FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30
  Jaka jest wasza ulubiona broń? Proszę piszcie!
Wersja do druku
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 16-07-2003, 18:02   

Dotarlszy na miejsce, oglada uwaznie ruiny Swiatyni Ceiphieda.

F : Cokolwiek tu sie stalo, energia wyzwolona zburzyla przy okaji swieta bariere nad tym miejscem... <zamyka oczy i koncentruje sie> To wszystko mialo miejsce wiele dni temu, ale mimo to wyraznie czuc tu slady po uzyciu poteznej dawki chaotycznej energii...znam tylko 2 osoby zdolne z niej korzystac...
X : <pojawia sie za nim> Podziwiamy nowa atrakcje turystyczna miasta? ^^
F : Kiepski zart. Po tym wszystkim wole przez jakis czas nie pokazywac sie Shabsterowi - mow wiec co wiemy.
X : <powazna mina> Zastanawia mnie gdzies sie podziewal podczas tego kryzysu, ale to opowiesc na inna pore. Rubinooki Lord postawil wszystkie swoje slugi w pelnej gotowosci - mamy obstawione wszystkie miejsca "spoczynku". Najpotezniejsi Mazoku, w tym ja - zajmuja sie wysledzeniem sprawcy.
F : Jakies postepy? Od ilu dni trwa to "polowanie"?
X : Dzis mija 5 dzien...a co do postepow - nawet bez sledztwa mozna sie domyslic ze najprawdopodobniej to sprawka Kruka.
F : Wiec udawala te utrate mocy?
X : Byc moze...ale nie mozemy dzialac pochopnie - Rubinooki uznal ja za wazna "figure" wiec zanim podejmiemy akcje - musimy byc pewni ze to ona.
F : Rozumiem...<wzdycha> Ide wiec to z niej "wydusic". <zbiera sie do teleportu>
X : Chwileczke. Tym razem nie tobie przypadla ta osobistosc. Moim zadaniem jest miec na nia oko i interweniowac we wlasciwej chwili. To bardzo delikatna sprawa i musimy jej dac poczucie swobody, zanim zadzialamy.
F : He? Wiec co ja mam robic?
X : Zellas-sama wspominala cos o drugim potencjalnym zagrozeniu - duzym skupisku wampirow, w jakiejs puszczy na wschod stad. Podobno ich przywodca planuje zebrac armie i zaatakowac Kataart, glupiec...
F : Heh, zdaje sie ze trafie tam. Nawet dobrze sie sklada, bo mam pewne niedokonczone interesy <usmiecha sie przebiegle>.
X : Jeszcze jedno - nie wiemy jaka moca dysponuje teraz Sae, w razie konfrontacji mam do dyspozycji tylko Regisa. Przydalby sie ktos jeszcze.
F : Chyba wiem dokad zmierzasz. W porzadku - wez ze soba As`a. Tylko pilnuj zeby nie narozrabial.
X : Jesli wszystko ustalone - wracam do roboty <glupawy usmieszek, po czym znika>
F : I pomyslec ze cala ta afera zaczela sie tak niewinnie... <znika>

..............................................

Idac przez geste zarosla natrafia na slad na ziemi - wygladal jakby niegdys stala tu pewnego rodzaju sciana, lub bariera.

F : Bariery w tym gaszczu? Ale skoro juz jej nie ma, to znaczy ze bestie poczuly sie zbyt bezpiecznie...bedzie to je drogo kosztowac

Dociera w koncu do wioski, gdzie oczywiscie zastaje komitet powitalny wapirow. Nie atakuja go one jednak...

F : Co jest? Juz strac was oblecial? Jeszcze nawet sie nie ruszylem...
W1 : Nasz przywodca nie zyje...pokonal go czlowiek i wraz z towarzyszka, opuscil wioske. Bez wodza pierwotny plan ataku na rase demonow zostal odwolany...bedziemy tu zyc w pokoju.
F : Zyc w pokoju tak? Hmmm, pod warunkiem ze wam na to pozwole <okrutny usmiech>.
W1 : Co takiego?!

Wampiry zaczynaja zbierac sie wokol przybysza, gotowe do ataku.

F : <w reku pojawia mu sie czerwona wiazka energii, ktora coraz szybciej przybiera na objetosci> Co prawda unicestwienie waszego lorda zalatwialoby sprawe, ale wole nie zostawiac za soba niedociagniec...co to by bylo gdyby okazalo sie ze musialbym tu wracac? <szyderczo spoglada wokol>
W1 : Bedziemy walczyc o wlasne zycia!! Na niego bracia!

Gdy horda wampirow wlasnie zamierzala na niego skoczyc...

F : DRAGU SLAVE!!!

Wybuch pokryl caly obszar wioski.
..................................
Sat wraz z oslabionym Raflikiem, uslyszeli za soba potezny grzmot i zauwazyli tumany dymu i kurzu w powietrzu. Po chwili materializowala se przed nimi znajoma postac.

F : Tu jestescie. Widze ze poradziliscie sobie z ta wielka wampirza szycha...ale zapomnieliscie o reszcie niedobitkow wiec was wyreczylem. <spoglada na bladego Rafla, podpierajacego sie na Sat> Co mu jest?
S : Wampirze ugryzienie. Musimy sie pospieszyc.
R : Podobno...jest jakis sposob by zapobiedz transformacji? <spoglada na niego wyczekujaco>
F : Owszem jest. Ten rodzaj polimorficznej hemofilii jest dosc latwo uleczalny i moglbym zrobicure na miejscu...pod warunkiem ze choroba jeszcze sie nie zaklimatyzowala. Ile czasu temu go ugryziono?
S : Jakies...2 godziny temu.
F : 2 godziny...<zamyslony> Biorac pod uwage ze nad ta wioska unosilo sie pelno zarazkow choroby, przyspieszajacych jej rozwoj - troche sie spoznilismy.
R : He?! O_O
F : Ale spokojnie ^^. Z tego co wiem mozna uleczyc nawet nieszczesnika, ktory juz przeszedl transformacje.
S : ...Myslisz o tym samym co ja?
F : <kiwa glowa> Najwidoczniej. Sluchaj Rafl - wedlug legend pierwszy wampir powstal za sprawa starozytnego demona, niepodlegajacego zadnym Lordom Mazoku. Nazywali go Molag Bal. Obecnie malo kto o nim pamieta i nawet kultysci juz go nie czcza...ale slyszalem ze gdzies w Nowym Swiecie <wyjmuje mape globu> a dokladniej na tej wysepce zaraz za dawna Bariera - sa jeszcze ruiny jednej z jego swiatyn. Jesli udalbys sie tam...kto wie - moze udaloby ci sie go przywlac i przekonac do zdjecia klatwy.
R : Chyba nie mam wyboru...
F : Ktos powinien ci towarzyszyc - jednym z minusow wampiryzmu jest to ze czasem traci sie kontrolenad instynktami i staje bezmyslna bestia...ja mam akutalnie pilne sprawy wiec odpadam...ale na twoim miejscu poprosilbym Sat. W kazdym razie - powodzenia <po czym zniknal>

.................................
Siedzac w astralu.

F :Dobra tamta kwestia rozstrzygnieta...ciekaw jestem jak fioletowcowi idzie. Lepiej miec oko na jego wyglupy bo mozemy miec powazne klopoty...

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 11-09-2003, 17:29   

"Biała energia... obok niej pulsujaca niebieska... nagle czarna aura przenika do bialej energi i ja pozera... wszystko staje sie czarne... ale nadal trwa niebieska pulsujaca energia... i nagle przychodzi dziwna czerwonawa kula... stoi obok ciemnoczarnej energi poczym zamienia sie w ciecz i czastka wplywa do czarnej energi... a reszta do owej pulsujacej blekitnej.. Czrna energia zaczyna wirowac.. poczym robi sie szarawa... czasami staje sie bielsza.. czasami czarniejsza.... a owa blekitna energia??? zwiekszyla sie nieco i nabrala lekkiego odcienia czerwieni..."
Raflik otwiera powoli oczy...
R://czyzby to byl sen proroczy... czy tylko tak mi sie snilo... i zreszta.. gdzie ja jestem???//
Rozejrzal sie... lezal na jakiejs starym kamieniu, ktolry sluzyl wyraznie jako chodnik.. ale teraz byl zarosly miekim mchem... przed nim wznosila sie jakas wielka stara budowla.. stara gdyz opatulalo ja rozne zielsko... po swojej prawej stronie widzial brzeg i morze i slonce ledwo ledwo wznoszace sie nad horyzontem... po prawej byla jaks gora...
Raflik przypomial sie co sie stalo i gdzie jest... zaraz kiedy Final znikl... razem z Sat przeteleportowali sie tutaj... namowil sat ze sam da rade... i sat odeszla.. sam chcial podejs do swiatyni... ale widac zemdlal po drodze...
Spojrzal na swoje rece... były bardzo blade i kosciste.. pomacal sie rekami po twarzy... i wyczul dwa duze kly w jego ustach.... spojrzal na slonce... jakaby ze smutkiem.. ze widzi je ostatni raz... Nagle silny bol chwycil go za serce i rozszedl sie po calym ciele...
R: A Niech to.. Transformacja zakonczona a ja debil patrze na slonce...
Bol stawal sie coraz wiekszy.. coraz bardziej nieznosny... ale na szcesie ostatnie promienie slonca schowaly sie za widnokregiem... Raflik odetchnal gleboko... nie czol jusz bolu. Wstal.. i powoli podszedl do swiatyni... przed przejsciem w jej progi zawachal sie... byc moze to tylko legenda ten Molag Bal.. ale ostatecznie wszedl...
Swiatynia byla w oplakanym stanie... wszedzie pelno pajeczyn.. walajacych sie kolumn.. i wogole smierdzialo... Na samym srodku zobaczyl cos co w czasach swietnosci zapewne bylo oltarzem... podszedl do tego... na owym stole zobaczyl jakies znaki runiczne...
R: Hmm.. to chyba jest jakies zaklecie przyzywajace...
Przejechal renka po owych runach... zaczely sie swiecic nazloto... po chwili ze srodka wytryslo swiatlo z ktorego zaczela sie formowac jakas postac
MB: Ktory z moich dziel smie mi przeszkadzac w moim snie!?
R: Witaj... o potezny demonie... Nazywam sie raflik.... otoz zostalem ukaszony przez wampira... i wbrew mej woli stalem sie Wampirem...
MB: wiec czemu do mnie przychodzisz??? stworzenie chaosu..
R: Otoz.. jestem straznikiem miecza AQUA... wiec chyba nie moge byc wampirem.. pozatym nie lubie zabijac niewinnych ludzi.. a wampir zywi sie krwia
MB: Wodny smok mowisz??? mialem z nim pewne zatargi.. stare dobre czasy.. ale teraz.. nie mam wyznawcow, wogole jestem zapomnianym bogiem... i nie wiem czy mam moc przywracania normalnych postaci..
R: Co??.. To tyle zachodu na nic???
MB: w sumie... moge dac ci czastke siebie.. ale nie wiem czy to podziala...ale niestety ciebie to nie uleczy..
R: a w najlepszym przypadku???
MB: bedziesz jakby pol-wampirem... slonce nie bedzie ci szkodzic.. i nie bedziesz musial pic tyle krwi...
R: Zgoda... coi mam zrobic???
MB: CZekaj... moze ty sie zgadzasz... ale jesli dam ci czaste siebie... sam zgine.. wiec nie wiem...
R: ale po czo ci takie zycie??? mozesz byc tylko w stanie letargu.. nigdzie sie nie ruszasz... nie masz wyznawcow ani nic...
MB: W sumie... masz racje... takie zycie jest gorsze niz smierc.... Nadstaw swoj miecz...
Raflik wystawil swoj miecz... Nagle zaczly strzelac blyskawice... bezksztaltna forma swiatla ktora byl Molag Bal zaczla jakby sie topic, i przelewac na miecz... z miecza zaczela oblewac cialo Raflika.. Raflik poczol ogarniajacy go chlod i drescze... zemdlal...
Obudzil sie dopiero o swicie... wstal... z zewnatrz nie widzial zadnej zmiany w swoim ciele... ale kiedy wyszedl na slonce zauwazyl ze go wcale nie razi... nie czol tesz zadnego bolu..
R: a wiec to zadzialalo... No teraz moge stanac do walki..
<usmiechnal sie krzywo i znikl....>

[edit=Avellana] Saerie, Final - jeśli wrócicie i będziecie chcieli otwarcia tego topica, wystarczy jedno słowo...

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 30 z 30 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group