Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
W poszukiwaniu klejnotów (Agenda, WiP, Anty-WiP) |
Wersja do druku |
Ryuzoku
Dołączył: 22 Cze 2003 Status: offline
|
Wysłany: 11-08-2003, 19:20
|
|
|
<Nagle słońce staje się czarne i zachodzi grupa zostaje przeniesiona w inne bardzo mroczne miejsce gdzie wszyscy czują że nic nie mogą zrobić... Nagle przed nimi ukazują się dziwne sceny na kturych widać Złotego Smoka walczącego z armią Mozoku>
Xen-emm...Disant wiesz gdzie jesteśmy?
Dis-nie ale mam wrażenie że nic nam nie grozi...
<Nagle Smok ppod wpływem uderzeń pada na ziemię ciężko oddychając>
Ave-Co tu się dzieje?
<Nagle niewiadomo z kąd słychać głos Ryuzooku>
Ryu-To co widzicie to tylko wizja przeszłości którą stworzyłem...
Dis-Ale po co? I dlaczego nie pilnujesz filaru światła?
Ryu-Pilnuję moja armia stale okrąża świat wrut...
Ave-Armia?
Ryu-Tak armia Złotych Smoków ze względu na ostatnie wydarzenia postanowiłem je przywołać...
Dis-Dobrze ale po co to wszystko, po co nam to pokazujesz?
<w tej chwili Złoty Smok z iluzji wypowiada jakąś inkantację po czym wyjmuje swój miesz, przebija się nim i wraz z bronią znika>
Xen-Ten miecz wygląda tak jak ten którym włada Ryuzoku.
Ryu-Tak to ja jestem i byłem tym Złotym Smokiem.
Ave-Ale skoro to twoja przeszłość to powinieneś być martwy?
Ryu-Nie inkantacja którą wtedy powiedziałem sprawiła że się odrodziłem jako chimera Smoka i człowieka.
Dis-No i co to ma wspulnego z naszą wyprawą?
Ryu-To że ta inkantacja zamknęła też i drogę armii Mozoku z kturą walczyłem a niedługo przestanie działać...
Ave-Co to znaczy?
Ryu-To znaczy że ta armia przybędzie za mną jako za ostatnim z
Smoczych Valów.
Dis-Valów?
Ryu-Tak jestem Valem Złotych Smoków i tak jak Val Avegras dla was bardziej znany jako Val Gaav był Valem Starożytnych Smoków
i ja dzierżę moc całej mojej rasy, ale...
Xen-ale?
Ryu-Ponieważ stałem się chimerą mogę posługiwać się również magią demonów.
Ave-Czy to tego miałam się domyśleć?
Ryu-Nie chodziło mi o związek wszelkich Smoków z klejnotami których szukacie, ale nie ma na to czasu...
Ave-I o co ci chodziło z tym jak się do ciebie zwracamy?Sądze że to nie twoje imie.
Ryu-Nie Ryuzoku to tylko przydomek tego kto reprezentować ma Wszelkie Smoki...
Dis-A jaki to ma związek z naszą wyprawą?
Ryu-ponieważ zbliżają się wielkie zmiany i...
Xen-Iiii...
Ryu-I to jeszcze tajemnica...
Ave-więc może wiesz o co chodziło z tym imieniem "czterdzieści i cztery"?
Ryu-Tak,czterdzieści Mozoku i cztery powołane do życia przez Władcę Koszmaru,
To one niemal mnie nie zabiły w walce jaką wam pokazałem i to one tu przybędął by przygotować świat Agendy na przyjście nicości...
<Po chwili głos Ryuzoku cichnie i wszystko wraca do normy z przed zachodu słońca które znów świeci pełnym blaskiem>... |
Ostatnio zmieniony przez Ryuzoku dnia 11-08-2003, 20:49, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 11-08-2003, 19:28
|
|
|
<Yuby przyglądał się wulkanowi.>
Y: Po co sprzęt? W tym wulkanie niewiele on pomoże...
D: ???
Y: Trzeba smoka przywołać.
<Yuby zamknął oczy, by wywołać w myślach obraz Ryuzoku.>
Y: Będziemy potrzebowali twojej pomocy.
R: Do czego?
Y:Trzeba wywołać smoka, ale do tego będziesz mi ty potrzebny, jako że jesteś złotym smokiem. |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 11-08-2003, 19:39
|
|
|
Avellana kręcąc głową rozglądała się po okolicy i uspokajała spłoszoną lamę.
- Pogrzmiał, dał nam przedstawienie do kolacji i zniknął. Miya, masz trochę marchewki?
- A... Ależ proszę, ale przecież lamy nie jadają marchwi?
- A co mają jadać, smoki?
Lama najwyraźniej była całkiem zainteresowana marchwią. Poczęstowała się, a potem zaczęła się paść na pobliskich resztkach roślinności.
- Czy nie powinniśmy tu sprowadzić Ryuzoku? - zainteresował się Xeniph. - Distant, ty chyba mógłbyś...
- Mógłbym, ale nie zrobię tego. Jeśli Ryuzoku ma swój plan - niech się go trzyma. Na razie... Ta armia złotych smoków może się bardzo przydać.
- Wiesz, jakoś wolałbym, żeby nie trzeba było ich wzywać - powiedział z lekko urazą Mazoku. - W dodatku pozwoliliście temu stworowi uciec.
- Trzeba chwilę odpocząć, a nie od razu lecieć do tego wulkanu. Nie każdy jest Mazoku, niektórzy muszą czasem coś zjeść i spać - zauważyła praktycznie Avellana.
- Albo dać się zjeść, jeśli ten stwór wróci z mamusią... - uśmiechnął się złowieszczo Mazoku.
Miya, zajęta przyrządzaniem herbaty, tylko machnęła ręką.
- A od czego mamy dzielnych obrońców? Poradzicie sobie bez trudu!
Panowie popatrzyli po sobie, zastanawiając się, jak wyrazić powątpiewanie, nie narażając reputacji. Ostatecznie żaden nic nie powiedział.
- Ostatecznie - podsumowała Avellana, wyciągając z juków lamy obrusik - mamy nowy element układanki. Oprócz klejnotów smoków górskich pojawiły się złote smoki... Ryuzoku, noszący imię całej rasy... Noszący w sobie całą rasę. Słyszałam, że to możliwe. Ale to znaczy, że naprawdę możemy tu mieć wysyp złotych smoków. A co gorsza - ścisza głos - złote smoki nie lubią konkurencji. Więc nie wiem, przed kim w sumie przyjdzie nam bronić tych klejnotów.
- Ryuzoku należy do Agendy - przypomniał Distant. - Jestem pewien, że pozostanie lojalny wobec przyjaciół. A czy zechcesz odpowiedzieć mi na jeszcze jedno pytanie?
- Słucham?
- Po co ci ten obrus?
- Taki drobiazg, pożyczyłam z Sanctum... Zaraz zobaczymy, czy działa. Stoliczku, nakryj się! No i mamy kolację. |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Szaman Fetyszy
Epic One
Dołączył: 06 Maj 2003 Skąd: Z emigracji wewnątrzkrajowej Status: offline
|
Wysłany: 11-08-2003, 19:45
|
|
|
*Tymczasem Bambosh podszedł do pozostałych*
BR:No! Wybawiłem Alirę z tarapatów. Była tu jeszcze przed poblokowaniem portali, zwinęła mi pewne urządzenie i wysmażyła niezły pasztet, ale całe szczęście wyszliśmy z tej kabały w jednym kawałku...
D:Chyba wiem jaki pasztet... ^^'''
BR:Ale nie o tym miałem mówić. Chciałbym wam trochę przybliżyć Mistyczną Krainę, jako iż jestem jej mieszkańcem i władcą. To są spokojne ziemie, niewielki to wymiar. Jest tu kilka wiosek, kopalni, no i oczywiście mój statek dowodzenia wraz z mniejszymi Ha'Takami. Najszybciej możecie oberwać po mordzie w karczmie "Pod zdechłym kogutem", mamy do tego sporo lasów, wróżek, nimf, ruiny wieży magów i zamek, w którym rządzi jeżdżący na byku książę Don Kamroth. Smoków były dwie sztuki, niezbyt groźne, jeden został zabity nim zostałem Bambosh Riderem, a drugiego zabiłem broniąc się, bo myślał, że jestem jego dziewicą na pożarcie ^^''''.
ALL:^^''''
BR:Ale kontynuujmy. Jest jeszcze wyspa, na której podobno wyłoniły się Starożytne i Białe Bamboshe i te góry... gdzie Starożytni pokonali Lucyfera... Mozna tam się udać, ale lepiej nie szaleć przy zapieczętowanym portalu... jeśli Lucyfer by się uwolnił... nawet Starożytni byli go w stanie jedynie przegnać do Piekła i zapieczętować portal... więc nie ma sensu się tam zbliżać, chyba że chcemy wszyscy zginąć. Tak czy owak mamy trzy miejsca związane z magią: góry, wyspę i ruiny wieży magów, którzy porywali dziewczęta i czasami chłopców... z tego co wiem już nie istnieją ^^.
XEN:Zaraz... to znaczy nie od zawsze byłeś Bambosh Riderem?
BR:Tak, ale nie czas i pora na wykład "Skąd się biorą Bambosh Riderzy". |
|
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 11-08-2003, 20:11
|
|
|
<Yuby siedzi popijając herbatę.>
Y: Złote smoki... Będzie ubaw, jeżeli spotkają się z moją armią.
A: Jaką znowu armią?
Y: Górskich smoków. Podejżewam, że niedługo się zjawią. Na pewno też wyczuły co się dzieje.
D: To się zaczyna robić niewesołe.
Y: Spokojnie, jestem krolem. Póki mnie nikt nie zagraża, one nie będą dla nikogo niebezpieczne... |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 11-08-2003, 20:39
|
|
|
<Wszyscy, którzy musza zajadają się dzięki obrusowi Avellany>
Y: A więc przywołamy smoka!!
D: Oj Yuby, Yuby czy wyprawa do jeziora niczego cie nie nauczyła!! Napewno i ten klejnot ma swoich strażników. Uwazasz sie za krola smokow ale czy pojda za toba na kazde zawolanie. Używając jakiejkolwiek magii w tym miejscu sprowdzisz na nas tylko nieszczecie.... Mogę zasemblowac z uzyciem moich nanitow kombinezony z adamentium wciagu 30 minut. I wszyscy pójdziemy do tego Wulkanu po cichu!! Nie bedziemy tracic czasu na niepotrzebne walki!
Serika: Ale...tam jest gorąco! Nie wytrzymamy za długo!
D: Spokojnie, kombinezony te stanowia szczyt techniki przetrwania w najgorszych srodowiskach. Co sie tyczy tych wszelkich numerologii uwazajcie co twierdzicie. To wszystko to tylko stare legendy waszych rodzinnych swiatow i tylko czesc w nich jest prawdziwa. Tylko sprawdzone informacje moga uchodzzc za wiedze. Reszta znaczy zapewne tyle co brednie. Dla mnie sprawa tych klejnotow jest nowa i nie znam zadnych legend z nia zwiazana i chyba jako jedyna osoba patrze trzezwo na cala sprawe...
KLASK..KLASK..KLASK
<Bambosh bije brawo>
B: Masz racje. Jest tu zbyt wiele rozgorączkowanych postaci rzadnych krwi i walki. Walka moze poczekac. Skradajmy sie pocichu. Tym bardziej ze znam teren.
<spluwa herbata slyszac wypowiedz Distanta>
Y: Jak mozesz mnie obrazac!? W moim swiecie to prawda historyczna!
D: Naprawdę!? A czy widziales wszystkie 13 klejnotow!? Czy widziales jak dzialaja!? <chytry usmiech>
Y: Nie... Wiem tyle co mowia podania i legendy. Przynajmiej kiedys ich uzywano tak jak mowilem...
D: No wlasnie... Wszystkie te opowiesci maja ze soba wspolne ze klejnotow jest 13 i gdy znajda sie w poblizu cos z nich wyniknie.
A: tak czy inaczej pakujemy sie w kłopoty. Lecz pozyskanie wszystkich 13 klejnotow jest niezbedne do rozwiazania zagadki ich powstania i pochodzenia
Miya: Kiedy wyruszamy?
Xen: Najlepiej tuż przed świtem. Wiekszosc istot jest wtedy osłabiona i spiaca. Najlepsza pora na cichy wypad...
D: Zatem. Postanowione. Jutro z rana...biore sie do pracy...
<Distant odszedl na bok...zamienil sie w szara kaluze metalicznej cieczy i objal spory kawalek terenu... z kaluzy zaczely wylaniac sie kolejne kombinezony...> |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 11-08-2003, 20:42
|
|
|
Tym czasem na pobliskiej gorze trzy tajemnicze postaci obserwuja pochod. Czyzby byli to szpiedzy z Krainy Deszczowcow? Agenci forum milosnikow Bolka i Lolka? Pacholki rady ds. zwalczania przemocy w mediach? Nie, az tak zle nie jest. To jedynie dwa zwichrowane indywidua, zle istoty siejace chaos niemal od samego poczatku istnienia tego forum: Zeg i Raflik. A obok nich stoi Falszywy Pilar.
- Hej, jestem prawdziwy! - sklamal pilar.
- Zamknij sie - odpowiedzieli hurem Z&R.
- Zeg dlugo on tak jeszcze bedzie - Zapytal sie Raflik.
- Nie mam zielonego pojecia - odparl Zeg nachylajac sie nad sztabowka. - Nie wiem w jakiej czesci siedziby Agendy jestesmy. W niektorych regionach tego dziwnego swiata magia nie dziala, wiec pewnie zaraz zniknie. Albo i nie. Niewazne, oto i oni.
- Tak, kilku agentow, jedna, nie przynajmniej dwie WiP-owki i... - Raflik przetarl ze zdziwienia oczy. - I Yuby. Zeg tam jest Yuby.
- I co z tego?
- Ale to jeden z nas, nas towazysz broni, to niebezpieczne, nie mozemy narazac go na niebezpieczenstwo. - w Rafliku obudzily sie niebezpieczne sentymenty.
- Dlaczego? - zapytal Zeg czysto retorycznie - jego obecnosc tylko uwiarygadnia nasza organizacje. Zastanow sie, przeciez nawet my nie bylibysmy na tyle szaleni, by atakowac, gdy jeden z naszych moze zginac.
- No tak - zgodzil sie Raflik.
- Pamietaj Raf, nasz zbrodniczy plan MUSI ZOSTAC ZREALIZOWANY, a wtedy...
Nikt nie dowiedzial sie, co mialo sie wtedy stac, gdyz dalsze slowa zagluszyly salwy demonicznego smiechu. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 11-08-2003, 21:03
|
|
|
<W głowach Zega i Raflika słychać głos.>
Y: Róbcie dalej swoje, ale nie przeszkadzajcie mnie w mojej misji.
<Tymczasem Yuby siedział dalej popijając herbatę.>
Y: Na podaniach opiera się to, co wiecie wy... Jeśli chcecie znać fakty...
<Przed Yubym pojawia się gruba księga.>
Y: Oto cała historia klejnotów, spisane ich możliwości, właściwości i sens istnienia... A także to, czego w ich pobliżu robić NIE WOLNO... |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
g_v_s
Dołączył: 13 Kwi 2003 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 11-08-2003, 23:56
|
|
|
[eee... mam takie pytanko - to w końcu jestem w mistycznej krainie czy mnie tam nie ma??? :D] |
_________________ Multiworld Project |
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 12-08-2003, 07:14
|
|
|
[g_v_s, wydaje mi się, że ostatnio poprawiałeś coś przy swojej siedzibie... Ale możliwe, że zaraz potem przeskoczyłeś do nas. Trzeba by odgrzebać odpowiednie posty]
[Zegarmistrz, coś mi się widzi, że nie było was w świecie Agendy tuż przed jego zamknięciem, więc nie bardzo mieliście się skąd pojawić. W tej chwili wymiar jest odcięty od światów otaczających, co nie powinno was szczególnie martwić. Nie łam praw multiuniwersum (albo nie miej potem pretensji, jak inni zaczną je łamać na twoją niekorzyść)]
- A wracając na moment do właściwego tematu: jeśli w tym jest jakikolwiek porządek, to w wulkanie powinien być ukryty klejnot rudoczerwony, czyli Odem. |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 12-08-2003, 11:42
|
|
|
<Grupka spożywa własnie śniadanie na obrusie Avellany. Nagle ziemia pod nimi zaczyna lekko drżeć>
S: Co jest? MOJA HERBATKA! O.o
A: MÓJ OBRUS! >_<"
<Filiżankę Seriki przewróciła się, plamiąc obrusik Avellany. Wstrząs powtórzył się, tym razem silniejszy, a wszyscy wzięli swoje filiżanki do ręki, unikając następnej "katastrofy". Jeszcze jeden... Tym razem całkiem silny. Wokół krateru wulkanu zaczął kłębić się czarny, gęsty dym>
Y: Trzęsienie ziemi?
D: Gorzej... Ten wulkan chyba chce sobie wybuchnąć akurat teraz...
Ave: Niesamowite... Cóż za wyczucie czasu...
S: WYBUCH WULKANU?! TERAZ?! Akurat kiedy jesteśmy na jego szczycie?! T_T
Maz: Przynajmniej będziemy mieli niepowtarzalną okazję obejrzenia wybuchu wulkanu z bliska ^-^
S: Pocieszające... >_<
<Kolejny wstrząs... Coraz więcej dymu...>
D: Zamiast gadać zrobilibyście coś, bo będzie to nasz ostatni widok w życiu! <dramatyczna muzyka>
All: ... ... ... AAA!!! WSZYSCY ZGINIEMY!!! RATUNKU!!! <panika>
D: Nie to miałem na myśli -_-"
Maz: Proponuję, żebyście skorzystali z tych skafandrów termicznych <wskazuje ręką na skafandry Distanta>
All: SKAFANDRY!!! *___* <rzucają się na skafandry>
<Teraz ziemia drży już całkiem mocno, utrudniając włożenie skafandrów>
D: Nie wiem, czy one wytrzymają wybuch...
Maz: Dobra... <Mazoku dobrze czuje się w roli przywódcy> Teraz wszyscy... tarcze ochronne!
<Dookola pojawiło się kilkanaście różnych tarcz... magicznych i technologicznych>
Maz: Myślę, że jesteśmy bezpieczni...
<W końcu ziemia zatrzęsła się wyjątkowo gwałtownie i z krateru wystrzelił w górę malowniczy strumień gorącej lawy...>
All: PIĘKNE!!! *___*
<...która przykryła "Poszukiwaczy Klejnotów" i zatrzymała się na tarczy...>
All: HURRRA!!! :D
<...a po chwili zastygła tworząc kilkumetrową twardą skalną skorupę nad ich głowami, odcinając ich od świata ;)>
All: Hurra...? ^^" |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 12-08-2003, 12:07
|
|
|
Y: Czy mnie się wydaję, czy ten plan był w pewnym fragmencie niedopracowany...
D & Maz: Sam byś lepszego nie wymyślił...
Y: No dobra, trzeba stąd wyjść.
A: Tylko jak? Użyjesz magii to nas zabijesz. Ta skała jest za blisko.
Y: Jest jeden spośob... Tylko trzymajcie te tarcze bo się będzie na głowy sypać...
<Yuby skoncentrował się i przemienił w smoka rozsadzając skorupę od wewnątrz. Po chwili wszyscy przyglądają się nowemu krajobrazowi.>
Y: Bambosh, czy tu tak zawsze z tym wulkanem? |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Yumegari
Feministka szowiniska
Dołączyła: 05 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 12-08-2003, 17:16
|
|
|
*Ciemność. Dookoła unosi się gęsta mgła. Na nocnym niebie nie ma ani gwiazd, ani księżyca, dlatego przeciętnemu obserwatorowi trudno byłoby na początku rozeznać się w krajobrazie - ale w końcu nie jest on zbytnio urozmaicony - ot, ogromne jezioro otoczone lasami i górskimi szczytami. Trudno jest też zauważyć, że na jego środku unosi się szczupła, czarnowłosa osoba. Wpatruje się intensywnie w taflę wody, ale przy tym oświetleniu nie może nic konkretnego dostrzec. Dlatego spogląda w niebo i w ułamku sekundy zapalają się gwiazdy. Oczywiście możnaby podziwiać konstelacje (zupełnie inne niż gdzie indziej), ale Yumegari (bo to oczywiście nią jest owa tajemnicza dziewczyna) ma głowę zaprzątniętą czym innym (zresztą, zna je wszystkie na pamięć - przecież to w końcu ona je stworzyła). Nachyla się i stara się zajrzeć jak najdalej w głąb jeziora - a widzi tam naprawdę ciekawe rzeczy. Trzynaście świateł w kręgu. Cztery z nich zbiliżają się jakby do jego środka, gdzie tworzy się trójkolorowy promień. Promień przemieszcza się w kierunku jednego z pozostałych świateł - o barwie fioletowej. Tylko... czy on nie zbacza za bardzo w kierunku pustki między nimi? Przerażającej pustki...
Yumegari próbuje dojrzeć jakieś szczegóły tej wizji, ale... cos mąci taflę wody. Co? Dziewczyna spogląda w góre i widzi stadko ptaków. Lecą w równych odległościach, tylko między nimi jest luka... jakby jednego brakowało. I właśnie z tego pustego miejsca spada pojedyncze pióro - błękitne, o czarnym końcu. W miejscu, gdzie upadło, to jest na północ od Yumegari, tworzą się kręgi na wodzie. Dziewczyna zbliza się do niego i podnosi je. W głębi jeziora coś się dzieje...
- Koniec tej zabawy. Chyba znowu mnie zostawili...*
Yumegari budzi się w swojej piwnicy. Muis natychmiast ich znaleźć... grozi im niebezpieczeństwo... Tylko gdzie oni są?
Wybiega ze swojego pokoju, pędzi po schodach i znajduje się w holu Twierdzy - tylko że tutaj nie ma żywej duszy. "Gdzie oni się podziali?"
Po chwili bezskutecznego biegania po budynku, wychodzi na zewnątrz- do Pilaru. Wskakuje do niego.
- Poproszę do Świata Wrót, tylko szybko - wyrzuca z siebie. - A tak a propo, to gdzie oni wszyscy się podziali?
- Aleś ty ciekawska... - marudzi Pilar. - No dobrze, powiem ci: poszli na poszukiwanie Klejnotów. Chyba są już daleko...
- COOO??!! - zanim zdąży to wykrzyknąć, już jest na najniższym poziomie. Zostaje brutalnie wyrzucona...
"Mam nadzieję, że wojna się skończyła... jakoś tu cicho..." Z zamyślenia budzi ją szum... jakby ogromnych skrzydeł. Spogląda w górę i...
- O__o" S... sm... smoki...!!
Są piękne, mimo, że straszne. Dziewczyna pierwsz raz widzi tyle smoków z bliska. Nie dane jej jest jednak zbytnio sę na nie napatrzeć, bo jeden z nich najwyraźniej ją zauważył i zbiera się do lądowania. Yumegari nie jest w stanie się poruszyć ze strachu (w głowie kłębią jej się same czarne myśli), więc smok spokojnie zajmuje pozycję do niej horyzontalną.
- Kim jesteś? - pyta.
- Yyy... ten... tego... witaj... bardzo się śpieszę... szukam członków Agendy, wiesz, pilna sprawa. - Yumi ledwo mówi z przerażenia.
- Są w Mistycznej Krainie. - Smok jest bardzo spokojny. - Ale wyruszyli już jakiś czas temu... a o co chodzi?
- T_T... błagam, pomóż mi się do nich dostaćm, nie znam się zbytnio na magii, a wydaje mi się, że są w niebezpieczeństwie... Mógłbyś mi pomóc...
- No nie wiem... mamy pilnować Pilaru...
- ;_; <- szklane oczka
Smok wzdycha.
- No dobrze. Masz szczęście, że lubię ludzi i wiem, że jesteś z Agendy... Poza tym, czuję, że nie masz złych zamiarów... Wsiadaj. - kładzie się przy ziemi tak, że Yumegari może spokojnie wejść na jego grzbiet po ogonie, co też ta zaraz robi.
- Dziękuję... kiedyś ci to wynagrodzę...
- O nagrodzi porozmawiamy później - śmieje się smoki ruszają.
Yumegari pierwszy raz leci na tak ogromnym zwierzęciu - i jest to raczej średnio przyjemne, bo nie bardzo wiadomo, czego ma się trzymać (łuski są bardzo śliskie). Dlatego całym ciałem przylega do grzbietu swojego "środka transportu" i modli się w duchu, żeby się nie zabić. Przemierzają mgliste równiny Mistycznej Krainy, podążając w kierunku wulkanu.
- Jakim cudem orientujesz się w tej mgle, gdzie lecieć? - mimo wszystko jest pełna podziwu.
- Jestem telepatycznie związany z moim panem, Ryuuzoku... On także jest jedym z członków wyprawy, którą ścigamy...
- Co za szczęście...^^" A tak w ogóle... dlaczego akurat musieli się przypałętać w okolice tego okropnego wulkanu?><"
- Nie moja to sprawa^^" Ja wolę unikać takich miejsc, poza tym mam misję do spełnienia. Muszę pilnować Pilaru. Dlatego kiedy dotrzey do celu, będziemy musieli się pożegnać.
Wyglądało nba to, ze cel podróży jest już bliski. W oddali można było dostrzec sylwetki podróżników... Smok zwolnił i wylądował na tym niegościnnym terenie.
- Tutaj się pożegnamy. Szczęśliwej podróży, ludzka istoto...
- Dziękuję ci... Nigdy ci tego nie zapomnę...
Smok wzbił się w powietrze. |
_________________ Behind every great woman is a man checking out her ass
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 12-08-2003, 19:20
|
|
|
PRZED NOTKĄ UPRZEDZAM: nie miejcie do mnie żadnych pretensji! Wsześniej byłam w Agendzie, w zamku Satsuki!!!
<Crofesima postanowiła chwilkę odpocząć...>
C.: <jej myśli> czy ja dobrze zrobiłam?... jaki cel ma ta wyprawa?... dobrze pamiętam to wszystko... wydostałam się wreszcie z tego domu tortur (czyt. zamku Satsuki)i usłyszałam krzyk Seriki... byłam jednak bardzo zmęczona i usnęłam... najwyraźniej Mendim też, po po chwili poczułam jego miękką sierść.... nie wiem, ile spaliśmy ale prawdopodobnie długo - po przebudzeniu nie słychać było kompletnie niczego. Od razu skierowaliśmy się do Świata Wrót a tam czekał już na nas... ZŁOTY SMOK!!! Co z tego, że jestem od niego większa... zaatakował mnie od tyłu! Na szczęście zamroziłam go <a Mendim na pożegnanie ugryzł smoka w ogon> i szybko uciekłam do Mistycznej Krainy... tam, jakiś wewnętrzny głos <czyt. Mendim> kazał mi kierować się w stronę wulkanu... przemieniłam się w smoka i z Mendimem na plecach poleciałam tam, a po drodze zauważyliśmy naszą kochaną drużynę Agendy z dodatkami... postanowiłam sie nie ujawniać, szczególnie, że rozmawiali o smokach... poleciałam więc przodem, a kiedy wreszcie doszli na miejsce, usadowiliśmy się niedaleko, aby wiedzieć o wszystkim... na szczęście Srebrne Smoki mają doskonały słuch więc mogłam sporządzić odpowiednie notatki...
Złote Smoki... Górskie Smoki.... wspaniałe... muszę się o nich dowiedzieć więcej...
Aha, jeszcze jedno... ten malutki śkłib, którego spotkaliśmy czekając na drużynę. Był chyba trochę zły i chwilkę się przy mnie zatrzymał. Poczęstowałam go swoimi przysmakami, jednak kiedy już chciałam go pogłaskać, on od...e...odśkłibał się w nieznane :)
Te klejnoty... hmm... ciekawe... tyle podróżuję po świecie, zbieram informacje o smokach każdej rasy ale o tej historii jeszcze nie słyszałam...
<Crofesima zdjęła z szyi swój medalion i zaczęła się mu przyglądać... na złotym spodeczku o wykutych dziwnych znakach znajdował się przepiękny, niebieski kamień. W jego głebi iskrzyły się srebrne światełka...>
C.: kamień nie daje żadnych znaków! Dziwne... a może on... nie.... to niemożliwe...
<wtem rozmyślania Croff przerwały jakieś wstrząsy... Crofesima podniosła się z trudem z ziemi. Obok niej pojawił się Mendim>
M.: zaraz nastąpi wybuch... uchrońmy się...
<stworzyli tarcze ochronne>
PO WYBUCHU
<crofesima zlikwidowała tarczę i spokojnie przyjrzała się okolicy... nie było tak źle, jak przypuszczała... wtem zobaczyła coś dziwnego... na szczycie wulkanu znajdowała się... SKALNA SKORUPA!>
<wtem skorupa pękła, a z niej wynurzył się piękny Górski Smok>
C.: Yuby...hmm... ciekawe, czego szukają na szczycie wulkanu.... w każdym razie nie było to zbyt mądre...
M.: matole, wczoraj rozmawiali o jakimś klejnocie, smoku i o wulkanie. Pewnie w środku jest jakiś smok!
C.: TAAAAAK?!
<przemienia się w smoka i odlatuje>
M.: HEJ, A JA!!! CZEK...AŁ!
<Crofesima owinęła końcówkę ogona wokół ciała wilka i wraz z nim skierowała się na szczyt wulkanu...> |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Crack
Dołączył: 13 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 12-08-2003, 19:59
|
|
|
C: Mi się tylko wydaje, czy naszą wyprawą interesuje się więcej osób niż powinno?
D: Też to zauważyłem. W nocy będzie trzeba wystawiać wartę
C: W takim razie proponuję Mazoku, w końcu nie musi spać^^
M: Mi się wydaje, czy usłyszałem swoje imię...?
C: ^^ Tylko ci się wydawało. Patrz, leci jakiś złóty smok!
<Wszyscy spogladają w niebo>
C: To chyba Yumegari? Co ona tu robi? Myslałem, że została w Twierdzy.
M: Ja też. Poczekajmy, aż wyląduje, to się jej spytamy. |
_________________ One to rule them all, One to find them,
One to bring them all and in peace bind them |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|