja przytaknąłem z aprobatą, bo sam nie wyczułem żadnych machinacji energetycznych.
Nie zrozumiecie mnie źle, ale przez długi czas miałam dietę i jadłam jaszczurzą krew, więc wiem jak smakuje gadzia krew- odpowiedziała lekko zażenowana Shini.
Jedynie popatrzyłem na swój brzuch piwny i sam pomyślałem, iż powinienem pójść na dietę.
Po chwili Shini dodała- Ta krew ma aromat leśnego elfa.
Cała trójka wybałuszyła oczętami w stronę wampirzycy.
Wtedy do mnie doszła okrutna wiadomość i starałem się szybko wysłać telepatyczną wiadomość- Avi telep........
I wtedy usłyszeli wszyscy małe pyknięcie.
Bezzwłocznie Avi wyteleportowała w nanosekundę wszystkich na zewnątrz w ostatniej chwili. Ku ich przerażeniu cała fabryka znikła, zostawiając jedynie ogromną nie składną dziurę.
Ale cwane bestie. Specjalne zostawiły te elfy i zmieniły je genetycznie do warunku, powodujący znikniecie fabryki.- powiedziałem, aby przerwać ciszę
- Cholipcia do końca nie wykonaliśmy zadania. Nie ma fabryki- Zmartwionym głosem rzekła Athi
-Nie martw się. Ważne, ze żyjemy i mimo wszystko pozbyliśmy rywala w produkcji zabawek. Nie jest źle- Pocieszająco Avi klepnęła Athi po ramieniu.
Shini kopnęła kamyczek, który trafił w nagle pojawiającego się Netherilczyka. Mag srogo popatrzył na Shini, ale ta myślami była gdzie indziej. Poddał mi on list, którego treść nie napawała optymizmem.
Dziewczyny ruszamy do Thultantharu- rozkazałem grupie.
Tymczasem w Thultantharze w pokoju obrad przy okrągłym stole pojawili się wszyscy ważniejsi przywódcy Sojuszu wraz ze swoimi najważniejszymi ludźmi. Brakowało jedynie Asgoratha i Wielkiego Orlangura, którzy odpoczywali w swoich jaskiniach.
Witajcie wszyscy zgromadzeni chce powiedzieć, ze dotknęła nas wielka tragedia. Wymiar gdzie znajdował się Mistyczne Wzgórze znikło. Jedynie za pomocą mocy Asgoratha i Wielkiego Orlangura udało się nam uciec. Jakimś cudem przetrwało samo Palatium i stworzyliśmy dla niego wymiar- Rozpoczął w ten sposób Telamont
Co było tego powodem?. – zapytałem się, myśląc przy tym, że Omerta będzie miał gdzie spać i nie bedzie trzeba męczyć się z budowaniem zamku czy coś tam innego.
Niewiadomo. Na pewno nie było to magiczne zjawisko.- Odpowiedział Telamont
Ani geologiczne. Zbadaliśmy każdy centymetr.....- Dodał dumny król Krasnoludzki pewny swoich słów, który zakrztusił się wodą.
Najwyraźniej będziemy musieli szukać nowego miejsca. Chyba nas czeka nas następny Exodus. Co dalej.- Odrzekł przywódca Avari(Mroczne elfy), siedzący obok Krasnoluda.
Tchazzar długo siedział cicho i wiedział, że wszystkie oczy są zwrócone w jego stronę. Lubił być w centrum uwagi jak na każdego byłego Boga przestało.
Moje smoki przeleciały kilka światów i znalazła kilka do zamieszkania. Najbardziej spodobał mi się......., ale będziemy musieli się rozdzielić na grupy, aby dotrzeć tam. Droga tam nie będzie łatwa. Czeka nas walka z wieloma przeciwnikami, a zwłaszcza budzącym się Kultem jakiegoś „Przedwiecznego nieprzyjaciela” świecie Diablo, który już prawie spaczył umysły wszystkich skrzydlatych i przygotowuje się na najazd na resztę światów. Niewiadomo czy to ten sam z twoich danych Caladan, ale jeszcze go nie obudzono ze snu. Nie możemy pozwolić na konkurencję. Caladan lubisz takie misje nieprawdaż.- Spojrzał na mnie Tchazzar, z którym nie potrafiłem w tej kwestii się nie zgodzić.
Następnie.................
Po obradach. Wszyscy się rozeszli w swoich obowiązków, lub uciech. Caladan ruszył wraz z ekipą do własnego wymiaru mieszkalnego, gdzie czekała na nich masaż i jakuzzi. Zmęczenie doskwierało po podróży, a nie wiedzieli jeszcze jakie przeciwności los im przyniesie.
P.S Kończy się quest Kapibarzy Młyn i można pisać co się chce. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 22-09-2010, 21:03
|
|
|
Midori po powrocie z Twierdzy, zaczęła chodzić po całej rezydencji mieszkalnej Milczących. Nie potrafiła nigdzie znaleźć ukojenia i spokoju. Miała ochotę coś rozwalić, nie wiedziała czemu, czuła jakąś taką złość w sobie. W końcu wyszła na zewnątrz. Przed całym budynkiem rozciągał się las, a na tyłach było małe jezioro osłonięte górami. Piękny krajobraz. Dziewczyna poszła na tyły w stronę jeziora. Tam zawsze było tak cicho i spokojnie. Droga nie była męcząca, ścieżka wydeptana przez stopy tędy przechodzących zaczęła zarastać mchem, bose nogi dziewczyny były kojone przez ten miły zielony dywan. Gdy zielonowłosa doszła nad jezioro spłoszyła właśnie jakąś sarnę, która korzystała z wodopoju. Po lewej stronie jeziora stały ostańce skalne, wspaniały przyrząd do ćwiczeń. Midori zdjęła swój stary miecz z pleców, położyła obok niego swoje sztylety oraz wyjęła noże.
- Dziś trening bez pełnego obciążenia. - powiedziała i zdjęła również naramienniki i płaszcz, cały swój ekwipunek położyła pod pniem zwalonego drzewa. - No to zaczynamy... "Miecz". - w ręce dziewczyny pojawił się srebrny miecz, był to piękny oręż. Jego jelec swoim kształtem był podobny do litery V, jego ramiona były skierowane w stronę klingi, trzon rękojeści był pokryty czarną materią w dotyku podobną do skóry, głowica była w kształcie płomieni. Klinga pięknie błyszczała w promieniach słońca, była gładka, bez żadnych inskrypcji czy starożytnych zaklęć wyrytych na jej powierzchni.
- Jesteś pięknym mieczem. - powiedziała i popatrzyła się w stronę starego miecza leżącego z resztą rzeczy. - Nie złość się, "ty" byłeś ze mną dłużej, zawsze będziesz mój najwspanialszy. - dziewczyna przyjęła pozycję atakującą, po dwóch głębszych oddechach natarła na ostańca. Parę szybszych cięć i skała runęła w gruz. Dwie następne skały stopiła za pomocą magi, gdy stały się gęstą magmą zaczęła je formować. Pierwszy kształt wyszedł jej nijaki, sama nie wiedziała co to ma być, nie zadowolona z efektu rozsadziła "rzeźbę", druga już wyszła lepiej choć miała przypominać sarnę, a wyszedł jej pokraczny osioł, to z tej była bardziej zadowolona i postanowiła ją zostawić. Zostało jeszcze pięć głazów.
Midori podbiegła do jednego z nich, zanim się do niego zbliżyła nałożyła na miecz zaklęcie ognia. Ostrze przy kontakcie ze skałą rozbłysło ciepłym blaskiem, a ostaniec wybuchł pod naporem miecza i zaklęcia. W powietrze poleciały miliony iskier. Potem dziewczyna powtórzyła parę sekwencji ruchów na sucho, klinga w łatwością cięła powietrze i było wszędzie słychać miły odgłos miecza. Czas na przerwę, trzeba oprócz ćwiczeń fizycznych poćwiczyć także umysł, Midori usiadła na jednej ze skał i zaczęła medytować. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 24-09-2010, 02:48
|
|
|
Midori nagle poczuła dotyk na ramieniu. Odwróciła się i od razu swoim nowym mieczem skontrowała niesamowicie mocny atak Sayi.
Dziewczyny zmierzyły się wzrokiem i z uśmiechem na twarzy Midori wystrzeliła w górę jak z procy zrobiła dwa salta i z niesamowitym impetem uderzyła mieczem w ziemie tuż przed Sayą wypowiadając zaklęcie: "lawa"
Wtem ziemia pękła a ze środka wystrzeliła czysta płynna lawa prawie zatapiając Sayę ta szybkim unikiem wyskoczyła z pod wulkanu i z tyłu mieczem skierowanym wprost w Midori zaatakowała wypowiadając "kula zniszczenia". Z niesamowitym impetem kula białej energii wyskoczyła z miecza Sayi wypalając całkowicie wszystko co stanęło na jej drodze.
Midori szybkim teleportem pojawiła się obok dziewczyny i zamaszystym ruchem miecza skaleczyła rękę przeciwnika, zaśmiała się cicho i zniknęła.
Pojawiła się na przeciw przeciwnika i znów cięła na wprost ale tym razem Saya szybkim ruchem miecza zablokowała cios przeciwnika, z mieczy posypały się iskry, dziewczyny zmierzyły się wzrokiem.
Saya wyszeptała " Czarny deszcz" ...
Wtem zebrały się czarne chmury a czarna woda zaczęła zalewać wszystko, rośliny zaczęły umierać a woda w jeziorku zapłonęła żywym ogniem, ziemia zaczęła się topić.
Midori wzbiła się w powietrze uciekając przed ogniem, Saya rozłożyła czarne skrzydła i jak strzała wystrzeliła za dziewczyną wymachując rozgrzanym do białości mieczem.
- Atak klonów - krzyknęła Midori
- Ostra jesteś - przekrzyczała ją Saya odpierając atak dziesiątek klonów przeciwniczki- ale nie wiesz jeszcze jednego - kontynuowała - "Piekielny wicher" - szepnęła.
Wtem zerwał sie wiatr, wyrwał drzewa i rozrzucił wszystkie klony w przestrzeń.
dziewczyny starły się w powietrzu iskry sypały się z mieczy, ich czerwone oczy spotykały się wzrokiem mierząc siebie od stup do głów.
Saya teleportowała się prost przed Midori wbijając jej miecz prosto w brzuch. Dziewczyna jęknęła ale że jest wampirem nie czuła dużego bólu i nie będąc dłużna cięła Sayę prosto w lewę ramię. Obie spadły na ziemię ciężko dysząc. Spojrzały na siebie i uśmiechnęły się.
- Cześć kochana siostrzyczko - rzekła Saya - widzę że cały czas jesteś czujna.
- Cześć, a jak by to mogło być inaczej - odpowiedziała Midori. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
|
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 24-09-2010, 11:10
|
|
|
- Zawsze trzeba być czujnym, bo zawsze może na Ciebie wyskoczyć taka zwariowana siostra. - powiedziała ze śmiechem Midori. - No trzeba tu posprzątać. Caladan może nie być zadowolony, że niszczymy wszystko na około rezydencji. - z tymi słowami dziewczyna zamknęła szczelinę w ziemi, krótko mówiąc wypełniła ją zastygłą magmą. Ukształtowała parę teraz już magmowych ostańców. Ren cofnęła skutki swoich zaklęć. Jezioro już nie wyglądało jak kiedyś, wydawało się bardziej ponure, może przez te dziwne powyginane ostańce.
- Dobra Saya chodź, jakuzzi na nas czeka. - chwyciła siostrę za rękę i obie teleportowały się do dużej łaźni. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 24-09-2010, 17:43
|
|
|
W jażni była cisza i spokój. Caladan mógł wreszcie pobawić sie z kaczuszką i pirackim statkiem. Gdy nagle dwie postacie ni zowąd pojawiły się nad jackuzzi i spadając do wody spowodowały ogromną falę, która zmiotła statek piracki i kaczuszkę na brzeg. Z nad roztrzaskanego statku było widać wywieszoną białą flagę na znak pokoju.
Caladan już miał zacząć płakać, gdy patrzał na to nieszczęście, gdy z tyłu dostał czymś ciężkim w głowę. Jedynie co usłyszał było słowo "zboczeniec". |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 24-09-2010, 18:02
|
|
|
Stała nad nim przebrana w sam ręcznik Midori, za nią stała Saya. Dwie pary czerwonych i wściekłych oczu spoglądało na Caladana.
- Niby miałeś być na jakiejś tajnej naradzie?! - wykrzyczała mu prosto w twarz zielonowłosa. Saya na razie nie zabierała w tej sprawie głosu.
- No tak... Ale... Ona się już skończyła. - odpowiedział Cal nadal smutny po stracie statku i kaczuszki.
- Nie kłam! - w ręce Midori pojawił się miecz.
- Nie kłamię... - mężczyzna zasłaniał się rękami wymierzonego w niego miecza. - Miejsca starczy dla wszystkich. - powiedział uśmiechając się w stronę dziewczyn.
- Zboczeniec! - wrzasnęła Midori i walnęła Caladana głownią miecza. Potem oburzona wyszła do przebieralni.
- Ciekawe jak smakuje twoja krew... - wyszeptała Saya i poszła za Midori, a Caladan został w łaźni w wielkim guzem na głowie. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 25-09-2010, 11:36
|
|
|
Gdy obudziłem się miałem problemy z wstaniem i dotknełem guza na głowie. Musiałem wywalić się na śliskiej podłodze. Jedynym sposobem na ukojenie tego stanu było pójście do tawerny " Pod śliwkowym okiem", gdzie znajdowało się pełno krasnali i Netherilczyków i czasem elfów popijających wino, oraz jaszczurek, grających gigantycznego ping ponga swoimi ogonami.
Przysiadłem do Krasnali przy barze, którzy każdy miał podbite oko, lub guz na głowie.
Spojrzeli na mnie i powiedzieli jednogłośnie
Kobieta.............
Nie wiedziałem co odpowiedzieć i jedynie przytaknełęm.
Jeden z nich pstryknął do barmana i zamówił na swój koszt jedno piwo imbirowe dla mnie .
Zaczełem sączyć napój dla ukojenia i starając przypomnieć co tak naprawdę się stało, bo coś mi zaświtało w głowie. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 17-10-2010, 14:08
|
|
|
Pod wieczór na korytarzu pojawiła się Midori, była cała poturbowana. W pasie miała mocno związany kawałek materiału z którego sączyła się krew. Dziewczyna rozejrzała się w około i znowu się teleportowała. Pojawiła się w swoim pokoju z małą apteczką, nićmi i igłą.
- Przeklęty Karel... Żeby tak traktować kobietę!? On chyba nie wie ile ta rana będzie się zrastać?! No i zostanie taka paskudna szrama... - wściekała się dziewczyna, wo końcu gdy złość jej trochę przeszła zaczęła opatrywać dziurę w brzuchu. Nie wyglądało to zbyt ciekawie, dobrze że większość narządów była nie naruszona, ale na wszelki wypadek zielonowłosa wyjęła książkę o anatomii. Gdy po paru godzinach skończyła wszelkie czynności opatrunkowe, podeszła do lustra i popatrzyła na nierówno obcięte zielone włosy. Wzięła nożyce i zaczęła wyrównywać kosmyki włosów. Gdy skończyła z jej długich ciemnozielonych włosów, które kiedyś sięgały jej do pasa zostały tylko lekko zakręcające się pasma włosów sięgające ledwo do ramion.
- Wyglądam teraz jak facet... Eh... |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-11-2010, 22:43
|
|
|
Caladan sączył swoje piwo gdy drzwi baru otworzyły się cicho. Caladan się nie odwrócił się ale spiął się w sobie czując pewną znajomą obecność. Nowo przybyły nie spieszył się bo po odgłosach kroków Resmok wywnioskował że obcy najpierw się zbliżył do baru. Nie usłyszał co zamówił ale zrobił to z pewnością co zdradzał dźwięk brzęczących monet. Chwilę potem znowu odezwały się solidne buty przybysza. Słychać było ze kluczy bo raz oddalały się raz przybliżały. W końcu jednak stanął tuż za Caladanem.
- Wolne? Przysiądę się jeśli łaska. - i nie czekając na pozwolenie zajął miejsce naprzeciw Resmoka.
- Głupio jest pić samemu....chyba że ma się smutki lub problemy.... - stwierdził przybysz upijając odrobinę ze swojego kufla. Gdy to czynił spod kaptura który zakrywał jego twarz wysunął się kosmyk zielonych włosów. Caladan uniósł brwi gdy nieznajomy wykonał gwałtowny ruch chcąc schować włosy ale w połowie manewru się rozmyślił. Opuścił dłonie na blat stołu i przysunął się nieco. Spod kaptura wysunęło się trochę więcej kłaków. Można też było dostrzec świecące oczy.
-Trochę szkoda ze nie spotkaliśmy się w Fearunie. Wirus był niczego sobie...prawie mnie wykończył. Tsunami uważam za niepotrzebne. Przyznam też że włamałem się do twojej opuszczonej bazy....a może raczej JEDNEJ z twoich opuszczonych baz. - dokończył akcentując silnie "Jednej" po czym zachichotał i odchylił się na krześle dając czas Caladanowi by zagadnął kim jest. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 28-11-2010, 01:19
|
|
|
Latacz rozejrzał się po pomieszczeniu i z zadowoleniem pokiwał głową. Wszystko w najlepszym porządku, stwierdził ustawiając ostatnie pudło na stercie innych. Wystawały z niego jakieś poskręcane szpikulce. Zabytkowe ani chybi, bo tylko takie przedmioty uważał za godne składowania.
Otrzepawszy ręce po skończonej pracy przysiadł na krześle i zaczął rozmyślać. Rozpakowywanie skończone, na zwiedzanie siedziby jego nowej organizacji przyjdzie czas później...
Trzeba się napić! pomyślał sobie i poszedł do wyjścia zgarniając po drodze z wieszaka motocyklowe gogle, pilotkę i długi biały szalik.
W knajpie dał się słyszeć stłumiony warkot silnika i kilka głośnych trzasków. Potem maszyna ucichła z rzężeniem a do wnętrza baru wszedł Latacz wyplątując się z szalika.
Wesołym głosem zaordynował karczmarzowi by podał mu piwo. Uregulował należność i ruszył w stronę wolnych stolików. Zauważył jednak Caladana i skręcił w jego kierunku.
-Hej! Dobrze cię widzieć, właśnie wniosłem wszystkie moje graty do... - zaczął ale zobaczył siedzącego obok mężczyznę i zamilkł.
Przeszukiwał szybko swoje wspomnienia. Co prawda przybysz był zakapturzony...
Po chwili natrafił na odpowiednie wspomnienie z jakiegoś swojego snu i był już prawie pewny, że wie z kim ma do czynienia. No, no pomyślał i przywitał się siadając.
Caladan wyglądał na zamyślonego, a jego rozmówca wciąż uśmiechając się pod nosem kiwał się nonszalancko na tylnych nogach stołka.
Latacz zaczął wpatrywać się w niego intensywnie, od czasu do czasu kręcąc leniwie kuflem. |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|