[Swarga]

Mi się dziś to wbiło w ucho: http://www.youtube.com/watch?v=o03cweAzQfY&feature=related

[Urawa]

Przemysław Gintrowski nie żyje. Na pamiątkę - moja ulubiona piosenka tegoż autora.

[Urawa]

Piłka nożna to zupełnie nie moja bajka, ale ten kawałek kupił mnie w 100%

[BOReK]

Radio z rana jak śmietana - przypomniałem sobie o Basi Trzetrzelewskiej i hitowym Time and Tide. Yep, kolejne utwory do składanki. :3

[sieciarz]

http://www.youtube.com/watch?v=0ODm9xlaYyo z powodu cenzury nie mogę podać tytułu :P

[korsarz]

Właśnie doszła kolejna płyta z http://nobient.pl . Tym razem Swen (Dzoncy) strOOp - "Forest In Peace". Polski psybient :) .
Utworu tytułowego można było posłuchać w kompilacji "Panta Deus", jest ona dostępna do pobrania w serwisie Ektoplazm.

Jeden z utworów:
Swen (Dzoncy) strOOp - "Brainsplitting"

Oprócz tego chilloutowy klasyk:
The Orb - "Little Fluffy Clouds" (]^_^[)

[Raul]

Die Arzte - Nur einen Kuss

[Raul]

Sweet Drop, opening z Usagi Drop. Polecam, bardzo optymistyczna piosenka.

I just wanna make you happy :)

Do tej piosenki chce mi się tańczyć albo chociaż poruszać w jej rytm. To nie jest takie częste. Ludzie się głupio patrza ale co mi tam.

[Urawa]

Muńkowi się chyba udało napisać najlepszą piosenkę od czasów "Kinga".

[BOReK]

Erasure. Chorus. Nic więcej nie napiszę. :D

[Raul]

Przepraszam, że bez niemieckich znaczków.[poprawione]
Die Ärzte - Ich weiß nicht (ob es Liebe ist)
To nie jest oficjalny klip, raczej zabawny flash stworzony przez fana do tej piosenki.
Dobre pytanie, co to właściwie jest ta miłość.

[korsarz]

Zakupiona w sklepie Generator.pl płyta "Music for Subway - Symphony for Analogues" autorstwa Odyssey. Płyta nagrana (tekst z okładki) "przy użyciu wyłącznie analogowych syntezatorów z lat 70 XX wieku". Stara, dobra el-muzyka w stylu wczesnego Jean-Michel Jarre'a :) .

[BOReK]

Mordę może mam nie w tamburyn, ale Little Green Bag mogę z czystym sumieniem polecić.

[Urawa]

David Bowie, bodaj pierwszy kosmita muzyki rockowej. Zawsze miałem z tym gościem problem. Nie, nie z racji tego, jak wyglądał, bo w muzyce to mało istotne, ale z jego piosenkami. Lubiłem "Ziggy Stardust" za kapitalny riff, ale kiedy usłyszałem ten kawałek w wykonaniu Bauhaus, wersja Bowiego poszła w odstawkę. Podobnie było ze znakomicie skądinąd zaaranżowanym 1984 ale dopiero Tina Turner wyciągnęła z tego kawałka prawdziwy power. Na szczęście zostały Bowiemu kawałki, których jak do tej pory nikt chyba lepiej od niego nie zagrał, jak choćby znakomity "Starman" lub jego opus magnum (przynajmniej moim zdaniem), czyli "Odyseja Kosmiczna", jeden z pomników psychodelicznego rocka w jego najszlachetniejszej, ale nie przegadanej postaci.

[pestis]

Też wolę wersję Bauhaus.

A tu Foals. Dzięki B. już nie tak hipsterscy, a piosenka genialna.

Foals - Inhaler