Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
FLCL |
Wersja do druku |
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 03-08-2009, 22:02
|
|
|
demiCanadian napisał/a: | Rickenbacker... |
Znaczy, że co? Sprężyna? : ( |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Hawk
Dołączył: 11 Sie 2009 Status: offline
|
Wysłany: 12-08-2009, 06:14
|
|
|
Tak więc skończyłem... podsumuję może moje wrażenia w kawałkach
Ep1 Hmmm... Ciekawie się zapowiada
Ep2 Ale osochozi?
Dłuuuższa przerwa
Ep3 eee... nadal nie rozumiem
Ep4 o.O
Ep5 O.O
Ep6 O.O
Podsumowując, mamy do czynienia albo z totalnym gniotem, albo z serią wybitną, nie podejmuje się tego po pierwszym razie ocenić.
Na pewno niesamowicie ciekawe są rysy postaci., dość dokładnie pokazane, jak na tak krótką serię.
Genialna muzyka... Grafika specyficzna.
Humor, jestem fanem absurdu, bawią mnie gagi Pythonów, czy wariactwa w utworach Mrożka, ale do licha, to chyba troszkę za dużo momentami, absurd w uniwersum absurdu... Mimo wszystko oceniam raczej pozytywnie.
I wreszcie, rozmyslania, o czym to jest.. Chyba o miłości, jeśli tak to nie do końca wyłapuje cały sens (choć rozumiem, co i jak) może o dorastaniu (na co wskazują zwłaszcza odcinki za półmetkiem i ewidentna przemiana bohatera), na pewno o kłopotach z samym sobą. A jeśli o ttym wszystkim na raz, to seria jest jednak geniealna... Jeśli nie... To sam nei wiem o czym jest... Może jeszcze o czymś innym...
No i bas Haruki - genialny. |
_________________ "Between the good and bad is where you'll find me, Reaching for heaven"
|
|
|
|
|
Chatoyant -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-01-2010, 22:21
|
|
|
Hawk napisał/a: | mamy do czynienia albo z totalnym gniotem, albo z serią wybitną |
Hm, jak można nie odróżnić TOTALNEGO GNIOTA od serii WYBITNEJ? :P
Znaczy, dziwne to podsumowanie.
Hawk napisał/a: | absurd w uniwersum absurdu |
Z Twoich komentarzy dla każdego odcinka mogę mniemać, że dopiero od 4 robi się ciekawie - znaczy jeszcze ciekawiej niż to było w poprzednich. Przy czym podsumowujesz to jako absurd w uniwersum absurdu. Jestem PRZED czwartym odcinkiem i już mogę to ocenić jako mocno zakręcone. No to zapowiada się miły seans, hehe.
Dziwne, ale lubię, jak jest napakowane aluzjami, co do których istnieje ryzyko, że ich nie odczytam na początku - nawet. Od razu widać, że to jest seria na kilka razy. I to z dużymi przerwami pomiędzy owymi razami. Pasuje mi! |
|
|
|
|
|
s3shir0
Dobrze wychowany
Dołączył: 27 Gru 2009 Skąd: Zabrze Status: offline
|
Wysłany: 19-01-2010, 22:44
|
|
|
Hawk napisał/a: | Tak więc skończyłem... podsumuję może moje wrażenia w kawałkach
Ep1 Hmmm... Ciekawie się zapowiada
Ep2 Ale osochozi?
Dłuuuższa przerwa
Ep3 eee... nadal nie rozumiem
Ep4 o.O
Ep5 O.O
Ep6 O.O |
Dokładnie to samo u mnie. Jakoś w ogóle do mnie nie trafił dowcip, który został mi zaserwowany. Według mnie to jest zakręcone (no raczej za słabe słowo, ale na więcej mi nie pozwala regulamin) tak bardzo, że nie byłem w stanie tego przyswoić. Za dużo tych głupot. Takie moje odczucie. |
_________________ Kłamstwo bywa wszak marzeniem złapanym na gorącym uczynku. |
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-01-2010, 15:48
|
|
|
Chatoyant napisał/a: | Hm, jak można nie odróżnić TOTALNEGO GNIOTA od serii WYBITNEJ? :P |
Gdyby ludzkość to wiedziała to recenzenci i pewna ilość osób z przemysłu filmowego straciłoby pracę. Granica potrafi być tutaj cienka jak wszyscy diabli i ocena końcowa zależy od indywidualnego odbiorcy. I jakkolwiek FLCL nie widziałam to parę razy przy książkach miałam podobne uczucie: że to co czytam albo jest wybitne albo totalnie głupie. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Chatoyant -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-02-2010, 21:52
|
|
|
Tren napisał/a: | Gdyby ludzkość to wiedziała to recenzenci i pewna ilość osób z przemysłu filmowego straciłoby pracę. Granica potrafi być tutaj cienka jak wszyscy diabli i ocena końcowa zależy od indywidualnego odbiorcy. I jakkolwiek FLCL nie widziałam to parę razy przy książkach miałam podobne uczucie: że to co czytam albo jest wybitne albo totalnie głupie. |
Pardon, ale dla mnie to po prostu niedostateczne poznanie dzieła. Czytam już trzeci rok Tęczę grawitacji Thomasa Pynchona. Wiem, że mi się podoba, bo mimo iż jest niesmaczna, to liryczne momenty w porównaniu z tym pierwszym faktem tylko zostają uwypuklone - jednak stawiam wielki znak zapytania nad oceną tego dzieła. Ale tutaj w grę wchodzi też istotna rzecz - że to jest dzieło postmodernistyczne, gra z czytelnikiem, wystawianie go na próby i tak dalej. Czyli, krótko mówiąc, nie wiesz, czy przypadkiem autor nie robi Cię w wała, parafrazując wypowiedź Franka Zappy (który sam jest autorem takiego bajzlu w dziedzinie muzyki, że cytowanie go w tym kontekście jest aktem hipokryzji).
Tak więc czytam tę Tęczę grawitacji, jednak nie mówię "nie wiem, czy to arcydzieło czy g...", bo po pierwsze to nic nie rozwiązuje, po drugie to pójście - ogromne - na łatwiznę, po trzecie natomiast - to oszukiwanie się, że się coś o dziele wie. Tak naprawdę nic się nie wie o dziele istotnego, jeśli nie jest się w stanie mniej-więcej jasno określić, czy się podoba, czy się nie podoba. G... się raczej nie podoba.
Piszę, to co sama doświadczam z wszelakimi zadaniami postawionymi przez twórcę przed odbiorcą - być może jednak jest coś takiego jak ambiwalentne odczucia wobec dzieła kultury ;>.
Każdy oczywiście ma prawo oceniać wg własnych odczuć. Jeśli rzeczywiście ma się ambiwalentny, schizofreniczny stosunek do dzieła, to fakt, można i machnąć wypowiedź: "już sam nie wiem, co o tym myśleć". Tak samo wkurza mnie gadanie o wariacie i o geniuszu jako o dwóch stronach tego samego medalu. Jest pewna granica. Są pewne kryteria. Objaw choroby a objaw zdrowia. Coś nie mającego sensu i coś mający "sens, że aż wyższy".
Sorry za off-top. Co do samego FLCL - jak to Andrzej Pilipiuk, widać miłośnika anime napisał, to, co łapiemy z anime to bodajże nie więcej niż 10% przekazu. Nie znam się na tym, ale jakoś mi tu pasuje. Tak więc - jak mówiłam - liczy się, jak dobrze coś poznałeś. |
Ostatnio zmieniony przez Tren dnia 01-02-2010, 22:03, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 01-02-2010, 21:54
|
|
|
Chatoyant - ale z tym akurat różnie bywa. Ja na przykład uważam, że taki Violinist of Hameln to niesamowita wręcz chała, co nie przeszkadza temu być jednym z moich ulubionych anime. |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Chatoyant -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-02-2010, 22:09
|
|
|
Może sekret tkwi nie w samym dziele, ale w tym, że na przykład w kontekście świata zewnętrznego dobrze Ci się kojarzy? Hm, w sumie też kiedyś spędzałam całe popołudnia na katowaniu się "muzyką" Franka Zappy (choć trzeba przyznać, że kilka* kawałków miał ciekawych, ba, nawet... melodyjnych!), ale robiłam to tylko dlatego, że znajomy tego słuchał. Teraz lubię sobie wrócić do tych kilku kawałków i już.
Poza tym już sama Twoją świadomość, że to jednak chała, świadczy o tym, że masz dystans do dzieła. A to się jak gdyby nie liczy :P.
__________
* - kilka kawałków na ok. 70 płyt. Zabija mnie to. |
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 01-02-2010, 22:33
|
|
|
Chatoyant napisał/a: |
Pardon, ale dla mnie to po prostu niedostateczne poznanie dzieła. |
Moim skromnym zdaniem "dostatecznie poznać dzieło" jest w stanie tylko autor, tudzież profesjonalny krytyk literacki. Takie jednostki jak ja mogą co najwyżej próbować wyłapać piąte przez dziesiąte z tego o co twórcy chodziło.
Chatoyant napisał/a: | Tak więc czytam tę Tęczę grawitacji, jednak nie mówię "nie wiem, czy to arcydzieło czy g...", bo po pierwsze to nic nie rozwiązuje, po drugie to pójście - ogromne - na łatwiznę, po trzecie natomiast - to oszukiwanie się, że się coś o dziele wie. Tak naprawdę nic się nie wie o dziele istotnego, jeśli nie jest się w stanie mniej-więcej jasno określić, czy się podoba, czy się nie podoba. G... się raczej nie podoba. |
Przepraszam, ale myślałam, że mówimy na temat odczuć dotyczących dzieła, a nie ostatecznych wnioskach. Poza tym czytelnik nigdy nie będzie w stanie w pełni pojąć dzieła. A jaki jest sens tworzenia arcydzieła, którego nie zrozumie nikt poza autorem? Żaden, może z wyjątkiem satysfacji.
A tak na marginesie: gówno można wypolerować tak, że aż lśni i wtedy wygląda naprawdę ładnie.
Chatoyant napisał/a: | Piszę, to co sama doświadczam z wszelakimi zadaniami postawionymi przez twórcę przed odbiorcą - być może jednak jest coś takiego jak ambiwalentne odczucia wobec dzieła kultury ;>. |
A co jeśli twórca chciał byś odczuwała ambiwalentne uczucia?
Chatoyant napisał/a: | Każdy oczywiście ma prawo oceniać wg własnych odczuć. Jeśli rzeczywiście ma się ambiwalentny, schizofreniczny stosunek do dzieła, to fakt, można i machnąć wypowiedź: "już sam nie wiem, co o tym myśleć". |
To według czego ma oceniać, jeśli nie według własnych odczuć? Cudzych?
Chatoyant napisał/a: | Tak samo wkurza mnie gadanie o wariacie i o geniuszu jako o dwóch stronach tego samego medalu. Jest pewna granica. Są pewne kryteria. Objaw choroby a objaw zdrowia. Coś nie mającego sensu i coś mający "sens, że aż wyższy". |
To z łaski swojej wyjaśnij mi dlaczego omawiając od trzech miesięcy literaturę dwudziestolecia międzywojennego uczę się przede wszystkim o dziwakach, ćpunach, dewiantach seksualnych i samobójcach? Bo jeśli to mnie czegoś nauczyło to tego, że geniusz i szaleństwo często idą ręka w rękę.
Chatoyant napisał/a: | jak to Andrzej Pilipiuk, widać miłośnika anime napisał, to, co łapiemy z anime to bodajże nie więcej niż 10% przekazu. |
Pilipiuk? Ten sam, który w swojej książce zrobił z Pikachu kebab? Miłośnikiem anime? Masz do tego pewne źródło? (z pewnych powodów wiele bym za to dała) |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Chatoyant -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-02-2010, 22:59
|
|
|
Widzę, że rzeczywiście kompletnie się nie zgadzamy.
Mogłybyśmy tak mówić w nieskończoność. Mnie chodzi o właśnie bardziej profesjonalne podejście do dzieła.
Co do kwestii "a co jeśli autor CHCE nam zrobić papkę z mózgu", to już się wypowiadałam. To jest gra z odbiorcą. I to co innego.
Co do g..., to słów mi zabrakło.
Co do tematu "szaleństwo a twórczość"/"twórczość a szaleństwo", to tylko chciałam pokazać pewną analogię, a nie dać przykład. No, a jeśli już mówimy o związku z twórczością z szaleństwem i innymi patologiami, to może to wynika z tego, że ludzie nieco zrównoważenie po prostu... lubią o tym pisać? ;> To, co człowiek tworzy, mówi o nim wiele. Jeśli pragnie szokować to to mówi o jego naturze. Jeśli pragnie mieć jakiś wkład w sensowne wyjaśnianie, takie tam - dążenie do prawdy, to też mówi o jego naturze. Jeśli jest skryty i milczy, to mówi o nim może jeszcze więcej.
[Nie powinnam dyskutować "na szybko". Kur...]
Co do Pilipiuka - wyraziłam tylko przypuszczenie, że jest miłośnikiem. Tak wynikało z tego źródła - bo wynika z niego ogólny fakt. Pilipiuk interesuje się tą formą sztuki. Źródło, owszem, mam - pokazuje ono, że pisarz dosyć głęboko JEST ZAINTERESOWANY mangą/anime. Może to tak ujmę. Dlaczego sądzę, że "dosyć głęboko"? Tren, jak znajdę źródło, to się dowiesz. Przepraszam za zamieszanie, ech. |
|
|
|
|
|
prof.mro
Gość
|
Wysłany: 05-12-2010, 12:37
|
|
|
ale żeście offtopa natrzaskali.
ja tam polecam flcl. Bogata treść, i 98% symboliki, która jednak nie nudzi, bo juz po przekształceniu z przekazu na symbole tworzy historie którą da się określić tylko jako "cool" właśnie. świetna muza, głębia, akcja, i fakt że oglądasz tę serie wiele razy, i zawsze wyłapiesz cos nowego. Na dodatek rąk nie starczy żeby wyliczać innych serii do których znaleźć można nawiązanie. ja między 2gim a 3cim oglądaniem zdążyłem obejżeć dwie inne serie anime i.. ..obie okazało się miały swój wkład w flcl
polecam serdecznie, ludziom o troche bardziej elastycznych umysłach.
reszta możliwe że zobaczy w tym tylko bełkot |
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 05-12-2010, 13:05
|
|
|
Duże litery, błagam, w tym momencie Twój post zinterpretować równie ciężko co FLCL... |
_________________ ...
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|