Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Pewien Naukowy Mag |
Wersja do druku |
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 10-05-2012, 21:42 Pewien Naukowy Mag
|
|
|
Słowo od autora:
Jako wielki fan uniwersum TaMnI, zawsze pragnąłem napisać coś w tym świecie. Jednak zamiast zastępować historie, która została nam przedstawiona w LN/mandze/anime, wole stworzyć coś własnego. Jest to opowiadanie umieszczona w tym samym uniwersum, jednak z własnymi bohaterami, od czasu do czasu pokazując naszych kochanych idoli z głównej historii. Postaram się w miarę regularnie dopisywać kolejne części. Mam nadzieje, że spodoba się to fanom serii, a może i nie tylko.
Zapraszam
Rozdział 1
Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5
Część 6
Część 7
Część 8
Część 9
Część 10/11
Część 12
Część 13
Część 14
Część 15
Rozdział 2
Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5
Część 6
Część 1 Rozdział 1
Szyld kawiarni o nazwie "Kamfora" powiewał na wietrze. Znajdowała się ona w jednej z wielu bocznych uliczek Akademickiego miasta liczącego ponad 3 miliony mieszkańców, z czego 80% stanowili studenci. Pod szyldem małe, nierzucające się w oczy wejście, a obok duża szklana witryna przez którą można było zobaczyć wnętrze.
-Znów przeprowadzka? - Zdziwiła się dziewczyna, która akurat weszła do środka. Miała czarne włosy związane w długi kucyk z tyłu głowy, wąskie brwi, zielone oczy. Mierzyła około 160 centymetrów wzrostu. Odłożyła lekką jesienną kurtkę na wieszak przy wejściu. Pod nią miała długą zieloną bluzę i niebieskie jeansy. Kawiarnia podzielona była na dwa pomieszczenia. Główne gdzie była lada z kasą, za którą był mały barek i szafki pełne różnego rodzaju kaw, herbat, soków oraz alkoholi. A obok przejście na zaplecze, przesłonięte różnokolorowym płótnem. W drugim pomieszczeniu było pięć stolików, trzy z czterema krzesłami, dwa na rogach z sofami wokół nich.
-Witaj Nanami. Miło cię znów widzieć. - Sprzedawca zwrócił się do niej po imieniu. Miał długie, zadbane, kruczoczarne włosy spływające prawie aż do barków. Spokojne piwne oczy, oraz bardzo krótką kozią bródką. Na twarzy malował mu się lekki uśmiech. Na oko miał 18-19 lat. W przeciwieństwie do dziewczyny, miał europejską budowę ciała. Miał prawie metr osiemdziesiąt wzrostu. Ubrany był jak kelner, biała koszula, a na niej czarna kamizelka, oraz czarne spodnie. Siedział spokojnie za ladą, wpatrując się w nowego klienta. Dziewczyna nazywająca się Nanami Iwasaki westchnęła. Nieważne ile mogła mu tłumaczyć, ten człowiek i tak po swojemu odzywał się do wszystkich, nie zważając na zwyczaje mieszkańców kraju w którym mieszkał.
-Wiesz jak trudno znaleźć tą twoją kawiarenkę? Irving, jak ty chcesz mieć stałych klientów, jeśli nie mogą oni znaleźć ciebie?
-Ty jakoś znajdujesz. - Stwierdził sprzedawca
-Ale ja to ja!- Krzyknęła Iwasaki, siadając przy ladzie. – Jaki sens mają te przeprowadzki? Jeszcze nie wystąpiłeś, o wyrobienie sobie ID? Albo pewnie ukrywasz się przed podatkami? A może nie masz w ogóle pozwolenia na prowadzenie działalności handlowej? - rzuciła udając poważny ton.
-Ehh to takie kłopotliwe... - Irving wzruszył ramionami.
-Litości! Jakim cudem udaje ci się być nielegalnym imigrantem i prowadzić kawiarnię w tym mieście?- odparła zszokowana jego szczerością.
-Czepiasz się. Interes się kręci, a przeprowadzki dają tylko dodatkową reklamę.
-Taa, aż w końcu Anty-skill się do ciebie dobierze.- Spojrzała krzywo na Irvinga – twoja kawiarnia to istna legenda. Znajdź magiczną, znikającą kawiarnie z równie niezwykłymi trunkami...
-Chyba nie zaprzeczysz.
-Ale popatrz na sale – wskazała pustkę w drugiej części sklepu. Była aktualnie jedynym klientem.
-Zdziwiła byś się jak jest tu czasem tłoczno – odparł spokojnym tonem.- To co zwykle?
-Tak, poproszę. - Irving nastawił wodę w czajniku, wyciągną filiżankę i wsypał kawę z jednego z pojemników. Jak tylko woda się zagotowała, zalał kawę. Następnie dodał nieco cukru, bitej śmietany, oraz cynamonu. Gotowy napój podał Nanami.
Dziewczyna przez chwilę delektowała się nim.
-Przecież sama mogłabyś spróbować mnie aresztować, w końcu jesteś w Judgment – zadrwił kelner.
-Sprawdzanie takich spraw jak twój podejrzany interes, to zadanie oficerów tego rewiru, a zanim im zechce się ruszyć, to ciebie już nie ma... Co innego jeśli byś handlował jakimś podejrzanym towarem.
-Czyli jednak mój towar nie jest już podejrzany? Ostatnio bardzo ci to przeszkadzało.
Iwasaki spuściła głowę. I wymruczała speszona. - Musiałam to sprawdzić – mówiła cicho, chowając głowę by ukryć zawstydzoną twarz. -Przecież nikt cie nie sprawdzał...
-Już, już spokojnie, nie gniewam się.- odparł Irving ciepłym przyjacielskim tonem.- W końcu to twoja praca.
-Ci z laboratorium chcą zamówić cały twój zapas próbki numer 4 – wymruczała na koniec.
-I widzisz? Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. |
Ostatnio zmieniony przez NecroMac dnia 11-10-2012, 17:29, w całości zmieniany 22 razy |
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 14-05-2012, 14:50
|
|
|
Część 2
Lodowaty, nocny wiatr wiał spokojnie wśród dachów miasta Akademickiego. Na jednym z nich stał samotny mężczyzna, obserwując z ukrycia sąsiedni budynek. Jego czarne włosy były ciasno związane w kucyk. Ubrany był w długi płaszcz ledwie widoczny wśród cieni. Dodatkowo na obu dłoniach miał założone niezwykłe rękawice. Różniły się między sobą kolorem kamienia, znajdującego się na zewnętrznej stronie rękawicy, w prawej był czerwony, natomiast w lewej zielony. W dłoni trzymał fiolkę z zielonym przejrzystym płynem. Wypił jej zawartość, a pustą wsadził do torby leżącej obok. Po czym wyciągną z niej maskę karnawałową, wpół białą, wpół czarną, zakrywającą całą jego twarz. W miejscach gdzie powinny pojawić się jego oczy, była tylko ciemna pustka, która gdy tylko przywdział maskę, zajaśniała lekkim błękitem, aby potem znów zgasnąć.
-Nock, słyszysz mnie?- Rzekł spokojnie ku pustce.
-Głośno i wyraźnie Szefie- odparł głos wewnątrz maski.-Za pięć minut system alarmowy przestanie działać, będziesz mieć godzinę nim pojawi się Anty-skill. W środku jest dwudziestu strażników i trzech laborantów. Mapa projektu zgadza się z dostarczonym planem. Maleństwa skończyły przeszukiwanie i powinieneś mieć już położenie wszystkich z wnętrza w masce. Oczy maski zmieniły kolor na niebieski.
-Tak, mam go- potwierdził człowiek w czerni.- Zasilanie zostaw tylko w pomieszczeniach w pobliżu głównej bazy danych. Ustaw jednego robota na froncie, drugiego przy tylnym wyjściu. Miej je na oku. Wchodzę, bez odbioru.
-Powodzenia Szefie.
Odczekał jeszcze dwie minuty, po czym wystrzelił w budynek harpun. Trafił tuż nad oknem. Przejechał na linie do niego, następnie jednym palcem prawej dłoni dotkną w miejscu gdzie powinien być zamek. Nastąpił cichy syk, tam gdzie Irving dotkną okna była dziura. Okno otworzyło się samo. Był w środku, teraz wystarczyło zneutralizować strażników i zabrać dane.
Tymczasem nieco niżej, tuż przy budynku laboratorium. Przez jedną z bocznych uliczek przechodziła dziewczyna ubrana w zimowy mundurek szkoły średniej Tokiwadai, z zielono białą bandaną przyczepioną do prawego rękawa. Brunetka, z dwoma kucykami związanymi czerwoną wstążką. Shirai Kuroko, esper poziomu 4, członek Judgmentu. Nagle zauważyła błękitny błysk w jednym z okien budynku. Zatrzymała się by przyjrzeć się reszcie laboratorium. W żadnym z okien nie paliła się lampa. Często przechodziła tą drogą i zawsze widziała tu zaświecone światła, przypomniała sobie Shirai. Ponowne błyśnięcie, tym razem trzykrotnie, na tym samym piętrze. Zaintrygowana teleportowała się do wnętrza budynku. Niewiele było widać, gdyż jedynym źródłem światła były lampy uliczne. Ostrożnie zbliżyła się do ciemnego kształtu leżącego pod ścianą. Wzdrygnęła się, gdy spostrzegła że jest to nieprzytomny strażnik. Błyskawicznie chwyciła za telefon.
-Uiharu? Jesteś w oddziale? - Dziewczyna prawie krzyknęła do słuchawki
-Halo? Shirai? Tak jestem jeszcze, coś się stało?- Spytała zaniepokojona tonem głosu koleżanki.
-Powiadom Anty-skill znalazłam włamanie.- Odparła bez ogródek.
-Już się robi! Powiedz tylko gdzie jesteś.
Minęło trzydzieści minut od kiedy włamywacz znalazł się wewnątrz budynku. Właśnie skończył kopiowanie danych z głównego komputera i wszedł do dużego okrągłego holu z spiralnymi schodami ciągnącymi się przy ścianach, aż do przeszklonego dachu, przez które wpadało światło księżyca. Na środku było biurko recepcji, a na wprost niego, przejście do głównego wyjścia. Nagle spośród cieni ktoś wyszedł. Włamywacz instynktownie chwycił i wycelował w nią z broni. Zwykły pistolet z długą lufą skierowany został w stronę młodej dziewczyny. Mężczyzna zawahał się. Wszyscy w tym budynku powinni być ogłuszeni. "Jak się ona tu dostała?" zastanawiał się.
-Judgment! - krzyknęła Shirai. -Jesteś aresztowany za włamanie i napad na pracowników tej placówki.
Włamywacz uśmiechną się pod maską, następnie odparł drwiącym tonem. -Chyba dziewczynko zdajesz sobie sprawę, że to ja mam tu przewagę?
-Czyżby?- Shirai ruszyła dłonią w pobliżu spódnicy i nagle lufę broni przebił mały stalowy pręt.- Teraz twoja zabawka nie zda się na nic.
-Phi - odparł włamywacz, po czym pociągną za spust, nie zważając na pręt znajdujący się na środku lufy. Broń i tak wystrzeliła błękitnym promieniem, był jedynie podzielony na dwa mniejsze zamiast jednego. W ostatnim momencie Shirai teleportowała się. Pojawiła się tuż przed włamywaczem, z jedną ręką na broni, druga na jego torsie. Pistolet znikł mu z dłoni, a jego właściciel w ułamku sekundy znalazł się kilka metrów nad ziemią, do góry nogami. Niemniej zachował zimną krew i do lądowania użył rąk. Odbił się od ziemi niczym piłka, skoczył na dziewczynę. Zaskoczona Shirai teleportowała się nad przeciwnika, chcąc kopnąć go w brzuch, jednak ten obrócił się w powietrzu, przez co Shirai nie trafiła go. Włamywacz już chciał chwycić ją za nogę jednak jej teleport pozwolił jej uciec poza jego zasięg. „Niemożliwe” pomyślała podziwiając refleks, zwinność oraz szybkość przeciwnika. Musiała go jakoś spowolnić inaczej nie wytrzyma dłużej takiej zabawy. „Nie mam wyboru.” pomyślała, po czym znów sięgnęła w okolice spódnicy, chcąc trafić go w nogę, jednym z prętów. Przeciwnik wyczuł jej zamiar. Jego kurs stał się bardzo nieregularny, jednak cały czas parł do przodu, w stronę Shirai. Nie mogła go trafić, jednocześnie cały czas musiała się cofać, bo był za szybki by mogła z nim walczyć wręcz. Zmieniła strategie, teleportowała się bezpośrednio za niego i chciała znów wysłać go w powietrze. Włamywacz jednak nie pozwolił się dotknąć. Wygiął się niczym akrobata, po czym wyprowadził celny cios prosto w brzuch z prawej pięści. Dziewczyna stęknęła z bólu, a na dodatek z rękawicy uwolnił się ładunek elektryczny, który przeszył jej ciało. Shirai legła na ziemie. Włamywacz skrzywił się w duchu, nie lubił krzywdzić dzieci.
Naglę ni stąd ni zowąd poczuł olbrzymi ból w lewej nodze, a cała siła jaką tam miał go opuściła, zmuszając go do przyklęknięcia na jedno kolanoSterczał z niej stalowy pręt, taki sam jak ten który przeszył lufę jego broni. Spojrzał na podłogę, lecz nikt tam teraz nie leżał.
-Wytrzymała jesteś - powiedział, próbując zachować poważny ton.- Taki ładunek elektryczny powinien był wyłączyć cię z walki.
-Można powiedzieć że mam duże doświadczenie jeśli chodzi o elektryczność- zadrwiła z niego. Sama była bardzo osłabiona. Dyszała ciężko i trzymała rękę na miejscu, w które uderzył Irving. Była jednak przede wszystkim zadowolona z unieruchomienia przeciwnika. Irving wyciągną z rany w nodze pręt. Wylał się z niej strumień krwi, jednak zatamował krwawienie lewą dłonią.
-Nadal próbujesz walczyć? Lepiej sobie spokojnie poczekaj na Anty-skill- ostrzegła go Shirai.
Trzymała w pogotowiu trzy pręty.
-Jakoś nie pali mi się do oddawania się w ręce władz- odparł spokojnie włamywacz. Nacisną jakiś przycisk na pasku, po czym w przeciągu sekundy, jego ciało całkowicie znikało. Zaskoczona Shirai teleportowała się na balkon dwa poziomy wyżej i przez barierkę spojrzała w dół na hol w którym walczyli, szukając wskazówek gdzie mógł by być. Coś koło niej stuknęło i przez chwile wydawało się jej, że poczuła powiew wiatru na twarzy, gdy naglę tuż pod jej nosem pojawił się zielony gaz. Sekundę potem, za jej plecami zmaterializował się włamywacz z małą puszką w lewej ręce, którą trzymał dwa centymetry od jej twarzą. To z niej wydobywał się zielony gaz. Shirai próbowała uciec, lecz było za późno. Całkowicie straciła siłę i legła na podłogę. Nie wiedziała co się dzieje. „Teleport? Skoczył na drugie piętro? Z taką raną w nodze?” jedna myśl wyprzedzała drugą. Ledwie przytomna spojrzała na przeciwnika. Rana na jego nodze była w pełni zagojona. Jedynym dowodem na to że trafiła go była dziura i odrobina krwi na jego spodniach. „Co do...” Po czym straciła przytomność.
-Szefie musisz natychmiast uciekać! Anty-skill będą u ciebie za 4 minuty! - wrzasną Nock.
-Spokojnie, zaraz mnie tu nie będzie, tylko pozbędę się śladów- westchną spokojnie do towarzysza. Chwycił zakrwawiony pręt w prawą rękawice i nacisną przycisk na nadgarstku. Zaświeciła się czerwoną poświatą, a krew z bolca zaczęła parować. Zostawił, już czysty pręt, przy nieprzytomnej Shirai. Następnie skoczył na sam dół i w ten sam sposób pozbył się własnej krwi z podłogi. Po czym ewakuował się z budynku, zabierając jeszcze torbę z sąsiedniego. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 18-05-2012, 00:28
|
|
|
Część 3
-Trzymaj Kensei, wszystkie informacje są na tym nośniku- odparł zamaskowany Włamywacz. Wyłaniając się z cieni małego biura. Właściciel nawet nie zauważył kiedy drzwi się otworzyły, a on już był w środku
-I tak oto wielki złodziejaszek, dokonał swego następnego zuchwałego napadu!- Rzekł Kensei niczym prezenter telewizyjny.
-Daj se spokój z tą gadką. Tu masz towar – podał mu nośnik z danymi.- Masz coś więcej dla mnie?
-Już, już panie Incognito – mrukną, przeglądając papiery.- To i … o to! Bardzo dochodowa, a zarazem prosta robótka – podał włamywaczowi papiery. Spojrzał na pierwszy. Zwykłe zlecenie, jak zawsze. Spojrzał na następny arkusz. Od razu rzucił go Kenseiowi na biurko.
-Coś nie pasuje?- spytał niewinnie.
-Nie porywam dzieci.- Stwierdził surowym tonem.
-Aj aj nie bądź taki. Dobra kasa, a raptem kilka ...- Przerwał, bo w jego gabinecie nie było już nikogo kto by go słuchał.
Następnego dnia w biurze oddziału 177 Judgmentu. Uiharu Kazari, Konori Mii i Shirai Kuroko dyskutowały o tajemniczym złodzieju.
-Jeszcze mnie popamięta! Tak się nie pogrywa z Shirai Kuroko!
-Dobrze, że nie zrobił ci żadnej krzywdy- mruknęła Uiharu.
-To na pewno profesjonalista – wtrąciła Konori, nie odrywając wzroku od monitora.- Na dodatek świetnie wyszkolony i wyposażony.
-Sądzisz że jest esperem?-spytała Uiharu.
-Trudno powiedzieć – westchnęła Shirai i rozłożyła ręce.- To co pokazał przy walce ze mną to był ładunek elektryczny, nieludzka zwinność, niewidzialność, teleport, leczenie ran. To chyba za dużo jak na jednego espera...
-Hmm, jeśli chodzi o jego broń, to jedno jest pewne. Nie pochodzi ona z miasta Akademickiego.
-Jak to? Trudno mi uwierzyć, że gdzieś indziej można znaleźć coś takiego – zdziwiła się Uiharu.
-Spójrz na to zdjęcie.- Konori podała im fotografie, na której była biała broń o opływowym kształcie, praktycznie bez lufy. Tuż nad spustem był przeźroczysty kamień, przez co wyglądał jak dziwnie zakrzywiona latarka.- To jego broń.
-Nie, na pewno nie! - Zaprzeczyła Shirai. – Wyglądała kompletnie inaczej.
-To właśnie ona. To co widziałaś to, tylko zewnętrzna warstwa, do niczego nie służąca. Myślę, że została przerobiona aby nie rzucała się w oczy, lub by zmylić przeciwnika – wytłumaczyła cierpliwie.- W każdym razie. Nikt z laboratorium nie ma pojęcia, czym ta broń jest. Wiemy że potrafi ogłuszyć człowieka jednym strzałem. Wysyłając wiązkę świetlną, która po trafieniu, w bliżej nie określony sposób oddziałuje na nerwy. Tyle wiemy.
-hmmm – mruknęła Uiharu.- Tuż po tym jak Shirai wróciła. Sprawdziłam wszystkie kamery w okolicy laboratorium. I żadna go nie uchwyciła!
-Raczej to logiczne, że nie będzie pozować.
-Nie zrozumiałaś mnie- wskazała na monitor komputera. Na ekranie widać było nagranie z kamery, była skierowana na boczną ścianę laboratorium. W jednym oknie było widać błękitny błysk, po chwili znów, tym razem trzykrotnie mignęło. Uiharu zrobiła zbliżenie, na okno w którym było widać źródło strzału. Ostrość była doskonała, w momencie oddania strzału cały pokój był doskonale widoczny, a broń była wyraźnie oświetlona, jednak już kilka centymetrów dalej, dłoń i cała postać strzelca były niewidoczne.
-Eeee... Osoba z którą walczyłam, z pewnością nie wyglądała na ducha – stwierdziła tracąc nieco pewności siebie Shirai.- Chociaż może posiada jakieś urządzenie maskujące? Na moich oczach stał się on niewidzialny. Jestem pewna, że wcześniej nacisną jakiś przycisk na swoim pasku.
-Albo jest esperem.- odparła Uiharu.
- „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii” -Zacytowała Konori – Jeśli ma jakąś nadzwyczajną technologie, może nam się wydawać że ma moce esperów. Wiemy, że ma ponad przeciętne zabawki. Więc nie zdziwiła bym się gdyby tak było.
-Może ten złodziej ukradł tą technologie skądś wewnątrz Academic City?- Wtrąciła się Uiharu. - W wielu sprawach, w których podejrzewa się jego udział, nie wiemy nawet co zostało skradzione, bo albo nie była to fizyczna kradzież, albo laboratoria nie chcą zdradzać swoich tajemnic.
-Problem w tym, że jego pistolet, nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina urządzenia budowane na ziemi! Ba! Nawet nie wiadomo z jakiego materiału jest zrobiona osłonka - odpowiedziała Konori.
-Czyli, on może być kosmitą! - rzuciła zaskoczona Uiharu.
-Tak, jeszcze tego by nam w mieście Akademickim brakowało...- Konori spojrzała krzywo na koleżankę.
-Co nie zmienia faktu, że i tak niewiele o nim wiemy.-zirytowała się Shirai. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 29-05-2012, 21:20
|
|
|
Część 4
Irving powrócił do kawiarni, ledwie trzymając się pionu. Wydawało się, że nieco dymił. Powitał go jego jego przyjaciel, który pracował i mieszkał wraz z nim. Akimoto Gaku był średniego wzrostu, nieco otyły czarne włosy, granatowe oczy.
-Wyglądasz strasznie, co się stało? - spytał zaskoczony Akimoto. Wziął kolegę pod ramie i
zaprowadził do pokoju na piętrze.
-Spotkałem Piątkę – rzucił spokojnie, choć ciężko dysząc.
-Cholera! Przecież to miało być spokojne zadanie- Gaku powoli panikował.- Zdobyć informacje z posterunku Judgment. A tu poziom pięć.
-Życie nigdy takie nie jest- stwierdził Irving.
-Możliwe, ale by Judgment nasyłał na ciebie piątkę?
-Nie jest z Judgmentu. Jako jedyna z wszystkich ostatnio spotkanych esperów, nie miała tej całej opaski na ramie. Nie wiem jakie są jej motywy, ale od czasu kiedy spotkałem tamtą pierwszą dziewczynę z Judgement, wydaje mi się że ona pojawia się w okolicy każdej mojej akcji.
-Hmm, śledzi cie? - zainteresował się Akimoto.
-Raczej poluje - odparł melancholijnie.
-W każdym razie problemem jest niedoceniony przez ciebie Judgement...
-Prawda, nie spodziewałem się wiele po bandzie dzieci – przyznał Irving.
-Ta banda dzieci, już kilkanaście razy wtrąciła ci się w twoją misje, a za nimi Anty-skill.- Wytkną przyjacielowi.
Irving spojrzał na niego spod łba- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
-Udało ci się coś zdobyć?
-Niewiele, poza informacją gdzie jest moja broń, to nie było tam wielu ważnych danych na mój temat.
-Zobaczymy jak się potoczą sprawy.
Dzień później w kawiarni „Kamfora”. Czarnowłosa dziewczyna weszła do środka. Po całym dniu pracy w oddziale Judgmentu, pragnęła choć chwili spokoju i relaksu.
-Nanami!- Usłyszała niespodziewanie zza pleców. Błyskawicznie się odwróciła i zobaczyła znajomą twarz przyjaciółki z klasy.
-Milia, co ty tu robisz? I co z tym ubraniem?-Spytała zaskoczona, widząc ją w fartuszku kelnerki.
-Pracuje tutaj! Nie wiesz?
-Na serio? Czemu nic nie powiedziałaś?
-Chciałam ci zrobić niespodziankę, ale zawsze przychodzisz albo za wcześnie albo za późno. Tuż po mojej zmianie.
-Wybacz. Jak nie ma mnie w szkole, to siedzę w oddziale- odparła bezsilnie rozkładając dłonie.- Sama tu jesteś?
-Nie, Akimoto jest jeszcze, ale puki nie ma dużo klientów to siedzi na zapleczu. Serio, powinnam zażądać podwyżki od Irvinga - rzekła z wyrzutem.
Iwasaki roześmiała się cicho – a może znajdziesz czas, by zrobić mi kawę?
-Jasne- zaprowadziła koleżankę do barku.- Już prawię udaje mi się, robić taką samą kawę jak Irving.- Milia wyciągnęła dwie filiżanki z jednej z szafek i wsypała kawę z specjalnego pojemnika, następnie nastawiła wodę w czajniku. Jak tylko woda się zagotowała, zalała kawy. Następnie dodała odrobina cukru, bitej śmietany, oraz cynamonu. Aromat świeżej kawy rozszedł się po kawiarni.
-Dobra- pochwaliła Iwasaki, kosztując nieco.
-Dzieki- uśmiechnęła się Milia.- A tak przy okazji, na co tam teraz polujesz? Strasznie cię tam w tym Judgmencie cisną ostatnio.
-Ciężka sprawa. Cały Judgment jest postawiony na nogi z powodu jednego włamywacza.
Milia zrobiła zdziwioną minę.
-Jest on strasznie nieuchwytny – wytłumaczyła pośpiesznie.- Już udało mi się wymknąć z kilkudziesięciu pułapek.
-Ale żeby cały Judgment w to mieszać?
-Normalnie zajmował by się tym Anty-skill, a że kiepsko im idzie i chodzi tu o kradzież technologii, korzystają z wszystkich dostępnych ludzi - odparła bez większych emocji.
-Wygląda to na bardzo ciężką sprawę.
-Tak to już bywa, jedyny trop jaki mamy to jego broń, którą udało się nam zdobyć.- Iwasaki wyciągnęła z plecaka zdjęcie z białym pistoletem i pokazała je Mili.
-hmmm bardzo dziwna rzecz- odparła niepewnie. - Wydaje mi się, że gdzieś coś podobnego widziałam...
-Na serio?! - Iwasaki zrobiła wielkie oczy.
-To nic pewnego, mogę się mylić, ale wiesz że Irving nie tylko handluje w kawiarni.
-Tak? - spytała wyraźnie zdziwioną.
-Ano, rzadko, bo rzadko, ale przychodzą do niego tacy dziwni ludzie. Aki się kiedyś skarżył, że Irving zabiera ich w głąb mieszkania i tam dobijają interesów. Raz tylko widziałam, kiedy ktoś taki przyszedł. Irving go przyjął i miałam całą kawiarnię na głowię póki nie wrócił. Widziałam jak jego gość wychodził z takim dziwnym białym pudełeczkiem, kolorem podobnym do tego.
-Ale co to mogło być?- zastanowiła się Iwasaki
-Nie wiem, Irving nie chciał powiedzieć.
-A pamiętasz tego gościa?
-Nie ma szans, to było ze trzy tygodnie temu.
-To mógł być on...
-A co powiesz na małe zwiedzanie?- Oczy Mili błyskały z ciekawości.
-Co przez to rozumiesz?- Spytała niepewnie Iwasaki.- Akimoto jest tu, przecież.
-O niego się nie martw. On sam nam pokaże wszystko co trzeba- odparła pewna siebie.
-Ale jak?
-Och nie martw się o to- rzekła lekceważącym tonem.- Przyjdź tu około 10 minut przed zamknięciem i wszystko będzie gotowe.
Iwasaki nie była pewna, w jaki sposób Milia pragnęła przekonać Akiego, by pozwolił zobaczyć im tajemniczą skrytkę Irvinga. Zastanawiała się czy nawet chce wiedzieć. Jednak nim się zorientowała była za drzwiami kawiarni.
-Za godzinę! Tylko bądź moja droga!- Krzyknęła na pożegnanie Milia. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 04-06-2012, 14:58
|
|
|
Część 5
Słońce powoli zachodziło. Zgodnie z umową Iwasaki, przyszłą 10 minut przed zamknięciem kawiarni „Kamfora”. Niepewnie przeszła przez drzwi, po czym stanęła jak wryta, wobec sceny, która rozgrywała się przed jej oczami. Na krzesłach przed ladą siedział Akimoto, popijając jakiś drink, a na jego kolanach siedziała Milia szeroko się uśmiechając i dolewając mu do szklanki więcej trunku.
-Co się tu dzieje?!- Krzyknęła zszokowana Iwasaki, a dwójka popatrzyła wprost na nią.
-a już myślałam, że nikt nie przyjdzie- skłamała lekko zawiedzionym głosem Milia.
-Przyzwoitka...-odparł cicho Akimoto.
-Żże co?!- Iwasaki cała poczerwieniała.
-Już, już spokojnie.- Milia próbowała łagodzić sytuacje.- Ale nic nie powiesz Irvingowi co nie?
Akimoto podskoczył jak na sprężynie i spojrzał na nią niczym przerażone szczenie.
'Czy o taki był jej plan?' Zastanawiała się Iwasaki, coraz bardziej obawiając się osoby, którą uważała za jedną z najlepszych przyjaciółek.- Nniby jak bym miałabym, coś takiego zapomnieć?
-Embo może nie widziałaś?- Spróbował niepewnie Akimoto.
-Dokładnie! Nic nie widziałaś!- Poparła go Milia- Bo widziałaś coś innego, co kompletnie zaparło ci dech w piersiach!
-Naprawdę?- Iwasaki i Akimoto równocześnie wyrazili swe zdziwienie.
-Ależ oczywiście!- Milia podeszła do Akimoto i coś mu wszeptała na ucho.
-Ależ oczywiście!- powtórzył za nią wstając na nogi. - Chodźcie, Chodźcie!
Milia uśmiechnęła się do koleżanki. -Powinnam cię zamknąć za coś takiego...- Odparła poważnie Iwasaki.
-Chciała bym ci przypomnieć, że to ty chciałaś zobaczyć tajemną skrytkę Irvinga- wzruszyła ramionami.
-A ty wykazałaś się ponad przeciętnym zaangażowaniem. Co takiego cię tam tak ciągnie?
-Ciekawość. Irving jest bardzo interesującą osobą.-Milia wzięła Iwasaki pod ramię i poszły za chwiejącym się Akimoto. Po drodze dopowiedziała kilka słów więcej. -Chciała bym dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
Właśnie tego Nanami obawiała się najbardziej. Jej koleżance zdarzało się już w przeszłości przejawiać lekkie, prześladowcze skłonności wobec osób, w których się zadurzyła.
Przeszli korytarzem do wnętrza budynku, następnie Akimoto zaprowadził je do małego magazynu. Wyglądał dość normalnie. Sporo różnych pojemników, skrzynek i pudełek, ale za tą całą stertą rupieci były stalowe drzwi. Iwasaki i Milia przytrzymywały Akimoto aby nie legł na którąś z półek i dokonał druzgocących strat w kawiarni. Na szczęście obyło się bez katastrofy. Kiedy Akimoto był zajęty otwieraniem drzwi Iwasaki wzięła Milie na stronę.
-Coś ty mu do tego drinka dolała?! -szepnęła jej do ucha
-Och przejmujesz się... Wypił nieco za dużo jak na jego głowę, to wszystko. Ja tylko przypilnowałam by nie zauważył co i ile tego pije.
-A co zrobisz później, jak już mu przejdzie kac? Przecież od razu skroi się o co nam chodziło...
-Mówię ci, za dużo się przejmujesz. On jutro nic z tego nie będzie pamiętać!-zapewniała Milia.
-Skąd ta pewność?
-Mam doświadczenie.- Te dwa słowa były wystarczającym powodem, aby Iwasaki zdecydowała się na dokładniejsze przyjrzenie się prywatnemu życiu swojej koleżanki.
-Otwarteeeeee.- Odparł Akimoto, wtaczając się do środka. Znaleźli się w długim wąskim korytarzu. Na lewo i prawo były śnieżnobiałe, wręcz sterylnie czyste szafki oraz gabloty. Wewnątrz nich były przeróżne przedmioty. Miecze, topory, muszkiety, kamienie szlachetne, pierścienie, płótna, zbroje i wiele, wiele innych. Przedmioty były rozstawione na półkach bez wyraźnego ładu czy porządku.
-Chwila...- Zatrzymała ich zamyślona Iwasaki. - Jeśli prawie co miesiąc Irving przenosi całą kawiarnie, to cała ta kolekcja też się przenosi?
-Niewi...hic! Em, jak to robi. Ale zawsze to jest, nawet w tak ...hic, ...im samym porządku.- Odparł czkający Akimoto. Natomiast Milia, nawet ich nie słuchała, całkowicie zauroczona tym skarbcem.
-Ale po co to?- dopytywała się Iwasaki.
-Dla szpanu.-Odparł krótko Akimoto. - Większość ...hic! Tu to atarapy...hic! Klienci nie ...hic! Edza.
-To po co to wszystko? - Spytała Milia.
-Bo kilka jest ...hic! awdziwych! - Rzekł wchodząc do znacznie przestronniejszej sali na końcu tunelu. Zamiast wszystkich ścian pokrytych artefaktami było tylko pięć dużych gablot. W jednej wielka zbroja, wyglądająca jak zdjęta z średniowiecznego, europejskiego rycerza. W kolejnej długa czarna szata, nieco podobna do tego co noszą kapłani, jednak nie wiedzieć czemu Iwasaki nie mogła wyobrazić sobie żadnego zakonnika w niej. Inna gablota przechowywała miecz, miał około metr długości, znajdował się w bogato zdobionej, fachowo wykonanej pochwie. Dwie rzeczy niepokoiły Iwasaki gdy nań spoglądała. Pierwsze, dlaczego rękojeść miecza była przywiązana do pochwy, jakby było to jakieś przeklęte narzędzie, oraz ta dziwna aura której nie mogła zidentyfikować. Coś jej mówiło że lepiej nie ruszać tego przedmiotu, a instynkt jeszcze jej nie zawiódł. Czwarta gablota natomiast ją bardzo zaciekawiła, była to długa biała broń o bardzo opływowych kształtach. Design przypominał ten broni tego złodzieja. 'Więc jednak, nie był to strzał kulą w płot!' podekscytowała się Iwasaki. Akimoto jednak wskazał im ostatnią gablotę, w której znajdowała się śliczna srebrna koszulka z długim rękawkiem oraz zapięciem aż pod szyję.
-Ładne, nawet bardzo.- Odparła Iwasaki, jednak nie zrobiła ona na niej takiego wrażenia jak inne eksponaty.
Akimoto w szczerym uśmiechu wyją koszulkę raz z manekinem na środek pomieszczenia. Potem z innej szafki wyciągną broń. Iwasaki błyskawicznie zasłoniła Milie i powoli zaczęły się wycofywać w kierunku wyjścia. Zastanawiała się nad próbami negocjacji z pijanym Akimoto, jednak nie wiedząc jak się może zachować pod wpływem tych nieznanych środków, wolała w miarę szybko, niezauważalnie znaleźć się pod drzwiami wyjściowymi. W normalnych okolicznościach Aki nie był zagrożeniem. W normalnych okolicznościach Aki nie wyciągnął by broni w obecności dwóch dziewczyn. Iwasaki spojrzała na swoją koleżankę, jednak jej twarz zdradziła Nanami, że to nie było częścią jej planu.
-Wizicie, To jest kamizłełka kułoooporna.- powiedział jak gdyby nigdy nic, nawet nie zauważając ich zachowania, a dziewczyny zgłupiały. Przygotowując coś w stylu prezentacji Akimoto staną plecami do dziewczyn i ostrożnie wycelował w manekin z broni.
-Patszaj!- Krzykną im na zachętę jednak to niewiele pomogło. Rozległ się głośny huk wystrzału z broni, a chwilę później nieco mniej głośny „dzyń”, gdy pocisk zetkną się z koszulką. Po dwóch następnych strzałach usłyszeli odgłos pustego magazynku, a Akimoto odłożył broń.
-Widzicie?- Dziewczyny teraz nieco śmielsze podeszły do manekina. Miały teraz pewność że Aki jest tragicznym strzelcem. Z trzech strzałów jedynie dwa trafiły koszulkę, mimo iż był metr od celu.
Nanami na wszelki wypadek, szybkim ruchem znalazła się między Akimoto i bronią by nie próbował niczego głupiego, po czym spojrzała na menekina. Spodziewała się dwóch dziur w koszulce, jednak nie było tam nic. Nie mogła w to uwierzyć. Sprawdziła bliżej i zobaczyła na podłodze poniżej manekina dwa spłaszczone metalowe naboje. Była to ostra amunicja. Jeszcze raz bliżej przyjrzała się kamizelce, jednak nie mogła znaleźć żadnej odpowiedzi. W dotyku była delikatna jak jedwab. Nie miała więcej niż milimetr grubości. Jedne co świadczyło że manekin był celem strzałów, były cztery, małe odciski na manekinie, które odpowiadały by ledwie sińcowi na prawdziwym ciele.
-Cztery?- Iwasaki zdziwiła się, raz jeszcze licząc odciski na manekinie.
-Co?
-Cztery odciski. Ty trafiłeś go dwa razy, więc skąd są dwa następne?
-Chyba ...hic! Yślisz, se ja wymyśliłem te sztuczke? Hę?
-No tak, racja. Wiesz co to za materiał. - Spytała zaintrygowana.
-mytlyn, mathryn, mifrylun – wymieniał po kolei, nie będąc pewnym jak do końca wymawiało się owe słowo.- Pies to jadł... W kasdym lazie. To maleństwo bes ploblemu wytsyma serie z karabinu masynowego, czy ulesenie zidą, miesem, czy so tam ostlego znajziesz. As ziw se Ilvignowi jesce si ę tego nie udało sprzedać.
-Naprawdę?
-Ta, nykt ne wierzy i myśli se bujda, nawet po 'plezentacji'.
Nagłe pikanie z kieszeni Milii przerwało dyskusje
-Zbieramy się- szepnęła na ucho Nanami. Ta spojrzała na nią ze zdziwieniem.- Dzieki wielkie Aki! Ale musimy już iść! Świetnie się bawiłyśmy.- Milia podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Akimoto poczerwieniał ze szczęścia po czym odprowadził dziewczyny do wyjścia, albo lepiej powiedzieć że to one odprowadziły jego. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 13-06-2012, 01:27
|
|
|
Część 6
Ciemna łuna nocy okrywała miasto Akademickie, a księżyc samotnie błyszczał na niebie. Było ledwie parę godzin po zachodzie słońca. Irving wracał właśnie do domu, przez jedną z mniej uczęszczanych dzielnic miasta. Szedł spokojnie, pustą ulicą gdy naglę dziesięć metrów od niego z bocznego zaułka wyleciał z dużą szybkością dziesięcioletni chłopak i trafił w samochód zaparkowany naprzeciw wylotu. Zaskoczony Irving, podszedł w kierunku dziecka, gdy zatrzymały go skrawki rozmowy dochodzące z zaułka.
-ZOSTAW GO!- Krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Zakneblujcie, ją bo jeszcze ktoś się zjawi.- Warkną męski głos.
Inny zarechotał dziko. - Dzieciak myślał że jest bohaterem, dobre lanie nauczy go gdzie jego miejsce!
-Pośpiesz się!-Burkną trzeci.- Mamy dostarczyć ślicznotkę, do umówionego miejsca.
Jeden z bandziorów wynurzył się z zaułka, nawet nie zauważył Irvinga. Sklepikarz wyprowadził szybki, mocny cios prosto w brzuch. Wyjąc z bólu, delikwent padł na kolana, gdzie przyjął następny kopniak, prosto w głowę. Legł nieprzytomny kilka metrów dalej. Reszta gangu patrzyła nie pojmując, co właśnie się stało. Było ich jednak pięciu, a dziewczyną, którą próbowali porwać okazała się Nanami.
-Cholera!- Pierwszy z nich ockną się z zaskoczenia.- ZAJEBAĆ CHUJA! - po czym trzech z nich pobiegło w stronę sklepikarza. Dwóch, pozostałych trzymało Iwasaki, która za wszelką cenę próbowała się wyrwać.
W przygotowaniu na atak, Irving staną bokiem. Prawą rękę trzymał za plecami, lewą przed sobą. Pierwszy z nich zaatakował wprost, prawym sierpowym, celował w twarz. Irving uderzył w jego rękę, lewą dłonią , przez co cios zmienił trajektorię, w efekcie ledwo musną jego policzek. W tym samym czasie, z za pleców wyciągną urządzenie, przypominające paralizator i przyłożył go do jego boku. Bandzior błyskawicznie stracił przytomność, jednak Irving chwycił nieprzytomne ciało i cisną nim w najbliższego z przeciwników, przewracając go. Następnie podskoczył i wymierzył celnego kopa w głowę następnego delikwenta. Widząc co się dzieje, jeden z tych co trzymali Iwasaki wyciągną broń i już miał strzelać, ale był za wolny. Irving miał go na celowniku swojego paralizatora i w mniej niż sekundę, z urządzenia wyleciał piorun godząc przeciwnika prosto w tors, co w efekcie odrzuciło go ładnych parę metrów w tył.
Nagle bez ostrzeżenia padł strzał z broni palnej. Słychać było „dzyń”, a Irvingiem aż obróciło i padł twarzą na ziemię. Bandzior, który został przewrócony również miał broń. Teraz odetchną z ulgą, trafił Irvinga prosto w klatkę piersiową.
„Chwila, od kiedy kula trafiająca ciało wydaję odgłos brzęku?” zdziwił się, lecz nim dokończył myśl, został ugodzony piorunem. Osobnik trzymający Nanami był przerażony tą sceną i przez nie uwagę zwolnił nieco uchwyt, co dziewczyna skutecznie wykorzystała by się oswobodzić. A gdy chciał ją chwycić na nowo, szybko przykucnęła i z całych sił uderzyła go tuż poniżej pasa.
Odwróciła się i spojrzała w stronę Irvinga.
-Nic ci nie jest?! - Spytała prawie panikując.
-Przecież widziałaś już jak to działa- odparł spokojnym normalnym tonem, jednocześnie pokazując jej wewnętrzną warstwę jego koszuli. Wyglądała jakby zrobiona z srebrnego jedwabiu.
-uffff.-Odetchnęła z ulgą. Jednak od razu przeszył ją szok. Irving wiedział że była w jego magazynie! Jak?! Jednak szybko przestała o tym myśleć i pobiegła do wylotu uliczki, sprawdzić co z dzieckiem. Tymczasem Irving przypilnował ostatniego przytomnego bandziora.
-Gaki? Gaki!?- Mówiła do dziecka, które wpatrywało się w pustą przestrzeń gdzie przed chwilą odbywała się walka.
-Łooooooooooo, ale jazda! Ale on jest super!- Rzekł chłopiec pełen entuzjazmu.
-Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!- Mówiła z łzami w oczach, z całych sił przytulając Gakiego. Ten spojrzał na nią zdziwiony.
-Za co? To nie ty mnie uderzyłaś.
-Ale... Ale, to przeze mnie... bronić mnie, chciałeś i i i... Idiotą jesteś! Powinieneś był uciekać!
-Jak się ma mocne bebechy, to nic nie jest straszne! - Odparł pewnym siebie głosem. Iwasaki uśmiechnęła się przez łzy i znów go przytuliła. O dziwo Gaki, miał tylko kilka zadrapań, żadnych poważniejszych obrażeń. Powiedziała mu by zaczekał na nią, a sama wróciła do Irvinga.
Wracając zauważyła, że bandzior, który pozostał z Irvingiem był teraz mocno obity i ledwie przytomny.-Czegoś się dowiedziałeś?- Spytała nawet nie próbując zdobyć się na krztę współczucia.
-Dostali rozkaz, aby ciebie porwać - odparł z kamienną twarzą.
-...- Iwasaki się nie odezwała, zdołała zauważyć, że porywaczom zależało na niej.
-Mieli imię, nazwisko, adres i twój dokładny rysopis. Dziwne jak na zwykłych bandziorów. Komuś musiałaś mocno nadepnąć na odcisk.
-Znalazło by się kilku takich ludzi, jednak to może mieć związek z zniknięcie mojej przyjaciółki z Judgementu. Uiharu Kazari, wiesz coś może?- Spytała z nadzieją w głosie.
Irving rozłożył ramiona.-Nic mi to nie mówi. Jak została porwana?
-Nie mamy żadnych informacji, nawet tego czy aby na pewno jest to porwanie. Wiem, że mniej więcej wczoraj nad ranem wyszła z domu do biura, ale nigdy nie dotarła. W międzyczasie znikła jak kamfora. Żadnych informacji w szkole, w oddziale, czy w dormitorium. Po prostu znikła, a to kompletnie nie w jej stylu. Zaniepokoiłam się, sprawdziłam i znalazłam sześć podobnych przypadków zaginięć.
-Robi się z tego spory pasztet. Coś wiadomo?
-Niewiele. Nie ma żadnej poszlaki, żadnych świadków. Czasy zniknięć również były różne. Różne szkoły, różny wiek. Jedyne co łączy wszystkie ofiary to że są uczniami, ale to w niczym nie pomaga.
-Jakiś powód musi być. Może właśnie w różnicy siedzi źródło tych porwań.
-Nawet jeśli to i tak nie jest to w żaden sposób pomocne. Nie sposób wywnioskować kto może być następną ofiarą...
-A czy musimy mieć następną ofiarę?- Zaproponował Irving.
Po plecach Nanami przeszły ciarki.- Co przez to rozumiesz?
-Hmm, czy jesteś gotowa na wszystko by rozwiązać tę sprawę?
Iwasaki zawahała się przez chwile, czuła się jakby podpisywała pakt z diabłem, jednak myśl że jest to jedyna szansa na odnalezienie Uiharu była silniejsza od tego strachu.
-Oczywiście!- odparła. Irving uśmiechną się, po czym wyciągną komórkę. Wydawało się że wysyła wiadomość. Jak tylko na chwile ją odłożył, zadzwoniła.
-Nie spodziewałem się tak szybkiej reakcji – Powiedział do słuchawki.
Dziewczyna zastanawiała się z kim mógł on teraz rozmawiać, jednak się nie odzywała.
-Przeczytałeś wiadomość?- Kontynuował Irving. -Więc wiesz jaka jest sytuacja. Potrzebuje ciebie... Oj nie bądź taki! ...Pamiętaj, że jesteś mi coś winien... No widzisz... Doskonale, dogadacie się!- Odparł uradowany, po czym podał Iwasaki komórkę.
Ta zdziwiona popatrzyła na niego.-O co chodzi?
-Chyba nie myślisz, że pozwolę ci samej latać po mieście szukając przyjaciółki, prawda? Sam nie zdołam ci pomóc, lecz on tak.
-Kto?
-Człowiek któremu sprzedałem broń z twojego obrazka. Dziewczynę przeszył dreszcz, on wie o wszystkim co się dzieje w jego sklepie, na dodatek zna osobę której szukał cały Judgment i Anty-skill i ona ma jej pomóc odnaleźć Uiharu? Czy może mu zaufać? A czy ma wybór?
Mając to na uwadze, podniosła słuchawkę do ucha i odezwała się – Hallo?
-Phi. Więc tobie muszę pomóc?- Odezwał się chłodny, wyraźnie znudzony, męski głos. Przyprawił Iwasaki o gęsią skórkę.
-Ttak!- Odpowiedziała prawie piskliwym głosem.
-Dobra, plan jest prosty, będziesz przynętą by wywabić prawdziwych porywaczy. Inaczej nie znajdziesz tej swojej koleżanki, prawda?-Przerażona przełknęła ślinę, a głos kontynuował.- Po pierwsze, ani słowa do Judgment, czy Anty skill, że próbowali cię porwać. Oni muszą myśleć że operacja była udana.
-A co z tymi co mnie zaatakowali?
-Niech się Irving nimi zajmie. Po drugie, nie chce Judgmentu, czy Anty-skill by mieszali się w to. Twoi przyjaciele czy nie, nieważne. Już jeden głąb mi wystarczy. Zrozumiałaś?
-Tak...- Teraz jednak w Nanami było mniej strachu a więcej irytacji człowiekiem, którego nawet nie znała.
-Spotkajmy się o jedenastej, w dystrykcie 18, dokładne informacje prześle ci później - po czym się rozłączył.
-Już. Powiedział byś się jakoś nimi zajął -rzekła do Irvinga opierającego się o ścianę. Ten wyciągną ręce z kieszeni i wziął od niej telefon.
-Czyli robota mnie jednak nie minie – odparł wzdychając głęboko. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 19-06-2012, 06:24
|
|
|
Część 7
Czterdzieści minut po dziesiątej. Iwasaki kręciła się po dystrykcie 18, szukając adresu, który podał jej głos z telefonu. Cały czas, nie była pewna czy może zaufać temu złodziejowi. Z tego co słyszała od innych w Judgmentcie, był nieuchwytnym demonem, wykorzystującym nawet najmniejszą słabość przeciw tobie. Kilka osób, które z nim walczyły mówiły o niesamowitych zdolnościach które prezentował. Teraz on miał być dla niej pomocą. Bała się, jednak było to zrozumiałe. Miała być przynętą na złodziei. Na dokładkę właśnie chodziła samotnie po wcale nie takich bezpiecznych zaułkach miasta. Na szczęście nikogo nie spotkała. Doszła do domu numer 4. Miała poczekać tuż przed bramą wejściową. Rozejrzała się wokół. Nikogo nie było.
-Jednak się nie wystraszyłaś -Iwasaki podskoczyła ze strachu słysząc głos znad jej głowy i błyskawicznie się odwróciła.
-Boże! Proszę, przestań! Zawału bym dostała!- Krzyknęła instynktownie. Pełna złości, jednocześnie zawstydzona swoim zachowaniem. Przed nią stała wysoka postać, w czarnym płaszczu, z sporą torbą na ramieniu i czarno-białą, karnawałową maską zakrywającą całą twarz. Miał długie czarne włosy związane w kucyk.
Iwasaki zastanowiła się czy to może nie Irving, obaj mieli długie czarne włosy. Jednak nie mogła wytłumaczyć jak mogła rozmawiać z nim przez telefon, kiedy ten stał dwa metry dalej.
-Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut do spotkania z porywaczami – jego głos był taki sam jak ten, który usłyszała za pierwszym razem w słuchawce telefonu, znacznie twardszy i poważniejszy niż Irvinga, w którego mowie zawsze można było wyczuć nutkę żartu, nieważne o czym by mówił.
-Może mógłbyś się przedstawić? Nawet nie wiem jak cię nazywać.
-Jestem po prostu zwykłym złodziejem.
Dziewczyna westchnęła. Skoro tak planował się nazywać, niech mu będzie.-Mam na imię Iwasaki Nanami, panie Złodziej.
-Ta, miło i te sprawy - odparł chłodnie. Po czym wyciągną z torby płaszcz, który jej podał.- Irving kazał ci przekazać.
Od razu zauważyła, wewnętrzną warstwę wyściełaną srebrzystym płótnem.
-Ale dlaczego?- Spytała zaskoczona.
-Pytaj się go- wzruszył ramionami. - Jego sprawa co robi z swoim towarem.
Iwasaki ubrała płaszcz. Mimo iż był bardzo cienki to, jednak zapewniał miłe ciepło. Długie rękawy, wysoki kołnierz, a do tego sięgał aż do połowy uda, był odrobinę za duży. Nawet będąc dwukrotnym światkiem ochrony jaką zapewnia ten materiał, nadal nie czuła się bezpieczniej. Ale musiała przyznać, że w takiej kamizelce kuloodpornej z przyjemnością mogła chodzić.
-Jeszcze tylko urządzenie namierzające – odparł spokojnie.- Odsłoń ramię.
Posłuchała go, podwinęła rękaw. On przyłożył palec tuż nad nadgarstkiem. Lekko ukuło. Spojrzała w to miejsce. Urządzenie wyglądało jak zwykły pieprzyk, a po chwili przestała je nawet czuć.
-A ty? Chyba nie zamierzasz wyjść do nich tak wyglądając- skomentowała Iwasaki.
-Oczywiście, że nie- wyciągną zza kołnierza amulet, wielki jak kompas z kilkoma guzikami. Parę razy postukał, coś przekręcił w nim. Po chwili jego postać się rozmazała. Przez około minute pozostawał w bliżej nie sprecyzowanym stanie, po czym przed oczami Nanami ukazał się jeden z wcześniejszych napastników. Wytrzeszczała oczy w szoku. Czy on jest człowiekiem?
-A teraz musisz zasnąć.- Mrukną wciąż swym własnym głosem, a z jego lewej dłoni, nie wiadomo skąd, prysną gaz usypiający. Złapał opadającą dziewczynę, nim uderzyła o ziemie. Dokończył przygotowania, krępując jej dłonie, następnie przerzucił ją przez ramię i poszedł na spotkanie z porywaczami.
-Nock miej oko na całą okolice. Raportuj o wszystkich, którzy znajdują się w okolicy.- Odparł szeptem do siebie.
-Jesteś tego pewien szefie? Na pewno nic jej nie będzie?
-O to się nie martw, oni chcą ją żywą. Nie teraz nić złego jej nie zrobią, a potem to już my ich znajdziemy.- Doszedł do miejsca gdzie miało dojść do wymiany.
-Sześć osób- zaraportował Nock.- Trzy przed tobą, dwie w samochodzie na końcu alei, jedna obserwuje z dachu.
-Witam, witam! Jakże ciesze się, że dotrzymaliście warunków umowy! - odparł piskliwy głos z ciemności, z której wyszedł chudzielec w białym garniturze.
-Mam gówniarę, gdzie forsa?- Warkną złodziej, naśladując typowego bandziora.
-Tak tak, pokaż mi tu ją- spojrzał uważnie na Iwasaki, następnie zwrócił się do kogoś za nim.- Zgodnie z umową. Finch daj temu panu zapłatę.
Mężczyzna potężnej postury, również w białym garniturze, wyszedł z cienia. Trzymał w ręku walizkę. Podszedł do złodzieja i otworzył ją. Ten wziął kilka banknotów, przeliczył, sprawdził autentyczność i odłożył z powrotem. Oddał mu dziewczynę, a sam wziął walizkę.
-Cała przyjemność po mojej stronie- sykną piskliwy facet.
-Taaa pierdol się...- odparł mu na pożegnanie złodziej, po czym odszedł drogą którą przyszedł.
Nock odezwał się jak tylko złodziej oddalił się od porywaczy.-Jesteś pewien że dobrze robimy szefie?
-Spokojnie, pamiętaj o planie. Miej oko na Nanami, niech jeden z robotów trzyma się jej, a reszta niech będzie przy wozie.- skomentował złodziej.- Pamiętaj by mi przypomnieć o walizce- dodał pod koniec, znikając wśród bocznych uliczek. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 26-06-2012, 20:40
|
|
|
Część 8
Złodziej czekał na polanie, przeglądając dane przesyłane do niego przez Nocka. Wokół niego był mały las, a za nim otoczony siatką ośrodek badawczy. Tabliczka przed bramą wjazdową mówiła, że był to instytut badania zjawisk fizycznych. Przed ośrodkiem i wokół niego, praktycznie nie było strażników. Czekał aż transfer zostanie zakończony.
-Jeszcze trzydzieści minut i będę mieć mapę całego ośrodka- odezwał się głos wewnątrz maski.
-Dokończ skan pierwszych trzech pięter. Kiedy ja będę odbijał Nanami, ty znajdź drogę do reszty więźniów.
-Już się robi, będzie gotowe za pięć minut. Iwasaki znajduje się na drugim piętrze. Wygląda to, że znajduje się w jakimś pokoju przesłuchań. Póki co, jest wciąż nieprzytomna.
Złodziej odczekał pozostały czas. Po sygnale Nocka, rozpoczął operacje. Zwiększył moc urządzenia które miał w amulecie, aby dostać się niewykrytym do środka. Wypił zielony płyn z szklanej fiolki, po czym przeskoczył siatkę. Podbiegł do jednego z niezaświeconych okien na parterze. Przy pomocy małego lasera otworzył je. Zanim wskoczył do pokoju zlokalizował kamerę, do której podłączył małą puszkę. Odczekał aż dioda zmieni kolor na zielony. Był to sygnał że Nock dostał się do ich systemu ochrony. Mógł teraz zmniejszyć moc swojego amuletu, aby oszczędzić energie. Z celu niewykrywalnego, stał się ledwie widoczną mgiełką dla wszelkich urządzeń optycznych, poza ludzkim okiem. Ta mała zmiana pozwalała mu na znacznie dłuższe działanie.
-Masz połączenie?-Upewnił się Złodziej.
-Tak jest doskonałe.
-Tłum alarmy i powiedz którędy najszybciej do Nanami - rozkazał.
-Jest na drugim piętrze, uważaj, bo strasznie dużo ochrony jest na korytarzach – odezwał się Nock.- Po wyjściu z pokoju w lewo, potem w prawo. Na końcu korytarza masz klatkę schodową.
Zgodnie z informacjami Nocka w holu nie było nikogo. Ostrożnie, z białą bronią w pogotowiu, wszedł na drugie piętro.
Gdy już miał wchodzić, zatrzymał go krzyk Nocka.-STÓJ!!!
-Cholera! Co ty wyprawiasz?!- Sykną Złodziej.
-Za tym rogiem jest dziesięciu strażników - odparł szybko.
-Jeśli choć jeden by uciekł, były by kłopoty. Jest inna droga?
-Tak, przejdź pierwszym piętrem. Lewo, prawo, lewo, przy drugim korytarzu w prawo, potem sto metrów prosto i w prawo potem lewo. Ominiesz wszystkich strażników.
Poszedł zgodnie z wskazówkami Nocka. Mniej więcej w połowie drogi, nieoczekiwanie z jednego z pokojów wyszedł mężczyzna w średnim wieku, nawet nie zauważył nadchodzącej ciemnej postaci, a nawet jeśli to i tak nie miał czasu zareagować. Złodziej błyskawicznie wystrzelił z białej broni bezszelestną, błękitną wiązkę. Od razu znalazł się w drzwiach pokoju, w którym zobaczył kobietę w kompletnym szoku. Nie wiedziała co powiedzieć, czy krzyczeć, czy uciekać. Stała wmurowana, wpatrując się w postać w czarnym płaszczu. Błękitna wiązka znów trafiła w cel. Złodziej zamkną obie nieprzytomne osoby wewnątrz pokoju, a w tym samym czasie Nock zatrzymał i podmienił obraz z kamery. Na ich szczęście nikt tego nie zauważył.
-Alarm! - Rozległ się głośny krzyk z słuchawki.
-Co?!- Warkną zirytowany Złodziej.
-Ktoś włączył alarm piętro wyżej. Blokuje go, ale kamery jedna po drugiej padają, wraz z obrazem kamer, stawiam jakieś trzydzieści minut nim się zorientują.
-Nanami?
-Wszystko w normie...-jednak po chwili jego ton zmienił się kompletnie.- Ssygnał zgasł! - jęknął przerażonym głosem.
Złodziej sklną pod nosem. Włączył podgląd mapy, po czym pobiegł w stronę pokoju znajdującego się pod pomieszczeniem, w którym powinna być Iwasaki. Nawet biegnąc z całych sił, zajęło mu to kilka minut. Nieoczekiwanie, na jego drodze staną odział sześciu strażników. Widząc niezidentyfikowaną czarną postać , bez zastanowienia otworzyli ogień z karabinów. Płaszcz chronił go przed kulami, lewą ręką zasłaniał twarz, a kule w nieprawdopodobny sposób zbaczały z toru na boki. Prawą dłoń trzymał za sobą, nad nią lewitowała kula elektryczna, cały czas powiększająca się z każdą sekundą. Po chwili cała ta energia została wypuszczona. Piorun kolisty z niesamowitą prędkością przeszył wszystkich strażników i znikną dopiero na przeciwległej ścianie, pozostawiając po sobie kompletnie zniszczone ściany i sczerniałe ciała. Złodziej biegł dalej. W końcu wbiegł do jednego z pokojów. Nacisną guzik na swojej rękawicy. Wycelował z niej w sufit i wystrzelił szkarłatny promień, tworząc dziurę. Wskoczył piętro wyżej. Znalazł się w białym pokoju. Z jednej strony była sofa, stół, krzesła i drzwi pod którymi leżał nieprzytomny grubas, natomiast z drugiej, fragmenty lustra weneckiego i następny pokój za nim.
-Niema jej- rzekł Złodziej. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 02-07-2012, 20:13
|
|
|
Pomyślałem że przyjemnie by było czegoś posłuchać do czytania, dlatego polecam ten utwór:
http://www.youtube.com/watch?v=s5_quqY91iY&feature=relmfu
Część 9
Kilka chwil wcześniej w tym samym pomieszczeniu.
Iwasaki odzyskała przytomność. Leżała na małej sofie, jednak nie poruszyła się, gdyż usłyszała za plecami nieznany męski głos.
-Cholera, co z tym telefonem?- Warkną, na przyrząd trzymany w dłoni. Chwile później wydał z siebie przeraźliwy krzyk. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się w jego stronę, przez co spadła na podłogę. Zobaczyła grubego mężczyznę, trzymającego się klamki od drzwi, na jego ciele widać było przechodzące ładunki elektryczne. Po chwili puścił klamkę i opadł na podłogę. Nie było jej go szkoda. Łatwo udało się jej uwolnić z węzłów. `Jakiś idiota musiał to wiązać` Pomyślała, po czym rozejrzała się po pokoju. Sofa, krzesło, stół, drzwi, lustro i leżący mężczyzna. Sprawdziła czy żył, następnie dla pewności skrępowała go.
W jego kieszeni znalazła swój portfel i jej własną komórkę, metalowy kastet, zwykły pistolet i kartę z chipem, na której wypisane było imię, nazwisko tego człowieka, oraz oznaczenie „Poziom A”. Niestety jej telefon był całkowicie spalony, więc nici z wzywania pomocy. Musiała sama wykombinować jak się stąd wydostać. Drzwi wydawały się jedynym wyjściem. Wierzyła, że pułapka została już rozbrojona przez grubasa, jednak jak tylko jej dłoń zbliżyła się do klamki łuk elektryczny przeskoczył do niej. Nieprzyjemne uczucie przeszyło ją, po czym opadła na ziemie, jednak szybko otrząsnęła się i w zamian przeklinała, osobę która zastawiła tą pułapkę. Cała nadzieja w wielkim lustrze. Powołując się na wiedzę filmową wycelowała w nie z pistoletu. Wystrzeliła raz, nie pękło, jednak pojawił się bardzo wyraźny ślad po uderzeniu. Strzeliła jeszcze dwa razy nim usłyszała kliknięcie sygnalizujące pusty magazynek, jednak to wystarczyło by lustro pękło całkowicie, odsłaniając nowy ciemny pokój. Nie było tam jednak nic ciekawego poza dziwnym zestawem stalowych narzędzi, których przeznaczenia Nanami się domyślała i dokładnie z tego powodu wolała nie ruszać. Ostrożnie podeszła do drzwi w ciemnym pokoju. Delikatnie musnęła opuszkami palców klamkę by sprawdzić czy jest ona pod napięciem. Z ulgą stwierdziła że nie została porażona.
Za drzwiami poczuła zapach ozonu, jak po uderzeniu pioruna. Niepewnie rozejrzała się po korytarzu. Z lewej wyglądało całkiem normalnie, z prawej jednak, na końcu korytarza była wielka osmalona ściana. `W tę stronę na pewno nie będę iść` Stwierdziła w myślach, po czym skierowała się w kierunku czystego korytarza. Usłyszała eksplozje dochodzącą z piętra niżej. Przestraszona wskoczyła do pierwszego lepszego pokoju i zamknęła drzwi. Blisko musiała odbywać się walka, oceniła. W pomieszczeniu do którego trafiła, było sporo zakurzonego sprzętu laboratoryjnego. `Czyżby go nie używali?` Zastanowiła się dziewczyna. Pośród całego tego rupieciarstwa była jednak droga ucieczki, wąski szyb wentylacyjny. Teraz Nanami już kompletnie czuła się jak w filmie. Powoli przeciskając się przez ten tunel słyszała wiele dźwięków dochodzących z wszystkich kierunków. Strzały z karabinów, eksplozje i krzyki ludzi. Mogła tylko zgadywać, co mogło spowodować taki chaos w tym ośrodku. W końcu po całkiem sporym spadku, postanowiła wyjść z wentylacji. Po dokładnym przyjrzeniu się pomieszczeniu i upewnieniu się że nie ma tam ludzi, kopnęła w kratkę, po czym wypełzła do pokoju. Poświęciła chwilkę by rozprostować kości i nieco obolałe mięśnie, po czym cichutko podeszła do drzwi, gwałtownie się jednak cofnęła gdy usłyszała dwa obce męskie głosy.
-Cholera, Cholera! - Wyklinał pierwszy głos.
-Otrząśnij się durniu! - Nanami usłyszała szamotanie za drzwiami.
-Mieliśmy tu przygotować się na Anty-Skill, a nie na ten horror!-Skamlą głos.- Widziałeś co stało się na trzecim piętrze? Mój boże... To jakiś potwór musiał zrobić! Tam było pięćdziesięciu ludzi! Do tego cała komunikacja padła! Nawet nie wiemy czy tam na dole wiedzą co się tu dzieje!
-Musimy dać im jakoś znać.
-Nie ma bata! kobiecina lekkich obyczajów! Wschodnie schody są całkowicie rozwalone, a ja nie wracam do tego czegoś
-Jest wyjście! Gabinet naczelnika , ma bezpośrednią windę. Tamtędy uciekniemy.- Głos starał się zachować spokój, jednak słabo mu to wychodziło.
-Nie wejdziesz tam, jeśli nie masz przepustki poziomu A.- Warkną na towarzysza.
-Rozjebiemy drzwi jeśli będzie trzeba. To jedyne wejście! Chwila... widziałeś to? Za tobą!
-Szybko do tego pokoju!- Nanami skoczyła do drzwi jak sparzona. Przekręciła kłódkę i na wszelki wypadek trzymała drzwi całą swoją siłą. Jeśli oni tu wejdą to już jest po niej i z tą paniczną myślą stała tam, oczekując co się stać miało.
-kobiecina lekkich obyczajów, ZAMKNIĘTE - krzykną w akcie rozpaczy pierwszy głos.
-CHOLERA, CHOLERA! JUŻ TU JEST! KUR...- jego głos został w połowie przerwany, a Iwasaki usłyszała tylko uderzenie obu ciał o drzwi, a następnie o podłogę. Czekała przerażona, oparta o drzwi pod którymi pojawiła się mała kałuża krwi. Nanami całą swą siłą woli tłumiła krzyk, bo słyszała czyjeś kroki za drzwiami. Próbowała podtrzymać się na duchu tymi myślami. Jednak nie zamierzała wychodzić z kryjówki. Dopiero po chwil od ustania wszelkich dźwięków zza drzwi, Nanami odetchnęła z ulgą. Zebrała myśli. Wygląda na to iż ludzie tu spodziewali się że będą celem Anty-skill. Coś jednak weszło im w drogę. Nanami modliła się by okazało się że to był Złodziej, a nie jakiś nie udany eksperyment. W każdym razie wszyscy porwani, najpewniej znajdują się „na dole”, jak to określił wcześniejszy głos, więc dobrą drogą było by znalezienie tego pokoju naczelnika. Nanami wzięła głęboki wdech. Następnie, za wszelką cenę nie patrząc się na podłogę, otworzyła drzwi i ruszyła w kierunku z którego zdawało jej się przyszedł ktoś kto zabił tych dwóch tutaj. Wierzyła że ma mniejszą szanse na spotkanie tej, osoby idąc w tym kierunku. Przeszła kilka rzędów drzwi, aż w końcu znalazła plakietkę Nadzorca, nad drzwiami jednego pokoju. Otworzyła je kartą grubasa, a wewnątrz znalazła całkiem przyjemny pokój z sporym biurkiem, komputerem, papierami, a za nim duże krzesło i pułki po brzegi wypełnione książkami, do tego bardo elegancki dywan na samym środku pokoju. Obok szafy były stalowe przejście do windy. Iwasaki postanowiła poświęcić chwilkę, by przejrzeć papiery. Był to bardziej nawyk z pracy w Judgment, niż zwykła ciekawość. Większość to były plany tego budynku, na pierwszym piętrze czerwonym markerem był zaznaczony pokój 32. Przeglądając je dalej, znalazła wiadomość adresowaną do nadzorcy.
„Do północy cała ta hałastra powinna być gotowa do transportu, a potem pozostanie czekać na Antyskill i twój sygnał by aktywować bombę, jak tylko znajdziemy się poza zasięgiem” Więc czerwone oznaczenie było najpewniej bombą. Nanami sklęła pod nosem. Ta wiadomość przyszła dziś, więc jeśli wierzyć zegarkowi ściennemu, miała niecałą godzinę by znaleźć Uiharu. Weszła do windy i nacisnęła najniższy przycisk, oznaczony jako minus jeden . Po krótkiej przejażdżce znalazła się na właściwym poziomie. Ukazał się przed nią prawie identyczny gabinet do tego na górze. Jednak nie znalazła w nim nic ciekawego. Wyszła z pokoju i już po paru krokach z zakrętu wyszedł olbrzymi facet o posturze goryla, ubrany w biały garnitur. Instynktownie wyjęła z kieszeni kastet.
Dziewczyna zaskoczyła go swoją obecnością.
-No no no, przynajmniej oszczędziłaś mi trochę drogi. A teraz pójdziesz ze mną dziecinko - Goryl zamierzał załapać dziewczynę, jednak Nanami przykucnęła bardzo nisko, a następnie uderzyła go dwa razy, prosto w brzuch. Jednak nie zrobiło to na przeciwniku najmniejszego wrażenia. Sprawnie przeturlała się w prawą stronę, nim on mógł ją złapać. Zaskoczył ją kopnięciem z prawej nogi. Ledwo udało jej się zasłonić, jednak nie mając gdzie się oprzeć, poleciała kilka metrów po białej podłodze, następnie uderzyła w ścianę.
Nanami nie czuła bólu. Bała się że uderzył ją tak mocno że złamał jej obie ręce. Jednak wciąż mogła ruszać dłońmi. Cios który posłał ją kilka metrów w tył nie powinien być bezbolesny. Pomyślała zmieszana Nanami.
Płaszcz, przypomniała sobie. Nadal nosiła płaszcz od Irvinga. Nie spodziewała się, aż tak dobrej ochrony, jednak dawało to jej szanse z tym gorylem.
-Chcesz grać ostro dziewczynko? Proszę cię bardzo!- Warkną groźnie. Nie śpieszył się. Spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny, po czym z całej mocy chciał uderzyć ją w tors, jednak Nanami lekko się wygięła i cios chybił. W tym momencie Iwasaki chwyciła jego pięść, po czym wymierzyła dokładny kopniak prosto w staw łokciowy.
Jak mawiała pewna biuściasta policjantka, wystarczy uniemożliwić atak, aby powstrzymać przeciwnika. Usłyszeli zgrzyt stawu, a jego ręka nienaturalnie wygięła się. Mężczyzna zawył z bólu, gdy jego ramie bezwładnie zwisało z barku. Próbował chwycić ją lewą łapą, jednak dziewczyna odskoczyła i uderzyła z kastetu wierzch jego dłoni. Goryl wpadł w szał.
-Zabije cię suko! ZABIJE!- Wrzasną rzucając się na dziewczynę. W furii próbując ją trafić. Jednak wszystkie ciosy były przez nią uniknięte, lub zablokowane. Ochrona jaką dawał jej ten płaszcz, wraz z jej naturalną zdolnością espera dawały jej przewagę nad każdym przeciwnikiem w walce wręcz.
Podczas jednego z ataków Nanami podcięła olbrzyma, wytrącając go z równowagi. Gdy nie miał punktu oparcia, szybko znalazła się za jego plecami i wymierzyła celny i mocny cios prosto w kark. Tego również nauczyła się od tej policjantki. Goryl leżał teraz nie przytomny na podłodze.
Nanami odetchnęła z ulgą, teraz mogła ruszać dalej.
„Click” usłyszała tuż za głową odgłos odbezpieczania pistoletu.
- Ani drgnij. -Odparł szorstki, lecz spokojny głos.
Poczuła zimną stal lufy na tyle głowy.
-A teraz spokojnie pójdziesz ze mną - odparł mężczyzna w białym laboratoryjnym kitlu, pod nim miał szarą koszule i niebieskie jeansy. Włosy koloru słomy i zimne ciemno czerwone oczy. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 16-07-2012, 18:09
|
|
|
Drobny poślizg, za kilka dni dodam następną część.
Tym czasem trzymajcie:
http://www.youtube.com/watch?v=kOPOsGmOHyw
Część 10
Złodziej znalazł się w podziemnej kondygnacji laboratorium. Dzięki podglądowi z kamer, dowiedział się że Nanami znalazła drogę i gdzieś tu była. Aktualnie przechodził przez duże pomieszczenie w którym najpewniej przeprowadzano specjalne badania. Pełne było różnego sprzętu komputerowego, jak i pojemników z wzmocnionego szkła, do przetrzymywania lub badania obiektów. Nie były to maszyny należące do miasta Akademickiego, tego był pewien. Wszystkie maszyny służyły do badania, a nie eksperymentowania. Wyglądało to jak by ktoś pragną wyciągnąć informacje o czymś. Najprawdopodobniejszą opcją było to, że ktoś pragną wykraść sekret tworzenia esperów z tych kilku porwanych osób.
W jednej chwili został wystrzelony w niego pocisk elektromagnetyczny. Złodziej instynktownie ochronił się przy użyciu prawej dłoni. Zdołał zmienić tor pocisku, jednak jego rękawica została porwana na strzępy. Spojrzał w stronę źródła ataku.
-Więc jednak maczasz w tym palce. Cieszy mnie że jednak nie myliłam się co do ciebie.- stwierdziła dziewczyna o krótko ściętych, brązowych włosach, która zaatakowała Złodzieja.
Pośrodku tego wszystkiego stał zamaskowany Złodziej. Dla Misaki było jasne, że ma on z tym wszystkim całkiem sporo do czynienia. Jego rękawica rozsypała się w drobny pył przy próbie sparowania railguna, jednak ta moc wystarczyła by tor lotu pocisku został skrzywiony i właściciel pozostał bez szwanku. Misaka nie spodziewała się niczego mniej. Wiedziała że jej przeciwnik jest bardzo wytrzymały i nie da się tak łatwo zaskoczyć. Pocieszał ją fakt, że rękawica, która przysparzała jej, w ostatniej walce olbrzymich problemów, już nie istnieje.
-Więc jednak maczasz w tym palce. Cieszy mnie że jednak nie myliłam się co do ciebie.- Rzekła z przekąsem. Między palcami obracała miedziany żeton, czekając na reakcje przeciwnika.
Złodziej nic jednak nie odpowiedział. Jego słowa nie miały wystarczającej mocy, by przekonać ją że to nie on jest jej wrogiem. Była przede wszystkim przeciwnikiem, którego nie wolno pod żadnym względem lekceważyć. Już jej pierwszy atak, pozbawił go jego głównej siły, jednak wciąż miał do dyspozycji resztę jego zabawek. Problem w tym, że królowa elektryczności mogła obrócić większość z nich przeciw niemu samemu. Dzięki wbudowanej izolacji i systemom ochrony był odporny na większość ataków elektromagnetycznych. Do tej pory nie była w stanie uszkodzić, czy manipulować jego strojem bojowym. Zza pazuchy wyciągną białą broń. Natychmiast został zaatakowany naładowanym żetonem. Łatwo było przewidzieć ten atak, ale i tak tylko dzięki temu, że mikstura i strój wciąż dawały mu nadludzki refleks i szybkość, mógł omijać pojedyncze pociski, których szybkość była kilkakrotnie większa od prędkości dźwięku. Strzelił, zmusił Misake do uniku. Jej poprzednia pewność siebie osłabła, a złodziej wyczuł to. Czyli jednak nie była zdolna kontrolować wszystkich rodzajów energii. Domyślił się Złodziej.
Co to ma być? Pomyślała zmieszana Misaka, gdy po jej plecach przebiegał dreszcz, pozostałość po promieniu, przed którym musiała się uchylić. Nie mogła znaleźć nic co było by podobne do tego co przed chwilą poczuła. Już ta jego prawa rękawica miała jakąś niedorzeczną moc, a teraz to. Zaczynała coraz bardziej wierzyć Saten, że ten Złodziej jest tak naprawdę agentem kosmitów. Czymkolwiek by nie był, to właśnie Misaka musiała go powstrzymać. Tym razem była znacznie ostrożniejsza. Przy pomocy magnetyzmu pilnowała jego pozycji. Schował się za wielkim komputerem. Wystrzeliła kilka błyskawic, aby go wykurzyć a następnie jak tylko wyszedł zaatakowała z pełnej mocy. Złodziej miał na jej elektryczność bardzo prosty sposób. W lewej dłoni trzymał sporą, wydawała się stalowa, kule i jak w jego kierunku leciała wiązka błyskawic, wyrzucił ją przed siebie, Z hukiem upadła na podłogę, a za nią jak metal do magnesu szła wiązka błyskawic. Zza tej zasłony oddał w kierunku dziewczyny dwa strzały. Chybił, jednak drugi leciał już prosto w nią. Szczęśliwie dla Misaki, Złodziej wystrzelił o jeden strzał za dużo. Chybiony strzał został dokładnie przeanalizowany przez Misake, odkryła że jest on prawie identyczny jak sygnał nerwowy, nakazując natychmiastowe rozluźnienie wszystkich mięśni i utratę przytomności. Promień był wzmocnioną wersją, która przenika przez ubranie i przez skórę od razu dostaje się do układu nerwowego i mózgu. Wiedząc to zadziałała odpowiednimi mocami, aby drugi strzał jej nie sięgną. Udało jej się wygiąć go o około 20 stopni, ale to wystarczyło by uniknąć strzału. Nie miała pewności czy, była by na tyle szybka by zniwelować działanie tego promienia i nie stracić przytomności. Wymiana ciosów trwała chwile. Przez stalową kule tylko część ciosów docierało do Złodzieja, a on mógł łatwo strzelać zza tej zasłony. W końcu Misaka schowała się za przewróconym stołem, gdzie mogła przygotować następny atak.
Czas ten pozwolił Złodziejowi zmienić ustawienia broni. Jeśli teraz trafi żywą osobę, istniało sporę prawdopodobieństwo że zostanie poważnie poparzona w miejscu trafiania, jak i sparaliżowana, w zależności gdzie trafił mogło ono nawet spalić część nerwów w ciele człowieka. Nie miał on jednak na celu zranienia przeciwnika. Złodziej był świadom że jeśli coś poważnego stało by się jednemu z siedmiu poziomów 5 miasta Akademickiego, został by ściganym numer jeden, a to nieznośnie utrudniło by mu życie. Celem strzału z zmienionymi promieniem, było przestraszenie i wprowadzenie przeciwnika w stan niepewności co do jego własnych ograniczeń. Wystrzelił nieco powyżej zasłony, za którą się ukryła. Na ścianie za nią, pojawiła się wypalona dziura o głębokości około jednego centymetra. Czekał na jej reakcje.
Misaka czuła się coraz bardziej zagrożona. Skoro ten jego promień może zmieniać swoją strukturę, nie może polegać na wygięciu tak jak poprzednio. Miała jednak plan. Użyła magnetyzmu by wyrwać z ściany za Złodziejem cały stalowy zlew. Ten łatwo unikną takiego ataku, jednak z dziury w ścianie wytrysnęła woda. Złodziej próbował odskoczyć jednak dobrze wymierzony railgun zmusił go do pozostania w zalanej części pomieszczenia. W tym czasie Misaka wybiegła zza zasłony, prosto w kałuże. Jak tylko jej noga dotknęła wody stalowa kula wybuchła. Złodziej w ostatniej chwili wyskoczył, jednak łuk elektryczny przeskoczył do niego. Spadł na plecy, rażony prądem poza kałuże. `Okazja!` Pomyślała Misaka. Podbiegła, mierząc do niego miedzianym żetonem. W tym momencie Złodziej kopną ją w wyciągniętą rękę, przez co wypuściła żeton, a następnie wycelował z pistoletu. Miała jednak przygotowany następny pocisk w drugiej dłoni. Byli nieruchomi. Złodziej leżał na boku z wyciągniętą bronią na 30 centymetrów od jej głowy. Ona, gotowa do wystrzału railgana o pełnej mocy. Patrzył jej w oczy, ona w jego maskę. Każdy z nich ma szanse na pokonanie swego przeciwnika, ale w najgorszym przypadku mogą obaj zginąć. Jeśli Misaka przygotuje obronę, na pierwszy rodzaj promienia to będzie wrażliwa na drugi. Przez bliskość, miała ledwie ułamek sekundy na kontrę. On miał ten sam problem. Railgun był zbyt potężny by jego strój bojowy wytrzymał, jednocześnie nie był w pozycji aby przed nim uciec. I to wszystko nie biorąc pod uwagę jakie jeszcze asy ukrywa w rękawie przeciwnik.
Część 11
Stali tak, starając się dostrzec słabość przeciwnika, oraz dobrą chwilę do ataku, gdy nagle, drzwi na równoległej do nich ścianie się otworzyły. Stała tam Nanami z wyciągniętymi do góry rękami, do tego za jej plecami stał słomianowłosy mężczyzna w białym kitlu laboranta. Spojrzał na walczącą parę z irytacją.
-No dalej! Co? Nie zabijecie się?- Warkną przesuwając Nanami na bok, ukazując pistolet przyłożony do tyłu jej głowy. Misaka stała przerażona. Z jednej strony była śmiertelnie zagrożona przez Złodzieja, z drugiej na szali stało życie Nanami. Była w kleszczach. W tym momencie Złodziej ściągną z Misaki celownik i opuścił dłoń, czym wprawił ją w jeszcze większe osłupienie.
-Nie zabijacie? Ale nudni jesteście. -odparł zrezygnowany. Cały czas celują w głowę Nanami.
-Ani drgnijcie- wyciągną prawą dłoń przed siebie. Pojawiły się nad nią dwie czarne kule, stopniowo zwiększające swoją średnicę.
-Magia- zdołała wyszeptać kompletnie zamurowana Nanami. `Muszę działać!` Pomyślała. Jakiekolwiek zaklęcie on rzuca na pewno musi być to coś bardzo złego i silnego. Gdyby tylko nie celował w głowę... Coś jednak poczuła wokół siebie. Jakby mikroskopijne drobinki magii zbierały się przy niej. Nie pochodziło to jednak od faceta w kilcie laboranta. Była to subtelna i delikatna magia, niezwykle trudna do wykrycia, co dopiero kontrolowania. Zbierała się zewsząd jak gdyby jej kontroler, zbierał moc istnienia wszystkiego stworzenia. Energia kumulowała się wokół niej następnie powędrowała w górę po jej plecach aż na kark. Skąd przeskoczyła na lufę. Ledwie mogła wyczuć ten przepływ. Wydawał się zgodny z wszystkimi prawami natury, niczym zwykły powiew wiatru. Dopiero jak większość energii zostało przekazanej do pistoletu mag w kitlu wyczuł tą obecność. Przestraszył się, instynktownie pociągną za spust, jednak broń nie zadziałała.
-Teraz! - Rozkazał Złodziej wystrzeliwując w niego z własnej broni, a wraz z nim leciał railgun Misaki. Ostatnim aktem desperacji mag w kitlu odpalił zaklęcie. Dwie czarne kule leciały spiralnym torem, przenikając przez railgun i promień. Trafiając prosto w Złodzieja i zaskoczoną Misake. Ciało byłego maga zostało odrzucone w tył, w głąb korytarza. Widać było, nim znikną, że siła uderzenia oderwała mu prawą rękę.
Przerażona Nanami spojrzała na Złodzieja. Ten jakby nigdy nic przyłożył lekko osmaloną rękę do maski i wyciągną z niej czarną kule, którą następnie zgniótł. Mogła przysiąść, że wypowiedział po cichu słowo „amatorszczyzna”. Spokój przerwał nagły wybuch z prawej Złodzieja. Siła wyrzuciła go na przeciwległą ścianę. Dopiero po chwili zorientował się, co właściwie się stało. Zaklęcie maga, miało na celu unieszkodliwienie przeciwnika, wywołując najgorsze wspomnienia z czeluści umysłu ofiary i zamykając ją w świecie wykreowanym przez własne lęki. Wiedząc o tym, Złodziej bez problemu poradził sobie z niedokończonym zaklęciem. Jednak niewyszkolona w magii Misaka, przyjęła całą moc zaklęcia na siebie, a gdy jej świadomość zamknęła się w sobie, jej moc przeszła w berserka. Elektryczna sfera odgradzała dziewczynę od innych, a pioruny leciały w losowych kierunkach. Złodziej podejrzewał, że jej moc nie tyle przeszła w berserka, ile podświadomie chroniła ją w stanie w którym sama nie mogła się ochronić.
-Z pewnością esperzy są bardzo ciekawymi istotami- stwierdził Złodziej.- Nie ruszaj się stamtąd!- Krzykną na Nanami, gdy próbowała zbliżyć się do Mikoto. Rzucił w jej kierunku jedną z stalowych kul, które wykorzystał do walki z Railgun, by ochronić ją przed wyładowaniami. Następnie wyciągną w kierunku Misaki lewą ręką. Matowy, błękitny kamień na wierzchu jego rękawicy zabłyszczał niebieską aurą, a czubkach palców pojawiły się wyładowania elektryczne, które niczym różdżka elektryczna skupiała na sobie ataki sfery. Nie mogąc bezpośrednio podejść do dziewczyny, mógł skorzystać z jej elektryczności jako medium, aby dostać się do jej umysłu. Silny szok przeszył jego ciało. Gdyby jego zbroja nie zneutralizowała większości ładunku, byłby już martwy.
Po chwili znalazł się w środku. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 25-07-2012, 17:52
|
|
|
Muzyczka do tego tygodniowej części: Bad Apple
Preferuje angielski dub, tylko ze względu na to iż rozumiem słowa.
http://www.youtube.com/watch?v=Lfxbxh2rpKE
Część 12
Setki, nie tysiące ciał dziewczyn, do złudzenia przypominających Misakę, piętrzyło się niczym góry, pod czarnym bezgwiezdnym niebem. Pośród nich, na małym skrawku, nie zajętej ziemi leżał nieprzytomny spiczasto włosy chłopiec. Jego koszula była cała czerwona od jego własnej krwi, a ciało było pokryte licznymi ranami i siniakami, przy dotknięciu czuć było wręcz trupi chłód.
-Touma!- krzyknęła załamanym głosem Misaka, w kierunku nieżywego ciała.
-Khihihihihi!-Rozległ się upiorny śmiech, za jej plecami.- Ty na serio wierzyłaś, że marny poziom 0 może mierzyć się z królem esperów? - Numer jeden roześmiał się jeszcze głośniej. Mikoto błyskawicznie odwróciła się i zaatakowała, bez żadnych zahamowań, wszystkimi swoimi siłami.
Accelerator za nic miał jej ataki.
-Nawet mnie nie rozgrzejesz dziecinko!- Prowokował ją jeszcze bardziej, spokojnie idąc w jej kierunku.
Naglę w mgnieniu oka pojawił się tuż przed nią i kopniakiem posłał kilkanaście metrów w bok. Bez pośpiechu podszedł do niej. Delektował się agonią przeciwnika. Chwycił ją za szyje i podniósł do góry.
`Teraz!` Pomyślała Mikoto. `Albo ja albo on!` Po czym wystrzeliła całą moc, jaka w niej została, w potwora. Z tej odległości mógł to odbić tylko zabijając Misake, albo samemu ginąć. Liczyła że tym oszczędzi cierpienia, zarówno sobie jak i pozostałym Siostrom...
-Myślałaś, że pozwolę ci popełnić samobójstwo? -Warkną numer jeden, kiedy railgun Misaki po prostu zawisł pomiędzy ich ciałami.
-Niemożliwe. -Rzekła nie dowierzając. Potwór zwyczajnie odepchną zawadzającą kulkę czystej energii, jak gdyby była pyłkiem kurzu, następnie uderzył dziewczynę prosto w brzuch, i rzucił na stos ciał. Jej własne odmówiło jej posłuszeństwa, nie mogła ruszyć nawet najmniejszym palcem.
-Zmęczona już?- Rzucił w jej stronę Accelerator.- Widać muszę teraz zająć się twoimi siostrami
-NIE! ZOSTAW JE!-Krzyknęła, jednak nie zdołała wskrzesić żadnych sił.
-Leż spokojnie na tronie który stworzyłaś. I obserwuj co pomogłaś stworzyć!
Jedna po drugiej, dziesięć tysięcy makabrycznych morderstw ukazywało się na jej oczach, ona mogła tylko błagać o litość. Płacz, błagania i przeprosiny rozchodziły się w pustą przestrzeń.
-Za co przepraszasz Misake? Pyta Misaka nie rozumiejąc zachowania siostry. Misaka jest tylko królikiem doświadczalnym. Każda warta 180 000 yen, za sztukę, stworzone na potrzeby tego eksperymentu. Stwierdza Misaka o numerze 20 000.
-Nie..., błagam... - jęknęła słabym głosem do Acceleratora, gdy ten wykonywał ostatnią część eksperymentu.
-hmm, dziwne. Nie czuje żadnej różnicy- westchną zawiedziony numer jeden. Wzruszył ramionami. - Może po prostu wystarczy zabić więcej, co nie ? Numerze trzy? - Odparł ukazując uśmiech demona, a rzeka krwi między ciałami przybrała. Znajomi, nauczyciele, przyjaciele... Wszyscy, jeden za drugim ginęli z ręki bezlitosnego Acceleratora.
-Uiharu! Saten!- Krzyknęła za przyjaciółkami znikającymi w fontannie krwi.
Następna była jej współlokatorka. -Przepraszam, siostrzyczko...- odparła ostatnim tchnieniem Shirai.
-Nikt więcej?- Uśmiechną się Numer jeden.
-Pozostałaś tylko ty.-Odparł idąc w jej kierunku.- Jesteś teraz królową. Królową mordu.-Sykną przeraźliwie spokojnym głosem. Oni wszyscy zginęli, przez ciebie. Zwykłego głupiego dzieciaka.
Accelerator uniósł Mikoto za szyję, a jego prawa dłoń była na wysokości jej serca. Czuła jego szpony wbijające się w jej skórę.
Zbliżył się i szepną jej prosto do ucha, przeraźliwie spokojnym głosem. - Pozwól, że zakończę życie łotra gorszego od mnie.- Zamknęła oczy oczekując najgorszego. Poczuła ból w klatce piersiowej, jak gdyby jej serce było wyrywane.
Naglę, ból znikł. Opadła na ziemie, nie będąc już trzymana przez potwora. Ktoś delikatnie chwycił ją w ramiona. Otworzyła oczy. To był on. Chłopak o spiczastych czarnych włosach. Ciało miał całe w ranach i sińcach. W podartym i poplamionym własną krwią ubraniu, ale wciąż żywy.- Touma... -odparła z łzami w oczach.
-Przygotuj się „Najsilniejszy”- Chłopak położył ostrożnie Misake na ziemi. -Moja „najsłabsza” może nieco zaboleć.
Poziom zero i poziom pięć stanęli naprzeciw siebie. Bez słów zachęty rzucili się na siebie. Accelerator uderzył, jednak Kamijou zwinnie uchylił się i strzelił go prosto w szczękę. Numer jeden polecał kilka metrów w górę po czym rozpadł się na miliony kawałków.
-Nadal jestem odpowiedzialna za ich śmierć, za tych wszystkich którzy zginęli za moją łatwowierność.- Jęknęła zapłakana w jego ramionach.
-Mikoto, popatrz. – odparł czułym głosem Touma. Naglę dziewczyna łudząco podobna do niej, różniąca się tylko tym, że na głowie miała specjalistyczne gogle, przytuliła się do niej.
-Jesteś naszą najdroższą starszą siostrą. Bez ciebie Misaka nie poznała by tego wspaniałego świata. Odpowiada szczerze Misaka numer 10 032.
-Dziękuje starsza siostro. Mówi Misaka numer 10 033 wyrażając swoje prawdziwe uczucia.
-Każda Misaka jest ci wdzięczna za dar życia który od ciebie otrzymała. Misaka numer 10 034 przekazuje co czuje.
Litania podziękowań cały czas rosła, aż do ostatniego jej klona.
-Misaka też chce się przytulić! Krzyczy Misaka gdy Misaka przepycha się gdy Misaka z całego serca chce podziękować dużej siostrze! |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 30-07-2012, 14:34
|
|
|
Muzyczka do tego tygodniowej części: Zetsubou Restaurant
http://www.youtube.com/watch?v=M-DTFd7KLDk
Część 13
Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund w realnym świecie. Wiązka łącząca Złodzieja i Misake zanikła. Mógł on już odetchnąć z ulgą. Bał się, że będzie o wiele gorzej. Zaklęcie wyciągnęło z niej jej najgorszy koszmar. Jednak coś w jej życiu pomogło jej się z tym pogodzić i dalej żyć. Kto by pomyślał, że tak młoda dziewczyna mogła mieć przeżycia, które stworzyły w jej sercu scenariusz takiego koszmaru.
Po chwili sfera wokół Misaki zanikła, ona sama opadłą nieprzytomnie na podłogę.
-Zajmij się nią. Powinna się za parę minut ocknąć.- Zwrócił się do Nanami.
-Czekaj!-Krzyknęła, jednocześnie zastawiając mu drogę.-W tym Budynku jest bomba, która jeśli wierzyć planom, rozsadzi cały ten kompleks podziemny i wszystko co jest nad nim!
-Wiesz gdzie?
-Parter, pokój numer 32. jeśli wierzyć planom. Ma wybuchnąć po północy, gdy Antyskill wedrze się do budynku.
-Cholera...-Sklną pod nosem.- Trzymaj – rzucił jej swoją broń i małą słuchawkę wyjętą z kieszeni.- Wierze że poradzisz sobie z obsługą tego. Póki co, ukryj się z elektryczną panienką. Jak się ocknie, zajdźcie tych wszystkich którzy znikli. Nock was poprowadzi. Następnie czym prędzej uciekajcie stąd.- po czym złodziej pobiegł w głąb korytarza.
Tuż po tym jak wyszedł z pomieszczenia, coś mu nie pasowało w korytarzu którym biegł. Ściany miały na sobie ślady mocy railguna Misaki, gdzieniegdzie były krwawe plamy, jednak nigdzie nie było ciała maga. Nie możliwe by po czymś takim mógł normalnie wstać i odejść, a nawet jeśli to on nie wrócił, by ich zaatakować. Nie wierzył, że wygra? A może chce się nas pozbyć detonując bombę. Nie wie, że się o niej dowiedzieliśmy. Miał zatem znacznie mniej czasu niż sądził.
Znajdowały się w ciemnej kanciapie, w której Iwasaki pośpiesznie schowała się, po odejściu Złodzieja. Misaka leżała pod szafką z detergentami, gdy ona czatowała przy lekko uchylonych drzwiach, trzymając białą broń w gotowości.
-Misaka? Jesteś cała?-Spytała, widząc że dziewczyna zaczyna odzyskiwać przytomność.
-Uffff, co się stało?- Odparła, podnosząc się z ziemi. Czuła się mocno zdezorientowana.
-Po tym jak trafiło cię to czarne coś, twoja moc prawdopodobnie przeszła w berserka, ale Złodziej coś zrobił i się uspokoiłaś. Potem on pobiegł znaleźć bombę.
-Bomba?!
-Tak, ale nie martw się.- Rzekła próbując ją uspokoić. -Pan Złodziejaszek się nią zajmie, a my musimy uratować Uiharu i resztę... Najlepiej zanim bomba wybuchnie.
-Chwila... Pan Złodziej? Czy ty coś o nim wiesz Iwasaki? - Spytała podejrzliwie Misaka.
-No wiesz... Tak jakby … e … wzięłam od niego pomoc... potem użył … przynętę... - zmieszana dziewczyna miała coraz cichszy głos. Nie wiedziała, w jaki sposób mogła wytłumaczyć, że on jej pomagał. Skorzystała z ostatniego asa.- Później ci wszystko wytłumaczę, wraz z wszystkimi szczegółami! Czas nagli! - Odparła w błagalnej pozie.
Misaka westchnęła, nadal nie czuła się zbyt dobrze. Nie mogła przypomnieć sobie co działo się pomiędzy oberwaniem od tej czarnej kuli, a ocknięciem się tutaj. Czym właściwie to było, zastanawiała się.
– ehh... Zgoda, wyjaśnisz później- odparła Mikoto. - Wracając do ważnych spraw. Wiesz gdzie znajdziemy porwanych?
-Tak mamy przewodnika- Wskazała na swoją słuchawkę.- Halo, halo? - Rzekła przytrzymując przycisk.
-Hej szefie? To ty? Zostawiłeś mi jakąś wiadomość... ale jej jeszcze nie odsłuchałem. Chyba żyjesz tam jeszcze co nie?- Odezwał się typowy znajomy, mocny męski głos z małego głośnika.
-...- Iwasaki westchnęła. Plaśnięcie dłoni uderzającej o czoło rozległo się w małym pokoju. Więc Akimoto też jest w to zamieszany. Jakoś nie czuła się specjalnie zaskoczona.
Po chwili, ze słuchawki znów słychać było tego samego człowieka.-eeee, czyli ty nie jesteś szefem- rzekł powoli pojmując o co prosił go Złodziej w pozostawionej wiadomości.
-Mniejsza z tym. Wiesz gdzie są?
-Ależ oczywiście! Chwila... Mam waszą pozycje. Dobra, są jeszcze w budynku, ale za jakieś dziesięć minut będą pewnie startować, a wszystkie drogi są obstawione jak na wojnie!
-Myślę, że mimo wszystko, mamy wystarczająco siły by się przebić- spojrzała na Misakę, która rozprostowywała kości.
-Jeśli tak uważacie.- odparł niepewnie. Mając do dyspozycji numer trzy z pewnością mieli |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 07-08-2012, 19:10
|
|
|
Muzyczka do tego tygodniowej części: Asgard by Yousei Teikoku.
http://www.youtube.com/watch?v=78Vfwd373kI&feature=BFa&list=PL9AE3EFFB88DEBDDF
Część 14
Złodziej staną przed pokojem numer 32. Ostrożnie sprawdził drzwi, następnie je otworzył. To dopiero kolekcja, pomyślał. Miniaturowa bomba z olbrzymią ilością wysoko wybuchowych materiałów. Jednakże w normalnych warunkach, nawet taka ilość nie wystarczyłaby, aby zniszczyć cały ośrodek. Szczególnie jego podziemną część. Złodziej ściągną maskę i od razu zobaczył strukturę zaklęcia owlekającego bombę. Dokładnie to czego się obawiał. Czar nie wzmacniał siły rażenia bomby, ale zamiast tego sterowało kierunkiem, w który eksplozja miała się rozchodzić. Precyzyjna, a jednocześnie niesamowicie potężna. Złodzieja zastanawiało czy użycie magii miało ochronić ich od interwencji ze strony sił miasta Akademickiego? Przy próbie normalnego rozbrojenia magiczna część bomby detonowała ja, a gdyby tylko zaczęto próbować coś z jej magiczną częścią, normalna ją detonowała. Ten hybrydowy mechanizm bardzo go zainteresował.
-Gdybym miał jeszcze na to czas – warkną do siebie Złodziej, znów wkładając maskę. Rozłożył ręce i rozpoczął układanie własnego zaklęcia.
-Jakoś łatwo nam to idzie - Spostrzegła Misaka, stojąc nad ciałem jednego z obezwładnionych strażników.- Za łatwo...
-Biorąc pod uwagę, że są całkowicie odcięci od informacji i wiedzą tylko, że „ktoś” zaatakował laboratorium. Myślę że nieźle nam idzie.
-Odcięci?
-Ta, wedle tego co mówi ten gościu z słuchawki, ich system alarmowy, nadzoru, jak i komunikacji zostały całkowicie rozwalone.-Przekazała koleżance informacje od Nocka.
-Co?
-Facet pyszni się, że zresetował do czysta wszystkie ich terminale ochrony, dlatego nie ma alarmu. Z tego co wydobył, zanim sparaliżował ich system, byli już na celowniku Anty-skill, i pewnie teraz podejrzewają ich o atak na placówkę.
-Stąd tyle straży i ta bomba. -zgodziła się Misaka.
-Uwaga, za rogiem następny patrol.- ostrzegł je Nock, posługując się Iwasaki. |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2012, 18:29
|
|
|
Hmmm, co by wam tu dać, co by wam tu dać : "Shoujo Q" z Pani Poni Dash!
http://www.youtube.com/watch?v=isOOb6QMa6k
Część 15
Cienki magiczny promień pojawił się na ziemi. Szybko przekształcił się w magiczny okrąg, a następnie w sferę. Powstał trójwymiarowy magiczny obszar, którego brzegi były oddalone na pół metra od tykającej bomby, przenikając przez ściany i podłogę. Złodziej pośpiesznie nakładał runy i znaki na jej powierzchnie, aby ustabilizować jej strukturę.
Dziewczyny doszły do następnej bramy.
-To ostatnia, za nią jest hangar przeładunkowy- poinformowała Iwasaki.
-Może być ciężej.- odparła Misaka, patrząc przez lusterko za róg.- Z trzydziestu, czterdziestu strażników. Tuż przed bramą.
-Odsuń się na chwilkę- powiedziała uprzejmie Iwasaki. Trzymała w ręce cylindryczną puszkę.
-Skąd to masz?
-Znalazłam przy którymś tam z rzędu, mu się to na pewno nie przyda- Na jej twarzy zagościł złowieszczy uśmiech. -Zamknij mocno oczy.
Podeszła do rogu, po czym, rzuciła odbezpieczony granat w stronę strażników, błyskawicznie chowając się za zasłonę.
-POŻAR!- krzyknęła całą mocą jaką miała w płucach, chcąc zwrócić uwagę strażników, a po sekundzie błysk zalał pomieszczenie. Mimo zamkniętych powiek i bycia za rogiem, światło wciąż lekko ją oślepiło.
-Misaka, teraz ty!- Dziewczyna błyskawicznie wyskoczyła zza zasłony i posłała wiązkę błyskawic w stronę strażników. Mając okazje dokładnego przeanalizowania promienia paraliżującego, którego używał Złodzieja, udało jej się prawie odtworzyć jej działanie. Obiektów doświadczalnych miała wręcz pod dostatkiem. Następnie podeszła do bramy, kątem oka sprawdzając czy trafiła wszystkich. Iwasaki maszerowała tuż za nią.
-Pozwól że zademonstruje ci ciekawą sztuczkę.- odparła Misaka, kładąc dłoń na pulpicie sterującym drzwiami. Kilka iskierek i droga stała otworem. Przed nimi był hangar, w którym znajdowały się trzy ciężkie, brązowe, wojskowe dżipy. Brama wyjazdowa była otwarta na oścież, a przy jednym z silników majstrował coś jakiś mężczyzna. Spojrzał zdziwiony w kierunku dwóch dziewcząt.
-Chwila, wy nie jesteście Anty-skill...- nie zdążył jednak dokończyć, gdyż celny strzał Iwasaki obezwładnił go.
-Spóźniłyście się. Już wyjechali.- usłyszała ze słuchawki.
Dziewczyny podeszły do samochodu i zobaczyły bombę, którą mechanik chciał podpiąć do silnika.
-Następna pułapka na Anty-skill.- zauważyła z niesmakiem Misaka.
-Dobrze, że tak szybko przyszłyśmy inaczej weszli byśmy w nią- odparła Iwasaki, odłączając kable od bomby. Nie była aktywowana, więc nic im nie zagrażało. Tymczasem Misaka znalazła w kieszeniach mechanika trzy klucze do samochodów. -Umiesz prowadzić? - spytała koleżanki.
-Nie takich rzeczy uczy się człowiek by dostać się do Anty-skill.- odparła dumnie Iwasaki, siadając na miejscu kierowcy.- No to jazda!- krzyknęła gdy samochód z hukiem wyjeżdżał z hangaru.
Kilka minut. Tyle wystarczyło, by dokończyć przygotowania. Teraz Złodziej położył lewą dłoń na powierzchni sfery. Magiczne nici zabłysły i kula zaczęła się powoli obracać wokół własnej osi.
Jechały starym tunelem metra. Brak oświetleń i poniszczone ściany wskazywały iż nie był użytkowany od wielu lat. W oddali błysło światło. Był to jeden z samochodów.
-Są trzy pojazdy. Dwa takie jakimi jedziecie, jedna większa ciężarówka, w której przetrzymywani są porwani.- przekazał głos w słuchawce.
-To muszą być oni!- Rzekła Iwasaki.- Przygotuj się bo mają obstawę, której będzie trzeba się pozbyć.
Misaka przytaknęła, po czym wychyliła się przez okno. Wiązka elektryczności przeleciała po jej ramieniu i zatrzymała się na dłoni. Wycelowała, a następnie wystrzeliła w stronę jednego z pojazdów, przez co został naelektryzowany potężnym ładunkiem, a ludzie wewnątrz porażeni. Samochód uderzył w boczną ścianę starego metra. Iwasaki w ostatnim momencie wyminęła go.
-Uważaj trochę! Ciasno tu i jeśli zablokują drogę, nie będziemy mieć jak ich powstrzymać.
-Nie martw się mam wszystko pod kontrolą.-Przekonywała koleżanka. Naglę z drugiego pojazdu wystrzelono w ich kierunku serie z karabinu. W odpowiedzi, Iwasaki, z całych siły wcisnęła hamulec, by uniknąć ostrzału. Dało to Misace odrobine wytchnienia i czas na przygotowanie kontrataku. Podobnie jak po wcześniejszym ataku samochód wylądował na bocznej ścianie. Pozostała już tylko ciężarówka.
-Prościzna – Odparła Miska, wychylając się przez okno. Jak tylko podjechały odpowiednio blisko, Misaka użyła swojej mocy, by przyczepić się do tylnych drzwi naczepy. Krótki spacer, oraz małe wyładowanie elektryczne wewnątrz kabiny, ogłuszyło kierowców. Misaka jeszcze przez chwile przy użyciu magnetyzmu sterowała ciężarówką, aby ją spowolnić i nie spowodować wypadku.
Zaklęcie było gotowe. Złodziej cały czas czujnie spoglądał na mechanizm, sprawdzając czy się nie uruchamia. Pozostało tylko jedno. Wyciągną z kieszeni na pasku, mały granat. Nacisną przycisk i wrzucił go w sam środek sfery, a następnie aktywował zaklęcie. Z powierzchni sfery znikły runy, a zaczęła wyglądać jak ze szkła. Sekundę później nastąpiła eksplozja. Sfera rozbłysła, niczym młode słońce, jednak żar nie mógł przekroczyć granic jego zaklęcia.
-To był dopiero pościg!- Rzekła podekscytowana Iwasaki, wręcz wyskakując z auta. Misaka jedynie przytaknęła, dysząc z zmęczenia. Dziewczyny podeszły do naczepy i otworzyły drzwi. Było tam siedem kapsuł a w każdej z nich nieprzytomna osoba.
-Patrz, tam jest Uiharu!- spostrzegła Iwasaki, a Misaka użyła swej mocy by uwolnić ją z pojemnika w którym była zamknięta. Nieprzytomna dziewczyna wpadła w ramiona koleżanek. Na szczęście, była jedynie nieprzytomna. Chwilę zajęło wyciąganie porwanych, jednak wciąż były zamknięte w tym tunelu z tuzinem śpiących osób.
-Jakiś pomysł?- Spytała Iwasaki.
-Może zadzwonisz do twojego chłopaka.- odparła Misaka wskazując na słuchawkę.
-Kompletnie o tym zapomniałam!- Dziewczyna wcisnęła przycisk i zaczęła mówić- Hej, hej! Jesteś tam jeszcze? Jak nie to powiem twemu szefowi że znów się obijasz!
-Gdybyś ty jeszcze miała jakiś normalny z nim kontakt to może bym się przestraszył.- Odparł niewzruszony głos.
-Jesteśmy w tunelu opuszczonego metra, jak stąd wyjść?
-Daj mi chwilkę.- Przez chwile słychać było bardzo szybkie stukanie w klawiaturę, po tym Nock znów się odezwał. - Chyba najłatwiej będzie naprowadzić na was Anty-skill.
-Są tutaj?
-Czają się w pobliżu instytutu, Chwiiiiiiiiiiila. Mam! Hmm widać byli przebieglejsi niż ci goście się spodziewali- odparł bardziej do siebie niż do Iwasaki.
-Wyjaśnij wreszcie!-Krzyknęła, przywołując go do porządku, niczym dziecko z podstawówki.
-Już, już... Mówię że włamałem się do ich łączności. Właśnie trzy oddziały idą tymi tunelami w waszym kierunku. Chyba nie myślałaś, że miasto Akademickie pozwoliło by na uprowadzenie siedmiu esperów, od tak sobie? Chciałbym zobaczyć ich minę, jak zobaczą coście z szefem narobili tam na górze...
-Czyli każesz nam czekać?- Przerwała mu Iwasaki.
-W sumie to tak.
Nanami odłożyła słuchawkę i odwróciła się do Misaki. - No to mamy mały kemping. Anty-skill już nadchodzą.
-Czyli jednak wszystko było pod kontrolą miasta.- odparła bez entuzjazmu w głosie Misaka.
-Najprawdopodobniej. Jednak nie wiemy przecież, jak by się to skończyło, gdyby Anty-skill przeprowadziło szturm. Mogło być zdecydowanie bardziej krwawo - rzekła siadając na skraju naczepy.
-Możliwe, możliwe - powiedziała Misaka, wspominając pewne wydarzenie, nad którym piecze również sprawowało miasto Akademickie.
„To on... Czuje jego magie! Nareszcie, wypełnię mą zemstę!!”
*** Koniec Rozdziału 1 *** |
|
|
|
|
|
NecroMac
Biri biri!
Dołączył: 16 Maj 2010 Status: offline
|
Wysłany: 27-08-2012, 23:07
|
|
|
Trochę tego się napisało :), zatem pozwólcie, że zaprezentuje rozdział 2. W tym tygodniu Last Fight, aż dziw że nie pomyślałem by wstawić go wcześniej, uwaga, zawiera grafiki z wszystkich LN, co może być spoilerem dla tych co nie czytali całości. Ale warto!
http://www.youtube.com/watch?v=R8nQgDyCvU4
Rozdział 2
Część 1
Na jednym z wielu dachów śródmieścia przesiadywało dwóch mężczyzn. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie ubiór i typowo europejskie rysy twarzy jednego z nich. Wysoki, krwisto czerwone włosy, długa czarna szata, kolczyki na uszach i w nosie, charakterystyczny tatuaż przypominający kod kreskowy, na policzku. Drugi z nich, blondyn w wieku licealisty. Ubrany w mundurek szkolny, spod którego wystawała hawajska koszula, oraz duży złoty wisior na szyje. Mimo iż była noc, nosił okulary przeciwsłoneczne.
-Stiyl! cóż takiego może cie sprowadzać do miasta Akademickiego?- Spytał nonszalanckim tonem blondyn.
-Jeśli wierzyć raportom, Emek zmierza do tego miasta – odparł mu sucho człowiek w długiej szacie.
-Ajć... Będzie sporym problemem.
-Musimy go znaleźć i zatrzymać lub jeśli będzie stawiać opór, zabić.
-Wiesz że to nie będzie proste – Westchną Tsuchimikado - był w końcu najlepszym łowcą czarownic w Nessesariusie.
-Zwierzchnicy przygotowali odpowiednie środki prewencyjne, specjalnie przeciw niemu. Jeśli nie będzie współpracował, będę zmuszony je użyć. - Rzekł Stiyl, całkowicie bez emocji.
-Co takiego mogło by powstrzymać człowieka, który dosłownie łamie każde zaklęcie. - Zainteresował się chłopak.- Nawet siostrzyczka Kanzaki dwa razy by się zastanowiła, nim by go zaatakowała.
-Dowiesz się w swoim czasie. Sprawdź swoich informatorów, czy są jakieś wskazówki dlaczego tu przybył, oraz jego możliwe kryjówki. Nie mamy co liczyć na magie w jego przypadku.
-Pewnie Stiyl, już się robi.
Delikatny zapach róż, ciepła woda, duża ilość piany w wannie. Wszystko to Iwasaki przygotowała do swojej wieczornej kąpieli. Wreszcie mogła się zrelaksować po całym dniu pełnym wrażeń. Coś jednak wciąż zaprzątało jej myśli. Kim naprawdę był Złodziej? Mógł to być Irving. Sposób w jaki ją uratował, przed tymi porywaczami dowodził jego umiejętności. Jego postura również przypominały Złodzieja. Jednak ten potrafił zmieniać swój wygląd...
Dziewczyna rozciągnęła swoje ciało na całą długość wanny, po czym przekręciła się brzuchem do dna.
Do tego jeszcze głos Akiego w słuchawce. Była tego pewna, w końcu znała go od prawie trzech lat.
Jednak Iwasaki nie odrzucała opcji, że mogła to być jakaś inna osoba. W końcu rozmawiała z Złodziejem kiedy Irving stał przy niej. Jego zachowanie było zgoła inne niż sprzedawcy. `Użył mnie jako przynęty!`
Wzburzona woda wylała się na podłogę łazienki. Dziewczyna westchnęła. Problem z trzecią opcją był taki, że Irving i Akimoto pracowali w dwójkę. Nie było tam trzeciej osoby. Aki bardzo, ale to bardzo trudno zawierał znajomości i jest raczej nie ufny wobec ludzi. Jak się z Irvingiem poznali było owiane tajemnicą. Nawet w kawiarni widać było że więcej klientów było gdy za ladą stał Irving.
-Kawiarnia- powiedziała, gdy nagłe olśnienie zstąpiło na nią. Była tam trzecia osoba, Milia. Jednak teoria ta, szybko została roztrzaskana o grunt realności. Złodziej był mężczyzną mierzącym co najmniej metr siedemdziesiąt wzrostu, niezwykle sprawnym fizycznie. Natomiast Milia była delikatną dziewczyną dwa lata młodszą od Nanami, nie mierzyła nawet metr sześćdziesiąt wzrostu i była z reguły raczej leniwą osobą.
`To może magia?`
Nanami szybko wyszła z gorącej wody, bo dziwne myśli zaczęły wędrować po jej głowie.
-Magia, he?- odparła siadając na skraju wanny. Dziesięć lat minęło od kiedy ostatni raz widziała jakiekolwiek zaklęcie. Było to zwykła, prosta inkantacja która rozświetlała ciemność. Lecz dla sześcioletniej dziewczynki było to najpiękniejsze zjawisko na ziemi. Niedługo potem ojciec porzucił ją w mieście Akademickim, pozostawiając po sobie nakaz by nigdy nie interesowała się magią, że to nigdy nie miało miejsca, przepraszał za coś, lecz ona nie rozumiała za co. A potem wszelki słuch po nim zaginą.
-Może powinnam spytać Złodzieja o tą całą magie? A jak nie jego to Irvinga.- Odparła do siebie spokojnym głosem.- Bo czemu miałabym przejmować się zdaniem człowieka który porzucił mnie? |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|